2024.07.25 Wisła Kraków - Rapid Wiedeń 1:2

Z Historia Wisły

2024.07.25, Liga Europy, II runda eliminacyjna,
Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 18:00, czwartek, 23°
Wisła Kraków 1:2 (0:1) SK Rapid Wiedeń
widzów: 30.542
sędzia: Mohammad Al-Emara (Finlandia)
Bramki


Marc Carbó 79'
0:1
0:2
1:2
36' Isak Jansson
53' Matthias Seidl
Wisła Kraków
Anton Cziczkan
Bartosz Jaroch
Alan Uryga
Joseph Colley
Rafał Mikulec
Olivier Sukiennicki
Marc Carbó
Patryk Gogół grafika:zmiana.PNG (67' Mariusz Kutwa)
Giánnis Kiakós grafika:zmiana.PNG (46' Ángel Baena)
Ángel Rodado
Łukasz Zwoliński grafika:zmiana.PNG (67' Jakub Krzyżanowski)

trener: Kazimierz Moskal
SK Rapid Wiedeń
Niklas Hedl
Bendegúz Bolla grafika:cz.jpg 45'
Maximilian Hofmann
Serge-Philippe Raux-Yao
Jonas Auer
Matthias Seidl
Mamadou Sangaré
Lukas Grgic grafika:zk.jpg grafika:zmiana.PNG (90' Nenad Cvetković)
Isak Jansson grafika:zmiana.PNG (46' Moritz Oswald)
Dion Beljo grafika:zmiana.PNG (69' Noah Bischof)
Guido Burgstaller grafika:zmiana.PNG (82' Furkan Dursun)

Trener: Robert Klauß

Ławka rezerwowych: Broda, Letkiewicz, Sapała, Młyński, Dziedzic, Wiśniewski, Olejarka, Biedrzycki

Kapitan: Alan Uryga

Bramki: 1-2 (0-1)
Strzały: 19-11
Strzały celne: 7-4
Strzały niecelne: 7-5
Strzały zablokowane: 5-2
Strzały w obramowanie: 1-0
Rzuty rożne: 8-3
Spalone: 7-4
Faule: 11-13
Żółte kartki: 0-1
Czerwone kartki: 0-1

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Misja: Rapid | Zapowiedź #WISRAP

25.07.2024, 09:44

Czas na elektryzujący wieczór z europejską piłką! Już dziś 25 lipca o godzinie 18:00 zabrzmi pierwszy gwizdek spotkania pomiędzy Wisłą Kraków a austriackim Rapidem Wiedeń. Zapowiada się, że na stadionie przy Reymonta zasiądzie komplet kibiców, co zwiastuje świetną atmosferę i wielkie futbolowe emocje!

Wiślacy po pokonaniu KF Llapi wynikiem 4:1 w dwumeczu zameldowali się w drugiej rundzie eliminacji do Ligi Europy. Tam z pośród topowych europejskich drużyn wylosowali utytułowany Rapid Wiedeń, którego nieukrywanym celem jest udział przynajmniej w fazie grupowej turnieju. Goście uznawani są raczej za faworytów tego dwumeczu, jednak w żadnym wypadku nie spodziewają się łatwej przeprawy.

Zielono-Biali spotkaniem wyjazdowym w Krakowie rozpoczną swoją oficjalną część sezonu. Do austriackiej ekipy w okienku transferowym dołączyło aż 8 nowych piłkarzy, co poniekąd może sugerować, że drużyna ta wciąż jest w fazie budowania. Mając jednak za sobą długi okres przygotowawczy, którego podsumowaniem był zremisowany mecz sparingowy przeciwko AC Milanowi, trener Klauss nie ma wątpliwości, iż jego podopieczni gotowi są do walki o najwyższe cele.

Styl gry wypracowany przez gości określić można jako bardzo bezpośredni. Sprawne przejmowanie piłki, zdobywanie przestrzeni i szybko wyprowadzane ataki to cechy, jakimi w dużym uproszczeniu określić można futbol naszych przeciwników. Szkoleniowiec popularnych Hütteldorfer mimo stosunkowo młodego wieku w swoim CV pochwalić może się naprawdę sporym doświadczeniem zbieranym u boku takich piłkarskich fachowców, jak Ralf Rangnick czy Julian Nagelsmann.

Dla Wisły pozycja underdoga może okazać się korzystnym aspektem. Łukasz Zwoliński odpowiadając na pytania dziennikarzy przyznał, że on i jego koledzy są jak najbardziej gotowi i bez kompleksów podejdą do rywalizacji z wyżej notowanym zespołem. Pozostaje nam więc już tylko odliczać ostatnie godziny do meczu, aby sprawdzić, jak krakowska piłka w wykonaniu trenera Moskala sprawdzi się w starciu z ofensywnym wiedeńskim futbolem.

Razem po wygraną!

Źródło: wislakrakow.com

Kilka słów o rywalu: Rapid Wiedeń

25.07.2024, 06:52

Wisła Kraków rozprawiając się ostatecznym rezultatem 4:1 z KF Llapi awansowała do kolejnej rundy eliminacji do Ligi Europy. Teraz czeka na nią dwumecz z Rapidem Wiedeń, którego nazwa okazać może się dla wielu sympatyków nieco bardziej znajoma. Warto mimo to po krótce przybliżyć ciekawą historię rywala.

Rapid Wiedeń to niepodważalnie najbardziej utytułowany klub austriackiej Ekstraklasy. Na swoim koncie posiada rekordowe 32 mistrzostwa Austrii i między innymi 14 pucharów tego kraju. Historia Rapidu sięga jeszcze XIX wieku - wtedy to w 1899 roku wówczas Wiedeński Robotniczy Klub Piłkarski przyjął nazwę SK Rapid Wiedeń, która obowiązuje do dziś. Derby rozgrywane z ich lokalnym rywalem FK Austria na stałe wpisane są już w piłkarski kanon i niezmiennie przykuwają ogromne zainteresowanie. Można powiedzieć, że w ostatnich latach Rapid wchodzi w nowy okres istnienia klubu. W 2016 roku do użytku oddano ich nowy obiekt Allianz Stadion, a władze klubu stale starają się wzmacniać kadrę, aby odzyskać z rąk RB Salzburg prym na austriackich boiskach.

Nasi przeciwnicy poprzedni sezon zakończyli na 4. miejscu, które premiowane jest udziałem w kwalifikacjach do Ligi Europy. Dotarli oni również do finału pucharu Austrii, jednak tam wynikiem 1:2 musieli uznać wyższość Sturmu Graz. Występy na poziomie europejskim nie są dla Rapidu czymś obcym, chociaż swoje największe triumfy na tym poziomie klub znad Dunaju świętował stosunkowo dawno. W latach 1985 oraz 1996 docierali oni do finałów Pucharu Zdobywców Pucharów, przegrywając jednak kolejno 1:3 z Evertonem i 0:1 z Paris Saint-Germain.

Starcie Wiślaków z wiedeńczykami nie będzie pierwszym spotkaniem w historii obu zespołów. Biała Gwiazda grała z Rapidem pierwszy raz dokładnie 100 lat temu - 22 lipca 1924 roku. Z relacji wynika, że mecz ten nieco zawiódł oczekiwania obserwatorów, kończąc się wynikiem 2:1 dla gości w Zielono-Białych trykotach. Kolejna rywalizacja to 1957 rok i remis 1:1 w strugach deszczu na stadionie przy Reymonta. Można w tej opowieści użyć stwierdzenia „do trzech razy sztuka”, ponieważ przy trzecim spotkaniu obu tych drużyn w końcu lepsi okazali się krakowianie. Wisła Kazimierza Kmiecika w 1977 roku ograła na wyjeździe Austriaków rezultatem 2:0, a jednego z goli zdobył właśnie obecny asystent trenera Moskala. Był to ostatni, wspólny mecz.

Niemal pół wieku później oba zasłużone kluby mają okazję znów się spotkać. Dziś o godzinie 18:00 zabrzmi pierwszy gwizdek meczu w ramach rozgrywek UEFA, który będzie kontynuacją historii tej niezwykle ciekawej rywalizacji. Kto tym razem okaże się lepszy?

Źródło: wislakrakow.com

Kolejne święto przy Reymonta. Wisła podejmuje Rapid

Czwartek, 25 lipca 2024 r.

Przed całą wiślacką społecznością kolejne sportowe święto. Piłkarze krakowskiej Wisły zmierzą się bowiem dziś w ramach II rundy kwalifikacji Ligi Europy z wiedeńskim Rapidem i to kolejna dla nas wszystkich nagroda, za jakże udaną grę w poprzednim sezonie w batalii o Puchar Polski.

Oczywiście w konfrontacji polskiego pierwszoligowca z czołowym austriackim klubem nietrudno wskazać faworyta, ale też po wyeliminowaniu kosowskiego Llapi piłkarze z ulicy Reymonta w europejskich rozgrywkach "nic już nie muszą". Na wiślakach nie ma bowiem żadnej presji i to może im... tylko pomóc. Podobnie zresztą jak w rywalizacji o Puchar Polski, gdy przychodziło nam się od ćwierćfinału mierzyć z pewnymi siebie - ale też "muszącymi" - ekstraklasowiczami, tak i teraz piłkarze "Białej Gwiazdy" mogą się tylko i wyłącznie cieszyć z gry. Czy to im pomoże? Zobaczymy, ale też wiślacy nie mają ani dziś, ani za tydzień w rewanżu, który czeka nas do rozegrania w Wiedniu, nic do stracenia.

Na pewno lekkim handicapem dla Wisły jest fakt, że mecz w Krakowie jest dla wiedeńczyków pierwszym oficjalnym w bieżącym sezonie. Rapid jest bowiem dopiero na etapie przygotowań do sezonu ligowego, który w Austrii startuje w pierwszy weekend sierpnia, choć pomiędzy meczami z "Białą Gwiazdą" Rapid czeka jeszcze mecz Pucharu Austrii (1/32 finału) z trzecioligowym SC Neusiedl. Oczywiście nie oznacza to, że Rapid nie jest gotowy do gry, o czym świadczyć może fakt ich sparingu sprzed paru dni, a w którym zremisowali 1-1 z AC Milan, ale też czymś innym są mecze towarzyskie, a jednak czym innym te oficjalne.

Wiślaków ponieść powinna też jak zawsze krakowska publiczność, a tutaj stadion przy Reymonta znów pękać będzie w szwach! I choć z racji przyjazdu około półtysięcznej grupy kibiców z Wiednia - nie będzie on mógł być wypełniony do ostatniego miejsca, to jednak prawie 30-tysięczna widownia na pewno swoje zrobi. I chyba można też śmiało stwierdzić, że pomimo tego, że faworytem oczywiście nie jesteśmy, to też nie byliśmy w ostatnich miesiącach w pucharowych zmaganiach wielokrotnie, a jednak "dawaliśmy radę". Bez względu natomiast na to, jak potoczy się czekająca nas dziś konfrontacja, wypada się nam wyłącznie z niej cieszyć, bo to nagroda dla nas wszystkich!

Do zobaczenia na Reymonta!

Czwartek, 25.07.2024 r. 18:00

Wisła Kraków-SK Rapid Wiedeń

  • II runda kwalifikacji Ligi Europy.
  • Stadion Miejski im. Henryka Reymana, Kraków.
  • Sędziuje: Mohammad Al-Emara (Finlandia).
  • Transmisja TV: TV 4 HD, Polsat Sport 1 HD, Polsat Sport Premium 1 HD, Polsat Box Go.
  • » Dotychczas krakowska Wisła zagrała w europejskich pucharach 106 meczów. 49 razy wygraliśmy, 20 razy zremisowaliśmy oraz 37 meczów przegraliśmy. Nasz bilans bramkowy w rozgrywkach pucharowych to 186-143.
  • » Zawodnicy nieobecni:
  • → Kacper Duda (kontuzja);
  • → Dawid Szot (kontuzja);
  • → Igor Łasicki (kontuzja);
  • → Bartosz Talar (kontuzja);
  • → Jakub Stępak (kontuzja);
  • → Jesús Alfaro (trenuje indywidualnie, po kontuzji);
  • → Enis Fazlagić (wraca do treningów, po kontuzji);
  • → Goku (poza kadrą);
  • → Tamás Kiss (dopiero dołączył do zespołu);
  • → Frederico Duarte (dopiero dołączył do zespołu);
  • » Przewidywana pogoda w porze meczu (wg danych IMGW):
  • → częściowe zachmurzenie;
  • → temperatura: 23°
  • → opady: 0 mm.


Źródło: wislaportal.pl

Kazimierz Moskal przed meczem z Rapidem: - Jeśli nie spróbujesz, to nie będziesz wiedział

Środa, 24 lipca 2024 r.

