2020.12.12 Wisła Kraków - Legia Warszawa 1:2

Z Historia Wisły

2020.12.12, Ekstraklasa, 13. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 20:00, sobota, 1°C
Wisła Kraków 1:2 (1:0) Legia Warszawa
widzów: mecz bez udziału publiczności.
sędzia: Jarosław Przybył z Kluczborka.
Bramki
Yaw Yeboah 12' 1:0
1:1
1:2

81' (k) Tomáš Pekhart
89' Tomáš Pekhart
Wisła Kraków
Mateusz Lis
Dawid Szot
grafika:zk.jpg Michal Frydrych
Adi Mehremić
Maciej Sadlok
Yaw Yeboah
Patryk Plewka
Gieorgij Żukow
Stefan Savić
grafika:zk.jpg Michał Mak grafika:zmiana.PNG (46' grafika:zk.jpg Chuca)
Felicio Brown Forbes grafika:zmiana.PNG (82' Dawid Abramowicz)

Trener: Peter Hyballa
Legia Warszawa
Artur Boruc
Josip Juranović
Mateusz Wieteska
Artur Jędrzejczyk
Filip Mladenović
Paweł Wszołek grafika:zmiana.PNG (59' Kacper Skibicki)
André Martins grafika:zk.jpg
Bartosz Slisz
Joel Valencia grafika:zmiana.PNG (68' Mateusz Cholewiak)
Luquinhas
Tomáš Pekhart

Trener: Czesław Michniewicz
Ławka rezerwowych: M.Buchalik, L.Klemenz, Ł.Burliga, R.Boguski, D.Hoyo-Kowalski, J.Carlos Silva, K.Gruszkowski

Kapitan: Maciej Sadlok

Bramki: 1-2 (1-0)
Posiadanie (w %): 36-64 (46-54)
Strzały: 7-13 (3-3)
Strzały celne: 4-5 (1-1)
Strzały niecelne: 3-4
Strzały zablokowane: 0-4
Strzały z pola karnego: 5-6
Strzały z pola karnego, celne: 3-4
Średni dystans strzałów od bramki (w metrach): 18.2-18.2
Faule: 13-13
Żółte kartki: 4-1
Czerwone kartki: 0-0
Spalone: 1-3
Rzuty rożne: 2-6
Podania: 318-562
Podania dokładne (w %): 75-83
Instat index: 248-279
Gole oczekiwane: 0.71-1.56
Dystans (w km): 116.86-111.26
Sprinty: 122-118
Sprint dystans (w km): 2.29-2.13
Szybki bieg dystans (w km): 10.27-7.79

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Historia meczów Wisła - Legia, czyli garść statystyk

Już w najbliższą sobotę o godzinie 20.00 rozpocznie się mecz, który dla wielu kibiców jest jednym z istotniejszych spotkań krakowskiej Wisły w terminarzu. Białej Gwieździe przyjdzie się wówczas zmierzyć z Legią Warszawa. W dotychczasowej historii zmagań oba kluby spotykały się ze sobą już wielokrotnie i zazwyczaj były to niezwykle emocjonujące mecze. Dzisiaj postanowiliśmy przybliżyć Wam kilka faktów dotyczących bezpośredniej rywalizacji krakowskiej i warszawskiej drużyny.


09.12.2020r.

Arek Warchał

Pierwszym oficjalnym meczem z udziałem Wisły Kraków oraz Legii Warszawa było spotkanie z 18 kwietnia 1927 roku rozgrywane w ramach 4. kolejki ligowych rozgrywek. Mecz rozpoczął się o godzinie 16.00 na boisku na Agrykoli i od samego początku zapowiadało się na niezwykłe emocje. Worek z bramkami otworzyli goście z Krakowa – w 18. minucie gry Stanisław Czulak pokonał bramkarza warszawskiej drużyny. Radość naszego zespołu nie trwała jednak zbyt długo, bo już dwie minuty później padło wyrównujące trafienie, którego autorem był Marian Łańko. Jeszcze przed przerwą Wiślakom udało się ponownie wyjść na prowadzenie, a następnie je podwyższyć za sprawą trafień Józefa Adamka. Mimo dwubramkowego prowadzenia Wisły gra była wyrównana, a krakowianie byli po prostu skuteczniejsi w swoich atakach. W drugiej połowie obraz gry nie różnił się znacząco od tego, co można było zobaczyć w pierwszej odsłonie. Białej Gwieździe udało się zdobyć jeszcze jednego gola, którego autorem był Stanisław Wójcik i ostatecznie w pierwszym oficjalnym meczu krakowskiej Wisły z Legią Warszawa padł wynik 4:1 dla drużyny z Małopolski.

Najwyższe wygrane

Wiele spotkań z udziałem Wisły oraz Legii kończyło się dużą liczbą strzelonych bramek. Nic dziwnego więc, że najwyższe zwycięstwa obu zespołów także sprawiają wielkie wrażenie. Mówiąc o najefektowniejszej wygranej Białej Gwiazdy nad warszawskim zespołem, należy wspomnieć spotkanie z 8 sierpnia 1948 roku, kiedy obie ekipy spotkały się w środowy wieczór, by rozegrać mecz 15. kolejki 1. ligi. Przed pierwszym gwizdkiem nikt nie spodziewał się tego, co za jakiś czas miało stać się faktem. Obie drużyny rywalizowały o najwyższe cele, jednak w tamtym spotkaniu zdecydowany zwycięzca był tylko jeden. Już w pierwszej minucie Józef Kohut ograł kilku obrońców rywala i wpakował piłkę do siatki po raz pierwszy. Po otwarciu wyniku gra nieco się wyrównała i na kolejne trafienie musiano czekać ponad 20 minut. Wówczas Kohut, dobrze odnajdując się w polu karnym rywala, zanotował drugiego gola. W 40. minucie Józef Knys, jeden z obrońców Legii, niefortunnie zagrał piłkę do swojego bramkarza, czym tak go zaskoczył, że futbolówka wpadła do siatki. Kolejne bramki padły już w drugiej połowie meczu. Dwie minuty po wznowieniu gry wynik podwyższył Mieczysław Gracz i wówczas gra Legii zupełnie straciła na intensywności, co krakowianie skrzętnie wykorzystali. W 69. minucie Gracz trafił po raz drugi, a trzy minuty później Tadeusz Legutko strzelił szóstą bramkę dla Wisły. Nie wystarczyło to jednak piłkarzom Białej Gwiazdy. W końcowych fragmentach meczu, Gracz oraz Kohut dołożyli po kolejnej bramce. Do dzisiaj właśnie to zwycięstwo 8:0 jest najwyższą wygraną Białej Gwiazdy nad warszawską Legią.

Niestety, nie wszystkie mecze kończyły się naszymi zwycięstwami, czego dobitnym przykład stanowi spotkanie z 19 sierpnia 1956 roku. Wówczas grająca u siebie Legia Warszawa podejmowała Wisłę Kraków w ramach 14. kolejki pierwszoligowych rozgrywek i nie spodziewano się, że mecz ten zapadnie w pamięć fanom obu zespołów na tak długo. Legioniści od początku meczu mieli sporą przewagę, którą udokumentowali już w 7. minucie – Brychczy z Pohlem przeprowadzili składną akcję, a następnie piłkę otrzymał Kowal, który nie miał problemów z umieszczeniem jej w wiślackiej bramce. Po strzelonej bramce Legia napierała z jeszcze większym animuszem, z czym niestety krakowianie nie potrafili sobie poradzić. Efektem tego były aż cztery kolejne trafienia rywala i to jeszcze przed przerwą. Po zmianie stron to warszawiacy wciąż atakowali i nadal sprawiali na boisku lepsze wrażenie. Wiślacy przez większość czasu stanowili tło dla swojego przeciwnika, który w drugiej połowie zaliczał kolejne trafienia. Łącznie w drugiej połowie padło aż siedem goli. Niestety, wszystkie po stronie gospodarzy.

Wyrównać zwycięstwa

Krakowska Wisła oraz Legia Warszawa w dotychczasowej historii bezpośrednich rywalizacji ligowej mierzyły się ze sobą aż 158 razy. W tym czasie Wiślakom udało się zwyciężyć w 58 grach, natomiast Legioniści na tę chwilę mają o jedno zwycięstwo więcej niż Biała Gwiazda. Krakowianie więc w najbliższej rywalizacji staną przed szansą wyrównania stanu wygranych meczów. Remisem kończyły się 42 gry z udziałem tych dwóch drużyn. Jeśli chodzi o statystykę strzelonych bramek, tutaj także górą są Legioniści, którym do tej pory udało się zdobyć 231 bramki. Dla porównania licznik strzelonych przez krakowski zespół goli zatrzymał się na razie na 209 trafieniach. Mamy jednak nadzieję, że po sobotnim spotkaniu ta liczba będzie znacznie wyższa.


Źródło: wisla.krakow.pl

Tak gra Legia Warszawa

Po derbach przyszedł czas na ligowy klasyk. W sobotni wieczór na Reymonta 22 Wisła podejmie Legię Warszawa w absolutnie najciekawszym spotkaniu 13. kolejki PKO Ekstraklasy.


11.12.2020r.

Michał Stompór

Lider kontra 12. ekipa krajowych rozgrywek - jeżeli w ten sposób określilibyśmy zbliżającą się potyczkę, z pewnością niewiele osób zdecydowałoby się na wizytę na stadionie czy obecność przed telewizorem. Jednak bez względu na pozycję zajmowaną przez odwiecznych rywali, ich pojedynki elektryzują wszystkich sympatyków polskiej piłki. Nie inaczej będzie tym razem. Do Krakowa przyjedzie ekipa, która nie zaznała porażki w dziewięciu kolejnych starciach. Naprzeciw Wojskowym wyjdzie armia, której rozkazy wydaje nowy generał. Jak Czesław Michniewicz przygotuje swoich podopiecznych na rywalizację z drużyną Petera Hyballi?


Bramkarz: Artur Boruc

Legenda krajowego futbolu. Człowiek, którego interwencje będziemy pamiętać dekadami. Jednak na ekstraklasowych boiskach dla nikogo nie ma taryfy ulgowej. Tu nazwiska czy historia nie grają roli. Boruc mimo bogatej kariery i czterdziestki na karku nie spoczął a laurach. Golkiper Legionistów ciągle udowadnia, że jest w świetnej formie, co tylko potwierdzają statystyki. W tym sezonie wychowanek Legii wystąpił w 11 ligowych pojedynkach, 11 razy wyciągał piłkę z siatki i w czterech meczach nie dał się pokonać przeciwnikom.


Obrońcy: Filip Mladenović, Artur Jędrejczyk, Mateusz Wieteska, Josip Juranović

W spotkaniu z Lechią o mały ból głowy szkoleniowca warszawian przyprawił Igor Lewczuk, który w 97. minucie obejrzał drugą zółtą kartkę w tamtej potyczce i czwartą w obecnych rozgrywkach, tym samym wykluczając się z wyjazdu do stolicy Małopolski. Byłego zawodnika Bordeaux powinien zastąpić Mateusz Wieteska, który stworzy duet środkowych obrońców z Arturem Jędrzejczykiem. Williama Remy’ego oczywiście nie ujmujemy w planach na starcie z Wisłą. Na lewej flance zobaczymy jednego z największych wygranych ostatnich miesięcy, czyli Filipa Mladenovicia. Serb dzięki świetnym występom w barwach Lechii przypomniał o swoim istnieniu selekcjonerowi narodowej kadry, a transfer na Łazienkowską pozwolił mu na regularną obecność w składzie bałkańskich Orłów. W obecnym sezonie ofensywnie usposobiony defensor w swoim dorobku ma dwa trafienia i trzy asysty. Po przeciwnej stronie boiska zapewne zobaczymy reprezentanta innego bałkańskiego kraju, Chorwata Josipa Juranovicia. Przypadek byłego piłkarza Hajduka Split jest zbliżony do historii Mladenovicia - dobra dyspozycja w koszulce Wojskowych pozwoliła mu na powrót do ekipy Vatrenich.


