2020.06.07 Wisła Kraków - Legia Warszawa 1:3

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 07:23, 21 cze 2020; Tomy (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
2020.06.07, Ekstraklasa, 28. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 17:30, niedziela, 24°C
Wisła Kraków 1:3 (1:0) Legia Warszawa
widzów: mecz bez udziału publiczności.
sędzia: Jarosław Przybył z Kluczborka.
Bramki
Łukasz Burliga 29' 1:0
1:1
1:2
1:3

57' Tomáš Pekhart
70' Tomáš Pekhart
76' Walerian Gwilia
Wisła Kraków
Michał Buchalik
Łukasz Burliga grafika:zmiana.PNG (81' Nikola Kuveljić)
Lukas Klemenz
Rafał Janicki
Hebert
Dawid Szot
Vullnet Basha grafika:zmiana.PNG (80' Chuca)
grafika:zk.jpg Gieorgij Żukow
Jakub Błaszczykowski
Rafał Boguski
Ľubomír Tupta grafika:zmiana.PNG (65' Jean Carlos Silva)

Trener: Artur Skowronek
Legia Warszawa
Radosław Majecki
Marko Vešović
Igor Lewczuk
Artur Jędrzejczyk grafika:zk.jpg
Michał Karbownik
Paweł Wszołek
Domagoj Antolić
André Martins grafika:zmiana.PNG (46' Mateusz Cholewiak)
Walerian Gwilia
Luquinhas grafika:zmiana.PNG (74' Luís Rocha)
Tomáš Pekhart grafika:zk.jpg grafika:zmiana.PNG (85' Mateusz Wieteska)

Trener: Aleksandar Vuković
Ławka rezerwowych: Mateusz Lis, Kamil Broda, Marcin Wasilewski, Kacper Duda, Daniel Hoyo-Kowalski

Kapitan: Jakub Błaszczykowski

Bramki: 1-3 (1-0)
Posiadanie (w %): 44-56 (47-53)
Strzały: 12-20 (5-7)
Strzały celne: 5-7 (2-1)
Strzały niecelne: 3-8
Strzały zablokowane: 4-5
Strzały z pola karnego: 7-12
Strzały z pola karnego, celne: 3-4
Średni dystans od bramki: 17.9-16.3
Faule: 11-13
Żółte kartki: 1-2
Czerwone kartki: 0-0
Spalone: 0-3
Rzuty rożne: 4-8
Podania: 414-513
Podania dokładne (w %): 79-83
Instat index: 243-295
Gole oczekiwane: 1.13-2.80
Dystans (w km): 110.08-109.46
Sprinty: 87-99
Sprint dystans (w km): 1.55-1.66
Szybki bieg dystans (w km): 5.78-6.56

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Wirtualny bilet meczowy.
Wirtualny bilet meczowy.



Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Tak gra Legia Warszawa

Który z ekstraklasowych pojedynków możemy określić mianem Derbów Polski? Niektórzy w ten sposób opisują rywalizację Legii z Lechem, inni podobnym tytułem honorują krakowską Świętą Wojnę. Równie wiele osób wyłamuje się z zapropoponowanego w pytaniu schematu i jako te najważniejsze zmagania wskazuje mecze Widzewa z Legią. Jednak jeżeli w niedzielę ktokolwiek zapyta nas, które ze spotkań może pochwalić się najwyższą rangą, bez wahania odpowiemy, że to właśnie o 17:30 przy Reymonta dojdzie do spotkania, na które będą zwrócone oczy całego kraju.


06.06.2020r.

Michał Stompór

Chociaż obie drużyny znajdują się w zgoła odmiennej sytuacji, a przed sobą mają diamatralnie różne cele, bez wątpienia łączy je chęć zdobycia 3 punktów. Legioniści zamierzają powiększyć przewagę nad grupą pościgową i zbliżyć się do mistrzostwa, natomiast Wiślacy planują nie tylko zrewanżować się za dotkliwą porażkę w stolicy, ale także wrócić na zwycięską ścieżkę, na której znajdowali się od początku tego roku. Do zbliżającego się starcia gospodarze przystąpią bez kilku naprawdę istotnych zawodników – w drużynie Artura Skowronka zabraknie pauzujących Macieja Sadloka i Vukana Savićevicia, Mateusza Hołowni, który w starciu z Legią nie może wystąpić z powodu warunków zapisanych w kontrakcie, a także kontuzjowanych Pawła Brożka, Alona Turgemana, Davida Niepsuja i Krzysztofa Drzazgi. Natomiast w meczowej 18-stce Wojskowych na pewno nie pojawią się José Kanté (kontuzja i zawieszenie za czerwoną kartkę), Radosław Cierzniak, Bartosz Slisz i William Remy (odniósł uraz na czwartkowym treningu). Z kolei Maciej Rosołek i Arvydas Novikovas, którzy chociaż już wrócili do treningów, bez wątpienia nie zdążą wypracować odpowiedniej dyspozycji fizycznej, co oznacza, że tej dwójki również nie zobaczymy w Krakowie.

W kontekście czekającego nas meczu warto wspomnieć o najbliższych planach każdego z zespołów. Podopiecznych Aleksandara Vukovicia już w następną środę czeka domowa rywalizacja z Arką Gdynia, a dokładnie cztery dni później lider tabeli wybierze się do Zabrza i zmierzy się z niezwykle groźnym u siebie Górnikiem. Z kolei krakowianie zgodnie z tym samym rozkładem spotkań najpierw podejmą Raków, natomiast w ostatniej serii gier sezonu zasadniczego udadzą się do Gdyni na mecz z Arką. Tak napięty kalendarz oznacza, że obaj szkoleniowcy będą zmuszeni rotować składem, by zapewnić swoim drużynom stały dopływ świeżej krwi.

Bramkarz: Radosław Majecki

Polska piłka stoi bramkarzami – nie sposób nie forsować tej tezy, patrząc na golkiperów, którzy obecnie reprezentują biało-czerwone barwy. Szczęsny i Fabiański to najbardziej sztandarowe przykłady ojczystej kuźni talentów. Co łączy wspomnianych wyżej zawodników? Obaj spędzili pewien czas w warszawskiej akademii i szkolili się pod okiem wytrawnego specjalisty, Krzysztofa Dowhania. Drogą starszych kolegów ma szansę podążyć także Radosław Majecki, który chociaż ciągle broni dostępu do bramki Legii, formalnie jest już zawodnikiem Monaco. Chociaż klub z księstwa już w styczniu zapewnił sobie podpis wychowanka stołecznej drużyny, jednak dla rozwoju 20-latka najlepszym rozwiązaniem było dokończenie sezonu w koszulce Wojskowych. W rozgrywkach Ekstraklasy utalentowany gracz nie opuścił żadnego z 27 spotkań, w 10 z nich zachowując czyste konto. Majecki należy do czołówki golkiperów w klasyfikacji obronionych rzutów karnych. Zatrzymał strzały Daniela Bartla i Roberta Picha, co oznacza, że tylko František Plach i Martin Chudý mogą się z nim równać w tej statystyce.

Obrońcy: Michał Karbownik, Igor Lewczuk, Mateusz Wieteska, Artur Jędrzejczyk

W poprzedniej kolejce podopieczni trenera Vukovicia mierzyli się z Lechem. Mecz zakończył się skromnym zwycięstwem gości ze stolicy. Oprócz kolejnych 3 punktów niezwykle istotne było też czyste konto – mimo znacznej siły ognia, jaką dysponowali poznaniacy defensywa przyjezdnych nie straciła bramki. Wobec urazów, jakie dotknęły ekipę z Łazienkowskiej (m.in. kontuzja Remy’ego, który był szykowany na występ od pierwszych minut), a także dzięki wyjątkowo dobrej współpracy w starciu z Lechitami, w niedzielnej rywalizacji niemal na pewno zobaczymy dokładnie tę samą czwórkę obrońców. Na prawej flance najprawdopodobniej wystąpi Artur Jędrzejczyk – chociaż to nie jest jego nominalna pozycja, opiekun Legii przyznał, że 40-krotny reprezentant Polski jest uniwersalnym zawodnikiem i bez wątpienia nie zawiedzie jego oczekiwań. Uraz jednego ze środkowych defensorów oznacza, że po raz kolejny będziemy mogli oglądać ten sam duet stoperów, Lewczuka i Wieteskę. Wspomniana para to perfekcyjne połączenie doświadczenia (także międzynarodowego) z młodzieńczą fantazją. Były zawodnik m.in. Jagiellonii czy Ruchu Chorzów rozegrał też ponad 50 pojedynków w koszulce francuskiego Bordeaux, natomiast wychowanek Wojskowych, podczas rocznego wypożyczenia do Górnika, aż 7-krotnie trafiał do siatki rywali, oczywiście grając jako środkowy obrońca. W tym sezonie Wieteska wystąpił w 20 ligowych kolejkach, a chociaż na swoim koncie zapisał tylko jednego gola, bez wątpienia stanowi o sile defensywy warszawian. Z lewej strony boiska wystąpi Michał Karbownik, dla którego ten sezon, chociaż dopiero pierwszy w seniorskiej ekipie z Warszawy, może okazać się ostatnim w czerwono-biało-zielono-czarnych barwach. Zainteresowanie tym niezwykle utalentowanym piłkarzem wyrażają największe europejskie kluby, a jeżeli na Łazienkowską spłynie atrakcyjna oferta, włodarzom klubu trudno będzie ją odrzucić.

Pomocnicy: Luquinhas, André Martins, Domagoj Antolić, Marko Vešović

Nie zdziwi nas, jeżeli przy Reymonta goście wybiegną dokładnie w takim samym zestawieniu drugiej linii, w jakim pojawili się na boisku przy Bułgarskiej. Serbski szkoleniowiec nie ma podstaw, by dokonywać jakichkolwiek roszad – w tym miejscu powinniśmy przytoczyć słynny cytat trenera Sobolewskiego o maszynie i pracy. Jednak do gry wraca Wszołek, więc niewykluczone, że Vuković będzie chciał znaleźć mu miejsce w składzie. Jeżeli były gracz QPR miałby wystąpić od pierwszego gwizdka, cofnięty zostałby Vešović. Wtedy Czarnogórzec zająłby prawą defensywną flankę, a do środka bloku obronnego powędrowałby Jędrzejczyk. Jednak te rozważania to wyłącznie teoria – w praktyce może okazać się, że Wszołek na murawę wejdzie dopiero w drugiej połowie i niekoniecznie zastąpi wychowanka Budućnosti Podgorica. Na lewym skrzydle zobaczymy Luquinhasa, który jest najlepszym ligowym asystentem warszawian – Brazylijczyk zanotował 8 otatnich podań. W centralnej częsci boiska niemal na pewno zagra duet Martins-Antolić. W tej dwójce to Portugalczyk odpowiada za kreację, natomiast Serb raczej koncentruje się na destrukcji.

Napastnicy: Tomáš Pekhart, Valeriane Gvilia

Chociaż zgodnie ze statystykami graczem, którego średnia pozycja okazała się najwyższa, był Luquinhas, a Gvilia to ofensywny pomocnik, a nie klasyczny snajper, w pierwszej linii Wojskowych umieszczamy czesko-gruzińską parę, której drugim i najbardziej wysuniętym ogniwem jest Tomáš Pekhart. Strzelec jedynej bramki w starciu z Lechem to typowa dziewiątka i zawodnik zorientowany niemal wyłącznie na atak, natomiast były gracz Górnika Zabrze, w zależności od sytuacji na boisku, może występować jako cofnięty lub fałszywy napastnik, a także dziesiątka lub ósemka. Jaką rolę Gruzin przyjmie w niedzielę? Z pewnością będzie próbował sciągać na siebie uwagę obrońców i robić miejsce Pekhartowi.

Rywalizacja Wisły z Legią rzadko zawodzi jej obserwatorów – krakowsko-warszawskie starcia nie należą do taktycznych szachów, a piłkarze obu ekip najczęściej koncentrują się nie na obronie własnej bramki, lecz na atakach wrogiej defensywy. W ostatnich dwóch bezpośrednich meczach padło aż 11 goli, a zwycięzcy kończyli starcie z czystym kontem. W niedzielę po raz kolejny prosimy do zera - jednak tym razem niech 3 punkty znajdą się na koncie właściwej drużyny.



