Arkadiusz Głowacki

Z Historia Wisły

Arkadiusz Głowacki
Informacje o zawodniku
kraj Polska
pseudonim Głowa
urodzony 13.03.1979, Poznań
wzost/waga 186/78
pozycja obrońca
numer 6
sukcesy Mistrz Polski: 2001, 2003, 2004, 2005, 2008, 2009
Puchar Polski 2002, 2003
Puchar Ligi PL: 2001
Superpuchar Polski: 2001
Wicemistrz Polski: 2000, 2002, 2006, 2010
Superpuchar Turcji: 2010
Wicemistrz Turcji: 2011
Reprezentacja
Lata Drużyna Mecze Gole
1993–1994 Polska U-15 4 0
1994–1995 Polska U-16 17 0
1995–1997 Polska U-17 21 2
1996–1998 Polska U-18 23 3
1998 Polska U-20 1 0
1998–2001 Polska U-21 32 5
2002–2011 Polska A 29 0
Drużyny juniorskie
Lata Drużyna
TPS Winogrady
SKS 13 Poznań
Lech Poznań
Kariera klubowa
Sezon Drużyna Mecze Gole
1996/97 (w) Lech Poznań 7 0
1997/98 Lech Poznań 25 0
1998/99 Lech Poznań 30 1
1999/00 (j) Lech Poznań 13 0
1999/00 (w) Wisła Kraków 6 2
2000/01 Wisła Kraków 17 0
2001/02 Wisła Kraków 25 0
2002/03 Wisła Kraków 27 0
2003/04 Wisła Kraków 14 0
2004/05 Wisła Kraków 18 0
2005/06 Wisła Kraków 12 0
2006/07 Wisła Kraków 17 1
2007/08 Wisła Kraków 26 0
2008/09 Wisła Kraków 19 1
2009/10 Wisła Kraków 23 2
2010/11 Trabzonspor 15 2
2011/12 Trabzonspor 18 0
2012/13 Wisła Kraków 20 0
2013/14 Wisła Kraków 26 3
2014/15 Wisła Kraków 34 1
2015/16 Wisła Kraków 32 1
2016/17 Wisła Kraków 27 2
2017/18 Wisła Kraków 17 0
W rubryce Mecze/Gole najpierw podana jest statystyka z meczów ligowych, a w nawiasie ze wszystkich meczów oficjalnych.

Arkadiusz Głowacki (ur. 13 marca 1979 roku w Poznaniu) – piłkarz grający na pozycji środkowego obrońcy, wieloletni kapitan drużyny Wisły Kraków. Sześciokrotny mistrz Polski, rekordzista pod względem liczby występów w Wiśle.

Spis treści

Biografia

Arkadiusz Głowacki swoją karierę rozpoczynał w TPS Winogrady oraz słynnej poznańskiej "trzynastce" (SKS 13 Poznań), skąd przeniósł się do Lecha Poznań. W barwach "Kolejorza" debiutował w pierwszej lidze 7 maja 1997 roku w spotkaniu z Amicą Wronki (1:1). W trakcie sezonu 1999/2000 podpisał kontrakt z Wisłą Kraków. W barwach „Białej Gwiazdy” po raz pierwszy wystąpił w meczu ligowym z Odrą Wodzisław 4. marca 2000 roku (3:1), spędził wówczas na boisku 58 minut.

Arkadiusz Głowacki.
Arkadiusz Głowacki.

7. września 2003 roku Głowacki prolongował kontrakt z Wisłą do końca 2008 roku. - Miałem pewne wątpliwości. Rozmawialiśmy z trenerem, z prezesami, przedłożono mi plan, według którego Wisła będzie nadal silną drużyną. To zdecydowało - oświadczył po podpisaniu umowy.

26.czerwca 2008 kolejna umowa została przedłużona do końca grudnia 2012 roku. Po złożeniu podpisu Głowacki powiedział: - Rozważałem, czy wyjechać za granicę, czy grać niemal całe życie w jednym klubie. Zdecydowałem się na drugą opcję i jestem z tego dumny.

"Mało jest tak utalentowanych, a przy tym pechowych, zawodników jak Arkadiusz Głowacki. Jeśli akurat nie jest przypadkiem kontuzjowany, znaczy to ni mniej, ni więcej tyle, że najprawdopodobniej zaraz będzie. Albo strzeli samobója. Lub dostanie czerwoną kartkę czy sprokuruje rzut karny. Tak układają się jego losy od dłuższego już czasu, a szczególne nasilenie ma miejsce w meczach reprezentacji. Arkadiusz Głowacki powinien jak najszybciej udać się do Sevres. W tamtejszym Międzynarodowym Biurze Wag i Miar wzoru pechowca jeszcze nie mają, a Wiślak w tej roli spisałby się znakomicie" - taka opinia z jednego z kibicowskich blogów sportowych z września 2006 roku jest zbyt drastyczna i okrutna, ale w pewnym sensie obrazuje przebieg kariery Arkadiusza Głowackiego, pełnej gwałtownych zwrotów i nieszczęśliwych przypadków.

Głowacki, zgodnie uważany przez ekspertów za ogromny talent, w karierze przerywanej kontuzjami nie miał wielu szans zaprezentowania pełni swych możliwości. Urazy dopadały go w najmniej oczekiwanych momentach, eliminowały zarówno z obozów przygotowawczych, jak i z ważnych meczów. Przykładowo w sezonie 2003/2004 na 26 możliwych ligowych spotkań wystąpił w zaledwie 14, w sezonie 2005/2006 - w 12 meczach na 30 możliwych. Pozostały czas wypełniło mu leczenie.

Długie okresy rehabilitacji, przerwy w treningach, wiążący się z tym brak ciągłości gry musiały mieć zgubny wpływ na formę zawodnika i boiskową pewność siebie. Stąd wynikały błędy, a jeśli dodać do tego ogromnego pecha, z którym piłkarz się nie rozstaje, Głowacki jawi się wręcz jako postać tragiczna.

„W 58. minucie, gdy dośrodkowanie z lewej strony trafiło w gąszcz nóg pod polską bramką, piłka trafiła w nogę Głowackiego, który samobójczym strzałem umieścił ją w siatce” – ten fragment relacji „Gazety Wyborczej” z meczu z Anglią w Chorzowie (wrzesień 2004) to tylko jeden z dowodów na pecha towarzyszącego Głowackiemu. Sam zawodnik powiedział wówczas: - Niestety, nie miałem dzisiaj szczęścia. Moje dwa błędy zadecydowały o naszej porażce. To ja zawaliłem. Nie wiem, czy to był przypadek czy brak szczęścia. Jestem podłamany. Dla każdego zawodnika, po którego błędzie pada zwycięski gol dla rywali, taka sytuacja nie jest łatwa. Muszę się jednak jakoś z tego podnieść i patrzeć w przyszłość. Mam nadzieję, że już ostatni raz.

Niestety, w Reprezentacji (debiut 10 lutego 2002 w meczu przeciwko Wyspom Owczym) Głowacki głównie kojarzy się z pechem, by wspomnieć chociażby czerwoną kartkę w meczu z Finlandią na początku eliminacji do Euro 2008.

O pechu można by również mówić w kontekście meczów, w których nie grał, choć mógł i zdecydowanie powinien.

Głowacki uczestniczył w MŚ 2002 w Korei i Japonii, ale … akurat wtedy, gdy był zdrowy i w wyśmienitej formie, ówczesny selekcjoner Jerzy Engel w pierwszych, sromotnie przegranych meczach postawił na innych zawodników. „Starzy” kadrowicze zawiedli. Arek dostał szansę gry dopiero w pożegnalnym spotkaniu Polaków przeciwko Stanom Zjednoczonym, zebrał znakomite recenzje i został okrzyknięty „odkryciem Mundialu”. Nie było wówczas kibica, który by nie żałował, że Głowacki nie grał przeciwko Korei i Portugalii.

Fatum Arkadiusza Głowackiego doskonale obrazuje też sytuacja z października 2003 roku. Po okresie rehabilitacji miał wrócić na ligowe boiska w spotkaniu z Dospelem (GKS Katowice). Przedtem jednak Henryk Kasperczak chciał go obejrzeć w meczu rezerw. Niestety, już w 28. min Arek został usunięty z boiska. – „To prawda: w piłkę nie trafiłem, tylko w nogi rywala. Myślałem jednak, że dostanę żółtą kartkę. Zrobiło się zamieszanie i sędzia chyba stracił trochę orientację. To druga czerwona kartka w całej mojej karierze. Szkoda, że ją dostałem. Z Dospelem Katowice na pewno nie zagram. Mam nadzieję, że będzie to jedyny mecz kary. Sędzia - z Katowic oczywiście - będzie mógł się pochwalić, że załatwił mi przerwę w jednym meczu ekstraklasy” – powiedział Gazecie Wyborczej.

We wrześniu 2004 roku Wisła odpadła z Pucharu UEFA po dwumeczu z Gruzinami. Głowacki czuł się odpowiedzialny za hańbiącą porażkę, do której przyczyniły się między innymi jego błędy: - Ostatnio rzeczywiście mam chyba pecha. Tłumaczę to sobie jednak tak, że kiedyś ten okres minie i później będzie już lepiej - pech mnie opuści. Taką przynajmniej mam nadzieję - mówił niemal łamiącym się głosem po spotkaniu z Dinamem. Dodajmy, że podczas rewanżowego meczu w Tbilisi naciągnął mięsień dwugłowy i nie mógł wystąpić w Derbach Krakowa (3 października, 0:0). Do tego doszedł jeszcze uraz kolana, co wyeliminowało Arka z gry na pięć tygodni.

Zaszczytna funkcja - chorąży pocztu sztandarowego na 100lecie Wisły
Zaszczytna funkcja - chorąży pocztu sztandarowego na 100lecie Wisły

Na kilku etapach swej kariery Głowacki był na najlepszej drodze, aby zostać czołowym obrońcą Europy. Znakomite występy w lidze i w pucharach sprawiały, że interesowały się nim między innymi Auxerre, Olympique Marsylia czy FC Sewilla. Niestety, zamiast podbijania Europy, odwiedzał lekarzy i fizjoterapeutów. „To były ciężkie lata, ale za każdym razem powtarzałem sobie, że to już ostatnia kontuzja. I z nowym, równie mocnym, zapałem zabierałem się do pracy. Nie miałem czasu ani ochoty na depresję” – zwierzył się Głowacki na łamach „Przeglądu Sportowego”.

W sezonie 2007/2008, w którym nie dręczyły go kontuzje a osiągniętą formą imponował kibicom i ekspertom, również nie znalazł uznania w oczach kolejnego selekcjonera, tym razem Leo Beenhakkera. Holendra ostrzegały przed Głowackim m.in. tabloidy jak „Fakt”, w którym we wrześniu 2007 mogliśmy przeczytać: „Arkadiusz Głowacki szykuje się do gry w pierwszym składzie reprezentacji Polski przeciwko Finlandii. I choć wynik meczu jest niewiadomą, jednego możemy być pewni - "Głowa" albo strzeli samobója, albo dostanie czerwoną kartkę, albo odniesie kontuzję. Głowacki to chodzący pech, jemu nawet w drewnianym kościele cegła spadłaby na głowę.”

Mimo problemów Reprezentacji z obrońcami, „Głowa” na EURO 2008 nie pojechał. – „Bardzo szanuję Głowackiego, to świetny klubowy zawodnik, ale będę szczery - jest zbyt wolny i niewystarczająco szybki w głowie, żeby grać na międzynarodowym poziomie. Nie prezentuje poziomu na mistrzostwa Europy” – te słowa holenderskiego szkoleniowca, wypowiedziane po gładko przegranych przez Polskę czerwcowych Mistrzostwach Europy w Austrii, oburzyły wówczas nie tylko kibiców Wisły.

Pecha Głowackiego widać też na jego twarzy i głowie, na których rok po roku przybywa śladów po cudzych łokciach, zderzeniach i upadkach. Wynika to z charakteru zawodnika, który nigdy nie bał się twardej, męskiej walki i – jak mawiają eksperci – głowę wkładał tam, gdzie inni nie odważyliby się włożyć nogi. Ot, chociażby we wrześniu 2004 opuszczał boisko zakrwawiony po kolizji z Jackiem Dembińskim, a w grudniu 2007 po zderzeniu z Michałem Stasiakiem na głowie Arka przybyło 7 szwów …

W meczu kadry narodowej z Grecją zimą 2004 roku doznał jednocześnie kilku urazów. - Wydawało mi się, że zawodnik grecki jest już w polu karnym i bałem się asekurować łokciem. Chciałem włożyć głowę i... trafiłem w głowę rywala - opowiadał o przykrym zderzeniu Głowacki. Oprócz rozbitego prawego łuku brwiowego, miał także zasinienie pod lewym okiem, efekt kontaktu z łokciem rywala. - Mecz był toczony w sympatycznej atmosferze, a niestety pech chciał, że otrzymałem dwa trafienia - śmiał się "Głowa". - Po meczu pojawił się mały krwiaczek i przez pierwszy dzień nie widziałem na jedno oko - dodał Arek, który do swoich licznych urazów nauczył się podchodzić z humorem. Niestety, efektem wydarzeń w meczu z Grecją był przedwczesny powrót do Krakowa - stan, w jakim znajdował się zawodnik nie pozwolił mu zagrać w prestiżowym meczu ze Szwecją.

We wrześniu 2005 roku, w szóstym roku pobytu w Wiśle, Głowacki został wybrany kapitanem Wisły Kraków. Powiedział wówczas: „ Czuję się zaszczycony, dla mnie jest to naprawdę wielkie wyróżnienie.” W nowej roli zadebiutował w meczu z Pogonią. Zapytany, czy musiał krzyczeć na kolegów, odpowiedział: „Ależ skąd. Nie należę do tego typu piłkarzy, którzy pokrzykują, wypominają błędy. Mamy zresztą na tyle doświadczoną drużynę, że nie trzeba tego robić.”

Zaszczyty i dramatyczne upadki nie zmieniły Arkadiusza Głowackiego - w piłkarzu, którego kariera poddawana była tylu próbom, pozostał ten sam człowiek - sympatyczny, sprawiający wrażenie nieśmiałego, zawsze taktowny wobec innych.

Na początku listopada 2009 roku Głowacki przeszedł w Krakowie operację przepukliny. W trakcie zabiegu założono mu specjalną siatkę. Wykluczyło go to z gry na dwa miesiące.

Czas rehabilitacji osłodziły nagrody - w grudniu 2009 roku Arkadiusz Głowacki w plebiscycie Canal+ otrzymał piłkarskiego Oscara dla najlepszego obrońcy ekstraklasy. Na ostatniej prostej wyprzedził dwóch obcokrajowców - kolegę z drużyny - Marcelo i Manuela Arboledę z Lecha. - Bez kurtuazji powiem, że nie spodziewałem się, że mogę otrzymać tą szacowna nagrodę. Bardziej widowiskowo ode mnie gra Marcelo - stwierdził kapitan Wisły. - Tym bardziej cieszy, że zawodnicy, których zdarzyło mi się poniewierać docenili mój wysiłek. Ta nagroda pozwala wierzyć, że wszystko co najlepsze może być przede mną, po trzydziestce.

27 kwietnia 2010 roku Arkadiusz Głowacki rozegrał dwusetny mecz ligowy w barwach Wisły, która tego dnia pokonała na wyjeździe Piasta Gliwice.

31. maja 2010 roku media poinformowały, że Arkadiusz Głowacki jest bardzo bliski przejścia do tureckiego Trabzonsporu. Początkowo, znając doświadczenia Mirosława Szymkowiaka z tego klubu, nie chciał w ogóle podejmować tematu. Szefowie Trabzonsporu podwyższyli jednak ofertę i doszło do ustalenia wysokości kontraktu zawodnika. Wciąż jednak do porozumienia nie mogły dojść kluby. Wisła nie zaakceptowała kolejnej oferty Trabzonsporu opiewającej na 1,2 mln euro. Za swojego kapitana żądała 1,7 mln euro, według niektórych źródeł zaś zaakceptowano by przy Reymonta propozycję o 200 tys. euro niższą. W Trabzonie naszykowano więc kolejną propozycję - w efekcie 15 czerwca 2010 kapitan Wisły wzmocnił piątą drużynę poprzedniego sezonu w Turcji. Podpisał dwuletni kontrakt. W umowie zawarto opcję przedłużenia współpracy w o kolejny rok.

CDN

Gwiazdy Białej Gwiazdy #42: Kapitan, skała, Legenda - Arkadiusz Głowacki

Data publikacji: 16-05-2018 16:26


Gdy zbyt często używa się słowo legenda, traci ono na wartości. Kogo jednak mianować takim mianem, jak nie piłkarza, który rozegrał dla Białej Gwiazdy 461 meczów, pobijając wszelkie rekordy pod względem ilości występów. Trudno żegna się takich zawodników - lecz niestety właśnie nadszedł taki czas. Panteon Gwiazd Białej Gwiazdy zasila dziś Kapitan przez wielkie „K” - Arkadiusz Głowacki!


Arkadiusz Głowacki urodził się 13 marca 1979 roku w Poznaniu i w stolicy Wielkopolski stawiał pierwsze piłkarskie kroki. Wszystko zaczęło się w TPS-ie Winogrady, z którego przeniósł się do znanej szkółki SKS 13 Poznań. Tam młodego obrońcę dostrzegli selekcjonerzy juniorskich reprezentacji Polski - a nastoletni Głowacki krok po kroku przebijał się w kadrach U-15 i U-16 - i robił to na tyle skutecznie, że wypatrzyli go skauci Lecha Poznań. To właśnie w ekipie Dumy Wielkopolski młody „Głowa” zadebiutował w I lidze, choć ówczesny trener, Ryszard Polak długo nie był do niego przekonany. Podczas premierowego występu Głowacki miał dokładnie 18 lat i 55 dni - a wejście na boisko spowodowane było kontuzją Gwinejczyka Sekou Dramé i… plagą kontuzji, która sprawiła, że na ławce rezerwowych zasiadali już tylko Arkadiusz Głowacki, Marcin Godlewski i bramkarze. Jak wspominał po latach sam „Głowa”, trener głośno zastanawiał się, kogo desygnować do gry w sposób nieco nieparlamentarny. „K***a, kogo ja mam wpuścić? Głowa - wchodzisz”.

Krok od Borussii

Tak zaczęła się ekstraklasowa kariera, podczas której Legenda Białej Gwiazdy rozegrała 435 spotkań. Tak jednak wcale nie musiało być - już w 1998 roku 19-letni Głowacki trafił na testy do Borussii Dortmund. W ekipie, w której występowali tacy zawodnicy jak Stephane Chapuisat czy Andreas Möller „Głowa” spędził pięć dni, lecz nie przekonał do siebie Nevio Scali i Michaela Skibbe, przez co wrócił do Polski, by półtora sezonu później zasilić rosnącą w siłę Wisłę Kraków. W barwach Kolejorza Głowacki zagrał 75 ligowych gier i zdobył jedną bramkę. Na debiut w nowych barwach przyszedł czas 4 marca 2000 roku. Jak jednak przyznawał późniejszy kapitan Wisełki, początki nie były usłane różami. „Głowa” w starciu z Odrą Wodzisław Śląski został zmieniony przez trenera Wojciecha Łazarka już w 58. minucie, a na kolejny występ musiał czekać ponad miesiąc. Na Głowackiego odważniej postawił Adam Nawałka, który w międzyczasie zastąpił uwielbianego przez kibiców „Baryłę”.


Od tego czasu defensor stał się podstawowym graczem Białej Gwiazdy i w przeciwieństwie do czasów gry w Lechu, nie trzeba było długo czekać, by udowodnił swoją przydatność nie tylko niezliczonymi wślizgami, lecz i bramką. W swym piątym występie z białą gwiazdą na piersi Głowacki pokonał bramkarza ŁKS-u Ptak Łódź, a Wisła wygrała wyjazdowe starcie 2:0. W starciu tym „Głowa” zainkasował też pierwszą żółtą kartkę w czasach gry w krakowskim klubie. I było to pierwsze „żółtko” ze 126, które otrzymał przez 16 lat występów dla Białej Gwiazdy! Goli przytrafiło się trochę mniej - bo 18, ale przecież nie z bramek rozlicza się stoperów. Grunt, że było ich więcej niż czerwonych kartek - tych Głowacki otrzymał sześć. Co ciekawe, pierwszą z nich, w meczu z Polonią Warszawa „Głowa” otrzymał za dwa „żółtka”, które zdołał uzbierać w ciągu 6 minut. Wiślak wszedł na murawę w 84. minucie, a w 90. musiał ją opuścić. Biała Gwiazda wygrała jednak tamto spotkanie 2:0, dzięki czemu bardzo zbliżyła się do pierwszego w karierze Głowackiego tytułu mistrza Polski. Podopieczni Adama Nawałki zapewnili sobie trofeum w starciu z innym stołecznym klubem, Legią.

Epizod mundialowi „Głowy”

Dzięki mistrzostwu Polski Wiślacy mogli mierzyć się w walce o Lidze Mistrzów - a w eliminacji tych rozgrywek w debiucie „Głowa” pokonał bramkarza Skonto Ryga i dał Białej Gwieździe zwycięstwo 2:1. Mistrz Łotwy został odprawiony po wygranej 1:0 w rewanżu, a w decydującej o awansie rundzie na piłkarzy Franciszka Smudy czekała wielka FC Barcelona. Wisła napytała biedy piłkarzom Dumy Katalonii, przegrywając u siebie 3:4 i na wyjeździe 0:1. Dobre wrażenie nie pozwalało jednak powalczyć w najważniejszych pucharach. Twardo grający obrońca zwrócił na siebie uwagę zagranicznych klubów, lecz nadal pozostawał w Wiśle. Bacznym okiem przyglądał się mu także Jerzy Engel, który ostatecznie zdecydował się powołać 23-letniego wówczas stopera na mundial w Korei i Japonii. „Głowa” zagrał 90 minut w wygranym 3:1 starciu z USA.


Powołanie na mistrzostwa świata było dla „Głowy” nagrodą za dobre występy w Wiśle. Biała Gwiazda w sezonie 2001/2002 zdobyła Puchar Polski, a w kolejnym miała pokusić się o więcej. Tak też się stało. Między innymi dzięki fantastycznej postawie „Głowy”, który u Henryka Kasperczaka grał niemal wszystko od deski do deski, Biała Gwiazda zdominowała rywalizację na krajowym podwórku, inkasując dublet za mistrzostwo i Puchar Polski. Również w Europie krakowianie szturmowali bramy raju - lecz w IV rundzie Pucharu UEFA ekipa Henryka Kasperczaka musiała uznać wyższość Lazio Rzym. Na zawsze w pamięci zostaną jednak wspaniałe triumfy z Parmą czy Schalke 04 Gelsenkirchen. Na początku kolejnego sezonu Głowacki podpisał nowy, obowiązujący przez kolejne pięć lat, kontrakt z Białą Gwiazdą. Jak sam przyznawał: „Miałem pewne wątpliwości. Rozmawialiśmy z trenerem, z prezesami, przedłożono mi plan, według którego Wisła będzie nadal silną drużyną. To zdecydowało”. Z ostoją na tyłach Wiślacy raz po raz udowadniali, że należą do krajowej czołówki, a słowo dane przez prezesów zostało dotrzymane. „Głowa” w związku z tym w Krakowie zapuścił korzenie i pomagał drużynie zdobywać kolejne trofea - takie, jak mistrzostwo Polski sezonu 2004/2005, już czwarte w karierze Głowackiego w Wiśle.

Kapitan na dobre i na złe

Na stulecie prymatu w kraju nie udało się zdobyć, lecz bez wątpienia i ten rok „Głowa” zapamięta bardzo dobrze. To właśnie on, jako jeden z zawodników z najdłuższym stażem pełnił honorowe funkcje przy uroczystych obchodach jubileuszowych. Głowacki zaczynał wrastać w Klub, a liczni fani traktowali go z coraz większym szacunkiem, tym godnym tylko legend. Taki stan rzeczy wzmógł się jeszcze od czasu przyjścia Macieja Skorży, który mianował wiślacką „6” kapitanem. „Nigdy nie starałem się wychodzić przed szereg i nie dążyłem do bycia postacią, od której dużo zależy. Pragnąłem robić to, co sprawiało mi przyjemność. W pewnym momencie sytuacja wymusza inne postawy, zachowania i wzięcia odpowiedzialności na swoje barki. Był taki moment, gdy poczułem się odpowiedzialny za drużynę - wówczas trener Skorża oznajmił mi, że będę pełnił funkcję kapitana. Zdałem sobie sprawę, że samo bycie trybikiem w tej machinie nie wystarczy” - przyznał na pożegnalnej konferencji prasowej „Głowa”, a słowa te dobitnie świadczą o roli, jaką pełnił i w szatni, i na boisku.


Status absolutnej legendy Głowacki zyskał w 2008 roku, tuż po podpisaniu kolejnego kontraktu, który miał zatrzymać go przy R22 do 2012 roku. „Rozważałem, czy wyjechać za granicę, czy grać niemal całe życie w jednym klubie. Zdecydowałem się na drugą opcję i jestem z tego dumny” - stwierdził wówczas kapitan Wisły, czym musiał wywołać też dumę fanów Białej Gwiazdy. To dar mieć takich piłkarzy w swojej drużynie. „Głowa” jednak nie wypełnił umowy do końca - w 2010 roku zgłosił się po niego Trabzonspor, do którego przeszedł 15 czerwca. To właśnie w Turcji Wiślak z krwi i kości spełnił swoje ostatnie marzenie - występ w Lidze Mistrzów. Uzbierało się ich sześć, a w każdym ze spotkań Głowacki wystąpił pełne 90 minut, w trzech pomagając kolegom zachować czyste konto. Trabzonspor nie zdołał jednak wyjść z dość dziwnej grupy, tracąc trzy oczka do Interu Mediolan i jedno do CSKA Moskwa. Co ciekawe, pierwszych Włochów i zamykających tabelę Grupy B piłkarzy Lille dzieliły tylko 4 punkty!

