Arkadiusz Głowacki

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 1: Linia 1:
{{Piłkarz
{{Piłkarz
| zdjęcie = Arkadiusz Głowacki2.jpg
| zdjęcie = Arkadiusz Głowacki2.jpg
-
| imię i nazwisko =
+
| imię i nazwisko = Arkadiusz Głowacki
-
| narodowość =
+
| narodowość = [[Grafika:Flaga_pol.JPG|25px]] Polska
-
| data urodzenia =
+
| data i miejsce urodzenia = 13.03.1979, Poznań
-
| miejsce urodzenia =
+
| data i miejsce śmierci =
-
| data śmierci =
+
-
| miejsce śmierci =
+
| miejsce pochówku =
| miejsce pochówku =
-
| wzrost/waga =
+
| wzrost/waga = 186/78
-
| pozycja =
+
| pozycja = obrońca
| przebieg kariery =
| przebieg kariery =
-
| reprezentacja =
+
| reprezentacja = 21A
-
| sukcesy =
+
| sukcesy = MP 2001, 2003, 2004, 2005, 2008, 2009<br>PP 2002, 2003<br>Puchar Ligi 2001
-
| pseudonim =
+
| pseudonim = Głowa
-
| sezon1 =
+
| sezon1 = TPS Winogrady
| klub1 =
| klub1 =
| mecze1 =
| mecze1 =
| bramki1 =
| bramki1 =
-
| sezon2 =
+
| sezon2 = SKS 13 Poznań
| klub2 =
| klub2 =
| mecze2 =
| mecze2 =
| bramki2 =
| bramki2 =
-
| sezon3 =
+
| sezon3 = 1995-1999
-
| klub3 =
+
| klub3 = Lech Poznań
-
| mecze3 =
+
| mecze3 = 75
-
| bramki3 =
+
| bramki3 = 1
-
| sezon4 =
+
| sezon4 = 2000 -
-
| klub4 =
+
| klub4 = Wisła Kraków
-
| mecze4 =
+
| mecze4 = 181
-
| bramki4 =
+
| bramki4 = 4
| sezon5 =
| sezon5 =
| klub5 =
| klub5 =
Linia 160: Linia 158:
Statystyki "Głowy"
Statystyki "Głowy"
-
Od marca 2000 roku do dnia publikacji tego tekstu (8. września 2008) Głowacki rozegrał w Wiśle 245 meczów, w tym 162 ligowe. W ekstraklasie wystąpił 237 razy, z tego w barwach Wisły 162. Zdobył w lidze 4 bramki, w tym 3 w barwach Wisły. W Eurpucharach zanotował 40 występów (wszystkie w barwach Wisły), zdobył 1 bramkę. W Pucharze Polski zaliczył 32 mecze (1 w barwach Lecha), zdobył 2 gole. 12 razy zagrał w Pucharze Ligi (tylko w barwach Wisły).
+
Od marca 2000 roku '''do dnia publikacji tego tekstu (8. września 2008)''' Głowacki rozegrał w Wiśle 245 meczów, w tym 162 ligowe. W ekstraklasie wystąpił 237 razy, z tego w barwach Wisły 162. Zdobył w lidze 4 bramki, w tym 3 w barwach Wisły. W Eurpucharach zanotował 40 występów (wszystkie w barwach Wisły), zdobył 1 bramkę. W Pucharze Polski zaliczył 32 mecze (1 w barwach Lecha), zdobył 2 gole. 12 razy zagrał w Pucharze Ligi (tylko w barwach Wisły).
wislakrakow.com
wislakrakow.com
-
(redakcja)
+
(dorotja)
 +
 
 +
 
 +
 
==Arkadiusz Głowacki w akcji na boisku i poza nim==
==Arkadiusz Głowacki w akcji na boisku i poza nim==
[http://pl.youtube.com/watch?v=zMjlbY1IOyY 1 na 1 z Arkadiuszem Głowackim]
[http://pl.youtube.com/watch?v=zMjlbY1IOyY 1 na 1 z Arkadiuszem Głowackim]