Pomocnicy: Bartosz Kapustka, André Martins, Bartosz Slisz

Tercet środkowych pomocników w pojedynku z Białą Gwiazdą będzie wyglądał zupełnie inaczej niż w zmaganiach z Lechią. W składzie na pewno zabraknie Michała Karbownika, który już do końca roku nie pojawi się na boisku z powodu zmian przeciążeniowych kości piszczelowej. Chociaż początkowo wątpliwy był występ Bartosza Kapustki, który ucierpiał w starciu z Tomaszem Makowskim, wychowanek Cracovii wrócił już do zajęć z drużyną. Wobec szybkiej rekonwalescencji 23-latka Czesław Michniewicz zapewne wystawienia go w pierwszej jedenastce. Z trójki, która wybiegła na murawę w sobotę, do dyspozycji szkoleniowca jest także André Martins. U boku Portugalczyka najprawdopodobniej pojawi się Bartosz Slisz, którego na gierce treningowej Legionistów mogliśmy oglądać w składzie „żółtych”, czyli zawodników przewidywanych do rywalizacji od pierwszych minut w kolejnym spotkaniu.


Skrzydłowi/napastnicy: Luquinhas, Tomáš Pekhart, Paweł Wszołek


Jeżeli w twoich szeregach znajduje się napastnik, który obecnie przewodzi w klasyfikacji najlepszych strzelców, przed każdym meczem możesz spać nieco bardziej spokojnie. W 11 ligowych potyczkach Tomáš Pekhart aż dziesięciokrotnie trafił do siatki rywali i o jednego gola wyprzedza wicelidera z Białegostoku, Jakova Puljicia. Popisowym daniem czeskiego wieżowca są strzały głową - aż siedem bramek padło właśnie po takich zagraniach. Krakowianie będą musieli mu poświęcić szczególną uwagę przy każdym stałym fragmencie gry. Jeżeli Wiślacy nie chcą przekonać się o skuteczności mierzącego 194 cm snajpera, Peter Hyballa będzie musiał przydzielić mu osobistą ochronę. Za dostarczanie celnych podań na głowę 31-latka będzie odpowiedzialny duet skrzydłowych w osobach Pawła Wszołka i Luquinhasa. Polak na swoim koncie zapiał już trzy asysty, natomiast Brazylijczyk o jedną mniej, jednak dośrodkowania piłkarza z Kraju Kawy zostały posłane „na nos” napastnika zza naszej południowej granicy.


Trener Czesław Michniewicz nie powinien nadmiernie rotować wyjściową jedenastką, co oznacza, że oprócz wykluczonego Lewczuka i odpoczywającego Karbownika na murawie stadionu przy ulicy Reymonta powinniśmy oglądać niemal taki sam skład, w jakim Legioniści rywalizowali z lechistami.


Źródło: wisla.krakow.pl

Powstrzymać rozpędzonego lidera. Wisła gra dziś z Legią

Sobota, 12 grudnia 2020 r.

Od naprawdę mocnych uderzeń pracę z zespołem Wisły rozpoczyna trener Peter Hyballa. Przed tygodniem przyszło mu bowiem stanąć naprzeciwko Cracovii, a już dziś czeka go kolejny klasyk, a więc potyczka z aktualnym mistrzem Polski i liderem rozgrywek - warszawską Legią. I tym bardziej żałować należy, że wszystko to odbywa się bez udziału kibiców na trybunach.

Niestety do takiej sytuacji przychodzi nam się siłą rzeczy przyzwyczaić, choć jednocześnie wraz z nadejściem wiosny nie pozostaje nam nic innego, jak liczyć na to, że sytuacja zacznie się poprawiać. Wtedy też powinno być już w większym stopniu widać w naszej drużynie "rękę" wspomnianego Hyballi, który zapowiadał to choćby na przedmeczowej konferencji prasowej. Po tygodniu pracy nie uda się oczywiście wprowadzić wszelkich zmian, które niemiecki szkoleniowiec podpowiedzieć chce piłkarzom, ale on sam zapewnia, że już w meczu z Legią wiślacy pokazać mają zalążek innej taktyki. Na pewno natomiast zawodnikom z ulicy Reymonta nie zabraknie motywacji, wszak na takie spotkania - jak derbowe, czy też z ekipą z Warszawy - dodatkowe zastrzyki mobilizacyjne nie są potrzebne.

Nasz dzisiejszy rywal jest oczywiście zdecydowanym faworytem czekającej nas rywalizacji, zresztą nie ma się też co oszukiwać. I w Legii powoli widać styl, który chce wprowadzać jej trener, którym w trakcie sezonu został Czesław Michniewicz. Zastąpienie nim Aleksandara Vukovicia pomóc miało drużynie w awansie do fazy grupowej Ligi Europy, ale jak zapewne dobrze pamiętacie - stołeczna ekipa zebrała lanie 0-3 od azerskiego Qarabağu Ağdam i musiała obejść się smakiem. Warto jednak nadmienić, że od momentu przejęcia zespołu Legii była to jak dotychczas jedyna porażka warszawiaków z Michniewiczem na ławce. I choć oczywiście brzemienna w skutkach, to w Ekstraklasie legioniści notują z nim bilans sześciu zwycięstw oraz zaledwie dwóch remisów, co jest wynikiem, którego w naszej lidze nie ma aktualnie nikt inny. Jednocześnie pokazuje to, jak trudne zadanie stoi przed wiślakami, aby powstrzymać rozpędzoną Legię.

Niestety tak jak w dopingowaniu zespołu - z wiadomych względów - nie będą mogli pomóc kibice, tak też ustalanie składu Hyballa znów nie może zacząć od Jakuba Błaszczykowskiego, bo choć ten wrócił do treningów z zespołem, to jak przyznał Niemiec - niewielka jest szansa na to, aby jego czołowy podopieczny mógł zasiąść na ławce rezerwowych. Podobnie jest zresztą z Aleksandrem Buksą, który doznał urazu w meczu CLJ, a wyjściowa jedenastka Wisły ulegnie też zmianie z powodu kontuzji Nikoli Kuveljicia, a Serba na boisku oglądać nie będziemy mogli co najmniej do marca. Niezmiennie więc mamy w Wiśle problemy kadrowe, a te wkrótce mogą być jeszcze większe - zwłaszcza gdy zobaczymy na listę zawodników, którzy zagrożeni są pauzą za nadmiar żółtych kartek, bo po trzy w trwającym sezonie uzbierało już aż sześciu graczy.

Nie zmienia to natomiast faktu, że jak zawsze na potyczkę z Legią ostrzymy sobie apetyty, licząc oczywiście na to, że wiślacy będą w stanie zatrzymać tego niewątpliwie rozpędzonego w swoich ligowych poczynaniach faworyta, który choć trzyma w rękach solidne atuty i niezłą passę, to jak sam Hyballa na przedmeczowej konferencji wspomniał - każda seria kiedyś się skończy. Czy stanie się to przy Reymonta?

Sobota, 12.12.2020 r. 20:00

Wisła Kraków-Legia Warszawa

  • 13. kolejka PKO Ekstraklasy.
  • Stadion Miejski im. Henryka Reymana, Kraków.
  • Sędziuje: Jarosław Przybył (Kluczbork).
  • Transmisja TV: TVP Sport, Canal+ Sport HD, Canal+ 4K UHD, Canal+ Sport 3 HD.
  • » Wisła zmierzyła się dotychczas w oficjalnych meczach z Legią 167 razy. 61 spotkań wygrała, 46 zremisowała oraz 60 przegrała. Bilans bramek to: 220-234.
  • » W meczach poprzedniego sezonu dwukrotnie z Legią przegraliśmy. W Warszawie aż 0-7, a w Krakowie 1-3.
  • » Zawodnicy nieobecni:
  • → Jakub Błaszczykowski (kontuzja);
  • → Aleksander Buksa (kontuzja);
  • → Nikola Kuveljić (kontuzja).
  • » Muszą uważać na kartki:
  • → Vullnet Basha;
  • → Felicio Brown Forbes;
  • → Michal Frydrych;
  • → Adi Mehremić;
  • → Maciej Sadlok;
  • → Dawid Szot.
  • » W związku z obostrzeniami epidemicznymi, spowodowanymi przez pandemię koronawirusa SARS-CoV-2, spotkanie zostanie rozegrane bez udziału kibiców.
  • » Wiślackie akcenty w zespole rywala:
  • W aktualnej kadrze Legii znajduje się trzech byłych piłkarzy Wisły Kraków. Są to bramkarz Radosław Cierzniak (21 meczów) oraz obrońcy Paweł Stolarski (18 meczów) i Mateusz Hołownia (9 meczów).
  • » Przewidywana temperatura w porze meczu to -1°.

Źródło: wislaportal.pl

Wisła Kraków – Legia Warszawa. Zapowiedź, typy, kursy

12 grudnia 2020

W sobotni wieczór czeka nas klasyk polskiej Ekstraklasy. Wisła Kraków zmierzy się na własnym stadionie z Legią Warszawa. W naszej zapowiedzi znajdziecie między innymi nasze typy, aktualne kursy bukmacherskie oraz informację o transmisji.


Wisła Kraków – Legia Warszawa, ostatnie wyniki

  • Dla Wisły sobotnie spotkanie będzie drugim meczem pod wodzą Petera Hyballi, który nowym szkoleniowcem “Białej Gwiazdy” został tuż przed derbowym meczem z Cracovią. Rozegrane przed tygodniem spotkanie na stadionie przy ulicy Kałuży zakończyło się remisem 1:1. Teraz wiślaków czeka kolejne bardzo trudne zadanie.

Wisła podejmować będzie u siebie bardzo skuteczną pod wodzą Czesława Michniewicza Legię Warszawa, która po dwunastu kolejkach prowadzi w ligowej tabeli. W ostatnich ośmiu spotkaniach w PKO Ekstraklasie mistrzowie Polskie odnieśli sześć zwycięstw i zanotowali dwa remisy. W ostatniej kolejce pokonali u siebie 2:0 Lechię Gdańsk.

Wisła Kraków – Legia Warszawa, historia

  • W poprzednim sezonie obie drużyny miały okazję rywalizować ze sobą dwukrotnie. Wisła nie chciałaby jednak wracać do tych pojedynków, bowiem oba zakończyły się wygranymi Legii. Drużyna z Warszawy najpierw u siebie rozgromiła wiślaków 7:0, a w drugim meczu w Krakowie zwyciężyła 3:1.

Wisła Kraków – Legia Warszawa, sytuacja kadrowa

  • Wisła do sobotniego spotkania przystąpi osłabiona brakiem kontuzjowanego Nikoli Kuveljicia. Na murawie nie zobaczymy również niebędących jeszcze w pełni sił Jakuba Błaszczykowskego i Aleksandra Buksy.

