Arkadiusz Głowacki

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 113: Linia 113:
| suma bramek =
| suma bramek =
}}
}}
 +
==Wiślackie biografie: Arkadiusz Głowacki==
 +
Za: http://www.wislakrakow.pl/
 +
 +
Arkadiusz Głowacki, obecny kapitan Wisły, urodził się 13 marca 1979 roku w Poznaniu. Obrońca Wisły swoją karierę rozpoczynał w sezonie 1994/1995 w słynnej poznańskiej "trzynastce" (SKS 13 Poznań), skąd po roku przeniósł się do Lecha Poznań. W barwach "Kolejorza" debiutował w pierwszej lidze 7 maja 1997 roku w spotkaniu z Amicą Wronki (1:1). Latem 1999 roku podpisał kontrakt z Wisłą Kraków. W barwach „Białej Gwiazdy” po raz pierwszy wystąpił w meczu ligowym z Odrą Wodzisław 4. marca 2000 roku (3:1), spędził wówczas na boisku 58 minut.
 +
 +
7. września 2003 roku Głowacki prolongował kontrakt z Wisłą do końca 2008 roku. - Miałem pewne wątpliwości. Rozmawialiśmy z trenerem, z prezesami, przedłożono mi plan, według którego Wisła będzie nadal silną drużyną. To zdecydowało - oświadczył po podpisaniu umowy.
 +
 +
26.czerwca 2008 kolejna umowa została przedłużona do końca grudnia 2012 roku. Po złożeniu podpisu Głowacki powiedział: - Rozważałem, czy wyjechać za granicę, czy grać niemal całe życie w jednym klubie. Zdecydowałem się na drugą opcję i jestem z tego dumny.
 +
 +
*
 +
 +
"Mało jest tak utalentowanych, a przy tym pechowych, zawodników jak Arkadiusz Głowacki. Jeśli akurat nie jest przypadkiem kontuzjowany, znaczy to ni mniej, ni więcej tyle, że najprawdopodobniej zaraz będzie. Albo strzeli samobója. Lub dostanie czerwoną kartkę czy sprokuruje rzut karny. Tak układają się jego losy od dłuższego już czasu, a szczególne nasilenie ma miejsce w meczach reprezentacji. Arkadiusz Głowacki powinien jak najszybciej udać się do Sevres. W tamtejszym Międzynarodowym Biurze Wag i Miar wzoru pechowca jeszcze nie mają, a Wiślak w tej roli spisałby się znakomicie" - taka opinia z jednego z kibicowskich blogów sportowych z września 2006 roku jest zbyt drastyczna i okrutna, ale w pewnym sensie obrazuje przebieg kariery Arkadiusza Głowackiego, pełnej gwałtownych zwrotów i nieszczęśliwych przypadków.
 +
 +
Głowacki, zgodnie uważany przez ekspertów za ogromny talent, w karierze przerywanej kontuzjami nie miał wielu szans zaprezentowania pełni swych możliwości. Urazy dopadały go w najmniej oczekiwanych momentach, eliminowały zarówno z obozów przygotowawczych, jak i z ważnych meczów. Przykładowo w sezonie 2003/2004 na 26 możliwych ligowych spotkań wystąpił w zaledwie 14, w sezonie 2005/2006 - w 12 meczach na 30 możliwych. Pozostały czas wypełniło mu leczenie.
 +
 +
Długie okresy rehabilitacji, przerwy w treningach, wiążący się z tym brak ciągłości gry musiały mieć zgubny wpływ na formę zawodnika i boiskową pewność siebie. Stąd wynikały błędy, a jeśli dodać do tego ogromnego pecha, z którym piłkarz się nie rozstaje, Głowacki jawi się wręcz jako postać tragiczna.
 +
 +
„W 58. minucie, gdy dośrodkowanie z lewej strony trafiło w gąszcz nóg pod polską bramką, piłka trafiła w nogę Głowackiego, który samobójczym strzałem umieścił ją w siatce” – ten fragment relacji „Gazety Wyborczej” z meczu z Anglią w Chorzowie (wrzesień 2004) to tylko jeden z dowodów na pecha towarzyszącego Głowackiemu. Sam zawodnik powiedział wówczas: - Niestety, nie miałem dzisiaj szczęścia. Moje dwa błędy zadecydowały o naszej porażce. To ja zawaliłem. Nie wiem, czy to był przypadek czy brak szczęścia. Jestem podłamany. Dla każdego zawodnika, po którego błędzie pada zwycięski gol dla rywali, taka sytuacja nie jest łatwa. Muszę się jednak jakoś z tego podnieść i patrzeć w przyszłość. Mam nadzieję, że już ostatni raz.