Po dwóch sezonach w Turcji, zwieńczonych zdobyciem Superpucharu i wicemistrzostwa, przyszedł czas na powrót. Głowacki nie zastanawiał się długo i wrócił tam, gdzie był kochany - na R22. Wisła nie walczyła już bowiem o mistrzostwo, jednak dowodzona przez kapitana dalej liczyła się w górnej części tabeli. Już po powrocie „Głowa” rozegrał 162 mecze w barwach Białej Gwiazdy, dobijając do magicznej granicy 400 występów, która dotąd była rekordem ustanowionym przez Władysława Kawulę.

Legenda przez wielkie „L”

Łącznie Arkadiusz Głowacki wystąpił dla Wisły 461 razy, zdobywając 18 goli, ostatniego w starciu z Górnikiem Łęczna 22 kwietnia 2017 roku. Trafienie to czyni go najstarszym strzelcem w historii Wisły Kraków - „Głowa” miał wówczas 38 lat i 40 dni. Kapitan Białej Gwiazdy jest czwarty w klasyfikacji klubu 300, przeznaczonego dla piłkarzy, którzy rozegrali ponad 300 meczów na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Łącznie Wiślak zagrał 435 spotkań ligowych, na które składa się 360 starć w Wiśle i 75 w Lechu. Aż trudno uwierzyć, że nie będzie ich więcej.


To, jak dziękuje się Legendom takim, jak „Głowa” najdobitniej pokazali kibice Białej Gwiazdy podczas ostatniego ligowego starcia przy R22. Wiślacki Kapitan zszedł z piłkarskiej sceny, ale fani nigdy Go nie zapomną! Kapitanie, dziękujemy za wszystko! Za lata gry w koszulce z białą gwiazdą na piersi, za dowodzenie szatnią, za wszystkie piękne momenty, które utkwiły w naszej, i Twojej pamięci! Na zawsze będziesz jednym z nas!

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Statystyki

Klub Sezon Liga Liga Puchary krajowe Puchary europejskie Suma
Mecze Bramki Mecze Bramki Mecze Bramki Mecze Bramki
Lech Poznań 1996/1997 (w) Ekstraklasa 7070
1997/1998 Ekstraklasa 25020270
1998/1999 Ekstraklasa 30110311
1999/2000 (j) Ekstraklasa 1301030170
Wisła Kraków 1999/2000 (w) Ekstraklasa 623092
2000/2001 Ekstraklasa 1705060280
2001/2002 Ekstraklasa 2508071401
2002/2003 Ekstraklasa 27060100430
2003/2004 Ekstraklasa 1400020160
2004/2005 Ekstraklasa 1806260302
2005/2006 Ekstraklasa 1203040190
2006/2007 Ekstraklasa 1714040251
2007/2008 Ekstraklasa 26080340
2008/2009 Ekstraklasa 1917220283
2009/2010 Ekstraklasa 2323010272
Trabzonspor 2010/2011 Süper Lig 1524010202
2011/2012 Süper Lig 1800090270
Wisła Kraków 2012/2013 Ekstraklasa 20030230
2013/2014 Ekstraklasa 26310273
2014/2015 Ekstraklasa 34100341
2015/2016 Ekstraklasa 32100321
2016/2017 Ekstraklasa 27220292
2017/2018 Ekstraklasa 17000170
Suma Lech Poznań 75 1 4 0 3 0 82 1
Suma Trabzonspor 33 2 4 0 10 0 47 2
Suma Wisła Kraków 360 13 59 4 42 1 461 18

Historia występów w barwach Wisły Kraków

Podział na sezony:

Sezon Rozgrywki M 0-90 grafika:Zk.jpg grafika:Cz.jpg
1999/2000 Ekstraklasa 6 4 1 1 2 3  
1999/2000 Puchar Polski 3 3       1  
2000/2001 Ekstraklasa 17 11 3 3   8 1
2000/2001 Puchar UEFA 6 6          
2000/2001 Puchar Ligi 4 4       2  
2000/2001 Puchar Polski 1 1       1  
2001/2002 Ekstraklasa 25 25       6  
2001/2002 Puchar Polski 6 4 2        
2001/2002 Liga Mistrzów 4 4     1 3  
2001/2002 Puchar UEFA 3 3          
2001/2002 Puchar Ligi 2 2       1  
2002/2003 Ekstraklasa 27 26 1     3  
2002/2003 Puchar UEFA 10 9 1     1  
2002/2003 Puchar Polski 6 5 1     2  
2003/2004 Ekstraklasa 14 14       5  
2003/2004 Puchar UEFA 2 2          
2004/2005 Ekstraklasa 18 15 1 2   3 1
2004/2005 Puchar Polski 6 6     2 1  
2004/2005 Liga Mistrzów 4 4          
2004/2005 Puchar UEFA 2 2          
2005/2006 Ekstraklasa 12 10 1 1   2  
2005/2006 Puchar Polski 3 2 1        
2005/2006 Puchar UEFA 2 2          
2005/2006 Liga Mistrzów 2 2          
2006/2007 Ekstraklasa 17 16   1 1 6  
2006/2007 Puchar UEFA 4 4       1  
2006/2007 Puchar Ligi 4 3 1        
2007/2008 Ekstraklasa 26 23 2 1   7  
2007/2008 Puchar Polski 6 5 1     3 1
2007/2008 Puchar Ligi 2 1   1   1  
2008/2009 Ekstraklasa 19 18 1   1 5  
2008/2009 Puchar Polski 4 4     1    
2008/2009 Puchar Ligi 3 3     1 1  
2008/2009 Liga Mistrzów 1 1          
2008/2009 Puchar UEFA 1 1          
2009/2010 Ekstraklasa 23 21 2   2 5  
2009/2010 Puchar Polski 2 2       2  
2009/2010 Liga Mistrzów 1 1          
2009/2010 Superpuchar Polski 1 1          
2012/2013 Ekstraklasa 20 15 4 1   5 1
2012/2013 Puchar Polski 3 3       2  
2013/2014 Ekstraklasa 26 23 3   3 5 1
2013/2014 Puchar Polski 1 1          
2014/2015 Ekstraklasa 34 33 1   1 10  
2015/2016 Ekstraklasa 32 31 1   1 12  
2016/2017 Ekstraklasa 27 26 1 2 10  
2016/2017 Puchar Polski 2 2        
2017/2018 Ekstraklasa 17 15 1 1 8 1
Razem Ekstraklasa (I) 359 326 22 12 13 103 5
Puchar Polski (PP) 43 38 5   3 12 1
Puchar UEFA (PU) 30 29 1     2  
Puchar Ligi (PL) 15 13 1 1 1 5  
Liga Mistrzów (LM) 12 12     1 3  
Superpuchar Polski (SP) 1 1          
RAZEM 460 419 29 13 18 125 6

Lista wszystkich spotkań:

Ilość Roz. Data Miejsce Przeciwnik Wyn. Zm. B K
1. (1)I2000.03.04DomOdra Wodzisław Śląski3-1  
2. (2)I2000.04.08DomStomil Olsztyn4-2   
3. (3)I2000.04.16WyjazdPolonia Warszawa1-2  
4. (1)PP2000.04.19DomGKS Bełchatów2-0   
5. (4)I2000.05.06WyjazdŁKS Łódź2-0 grafika:Zk.jpg
6. (2)PP2000.05.11WyjazdPolonia Warszawa2-0   
7. (5)I2000.05.14DomGórnik Zabrze6-3 grafika:Zk.jpg
8. (6)I2000.05.20WyjazdZagłębie Lubin2-3  grafika:Zk.jpg
9. (3)PP2000.06.09WyjazdAmica Wronki0-3  grafika:Zk.jpg
10. (7)I2000.07.29WyjazdDyskobolia Grodzisk Wlkp3-0  grafika:Zk.jpg
11. (1)PU2000.08.10WyjazdŽeljezničar Sarajewo0-0   
12. (8)I2000.08.13WyjazdGórnik Zabrze2-1   
13. (2)PU2000.08.24DomŽeljezničar Sarajewo3-1   
14. (9)I2000.08.27WyjazdOdra Wodzisław Śląski2-0 grafika:Zk.jpg
15. (1)PL2000.09.06DomDyskobolia Grodzisk Wlkp4-2  grafika:Zk.jpg
16. (10)I2000.09.10DomPolonia Warszawa4-0  grafika:Zk.jpg
17. (3)PU2000.09.14WyjazdReal Saragossa1-4   
18. (4)PP2000.09.23WyjazdGórnik Łęczna1-2  grafika:Zk.jpg
19. (4)PU2000.09.28DomReal Saragossa4-1   
20. (11)I2000.10.01DomGKS Katowice3-1  
21. (2)PL2000.10.18WyjazdLegia Warszawa1-1   
22. (12)I2000.10.22DomRuch Chorzów2-0   
23. (5)PU2000.10.26DomFC Porto0-0   
24. (13)I2000.10.29WyjazdWisła Płock5-0  
25. (14)I2000.11.04DomAmica Wronki4-0   
26. (6)PU2000.11.09WyjazdFC Porto0-3   
27. (15)I2000.11.12DomLegia Warszawa3-3  
28. (16)I2000.11.19WyjazdZagłębie Lubin2-4   
29. (3)PL2000.11.26DomLegia Warszawa3-1  grafika:Zk.jpg
30. (4)PL2001.04.04WyjazdAmica Wronki0-1   
31. (17)I2001.04.08DomGórnik Zabrze3-0   
32. (18)I2001.04.14WyjazdPogoń Szczecin0-0  grafika:Zk.jpg
33. (19)I2001.04.29WyjazdPolonia Warszawa2-0  grafika:Zk.jpg grafika:Cz.jpg
34. (20)I2001.05.12WyjazdRuch Chorzów1-2  grafika:Zk.jpg
35. (21)I2001.05.19DomWisła Płock1-2   
36. (22)I2001.05.23WyjazdAmica Wronki1-2 grafika:Zk.jpg
37. (23)I2001.06.09WyjazdLegia Warszawa2-1  grafika:Zk.jpg
38. (1)LM2001.07.25WyjazdSkonto Ryga2-1 grafika:Zk.jpg
39. (24)I2001.07.29DomPolonia Warszawa2-2   
40. (2)LM2001.08.01DomSkonto Ryga1-0  grafika:Zk.jpg
41. (25)I2001.08.04WyjazdWidzew Łódź2-3   
42. (3)LM2001.08.08DomFC Barcelona3-4   
43. (26)I2001.08.11WyjazdGórnik Zabrze2-1   
44. (27)I2001.08.17DomOdra Wodzisław Śląski1-0   
45. (4)LM2001.08.22WyjazdFC Barcelona0-1  grafika:Zk.jpg
46. (28)I2001.08.26DomZagłębie Lubin4-0   
47. (29)I2001.09.08WyjazdGKS Katowice5-1   
48. (30)I2001.09.23WyjazdPolonia Warszawa0-2   
49. (7)PU2001.09.27DomHajduk Split1-0   
50. (31)I2001.09.30DomWidzew Łódź2-0   
51. (5)PP2001.10.09WyjazdRuch Radzionków3-2   
52. (32)I2001.10.14DomGórnik Zabrze2-1   
53. (8)PU2001.10.18WyjazdInter Mediolan0-2   
54. (33)I2001.10.21WyjazdOdra Wodzisław Śląski0-1   
55. (34)I2001.10.26WyjazdZagłębie Lubin4-3   
56. (9)PU2001.10.30DomInter Mediolan1-0   
57. (35)I2001.11.03DomGKS Katowice3-0   
58. (36)I2001.11.18WyjazdOdra Wodzisław Śląski3-0   
59. (6)PP2001.11.21WyjazdŁKS Łódź2-2  
60. (37)I2001.11.24DomPogoń Szczecin1-0  grafika:Zk.jpg
61. (7)PP2001.11.28DomŁKS Łódź4-1   
62. (38)I2002.03.03DomRuch Chorzów2-1   
63. (8)PP2002.03.06WyjazdWisła Płock2-1   
64. (39)I2002.03.09WyjazdPolonia Warszawa2-4   
65. (40)I2002.03.15WyjazdLegia Warszawa0-1  grafika:Zk.jpg
66. (41)I2002.03.19DomGKS Katowice1-1   
67. (42)I2002.03.22WyjazdAmica Wronki1-2  grafika:Zk.jpg
68. (5)PL2002.03.26DomZagłębie Lubin2-1  grafika:Zk.jpg
69. (43)I2002.04.07WyjazdPogoń Szczecin2-1  grafika:Zk.jpg
70. (9)PP2002.04.10DomWisła Płock3-0  
71. (44)I2002.04.13WyjazdRuch Chorzów2-1   
72. (6)PL2002.04.16WyjazdZagłębie Lubin2-0   
73. (45)I2002.04.19DomPolonia Warszawa4-1  grafika:Zk.jpg
74. (46)I2002.04.24DomLegia Warszawa1-1   
75. (47)I2002.04.28WyjazdGKS Katowice1-0   
76. (48)I2002.05.04DomAmica Wronki1-0  grafika:Zk.jpg
77. (10)PP2002.05.10DomAmica Wronki4-0   
78. (49)I2002.08.04WyjazdSzczakowianka Jaworzno1-1   
79. (50)I2002.08.09DomRuch Chorzów5-2   
80. (10)PU2002.08.15WyjazdGlentoran Belfast2-0   
81. (51)I2002.08.18WyjazdZagłębie Lubin4-1   
82. (52)I2002.08.24DomDyskobolia Grodzisk Wlkp1-1   
83. (11)PU2002.08.29DomGlentoran Belfast4-0  
84. 53)I2002.09.01WyjazdLegia Warszawa2-3   
85. (11)PP2002.09.11WyjazdSzczakowianka Jaworzno3-1   
86. (54)I2002.09.14DomPogoń Szczecin3-0   
87. (12)PU2002.09.19WyjazdNK Primorje2-0   
88. (55)I2002.09.23WyjazdGórnik Zabrze2-1   
89. (56)I2002.09.27WyjazdAmica Wronki1-1   
90. (13)PU2002.10.03DomNK Primorje6-1   
91. (57)I2002.10.06DomKSZO Ostrowiec Świętokrzyski4-1  grafika:Zk.jpg
92. (58)I2002.10.20WyjazdOdra Wodzisław Śląski2-3   
93. (12)PP2002.10.23DomDyskobolia Grodzisk Wlkp5-0 grafika:Zk.jpg
94. (59)I2002.10.26DomGKS Katowice2-0   
95. (14)PU2002.10.31WyjazdParma Parma1-2   
96. (60)I2002.11.03WyjazdPolonia Warszawa4-0   
97. (13)PP2002.11.06WyjazdCeramika Opoczno2-2  grafika:Zk.jpg
98. (61)I2002.11.09DomWisła Płock4-0   
99. (15)PU2002.11.14DomParma Parma4-1   
100. (62)I2002.11.23DomLech Poznań3-2   
101. (16)PU2002.11.28DomSchalke 04 GK1-1   
102. (17)PU2002.12.10WyjazdSchalke 04 GK4-1  grafika:Zk.jpg
103. (18)PU2003.02.20WyjazdLazio Rzym3-3   
104. (19)PU2003.03.05DomLazio Rzym1-2   
105. (63)I2003.03.16WyjazdRuch Chorzów3-0   
106. (64)I2003.03.19DomSzczakowianka Jaworzno2-2  
107. (65)I2003.04.09DomLegia Warszawa2-1   
108. (66)I2003.04.12WyjazdPogoń Szczecin1-0   
109. (14)PP2003.04.16WyjazdWidzew Łódź2-1   
110. (67)I2003.04.19DomGórnik Zabrze4-0  grafika:Zk.jpg
111. (68)I2003.04.26DomAmica Wronki1-1   
112. (69)I2003.05.03WyjazdKSZO Ostrowiec Świętokrzyski1-0   
113. (15)PP2003.05.07DomWisła Płock0-1   
114. (70)I2003.05.10DomOdra Wodzisław Śląski4-0   
115. (16)PP2003.05.14WyjazdWisła Płock3-0   
116. (71)I2003.05.18WyjazdGKS Katowice0-1   
117. (72)I2003.05.21DomPolonia Warszawa3-0   
118. (73)I2003.05.25WyjazdWisła Płock3-0   
119. (74)I2003.05.31DomWidzew Łódź1-0   
120. (75)I2003.06.03WyjazdLech Poznań4-2  grafika:Zk.jpg
121. (76)I2003.10.30DomGórnik Łęczna4-0   
122. (20)PU2003.11.06WyjazdValerengens Valerengens0-0   
123. (77)I2003.11.09WyjazdPolonia Warszawa5-2  grafika:Zk.jpg
124. (78)I2003.11.22DomLech Poznań4-2   
125. (21)PU2003.11.27DomValerengens Valerengens0-0   
126. (79)I2004.03.20WyjazdŚwit Nowy Dwór Mazowiecki2-1   
127. (80)I2004.03.27WyjazdGórnik Zabrze4-0   
128. (81)I2004.04.04DomAmica Wronki2-1  grafika:Zk.jpg
129. (82)I2004.04.10WyjazdWisła Płock4-4   
130. (83)I2004.04.17DomLegia Warszawa1-0   
131. (84)I2004.04.23WyjazdDyskobolia Grodzisk Wlkp6-1   
132. (85)I2004.05.02DomWidzew Łódź3-1  grafika:Zk.jpg
133. (86)I2004.05.09WyjazdGKS Katowice2-0   
134. (87)I2004.05.16DomOdra Wodzisław Śląski2-1   
135. (88)I2004.05.21WyjazdGórnik Łęczna1-0  grafika:Zk.jpg
136. (89)I2004.06.11WyjazdLech Poznań2-2  grafika:Zk.jpg
137. (5)LM2004.07.27WyjazdWIT Georgia Tbilisi8-2   
138. (90)I2004.07.31DomGórnik Łęczna5-1   
139. (6)LM2004.08.04DomWIT Georgia Tbilisi3-0   
140. (91)I2004.08.07DomPolonia Warszawa4-0   
141. (7)LM2004.08.11DomReal Madryt0-2   
142. (8)LM2004.08.25WyjazdReal Madryt1-3   
143. (92)I2004.09.12WyjazdPogoń Szczecin5-0   
144. (22)PU2004.09.16DomDinamo Tbilisi4-3   
145. (93)I2004.09.19DomAmica Wronki1-1  grafika:Zk.jpg
146. (17)PP2004.09.22WyjazdStal Tłoki Gorzyce3-0  
147. (94)I2004.09.25WyjazdZagłębie Lubin7-1   
148. (23)PU2004.09.30WyjazdDinamo Tbilisi1-2   
149. (18)PP2004.11.10DomStal Tłoki Gorzyce2-0   
150. (95)I2004.11.13DomLech Poznań4-1  
151. (96)I2004.11.21WyjazdDyskobolia Grodzisk Wlkp4-2  
152. (19)PP2004.11.24WyjazdSzczakowianka Jaworzno2-1   
153. (20)PP2004.11.28DomSzczakowianka Jaworzno4-0 grafika:Zk.jpg
154. (21)PP2004.12.01DomKoszarawa Żywiec4-0   
155. (97)I2005.03.12DomGKS Katowice1-0   
156. (22)PP2005.03.16DomPolonia Warszawa5-0   
157. (98)I2005.03.20WyjazdPolonia Warszawa3-1  
158. (99)I2005.04.09WyjazdWisła Płock1-1   grafika:Zk.jpg grafika:Cz.jpg
159. (100)I2005.04.17DomPogoń Szczecin1-1   
160. (101)I2005.04.20WyjazdGórnik Łęczna2-2   
161. (102)I2005.04.24WyjazdAmica Wronki1-0   
162. (103)I2005.05.02DomZagłębie Lubin6-0   
163. (104)I2005.05.06WyjazdCracovia Kraków1-0   
164. (105)I2005.05.14DomOdra Wodzisław Śląski3-1   
165. (106)I2005.05.22WyjazdLegia Warszawa1-5   
166. (107)I2005.05.25DomGórnik Zabrze2-1   
167. (108)I2005.07.26WyjazdGórnik Łęczna1-1  
168. (109)I2005.07.30DomGKS Bełchatów3-0   
169. (110)I2005.08.05WyjazdDyskobolia Grodzisk Wlkp4-2   
170. (9)LM2005.08.09DomPanathinaikós Ateny3-1   
171. (10)LM2005.08.23WyjazdPanathinaikós Ateny1-4   
172. (111)I2005.08.27WyjazdOdra Wodzisław Śląski1-1   
173. (112)I2005.09.10DomPogoń Szczecin2-1   
174. (24)PU2005.09.15WyjazdVitoria Guimaraes0-3   
175. (113)I2005.09.18WyjazdPolonia Warszawa1-0   
176. (23)PP2005.09.21WyjazdStal Tłoki Gorzyce3-0  
177. (114)I2005.09.24DomLech Poznań5-1   
178. (25)PU2005.09.29DomVitoria Guimaraes0-1   
179. (115)I2005.10.16WyjazdZagłębie Lubin1-2  grafika:Zk.jpg
180. (116)I2005.10.23DomKorona Kielce2-2  grafika:Zk.jpg
181. (24)PP2005.10.26DomStal Tłoki Gorzyce3-0   
182. (117)I2005.10.30DomAmica Wronki0-0   
183. (118)I2005.11.05WyjazdGórnik Zabrze1-0   
184. (25)PP2005.11.08WyjazdZagłębie Lubin1-1   
185. (119)I2005.11.19WyjazdArka Gdynia0-1  
186. (120)I2006.07.29DomGórnik Zabrze1-0  
187. (121)I2006.08.13DomWisła Płock2-0   
188. (122)I2006.08.20DomKorona Kielce2-0   
189. (26)PU2006.08.24DomSV Mattersburg1-0   
190. (123)I2006.08.27WyjazdLech Poznań3-3 grafika:Zk.jpg
191. (124)I2006.09.10DomPogoń Szczecin0-0  grafika:Zk.jpg
192. (27)PU2006.09.14DomIraklis Saloniki0-1   
193. (125)I2006.09.17WyjazdGórnik Łęczna1-1   
194. (126)I2006.09.22DomWidzew Łódź2-0  grafika:Zk.jpg
195. (28)PU2006.09.28WyjazdIraklis Saloniki2-0   
196. (127)I2006.10.01WyjazdLegia Warszawa1-1   
197. (7)PL2006.12.03DomOdra Wodzisław Śląski2-0  
198. (8)PL2006.12.07DomGórnik Zabrze2-1   
199. (29)PU2006.12.13WyjazdFeyenoord Rotterdam1-3  grafika:Zk.jpg
200. (9)PL2007.02.25DomZagłębie Lubin1-0   
201. (128)I2007.03.04WyjazdGórnik Zabrze4-0  grafika:Zk.jpg
202. (129)I2007.03.17WyjazdWisła Płock0-0  grafika:Zk.jpg
203. (10)PL2007.03.23WyjazdOdra Wodzisław Śląski0-2   
204. (130)I2007.03.31WyjazdKorona Kielce0-0   
205. (131)I2007.04.07DomLech Poznań0-0   
206. (132)I2007.04.14WyjazdPogoń Szczecin1-1   
207. (133)I2007.04.27DomLegia Warszawa3-1   
208. (134)I2007.05.05WyjazdOdra Wodzisław Śląski1-2  grafika:Zk.jpg
209. (135)I2007.05.09DomZagłębie Lubin0-0   
210. (136)I2007.05.13WyjazdCracovia Kraków0-0   
211. (137)I2007.08.04WyjazdZagłębie Lubin1-0  grafika:Zk.jpg
212. (138)I2007.08.10DomKorona Kielce4-0   
213. (139)I2007.08.14DomGórnik Zabrze2-0   
214. (140)I2007.08.18WyjazdWidzew Łódź3-1  grafika:Zk.jpg
215. (141)I2007.08.25WyjazdGKS Bełchatów0-0   
216. (142)I2007.09.01DomLech Poznań4-2   
217. (143)I2007.09.15WyjazdOdra Wodzisław Śląski2-2   
218. (144)I2007.09.23DomPolonia Bytom5-0   
219. (26)PP2007.09.26WyjazdŚląsk Wrocław2-2  grafika:Zk.jpg
220. (145)I2007.09.30WyjazdRuch Chorzów3-0  grafika:Zk.jpg
221. (146)I2007.10.06DomJagiellonia Białystok5-0  
222. (147)I2007.10.20WyjazdCracovia Kraków2-1  grafika:Zk.jpg
223. (27)PP2007.10.31WyjazdGKS Tychy3-1   
224. (148)I2007.11.03WyjazdŁKS Łódź1-0   
225. (149)I2007.11.10DomDyskobolia Grodzisk Wlkp3-0   
226. (150)I2007.11.25WyjazdZagłębie Sosnowiec3-1   
227. (151)I2007.12.02WyjazdGórnik Zabrze3-1   
228. (152)I2007.12.09DomZagłębie Lubin2-1  
229. (153)I2008.02.22WyjazdKorona Kielce1-1   
230. (154)I2008.03.01DomWidzew Łódź1-0   
231. (11)PL2008.03.04DomJagiellonia Białystok5-0  
232. (155)I2008.03.09DomGKS Bełchatów2-0   
233. (156)I2008.03.15WyjazdLech Poznań2-1  grafika:Zk.jpg
234. (12)PL2008.03.19WyjazdLegia Warszawa1-1  grafika:Zk.jpg
235. (157)I2008.03.22DomOdra Wodzisław Śląski0-0   
236. (158)I2008.03.28WyjazdPolonia Bytom2-1   
237. (28)PP2008.04.01WyjazdArka Gdynia0-0  
238. (159)I2008.04.12WyjazdJagiellonia Białystok2-1   
239. (160)I2008.04.20DomCracovia Kraków2-1   
240. (29)PP2008.04.23DomDyskobolia Grodzisk Wlkp0-0   
241. (30)PP2008.04.30WyjazdDyskobolia Grodzisk Wlkp1-0   grafika:Zk.jpg grafika:Cz.jpg
242. (161)I2008.05.04DomŁKS Łódź5-2  grafika:Zk.jpg
243. (162)I2008.05.07WyjazdDyskobolia Grodzisk Wlkp0-0 grafika:Zk.jpg
244. (31)PP2008.05.13WyjazdLegia Warszawa0-0   
245. (11)LM2008.07.30WyjazdBeitar Jerozolima1-2   
246. (163)I2008.09.14DomLech Poznań1-4 grafika:Zk.jpg
247. (164)I2008.09.21WyjazdJagiellonia Białystok2-0   
248. (32)PP2008.09.24WyjazdLechia II Gdańsk3-0   
249. (165)I2008.09.27DomArka Gdynia4-0 grafika:Zk.jpg
250. (30)PU2008.10.02DomTottenham Hotspur1-1   
251. (13)PL2008.10.09DomCracovia Kraków2-0  
252. (166)I2008.10.18DomPiast Gliwice2-0   
253. (167)I2008.10.26WyjazdLegia Warszawa1-2   
254. (33)PP2008.10.29DomGórnik Zabrze2-1   
255. (168)I2008.11.08DomŁKS Łódź0-0   
256. (169)I2008.11.15DomLechia Gdańsk3-0   
257. (14)PL2008.11.18DomPiast Gliwice4-1   
258. (15)PL2008.11.26WyjazdCracovia Kraków0-0  grafika:Zk.jpg
259. (170)I2009.02.27WyjazdPolonia Bytom1-1  grafika:Zk.jpg
260. (34)PP2009.03.04DomLech Poznań0-1   
261. (171)I2009.03.07DomPolonia Warszawa2-1   
262. (172)I2009.03.14WyjazdGKS Bełchatów0-0   
263. (173)I2009.03.22DomCracovia Kraków4-1   
264. (174)I2009.04.05WyjazdLech Poznań1-1  grafika:Zk.jpg
265. (35)PP2009.04.08WyjazdLech Poznań1-2  
266. (175)I2009.04.19WyjazdArka Gdynia1-0   
267. (176)I2009.04.24DomGórnik Zabrze3-1   
268. (177)I2009.05.01WyjazdPiast Gliwice1-1   
269. (178)I2009.05.10DomLegia Warszawa1-0   
270. (179)I2009.05.17WyjazdŁKS Łódź4-0   
271. (180)I2009.05.23WyjazdLechia Gdańsk4-2   
272. (181)I2009.05.30DomŚląsk Wrocław2-0  grafika:Zk.jpg
273. (12)LM2009.07.22WyjazdLevadia Tallin0-1   
274. (1)SP2009.07.25WyjazdLech Poznań1-1   
275. (182)I2009.08.01DomRuch Chorzów2-0 grafika:Zk.jpg
276. (183)I2009.08.07WyjazdZagłębie Lubin4-1   
277. (184)I2009.08.15DomGKS Bełchatów3-0 
278. (185)I2009.08.21WyjazdArka Gdynia1-0   
279. (186)I2009.08.29DomJagiellonia Białystok2-1  
280. (187)I2009.09.13WyjazdLechia Gdańsk1-0   
281. (188)I2009.09.20DomPolonia Bytom1-1   
282. (36)PP2009.09.23WyjazdHetman Zamość3-0  grafika:Zk.jpg
283. (189)I2009.09.26DomPolonia Warszawa2-1   
284. (190)I2009.10.02WyjazdŚląsk Wrocław3-1   
285. (191)I2009.10.18WyjazdLech Poznań0-1  grafika:Zk.jpg
286. (192)I2009.10.24DomPiast Gliwice2-1  grafika:Zk.jpg
287. (193)I2010.02.27WyjazdGKS Bełchatów0-1   
288. (194)I2010.03.05DomArka Gdynia0-1   
289. (195)I2010.03.12WyjazdJagiellonia Białystok0-0   
290. (37)PP2010.03.17WyjazdLechia Gdańsk0-0  grafika:Zk.jpg
291. (196)I2010.03.20DomLechia Gdańsk3-0   
292. (197)I2010.03.27WyjazdPolonia Bytom3-1   
293. (198)I2010.04.03WyjazdPolonia Warszawa1-0   
294. (199)I2010.04.20DomŚląsk Wrocław1-0  grafika:Zk.jpg
295. (200)I2010.04.27WyjazdPiast Gliwice4-1   
296. (201)I2010.04.30DomKorona Kielce0-1   
297. (202)I2010.05.08WyjazdLegia Warszawa3-0   
298. (203)I2010.05.11WyjazdCracovia Kraków1-1  grafika:Zk.jpg
299. (204)I2010.05.15DomOdra Wodzisław Śląski1-1   
300. (38)PP2012.08.11WyjazdLuboński KS Luboń5-0  grafika:Zk.jpg
301. (205)I2012.08.19DomGKS Bełchatów2-1  grafika:Zk.jpg
302. (206)I2012.08.25WyjazdPodbeskidzie Bielsko-Biała1-1   
303. (207)I2012.08.31DomPolonia Warszawa1-3  grafika:Zk.jpg
304. (208)I2012.10.01WyjazdPiast Gliwice0-2   
305. (209)I2012.10.05WyjazdLegia Warszawa1-2   
306. (210)I2012.10.20DomJagiellonia Białystok0-0  grafika:Zk.jpg
307. (211)I2012.10.26WyjazdWidzew Łódź2-1   
308. (212)I2012.11.02DomLech Poznań0-1 grafika:Zk.jpg
309. (213)I2013.02.24WyjazdGKS Bełchatów0-0  grafika:Cz.jpg
310. (39)PP2013.02.28DomJagiellonia Białystok2-0  grafika:Zk.jpg
311. (214)I2013.03.09WyjazdPolonia Warszawa2-1   
312. (215)I2013.03.17DomPogoń Szczecin2-0   
313. (216)I2013.04.01WyjazdLechia Gdańsk0-0   
314. (217)I2013.04.07DomPiast Gliwice1-2   
315. (40)PP2013.04.10WyjazdŚląsk Wrocław1-2   
316. (218)I2013.04.13DomLegia Warszawa1-2 grafika:Zk.jpg
317. (219)I2013.04.26DomWidzew Łódź1-0  
318. (220)I2013.05.04WyjazdLech Poznań0-1   
319. (221)I2013.05.11DomKorona Kielce3-0   
320. (222)I2013.05.24DomRuch Chorzów1-1   
321. (223)I2013.05.30WyjazdGórnik Zabrze1-0   
322. (224)I2013.06.02DomZagłębie Lubin0-1  
323. (225)I2013.07.19DomGórnik Zabrze0-0  grafika:Zk.jpg
324. (226)I2013.07.29WyjazdKorona Kielce3-2   
325. (227)I2013.08.04WyjazdŚląsk Wrocław0-0   
326. (228)I2013.08.09DomJagiellonia Białystok1-1   
327. (41)PP2013.08.16WyjazdZagłębie Sosnowiec4-0   
328. (229)I2013.08.25DomLech Poznań2-0   
329. (230)I2013.08.31WyjazdPogoń Szczecin0-0   
330. (231)I2013.09.13DomPiast Gliwice3-0   
331. (232)I2013.09.21WyjazdCracovia Kraków1-1   
332. (233)I2013.09.24DomLechia Gdańsk3-0   
333. (234)I2013.09.28WyjazdRuch Chorzów1-1  
334. (235)I2013.10.06DomLegia Warszawa1-0   
335. (236)I2013.10.19WyjazdZawisza Bydgoszcz1-3   
336. (237)I2013.10.26DomZagłębie Lubin1-0  
337. (238)I2013.11.04WyjazdPodbeskidzie Bielsko-Biała0-0   
338. (239)I2013.11.08WyjazdGórnik Zabrze2-3   
339. (240)I2013.11.22DomKorona Kielce1-0   
340. (241)I2013.11.29DomŚląsk Wrocław3-0   
341. (242)I2013.12.02WyjazdJagiellonia Białystok2-5 grafika:Zk.jpg
342. (243)I2013.12.06WyjazdLech Poznań0-2   
343. (244)I2013.12.16DomPogoń Szczecin2-1  grafika:Zk.jpg
344. (245)I2014.02.17WyjazdPiast Gliwice1-0   
345. (246)I2014.02.23DomCracovia Kraków3-1  
346. (247)I2014.02.28WyjazdLechia Gdańsk0-0  grafika:Zk.jpg
347. (248)I2014.03.16WyjazdLegia Warszawa2-2  grafika:Cz.jpg
348. (249)I2014.04.05WyjazdWidzew Łódź1-2   
349. (250)I2014.04.12DomPodbeskidzie Bielsko-Biała0-1 grafika:Zk.jpg
350. (251)I2014.07.18WyjazdGórnik Łęczna1-1  grafika:Zk.jpg
351. (252)I2014.07.28DomPiast Gliwice1-1   
352. (253)I2014.08.03WyjazdLech Poznań3-2  grafika:Zk.jpg
353. (254)I2014.08.10DomRuch Chorzów2-2   
354. (255)I2014.08.17DomLechia Gdańsk3-1  grafika:Zk.jpg
355. (256)I2014.08.22WyjazdPogoń Szczecin3-0   
356. (257)I2014.08.29DomGKS Bełchatów1-0  grafika:Zk.jpg
357. (258)I2014.09.21DomLegia Warszawa0-3   
358. (259)I2014.09.28WyjazdCracovia Kraków0-1   
359. (260)I2014.10.03DomJagiellonia Białystok0-2   
360. (261)I2014.10.19WyjazdGórnik Zabrze5-0   
361. (262)I2014.10.31WyjazdKorona Kielce2-3   
362. (263)I2014.11.08DomŚląsk Wrocław1-1   
363. (264)I2014.11.22DomGórnik Łęczna2-0  grafika:Zk.jpg
364. (265)I2014.11.28WyjazdPiast Gliwice0-0   
365. (266)I2014.12.07DomLech Poznań1-2   
366. (267)I2014.12.13WyjazdRuch Chorzów2-1  grafika:Zk.jpg
367. (268)I2015.02.13WyjazdLechia Gdańsk0-1  grafika:Zk.jpg
368. (269)I2015.02.20DomPogoń Szczecin1-1   
369. (270)I2015.02.28WyjazdGKS Bełchatów1-3  
370. (271)I2015.03.07DomZawisza Bydgoszcz0-1  grafika:Zk.jpg
371. (272)I2015.03.21DomCracovia Kraków2-1   
372. (273)I2015.04.06WyjazdJagiellonia Białystok2-2   
373. (274)I2015.04.10DomGórnik Zabrze1-1   
374. (275)I2015.04.17WyjazdPodbeskidzie Bielsko-Biała2-2  
375. (276)I2015.04.26DomKorona Kielce2-0  grafika:Zk.jpg
376. (277)I2015.04.29WyjazdŚląsk Wrocław0-1   
377. (278)I2015.05.09DomGórnik Zabrze4-1   
378. (279)I2015.05.15WyjazdLechia Gdańsk2-2   
379. (280)I2015.05.20DomPogoń Szczecin2-2   
380. (281)I2015.05.23WyjazdJagiellonia Białystok1-2   
381. (282)I2015.05.31WyjazdLegia Warszawa0-1   
382. (283)I2015.06.03DomŚląsk Wrocław0-1  grafika:Zk.jpg
383. (284)I2015.06.07WyjazdLech Poznań0-0   
384. (285)I2015.07.17domGórnik Zabrze1-1   
385. (286)I2015.07.24wyjazdCracovia Kraków1-1Grafika:Zk.jpg
386. (287)I2015.08.01domLech Poznań2:0  
387. (288)I2015.08.09wyjazdLegia Warszawa1:1  
388. (289)I2015.08.16domLechia Gdańsk3:3 grafika:zk.jpg
389. (290)I2015.08.21wyjazdPogoń Szczecin1:1 grafika:zk.jpg
390. (291)I2015.08.28domŚląsk Wrocław4:2 
391. (292)I2015.09.14wyjazdGórnik Łęczna0:1grafika:zk.jpg
392. (293)I2015.09.25domKorona Kielce0:0Grafika:Zk.jpg
393. (294)I2015.10.18domTermalica Bruk-Bet Nieciecza 0:0 
394. (295)I2015.10.23wyjazdJagiellonia Białystok4:1 
395. (296)I2015.10.30domRuch Chorzów0:0 
396. (297)I2015.11.06wyjazdZagłębie Lubin3:1 
397. (298)I2015.11.20wyjazdGórnik Zabrze1:1 
398. (299)I2015.11.29domCracovia1:2 grafika:zk.jpg
399. (300)I2015.12.02wyjazdLech Poznań0:2 grafika:zk.jpg
400. (301)I2015.12.06domLegia Warszawa0:2 
401. (302)I2015.12.12wyjazdLechia Gdańsk0:2 
402. (303)I2015.12.18domPogoń Szczecin0:1 
403. (304)I2016.02.12wyjazdŚląsk Wrocław0:1   
404. (305)I2016.02.22domGórnik Łęczna1:1  grafika:zk.jpg
405. (306)I2016.03.04domPiast Gliwice1:1  
406. (307)I2016.03.08wyjazdKorona Kielce1:1   
407. (308)I2016.03.14wyjazdTermalica Bruk-Bet Nieciecza4:2  grafika:zk.jpg
408. (309)I2016.03.18domJagiellonia Białystok5:1   
409. (310)I2016.04.03wyjazdRuch Chorzów3:2 grafika:zk.jpg
410. (311)I2016.04.09domZagłębie Lubin1:1  grafika:zk.jpg
411. (312)I2016.04.17domGórnik Zabrze3:1   
412. (313)I2016.04.20wyjazdGórnik Łęczna3:0   
413. (314)I2016.04.25domTermalica Bruk-Bet Nieciecza2:2  
414. (315)I2016.04.30wyjazdKorona Kielce2:3  grafika:zk.jpg
415. (316)I2016.05.14wyjazdPodbeskidzie Bielsko-Biała4:3   
416. (317)I2016.07.30wyjazdLechia Gdańsk1:3 grafika:zk.jpg
417. (318)I2016.08.05wyjazdCracovia1:2  
418. (319)I2016.08.14domRuch Chorzów1:2   
419. (320)I2016.08.22wyjazdKorona Kielce0:1  grafika:zk.jpg
420. (321)I2016.08.26domŚląsk Wrocław1:5  grafika:zk.jpg
421. (322)I2016.09.17domPiast Gliwice1:0  grafika:zk.jpg
422. (42)PP2016.09.27wyjazdChojniczanka Chojnice2:1 
423. (323)I2016.10.01wyjazdWisła Płock3:2  
424. (324)I2016.10.16wyjazdLech Poznań1:1 grafika:zk.jpg
425. (325)I2016.10.21domBruk Bet Termalica Nieciecza2:0 
426. (43)PP2016.10.25wyjazdLech Poznań1:1 
427. (326)I2016.11.19wyjazdPogoń Szczecin2:6 
428. (327)I2016.11.26domArka Gdynia5:1 
429. (328)I2016.12.03domLechia Gdańsk3:0
430. (329)I2016.12.10domCracovia1:1  
431. (330)I2017.02.11domKorona Kielce2:0 grafika:zk.jpg
432. (331)I2017.02.18wyjazdŚląsk Wrocław0:1 grafika:zk.jpg
433. (332)I2017.02.25domJagiellonia Białystok3:1  
434. (333)I2017.03.04wyjazdPiast Gliwice2:1  
435. (334)I2017.03.12wyjazdLegia Warszawa0:1  
436. (335)I2017.03.17domWisła Płock3:2  
437. (336)I2017.03.31domLech Poznań0:0 
438. (337)I2017.04.22wyjazdGórnik Łęczna1:3 
439. (338)I2017.05.06domLechia Gdańsk0:1 grafika:zk.jpg
440. (339)I2017.05.17wyjazdKorona Kielce2:3  grafika:zk.jpg
441. (340)I2017.05.20domPogoń Szczecin4:0   
442. (341)I2017.05.28wyjazdLech Poznań1:2  grafika:zk.jpg
443. (342)I2017.06.04domBruk-Bet Termalica Nieciecza1:2   
444. (343)I2017.07.14wyjazdPogoń Szczecin2:1
445. (344)I2017.07.21domBruk-Bet Termalica Nieciecza1:0grafika:zk.jpg
446. (345)I2017.07.29wyjazdGórnik Zabrze2:3grafika:zk.jpg
447. (346)I2017.08.04wyjazdWisła Płock1:0grafika:zk.jpg
448. (347)I2017.08.12domCracovia2:1
449. (348)I2017.09.08wyjazdArka Gdynia1:3grafika:zk.jpg
450. (349)I2017.09.30domJagiellonia Białystok0:0grafika:zk.jpg
451. (350)I2017.10.14wyjazdŚląsk Wrocław2:0grafika:zk.jpg
452. (351)I2017.10.22domLegia Warszawa0:1
453. (352)I2017.10.27wyjazdLech Poznań1:1
454. (353)I2017.11.04domSandecja Nowy Sącz3:0
455. (354)I2017.11.17domPogoń Szczecin1:0
456. (355)I2017.11.27wyjazdBruk-Bet Termalica Nieciecza3:3
457. (356)I2017.12.03domGórnik Zabrze2:3grafika:zk.jpg grafika:zk.jpg grafika:Cz.jpg
458. (357)I2017.12.13wyjazdCracovia4:1
459. (358)I2017.12.17domZagłębie Lubin1:2
460. (359)I2018.03.09domŚląsk Wrocław3:1