Źródło: wisla.krakow.pl

Na przekór przeciwnościom losu. Wisła gra dziś z Legią

Nie ma w bieżącym sezonie w naszej lidze drugiej takiej drużyny, jak krakowska Wisła. I nie chodzi nam tutaj o naszą do niej sympatię, a o zwyczajnego pecha, który przyczepił się do wiślaków. Wróciły bowiem do nas koszmary z jesieni ubiegłego roku i znów naszą ekipę nawiedziła prawdziwa plaga kontuzji. Przez nie trudno być niestety optymistą, przed czekającym nas dziś spotkaniem z warszawską Legią.

Zaczynając od tego co najbardziej oczywiste, czyli pauzy za nadmiar żółtych kartek, a tych po osiem uzbierali Maciej Sadlok i Vukan Savićević. I jeśli naturalnym zmiennikiem tego pierwszego wydawać mógłby się Mateusz Hołownia, to on z Legii jest do nas wypożyczony, a w umowie zawarto klauzulę, że przeciwko swojej macierzystej drużynie wystąpić nie może. A to sprawia, że i on wędruje dziś na trybuny.

No i przed nami lista wspomnianych kontuzji... Od dawna leczą się Krzysztof Drzazga oraz David Niepsuj, ale na powrót tej dwójki w bieżącym sezonie nie mieliśmy w ogóle liczyć. Na pewno liczyliśmy natomiast, że siłę naszego ataku wzmocni Alon Turgeman - co okazuje się na razie niemożliwe. Tej sytuacji nie poprawi też już zapewne w tym sezonie Paweł Brożek, bo pechowo doznał na treningu złamania ręki i zamiast przygotowywać się do kolejnego strzelania bramek Legii, musiał poddać się operacji. Jakby zaś tego było mało - z listy dostępnych zawodników wypadają nasi "młodzieżowcy". Na urazy narzekają bowiem zarówno Damian Pawłowski, jak i Kamil Wojtkowski, a plotki z wiślackiego obozu donoszą też o kłopotach zdrowotnych Olka Buksy! I gdyby się one potwierdziły - zostaliśmy bez obowiązkowego do gry "młodzieżowca". Oczywiście z tej listy piłkarzy, którzy dotychczas tę funkcję pełnili. Stąd też kolejne plotki mówią, że w naszej bramce zadebiutować dziś może reprezentant Polski U-19, którym jest Kamil Broda, a nie dziwi też fakt zgłoszenia do gry w Ekstraklasie 16-latka - Kacpra Dudy.

Sytuacja naszej drużyny wygląda więc nieciekawie, bo z kadry pierwszego zespołu na pewno wypada dziewięciu, a być może nawet dziesięciu zawodników!

Co można po takiej wyliczance napisać? Chyba nic więcej poza tym, że Wisła liczyć będzie musiała na charakter i wolę walki tych, którzy pozostali do dyspozycji trenera Artura Skowronka. No i nie pozostaje nam też nic innego, jak trzymać mocno kciuki za to, aby bilans naszych katastrofalnych błędów wyczerpał się na zeszłotygodniowej wizycie w Gliwicach, gdzie wiślacy popełniali je seryjnie. W przeciwnym razie czekać nas może niestety podobny blamaż, jak ten, który miał miejsce w Warszawie jesienią ubiegłego roku...

Nasz dzisiejszy przeciwnik ma zresztą aktualnie szeroką i opustoszałą autostradę w drodze do kolejnego mistrzostwa Polski i na Reymonta zjawią się, aby pokonać na niej swoje kolejne kilometry. Z całej ligowej stawki jeszcze tylko Piast choć trochę stara się dotrzymywać Legii kroku, ale aktualne pięć punktów przewagi warszawiaków zamienić się może po meczu w Krakowie ponownie na punktów osiem, co w naszej chimerycznej lidze jest różnicą naprawdę solidną. Zresztą tak też na tle całej reszty ligi Legia wygląda i zjawi się na Reymonta jak "po swoje".

Wiślaków czeka więc niezwykle trudne zadanie i nie pozostaje nam nic innego, jak liczyć na to, że pokażą oni piłkarski charakter. Na przekór tym wszystkim przeciwnościom losu...

Jesteśmy z Wami!!!

Niedziela, 07.06.2020 r. 17:30

  • Wisła Kraków
  • Legia Warszawa
  • 28. kolejka PKO Ekstraklasy.
  • Stadion Miejski im. Henryka Reymana, Kraków.
  • Sędziuje: Jarosław Przybył (Kluczbork).
  • Transmisja TV: Canal+ Premium HD, Canal+ 4K UHD, Canal+ Sport 3 HD.
  • » Wisła zmierzyła się dotychczas w oficjalnych meczach z Legią 166 razy. 61 spotkań wygrała, 46 zremisowała oraz 59 przegrała. Bilans bramek to: 219-231.
  • » W poprzednim meczu bieżącego sezonu przegraliśmy z Legią aż 0-7.
  • » Zawodnicy nieobecni:
  • → Paweł Brożek (kontuzja),
  • → Krzysztof Drzazga (kontuzja),
  • → Mateusz Hołownia (umowa między klubami),
  • → David Niepsuj (kontuzja),
  • → Damian Pawłowski (kontuzja),
  • → Maciej Sadlok (kartki)
  • → Vukan Savićević (kartki),
  • → Alon Turgeman (kontuzja),
  • → Kamil Wojtkowski (kontuzja).
  • Występ pod znakiem zapytania:
  • → Aleksander Buksa (kontuzja).
  • Powrót do kadry po przerwie:
  • → Lukas Klemenz (kartki).
  • » Muszą uważać na kartki:
  • → Vullnet Basha,
  • → Łukasz Burliga.
  • » Wiślackie akcenty w zespole rywala:
  • W aktualnej kadrze Legii znajduje się dwóch byłych piłkarzy Wisły Kraków. Są to bramkarz Radosław Cierzniak (21 meczów) oraz obrońca Paweł Stolarski (18 meczów).

Źródło: wislaportal.pl

Wisła Kraków – Legia Warszawa. Zapowiedź, typy, kursy

6 czerwca 2020

Po raz 158. w najwyższej klasie rozgrywkowej zmierzą się w niedzielę zespoły Wisły Kraków i Legii Warszawa. Która drużyna będzie górą w meczu 28. kolejki PKO Ekstraklasy? Sprawdźcie naszą zapowiedź, w której znajdziecie nasze typy, kursy bukmacherów oraz informacje o transmisji.


Obie drużyny w tym sezonie walczą o zupełnie odmienne cele. Legia Warszawa jest na dobrej drodze do odzyskania mistrzostwa Polski, natomiast Wisłę czeka bardzo trudna walka o utrzymanie w lidze. Drużyna Aleksandara Vukovicia do niedzielnego spotkania w Krakowie przystąpi z bezpieczną ośmiopunktową przewagą nad drugim w tabeli Piastem Gliwice. W zupełnie innej sytuacji jest Wisła, której grozi znalezienie się w strefie spadkowej po najbliższej kolejce.

Wisła Kraków – Legia Warszawa, ostatnie wyniki

W Krakowie zapomniano już o świetnej serii ośmiu kolejnych ligowych meczów bez porażki. Została ona boleśnie przerwana przed tygodniem, kiedy podopieczni Artura Skowronka zostali na wyjeździe rozbici przez Piast Gliwice (0:4). Kibiców „Białej Gwiazdy” martwić musi nie tylko sam wynik tego meczu, ale również styl w jaki ich drużyna doznała tej porażki. Przed niedzielnym meczem z liderującą w tabeli Legią, w wiślackich szeregach trudno o optymizm.

Tymczasem Legia w ostatniej kolejce zrealizowała swój plan. W wyjazdowym meczu pokonała skromnie 1:0 Lecha Poznań, umacniając się tym samym na czele ligowej tabeli. Zwycięstwem tym definitywnie wyeliminowała również Kolejorza z walki o mistrzostwo. W niedzielę sama będzie chciała robić kolejny krok w tym kierunku.

Możesz obstawić ten mecz za darmo w STS. Legalny bukmacher do niedzieli oferuje darmowy zakład bez depozytu 60 zł. Jak go odebrać? Przy rejestracji skorzystaj z kodu promocyjnego GOAL.


Wisła Kraków – Legia Warszawa, historia


Piłkarze Wisły przed niedzielnym meczem z pewnością mają w pamięci pierwszy pojedynek obu zespołów w tym sezonie. Zakończył się on pogromem ze strony Legii, która na własnym stadionie pokonała, prowadzoną jeszcze wówczas przez Macieja Stolarczyka, Wisłę aż 7:0. Legioniści tym samym zrewanżowali się za ostatni mecz w Krakowie, w którym wiślacy wygrali 4:0.

Dotychczasowy bilans w starciach obu zespołów jest praktycznie remisowy. Wisła wygrała 58 ze 157 dotychczasowych meczów, natomiast Legia ma na swoim koncie tylko jedno zwycięstwo mniej.

Wisła Kraków – Legia Warszawa, sytuacja kadrowa


Obie drużyny do niedzielnego spotkania przystąpią osłabione. Zdecydowanie większy ból głowy ma trener Wisły Artur Skowronek, który nie będzie mógł skorzystać z usług pięciu zawodników. Największym problemem jest zawieszenie za żółte kartki Macieja Sadloka i Vukana Savicevicia. Ze względów zdrowotnych na murawie nie zobaczymy także Pawła Brożka, Davida Niepsuja, Alona Turgemana, Damiana Pawłowskiego, Kamila Wojtkowski i Krzysztofa Drzazgi. Pod znakiem zapytania stoi występ Michała Maka.

Przeciwko Legii nie będzie mógł wystąpić również Mateusz Hołownia, który jest wypożyczony do Wisły właśnie z warszawskiego zespołu. To kolejny problem trenera „Białej Gwiazdy”, bowiem młody obrońca był naturalnym kandydatem do zastąpienia w wyjściowym składzie pauzującego za kartki Sadloka. Pod ich nieobecność na lewą stronę defensywy prawdopodobnie przesunięty zostanie Łukasz Burliga, a miejsce na prawej stronie zajmie wracający do składu Lukas Klemenz.

Legia do stolicy Małopolski przyjedzie natomiast bez sześciu zawodników. Na boisku zabraknie przede wszystkim zawieszonego za czerwoną kartkę Jose Kante, którego w wyjściowym składzie powinien ponownie zastąpić zdobywca zwycięskiego gola w meczu z Lechem Tomas Pekhart.

Trener Aleksandar Vuković nie będzie mógł skorzystać z usług także pięciu zmagających się z problemami zdrowotnymi zawodników – Radosława Cierzniaka, Arvydasa Novikovasa, Macieja Rosołka, Williama Remy’ego i Bartosza Slisza.

Darmowy zakład 60 zł bez depozytu od STS

Legalny bukmacher STS przygotował na ten weekend niezwykle atrakcyjną ofertę dla Czytelników naszych serwisów. Jeżeli zarejestrujesz do niedzieli (7 czerwca) konto z kodem promocyjnym GOAL automatycznie otrzymasz darmowy zakład w wysokości 60 zł. Co najważniejsze – otrzymasz go bez wnoszenia depozytu. Otrzymanych środków nie musisz wykorzystywać na jednym kuponie, możesz je przeznaczyć na kilka zakładów.

Po wykorzystaniu freebetu, w celu dokonania wypłaty środków, należy w ciągu 120 dni dokonać trzykrotnego obrotu kwotą bonusową (3x 60 zł, czyli 180 zł). Po spełnieniu tego warunku, można zlecić wypłatę środków na swoje konto bankowe.

Odbierz darmowy zakład 60 zł bez depozytu od STS

Wisła Kraków – Legia Warszawa, typy i przewidywania

Wisła do niedzielnego spotkania przystąpi z zamiarem przede wszystkim uniknięcia porażki. Legioniści będą natomiast chcieli wykorzystać słabą formę wiślaków. Kto będzie w tym meczu górą? Trudno powiedzieć. Spodziewamy się natomiast sporej ilości bramek.

