Agnieszka Kaczmarczyk

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 06:24, 2 lis 2016; Kyzcwezs (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
Agnieszka Kaczmarczyk
Informacje o zawodniczce
narodowość Polska
urodzona 23 maja 1989r., Szczecin
wzrost 188 cm
pozycja silna skrzydłowa
osiągnięcia juniorskie
  • brązowy medal Mistrzostw Europy kadetek (2005)
  • srebro Mistrzostw Polski juniorek starszych (2007, 2008, 2009)
  • srebro Mistrzostw Polski juniorek (2007)
  • srebro Mistrzostw Polski kadetek (2005)
  • brąz Mistrzostw Polski juniorek (2006)
osiągnięcia seniorskie
  • złoto Mistrzostw Polski (2015)
  • srebro Mistrzostw Polski (2009, 2010)
  • brąz Mistrzostw Polski (2008, 2011, 2016)
  • Puchar Polski (2015)
Kariera klubowa
Sezon Drużyna
-2006 STK Kusy Szczecin
2006-2012 AZS Gorzów
2012-2013 Lider Pruszków
2013-2014 KING Wilki Morskie Szczecin
2014/2015 Wisła Can-Pack Kraków
2015/16 MUKS Poznań
2016 (w) Ślęza Wrocław
2016/17 Ślęza Wrocław

Agnieszka Kaczmarczyk, koszykarka Wisły Can Pack, urodziła się 23 maja 1989 roku. Gra na pozycji silnej skrzydłowej, mierzy 188 cm wzrostu. Z Białą Gwiazdą związana w sezonie 2014/15.

  • Jest wychowanką STK Kusy Szczecin, gdzie grała do 2006r.
  • Reprezentantka Polski, debiutowała w 2011r.
  • Dwukrotna, srebrna medalistka rozgrywek o Mistrzostwo Polski z AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski.

Artykuły. Wywiady

Agnieszka Kaczmarczyk: Wiśle się nie odmawia!

Dodano: 2014-10-09 06:54:45 (aktualizacja: 2014-10-12 02:05:07)

Paweł / WislaLive.pl

Kilka chwil po zakończeniu meczu koszykarek Wisły Can-Pack Kraków z Basketem Gdynia Agnieszka Kaczmarczyk specjalnie dla naszego serwisu odpowiedziała na pytania dotyczące m.in. pierwszych wrażeń z pobytu w klubie z ul. Reymonta 22, celów na ten sezon, a także... swojego pseudonimu. Poniżej prezentujemy zapis tego wywiadu.

Co spowodowało, że po zakończeniu minionego sezonu przyjęłaś ofertę Wisły Can-Pack?

To jest Wisła Kraków i już sam fakt, jak mocna drużyna złożyła mi ofertę, był wystarczającym argumentem. Nie musiałam więc zastanawiać się, aby odpowiedzieć pozytywnie, zwłaszcza, że wcześniej nie miałam propozycji z tego klubu.

Zapewne na zainteresowanie Wisły miała wpływ Twoja dobra postawa w poprzednim sezonie, gdy grałaś w barwach zespołu King Wilki Morskie Szczecin.

Myślę, że to faktycznie mogło mieć znaczenie. Klub ze Szczecina niestety zakończył swoją działalność, zatem i tak czekała mnie zmiana pracodawcy.

Jak oceniasz warunki w Wiśle – organizację, atmosferę?

To jest klub, który od wielu lat gra na najwyższym poziomie, zatem również organizacja jest na takim samym - najwyższym - poziomie. W drużynie panuje bardzo fajna atmosfera, w czym pomagają członkowie sztabu. Mam zatem nadzieję, że to będzie wspaniały zespół.

Jak podoba Ci się Kraków?

Jestem zauroczona tym miastem. Powoli je poznaję, wolny czas spędzam głównie na zwiedzaniu nowych miejsc.

Przed rozpoczęciem tego sezonu grałaś w reprezentacji. Jak oceniasz swoje występy?

Zaliczyłam niewiele występów, spędzałam mało czasu na parkiecie. Myślę, że przyjdzie jeszcze czas, kiedy będę grać więcej w reprezentacji.

Jakie stawiasz sobie cele na ten sezon?