Wyróżnienia

9. miejsce w plebiscycie "Dziennika Polskiego" - 10 asów małopolski 2002.
Najlepszy środkowy obrońca w Polsce wg "Piłki nożnej". 2001, 2002
Najlepsza '11' Ekstraklasy w plebiscycie PZP: 2007/2008, 2009, 2013, 2014, 2015
Piłkarski Oskar 2009: Najlepszy obrońca Ekstraklasy
Obrońca sezonu Ekstraklasy: 2013/14
Najlepszy piłkarz Małopolski. Plebiscyt "GK" i MZPN: 2013, 2014

Mecze w Reprezentacji Polski

Stan na 17.10.2009. Arkadiusz Głowacki wystąpił w 21 spotkaniach Reprezentacji Polski - we wszystkich jako piłkarz Wisły. Otrzymał 5 żółtych kartek i jedną czerwoną, strzelił jedną bramkę samobójczą. Brał udział w Mistrzostwach Świata w 2002 roku, wystąpił wtedy w ostatnim spotkaniu grupowym przeciwko USA. Bardzo pechowy w jego wykonaniu był mecz przeciwko Finlandii w 2006 roku: Głowacki otrzymał czerwoną kartkę i sprokurował rzut karny. Spotkaniem tym pożegnał się z kadrą na prawie trzy lata, w 2009 roku - wraz z usunięciem Leo Beenhakkera z funkcji selekcjonera - odzyskał jednak miejsce w pierwszej jedenastce i zagrał w dwóch ostatnich meczach eliminacji Mistrzostw Świata 2010.

Pogrubiono występy Głowackiego jako Wiślaka.

W kadrze: Arkadiusz Głowacki i Paweł Brożek

Data publikacji: 13-06-2018 15:29


Wczoraj na Stadionie Narodowym przed meczem z Litwą Prezes PZPN Zbigniew Boniek postanowił uhonorować byłych reprezentantów Polski. Wśród nich znalazły się dwie wiślackie legendy: Arkadiusz Głowacki oraz Paweł Brożek. Warto więc z tej okazji przypomnieć sobie, jak wyglądały reprezentacyjne kariery piłkarzy, których losy w koszulkach z białą gwiazdą na piersi znamy niemal na pamięć!


Arkadiusz Głowacki: 29 meczów/0 goli, największy sukces: udział w Mistrzostwach Świata 2002

„Głowa” z dwójki legend jako pierwszy przywdział barwy reprezentacji. Już w 2002 roku po świetnej rundzie w I lidze, uwagę na 22-letniego stopera zwrócił Jerzy Engel, który starał się stworzyć szeroką kadrę na pierwsze od 16 lat mistrzostwa świata z udziałem Polaków. Na debiut przyszedł czas 10 lutego 2002 roku, w starciu z Wyspami Owczymi. Na stadionie Tsirio w cypryjskim Limassolu, przy aż… 80 kibicach „Głowa” rozegrał pełne 90 minut i przyczynił się do zwycięstwa 2:1 z Farerami. Występ ten tak spodobał się Jerzemu Engelowi, że zaledwie po jeszcze jednym spotkaniu (z Estonią „Głowa” zagrał całą minutę!) młody Wiślak trafił do 23-osobowej kadry na korańsko-japoński mundial.

Arkadiusz Głowacki w pierwszych dwóch spotkaniach nie podniósł się z ławki rezerwowych, a Polska po dwóch porażkach straciła wszelkie szanse na awans do kolejnej fazy. Wobec tego trener Engel w starciu z USA dał szansę zmiennikom. Dowodzona przez „Głowę” i 13 lat starszego Jacka Zielińskiego obrona dała wbić sobie tylko jednego gola - i to przy stanie 3:0 dla Biało-Czerwonych. Świetny występ Głowackiego nie umknął mediom, których przedstawiciele żałowali później, że 23-latek nie stał się podstawowym wyborem warszawskiego selekcjonera. Kto wie - być może wtedy Polacy spisaliby się lepiej w starciu z gospodarzami bądź Portugalią, w której Pedro Pauleta raz po raz kiwał Tomasza Hajtę? Tego się nie dowiemy - wiemy natomiast, że trzeci mecz w reprezentacji był dla „Głowy” bez wątpienia najważniejszym.

Po odejściu z kadry Jerzego Engela stery reprezentacji przejął Zbigniew Boniek, który co prawda zrezygnował z wielu piłkarzy z poprzedniej jedenastki, ale postawił na Głowackiego. Kadencja „Zibiego” nie trwała jednak długo, a Paweł Janas nie był już taki skory, by tworzyć defensywę wokół „Głowy”. Co prawda w meczach towarzyskich „Głowa” otrzymywał swoje szanse, ale już w eliminacjach do mistrzostw świata rozegrał tylko dwa spotkania - z Irlandią Północną i Anglią, w którym niestety skierował piłkę do własnej bramki. Od tego czasu do momentu rozpoczęcia mundialu Głowacki zagrał tylko dwa razy - z Meksykiem i Estonią. W tym pierwszym wiślacki stoper wprowadzał do kadry Pawła Brożka. I zrobił to dobrze, bowiem „Pawka” ukąsił już w debiucie!


Po mundialu, który ominął Arkadiusza Głowackiego z pracą w reprezentacji pożegnał się Paweł Janas. Na jego miejsce przyszedł zaś Leo Beenhaker, który „Głowie” dał jedną szansę - w meczu z Finlandią. Polska przegrała jednak w Bydgoszczy 1:3, a Głowacki opuścił plac gry przedwcześnie z czerwoną kartką. Na powrót do kadry przyszedł czas dopiero za czasów tymczasowego selekcjonera Stefana Majewskiego. W dwóch meczach u „Doktora” Wiślak był podstawowym obrońcą kadry. Na ten moment Głowacki miał rozegrane 21 spotkań w kadrze. O wieloletnim filarze Wisły przed Euro 2012 przypomniał sobie Franciszek Smuda, który postawił na niego w 8 meczach towarzyskich. Ostatecznie jednak Wiślak rodem z Poznania nie zmieścił się w 23-osobowej kadrze na imprezę rozgrywaną w Polsce i na Ukrainie. Co ciekawe, w ostatnim starciu „Głowa” wystąpił na środku obrony z Marcinem Wasilewskim, co powtórzyło się kilka razy po przyjściu Wasyla do Wisły w końcówce 2017 roku.

...

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Wideo

Gol Arka w meczu z Lechem



Wisla.TV: Mam nadzieję, że jeszcze tu wrócę

Kącik poetycki

Jeszcze się nie znalazł napastnik takowy


Który by zaradził wślizgom Arka „Głowy”.

— Dariusz Zastawny, Stuletnia nasza historia, czyli Wisła Kraków, Biała Gwiazda w słów orszaku i obrazkach


Arkadiusz Głowacki - artykuły, wywiady

Święta po raz pierwszy w Krakowie

22-12-2005

Tuż przed Świętami Bożego Narodzenia Arkadiusz Głowacki opowiadał nam o kończącym się roku, nadziejach na nowe 365 dni, planach na Święta i przemyśleniach odnośnie swoich kontuzji. Zapraszamy do lektury.

Te kontuzje...

Marcin Górski: Pana koledzy odpoczywają, tymczasem Pan codziennie pracuje. Nie żal tego wolnego?

Arkadiusz Głowacki: I bardzo dobrze, że odpoczywają. Paru kolegów grało co trzy dni, zarówno w reprezentacji, jak i w klubie, więc teraz na pewno wszyscy zasłużyli na odpoczynek.

A Pan nie zasłużył na odpoczynek?

Ja niestety nie mogę odpocząć ze względów zdrowotnych. Muszę być tutaj cały czas i pracować nad moim naderwanym mięśniem czterogłowym.

Nad czym się Pan skupia teraz w trakcie ćwiczeń?

Teraz staram się rozciągać bliznę. Mięsień się zasklepił, zrósł. Powstała blizna, która teraz trzeba rozciągnąć.

Na początku kariery kontuzje Pana omijały, teraz przyplątują się często. Mówił Pan ostatnio, że będzie chciał Pan dociec, dlaczego tak jest. Rozmawiał Pan już z doktorem na ten temat?

