2020.06.10 Wisła Kraków - Raków Częstochowa 3:2

Z Historia Wisły

2020.06.10, Ekstraklasa, 29. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 18:00, środa, 19°C
Wisła Kraków 3:2 (1:0) Raków Częstochowa
widzów: mecz bez udziału publiczności.
sędzia: Mariusz Złotek z Gorzyc.
Bramki
Jakub Błaszczykowski 10' (k)


Rafał Janicki 77' (g)
Vukan Savićević 88'
1:0
1:1
1:2
2:2
3:2

59' Petr Schwarz
68' (k) Felicio Brown Forbes
Wisła Kraków
Michał Buchalik
Łukasz Burliga grafika:zmiana.PNG (64' David Niepsuj)
grafika:zk.jpg Lukas Klemenz
Rafał Janicki
Hebert
grafika:zk.jpg Mateusz Hołownia
Jakub Błaszczykowski
grafika:zk.jpg Vullnet Basha grafika:zmiana.PNG (69' Nikola Kuveljić)
Gieorgij Żukow
grafika:zk.jpg Vukan Savićević grafika:zmiana.PNG (90' Maciej Sadlok)
Rafał Boguski

Trener: Artur Skowronek
Raków Częstochowa
Jakub Szumski
Kamil Piątkowski
Tomáš Petrášek
Jarosław Jach
Fran Tudor
Igor Sapała grafika:zmiana.PNG (89' Marko Poletanović)
David Tijanić grafika:zk.jpg
Petr Schwarz
Daniel Bartl grafika:zmiana.PNG (77' Kamil Kościelny)
Felicio Brown Forbes grafika:zk.jpg
Sebastian Musiolik

Trener: Marek Papszun
Ławka rezerwowych: Mateusz Lis, Chuca, Marcin Wasilewski, Ľubomír Tupta, Dawid Szot, Daniel Hoyo-Kowalski

Kapitan: Jakub Błaszczykowski

Bramki: 3-2 (1-0)
Posiadanie (w %): 49-51 (51-49)
Strzały: 8-14 (1-7)
Strzały celne: 5-5 (1-3)
Strzały niecelne: 1-5
Strzały zablokowane: 2-4
Strzały z pola karnego: 6-7
Strzały z pola karnego, celne: 4-3
Średni dystans od bramki: 14.4-18.4
Faule: 24-17
Żółte kartki: 4-2
Czerwone kartki: 0-0
Spalone: 0-1
Rzuty rożne: 2-3
Podania: 486-447
Podania dokładne (w %): 82-80
Instat index: 267-254
Gole oczekiwane: 1.51-2.13
Dystans (w km): 110.41-110.28
Sprinty: 87-98
Sprint dystans (w km): 1.54-1.67
Szybki bieg dystans (w km): 6.27-6.93

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Wirtualny bilet meczowy.
Wirtualny bilet meczowy.

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Tak gra Raków Częstochowa

Drugi etap piłkarskiego maratonu czas zacząć - już 3 dni po spotkaniu z Legią Biała Gwiazda zmierzy się z beniaminkiem z Częstochowy. Po restarcie ligi ani Wisła, ani Raków nie zdołały jeszcze zwyciężyć. Czy w środę będziemy świadkami przełamania któregokolwiek z zespołów?


09.06.2020r.

Michał Stompór

Chociaż obie ekipy znajdują się w dolnej ósemce, tylko Wisła jest już pewna gry w tej grupie po zakończeniu fazy zasadniczej. Krakowianie nie mają najmniejszych szans na awans do strefy mistrzowskiej, natomiast zawodnicy z Częstochowy w 2 ostatnich spotkaniach powalczą o pełną pulę, gdyż do 8. Jagiellonii tracą zaledwie 2 punkty. Jeżeli podopieczni Marka Papszuna sięgną po komplet oczek, nawet tak okazały dorobek może okazać się niewystarczający - Raków musi liczyć także na „korzystne” wyniki w spotkaniach bezpośrednich rywali.


Goście najprawdopodobniej wystąpią w ustawieniu z 3 nominalnych obrońców i 2 zawodników, którzy będą pełnić rolę wahadeł. Beniaminek to jeden z niewielu zespołów, który potrafi grać w formacji innej niż ta z 4 defensorów. W poprzednim starciu z Wisłą Medaliki bazowały na dalekich podaniach i dośrodkowaniach, także ze stałych fragmentów. W listopadzie ten plan okazał się w pełni skuteczny, jednak od tamtego pojedynku minęło aż 7 miesięcy, a Biała Gwiazda nie tylko zmieniła opiekuna, lecz także zdecydowanie poprawiła kilka istotnych aspektów, w tym obronę wysokich piłek. Na kogo w środę postawi opiekun Rakowa? Sprawdźmy, w jakim składzie goście wybiegną na murawę przy Reymonta.


Bramkarz: Jakub Szumski


Spokój w tyłach to nie tylko zasługa Tomáša Petráška - solidny wkład w funkcjonowanie defensywy częstochowian ma także golkiper Jakub Szumski. Były młodzieżowy reprezentant Polski między słupki wskoczył w 11. kolejce (wcześniej bronił Michał Gliwa) i od tej pory nie opuścił żadnego z 18 starć. Niestety, zaledwie w 1/3 z nich udało mu się zachować czyste konto, a piłkę z siatki wyciągał 23 razy, co daje średnią 1,27 bramki straconej na mecz. Moment chwały 28-latka przypadł na październikowe zmagania z ŁKS-em, kiedy wybronił rzut karny wykonywany przez Łukasza Sekulskiego. Natomiast chwil, o których zapewne chciałby jak najszybciej zapomnieć, było nieco więcej - 3-krotnie w 1 spotkaniu pokonywali go gracze Korony, Cracovii, Lecha i Arki.


Obrońcy: Jarosław Jach, Tomáš Petrášek, Kamil Piątkowski

Jeżeli obliczymy średnią wzrostu defensywnej 3 z Częstochowy, zaczniemy się zastanawiać, czy członkowie linii obronnej przypadkiem nie pomylili dyscyplin sportu, a zamiast na murawie, swoje umiejętności powinni szlifować na parkiecie. Ile centymetrów statystycznie przypada na każdego z członków tej formacji? Sto dziewięćdziesiąt cztery - najwięcej do puli wnosi kapitan Petrášek, który mierzy aż 1,99 m. Wypożyczony z Crystal Palace Jach może pochwalić się 192 centymetrami, natomiast najmłodszemu i najniższemu w tym zestawieniu, Piątkowskiemu, do wychowanka Lechii Dzierżoniów brakuje zaledwie 10 milimetrów. Warunki fizyczne wspomnianych zawodników wręcz determinują styl gry rywali - jeżeli przeciwnicy myślą o zwycięstwie, szukanie swoich okazji w dośrodkowaniach i stałych fragmentach gry to samobójcza taktyka. W konfrontacji z częstochowskimi kolosami skutecznym planem może okazać się maksymalizacja szybkich kontrataków (zarówno Jach, jak i Petrášek często zapędzają się pod wrogie pole karne) i jak największa liczba podań po ziemi. Warto wykorzystać też słabszą dyspozycję czeskiego wieżowca, który w meczu ze Śląskiem sprokurował jedenastkę, a w ostatniej kolejce swoim fatalnym ustawieniem pozwolił Rycerzom Wiosny na objęcie prowadzenia.


Pomocnicy: Daniel Bartl, Rusłan Babenko, Igor Sapała, Petr Schwarz, Fran Tudor

Jak w ekipie spod Jasnej Góry traktować bocznych pomocników? Jako wahadłowych czy raczej jako skrzydłowych? Ze statystyk opracowanych po spotkaniu z ŁKS-em możemy wywnioskować, że średniej pozycji obu piłkarzy, Daniela Bartla i Frana Tudora, zdecydowanie bliżej do 16-stki rywali niż własnej linii obronnej. Obaj mogą pochwalić się niezłą maksymalną prędkością (odpowiednio 33,27 km/h i 33,17 km/h) i liczbą sprintów wykonanych podczas spotkania (12 i 11). W starciu z łodzianami Bartl zajął 3. miejsce wśród piłkarzy Rakowa w klasyfikacji „szybkiego biegu” - 30-latek aż 62 razy rozwinął prędkość w zakresie od 19,8 do 25,2 km/h. Obaj pomocnicy starają się szanować swoje zdrowie, gdyż żaden z nich nie przekroczył dystansu 10 km. Nieco lepiej widać to na przykładzie Tudora, który w czasie o 7 minut krótszym zaliczył o ponad kilometr mniej od Czecha.


Kogo zobaczymy w centralnej części boiska? Pewni występu mogą być Petr Schwarz i Igor Sapała. W poprzedniej kolejce obaj zanotowali celność podań na poziomie 80%, jednak jeżeli pod uwagę weźmiemy podania kluczowe, lepszą skutecznością może pochwalić pierwszy z nich - wszystkie 4 zagrania znalazły swoich adresatów. Jedyną zmianę, jaką przewidujemy w tej formacji, to występ Rusłana Babenki od pierwszych minut. Ukrainiec zastąpi Davida Tijanicia, który w rywalizacji z ekipą Wojciecha Stawowego zaprezentował się wyjątkowo nieprzekonująco, co tylko potwierdzają liczby - 63-procentowa celność podań, 1/3 wygranych pojedynków, 0 udanych dryblingów i 40% udanych odbiorów.


Napastnicy: Felicio Brown Forbes, Sebastian Musiolik

Jeżeli Felicio Brown Forbes wykorzystywałby chociaż 30% okazji, w których się znalazł, w tej chwili zapewne walczyłby o koronę króla strzelców. Niestety, Kostarykańczyk, choć z łatwością dochodzi do korzystnych sytuacji, równie łatwo je marnuje. W zmaganiach z ŁKS-em napastnik urodzony w Berlinie 3-krotnie uderzał na bramkę Malarza, jednak ani razu nie trafił w jej światło. Mimo rażącej nieskuteczności 28-latka, defensorzy rywali z pewnością nie mogą zapomnieć o indywidualnym kryciu przy stałych fragmentach gry, gdyż wychowanek stołecznej Herthy mierzy aż 1,89 m, co pozwala mu skutecznie rywalizować w pojedynkach powietrznych. Obok byłego zawodnika Korony wystąpi Sebastian Musiolik, dla którego będzie to okazja na 28. spotkanie w tym sezonie. Były młodzieżowy reprezentant Polski również nie należy do niskich piłkarzy - 24-latek może pochwalić się dokładnie takim samym wzrostem, jak jego partner z ataku.