W trzech ostatnich ligowych meczach między tymi drużynami padały co najmniej cztery bramki. Podobnie będzie w niedzielę? Naszym zdaniem tak. Nasz typ: powyżej 2,5 bramki.


Wisła Kraków – Legia Warszawa, oferta bukmacherów

Polscy legalni bukmacherzy przygotowali na to spotkanie bogatą ofertę zakładów. Znajdziecie w nich nie tylko tradycyjne zakłady na rozstrzygnięcie danego spotkania, ale również możecie wytypować strzelców bramek.

Wisła Kraków – Legia Warszawa, przewidywane składy

Wisła: Buchalik – Klemenz, Janicki, Hebert, Burliga – Basha, Żukow – Błaszczykowski, Chuca, Tupta – Buksa

Legia: Majecki – Vesović, Lewczuk, Jędrzejczyk, Karbownik – Antolić, Martins – Wszołek, Gwilia, Luquinhas – Pekhart

Wisła Kraków – Legia Warszawa, transmisja meczu

Niedzielne spotkanie 28. kolejki PKO Ekstraklasie pomiędzy Wisłą Kraków i Legią Warszawa rozpocznie się o godzinie 17:30 i będzie transmitowane na trzech kanałach: Canal+ Premium, Canal+ Sport 3 i Canal+ 4K Ultra HD.


Źródło: wislakrakow.com

Zjednoczeni w jednym celu: Wisła podejmuje Legię!

W niedzielne popołudnie oczy całej piłkarskiej Polski zwrócone będą na Kraków, gdzie w ramach 28. kolejki PKO Ekstraklasy dojdzie do spotkania pomiędzy Wisłą a Legią. Podopieczni trenera Artura Skowronka zrobią wszystko, by Derby Polski zakończyły się po ich myśli, a trzy punkty zostały pod Wawelem.


07.06.2020r.

Jakub Sumera

400mm

Spotkania pomiędzy Wisłą a Legią od pokoleń wzbudzają ogromne emocje wśród piłkarskich fanów, a wynik tych starć bardzo często decydował o ostatecznym kształcie ligowej tabeli. Na najwyższym szczeblu ligowym piłkarze obu drużyn mieli okazję rywalizować ze sobą w 157 spotkaniach, z których 59 zakończyło się zwycięstwem graczy spod Wawelu. Legioniści wygrali 57 pojedynków, a 41 starć zakończyło się podziałem punktów. Po raz ostatni obie jedenastki spotkały się 27 października 2019 roku w Warszawie, gdzie warszawianie odnieśli pewne zwycięstwo i pokonali Wiślaków aż 7:0

Pytania i odpowiedzi

Do niedzielnego pojedynku obie drużyny podchodzą w zupełnie innych nastrojach, które towarzyszą im po ostatniej ligowej kolejce. Przed tygodniem Biała Gwiazda uległa w Gliwicach zespołowi Piasta 0:4 i z dorobkiem 31 punktów plasuje się na 13. lokacie. Z kolei Wojskowi odnieśli bardzo cenne zwycięstwo w wyjazdowym starciu z poznańskim Lechem 1:0 i z 54 oczkami na koncie umocnili się na pozycji lidera tabeli PKO Ekstraklasy.

Trybuny Stadionu Miejskiego im. Henryka Reymana tym razem nie wypełnią się kibicami, jednak emocji i walki do ostatnich minut na pewno nie zabraknie. Podopieczni trenera Artura Skowronka zrobią wszystko, by udowodnić, że ostatnia porażka na terenie mistrza Polski była tylko i wyłącznie wypadkiem przy pracy i w spotkaniu z Legionistami powalczą o korzystny rezultat. Trudno wyobrazić sobie lepszą okazję do rehabilitacji niż w potyczce z liderem tabeli na własnym boisku. Z kolei Wojskowi do stolicy województwa małopolskiego zawitają z zamiarem odniesienia kolejnego ważnego zwycięstwa, które przybliży ich do upragnionego celu, jakim niewątpliwie jest tytuł mistrzowski. Zawodnicy Aleksandara Vukovicia mają zapewne w pamięci swój ostatni występ przy Reymonta, zakończony dotkliwą porażką 0:4, więc chęć rewanżu nad Wiślakami będzie kolejnym powodem do tego, by powalczyć o końcowy triumf.

(Nie)spodziewane zwycięstwo

Wiślacy wielokrotnie już udowadniali, że przy Reymonta potrafią wygrywać ze stołeczną drużyną, nawet wtedy, kiedy nie przystępowali do spotkania w roli faworyta. Tak było 27 kwietnia 2007 roku, gdy rozpędzona Legia przyjechała do Krakowa, by pokusić się o pierwsze od dziesięciu lat wyjazdowe zwycięstwo nad Białą Gwiazdą. Drużyna prowadzona wówczas przez Kazimierza Moskala zamierzała jednak skutecznie przeciwstawić się Legionistom. W pierwszej połowie kibice zgromadzeni na trybunach nie obejrzeli bramek, jednak piłkarze wynagrodzili im to w drugiej części spotkania.

Trener Kazimierz Moskal zdecydował się dokonać w przerwie dwóch zmian, skutkiem czego na boisku zameldowali się Piotr Brożek i Jakub Błaszczykowski, którzy wnieśli sporo ożywienia w grę swojej drużyny. Na efekty nie trzeba było długo czekać, bowiem już minutę po wznowieniu gry piłkę do siatki skierował Paweł Brożek, który wykorzystał idealne dogranie swojego brata. Goście zdołali odpowiedzieć bramką Macieja Korzyma, jednak to krakowianie wyprowadzili dwa decydujące ciosy. Najpierw Cleber pewnym strzałem z rzutu karnego pokonał Łukasza Fabiańskiego, a następnie Jean Paulista wykorzystał wzorową asystę Kuby Błaszczykowskiego i przypieczętował zwycięstwo Wiślaków 3:1.

Początek dzisiejszego spotkania już za kilka godzin. I pomimo tego, że nie będziemy mogli wspólnie wspierać Wiślaków z trybun stadionu, uczyńmy to R22azem w domu! Po raz kolejny pokażmy siłę Białej Gwiazdy! Zjednoczmy się przed telewizorami i ponieśmy piłkarzy trenera Skowronka do zwycięstwa!


Źródło: wisla.krakow.pl

Buchalik: R22 to nasz dom

Już jutro o godzinie 17.30 rozpocznie się spotkanie Wisły Kraków z Legią Warszawa. Mecz z warszawskim klubem od zawsze wzbudza wiele emocji, zarówno po stronie sympatyków jednej, jak i drugiej drużyny. Wiślacy będą starali się ze wszystkich sił udowodnić, że ostatnia porażka z Piastem Gliwice była wyłącznie wypadkiem przy pracy. Z kolei Legia będzie chciała udowodnić, że wygrana z Lechem Poznań nie była przypadkowa. Przed tym bardzo ciekawie zapowiadającym się meczem porozmawialiśmy z bramkarzem krakowskiej drużyny – Michałem Buchalikiem.


06.06.2020r.

Arek Warchał

400mm.pl

W ostatniej kolejce piłkarze trenera Artura Skowronka udali się do Gliwic, by rozegrać mecz z Piastem. Spotkanie absolutnie nie potoczyło się tak, jak chcieliby tego zarówno piłkarze, jak i kibice Białej Gwiazdy – Wiślacy musieli uznać wyższość rywala. Bramkarz Wisły Kraków przyznał, że to nie było dobre spotkanie w wykonaniu graczy z Krakowa. „Pierwszy mecz zupełnie nam nie wyszedł. Myślę, że po dwóch szybko straconych bramkach drużyna Piasta Gliwice czuła się bardziej komfortowo” - przyznał Buchalik.

Starcie z mocnym rywalem

Teraz o ligowe punkty Wiślacy zagrają z dobrze dysponowaną drużyną Legii Warszawa. Ostatnie spotkanie tych dwóch zespołów zakończyło się wysokim zwycięstwem klubu ze stolicy. Bramkarz Wisły Kraków zapewnił jednak, że krakowianie nie skupiają się na tym, by zrewanżować się za ostatnią porażkę. „Myślę, że nie patrzymy na ten mecz w kategoriach rewanżu. Każdy wie, o co gra Wisła w tym sezonie i dla nas najważniejsze jest zdobywanie jak największej liczby punktów” – powiedział golkiper.

Legia Warszawa ma w swoich szeregach wielu bardzo dobrych piłkarzy, którzy potrafią swoimi indywidualnymi umiejętnościami sprawić, że klub osiąga bardzo dobre wyniki. Jednak jak stwierdził Buchalik, nie ma co skupiać się na indywidualnych nazwiskach, ponieważ wszyscy piłkarze Legii grają bardzo dobrą piłkę. „Cała kadra Legii wygląda bardzo solidnie, więc nie będę mówił o indywidualnościach. My musimy skupić się na sobie. Ich siłą jest właśnie mocna i szeroka kadra. Wypada dwóch, trzech zawodników i nie maja większych problemów, żeby ich zastąpić” - stwierdził bramkarz.

Intensywne przygotowania

Wisła Kraków w spotkaniu ze stołecznym klubem nie będzie mogła skorzystać z kilku zawodników, jednak Buchalik zapewnia, że zmiennicy również są w dobrej dyspozycji i są w stanie godnie zastąpić kolegów z drużyny. „Wiadomo, że zawsze trzeba liczyć się z tym, że przyjdą kontuzje czy kartki. U nas wszyscy kontuzjowani walczą do ostatnich chwil, żeby moc zagrać. Również mamy szeroka kadrę i absencja jednego zawodnika jest okazją dla następnego, żeby wykorzystać szanse” - stwierdził 31-latek.

Na konferencji prasowej przed meczem z Legią Warszawa trener krakowskiej Wisły stwierdził, że te kilka dni przed starciem z warszawiakami Wiślacy wykorzystali bardzo dobrze. Z taką opinią zgodził się także bramkarz. „Tak, to prawda. W tym mikrocyklu przed meczem z Legią mieliśmy sporo czasu i mogliśmy go dobrze wykorzystać. Wierzę w to mocno, że efekty będą już w niedzielę. Życzyłbym sobie zobaczyć Wisłę walczącą o każdy metr boiska” – stwierdził Buchalik.

Wisła Kraków od dłuższego czasu rozgrywa bardzo dobre spotkania grając na Reymonta. W obecnej sytuacji na trybunach zasiądą kibice, jednak Buchalik zaznaczył, że Wiślacy będą musieli pokazać Legii, że to ona jest gościem na tym stadionie. „Jasne, że czujemy, że gramy u siebie. Wielka szkoda, że na trybunach nie zasiądzie ponad 30 tysięcy ludzi, bo taka byłaby pewnie ich liczba, ale przecież R22 to nasz dom i musimy pokazać Legii od pierwszej minuty, gdzie przyjechała” - zakończył krakowski golkiper.


Źródło: wisla.krakow.pl

Artur Skowronek przed meczem z Legią: - Przeprosić za falstart

Po bardzo słabym występie z Piastem Gliwice - ekipę krakowskiej Wisły czeka potyczka z warszawską Legią, do której przystąpimy mocno osłabieni, bo poza kontuzjowanymi już wcześniej piłkarzami, w ostatnich dniach dołączyli do nich Paweł Brożek i Kamil Wojtkowski. Jakby tego było mało - mamy też przerwę za żółte kartki - Macieja Sadloka oraz Vukana Savićevicia. Zanim jednak na tradycyjnej przedmeczowej konferencji prasowej trener Artur Skowronek mówił o spotkaniu z zespołem z Warszawy, wrócił pytany do potyczki w Gliwicach.