Będziemy rozmawiać o tym, żeby trochę zindywidualizować moje treningi. Jak to będzie wyglądało, to się dopiero okaże. Jest nowy trener, nowy fizjolog, więc będzie o czym rozmawiać.

Przez swój uraz pauzował Pan w ostatnich meczach, a to akurat były te najważniejsze spotkania. Nie żal? Właśnie stąd takie moje spore rozczarowanie. Na takie mecze czeka się cały sezon, a mnie znów te spotkania ominęły.

Jakie to odczucie oglądać derby z wysokości trybun zamiast z boiska?

Tak jak mówiłem, nie jest to najmilszy okres dla zawodnika, gdy jest kontuzjowany. Takie mecze zostają w pamięci kibiców, w naszej pamięci. Na pewno będzie jeszcze długo te derby wspominać. W takich chwilach, jak każdemu kibicowi, towarzyszyły mi ogromne nerwy.

Gdy zabrakło Pana, na miejsce na środku obrony wskoczył Maciej Stolarczyk. Potem i on musiał pauzować i trener Kulawik musiał szukać wariantu zastępczego na tej pozycji. Czy to znaczy, że Wisła potrzebuje wzmocnień wśród środkowych obrońców?

To nie jest pytanie do mnie. Wydaje mi się jednak, że gdy powstawały kolejne luki w obronie, udało się je szczelnie uzupełniać i chyba nie było wielkich problemów.

Rok 2005 - jaki był

Rok 2005 zbliża się do końca. Czy mógłby Pan go w jakiś sposób podsumować?

Mówiąc o sprawach indywidualnych nie był to dla mnie zbyt udany rok, raczej jeden z tych, o których chciało by się szybko zapomnieć. Jeśli zaś chodzi o całą drużynę Wisły, to w zespole zaszły spore zmiany. W drużynie trwa przebudowa, więc wszyscy musimy uzbroić się w cierpliwość. Mam nadzieję, że w przyszłym roku wszystko będzie dobrze i ułoży się tak, jak należy.

Gdyby mógł Pan wskazać szczególne momenty w tym upływającym roku, to co by to było?

Dla Wisły na pewno takim przełomowym momentem było odpadnięcie z Ligi Mistrzów w dość nieszczęśliwych okolicznościach.

A przejęcie przez pana opaski kapitana było takim szczególnym momentem?

Dla mnie na pewno był to szczególny moment. Nie spodziewałem się, że mogę takiego zaszczytu dostąpić. Wcześniej tą opaskę nosiło wielu znamienitych zawodników, więc teraz na mnie spoczęła wielka odpowiedzialność. Chciałbym się jak najlepiej wywiązywać z tej roli, chociaż wydaje mi się, że rola kapitana nie jest tak ważna, jak niektórym by się mogło wydawać.

Czy jest taki zawodnik Wisły, który według Pana zasługuje po tym roku na szczególne wyróżnienie?

Nie wiem. Nawet gdybym miał taki typ, to bym nie powiedział, bo uraziłbym innego kolegę, który włożył tyle samo serca w naszą grę. Na pewno duża większość zawodników Wisły zasłużyła na wyróżnienie.

Nowy rok – jaki będzie

Jakie wrażenia po spotkaniu z Danem Petrescu zostały Pana głowie?

Pierwsza myśl jest taka, że będziemy ciężko pracować. Chyba już teraz trzeba się do tej ciężkiej pracy przygotowywać.

Czego Pan oczekuje po nowym trenerze?

Chciałbym, żeby Wisła znów prezentowała swój styl, który tak cieszył kibiców. Z drugiej strony ten styl nie jest tak ważny jak zwycięstwa, których od nas wszyscy oczekują.

Trener Petrescu to pierwszy wasz trener, który z czystym sumieniem może mówić o zerowym koncie każdego zawodnika. On przecież nie śledził waszych występów ligowych w poprzednich sezonach, czy meczów rozegranych w kadrze.

Myślę, że mimo wszystko trener w tym momencie doskonale już wie, kto ile razy grał w reprezentacji i jak się prezentował. Trener ma teraz dużo czasu, żeby taką wiedzę posiąść. Sytuacja jednak, gdy jest powiedziane, że zaczynamy od zera, na pewno jest dobra i wszystkich nas mobilizuje do ciężkiej pracy.

Będzie Pan gotowy na 9 stycznia, żeby zacząć ze wszystkimi te starania od zera?

Myślę, że tak.

Mówi Pan o trwającej przebudowie zespołu. Wisła tymczasem czasu na ta przebudowę nie ma, bo przecież w tabeli goni was Legia.

Wisła nigdy nie miała czasu na chwile słabości. Każdy mecz to walka o zwycięstwo, każdy wynik inny niż zwycięstwo jest naszą porażką. My musimy tej przebudowy dokonać na tyle szybko, żeby utrzymać pierwsze miejsce, a nawet starać się powiększać przewagę, bo to chyba jest najlepsza metoda na zdobycie Mistrzostwa. Musimy się starać, żeby na jubileusz stulecia klubu zdobyć ten tytuł.

Kilka lat temu przychodził pan do Wisły razem z Maćkiem Żurawskim, Kamilem Kosowskim i Marcinem Baszczyńskim jako trzon reprezentacji młodzieżowej. Teraz w klubie są bracia Brożkowie, mówi się o kolejnych wzmocnieniach młodymi.

Czy to dobra polityka?

Jest to jakaś analogia do tamtego okresu. Jak widać, wtedy była to dobra metoda, oby i teraz się sprawdziła.

Kilka słów o Mistrzostwach Świata

Nowy rok będzie szansą na pokazanie się trenerowi reprezentacji. Wierzy Pan, że Paweł Janas nie zamknął jeszcze notesu z nazwiskami graczy jadących na mundial?

Na pewno nie zamknął, ale z drugiej strony znam swoje miejsce w szeregu. Procent szans na mój wyjazd na Mistrzostwa jest raczej niewielki. Trzeba jednak walczyć do końca. Historia uczy, że nie wolne składać broni.

No właśnie, czy nie przypomina się sytuacja prawie sprzed 4 lat, kiedy do kadry jadącej do Korei i Japonii wskoczył Pan praktycznie w ostatniej chwili?

Nadzieja na powtórkę takiej sytuacji na pewno jest, ale tak jak powiedziałem, sytuacji nie wygląda zbyt różowo. Z drugiej strony może takie atakowanie z pozycji outsidera nie jest takie najgorsze, może z tego coś będzie.

Potrafi Pan wymienić wszystkich rywali grupowych Polski z pamięci?

Rywali tak, nazwisk zawodników na pewno nie.

Uważa Pan to losowanie za korzystne?

Entuzjazm może bywać zgubny. Wszyscy kibice cieszą się z wyników losowania, mnie tymczasem wydaje się, ze ta grupa nie jest taka łatwa. Na Mistrzostwach Świata nie ma słabych drużyn. Ta grupa nie jest słaba, najmocniejsza też na pewno nie jest.

Święta po raz pierwszy w Krakowie

Na polu kolejny dzień pada śnieg. Czy białe Święta to to, o czym marzy Arkadiusz Głowacki?

Na pewno tak. Święta z całą rodziną po raz pierwszy spędzamy w Krakowie. Jest to dla nas coś nowego.

Wygląda więc na to, że zapuścił już Pan w Krakowie korzenie?

Dokładnie, można tak powiedzieć. Jestem bardzo zadowolony z mieszkania tutaj do tego stopnia, że planujemy pozostać w Krakowie. Co jednak przyniesie przyszłość, tego nie wie nikt.

W Święta chyba zrobi Pan sobie wolne od treningów?

W Święta dam sobie odpocząć i wspólnie z rodziną będziemy obchodzić Boże Narodzenie.

Czego życzyłby Pan sobie i drużynie na Święta?

W takim klubie jak Wisła na pewno ważne są zwycięstwa. To one budują atmosferę, która jest nam bardzo potrzebna.

Dla siebie pewnie chciałby Pan zdrowia?

Tyle razy już sobie tego życzyłem, że może w tym momencie przemilczę ten temat.

Jakieś plany na Sylwestra już Pan ma?

Na sylwestra wyjeżdżamy większą grupą do Milówki. Tam mamy zamiar spędzić kilka dni urlopu i sylwestra. To będzie taka grupa drużynowo, koleżeńsko rodzinna.

Dziękuję za rozmowę i życzę udanych Świąt.

Dziękuję.

Źródło: wisla.krakow.pl

„Tu jest moja przystań”

04-03-2010

4 marca 2010 roku minęło 10 lat od debiutu Arkadiusza Głowackiego w Wiśle Kraków. „Był to bardzo słaby mecz w moim wykonaniu” – wspomina „Głowa” swój pierwszy występ w barwach Białej Gwiazdy.

Pamięta Pan datę 4 marca 2000 roku? Pierwszy mój mecz w Wiśle, z Odrą Wodzisław?

Tak. Niedługo mija 10 lat od tego wydarzenia. Pamięta Pan dobrze tamto spotkanie?

Tak, pamiętam, bo był to bardzo słaby mecz w moim wykonaniu i zostałem zmieniony chyba w 60. minucie. Początki były trudne.

Jak wspomina Pan ten pierwszy mecz?

Czułem dużą tremę i wiedziałem, że dźwigam sporą odpowiedzialność na swoich barkach. Zostałem sprowadzony tu pewnie za niemałe pieniądze, więc czułem, że oczekiwania co do mojej osoby są spore. Chcąc je spełnić, trzeba było bardzo się starać, a ten początek mi nie wyszedł. W klubie było wielu zawodników o uznanych nazwiskach i można było się tego przestraszyć. Rzeczywiście, ten początek nie był taki, jakbym chciał.

Dlaczego uważa Pan, że nie poszło Panu dobrze? Wisła wygrała ten mecz 3:1.

Byłem w słabej formie. Podczas okresu przygotowawczego, który był we Włoszech, trenerem najpierw był Marek Kusto, później te role nieco się zmieniły. W tym okresie przygotowawczym w ciągu 18 dni rozegrałem 9 meczów, w tym dwa po 120 minut. Byłem, można powiedzieć, lekko zmęczony i myślę, że z tego powodu ten pierwszy mecz był średni.

Chciałby Pan zapomnieć o tym debiucie?

Nie. Skoro jestem tutaj 10 lat, to można powiedzieć, że później było już nieco lepiej.

Jak przyjęli Pana koledzy w szatni? W Wiśle grał już wtedy m.in. Maciej Żurawski, którego Pan znał z Lecha Poznań.

Znałem się z Maciejem, ale znałem też paru innych kolegów. Wtedy w Wiśle dużo się działo, a ja byłem kolejnym, który do niej przyszedł. Nie wiem, czy ktoś to szczególnie zauważył. Po prostu jeden z wielu, który być może zostanie w Wiśle, a być może nie.

W ciągu tych 10 lat, rozegrał pan wiele meczów. Sądził Pan, że będzie Pan tu długo i że zostanie jedną z wiodących postaci w drużynie?

Trudno się nad tym zastanawiać, bo nie wiemy, jak ten nasz piłkarski los się potoczy. Starałem się wypełniać swój kontrakt należycie. Nie zakładałem tego, że zostanę tutaj do końca swojej kariery czy przygody z piłką, ale takiej sytuacji też nie wykluczałem.

Wchodził Pan do pierwszej drużyny Wisły jako 20-latek. Czy obecnym młodym zawodnikom trudniej jest wejść do zespołu?

Ja odnoszę wrażenie, że jest łatwiej. Jak ja wchodziłem jeszcze do szatni Lecha, to pamiętam, że mówiłem „dzień dobry”, pierwszy raczej nie wyciągałem ręki, bo mógłbym zostać za to jakoś skarcony. Teraz te stosunki są bardziej koleżeńskie, nie ma takiego podziału na starszych i młodszych. Wydaje mi się, że młodsi niekoniecznie mają teraz trudniej.

Jakie miał Pan plany, kiedy przychodził Pan do Wisły? Czy to było tak, że chciał Pan się tutaj wybić i iść do lepszego, zagranicznego klubu?

W wieku nastu lat pewnie zakładałem sobie, że będę chciał spróbować swoich sił na Zachodzie, w mocnej lidze. Myślę, że każdy chciał tą swoją karierę tak budować. Nie byłem wyjątkiem. Ale później zdałem sobie sprawę z tego, że nie wszystko toczy się tak, jakbym chciał. Miałem swoje problemy, a w Wiśle nigdy one nie przeszkadzały. Mam tu na myśli kontuzje. Tak się złożyło, że później myślałem o tym, że rzeczywiście tu jest ta moja przystań i zostanę do końca.

Kiedy pojawił się moment?

Trudno powiedzieć. Teraz wiem, że w wieku około 23 lat piłkarz powinien wyjechać do zagranicznego klubu, żeby móc dalej się tam rozwijać. Ja ten okres spędziłem na leczeniu kontuzji, więc jak na dobre wróciłem do gry, to ten najlepszy moment na to, żeby spróbować sił gdzieś na Zachodzie, umknął mi, gdzieś go przeoczyłem. Później myślałem raczej o tym, żeby odbudować się fizycznie, odbudować swoją formę, grać po prostu dla Wisły jak najlepiej.

Czy w ciągu tych 10 lat był taki moment, w którym był Pan bliski opuszczenia Wisły?

Nie wiem. Tak naprawdę to my nie wiemy o tym. Jakieś kluby niby interesowały się mną, było spore zamieszanie wokół mojej osoby, ale czy tak naprawdę tak było – to nie mam pojęcia.

Rozegrał Pan w Wiśle prawie 300 meczów. Czy jest taki jeden, który jakoś szczególnie Pan pamięta?

Wspominam ten przegrany dwumecz z Interem Mediolan. W drugim meczu wygraliśmy tutaj 1:0, mogliśmy strzelić bramkę na 2:0, byłaby dogrywka… Moje osobiste odczucia są takie, że w tym meczu grało mi się chyba najlepiej.

A największa porażka?

Było parę ciężkich chwil, które razem z Wisłą przeżywałem.

Są tacy, którzy utożsamiają Pana z jednym klubem. Mówią, że Arkadiusz Głowacki to taki zawodnik, który całą karierę spędził w Wiśle Kraków. Powiedziałby Pan tak o sobie?

Prawie w jednym. Można powiedzieć, że jestem wychowankiem Lecha Poznań, od najmłodszych lat chodziłem oglądać mecze Lecha, ale nie da się ukryć, że najwięcej przeżyłem z Wisłą Kraków.

Ania M. & M. Górski
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl

Arkadiusz Głowacki: Kariera rzeźbiona cierpieniem

Clive Staples Lewis, autor „Kronik Narnii”, napisał: „Bóg rzeźbi nas cierpieniem jak kamienie”. Liczba nieszczęśliwych zdarzeń, jakie spadły na Arkadiusza Głowackiego w ciągu czterech ostatnich lat powinna zniszczyć jego piłkarską karierę albo zahartować jak stal. - tak "Przegląd Sportowy" wprowadza czytelników w opowieść o losach udręczonego kontuzjami obrońcy Wisły, Arkadiusza Głowackiego.

Podniebne loty i dramatyczne upadki nie zmieniły Arkadiusza Głowackiego - w piłkarzu, którego kariera poddawana była tylu próbom, pozostał ten sam człowiek - sympatyczny, grzeczny, nieśmiałym uśmiechem maskujący finezyjne poczucie humoru. – Samochód, który wspominam ze szczególnym sentymentem? BMW M3, któremu często nie działało. Gdy go sprzedawałem, okazało się, że w trakcie powodzi 1997 roku służył jako łódka podwodna – opowiadał pewnego razu.

Jesienią 2002 roku wydawało się, że jest na najlepszej drodze, aby zostać czołowym obrońcą Europy. Później jednak jego szlak częściej wiódł przez gabinety lekarzy i fizjoterapeutów, niż wielkie stadiony. – To były ciężkie lata, ale za każdym razem powtarzałem sobie, że to już ostatnia kontuzja – zwierza się. – I z nowym, równie mocnym, zapałem zabierałem się do pracy. Nie miałem czasu, ani ochoty na depresje.

Dawno już nie uczestniczył w okresie przygotowawczym w tak dużym wymiarze jak tej zimy. Choć i teraz kontuzja pokrzyżowała mu plany. Dostał powołanie na mecz reprezentacji z Estonią, lecz bóle kolana nie pozwoliły mu wyjechać na zgrupowanie do Hiszpanii. – Na szczęście, to był uraz mechaniczny, odniesiony w walce i dlatego szybko minął – tłumaczy.– Znacznie gorzej bywało, kiedy sam zrobiłem sobie krzywdę. Wysoką formę uzyskuje się grając dużo sparingów, a mnie trochę ich brakowało. Na pewno jednak przez dwa miesiące dużo zrobiłem, jeśli chodzi o siłę i wytrzymałość. Można być optymistą – mówił kilka dni temu.

Spotkanie Pucharu Ekstraklasy z Zagłębiem Lubin przypomniało dawnego „Głowę”: twardego, nieustępliwego, pewnego w interwencjach. Jak przed kilku laty, trener może od niego zaczynać rozpisywanie podstawowego składu. – Bez przesady, aż tak różowo nie jest – protestuje Arek. – Nie czuję się pewniakiem, wręcz przeciwnie: muszę się bardzo starać, żeby załapać się choćby do meczowej „osiemnastki”.

Mimo tego pokazu skromności, wydaje się, że jedynym problemem jest kwestia jego partnera na środku obrony: Cleber, Adam Kokoszka, Michael Thwaite czy może Dariusz Dudka? – Kogo bym wolał? Przecież pan doskonale wie, że nie odpowiem na to pytanie – wybucha śmiechem Głowacki. – Mało tego: bardzo się cieszę, że nie do mnie należy wybór, bo jest niezwykle trudny.

Rodowity poznaniak, bardzo związany z tym miastem i mieszkającą tam z rodziną, w Wiśle występuje od ponad siedmiu lat. W różnych okresach interesowały się nim AJ Auxerre, Olympique Marsylia, FC Sevilla, ale w Krakowie spędził większość dorosłego życia. – Strasznie to zleciało – potakuje z refleksyjnym uśmiechem. – Ale powiem panu, że wiele meczów zapominam bardzo szybko.

Przez ten czas w klubie zmieniło się prawie wszystko, ale jeśli zajrzeć do gazetowych relacji z niezapomnianych konfrontacji z Parmą, Schalke Gelsenkirchen, Lazio Rzym, to zestawienie linii defensywnej pozostaje bardzo podobne. Głowacki, Marcin Baszczyński i Maciej Stolarczyk byli bohaterami tamtych wzniosłych chwil, ciężar gry obronnej będzie spoczywał na nich i najbliższej wiosny.

– Tamto rzeczywiście było, ale dawno i terazto już nieważne – macha ręką Arek. – Nasze wspólne ogranie, czy indywidualne doświadczenie, będzie atutem, racja. Ale monolit defensywny trzeba budować wciąż na nowo i dawne sukcesy w tym nie pomagają.

W nadchodzącej rundzie stoperom Wisły powinno być łatwiej. Trener Adam Nawałka wprowadza wysoki pressing, rozpoczynający się już na połowie rywala, więc jest szansa, że defensorzy nie będą musieli odpierać zbyt wielu ataków. – Pierwszym obrońcą ma być napastnik – przytakuje Głowacki. – W sparingach widać było efekty: po odbiorach w środku pola, przeprowadzaliśmy fajne akcje, kończone skutecznymi strzałami.Ten pressing to jednak tylko jeden z elementów decydujących o powodzeniu. Chcielibyśmy utrzymywać piłkę z daleka od własnej bramki, strzelać gole nie tracąc ich, ale jak znam życie to tak idealnie nie będzie.

W trakcie minionego roku gra Wisły zmieniała się diametralnie. Za kadencji Dana Petrescu zespół często zachowywał czyste konto w tyłach, ale prezentował się monotonnie i schematycznie w ataku. U Dragomira Okuki w wielu meczach wrócił ofensywny polot, lecz zupełnie rozregulowana została obrona.

– Faktycznie, bywało z tym różnie, lecz teraz musimy wreszcie znaleźć jakiś balans między atakiem a obroną – uważa Głowacki. Paradoksalnie, może w tym pomóc praca wykonywana przez Petrescu. Zawodnicy przebiegli wówczas wiele okrążeń, co nie przyniosło wymiernych efektów. Niewykluczone, że teraz, w kwietniu czy maju wiślacy dzięki wspomnianemu wysiłkowi łatwiej zniosą nakładające się obciążenia.

– Oby tak się stało – wzdycha Arek. – Nie wiem jednak, czy warto liczyć tamte kilometry. Zawodnik musi mieć przekonanie, że to co robi na treningach, posłuży mu w przyszłości. Wtedy go nie mieliśmy – we właściwy sobie, dyplomatyczny sposób ocenia rumuńskiego szkoleniowca.

Głowacki może się poszczycić największym stażem w drużynie, został jej kapitanem, ma poprowadzić kolegów do odzyskania mistrzostwa Polski. – Sytuacja w tabeli jest skomplikowana, będzie ciężko – zastrzega i tutaj widać największą zmianę, jaka zaszła w krakowskim klubie w ostatnich latach.

Jeśli nawet dawniej piłkarze „Białej Gwiazdy” wypowiadali podobne kwestie, to wypływały one z kurtuazji. Dzisiaj słychać w ich głosach ostrożność i asekurację. – Bo zwykle mieliśmy zimą kilka punktów przewagi, a teraz jest pięć straty – ripostuje „Głowa”. – Nie powiedziałem, że to niemożliwe, ale czeka nas trudniejsze niż zwykle zadanie.

Piłkarz ma na nadchodzące miesiące jeszcze jeden cel: powrót do reprezentacji narodowej. W swej normalnej dyspozycji powinien być filarem obrony w ekipie Leo Beenhakkera.Ostatnie występy miał jednak bardzo nieudane. – Nie było tak, jak chciałbym, ale nie ma się co załamywać – twierdzi. – W marcu skończę 28 lat, a to najlepszy wiek, żeby marzyć o udanej grze w kadrze.

Źródło: wislakrakow.com za "Przeglądem Sportowym"

Od A do Z ... Arkadiusz Głowacki

2012-08-14

Ma 33 lata, 204 mecze ligowe rozegrane w barwach Białej Gwiazdy i status żywej legendy. On sam twierdzi, że na takie miano nie zasługuje, bo prócz intelektu i mądrości cechuje go prawdziwa skromność. Zapraszamy na alfabet skojarzeń Arkadiusza Głowackiego.

A jak Amelia - Jak każdy ojciec - córkę kocham miłością absolutną. Nie wiem, czy wiecie, ale za dwadzieścia parę dni spodziewamy się wraz z żoną drugiej córeczki, w związku z czym tę miłość trzeba będzie rozdzielić pomiędzy obie dziewczyny. Jedno jest pewne, dla każdej z nich pokładów prawdziwego uczucia na pewno nie zabraknie.

A jak audiencja u Jana Pawła II- Byłem nawet na dwóch audiencjach i szczerze mówiąc tę pierwszą wspominam nawet mocniej niż tę z czasów, gdy grałem już w Wiśle. Wcześniej, mając może 10 lat, byłem na audiencji prywatnej z SKS-em 13, z moją klasą sportową. Pamiętam to wydarzenie bardzo dobrze, bo miałem to szczęście, że podczas modlitwy, w takim półokręgu, kiedy klęczeliśmy, Ojciec Święty stał pośrodku i to właśnie mnie trzymał swą ręką za głowę.

B jak Borussia Dortmund (Arek był w niej testowany w 1998 r.) – Generalnie, po kilku latach gry i zdobyciu pewnych doświadczeń, nie polecam wyjazdów na testy. Wydaje mi się, że jeśli jakiś klub jest zainteresowany jakimś zawodnikiem, to po prostu go kupuje. Byłem wtedy młodym graczem, chciałem poczuć wielką piłkę i wybrałem się na wycieczkę do Dortmundu. Liczyłem, że coś z tego wyniknie. Po kilku dniach treningów okazało się jednak, że łatwo nie będzie. Akurat te testy wspominam bardzo fajnie, bo w liczącej się wtedy w Europie Borussii występowali tacy zawodnicy jak Stéphane Chapuisat czy Andreas Möller. Zdarzyło się nawet, że od tego pierwszego dostałem siatkę podczas gry w dziadka. Było jeszcze parę innych testów, ale tak jak mówiłem wcześniej – nie polecam.

C jak charakter boiskowy i pozaboiskowy – Wszyscy mówią, że poza boiskiem jestem spokojny i ułożony, a na nim wręcz odwrotnie. Na boisku można dać upust swym emocjom, wyżyć się, powalczyć fizycznie i ten element rywalizacji jak najbardziej mi odpowiada i jak najbardziej mnie napędza.

D jak Damian Łukasik – W stwierdzeniu, że pod jego opieką uczyłem się gry w ekstraklasie jest na pewno dużo prawdy. Pamiętam, że kiedy wchodziłem do pierwszej drużyny Lecha, to Damian Łukasik wznowił karierę i został namówiony przez trenera Krzysztofa Pawlaka do gry w "Kolejorzu". Były to czasy, kiedy wchodząc do szatni mówiło się do starszych zawodników „dzień dobry”. Darzyło się ich dużym szacunkiem i miało się do nich respekt. Oni w zamian za to byli bardzo pomocni, potrafili zaopiekować się młodymi.

D jak debiut w ekstraklasie (7 maja 1997r. z Amicą Wronki) – Trenerem był wtedy Ryszard Polak, a w drużynie mieliśmy plagę kontuzji. Ilość przymusowych pauz była taka, że nie miał kto grać. Wtedy właśnie w 53. minucie Gwinejczyk Dramé złapał kontuzję. Trener odwrócił się w kierunku ławki rezerwowych, na której siedziałem tylko ja, Godlewski i bramkarze i krzyknął: „No kurwa, kogo ja mam wpuścić. „Głowa” – wchodzisz”. Tak wyglądał mój debiut w Ekstraklasie :-). Dopiero po jakimś czasie trener się do mnie przekonał.

