Agnieszka Szott-Hejmej

Z Historia Wisły

Agnieszka Szott-Hejmej
Informacje o zawodniczce
narodowość Polska
nazwisko panieńskie Szott
urodzona 23 marca 1982 r. w Gorzowie Wielkopolskim
wzrost 186 cm
pozycja niska skrzydłowa
osiągnięcia seniorskie
  • Klubowe Wicemistrzostwo Europy 2004
  • Akademickie Mistrzostwo Europy 2006, 2007
  • Akademickie Wicemistrzostwo Europy 2005
  • Siódme miejsce na ME 2005
  • Mistrzostwo Polski 2003, 2004, 2014, 2015
  • Puchar Polski 2014, 2015
  • Brązowy medal Mistrzostw Polski 2001, 2002, 2008
  • Mistrzostwo Szwajcarii 2009
Kariera klubowa
Sezon Drużyna
1994-1998 Stilon Gorzów
1998-2002 Ślęza Wrocław
2003-2004 Lotos Gdynia
2003-2004 Odra Brzeg
2004-2008 KSSSE AZS PWSZ Gorzów
2008-2009 Sdent Sierre Basket
2009-2010 Elitzur Ramla
2009-2010 AEL Limassol
2010-2013 Artego Bydgoszcz
2013-2014 Wisła Can-Pack Kraków
2014-2015 Wisła Can-Pack Kraków
2015-2016 Wisła Can-Pack Kraków
Autograf
Autograf

Agnieszka Szott-Hejmej (ur. 23 marca 1982 r. w Gorzowie Wielkopolskim) - koszykarka Wisły Can-Pack w sezonach 2013/2014, 2014/2015, reprezentantka Polski.

  • Kontrakt z Białą Gwiazdą podpisała w maju 2013 roku po rozstaniu się z ekipą Artego Bydgoszcz.
  • Mierząca 186 cm wzrostu zawodniczka występuje na pozycji niskiej skrzydłowej.
  • Karierę sportową rozpoczęła w 1994 w Stilonie Gorzów gdzie grała przez pięć kolejnych lat.
  • Wystąpiła na Mistrzostwach Europy seniorek w 2005 oraz 2011 roku.
  • Prywatnie Agnieszka Szott-Hejmej, uważana za jedną z najpiękniejszych polskich koszykarek, jest żoną wioślarza, trzykrotnego olimpijczyka, Rafała Hejmeja.


Spis treści

Artykuły i wywiady

Szott-Hejmej: By produkt był dobry, potrzeba sukcesów

25 lipca 2013

Rozmowa z Agnieszką Szott-Hejmej, koszykarką Wisły Can-Pack Kraków. Rozmawia Justyna Krupa.

W czerwcu nie udało się Pani awansować z reprezentacją na Eurobasket 2015. W jakim nastroju rozstawałyście się z koleżankami z kadry? Dominowała rezygnacja i frustracja, że się nie udało, czy raczej powiedziałyście sobie: nie szkodzi, awans zapewnimy sobie w przyszłym roku?

Było i to, i to. Towarzyszyło nam poczucie bezradności, bo w końcu miałyśmy ten awans w zasięgu ręki. Nie byłyśmy w stanie jednak odrobić strat z pierwszego meczu z Grecją. Byłam podłamana, przyznaję. Wszystko dlatego, że bardzo wierzyłam, iż się uda, a łatwiejszej drogi na Eurobasket już nie mogłyśmy mieć. Jest jednak nadzieja, że za rok się nam powiedzie.

(...)

Pozytywne jest to, że udało się Pani uniknąć poważniejszego urazu, mimo tak pracowitej końcówki poprzedniego sezonu. W swojej karierze tak wiele razy zmagała się Pani z kontuzjami, że chyba odetchnęła Pani z ulgą.