- Wyglądaliśmy słabo fizycznie w środkowej części i o tym mówiłem już po meczu, że tego się obawialiśmy. Niestety, ale były przerwy w treningu Bashy, Vukana oraz Żukowa. Bashy aż dwa tygodnie, Żukowa tydzień, a Vukana również kilka dni. Nie zagrali nawet gry wewnętrznej przed meczem z Piastem i było widać, że przegrywaliśmy drugie piłki, nie było czucia przestrzeni, asekuracji. Za dużo staliśmy w poziomie, a za plecami środkowi obrońcy nie skracali. Robiły się przestrzenie, piłki były zbierane. Na pewno lepiej zafunkcjonujemy w następnym meczu, bo to są jedne z wniosków, które wyciągnęliśmy. Na pewno chcemy bardziej odpowiedzialnie budować grę, bo struktura naszego ataku pozycyjnego nie była słaba, ale decyzje poprzez obawy, które się pojawiły, bo bardzo szybko straciliśmy bramki, spowodowały - że nasze decyzje nie były najlepsze. Na pewno inaczej będzie w meczu z Legią. Jestem o tym przekonany. Mieliśmy w tygodniu krótkie, dynamiczne zajęcia. Chłopaki widać, że żywo się poruszają i nie jest to subiektywne, ale też jest to ocena monitoringu pracy piłkarzy. Jest też odpowiedni moment na regenerację, a chłopaki uderzyli z intensywnością, więc na pewno ten tydzień bardzo dużo dał drużynie, a przede wszystkim tym środkowym pomocnikom. I to widać w treningu - uważa Skowronek.

Nie zmienia to jednak faktu, że trener będzie musiał tym razem solidnie pozmieniać skład, choćby z powodu absencji kartkowiczów - Sadloka i Savićevicia.

- Mamy pomysł jak ich zastąpić, ale tak jak wiele rzeczy staraliśmy się ukryć przed restartem - jeśli chodzi o urazy - by dyskomfort miał przeciwnik, tak będzie i teraz. Mamy pomysł na Legię. Wiemy że wszystkie pozycje przeciwnika są silne, ale wiemy jak chcemy to pozamykać, a zwłaszcza boczne sektory, gdzie Karbownik i Vesović grają bardzo ofensywnie i uwidaczniają się w ofensywnych statystykach - asystach i w kluczowych podaniach. Myśląc o tym tak ustawimy i bocznych obrońców i skrzydłowych - zapewnia trener.

- Legia jest liderem i zapracowała na to bardzo dobrą pracą trenera Vukovicia oraz jego sztabu, bo też bardzo dobrze wyglądają fizycznie. Jakość indywidualna była w Legii zawsze i potwierdza się to w statystykach, bo nie rozkłada się to na jednego zawodnika, a na kilku. Myśląc o budowaniu gry i o akcjach ofensywnych mamy swój pomysł i wierzymy w swoją wartość. My jesteśmy Wisłą Kraków, nie przegraliśmy tutaj bardzo dawno meczu i chcemy to kontynuować. Nie obawiamy się przeciwnika, tylko go szanujemy. Wiem, że chłopcy chcą bardzo szybko poszukać rewanżu. Chcemy jak najlepiej tylko możemy odpowiedzieć na ostatnią porażkę, chcemy zwyciężyć dla naszych kibiców i tylko w ten sposób możemy ich przeprosić za falstart - przyznał.

- Porażka z Piastem to jest oczywiście dla nas sygnał ostrzegawczy, ale tak to jest w piłce. Po jednym meczu można wiele zniszczyć, myśląc o opinii o naszych bardzo dobrych piłkarzach. Oni dalej mają bardzo wysokie umiejętności i staramy się im pomóc, aby płynność gry była lepsza, jak i zrozumienie oraz faza przejściowa do momentu, gdy będziemy bronić oraz pomóc im w treningu fizycznym. Tak aby czuli się pod tym względem komfortowo, gdy będą wychodzić w niedzielę na spotkanie z Legią. I tak jest. Jak powiedziałem wcześniej - tak jest oceniając monitoring piłkarzy. To nie jest dla mnie żadna katastrofa. Oczywiście bardzo przepraszam kibiców razem z zespołem za nasz falstart, ale też wiemy co mamy robić. Mamy sytuację pod kontrolą. Oczywiście tutaj można bardzo wiele mówić, więc musimy obronić się na boisku i wierzę, że uda nam się to zrobić - dodał.

Skowronek został zapytany o... poprzednie spotkanie Wisły z Legią, które chyba doskonale pamiętamy, jak się zakończyło...

- Nie ma sensu wracać do tamtego meczu. Każdy piłkarz, który był wtedy w Warszawie na boisku brał odpowiedzialność za ten wynik i dobrze wie co tam się stało. Nie należy do tego wracać, bo to oni wiedzą co tam się stało. Po co do tego wracać? Trzeba patrzeć w przyszłość, a wiem jak pracowaliśmy w tym tygodniu. Jesteśmy bardzo pozytywnie nastawieni do meczu. Wierzymy w siebie i nie raz udowodniliśmy, że mamy dobrą drużynę, że stać nas na serię, stać nas na zwycięstwa - nawet z liderem. I tak podchodzimy do tego meczu - zapewnia Skowronek.

- Piłkarzy nie trzeba motywować, wiedzą co znaczy w Polsce mecz Wisła - Legia. To ich motywuje i uświadamia jeszcze bardziej w jakim są klubie. To jest bez względu na sytuację w tabeli klasyk tej kolejki. Nie chcemy zawieść siebie i kibiców. Nie ma co się obawiać, trzeba podkasać rękawy i zasuwać. Takie jest nasze nastawienie na ten mecz - dodał.

Skowronek został też zapytany o Ľubomíra Tuptę oraz o jego ustawienie w meczu z Piastem jako skrzydłowego.

- Nie była to dla niego nowość, bo tak funkcjonował i we Włoszech i w swojej kadrze. Wiedzieliśmy jak wysoko będzie grał Konczkowski i chcieliśmy pomóc obrońcy, ale też mieliśmy pomysł na atakowanie, bo w świetle bramki mieliśmy być z Olkiem i z "Ľubo". Oskrzydlać miał ktoś inny lewą stronę i taki był wariant na Piast Gliwice. Czasami będziemy z tego korzystać - powiedział.

- Pojawiły się u nas kontuzje, kartki - bo to jest końcówka rundy i jeśli chodzi o kartki, to może się pojawić. Mamy też trochę pecha z kontuzjami, ale też zasłużyliśmy na to, żeby mówić, że jesteśmy w słabszej formie, ale mamy kolejny mecz, żeby to odwrócić i zapracować na inną opinię - stwierdził Skowronek, po czym pytany o próbę zasłony dymnej przed tygodniem i ukrywanie kontuzji, powiedział: - Każdy chciał pomóc swojej drużynie i zaszkodzić trochę przeciwnikowi. Nam się to nie udało mówiąc o wyniku i o meczu, dlatego teraz mówimy prawdę - zakończył.

Źródło: wislaportal.pl

Relacje z meczu

Bez niespodzianki... Wisła - Legia 1-3

Mocno osłabiona kadrowo Wisła Kraków w meczu z liderującą Legią skazana była na "pożarcie", ale wiślacy długo dzielnie bronili się przed atakami faworyta z Warszawy. Dość powiedzieć, ale po trafieniu Łukasza Burligi, od 29. minuty prowadziliśmy 1-0! Tak niespodziewanego wyniku Wiśle nie udało się jednak utrzymać. W drugiej połowie dwukrotnie do naszej bramki trafił bowiem Tomáš Pekhart, raz Walerian Gwilia i "Biała Gwiazda" przegrała z Legią 1-3.

W mocno eksperymentalnym ustawieniu zmuszeni byli zagrać w dzisiejszym spotkaniu podopieczni trenera Artura Skowronka. Absencje wielu podstawowych graczy pierwszego zespołu spowodowały, że "Biała Gwiazda" na mecz z Legią wyszła zabezpieczona pięcioma defensorami. W fazie ataku zasieki te zamieniały się w trio stoperów z najszerzej ustawionymi Hebertem oraz Lucasem Klemenzem. Tych wspierał Dawid Szot, pełniący rolę młodzieżowca a także Łukasz Burliga.

Śmiało można powiedzieć, że w niedzielny mecz z liderem wiślacy weszli o wiele lepiej, niż w zeszłotygodniowe starcie z Piastem. Już w 2. minucie spotkania szybki atak naszego zespołu zakończył się zablokowanym strzałem Kuby Błaszczykowskiego. Akcja ta była jednak zapowiedzią dobrych i składnych ataków naszego zespołu.

W 16. minucie na listę strzelców wpisać mógł się Ľubomír Tupta, który o milimetry minął się z piłką, będąc tuż przed broniącym bramki Legii Radosławem Majeckim. Po chwili zaś do dośrodkowania Błaszczykowskiego mógł dopaść Dawid Szot, ale w ostatnim momencie został zblokowany.

Wisła nadal wykorzystywała jednak dość mocno zachowawcze ustawienie gości, próbując swoich sił z ataku pozycyjnego. Efektem takich działań była bramka dla "Białej Gwiazdy" w 29. minucie meczu. Po składnej akcji wiślaków do piłki tuż przed polem karnym dopadł Szot, który ciekawym zagraniem znalazł Tuptę. Słowacki napastnik oddał strzał, który dobrze zblokowała defensywa legionistów. Do odbitej piłki dopadł jednak Łukasz Burliga, który mocnym, a co najważniejsze precyzyjnym uderzeniem po długim rogu zaskoczył Majeckiego. Po dwóch kwadransach Wisła prowadziła i śmiało można było stwierdzić, że był to wynik sprawiedliwy. Do tego momentu "Białej Gwiazdy" było w tym meczu po prostu "więcej".

Ostatnie piętnaście minut pierwszej połowy to już jednak odważniejsze ataki "wojskowych". Te, na nasze szczęście, zawodnicy Legii nie zdołali zamienić na gola. Najpierw główkując pomylił się jednak Walerian Gwilia, a w ostatniej akcji pierwszej odsłony w doskonałej sytuacji przestrzelił Luquinhas.

Po przerwie pierwsza groźna akcja należała do krakowian. W 51. minucie po rzucie rożnym do bezpańskiej piłki dopadł Rafał Janicki. Nasz środkowy obrońca oddał mocny strzał z półwoleja, niestety piłka po jego uderzeniu poszybowała wysoko nad poprzeczką bramki rywala.

Dwie minuty później po stałym fragmencie gry pod naszą bramką kontrę wyprowadził Błaszczykowski. Kapitan "Białej Gwiazdy" od połowy boiska biegł z rywalem "na plecach" w stronę bramki Legii. W ostatnim momencie Kuba stracił jednak równowagę, przewrócił się w polu karnym, ale o "jedenastce" nie mogło być mowy.

W 57. minucie groźną akcję wyprowadzili już jednak legioniści. Po prawej stronie boiska skutecznie sytuację rozegrał Michał Karbownik z Mateuszem Cholewiakiem. Ten drugi dośrodkował tuż spod linii końcowej boiska wprost na nos Tomáša Pekharta, któremu nie pozostało nic innego jak wpisać się na listę strzelców. Szybko po przerwie zrobiło się więc 1-1.

Kolejne minuty to niestety raz za razem ataki Legii. Wiślacy bronili się skutecznie tylko do 70. minuty spotkania. Wtedy to po stałym fragmencie gry w naszym polu karnym najlepiej odnalazł się Pekhart - pewnie wykańczając dobre dośrodkowanie Domagoja Antolicia ze stojącej piłki. Mierzącego ponad 190 centymetry wzrostu Czecha w naszym polu karnym krył Jean Carlos Silva, który na boisku pojawił się w drugiej połowie spotkania. Jeżeli więc to miał być pomysł na powstrzymanie skutecznego napastnika Legii, to nie ma się co dziwić, że ten na listę strzelców w niedzielne popołudnie wpisał się dwukrotnie.

W 76. minucie fatalne ustawienie defensywy Wisły wykorzystał jeszcze Gwilia, który z dziecinną łatwością pokonał Michała Buchalika. Nasz bramkarz zmuszony był więc wyciągać piłkę z siatki po raz trzeci.

