Alina Kisiel

Z Historia Wisły

Alina Kisiel - siatkarka Wisły, wzrost: 181cm. Reprezentowała Białą Gwiazdę w latach 80-tych w rozgrywkach krajowych oraz w spotkaniach z drużynami zagranicznymi. Zdobywczyni Mistrzostwa Polski z roku 1982 oraz 1984.

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1987, nr 134 (13 VII) nr 12434

PRZEGLĄDAM włoskie czasopisma i dzienniki: tygodnik o siatkówce „Pallavolo”, „La Gazetta dello Sport”, „Giornale di Sicilia”, „L Ora”. Wszędzie wywiady z ALINĄ KISIEL, jej zdjęcia, artykuły o niej, komentarze na temat gry b. zawodniczki krakowskiej Wisły.

Dowody dużego zainteresowania polską siatkarką. Takiej publicity nie miała nigdy w swojej kilkunastoletniej karierze sportowej. Po to, żeby zdobyć wreszcie popularność musiała udać się do Włoch.

Ale w listopadzie ubiegłego roku wyjeżdżała do Palermo pełna obaw. Zastanawiała się, czy z mężem Jerzym potrafią przystawać się do sycylijskich warunków, innego klimatu, odmiennych obyczajów. Co. prawda jechała tam grać w siatkówkę, w zespole beniaminka II ligi Alisurgel, lecz trudno przecież miesiącami żyć samym sportem, tym bardziej, że treningi odbywały się raz dziennie wieczorem, a mecze tylko w soboty. W dodatku, jako straniera, czyli zawodniczka zagraniczna, w odróżnieniu od koleżanek z drużyny, nie musiała pracować, dysponowała więc dużą ilością wolnego czasu.

Kisielowie szybko znaleźli bratnie dusze. Serdecznie zajęli się nimi czołowa przed laty polska siatkarka Bożena Modnicka i Włoch Franco Messina. Wspólne kolacje, wycieczki za miasto, poznawanie zakątków Palermo, to wszystko przyspieszało adaptację w nieznanym kraju. Alina i Jerzy coraz lepiej mówili po włosku, co pozwoliło im rozszerzyć kontakty towarzyskie.

Klub, finansowany przez firmę produkującą i sprzedającą mrożonki (w tym także polskie kurczaki) zapewnił przybyszom z Krakowa superkomfortowe mieszkanie, najpierw w willowej dzielnicy Mondello, w pobliżu hali sportowej, gdzie odbywały się treningi i mecze, potem w drogim, nowoczesnym bloku, w centrum miasta. W zamian, gospodarze oczekiwali od Aliny dobrej, skutecznej gry.

Już w dwa dni po zjawieniu się na Sycylii, wystąpiła w ligowym spotkaniu.

Najtrudniej było jej przyzwyczaić się do mało elastycznego, położonego bezpośrednio na betonie parkietu. Na początku miała nawet problemy ze ścięgnami Achillesa. Na szczęście, po kilku wizytach w gabinecie odnowy biologicznej, skończyły się kłopoty zdrowotne. Jej postawa na boisku satysfakcjonowała prezesa klubu, Armando Sabato. Była czołową zawodniczką drużyny, zbierała wysokie oceny w różnych klasyfikacjach, choć wśród rywalek znajdowały się nie tylko Włoszki, ale także Bułgarki, Chinki, Koreanki, Argentynki.

Alina Kisiel podpisała kontrakt na 2 lata, dlatego również w nadchodzącym sezonie wystąpi w barwach sycylijskiego zespołu.

Od maja przebywa na urlopie w Polsce, mocno stęskniła się bowiem za 9-letnią córką Karoliną, która obecnie mieszka u babci w Radomiu, tam uczęszcza do szkoły. Do rodziców Karolina wybiera się tylko na wakacje.

Z Aliną i Jerzym Kisielami przyjechał do naszego kraju kierownik drużyny Alisurgel, zarazem dziennikarz sportowy w gazecie „L Ora”. Franco Vaiarelli.

I jego właśnie poprosiłem o opinię na temat gry b. siatkarki Wisły na włoskich boiskach. Podkreślił, że w kilku ważnych meczach wręcz rozstrzygnęła o zwycięstwie. Miała duży udział w tym, że Alisurgel utrzymał się w II lidze, zajął 6. miejsce, uplasował się w środku tabeli. Stwierdził, że Sycylijczycy mają szczęście do Polek, bo kiedyś pochwały zbierała tam także Teresa Kasprzyk.

Włosi nie żałują więc, że wydali pieniądze na sprowadzenie Aliny Kisiel. Zresztą to i tak była kropla w morzu wydatków, jakie ten jednosekcyjny klub poniósł w związku z udziałem w rozgrywkach II ligi. Z uwagi na ogromne odległości siatkarki z Palermo podróżowały na mecze wyłącznie samolotami, poza tym mieszkały w hotelach o wysokim standardzie, nic też dziwnego, że potrzebowały w sumie 250 milionów lirów. Dlatego prezes i jego współpracownicy beż przerwy szukają sponsorów. Obecnie jednym z najpoważniejszych jest właściciel firmy Alisurgel i drużyna nosi taką nazwę. Gdyby jednak znalazł się ktoś hojniejszy, zespół z dnia na dzień zmieni szyld We Włoszech zdarza się to bardzo często.

W trakcie rozmowy z Aliną i Jerzym Kisielami oraz ich gościem Franco Vaiarellim dowiedziałem się o ciekawej ofercie, jaką wysłannik sycylijskiego klubu złożył działaczom Wisły. Siatkarki z Palermo chcą przyjechać do Polski, w rewanżu pragną zaprosić do siebie krakowianki. Z tej propozycji warto chyba skorzystać.

Przygotował: JERZY SASORSKI