Rzeczywiście, na szczęście ze zdrowiem wszystko u mnie w porządku. Podczas jednego z meczów podkręciłam kostkę, ale był to drobny uraz. Teraz zaczęłam indywidualne treningi w Zakopanem i Wałczu. Dyrekcje tamtejszych Centralnych Ośrodków Sportu umożliwiły mi treningi, za co jestem im bardzo wdzięczna, bo to w końcu oblegane ośrodki i zazwyczaj miejsca są tu porezerwowane. Mogę przy tej okazji spędzić czas z córką i mężem, który też tu trenuje [Rafał Hejmej jest reprezentantem Polski w wioślarstwie - przyp. JUK].

Niebawem zacznie Pani z Wisłą przygotowania do sezonu ligowego. Problem w tym, że nadal nie wiadomo, ile drużyn zagra w Basket Lidze Kobiet, bo duża ich część ma problemy finansowe. Nie wygląda to chyba zbyt wesoło?

Widać, że kryzys odbija się na lidze. Ja jednak jestem optymistką. Mam nadzieję, że w końcu w Polsce znów zwiększy się zainteresowanie kobiecą koszykówką. Brakuje jednak spektakularnych sukcesów, takich jakie były chociażby w siatkówce. Najbardziej - tych na poziomie reprezentacyjnym. Może gdyby udało nam się jednak w przyszłym roku awansować na mistrzostwa Europy, to coś by się "ruszyło". Dużo dobrego mógłby przynieść też sukces którejś z polskich drużyn w Eurolidze.

Wydawało się jednak, że skoro organizację kobiecej ligi na powrót wziął na siebie Polski Związek Koszykówki, to powinna nastąpić próba naprawy sytuacji. Chociażby poprzez działania marketingowe.

Cóż, marketing… Czy pani chciałaby kupić produkt, który jest szeroko reklamowany, ale w praktyce nie jest dobry? Jeżeli polska koszykówka kobieca nie odnosi sukcesów, to nie jest "dobrym produktem". Mam jednak nadzieję, że ewentualne osiągnięcia Wisły i CCC Polkowice w Eurolidze coś zmienią na lepsze.

Znamy już rywali "Białej Gwiazdy" w Eurolidze. Na pewno trudne zadanie czeka Wisłę na starcie - do Krakowa przyjedzie Rivas Madryt z Jose Hernandezem w roli trenera.

Nie jest to łatwa grupa, bo jest w niej dużo zespołów doświadczonych, ogranych w Eurolidze. I kilka, które mierzą w awans do Final Eight. Jednak - jeśli wszystko się fajnie poukłada - to i my możemy się tam znaleźć. W tym sezonie mamy wyrównany skład, bo poprzedni sezon pokazał, że to nie gwiazdy decydują o sukcesie, ale zespołowość. Mam tu na myśli rywalizację Wisły z CCC Polkowice, w której to krakowski zespół miał na papierze większe nazwiska w składzie, a jednak przegrał walkę o złoto. Czasem nawet zespół z lepszym budżetem może być łatwiejszym rywalem, niż drużyna złożona z prawdziwych "walczaków". Nasza kadra na nadchodzący sezon wygląda jednak obiecująco, bo choć nie ma gwiazd formatu Tiny Charles, to są w niej waleczne koszykarki. A takie zawodniczki, jak Erin Phillips, Jantel Lavender czy Zane Tamane to też nie są anonimowe postacie.

Źródło: gazetakrakowska.pl
Rozmawiała Justyna Krupa

Jeśli zdobędziemy mistrzostwo Polski, to ten sukces zadedykuję rodzinie

2014-04-24

Po tym, jak przegrałyście drugi z finałowych meczów z CCC Polkowice w Krakowie, w klubie zrobiło się na pewno nerwowo.

Do Polkowic udałyśmy się z bojowym nastawieniem. W tym drugim, przegranym meczu w Krakowie ekipa CCC zaskoczyła nas tym, że była bardziej agresywna w odbiorze i obronie od nas. Teraz to my musimy być bardziej waleczne. Każda z nas musi dać z siebie maksimum swoich możliwości.

Drużyna CCC była w tym sezonie targana wewnętrznymi konfliktami, przeżywała wzloty i upadki. Wydawało się już, że nie podejmie z wami wyrównanej walki w finałach.