Mimo, że wydawało się, że jest już "po meczu" kilka chwil później w Krakowie zrobiło się ciekawie. Po sporym zamieszaniu w polu karnym rywali skutecznie główkował Lukas Klemenz. Sędzia Jarosław Przybył, po konsultacji z wozem VAR, wrócił jednak do momentu, w którym piłka uderzyła w rękę Heberta i gola wiślakom nie uznał…

Ostatnie minuty spotkania to rozpaczliwe ataki Wisły i brak pomysłu oraz jakiejkolwiek siły w naszych poczynaniach ofensywnych. Mimo więc, że zawodnicy "Białej Gwiazdy" po pierwszej połowie spotkania dali swoim kibicom powody do optymizmu, ostatecznie musimy obejść się smakiem. O słabości naszej drużyny niech świadczy fakt, że Legii do zdobycia kompletu punktów w dzisiejszym spotkaniu wystarczyło kilka zrywów. Co gorsza, po wznowieniu rozgrywek bezpośredni rywale "Białej Gwiazdy" - w walce o utrzymanie - zdają się nie zwalniać tempa. I jeśli dalej tak pójdzie, to może zrobić się nam bardzo gorąco...

Źródło: wislaportal.pl

Dwie twarze Białej Gwiazdy. Wisła 1:3 Legia

Mimo niezwyle udanej pierwszej połowy i trafienia Łukasza Burligi, Wiślacy nie zdołali utrzymać prowadzenia i koncentracji przez 90 minut dzisiejszego spotkania. W drugiej odsłonie starcia krakowianie w dużo większym stopniu oddali piłkę Legii, która nie zwykła marnować takich sytuacji. Wojskowi rozstrzygnęli ligowy klasyk i do Warszawy wracają z kompletem punktów.


07.06.2020r.

Michał Stompór

400mm.pl

Chociaż obie ekipy nie mogły wystąpić w swoich najbardziej optymalnych składach, absencje zdecydowanie bardziej odczuwali gospodarze. W szeregach Białej Gwiazdy zabrakło Sadloka, Savićevicia, Brożka, Buksy, Wojtkowskiego, Turgemana, Niepsuja, Hołowni i Drzazgi. Z kolei w meczowej 18-stce Legii nie mogliśmy oglądać Kanté, Cierzniaka, Slisza, Remy’ego, Rosołka i Novikovasa. Wobec tak potężnych osłabień, trener Artur Skowronek zdecydował się zagrać bardziej defensywnie – w linii pomocy obok Bashy zobaczyliśmy nominalnego obrońcę, Lukasa Klemenza. Rola młodzieżowca przypadła Dawidowi Szotowi, który zajął miejsce na lewym boku defensywy. Natomiast jeżeli chodzi o zmiany w drużynie przyjezdnych, do jedenastki wrócił Wszołek, co spowodowało wycofanie Vesovicia. Czarnogórzec zameldował się na prawej flance linii obrony, a Jędrzejczyk powędrował do środka, tworząc duet stoperów z Igorem Lewczukiem.

Wiślackie otwarcie wyniku meczu

Pierwszą ofensywną akcję przeprowadzili Wiślacy. Gospodarze wyszli z kontrą, jednak defensywa przyjezdnych zdążyła się ustawić i zablokować prostopadłe podanie. Krakowianie od samego początku starali się cierpliwie rozgrywać piłkę, by uśpić czujność Legii, wciągnąć ją na własną połowę i wyjść z kontratakiem. W 7. minucie sędzia podyktował rzut wolny na korzyść Wisły – dośrodkowanie Błaszczykowskiego zatrzymało się jednak na dobrze zroganizowanych szykach obronnych Wojskowych. W pierwszym kwadransie Legioniści nie przeprowadzili żadnej na tyle groźnej akcji, by wprowadzić zamieszanie pod bramką Białej Gwiazdy. Chociaż obie ekipy bazowały na dośrodkowaniach, to okazje kreowane przez drużynę Artura Skowronka wydawały się bardziej dogodne. W 15. minucie krakowianie byli niezwykle blisko wyjścia na prowadzenie, jednak pierwszego dośrodkowanie nie przeciął Tupta, a przy drugiej centrze tylko centrymetry dzieliły jednego z napastników z Reymonta od kontaktu z piłką.

W 25. minucie po raz pierwszy paradą interweniował Majecki, broniąc zrykoszetowany strzał Boguskiego. Kilka minut później gospodarze otworzyli wynik – prostopadłe podanie Szota w kierunku Tupty nie dotarło do celu, jednak do futbolówki odbitej przez defensywę gości dopadł niepilnowany Burliga, który uderzeniem w długi róg pokonał golkipera Legii. W tej sytuacji fatalnie zachowała się cała linia obronna Wojskowych, a negatywnym bohaterem tej akcji stał się Karbownik. Młody zawodnik niepotrzebnie zszedł do środka i tym samym otworzył prawe skrzydło, co wykorzystał strzelec gola. Po stracie bramki obie drużyny nie zmieniły swojego stylu gry – Wisła spokojnie rozgrywała piłkę, umiejętnie kontrolując tempo konstruowania akcji, natomiast Legia bazowała na dośrodkowaniach ze skrzydeł, co jednak nie przynosiło spodziewanych rezultatów.

Dobrze prezentował się Buchalik, który dominował na przedpolu. W 42. minucie o strzał z dystansu pokusił się André Martins, ale jego uderzenie nie sprawiło najmniejszych kłopotów bramkarzowi Białej Gwiazdy. Kilkanaście sekund przed końcem pierwszej odsłony spotkania minimalnie pomylił się Luquinhas, który skierował piłkę tuż nad poprzeczką bramki gospodarzy.

Rywale odrabiają straty

W przerwie Aleksandar Vuković dokonał jednej zmiany – André Martinsa zastąpił Cholewiak, co miało wzmocnić siłę ognia przyjezdnych. Tuż po gwizdku rozpoczynającym drugą połowę z groźną akcją wyszli Wiślacy. Błaszczykowski rozciągnął grę na skrzydło do Burligi, a ten wrzucił piłkę w pole karne. Niestety, dośrodkowania nie sięgnął żaden z napastników Wisły. W 51. minucie z samotną kontrą ruszył kapitan gospodarzy, jednak już w polu karnym powstrzymał go Vesović. Mimo optycznej przewagi Wisły, w 57. minucie Wojskowi odrobili straty. Karbownik wypuścił Cholewiaka, który tuż przed linią końcową dograł piłkę do Pekharta, a Czech, chociaż nieczysto trafił w piłkę, skierował ją do siatki Buchalika. Niedługo później drużyna z Reymonta mogła po raz drugi wyjść na prowadzenie – kontratak powinien sfinalizować Tupta, jednak Lewczuk zablokował jego strzał. Tuż po tej akcji Legioniści złapali wiatr w żagle, a niemal każda okazja, jaką stworzyli, mogła zakończyć się kolejnym trafieniem.

W 65. minucie Artur Skowronek zdecydował się na pierwszą zmianę - słowackiego napastnika zastąpił Jean Carlos. Krakowianie swoich sił próbowali w kontrach - kiedy wydawało się, że mogą strzelić bramkę, na prowadzenie wyszła Legia. Dośrodkowanie Antolicia wykorzystał Pekhart, który przeskoczył niedawno wprowadzonego Brazylijczyka i celną główką umieścił piłkę obok interweniującego Buchalika. Wojskowi nie odpuszczali i już pięć minut później strzelili trzeciego gola. Fatalne zachowanie defensywy Wisły wykorzystał duet Vesović-Gvilia. Gruzin wyszedł sam na sam z bramkarzem gospodarzy i pewnym strzałem wpakował piłkę do bramki Wisły. W 79. minucie futbolówka zatrzepotała w siatce Legii - z trafienia cieszył się Klemenz, jednak Wojskowi od samego początku zgłaszali arbitrowi zagranie ręką. Analiza VAR nie pozostawiła złudzeń – sędzia Przybył po konsultacji anulował bramkę i podyktował rzut wolny. Krakowianie próbowali odrobić straty, jednak żaden z kontrataków nie był na tyle dobrze zorganizowany, by zakończyć się golem. Utrata kontroli nad spotkaniem między jego 55. a 76. minutą zakończyła się totalną dominacją gości i aż trzema bramkami. Świetna pierwsza połowa została przyćmiona przez 20 minut dezorganizacji w obronie i kiepskiej skuteczności z przodu.

Wisła Kraków: Buchalik - Szot, Hebert, Janicki, Burliga (81’ Chuca) – Basha (80’ Kuveljić), Żukow, Klemenz - Błaszczykowski, Tupta (65’ Jean Carlos), Boguski

Legia Warszawa: Majecki - Vesović, Jędrzejczyk, Lewczuk, Karbownik - Antolić, Martins (46’ Cholewiak), Gvilia - Wszołek, Pekhart (85’ Wieteska), Luquinhas (74’ Luis Rocha)

Wisła Kraków – Legia Warszawa 1:3 (1:0)

  • 1:0 – Burliga 29’
  • 1:1 – Pekhart 57’
  • 1:2 – Pekhart 70’
  • 1:3 – Gvilia 76’

Żółte kartki: Żukow – Jędrzejczyk, Pekhart

Sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork)


Źródło: wisla.krakow.pl

Bez niespodzianki. Wisła – Legia 1:3

7 czerwca 2020

Po pierwszej połowie kibice Wisły mogli mieć nadziej na niespodziankę w meczu z Legią. W drugiej połowie zostały one jednak rozwiane przez zawodników warszawskiego zespołu. Niedzielny klasyk pomiędzy Wisłą i Legią zakończył się wygraną gości 3:1.


Wisła przystępowała do niedzielnego hitu w dość eksperymentalnym ustawieniu i składzie. Trener „Białej Gwiazdy” Artur Skowronek, ze względu na kadrowe problemy, zdecydował się na ustawienie drużyny w formacji 3-5-2 z dwoma wahadłowymi zawodnikami. Szansę występu od pierwszej minuty otrzymał również Dawid Szot.

W spotkanie zdecydowanie lepiej weszli wiślacy, którzy w pierwszych 30 minutach prezentowali się znacznie lepiej od faworyzowanej Legii. Pierwsze poważne ostrzeżenie gościom piłkarze Wisły dali w 16. minucie. Po ładnej akcji dwukrotnie zakotłowało się w polu karnym Legii, ale Tupta i Szot nie zdołali sięgnąć futbolówki w dogodnych sytuacjach.

Pierwszy groźny strzał w 25. minucie oddał Rafał Boguski, który mocno uderzył z kilkunastu metrów, po krótkim rozegraniu piłki. Na posterunku był jednak Radosław Majecki

Precyzja Łukasza Burligi

W kolejnych minutach wiślacy nadal szukali swoich okazji i ich odważna postawa zaprocentowała w 29. minucie. Po ładnej akcji w bardzo dobrej sytuacji znalazł się Lubomir Tupta, ale został zablokowany. Piłka trafiła jednak jeszcze do Łukasza Burligi, który precyzyjnym strzałem z prawej strony w długi róg wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie.

Kwadrans dla Legii

Trzeci kwadrans pierwszej połowy należał natomiast do gości z Warszawy, którzy ruszyli do ataku w poszukiwaniu wyrównującego gola. Do sytuacji strzeleckich dochodzili kolejno Walerian Gwilia, Michał Karbownik, Marko Vesović, Andre Martins i Luiquinhas. Piłka ani razu nie znalazła jednak drogi do siatki. Uderzenia legionistów były albo niecelne, albo pewnie radził sobie z nimi Michał Buchalik.

Kolejne trafienia Pekharta

Od początku drugiej połowy grę prowadzili podopieczni Aleksandara Vukovicia. Wiślacy starali się bronić dostępu do własnej bramki i nastawili się na wyprowadzanie kontrataków. W 57. minucie Legia dopięła swego i doprowadziła do wyrównania. W drugim meczu z rzędu po wznowieniu rozgrywek na listę strzelców wpisał się Tomas Pekhart, który z bliska skierował piłkę do bramki Wisła po płaskim zagraniu Mateusza Cholewiaka z lewej strony pola karnego.

W 70. minucie Legia zadała kolejny cios i objęła prowadzenie. Po raz drugi na listę strzelców wpisał się Pekhart, który tym razem pokonał Buchalika uderzeniem głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Trzy minuty później goście byli blisko zdobycia trzeciego gola, ale ofiarnie broniąca się Wisła szczęśliwie wybroniła się w bardzo trudnej sytuacji.