Tymczasem szkoleniowiec Legii Czesław Michniewicz podczas przedmeczowej konferencji prasowej ujawnił jedenastkę, jaką jego drużyna prawdopodobnie przystąpi do meczu z Wisłą. Zabraknie w niej między innymi kontuzjowanego Bartosza Kapustki.

Wisła Kraków – Legia Warszawa, typy i przewidywania

  • Faworytem do zwycięstwa w sobotnim meczu jest Legia, ale gospodarze z pewnością będą chcieli pokrzyżować im plany. Goście nie wiedzą również do końca czego mogą się spodziewać po rywalu prowadzonym przez nowego trenera. My w tym meczu spodziewamy się goli. Nasz typ: powyżej 2,5 bramki.

Wisła Kraków – Legia Warszawa, przewidywane składy

  • Wisła: Lis – Szot, Frydrych, Mehremić, Sadlok – Yeboah, Plewka, Basha, Żukow, Jean Carlos – Brown Forbes
  • Legia: Boruc – Juranović, Wieteska, Jędrzejczyk, Mladenović – Martins, Slisz – Wszołek, Valencia, Luquinhas – Pekhart

Wisła Kraków – Legia Warszawa, transmisja meczu

  • Sobotnie spotkanie, które rozegrane zostanie w ramach 11. kolejki PKO Ekstraklasy rozegrane zostanie na stadionie przy ulicy Reymonta w Krakowie. Transmisję “na żywo” z meczu Wisła Kraków – Legia Warszawa będzie można obejrzeć na kanałach Canal+ Sport, Canal+ Sport 3, Canal+ 4K Ultr HD i TVP Sport.. Pierwszy gwizdek sędziego zabrzmi o godzinie 20:00.


Źródło: wislakrakow.com

Czas na Derby Polski, czyli Wisła podejmuje Legię

W sobotni wieczór oczy całej piłkarskiej Polski zwrócone będą na Stadion Miejski im. Henryka Reymana, gdzie o godzinie 20.00 naprzeciw siebie staną zespoły Wisły Kraków i Legii Warszawa. Podopieczni trenera Petera Hyballi zrobią wszystko co w ich mocy, by hitowy pojedynek zakończył się po ich myśli, a trzy punkty zostały pod Wawelem.


12.12.2020r.

Jakub Sumera

400mm

Historia ligowej rywalizacji pomiędzy oboma zespołami liczy sobie blisko 100 lat, a pierwszy mecz rozegrano 18 kwietnia 1927 roku na stadionie w Warszawie. Zwycięsko z tego pojedynku wyszli krakowianie, którzy po dwóch trafieniach Józefa Adamka oraz bramkach Stanisława Czulaka oraz Stanisława Wójcika pokonali gospodarzy 4:1. Na najwyższym szczeblu ligowym piłkarze obu zespołów mierzyli się dotychczas w 158 spotkaniach, których bilans w minimalnym stopniu przemawia na korzyść Wojskowych, którzy odnotowali 59 zwycięstw. W 58 meczach zwycięską szalę na swoją korzyść przechylali Wiślacy, natomiast 42 razy padał wynik remisowy.

Udanie przywitać się z domem

Po 12 kolejkach krakowianie mają na swoim koncie 11 punktów i obecnie plasują się na 12. miejscu. Przed tygodniem gracze dowodzeni przez trenera Petera Hyballę zaprezentowali się z dobrej strony i wywalczyli cenny punkt w derbowym starciu z Cracovią. Dzisiejszy pojedynek będzie pierwszym spotkaniem niemieckiego szkoleniowca Białej Gwiazdy na stadionie przy ulicy Reymonta, a jego zawodnicy z pewnością postarają się więc o to, by trener Hyballa w swoim debiucie na trenerskiej ławce przy R22 mógł cieszyć się z kompletu punktów w prestiżowym starciu. Legioniści z kolei w dotychczasowych spotkaniach zgromadzili 26 oczek, a dzięki zwycięstwu w starciu z Lechią Gdańsk w poprzedniej kolejce zameldowali się na fotelu lidera, spychając z niego zespół Rakowa Częstochowa. Stołeczny zespół zechce umocnić się w czubie tabeli i po raz kolejny cieszyć się z wygranej. Czeka nas więc emocjonujące spotkanie, które z pewnością będzie trzymało w napięciu od pierwszej do ostatniej minuty.

Autostrada ku mistrzostwu

W sezonie 2008/2009 Wisła Kraków dowodzona przez trenera Macieja Skorżę toczyła zaciętą walkę o obronę mistrzowskiego tytułu, a starciem, które miało przybliżyć Wiślaków do końcowego triumfu miało być starcie w ramach 27. kolejki Ekstraklasy, kiedy to pod Wawel zawitała drużyna warszawskiej Legii. Niezwykle wyrównana potyczka w finalnym rozrachunku zakończyła się po myśli Białej Gwiazdy, która pokonała stołeczną ekipę 1:0, a gola na wagę zwycięstwa zdobył Marcelo, który w 35. minucie pewnym uderzeniem pokonał Jana Muchę. Jak się później okazało triumf w tym spotkaniu mocno przyczynił się do wywalczenia 12 tytułu mistrza Polski w historii krakowskiego klubu.

Pierwszy gwizdek sędziego Jarosława Przybyła już za kilka godzin. Trzymajmy kciuki za piłkarzy 13-krotnego mistrza Polski, by w prestiżowym starciu przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść, a trzy punkty zostały w Grodzie Kraka.



Źródło: wisla.krakow.pl

Peter Hyballa przed meczem z Legią: - Jestem dobrej myśli

Piątek, 11 grudnia 2020 r.

- Mieliśmy trochę czasu na to, żeby wdrożyć pewne procesy w grze ofensywnej i defensywnej. Także te dotyczące stanu fizycznego zespołu. Trzeba też przyznać, że z Cracovią po godzinie graliśmy w dziesięcioosobowym składzie i to w pewnym momencie wymusiło bardziej defensywną postawę drużyny. Mieliśmy czas na to, żeby potrenować i poznać się lepiej. Jestem dobrej myśli - mówił na konferencji prasowej, przed meczem z Legią Warszawa, trener piłkarzy Wisły Kraków, Peter Hyballa.

- Zawsze gdy pojawia się nowy trener, to oczekiwania są wysokie. Na razie pracujemy wspólnie tylko przez tydzień, widzę jednak, że zespół jest bardzo zmotywowany. Piłkarzom chce się współpracować, przyjmują nowego trenera pozytywnie, w tym mój styl. Myślę, że to zaowocuje - uważa szkoleniowiec.

- Chcielibyśmy wprowadzić jak najwięcej nowych rzeczy, ale było mało czasu, a dużo treści, dlatego nie można zbyt dużo wymagać od drużyny. Analizowaliśmy oczywiście grę Legii, to bardzo ciekawa, kompaktowa i interesująca drużyna. Mówimy oczywiście zawodnikom o atutach przeciwnika - dodał Hyballa, a gdy wspomniano mu o tym że Legia po raz ostatni przegrała w lidze 19 września, odpowiedział: - Każda seria kiedyś musi się skończyć i mamy nadzieję, że to my będziemy zespołem, który ją przerwie. Zawsze gdy jest zmiana trenera to są nowe nastroje i nowa motywacja. Wszyscy zawodnicy mają ją na bardzo wysokim poziomie, chce im się grać i zwyciężać. Mamy pewne taktyczne impulsy, które przekazaliśmy zawodnikom. Najważniejsze aby grać na pełnych obrotach oraz bez strachu. Potrzebujemy także odrobiny szczęścia - powiedział.

- Mój pomysł na grę zobaczymy zapewne dopiero za kilka tygodni, czy miesięcy, ale już teraz pojawią się zalążki nowego stylu - co myślę, że zobaczymy zarówno w sobotę, jak i za tydzień w Poznaniu. Chcemy już w tych meczach coś pokazać - zapowiada Hyballa.

Nowy trener wiślaków został także zapytany o to, czy jego zdaniem to właśnie Legia jest zdecydowanym faworytem do wygrania ligi.

- Jest mi wszystko jedno kto zdobędzie tytuł. Zależy mi na tym, żebyśmy sami zdobywali punkty. Legia jest oczywiście faworytem i jest jedną z najlepszych drużyn w Polsce, ale jest też kilka innych zespołów, które mogą dobrze punktować. W tym sezonie nie interesuje mnie jednak to kto zdobędzie tytuł, interesuję się tylko tym ile my zdobędziemy punktów - powiedział trener.

Kolejne pytanie dotyczyło Aleksandra Buksy.

- Olek jest w tej chwili kontuzjowany, ma trening indywidualny, a szansa na to, żeby zagrał w sobotę to "50 na 50". Nie mogę z nim jeszcze na tyle komunikować na treningu, jakbym chciał, ale chcę z nim współpracować na dłużej i mam nadzieję, że tak będzie. Jest to talent, wiemy że są kluby, które są nim zainteresowane, ale to jest właśnie moja specjalizacja, żeby pracować z młodymi talentami. Wierzę w to, że będę w stanie doprowadzić go do gry w dobrych zespołach i ligach. Są rozmowy z jego agentem i ojcem. Jestem dobrej myśli - przyznał Hyballa.

Trener został także zapytany o Dawida Szota i o jego optymalną pozycję na boisku.

- Współpracujemy dopiero od tygodnia i widziałem go tylko w roli prawego obrońcy. Planuję, że nadal będzie grał na tej pozycji - powiedział.

Hyballa został także poproszony o wymienienie atutów Legii.

- Jest to bardzo ciekawa drużyna. Często grają w systemie 4-1-4-1. To bardzo kompaktowe ustawienie, zarówno w defensywie, jak i w ofensywie. Często grają podwajając na skrzydle. Stosują szybkie podania i są bardzo niebezpieczni w polu karnym, gdzie wdziera się nawet sześciu zawodników. Interesująca drużyna, ale nie chce zbyt dużo zdradzić ze swoich przemyśleń - powiedział.

Na zakończenie Hyballa został zapytany o... Jerzego Brzęczka i o plotki, które mówią, że po zakończeniu swojego kontraktu z reprezentacją Polski - może on przejąć Wisłę Kraków.

- Nie mam pojęcia i jest mi to obojętne - skwitował śmiejąc się z tego pytania trener.


Źródło: wislaportal.pl

Relacje z meczu

Dopóki starczyło sił... Wisła - Legia 1-2

Sobota, 12 grudnia 2020 r.

Wisła spotkanie z faworyzowaną Legią rozpoczęła bardzo dobrze i szybko, bo już w 12. minucie wyszliśmy po bramce Yawa Yeboaha na prowadzenie. Tego nie udało nam się jednak utrzymać, bo zupełnie niepotrzebny faul Chuki przyniósł Legii w 81. minucie "jedenastkę" i wyrównanie. Przyjezdni na tym nie poprzestali i w 89. minucie wyszli na prowadzenie, co oznaczało, że ostatecznie przegrywamy 1-2. I można tylko dodać, że dopóki starczyło nam sił - legioniści mieli sporo kłopotów, niestety ostatnie minuty meczu należały do aktualnego lidera ligi.