Wersja z dnia 13:50, 12 gru 2009

Arkadiusz Głowacki
Informacje o zawodniku
kraj Polska
pseudonim Głowa
urodzony 13.03.1979, Poznań
wzost/waga 186/78
pozycja obrońca
reprezentacja 21A
sukcesy MP 2001, 2003, 2004, 2005, 2008, 2009
PP 2002, 2003
Puchar Ligi 2001
Sezon Drużyna Mecze Gole
TPS Winogrady
SKS 13 Poznań
1995-1999 Lech Poznań 75 1
2000 - Wisła Kraków 181 4
W rubryce Mecze/Gole najpierw podana jest statystyka z meczów ligowych, a w nawiasie ze wszystkich meczów oficjalnych.

Spis treści

Wiślackie biografie: Arkadiusz Głowacki

Za: http://www.wislakrakow.pl/

Arkadiusz Głowacki, obecny kapitan Wisły, urodził się 13 marca 1979 roku w Poznaniu. Obrońca Wisły swoją karierę rozpoczynał w sezonie 1994/1995 w słynnej poznańskiej "trzynastce" (SKS 13 Poznań), skąd po roku przeniósł się do Lecha Poznań. W barwach "Kolejorza" debiutował w pierwszej lidze 7 maja 1997 roku w spotkaniu z Amicą Wronki (1:1). Latem 1999 roku podpisał kontrakt z Wisłą Kraków. W barwach „Białej Gwiazdy” po raz pierwszy wystąpił w meczu ligowym z Odrą Wodzisław 4. marca 2000 roku (3:1), spędził wówczas na boisku 58 minut.

Arkadiusz Głowacki.
Arkadiusz Głowacki.

7. września 2003 roku Głowacki prolongował kontrakt z Wisłą do końca 2008 roku. - Miałem pewne wątpliwości. Rozmawialiśmy z trenerem, z prezesami, przedłożono mi plan, według którego Wisła będzie nadal silną drużyną. To zdecydowało - oświadczył po podpisaniu umowy.

26.czerwca 2008 kolejna umowa została przedłużona do końca grudnia 2012 roku. Po złożeniu podpisu Głowacki powiedział: - Rozważałem, czy wyjechać za granicę, czy grać niemal całe życie w jednym klubie. Zdecydowałem się na drugą opcję i jestem z tego dumny.

"Mało jest tak utalentowanych, a przy tym pechowych, zawodników jak Arkadiusz Głowacki. Jeśli akurat nie jest przypadkiem kontuzjowany, znaczy to ni mniej, ni więcej tyle, że najprawdopodobniej zaraz będzie. Albo strzeli samobója. Lub dostanie czerwoną kartkę czy sprokuruje rzut karny. Tak układają się jego losy od dłuższego już czasu, a szczególne nasilenie ma miejsce w meczach reprezentacji. Arkadiusz Głowacki powinien jak najszybciej udać się do Sevres. W tamtejszym Międzynarodowym Biurze Wag i Miar wzoru pechowca jeszcze nie mają, a Wiślak w tej roli spisałby się znakomicie" - taka opinia z jednego z kibicowskich blogów sportowych z września 2006 roku jest zbyt drastyczna i okrutna, ale w pewnym sensie obrazuje przebieg kariery Arkadiusza Głowackiego, pełnej gwałtownych zwrotów i nieszczęśliwych przypadków.

Głowacki, zgodnie uważany przez ekspertów za ogromny talent, w karierze przerywanej kontuzjami nie miał wielu szans zaprezentowania pełni swych możliwości. Urazy dopadały go w najmniej oczekiwanych momentach, eliminowały zarówno z obozów przygotowawczych, jak i z ważnych meczów. Przykładowo w sezonie 2003/2004 na 26 możliwych ligowych spotkań wystąpił w zaledwie 14, w sezonie 2005/2006 - w 12 meczach na 30 możliwych. Pozostały czas wypełniło mu leczenie.

Długie okresy rehabilitacji, przerwy w treningach, wiążący się z tym brak ciągłości gry musiały mieć zgubny wpływ na formę zawodnika i boiskową pewność siebie. Stąd wynikały błędy, a jeśli dodać do tego ogromnego pecha, z którym piłkarz się nie rozstaje, Głowacki jawi się wręcz jako postać tragiczna.