 +
 +
Niestety, w Reprezentacji (debiut 10 lutego 2002 w meczu przeciwko Wyspom Owczym) Głowacki głównie kojarzy się z pechem, by wspomnieć chociażby czerwoną kartkę w meczu z Finlandią na początku eliminacji do Euro 2008.
 +
 +
O pechu można by również mówić w kontekście meczów, w których nie grał, choć mógł i zdecydowanie powinien.
 +
 +
Głowacki uczestniczył w MŚ 2002 w Korei i Japonii, ale … akurat wtedy, gdy był zdrowy i w wyśmienitej formie, ówczesny selekcjoner Jerzy Engel w pierwszych, sromotnie przegranych meczach postawił na innych zawodników. „Starzy” kadrowicze zawiedli. Arek dostał szansę gry dopiero w pożegnalnym spotkaniu Polaków przeciwko Stanom Zjednoczonym, zebrał znakomite recenzje i został okrzyknięty „odkryciem Mundialu”. Nie było wówczas kibica, który by nie żałował, że Głowacki nie grał przeciwko Korei i Portugalii.
 +
 +
Fatum Arkadiusza Głowackiego doskonale obrazuje też sytuacja z października 2003 roku. Po okresie rehabilitacji miał wrócić na ligowe boiska w spotkaniu z Dospelem (GKS Katowice). Przedtem jednak Henryk Kasperczak chciał go obejrzeć w meczu rezerw. Niestety, już w 28. min Arek został usunięty z boiska. – „To prawda: w piłkę nie trafiłem, tylko w nogi rywala. Myślałem jednak, że dostanę żółtą kartkę. Zrobiło się zamieszanie i sędzia chyba stracił trochę orientację. To druga czerwona kartka w całej mojej karierze. Szkoda, że ją dostałem. Z Dospelem Katowice na pewno nie zagram. Mam nadzieję, że będzie to jedyny mecz kary. Sędzia - z Katowic oczywiście - będzie mógł się pochwalić, że załatwił mi przerwę w jednym meczu ekstraklasy” – powiedział Gazecie Wyborczej.
 +
 +
We wrześniu 2004 roku Wisła odpadła z Pucharu UEFA po dwumeczu z Gruzinami. Głowacki czuł się odpowiedzialny za hańbiącą porażkę, do której przyczyniły się między innymi jego błędy: - Ostatnio rzeczywiście mam chyba pecha. Tłumaczę to sobie jednak tak, że kiedyś ten okres minie i później będzie już lepiej - pech mnie opuści. Taką przynajmniej mam nadzieję - mówił niemal łamiącym się głosem po spotkaniu z Dinamem. Dodajmy, że podczas rewanżowego meczu w Tbilisi naciągnął mięsień dwugłowy i nie mógł wystąpić w Derbach Krakowa (3 października, 0:0). Do tego doszedł jeszcze uraz kolana, co wyeliminowało Arka z gry na pięć tygodni.
 +
 +
 +
Na kilku etapach swej kariery Głowacki był na najlepszej drodze, aby zostać czołowym obrońcą Europy. Znakomite występy w lidze i w pucharach sprawiały, że interesowały się nim między innymi Auxerre, Olympique Marsylia czy FC Sewilla. Niestety, zamiast podbijania Europy, odwiedzał lekarzy i fizjoterapeutów. „To były ciężkie lata, ale za każdym razem powtarzałem sobie, że to już ostatnia kontuzja. I z nowym, równie mocnym, zapałem zabierałem się do pracy. Nie miałem czasu ani ochoty na depresję” – zwierzył się Głowacki na łamach „Przeglądu Sportowego”.
 +
 +
W sezonie 2007/2008, w którym nie dręczyły go kontuzje a osiągniętą formą imponował kibicom i ekspertom, również nie znalazł uznania w oczach kolejnego selekcjonera, tym razem Leo Beenhakkera. Holendra ostrzegały przed Głowackim m.in. tabloidy jak „Fakt”, w którym we wrześniu 2007 mogliśmy przeczytać: „Arkadiusz Głowacki szykuje się do gry w pierwszym składzie reprezentacji Polski przeciwko Finlandii. I choć wynik meczu jest niewiadomą, jednego możemy być pewni - "Głowa" albo strzeli samobója, albo dostanie czerwoną kartkę, albo odniesie kontuzję. Głowacki to chodzący pech, jemu nawet w drewnianym kościele cegła spadłaby na głowę.”