Po wyeliminowaniu kosowskiego Llapi Podujevë przed piłkarzami krakowskiej Wisły kolejne pucharowe wyzwanie, a więc rywalizacja w ramach II rundy kwalifikacji Ligi Europy z wiedeńskim Rapidem. Oto co na konferencji prasowej przed tą potyczką mówił trener zespołu "Białej Gwiazdy" - Kazimierz Moskal.

W przeciągu czterech dni rozegracie dwa ważne spotkania. Czy Pan patrzy na to, powiedzmy tak "blokowo"? Mam tu też na myśli zestawienie składu na jutrzejsze spotkanie oraz to z Polonią w niedzielę. Czy raczej podchodzi Pan do sprawy, że jutro jest Rapid, a o Polonii zaczniemy myśleć około dwudziestej i w związku z tym jutro po prostu wszystko co najlepsze?

Kazimierz Moskal: - Oczywiście, że jutro będziemy chcieli wystawić to co najlepsze, bo tych meczów jak do tej pory nie zagraliśmy zbyt wiele. Ale my jako trenerzy, jako sztab, musimy patrzeć i myśleć o tym co będzie też dalej. Zawodnicy mają się skupić na tym najbliższym meczu, ale my planujemy co będzie następne. Z prostej przyczyny - w następnym meczu ligowym na pewno nie zagra Mark Carbó, który będzie pauzował za czerwoną kartkę z poprzedniego sezonu.

Jaką macie wiedzę na temat Rapidu i przede wszystkim, czy ktoś oglądał ten zespół w sobotnim meczu towarzyskim z Milanem na żywo z waszej strony?

- Na żywo z naszej strony nie, natomiast mamy sporo materiału z różnych źródeł. Wiemy - wydaje się - sporo. Myślę, że więcej niż przed pierwszym meczem z KF Llapi. Ale cóż, tak jak i dwa tygodnie temu mówiłem przed tym pierwszym meczem, wszystko tutaj jakby się wyjaśni, czy pokaże, na murawie, na boisku. Trenerzy mają jakieś tam swoje pomysły i oni też nas analizują i pewnie pod to przygotowują swoją taktykę.

Zaczęliście dość ostro w meczu z Llapi, tutaj tym krakowskim, wysokim pressingiem i trochę "stłamsiliście" przeciwnika. Zresztą szybko został strzelony gol. Wiadomo jednak, że Rapid to jest wyższa półka. Czy w związku z tym macie trochę inny plan, czy z taką czasami trenerską filozofią, gramy po prostu swoje?

- Chcielibyśmy grać swoje, ale zdajemy sobie doskonale sprawę z tego, że Rapid jest o wiele bardziej wymagającym zespołem i na pewno będzie trudniej tego dokonać, ale trzeba próbować. Myślę, że to jest jakby sedno sprawy. Jeśli nie spróbujesz, to nie będziesz wiedział, czy jesteś w stanie przeciwstawić się nawet silniejszemu przeciwnikowi, czy nie.

Ma Pan w kadrze po ostatnich dniach zakontraktowanych trzech nowych zawodników, czyli Wiktora Biedrzyckiego, Tamása Kissa oraz Frederico Duarte. Chciałbym zapytać na jakim etapie przygotowania oni są, kiedy można będzie o nich powiedzieć, że są "do grania"?

- Jeśli chodzi o tych dwóch ostatnich zawodników, którzy zostali wczoraj ogłoszeni, dopiero dzisiaj będą z nami po raz pierwszy trenować, więc na pewno nie będzie ich w kadrze meczowej. Musimy zobaczyć i odpowiednio ich wdrożyć, bo ja absolutnie zdaję sobie sprawę z tego, że każdy zawodnik tego typu, a więc gdzieś tam z zagranicy, który jest czy pozostawał bez klubu, no to te treningi z zespołem miał gdzieś tam w minimalnej ilości albo w ogóle. Trenowali indywidualnie i w tej sytuacji też tak było. To jest dla nas jakiś tam problem, bo nawet jeśli byśmy patrzyli do przodu i liczyli na to, że kolejni zawodnicy do nas dołączą, to ten okres bez treningów z drużyną pewnie będzie jeszcze większy. Natomiast Wiktor jest zawodnikiem, który trenował, przygotowywał się normalnie, był na obozie, gdzie zresztą mieliśmy okazję się mijać w Woli Chorzelowskiej. I tutaj jak najbardziej jest brany pod uwagę.

Właśnie chciałem to uściślić, bo wczoraj pojawiła się informacja, że Wisła wycofała z kadry Wiśniewskiego i Skrobańskiego, a wprowadziła Łukasza Zwolińskiego i Goku. Nic nie było o Biedrzyckim. Czy on jest w kadrze zgłoszony?

- Akurat widziałem tę informację i też byłem tym zdziwiony, ale nie mam takiej wiedzy, żeby byli wycofani, jeżeli może tam jakieś przesunięcia na liście są, ale oni są brani pod uwagę normalnie jutro do meczu. A co do Biedrzyckiego, to może ta informacja po prostu była później gdzieś udostępniona i stąd brak jego nazwiska, ale też jest brany pod uwagę.

Informację o zgłoszeniach zawodników do gry spróbował w tym momencie sprostować obecny na konferencji prasowej Bartosz Karcz, który powiedział: - W piątek zawodnicy byli zgłaszani do rozgrywek. Biedrzycki jeszcze wtedy nie był zawodnikiem Wisły, a przepisy dopuszczają w ostatnim dniu zgłoszenie nawet dwóch piłkarzy, jeżeli w tym czasie podpiszą kontrakt z zespołem.

Na jakie pozycje chciałby Pan jeszcze piłkarzy, czy może już nie, może już kadra jest pełna?

- Nie wiem czy rozmawialiśmy na ten temat, ale chyba wypowiadałem się, że chciałem napastnika, lewego obrońcę, środkowego obrońcę, środkowego pomocnika, więc brakuje mi cały czas tego środkowego pomocnika, ale takiego, który byłby rzeczywiście poważnym wzmocnieniem tej drużyny, czyli doświadczonego, już trochę ogranego. I tyle. Musimy myśleć też o jakimś zawodniku, o profilu zbliżonym do "dziewiątki". Raz, żeby była konkurencja, a dwa też pewnie uprzedzając pytanie, czy jest możliwe, żeby Rodado grał z Łukaszem Zwolińskim... Jest możliwe, no i w takiej sytuacji pewnie przydałby się ewentualnie trzeci zawodnik o takim profilu, żeby mogły tam w razie czego jakieś zmiany wystąpić.

W poprzednim meczu Kiakós zaprezentował się bardzo dobrze, błysnął. Czy on jest bliżej po tym spotkaniu pierwszego składu i czy jeżeli tak, to czy na swojej nominalnej pozycji, czy na przykład na skrzydle? Bo on może grać również na skrzydle, może grać nawet na "szóstce".

- Tak, jak ktoś strzela bramkę, to znaczy, że błysnął. Nie wiem, wszyscy są brani pod uwagę, którzy są w kadrze i wszyscy mogą wystąpić. Jeśli chodzi o Kiakósa, to jest w o tyle lepszej sytuacji niż Duarte i Kiss, którzy dopiero teraz przyszli, bo on już z nami jakiś czas jest, trenuje i na pewno ten każdy kolejny dzień, każdy kolejny tydzień, wpływa na niego korzystnie. Mówię tutaj o tym przygotowaniu motorycznym do meczu. I też o tym, że funkcjonuje już w tej szatni jakiś czas.

Wiadomo, że trener unika odpowiedzi o rywalu, ale mimo wszystko chciałem go zapytać, poprosić o kilka słów opinii na temat tej drużyny. Wiadomo, że jest to zespół, który ma trenera z Akademii Red Bulla i podobno grają tym "red-bullowskim" - charakterystycznym dla tych wszystkich drużyn. Czy trener rzeczywiście potwierdza te spostrzeżenia?

- Wszystko już Pan powiedział. Co jeszcze Pan chce, żebym Panu dodał? Jak grają systemem Red-Bulla, to już jest wszystko wiadomo. Grają bardzo ofensywnie, chcą grać wysokim pressingiem, mają dużo jakości i wydaje mi się, że naprawdę jest to zespół taki z charakterem, który wie, czego chce. Bardziej gdzieś tam zorientowany na pressing, na atak na przeciwnika.

Rapid Wiedeń to drużyna z nieco wyższej półki niż KF Llapi. To drużyna z Austrii będzie w tym spotkaniu faworytem. Czy taka rola Wiśle Kraków może pomóc? No bo jeśli presja jest nieco mniejsza, no to chyba gra się nieco bardziej komfortowo.

- Na pewno Rapid jest faworytem. Cały czas trzeba pamiętać o tym, że my jesteśmy na drugim poziomie rozgrywkowym. Rapid to uznana firma, ale myślę, że jest to też dla nas dobry moment grać przeciwko takiej drużynie, bo tutaj z mojej strony nie będę musiał chyba specjalnie się wysilać, żeby zespół mobilizować, czy jakoś specjalnie nastawiać przed jutrzejszym meczem. Ranga tego meczu, nazwa przeciwnika robi swoje i myślę, że tak, lepiej czasami być tym Kopciuszkiem i spróbować, bo to jest jakby klucz do sukcesu. Jeśli wyjdziesz ze zbyt dużym respektem, jak tutaj Łukasz powiedział o tym jak wyszła Lechia, no to w zasadzie nie ma czego szukać tak naprawdę, bo tylko ta odwaga, która będzie w nas może spowodować to, że będziemy w stanie się przeciwstawić temu przeciwnikowi. Bo na pewno jest wyżej notowany od nas. To jest najważniejsza sprawa i wydaje mi się, że ten potencjał mają dużo większy niż my.

Po dwóch meczach Wisły Kraków z Llapi na ile Pan już się nauczył tutaj trochę Wisły? Bo mam wrażenie, że jest Pan już tutaj któryś raz, natomiast to jednak było coś nowego, jakaś taka podróż może w nieznane, więc po tych dwóch spotkaniach, ile Pan się o tym zespole dowiedział i też czegoś nauczył po tych dwóch spotkaniach w Europie?

- Myślę, że cały czas się uczę, ale szczerze powiedziawszy rzeczywiście te pierwsze tygodnie były dla mnie trochę takie, nie wiem, dziwne. Pomimo tego, że byłem tutaj już kilka razy, wiele lat tutaj spędziłem jako zawodnik i jako trener, to przychodząc tutaj ten początek był... tak trochę nieswojo się czułem... Może tak powiem. Nie wiem zupełnie dlaczego? Ale powoli wydaje mi się, że oswoiłem się już z nowym otoczeniem i czuję się tutaj tak jak wtedy, kiedy byłem ostatnio. Natomiast jeśli chodzi o zespół? Za wcześnie chyba, żeby cokolwiek mówić, czego się nauczyłem i jak ten zespół funkcjonuje, bo jak sami widzicie, pojawiają się nowi zawodnicy, nowe twarze w szatni i tak naprawdę cały czas ta droga do budowania tego zespołu, do tego jak to finalnie będzie wyglądał, ona wciąż jest na samym początku. I nie chciałbym tutaj w tej chwili się wypowiadać jak to już fantastycznie funkcjonujemy, bo często jest tak, że właśnie po jednym meczu teraz po dwumeczu z Llapi, gdzie udało się dwa razy wygrać, no to już wszyscy, znaczy nie wszyscy, ale większość takich opinii jest, że Wisła fantastycznie zagrała. I bez problemu awansowała do drugiej rundy. Myślę, że problemy jakieś były, bo wcale nie było tak łatwo, ale po meczu łatwo jest wskazać, czy ktoś błysnął, czy nie. Jak strzelił właśnie bramkę, albo czy zespół był lepszy, czy nie, jeśli wygrał dwa razy i awansował do do drugiej rundy.


Źródło: wislaportal.pl

Robert Klauß: - W żadnym wypadku nie możemy Wisły zlekceważyć

Środa, 24 lipca 2024 r.

- Cieszę się bardzo, że możemy zagrać przeciwko Wiśle. Bardzo podoba nam się stadion. Robi bardzo dobre wrażenie. Mam nadzieję, że wynik będzie dla nas korzystny - powiedział na konferencji prasowej, przed meczem Wisły z Rapidem trener wiedeńskiego zespołu - Robert Klauß.