„W 58. minucie, gdy dośrodkowanie z lewej strony trafiło w gąszcz nóg pod polską bramką, piłka trafiła w nogę Głowackiego, który samobójczym strzałem umieścił ją w siatce” – ten fragment relacji „Gazety Wyborczej” z meczu z Anglią w Chorzowie (wrzesień 2004) to tylko jeden z dowodów na pecha towarzyszącego Głowackiemu. Sam zawodnik powiedział wówczas: - Niestety, nie miałem dzisiaj szczęścia. Moje dwa błędy zadecydowały o naszej porażce. To ja zawaliłem. Nie wiem, czy to był przypadek czy brak szczęścia. Jestem podłamany. Dla każdego zawodnika, po którego błędzie pada zwycięski gol dla rywali, taka sytuacja nie jest łatwa. Muszę się jednak jakoś z tego podnieść i patrzeć w przyszłość. Mam nadzieję, że już ostatni raz.

Niestety, w Reprezentacji (debiut 10 lutego 2002 w meczu przeciwko Wyspom Owczym) Głowacki głównie kojarzy się z pechem, by wspomnieć chociażby czerwoną kartkę w meczu z Finlandią na początku eliminacji do Euro 2008.

O pechu można by również mówić w kontekście meczów, w których nie grał, choć mógł i zdecydowanie powinien.

Głowacki uczestniczył w MŚ 2002 w Korei i Japonii, ale … akurat wtedy, gdy był zdrowy i w wyśmienitej formie, ówczesny selekcjoner Jerzy Engel w pierwszych, sromotnie przegranych meczach postawił na innych zawodników. „Starzy” kadrowicze zawiedli. Arek dostał szansę gry dopiero w pożegnalnym spotkaniu Polaków przeciwko Stanom Zjednoczonym, zebrał znakomite recenzje i został okrzyknięty „odkryciem Mundialu”. Nie było wówczas kibica, który by nie żałował, że Głowacki nie grał przeciwko Korei i Portugalii.

Fatum Arkadiusza Głowackiego doskonale obrazuje też sytuacja z października 2003 roku. Po okresie rehabilitacji miał wrócić na ligowe boiska w spotkaniu z Dospelem (GKS Katowice). Przedtem jednak Henryk Kasperczak chciał go obejrzeć w meczu rezerw. Niestety, już w 28. min Arek został usunięty z boiska. – „To prawda: w piłkę nie trafiłem, tylko w nogi rywala. Myślałem jednak, że dostanę żółtą kartkę. Zrobiło się zamieszanie i sędzia chyba stracił trochę orientację. To druga czerwona kartka w całej mojej karierze. Szkoda, że ją dostałem. Z Dospelem Katowice na pewno nie zagram. Mam nadzieję, że będzie to jedyny mecz kary. Sędzia - z Katowic oczywiście - będzie mógł się pochwalić, że załatwił mi przerwę w jednym meczu ekstraklasy” – powiedział Gazecie Wyborczej.

We wrześniu 2004 roku Wisła odpadła z Pucharu UEFA po dwumeczu z Gruzinami. Głowacki czuł się odpowiedzialny za hańbiącą porażkę, do której przyczyniły się między innymi jego błędy: - Ostatnio rzeczywiście mam chyba pecha. Tłumaczę to sobie jednak tak, że kiedyś ten okres minie i później będzie już lepiej - pech mnie opuści. Taką przynajmniej mam nadzieję - mówił niemal łamiącym się głosem po spotkaniu z Dinamem. Dodajmy, że podczas rewanżowego meczu w Tbilisi naciągnął mięsień dwugłowy i nie mógł wystąpić w Derbach Krakowa (3 października, 0:0). Do tego doszedł jeszcze uraz kolana, co wyeliminowało Arka z gry na pięć tygodni.