 +
 +
Mimo problemów Reprezentacji z obrońcami, „Głowa” na EURO 2008 nie pojechał. – „Bardzo szanuję Głowackiego, to świetny klubowy zawodnik, ale będę szczery - jest zbyt wolny i niewystarczająco szybki w głowie, żeby grać na międzynarodowym poziomie. Nie prezentuje poziomu na mistrzostwa Europy” – te słowa holenderskiego szkoleniowca, wypowiedziane po gładko przegranych przez Polskę czerwcowych Mistrzostwach Europy w Austrii, oburzyły wówczas nie tylko kibiców Wisły.
 +
 +
Pecha Głowackiego widać też na jego twarzy i głowie, na których rok po roku przybywa śladów po cudzych łokciach, zderzeniach i upadkach. Wynika to z charakteru zawodnika, który nigdy nie bał się twardej, męskiej walki i – jak mawiają eksperci – głowę wkładał tam, gdzie inni nie odważyliby się włożyć nogi. Ot, chociażby we wrześniu 2004 opuszczał boisko zakrwawiony po kolizji z Jackiem Dembińskim, a w grudniu 2007 po zderzeniu z Michałem Stasiakiem na głowie Arka przybyło 7 szwów …
 +
 +
W meczu kadry narodowej z Grecją zimą 2004 roku doznał jednocześnie kilku urazów. - Wydawało mi się, że zawodnik grecki jest już w polu karnym i bałem się asekurować łokciem. Chciałem włożyć głowę i... trafiłem w głowę rywala - opowiadał o przykrym zderzeniu Głowacki. Oprócz rozbitego prawego łuku brwiowego, miał także zasinienie pod lewym okiem, efekt kontaktu z łokciem rywala. - Mecz był toczony w sympatycznej atmosferze, a niestety pech chciał, że otrzymałem dwa trafienia - śmiał się "Głowa". - Po meczu pojawił się mały krwiaczek i przez pierwszy dzień nie widziałem na jedno oko - dodał Arek, który do swoich licznych urazów nauczył się podchodzić z humorem. Niestety, efektem wydarzeń w meczu z Grecją był przedwczesny powrót do Krakowa - stan, w jakim znajdował się zawodnik nie pozwolił mu zagrać w prestiżowym meczu ze Szwecją.
 +
 +
We wrześniu 2005 roku, w szóstym roku pobytu w Wiśle, Głowacki został wybrany kapitanem Wisły Kraków. Powiedział wówczas: „ Czuję się zaszczycony, dla mnie jest to naprawdę wielkie wyróżnienie.” W nowej roli zadebiutował w meczu z Pogonią. Zapytany, czy musiał krzyczeć na kolegów, odpowiedział: „Ależ skąd. Nie należę do tego typu piłkarzy, którzy pokrzykują, wypominają błędy. Mamy zresztą na tyle doświadczoną drużynę, że nie trzeba tego robić.”
 +
 +
Zaszczyty i dramatyczne upadki nie zmieniły Arkadiusza Głowackiego - w piłkarzu, którego kariera poddawana była tylu próbom, pozostał ten sam człowiek - sympatyczny, sprawiający wrażenie nieśmiałego, zawsze taktowny wobec innych.
 +
 +
 +
Statystyki "Głowy"
 +
 +
Od marca 2000 roku do dnia publikacji tego tekstu (8. września 2008) Głowacki rozegrał w Wiśle 245 meczów, w tym 162 ligowe. W ekstraklasie wystąpił 237 razy, z tego w barwach Wisły 162. Zdobył w lidze 4 bramki, w tym 3 w barwach Wisły. W Eurpucharach zanotował 40 występów (wszystkie w barwach Wisły), zdobył 1 bramkę. W Pucharze Polski zaliczył 32 mecze (1 w barwach Lecha), zdobył 2 gole. 12 razy zagrał w Pucharze Ligi (tylko w barwach Wisły).
 +
 +
wislakrakow.com
 +
(redakcja)
 +
==Arkadiusz Głowacki w akcji na boisku i poza nim==
 +
1 na 1 z Arkadiuszem Głowackim: http://pl.youtube.com/watch?v=zMjlbY1IOyY
 +
 +
Gol Arka w meczu z Lechem: http://pl.youtube.com/watch?v=wCCbmG9nNCM
 +
 +
Samobój w meczu z Anglią: http://pl.youtube.com/watch?v=lOP0bQ0gt9A
[[Kategoria:Reprezentanci Polski|Głowacki Arkadiusz]]
[[Kategoria:Reprezentanci Polski|Głowacki Arkadiusz]]