- Oczekujemy jutro bardzo intensywnego meczu, wiemy że przeciwnik jest mocny, poza tym jest gospodarzem i dużą rolę będą odgrywać trybuny oraz kibice. Mamy nadzieję, że wynik będzie dla nas korzystny. Poddaliśmy bardzo dokładnej analizie Wisłę. Analizowaliśmy jej grę nie tylko przeciwko zespołowi z Kosowa, ale również mecze towarzyskie. Wisła gra ofensywnie, a jakość tej drużyny rośnie. Uważam, że zespół ten będzie robić postępy. Można sobie postawić pytanie, czy rzeczywiście jesteśmy tak wielkim faworytem? Chcemy zagrać dobry mecz i pokazać się z dobrej strony. Oczekiwania są bardzo duże, ale zobaczymy co przyniesie jutrzejsze spotkanie. Na pewno damy z siebie wszystko - zapewnił szkoleniowiec Rapidu.

Trenerowi austriackiej drużyny przypomniano o poziomie rozgrywkowym, na którym aktualnie gra Wisła Kraków.

- Zdajemy sobie z tego sprawę i nie musimy naszych zawodników na to uczulać, ale też Wisła zdobyła w Polsce krajowy puchar i nie był to wynik przypadkowy, więc nie jest to przypadkowa drużyna. Wiemy, że Wisła czyni duże starania, aby wrócić do Ekstraklasy. W żadnym wypadku nie możemy Wisły zlekceważyć - powiedział Klauß.

- Grałem już wiele razy na szczeblu międzynarodowym. Czeka nas mecz II rundy kwalifikacji Ligi Europy. Bardzo dobre wrażenie robi na nas stadion, jest duża przestrzeń, mamy natomiast nadzieję, że zejdziemy jutro z boiska jako zwycięzcy - powiedział z kolei kapitan Rapidu - Matthias Seidl. - Nazwa Wisła Kraków jest mi dobrze znana, wiem że obecnie Wisła jest w drugiej lidze, ale mam nadzieję, że Wisła awansuje do Ekstraklasy. Zrobimy jutro wszystko co w naszej mocy, żeby awansować. Tak samo za tydzień. Będziemy się starali, żeby awansować. Niezależnie od tego będziemy mieli jeszcze do rozegrania inne mecze - dodał Seidl.

Źródło: wislaportal.pl

Relacje z meczu

Bez wstydu z austriackim faworytem. Wisła - Rapid 1-2

Czwartek, 25 lipca 2024 r.


Krakowska Wisła przegrała w pierwszym meczu II rundy kwalifikacji Ligi Europy z wiedeńskim Rapidem 1-2, a jedynego gola dla "Białej Gwiazdy" strzelił Marc Carbó. Mimo porażki wiślacy pokazali się na tle klasowego rywala z dobrej strony, grając odważnie i ofensywnie. Wiedeńczycy mieli jednak w swoich szeregach więcej piłkarskiej jakości, ale wiślacy na pewno nie przynieśli swoją ambitną grą wstydu!

Spotkanie Wisły z faworyzowany Rapidem lepiej rozpoczęli wprawdzie przyjezdni, bo jako pierwsi już w 4. minucie celnym strzałem zatrudnili Antona Cziczkana, ale Wisła nie była w tych pierwszych minutach meczu Austriakom dłużna i już w 7. oraz 8. minucie postarała się odpowiedzieć. Najpierw zablokowany strzał oddał jednak Marc Carbó, co dało nam tylko rzut rożny, a po nim niecelnie uderzył grający po raz pierwszy w naszym podstawowym składzie Giánnis Kiakós.

W kolejnych jednak minutach czołowy klub z Austrii pokazał swoją ofensywną jakość, bo w 11. minucie nieznacznie niecelnie uderzył nad naszą bramką schodzący ofensywnie ze skrzydła Bendegúz Bolla. Po kolejnych czterech minutach tuż obok słupka strzelał Isak Jansson, a kolejne dwie akcje także należały do przyjezdnych. W 19. minucie piłka przeleciała jednak znów tylko nad naszą bramką, a w 21. minucie po bloku na róg.

Wisła zdołała jednak otrząsnąć się z przewagi Rapidu i w 24. minucie przeprowadziliśmy kapitalną i składną akcję, ale po niej strzał Bartosza Jarocha pewnie wyłapał jednak Niklas Hedl. Z kolei w 31. minucie po błędzie przy wyprowadzeniu piłki spod własnej bramki sami stworzyliśmy sytuację gościom, ale świetnie spisał się Cziczkan, odbijając piłkę po strzale Guido Burgstallera.

Kolejne minuty należały znów do Wisły, bo w 33. minucie groźnie było pod bramką Rapidu po rzucie wolnym, ale dało nam to tylko rzut rożny. Z kolei w 35. minucie byliśmy już bardzo blisko zdobycia bramki, bo z lewego skrzydła dobrze wrzucił Ángel Rodado, ale debiutujący w Wiśle Łukasz Zwoliński źle trafił w piłkę, a potem wpadła w interweniującego bramkarza gości. Sędzia sprawdzał jeszcze wprawdzie czy piłka nie przekroczyła linii bramkowej, ale ostatecznie wciąż było 0-0.

Niestety dla nas taki wynik nie utrzymał się długo. Po okresie przewagi Wisły z udaną akcją wyszedł Rapid. Nasi defensorzy zostawili zbyt dużo miejsca Janssonowi, który uderzył "po długim", a Cziczkan nie zdołał futbolówki sparować. A to oznaczało, że od 37. minuty przegrywaliśmy.

I już do końca pierwszej połowy gra toczyła się wprawdzie pod dyktando gości, bo Wisła po stracie gola wyraźnie straciła pewność siebie, ale do ważnej sytuacji doszło jeszcze w doliczonym czasie gry pierwszej połowy. Po przechwycie piłki ruszył z nią Olivier Sukiennicki i został brzydko sfaulowany przez Bollę. I choć sędzia Mohammad Al-Emara najpierw pokazał żółty kartonik, to po analizie VAR decyzja została zmieniona i Bolla obejrzał "czerwień". A to oznaczało, że całą drugą połowę Rapid grać będzie w "dziesiątkę".

I Wisła drugą połowę rozpoczęła ofensywnie, zresztą już po kilkunastu sekundach celnie z dystansu uderzył Rodado, a bramkarz Rapidu miał z tą próbą sporo problemów, niepewnie uderzenie parując przed siebie. Z kolei w 49. minucie gości uratował... słupek! Dośrodkowanie Sukiennickiego do Zwolińskiego było wyborne, ale naszemu debiutantowi zabrakło jednak precyzji!

Tej nie zabrakło Matthiasowi Seidlowi, który w 53. minucie kapitalnie huknął sprzed naszej szesnastki... a piłka odbijając się od naszych dwóch słupków wpadła do bramki. Przegrywaliśmy więc z Rapidem 0-2 i można powiedzieć, że szczęście było "z lepszymi", bo my obiliśmy słupek, a wiedeńczycy od słupka do bramki.

Po stracie drugiego gola Wisła znów na chwilę się cofnęła, ale w 61. minucie mieliśmy kolejną okazję, tyle że strzał Rodado okazał się jednak niecelny, a pięć minut później próba Hiszpana tylko obiła nogi obrońcy. Na kolejny strzał w wykonaniu wiślaków przyszło nam poczekać do 75. minuty, ale próba Sukiennickiego z dystansu okazała się nieznacznie niecelna. I choć Wisła prowadziła w tym fragmencie meczu grę, bo też Rapid zadowolony z wyniku już jej nie forsował, to jednak brakowało nam precyzji w naszych ofensywnych akcjach. Wisła oczywiście wciąż próbowała, ale choć w 77. minucie do dośrodkowania doszedł Rodado, to piłka po jego uderzeniu głową minęła bramkę.

Od 79. minuty było już jednak 1-2, bo w końcu piłka dotarła jak należy pod nogi Marca Carbó, a ten huknął tak, że jeszcze obijając nogi Maximiliana Hofmanna dał nam kontaktowego gola!

Wisła starała się jeszcze o wyrównanie, ale doświadczony zespół z Austrii nie dał się już zaskoczyć, choć w ostatniej akcji meczu "piłkę na remis" miał jeszcze Ángel Baena, ale uderzył ponad poprzeczką! A to oznacza, że na rewanż do Wiednia wybierzemy się jednak nie z remisem, a z jednobramkową stratą...

Czwartek, 25.07.2024 r. 18:00:

1 Wisła Kraków-2 SK Rapid Wiedeń

  • 0-1 Isak Jansson (37.)
  • 0-2 Matthias Seidl (53.)
  • 1-2 Marc Carbó (79.)

Wisła Kraków:

  • Anton Cziczkan
  • Bartosz Jaroch
  • Alan Uryga
  • Joseph Colley
  • Rafał Mikulec
  • Olivier Sukiennicki
  • Marc Carbó
  • Patryk Gogół
  • (67. Mariusz Kutwa)
  • Giánnis Kiakós
  • (46. Ángel Baena)
  • Ángel Rodado
  • Łukasz Zwoliński
  • (67. Jakub Krzyżanowski)

SK Rapid Wiedeń:

  • Niklas Hedl
  • Bendegúz Bolla
  • Maximilian Hofmann
  • Serge-Philippe Raux-Yao
  • Jonas Auer
  • Matthias Seidl
  • Mamadou Sangaré
  • Lukas Grgic
  • (90. Nenad Cvetković)
  • Isak Jansson
  • (46. Moritz Oswald)
  • Dion Beljo
  • (69. Noah Bischof)
  • Guido Burgstaller
  • (82. Furkan Dursun)

II runda kwalifikacji Ligi Europy.

  • Stadion Miejski im. Henryka Reymana, Kraków.
  • Sędzia: Mohammad Al-Emara (Finlandia).
  • Widzów: 30 542.
  • Pogoda: 23°.


Źródło: wislaportal.pl

O jedną bramkę słabsi: Wisła - Rapid 1:2

25.07.2024, 21:42

Pierwsze spotkanie dwumeczu Wisły Kraków z SK Rapid Wiedeń zakończyło się porażką krakowian wynikiem 1:2. Bramka kontaktowa dla Białej Gwiazdy padła po uderzeniu Marca Carbo, jednak ostatecznie przypisana została jako gol samobójczy obrońcy rywali Maximiliana Hofmanna. Za tydzień zawodników z R22 czeka rewanż, który przesądzi o awansie do następnej rudny eliminacji do Ligi Europy.

Goście z Wiednia już od pierwszych sekund ruszyli zdecydowanym pressingiem na pole karne Wiślaków. Tym sposobem pierwsza groźna sytuacja ofensywna należała do graczy w zielonych strojach. Dobrą dyspozycją wypełniającym trybuny kibicom przedstawił się jednak Anton Chichkan, parując silny strzał z dala od światła bramki.

Wyraźnie zmotywowani przez trenera gospodarze dłuższymi momentami skutecznie utrzymywali się z futbolówką na połowie rywala. Nie potrafili przełożyć tego natomiast na sytuacje do zdobycia gola. Rapid wiernie swoim założeniom taktycznym nadal próbował bardzo wysoko odbierać piłkę, szczególnie w środku pola. Tym sposobem rozciągając kolejno grę do skrzydeł boiska przyjezdnym udało się wypracować dwie sytuacje do strzałów - były one jednak dość mocno niecelne.

Pierwszą wyśmienitą okazję do otwarcia wyniku Biała Gwiazda wypracowała w 24. minucie. Prawym wahadłem pomknął Sukiennicki, wycofując piłkę do włączającego się do akcji Jarocha. Zagrania to w widoczny sposób zaskoczyło austriacką defensywę, ponieważ wbiegający w pole karne obrońca pozbawiony był całkowicie krycia. Oddał on jednak zbyt słabe uderzenie, które pewnie w rękawice wyłapał Hedl.

W podobnych okolicznościach w 31. minucie odnalazł się natomiast napastnik gości Baurgstaller. Po niefrasobliwym rozegraniu naszych piłkarzy wyszedł on praktycznie w sytuacji sam na sam z Chichkanem. Białoruski golkiper raz jeszcze pomógł swoim kolegą, wciąż utrzymując wynik na poziomie remisowym. Wisła starała się odgryzać rywalom, a po dośrodkowaniu bliski zagrożenia wiedeńczykom był debiutujący Łukasz Zwoliński.

Liczne ataki naszych przeciwników w końcu musiały się jednak zemścić. Schodzący do środka Jansson miał zdecydowanie zbyt wiele miejsca do uderzenia i przygotował sobie dogodną pozycję do celnego strzału. Przymierzył w boczną część naszej bramki, otwierając tym sposobem wynik zawodów. Stało się to w 37. minucie.