Bardzo odważnie mecz z liderem z Warszawy rozpoczęła krakowska Wisła, która wyszła na faworyta tego spotkania bardzo wysoko i bez wątpienia mogło to zaskoczyć legionistów, którzy pierwszą chwilę grozy mogli doznać już w 7. minucie, kiedy to pod ich bramką doszło do sporego zamieszania, ale wtedy jeszcze się wybronili. Pięć minut później już się to jednak nie udało. Dobrze na skrzydle Joela Valencię oszukał Gieorgij Żukow i dokładnie dograł w pole karne do Yawa Yeboaha. Ghańczyk świetnie się odwrócił i huknął nie do obrony w długi róg. Od 12. minuty "Biała Gwiazda" prowadziła więc 1-0.

Taki obrót sprawy podrażnił oczywiście przyjezdnych i mogli oni szybko odpowiedzieć, ale po składnej akcji w 17. minucie Luquinhas uderzył ponad naszą bramką. Zaraz zaś potem na strzał z dystansu zdecydował się Josip Juranović, ale Mateusz Lis spokojnie piłkę złapał.

O wiele groźniejsza była znów Wisła, bo w 22. minucie Felicio Brown Forbes wygrał walkę o górną piłkę ze stoperami Legii, ale dobrze wyszedł Artur Boruc i zdołał zablokować strzał wiślaka. Z kolei w 33. minucie z narożnika pola karnego bramkarza Legii zaskoczyć próbował aktywny Yeboah, ale tym razem nie odnalazł drogi do bramki.

Końcówka pierwszej połowy należała do legionistów, ale nie zdołali oni poważniej zagrozić naszej bramce, bo też skuteczna była nasza defensywa. Jak choćby w 39. minucie, gdy Maciej Sadlok odważnie wybił piłkę na rzut rożny, uprzedzając Pawła Wszołka. Z kolei w 44. minucie swoją szansę po błędzie przy wyprowadzaniu piłki przez Michala Frydrycha mógł mieć Filip Mladenović, ale został "złapany" na pozycji spalonej. Stąd też do przerwy to "Biała Gwiazda" prowadziła 1-0.

Na drugą połowę Wisła wyszła już bez "odkurzonego", bo też ostatnio niemalże zapomnianego Michała Maka, którego zastąpił Chuca, ale to znów Yeboah jako pierwszy zatrudnił Boruca, co miało miejsce w 47. minucie. Strzał Ghańczyka golkiper Legii pewnie jednak złapał. O wiele mniej do powiedzenia mógł mieć dwie minuty później, bo świetnie piłkę odzyskał Chuca, ale strzał Forbesa przeleciał obok słupka. Podobnie zresztą jak w odpowiedzi próba z 50. minuty Bartosza Slisza, który przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. W naszą bramkę trafił za to w 52. minucie uderzeniem głową Wszołek, ale Lis nie dał się zaskoczyć. Po kolejnych dziesięciu minutach zaskoczyć już się jednak daliśmy, ale na nasze szczęście nikt nie zamknął dogrania wzdłuż bramki Slisza.

W 65. minucie legioniści już się natomiast przez chwilę ze zdobycia bramki cieszyli, ale Mateusz Wieteska znalazł się na pozycji spalonej i po weryfikacji VAR jego gol nie został uznany. Był to jednak dla nas poważny i kolejny w drugiej połowie sygnał ostrzegawczy.

I przyznać należy, że Wisła dobrze na to zareagowała, bo w 71. minucie Forbes wywalczył sobie sytuację sam na sam z Borucem, ale doświadczony bramkarz gości nie dał się pokonać, odbijając piłkę. Forbes dogrywał jeszcze do nadbiegającego Chuki, ale tego ubiegł obrońca i skończyło się tylko na rzucie rożnym. Po kolejnych dwóch minutach Forbes znów był jednak sam na sam przed Borucem, po podaniu od Yeboaha, ale bramkarz Legii ponownie nie dał się pokonać! Można więc tylko żałować, że żadnych z tych sytuacji Kostarykanin nie wykorzystał... Tym bardzej, że Legia odpowiedziała akcją, po której czwartą żółtą kartkę w tym sezonie zobaczył Frydrych, a którą to sędzia Jarosław Przybył pokazał Czechowi za zagranie piłki ręką. Warszawska drużyna miała rzut wolny tuż przed linią pola karnego, ale strzał ze stojącej piłki Mladenovicia był niecelny.

W 81. minucie nasze niewykorzystane okazje już się zemściły, bo zrobiło się 1-1. Chuca w zupełnie bezsensownej sytuacji nadepnął bowiem na nogę Luquinhasa i Legia dostała w prezencie od Hiszpana "jedenastkę". I choć Lis wyczuł intencję Tomáša Pekharta, to czeski napastnik Legii trafił do siatki.

Swoją kolejną okazję Pekhart miał w 88. minucie, ale wtedy uderzył tylko w boczną siatkę, jednak już minutę później znów napastnik Legii był skuteczny. Dogranie ze skrzydła od Juranovicia Czech świetnie wykończył uderzeniem głową i Legia wyszła na prowadzenie 2-1.

Wynik ten utrzymał się już do końca zawodów, a za tydzień w Poznaniu przyjdzie nam kończyć rok potyczką z Lechem bez Frydrycha i Sadloka, którzy pauzować będą za żółte kartki...

Sobota, 12.12.2020 r. 20:00:

Wisła Kraków-Legia Warszawa

  • 1-0 Yaw Yeboah (12.)
  • 1-1 Tomáš Pekhart (81. k.)
  • 1-2 Tomáš Pekhart (89.)

Wisła Kraków:

  • Mateusz Lis
  • Dawid Szot
  • Michal Frydrych
  • Adi Mehremić
  • Maciej Sadlok
  • Yaw Yeboah
  • Gieorgij Żukow
  • Patryk Plewka
  • Stefan Savić
  • Michał Mak
  • (46. Chuca)
  • Felicio Brown Forbes
  • (82. Dawid Abramowicz)

Legia Warszawa:

  • Artur Boruc
  • Josip Juranović
  • Mateusz Wieteska
  • Artur Jędrzejczyk
  • Filip Mladenović
  • Paweł Wszołek
  • (59. Kacper Skibicki)
  • Bartosz Slisz
  • André Martins
  • Joel Valencia
  • (68. Mateusz Cholewiak)
  • Luquinhas
  • Tomáš Pekhart
  • 13. kolejka PKO Ekstraklasy.
  • Stadion Miejski im. Henryka Reymana, Kraków.
  • Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork).
  • Mecz bez udziału widowni.
  • Pogoda: 1°.

Źródło: wislaportal.pl

Pressing, zaangażowanie, ale brak punktów. Wisła Kraków 1:2 Legia Warszawa

W spotkaniu 13. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy byliśmy świadkami spotkania dwóch utytułowanych drużyn – naprzeciw siebie stanęły ekipy krakowskiej Wisły oraz Legii Warszawa. Po bardzo emocjonującym meczu, który obfitował w wiele ciekawych akcji, ostatecznie trzy punkty wędrują do stolicy. Jedyna bramkę dla Wisły Kraków zdobył Yaw Yeboah, a wynik wyrównał z rzutu karnego Tomáš Pekhart, który później dorzucił jeszcze jedno trafienie.


12.12.2020r.

Arek Warchał

400mm.pl

W porównaniu z poprzednim meczem Białej Gwiazdy z Cracovią, opiekun Wiślaków przeprowadził dwie korekty w wyjściowym składzie. Kontuzjowanego Nikolę Kuveljicia zastąpił Stefan Savić, a na prawej stronie pomocy znalazł się Michał Mak, zastępując Jeana Carlosa. Biorąc pod uwagę poprzednie spotkanie Legii Warszawa, trener Czesław Michniewicz zdecydował się na kilka zmian. Miejsce Igora Lewczuka zajął dzisiaj Mateusz Wieteska. W środku pomocy w starciu z gdańskim klubem oglądaliśmy Bartosza Kapustkę, który dziś znalazł się poza kadrą meczową. W jego miejsce do wyjściowej jedenastki wskoczył Bartosz Slisz. W meczu z Lechią zagrał także Michał Karbownik, którego dziś zastąpił Joel Valencia.

Pressing czyli sukces?

Początek meczu to spora przewaga Legii Warszawa jeśli chodzi o posiadanie piłki. Piłkarze gości częściej się przy niej utrzymywali, jednak niewiele z tego wynikało – duża zasługa w tym graczy Białej Gwiazdy, którzy od pierwszej minuty wysokim pressingiem chcieli zaskoczyć przeciwnika. Już w 1. minucie faulowany był Mak, jednak wrzutka w pole karne Legii była nieskuteczna. W 7. minucie byliśmy świadkami dużego zamieszania pod polem karnym Boruca. Z lewej strony boiska Savić dośrodkował piłkę w pole karne, gdzie zrobił się duży chaos, ale ostatecznie gospodarzom nie udało się tego wykorzystać. Kilka minut później to Legioniści mieli swoją szansę – dobrze zachował się Wszołek, który jednak został zatrzymany przez Frydrycha. Kilka minut później Żukow zatańczył na lewej stronie boiska z Valencią i zdecydował się na dośrodkowanie. Tam dobrze odnalazł się Yeboah, który nie zastanawiał się zbyt długo i huknął na bramkę obok bezradnego Boruca. Krakowianie mogli cieszyć się z prowadzenia. W kolejnych minutach Legioniści chcieli jak najszybciej doprowadzić do wyrównania, co nie znaczy, że 13-krotny mistrz Polski nie miał swoich szans. Przed jedną z nich stał Brown Forbes, którego w ostatniej chwili powstrzymał bramkarz gości. Obie drużyny starały się zaskoczyć swojego rywala, lecz robiły to bezskutecznie. Na cztery minuty przez końcem regulaminowego czasu gry, Mak otrzymał pierwsze upomnienie za faul na Pekharcie. Końcówka pierwszej połowy należała do Legii, jednak to krakowianie schodzili do szatni z jednobramkowym prowadzeniem.

Piorunująca końcówka

Wiślacy drugą połowę rozpoczęli niezwykle zmotywowani. Już dwie minuty po rozpoczęciu gry, Yeboah spróbował szczęścia, jednak jego strzał był zdecydowanie zbyt lekki i Boruc nie miał żadnych problemów z wyłapaniem piłki. Legioniści starali się zaskoczyć naszych piłkarzy. W 50. minucie Slisz strzelił z dystansu, jednak ponad bramką. W kolejnych minutach byliśmy świadkami nieco mniej efektywnej gry, która nie przekładała się na dobre okazje. Trener Michniewicz próbował wpłynąć na grę swoich piłkarzy zmianami i tak na boisku pojawił się m.in. Skibicki. W 65. minucie na minimalnym spalonym znalazł się Wieteska, co uchroniło krakowski zespół przed stratą gola. Sześć minut później powinno być już 2:0 dla Białej Gwiazdy – w idealnej sytuacji znalazł się Brown Forbes, ale Boruc zachował czujność i nie dał się pokonać. Trzy minuty później zawodnik Białej Gwiazdy ponownie znalazł się w dobrej sytuacji, tym razem po podaniu Yeboaha. Niestety, podobnie jak poprzednio nie padła bramka. Jedenaście minut przed zakończeniem regulaminowego czasu gry, Chuca faulował w swoim polu karnym jednego z zawodników Legii. Sędzia wskazał na wapno, a rzut karny wykorzystał Pekhart. W końcowych fragmentach gry goście przejęli inicjatywę i niestety stało się najgorsze. W 89. minucie dośrodkowanie Juranovicia wykorzystał strzelec gola na 1:1 i ostatecznie to Legioniści mogli cieszyć się ze zdobycia trzech punktów.