Chociaż wyjściowa jedenastka częstochowskiej ekipy nie powinna nikogo zaskoczyć, wyniku rywalizacji z odmienioną (w porównaniu do listopada), jednak mocno osłabioną Wisłą nie sposób wytypować. Krakowianie, mimo kilku absencji, w poprzedniej kolejce potrafili zaskoczyć lidera tabeli. Co powinno zadecydować o końcowym rezultacie jutrzejszego spotkania? Jednym z kluczowym aspektów może okazać się przygotowanie fizyczne.


Źródło: wisla.krakow.pl

W poszukiwaniu cienia optymizmu. Wisła gra dziś z Rakowem

Kolejna plaga kontuzji w naszym zespole sprawiła, że w rywalizacji z najlepszymi aktualnie drużynami ligi - Piastem oraz Legią - przyszło nam przełknąć gorycz porażek. Teraz jednak przyjdzie nam się zmierzyć z częstochowskim Rakowem, a więc drużyną, która po ligowym restarcie raczej zawodzi, niż zachwyca. Zamiast bowiem oczekiwanych zwycięstw, zaliczyła dwa remisy - ze Śląskiem oraz z ŁKS-em, co skompikowało plany na ten sezon częstochowianom. I może bazując choćby na tym - wszystko byłoby dla nas trochę bardziej przed tą potyczką optymistyczne, gdyby nie fakt, że Raków, to w aktualnej sytuacji Wisły przeciwnik więcej niż niewygodny.

Wiślacy wciąż bowiem nie uporali się ze swoimi problemami zdrowotnymi, a po wznowieniu rywalizacji gołym okiem widać, że fizycznie zwyczajnie od przeciwników odstajemy. O meczu z Piastem nie ma nawet co mówić, bo o nim najlepiej byłoby zapomnieć. Z kolei przeciwko Legii - dopóki wiślakom starczyło sił, dopóki byli w stanie grać blisko siebie, zacieśniać defensywne szyki - dopóty legioniści mieli problem. Niestety tych defensywnych zasad wystarczyło nam na niespełna godzinę, a co dla nas gorsze - liga na finiszu sezonu zasadniczego wyraźnie przyśpiesza. W tym tygodniu gramy w rytmie niedziela - środa - niedziela, więc można zadać sobie należne pytanie, czy nasi piłkarze taką dawkę wytrzymają?

Oczywiście trener Artur Skowronek przekonuje, że jego podopieczni potrzebowali zagrać w meczach o punkty, aby tym dochodzić do wyższej formy. Zgadzamy się, że w meczu z Legią wyglądaliśmy znacznie lepiej, niż na inaugurację w Gliwicach, ale nie zmienia to faktu, że naprawdę trudno być dziś optymistą.

Zagramy bowiem z zespołem, który właśnie fizycznością góruje nad swoimi przeciwnikami w Ekstraklasie. Tomáš Petrášek - 199 cm, Jarosław Jach - 189 cm, Kamil Piątkowski - 191 cm, a także Felicio Brown Forbes - 188 cm oraz Sebastian Musiolik - 193 cm. Wyliczanka jest jak widzicie całkiem niezła i przy stałych fragmentach gry momentami trudno się przed taką wartością w centymetrach bronić. A że te będą miały miejsce w dzisiejszym meczu - jest oczywiste. Zresztą wystarczy przypomnieć sobie listopadowy mecz wiślaków z Rakowem. Zakończył się naszą skromną porażką, bo 0-1, ale był to jeden z najsmutniejszych występów Wisły w bieżącym sezonie, bo na tle beniaminka nie stworzyliśmy sobie wtedy ani jednej sytuacji podbramkowej! I nie mówimy tutaj o akcji, po której mogliśmy być blisko zagrożenia bramce rywala. Nic takiego nie miało wtedy miejsca. I nawet jeśli będziemy tłumaczyć się faktem, że zagraliśmy wtedy w składzie, który nigdy więcej nie miał racji bytu, to właśnie fizycznością zespół z Częstochowy zwyczajnie "stłamsił" wtedy wiślaków. Dziś z kolei pewne jest to, że wciąż mający nadzieję na miejsce w "ósemce" Raków - będzie chciał przy Reymonta skorzystać ze wszystkich swoich najważniejszych atutów.

Nasze z kolei nie napawają niestety wielkim optymizmem, choć oczywiście nie pozostaje nam nic innego, jak liczyć na to, że rzeczywiście w coraz lepszej formie wiślacy jednak będą. A w tym przede wszystkim nasza druga linia, która siłą rzeczy powinna być naszą największą nadzieją. Bez skutecznie grających w piłkę Vullneta Bashy, Gieorgija Żukowa, Vukana Savićevicia oraz co zrozumiałe Jakuba Błaszczykowskiego - nie mamy na dziś czego w tej lidze szukać, więc na tę czwórkę wypada "dmuchać i chuchać", no i liczyć, że grono graczy kontuzjowanych będzie się jednak systematycznie zmniejszać. Bo jak na razie, to zmniejsza się nasza wypracowana przed "pandemiczną przerwą" - przewaga do drużyn zajmujących miejsca spadkowe. A tam zdecydowanie nie chcielibyśmy się znaleźć...

Środa, 10.06.2020 r. 18:00

Źródło: wislaportal.pl

Wisła Kraków – Raków Częstochowa. Zapowiedź, typy, kursy

10 czerwca 2020

W jednym ze środowych spotkań 29. kolejki PKO Ekstraklasy o przełamanie powalczą zespoły Wisły Kraków i Rakowa Częstochowa. Sprawdźcie naszą zapowiedź, w której znajdziecie nasze typy, kursy bukmacherskie oraz informacje o transmisji.

Na dwie kolejki przed zakończeniem sezonu zasadniczego obie drużyny są w zupełnie innej sytuacji. Wisła, która zajmuje trzynaste miejsce, z dwoma punktami przewagi nad strefą spadkową, nie ma już szans na grę w grupie mistrzowskiej. Te zachowuje natomiast Raków, który obecnie sklasyfikowany jest na dziewiątym miejscu i ma tylko dwa punkty straty do ósmej Jagiellonii. Nie ma wątpliwości – obie drużyny potrzebują kompletu punktów w środowym meczu.

Wisła Kraków – Raków Częstochowa, ostatnie wyniki

Kibice Wisły zdecydowanie nie mogą być zadowoleni z postawy drużyny w dwóch pierwszych meczach po wznowieniu rozgrywek. W pierwszym z nich drużyna Artura Skowronka wysoko 0:4 przegrała na wyjeździe z Piastem Gliwice, natomiast w niedzielę na własnym stadionie musiała uznać wyższość Legii Warszawa (1:3). Nadzieję fanom „Białej Gwiazdy” mogły dawać jedynie dwa pierwsze kwadranse pojedynku z aktualnym liderem PKO Ekstraklasy.

Raków po przerwie spowodowanej zawieszeniem rozgrywek również nie odniósł jeszcze zwycięstwa, ale nie doznał także porażki. Zespół prowadzony przez Marka Papszuna zaliczył dwa remisy – 1:1 na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław i 1:1 u siebie (w Bełchatowie) z ŁKS-em Łódź. Do Krakowa beniaminek uda się z jednym celem i będzie nim wywalczenie trzech punktów.

Wisła Kraków – Raków Częstochowa, historia


Jesienna konfrontacja obu zespołów była jedyną w dotychczasowej historii. Lepsi okazali się wówczas piłkarze Rakowa, którzy u siebie wygrali skromnie 1:0 po trafieniu Tomasa Petraska.

Wisła Kraków – Raków Częstochowa, sytuacja kadrowa

Wisła do środowego spotkania przystąpi wzmocniona dwoma zawodnikami wracającymi po pauzie za żółte kartki – Maciejem Sadlokiem i Vukanem Savicieviciem. Do dyspozycji trenera Artura Skowronka ma być również David Niepsuj. To jednak jedyne dobre wiadomości dla kibiców i sztabu szkoleniowego Białej Gwiazdy. Z powodu kontuzji po raz kolejny prawdopodobnie nie zobaczymy na boisku Michała Maka, Damiana Pawłowskiego, Kamila Wojtkowskiego, Aleksandra Buksy, Pawła Brożka, Krzysztofa Drzazgi i Alona Turgemana.

W drużynie gości prawdopodobnie nie wystąpią Arkadiusz Kasperkiewicz i Miłosz Szczepański.

Wisła Kraków – Raków Częstochowa, kursy

  • Wisła Kraków – Raków Częstochowa, 1×2 kursy
  • Wygrana
  • Wisły Remis Wygrana
  • Rakowa
  • LVBet 2,75 3,35 2,70 Sprawdź ofertę LVBet
  • KURSY
  • Kursy aktualne na 09.03.2020 15:38

Wisła Kraków – Raków Częstochowa, typy i przewidywania

Wiślacy zdają sobie sprawę, że nie mogę sobie pozwolić na stratę punktów w kolejnym meczu, bo może to być równoznaczne ze znalezieniem się w strefie spadkowej. Podopieczni Artura Skowronka zrobią wszystko, aby tego uniknąć. Potrzebują do tego zwycięstwa i właśnie na ich wygraną stawia nasza redakcja. Nasz typ: zwycięstwo Wisły.


Wisła Kraków – Raków Częstochowa, oferta bukmacherów

Polscy legalni bukmacherzy przygotowali na to spotkanie bogatą ofertę zakładów. Znajdziecie w nich nie tylko tradycyjne zakłady na rozstrzygnięcie danego spotkania, ale również możecie wytypować strzelców bramek.

Wisła Kraków – Raków Częstochowa, przewidywane składy

Wisła: Buchalik – Burliga, Klemenz, Hebert, Sadlok – Basha, Żukow – Szot, Savicević, Błaszczykowski – Tupta

Raków: Szumski – Piątkowski, Petrasek, Jach – Tudor, Tijanić, Sapała, Schwarz, Bartl – Forbes, Musiolik

Wisła Kraków – Raków Częstochowa, transmisja meczu

Środowy mecz pomiędzy Wisłą i Rakowem rozpocznie się o godzinie 18:00. Spotkanie będzie można obejrzeć „na żywo” na dwóch kanałach: Canal+ Sport i Canal+ Sport 3.


Źródło: wislakrakow.com

Cel: Przełamanie!

Już dziś czekają nas kolejne emocje związane z występami piłkarzy Białej Gwiazdy. Tym razem na Stadionie Miejskim im. Henryka Reymana podopieczni trenera Artura Skowronka podejmą zespół Rakowa Częstochowa w ramach 29. kolejki PKO Ekstraklasy. Pierwszy gwizdek sędziego Mariusza Złotka zabrzmi o godzinie 18.00.