Wersja z dnia 07:12, 5 paź 2008

'
Informacje o zawodniku
W rubryce Mecze/Gole najpierw podana jest statystyka z meczów ligowych, a w nawiasie ze wszystkich meczów oficjalnych.

Wiślackie biografie: Arkadiusz Głowacki

Za: http://www.wislakrakow.pl/

Arkadiusz Głowacki, obecny kapitan Wisły, urodził się 13 marca 1979 roku w Poznaniu. Obrońca Wisły swoją karierę rozpoczynał w sezonie 1994/1995 w słynnej poznańskiej "trzynastce" (SKS 13 Poznań), skąd po roku przeniósł się do Lecha Poznań. W barwach "Kolejorza" debiutował w pierwszej lidze 7 maja 1997 roku w spotkaniu z Amicą Wronki (1:1). Latem 1999 roku podpisał kontrakt z Wisłą Kraków. W barwach „Białej Gwiazdy” po raz pierwszy wystąpił w meczu ligowym z Odrą Wodzisław 4. marca 2000 roku (3:1), spędził wówczas na boisku 58 minut.

7. września 2003 roku Głowacki prolongował kontrakt z Wisłą do końca 2008 roku. - Miałem pewne wątpliwości. Rozmawialiśmy z trenerem, z prezesami, przedłożono mi plan, według którego Wisła będzie nadal silną drużyną. To zdecydowało - oświadczył po podpisaniu umowy.

26.czerwca 2008 kolejna umowa została przedłużona do końca grudnia 2012 roku. Po złożeniu podpisu Głowacki powiedział: - Rozważałem, czy wyjechać za granicę, czy grać niemal całe życie w jednym klubie. Zdecydowałem się na drugą opcję i jestem z tego dumny.

"Mało jest tak utalentowanych, a przy tym pechowych, zawodników jak Arkadiusz Głowacki. Jeśli akurat nie jest przypadkiem kontuzjowany, znaczy to ni mniej, ni więcej tyle, że najprawdopodobniej zaraz będzie. Albo strzeli samobója. Lub dostanie czerwoną kartkę czy sprokuruje rzut karny. Tak układają się jego losy od dłuższego już czasu, a szczególne nasilenie ma miejsce w meczach reprezentacji. Arkadiusz Głowacki powinien jak najszybciej udać się do Sevres. W tamtejszym Międzynarodowym Biurze Wag i Miar wzoru pechowca jeszcze nie mają, a Wiślak w tej roli spisałby się znakomicie" - taka opinia z jednego z kibicowskich blogów sportowych z września 2006 roku jest zbyt drastyczna i okrutna, ale w pewnym sensie obrazuje przebieg kariery Arkadiusza Głowackiego, pełnej gwałtownych zwrotów i nieszczęśliwych przypadków.

Głowacki, zgodnie uważany przez ekspertów za ogromny talent, w karierze przerywanej kontuzjami nie miał wielu szans zaprezentowania pełni swych możliwości. Urazy dopadały go w najmniej oczekiwanych momentach, eliminowały zarówno z obozów przygotowawczych, jak i z ważnych meczów. Przykładowo w sezonie 2003/2004 na 26 możliwych ligowych spotkań wystąpił w zaledwie 14, w sezonie 2005/2006 - w 12 meczach na 30 możliwych. Pozostały czas wypełniło mu leczenie.

Długie okresy rehabilitacji, przerwy w treningach, wiążący się z tym brak ciągłości gry musiały mieć zgubny wpływ na formę zawodnika i boiskową pewność siebie. Stąd wynikały błędy, a jeśli dodać do tego ogromnego pecha, z którym piłkarz się nie rozstaje, Głowacki jawi się wręcz jako postać tragiczna.

„W 58. minucie, gdy dośrodkowanie z lewej strony trafiło w gąszcz nóg pod polską bramką, piłka trafiła w nogę Głowackiego, który samobójczym strzałem umieścił ją w siatce” – ten fragment relacji „Gazety Wyborczej” z meczu z Anglią w Chorzowie (wrzesień 2004) to tylko jeden z dowodów na pecha towarzyszącego Głowackiemu. Sam zawodnik powiedział wówczas: - Niestety, nie miałem dzisiaj szczęścia. Moje dwa błędy zadecydowały o naszej porażce. To ja zawaliłem. Nie wiem, czy to był przypadek czy brak szczęścia. Jestem podłamany. Dla każdego zawodnika, po którego błędzie pada zwycięski gol dla rywali, taka sytuacja nie jest łatwa. Muszę się jednak jakoś z tego podnieść i patrzeć w przyszłość. Mam nadzieję, że już ostatni raz.