Wisła Kraków – Legia Warszawa 1:2 (1:0)

  • 1:0 Yeboah 12'
  • 1:1 Pekhart 81'
  • 1:2 Pekhart 90'

Wisła Kraków: Lis – Sadlok, Mehremić, Frydrych, Szot – Żukow, Plewka, Savić – Yeboah, Mak (46' Chuca) – Brown Forbes (82' Abramowicz)

Legia Warszawa: Boruc – Juranović, Wieteska, Jędrzejczyk, Mladenović – Slisz, Martins, Valencia (69' Valencia) – Luquinhas, Wszołek (59' Skibicki) – Pekhart

Żółte kartki: Mak, Frydrych, Chuca, Sadlok - André Martins.

Sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork)



Źródło: wisla.krakow.pl

Pekhart katem. Wisła – Legia 1:2

12 grudnia 2020

Wisła Kraków w ostatnim sobotnim spotkaniu 13. kolejki polskiej ekstraklasy przegrała na swoim stadionie z Legią Warszawa. Mistrz Polski przechylił szalę zwycięstwa na swoją stronę w ostatnim kwadransie, wygrywając ostatecznie 2:1.

Wisła Kraków do potyczki z Legią Warszawa przystępowała w roli underdoga, używając terminologii z mma. W każdym razie podopieczni Petera Hyballi mieli nadzieję, że są w stanie na swoim stadionie pokonać mistrzów Polski. Legioniści z kolei liczyli na czwarte z rzędu zwycięstwo na wyjeździe, licząc wszystkie rozgrywki.

Wisła z efektownym golem Yeboaha, a Brown Forbes z popisem nieskuteczności W pierwszej połowie byliśmy świadkami wyrównanego spotkania, w którym jednak o jeden celny strzał więcej oddali gospodarze. O ile jednak w swojej jedynej próbie Legia nie zdołała skierować piłki do siatki, to w przypadku Wisły sztuka ta się udała. Bramkę zdobył Yaw Yeboah, który popisał się celnym strzałem z lewej nogi po podaniu od Giergija Żukowa.

Na jednym trafieniu wiślacy nie zamierzali poprzestać. W 22. minucie Felicio Brown Forbes miał szansę na to, aby podwyższyć prowadzenie swojego zespołu. Tym razem jednak na posterunku był Artur Boruc, więc do przerwy więcej goli już nie zobaczyliśmy. Tym samym to gospodarze udali się na przerwę w lepszych nastrojach, prowadząc niespodziewanie z liderem.

Niedługo po wznowieniu gry w drugiej połowie swoją kolejną szansę na gola miała Wisła. Znów w roli głównej wystąpił były napastnika Rakowa Częstochowa Brown Forbes. Tym samym 29-latek jednak też nie zdobył bramki, oddając niecelny strzał, po którym piłka przeleciała obok słupka.

Pekhart odziera Wisłę z nadziei na korzystny wynik Tymczasem w 65. minucie wiślakom dopisało szczęście, gdy Mateusz Wieteska skierował piłkę do siatki po uderzeniu głową. Trafienie dla Legii zostało jednak anulowane z powodu pozycji spalonej. Co się jednak odwlecze, to nie uciecze. W 81. minucie za faul Chuki rzut karny wykorzystał Tomas Pekhart, więc było 1:1.

Gdy wydawało się, że spotkanie zakończy się podziałem punktów, to bramkę na 2:1 zdobył Czech Pekhart. Napastnik Legii popisał się celnym strzałem głową, więc stołeczna ekipa legitymuje się aktualnie bilansem 29 punktów na koncie po piątym triumfie na wyjeździe. Tymczasem wiślacy ponieśli piątą porażkę w sezonie w roli gospodarza.


Źródło: wislakrakow.com


Minuta po minucie

  • 90.
  • Koniec spotkania. Mecz z kategorii "co by było gdyby...". Na własne życzenie tracimy punkty w kolejnym meczu, w którym to my pierwsi wychodziliśmy na prowadzenie. Mnóstwo pracy przed trenerem Hyballą, aby z tych piłkarzy zrobić drużynę...
  • 90.
  • Napomnienie dla Sadloka. Jego również nie zobaczymy w meczu z Lechem.
  • 90.
  • Minimum cztery minuty doliczone do drugiej części meczu.
  • 89.
  • Piękne uderzenie głową Pekharta po celnym dośrodkowaniu Juranovicia i mamy 1-2... Frajerstwo...
  • 88.
  • Mocne uderzneie Pekharta obija boczną siatkę. Było jednak bardzo blisko gola na 1-2...
  • 79.
  • Po faulu w polu karnym, po którym do wyrównania doprowadził Pekhart, żółtą kartką ukarany był Chuca.
  • 82.
  • Abramowicz zmienia Brown Forbesa.
  • 80.
  • Na własne życzenie. Pekhart pewnie z rzutu karnego i mamy 1-1. Powinniśmy prowadzić minimum 2-0. Jest 1-1...
  • Chuca sfaulował Luquinhasa w absolutnie niegroźnej sytuacji...
  • 79.
  • Juniorski błąd Chuki i rzut karny dla Legii. Fatalne zachowanie Hiszpana...
  • 76.
  • Mladenović wysoko ponad bramką z rzutu wolnego z bardzo bliskiej odległości.
  • 75.
  • Napomnienie dla Frydrycha. Niestety nie zagra w następnej kolejce z Lechem Poznań.
  • 74.
  • Kolejna idealna okazja do zdobycia gola dla Brown Forbesa. Yeboah idealnie wypuścił naszego napastnika, a ten w stuprocentowej okazji trafia wprost w Boruca...
  • 73.
  • Napomnienie dla... Czesława Michniewicza za protesty.
  • 71.
  • Tragiczny błąd Jędrzejczyka, który podał piłkę wprost pod nogi Brown Forbesa. Kostarykanin świetnie zabrał się z piłką i znalazł się w sytuacji sam na sam z Borucem. Kolejny raz górą bramkarz Legii...
  • 68.
  • Mateusz Cholewiak za Valencię.
  • 67.
  • Dobrze z piłką utrzymał się Brown Forbes i kolejny raz faul na kartkę w wykonaniu Jędrzejczyka. Znowu bez napomnienia.
  • Musimy się obudzić bo od długich minut nie gramy nic.
  • 65.
  • Piłka wpada do siatki po uderzeniu Wieteski. Na całe szczęście w górę powędrowała chorągiewka arbitra liniowego. Gola nie ma.
  • 63.
  • Napomnienie dla Martinsa za faul na Yeboahu.
  • 62.
  • Po stałym fragmencie gry Legia utrzymała się z piłką na naszej połowie. Dośrodkowywał Slisz, a piłka minęła całe pole karne. Na całe szczęście podanie nie odnalazło adresata.
  • 61.
  • Rzut rożny dla Legii.
  • Mało dzieje się w drugiej połowie meczu.
  • 59.
  • Kacper Skibicki za Wszołka
  • 52.
  • Świetna okazja dla Wszołka, który niepilnowany oddał strzał głową. Na całe szczęście uderzył w sam środek bramki i piłkę złapał Lis.
  • 49.
  • Niedokładne rozegranie akcji od bramki Legii dzięki świetnemu pressingowi Wisły. Brown Forbes miał bardzo dużo miejsca tuż przed polem karnym, uderzał lewą nogą, ale strzelił niecelnie. Wielka szkoda tej sytuacji.
  • Savić ustawiony na skrzydle. Chuca zajmuje miejsce na środku pomocy.
  • 47.
  • Celne uderzenie Yeboaha zza pola karnego, ale pewnie broni Boruc.
  • 46.
  • Rozpoczęła się druga połowa spotkania. Walczyć Wisła!
  • Chuca zmienia Maka.
  • Na boisku pojawi się Chuca.
  • 45.
  • Koniec pierwszej połowy spotkania. Bardzo dobrze wyglądamy w dzisiejszym meczu. Gramy agresywnie i nie pozwalamy Legii na dużo. Musimy tu strzelić jednak drugiego gola bo w przeciwnym razie może być niebezpiecznie...
  • 45.
  • Minimum minuta doliczona do pierwszej części meczu.
  • 44.
  • Sam w polu karnym z piłką znalazł się Mladenović, ale na całe szczęście przy przyjęciu piłki był na pozycji spalonej.
  • 41.
  • Napomnienie dla Michała Maka.
  • 40.
  • Pierwsza akcja Wisły po chwili przestoju. Świetnie rozpoczął akcję otwierającym podaniem Mehremić. Dośrodkowanie Żukowa wybite poza plac gry.
  • 39.
  • Po stałym fragmencie gry minął się z piłką Mehremić i... Lis. Blisko szczęścia był Wieteska, ale nie zdołał dojść do piłki.
  • 39.
  • Dobra interwencja Sadloka, który uprzedził Wszołka i wybił piłkę na rzut rożny. Przez moment było bardzo niebezpiecznie. Legia jest coraz bliżej...
  • Od kilku minut przewaga Legii.
  • 34.
  • Agresywny atak Jędrzejczyka na Yeboahu. Ghańczyk opatrywany na murawie boiska.
  • 33.
  • Niecelne uderzenie Yeboaha z woleja z narożnika pola karnego.
  • Dobrze wygląda gra Wisły w pierwszych dwóch kwadransach tego meczu. Musimy zdobyć drugiego gola...
  • 30.
  • Kolejna świetna interwencja Frydrycha który stopuje groźne dośrodkowanie Mladenovicia.
  • 29.
  • Świetny rajd Savicia zakończony przewinieniem Jędrzejczyka. Gwizdek sędziego milczy...
  • 28.
  • Bardzo dobre dośrodkowanie Yeboaha ze stojącej piłki, ale niezdecydowany był Sadlok i nie zdołał nawet oddać strzału.
  • 22.
  • Bardzo blisko drugiego gola dla Wisły. Długa piłka od Mehremicia spada pod nogi Brown Forbesa. Nasz napastnik dobrze powalczył o piłkę z defensorami Legii i znalazł się sam przed Borucem. Bramkarz Legii skutecznie wyszedł z bramki i obronił uderzenie Brown Forbesa. Szkoda!
  • 18.
  • Kontratak Legii, w którym goście łatwo poradzili sobie z naszym pressingiem. Juranović uderzał zza pola karnego, ale skutecznie łapie piłkę Lis.
  • 17.
  • Luquinhas zostawiony sam w polu karnym. Na całe szczęście uderzył wysoko ponad bramką.
  • Bardzo dobre dośrodkowanie Żukowa na nogę Yeboaha, który odwrócił się z piłką w polu karnym, uderzył po długim słupku i w pięknym stylu zdobywa gola. BRAWO!!!
  • 12.
  • GOOOOOOL!!!!! YEBOAH!!!!! CO ZA GOL!!!!
  • 11.
  • Kolejny rajd Maka, ale jego dośrodkowanie okazało się niecelne. Bardzo aktywny jest Michał w dzisiejszym meczu.
  • Mak wraca do gry.
  • 10.
  • Mak zderzył się z Wszołkiem. Mocno ucierpiał nasz skrzydłowy.
  • 7.
  • Dobra kontra Wisły. Dośrodkowanie Savicia wybite przez obrońców Legii. Szkoda.
  • 3.
  • Skuteczna interwencja Szota stopująca Luquinhasa.
  • 2.
  • Przeciągnięte dośrodkowanie Żukowa ze stojącej piłki.
  • 1.
  • W 30 sekundzie w bocznej strefie boiska faulowany Mak.
  • 1.
  • Gramy! Wisełko tylko zwycięstwo!
  • Wiemy już w jakim składzie mecz z Legią rozpocznie Wisła. Widzicie go powyżej, a oto nasza ławka rezerwowych: Michał Buchalik, Lukas Klemenz, Łukasz Burliga, Rafał Boguski, Daniel Hoyo-Kowalski, Jean Carlos Silva, Chuca, Konrad Gruszkowski i Dawid Abramowicz.
  • Znamy już wyjściowy skład zespołu z Warszawy, który widzicie powyżej. Oto ławka rezerwowych Legii: Cezary Miszta, Paweł Stolarski, Ariel Mosór, Mateusz Hołownia, Luís Rocha, Mateusz Cholewiak, Kacper Skibicki, Rafael Lopes i Maciej Rosołek.
  • Przed nami ligowy klasyk, czyli potyczka Wisły z Legią. W czerwcu bieżącego roku przegraliśmy na R22 z warszawską drużyną 1-3, ale w poprzednim sezonie wygraliśmy aż 4-0. Jak będzie dziś?