D jak debiut w Wiśle – Było to po ciężkim dla mnie obozie, na którym rozegrałem wszystkie sparingi, z czego dwa 120-minutowe. Przez to jeszcze przed sezonem byłem strasznie zmęczony i totalnie bez formy. Trener mnie wystawił, zagrałem, ale to była totalna klapa – debiut zupełnie wyszedł nie po mojej myśli.

D jak Derby Krakowa – Wiadomo, wielka mobilizacja i naprawdę nie trzeba nam przypominać, jak ważne są to mecze. Kibice nie zdają sobie nawet sprawy, jak dla nas jest to istotna potyczka. Zawsze chcemy wygrać i pokazać, że jesteśmy lepszym zespołem.

E jak Euro 2008 - Szczerze mówiąc, wcale nie żałowałem, że nie znalazłem się w kadrze na ten turniej. Był to okres w mojej karierze, kiedy łapałem kontuzję za kontuzją, nie mogłem znaleźć formy. Sam nie spodziewałem się, że mógłbym tam pojechać.

F jak FC Barcelona – Niestety, nie grałem z tą najlepszą Barceloną, z którą potrafiliśmy tu przy Reymonta 1:0 wygrać. Grałem z tą poprzednią, również dobrą, ale nie był to najlepszy zespół, przeciwko któremu rywalizowałem, bo przecież jakiś czas później trafiliśmy na „galaktyczny” Real Madryt.

G jak „Głowa” – Kiedy zacząłem grać „na poważnie” w piłkę, w wieku 10 lat (uśmiech), to ta ksywka do mnie przylgnęła. Nie przypominam sobie innych.

G jak Grzegorz Olszowiec (biznesmen, który rzekomo miał otrzymać 40% z transferu „Głowy” do Wisły) – Wiem, że gdy grałem w Lechu, klub nie miał pieniędzy i pożyczał je od biznesmenów. Osobiście nigdy Pana Olszowca nie poznałem, ale rzeczywiście mogło to tak w moim przypadku wyglądać.

I jak idol – Nie miałem nigdy jakiegoś jednego idola. Oczywiście, podobała mi się gra wielu zawodników, którzy grali ofensywnie, a zarazem twardo w obronie. Kiedy trafiłem już do seniorskiej piłki, to właśnie wspomniany wcześniej Damian Łukasik był zawodnikiem, który wywierał na mnie pozytywne wrażenie. Pamiętam także, że z racji świetnie wykonywanych rzutów wolnych lubiłem swego czasu Ronalda Koemana. Ale to już przeszłość, o której wielu młodszych kibiców może nawet nie słyszało.

K jak Kibice Wisły – Powiem szczerze – mój stosunek do Wisły, to nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Ojciec wychowywał mnie w przekonaniu, że zarówno dla niego, jak i dla mnie, Lech jest najważniejszy. Z Poznania zostałem wypchnięty, bo "Kolejorz" miał wówczas kłopoty finansowe i wcale nie byłem przekonany, że transfer do Wisły to dobra rzecz. Obawiałem się może trochę zmiany otoczenia, konkurencji, tego, że sobie nie poradzę. Z biegiem czasu, poznając w Krakowie ludzi, historię, emocje jakie towarzyszą Wiśle, mój stosunek emocjonalny do Białej Gwiazdy przerodził się w coś znacznie większego niż zwykła sympatia. Myślę, że spokojnie mogę nazywać się teraz Wiślakiem. W pełni czuję charakter, historię i to, co niematerialne barw, których aktualnie bronię.

K jak Korea i Japonia 2002 – Był to dla mnie bardzo ważny rok, bo właśnie wtedy urodziła się Amelia, a ja zaliczyłem chyba najważniejszą imprezę w moim życiu piłkarskim. Nie spodziewałem się tego wyjazdu. W pewnym momencie zadzwonił do mnie trener Klejdinst, asystent w kadrze, z pytaniem, czy nie chcę pojechać na zgrupowanie jako 24. zawodnik. Miałem tam sobie potrenować, zobaczyć jak wygląda zgrupowanie, ale patrząc na to bardzo przyszłościowo. Tak się złożyło, że Bartek Karwan, niestety dla niego, złapał kontuzję, a ja pojechałem w jego miejsce. Nieszczęście kolegi stało się dla mnie szansą na wyjazd na tak wspaniałą imprezę.

L jak Legenda Wisły – Oj nie, w Wiśle było dużo zawodników, którzy rozegrali więcej meczów i byli lepszymi piłkarzami więc nie ma o czym mówić. Bardzo się cieszę, że mogę być częścią historii Wisły i naprawdę więcej w tej materii nie oczekuję.

M jak Mistrz Polski – W Wiśle zawsze gra się o mistrza. Nawet w tym momencie, gdy sytuacja w klubie nie jest łatwa, są różne perturbacje. Wiemy, że walka o mistrzostwo jest naszym obowiązkiem. Myślę, że utrata głodu zdobycia tego trofeum nie obowiązuje na R22. W Krakowie trzeba zdobyć mistrzostwo, ale mi to odpowiada, bo wiem, że po prostu muszę wygrać każdy kolejny mecz.

N jak nadzieje na nowy sezon – Nadzieje są mocno związane z tym mistrzostwem. Nie mówimy tego głośno, nie chcemy zapeszyć. Patrzę na to, jak funkcjonowała drużyna w trakcie sparingów, podczas meczu o Puchar Polski i widzę, że gra zaczyna się zazębiać, wygląda fajnie. Ale są też takie momenty, że nie możemy sobie poradzić z problemem, z rozegraniem piłki. Są obawy, ale przede wszystkim jest nadzieja, że uda się rozegrać większość meczów na wysokim poziomie.

N jak najtrudniejszy przeciwnik – Trudno jednoznacznie określić, z kim było najtrudniej. Niby do Krakowa przyjechali „Galacticos”, ale Brazylijczykowi Ronaldo chyba nie za bardzo chciało się tu grać, przez co nie pokazał on pełni swoich umiejętności. Grając w Trabzonie przeciwko Lille, zwróciłem uwagę na Edena Hazarda, który jakby frunie nad murawą i potrafi z piłką zrobić naprawdę niewiarygodne rzeczy. Teraz będzie grał w Chelsea.

O jak opaska kapitana – Szczerze mówiąc zawsze wzbraniałem się przed tą funkcją. Kapitanem zostałem za kadencji trenera Skorży, kiedy to zostały rozpisane wolne wybory. Wiadomo, że jest to wielkie wyróżnienie, ale wiąże się ono z ogromną odpowiedzialnością, którą nie za bardzo chciałem nosić na barkach. Z czasem dotarło do mnie, że jest to coś wyjątkowego. Aktualnie na pewno nie będę walczył o miano kapitana z Radkiem Sobolewskim, bo to on nim jest i to jemu najbardziej się to miano należy.

P jak powrót do Wisły – ... sobie po prostu wymarzyłem. Wyjeżdżając do Turcji obliczałem, ile będę miał lat i czy ktoś będzie mnie tu jeszcze chciał. Miałem świadomość, że może się to nie udać, ale mocno liczyłem też na to, że będę mógł wrócić do domu – w szerokim tego słowa znaczeniu.

P jak przyjaciele z boiska – Takim moim najbliższym przyjacielem pozostanie pewnie „Baszczu”, z którym jestem w stałym kontakcie. Oczywiście, jest wielu innych, ale to właśnie z Marcinem często dzwonimy do siebie i wymieniamy poglądy na temat meczów i nie tylko. Równie często rozmawiam z Konradem Gołosiem, który ciągle jest przy piłce i pomaga młodym zawodnikom odnaleźć się w "większym" futbolu.

R jak reprezentacje Polski (od U-15 do U-23, Syndey 2000, aż do kadry dorosłej) – Nigdy jakoś nie uważałem, że mam nadmiar talentu. Myślę, że bardziej sumienną, ciężką pracą robiłem małe kroczki w mojej karierze. Jeśli chodzi o reprezentację, to ta pierwsza, najważniejsza, pozostanie sporym niedosytem. Zawsze byłem niezadowolony z moich występów w kadrze. Cóż, może to nie dla mnie, może za wysokie progi – tego już się nie dowiem. Ciężko powiedzieć, czy moje błędy w niej wynikały z tego, że nie grałem "na alibi". Może zdarzały się one przez brak doświadczenia, gorącą głowę. Fakty są jednak takie, że moja przygoda z reprezentacją nie była to końca udana i tego już niestety nie zmienię.

S jak SKS „13” Poznań – Każdy będąc młodym zawodnikiem jest jak gąbka, czyli chłonie najbardziej edukację piłkarską. To właśnie w tym okresie, gdy moim trenerem był Tadeusz Płotka, nauczyłem się najwięcej podstaw. Wydaje mi się, że to dzięki temu szkoleniowcowi nabyłem pewnych umiejętności. W tamtym okresie SKS „13” była szkołą, w której każdy młody chłopak chciał występować. Wszystkim odpowiadało to, że godziny treningowe byłe wplecione w normalny plan lekcji, dzięki czemu popołudnia były wolne. Można było skupić się zarówno na nauce, jak i grze w piłkę. Fajne było również to, że trenerzy starali się, aby wyróżniający się chłopcy z Poznania i okolic uczęszczali do „trzynastki”.

S jak szesnaście i sześć – Zarówno „16” jak i „6” na moich koszulkach to był przypadek, jednak z biegiem czasu człowiek przywiązuje się do numeru i nie wyobraża sobie gry z innym.

T jak TPS Winogrady – To był mój pierwszy, osiedlowy klubik. Do gry w nim namówił mnie śp. trener Marian Rogowski, który zawsze starał się nakłaniać młodzież do gry w TPS-ie. Byłem tam zrzeszony, ale moim marzeniem od zawsze była gra w Lechu. Tak się złożyło, że któregoś dnia razem z ojcem pojechałem na trening do Lecha, którego trenował wtedy Edmund Białas (jeden z legendarnego poznańskiego trio Anioła – Białas – Czapczyk). „Zdałem” te testy i zostałem już na Bułgarskiej.

T jak trenerzy – Tych paru było. Zwłaszcza w Wiśle (śmiech). Dobrą szkołą dla mnie był okres, gdy trenerem Wisły był Franciszek Smuda – bardzo wymagający w stosunku do mnie i do Marcina Baszczyńskiego. Po jednym z treningów, kiedy mocno „oberwałem” od trenera, pomyślałem sobie: „Kurde, co ja tu robię. Chyba trzeba będzie zmienić zawód i jeździć taksówką…”. Na szczęście udało mi przełamać moją niechęć do treningów z trenerem Smudą i było już tylko lepiej. Właściwie to dzięki niemu zacząłem regularnie grać w pierwszej drużynie Wisły. Pamiętam też sytuację z trenerem Lenczykiem, który zapytał się kiedyś, czy wiem kto mnie ściągnął do Wisły. Odpowiedziałem, że nie wiem, a trener Lenczyk, z uśmiechem na twarzy: „To ja Cię tu ściągnąłem”. Za trenera Kasperczaka odnieśliśmy spektakularny sukces w pucharach. Bardzo dobrze wspominam też trenera Skorżę, który nauczył nas fajnej, poukładanej piłki, która najbardziej mi odpowiadała.

U jak udział w Lidze Mistrzów – Musiałem wyjechać do Turcji, żeby tego zaznać. To taki smutny żart niestety, bo wolałbym dostąpić tego zaszczytu w barwach Wisły. Nie jestem jeszcze na straconej pozycji, ale chyba wszyscy zdajemy sobie sprawę, że ta szansa, w moim przypadku, jest niewielka. Gra w Wiśle w Lidze Mistrzów, to takie moje niespełnione marzenie.

Ż jak „Żuraw” – Maciek jest moim dobrym kumplem, idolem boiskowym, ale nie byliśmy nigdy wielkimi przyjaciółmi. Żuraw miał niesamowite umiejętności motoryczne, piłkarskie i świetną technikę użytkową. Może nie potrafił robić takich cudów z piłką jak Neymar, ale miał super uderzenie, przyjęcie, odejście i był nie do upilnowania.

Ż jak żona – To zostawię dla siebie, bo będzie zbyt ckliwie.

Michał
Źródło: WislaLive.pl

Arkadiusz Głowacki: Przydałaby się świeża krew

12. lutego 2010

Dwa tygodnie przed wznowieniem rozgrywek Ekstraklasy spotkaliśmy się z Arkadiuszem Głowackim. Kapitan Wisły opowiada o czasie, w którym dochodził do siebie po kontuzji, obecnej formie własnej, ale także zespołu. Zapraszamy!

Twoją operację starano się odwlec w czasie, ostatecznie musiałeś się jej poddać Arkadiusz Głowacki: - Próbowano jak najdłużej to przeciągać, ale w pewnym momencie nie miało to sensu. Ból był na tyle silny, że uniemożliwiał mi poruszanie się po boisku, oddawanie strzałów, podań. Doszliśmy więc do wniosku, że lepiej będzie się zoperować. Nie był to wielce skomplikowany zabieg. Następnego dnia wyszedłem do domu, po tygodniu rozpocząłem rehabilitację i później cały czas byłem z drużyną.

Jednak od ostatniego występu ligowego minęły już 4 miesiące - Mamy przerwę zimową, jest to czas, w którym mogę popracować nad swoją formą fizyczną, dojść do pełni zdrowia. Myślę, że wszystko wygląda dobrze. W tegorocznym debiucie w Wiśle rozegrałem 60 minut.

I wpisałeś się na listę strzelców. Czaiłeś się za murem jak prawdziwy egzekutor - Nie, po prostu piłka spadła mi pod nogi, byłem dosyć blisko, a to nie była szczególnie trudna sytuacja.

W pierwszej połowie prezentowaliście się nawet lepiej niż w niektórych meczach rundy jesiennej, po przerwie obraz gry się zmienił - Przede wszystkim zmiany wybiły naszą drużynę z rytmu. Nie ma się co usprawiedliwiać, ale było wiele zmian i równowaga w drużynie została nieco zachwiana, zabrakło organizacji gry. Na tym etapie przygotowań nie ma sensu koncentrować się na wyniku, lecz na błędach i dobrych stronach meczu. Zwłaszcza w pierwszej połowie było dużo fajnych elementów naszej gry, rozegrania. Może jeszcze nie było klarownych sytuacji, ale było kilka ciekawych akcji prowadzonych w dobrym tempie. Zepchnęliśmy przeciwnika do obrony. Rywal długo nie mógł sobie poradzić z naszym pressingiem i to było fajne.

Ostatecznie udało im się przełamać Waszą obronę, to z powodu zmian? - Weszło wielu młodych chłopaków, którzy cały czas się uczą. Daliśmy się zaskoczyć po stałym fragmencie na 2:2. Później graliśmy osłabieni brakiem Marcelo i niestety straciliśmy trzecią bramkę.

Ten mecz pokazał, że Wiśle brakuje zmienników. A jeszcze jesienią ławka była Waszą mocną stroną, zmiennicy wnosili do gry wiele dobrego - Mamy teraz taką sytuację, że wielu zawodników, którzy mogliby występować w pierwszej drużynie, ma problemy zdrowotne. Trener nie ma do dyspozycji pełnego składu i to jest problem. Może w tym momencie potrzebne są transfery, ale wiemy jaka jest sytuacja klubu, jakie są problemy w związku z tym, że nie gramy na naszym stadionie. Trzeba więc liczyć na siebie.

Trener Skorża otwarcie jednak zapowiadał, że koniecznie chce sprowadzić napastnika - Cóż mogę powiedzieć w tej kwestii. Nie jest to pierwsze okno transferowe, kiedy mówi się, że potrzebny jest napastnik. Zwłaszcza w momencie kiedy Paweł Brożek ma dolegliwości, a Rafał Boguski narzekał ostatnio na problemy mięśniowe.

Inne drużyny się wzmacniają. Jak Wisła będzie wyglądała wiosną w starciu z innymi zespołami? - Po pierwsze liczymy na to, że problemy zdrowotne uda się jakoś pokonać. Po drugie, nie ma co ukrywać, że do takiej sytuacji jesteśmy trochę przyzwyczajeni. Zdajemy sobie sprawę, że łatwo nie będzie. Drużynie przydałaby się świeża krew, która zwiększyłaby rywalizację, bo ona zawsze pomaga drużynie być lepszą. Więc dobrze byłoby, gdyby udało się to zrobić, ale są problemy, które to utrudniają.

Jak czujesz się po występie w meczu z Metalurgiem? - Dobrze. Brakowało oczywiście pewnych zachowań, szybszej gry piłką, ale trudno, abym nie miał do siebie pretensji o pewne elementy gry po czterech miesiącach przerwy. Ale pod względem fizycznym byłem dobrze przygotowany i to najbardziej mnie cieszy.

Kiedy będziesz gotowy na 90 minut? - Trudno powiedzieć, może za 3 dni. To kwestia tego czy trenerzy uznają, że mogę rozegrać całe spotkanie, czy będą próbowali innych wariantów.

Imponujesz na treningach zaangażowaniem, radością z gry - Tak, piłka cieszy i tak pewnie będzie już do końca, nawet gdy nie będę grał zawodowo. Cieszy tym bardziej, kiedy ma się za sobą długą przerwę w treningach.

W zespole wyróżnia się grupa "latynoska". Jak oceniasz ich z pozycji kapitana? - Między nami nie ma różnic, może są bariery językowe, ale to nie przekłada się na boisku, gdzie jesteśmy jedną drużyną i każdy walczy za drugiego. Relacje między nami są wzorowe.

Tu w hotelu nie ma wielu atrakcji. Co robicie w wolnym czasie? - w wolnym czasie śpimy. To, że tutaj nie ma co robić, jest jak najbardziej dobre, bo między treningami możemy się zdrzemnąć, obejrzeć film albo poczytać książkę. Czas dla siebie, godzina czy dwie, w którym możemy odpocząć, dla wielu jest bardzo cenny.

Odliczacie dni do powrotu do domu? - Obozy 10-dniowe są znośne. W okolicy dwóch tygodni robi się ciężko, nerwowo, ale do 10 dni jest w porządku.

Aż pięć zespołów, które sprawdzają Waszą formę w okresie przygotowawczym występuje w lidze ukraińskiej - Generalnie nie jest najważniejsze z jakiej części świata są drużyny, z którymi się gra. Ważne jest, aby grać z dobrymi przeciwnikami. My mamy pełen przekrój - od lepszych po słabszych. Drużyny takie jak Dynamo Kijów czy Szachtar Donieck są na pewno mocnymi sparingpartnerami . Można sie sporo nauczyć, zobaczyć jaki potencjał mają drużyny z górnej półki. Szachtar ze swoim budżetem i zawodnikami to już europejski potentat i można zobaczyć ile nam brakuje.

Mimo kontuzji zostałeś wybrany najlepszym obrońcą 2009 roku, pokonując Marcelo - Byłem trochę zaskoczony, bo jak większość myślałem, że wygra Marcelo. Jednak koledzy po fachu docenili mój wysiłek. Było to bardzo miłe, ale podziękowania za tę nagrodę należą się mojej drużynie.

Po rundzie jesiennej zajmujecie pierwsze miejsce, mimo porażek w najważniejszych meczach - Mecze z Legią i Lechem to spotkania prestiżowe, które dużo znaczą dla nas i dla kibiców, jednak w nich niekoniecznie zdobywa się mistrzostwa Polski. Wygraną w takich meczach bardziej ceni każdy z nas i każdy kibic, a porażka boli jeszcze mocniej. Ale wolę myśleć o tym, że jesteśmy liderem, zapomnieć o złych rzeczach. Mieliśmy swoje problemy, gorszy okres, w nasze szeregi wdarł się mały kryzys i to odbiło się na wynikach w tych meczach. Ale piłka zawsze daje szansę rehabilitacji, a taką szansę na pewno dostaniemy już niedługo.

Zdobędziecie kolejny tytuł i co dalej? Mistrzostwa już Wam się nie przejadły? - Mistrzostwo Polski to zawsze wielki sukces, ale rzeczywiście chcielibyśmy bardziej zaistnieć w pucharach. Bardzo bolały nas ostatnie rozgrywki pucharowe. Zdajemy sobie sprawę, że trzeba budować drużynę i być dobrze przygotowanym pod kątem rozgrywek pucharowych, ale w tej chwili musimy koncentrować się na obronie mistrzostwa.

Kończy się umowa trenerowi Skorży, co klub powinien zrobić w tej sytuacji? - Ja osobiście cenie sobie współpracę z jednym trenerem, tym bardziej trenerem, który ma pomysł na prowadzenie tej drużyny. Ale jak wiadomo decyzja do mnie nie należy.

4 marca będziemy obchodzić 10 rocznicę Twojego pierwszego meczu w Wiśle - Pamiętam te początki. W klubie była plejada gwiazd, a ja przychodziłem jako młody, przestraszony chłopak. Rzeczywiście, to już dziesięć lat... Sporo czasu minęło.

Wisłę prowadził wówczas trener Łazarek? - Trudno powiedzieć kto był wtedy trenerem. Najpierw był nim trener Kusto, później sytuacja się zmieniła, na obozie został nim trener Łazarek razem z trenerem Kusto, później były zawirowania, ligę kończyliśmy pod wodzą trenera Nawałki.

Kto Cię ściągnął do Wisły? - Tego to nie wiem (śmiech). Choć trener Lenczyk kiedyś mi się do tego przyznał.

Przeżyłeś masę trenerów, który najbardziej zapadł w pamięć? - Każdy trener był na tyle ciekawą osobą, że o każdym można coś powiedzieć, ale zachowam to dla siebie. Każdy miał coś wyjątkowego.

Jesteś już mocno związany z Krakowem, czy chciałbyś wrócić do Poznania? - Na razie jesteśmy z żoną i 8-letnią córką na etapie, że zostajemy w Krakowie.

Jak zareagowałbyś kiedyś na granie w takim klubie jak na przykład Pychowianka Kraków? - Jak najbardziej chętnie, bo nie wyobrażam sobie nieuprawiania tej dyscypliny. Chociaż może mógłbym spróbować też każdej innej. Mam to we krwi i trudno byłoby z dnia na dzień odrzucić sport i zupełnie zmienić swoje życie. Można robić różne inne rzeczy, ale do tego zawsze się wróci, choćby w wymiarze amatorskim. Każdy rozbrat z piłką powoduje u mnie chęć szybkiego powrotu na boisko, wydaje mi się, że gdy będę miał 40 czy 50 lat, to radość z grania w piłkę ciągle we mnie pozostanie.

Wyprowadzisz drużynę na mecz z Bełchatowem? - Robię co mogę, aby grać, ale rywalizacja na mojej pozycji jest dość spora.

A Twoja pozycja w drużynie dosyć mocna - To czasem się zmienia. Czuję, że może tak się stać, ale jest wiele czynników, które muszą być spełnione, abym mógł zagrać z Bełchatowem. Przede wszystkim muszę być zdrowy i w odpowiedniej formie, aby drużyna miała ze mnie pożytek.

Rozmawiała: Nikoletta Kula

Źródło: wislakrakow.com
Autor: Nikol

Wisla.TV: Arkadiusz Głowacki żegna się z Wisłą (foto, video)

18 czerwca 2010

Pożegnanie Kapitana
Pożegnanie Kapitana

Na specjalnie zwołanej konferencji prasowej wieloletni kapitan Białej Gwiazdy pożegnał się z klubem z Reymonta 22. Arek Głowacki podziękował pracownikom, działaczom i kibicom Wisły.

Wisla.TV: Mam nadzieję, że jeszcze tu wrócę (video) >> Tak "Głowa" żegnał się z Wisłą (foto) >>

- Bardzo wzbraniałem się przed tym momentem - rozpoczął wzruszony Głowacki. - Jest ciężko. Zacznę od podziękowań dla wszystkich ludzi związanych z naszym klubem. Od pracowników, przez lekarzy, trenerów, piłkarzy, wszystkim bardzo dziękuję. Zawsze czułem się tutaj szanowany, doceniany, starałem się odwzajemniać tym samym. Spędziłem tutaj najwspanialsze chwile mojego życia, zawsze byłem dumny z tego, że gram w Wiśle i ludzie mogą nazywać mnie wiślakiem.

Czasem odchodzącego zawodnika łatwiej zastąpić od strony sportowej, znaleźć jego zastępcę na boisku, niż w szatni. Kto będzie przewodził drużynie po odejściu jej kapitana? - Takie postacie w pewnym momencie się wyklarują i przejmą pałeczkę. W szatni zostają osoby, które do tej pory mocno się w niej udzielały, brały na siebie odpowiedzialność. Pewnie dojdą też nowe osoby, które wniosą coś do szatni i gry drużyny. Życie piłkarskie nie znosi pustki i na pewno nie będzie jej po moim odejściu z klubu. W luźnej rozmowie po konferencji "Główka" przyznał, że kapitanem najpewniej zostanie Radosław Sobolewski, który nie ma zwyczaju rozmawiania z mediami. - Może będzie miał rzecznika prasowego w osobie Pawła Brożka - zażartował w swoim stylu Arek.

O Głowackim wcześniej mówiło się, że raczej zakończy karierę w Wiśle, niż zostanie wytransferowany za granicę. - Mówiłem, że chciałbym zakończyć tu karierę, ale nie powiedziałem, że nigdy nie odejdę z klubu. Był to dla mnie ostatni moment, aby spróbować nowych wyzwań. Dla każdej ze stron może być to korzystne. Klub sprzedając mnie może mieć środki, aby wzmocnić drużynę. Ja również nie mogę narzekać na warunki, które stwarza mi nowy klub - wytłumaczył Arek Głowacki. Pierwsze sygnały o zainteresowaniu jego osobą ze strony Turków pojawiły się jeszcze przed końcem sezonu. - Początkowo myślałem, że to tylko spekulacje dziennikarskie, ale w końcu stały się one faktem.