Widać było, że po stracie gola z zawodników w czerwonych koszulkach uszło nieco powietrze. Rapid Wiedeń nadal dynamicznie atakował, próbując podwyższyć swoje prowadzenie jeszcze przed zejściem do szatni. Podopieczni trenera Kraussa w agresywny sposób walczyli o odbiór każdej piłki i właśnie to - w wydawałoby się najmniej spodziewanym momencie - przysporzyło im sporo kłopotów. W całkowicie niepotrzebnej sytuacji Bendeguz Bolla wyprostowaną nogą zaatakował kolano Oliwiera Sukiennickiego. Arbiter po sygnale z wozu VAR nie miał innego wyjścia, jak odesłać węgierskiego obrońcę do szatnia na dosłownie sekundy przed oficjalnym końcem połowy.

Odrobić stratę

W okolicznościach jak te Wiślacy musieli ruszyć do przodu i walczyć co najmniej o wyrównanie. Już w 49. minucie udało się to prawie Zwolińskiemu, który wyskakując najwyżej ze wszystkich uderzył głową w zewnętrzną część słupka. Poderwani tym sygnałem kibice głośno dopingowali swoich piłkarzy do dalszej walki.

W 53. minucie defensywie gospodarzy przytrafił się jednak znów ten sam błąd, co przy premierowej bramce dla Zielono-Białych. Zbyt dużo wolnej przestrzeni na wprost światła bramki miał tym razem grający z numerem 18 na plecach Seidl. Oddał mocny i precyzyjny strzał, który był poza zasięgiem Chichkana. Od tej chwili tablica z wynikiem wyświetlała już rezultat 0:2.

Po godzinie gry zadowoleni przebiegiem spotkania goście zaczęli dłuższymi fragmentami utrzymywać się przy posiadaniu. Kazimierz Moskal na murawę wpuścił Kutwę oraz Krzyżanowskiego. Zmiany te pobudziły naszą walkę w odbiorze, co skutkowało serią niebezpiecznych akcji ofensywnych pod bramką Austriaków. Wisła Kraków długo czekała na przełamanie w tym meczu, jednak gol kontaktowy stał się faktem finalnie w 79. minucie. Biała Gwiazda całym zespołem przeniosła się pod pole karne rywali. Tym, kogo w gąszczu graczy odnalazła piłka okazał się Marc Carbo. Jego płaski strzał trafił jeszcze w Hofmanna, całkowicie dezorientując bramkarza gości. Mieliśmy wynik 1:2 i jeszcze sporo czasu na zegarze!

W końcówce zawodów zaprocentowało niestety doświadczenie wiedeńskiej drużyny. Rapid potrafił przerywać grę, skutecznie kradnąc wspomniany czas do ostatniego gwizdka. Trener przyjezdnych dokonał kilku roszad w szeregach defensywy, przez co jego podopieczni nie wypuścili już jednobramkowej zaliczki ze swoich rąk. Za tydzień Wiślacy udadzą się na rewanż do Wiednia z jasnym celem odrobienia niewielkiego bramkowego dystansu i walki o dalszą grę w eliminacjach do Ligi Europy.

Wisła Kraków - Rapid Wiedeń 1:2 (0:1)

  • 0:1 Jansson 37’
  • 0:2 Seidl 53’
  • 1:2 Hofmann 79’ (s.)

Wisła Kraków: Cziczkan - Jaroch, Uryga, Colley, Mikulec - Gogół (67’ Kutwa), Carbo - Rodado, Sukiennicki, Kiakos (45’ Baena) - Zwoliński (67’ Krzyżanowski)

Rapid Wiedeń: Hedl - Bolla, Hofmann, Raux-Yao, Auer - Sangare, Grgić (90’+4’ Cvetković), Jansson (46’ Oswald) - Seidl – Burgstaller (82’ Dursun), Beljo (69’ Bischof)

Sędziował: Mohammed Al-Emara (Finlandia)

  • Żółta kartka: Grgić
  • Czerwona kartka: Bolla (45’+6’ faul)

Widzów: 30 542


Źródło: wislakrakow.com


Minuta po minucie

Czwartek, 25.07.2024 r. - godz. 18:00. II runda kwalifikacji Ligi Europy. Stadion Miejski im. Henryka Reymana, Kraków. Sędzia: Mohammad Al-Emara (Finlandia). Widzów: 30 542. Pogoda: 23°

  • Koniec spotkania. Postawiliśmy się dziś Rapidowi, ale to nie wystarczyło by osiągnąć choćby remis. Dalej jednak jest o co grać w Wiedniu!
  • 90+5
  • BAENA! W idealnej okazji uderzył ponad bramką...
  • 90+5
  • Nieudany strzał Rodado z pola karnego, ale to my nadal przy piłce.
  • 90+4
  • Bardzo niecelny strzał rywala.
  • 90+3
  • Grgicia zmienił Cvetkovic.
  • 2 minuty do końca.
  • 90+3
  • Baena zepsuł dośrodkowanie. Wielka szkoda...
  • Jeszcze trzy minuty gry.
  • 90+1
  • Źle bramkarz Rapidu obliczył tor lotu piłki. Nikt nie zamknął jednak dośrodkowania!
  • 90.
  • Wisła atakuje.
  • 90.
  • Minimum 5 minut doliczonych do drugiej części meczu.
  • 89.
  • Brzydki faul Baeny.
  • 88.
  • Rapid uspokoił sytuację na boisku.
  • Bardzo nieudane uderzenie Alana Urygi z sytuacyjnej piłki.
  • Dalej jesteśmy przy piłce.
  • 87.
  • Fatalnie rozegraliśmy ten róg!
  • 87.
  • Rzut rożny dla "Białej Gwiazdy". Czy to jest ten moment?!
  • 85.
  • Obudził się Rapid. Dośrodkowanie spod linii końcowej wybite przez Colleya na aut. Goście grają już na czas.
  • Wracamy do gry.
  • 83.
  • Wybroniliśmy się przed rzutem rożnym. Niestety zawodnik gości leży w naszym polu karnym i umiejętnie kradnie czas.
  • 82.
  • Rzut rożny dla Rapidu.
  • 82.
  • Dursun za Burgstallera.
  • 81.
  • Rodado celnie zza pola karnego, ale łapie bramkarz!
  • Marc Carbó huknął z dystansu. Piłka po rykoszecie wpadła do bramki!
  • 79.
  • GOOOOOOOL! MAMY BRAMKĘ KONTAKTOWĄ!
  • 77.
  • Rodado głową minimalnie obok słupka.
  • 77.
  • Sukiennicki wypracował świetną okazję Kutwie, którego ubiegł obrońca Rapidu. Olivier to dziś nasz najlepszy piłkarz.
  • 75.
  • Sukiennicki minimalnie niecelnie z dystansu. Może się podobać dziś ten chłopak.
  • 74.
  • Zbyt nisko Rodado z rzutu rożnego.
  • 74.
  • Będziemy mieć rzut rożny.
  • 73.
  • Kartka dla Grgicia.
  • 72.
  • Carbó z woleja ponad bramką.
  • 72.
  • Słabe dośrodkowanie.
  • 71.
  • Świetna akcja Sukiennickiego. Ograł na skrzydle dwóch rywali i wywalczył rzut rożny.
  • 71.
  • Faul w ataku Rodado w walce o górną piłkę.
  • 70.
  • Bischof wybiegł z bocznej strefy i dopadł do piłki, ale uderzył fatalnie.
  • 69.
  • Beljo zmieniony przez Bischofa.
  • 68.
  • Dobrze utrzymaliśmy się przy piłce na połowie rywala. Rodado zagrał do Krzyżanowskiego. Kuba był w polu karnym, ale zawiodło go przyjęcie.
  • 67.
  • Krzyżanowski wchodzi za Zwolińskiego. Kutwa za Gogóła.
  • 66.
  • Bardzo dobre dośrodkowanie Baeny. Rodado wprost w rywala.
  • Krzyżanowski i Kutwa szykują się do wejście na boisko.
  • 63.
  • Zwoliński znów na spalonym. Tym razem po bardzo dobrym dośrodkowaniu Jarocha.
  • 61.
  • Dobrze Wisła. Rodado minimalnie obok bramki po dobrej akcji z Baeną.
  • Niestety tylko biegamy za piłką mimo gry w przewadze jednego zawodnika.
  • Moment meczu gdzie Rapid złapał luz i pewność siebie. Mamy znów problem z utrzymaniem się przy futbolówce.
  • 54.
  • Znów Zwoliński na spalonym.
  • 53.
  • Fantastyczny gol z dystansu Seidla. Piłka obiła obydwa słupki bramki i wpadła do siatki. Szkoda bo mieliśmy moment o wiele lepszej gry i poważnie zagroziliśmy Rapidowi.
  • 30 542 biletów sprzedanych na dzisiejszy mecz.
  • Wracamy do gry.
  • 50.
  • Uraz jednego z obrońców Rapidu, który jest teraz opatrywany na murawie.
  • Co za szkoda tej sytuacji!
  • 49.
  • Zwoliński obił słupek bramki po kapitalnym dośrodkowaniu Sukiennickiego!
  • 48.
  • Bardzo agresywnie i skutecznie rozpoczynamy drugą połowę meczu. Baena świetnie w polu karnym wypatrzył Gogóła, który nie zdołał oddać strzału.
  • 46.
  • Znów Wisła, ale tym razem Zwoliński na spalonym.
  • 46.
  • Szybko Wisła w ataku. Rodado celnie, ale wprost w bramkarza, który odbił mocne uderzenie do boku.
  • 46.
  • Wracamy do gry. Walczyć Wisła!
  • Baena zmienił Kiakósa.
  • Jansson opuszcza boisko w Rapidzie. Zmienia go Oswald.
  • Baena szykuje się do wejścia na boisko.
  • Koniec pierwszej części meczu. Po niej przegrywamy z Rapidem 0-1, ale całą drugą połowę będziemy grać z przewagą jednego gracza! Musimy to wykorzystać!
  • 45+7
  • Daleki wrzut z autu z wysokości pola karnego rywala i faul w ataku Zwolińskiego.
  • Ależ dostajemy mentalnego "kopa" na resztę tego meczu! Trzeba to wykorzystać!
  • Potwierdzona czerwona kartka dla Bolli! Ależ się kończy ta pierwsza połowa!
  • Sędzia biegnie do monitora VAR. Musi być czerwo!
  • Bolla kopnął Sukiennickiego na wysokości kolana. To powinna być czerwona kartka!
  • 45+4
  • Kartka dla Bolli za bardzo brzydki faul na Sukiennickim.
  • 45+2
  • Skutecznie w defensywie Sukiennicki, ale goście będą mieć rzut rożny.
  • 45+1
  • Pierwsza połowa przedłużona o minimum cztery minuty.
  • 45+1
  • Fatalnie wykonaliśmy ten rzut rożny.
  • Dobrze dla Jarocha, że zaraz przerwa. Gdyby ta sytuacja miała miejsce bliżej 20 minuty to pewnie Bartek zszedłby z boiska.
  • 44.
  • Dalej opatrywany Jaroch.
  • 43.
  • Ucierpiał Jaroch pod linią końcową. Jest teraz opatrywany na murawie.
  • 43.
  • Będziemy mieć rzut rożny.
  • 41.
  • Dobrze bronimy się przed stałym fragmentem gry.
  • 40.
  • Sukiennicki blokuje rozpędzonego Bollę. Rapid ma róg.
  • 37.
  • Niestety bramka dla gości. Jansson zabawił się w naszym polu karnym i uderzeniem po dalszym słupku wyprowadza gości na prowadzenie. Więcej przy tej sytuacji powinien jednak zrobić Cziczkan...
  • Powinniśmy prowadzić w tym meczu!
  • Sędzia sprawdzał jeszcze czy piłka po odbiciu się od Zwolińskiego minęła linię bramkową. Niestety nie...
  • 35.
  • Po rzucie rożnym utrzymaliśmy się przy piłce pod bramką rywala. Kapitalnie wrzucił Rodado, a Zwoliński nie trafił dobrze w piłkę będąc sam przed bramkarzem. To musiał być gol!
  • 34.
  • Kombinacyjnie rozegrany róg. Będzie jeszcze jeden.
  • 33.
  • Świetne dośrodkowanie przedłużone przez Zwolińskiego trafiło w rywala i minęło słupek bramki o kilka centymetrów! Rzut rożny.
  • 32.
  • Dobrze Rodado powalczył o trudną piłkę z rywalem na plecach. Będziemy mieć rzut wolny z bocznej strefy boiska.
  • 31.
  • Kapitalnie Cziczkan ratuje nas od utraty gola po kolejnym błędzie w rozegraniu akcji od własnej bramki. Nie możemy popełniać takich błędów.
  • Mamy jednak problemy z utrzymaniem się przy piłce. Widać różnice jakości w obu zespołach.
  • 29.
  • Pewnie Cziczkan łapie dośrodkowanie z lewego skrzydła.
  • 27.
  • Znów problemy Gogóła w prowadzeniu piłki. Mogliśmy wyjść z groźną akcją.
  • 27.
  • Świetnie w defensywie Mikulec. Najpierw zblokował dośrodkowanie, a po chwili dał się sfaulować w walce o piłkę.
  • Wreszcie odpowiadamy na ataki Rapidu bardzo dobrą akcją!
  • 24.
  • Świetna akcja Wisły i celny strzał Jarocha! Niestety wprost w rękawice bramkarza Rapidu!
  • Znów moment meczu gdzie nie potrafimy wyjść z własnej połowy. Brakuje zrozumienia między Zwolińskim i Rodado.
  • 22.
  • Dobrze w obronie drużyna Wisły.
  • 21.
  • Goście z rzutem rożnym.
  • 21.
  • Kolejna strata Rodado, który ustawiony jest dziś na skrzydle. Szkoda chyba, że nie gra tuż obok Zwolińskiego...
  • 19.
  • Kolejna dobra akcja Rapidu, ale znów strzał nad poprzeczką.
  • 17.
  • Nieodpowiedzialnie Sukiennicki stracił piłkę w akcji ofensywnej, ale znów fantastycznie Colley w asekuracji.
  • 15.
  • Jansson niecelnie z dystansu po szybkiej akcji gości.
  • 15.
  • Dobra akcja ofensywna Wisły zakończona niedokładnym dośrodkowaniem Rodado.
  • 14.
  • Kapitalna akcja Rapidu, ale jeszcze lepiej w defensywie zachował się Colley. Fantastyczna interwencja Josepha zakończyła atak Rapidu.
  • Niestety mamy teraz problemy z wyjściem z własnej połowy boiska.
  • 13.
  • Świetnie Colley stopuje groźne dośrodkowanie w pole karne.
  • 12.
  • Źle Gogół i znów przy piłce goście.
  • 11.
  • Bolla niecelnie z dystansu. Groźnie wyglądała jednak ta akcja Rapidu.
  • 10.
  • Świetnie Joseph Colley w defensywie! Od autu Wisła.
  • 8.
  • Błąd Rodado w rozegraniu.
  • 8.
  • Po rzucie rożnym piłka spadła przed pole karne. Uderzył Kiakós, ale niecelnie.
  • 7.
  • Zblokowany Carbó i będzie rzut rożny.
  • 6.
  • Pierwsze akcenty ofensywne w Wiśle. Na skrzydle ucierpiał Mikulec, ale zaczniemy tylko od wrzutu z autu.
  • 5.
  • Znów dobrze w destrukcji Carbó.
  • 4.
  • Celny strzał pewnie broni Cziczkan.
  • 4.
  • Źle Jaroch w stronę Rodado i znów przy piłce goście.
  • 3.
  • Świetny powrót Carbó stopuje akcję Rapidu.
  • 1.
  • Rozpoczynamy mecz. Po marzenia Wisło!
  • Obydwa zespoły już na murawie. Wisła na czerwono-biało. Rapid na zielono.
  • Sprzedażowy licznik biletów przekroczył 30 tysięcy. Pół godziny do meczu, dostępne jest ostatnie kilkanaście wejściówek na sektory A i G oraz około 40 biletów VIP.
  • 17:21. Na rozgrzewkę wyszli też wiślacy. Tradycyjnie ustawili się w kole środkowym!
  • 17:20. Zespół Rapidu jest już na rozgrzewce. Piłkarze w zielonych strojach najpierw podbiegli do kibiców.
  • Bramkarze obydwu drużyn są już na rozgrzewce.
  • A oto skład zespołu Rapidu: 45. Niklas Hedl - 77. Bendegúz Bolla, 20. Maximilian Hofmann, 6. Serge-Philippe Raux-Yao, 23. Jonas Auer - 17. Mamadou Sangaré, 8. Lukas Grgic, 18. Matthias Seidl, 22. Isak Jansson - 9. Guido Burgstaller, 7. Dion Beljo. Ławka rezerwowych zespołu gości: 25. Paul Gartler, 51. Benjamin Göschl - 10. Christoph Lang, 24. Dennis Kaygin, 27. Noah Bischof, 28. Moritz Oswald, 37. Jovan Živković, 53. Dominic Vincze, 55. Nenad Cvetković, 66. Furkan Dursun.
  • Znamy skład, w którym dzisiejszy mecz rozpocznie krakowska Wisła. Oto on: 31. Anton Cziczkan - 25. Bartosz Jaroch, 6. Alan Uryga, 5. Joseph Colley, 4. Rafał Mikulec - 9. Ángel Rodado, 8. Marc Carbó, 21. Patryk Gogół, 19. Olivier Sukiennicki, 30. Giánnis Kiakós - 99. Łukasz Zwoliński. A to nasza ławka rezerwowych: 1. Kamil Broda, 28. Patryk Letkiewicz, 7. Igor Sapała, 11. Mateusz Młyński, 20. Karol Dziedzic, 50. Mariusz Kutwa, 52. Jakub Krzyżanowski, 54. Kuba Wiśniewski, 77. Ángel Baena, 80. Dawid Olejarka, 97. Wiktor Biedrzycki.
  • Przed nami kolejne piłkarskie święto, a więc mecz pucharowy z Rapidem Wiedeń! Zapraszamy Was na naszę relację z tego spotkania!