Jeśli chodzi o zawodniczki, to występuje tam nie byle kto. Takie nazwiska jak Belinda Snell i Jelena Skerović to koszykarki z najwyższej półki i trzeba o tym pamiętać. Ale nie możemy pozwalać narzucić sobie ich stylu gry. Musimy wykorzystywać przewagę wzrostu, która jest po naszej stronie.

Za Panią pierwszy w życiu sezon gry w rozgrywkach Euroligi. Jak ocenia Pani ten debiutancki rok w elicie? Wcześniej były obawy, jak organizm wytrzyma ten napięty terminarz i dwa mecze w tygodniu.

Nie było źle, ale fajerwerków też nie było. Wystawiłabym sobie jakąś przeciętną ocenę. Często byłam niewidoczna w ataku, ale też trzeba brać pod uwagę, że akcje ofensywne w Wiśle nie były ustawiane pode mnie, jak to bywało w niektórych wcześniejszych klubach. Człowiek uczy się przez całe życie. Na pewno poprawiłam grę w obronie, która wcześniej była moim słabszym punktem. Przede wszystkim cieszy to, że fizycznie wytrzymałam trudy tego sezonu, mecze co trzy dni. Czasem dokuczały mi jakieś mikrourazy albo ból kolana, ale ogólnie "nie pękłam" fizycznie.

Jest Pani gotowa na to, by powtórzyć takie wyzwanie? Chciałaby Pani rozegrać kolejny sezon w Eurolidze i przedłużyć umowę z Wisłą?

Nie wiem, czy zostanę, to zależy od stanowiska klubu. Ale myślę, że jeszcze jeden sezon w rozgrywkach euroligowych mój organizm by wytrzymał. Nie sądzę, by był to problem.

Wiśle udało się w tym sezonie zbudować zgrany zespół, nie było w nim takich konfliktów, jak rok wcześniej. Warto byłoby pozostawić trzon drużyny na kolejny sezon, ale już słychać, że to będzie niemożliwe. Cristina Ouvina np. w mediach społecznościowych ogłosiła, że opuszcza Kraków.

Trzeba przyznać, że w tym sezonie atmosferę w drużynie miałyśmy super. Już drugi raz z rzędu tak fajna ekipa mi się trafiła, po zespole Artego Bydgoszcz z sezonu 2012/13. Świetnie te relacje między nami się układały i gdyby to ode mnie zależało, to pozostawiłabym na przyszły sezon wszystkie dziewczyny! Najpierw jednak stoczmy walkę o mistrzostwo, a potem będziemy gdybać, co dalej.

W czerwcu czekają Panią eliminacje do mistrzostw Europy. Rok temu reprezentacja Polski nie uzyskała awansu, tym razem może się udać?

Naszym celem jest awans na Eurobasket. Jeśli chodzi o naszych rywali, to Słowacja ma duże ambicje, by wrócić do czołówki. Słowenia to też poważny zespół. Jest jeszcze Luksemburg. Nie ma się jednak co oglądać na siłę rywala. Rok temu mówiło się o naszych przeciwnikach: "Bułgaria, a kto to jest?" A przecież męczyłyśmy się w dwumeczu z tym zespołem. Trzeba po prostu zagrać swoje i zwyciężyć. Ale na razie się jeszcze na tym nie koncentruję, teraz najważniejsze jest dla mnie zdobycie mistrzostwa Polski. Potem będę miała upragnione dwa tygodnie wolnego, bo nie ukrywam, że jestem już trochę zmęczona. Marzę o wakacjach z moją rodziną, która ostatnio mogła się czuć trochę zaniedbana. Jeśli zdobędziemy to mistrzostwo, to zadedykuję je właśnie rodzinie, bo bardzo mnie przez ten cały sezon wspierała.

Źródło: gazetakrakowska.pl
Rozmawiała Justyna Krupa

W łóżku jestem egoistką!

Galeria zdjęć