10.06.2020r.

Jakub Sumera

400mm

Piłkarze Wisły i Rakowa nie mieli do tej pory zbyt wielu okazji do rywalizacji na najwyższym szczeblu ligowym. Bilans pięciu dotychczasowych pojedynków jest wyrównany, bo obie drużyny odniosły po dwa zwycięstwa, natomiast jedno starcie zakończyło się podziałem punktów. Po raz ostatni obie jedenastki spotkały się 4 listopada 2019 roku na stadionie w Bełchatowie, gdzie lepsi okazali się zawodnicy Rakowa, którzy po bramce Tomasa Petraska pokonali Białą Gwiazdę 1:0.


W oczekiwaniu na zwycięstwo

Przed środowym spotkaniem Raków Częstochowa ma na swoim koncie 38 oczek i zajmuje 10. miejsce w ligowej tabeli, natomiast Wiślacy z siedmioma punktami mniej plasują się na 13-stej lokacie. Zarówno jedna, jak i druga drużyna nie może zaliczyć restartu PKO Ekstraklasy do udanych. Podopieczni trenera Artura Skowronka w pierwszych spotkaniach po wymuszonej przerwie ponieśli dwie porażki - w starciach z mistrzem oraz wicemistrzem Polski. Z kolei zawodnicy prowadzeni przez trenera Marka Papszuna wzbogacili swoje konto o dwa punkty, remisując w spotkaniach ze Śląskiem Wrocław oraz z ŁKS-em Łódź. Gracze beniaminka wciąż liczą na grę w górnej ósemce, jednak ostatnimi wynikami nieco skomplikowali swoją sytuację w tabeli. Zawodnicy z województwa śląskiego udowadniali jednak już w tym sezonie, że w delegacjach potrafią osiągać dobre wyniki. Z tarczą wracali między innymi z Gdańska czy Białegostoku, a teraz o trzy punkty powalczą przy Reymonta.


Biała Gwiazda wciąż poszukuje formy, którą prezentowała w pierwszych wiosennych meczach, będąc najlepiej punktującą drużyną w lidze. Miejmy nadzieję, że w dzisiejszym spotkaniu krakowianie nawiążą do tamtych występów i trzy punkty zostaną pod Wawelem.


Trzy bramki, trzy punkty

Zawodnicy z Częstochowy na stadionie przy ulicy Reymonta po raz ostatni gościli 2 maja 1998 roku. Właśnie wtedy Wiślacy mierzyli się z Rakowem i przystępowali do tego pojedynku w roli zdecydowanego faworyta. Wśród zawodników, którzy rozpoczęli spotkanie w wyjściowej jedenastce znaleźli się tacy zawodnicy, jak: Artur Sarnat, Ryszard Czerwiec, Radosław Kałużny czy Tomasz Kulawik. Kibice zgromadzeni na trybunach oglądali bardzo dobrą grę w wykonaniu swoich ulubieńców, którzy od pierwszego gwizdka arbitra narzucili częstochowianom swój styl gry i raz za razem wyprowadzali groźne akcje. Jedna z nich, dokładnie po trzydziestu minutach gry, zakończyła się pierwszą bramką dla krakowian, a jej autorem został Radosław Kałużny. Po przerwie gracze spod Wawelu nadal prezentowali ofensywną grę, która przyniosła kolejne dwa trafienia. Najpierw Marka Matuszka pięknym strzałem sprzed pola karnego pokonał Ryszard Czerwiec, a „kropkę nad i” postawił Tomasz Kulawik, czym przypieczętował zwycięstwo swojej drużyny 3:0.


Liczymy na Wasze wsparcie! Zasiądźmy przed ekranami swoich telewizorów i wspólnymi siłami ponieśmy Wiślaków do upragnionego zwycięstwa!


Źródło: wisla.krakow.pl

Artur Skowronek przed meczem z Rakowem: - Wiemy na co nas stać

- Pokazaliśmy, że jesteśmy naprawdę dobrą drużyną, na tle bardzo dobrego przeciwnika, jakim jest Legia Warszawa i uważam, że w pierwszej połowie zagraliśmy naprawdę dobrze. Szkoda oczywiście, że to nie trwało dłużej, ale myślę, że będzie to trwało dłużej. Potrzebowaliśmy jednego-dwóch meczów mistrzowskich, żeby też fizycznie dojść do siebie. Myślę, że każda z drużyn czegoś takiego potrzebowała, po przerwie w tej pandemii. To było kluczowe i w meczach z Rakowem i Arką, mam nadzieję, że będzie to wyglądało dobrze, bo też dobrze i szybko się regenerujemy - mówił na konferencji prasowej, przed meczem z Rakowem Częstochowa, trener krakowskiej Wisły, Artur Skowronek.

Niedzielny mecz z Legią przeszedł już do historii, a przed nami potyczka z Rakowem, którego największą siłą są stałe fragmenty gry, a jak pokazała potyczka z warszawiakami, właśnie po stałym fragmencie straciliśmy jedną z bramek.

- Przy tym rzucie wolnym popełniliśmy błąd indywidualny i dlatego Pekhart to wykorzystał. Jesteśmy świadomi jak silną bronią Rakowa są stałe fragmenty. Bardzo dużo pomysłów oraz centymetrów i siły, więc na pewno najlepiej wystrzegać się tych stałych fragmentów i to będzie kluczowe, aczkolwiek chcemy być bardzo aktywni w strefie, w której znajduje się piłka. Poza tym rozmawiamy z piłkarzami, mamy osobną odprawę dotyczącą stałych fragmentów gry i w teorii wiemy, jak mamy działać i mam nadzieję, że błędów indywidualnych będzie bardzo mało, albo w ogóle ich nie będzie i wtedy wszystko będzie w porządku - powiedział opiekun wiślaków.

- Raków to bardzo dobrze zorganizowana drużyna. Tam jest trener, który pracuje z tymi ludźmi kolejny rok. Mają powtarzalny system gry. Mogą grać w dwóch niekonwencjonalnych systemach, z trójką obrońców, ale mam też tutaj na myśli układ 5-3-2, albo 3-4-3. Jest tam także bardzo wysoka intensywność pracy i to drużyna, która w statystykach jest najwyżej, jeśli chodzi o wysoki pressing przeciwnika. Najwięcej fauli, więc bardzo nieprzyjemna sprawa i na pewno będą w tym powtarzalni, jestem o tym przekonany. Musimy podejść do tego meczu piłkarsko, starać się omijać pressing i podejmować przy nim dobre decyzje, a wtedy będzie w porządku - dodał.

Skowronek został zapytany o dwa najbliższe mecze - z Rakowem i Arką - w kontekście tego, czy nie uważa, że mogą to być kluczowe spotkania w walce o utrzymanie.

- Przed nami jest jeszcze dziewięć meczów i nie sprowadzamy wszystkiego do tych dwóch najbliższych, bo to runda finałowa może być kluczowa. Oczywiście chcemy wygrywać w każdym meczu i zdajemy sobie sprawę z tego ile możemy już jutro zyskać i ile możemy stracić przed meczem w Gdyni, ale nas interesuje tylko Raków. Musimy wszyscy razem postarać się i zrobić wszystko, dać na boisku 110%, żeby punkty zostały w Krakowie - mówił.

Trener został także zapytany o pozycję Jakuba Błaszczykowskiego, który w spotkaniu z Legią grał bliżej środka boiska.

- Kuba potrafi być cały czas dynamiczny, także z piłką. Szybko myśli, utrzymuje piłkę i jest wysoko w statystykach w kluczowych podaniach dla drużyny. Dlatego naturalnie ściąga go do środka, ale też przez nas jest tam ustawiany, bo czasami jest to bardzo potrzebne drużynie i jest to dla niej korzyść. A my tak to rozpatrujemy indywidualnie ustawiając piłkarzy. W meczu z Legią taki był pomysł na przeciwnika, bo też mieliśmy problemy z młodzieżowcem, a nie było też Vukana. Naturalnym zastępcą był Chuca, ale nie mieliśmy młodzieżowca, więc był "ofiarą" tego przepisu, że nie mógł od początku zagrać na pozycji "dziesięć" i zrobił to Kuba - powiedział Skowronek.

Kolejne pytanie dotyczyło przyczyn tak licznych urazów w naszym zespole.

- Na pewno powodem była przerwa i wyizolowany trening, a później wejście w trening piłkarski, w którym mieliśmy mało czasu. Te trzy tygodnie mieliśmy na to, żeby pracować nad taktyką, żeby ją odświeżać i to jedna z przyczyn, ale mieliśmy też urazowość kontaktową, bo poza Pawłowskim, reszta to były urazy mechaniczne, więc mamy trochę pecha - uważa trener.

Szkoleniowiec został też zapytany o słabą postawę napastników w meczu z Legią, bo w zadanym pytaniu solidnie skrytykowano zarówno Ľubomíra Tuptę, jak i Jeana Carlosa, określając ich grę jako "fatalną".

- Nie chcemy oczywiście strat u napastników, ale to piłkarz, który potrafi zrobić utrzymanie się przy piłce, jest przy niej bardzo długo, a wręcz za długo i powinien szybciej operować podaniami. Ja nie uważam, że zagrał fatalnie, ale była to na mecz z Legią jedyna decyzja, którą mieliśmy do dyspozycji. Indywidualnie inaczej ocenię tego piłkarza. A Carlos? Był pomysłem na tę fazę meczu, w której mieliśmy trudności z utrzymaniem się przy piłce, a myśleliśmy też o pracy w przestrzeni, za plecami Legii, a nie graniem tylko piłki do nogi. Dlatego też taka była zmiana. Carlos to nie jest napastnik, a był jedyną sprawdzaną w grach wewnętrznych pomocą, w sytuacji gdy brakuje tej naszej "dziewiątki". Jako jedyny może tam zagrać jako fałszywy napastnik, bo ma dobrą motorykę - przyznał Skowronek.

Następne z pytań dotyczyło presji ciążącej na zespole, którą wywierają zespoły z niższych pozycji w tabeli, a które punktują ostatnio lepiej od wiślaków...

- Ten sezon jest tak trudny dla nas, że mamy już takie doświadczenia. Poradziliśmy sobie z trudniejszą sytuacją. Każdy z piłkarzy wie, że powinien być w meczu "sobą", żebyśmy byli drużyną i pracowali zespołowo, a wtedy to wsparcie jeden od drugiego będzie dostawał. Czy to piłkarz z ławki, czy ten na boisku, czy trener. Zawsze tak będzie, a przede wszystkim potrzebne to jest w tych trudnych momentach. To wsparcie mamy, wsparcie treningowe, taktyczne, a przede wszystkim mentalne. Wiemy na co nas stać, a stać nas cały czas na dużo - przyznał trener.