Źródło: wislaportal.pl

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Trenerski dwugłos: #WISRAP

26.07.2024, 10:46

Czwartek stał pod znakiem europejskich pucharów, a więc pierwszego meczu Wiślaków w II rundzie eliminacji do Ligi Europy. W spotkaniu rozegranym w Krakowie lepsi okazali się zawodnicy Rapidu, którzy 2:1 ograli Białą Gwiazdę. Zapraszamy na komentarz od szkoleniowców obu drużyn.

Robert Klauss - Rapid Wiedeń

„Cieszę się bardzo że wygraliśmy. Mówiliśmy wczoraj o podobnym wyniku, jaki padł dokładnie 100 lat temu, wtedy także było 2:1 dla Rapidu i powiedziałem, że chętnie bym się pod takim wynikiem podpisał i tak też się rzeczywiście stało, dlatego jestem bardzo zadowolony. Były to dwie różne połowy meczu, ale też na koniec pierwszej jeden z naszych zawodników otrzymał czerwoną kartkę. Na początku zbyt często traciliśmy piłkę, nie kontrolowaliśmy gry. Później opanowaliśmy sytuację i było z tym coraz lepiej. Była nawet okazja, aby zdobyć bramkę na 2:0 już do przerwy, co nam się niestety nie udało. Oczywiście, gdy otrzymaliśmy czerwoną kartkę stało się jasne, że Wisła będzie częściej utrzymywać się przy piłce, a my będziemy musieli skupić się na obronie. Pomimo tego opanowaliśmy sytuację i znów zaczęliśmy częściej utrzymywać się przy piłce. Zdobyliśmy też drugą bramkę po ładnym uderzeniu. Później znów było jednak zbyt dużo niebezpiecznych okazji pod naszym polem karnym, bo straciliśmy już też trochę sił, byliśmy zmęczeni. Nie do końca pilnowaliśmy tak, jak trzeba gry na skrzydłach i z jednej z takich okazji Wisła zdobyła bramkę kontaktową, ale sobie na nią zasłużyła, choć to nas oczywiście nie ucieszyło. Można był zobaczyć w tym meczu to, co jest mocną stroną obu drużyn. Zarówno nasz zespół, jak i Wisła są mocne szczególnie w formacjach ataku, dlatego Wisła miała dużo sytuacji” - powiedział trener Rapidu Wiedeń.

Kazimierz Moskal - Wisła Kraków

„Najpierw gratulacje dla Rapidu i podziękowania za walkę dla moich zawodników. Myślę, że pierwsza połowa była w naszym wykonaniu trochę nerwowa, z czego brały się szybkie straty piłki. Uważam, że zbyt dużym respektem podeszliśmy do tego rywala, aczkolwiek tę jakość jaką zespół Rapidu posiada, było na boisku widać. Dla mnie bardzo dobry początek drugiej połowy. Zapowiadało się na to, że może to trwać dłużej, ale strata drugiej bramki trochę podziałała na nas jak zimny prysznic, a Rapid mógł w tym momencie pokazać to, co ma najlepsze, czyli nawet grając jednego mniej i prowadząc dwoma bramkami długo utrzymywał się przy piłce i kontrolował to, co się na tym boisku działo. I mieliśmy kłopot, żeby przejąć piłkę i stworzyć jakąś sytuację. Dopiero z biegiem minut udało się tę sytuację zmienić. Honorowa bramka, ale były też sytuacje, które można było lepiej wykończyć. Myślę, że nie mamy się czego wstydzić, ale na pewno jest czego żałować” - zaczął szkoleniowiec Wisły. „Patrząc na to z kim graliśmy, to myślę, że delikatny optymizm jest, natomiast nawet po dobrych meczach jest co poprawiać, więc myślę, że po dzisiejszym meczu jest kilka spraw, które mogliśmy zrobić lepiej. Chociażby właśnie wykończenie, chociażby utrzymanie się przy piłce, a także naszą asekurację ataku. Czasami tego też brakowało, żeby mieć większą kontrolę nad tym meczem” - dodał.

Na pytanie, czym podyktowana była zmiana Giannisa Kiakosa w przerwie, trenera odpowiedział: „Zmiana Kiakosa była rzeczywiście taktyczna. Przegrywaliśmy do przerwy 0:1. Na pierwszą połowę mieliśmy trochę inny pomysł i w drugiej chcieliśmy dać zawodnika na skrzydle, który będzie dysponował szybkością, żeby zagrać za linię obrony. Co do urazów - na pewno po każdym meczu, a szczególnie po tak intensywnym jakieś tam urazy czy dolegliwości się pojawią, ale myślę, że nie będą one na tyle groźne, aby wykluczyły któregoś z zawodników z niedzielnego meczu”.

Debiut z białą gwiazdą zaliczył Łukasz Zwoliński. Jaką ocenę wystawi Kazimierz Moskal swojemu podopiecznemu? „Myślę, że nie ma tutaj jakiegoś ogromnego zachwytu, ale wykonał robotę, którą miał wykonać. Miał sytuację, po której mógł zdobyć bramkę, nie udało się, ale musimy też pamiętać, że Łukasz dołączył do nas nie tak dawno i też miał treningi indywidualne. Nie trenował z zespołem. On też potrzebuje czucia i boiska oraz partnerów, z którymi obecnie występuje. Nie wiem, w jakiej skali miałbym to oceniać, ale było poprawnie” - powiedział. „Od Łukasza wymagamy tego, żeby był tym zawodnikiem, który będzie wbiegał za linię obrony i atakował przestrzeń za plecami. Oczywiście nie będąc na spalonym, ale może to wynikać z braku ogrania i z zespołem oraz braku treningów z zespołem. Co do defensywy, to tak, jest co poprawiać. Szczególnie w tym momencie, gdy jesteśmy w ataku na połowie przeciwnika i musimy się lepiej ustawić do tego, żeby ewentualne wybite piłki przejąć i nie dać się zaskoczyć jakimś kontratakiem” - kontynuował.

Zdaniem dziennikarzy słabszy początek drugiej połowy zaliczyli zawodnicy z R22. Czy trener zgodzi się z taką opinią? „Wydaje mi się, że na pierwszą połowę wyszliśmy trochę ze zbyt wielką bojaźnią, bo zbyt szybko traciliśmy piłki. Natomiast druga połowa i sam jej początek, to uważam był bardzo dobry. Dopiero po tej straconej bramce na 0:2 Rapid przejął inicjatywę i kontrolował sytuację, nie było widać też różnicy, że grają jednego mniej. To fakt. Z czego się to bierze? Z tego, że gdy łapiesz dobry rytm, wydaje ci się, że masz wszystko pod kontrolą i dostajesz bramkę, to jednak jest to solidny cios dla zespołu i taka pewnie chwila zwątpienia była. Też potrzebowaliśmy czasu, żeby wrócić do jakiejś tej naszej normalnej gry” - analizował.

Krakowianie okazali się niełatwym rywalem dla Rapidu. Czy porażka poniesiona w pierwszym spotkaniu może jednak pozytywnie wpłynąć na Wiślaków przed dalszymi meczami, w tym niedzielnym z Polonią? „Powiem tak - myślę, że spróbowaliśmy. Wiedzieliśmy, że jest to trudny rywal, ale próbowaliśmy zagrać na tyle, na ile nas będzie stać odważnie. Zresztą wydaje mi się, że sama pierwsza jedenastka, w której Zwoliński i Rodado grali razem, o tym świadczy. Czy to wpłynie pozytywnie, czy nie? Myślę, że odpowiedź dla nas wszystkim będzie w niedzielę. Jak zespół zareaguje nie tyle po porażce, bo mecz można przegrać, ale po tym meczu pucharowym, gdy przyjdą mecze ligowe? I to jest dla nas teraz najważniejsze. I o tym mówiłem w szatni tuż po meczu do zawodników, że nie myślimy o rewanżu, tylko myślimy o Polonii Warszawa, która tutaj przyjdzie w niedzielę” - zaznaczył.