Na kilku etapach swej kariery Głowacki był na najlepszej drodze, aby zostać czołowym obrońcą Europy. Znakomite występy w lidze i w pucharach sprawiały, że interesowały się nim między innymi Auxerre, Olympique Marsylia czy FC Sewilla. Niestety, zamiast podbijania Europy, odwiedzał lekarzy i fizjoterapeutów. „To były ciężkie lata, ale za każdym razem powtarzałem sobie, że to już ostatnia kontuzja. I z nowym, równie mocnym, zapałem zabierałem się do pracy. Nie miałem czasu ani ochoty na depresję” – zwierzył się Głowacki na łamach „Przeglądu Sportowego”.

W sezonie 2007/2008, w którym nie dręczyły go kontuzje a osiągniętą formą imponował kibicom i ekspertom, również nie znalazł uznania w oczach kolejnego selekcjonera, tym razem Leo Beenhakkera. Holendra ostrzegały przed Głowackim m.in. tabloidy jak „Fakt”, w którym we wrześniu 2007 mogliśmy przeczytać: „Arkadiusz Głowacki szykuje się do gry w pierwszym składzie reprezentacji Polski przeciwko Finlandii. I choć wynik meczu jest niewiadomą, jednego możemy być pewni - "Głowa" albo strzeli samobója, albo dostanie czerwoną kartkę, albo odniesie kontuzję. Głowacki to chodzący pech, jemu nawet w drewnianym kościele cegła spadłaby na głowę.”

Mimo problemów Reprezentacji z obrońcami, „Głowa” na EURO 2008 nie pojechał. – „Bardzo szanuję Głowackiego, to świetny klubowy zawodnik, ale będę szczery - jest zbyt wolny i niewystarczająco szybki w głowie, żeby grać na międzynarodowym poziomie. Nie prezentuje poziomu na mistrzostwa Europy” – te słowa holenderskiego szkoleniowca, wypowiedziane po gładko przegranych przez Polskę czerwcowych Mistrzostwach Europy w Austrii, oburzyły wówczas nie tylko kibiców Wisły.

Pecha Głowackiego widać też na jego twarzy i głowie, na których rok po roku przybywa śladów po cudzych łokciach, zderzeniach i upadkach. Wynika to z charakteru zawodnika, który nigdy nie bał się twardej, męskiej walki i – jak mawiają eksperci – głowę wkładał tam, gdzie inni nie odważyliby się włożyć nogi. Ot, chociażby we wrześniu 2004 opuszczał boisko zakrwawiony po kolizji z Jackiem Dembińskim, a w grudniu 2007 po zderzeniu z Michałem Stasiakiem na głowie Arka przybyło 7 szwów …

W meczu kadry narodowej z Grecją zimą 2004 roku doznał jednocześnie kilku urazów. - Wydawało mi się, że zawodnik grecki jest już w polu karnym i bałem się asekurować łokciem. Chciałem włożyć głowę i... trafiłem w głowę rywala - opowiadał o przykrym zderzeniu Głowacki. Oprócz rozbitego prawego łuku brwiowego, miał także zasinienie pod lewym okiem, efekt kontaktu z łokciem rywala. - Mecz był toczony w sympatycznej atmosferze, a niestety pech chciał, że otrzymałem dwa trafienia - śmiał się "Głowa". - Po meczu pojawił się mały krwiaczek i przez pierwszy dzień nie widziałem na jedno oko - dodał Arek, który do swoich licznych urazów nauczył się podchodzić z humorem. Niestety, efektem wydarzeń w meczu z Grecją był przedwczesny powrót do Krakowa - stan, w jakim znajdował się zawodnik nie pozwolił mu zagrać w prestiżowym meczu ze Szwecją.

We wrześniu 2005 roku, w szóstym roku pobytu w Wiśle, Głowacki został wybrany kapitanem Wisły Kraków. Powiedział wówczas: „ Czuję się zaszczycony, dla mnie jest to naprawdę wielkie wyróżnienie.” W nowej roli zadebiutował w meczu z Pogonią. Zapytany, czy musiał krzyczeć na kolegów, odpowiedział: „Ależ skąd. Nie należę do tego typu piłkarzy, którzy pokrzykują, wypominają błędy. Mamy zresztą na tyle doświadczoną drużynę, że nie trzeba tego robić.”