Źródło: wislaportal.pl

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Trenerski dwugłos: Wisła - Legia

Mimo dobrej gry i wielu sytuacji do strzelenia większej liczby goli, w sobotni wieczór Wisła Kraków musiała uznać wyższość Legii Warszawa, ulegając rywalom 1:2. Jedynego gola dla Białej Gwiazdy strzelil Yaw Yeboah, a dwie bramki zdobyte w końcówce przez Tomáša Pekharta sprawiły, że trzy punkty pojechały do Warszawy. Co po meczu powiedzieli trenerzy obu zespołów?


12.12.2020r.

Redakcja

Czesław Michniewicz - Legia Warszawa

Trener Legii Warszawa rozpoczął konferencję od docenienia zarówno swojego zespołu, jak i gospodarzy. „Zacznę od gratulacji dla swojej drużyny, która wygrała bardzo trudne spotkanie z dobrze dysponowanym przeciwnikiem” - powiedział Michniewicz, komentując następnie przebieg meczu. „W pierwszej połowie zagraliśmy nie tak, jak sobie zakładaliśmy. Spodziewaliśmy się, że Wisła będzie grała wysokim pressingiem. Ćwiczyliśmy to przez cały mikrocykl przed tym meczem. W pierwszej połowie Biała Gwiazda dobrze zakładała pressing, my mieliśmy problemy z dłuższym utrzymywaniem się przy piłce. Stąd nie graliśmy tak, jak sobie założyliśmy, łatwo traciliśmy piłkę. Wisła miała ją częściej przy nodze, budowała akcje składające się z większej liczby podań. Mieliśmy dwa, trzy momenty, gdy mogliśmy pokusić się o zdobycie bramki. W drugiej połowie mecz wyglądał troszeczkę inaczej, w przerwie mieliśmy analizę tego, co się wydarzyło. Wiedzieliśmy, że jeśli chodzi o motorykę to Wisła się mocno zaangażowała w pierwszej połowie - mnóstwo startów, przyspieszeń na wysokim poziomie. Wiedzieliśmy, że w takim tempie gospodarze tego meczu nie wytrzymają, ale chodziło też o nas, żebyśmy zmusili rywala do biegania. Musieliśmy dłużej utrzymać piłkę, wykorzystywać całe boisko. Pierwszy moment, gdzie powinniśmy zdobyć bramkę to wtedy, gdy Mateusz Wieteska dobił piłkę, która już szła do bramki po strzale Jędrzejczyka. Chciał zrobić dobrze, ale wyszła pozycja spalona. Nie załamywaliśmy się i zdobyliśmy gola, a potem kolejnego. I szczęśliwie wygraliśmy to spotkanie po bardzo średniej pierwszej połowie w naszym wykonaniu” - zakończył trener Legii.

Peter Hyballa - Wisła Kraków

Trener gospodarzy na początku konferencji prasowej skomentował sobotnie spotkanie, jednocześnie podkreślając, że w grze Wiślaków dostrzega kilka pozytywnych aspektów. „Zacznę od początku. Szkoda, że przegraliśmy to spotkanie 1:2, natomiast muszę skomplementować moją drużynę. Przez 60 minut wyglądało to dobrze, graliśmy pressingiem. Widać było nasz nowy styl i stwarzaliśmy sobie okazję. Mieliśmy problemy, gdy byliśmy przy piłce oraz nie wyglądaliśmy najlepiej kondycyjnie, ale z tygodnia na tydzień będzie się to poprawiało. Legia natomiast ma świetnego napastnika, który wykorzystał stworzone okazje. Graliśmy systemem 4-1-4-1. Jeśli będziemy w lepszej dyspozycji fizycznej, to takie mecze będziemy wygrywać” - skomentował Hyballa.


Źródło: wisla.krakow.pl

Peter Hyballa: - Jak będziemy sprawniejsi kondycyjnie, to takie spotkania będziemy wygrywać

Sobota, 12 grudnia 2020 r.

- Szkoda, że przegraliśmy to spotkanie, ale muszę też skomplementować moją drużynę. Przez pierwsze 60 minut wyglądało to dobrze. Graliśmy super pressingiem, widać było ten nasz nowy styl. Stwarzaliśmy też okazje, ale mieliśmy problemy będąc przy piłce, a także nie wyglądaliśmy najlepiej kondycyjnie. Z tygodnia na tydzień będzie się to jednak poprawiało. Legia ma świetnego napastnika - Pekharta, który wykorzystał okazje - powiedział po przegranym 1-2 meczu z Legią, trener piłkarzy Wisły Kraków, Peter Hyballa.

- Graliśmy systemem 4-1-4-1 i jak będziemy sprawniejsi kondycyjnie, to takie spotkania będziemy wygrywać - dodał szkoleniowiec.

Pierwsze z pytań od dziennikarzy dotyczyło zmiany już w przerwie Michała Maka.

- Michał grał źle. Nie rozumiał wszystkich poleceń dotyczących pressingu. Do tego miał żółtą kartkę. Nie było to najlepsze spotkanie w jego wykonaniu, dlatego dokonałem zmiany - przyznał trener.

Następne pytanie dotyczyło nieobecności Vullneta Bashy.

- Vullnet Basha jest kontuzjowany, ma naderwane włókno mięśniowe w udzie - powiedział.

Hyballa został też zapytany o to, czy nie żałuje tego, że dokonał tylko dwóch zmian, choć zespół miał po przerwie kłopoty kondycyjne.

- Nie żałuję, bo jedenastka, która była na boisku wykonywała dobrze swoje zadania. Straciliśmy bramkę po głupim rzucie karnym w 81. minucie, następnie najlepszy napastnik ligi - Pekhart, strzelił bramkę w 89. minucie, bo nie naciskaliśmy wystarczająco na skrzydłowych. Nie wydawało mi się, żeby na ławce było wystarczająco dużo jakości, aby dokonywać wartościowych zmian - skwitował szkoleniowiec.

Na zakończenie trener został zapytany o ocenę zachowania Chuki i jego faul, po którym Legia otrzymała rzut karny.

- Zachowanie było głupie - skomentował krótko trener.



Źródło: wislaportal.pl


Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Lis: Legia wykorzystała nasze błędy

Hit 13. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy nie zakończył się po myśli piłkarzy Wisły Kraków, którzy pomimo prowadzenia i dobrej postawy w finalnym rozrachunku ulegli na własnym terenie drużynie warszawskiej Legii 1:2. W starciu ze stołeczną drużyną dostępu do wiślackiej bramki strzegł Mateusz Lis.


13.12.2020r.

Jakub Sumera

400mm.pl

Krakowianie zaprezentowali się z dobrej strony szczególnie w pierwszej połowie sobotniego starcia, kiedy zdobyli bramkę i wytrącili z rąk warszawian wszelkie atuty. „W pierwszej połowie wyglądało to naprawdę dobrze, mieliśmy mecz pod kontrolą i myślę, że zaskoczyliśmy Legię, która nie potrafiła stworzyć sobie zbyt wielu sytuacji. Szybko zdobyliśmy bramkę i wyszliśmy na prowadzenie, które utrzymaliśmy do przerwy. Po zmianie stron mieliśmy również kilka okazji ku temu, by podwyższyć bramkową przewagę i zamknąć to spotkanie, ale niestety nam się to nie udało. Później nie zdołaliśmy wystrzec się błędów indywidualnych, które Legia potrafiła wykorzystać i dlatego wygrała” - rozpoczął Lis.

Bramka wyrównująca dla Legii padła po rzucie karnym, którego arbiter dopatrzył się po faulu jednego z Wiślaków. Jak ta sytuacja wyglądała z perspektywy 23-letniego golkipera? „Jeżeli sędzia nie przeanalizował tej sytuacji na monitorze VAR, to myślę, że dostał informację, że karny się należał i wskazał na jedenasty metr. Znajdowałem się dość daleko od całej sytuacji i z mojej perspektywy trudno było stwierdzić, czy faul rzeczywiście był czy nie i dlatego nie chcę oceniać decyzji arbitra” - kontynuował bramkarz.

Praca, praca, praca

Za Wiślakami nieco ponad tydzień treningów pod wodzą nowego szkoleniowca – Petera Hyballi. Zdaniem wiślackiego bramkarza, cała drużyna ciężko pracuje, by osiągać korzystne rezultaty. „Mierzyliśmy się wczoraj z Legią Warszawa, dlatego trzeba docenić klasę przeciwnika, na którego tle zaprezentowaliśmy się z dobrej strony. Oczywiście, Legia też potrafiła przejąć inicjatywę i stwarzać zagrożenie. W mojej opinii wyglądaliśmy dobrze jako drużyna, co widać również w pomeczowych statystykach, dlatego cieszy fakt, że trener potrafił nas do tego przygotować. Ciężko pracujemy i jest to jedyna droga do tego, by osiągać korzystne wyniki i zdobywać punkty, których obecnie na pewno nam brakuje” - zakończył swoją wypowiedź Mateusz Lis.



Źródło: wisla.krakow.pl

Michał Mak: - Bramki w końcówce na pewno nas bolą

Sobota, 12 grudnia 2020 r.

- Dla mnie przyjście trenera Hyballi to bodziec do ciężkiej pracy. Chcę się pokazać trenerowi z dobrej strony. Pracowałem ciężko na treningach, widocznie trenerowi spodobała się moja gra i zaangażowanie, że dostałem dzisiaj szansę. Nie do końca jestem jednak zadowolony, ale i tak najbardziej boli to, że przegraliśmy - powiedział po meczu z Legią, pomocnik krakowskiej Wisły, Michał Mak.

- Jeśli chodzi o nasze ustawienie taktyczne i założenia, to w pierwszej połowie wyglądało to nieźle. W drugiej Legia już nas przycisnęła, widać było, że przeważaj, ale te bramki w końcówce na pewno nas bolą - dodał wiślak.