Na zakończenie zapytano Skowronka o duże natężenie spotkań, bo w tym tygodniu zespoły zagrają w rytmie wtorek/środa-niedziela.

- Dla każdej z drużyn jest to wyzwanie, po takiej sytuacji jaka nas dotknęła, aby trzymać intensywność meczów na bardzo wysokim poziomie, myśląc przede wszystkim o dużym dystansie w bieganiu w high-speed'ach i w sprintach. Nawet ostatnio Górnik to pokazał, chcąc nawet tak grać, ale niestety sprawa przygotowania fizycznego nie będzie zawsze na najwyższym poziomie. Po analizie meczów wiem, że te parametry nam rosną, że te dwa mecze były potrzebne drużynie, a przykładem najbardziej kontrastowym są nasi środkowi pomocnicy, którzy zupełnie inaczej wyglądali w meczu z Legią. Nie obawiamy się. Na szczęście wracają "kartkowicze", więc mamy opcję rotacji w składzie - zakończył trener.


Źródło: wislaportal.pl

Relacje z meczu

Walczyli do końca! Wisła - Raków 3-2

Spotkanie z Rakowem Częstochowa rozpoczęło się dla piłkarzy krakowskiej Wisły bardzo dobrze, bo od 10. minuty prowadzili - po skutecznie wykorzystanej "jedenastce" przez Jakuba Błaszczykowskiego - 1-0. Tyle tylko, że w drugiej połowie to zespół z Częstochowy strzelił aż dwie bramki i przegrywaliśmy 1-2. Jak się jednak okazało, "Biała Gwiazda" nie zamierzała się poddać. Do wyrównania, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, doprowadził bowiem Rafał Janicki, a zwycięstwo 3-2 dał nam Vukan Savićević!

Arcyważne dla obydwu zespołów spotkanie lepiej rozpoczęli goście, którzy jak najszybciej starali się zepchnąć wiślaków do defensywy i choć to zaczęło im się udawać, to jednak pierwsi groźniej zaatakowali podopieczni trenera Artura Skowronka. Piłkę w pole karne Rakowa zagrał bowiem Rafał Boguski, a tam ręką zagarnął ją Kamil Piątkowski. Sędzia Mariusz Złotek musiał wprawdzie skorzystać z wideoweryfikacji, ale po niej nie miał złudzeń i słusznie wskazał na "wapno". Z jedenastu metrów nie pomylił się Jakub Błaszczykowski i od 10. minuty "Biała Gwiazda" prowadziła z Rakowem 1-0. Warto jednocześnie nadmienić, że był to gol numer 3500. dla naszego klubu, w historii występów w Ekstraklasie!

Co zrozumiałe taka kolej rzeczy i otwarcie wyniku przez Wisłę podrażniło zespół z Częstochowy, który przez kolejne minuty zdecydowanie przeważał. Wiślacy grali zresztą bardzo niedokładnie i mimo prowadzenia - bardzo nerwowo, stąd też co rusz to Raków próbował zagrozić bramce strzeżonej przez Michała Buchalika.

Na nasze szczęście piłkarze beniaminka byli w swoich poczynaniach równie niedokładni, więc nie ma się co dziwić, że najgroźniej pod naszą bramką było po stałych fragmentach gry. Jak choćby w 19. minucie, gdy z rzutu wolnego uderzył Jarosław Jach. Piłka po rykoszecie mogła sprawić Buchalikowi kłopoty, ale nasz bramkarz ostatecznie nie dał się zaskoczyć. Pięć minut później z dystansu sprawdził jego formę Felicio Brown Forbes, ale "Buchal" z jego strzałem poradził sobie bez problemów.

Kolejne dwie groźne okazje przyjezdnych miały miejsce w 31. i 40. minucie, kiedy to Raków ponownie egzekwował rzuty wolne, ale zarówno Petr Schwarz, jak i Daniel Bartl, swoje strzały zakończyli na murze.

A Wisła? Po wyjściu na prowadzenie skupiliśmy się na defensywie, która nie wyglądała może na monolit, a złe podania przy wyprowadzaniu piłki mogły irytować i powodować "kołatanie przedsionków", ale najważniejsze, że nawet jeśli już popełnialiśmy błędy, to nasz przeciwnik ich nie wykorzystał.

Niestety w ofensywie tak naprawdę nie istnieliśmy, bo ciężko tutaj wymieniać dwie próby wypadu w wykonaniu Vukana Savićevicia, bo nie przyniosły one poważniejszego zagrożenia pod bramką gości. Dopiero zresztą w samej końcówce pierwszej połowy udało nam się przenieść na kilka chwil ciężar gry na połowę Rakowa i wymienić na niej kilkanaście podań. Można więc powiedzieć, że do maksimum wykorzystaliśmy nasze szanse, prowadząc po pierwszych trzech kwadransach 1-0.

Początek drugiej połowy to znany nam już obraz gry z przewagą gości, ale w 50. minucie Wisła miała szansę wyjść z kontratakiem, po prostopadłym podaniu Błaszczykowskiego do Boguskiego, niestety grający dziś na pozycji napastnika "Boguś" - przegrał walkę o piłkę z Jachem.

Dwie minuty później kapitalnie zachował się Łukasz Burliga, który ruszył do podania od Lukasa Klemenza, po czym łatwo ograł Jacha i Bartla. Wiślak próbował dogrywać do środka, ale obrońcy gości zdołali zblokować piłkę na rzut rożny... Pierwszy dla nas w tym meczu! Po nim celnie główkował wprawdzie Hebert, ale zbyt lekko, aby zaskoczyć Jakuba Szumskiego.

W 57. minucie to jednak Raków zaatakował groźniej, najpierw zakotłowało się bowiem pod naszą bramką po rzucie rożnym, a zaraz potem po nieznacznie niecelnej próbie głową Sebastiana Musiolika.

I było to dla nas poważne ostrzeżenie, które dwie minuty później zamieniło się na wyrównanie. Raków wyszedł bowiem z kontratakiem niedoszłego wiślaka, Davida Tijanicia, który odszukał podaniem Schwarza, a ten pewnym uderzeniem doprowadził do wyrównania. Od 59. minuty było więc 1-1.

Wisła starała się na to odpowiedzieć w 63. minucie, ale strzał sprzed pola karnego Błaszczykowskiego został zablokowany. Zaraz zaś potem stanęliśmy przed świetną wydawało się szansą, ale Burliga zagrywał zbyt mocno do Boguskiego i okazja przepadła.

Niewykorzystane okazję się mszczą? Oczywiście, zwłaszcza jeśli jedyne na co liczysz to defensywa. Raków mocno przycisnął, a że strzał Frana Tudora ręką zablokował Klemenz, więc mieliśmy kolejną w tym meczu "jedenastkę". Brown Forbes nie miał kłopotów z wykorzystaniem swojej szansy i od 68. minuty przegrywaliśmy 1-2.

Cztery minuty później mogło być zresztą jeszcze gorzej, ale Brown Forbes nie zdołał nabiec na podaną wzdłuż bramki piłkę przez Tudora.

W 73. minucie Wisła starała się odpowiedzieć strzałem z dystansu, wprowadzonego chwilę wcześniej Nikoli Kuveljicia, ale piłka poleciała w środek bramki i Szumski - choć na raty - futbolówkę złapał.

Trzy minuty później Wisła miała jednak kolejną okazję, ale Savićević wywalczył tylko rzut rożny. Tyle tylko, że to właśnie po nim Błaszczykowski kapitalnie dograł do Rafała Janickiego, a ten celnym strzałem głową doprowadził do wyrównania! Od 77. minuty mamy więc 2-2!

Końcówka spotkania to próby doprowadzenia do kolejnej zmiany wyniku z obydwu stron. Pierwszą miał Raków w 87. minucie, ale strzał Browna Forbesa został zablokowany przez Klemenza. A że niewykorzystane okazje się mszczą? Już to w tym meczu przerabialiśmy...

Wisła odpowiada bowiem na to składną akcją, po której Błaszczykowski wrzucił w szesnastkę - piłka trafia do nieobstawionego Savićevicia, który nie miał prawa się pomylić i "Biała Gwiazda" prowadziła z Rakowem 3-2!

Nasz rywal mógł jeszcze na to odpowiedzieć w drugiej doliczonej minucie, ale z dobrej pozycji pomylił się Musiolik i to Wisła dopisuje jakże cenne dla siebie trzy punkty!

Środa, 10.06.2020 r. 18:00:

Źródło: wislaportal.pl

Scenariusz, którego nie powstydziłby się Hitchcock. Wisła - Raków 3:2

Thriller przy Reymonta - to najlepsze określenie wydarzeń, jakich byliśmy świadkami podczas pojedynku Białej Gwiazdy z częstochowskim beniaminkiem. Od 1:0, przez 1:2, aż do 3:2. Sytuacja na boisku zmieniała się niczym w kalejdoskopie, a po zwycięstwo sięgnęli ci, którzy jeszcze 25 minut przed ostatnim gwizdkiem byli skazywani na porażkę.


10.06.2020r.

Michał Stompór

400mm

Obie ekipy nie mogły zaliczyć restartu ligi do udanych – w dwóch dotychczasowych spotkaniach dorobek gospodarzy nie powiększył się, natomiast przyjezdni wzbogacili się o zaledwie dwa oczka. Po pechowym weekendzie nikt nie ukrywał, że w środę liczy się tylko zwycięstwo, gdyż brak pełnej puli postawiłby walczącą o utrzymanie Wisłę w niezwykle trudnej sytuacji, a Rakowowi właściwie odebrałby szansę na grę w górnej „ósemce”.

Zdecydowanie najbardziej pozytywną informacją, jaka płynęła z obozu Wisły był powrót do kadry kilku niezwykle ważnych graczy: Savićevicia, Hołowni, Sadloka i Niepsuja. Szansę na występ od pierwszych minut otrzymali tylko dwaj pierwsi – Czarnogórzec, przynajmniej w teorii, zajął miejsce zwolnione przez Tuptę, a wypożyczony z Legii piłkarz dosyć niespodziewanie „wygryzł” ze składu dotychczas podstawowego zawodnika, Sadloka, i został desygnowany do gry na wahadle. W jedenastce częstochowian, w porównaniu do meczu poprzedniej kolejki, nie odnotowaliśmy żadnej zmiany.