Legia nie zamierzała na tym poprzestawać i w kolejnych minutach zepchnęła Wisłę do głębokiej defensywy. W 76. minucie wynik na 3:1 podwyższył Gwilia, który wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem Wisły po szybkim kontrataku zespołu.

Nieuznany gol Klemenza

W 79. minucie piłka wylądowała w bramce Legii i wydawało się, że Wisła odzyska szansę na zdobycie w tym meczu punktów. Piłkę do bramki skierował Lukas Klemenz, ale gol nie został uznany po interwencji VAR. Powtórki pokazały, że piłkę w polu karnym ręką zagrywał Hebert.

Wynik 3:1 utrzymał się ostatecznie do ostatniego gwizdka sędziego. Obie drużyny kolejne spotkania w PKO Ekstraklasie rozegrają w środę. Wisła u siebie zmierzy się z Rakowem Częstochowa, natomiast Legia na własnym stadionie podejmować będzie Arkę Gdynia.


Źródło: wislakrakow.com


Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Trenerski dwugłos: Wisła - Legia

Wynik niedzielnego starcia przy Reymonta z Legią Warszawa jest daleki od tego oczekiwanego przez wiślackich kibiców i sam zespół Białej Gwiazdy. Choć to Wiślacy wyszli na prowadzenie w pierwszej połowie meczu, jego druga odsłona miała kompletnie inny przebieg. Jak trenerzy obu drużyn ocenili występy swoich podopiecznych?


07.06.2020r.

M. Chlebek

Aleksandar Vuković – Legia Warszawa

Na pomeczowej konferencji prasowej opiekun drużyny przyjezdnej zaznaczył, że niedzielne zwycięstwo było bardzo ważne i nie przyszło jego podopiecznym łatwo. Pomimo niekorzystnego wyniku w pierwszej połowie, zdołali oni odwrócić losy spotkania. „To dla nas bardzo ważne zwycięstwo, nie spodziewaliśmy się, że to przyjdzie łatwo i tak też było. Pierwsza połowa nie była po naszej myśli, nie graliśmy piłki, jaką byśmy chcieli, też za sprawą dobrze zorganizowanej, agresywnej Wisły, która potrafiła swoją sytuację wykorzystać i tym samym nam to spotkanie jeszcze utrudnić. Ale myślę, że druga polowa pokazała, że mamy w sobie odrobinę takiego charakteru, który jest potrzebny, by nie tracić głowy, wierzyć w to, że jeszcze 45 minut i że jeśli zagramy lepiej, a tak zrobiliśmy, to jesteśmy w stanie odwrócić losy spotkania. To się udało, za co bardzo gratuluję drużynie, bo to niełatwe. Wisła Kraków po raz pierwszy przegrywa w tym roku na własnym stadionie, co mówi samo za siebie” – podkreślił Vuković.

Po przerwie trener Legii Warszawa zdecydował się na zmianę w szeregach swojego zespołu. Mateusz Cholewiak zastąpił André Martinsa. Jak wyjaśnił tę zmianę opiekun gości? „Chcieliśmy drużynie troszeczkę pomóc. Roszada, która pomogła drużynie, co nie znaczy, że za pierwsza połowę obwiniałbym jednego zawodnika. Po prostu jako cała drużyna graliśmy inaczej, uznałem, że trzech środkowych pomocników, Gwilia, Antolić i Martins, nie jest potrzebnych w momencie, gdy będziemy starać się odwrócić losy spotkania” – wyjaśnił swoją decyzję trener.

Artur Skowronek – Wisła Kraków

Szkoleniowiec Białej Gwiazdy nie miał aż tylu powodów do zadowolenia, choć pierwsza połowa spotkania, a już zwłaszcza wynik mogły się podobać. Na przerwę Wiślacy schodzili z jednobramkowym prowadzeniem, którego jednak, jak pokazał dalszy przebieg meczu, nie zdołali utrzymać. Warszawiacy zdołali odwrócić losy spotkania, wywożąc tym samym z Krakowa trzy punkty. Jak ocenił przebieg meczu trener Skowronek? „Uważam, że zagraliśmy bardzo dobrą pierwszą połowę tak, jak chcieliśmy, tak jak wcześniej trenowaliśmy. Mieliśmy konkretne zadania, z których bardzo fajnie się wywiązywaliśmy – to zaprocentowało tym, że wygrywaliśmy, ale na wicemistrza Polski oraz kandydata na mistrza Polski to za mało. Widać, że po bramce na 1:1 mocno cierpieliśmy, biegając bez piłki, co kosztowało drużynę bardzo dużo energii, ale nie poddawaliśmy się. Jasne, że jesteśmy smutni, bo drugi raz przegrywamy, ale z bardzo silnymi przeciwnikami. Oczywiście, zawsze idziemy, by wygrać mecz, tak było też dzisiaj, ale trzeba z pokorą, kolejny raz, przyjąć tę porażkę i ją przetrawić. Na szczęście w środę mamy kolejną szansę rewanżu. Ja w tych chłopaków bardzo mocno wierzę. Oczywiście, stało się dzisiaj coś, przegraliśmy dwa mecze, natomiast mamy dziewięć przed sobą i musimy w nich punktować, a swój cel zrealizujemy” – ocenił opiekun Wiślaków.

Optymizmem napawać może fakt, że w środowym spotkaniu do dyspozycji trenera powróci kilku zawodników, którzy z powodu nagromadzenia żółtych kartek nie mogli w niedzielę pomóc zespołowi. „Tak, wracają kartkowicze: Vukan, Maciek Sadlok, wraca Mateusz Hołownia. To już duża siła dla drużyny. Do tego, myślę, będzie do dyspozycji David Niepsuj – to kwestia przygotowania fizycznego do pełnego obciążenia. Sądzę też, że na mecz z Arką będą do dyspozycji i Pawłowski i Turgeman” – zakończył Skowronek.


Źródło: wisla.krakow.pl

Artur Skowronek: - Na kandydata na mistrza to było za mało

- Uważam, że zagraliśmy bardzo dobrą pierwszą połowę, zagraliśmy ją tak jak chcieliśmy, tak jak wcześniej trenowaliśmy. Mieliśmy zadania, z których bardzo fajnie się wywiązywaliśmy i to zaprocentowało, że prowadziliśmy w tym meczu. Na wicemistrza Polski i kandydata na mistrza to było jednak za mało - mówił po porażce 1-3 z zespołem warszawskiej Legii, trener zespołu Wisły Kraków, Artur Skowronek.

- Było widać, że po bramce na 1-1 mocno cierpieliśmy. Od 60. do 80. minuty mocno biegaliśmy bez piłki i to kosztowało drużynę bardzo dużo energii, ale chłopaki się nie poddawali. Myślę, że dostaliśmy kolejnego mentalnego bodźca do dalszego biegania w sprintach po bramce, która nie została uznana, bo dalej szliśmy po gola kontaktowego. Oczywiście jesteśmy smutni, bo drugi raz przegrywamy, ale z bardzo silnymi przeciwnikami - mistrzem i wicemistrzem Polski. Zawsze wychodzimy po to, aby wygrać mecz, nie inaczej było dzisiaj. Z pokorą tę porażkę trzeba przyjąć i ją szybko przetrawić. Na szczęście w środę mamy kolejną szansę rewanżu i jest się o co w tym meczu zaczepić. Było dziś kilka pozytywnych momentów, które dają dobry prognostyk na przyszłość. Ja w tych chłopaków mocno wierzę. Oczywiście coś się stało, przegraliśmy dwa mecze, ale przed nami jeszcze dziewięć i musimy w nich punktować, a swój cel zrealizujemy - dodał trener zespołu Wisły.

Trener Skowronek został zapytany o to, czy zmiana Ľubomíra Tupty na Carlosa Silvę, to miała być gra na utrzymanie wyniku 1-1.

- Carlos był próbowany i w treningu i w grach wewnętrznych na pozycji "dziewięć" w sytuacji, gdyby miał pomóc drużynie. Carlos to niezły motorycznie piłkarz, prezentował to już nie jednen raz, że może "odejść" przeciwnikowi, a to nam było potrzebne. Ľubo to jest inny typ piłkarza, lubi piłkę do nogi, lubi ją utrzymać i atakować w drugie tempo. My chcieliśmy wykorzystać przestrzeń za plecami linii obrony Legii, chcieliśmy piłki trochę dla Carlosa, który miał się pościgać, ale nie miał takiej sytuacji. Może dlatego taki odbiór - stwierdził Skowronek.

Szkoleniowiec został także zapytany o Dawida Szota, któremu dziś przyszło wywiązać się z roli "młodzieżowca".

- Nigdy nie będę wystawiał indywidualnych cenzurek na forum. Dawid na pewno zrobił dobrą robotę. Zostawił na boisku serce, dał też argumenty piłkarskie i o to w tym wszystkim chodzi. Był dobrze przygotowany psychicznie i taktycznie do tego, jak ma funkcjonować na boisku, a do tego dał radę mentalnie i oby tak dalej, a może coś z tego będzie - powiedział trener.

Na zakończenie Skowronek został zapytany o to, czy w najbliższym meczu jest szansa, że sytuacja kadrowa Wisły ulegnie poprawie.

- Wracają kartkowicze, a więc Vukan i Maciek Sadlok, a także Mateusz Hołownia, co jest już dużą siłą dla drużyny. Do tego myślę, że będzie do dyspozycji David Niepsuj, a na mecz z Arką także Damian Pawłowski i Alon Turgeman - zakończył Skowronek.



Źródło: wislaportal.pl


Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Burliga: Czas zacząć punktować

Podopieczni trenera Artura Skowronka mimo wielkich starań nie zdołali utrzymać jednobramkowej przewagi, którą wypracowali sobie w pierwszej połowie i ulegli warszawskiej Legii 1:3. 80 minut spędził na boisku Łukasz Burliga, który zapisał się w protokole meczowym jako strzelec jedynej bramki dla Białej Gwiazdy.


08.06.2020r.

Jakub Sumera

400mm

Na przerwę spotkania ze stołeczną drużyną Wiślacy schodzili z jednobramkowym prowadzeniem, którego ostatecznie nie zdołali utrzymać i to Legia mogła cieszyć się z wygranej. „W pierwszej połowie byliśmy bardzo dobrze ustawieni i konsekwentnie realizowaliśmy swoje założenia taktyczne. Po przerwie nie zdołaliśmy jednak utrzymać korzystnego rezultatu, a Legia przejęła inicjatywę i z wielkim uporem dążyła do odrobienia strat, czego konsekwencją jest fakt, że spotkanie kończymy bez dorobku punktowego” - rozpoczął zdobywca bramki.


Atmosfera inna niż zazwyczaj

Dotychczas spotkania z Legią były pod Wawelem prawdziwym piłkarskim świętem, a stadion przy Reymonta zapełniał się wiernymi fanami. Tym razem atmosfera spotkania była zupełnie inna, a Derby Polski rozegrane zostały przy pustych trybunach. „Każdy z nas wiem, jaka atmosfera panuje na naszym stadionie i jak nasi kibice potrafią nas fantastycznie dopingować, więc jest to oczywiste, że brakowało ich przy Reymonta. Jednak warunki były takie same zarówno dla Legii, jak i dla nas, więc trzeba grać dalej i zdobywać punkty, bo musimy się utrzymać” - kontynuował Łukasz Burliga.


Czas na rewanż

Czasu na przygotowanie do kolejnego spotkania nie ma jednak zbyt wiele, bo już w środę podopiecznych trenera Artura Skowronka czeka kolejne bardzo ważne starcie, tym razem z Rakowem Częstochowa. „Do spotkania z Rakowem musimy się odpowiednio przygotować. Wiemy, że kalendarz jest intensywny, a mecze rozgrywane są co trzy dni, więc kluczowa będzie regeneracja. Następnie przyjdzie czas na porządny trening, który przygotuje nas do prawdziwej bitwy w środę. Wszyscy doskonale zdają sobie sprawę z tego, jak wygląda nasza sytuacja w tabeli, więc nadszedł czas, by wreszcie sięgnąć po upragnione trzy punkty” - zakończył wypowiedź „Bury”.