- Gdyby "Felo" strzelił gola na 2-0, wydaje mi się, że Legia już by się z tego nie podniosła i dziś to my byśmy ten mecz wygrali, a trzy punkty zostałyby w Krakowie. Tak się nie stało i żałujemy, bo mecz był do wygrania. Legia nie zdominowała nas tak bardzo i nie była tą stroną przeważającą. Mogliśmy z tego meczu wycisnąć dużo więcej i to boli, bo bardzo potrzebujemy punktów. Wiemy jaką mamy sytuację w tabeli, ale jest następny tydzień pracy z nowym trenerem i mam nadzieję, że w Poznaniu już na pewno zapunktujemy - mówił Mak.

Pomocnik Wisły nie chciał zapytany o to komentować różnic pomiędzy nowym trenerem, a jego poprzednikiem.

- Nie chciałbym tak oceniać po tygodniu pracy trenera Hyballi. Na pewno to jedno co rzuca się w oczy, to intensywność treningu, która jest dużo większa. Trening wygląda tak, że przerwa zimowa i przygotowania do rundy będą bardzo ciężkie. Tak jak już trener mówił. Każdy z nas jest na to przygotowany, bo wiemy jaką mamy sytuację. Jesteśmy na to gotowi. Na pewno musimy ciężko pracować i ciężko zasuwać, aby sytuację odmienić, bo nie może być tak, żeby Wisła była na samym końcu tabeli - zakończył wiślak.

Źródło: Canal+ Sport


Źródło: wislaportal.pl

Statystyki meczu: Wisła - Legia

Niedziela, 13 grudnia 2020 r.

Pomimo tego, że wiślacy w meczu z Legią przebiegli prawie 117 kilometrów, a każdy piłkarz, który zagrał przez 90 minut, miał ich w nogach co najmniej 10, to w decydującym momencie spotkania, który miał miejsce w 89. minucie, podopiecznym trenera Petera Hyballi zabrakło jednego doskoku więcej. Tak jak chwilę wcześniej - w niegroźnej sytuacji - o jeden doskok za dużo wykonał Chuca, czym sprezentował dla Legii "jedenastkę". A to w sumie zadecydowało o naszej kolejnej ligowej porażce... Zapraszamy Was do zapoznania się z kompletem statystyk po tym meczu.

Wisła Kraków - Legia Warszawa

  • Bramki: 1-2 (1-0)
  • Posiadanie (w %): 36-64 (46-54)
  • Strzały: 7-13 (3-3)
  • Strzały celne: 4-5 (1-1)
  • Strzały niecelne: 3-4
  • Strzały zablokowane: 0-4
  • Strzały z pola karnego: 5-6
  • Strzały z pola karnego, celne: 3-4
  • Średni dystans strzałów od bramki (w metrach): 18.2-18.2
  • Faule: 13-13
  • Żółte kartki: 4-1
  • Czerwone kartki: 0-0
  • Spalone: 1-3
  • Rzuty rożne: 2-6
  • Podania: 318-562
  • Podania dokładne (w %): 75-83
  • Instat index: 248-279
  • Gole oczekiwane: 0.71-1.56
  • Dystans (w km): 116.86-111.26
  • Sprinty: 122-118
  • Sprint dystans (w km): 2.29-2.13
  • Szybki bieg dystans (w km): 10.27-7.79

Gole oczekiwane:

  • 0.52 - Felicio Brown Forbes
  • 0.17 - Yaw Yeboah
  • 0.02 - Dawid Szot

Statystyki przebiegniętych kilometrów:

  • 12.27 - Gieorgij Żukow
  • 12.03 - Patryk Plewka
  • 11.33 - Stefan Savić
  • 11.01 - Yaw Yeboah
  • 10.51 - Maciej Sadlok
  • 10.49 - Dawid Szot
  • 10.29 - Felicio Brown Forbes
  • 10.05 - Michal Frydrych
  • 10.05 - Adi Mehremić
  • 5.88 - Michał Mak
  • 5.42 - Mateusz Lis

oraz

  • 5.68 - Chuca
  • 1.80 - Dawid Abramowicz

Najszybsi w meczu (km/h):

  • 32.67 - Adi Mehremić
  • 32.19 - Stefan Savić
  • 30.98 - Maciej Sadlok
  • 30.31 - Yaw Yeboah
  • 30.28 - Chuca
  • 30.18 - Felicio Brown Forbes

Najwięcej sprintów (pow. 25,2 km/h):

  • 19 - Stefan Savić
  • 17 - Yaw Yeboah
  • 13 - Adi Mehremić
  • 13 - Gieorgij Żukow
  • 12 - Maciej Sadlok
  • 11 - Felicio Brown Forbes

InStat index(*) sklasyfikowanych piłkarzy Wisły Kraków:

  • 293 - Yaw Yeboah
  • 269 - Maciej Sadlok
  • 267 - Adi Mehremić
  • 255 - Mateusz Lis
  • 247 - Gieorgij Żukow
  • 245 - Dawid Szot
  • 242 - Felicio Brown Forbes
  • 241 - Michal Frydrych
  • 240 - Patryk Plewka
  • 240 - Michał Mak
  • 233 - Stefan Savić
  • 207 - Chuca

(*) - InStat index to algorytm, który wszystkie statystyczne osiągnięcia zawodnika w danym meczu przelicza na wartość liczbową.

Statystyki indywidualne:

  • 3 - Yaw Yeboah i Felicio Brown Forbes - najwięcej strzałów;
  • 2 - Yaw Yeboah i Felicio Brown Forbes - najwięcej celnych strzałów;
  • 3 - Yaw Yeboah - najczęściej faulowani;
  • 3 - Michal Frydrych - najwięcej fauli;
  • 1 - Stefan Savić - najwięcej pozycji spalonych;
  • 44 - Maciej Sadlok - najwięcej podań;
  • 40 - Maciej Sadlok - najwięcej dokładnych podań;
  • 28 - Yaw Yeboah - najwięcej przyjętych podań;
  • 22 - Gieorgij Żukow i Felicio Brown Forbes - najwięcej pojedynków;
  • 12 - Maciej Sadlok i Michal Frydrych - najwięcej wygranych pojedynków;
  • 3 - Yaw Yeboah - najwięcej udanych dryblingów;
  • 4 - Maciej Sadlok, Michal Frydrych i Gieorgij Żukow - najwięcej odbiorów;
  • 2 - Michal Frydrych - najwięcej udanych odbiorów;
  • 13 - Felicio Brown Forbes - najwięcej strat;
  • 11 - Michal Frydrych - odzyskane piłki.

Źródło: Ekstraklasa, InStat


Źródło: wislaportal.pl

Podsumowanie 13. kolejki PKO Ekstraklasy

Poniedziałek, 14 grudnia 2020 r.

Trzynasta kolejka najlepiej powinna kojarzyć się tym zespołom, które grały w swoich meczach "do końca". Dzięki temu dolnośląskie derby wygrało bowiem ze Śląskiem Zagłębie, a na pewno smutno doświadczyła tego "Biała Gwiazda", która w ostatnich dziesięciu minutach spotkania z Legią - straciła aż dwa gole i została bez choćby punktu. Do końca grał też poznański Lech, tyle tylko, że taka postawa pozwoliła mu wyciągnąć zaledwie remis w rywalizacji ze Stalą Mielec.

Piątek, 11 grudnia:

Podbeskidzie Bielsko-Biała 0-5 Piast Gliwice

  • 0-1 Jakub Świerczok (38.)
  • 0-2 Jakub Świerczok (41. k.)
  • 0-3 Piotr Malarczyk (60.)
  • 0-4 Sebastian Milewski (83.)
  • 0-5 Tiago Alves (90.)

Solidny łomot sprawili gliwiczanie ekipie z Bielska i po nim można się zapewne spodziewać kolejnej zmiany trenerskiej w Ekstraklasie. W tej jak widać na normalne tryby wraca Piast i tym bardziej ciekawie zapowiada się zaplanowana za tydzień potyczka gliwiczan z Rakowem.

Zagłębie Lubin 2-1 Śląsk Wrocław

  • 0-1 Erik Expósito (23.)
  • 1-1 Dejan Dražić (61. k.)
  • 2-1 Kamil Kruk (90.)

Po godzinie gry więcej powodów do radości mieli kibice Śląska, ale "miedziowi" otrzymali nagrodę za ofensywną i ambitną postawę. Najpierw doprowadzili bowiem do wyrównania, a w doliczonym czasie walka do końca została dodatkowo nagrodzona i po stałym fragmencie gry komplet punktów został w Lubinie.

Sobota, 12 grudnia:

Warta Poznań 1-2 Pogoń Szczecin

  • 0-1 Alexander Gorgon (7.)
  • 0-2 Luka Zahovič (11.)
  • 1-2 Michał Jakóbowski (46.)

Błyskawicznie sprawę tego meczu załatwili "Portowcy", którzy strzelając dwie szybkie bramki mogli kontrolować to, co dzieje się na murawie. I choć poznańska ekipa odpowiedziała na początku drugiej połowy, to jak się później okazało - na nic więcej lepsza w tym meczu Pogoń już beniaminkowi ligi nie pozwoliła.

Górnik Zabrze 0-2 Cracovia

  • 0-1 Pelle van Amersfoort (43. k.)
  • 0-2 Michal Sipľak (63.)

Przed tygodniem z obozu Cracovii dochodziły wielkie płacze odnośnie sędziowania. Dziś na takie narzekać mogą w Zabrzu, wszak sędzia Bartosz Frankowski śmiało przy stanie 0-1 mógł podyktować "jedenastkę" dla Górnika za zagranie ręką Dawida Szymonowicza. Tak jednak nie zrobił i zamiast okazji do wyrównania - "Pasy" cieszyły się zaraz potem z drugiego gola. Czy tym razem także będą oświadczenia?

WISŁA KRAKÓW 1-2 Legia Warszawa

  • 1-0 Yaw Yeboah (12.)
  • 1-1 Tomáš Pekhart (81. k.)
  • 1-2 Tomáš Pekhart (89.)

Bardzo długo wiślacy straszyli w tym meczu faworyta z Warszawy, ale ostatecznie jak to mamy ostatnio w zwyczaju - całość pada łupem naszego rywala. Takie porażki bolą szczególnie, bo po pierwsze nie do końca Wisła na przegraną zasłużyła, a po drugie... jak można tak sfaulować, jak przy rzucie karnym zrobił to Chuca? Nie zmienia to jednak faktu, że trener Peter Hyballa dość szybko wdraża nowe zasady, bo choć skończyło się "tak samo", to jednak długimi minutami oglądaliśmy jednak zupełnie inną Wisłę. Pytanie tylko, czy Niemiec odmieni po zimowej przerwie drużynę na tyle, aby potrafiła "zabiegać" rywala dłużej niż przez godzinę gry?

Niedziela, 13 grudnia:

Stal Mielec 1-1 Lech Poznań

  • 1-0 Andreja Prokić (27.)
  • 1-1 Pedro Tiba (87.)

Zbytnia pewność siebie nie popłaca, a Lech chyba już przed tym spotkaniem "dopisał sobie" trzy punkty. Okazało się jednak, że ambitnie i odważnie grający gospodarze - bliscy byli zwycięstwa, bo dopiero w samej końcówce "Kolejorz" zdołał wyrównać. I choć to właśnie Lech miał jeszcze "piłkę meczową", to Pedro Tiba trafił tylko w słupek i poznaniacy wracają do domu z zaledwie punktem.