Niestety, w Reprezentacji (debiut 10 lutego 2002 w meczu przeciwko Wyspom Owczym) Głowacki głównie kojarzy się z pechem, by wspomnieć chociażby czerwoną kartkę w meczu z Finlandią na początku eliminacji do Euro 2008.

O pechu można by również mówić w kontekście meczów, w których nie grał, choć mógł i zdecydowanie powinien.

Głowacki uczestniczył w MŚ 2002 w Korei i Japonii, ale … akurat wtedy, gdy był zdrowy i w wyśmienitej formie, ówczesny selekcjoner Jerzy Engel w pierwszych, sromotnie przegranych meczach postawił na innych zawodników. „Starzy” kadrowicze zawiedli. Arek dostał szansę gry dopiero w pożegnalnym spotkaniu Polaków przeciwko Stanom Zjednoczonym, zebrał znakomite recenzje i został okrzyknięty „odkryciem Mundialu”. Nie było wówczas kibica, który by nie żałował, że Głowacki nie grał przeciwko Korei i Portugalii.

Fatum Arkadiusza Głowackiego doskonale obrazuje też sytuacja z października 2003 roku. Po okresie rehabilitacji miał wrócić na ligowe boiska w spotkaniu z Dospelem (GKS Katowice). Przedtem jednak Henryk Kasperczak chciał go obejrzeć w meczu rezerw. Niestety, już w 28. min Arek został usunięty z boiska. – „To prawda: w piłkę nie trafiłem, tylko w nogi rywala. Myślałem jednak, że dostanę żółtą kartkę. Zrobiło się zamieszanie i sędzia chyba stracił trochę orientację. To druga czerwona kartka w całej mojej karierze. Szkoda, że ją dostałem. Z Dospelem Katowice na pewno nie zagram. Mam nadzieję, że będzie to jedyny mecz kary. Sędzia - z Katowic oczywiście - będzie mógł się pochwalić, że załatwił mi przerwę w jednym meczu ekstraklasy” – powiedział Gazecie Wyborczej.

We wrześniu 2004 roku Wisła odpadła z Pucharu UEFA po dwumeczu z Gruzinami. Głowacki czuł się odpowiedzialny za hańbiącą porażkę, do której przyczyniły się między innymi jego błędy: - Ostatnio rzeczywiście mam chyba pecha. Tłumaczę to sobie jednak tak, że kiedyś ten okres minie i później będzie już lepiej - pech mnie opuści. Taką przynajmniej mam nadzieję - mówił niemal łamiącym się głosem po spotkaniu z Dinamem. Dodajmy, że podczas rewanżowego meczu w Tbilisi naciągnął mięsień dwugłowy i nie mógł wystąpić w Derbach Krakowa (3 października, 0:0). Do tego doszedł jeszcze uraz kolana, co wyeliminowało Arka z gry na pięć tygodni.


Na kilku etapach swej kariery Głowacki był na najlepszej drodze, aby zostać czołowym obrońcą Europy. Znakomite występy w lidze i w pucharach sprawiały, że interesowały się nim między innymi Auxerre, Olympique Marsylia czy FC Sewilla. Niestety, zamiast podbijania Europy, odwiedzał lekarzy i fizjoterapeutów. „To były ciężkie lata, ale za każdym razem powtarzałem sobie, że to już ostatnia kontuzja. I z nowym, równie mocnym, zapałem zabierałem się do pracy. Nie miałem czasu ani ochoty na depresję” – zwierzył się Głowacki na łamach „Przeglądu Sportowego”.

W sezonie 2007/2008, w którym nie dręczyły go kontuzje a osiągniętą formą imponował kibicom i ekspertom, również nie znalazł uznania w oczach kolejnego selekcjonera, tym razem Leo Beenhakkera. Holendra ostrzegały przed Głowackim m.in. tabloidy jak „Fakt”, w którym we wrześniu 2007 mogliśmy przeczytać: „Arkadiusz Głowacki szykuje się do gry w pierwszym składzie reprezentacji Polski przeciwko Finlandii. I choć wynik meczu jest niewiadomą, jednego możemy być pewni - "Głowa" albo strzeli samobója, albo dostanie czerwoną kartkę, albo odniesie kontuzję. Głowacki to chodzący pech, jemu nawet w drewnianym kościele cegła spadłaby na głowę.”