Źródło: wisla.krakow.pl

Klemenz: Zabrakło skuteczności w najważniejszych momentach

Spotkanie z Legią Warszawa zaczęło się dla Wiślaków bardzo dobrze. To krakowianie jako pierwsi strzelili bramkę i wyglądali solidnie na tle rywala. Jednak w drugiej części meczu do głosu doszli goście, którzy strzelili Białej Gwieździe trzy gole, co spowodowało, że to Legia może zapisać sobie trzy punkty na koncie po meczu z krakowskim zespołem. Co po zakończeniu spotkania powiedział obrońca Wisły, Lukas Klemenz?


08.06.2020r.

Arek Warchał

400mm

Wisła Kraków w 29. minucie meczu wyszła na prowadzenie z Legią Warszawa po bramce Łukasza Burligi. Nie była to jednak jedyna dogodna sytuacja, jaką mieli Wiślacy, ale przy niektórych okazjach podbramkowych zabrakło wykończenia. „Myślę, że zabrakło skuteczności w najważniejszych momentach. Mieliśmy sytuacje, żeby podwyższyć wynik spotkania. Udało nam się otworzyć wynik meczu po ładnej akcji i później wydaje mi się, że za głęboko się broniliśmy. Nie da się bronić głęboko od 30-40 minuty. Chcieliśmy wyjść do pressingu, ale to nam się praktycznie w ogóle nie udawało i wydaje mi się, że było to problemem. Daliśmy im dojść do naszego pola karnego zbyt łatwo i konsekwencją tego były stracone bramki” - powiedział zawodnik Wisły.

Bez cennego wsparcia

Wiślacy w meczu z Legią Warszawa musieli radzić sobie bez dopingujących kibiców. Dla gracza krakowskiej Wisły brak sympatyków Białej Gwiazdy był odczuwalny. „Na pewno zabrakło naszych fanów. Myślę, że po strzelonej bramce z pewnością pomogliby nam swoim dopingiem, który zawsze jest fantastyczny. Na pewno tego zabrakło, bo gdybyśmy widzieli ponad 30 tysięcy naszych kibiców, to na pewno byłoby nam łatwiej utrzymać wynik” - stwierdził Klemenz.

Misja Raków

Teraz przed piłkarzami krakowskiej Wisły kolejny bardzo ważny mecz. Tym razem rywalem krakowskiego klubu będzie Raków Częstochowa, czyli klub, który po wznowieniu rozgrywek jeszcze nie przegrał. Wiślaków z pewnością czeka niełatwe wyzwanie. Jak zdaniem Lukasa Klemenza powinni zagrać krakowianie, by odnieść sukces w następnej kolejce? „Myślę, że od początku musimy wyjść wysoko. Raków gra innym ustawieniem niż Legia, trójką zawodników z tyłu, także to też będzie sprawiało, że będziemy musieli inaczej podejść taktycznie do tego spotkania. Myślę, że na pewno musimy skupić się na pressingu, bo tego dzisiaj tego zabrakło” - zakończył.


Źródło: wisla.krakow.pl

Dawid Szot: - Szkoda tego meczu

- W trakcie tego tygodnia było dużo kontuzji w naszym zespole. Jeszcze Olek Buksa miał uraz i musiałem być gotowy. Zawsze jestem do dyspozycji trenera i tak wypadło. Bardzo się cieszę, że trener na mnie postawił. Cieszę się, że mogłem wystąpić w meczu z Legią - powiedział grający dziś pełne 90 minuty młody zawodnik "Białej Gwiazdy", Dawid Szot.

- Pierwsza połowa wyglądała bardzo fajnie z naszej strony, ale w drugiej było już rzeczywiście zdecydowanie gorzej. Legia nas zdominowała, strzeliła bramkę na 1-1 oraz na 1-2. Może za bardzo się cofnęliśmy? Potem więcej osób rzuciliśmy do ataku i Legia zrobiła kontrę, strzeliła na 1-3. Szkoda tego meczu, bo po pierwszej połowie naprawdę fajnie to wyglądało i oczekiwania były inne, ale cóż - taka jest piłka. Przegraliśmy, a teraz trzeba się otrząsnąć i w następnym meczu wygrać - przyznał młody wiślak.

- Musimy teraz poświęcić czas na regenerację, jutro i pojutrze, żeby przygotować się do meczu z Rakowem. Doznaliśmy dwóch porażek z dobrymi rywalami, co nas na pewno nie usprawiedliwia, ale też trzeba je myślę wymazać z głowy i do meczu z Rakowem przygotować się z chłodną głową, aby wygrać to spotkanie dla nas, dla kibiców, dla wszystkich - zakończył Szot.

Źródło: Wisła Kraków SA


Źródło: wislaportal.pl

Statystyki meczu: Wisła - Legia

Mimo że po pierwszej połowie Wisła prowadziła z Legią 1-0, to ostatecznie całe zawody zakończyły się wygraną gości 1-3. Zapraszamy Was do zapoznania się ze statystykami tego spotkania.

Wisła Kraków - Legia Warszawa

  • Bramki: 1-3 (1-0)
  • Posiadanie (w %): 44-56 (47-53)
  • Strzały: 12-20 (5-7)
  • Strzały celne: 5-7 (2-1)
  • Strzały niecelne: 3-8
  • Strzały zablokowane: 4-5
  • Strzały z pola karnego: 7-12
  • Strzały z pola karnego, celne: 3-4
  • Średni dystans od bramki: 17.9-16.3
  • Faule: 11-13
  • Żółte kartki: 1-2
  • Czerwone kartki: 0-0
  • Spalone: 0-3
  • Rzuty rożne: 4-8
  • Podania: 414-513
  • Podania dokładne (w %): 79-83
  • Instat index: 243-295
  • Gole oczekiwane: 1.13-2.80
  • Dystans (w km): 110.08-109.46
  • Sprinty: 87-99
  • Sprint dystans (w km): 1.55-1.66
  • Szybki bieg dystans (w km): 5.78-6.56

Gole oczekiwane:

  • 0.40 - Hebert
  • 0.20 - Ľubomír Tupta
  • 0.16 - Rafał Janicki
  • 0.12 - Rafał Boguski
  • 0.08 - Dawid Szot
  • 0.07 - Łukasz Burliga
  • 0.07 - Nikola Kuvlejić
  • 0.03 - Jakub Błaszczykowski

Statystyki przebiegniętych kilometrów:

  • 11.79 - Rafał Boguski
  • 10.78 - Gieorgij Żukow
  • 10.74 - Hebert
  • 10.38 - Dawid Szot
  • 9.75 - Jakub Błaszczykowski
  • 9.59 - Lukas Klemenz
  • 9.51 - Rafał Janicki
  • 8.96 - Łukasz Burliga
  • 8.80 - Vullnet Basha
  • 7.43 - Ľubomír Tupta
  • 4.71 - Michał Buchalik

oraz

  • 3.54 - Jean Carlos Silva
  • 2.06 - Nikola Kuveljić
  • 1.96 - Chuca

Najszybsi w meczu (km/h):

  • 33.77 - Ľubomír Tupta
  • 31.56 - Rafał Boguski
  • 31.43 - Gieorgij Żukow
  • 31.38 - Lukas Klemenz
  • 31.14 - Chuca
  • 31.04 - Jean Carlos Silva
  • 30.83 - Jakub Błaszczykowski
  • 30.78 - Łukasz Burliga
  • 30.46 - Vullnet Basha
  • 30.26 - Dawid Szot

InStat index(*) sklasyfikowanych piłkarzy Wisły Kraków:

  • 274 - Hebert
  • 274 - Łukasz Burliga
  • 263 - Dawid Szot
  • 259 - Jakub Błaszczykowski
  • 257 - Rafał Janicki
  • 251 - Vullnet Basha
  • 247 - Gieorgij Żukow
  • 244 - Nikola Kuveljić
  • 237 - Rafał Boguski
  • 227 - Michał Buchalik
  • 226 - Ľubomír Tupta
  • 213 - Lukas Klemenz
  • 187 - Jean Carlos Silva

(*) - InStat index to algorytm, który wszystkie statystyczne osiągnięcia zawodnika w danym meczu przelicza na wartość liczbową.

Statystyki indywidualne:

  • 2 - Hebert, Rafał Boguski, Dawid Szot, Ľubomír Tupta - najwięcej strzałów;
  • 3 - Rafał Boguski - najczęściej faulowany;
  • 3 - Łukasz Burliga - najwięcej fauli;
  • 55 - Rafał Janicki - najwięcej podań;
  • 50 - Rafał Janicki - najwięcej dokładnych podań;
  • 41 - Jakub Błaszczykowski - najwięcej przyjętych podań;
  • 24 - Ľubomír Tupta - najwięcej pojedynków;
  • 11 - Hebert - najwięcej wygranych pojedynków;
  • 4 - Rafał Boguski - najwięcej udanych dryblingów;
  • 8 - Vulnet Basha - najwięcej odbiorów;
  • 5 - Vulnet Basha - najwięcej udanych odbiorów;
  • 12 - Ľubomír Tupta - najwięcej strat.

Źródło: Ekstraklasa, InStat


Źródło: wislaportal.pl

==Podsumowanie 28. kolejki PKO Ekstraklasy == Tak jak można się było spodziewać na finiszu zasadniczej części sezonu - każde ze spotkań 28. kolejki było bardzo zacięte i emocjonujące. Zaczęło się w Kielcach, gdzie Piast musiał się mocno napracować, aby wywieźć komplet punktów. Tego nie udało się dopisać kolejno Górnikowi, Wiśle Płock oraz Zagłębiu - choć każda z tych drużyn prowadziła w swoich meczach z odpowiednio - Lechią, Jagiellonią i Lechem - różnicą dwóch bramek. Wszystkie te mecze zakończyły się bowiem zaledwie remisami. Z kręgu remisów wyłamała się Pogoń, pokonując Cracovię, z kolei w niedzielę drugą z rzędu porażkę zanotowała "Biała Gwiazda", ulegając w ligowym klasyku Legii.

Piątek, 5 czerwca:

Korona Kielce 1-2 Piast Gliwice

  • 1-0 Petteri Forsell (14.)
  • 1-1 Sebastian Milewski (65.)
  • 1-2 Jorge Félix (76.)

Kto wie jak potoczyłby się ten mecz, gdyby w 27. minucie Jakub Żubrowski nie wyleciał z boiska z czerwoną kartką? Kielczanie prowadzili wtedy po trafieniu Forsella i fatalnej pomyłce bramkarza Placha, 1-0 - i śmiało mogli liczyć w tym meczu na korzystny wynik. Grając w "dziesiątkę" punktów jednak nie zdobyli, bo mocno naciskający Piast dopiął swego. Nie zmienia to jednak faktu, że w samej końcówce gliwiczanie mocno rozpaczliwie bronili skromnego prowadzenia, bo Korona ostro ruszyła do walki o choćby punkt. I kto wie, czy gdyby grali bez osłabienia - co najmniej jeden w tym meczu nie zdobyliby?!

Górnik Zabrze 2-2 Lechia Gdańsk

  • 1-0 Erik Jirka (19.)
  • 2-0 Erik Jirka (66.)
  • 2-1 Łukasz Zwoliński (79.)
  • 2-2 Łukasz Zwoliński (87.)

Ten mecz miał dwóch pierwszoplanowych aktorów, bo najpierw na taki wysunął się Erik Jirka, strzelając dwa gole, a potem - choć wydawało się to niemożliwe - zabrzanie swoją przewagę zdołali roztrwonić, a Słowaka przyćmił Łukasz Zwoliński. Wszedł on bowiem na murawę z ławki i zdołał doprowadzić do wyrównania. I tak jak w Zabrzu mogli myśleć o trzech punktach i włączeniu się jeszcze na poważnie do walki o "ósemkę", tak to jednak Lechia w swoim kolejnym meczu pokazała charakter.

Sobota, 6 czerwca:

Jagiellonia Białystok 2-2 Wisła Płock

  • 0-1 Cillian Sheridan (29.)
  • 0-2 Dominik Furman (61. k.)
  • 1-2 Bartosz Bida (67.)
  • 2-2 Jakov Puljić (90.)