Obrońca nie ma wielkich obaw przed przeniesieniem się akurat do Turcji. - Obawy można mieć zawsze, wyjeżdżając w każdy rejon świata. Chciałbym, aby pod względem piłkarskim wszystko było tak jak należy, abym był w dobrej dyspozycji i nowemu klubowi dał to co dawałem Wiśle. Głowacki zdążył zrobić wstępny rekonesans. - Miasto nie jest takie, jak to niektórzy opisują. Jest mniejsze niż Kraków, ale ludzie żyją w nim w normalnych warunkach. Na razie jego rodzina będzie żyła trochę tu, trochę tam. W przyszłym roku Amelka, córeczka Głowackich, będzie miała komunię. Rodzina chciałaby spędzić ten dzień w Polsce.

Arkowi Głowackiemu, który był jednym z bohaterów ery sukcesów odnoszonych przez Wisłę w ostatnich latach, ciężko wskazać na jedno najcenniejsze wspomnienie, najlepszy mecz. - Dla mnie te 10 lat to najwspanialszy okres. Były porażki, które bardzo bolały, ale były też momenty, które nas czegoś nauczyły. Ta dekada to jeden wielki, wspaniały okres i nie mogę wymienić jednego momentu. Nigdy nie zapomnę wspaniałego okresu, który spędziłem tu w klubie, ludzi, których poznałem. Zapytany o swój najlepszy mecz w Wiśle, wymienił pojedynek z Interem Mediolan. - Z mojej gry w tym spotkaniu jestem zadowolony.

Arkadiusz Głowacki, który w Wiśle rozegrał 299 meczów odchodzi z Reymonta z nadzieją, że jeszcze tu powróci. - Mam cichą nadzieję, że jeszcze kiedyś tu wrócę. Może nie w roli piłkarza, może w jakiejś innej...

Wisla.TV: Mam nadzieję, że jeszcze tu wrócę (video) >> Tak "Głowa" żegnał się z Wisłą (foto) >>

Źródło: wislakrakow.com
Autor: Nikol

„Mam cichą nadzieję, że jeszcze tu wrócę”

18-06-2010

Na specjalnej konferencji prasowej odbyło się pożegnanie Arkadiusza Głowackiego, który po 10 latach odszedł z klubu. „Ja mam taką cichą nadzieję, że jeszcze kiedyś tu wrócę, nie wiem, w jakiej roli. Być może już nie piłkarza, ale mam nadzieję, że będzie mi dane wrócić tutaj do Wisły” – mówił kapitan Białej Gwiazdy.

Na początku konferencji głos zabrał Bogdan Basałaj, prezes Wisły Kraków. „Przychodzą takie momenty w życiu, gdzie, nie boję się tego powiedzieć, ikony tego klubu, odchodzą. Mam taką osobistą refleksję, bo w 2000 roku w styczniu Arek przyszedł do Wisły Kraków i ja też wtedy przyszedłem. Często się z nim przekomarzałem, że jesteśmy rówieśnikami. Miałem kilka lat przerwy w pracy w Wiśle. Jak teraz przyszedłem, to Arek odchodzi, ale nie dlatego, że ja przyszedłem” – żartował prezes.

„Rzeczywiście, jeśli mówimy o ikonach, to jest kilku piłkarzy w historii tego klubu, którzy zasługują na to miano i myślę, że Arek na pewno na to zasługuje” – podkreślał prezes. „Chciałbym także przekazać podziękowania od właściciela klubu, pana Bogusława Cupiała. Na pewno będzie taki moment w najbliższych dniach, o ile terminy pozwolą, że spotkają się i prezes na pewno będzie chciał podziękować osobiście” – dodał.

Bogdan Basałaj powiedział, że ma nadzieję, że Arkadiusz Głowacki przyjedzie do Krakowa wtedy, kiedy otwarty będzie już nowy stadion i dostanie od 30 tysięcy kibiców owację na stojąco. „Jeszcze raz chciałbym podziękować Arkowi i wręczyć w imieniu klubu pamiątkowe zdjęcie” – powiedział prezes Wisły.

„Głowę” pożegnali także przedstawiciele Stowarzyszenia Kibiców Wisły Kraków. Prezes SKWK, Robert Szymański, powiedział: „Być może dla Arka jest to taki dosyć ciepły i miły moment, bo poleci do ciepłych krajów, będzie zbierał nowe doświadczenia w lidze tureckiej. Dla nas i wszystkich kibiców to smutna chwila, bo odchodzi nie dość, że kapitan, to człowiek, który tyle zdrowia zostawił dla tego klubu, przez te prawie 300 meczów, które rozegrał. Serdecznie Arku dziękujemy Ci za te wszystkie lata. Mam nadzieję, że nie mówimy żegnaj, tylko do zobaczenia, że po zakończeniu kariery Arek wyląduje w Krakowie i nie będzie wzmacniał konkurentki w Poznaniu swoją wiedzą i doświadczeniem. Jeszcze raz serdecznie dziękujemy i życzymy powodzenia oraz dużo zdrowia w nowym miejscu pracy”. Arkadiusz Głowacki otrzymał od kibiców w prezencie pamiątkowe zdjęcie z napisem: „Nie mówimy: żegnaj. Mówimy: do zobaczenia. Dziękujemy, kibice Wisły” oraz szalik w barwach klubu.

Rzecznik prasowy Wisły, Adrian Ochalik, przekazał podziękowania Arkowi w imieniu wszystkich przedstawicieli mediów, którzy mieli przyjemność pracować z nim przez te wszystkie lata: „Jako kapitan brałeś na klatę wiele rzeczy, po tych trudnych momentach odpowiedzialnie stawałeś przed wszystkimi mediami. W imieniu tych wszystkich osób, które pracowały w mediach chcieliśmy Ci bardzo serdecznie podziękować”.

Potem głos zabrał Arkadiusz Głowacki, który wzruszony mówił: „Tak bardzo wzbraniałem się przed tym momentem i długo rozmyślałem, jak to będzie i mówiłem sobie: 'Nie będzie Arek ryczał', ale ciężko jest. Tak naprawdę muszę zacząć od podziękowań dla wszystkich ludzi związanych z naszym klubem: od pracowników, których widuje się rzadko, przez lekarzy, trenerów, piłkarzy. Wszystkim im bardzo dziękuję. Zawsze czułem się tutaj szanowany, doceniany. Ja również starałem się odwzajemniać tym samym. Spędziłem tutaj najwspanialsze chwile mojego życia. Nieważne, czy były to zwycięstwa, czy porażki. Zawsze byłem dumny z tego, że gram w Wiśle i ludzie mogą nazywać mnie Wiślakiem. Za to wszystkim bardzo dziękuję”.

Na pytanie dziennikarzy, co zdecydowało o jego odejściu z Wisły, Arkadiusz Głowacki, skoro wydawało się, że zostanie w Krakowie do końca kariery, odparł: „Rzeczywiście tak sprawy się miały, ale też z drugiej strony nigdy nie powiedziałem, że nie przyjdzie taki moment i z klubu nie odejdę. Nigdy nie wiadomo, co się może przytrafić. Wydaje mi się, że dla mnie to był ostatni moment, żeby spróbować czegoś innego, spróbować nowych wyzwań. Myślę, że dla każdej ze stron może to być korzystne. Klub sprzedając mnie może mieć pewne środki, aby wzmocnić drużynę. Jeśli chodzi o stronę piłkarską i warunki, które stwarza nowy klub, nie mogę narzekać. Mam nadzieję, że również nowy klub będzie z moich usług zadowolony”.

Przez wiele sezonów „Głowa” był kapitanem Białej Gwiazdy i to on był jednym z tych, którzy decydowali o obliczu drużyny. Czy jest w stanie ktoś go zastąpić? „Myślę, że to nie jest takie trudne. Takie postaci w pewnym momencie się klarują i przejmą pałeczkę. Zostają w szatni osoby, które do tej pory też mocno się udzielały, które brały odpowiedzialność na siebie. To w tej chwili się nie zmieni. Dojdą też nowe osoby, które też będą wnosiły coś do drużyny, do szatni. Życie piłkarskie nie znosi pustki i na pewno tej pustki po odejściu moim nie będzie. Będą nowe osoby, nowe wyzwania i będzie dobrze” – mówił obrońca. A kto w takim razie zostanie nowym kapitanem drużyny? „Myślę, że Radek jest naturalnym następcą” – stwierdził. Na sugestię, że przecież Radosław Sobolewski nie rozmawia z dziennikarzami, „Głowa” zażartował: „Będzie miał może rzecznika. Paweł Brożek się zgłasza do tego”.

Arek Głowacki przez minione 10 lat zagrał w prawie 300 meczach Wisły, jednak nie chciał wyróżniać tej jednej chwili, która by mu zapadła w pamięć „Dla mnie te 10 lat to najwspanialszy moment. Wiem, że były porażki, które bardzo bolały, ale tak naprawdę jak usiądę za ileś tam lat, to powiem sobie, że to były momenty, które czegoś nas uczyły, które mnie czegoś nauczyły. Ta dekada to jeden wielki, wspaniały okres i nie chciałbym wymieniać szczególnie jakiegoś jednego momentu. Spotkałem wspaniałych ludzi tutaj w klubie, miałem okazję z nimi być, pracować, sprzeczać się, żartować. To było coś wspaniałego i tego po prostu nie zapomnę” – przyznał.

W Krakowie były kapitan Wisły zostanie do 25 czerwca. Tego dnia wyleci do Turcji. Na początku będzie towarzyszyła mu rodzina: żona i córka. „Amelka niestety, albo stety, ma komunię w przyszłym roku szkolnym i będziemy musieli dojeżdżać” – mówił zawodnik.

Turecka piłka słynie z fanatycznych kibiców, którzy jednego dnia są skłonni na rękach nosić piłkarzy, następnego ich nienawidzą, a tureckie kluby nie zawsze wywiązują się ze swoich zobowiązań. Arkadiusz Głowacki podkreślał jednak, że nie tylko tam zdarzają się takie rzeczy.„Obawy można mieć zawsze wyjeżdżając w każdy rejon świata” – mówił. „Chciałbym, aby wszystko z mojej strony pod względem piłkarskim było jak należy. Tak naprawdę skupiam się tylko na tym, aby być w dobrej dyspozycji i dawać nowemu klubowi to, co dawałem tutaj Wiśle – czyli po prostu być sobą i dawać z siebie co najlepsze. Tak naprawdę nie miałem okazji spotkać się z trenerem. Lecę do Turcji 25 czerwca i tak naprawdę od tego momentu zacznę poznawać klub” – dodał zawodnik. „Będę chciał się uczyć tureckiego. Jeśli już tam będę, to wydaje mi się, że trzeba włożyć trochę wysiłku i porozumiewać się w języku tureckim” – mówił dziennikarzom.

Konferencję prasową Arkadiusz Głowacki zakończył słowami: „Ja mam taką cichą nadzieję, że jeszcze kiedyś tu wrócę, nie wiem, w jakiej roli. Być może już nie piłkarza, ale mam nadzieję, że będzie mi dane wrócić tutaj do Wisły”.

Ania M.
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl

Arkadiusz Głowacki wrócił do Wisły (video)

24 maja 2012

Po dwóch latach spędzonych w tureckim Trabzonsporze Arkadiusz Głowacki, już oficjalnie, wraca do Wisły. O powrocie Arka mówiło się od kilku tygodni. Właśnie podpisano z nim nową, 2-letnią umowę i jest to pierwszy kontrakt parafowany przez "Białą Gwiazdę" przed nowym sezonem.

Arek, witaj w domu (video) >>

W Trabzonsporze "Głowa" wziął udział w 33 meczach ligowych i wywalczył awans do Ligi Mistrzów. W niej Arek wystąpił we wszystkich sześciu meczach fazy grupowej: z Interem Mediolan, Lille i CSKA Moskwa.

Nim przeniósł się do Turcji Arek aż 10 lat spędził przy Reymonta 22, często pełniąc funkcję kapitana zespołu. Na razie jednak nie wyrywa się do przejęcia prestiżowej opaski: - Wisła ma świetnego kapitana i nie widzę najmniejszych powodów, żeby coś zmieniać w tym względzie. Radek Sobolewski może spać spokojnie, bo nie będę mu siłą wyrywał kapitańskiej opaski - mówił niedawno w "Gazecie Krakowskiej".

Piłkarzami Trabzonsporu są dwaj inni byli piłkarze Wisły - Paweł i Piotr Brożkowie. W ich przypadku również mówi się o powrocie do Krakowa, jednak sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana. Choćby dlatego, że bracia mają wciąż ważny kontrakt z tureckim klubem.

Źródło: wislakrakow.com

Głowacki: Wisła to mój klub

31-07-2012

Czy spełniły się marzenia obrońcy Wisły? Czy Wisła w tym sezonie ma szansę walczyć o odzyskanie mistrzostwa Polski? Dlaczego „Głowa” zdecydował się wrócić do Krakowa? Na te i inne pytania znajdziecie odpowiedź poniżej.

Jak wspominasz swój pobyt w Turcji? Czy był to udany czas, czy zmarnowana szansa ?

Pobyt w Turcji wspominam bardzo miło, miałem możliwość spełnienia swojego marzenia i zagrałem w Lidze Mistrzów.

Zdobyłeś jakiegoś przyjaciela w Turcji poza Pawłem i Piotrem Brożkami?

Miałem wielu kolegów w drużynie, przyjaźniłem się jednak tylko z Polakami grającymi w Trabzonsporze.

Czy będąc w Turcji nadal kibicowałeś Wiśle?

Byliśmy cały czas na bieżąco, co w dzisiejszych czasach przecież nie jest zbyt trudne. Dzięki stronie internetowej Wisły oraz telewizji wiedzieliśmy o wszystkim co dzieje się, zarówno w krakowskim klubie, jak i w całej Ekstraklasie.

Jak oceniasz szanse Patryka Małeckiego w Turcji?

Uważam z całą pewnością, że na pewno tam sobie poradzi.

Czy pobyt w Turcji nauczył Cię czegoś nowego, innego spojrzenia na piłkę nożną?

W Turcji na pewno inaczej gra się w piłkę. Gra jest mniej siłowa, za to bardziej techniczna. Jeśli jednak chodzi o organizację gry, to ta stoi na wyższym poziomie w Polsce.

Najlepsze i najgorsze wspomnienie z gry w Turcji?

Te najlepsze to na pewno spotkania w Lidze Mistrzów oraz spotkania z drużynami ze Stambułu. Podczas tych meczów atmosfera jest niesamowita, a co za tym idzie trudno zapomnieć o takich spotkaniach. Najgorsze? To na pewno kontuzje, z którymi jednak udało mi się poradzić.

Dlaczego zdecydowałeś się wrócić do ekstraklasy?

Chciałem po prostu wrócić do domu, do swojego klubu. Z tej decyzji najbardziej cieszy się moja rodzina.

Czy numer 6 jaki nosisz na koszulkach ma jakieś symboliczne dla Ciebie znaczenie?

Przez dziesięć lat przyzwyczaiłem się do tego numeru. Teraz także pojawiła się możliwość zagrania z tym numerem, oczywiście dzięki uprzejmości Gordana Bunozy, dlatego postanowiłem z niej skorzystać.

Co zmieniło się w Wiśle po Twoim powrocie z Turcji? Jak oceniasz ten zespół i sztab szkoleniowy?

Trudno jest tak po prostu porównać te drużyny. Na pewno jest tutaj kilku zawodników o wysokich umiejętnościach indywidualnych.

Czy młodzi zawodnicy słuchają Cię i wyciągają wnioski z tego, co im przekazujesz na treningach?

Na szczęście dzisiejsza młodzież wie jak się zachowywać, a jeśli chodzi o uwagi typowo piłkarskie, to oczywiście, że starają się czerpać jak najlepsze wzorce.

Co sądzisz o umiejętnościach nowych, młodych graczy?

W tym wieku każdy piłkarz powinien się jeszcze dużo uczyć, oni także.

Czy stęskniłeś się za kibicami przy Reymonta 22?

Odpowiedź może być tylko jedna: oczywiście, że tak!

Czy Wisła ma szanse w tym sezonie walczyć o mistrzostwo Polski?

Tak i jest to cel każdego z nas.

Myślisz jeszcze o reprezentacji Polski i o tym, że możesz walczyć o awans na Mistrzostwa Świata, które rozegrane zostaną w 2014 roku w Brazylii?

Prawdopodobnie tak się nie stanie. Mój czas w reprezentacji już minął.

Chcesz skończyć karierę w Wiśle?

Wszystko wskazuje na to, że tak będzie. Podpisałem dwuletni kontrakt. Chcę przez ten okres dać Wiśle wszystko co najlepsze, a nie odcinać tylko kupony.

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl

"W końcu wybija ta osiemnasta i trzeba będzie robić swoje"

Wpisany przez DK

piątek, 17 lipca 2015 01:00

Wywiad z Arkadiuszem Głowackim.

Ciężko być kapitanem Wisły? Dzisiaj, teraz, mając w pamięci te wszystkie sukcesy, które osiągałeś?

Nie jest to takie trudne jakby się mogło wydawać, z tego względu, że jest to chyba już siódmy, ósmy sezon, w którym jestem kapitanem. Najtrudniejsze były początki, bo nie ukrywam, że nigdy nie nosiłem się z zamiarem noszenia tej opaski, zawsze wolałem być w cieniu i niekoniecznie brać odpowiedzialność w pierwszym szeregu na siebie. Zawsze jednak podkreślam, że to życie pisze scenariusze i trzeba się dostosować.


Pierwszy raz zostałeś kapitanem po „tragedii ateńskiej”…

A tak. Nie pamiętałem nawet tego.


Widzisz jakieś analogie tu i teraz?

Nie , zdecydowanie nie. Zupełnie inna historia. Wtedy byliśmy klubem, który pukał do Europy, nie byliśmy gorsi w tym meczu i nie brakło nam wiele aby zagrać w Lidze Mistrzów. Teraz sytuacja jest zgoła odmienna, walczymy razem z klubem o przetrwanie i staramy się robić to godnie. Niedawno powiedziałem, że coś się ruszyło, przychodzą do nas ludzie, którzy mają podnieść jakość tej drużyny, ona jest też przebudowywana. Kolejny etap pewnie dosięgnie mnie i kilku zasłużonych zawodników, ale nie ma się na co obrażać. Cieszy mnie entuzjazm kibiców, którzy śledzą poczynania Wisły na rynku transferowym i widzą zmiany. Podchodzę do tego sezonu pełen nadziei ale i obaw, aby wszystko się udało. Chcemy aby było dobrze od razu, ale może trzeba będzie poczekać.

Jak ocenisz nowe nabytki zespołu?

Bardzo pozytywnie. To zawodnicy ambitni, którzy dobrze grają w piłkę. Wydaje się, że po odejściu kilku zawodników, były pewne obawy, że będzie ich ciężko zastąpić, ale myślę, że jakościowo może być podobnie, a w przyszłości ci piłkarze dadzą nam jeszcze więcej radości, niż ci, którzy odeszli.

Dla tych graczy to też możliwość rozwoju, grają przecież w Wiśle…

Myślę, że każdy z zawodników, który tu przychodzi zdaje sobie sprawę z trudności, które trapią ten klub. Życie jednak też pokazuje, że Wisła bez względu na problemy, które przechodzi nieustannie jest marką. Ciągle przyciąga zawodników, nieważne w jakim momencie dziejowym się znajduje.

Musisz rozmawiać ze swoimi kolegami, motywować ich w jakiś szczególny sposób ze względu na te problemy?

Nie ma takiej potrzeby. Oczywiście jest kilka takich momentów w sezonie, kiedy trzeba porozmawiać o tych problemach, nie tylko w szatni, ale i z prezesami, czy z ludźmi, którzy odpowiadają za pewne sprawy w klubie. O „kasie” rozmawia się jednak tylko wtedy, kiedy naprawdę trzeba poruszyć ten temat. Później interesuje nas tylko boisko. W każdym meczu walczymy o zwycięstwo i nie interesuje nas czy te przelewy zostały zrobione, czy nie. Nie wyobrażam sobie, że ktoś przekraczając linię boiska myśli o zaległościach. Po prostu…

Miałeś ofertę z Lechii Gdańsk. Jak bardzo była ona poważna?

Była propozycja, bardzo ciekawa, ale do niczego nie doszło. Jestem tu.

Grasz w Wiśle trzynaście lat, odnosiłeś wielkie sukcesy. Teraz jest trochę inaczej. Nie zazdrościsz na przykład „Baszczowi” czy „Kosie” ich wakacji?

Nie, nie (śmiech). Czasem-chociaż pewnie mi tego nie powiedzą-odnoszę wrażenie, że to oni mi zazdroszczą, ale to tak pół żartem pół serio. Każdy zawodnik, który kończy grać, na początku się tym zachłystuje. Wiadomo, brak obowiązków, luz, ale trwa to miesiąc, dwa. Potem brakuje adrenaliny, codziennego rytmu, treningów, zmęczenia, atmosfery. Dlatego tak wielu piłkarzy po karierze sobie nie radzi. Łatwiej jest być piłkarzem, niż nim nie być.

Jak wrażenia po prezentacji w Galerii Bronowice?

Podobało mi się. Wspomniałem o tym entuzjazmie, mnóstwo dzieci, młodzieży. Do tej pory odbywało się to trochę na „smutno”, tutaj był entuzjazm, była radość i niech ta pozytywna atmosfera się wszystkim udziela.

Wspomniałeś o młodzieży. Zdajecie sobie sprawę-a Ty w szczególności-, że dla wielu ludzi, zwłaszcza młodszych jesteście autorytetami?

Staramy się zachowywać jak należy, nie zawsze wychodzi. Dla wielu z nich z pewnością jesteśmy drogowskazem. Pokazujemy, że trzeba walczyć, starać się, stawiać sobie w życiu cele. Każdy, albo prawie każdy z nich chciał być piłkarzem, ale tylko nielicznym się uda. Inni będą robić coś innego. To jest nasza misja, ale zdajemy sobie sprawę z tego w wieku już dojrzałym, czyli na przykład moim. Z takimi dzieciakami trzeba zostać, porozmawiać, przybić piątkę.

Kiedyś Wasze wyniki tworzyły niesamowity efekt. Teraz-wierząc, że rezultaty będą nadal korzystne- to Wy jako piłkarze, swoimi osobami będziecie musieli przyciągnąć ludzi na trybuny. To dla Was nowa sytuacja?

Wiadomo-zawsze mogło być lepiej. Ja jednak uważam, że nikt od odpowiedzialności nie uciekał. Były organizowane spotkania, były wyjazdy, zawsze byliśmy otwarci na fanów. Ale może być lepiej i wierzę, że będzie.

Wróćmy do piłki. Za Wami okres przygotowawczy pod opieką Kazimierza Moskala. Sam w jednym z wywiadów powiedziałeś, że to wszystko zaczyna fajnie wyglądać. Dużo daje Wam osoba trenera Moskala?

Trener czerpię garściami z tej krakowskiej piłki. Myślę, że nie odejdzie od tego stylu bez względu na wyniki i będzie uparcie dążyć aby ten styl doskonalić. To jest tożsamość Wisły, którą wszyscy pamiętamy i myślę, że idziemy w dobrym kierunku.

Dobrze układa się Wasza gra w defensywie, szwankuje ofensywa. Sezon zaczniecie bez klasycznych skrzydłowych. Czy może być to Wasz problem?

Może, ale też nie musi. Jeśli weźmiemy pod uwagę grę naszych bocznych obrońców, którzy często grają jak skrzydłowi, może być to nasz atut. Cieszy mnie, że Paweł odzyskał swój błysk. To jest dla niego bardzo ważne, znam go tyle lat i wiem, że ten błysk przekłada się na wyniki. Jestem optymistą przed kolejnymi meczami.

Jak Twoje zdrowie? Miałeś ostatnio problemy.

Przytrafił mi się drobny uraz łydki, ale już wszystko w porządku, mam nadzieje, że to się nie powtórzy. Ostatni sezon udało mi się rozegrać bez urazów i oby było tak dalej.

Zagrasz z Górnikiem?

Nie wiem, ale czuje, że zagram. Jestem gotowy.

Nowy sezon to nowe wyzwanie. Nie możesz się doczekać meczu?

Nie podchodzę tak do tego. Ta chwila musi nadejść i ja muszę być na nią gotowy i przygotowany do swoich zadań. W końcu wybija ta osiemnasta i trzeba będzie robić swoje.

Chciałbyś być kiedyś trenerem?

Jestem zbyt wygodnym człowiekiem, a praca trenera to najgorszy zawód świata. Ale nigdy nic nie wiadomo.

„Historia wypisana bliznami”. Tak o Tobie można przeczytać. Męczyły Cię te kontuzje?

Nie. Bardziej męczyło mnie te ciągle gadanie, niż same urazy. One wszak w sporcie kontaktowym są czymś normalnym. Ale wraz z wiekiem nabiera się pewnej mądrości. Kiedyś miałem ciągle rozbitą głowę, ale teraz już wiem jak się ustawiać. Chociaż kto wie, może jutro znowu mi się to przydarzy.

Wnioski z przeszłości zostały wyciągnięte?

Pomogło kilka dobrych rad Radka Kałużnego (śmiech). Nie myślę o swoich urazach i to jest najważniejsze.

W następnej kolejce gramy derby. Ten mecz jest już w tyle głowy?