Mimo problemów Reprezentacji z obrońcami, „Głowa” na EURO 2008 nie pojechał. – „Bardzo szanuję Głowackiego, to świetny klubowy zawodnik, ale będę szczery - jest zbyt wolny i niewystarczająco szybki w głowie, żeby grać na międzynarodowym poziomie. Nie prezentuje poziomu na mistrzostwa Europy” – te słowa holenderskiego szkoleniowca, wypowiedziane po gładko przegranych przez Polskę czerwcowych Mistrzostwach Europy w Austrii, oburzyły wówczas nie tylko kibiców Wisły.

Pecha Głowackiego widać też na jego twarzy i głowie, na których rok po roku przybywa śladów po cudzych łokciach, zderzeniach i upadkach. Wynika to z charakteru zawodnika, który nigdy nie bał się twardej, męskiej walki i – jak mawiają eksperci – głowę wkładał tam, gdzie inni nie odważyliby się włożyć nogi. Ot, chociażby we wrześniu 2004 opuszczał boisko zakrwawiony po kolizji z Jackiem Dembińskim, a w grudniu 2007 po zderzeniu z Michałem Stasiakiem na głowie Arka przybyło 7 szwów …

W meczu kadry narodowej z Grecją zimą 2004 roku doznał jednocześnie kilku urazów. - Wydawało mi się, że zawodnik grecki jest już w polu karnym i bałem się asekurować łokciem. Chciałem włożyć głowę i... trafiłem w głowę rywala - opowiadał o przykrym zderzeniu Głowacki. Oprócz rozbitego prawego łuku brwiowego, miał także zasinienie pod lewym okiem, efekt kontaktu z łokciem rywala. - Mecz był toczony w sympatycznej atmosferze, a niestety pech chciał, że otrzymałem dwa trafienia - śmiał się "Głowa". - Po meczu pojawił się mały krwiaczek i przez pierwszy dzień nie widziałem na jedno oko - dodał Arek, który do swoich licznych urazów nauczył się podchodzić z humorem. Niestety, efektem wydarzeń w meczu z Grecją był przedwczesny powrót do Krakowa - stan, w jakim znajdował się zawodnik nie pozwolił mu zagrać w prestiżowym meczu ze Szwecją.

We wrześniu 2005 roku, w szóstym roku pobytu w Wiśle, Głowacki został wybrany kapitanem Wisły Kraków. Powiedział wówczas: „ Czuję się zaszczycony, dla mnie jest to naprawdę wielkie wyróżnienie.” W nowej roli zadebiutował w meczu z Pogonią. Zapytany, czy musiał krzyczeć na kolegów, odpowiedział: „Ależ skąd. Nie należę do tego typu piłkarzy, którzy pokrzykują, wypominają błędy. Mamy zresztą na tyle doświadczoną drużynę, że nie trzeba tego robić.”

Zaszczyty i dramatyczne upadki nie zmieniły Arkadiusza Głowackiego - w piłkarzu, którego kariera poddawana była tylu próbom, pozostał ten sam człowiek - sympatyczny, sprawiający wrażenie nieśmiałego, zawsze taktowny wobec innych.


Statystyki "Głowy"

Od marca 2000 roku do dnia publikacji tego tekstu (8. września 2008) Głowacki rozegrał w Wiśle 245 meczów, w tym 162 ligowe. W ekstraklasie wystąpił 237 razy, z tego w barwach Wisły 162. Zdobył w lidze 4 bramki, w tym 3 w barwach Wisły. W Eurpucharach zanotował 40 występów (wszystkie w barwach Wisły), zdobył 1 bramkę. W Pucharze Polski zaliczył 32 mecze (1 w barwach Lecha), zdobył 2 gole. 12 razy zagrał w Pucharze Ligi (tylko w barwach Wisły).

wislakrakow.com (redakcja)

Arkadiusz Głowacki w akcji na boisku i poza nim

1 na 1 z Arkadiuszem Głowackim: http://pl.youtube.com/watch?v=zMjlbY1IOyY

Gol Arka w meczu z Lechem: http://pl.youtube.com/watch?v=wCCbmG9nNCM

Samobój w meczu z Anglią: http://pl.youtube.com/watch?v=lOP0bQ0gt9A