Po tym jak przed tygodniem "Nafciarze" dostali lanie aż 1-4 na własnym stadionie w meczu z Koroną - mało kto stawiał na sukces piłkarzy Radosława Sobolewskiego w Białymstoku. Dość powiedzieć, ale w naszym typerze nikt nie wskazał możliwości wygranej ekipy z Płocka, a taka sytuacja nie zdarza się zbyt często. Okazało się jednak, że "Nafciarze" zdecydowanie się "ogarnęli" i gdyby nie ich - nie oszukujmy się - "frajerstwo", wróciliby do domów z kompletem punktów. Prowadzili bowiem zasłużenie 2-0 i choć gospodarze zdobyli gola kontaktowego, to w samej końcówce kontrataki gości powinny przynieść im trzeciego gola. Jako że tego nie strzelili, to za karę rykoszet po rzucie wolnym dał "Jadze" kto wie czy nie jeden z najważniejszych punktów w kontekście miejsca w "ósemce". Ta dla Wisły Płock zdecydowanie się oddaliła.

Zagłębie Lubin 3-3 Lech Poznań

  • 1-0 Filip Starzyński (8. k.)
  • 1-1 Christian Gytkjær (21.)
  • 2-1 Saša Živec (26.)
  • 3-1 Filip Starzyński (40. k.)
  • 3-2 Jakub Kamiński (76.)
  • 3-3 Dani Ramírez (88. k.)

Od początku spotkania stroną przeważającą byli dobrze grający gospodarze i nikogo nie mogło dziwić, że prowadzili do przerwy aż 3-1. I przynajmniej do 70. minuty nic też dla lubinian nie zapowiadało katastrofy, a taka jednak się zdarzyła. Grający "do końca" Lech zdołał bowiem wyrównać, co na pewno komplikuje plany "miedziowych" na resztę bieżącego sezonu.

Pogoń Szczecin 1-0 Cracovia

  • 1-0 Kamil Drygas (64.)

Szósta kolejna porażka "Pasów" stała się faktem i z zespołu, który jeszcze niedawno zapowiadał walkę o mistrzostwo, mamy ekipę, która za chwilę może drżeć o to, czy znajdzie się w ogóle w "ósemce". O to - po tym zwycięstwie - nie musi się już zbytnio martwić Pogoń, bo 44 zdobyte "oczka" wydają się być już bezpieczne. Inna sprawa, że "Pasy" miały pecha, bo w tym długo "nijakim" meczu - jako pierwsze wyszły na prowadzenie, ale trafienia Davida Jablonskýego, po analizie VAR, nie uznał ostatecznie sędzia Szymon Marciniak... a zaraz potem z decydującego o losach meczu gola cieszyła się Pogoń.

Niedziela, 7 czerwca:

Raków Częstochowa 1-1 ŁKS Łódź

  • 0-1 Carlos Moros Gracia (32.)
  • 1-1 Jarosław Jach (49.)

Faworytem tego spotkania był niewątpliwie Raków, który gdyby wygrał z outsiderem zrobiłby poważny krok w kierunku "ósemki". Całość zakończyła się jednak niespodziewanym remisem, w czym spora zasługa Arkadiusza Malarza, a podział punktów oznacza, że dla beniaminka z Częstochowy marzenia o czołówce ligowej tabeli trzeba będzie być może odłożyć na sezon kolejny?

Arka Gdynia 2-1 Śląsk Wrocław

  • 0-1 Michał Chrapek (12. k.)
  • 1-1 Adam Danch (82.)
  • 2-1 Marko Vejinović (90.)

Walcząca o utrzymanie Arka pokazała w tym meczu charakter, bo choć mecz zdecydowanie się jej nie układał, bo też od 12. minuty przegrywała, to walcząc do końca nie tylko doprowadziła do wyrównania, ale i wygrała. Wprawdzie Marko Vejinović nie pokonał z rzutu karnego Matúša Putnockýego, ale jego dobitka była skuteczna i komplet punktów został w Gdyni. Jakże cennych punktów...

WISŁA KRAKÓW 1-3 Legia Warszawa

  • 1-0 Łukasz Burliga (29.)
  • 1-1 Tomáš Pekhart (57.)
  • 1-2 Tomáš Pekhart (70.)
  • 1-3 Walerian Gwilia (76.)

W meczu z Legią "Biała Gwiazda" skazana była na sromotną porażkę, ale że w pierwszej połowie grała po prostu dobrze, to sensacyjnie obydwa zespoły zeszły do szatni z prowadzeniem Wisły 1-0. W drugiej połowie osłabieni kadrowo wiślacy opadli już jednak z sił i nie bronili się aż tak skutecznie, co stołeczna ekipa wykorzystała bezwzględnie. W górze tabeli jest więc bez zmian, za to sytuacja wiślaków robi się coraz bardziej nerwowa, bo choć punktów w tej kolejce nie dopisała Korona, to ostatniego słowa nie zamierza powiedzieć Arka...

Aktualna tabela:

  • 1. Legia Warszawa 28 57 58 - 27
  • 2. Piast Gliwice 28 49 34 - 26
  • 3. Pogoń Szczecin 28 44 28 - 26
  • 4. Śląsk Wrocław 28 43 36 - 32
  • 5. Lech Poznań 28 43 48 - 29
  • 6. Cracovia 28 42 35 - 27
  • 7. Lechia Gdańsk 28 42 38 - 38
  • 8. Jagiellonia Białystok 28 41 38 - 37
  • 9. Raków Częstochowa 28 38 34 - 39
  • 10. Zagłębie Lubin 28 37 47 - 43
  • 11. Górnik Zabrze 28 37 37 - 38
  • 12. Wisła Płock 28 37 35 - 47
  • 13. WISŁA KRAKÓW 28 31 34 - 45
  • 14. Korona Kielce 28 29 20 - 33
  • 15. Arka Gdynia 28 28 27 - 42
  • 16. ŁKS Łódź 28 21 26 - 46

Źródło: wislaportal.pl

Przegląd Prasy: Porażka z Legią przy Reymonta=

Spotkanie 28. kolejki PKO Ekstraklasy nie zakończyło się po myśli Białej Gwiazdy, która nie zdołała utrzymać korzystnego rezultatu i ostatecznie przegrała na własnym stadionie z Legią Warszawa 1:3. Sprawdziliśmy, jak niedzielne spotkanie ocenili dziennikarze.


08.06.2020r.

Jakub Sumera

Gazeta Krakowska

„Od pierwszych minut lekką, optyczną przewagę miała Legia, ale nie przekładało się to na klarowne sytuacje. Wisła dobrze się broniła, a sama też nie rezygnowała z ataków. Z rzutów wolnych i rożnych piłkę w pole karne posyłał m.in. mocno Jakub Błaszczykowski. Większego zagrożenia po tych stałych fragmentach gry jednak nie było.


Naprawdę groźnie zrobiło się natomiast w 16. min, gdy Vullnet Basha wypatrzył na skrzydle Łukasza Burligę, a ten bardzo dobrze, mocno dośrodkował w pole karne. A tutaj dosłownie centymetrów zabrakło, żeby Lubomir Tupta wepchnął z bliska piłkę do siatki. Z czasem mecz się wyrównał, ale jeśli mieliśmy strzały, to ze strony Wisły. Tak jak w 26. min, gdy mocno uderzył Rafał Boguski, ale Radosław Majecki odbił piłkę. Trzy minuty później bramkarz Legii nie miał już jednak nic do powiedzenia. Strzałem Lubomira Tupty został jeszcze zablokowany, ale piłka trafiła do Łukasz Burligi, który uderzeniem w dalszy róg uzyskał prowadzenie dla Białej Gwiazdy.


(…) W drugiej połowie, choć atakowała głównie Legia, początkowo niewiele się działo, ale w 52. min Jakub Błaszczykowski zabrał piłkę na połowie boiska Marko Vesoviciowi i samotnie pobiegł na bramkę gości. Vesović ostatecznie jednak dogonił kapitana Wisły i było po szansie na drugiego gola. Pięć minut później było już 1:1. Z końcowej linii podawał Mateusz Cholewiak, a Tomas Pekhart ubiegł Rafała Janickiego i z najbliższej odległości wepchnął piłkę do siatki.


(…) Nie można było natomiast odmówić krakowianom ofiarności. Bronili się bardzo dzielnie. Do czasu, bo w 70 min z rzutu wolnego dośrodkował Domagoj Antolić, a Pekhart przeskoczył Jeana Carlosa Silvę i strzałem głową pokonał Michała Buchalika. Jeśli ktoś miał nadzieję, że Wisła jeszcze będzie w stanie się podnieść, to w 76. min legioniści postawili kropkę nad „i”. Z prawej strony świetnie dośrodkował Marko Vesović, a Walerian Gwilia zachował się w polu karnym jak rasowy napastnik.


(…) Krakowianie jeszcze rzucili się ambitnie do odrabiania strat. Nawet strzelili gola, a konkretnie Lukas Klemenz. Po analizie VAR zabrał im go jednak sędzia. Wisła przegrała zatem drugie spotkanie z rzędu, ale jej piłkarze muszą o tym szybko zapomnieć, bo już w środę krakowian czeka mecz z Rakowem Częstochowa.”


Onet


„Od początku oba zespoły zaczęły bardzo spokojnie. Momentami Biała Gwiazda lepiej zaznaczała swoją postawę na boisku. Nie brakowało też ostrej gry, arbiter lekko stonował agresję, wyciągając w 12. minucie żółtą kartkę dla Artura Jędrzejczyka.


W pierwszym kwadransie można było zobaczyć przewagę podopiecznych trenera Artura Skowronka. W 29. minucie udało się zdobyć bramkę otwierającą wynik. Wówczas Tupta przedarł się w pole karne i zagrał na prawą stronę do Burligi, a ten z pierwszej piłki uderzył w kierunku dalszego słupka.


(…) Po przerwie nadal lekko dominowała Wisła, ale to Legia jednym skutecznym atakiem zdobyła bramkę wyrównującą. W 57. minucie Mateusz Cholewiak, który pojawił się na boisku dopiero w drugiej połowie, idealnie w tempo zagrał spod linii końcowej na trzeci metr. Tam wślizgiem piłkę do siatki wpakował Tomas Pekhart. Zdobyta bramka nieco poderwała legionistów do dalszej walki. Kolejne ataki były coraz śmielsze, a obrona Białej Gwiazdy miała sporo problemów na własnej połowie. Z minuty na minutę przyjezdni zdobywali coraz większą przewagę.


Ziściło się to w 70. minucie, gdy goście mieli rzut wolny w pobliżu linii bocznej. Długą wysoką piłkę w szesnastkę posłał Domagoj Antolić, a walkę w powietrzu wygrał Pekhart i głową zdobył swoją drugą bramkę w tym spotkaniu. Sześć minut później Marko Vesović wypatrzył w polu karnym czystego Waleriana Gwillię, który podwyższył prowadzenie.


Gospodarze jednak nie złożyli broni i ruszyli po gola kontaktowego. Udało się to Lukasowi Klemezowi, ale... sędzia po konsultacji z wozem VAR stwierdził, że w polu karnym doszło do zagrania ręką i nie uznał bramki.”


LoveKraków

„Pierwsze 45 minut jest jednak dla gospodarzy promykiem nadziei na kolejne ważne spotkania. Do przerwy Legia nie potrafiła zapanować nad meczem. Wyglądała na zaskoczoną, że krakowianie są w stanie zagrać szybko i dokładnie. Majecki dostał kilka sygnałów ostrzegawczych, ale w końcu skapitulował. W 29. minucie w dolny róg bramki uderzył Łukasz Burliga, który doskoczył do odbitej piłki.


Potem przy Reymonta trwał już tylko napór lidera ekstraklasy. Dwukrotnie trafił Czech Tomas Pekhart, a wynik ustalił Gruzin Walerian Gwilia. Wisła cieszyła się z bramki na 2:3, która dawała nadzieję, ale po analizie VAR sędzia główny odwołał gola i zarządził rzut wolny dla Legii.


Wisła utrzymała bezpiecznie miejsce, a Legia zapewniła sobie o mistrzostwo sezonu zasadniczego. W środę krakowianie, także przy Reymonta, podejmą Raków Częstochowa.”



Źródło: wisla.krakow.pl

Galeria sportowa