Najwyższe! Wiem, że tak jest w Wiśle co roku. Zarówno w polskiej ekstraklasie, jak i w Eurolidze będziemy walczyć o zwycięstwo w każdym meczu. Wiadomo - w tych drugich rozgrywkach nie ma łatwych rywali i trzeba dać z siebie wszystko. Wierzę, że jesteśmy w stanie tego dokonać.

Wielu fachowców stawia Wisłę Can-Pack zdecydowanie na pierwszym miejscu w Tauron Basket Lidze Kobiet. Czy widzisz jakiś team, który najbardziej może Wam zagrozić?

Najtrudniej jest być liderem czy faworytem, czyli w takiej sytuacji, w której teraz jesteśmy. Liga w tym sezonie może być bardzo nieobliczalna, wiele klubów znacząco zmieniło swoje składy. Najgroźniejsze dla nas powinno być Artego Bydgoszcz, posiadające bardzo mocny skład. Również Energa Toruń, pomimo niezbyt dobrego występu na inaugurację (wygrana różnicą zaledwie 1 pkt. z beniaminkiem – Pszczółka AZS UMCS Lublin – przyp. autor), dysponuje dużym potencjałem. Wydaje mi się, że to są, oprócz Wisły, dwa najmocniejsze zespoły.

Czy nie masz obaw dotyczących walki o miejsce w składzie czy presji ze strony kibiców, która nieraz daje o sobie znać w Wiśle?

Na razie zobaczymy, co przyniesie sezon. Mam nadzieję, że uda mi się rozwinąć przy innych zawodniczkach, które prezentują bardzo wysoki poziom.

Większość swojej kariery spędziłaś w KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp. Patrząc z perspektywy kilku lat – co było główną przyczyną bardzo dobrych wyników tego zespołu?

W składzie AZS-u były wówczas świetne zawodniczki, jak choćby Samantha Richards, która była naszą liderką i dzięki niej wygrywałyśmy wiele meczów. Jednak przede wszystkim udało nam się stworzyć bardzo dobry i zgrany kolektyw. Duży wpływ na to miała pozytywna atmosfera i konsekwentne przestrzeganie zasad ustalonych przez trenera Dariusza Maciejewskiego.

Odeszłaś z Gorzowa Wlkp. w 2012 roku. Czy uważasz, że podjęłaś ten krok we właściwym momencie?

Uważam, że to kwestia takiego naturalnego rozwoju w karierze każdego sportowca. Spędziłam w AZS-ie 7 lat i podczas tak długiego okresu nauczyłam się wszystkiego, czego mogłam i zamierzałam się nauczyć. Dlatego nadeszła chwila, gdy należało podjąć kolejne wyzwania w swojej karierze, spróbować czegoś innego.

Wolisz grać na pozycji silnej skrzydłowej czy środkowej?

Jestem zdecydowanie „czwórką”. W zeszłym sezonie byłem nieco przymuszona sytuacją do gry na środku.

Twoje koszykarskie plusy i minusy?

Plusem jest przede wszystkim obrona – w tym elemencie zawsze czułam się dobrze. Muszę popracować nad atakiem, szczególnie wykorzystywaniem szans, jakie mam w wykańczaniu akcji.

Co chcesz osiągnąć w koszykówce? Czy stawiasz sobie cele dalsze niż właśnie rozpoczęty sezon?

Nie, ten sezon jest w tej chwili dla mnie najważniejszy. Chciałabym zdobyć mistrzostwo Polski, czyli osiągnąć sukces, którego jeszcze nie mam na swoim koncie. Później będę myśleć, co dalej.

Na zakończenie naszej rozmowy, powiedz, skąd wziął się Twój pseudonim – „Ciacho”?

Wymyśliła go... oczywiście Justyna Żurowska, razem z Kasią Dźwigalską, jeszcze podczas naszych wspólnych występów w Gorzowie Wlkp. Wzięło się to stąd, że na boisku dużo krzyczę, przekazując swoje uwagi koleżankom, a głos mam taki, jaki mam (łagodny, niezbyt donośny - przyp. autor). Dlatego w nawiązaniu do ciasteczka ze „Shreka” ochrzciły mnie właśnie „Ciacho”.


Rozmawiał: Paweł




Źródło: wislalive.pl

Galeria zdjęć