Udany występ ponownie zaliczył Olivier Sukiennicki i to o niego pytali także przedstawiciele mediów. „Po raz kolejny Olivier pokazał, że może być taką siłą napędową tego zespołu. Ja to widzę, że on lepiej czuje się będąc w środku na pozycji numer „dziesięć” czy „osiem”, ale dziś mieliśmy inny plan i na początku w innej roli występował, ale myślę, że on jest zawodnikiem wszechstronnym, uniwersalnym, że nie ma to specjalnie dla niego większego znaczenia” - podsumował trener Kazimierz Moskal.


Źródło: wislakrakow.com

Kazimierz Moskal: - Nie mamy się czego wstydzić, ale na pewno jest czego żałować

Czwartek, 25 lipca 2024 r.

- Gratulacje dla Rapidu i podziękowania za walkę dla moich zawodników. Myślę, że pierwsza połowa była w naszym wykonaniu trochę nerwowa, z czego brały się szybkie straty piłki. Trochę ze zbyt dużym respektem podeszliśmy do tego rywala, aczkolwiek jakość jaką zespół Rapidu posiada było na boisku widać - powiedział na konferencji prasowej po meczu Wisły z Rapidem trener zespołu "Białej Gwiazdy" - Kazimierz Moskal.

- Dla mnie bardzo dobry początek drugiej połowy. Zapowiadało się na to, że może to trwać dłużej, ale strata drugiej bramki trochę podziałała na nas jak zimny prysznic, a Rapid mógł w tym momencie pokazać to co ma najlepsze, czyli nawet grając jednego mniej i prowadząc dwiema bramkami długo utrzymywał się przy piłce i kontrolował to co się na tym boisku działo. I mieliśmy kłopot, żeby przejąć piłkę i stworzyć jakąś sytuację. Dopiero z biegiem minut udało się to zmienić. Honorowa bramka, ale były też sytuacje, które można było lepiej wykończyć. Myślę, że nie mamy się czego wstydzić, ale na pewno jest czego żałować - dodał Moskal.

Pierwsze pytanie na konferencji prasowej dotyczyło zmiany Giánnisa Kiakósa, już w przerwie spotkania oraz tego, czy była ona spowodowana kontuzją?

- Zmiana Kiakósa była rzeczywiście taktyczna. Przegrywaliśmy do przerwy 0-1, a na pierwszą połowę mieliśmy trochę inny pomysł i w drugiej połowie chcieliśmy dać zawodnika na skrzydle, który będzie dysponował szybkością, żeby zagrać za linię obrony. Co do innych urazów - na pewno po każdym meczu, a szczególnie po tak intensywnym, jakieś tam urazy, czy dolegliwości się pojawią, ale myślę, że nie będą one na tyle groźne, aby wykluczyły któregoś z zawodników z niedzielnego meczu - powiedział trener Moskal.

Kolejne pytanie dotyczyło aktualnie trwającej budowy zespołu oraz jeszcze jego mankamentów.

- Patrząc na to z kim graliśmy, to myślę, że delikatny optymizm jest, natomiast nawet po dobrych meczach jest co poprawiać, więc myślę, że po dzisiejszym meczu jest kilka spraw, które mogliśmy zrobić lepiej. Chociażby wykończenie oraz utrzymanie się przy piłce, a także naszą asekurację ataku. Czasami tego też brakowało, żeby mieć większą kontrolę nad meczem - przyznał szkoleniowiec Wisły.

Kazimierza Moskala poproszono ponadto o ocenę debiutu Łukasza Zwolińskiego w krakowskiej Wiśle.

- Nie ma tutaj jakiegoś ogromnego zachwytu, ale też wykonał tę robotę, którą miał wykonać. Miał sytuację, po której mógł zdobyć bramkę, nie udało się, ale musimy też pamiętać, że Łukasz dołączył do nas nie tak dawno i też miał treningi indywidualne. Nie trenował z zespołem i on też potrzebuje czucia i boiska oraz partnerów, z którymi obecnie występuje. Nie wiem w jakiej skali miałbym to oceniać, ale było poprawnie - odpowiedział trener.

Dziennikarze kontynuowali jednak pytania o grę Zwolińskiego, wskazując na to, że bardzo często był on na pozycji spalonej. A poproszono też o ocenę gry w defensywie tego zawodnika.

- Od Łukasza wymagamy tego żeby był tym zawodnikiem, który będzie wbiegał za linię obrony i będzie atakował przestrzeń za plecami, oczywiście nie będąc na pozycji spalonej, ale może to wynikać z braku ogrania i z zespołem oraz braku treningów z zespołem? Co do defensywy, to jest co poprawiać. Szczególnie w tym momencie, gdy jesteśmy w ataku na połowie przeciwnika i musimy się lepiej ustawić do tego, żeby ewentualne wybite piłki przejąć i nie dać się zaskoczyć jakimś kontratakiem - dodał.

Trenera Moskala zapytano jeszcze o to, z czego wynikał zdaniem dziennikarza - słaby początek drugiej połowy w wykonaniu Wisły...

- Wydaje mi się, że na pierwszą połowę wyszliśmy trochę ze zbyt wielką bojaźnią, bo zbyt szybko traciliśmy piłki, natomiast sam początek drugiej połowy był uważam bardzo dobry. Dopiero po straconej bramce na 0-2 Rapid przejął inicjatywę i nie było widać też różnicy, że grają jednego mniej. To fakt. Z czego się to bierze? Z tego, że gdy łapiesz dobry rytm, wydaje Ci się, że masz wszystko pod kontrolą i dostajesz bramkę, to jednak jest to solidny cios dla zespołu i taka pewnie chwila zwątpienia była. Też potrzebowaliśmy czasu, żeby wrócić do jakiejś tej naszej normalnej gry - przyznał trener.

Moskala zapytano również o to, czy pomimo porażki nie wpłynie ten mecz jednak pozytywnie na zespół, bo Rapid jest wysoko notowanym przeciwnikiem, a momentami nie radził sobie z "Białą Gwiazdą".

- Myślę, że spróbowaliśmy. Wiedzieliśmy, że jest to trudny rywal, ale próbowaliśmy zagrać na tyle, na ile nas będzie stać odważnie. Zresztą wydaje mi się, że sama pierwsza jedenastka, w której byli i Zwoliński oraz Rodado - grając razem - o tym świadczy. Czy to wpłynie pozytywnie, czy nie? Myślę, że odpowiedź dla nas będzie w niedzielę. Jak zespół zareaguje nie tyle po porażce, bo mecz można przegrać, ale po tym meczu pucharowym, po którym przyjdą mecze ligowe? I to jest dla nas teraz najważniejsze. I o tym mówiłem w szatni tuż po meczu do zawodników, że nie myślimy o rewanżu, tylko myślimy o Polonii Warszawa, która tutaj przyjdzie w niedzielę - mówił Moskal.

Na zakończenie trenera Wisły zapytano o ocenę występu Oliviera Sukiennickiego, a pytający dziennikarz określił postawę 21-latka, jako tego, który był "motorem napędowym" Wisły.

- Po raz kolejny Olivier pokazał, że może być taką siłą napędową tego zespołu. Ja to widzę, że on lepiej czuje się będąc w środku na pozycji numer "dziesięć", czy "osiem", ale dziś mieliśmy inny plan i na początku w innej roli występował, ale myślę, że on jest zawodnikiem wszechstronnym, uniwersalnym, że nie ma to specjalnie dla niego większego znaczenia - zakończył trener zespołu Wisły Kraków.

Robert Klauß: - Dwie różne połowy meczu

Czwartek, 25 lipca 2024 r.

Cieszę się że wygraliśmy. Mówiliśmy wczoraj o podobnym wyniku, jaki padł dokładnie 100 lat temu, wtedy także było 2-1 dla Rapidu i powiedziałem, że chętnie bym się pod takim wynikiem podpisał. I tak też się rzeczywiście stało - powiedział na konferencji prasowej po meczu Wisły z Rapidem trener wiedeńskiego zespołu - Robert Klauß.

- Były to dwie różne połowy meczu, ale też pod koniec pierwszej części spotkania jeden z naszych zawodników otrzymał czerwoną kartkę. Na początku meczu zbyt często traciliśmy piłkę. Później opanowaliśmy sytuację i było z tym coraz lepiej. Była nawet okazja, aby zdobyć bramkę na 2-0 już do przerwy, co nam się niestety nie udało. Oczywiście gdy otrzymaliśmy czerwoną kartkę stało się jasne, że Wisła będzie częściej utrzymywać się przy piłce, a my będziemy musieli skupić się na obronie. Pomimo tego opanowaliśmy sytuację i znów zaczęliśmy częściej utrzymywać się przy piłce. Zdobyliśmy też drugą bramkę. Później znów było jednak zbyt dużo niebezpiecznych sytuacji pod naszym polem karnym, bo straciliśmy już też trochę siły. Nie do końca pilnowaliśmy jak należy gry na skrzydłach i z jednej z takich sytuacji Wisła zdobyła bramkę kontaktową, ale sobie na nią zasłużyła. Choć to nas oczywiście nie ucieszyło. Można był zobaczyć w tym meczu to co jest mocną stroną obydwu drużyn. Zarówno nasz zespół, jak i Wisła są mocne szczególnie w formacjach ataku - dodał trener Rapidu Wiedeń.


Źródło: wislaportal.pl


Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Zwoliński: Przeciwnik nie okazał się wcale taki straszny

26.07.2024, 17:10

Łukasz Zwoliński to debiutant w barwach Wisły Kraków, którzy w starciu przeciwko Rapidowi Wiedeń zameldował się na murawie przy R22. Napastnik recepty na bramkarza gości nie znalazł, ale przed nim szansa w kolejny czwartek w meczu rewanżowym.

„Przede wszystkim, jeśli chodzi o sam mecz, to pozostał duży niedosyt. Zabrakło nam naprawdę niewiele, żeby ten mecz zremisować, a nawet wygrać. Mieliśmy swoje sytuacje. Atmosfera była wspaniała. Granie przy pełnych trybunach… Nie ma nic lepszego dla piłkarza. Jeszcze przy takich kibicach, którzy wspierają cały mecz. I to nie jeden sektor, a cały stadion. Niesamowite! Tym bardziej można mówić - może nie o jakimś wielkim rozczarowaniu - ale biorąc pod uwagę przebieg tego spotkania, to o niedosycie” - zaczął Zwolak. „Jest duży niedosyt. Tym bardziej, że potwierdziło się to, o czym mówiłem na konferencji przed meczem. Przeciwnik nie okazał się wcale taki straszny, jak wyglądał na papierze. Przegraliśmy 1:2, ale wcale nie uważam, żebyśmy mogli powiedzieć, że przed rewanżem” - zaznaczył.


Przynajmniej dwie okazje do strzelenia gola miał Zwoliński, jednak przy obu z nich zabrakło albo precyzji, albo szczęścia. „Tej pierwszej sytuacji nawet jeszcze nie miałem okazji dokładnie zobaczyć. Wiem, że ostatecznie udało mi się uderzyć, ale strzał został zablokowany. Bardziej mimo wszystko szkoda tej „główki”. Rapid strzelił nam gola, gdy piłka odbiła się od dwóch słupków i wpadła do siatki. Mnie odbiła się od słupka i wypadła…” - analizował. „Tutaj w Krakowie przy odrobinie szczęścia mogliśmy ten mecz przynajmniej zremisować. Pojedziemy teraz do Wiednia i nie mamy nic do stracenia. Wiem, że to może zabrzmieć jak banał, ale już pokazaliśmy kibicom, że możemy z tym Rapidem grać jak równy z równym. Może nie jesteśmy drużyną z Ekstraklasy, ale zagraliśmy na tyle dobrze, że Rapid mógł być zaskoczony” - mówił.