Zaszczyty i dramatyczne upadki nie zmieniły Arkadiusza Głowackiego - w piłkarzu, którego kariera poddawana była tylu próbom, pozostał ten sam człowiek - sympatyczny, sprawiający wrażenie nieśmiałego, zawsze taktowny wobec innych.


Statystyki "Głowy"

Od marca 2000 roku do dnia publikacji tego tekstu (8. września 2008) Głowacki rozegrał w Wiśle 245 meczów, w tym 162 ligowe. W ekstraklasie wystąpił 237 razy, z tego w barwach Wisły 162. Zdobył w lidze 4 bramki, w tym 3 w barwach Wisły. W Eurpucharach zanotował 40 występów (wszystkie w barwach Wisły), zdobył 1 bramkę. W Pucharze Polski zaliczył 32 mecze (1 w barwach Lecha), zdobył 2 gole. 12 razy zagrał w Pucharze Ligi (tylko w barwach Wisły).

wislakrakow.com (dorotja)


Arkadiusz Głowacki w akcji na boisku i poza nim

1 na 1 z Arkadiuszem Głowackim

Gol Arka w meczu z Lechem

Samobój w meczu z Anglią

Mecze w Reprezentacji Polski

Stan na 17.10.2009. Arkadiusz Głowacki wystąpił w 21 spotkaniach Reprezentacji Polski - we wszystkich jako piłkarz Wisły. Otrzymał 5 żółtych kartkek i jedną czerwoną, strzelił jedną bramkę samobójczą. Brał udział w Mistrzostwach Świata w 2002 roku, wystąpił wtedy w ostatnim spotkaniu grupowym przeciwko USA. Bardzo pechowy w jego wykonaniu był mecz przeciwko Finlandii w 2006 roku: Głowacki otrzymał czerwoną kartkę i sprokurował rzut karny. Spotkaniem tym pożegnał się z kadrą na prawie trzy lata, w 2009 roku - wraz z usunięciem Leo Beenhakkera z funkcji selekcjonera - odzyskał jednak miejsce w pierwszej jedenastce i zagrał w dwóch ostatnich meczach eliminacji Mistrzostw Świata 2010.

Czerwona kartka i karny w meczu z Finlandią

  • 2002-02-10 Polska-Wyspy Owcze 2:1 (do 46 minuty), mecz towarzyski
  • 2002-05-18 Polska - Estonia 1:0 (od 89 minuty), mecz towarzyski
  • 2002-06-14 Polska-USA 3:1, MŚ 2002
  • 2002-08-21 Polska-Belgia 1:1, mecz towarzyski
  • 2002-09-07 San Marino-Polska 0:2, żółta kartka w 38 minucie, el. ME 2004
  • 2002-10-16 Polska-Nowa Zelandia 2:0, mecz towarzyski
  • 2003-02-12 Chorwacja-Polska 0:0, żółta kartka w 52 minucie, mecz towarzyski
  • 2003-04-30 Belgia-Polska 3:1, mecz towarzyski
  • 2003-06-06 Polska-Kazachstan 3:0 (do 46 minuty), mecz towarzyski
  • 2003-12-11 Malta-Polska 0:4, mecz towarzyski
  • 2003-12-14 Polska-Litwa 3:1, mecz towarzyski
  • 2004-04-28 Polska-Irlandia 0:0 (do 46 minuty), mecz towarzyski
  • 2004-05-29 Polska-Grecja 1:0 (do 74 minuty), żółta kartka w 62 minucie, mecz towarzyski
  • 2004-08-18 Polska-Dania 1:5 (od 63 minuty), mecz towarzyski
  • 2004-09-04 Irlandia Północna-Polska 0:3, el. MŚ 2006
  • 2004-09-08 Polska-Anglia 1:2, bramka samobójcza w 58 minucie, żółta kartka w 61 minucie, el. MŚ 2006
  • 2005-04-27 Meksyk-Polska 1:1, mecz towarzyski
  • 2005-11-16 Polska-Estonia 3:1 (od 62 minuty), mecz towarzyski
  • 2006-09-02 Polska-Finlandia 1:3, czerwona kartka w 75 minucie, el. ME 2008
  • 2009-10-10 Czechy - Polska 2:1, żółta kartka, el. MŚ 2010
  • 2009-10-14 Polska - Słowacja 0-1, el. MŚ 2010

Pogrubiono występy Głowackiego jako Wiślaka.