Tak. Zwłaszcza ci, którzy w nich grali czują to trochę bardziej. Przy Kałuży gra nam się ciężko, ale będziemy dobrze mentalnie przygotowani do tego meczu.

Jakie cele stawia sobie drużyna na ten sezon?

Nie chcę mówić o celach. Na razie wyjdźmy spod kreski, zagrajmy w ósemce, a potem co Bóg da.

Źródło: skwk.pl

Odmiana przez wszystkie czasy-Wywiad z Arkadiuszem Głowackim

Dodano: 2017-01-22 20:19:34 (aktualizacja: 2017-01-30 11:26:58)

Norf / Wislalive.pl

Tuż przed wyjazdem drużyny do Turcji przeprowadziliśmy rozmowę z kapitanem BG - Arkadiuszem Głowackim. Przeanalizowaliśmy sytuację obecną, przyszłość zawodnika, a na koniec trochę powspominaliśmy.

Jak oceni Pan rundę jesienną obecnych rozgrywek? Trzeba przyznać, że dostarczyliście nam kibicom wielu skrajnych emocji.

Oczywiście to prawda. Myślę, że my tak samo to przeżywaliśmy, jak kibice. Te skrajne emocje towarzyszyły nam od początku sezonu. Moment kiedy Wisła została sprzedana Panu Meresińskiemu, kiedy tak naprawdę znaleźliśmy się na zakręcie i wielu obawiało się, że może to być koniec ekstraklasowej Wisły. Sytuacja organizacyjna klubu, która nie dawała spokoju trenerom, nam – zawodnikom i wszystkim kibicom, była głównym powodem słabych wyników, które osiągaliśmy w tym czasie. W dalszej części sezonu, sytuacja się unormowała. Nastąpiło przejęcie Wisły przez Towarzystwo Sportowe. Wydaje mi się, że od tego czasu zrobiliśmy dużo, żeby ta sytuacja drużyny w ligowej tabeli była lepsza. Oczywiście nie wszystko się udało, ale jestem przekonany, że po siedmiu porażkach, wejść do pierwszej ósemki to duża rzecz. Oczywiście końcówka, a tak naprawdę ten jeden mecz z Ruchem zaważył na tym, że nie jesteśmy w tej pierwszej ósemce na koniec rundy, ale wierzę w to, że wszystko da się nadrobić.

Jak oceni Pan zmianę w klubie pod względem organizacyjnym, po zamieszaniu do jakiego doszło latem?

Myślę, że w tej chwili sytuacja jest nad wyraz dobra. Sprawy organizacyjne są dopinane przez klub. My możemy w pełni skupiać się na trenowaniu.

Z perspektywy szatni, decyzja trenera Wdowczyka o odejściu miała duży wpływ na postawę zespołu w końcówce rundy?

Myślę, że wyniki, które osiągaliśmy wskazują na to, że zarówno my, jak i trener Sobolewski daliśmy sobie radę. Na pewno nie spodziewaliśmy się takiej decyzji. Nikt z nas nie wierzył, że to może się stać w tym momencie. Było to spore zaskoczenie, ale wydaje się, że Radek Sobolewski, z trenerem Kmiecikiem, szybko opanowali sytuację. Pewnie dlatego, że byli w zespole, wiedzieli co od siebie chcą dać drużynie i na czym mają się skupić. Choć nie była to na pewno dla nich łatwa sytuacja.

Nie miał Pan okazji dotąd pracować z trenerem z Hiszpanii. Jak Pan oceni pierwsze tygodnie współpracy z Panem Ramirezem? Jest coś nowego w jego metodach szkoleniowych, z czym do tej pory się Pan nie spotkał?

Są dwie rzeczy nad którymi pracujemy w tej chwili. Trudno powiedzieć czy się spotkałem z nimi do tej pory. Pewnie tak, ale może na innych etapach przygotowań. My zaczęliśmy przygotowania mocno pod względem fizycznym. Nie robiliśmy biegów tlenowych, tylko od razu przeszliśmy do interwałów. To jest zmiana w stosunku do poprzednich lat, kiedy to wprowadzenie trwało trochę dłużej. Tutaj praktycznie od razu zaczęliśmy „z wysokiego C” i trzymamy to do tej pory. Sam jestem ciekaw jak dalej wyglądała będzie praca na obozie. Druga sprawa to na pewno duży nacisk na organizację gry, na grę drużyny w defensywie. Trener zwrócił uwagę na początku, że główny problem to duża ilość straconych bramek. Winą za taką sytuację obarczał całą drużynę. Więc w tej chwili mocno nad tym pracujemy, nad każdą fazą bronienia i mam nadzieję, że poprawa będzie w tym najważniejszym momencie, czyli 11-tego lutego widoczna.

Czyli popiera Pan zmiany jakie wprowadza trener Ramirez w elementach gry defensywnej?

Ja po prostu muszę wykonywać to czego oczekuje ode mnie trener i chyba każdy zawodnik musi w ten sposób podchodzić do swoich zadań. Zarówno ja, jak i cała drużyna zdawaliśmy sobie sprawę, że rzeczywiście liczba bramek traconych jest zbyt wysoka. Jeśli chcemy to zmienić, to musimy znaleźć na to sposób i zrobić coś, żeby tą grę w obronie poprawić. Trener ma pomysł i pracujemy nad tym.

Jeśli to jeszcze nie za wcześnie to, do jakiego polskiego trenera porównałby Pan warsztat Kiko Ramireza?

Trudno porównywać. Wydaje mi się, że chyba nie powinienem się nawet tym zajmować. Zawodnik nie powinien wypowiadać się na temat pracy trenera. Na pewno mogę powiedzieć, że trener wie czego chce. Jest osobą przygotowaną do zawodu i mam nadzieję, że efekty tego będą widoczne już niedługo.

Kilku nowych zawodników dołączyło do klubu. W Pana przypadku najważniejszy wydaje się Ivan Gonzalez. Jak po kilku treningach opisze Pan tego gracza? Czy ma szansę na nawiązanie poziomem gry do najlepszych stoperów, z którymi grał Pan do tej pory?

Wydaje mi się, że to naprawdę dobry zawodnik, o sporej jakości, dobrych warunkach fizycznych. Oczywiście, żeby grać dobrze z kimś trzeba się zgrywać, czy to ja będę grał z Ivanem w parze, czy Alan, Piotrek czy Maciek, są różne konfiguracje. Ta pozycja wymaga zgrania, wymaga docierania się, wymaga tego żeby w pewnych okolicznościach, czyli meczach sparingowych popełnić jakieś błędy, żeby dojść do dobrego poziomu współpracy między stoperami. Ale jeśli mówimy o jednostce, to jest to naprawdę wartościowy zawodnik.

Czy Pana zdaniem piłkarze BG mają świadomość, że poprawa kwestii organizacyjno-finansowej klubu zależy głównie od nich? Dobry wynik sportowy generuje wyższą frekwencję, większe zainteresowanie mediów, potencjalnych sponsorów.

Uważam, że każdy zdaje sobie sprawę z sytuacji w jakiej znalazł się klub. Jestem przekonany, że każdy zawodnik robi wszystko, żeby przygotować się jak najlepiej do sezonu. Dla mnie to jest najważniejsze. A sprawy pozasportowe, jak np. frekwencja, dla mnie jako zawodnika to sprawy drugorzędne. Oczywiście, chciałbym wygrać każdy mecz, chciałbym wygrać każdy pojedynek, chciałbym zawsze być najlepszy, ale nie zawsze się to udaje. Są różne okoliczności, które sprawiają, że drużyna gra lepiej czy gorzej. Czego mięliśmy przykład w ostatniej rundzie. Nie zawsze wszystko jest winą zawodników i drużyny. Ja jestem przekonany i wiem, że każdy robi co w jego mocy żeby znaleźć się w pierwszej ósemce na koniec sezonu zasadniczego, żeby walczyć o wysokie cele. Jak będzie to wyglądało na koniec sezonu, czas pokaże.

Jak Pan oceni atmosferę w obecnej szatni Wisły? Zawodnicy trzymają się ze sobą poza klubem?

Szczerze powiedziawszy spotykamy się w momentach kiedy kończą się rundy, kiedy kończy się sezon. Oczywiście spędzamy też czas w swoim towarzystwie poza klubem. Myślę, że nie ma potrzeby żebym zagłębiał się w szczegóły.

Teraz kilka pytań o przyszłość. W tym kontekście pierwsze co ciśnie się na usta, to oczywiście – czy w przyszłym sezonie będziemy mieli okazje oglądać Arkadiusza Głowackiego biegającego po murawie? Jak Pan się czuje fizycznie, bo piłkarsko nikt nie ma wątpliwości, że będzie Pan bardzo potrzebny.

W piłce, a zwłaszcza w tym wieku nigdy nic nie wiadomo. Sytuacja zmienia się z tygodnia na tydzień i trudno powiedzieć co będzie po przyjeździe z obozu, jak sytuacja będzie się rozwijała w trakcie sezonu. Myślę, że nie mam gotowej odpowiedzi na to pytanie. Wspominałem wcześniej, że chciałbym cieszyć się każdym dniem i treningiem, czy też meczem, to będzie dla mnie duża sprawa. Ale ważne jest też dla mnie to, żeby kiedy dostanę już szansę gry, być jak najlepiej przygotowanym, żeby nie dać plamy i żeby w pewnych okolicznościach pomagać drużynie, bo to jest dla mnie najważniejsze. Nie chcę usprawiedliwiać się wiekiem, bo to do niczego dobrego nie prowadzi. Muszę chcieć być ciągle lepszy od kolegów z drużyny, od przeciwników. To mnie napędza i tak chciałbym podchodzić do ostatnich moich chwil na boisku.

Powrót do Europejskich Pucharów realny już po tym sezonie? Czy ewentualna możliwość walki w eliminacjach o powrót na Europejskie salony, może mieć wpływ na Pańską decyzję w sprawie przedłużenia kariery?

Tak jak wspominałem, nie myślę w tych kategoriach, nie podchodzę do tego w ten sposób. Póki będę wiedział, że daję radę, a klub będzie wyrażał chęć, żebym pozostał to będzie dobrze i większej zachęty nie potrzebuję. Co do pucharów wydaje mi się, że czasami jest tak, że wszyscy rozbudzamy pewne oczekiwania wobec drużyny, obiecujemy pewne rzeczy kibicom. Tak naprawdę każdy z nas wie, że nie można przewidzieć pewnych rzeczy i można obiecać czy mistrzostwo, czy grę w europejskich pucharach, ale tak naprawdę jest to sprawa niewiadoma. Bardzo nie lubię składać takich deklaracji, że uda nam się osiągnąć pewien cel, że uda nam się na sto procent awansować do ósemki. Dla mnie przyszłość to jedna wielka niewiadoma, jest wiele pytań, odpowiedzi poznamy w trakcie sezonu. Jest nowy trener, przyjdą nowi ludzie, trzeba to wszystko dobrze zgrać, dobrze poukładać, wprowadzić pewną wizję która będzie dobrze funkcjonowała w tym klubie. Oczywiście jest moim marzeniem, żeby najpierw zakwalifikować się do ósemki, a później grać o najwyższe cele. Pragnę zauważyć, że sześć drużyn, które zajmują miejsca 1-6, na 90% w tej ósemce już będzie. Tak naprawdę o dwa miejsca będzie walczyło dziesięć drużyn. Jak tak spojrzy się na ten problem, to skala trudności jest trochę większa.

Ma Pan już jakieś plany co dalej, jak już przyjdzie Panu odwiesić buty na kołek? Wiąże Pan przyszłość z ukończonym niedawno kursem trenerskim?

Pewne sprawy powoli się już toczą. Oczywiście chciałbym grać wiecznie, ale to jest niemożliwe. Muszę i chcę organizować sobie jakoś przyszłość. Na pewno będzie to przyszłość związana z piłką nożną.

Czy widzi Pan wśród obecnej młodzieży, zawodnika który w przyszłości będzie w stanie godnie Pana zastąpić?

Pewnie, że tak. Każdy jeden z chłopaków, którzy są w tej kadrze ma duże możliwości, żeby tak się stało. Ale zawsze powtarzam, że same możliwości to nie jest wszystko. Są pewne cechy charakteru, determinacja, cel który się określa. Oczywiście też pewna doza szczęścia, która musi być obecna. Mądry agent. Często młodzi chłopcy muszą czerpać z rad ludzi bardziej doświadczonych. Każdy z nich ma szanse, ale nie każdy będzie potrafił ją wykorzystać.

Co doradziłby Pan młodym zawodnikom, którzy w przyszłości chcieliby stać się tak wielkimi piłkarzami jak Pan?

Bez przesady z tym wielkim. Trzeba mieć cel i determinację i bezwzględnie do tych rzeczy dążyć. Potknięcia i upadki mogą się zdarzyć, ale cel i determinacja mogą doprowadzić tam gdzie są marzenia.

Na koniec trochę wspomnień. W ciągu Pańskiego pobytu w Krakowie miał Pan okazję występować w parze z kilkoma świetnymi stoperami. Współpracę z którym wspomina Pan najlepiej?

Generalnie z każdym z tych zawodników grało się dobrze. Czy to był Marcelo, Cleber, Tomek Kłos, Mariusz Jop, czy wcześniej Kazek Węgrzyn, albo ostatnio Rysiek Guzmics. O każdym z nich mogę ciepło mówić. Zawsze udawało mi się dogadywać z nimi na boisku, nigdy nie było z tym problemów. Zawsze mówię, że para stoperów to jest tak naprawdę jeden organizm i tak to powinno funkcjonować. Wydaje mi się, że w większości momentów z tymi wymienionymi zawodnikami tak właśnie było.

Był Pan uczestnikiem wielu sukcesów klubu. Który był dla Pana najważniejszy i przysporzył najwięcej radości? Któreś z wielu Mistrzostw było dla Pana szczególne? Może przygoda z Pucharem UEFA w sezonie 2002/03, lub wyjątkowe triumfy z Saragossą, bądź Interem? A może jakieś inne wydarzenie?

Każdy z tych sukcesów dawał oczywiście dużo radości. Ale wtedy kiedy wchodziło się do drużyny i było się na początku kariery, myślę że nie do końca doceniało się tego co wtedy robiliśmy, przecież całe życie i cała kariera przed nami, takich momentów na pewno będzie dużo więcej. Każdy tak sobie to wyobrażał, ja tak sobie to wyobrażałem. Później bywało różnie, bywały upadki. Dopiero po latach będzie można docenić pewne osiągnięcia. Chyba najlepiej zapamiętam mecz rewanżowy z Interem Mediolan, wygrany 1:0, chociaż dwumecz przegrany. Były spore szanse, żeby doprowadzić do dogrywki. W tym meczu rzeczywiście byłem z siebie zadowolony.

Niestety oprócz tych pięknych chwil zdarzyło się też kilka przykrych momentów. Z którym wiąże się największy żal? Lazio? Panathinaikos? Strata Mistrzostwa w 93 min. derbów? Kompromitacje z Valerengą, Dinemem Tibilisi czy Levadią? Czy może coś jeszcze innego zapadło Panu w pamięci?

Kiedyś powiedzieliśmy, że każdy ma swoją Levadię. Wtedy nikt się tego nie spodziewał, ale rzeczywiście byliśmy w takim trudnym momencie. Pamiętam, że Wojtek Łobodziński grał na prawej obronie w pierwszym meczu. Mięliśmy problemy kadrowe, średnio wyglądaliśmy fizycznie. Tu nie ma się co usprawiedliwiać, nie powinniśmy tego dwumeczu przegrać i to był chyba najtrudniejszy moment. Chociaż tych trudnych momentów też było trochę. Panathinaikos, pamiętam kiedy nie uznano nam bramki Marka Penksy, później straciliśmy bramkę, graliśmy w dziesiątkę, straciliśmy szansę. To były te dwa momenty kiedy nie chciało się rano wstawać.

Czy nie żałuje Pan, że nie wyjechał za granicę wcześniej? Miał Pan doskonałe warunki, żeby zrobić niezłą karierę na zachodzie.

Myślę, że nie poukładały się pewne rzeczy, a w zasadzie nie poukładało się moje zdrowie. Był to taki okres kiedy z jednej kontuzji wpadałem w drugą, potem kolejną, więc ciężko w takim momencie o dobrą dyspozycję. Nie mówię, że na pewno było by inaczej gdybym był zdrowy, bo może niemiałbym szans na wyjazd. Jednak wydaje mi się, że jeśli się gra, jest się w rytmie meczowym, w rytmie treningowym, jest zdecydowanie łatwiej pokazać pełnię swoich możliwości. Ja miałem o tyle trudniej, że zawsze musiałem dochodzić do siebie po kontuzjach. W takim czasie, w takim momencie, w takich warunkach ciężko osiągnąć wysoki poziom.

Jak w kilku zdaniach opisze Pan przygodę z Trabzonem?

Świetna przygoda! Zagrałem w Lidze Mistrzów. W pierwszym sezonie trafiłem do wielkiej drużyny. Graliśmy bardzo dobry futbol, było tam wielu znakomitych piłkarzy, późniejszych reprezentantów Turcji. Bardzo dobrze wspominam tamten czas. Drugi sezon już nie był taki udany, ale graliśmy w Lidze Mistrzów, co dawało wiele radości. Nie będę ukrywał, że są to wyjątkowe, specjalne mecze. Zajęliśmy w lidze trzecie miejsce, ale w Lidze Mistrzów to również była trzecia lokata, wygraliśmy jeden mecz, więc było ok.

Po powrocie z Turcji poważniejsze kontuzje na szczęście omijają Pana szerokim łukiem. Co się zmieniło, Pańskie nastawienie? Nowe metody treningu przygotowania fizycznego?

Po prostu praca indywidualna nad sobą. Więcej profilaktyki, prewencji. Pewnie bardzo często, albo nawet najczęściej bardzo mądre podejście trenerów do mojej osoby. Zindywidualizowane zajęcia. Nigdy nie było problemów żeby móc pójść do trenera i powiedzieć, że dziś będę chciał popracować sam, albo z trenerem przygotowania fizycznego nad pewnymi aspektami. To sobie zawsze bardzo ceniłem i dzięki temu też pewnie do tej pory mogę występować w Wiśle.

Pod Wawelem często dochodziło do roszad na stanowisku trenera, który z nich miał największy wpływ na Pana i Pańską karierę?

Było naprawdę wielu trenerów, boję się, że któregoś bym nie wymienił. Był Orest Lenczyk, Franciszek Smuda. To był pierwszy okres, kiedy byłem młody, on przyszedł tutaj i naprawdę dokręcił mi śrubę, że zacząłem dobrze grać w piłkę. Orest Lenczyk zmienił moje podejście do treningu, być może trochę za późno zacząłem wykorzystywać pewne jego sugestie i w pewnym momencie pojawiły się problemy. U Maćka Skorży, też piękne czasy, kiedy trener przywiązywał dużą wagę do organizacji gry, do gry obronnej, wprowadził ciekawe ustawienie drużyny, każdy wiedział co ma robić i to przynosiło efekty. Potem Kaziu Moskal, który wydaje mi się najlepiej pasuje do Wisły, do tej Krakowskiej piłki, czuje ten klimat. Wydaje mi się, że nie dostał on do końca szansy i nie został doceniony za to co zrobił. Był jeszcze Pan Kasperczak, zupełnie inna jakość prowadzenia treningów, nacisk na grę w ataku pozycyjnym, zmiana ciężaru gry, gra skrzydłami. Każdy z tych trenerów miał swoje pomysły na Wisłę i w większości przypadków w tych latach odnosiliśmy sukcesy. Każdy miał inny pomysł, ale cel czyli mistrzostwo, czy europejskie puchary udawało się osiągnąć.

Uważa Pan, że postąpił słusznie odmawiając trenerowi Nawałce, kiedy zaproponował Panu powrót do kadry? Miał Pan okazję być częścią drużyny, która osiągnęła historyczny sukces w skali ostatnich lat.

Myślę, że to była rozsądna decyzja i jak życie pokazało bardzo słuszna. W Mistrzostwach i eliminacjach wystąpili zawodnicy, którzy zaprezentowali się godnie. Nie mam do siebie i swojej decyzji zastrzeżeń.

Z kapitanem Wisły rozmawiał NORF.

Źródło: wislalive.pl

Arkadiusz Głowacki otworzył własną akademię piłkarską!

Wtorek, 14 marca 2017 r.

"Akademia Futbolu z Głową".
"Akademia Futbolu z Głową".

Kapitan drużyny "Białej Gwiazdy", Arkadiusz Głowacki, otworzył akademię piłkarską dla najmłodszych adeptów piłki nożnej. "Akademia Futbolu z Głową", mając takiego fundatora, ma bez wątpienia ogromną szansę na sukces.

- Jest to dla mnie bardzo szczególny dzień - mówił podczas wczorajszego otwarcia "Akademii Futbolu z Głową" kapitan "Białej Gwiazdy", Arkadiusz Głowacki. - Mimo to, że ciągle kontynuuje karierę piłkarską, to chcę już patrzeć nieco dalej w przyszłość. Stąd też pomysł założenia "Akademii Futbolu z Głową". Ten pomysł kiełkował dosyć długo. Nie do końca byłem przekonany czy podołam temu zadaniu, ale przyjaciele, rodzina, pomogli mi w tej decyzji i teraz wiem, że dam z siebie tak dużo ile trzeba, żeby zachęcić dzieciaki, pomóc im w rozwoju piłkarskim i przygotować do przyszłego grania w piłkę - mówił wiślak.

- Chcemy dotrzeć do rodziców w różnych lokalizacjach, aby umożliwić zajęcia dla ich dzieci tuż przy miejscu zamieszkania. Taka jest idea, taki jest nasz cel, ale przede wszystkim chcemy skupić się na szkoleniu. Na tym, aby szkolenie było dobre, aby polegało na nauczaniu tych dzieci, ale przede wszystkim, aby cieszyły się tym co robią - dodał.

- Za cały system, za cały program szkolenia, odpowiadał będzie Mikołaj Tarczyński. Oczywiście w związku z tym, że ukończyłem szkołę trenerów PZPN-u w Białej Podlaskiej, będę chciał jak najwięcej udzielać się w takich zajęciach. Oczywiście dopóki jestem czynnym zawodnikiem to moja profesjonalna kariera zawodnicza będzie na pierwszym miejscu, ale będę poświęcać się również Akademii - zapewnił wiślak.

- Chodzi nam o to, żeby jak najwięcej najmłodszych dzieciaków przychodziło do nas. Oczywiście głównym sportem będzie piłka nożna. Zależy nam na tym, aby ich sprawność fizyczna była na wysokim poziomie. Oczywiście marzy nam się, aby wychować reprezentanta Polski, taki jest cel. Pojawiają się pomysły żeby z całej grupy stworzyć grupę elitarną, która grałaby w rozgrywkach, brałaby udział w rywalizacji. Na razie są to tylko pomysły, może "aż pomysły". Przede wszystkim chcemy dobrze szkolić, docierać do rodzin, do dzieci. Zdaję sobie sprawę, że nie może się to kończyć na deklaracjach. Uważam, że najważniejsza rola to rola trenera, który zajmie się odpowiednio dziećmi, który da im dużo radości. Ja osobiście będę zwracać na to uwagę, żeby dzieci po tych zajęciach były szczęśliwe. To jest dla mnie cel priorytetowy - deklaruje Głowacki.

- Planuję angażować się w treningi. Nie będę mógł być tak często, jakbym chciał, przynajmniej dopóki jestem zawodowo piłkarzem Wisły, ale oczywiście będę chciał się angażować. Uważam że jest to naprawdę przyjemne zajęcie, patrzeć i móc podziwiać dzieciaki, które tym się cieszą i mogą się rozwijać. Mamy już kilka lokalizacji, jest ich siedem, może sześć. W dalszym ciągu rozmawiamy z naszymi partnerami. Są to partnerzy klubowi. Można powiedzieć, że mamy podpisaną umowę ze Zwierzynieckim, tam zajęcia rozpoczną się już w przyszłym tygodniu. Rozmawiamy na temat współpracy ze Skawinką Skawina, a także w Bochni, więc myślę, że ciągle się rozwijamy. Często zdarza się, że kluby same zgłaszają się do nas, chcąc po prostu współpracować, współtworzyć coś ciekawego - mówił wiślak.

Co ciekawe, jednym z trenerów, który pracować będzie w nowej Akademii na mapie Małopolski będzie inny były wiślak, Damian Gorawski.

- Postać Damiana Gorawskiego to bardzo ciekawy temat. Damian w pewnym momencie powiedział, że cieszy się, że może zostać trenerem, bo cytując, "przebywa w domu i nie ma co ze sobą zrobić". Wydaje mi się, że znalazł cel, znalazł drogę i myślę, że jest to też ciekawe dla przyszłych trenerów, młodych trenerów. Chcemy pracować z trenerami, którzy chcą się rozwijać, których pasją jest trenowanie dzieci. Myślę, że Damian w tym momencie idealnie się w to wpisuje. A czy będą następni? Jest coś na rzeczy - uśmiechnął się znacząco Głowacki.

- Sam nie dałbym sobie z tym rady, bo szczerze mówiąc, nie zdawałem sobie sprawy ile jest różnych problemów, które trzeba przezwyciężyć. To jest też dla mnie nauka na przyszłość. Są problemy, są porażki, są zwycięstwa, ale ciągle trzeba dążyć do celu. Myślę, że w sporcie, w moim życiu do tej pory było tak samo. Dalej będę kontynuował tę drogę, aby Akademia mogła rozwijać się jak najlepiej. Często do różnych ciekawych rzeczy inspiruje mnie moja żona, to również był jej pomysł. Również pomysł Tomka Magdziarza, który namawiał mnie do tego. Bałem się tego przedsięwzięcia, bo wiedziałem jaka jest tego skala. Zdawałem sobie sprawę z trudności, które będą nas dotykały w pewnym momencie. Jak się okazało, z pomocą wielu życzliwych ludzi startujemy i jestem przekonany, że nam się uda - zakończył wiślak.