Raków Częstochowa 3-2 Jagiellonia Białystok

  • 1-0 Andrzej Niewulis (17.)
  • 2-0 Petr Schwartz (52. k.)
  • 2-1 Maciej Makuszewski (69.)
  • 3-1 Petr Schwartz (76. k.)
  • 3-2 Jesús Imaz (90.)

Dziwny był to mecz, bo po godzinie gry nic nie zapowiadało kłopotów Rakowa, który miał zdecydowaną przewagę. Dał się jednak ukłuć aż dwukrotnie i choć pozwoliło to i tak wiceliderowi dopisać komplet punktów, to chyba mogą sobie "pluć w brodę" białostoczanie, że wcześniej nie postarali się o odważniejszą postawę.

Poniedziałek, 14 grudnia:

Lechia Gdańsk 0-1 Wisła Płock

  • 0-1 Dušan Lagator (65.)

Od początku bardziej aktywni byli piłkarze z Płocka, ale to jednak gospodarze na początku drugiej połowy powinni jako pierwsi strzelić gola. Świetnej sytuacji nie wykorzystał jednak Conrado i niejako w odpowiedzi zemściło się to na Lechii. Bramkę zdobył bowiem Lagator, trzy punkty dopisali "Nafciarze", a gdańszczanie przegrali już po raz czwarty z rzędu.

Aktualna tabela Ekstraklasy:

  • 1. Legia Warszawa 13 29 21 - 12
  • 2. Raków Częstochowa 13 27 27 - 15
  • 3. Górnik Zabrze 13 23 18 - 13
  • 4. Pogoń Szczecin 12 22 15 - 8
  • 5. Zagłębie Lubin 13 22 18 - 14
  • 6. Śląsk Wrocław 13 20 19 - 14
  • 7. Lech Poznań 12 17 23 - 17
  • 8. Jagiellonia Białystok 13 17 21 - 24
  • 9. Cracovia 13 16 18 - 14
  • 10. Lechia Gdańsk 13 16 17 - 19
  • 11. Piast Gliwice 13 13 17 - 18
  • 12. Warta Poznań 13 13 12 - 17
  • 13. Wisła Płock 13 13 13 - 19
  • 14. WISŁA KRAKÓW 13 11 18 - 19
  • 15. Stal Mielec 13 10 14 - 26
  • 16. Podbeskidzie Bielsko-Biała 13 9 12 - 34

Źródło: wislaportal.pl

Przegląd Prasy: Bez punktów w Derbach Polski

Mimo iż to Wiślacy w sobotnim starciu z warszawską Legią jako pierwsi objęli prowadzenie, to po końcowym gwizdku powody do radości miała stołeczna ekipa, która zdołała odwrócić losy meczu i pokonała przy Reymonta Białą Gwiazdę 2:1. Sprawdziliśmy, co o hicie 13. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy napisali przedstawiciele mediów.


14.12.2020r.

Jakub Sumera

Gazeta Krakowska

Wisła zaczęła mecz intensywnie, starała się szybko zdobywać teren. Na efekty nie trzeba było długo czekać, bo już w 12. min krakowianie objęli prowadzenie. Z lewej strony boiska z piłką zatańczył Gieorgij Żukow, w końcu dograł w pole karne do Yawa Yeboaha, a ten przyjął piłkę i uderzył w dalszy róg bramki. Artur Boruc był bezradny. Legia starała się szybko odpowiedzieć. W 18. min w dobrej sytuacji znalazł się Josip Juranović. Strzelił z kilkunastu metrów mocno, płasko, ale Mateusz Lis pewnie złapał piłkę.

Krakowianie wcale jednak nie mieli zamiaru ograniczać się jedynie do obrony. W 22. min Adi Mehremić posłał dalekie podanie do Felicio Brown Forbesa, który wygrał fizyczną walkę z dwójką stoperów Legii i tylko rozpaczliwej interwencji Artura Boruca goście zawdzięczali, że nie było w tym momencie 2:0. W kolejnych minutach mieliśmy wymianę ciosów, akcję za akcję. Sprawnie jednak radziły sobie obie formacje defensywne, więc trudno było mówić o klarowanych sytuacjach. W końcówce pierwszej połowy nieco więcej z gry miała Legia, ale bez efektów. Warszawianie nawet poważniej nie zagrozili bramce Wisły.

Po przerwie pierwsza dogodną sytuację miała Biała Gwiazda. Pressing gospodarzy przyniósł zagranie Chuki do Felicio Brown Forbesa, ale piłka po strzale tego ostatniego z pola karnego minęła słupek. W odpowiedzi z kilku metrów głową strzelał Paweł Wszołek, ale wprost w Mateusza Lisa. W kolejnych minutach Legia przycisnęła mocniej. W 65. min nawet strzeliła gola, ale Mateusz Wieteska, który posłał piłkę głową do siatki, był na spalonym i sędzia bramki nie uznał. Wisła wyraźnie jednak opadła nieco z sił.

(…) Gdy jednak pojawiała się okazja, Wisła wyprowadzała też kontry. W 71. min Felicio Brown Forbes znów okazał się lepszy od obrońców Legii, ale w decydującym momencie zabrakło skutecznego strzału. Skończyło się tylko na rzucie rożnym. Chwilę później napastnik Białej Gwiazdy miał jeszcze lepszą okazję. Strzelał z woleja z kilku metrów, ale wprost w Artura Boruca. To mogło się szybko zemścić, bo Legia miała rzut wolny z siedemnastu metrów. Filip Mladenović uderzył jednak nad bramką. Goście atakowali, ale to Wisła zrobiła im prezent, a konkretnie Chuca, który w bezsensowny sposób kopnął w polu karnym Luquinhasa. Po chwili pewnie z jedenastu metrów do siatki trafił Tomas Pekhart i mieliśmy remis. Krakowianie sprawiali wrażenie, jakby szanowali ten jeden punkt. Legia szukała zwycięstwa i w 89. min w polu karnym Tomas Pekhart przeskoczył Michala Fydrycha pakując piłkę głową do siatki”.

LoveKraków

„Gdyby nie pandemia, to pojedynek Wisły z Legią na stadion przy Reymonta przyciągnąłby może i nawet komplet widzów. W 12. minucie wypełnione po brzegi trybuny by eksplodowały, ponieważ do siatki trafił Yaw Yeboah. Georgij Żukow zagrał do piłkarza z Ghany, a ten nie pozostawił żadnych szans na obronę Arturowi Borucowi. Równo dziesięć minut później błąd w obronie popełnili Mateusz Wieteska i Artur Jędrzejczyk, co próbował wykorzystać Felicio Brown Forbes. Górą tym razem był doświadczony bramkarz stołecznych. Ta sama dwójka legionistów stworzyła w drugiej połowie sytuację, po której piłka wpadła do bramki, lecz sędzia gola nie uznał, ponieważ Wieteska był na spalonym. (…) Po zmianie stron Wisła mogła zadać przyjezdnym drugi cios, ale po raz kolejny Forbes nie zdołał wykorzystać okazji. Przy swojej drugiej próbie posłał piłkę tuż obok słupka. Nie była to ostatnia okazja na gola dla piłkarza z Kostaryki. Dość łatwo napastnikowi Białej Gwiazdy przychodziło gubienie duetu stoperów Legii Wieteski i Jędrzejczyka. Na szczęście dla legionistów w bramce stał niewzruszony Boruc. Niewykorzystane sytuacje się zemściły. Wpierw niezłą sytuację Legii stworzył Michal Frydrych, który strzał zmierzający w światło bramki powstrzymał ręką. Było to tuż przed polem karym. Filip Mladenović uderzał na bramkę, ale piłka przeleciała obok spojenia. Chwilę później Chuca nadepnął w polu karnym Luquinhasa i sędzia bez wahania wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł niewidoczny w tym spotkaniu Tomas Pekhart. Mateusz Lis wyczuł intencje napastnika gości, lecz uderzenie było na tyle mocne, że piłka przełamała palce interweniującego bramkarza Wisły i zatrzepotała w siatce.


Czeski piłkarz, pomimo że przez 80 minut biegał po boisku nikomu nie wadząc, zaliczył spektakularną końcówkę. Po wykorzystanym rzucie karnym, na dwie minuty przed końcem po raz drugi pokonał Lisa. Jego zagranie głową tuż przy słupku okazało się być nie do obrony. To drugi raz, kiedy Pekhart zdobył dublet przy Reymonta”.


Onet


„Charakterystyczna cecha Wisły pod wodzą nowego trenera widoczna była od początku spotkania. Krakowianie podchodzili wysokim pressingiem i zmusili do błędu m.in. Artura Boruca. Bramkarz niecelnie wybił piłkę, a ta znalazła się na aucie. W 12. minucie Biała Gwiazda wyszła na prowadzenie. Georgij Żukow po efektownym dryblingu dośrodkował w pole karne, a tam Yaw Yeboah zdołał obrócić się z piłką i płaskim uderzeniem przy prawym słupku pokonał Boruca.


Goście odpowiedzieli niecelnym strzałem Luqinhasa, który nie przyniósł zagrożenia bramce Mateusza Lisa. W 22. minucie ponownie zaatakowała Wisła. Ogromny błąd popełnili Artur Jędrzejczyk i Mateusz Wieteska, którzy nie zdołali wybić futbolówki spod swojego pola karnego, a do tego potknęli się przy nieudanej interwencji. Felicio Brown Forbes opanował piłkę, ale nie spodziewał się, że Boruc tak szybko wyjdzie z bramki, by wyłuskać ją spod nóg napastnika. 40-letni golkiper uratował tym samym swój zespół przed stratą drugiej bramki. Przed przerwą Mateusza Lisa do interwencji zmusił FIlip Mladenović, ale tuż po dobrej interwencji bramkarza sędzia Jarosław Przybył wskazał na pozycję spaloną serbskiego defensora.


Drugą odsłonę Wiślacy rozpoczęli od celnego, ale zbyt słabego uderzenia z dystansu Yeboaha. Boruc z łatwością złapał piłkę. Kilkadziesiąt sekund później opłacił się wysoki pressing gospodarzy. Niekorzystny wynik i błąd w defensywie nie podłamały piłkarzy Czesława Michniewicza, którzy szybko weszli na połowę rywala, a Mladenović popisał się mocną wrzutką. Futbolówkę piąstkował 23-letni bramkarz, a jeszcze w tej samej akcji ponad bramką uderzył Bartosz Slisz.


Piłka znalazła się w bramce gospodarzy w 65. minucie po uderzeniu z bliska Wieteski, ale sędzia Przybył nie uznał tego gola. Defensor Legii był bowiem na spalonym. Goście konsekwentnie próbowali tworzyć sobie okazje do wyrównania, a szczęście uśmiechnęło się do nich w 80. minucie. Chuca faulował Luqinhasa w polu karnym, za co otrzymał żółtą kartkę. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Tomas Pekhart. Czeski napastnik uderzył przy lewym słupku, a Lis sięgnął futbolówkę końcami palców. Nie udało mu się jednak jej wybić i to Wojskowi mogli cieszyć się z remisu.


To nie był koniec popisów reprezentanta Czech. W 89. Josip Juranović minął Macieja Sadloka na prawej flance i dośrodkował precyzyjną piłkę w pole karne. Tam znajdował się już niezawodny Pekhart, który pokonał Lisa uderzeniem głową. Dwa gole 31-latka zapewniły mistrzowi Polski komplet punktów”.

Źródło: wisla.krakow.pl

Galeria sportowa