Tekst źródłowy

Arkadiusz Głowacki: Kariera rzeźbiona cierpieniem

Clive Staples Lewis, autor „Kronik Narnii”, napisał: „Bóg rzeźbi nas cierpieniem jak kamienie”. Liczba nieszczęśliwych zdarzeń, jakie spadły na Arkadiusza Głowackiego w ciągu czterech ostatnich lat powinna zniszczyć jego piłkarską karierę albo zahartować jak stal. - tak "Przegląd Sportowy" wprowadza czytelników w opowieść o losach udręczonego kontuzjami obrońcy Wisły, Arkadiusza Głowackiego.

Podniebne loty i dramatyczne upadki nie zmieniły Arkadiusza Głowackiego - w piłkarzu, którego kariera poddawana była tylu próbom, pozostał ten sam człowiek - sympatyczny, grzeczny, nieśmiałym uśmiechem maskujący finezyjne poczucie humoru. – Samochód, który wspominam ze szczególnym sentymentem? BMW M3, któremu często nie działało. Gdy go sprzedawałem, okazało się, że w trakcie powodzi 1997 roku służył jako łódka podwodna – opowiadał pewnego razu.

Jesienią 2002 roku wydawało się, że jest na najlepszej drodze, aby zostać czołowym obrońcą Europy. Później jednak jego szlak częściej wiódł przez gabinety lekarzy i fizjoterapeutów, niż wielkie stadiony. – To były ciężkie lata, ale za każdym razem powtarzałem sobie, że to już ostatnia kontuzja – zwierza się. – I z nowym, równie mocnym, zapałem zabierałem się do pracy. Nie miałem czasu, ani ochoty na depresje.

Dawno już nie uczestniczył w okresie przygotowawczym w tak dużym wymiarze jak tej zimy. Choć i teraz kontuzja pokrzyżowała mu plany. Dostał powołanie na mecz reprezentacji z Estonią, lecz bóle kolana nie pozwoliły mu wyjechać na zgrupowanie do Hiszpanii. – Na szczęście, to był uraz mechaniczny, odniesiony w walce i dlatego szybko minął – tłumaczy.– Znacznie gorzej bywało, kiedy sam zrobiłem sobie krzywdę. Wysoką formę uzyskuje się grając dużo sparingów, a mnie trochę ich brakowało. Na pewno jednak przez dwa miesiące dużo zrobiłem, jeśli chodzi o siłę i wytrzymałość. Można być optymistą – mówił kilka dni temu.

Spotkanie Pucharu Ekstraklasy z Zagłębiem Lubin przypomniało dawnego „Głowę”: twardego, nieustępliwego, pewnego w interwencjach. Jak przed kilku laty, trener może od niego zaczynać rozpisywanie podstawowego składu. – Bez przesady, aż tak różowo nie jest – protestuje Arek. – Nie czuję się pewniakiem, wręcz przeciwnie: muszę się bardzo starać, żeby załapać się choćby do meczowej „osiemnastki”.

Mimo tego pokazu skromności, wydaje się, że jedynym problemem jest kwestia jego partnera na środku obrony: Cleber, Adam Kokoszka, Michael Thwaite czy może Dariusz Dudka? – Kogo bym wolał? Przecież pan doskonale wie, że nie odpowiem na to pytanie – wybucha śmiechem Głowacki. – Mało tego: bardzo się cieszę, że nie do mnie należy wybór, bo jest niezwykle trudny.

Rodowity poznaniak, bardzo związany z tym miastem i mieszkającą tam z rodziną, w Wiśle występuje od ponad siedmiu lat. W różnych okresach interesowały się nim AJ Auxerre, Olympique Marsylia, FC Sevilla, ale w Krakowie spędził większość dorosłego życia. – Strasznie to zleciało – potakuje z refleksyjnym uśmiechem. – Ale powiem panu, że wiele meczów zapominam bardzo szybko.