Chociaż początek starcia należał do Rakowa, to Wiślacy jako pierwsi przeprowadzili groźną akcję. W 8. minucie dośrodkowanie Boguskiego trafiło w rękę obrońcę przyjezdnych, Piątkowskiego. Sędzia po analizie VAR wskazał na wapno, a do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł kapitan, Jakub Błaszczykowski, i pewnym strzałem pokonał Szumskiego. Mimo zaskakującego otwarcia, podopieczni Marka Papszuna nie zaprzestali ataków i już kilkadziesiąt sekund później Tudor zwodem minął dwóch defensorów Wisły i wypuścił Browna Forbesa, jednak uderzenie Kostarykańczyka zostało zablokowane. Zawodnicy z Częstochowy próbowali rozciągać linię obronną Białej Gwiazdy – w wolne przestrzenie mieli wchodzić postawni napastnicy, którzy tylko czekali na celne dośrodkowanie. W 18. minucie Jach strzelał z wolnego podyktowanego na osiemnastym metrze, a piłka wpadła wprost w rękawice Buchalika. Kilka minut później Felicio Brown Forbes znalazł się w polu karnym, jednak jego próba nie sprawiła większych problemów golkiperowi Wisły.

Gospodarze postanowili bronić prowadzenia i głęboko się wycofali, skupiając swoją uwagę na defensywie i ewentualnych kontratakach. W niektórych momentach gra ekipy z Reymonta przypominała… obronę Częstochowy – krakowianie rzadko opuszczali własną połowę. W 38. minucie piłkarze trenera Skowronka przeprowadzili składną akcję, jednak mimo kilku naprawdę dobrych podań, w końcowej fazie zabrakło pomysłu i skutecznej finalizacji. Kilkadziesiąt sekund przed przerwą Biała Gwiazda dosyć niespodziewanie przejęła inicjatywę, a w okolicach 16-stki rywali pojawił się nawet Lukas Klemenz. Po dwóch doliczonych minutach sędzia Złotek zaprosił obie drużyny do szatni. Pierwsza połowa nieco rozczarowała – widać było nerwową postawę Wisły i niezliczoną liczbę dośrodkowań Rakowa.

Mimo zmiany połów, sytuacja na boisku nie zmieniła się w najmniejszym stopniu. Medaliki nadal zawzięcie atakowały, dorzucając piłkę z obu skrzydeł - dobre warunki fizyczne napastników z Częstochowy wręcz determinowały sposób rozgrywania ofensywnych akcji. W 50. minucie z kontrą ruszyli Wiślacy. Burliga otrzymał piłkę na prawej flance i w dosyć szczęśliwy sposób wywalczył rzut rożny. Równo po godzinie na tablicy świetlnej pojawił się wynik 1:1 - Raków wykorzystał zbyt wysokie ustawienie gospodarzy, a kontratak wykończył Petr Schwarz. Niedługo później Biała Gwiazda zmarnowała doskonałą sytuację. Burliga ruszył prawą stroną i dośrodkowaniem próbował znaleźć Boguskiego, jednak spóźnił się z wrzutką i zagrał za plecy napastnika Wisły.

Co stało się między 65. a 68. minutą? Na to pytanie trudno znaleźć właściwą odpowiedź. Wiślacy w tak zatrważająco krótkim odstępie czasu obejrzeli 3 żółte kartki, a ostatnia z nich została podyktowana za zagranie ręką w polu karnym. Jedenastkę wykorzystał Brown Forbes. Piłkarze z Reymonta znaleźli się w niezwykle trudnym położeniu. Do końca spotkania pozostało niewiele ponad 20 minut, co oznaczało, że muszą postawić wszystko na jedną kartę. Próbował Kuveljić, próbował Błaszczykowski, jednak piłkę do siatki przyjezdnych wpakował Janicki, który celną główką pokonał Szumskiego.

Wyrównujące trafienie gospodarzy całkowicie otworzyło mecz. Obie ekipy atakowały i obie broniły głęboko. W 87. minucie z kontrą ruszył Raków, jednak Tijanić dryblingiem oszukał nie tylko defensywę Wisły, ale też Browna Forbesa, który nie potrafił przewidzieć, gdzie Słoweniec zagra i w konsekwencji został zablokowany tuż po otrzymaniu podania. Kilkadziesiąt sekund później Savicević przyjął piłkę w polu karnym rywali i strzałem w długi róg zaskoczył golkipera Medalików. W 2. minucie doliczonego czasu o centymetry pomylił się Musiolik. Ostatni fragment spotkania to dramatyczna obrona korzystnego wyniku - na szczęście zakończona pełnym sukcesem.

Wisła Kraków: Buchalik - Burliga (64’ Niepsuj), Janicki, Klemenz, Hebert - Żukow, Basha (72’ Kuveljić) - Błaszczykowski, Savićević (91’ Sadlok), Hołownia - Boguski

Raków Częstochowa: Szumski - Jach, Petrášek, Piątkowski - Bartl (78’ Kościelny), Tijanić, Sapała (89’ Poletanović), Schwarz, Tudor - Brown Forbes, Musiolik


Wisła Kraków - Raków Częstochowa 3:2 (1:0)

  • 1:0 10’ Błaszczykowski
  • 1:1 59’ Schwarz
  • 1:2 68’ Brown Forbes
  • 2:2 77’ Janicki
  • 3:2 88’ Savicević

Żółte kartki: Savicević, Basha, Hołownia, Klemenz – Brown Forbes, Tijanić Sędziował: Mariusz Złotek (Gorzyce)


Źródło: wisla.krakow.pl

Biała Gwiazda z charakterem. Wisła – Raków 3:2

10 czerwca 2020

Wisła Kraków pokonała na swoim obiekcie Raków Częstochowa w spotkaniu 29. kolejki PKO Ekstraklasy. Taki stan rzeczy sprawia, że ekipa z Grodu Kraka ma cztery punkty przewagi nad Koroną Kielce w ligowej klasyfikacji.


Z pewnego rodzaju strachem do swojego meczu przystępowali gospodarze, którym grozi spadek z najwyższej klasy rozgrywkowej. Nastrojów fanów Wisły nie poprawiała też sytuacja kadrowa drużyny. W każdym razie, chociaż zdolny do gry był w środowy wieczór Maciej Sadlok, to szkoleniowiec krakowian nie desygnował go do składu od pierwszej minuty.

Obie drużyny z konkretnymi celami

Tymczasem ekipa Marka Papszuna walczyła w spotkaniu 29. kolejki polskiej ekstraklasy o miejsce w grupie mistrzowskiej. Według wielu głosów Raków swoja szansę na występy w gronie najlepszych ośmiu ekip ligi zaprzepaścił w starciu ze Śląskiem Wrocław, ale częstochowianie wciąż mieli nadzieję na udane zakończenie rundy zasadniczej rozgrywek.

Wynik spotkania został otwarty szybko, bo już w 11. minucie. Po dotknięciu piłki ręką przez jednego z zawodników gości sędzia podyktował rzut karny, którego na gola zamienił Jakub Błaszczykowski. Reprezentant Polski zaliczył tym samym swoje szóste trafienie w tym sezonie w lidze.

Spotkanie pod kontrolą Wisły

Po zmianie stron ekipa Artura Skowronka zaprezentowała się w pierwszym kwadransie jeszcze lepiej, niż w pierwszych trzech kwadransach. W każdym razie nie wpłynęło to na gole dla Wisły. Co więcej, rywale odwrócili o 180 stopni wynik w zaledwie dziewięć minut.

Najpierw w 59. minucie świetną kontrę Rakowa wykończył Petr Schwarz, dzięki czemu na tablicy wynikowej wyświetlał się rezultat 1:1. Z kolei w 68. minucie na listę strzelców wpisał się Brown Forbes, wykorzystując „jedenastkę” podyktowaną za przewinienie Lukasa Klemenza.

Krakowianie pokazali charakter

Tymczasem w 78. minucie Rafał Janicki wykorzystał podanie od Błaszczykowskiego, pokonując strzałem głową Jakuba Szumskiego. To jednak nie było wszystko, na co był stać wiślaków. W samej końcówce bramkę na 3:2 zdobył Vukan Savicevic, dzięki czemu Wisła wywalczyła cenne trzy punkty.


Źródło: wislakrakow.com


Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Trenerski dwugłos: Wisła - Raków

Trzecie spotkanie po przymusowej przerwie w rozgrywkach zakończyło się zwycięstwem Białej Gwiazdy. Na brak emocji i bramek nie można było narzekać. Jak skomentowali to spotkanie trenerzy obu drużyn?


10.06.2020r.

M. Chlebek

Marek Papszun – Raków Częstochowa

Spotkanie nie zaczęło się dobrze dla zawodników częstochowskiego zespołu, którzy już od 10. minuty musieli gonić wynik. Chociaż potem udało im się wyjść na prowadzenie, koniec końców Kraków opuszczają z pustymi rękami. „Cóż mogę powiedzieć po takim meczu? Myślę, że kontrolowaliśmy to spotkanie, przegrywaliśmy dość szybko, nadgoniliśmy straty i wtedy zadziało się coś dziwnego. Przeciwnik odrobił – to się zdarza. Tracimy drugą bramkę właściwie w dość błahych okolicznościach i przegrywamy. Myślę, że zupełnie zasłużenie, natomiast taki jest sport i zasłużenie czy nie, wyjeżdżamy z zerowym kontem i szykujemy się do następnego meczu. Graliśmy dobrze i na pewno się nie poddajemy, w kolejnym meczu z Lubinem będziemy chcieli za wszelką cenę wygrać” – podsumował środowe spotkanie Papszun, odnosząc się także do jednej ze straconych bramek: „W żaden sposób się nie cofnęliśmy. Po prostu był stały fragment, który wynika tez czasami z gry, popełniliśmy tam błąd i przeciwnik zdobył bramkę.”

Artur Skowronek – Wisła Kraków

Słowa uznania dla swoich podopiecznych mógł znaleźć dzisiaj opiekun Wiślaków. Po dwóch porażkach z mistrzem i wicemistrzem Polski Biała Gwiazda potrzebowała punktów, które polepszyłyby jej pozycję w tabeli. „W sytuacji, w której znalazła się nasza drużyna, najważniejsze dzisiaj było zwycięstwo i ten cel osiągnęliśmy po bardzo trudnym meczu. Spodziewaliśmy się rzeczywiście, że będziemy musieli wyszarpać trzy punkty i tak właśnie się stało” – zaczął na pomeczowej konferencji prasowej trener Wisły Kraków. „Było bardzo dużo pressingu, presji przeciwnika na naszej połowie, bardzo dużo kontaktowej pracy, dlatego cieszę się, że drużyna na to odpowiedziała tym samym. Byliśmy zdecydowani, aktywni i dlatego też wróciliśmy z dalekiej podróży w tym meczu. Przeżyliśmy trudne momenty, ale jako zespół pokazaliśmy charakter i dlatego bardzo gratuluję piłkarzom, że walczyli dalej o swoje, że się nie załamali w trudnym momencie meczu, tylko pokazali, że naprawdę jesteśmy drużyną” – pochwalił swoich piłkarzy Skowronek.