Zwoliński grał na pograniczu spalonego. Czy wynikało to z tego, że potrzebuje jeszcze czasu, aby zgrać się z drużyną? „Ze mną tak jak jest, że przez całą karierę balansuję na linii spalonego. W Ekstraklasie wiele moich bramek VAR analizował po pięć minut czy był spalony, czy go nie było. Taki mam styl, ale też trochę mieliśmy takie założenia na ten mecz. Chodziło o to, żeby Angel Rodado miał więcej miejsca między liniami, a ja żebym bardziej wiązał tych obrońców. Na ile to wychodziło, to trudno mi oceniać, bo od tego są trenerzy. Wiem tyle, że nasza współpraca z Angelem z meczu na mecz będzie wyglądała lepiej. Tego akurat jestem pewien!” - zaznaczył. „Paweł Brożek ostatnio mi mówił, że jak grał w Wiśle z Rafałem Boguskim, to mieli takie schematy, że grali po prostu w ciemno. Ale taka współpraca, takie czucie wymagało trochę czasu, żeby się zrozumieć, grać na pamięć. Ja cieszę się, że z Angelem złapaliśmy bardzo szybko kontakt w szatni. On ma super jakość. Z treningu na trening, z meczu na mecz to będzie wyglądało w naszej współpracy po prostu lepiej. Obaj będziemy na tym korzystać. Będzie korzystać na tym Wisła. Mocno w to wierzę” - wyraził nadzieję.

Zanim Wiślacy zagrają w Wiedniu, to czeka ich mecz domowy z Polonią Warszawa. „Ani w Ekstraklasie, ani w I lidze nie będzie łatwych meczów. Grałem w wielu drużynach i pamiętam, jak w wielu meczach męczyliśmy się w ataku pozycyjnym, gdy rywale bronili się głęboko. Wisła Kraków w I lidze robi wrażenie. Każdy będzie na nas mobilizował się dodatkowo. Ja życzę sobie i chłopakom, żebyśmy zagrali tak odważnie, jak w meczu z Rapidem. Jeśli będziemy tak prezentować się w I lidze, ale dorzucimy do tego skuteczność, to o wyniki jestem spokojny” - zakończył Łukasz Zwoliński.


Źródło: wislakrakow.com


Anton Cziczkan: - Wciąż wszystko zależy od nas

Piątek, 26 lipca 2024 r.

- Wszystko wciąż zależy od nas, ale też gdy grasz o jednego zawodnika więcej, to potrzebujesz zagrać bardziej wyrachowanie. Musisz zagrać inaczej. Oni oddawali nam momentami piłkę, ale też jakość tego rywala była widoczna. Dlatego strzelili nam dwa gole - mówił po przegranym 1-2 spotkaniu z Rapidem Wiedeń bramkarz krakowskiej Wisły - Anton Cziczkan.

- Wciąż jednak wszystko zależy od nas. W rewanżu musimy zagrać bez presji, spokojniej, bo choć przeciwnik ma jedną bramkę więcej, to pojedziemy do Austrii żeby powalczyć. Teraz czeka nas jeszcze mecz ligowy i to jest dla nas najważniejsze. Oczywiście puchar to jest puchar, ale najważniejsze są mecze ligowe. Musimy w lidze zacząć pozytywnie i grać tak jak zawsze gramy na własnym stadionie - mówił bramkarz.

Antona Cziczkana zapytaliśmy o stracone bramki, czy przy pierwszym strzale był on zasłonięty?

- Był trochę rykoszet, między nogami Josepha. Szkoda. A druga to był bardzo mocny strzał. Chwilę wcześniej my sami mieliśmy sytuację Zwolińskiego i tam był słupek, a u nas dwa słupki i bramka. Taki jest futbol - dodał.

Bramkarza Wisły zapytaliśmy też o plany na najbliższe godziny, a więc czas przed meczem ligowym z Polonią.

- Jutro będzie trochę regeneracji i już będziemy się przygotowywać na mecz z Polonią. Musimy dobrze zacząć, bo liga to najważniejszy cel naszej drużyny, aby awansować do Ekstraklasy - zapewnia golkiper.

Na zakończenie zapytaliśmy jeszcze Cziczkana o jego pozycję w zespole oraz o to czy czuje się w nim coraz pewniej?

- Musimy wszyscy ciężko pracować, bo nikt nie ma zagwarantowanego miejsca na boisku. Musimy codziennie trenować. Oczywiście czuję zaufanie od trenerów, ale zawsze musisz pokazać swoją jakość na boisku, na treningach. Musimy codziennie pracować. A jeśli chodzi o mój język polski, to czytam dużo książek, a do tego ciągła praktyka języka w drużynie. To jest zawsze tylko lepiej dla mnie. Z trenerami też wszystkie odprawy, tak jak i wszystkie zajęcia są po polsku i to również jest dla mnie lepiej. Z trenerem bramkarzy też mówimy teraz po polsku. Mamy teraz czterech bramkarzy i trzech to Polacy, a ja przebywam z nimi. Gdy był Ratón, to mówiliśmy po angielsku, a teraz tylko po polsku, co jest lepsze dla mnie, dla komunikacji. Bardzo szybko uczę się polskiego i to sprawa praktyki. Jestem już Wasz? OK, to mogę otrzymać paszport - śmiał się na zakończenie Cziczkan.

Źródło: wislaportal.pl

Bartosz Jaroch: - Nie składamy broni

Piątek, 26 lipca 2024 r.

- Rozegraliśmy niezłe spotkanie. Szkoda tych dwóch sytuacji z pierwszej połowy. Mojej i Łukasza Zwolińskiego. No i z drugiej połowy, bo graliśmy w przewadze. Mieliśmy super sytuację na 1-1 i myślę, że gdyby ona skończyła się golem, to ten wynik byłby korzystny dla nas - powiedział po meczu pucharowym z Rapidem Wiedeń Bartosz Jaroch.

Ta druga bramka trochę Was jakby na kilka minut przygniotła. Taka nagła akcja, dwa słupki i bramka.

Bartosz Jaroch: - No tak to właściwie wyglądało, że po tej bramce na 0-2 przeciwnik przejął kontrolę nad tym meczem, może taki lekki gong, bo mówię, że ten początek drugiej połowy był niezły. Ta sytuacja Łukasza, no szkoda, że słupek. No ale nic, jedziemy na rewanż, najpierw mecz oczywiście z Polonią Warszawa. A później będziemy myśleli o rewanżu, ale jeszcze nie wszystko stracone.

Nie wszystko stracone, myślę, że jest szansa powalczyć. Wiadomo, że piłkarsko to jest lepsza drużyna, natomiast ambicją, walką myślę, że tam można spróbować coś zadziałać.

- Jakości w drużynie przeciwnika było wiele, nawet sytuacja, gdzie w dziesięciu potrafili nas dominować, ale tak jak mówię, my walczyliśmy, nie składamy broni. Pojedziemy tam w czwartek zagrać dobry mecz.

W pierwszej połowie po starciu z rywalem doznałeś kontuzji. Jak to wygląda w tym momencie?

- W tym momencie jest, myślę, że wszystko ok.

Rywal dzisiaj z dużo wyższej półki niż ten poprzedni?

- Tak. Jakości u rywala nie brakowało, indywidualności były na wysokim poziomie, ale fajnie było też zmierzyć się z takim zespołem. A myślę, że nie wyglądaliśmy jakoś dużo gorzej.

Co w takim razie należy poprawić przed kolejnym spotkaniem?

- Myślę, że skuteczność. To na pewno, bo też szkoda tej sytuacji w 95. minucie, kiedy Ángel Baena miał fajną piłkę i mógł ją lepiej wykończyć. No i nic, tak jak mówię, nie możemy składać broni i pojedziemy do Wiednia z podniesioną głową, aby walczyć o zwycięstwo.

Olivier Sukiennicki odkryciem tego meczu?

- Oliwier od początku sezonu wygląda nieźle. To jest jeszcze młody chłopak i fajnie. Na pewno super jak utrzyma tę formę do końca sezonu.

Atmosfera na stadionie była godna fazy grupowej europejskich pucharów.

- No jasne, takie mecze się fajnie gra. Mówiliśmy sobie przed nim, że nie mamy nic do stracenia. Rapid jest faworytem, ale choć my jesteśmy z drugiego poziomu rozgrywkowego, to nic nam nie zostaje tylko cieszyć się grą, a nie stanąć z tyłu, tylko też próbować swoich sytuacji. No i fajnie jest zmierzyć się z takim zespołem w eliminacjach do Ligi Europy.

Musicie sobie jednak poukładać to w głowach, że puchary są przyjemne, ale jednak to liga to jest dla Was priorytet.

- Tak, zgadza się... Musimy szybko zejść na ziemię. Z europejskiego grania trzeba teraz zejść na nasze podwórko i od pierwszego meczu zacząć punktować i tych punktów nie tracić, tylko zdobywać je przed wszystkim u siebie. Także już od jutra myślimy tylko o Polonii Warszawa i na tym się będziemy skupiać.

Ale przyznaj - Wisła to jest szalony klub. Gracie w pierwszej lidze, europejskie puchary.

- Tak, ale mam nadzieję, że choć reprezentujemy Polskę z drugiej szczebla, to myślę, że robimy to godnie.


Źródło: wislaportal.pl

Rafał Mikulec: - Powinniśmy przynajmniej zremisować ten mecz

Piątek, 26 lipca 2024 r.

- Przede wszystkim graliśmy o jednego więcej. Mogliśmy na pewno zdobyć więcej bramek, a na pewno nie możemy też stracić bramki grając w przewadze - powiedział po swoim po meczu z wiedeńskim Rapidem Rafał Mikulec.

Było troszeczkę widać różnicę w jakości zawodników, ale myślę, że nadrabialiśmy to ambicją. Zwłaszcza do tej straconej bramki było chyba nieźle.

Rafał Mikulec: - Tak, ale myślę, że my też swoją jakość pokazaliśmy i może też między innymi dlatego, że graliśmy w przewadze. Mieliśmy dużo sytuacji i powinniśmy, myślę, że powinniśmy jak nie wygrać, to przynajmniej zremisować ten mecz.

Była okazja w ostatniej minucie. Ángel Baena miał taką, może nie prostą sytuację, ale można było z tego bramkę zdobyć.

- Tak, na pewno niedosyt jest po tej sytuacji. Myślę, że jak nie była to stuprocentowa sytuacja, to 95%. Powinniśmy takie gole strzelać.

Początek meczu taki chyba niezbyt dobry, nawet trener o tym mówił na konferencji, że chyba niezbyt dobrze weszliście w mecz. Z czego to wynikało Twoim zdaniem?

- Tak, myślę, że za szybko chcieliśmy rozgrywać akcje. Brakowała nam spokoju. Mieliśmy też kilka niedokładnych podań. Musimy grać lepiej, dokładniej i myślę, że to jest to.

Trener przed meczem mówił o odwadze i wysłał jasny sygnał ustawiając w wyjściowym składzie dwóch napastników. Też Gogół był dosyć wysoko ustawiony. Mieliście się nie bać i zagrać jak równy z równym.

- Przede wszystkim wyszliśmy i nie baliśmy się tego przeciwnika. Myślę, że też to pokazaliśmy na boisku, że graliśmy jak równy z równym.

Czy przed rewanżem uważasz, że jest jeszcze szansa, żeby można było ich "ugryźć"?

- No tak, oczywiście. To jest tylko przewaga jednej bramki. W piłce jest wszystko możliwe i pojedziemy tam tylko po zwycięstwo.

Jakie nastroje były w szatni po tej pierwszej połowie, bo z jednej strony stracona bramka, ale z drugiej strony czerwona kartka. To chyba w najlepszym momencie, bo schodzicie do szatni, no i można wyjść na nowo trochę podładowanym na drugą połowę.

- Ta czerwona kartka na pewno nas podbudowała. Chcieliśmy wyjść, też była zmiana Baeny, żeby rozruszał prawe skrzydło, Ale tak jak już wcześniej powiedziałem - nie możemy wyjść na drugą połowę i stracić bramkę, jak przeciwnik grał w dziesięciu.

W końcówce już nie było czego bronić, bo te ataki były takie huraganowe, było blisko, żeby jednak ten wynik całkowicie odwrócić.

- Przeciwnik już raczej grał tak jak się gra gdy jesteś na wyjeździe i grasz w dziesięciu. To się raczej bronisz, a my mieliśmy też swoje sytuacje.

Jak ocenisz Rapid, czy było czuć, że jest to wyższa półka, jeśli chodzi o Europę, czy jednak ta równorzędna walka pokazała, że nie ma się co bać takich przeciwników?

- Na pewno, moim zdaniem, dużo lepszy przeciwnik niż wcześniejszy. Dużo jakości na pewno piłkarskiej. W środku mieli bardzo dużo zawodników, grali szybko piłką. No i myślę, że widać to, że są to puchary europejskie.

Na bokach jednak, zwłaszcza w pierwszej połowie, trochę to u Was przeciekało. Z czego to wynikało? Brakowało czasami trochę asekuracji?

- Przeciwnicy stali szeroko i grali szybko piłką, przeszywali nas w środku przez dwie linie. Szybko zmieniali strony i myślę, że dlatego tak łatwo dochodzili czy do wrzutek, czy do sytuacji.

Trener mówi jednak teraz - nie myślimy o rewanżu, myślimy o Polonii Warszawa, bo wiadomo, że dla Was najważniejszy cel na ten sezon to awans do Ekstraklasy.