Przez ten czas w klubie zmieniło się prawie wszystko, ale jeśli zajrzeć do gazetowych relacji z niezapomnianych konfrontacji z Parmą, Schalke Gelsenkirchen, Lazio Rzym, to zestawienie linii defensywnej pozostaje bardzo podobne. Głowacki, Marcin Baszczyński i Maciej Stolarczyk byli bohaterami tamtych wzniosłych chwil, ciężar gry obronnej będzie spoczywał na nich i najbliższej wiosny.

– Tamto rzeczywiście było, ale dawno i terazto już nieważne – macha ręką Arek. – Nasze wspólne ogranie, czy indywidualne doświadczenie, będzie atutem, racja. Ale monolit defensywny trzeba budować wciąż na nowo i dawne sukcesy w tym nie pomagają.

W nadchodzącej rundzie stoperom Wisły powinno być łatwiej. Trener Adam Nawałka wprowadza wysoki pressing, rozpoczynający się już na połowie rywala, więc jest szansa, że defensorzy nie będą musieli odpierać zbyt wielu ataków. – Pierwszym obrońcą ma być napastnik – przytakuje Głowacki. – W sparingach widać było efekty: po odbiorach w środku pola, przeprowadzaliśmy fajne akcje, kończone skutecznymi strzałami.Ten pressing to jednak tylko jeden z elementów decydujących o powodzeniu. Chcielibyśmy utrzymywać piłkę z daleka od własnej bramki, strzelać gole nie tracąc ich, ale jak znam życie to tak idealnie nie będzie.

W trakcie minionego roku gra Wisły zmieniała się diametralnie. Za kadencji Dana Petrescu zespół często zachowywał czyste konto w tyłach, ale prezentował się monotonnie i schematycznie w ataku. U Dragomira Okuki w wielu meczach wrócił ofensywny polot, lecz zupełnie rozregulowana została obrona.

– Faktycznie, bywało z tym różnie, lecz teraz musimy wreszcie znaleźć jakiś balans między atakiem a obroną – uważa Głowacki. Paradoksalnie, może w tym pomóc praca wykonywana przez Petrescu. Zawodnicy przebiegli wówczas wiele okrążeń, co nie przyniosło wymiernych efektów. Niewykluczone, że teraz, w kwietniu czy maju wiślacy dzięki wspomnianemu wysiłkowi łatwiej zniosą nakładające się obciążenia.

– Oby tak się stało – wzdycha Arek. – Nie wiem jednak, czy warto liczyć tamte kilometry. Zawodnik musi mieć przekonanie, że to co robi na treningach, posłuży mu w przyszłości. Wtedy go nie mieliśmy – we właściwy sobie, dyplomatyczny sposób ocenia rumuńskiego szkoleniowca.

Głowacki może się poszczycić największym stażem w drużynie, został jej kapitanem, ma poprowadzić kolegów do odzyskania mistrzostwa Polski. – Sytuacja w tabeli jest skomplikowana, będzie ciężko – zastrzega i tutaj widać największą zmianę, jaka zaszła w krakowskim klubie w ostatnich latach.

Jeśli nawet dawniej piłkarze „Białej Gwiazdy” wypowiadali podobne kwestie, to wypływały one z kurtuazji. Dzisiaj słychać w ich głosach ostrożność i asekurację. – Bo zwykle mieliśmy zimą kilka punktów przewagi, a teraz jest pięć straty – ripostuje „Głowa”. – Nie powiedziałem, że to niemożliwe, ale czeka nas trudniejsze niż zwykle zadanie.

Piłkarz ma na nadchodzące miesiące jeszcze jeden cel: powrót do reprezentacji narodowej. W swej normalnej dyspozycji powinien być filarem obrony w ekipie Leo Beenhakkera.Ostatnie występy miał jednak bardzo nieudane. – Nie było tak, jak chciałbym, ale nie ma się co załamywać – twierdzi. – W marcu skończę 28 lat, a to najlepszy wiek, żeby marzyć o udanej grze w kadrze.

Przegląd Sportowy / wislakrakow.com (dorotja)