Cały mecz nie należał do najbardziej wyrównanych, dobre momenty przeplatały się z gorszymi. Trzeba jednak cały czas pamiętać, w jakim miejscu znajduje się drużyna. „Musimy mieć pokorę, dalej jesteśmy olbrzymim klubem, z olbrzymim potencjałem. Mieliśmy bardzo ciężki mecz. Raków musiał to spotkanie wygrać, był również pod olbrzymią presją, bo chciał być w ósemce i mieć spokój. I to było widać na boisku. Także chcieliśmy ten mecz kontrolować i uważam, że w wielu momentach tego meczu tak było. Oczywiście, chcemy tego więcej, zdajemy sobie sprawę z tego, że są ważne mankamenty, analizujemy je, wprowadzamy w trening, cały czas szukamy czegoś nowego i dajemy radę z kartkami i kontuzjami” – podkreślił opiekun Wiślaków.

Skowronek zapytany został także o występ Rafała Boguskiego w linii ataku. Choć pomocnik bramki nie strzelił, nie zabrakło dla niego pochwał ze strony trenera. „Boguski dał bardzo dużo drużynie, wiedzieliśmy o tym, że długie podania na trzech środkowych obrońców, na Petráška, który kasował wszystko, nie mają sensu. To było celowe, graliśmy nienominalnym napastnikiem, napastnikiem mobilnym, a tak naprawdę środkowym pomocnikiem, który zrobił bardzo dobrą robotę. Także pressing dzisiaj lepiej wyglądał – ciągnął Kubę i Vukana za sobą i całą drużynę, bo to jest bardzo doświadczony i inteligentny piłkarz. Na pewno jest też postęp w utrzymaniu się przy piłce przez „dziewiątkę”, właśnie dlatego, że Boguś robił to dobrze” – pochwalił Boguskiego trener.


Źródło: wisla.krakow.pl

Artur Skowronek: - Pokazaliśmy charakter

- W sytuacji, w której znalazła się nasza drużyna najważniejsze było dziś zwycięstwo i ten cel dziś osiągnęliśmy, po bardzo trudnym meczu. Spodziewaliśmy się rzeczywiście, że będziemy musieli wyszarpać dziś trzy punkty i tak właśnie się stało - mówił po spotkaniu z Rakowem, trener krakowskiej Wisły, Artur Skowronek.

- Przygotowywaliśmy się przed meczem na bardzo trudne momenty, myśląc o taktyce, bo bardzo był to specyficzny mecz i musieliśmy się do niego bardzo dobrze przygotować, żeby tak też wyglądać w nim taktycznie. Fizycznie w każdym meczu trzeba bardzo mocno pracować, ale potwierdziło się to, że te statystyki analizujące pojawią się w meczu i znów bardzo dużo wysokiego pressingu, presji przeciwnika na naszej połowie, bardzo dużo kontaktowej pracy i dlatego bardzo się cieszę, że drużna odpowiedziała tym samym. Byliśmy zdecydowani, aktywni i dlatego wróciliśmy w tym meczu z dalekiej podróży. Przeżyliśmy też trudne momenty, ale jako drużyna pokazaliśmy charakter i dlatego bardzo mocno gratuluję piłkarzom, że walczyli o swoje, że nie załamali się w trudnym momencie meczu, tylko pokazali, że naprawdę jesteśmy drużyną - dodał.

- Chciałbym żeby Wisła walczyła dziś o mistrzostwo Polski, chciałbym żeby Wisła Kraków dominowała w każdym meczu, chciałbym żeby Wisła Kraków nie musiała męczyć się na swojej połowie, tylko wszystko prowadziła na połowie przeciwnika, natomiast dzisiaj musimy mieć pokorę do tego wszystkiego. Dalej jesteśmy olbrzymim klubem, z takim też potencjałem, ale mieliśmy dziś cholernie ciężki mecz. Dziś Raków musiał wygrać, był również pod olbrzymią presją, bo chciał mieć spokój, chciał być w "ósemce", a nie ma go i to było widać na boisku. Chcieliśmy ten mecz kontrolować i uważam, że w wielu momentach meczu tak było, że ustawienie trójką typowych obrońców z tyłu plus więcej ludzi w środku pola pomogło w tym, że w wielu momentach tego meczu trochę lepiej wyglądaliśmy w utrzymaniu się przy piłce. Oczywiście chcemy tego więcej i zdajemy sobie sprawę, że są mankamenty, ale ważne że je widzimy, że wprowadzamy to w trening. Cały czas szukamy czegoś nowego i dajemy radę - z kartkami, kontuzjami - mówił.

- A na co liczyłem wystawiając Rafała Boguskiego? Na to co dał! A dał bardzo dużo drużynie. Wiedzieliśmy o tym, że długie podania na trzech środkowych obrońców, na Petráška, który kasował wszystko nie mają sensu i można policzyć - takich podań było mało. To było celowe. Nie graliśmy nominalnym napastnikiem, a mobilnym - tak naprawdę środkowym pomocnikiem, który zrobił bardzo dobrą robotę w pressingu i on dziś lepiej wyglądał, ciągnął Kubę i Vukana za sobą oraz całą drużynę, bo to jest bardzo doświadczony i inteligentny piłkarz. A na pewno jest też postęp w utrzymaniu się przy piłce przez "dziewiątkę". "Boguś" robił to dobrze - powiedział Skowronek.


Źródło: wislaportal.pl


Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Hołownia: Teraz każde spotkanie będzie o życie

Wiśle Kraków po dwóch przegranych meczach w końcu udało się odnieść zwycięstwo. Po bardzo emocjonującym spotkaniu podopieczni trenera Artura Skowronka pokonali na własnym obiekcie Raków Częstochowa i zrobili znaczący krok w stronę utrzymania. Po meczu porozmawialiśmy z jednym z bohaterów dzisiejszego meczu - Mateuszem Hołownią. Co powiedział?


10.06.2020r.

Arek Warchał

400mm

Wiślacy zwyciężyli w dzisiejszym meczu, ale nie można stwierdzić, że była to dla nich łatwa przeprawa. Zawodnik Białej Gwiazdy zwrócił uwagę na fakt, że mocną siłą przeciwnika są stałe fragmenty gry. Na szczęście piłkarze z Krakowa byli przygotowani na taką ewentualność. „Wyszliśmy ustawieniem podobnym do Rakowa, więc mieliśmy trochę lustrzane odbicie. Było łatwiej to wszystko poukładać w niskim pressingu. Nisko broniliśmy się i myślę, że w pierwszej połowie nam się to udawało, na pewno nie chcieliśmy faulować, a Raków na to liczył. Za wszelką cenę chcieli strzelić nam bramkę ze stałych fragmentów, bo wiedzą, że są w tym elemencie gry bardzo groźni. Było kilka niebezpiecznych sytuacji z ich strony, ale najważniejsze jest zwycięstwo” - zaczął.

Wykorzystać szansę

22-letni zawodnik miał w środę okazję do zaprezentowania swoich umiejętności. Pomocnik znalazł się w wyjściowej jedenastce, rozgrywając pełne 90 minut. „Cieszę się, że otrzymałem szansę na występ, nie chcę go oceniać, ponieważ na pewno sztab szkoleniowy odpowiednio go przeanalizuje. Ciężko pracuję na treningach, aby móc zaprezentować się na murawie w meczu. Zobaczymy, czy trener znajdzie dla mnie miejsce również w starciu przeciwko Arce” - dodał.

Podtrzymać passę

Teraz przed piłkarzami Wisły Kraków mecz z Arką Gdynia, która również walczy o to, by w przyszłym sezonie występować w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. Mateusz Hołownia z dużym szacunkiem wypowiedział się o kolejnym rywalu, jednak zaznaczył, że Wiślacy mają duże umiejętności i z pewnością zrobią wszystko, by w kolejnym spotkaniu zainkasować trzy punkty. „Myślę, że teraz żaden mecz nie jest łatwy. W każdym spotkaniu musimy dawać z siebie wszystko. Teraz każde spotkanie będzie o życie. W weekend zagramy z Arką w meczu praktycznie o sześć punktów. Trzeba będzie patrzeć na tabelę, ale przede wszystkim skupiać się na sobie, bo potrafimy grać w piłkę. Do Gdyni udamy się pewni siebie z wiarą w trzy punkty”- zakończył.


Źródło: wisla.krakow.pl

Buchalik: Każdy mecz jest dla nas jak finał

Po niezwykle emocjonującym spotkaniu Wisła Kraków pokonała zespół Rakowa Częstochowa 3:2, zapisując na swym koncie niezwykle cenne trzy punkty. Podopieczni trenera Artura Skowronka pokazali charakter i zrobili ważny krok w kierunku utrzymania. Po zakończeniu spotkania porozmawialiśmy z Michałem Buchalikiem, który nie krył radości po końcowym gwizdku.


11.06.2020r.

Jakub Sumera

400mm

Biała Gwiazda przełamała się i odniosła długo wyczekiwane zwycięstwo, jednak nie przyszło ono łatwo, bo zespół beniaminka postawił trudne warunki. „Tym spotkaniem Raków udowodnił, że jest naprawdę dobrym zespołem, mającym w swoim składzie zawodników, którzy dysponują dobrymi warunkami fizycznymi. My jednak również mieliśmy swoje argumenty i potrafiliśmy wykorzystać nadarzające się sytuacje” - rozpoczął „Buchal”.

Gra się do końca


W drugiej połowie środowego spotkania Wiślacy wykazali się wolą walki i zdołali odrobić straty. Bramkarz zapewnia jednak, że cała drużyna do końca wierzyła w uzyskanie korzystnego rezultatu. „Wielki szacunek dla całej drużyny, że mimo niekorzystnego wyniku potrafiliśmy odwrócić losy meczu, co jest naprawdę budujące. Po bramce wyrównującej uwierzyliśmy w to, że możemy powalczyć o zwycięstwo. Nie cofnęliśmy się do defensywy, tylko wyprowadzaliśmy kolejne akcje i poszukiwaliśmy zwycięskiej bramki, którą udało nam się ostatecznie zdobyć, dzięki czemu trzy punkty zostają przy Reymonta i bardzo się z tego cieszymy” - dodał Wiślak.