- Przede wszystkim nie możemy patrzeć na Rapid, skoro mamy jeszcze przeciwnika w niedzielę, u siebie. Patrzymy się tylko na Polonie i chcemy zdobyć trzy punkty.

Źródło: wislaportal.pl

Jarosław Królewski: - Dobrze się ten mecz oglądało

Czwartek, 25 lipca 2024 r.

- Fajnie było się tutaj po pierwsze spotkać. Myślę, że w takim momencie, kiedy jesteśmy w europejskich pucharach, zobaczyć cały stadion. Dać młodym piłkarzom Wisły Kraków zagrać w takim meczu - powiedział po spotkaniu pucharowym z Rapidem Wiedeń prezes krakowskiej Wisły - Jarosław Królewski.

- Prawda jest taka, że byliśmy wymagającym rywalem dla Rapidu. Znamy swoje tak naprawdę też miejsce w szeregu, ale nie podeszliśmy do tego meczu w taki sposób, że różnią nas budżety, doświadczenie, czy cokolwiek innego. Jasne jest, że dzisiaj budżet Rapidu Wiedeń to jest między 150, a 200 milionów złotych, więc po prostu ta różnica jest. Natomiast chłopaki walczyli dzisiaj do samego końca. Myślę, że bardzo miło było oglądać młodych zawodników jak Kutwę, Krzyżanowskiego, Gogóła, czy Sukienickiego, którzy walczyli po prostu o każdy centymetr boiska. No i myślę, że jest wiele optymizmu w nas, ale też wiele pokory. Natomiast pamiętajcie jedno, nawet jakby się skończyło remisem po strzale Baeny, to w Wiedniu trzeba byłoby strzelić jeszcze jedną bramkę, więc musimy jeszcze iść po prostu tę jedną bramkę i zobaczyć, co się stanie dalej - dodał na wstępie swojej rozmowy z dziennikarzami Królewski.

Niektórzy mówili, że Sukienicki wyglądał poprzednio dobrze, bo było to na tle słabszego rywala. A dzisiaj też imponował.

Jarosław Królewski: - Transfery w tej rundzie były bardzo mocno przemyślane. Między innymi Olivier był przez nas obserwowany już dłuższy okres czasu. Przed oczywiście transferem były różne głosy, no bo wielu wypominało mu te braki w defensywie, jakby wspominało o tym, że zawodnicy z tego poziomu ligi mogą mieć problem z pierwszą ligą, a tu mamy europejskie puchary. A jednak to też pokazuje, że musimy być chyba bardziej odważni. Bardziej wierzyć tym młodym chłopakom z niższych lig, bo jednak okazuje się, że da się znaleźć jakieś fajne diamenty. Przy czym pamiętajmy o tym, że dużo pokory przed nim, bo wiecie ile było już świetnych talentów w Wiśle Kraków i jak to się różnie kończyło w przeszłości - przyznał prezes.

Czyli panie prezesie, pan wierzy w to, że jeszcze można coś w rewanżu zdziałać?

- A dlaczego mam nie wierzyć? Prawda jest taka, że prywatnie uważam, tak powiem wam szczerze, że bez tej czerwonej kartki łatwiej by się nam grało. Przeważnie jest tak, że jak drużyna jest bardzo doświadczona, to potrafił takie mecze rozgrywać. A myślę, że Rapid grałby bardziej otwarty futbol bez tej czerwonej kartki. Natomiast prawda jest też taka, że staraliśmy się tę bramkę strzelić. Myślę, że gdyby Zwoliński strzelił na 1-1, to mielibyśmy jeszcze pół godziny gry. I myślę, że mogliśmy ten mecz wygrać. Natomiast pamiętajcie jedną bardzo ważną rzecz. Nawet z wygrana w tym meczu 2-1, nie oznaczałaby zbyt wiele przed rewanżem. Tak samo dzisiaj przegrana 1-2, nie oznacza tego, że nasze szanse już dzisiaj nie istnieją. Baena mógł troszkę niżej to strzelić, żebyśmy mieli euforię na stadionie, no ale przyznacie Państwo, że dobrze się ten mecz oglądało.

Wczoraj trener zasugerował dość mocno, że jeszcze przydałby mu się pomocnik i napastnik, jeśli chodzi o transfery.

- My oczywiście wiemy, jakie są potrzeby i życzenia trenera, czy generalnie, biorąc to o czym rozmawiamy ze sztabem szkoleniowym. Natomiast my przed okienkiem również założyliśmy sobie jakąś wizję tego, którzy zawodnicy odejdą, a którzy mają przyjść na dane pozycje. Mamy akurat taką dobrą sytuację, że wydaje nam się, że będziemy mieli jakościowe transfery. Mamy teraz jeszcze pięć tygodni, żeby postawić ewentualną "kropkę na i". Będziemy się przyglądać tej kadrze. Również w takch meczach, jak dzisiaj z Rapidem Wiedeń, jak wyglądają poszczególni zawodnicy na poszczególnych pozycjach. Bo pamiętajcie też jedną rzecz, że jeśli mówimy o środkowym pomocniku i mówimy na przykład o napastniku, no to mamy też jakby takie wyzwania jak pozycja dla młodzieżowca, więc to też nie jest takie oczywiste, że my możemy sprawić, że ten skład będzie zbyt mocno zaludniony. Natomiast podchodzimy do tego spokojnie. Pięć tygodni, myślę, że jakieś wzmocnienia jeszcze mogą do nas trafić.

Jak wygląda sytuacja z Kubą Krzyżanowskim?

- Cały czas Kuba jest zawodnikiem Wisły Kraków. Na pewno niezależnie jaki ruch podejmiemy, będziemy chcieli z nim przedłużyć kontrakt. Natomiast nam zależy, żeby ten chłopak grał. Nam nie zależy na tym, żeby ten chłopak na przykład w naszej projekcji siedział na ławce przez cały sezon, bo to dla niego w tym wieku byłaby to duża strata. Nawet jakbyśmy dzisiaj rozważali to, żeby on zszedł do trzeciej ligi, to myślę, że dla niego to nie byłoby zbyt rozwojowe. Więc przyglądamy się każdym ofertom, również tą, jaka opisywana jest na przykład z Torino. Przy czym osobiście uważamy, że w przypadku na przykład Torino, taki konkretny przykład, bo dziś piszą o tym w mediach, to ta drużyna nie ma rezerwowej drużyny, więc tam bezpośrednio można wejść do gry z drużyny w Primavera, czy na ławkę w Serie A. Dla takiego młodego chłopaka to też jest jakieś wyzwanie. A druga sprawa to też dla nas jest, wydaje się, że kluczowe, żeby zawodnicy się rozwijali. Prawda jest też taka, że ta "piłka" jest po naszej stronie.

Sporo było jednak komentarzy odnośnie opcji jego wykupu.

- Ale moi drodzy, naprawdę jak czasami czytam internautów, to myślę, że trzeba byłoby robić jakieś testy IQ, zanim się komuś dać Internet do tego, żeby w nim pisał. Chłopak ma 18 lat. 18 lat! I my mówimy, że co, że mając 19 lat, jak nie wykupi go klub z Serie A, to będzie jakąś porażką? Umówmy się, naprawdę. To jest jakby kolejne doświadczenie, które musi po prostu ten chłopak w swoim życiu ewentualnie przeżyć. Przy czym jeszcze nic nie jest postanowione, więc oczywiście mówimy hipotetycznie. No ale nie bądźmy też po prostu defetystami. Co z tego, że ktoś go miałby po roku nie wykupić? Ilu takich zawodników jest? No proszę państwa, no bądźmy też poważni! A z naszej perspektywy wybierzemy taką opcję, która sprawi, że nasz zawodnik Kuba Krzyżanowski będzie się rozwijał. I to jest kluczowe.

Jakie pan ma oczekiwania przed inauguracją ligi? Będzie w niedzielę podobnie jak dzisiaj?

- No pewnie nie będzie kompletu, bo to jest oczywiste. Pamiętajcie też, że niektórzy odkładali urlopy, żeby być dzisiaj na meczu, a wyjadą pewnie w weekend na wakacje. Natomiast dla nas kluczowe jest, żeby w tych meczach ligowych wygrywać. To jest dla nas ważne, żeby dobrze rozpocząć sezon. Zobaczymy, jak będziemy wyglądać fizycznie, natomiast też podchodzimy do tego z pokorą, bo te pierwsze mecze w pierwszej lidze ze specyficznymi przeciwnikami różnie wyglądają. Widzieliśmy dokładnie mecz Wisły Płock, który teoretycznie miał zdecydowanie lepszy skład, ale nie potrafiła wygrać. Czy nawet Arki Gdynia, więc to wiecie, to nie są proste moim zdaniem rzeczy na samym początku sezonu. Tym bardziej, że dzisiaj chłopaki pokazali walkę, a to znaczy, że są po prostu dobrze motorycznie i fizycznie przygotowani.

Mecz przed tygodniem postanowiliście jednak przełożyć.

- Zrobiliśmy to tak myślę, że optymalnie i w konsultacji ze sztabem. Wydaje nam się, że ten setup, który teraz mamy, jest optymalny. Proszę pamiętać również, że my wciąż walczymy w Lidze Europy. Powalczymy w tym Wiedniu i jedziemy tam po prostu powalczyć. Nie jedziemy tam, żeby tylko rozegrać mecz, tylko to jest kwestia jednej bramki i mamy dogrywkę, czy rzuty karne. A wiecie, że takie sprawy w Wiśle bywają ciekawe... Natomiast potem mamy jeszcze mecze w Lidze Konferencji i tam naprawdę wiele rzeczy się może zdarzyć. Po dzisiejszym meczu myślę, że wszyscy wiemy, że zarówno Sarajewo, czy też Trnava - są absolutnie w naszym zasięgu, więc umówmy się szczerze - oni są wszyscy w naszym zasięgu. A potem w ostatnim meczu, to wiecie co może się dziać tutaj na stadionie. I zawsze możemy liczyć na to, że my do tej Ligi Konferencji trafimy. Proszę też pamiętać, że z naszej perspektywy ważne jest, żeby zacząć dobrze ligę, ale też moim zdaniem nie przesadzajmy, bo te mecze w tej Lidze Konferencji zaraz się być może skończą, a zostanie nam prawie 30 meczów do rozegrania w kraju. Wydaje mi się, że powinniśmy czerpać z tego lekcję, którą mamy w europejskich pucharach, bo dla nas wszystkich to jest jakaś lekcja. Nawet nie wiecie, jak trudno jest klubowi z pierwszej ligi zorganizować mecz w europejskich pucharach, gdy na co dzień nie jest on w Ekstraklasie. Dla nas organizacyjnie biura, delegaci, wymagania finansowe, prognozy, które musieliśmy jeszcze w połowie lipca przedstawić nowe... Mało kto wie, że w połowie lipca musieliśmy dokonać wszystkich spłat, aby licencja była teraz, a nie w listopadzie. Wszystko udźwignęliśmy. Zawodnicy są na bieżąco. Walczymy dalej. Myślę, że trzeba patrzeć na to, na tą przyszłość pozytywne.

Skąd pomysł na przekazanie prezentu dla Rapidu?

- Wiedzieliśmy, że mają 125 lat. Wiem, jak ważne jest to w przypadku takich klubów, jak Rapid Wiedeń, czy Wisła Kraków, żeby po prostu takie momenty celebrować. To są naprawdę fajni ludzie. Myślę, że też dzisiaj byli zdumieni, jak wyglądał stadion Wisły Kraków. Nasz stadion jest większy niż Rapidu, więc myślę, że nie odczuli zbytnio tego, że grają z klubem, który dzisiaj jest na poziomie drugiej ligi.

Może po tym meczu Wisła nie odczuje tak bardzo kary nałożonej od UEFA, choć dziś za brak przejść ewakuacyjnych mogą być kolejne?

- Myślę, że te kary za przejściach są standardem, więc umówmy się, że troszkę do tego przywykliśmy. No a kary, jak to kary... Zawsze one występują. Plusem jest to, że jest to dłuższy okres płatności, więc nie trzeba będzie tego robić teraz, w momencie okna transferowego.

A czy przymierzacie się jeszcze - jeśli chodzi o transfery - do jakiegoś młodzieżowca?

- Pracujemy cały czas nad tymi młodzieżowcami. Nie jest to proste, żeby znaleźć młodzieżowca z jakością w polskiej lidze. Oczywiście takich, którzy chcą tutaj przyjść, jest bardzo wielu. No ale takich ludzi, którzy nie chcą ich oddać, jest również bardzo dużo. No i to jest problematyczne.

Źródło: wislaportal.pl

Galeria sportowa