Pełna świadomość

W niedzielę piłkarzy spod Wawelu czeka niezwykle ważny pojedynek w Gdyni, gdzie o zwycięstwo powalczą z zespołem Arki, która również toczy zacięty bój o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. „Wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, jakie spotkanie czeka nas w Gdyni. Wiemy, o co gramy, a każdy mecz jest dla nas jak finał. Przed nami osiem spotkań, które będą o coś więcej niż trzy punkty i jesteśmy tego w pełni świadomi” - zakończył.

Źródło: wisla.krakow.pl


Rafał Boguski: - Nie traciliśmy ducha

- Trochę taki byłem przy obrońcach Rakowa "malutki". Wiedzieliśmy że będzie ciężko, dlatego staraliśmy się grać dołem i w pierwszej połowie nawet nieźle to wychodziło - mówił po zwycięstwie 3-2 nad Rakowem, grający dziś niespodziewanie na pozycji napastnika, Rafał Boguski.

Wiślak został zapytany o to, czy sytuacja w tym meczu nie przypominała mu tej ze spotkania z Legią.

- Na pewno takie myśli przychodziły, bo tak samo jak z Legią prowadziliśmy do przerwy 1-0, po czym straciliśmy dwie bramki, ale na szczęście nie traciliśmy ducha i zdołaliśmy odwrócić losy tego spotkania i mamy trzy punkty - stwierdził Boguski.

- Pokazaliśmy, że jesteśmy mocną drużyną psychicznie, ale i fizycznie. Na razie chcę się cieszyć tymi punktami - dodał.

Na zakończenie wiślak został zapytany o Jakuba Błaszczykowskiego i jego wkład w wygraną, bo dziś nasz kapitan do bramki dołożył też dwie asysty.

- Kuba ciągnie ten zespół nie tylko na boisku i dziś było to widać - zakończył Boguski.

Źródło: Canal+ Sport


Źródło: wislaportal.pl

Statystyki meczu: Wisła - Raków

Mecz z Rakowem rozpoczął się dla "Białej Gwiazdy" bardzo dobrze, bo szybko wyszliśmy na prowadzenie. Jednak później to nasi rywale zdecydowanie przeważali. Zdobyli zresztą dwa gole i wtedy niewielu kibiców wierzyło zapewne, że Wisła może zdobyć jeszcze w tej potyczce punkty. Za sprawą asyst Jakuba Błaszczykowskiego pełna pula została jednak przy Reymonta, a nasz kapitan "wykręcił" w tym spotkaniu najlepszy InStat Index naszego zespołu w cały bieżącym sezonie, bo wynosi on aż 394 punktów. Zapraszamy Was do zapoznania się z kompletem statystyk tego meczu.

Wisła Kraków - Raków Częstochowa

  • Bramki: 3-2 (1-0)
  • Posiadanie (w %): 49-51 (51-49)
  • Strzały: 8-14 (1-7)
  • Strzały celne: 5-5 (1-3)
  • Strzały niecelne: 1-5
  • Strzały zablokowane: 2-4
  • Strzały z pola karnego: 6-7
  • Strzały z pola karnego, celne: 4-3
  • Średni dystans od bramki: 14.4-18.4
  • Faule: 24-17
  • Żółte kartki: 4-2
  • Czerwone kartki: 0-0
  • Spalone: 0-1
  • Rzuty rożne: 2-3
  • Podania: 486-447
  • Podania dokładne (w %): 82-80
  • Instat index: 267-254
  • Gole oczekiwane: 1.51-2.13
  • Dystans (w km): 110.41-110.28
  • Sprinty: 87-98
  • Sprint dystans (w km): 1.54-1.67
  • Szybki bieg dystans (w km): 6.27-6.93

Gole oczekiwane:

  • 0.87 - Jakub Błaszczykowski
  • 0.28 - Rafał Janicki
  • 0.27 - Vukan Savićević
  • 0.05 - Hebert
  • 0.04 - Nikola Kuvlejić

Statystyki przebiegniętych kilometrów:

  • 11.85 - Rafał Boguski
  • 11.13 - Vukan Savićević
  • 10.83 - Gieorgij Żukow
  • 10.62 - Mateusz Hołownia
  • 10.07 - Jakub Błaszczykowski
  • 10.04 - Hebert
  • 9.49 - Lukas Klemenz
  • 9.16 - Rafał Janicki
  • 7.79 - Vullnet Basha
  • 7.71 - Łukasz Burliga
  • 4.51 - Michał Buchalik

oraz

  • 3.38 - David Niepsuj
  • 3.29 - Nikola Kuveljić
  • 0.48 - Maciej Sadlok

Najszybsi w meczu (km/h):

  • 31.34 - Rafał Boguski
  • 31.23 - Nikola Kuveljić
  • 31.16 - David Niepsuj
  • 31.11 - Gieorgij Żukow
  • 30.77 - Jakub Błaszczykowski
  • 30.46 - Vullnet Basha
  • 30.44 - Vukan Savićević
  • 30.06 - Mateusz Hołownia

InStat index(*) sklasyfikowanych piłkarzy Wisły Kraków:

  • 394 - Jakub Błaszczykowski
  • 362 - Vukan Savićević
  • 294 - Rafał Janicki
  • 277 - Hebert
  • 270 - Łukasz Burliga
  • 263 - Gieorgij Żukow
  • 254 - Michał Buchalik
  • 250 - Vullnet Basha
  • 232 - Nikola Kuveljić
  • 230 - David Niepsuj
  • 223 - Lukas Klemenz
  • 209 - Rafał Boguski
  • 208 - Mateusz Hołownia

(*) - InStat index to algorytm, który wszystkie statystyczne osiągnięcia zawodnika w danym meczu przelicza na wartość liczbową.

Statystyki indywidualne:

  • 3 - Jakub Błaszczykowski - najwięcej strzałów;
  • 3 - Vukan Savićević - najczęściej faulowany;
  • 7 - Vullnet Basha - najwięcej fauli;
  • 56 - Hebert - najwięcej podań;
  • 44 - Hebert i Gieorgij Żukow - najwięcej dokładnych podań;
  • 47 - Jakub Błaszczykowski - najwięcej przyjętych podań;
  • 21 - Vukan Savićević - najwięcej pojedynków;
  • 13 - Hebert - najwięcej wygranych pojedynków;
  • 3 - Jakub Błaszczykowski - najwięcej udanych dryblingów;
  • 7 - Vukan Savićević - najwięcej odbiorów;
  • 4 - Mateusz Hołownia i Vukan Savićević - najwięcej udanych odbiorów;
  • 14 - Vukan Savićević - najwięcej strat.

Źródło: Ekstraklasa, InStat


Źródło: wislaportal.pl

Podsumowanie 29. kolejki PKO Ekstraklasy

Na jedną kolejkę przed zakończeniem zasadniczej części sezonu ligowego 2019/2020 znamy już pierwsze rozstrzygnięcia. Wiemy już bowiem które drużyny zagrają w grupie "mistrzowskiej", a które w "spadkowej". Dla nas najważniejsza jest jednak informacja, która mówi, że po zwycięstwie nad Rakowem 3-2 "Biała Gwiazda" po 30. kolejkach zajmie w tabeli Ekstraklasy miejsce "nad kreską".

Wtorek, 9 czerwca:

Piast Gliwice 0-0 Górnik Zabrze

Więcej dogodnych sytuacji do zdobycia bramek mieli w tym spotkaniu gospodarze, ale nie znaleźli sposobu na dobrze dysponowanego bramkarza zabrzan, Martina Chudego. Stąd też po serii zwycięstw - gliwiczanie musieli pogodzić się z faktem, że tym razem dopisali tylko jeden punkt. Ten niewiele daje też Górnikowi, bo po tym meczu w Zabrzu już wiedzą, że miejsce w "ósemce" dać im może już tylko i wyłącznie splot szczęśliwych zdarzeń.

Lechia Gdańsk 1-3 Cracovia

  • 0-1 Pelle van Amersfoort (33.)
  • 1-1 Łukasz Zwoliński (46.)
  • 1-2 Mario Maloča (51. sam.)
  • 1-3 Pelle van Amersfoort (89.)

Po sześciu kolejnych porażkach ekipa "Pasów" zagrała w końcu taki mecz, jaki jej sympatycy mogliby sobie życzyć i zasłużenie rozprawiła się z Lechią. Bo choć gdańszczanie po szybkiej bramce na początku II połowy Łukasza Zwolińskiego - "wrócili" do gry, to samobója "prima sort" zaliczył Mario Maloča i w końcówce "Pasy" już tylko trzecim golem postawiły "kropkę nad i". Lechia wciąż nie jest więc pewna miejsca w "ósemce" i po tym spotkaniu wiadomo było, że przyjdzie jej się oglądać na to co zrobią teraz Raków oraz Zagłębie...

Zagłębie Lubin 1-1 Korona Kielce

  • 0-1 Ľubomír Guldan (34. sam.)
  • 1-1 Damjan Bohar (78. k.)

... a Zagłębie zalicza na finiszu sezonu zasadniczego naprawdę kiepską passę. W weekend pozwoliło sobie bowiem wydrzeć niemal pewny wydawałoby się komplet punktów w rywalizacji z Lechem, a teraz dopisało ledwie jeden punkt, w meczu z walczącą o utrzymanie w lidze Koroną. A i to wcale nie przyszło "miedziowym" łatwo. Kielczanie postawili bowiem gospodarzom bardzo trudne warunki i gdyby nie pechowe zagranie ręką obrońcy, które dało Zagłębiu rzut karny, zapewne wywieźliby z Lubina komplet punktów.

Lech Poznań 4-0 Pogoń Szczecin

  • 1-0 Jakub Moder (22.)
  • 2-0 Christian Gytkjær (31.)
  • 3-0 Dani Ramírez (57.)
  • 4-0 Jakub Kamiński (61.)

Solidny trening strzelecki urządzili sobie poznaniacy w tym prestiżowym dla obydwu ekip spotkaniu. Szybkie dwie bramki w pierwszej połowie oraz poprawienie wyniku w drugiej i w nagrodę Lech przynajmniej po wtorkowych spotkaniach wskoczył na ligowe podium, a więc bez wątpienia na miejsce, na które kibice poznańskiej ekipy mocno liczą. Wprawdzie zepchnął go z niego w środę Śląsk, ale spodziewać się wypada, że Lech o miejsce w trójce może jeszcze powalczyć.

Środa, 10 czerwca:

WISŁA KRAKÓW 3-2 Raków Częstochowa

  • 1-0 Jakub Błaszczykowski (10. k.)
  • 1-1 Petr Schwarz (59.)
  • 1-2 Felicio Brown Forbes (68. k.)
  • 2-2 Rafał Janicki (77.)
  • 3-2 Vukan Savićević (88.)

Sporo szczęścia mieli w tym meczu wiślacy, bo jak inaczej określić fakt, że w pierwszej połowie wyszli z jedną akcją i prowadzili? Potem długimi minutami "Biała Gwiazda" postawiła na nomen-omen "obronę Częstochowy", ale co ciekawe gola na 1-1 straciła po kontrataku, a że rozpędzony Raków poszedł za ciosem, więc nic dziwnego, że wyszedł na prowadzenie. Taki jednak też był ten mecz, bo to długimi minutami stłamszona Wisła ostatecznie wygrała. Dwa podania Jakuba Błaszczykowskiego, skuteczność Rafała Janickiego oraz Vukana Savićevicia i komplet punktów został pod Wawelem. Raków z kolei stracił szansę na miejsce w "ósemce".

Wisła Płock 1-2 Śląsk Wrocław

  • 1-0 Damian Michalski (37.)
  • 1-1 Róbert Pich (71.)
  • 1-2 Przemysław Płacheta (86.)
  • Kiepsko wychodzi gra ekipie z Płocka po ligowym restarcie, bo choć ze Śląskiem prowadziła, to w drugiej połowie zdecydowanie "stanęła", co wrocławianie w pełni wykorzystali.

ŁKS Łódź 0-3 Jagiellonia Białystok

  • 0-1 Jakov Puljić (12.)
  • 0-2 Arkadiusz Malarz (27. sam.)
  • 0-3 Martin Pospíšil (69. k.)
  • Kolejna porażka ŁKS-u sprawia, że chyba już nawet najbardziej optymistycznie nastawieni fani tej drużyny nie mają złudzeń co do dalszych ekstraklasowych losów ich pupili. "Jaga" wygrała w Łodzi zdecydowanie i zapewniła sobie miejsce w "ósemce".

Legia Warszawa 5-1 Arka Gdynia

  • 0-1 Adam Danch (1.)
  • 1-1 Paweł Wszołek (44.)
  • 2-1 Adam Marciniak (50.)
  • 3-1 Luquinhas (57.)
  • 4-1 Mateusz Cholewiak (62.)
  • 5-1 Vamara Sanogo (86.)

Spotkanie rozpoczęło się sensacyjnie, bo po ładnej akcji od gola dla Arki, która aż do końcówki pierwszej połowy dzielnie radziła sobie z legionistami. Bramka "do szatni" była jednak "wodą na młyn" dla faworyta, który w drugiej połowie urządził sobie na gdynianach prawdziwy trening strzelecki. Legia wykorzystuje tym samym potknięcie w tej kolejce Piasta i ma już nad nim 10 punktów przewagi.

Aktualna tabela:

  • 1. Legia Warszawa 29 60 63 - 28
  • 2. Piast Gliwice 29 50 34 - 26
  • 3. Śląsk Wrocław 29 46 38 - 33
  • 4. Lech Poznań 29 46 52 - 29
  • 5. Cracovia 29 45 38 - 28
  • 6. Pogoń Szczecin 29 44 28 - 30
  • 7. Jagiellonia Białystok 29 44 41 - 37
  • 8. Lechia Gdańsk 29 42 39 - 41
  • 9. Zagłębie Lubin 29 38 48 - 44
  • 10. Górnik Zabrze 29 38 37 - 38
  • 11. Raków Częstochowa 29 38 36 - 42
  • 12. Wisła Płock 29 37 36 - 49
  • 13. WISŁA KRAKÓW 29 34 37 - 47
  • 14. Korona Kielce 29 30 21 - 34
  • 15. Arka Gdynia 29 28 28 - 47
  • 16. ŁKS Łódź 29 21 26 - 49

Źródło: wislaportal.pl

Przegląd Prasy: Przełamanie z beniaminkiem!

Biała Gwiazda odniosła w środę długo wyczekiwane zwycięstwo i po niezwykle emocjonującym spotkaniu pokonała zespół Rakowa Częstochowa 3:2, czyniąc tym samym znaczący krok w kierunku utrzymania. Sprawdziliśmy, co na temat środowego meczu napisali dziennikarze.


11.06.2020r.

Jakub Sumera facebook sharing buttontwitter sharing buttonsharethis sharing button

Gazeta Krakowska

„Pierwsze minuty w wykonaniu Wisły były słabe i nerwowe. Raków zaatakował zdecydowanie, a krakowianie mieli duże problemy, żeby utrzymać się przy piłce. Gdy już jednak gospodarze opanowali nerwy już jedna z ich pierwszych akcji przyniosła im gola. W 8. min w polu karnym piłkę ręką odbił Kamil Piątkowski. Widać to było nawet z wysokości trybun, ale sędzia Mariusz Złotek musiał posiłkować się systemem VAR, żeby wskazać na jedenasty metr. Chwilę później piłkę ustawił Jakub Błaszczykowski i pewnym strzałem pokonał Jakuba Szumskiego. Wisła miała zatem dość szybko prowadzenie, ale w kolejnych minutach znów kompletnie oddała inicjatywę rywalom, dała się zepchnąć do głębokiej defensywy. Raków wychodził do wysokiego pressingu, z którym gospodarze po prostu sobie nie radzili. Stąd duża przewaga w środku pola przyjezdnych, którzy raz za razem odbierali piłkę wiślakom i ruszali do ataków.


(…) Krakowianie nie potrafili na to odpowiedzieć jakimś szybkim atakiem. Próby długich podań też były z góry skazane na niepowodzenie, bo Rafał Boguski z wyższymi o głowę stoperami nie miał najmniejszych szans powalczyć w powietrzu. Atakował jednak prawie cały czas Raków. Obrona Wisły była momentami wręcz rozpaczliwa. Inna sprawa, że krakowianie w polu karnym stali prawie całym zespołem, więc częstochowianom ciężko było wypracować sobie dogodną sytuację na gola.


(…) Druga część nie przyniosła zmiany obrazu gry. Wciąż Wisła pozostawała w głębokiej defensywie. Momentami przypominało to prawdziwy hokejowy zamek. Bramka wisiała w powietrzu i w końcu padła, choć paradoksalnie po kontrze. Rozprowadził akcję David Tijanić, podał Petra Schwarza, a ten z dużym spokojem w polu karnym wszystko wykończył. Wisła gasła z każdą minutą, Raków zyskiwał coraz większą przewagę i w 67. min mieliśmy rzut karny po zagraniu ręką Lukasa Klemenza. Felicio Brown-Forbes nie miał najmniejszych problemów, żeby jedenastkę zamienić na gola. Dopiero ten gol sprawił, że Wisła odważniej ruszyła do przodu. Dość szybko przyniosło to efekt, bo w 77. min Jakub Błaszczykowski dośrodkował z rzutu rożnego, a Rafał Janicki posłał głową piłkę do siatki. Od tego momentu wreszcie zaczął się niezły mecz. Obie strony wyraźnie chciały wygrać. Mieliśmy zatem cios za cios, akcja za akcję. W 88. min Raków wyprowadził akcję czterech na trzech, ale wiślacy się obronili, a po chwili wyprowadzili zabójczy atak. Z prawej strony dośrodkował Jakub Błaszczykowski, piłka odbiła się jeszcze od jednego obrońcy i spadła pod nogi Vukana Savicevicia. A ten mocnym strzałem dał Wiśle trzecią bramkę.”


Onet

„Pierwsza dogodna okazja zaczęła się od dośrodkowania Schwarza z prawej strony boiska, po którym musiał interweniować Michał Buchalik. Raków prezentował się lepiej i starał się dyktować warunki na murawie. Losy odsłony zmieniły się jednak w dziesiątej minucie, kiedy to Rafał Boguski zacentrował z lewej strony w pole karne i trafił w rękę Kamila Piątkowskiego. Arbiter wskazał na wapno, a do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł Jakub Błaszczykowski. Były kapitan reprezentacji Polski pewnie wykorzystał rzut karny.


(…) Przyjezdni za wszelką cenę chcieli wyrównać, ale brakowało im skutecznego wykończenia. Defensywa Białej Gwiazdy nie pozwalała na stworzenie groźnej sytuacji bramkowej. (…)Wyrównać się udało po przerwie. Raków popędził szybką kontrą, na 16. metrze do Petra Schwarza zagrał David Tijanić. Czeski zawodnik bez zastanowienia zmieścił piłkę przy słupku, a Słoweniec zaliczył swoją pierwszą asystę w barwach częstochowskiego klubu.


(…) Raków na wyjście od stanu 0:1 na 2:1 potrzebował dziewięciu minut. Nastąpiła odwrotna sytuacja względem pierwszej odsłony. Tym razem to Klemenz sfaulował Browna Forbesa we własnym polu karnym, a Kostarykanin zamienił jedenastkę na gola. Wiślacy nie złożyli jednak broni i dopowiedzieli trafieniem wyrównującym. Znakomite dośrodkowanie z rzutu rożnego posłał Jakub Błaszczykowski, a w szesnastce najwyżej wyskoczył Rafał Janicki i głową skierował piłkę w kierunku dalszego słupka.


(…) Biała Gwiazda zdołała ponownie wyjść na prowadzenie w 88. minucie. Tym razem na listę strzelców wpisał się Vukan Savicević.”


LoveKraków

„Wisła, która po zimowej przerwie była najlepiej punktującą drużyną, po przymusowym odpoczynku z powodu pandemii nie potrafi ułożyć sobie meczu pod siebie. Przeciwko drużynie spod Jasnej Góry objęła prowadzenia już w dziesiątej minucie, ale poza tym przez długie minuty nic więcej nie zrobiła w ataku. Na szczęście ma w składzie Jakuba Błaszczykowskiego, który wykorzystał rzut karny podyktowany po zagraniu ręką Kamila Piątkowskiego.

Wiślacy mieli wystrzegać się fauli, by rośli rywale nie mieli okazji ze stałych fragmentów, ale nie do końca spełniali założenia. Udało im się jednak uniknąć straty po dośrodkowaniu. Raków dwa gole strzelił po karnym (ręka Lukasa Klemenza) i kontrze czterech na trzech. Gdy tablica wyników wskazywała 1:2, wydawało się, że miejscowi nic nie ugrają. Przełamali jednak słabość i w końcówce najpierw do remisu doprowadził Rafał Janicki, a trzy punkty przypieczętował Vukan Savicević. Przy obu trafieniach kluczową rolę odegrał Błaszczykowski.”


Źródło: wisla.krakow.pl

Galeria sportowa