Na temat Akademii wypowiedział się również jej dyrektor, Mikołaj Tarczyński.

- Zostałem przyjęty przez Arka do współtworzenia Akademii, cieszy mnie to niezmiernie. Mam kilkanaście lat doświadczenia w pracy z dziećmi i młodzieżą więc mam nadzieję, że wspólnymi siłami, również z innymi osobami, które bardzo od samego początku wspierają Arka w budowaniu tego projektu, zachęcimy dzieci do aktywnego spędzania czasu. Oczywiście, chcemy skupiać się na szkoleniu tylko piłkarskim, ale również zależy nam na tym, aby dzieci w wieku od 4 do 11 lat, gdzie szukamy teraz grup naborowych do naszych lokalizacji, do naszych ośrodków szkoleniowych, przychodziły i przede wszystkim cieszyły się z tego, że mogą aktywnie spędzać czas - mówił Tarczyński, który zdradził, że w Akademii zatrudnionych jest już dwunastu trenerów.

- Nasz program będzie realizowany w każdym z ośrodków tak samo, w taki sam sposób. Zależy nam na tym, aby trenerzy rozwijali się, aby podnosili swoje kwalifikacje, dzięki czemu zajęcia będą coraz bardziej atrakcyjne. Odpowiadam za to, aby to szkolenie i lokalizacja Akademii była jak najlepsza i mam nadzieję, że już wkrótce każdy kto przyjdzie na trening, do czego bardzo zachęcamy, również do odwiedzania naszej strony - akademiazglowa.pl, zachęcamy do rejestracji i do pojawienia się na pierwszych treningach, które są bezpłatne. Chcemy aby każdy mógł się przekonać jak takie zajęcia będą wyglądały, jaki jest podział na grupy. Szczególnie większa jest oferta dla najmłodszych także dla 4, 5, 6-latków. Dla chłopców i dziewczynek. Chcemy aby przychodziły, bawiły się, uprawiały sport z ukierunkowaniem na piłkę nożną. To jeżeli chodzi o sprawy czysto szkoleniowe. Jeżeli chodzi o dodatkowe aspekty, pojawili się pierwsi partnerzy Akademii. Jest z nami firma OSHEE, która będzie nas wspierała jeśli chodzi o zaopatrzenie treningów w wodę dla dzieci. To też jest takie wyróżnienie i nowość na naszych zajęciach. Chcemy aby każdy zawodnik, każde dziecko, które przyjdzie na trening, miało możliwość skorzystania z tego, aby mogło wypić w czasie przerwy wodę, nie muszą przynosić własnej. Cieszymy się bardzo, że firma OSHEE weszła z nami w współpracę. Podobnie jak i firma NIKE, która będzie ubierała nasze dzieci. Myślę, że mamy też bardzo ciekawą i bogatą ofertę - mówił dyrektor Tarczyński.

Na zakończenie swoje zdanie na temat nowej Akademii wyraził także Janusz Kozioł, piastujący funkcję doradcy Prezydenta Miasta Krakowa ds. sportu.

- Projekt Arka wpisuje się w strategię miasta, czyli popierania sportu w wydaniu dzieci i młodzieży. W tym roku mamy w Krakowie finały Młodzieżowych Mistrzostw Europy i jak już wielokrotnie mówiliśmy, że chcemy promować imprezę przez piłkę nożną na poziomie dzieci i młodzieży. W ubiegłym roku organizowaliśmy szereg turniejów piłkarskich, w które zaangażowaliśmy się z myślą o tym, że jest to najlepsza promocja dla tego typu działań. W tym roku będą turnieje, a także chcemy zdecydowanie wesprzeć pomysł Arkadiusza Głowackiego, w zakresie Akademii dla przedszkolaków. Mamy nadzieję, że to będzie twór, który będzie działać przez wiele następnych lat. Z racji osoby, która za tym stoi jesteśmy przekonani, że tak będzie. Promocja z okazji Młodzieżowych Mistrzostw Europy daje nam wzajemnie korzyści. Osoba Arka jest tutaj szczególna. W Krakowie mówi się, że gdy ktoś przyjeżdża z zewnątrz, to potrzebuje 25 lat, żeby go zaakceptować, że jest krakowianinem. Arek poszedł na skróty, brawo bo to się rzadko zdarza. Dzisiaj ciężko byłoby znaleźć głos, że Arek jest piłkarzem, który przyszedł z zewnątrz. Wszystkim kojarzy się z piłką nożną w Krakowie, z Wisłą, ale nie tylko. Generalnie z przywiązaniem do barw i z klasą, nie tylko piłkarską. Zdecydowanie Arek jest taką osobą, która jednoczy, a nie dzieli. Mamy nadzieję, że z okazji Młodzieżowych Mistrzostw Europy projekt rozwinie się na tyle w przyszłości, aby były z tego określone korzyści. My również mamy nadzieję, że jako miasto będziemy mogli, korzystając ze wspólnych działań, promować dobrze tę imprezę. Miasto chce się zaangażować i pomagać Akademii, przede wszystkim organizacyjnie. Mamy boiska, mamy tereny, na których można ćwiczyć. Mamy nadzieję, że w bardzo krótkim czasie uda nam się wypracować taki model, który pozwoli obustronnie mieć z tego korzyść. Tak naprawdę korzyść z tego będą miały przede wszystkim krakowskie dzieci - przyznał Kozioł.

A my zachęcamy Was do zapoznania się ze szczegółową ofertą "Akademii Futbolu z Głową". Znajdziecie je na stronie internetowej - akademiazglowa.pl

Dodał: Kamil

Źródło: wislaportal.pl

Kapitan z nowym kontraktem!

2017.05.12

Arkadiusz Głowacki.
Arkadiusz Głowacki.
Marzena Sarapata i Arkadiusz Głowacki.
Marzena Sarapata i Arkadiusz Głowacki.
Marzena Sarapata, Arkadiusz Głowacki i Daniel Gołda.
Marzena Sarapata, Arkadiusz Głowacki i Daniel Gołda.

Arkadiusz Głowacki nie zamierza schodzić z piłkarskiej sceny. Wiślacki kapitan znajduje się ostatnio w wybornej formie i oznajmił, że jeszcze przez co najmniej rok będzie występował z Białą Gwiazdą na piersi. Dziś spotkał się z władzami klubu z Reymonta, aby parafować nową umowę!

To doskonała wiadomość, bo Głowacki to piłkarz-legenda - od wielu lat czołowy zawodnik Wisły. Do Krakowa trafił jeszcze w 2000 roku i od tego czasu wystąpił w 440 spotkaniach różnej rangi - poczynając od rozgrywek ligowych, a na europejskich pucharach kończąc. W dorobku ma aż 6 tytułów mistrzowskich, 2 krajowe puchary, a także wiele innych statuetek, które tylko dodatkowo podkreślają, jak wielkim jest piłkarzem.

Stoper z rekordem… snajperskim!

W tym sezonie „Głowa” wystąpił aż w 23 potyczkach w lidze, wielokrotnie ratując zespół przed utratą bramek i popisując się przy tym wysokiej klasy interwencjami. W dodatku niedawno, w starciu z Górnikiem Łęczna, został najstarszym strzelcem Wisły Kraków w historii. W momencie umieszczenia piłki w siatce miał 38 lat i 40 dni.

Liczymy jednak, że kapitan na tym nie poprzestanie i udowodni, że jest jak wino - im starszy, tym lepszy! Powodzenia, „Głowa”!

Nowa umowa będzie obowiązywać od lipca bieżącego roku do 30 czerwca 2018 roku.

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Arkadiusz Głowacki: - Czuję się potrzebny

Wtorek, 16 maja 2017 r.

- Bardzo cieszę się z tego, że udało się dosyć szybko sfinalizować nową umowę. W tej kwestii nie było żadnych trudności. Cieszę się, bo rozmowy i całe z tym związane zamieszanie mam już za sobą i mogę skoncentrować się tylko na pracy i to jest dla mnie najważniejsze. Mogą więc patrzeć w przyszłość. Zostały do rozegrania jeszcze cztery kolejki, a potem przygotowania do kolejnego sezonu - mówił obecny na konferencji prasowej, przed meczem z Koroną Kielce, kapitan zespołu "Białej Gwiazdy", Arkadiusz Głowacki.

- Przed nami bardzo trudny mecz, zdajemy sobie z tego sprawę. Korona gra bardzo dobrą piłkę, więc musimy być maksymalnie skoncentrowani i zmobilizowani do tego meczu, aby móc pokusić się o dobry rezultat - dodał wiślak.

Oczywiście nie mogło zabraknąć pytań o nową umowę kapitana Wisły Kraków, który zanim ją podpisał w luźnych rozmowach z dziennikarzami żartował wcześniej, że jedyną opcją, którą bierze pod uwagę, jest umowa dwuletnia. A i to z opcją jej przedłużenia. Jak wiadomo - 38-letni Głowacki parafował ostatecznie roczny kontrakt.

- Propozycja kontraktu była tylko na rok, ale zgodziłem się na niego z wielką przyjemnością. Postanowiłem sobie, że na pewno nie mogę do tego podchodzić, jak do swojego ostatniego kontraktu w moim życiu, dlatego - no cóż - będę walczył o kolejny. Takie jest moje założenie. Czynników związanych z podpisaniem umowy jest wiele. Na to, aby kontynuować karierę złożyło się wiele rzeczy. Czuję się potrzebny, więc myślę, że to zadecydowało w głównej mierze, że będę próbował walczyć dalej - przyznał Głowacki.

Wiśle nie udało się w finale bieżącego sezonu zrealizować celu, jakim było włączenie się do walki o miejsce premiowane grą w europejskich pucharach, ale jak przystało na kapitana "Głowa" zamierza motywować nie tylko siebie, ale i kolegów z zespołu do wytężonej pracy do końca aktualnie trwających rozgrywek ligowych.

- Nie jest łatwo wygenerować w sobie zawsze maksymalną koncentrację, ale trzeba nad sobą pracować. Każdy sportowiec musi mieć w sobie coś takiego, że nie ma meczów ważnych i ważniejszych, czy też mniej ważnych. Każdy z nas musi sam ze sobą dojść do porozumienia i odpowiednio zmotywować się do tego spotkania. Jeśli każdy z nas przygotuje się dobrze mentalnie, to bez względu na to, czy gramy o europejskie puchary, czy o miejsce piąte, to z mobilizacją nie będzie problemu. Jest też jeszcze jedna rzecz - oglądając mecze Korony można łatwo zauważyć, że jest to drużyna, która gra wyjątkowo dobrze. I tylko z odpowiednim nastawieniem i odpowiednim przygotowaniem fizycznym możemy sprawić, że to my będziemy mieli szansę na zwycięstwo - powiedział wiślak.

Źródło: wislaportal.pl

Arkadiusz Głowacki: - W przyszłość patrzymy optymistycznie

Piątek, 12 stycznia 2018 r.

- Zwłaszcza dla mnie jest ciężko, bo jestem już w jakimś tam wieku, więc jest mi trochę trudniej niż reszcie, ale tak trzeba. To jest normalna droga, ale jest pomysł, jest myśl i mam nadzieję, że uda się to wszystko tak skoordynować, że drużyna będzie wyglądała na boisku na miarę oczekiwań - powiedział kapitan krakowskiej Wisły, Arkadiusz Głowacki, który został zapytany o pierwsze wrażenia z treningów pod wodzą nowego szkoleniowca naszej drużyny, Joana Carrillo.

Już zresztą pierwsze zajęcia, które zostały w poniedziałek otwarte dla mediów pokazały, że pod wodzą Carrillo nie zanosi się na "przelewki", bo od razu był to bardzo poważny i ciężki dla zawodników trening.

- Pierwsze zajęcia, które widzieli dziennikarze, trener nazwał "zajęciami wprowadzającymi", więc możecie sobie wyobrazić, jak wyglądają kolejne. Jest wszystko, choć po górach nie biegamy. Już dawno się w ten sposób nie trenuje, ale jest mocno. Jest siła, jest interwał i dużo wytrzymałości, ale jest to robione przede wszystkim z piłką. Dużo pressingu i przez te cztery dni zaczęliśmy mocno, a ma być... mocniej, więc zobaczymy - śmiał się Głowacki. - Na spotkaniu rady drużyny z trenerem nie było odkrywczych rzeczy, raczej mówiliśmy o dyscyplinie i pewnym porządku. O wspólnym szacunku, więc było zupełnie normalnie - przyznał ponadto wiślak.

- Trener wywodzi się ze szkoły hiszpańskiej, bo mocno trzyma się dyscypliny i pewnych zasad, np. jeśli chodzi o posiłki, na które wchodzimy i wychodzimy razem. Są to podstawowe i proste, ale oczywiste rzeczy. Drugi raz w życiu mam trenera z Hiszpanii i to się powtarza - dodał.

Kapitan Wisły zdradził również, że dzięki temu, że trener Carrillo nie ma większych problemów, jeśli chodzi o korzystanie z języka angielskiego, na pewno ułatwia to porozumiewanie się.

- Nie mamy kłopotów z komunikacją, bo komunikaty trenera są jasne i przejrzyste. Wiemy co mamy wykonać na boisku, nie zawsze się to udaje, bo też jest to teraz trochę inny trening i trochę inne są w nim akcenty. Za nami dopiero cztery dni i drużyna potrzebuje czasu, żeby funkcjonować zupełnie dobrze. Na tym etapie jesteśmy w mocnym, intensywnym treningu, więc jeśli chodzi o jakość i dokładność piłkarską, to pewnie jest sporo niedociągnięć, ale też jest to zrozumiałe - mówił kapitan.

Nie mogło też oczywiście zabraknąć pytań o końcówkę rundy jesiennej, po której nasza drużyna przesunęła się w dół tabeli i zajmuje w niej ósme miejsce.

- Po rozmowach w szatni mieliśmy po ostatnim meczu poprzedniego roku dużego kaca, bo przegraliśmy trzy spotkania z rzędu u siebie. Wygraliśmy wprawdzie derby, ale patrząc z perspektywy tego ostatniego meczu, to ciężko jest nam się cieszyć, ciężko mieć pełną satysfakcję z tych naszych dokonań. Porażka z Zagłębiem była mocno przygnębiająca i może dobrze, że były trzy tygodnie na to, aby wymazać to wszystko z pamięci i zacząć wszystko od nowa. Być może tego czasu na wypoczynek nie było zbyt wiele, ale taka jest już ta nasza specyfika Ekstraklasy, że gra się na okrągło i trzeba się dostosować - powiedział Głowacki.

Kapitan Wisły został także zapytany o nową twarz w drużynie, a mianowicie serbskiego pomocnika, Nikolę Mitrovicia. A także o to, czy zna plany na przyszłość... Carlitosa.

- Jeśli chodzi o Mitrovicia, to jest bardzo zaangażowany w pracę i oddaje się w nią bez reszty. To jest w tej chwili bardzo satysfakcjonujące. A czy Carlitos zostaje? Nie mówi, że odchodzi. Ma poza tym nowy tatuaż i tym się pochwalił - śmiał się wiślak.

Na zakończenie Głowacki został jeszcze zapytany o cele drużyny na finisz bieżącego sezonu oraz to, czy stać nas na włączenie się do walki o zajęcie takiej lokaty w tabeli, która premiowana byłaby startem w europejskich pucharach.

- Nie będę opowiadał takich rzeczy, bo jest to nakładanie dodatkowej presji na drużynę, na siebie i budowanie jakichś oczekiwań wśród kibiców. Nie chciałbym ich zawieść. My jako drużyna nie chcielibyśmy zawieść kibiców, więc nie chcemy składać deklaracji. Mamy ciężki terminarz, dużo ciekawych, ale trudnych meczów wyjazdowych i ciężko będzie walczyć w każdym meczu o korzystny rezultat. Ja to wiem, myślę że trenerzy też to wiedzą, ale w przyszłość patrzymy optymistycznie - zakończył kapitan zespołu "Białej Gwiazdy".

Źródło: wislaportal.pl

Głowacki: To dla nas bardzo dobra wiadomość

Data publikacji: 11-01-2018 19:00

W czwartek odbyła się niezwykle ważna konferencja, na której przedstawiono plan współpracy firmy LV BET Zakłady Bukmacherskie z Wisłą Kraków. Nowa umowa, zakładająca rozszerzenie współdziałania obu stron, wejdzie w życie od lipca 2018 roku.

Sponsor główny krakowskiej Wisły gwarantuje zwiększenie środków finansowych płynących do klubu, m.in. w postaci bonusów uzależnionych od wyników sportowych, a także rozwój aktywności w zakresie mediów społecznościowych i strony internetowej klubu. Na uroczystym spotkaniu drużynę reprezentował jeden z najbardziej doświadczonych zawodników w szatni, kapitan Arkadiusz Głowacki.

„Jako wieloletni zawodnik Klubu i wieloletni kapitan cieszę się, że drużyna zyska Sponsora, który gwarantuje podniesienie poziomu sportowego drużyny” - skomentował obrońca, nie ukrywając zadowolenia z nowo podpisanej umowy. „Mam nadzieje, że ta współpraca będzie bardzo owocna zarówno dla jednej, jak i dla drugiej strony, pod każdym możliwym względem. Jeżeli drużyna dowiaduje się, że tak poważny Sponsor będzie ją wspierał, to jest to dla nas bardzo dobra wiadomość” – zakończyła legenda Białej Gwiazdy.

Michał Stompór

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Głowa, Brozio - dziękujemy za wszystko!

Data publikacji: 27-04-2018 15:03


W imieniu Zarządu Wisły Kraków SA i wszystkich pracowników Klubu pragniemy z całego serca podziękować Arkadiuszowi Głowackiemu i Pawłowi Brożkowi za reprezentowanie Białej Gwiazdy przez większość piłkarskiej kariery. Jednocześnie informujemy, iż wygasające wraz z końcem czerwca kontrakty obu zawodników nie zostaną przedłużone.


Dwóch zawodników, których nikomu nie trzeba przedstawiać, dwie wiślackie legendy, które przez lata stanowiły o sile i jakości Białej Gwiazdy. Arkadiusz Głowacki i Paweł Brożek przywdziewali trykoty Wisły Kraków niemal przez cały XXI wiek i byli z Klubem na dobre i na złe.

Arkadiusz Głowacki dołączył do Wisły Kraków w 2000 roku i reprezentował ją przez 18 lat z dwuletnią przerwą na występy w Trabzonsporze. Wieloletni Kapitan krakowskiego Klubu rozegrał jak dotąd 461 oficjalne mecze w koszulce z białą gwiazdą na piersi i zdobył 18 goli. Paweł Brożek został zawodnikiem Białej Gwiazdy jeszcze za czasów juniorskich w 1998 roku i w latach 1999-2010 i 2013-2018 dumnie reprezentował jej barwy. Dorobek strzelecki „Pawki” to 164 goli w 396 spotkaniach.

Dwie Legendy Wisły wspólnie wywalczyły sześć tytułów mistrzowskich (2001, 2003, 2004, 2005, 2008, 2009), Paweł Brożek walnie przyczynił się także do ostatniego mistrzostwa kraju zdobytego przez Białą Gwiazdę w 2011 roku. Obaj piłkarze dzielnie reprezentowali barwy Wisły w europejskich pucharach, w których Klub toczył zacięte boje z najlepszymi drużynami Europy, pokonując m.in. tak utytułowane ekipy jak FC Barcelona.

Dziękujemy za wszystkie piękne chwile. Za interwencje w obronie, piękne bramki i radość, jaką dawaliście wszystkim Kibicom. Za serce włożone do gry dla Wisły, za wolę walki i oddanie Białej Gwieździe. Za wielkie zwycięstwa, za ambitną i nieustępliwą walkę nawet w przegranych spotkaniach. To o takich jak Wy mówi się „Legendy”.

Głowa, Brozio - dziękujemy!

Podczas meczu 36. kolejki z Lechem Poznań odbędzie się oficjalne pożegnanie Arkadiusza Głowackiego i Pawła Brożka. Obie wiślackie Legendy zostaną odpowiednio uhonorowane.

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Arkadiusz Głowacki nowym dyrektorem sportowym Wisły Kraków

Data publikacji: 18-06-2018 09:00


Wisła Kraków SA informuje, iż nowym dyrektorem sportowym Wisły Kraków został mianowany Arkadiusz Głowacki. Wiślackiej Legendzie życzymy powodzenia!



Arkadiusza Głowackiego bez wątpienia nie trzeba przedstawiać fanom Białej Gwiazdy. Defensor, który rozegrał ponad 450 meczów dla Wisły i przez lata pełnił rolę jej kapitana tuż po zakończeniu kariery sportowej podjął się nowego wyzwania. Tym razem „Głowa” zasiądzie w gabinecie dyrektora sportowego i będzie odpowiedzialny za politykę transferową Klubu, którego jest bezsprzeczną Legendą.

Dyrektorze, gratulujemy i życzymy powodzenia!

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Głowacki: Wprowadzenie młodzieży do zespołu celem nadrzędnym

Data publikacji: 18-06-2018 11:30


Dzisiejsza prezentacja nowego szkoleniowca pierwszego zespołu Białej Gwiazdy i szefa działu sportowego otwiera kolejny rozdział w historii Wisły. Dyrektorem sportowym został legendarny obrońca krakowskiego klubu - Arkadiusz Głowacki. „Drużyna, której wcześniej byłem częścią, dostarczyła wielu pozytywnych wrażeń w końcówce minionych rozgrywek. Klub do tej pory kierował się jednak bardziej ambicjami niż realnymi możliwościami. Przyszłość wiążemy przede wszystkim z rozwojem młodych piłkarzy" - mówił na pierwszej konferencji Arkadiusz Głowacki, który dziś oficjalnie rozpoczął pracę w innej, niż dotąd, roli.


„Przede wszystkim chciałbym podziękować zarządowi za propozycję pracy na stanowisku dyrektora sportowego w naszym klubie. Nie była to dla mnie łatwa decyzja. Wiele obaw towarzyszyło mi przy jej podejmowaniu. Wiem, że wiele osób wspomni o moim braku doświadczenia w tej roli i problemach ekonomicznych Białej Gwiazdy, ale chciałem wejść do tego pociągu. Zarząd i trener mają do wykonania pewną misję. Prawdę powiedziawszy, dokładnie w ten sposób podchodzę do mojego nowego stanowiska. Nie traktuję tego, jako szansy dla siebie na przyszłość, a właśnie jako misję. Wszyscy pamiętamy, że jeszcze kilka tygodni temu planowałem roczny urlop. Jak widać, życie dogoniło mnie trochę szybciej, jednak wiem, że z pomocą wielu życzliwych osób dam radę" - zaczął były kapitan drużyny Białej Gwiazdy.

Wznowienie rezerw już tego lata?

„Chcemy przenieść dział skautingu do Myślenic, by być bliżej sztabu szkoleniowego. Pragniemy opracować wspólną drogę i ścieżkę rozwoju, jaką będziemy mogli zaoferować młodym zawodnikom. Planowane wznowienie drużyny rezerw pozwoli graczom, którzy nie łapią się do pierwszej osiemnastki, zostać w rytmie meczowym. Spróbujemy zreaktywować drugą drużynę jeszcze tego lata, ale czasu jest niestety mało. Mamy wiele pomysłów, które mogą pomóc Wiśle" - mówił o możliwych rozwiązaniach nowy dyrektor sportowy.

Na pytanie, czy Arkadiusz Głowacki miał wpływ na zatrudnienie byłego partnera z boiska na stanowisku szkoleniowca pierwszego zespołu, odpowiedział: „Pomysłodawcą zatrudnienia trenera Stolarczyka był zarząd naszego klubu. Z wielkim entuzjazmem zaakceptowałem tę decyzję. Mamy plany na wzmocnienie drużyny i pewne rozmowy w tym kierunku się toczą. Chcemy przekazać dobre wieści kibicom, ale najpierw musimy na to w ciszy zapracować. Trzeba być świadomym niektórych rzeczy - należy wzmocnić drużynę na miarę naszych możliwości. Wszyscy doskonale wiemy, że najbardziej w tym momencie brakuje nam graczy w środku pola".

Wzajemna pomoc

Dziennikarzy interesowała sytuacja dwóch piłkarzy - Vullneta Bashy i Carlosa Lópeza. „Decyzją poprzedniego szkoleniowca obaj zawodnicy przedłużyli kontrakty z Wisłą. Tak naprawdę ja i trener nie mieliśmy jeszcze okazji porozmawiać z pierwszą drużyną, ale oboje doszliśmy do wniosku, że w klubie powinni grać tylko ci piłkarze, którym na Wiśle zależy. Co do ofert dla naszych graczy, to ruch w tym interesie dopiero się rozpoczyna. Carlitos ma z nami ważny kontrakt i nie chcemy przesądzać w tym momencie, czy dojdzie do transferu. Pragniemy najpierw porozmawiać o jego potrzebach i m.in. dowiedzieć się, czy czegoś mu brakuje. Chcemy sobie wszyscy nawzajem pomóc" - dodał.

Jak wygląda kwestia stanowiska pierwszego trenera drużyny juniorów starszych, która w nadchodzącym sezonie będzie rywalizować w zreformowanej Centralnej Lidze Juniorów? „Rozmawialiśmy już w naszym gronie na temat tej nominacji. Chcielibyśmy jednak zaczerpnąć opinii Mariusza Jopa, a okazji ku temu jeszcze nie mieliśmy" - zaznaczył.

Trudna rola

„W trakcie nadchodzących rozgrywek będziemy prosić kibiców o cierpliwość i wyrozumiałość. Mamy cel - awans do pierwszej ósemki, podobnie jak pozostałe drużyny w naszej lidze. Nadrzędnym planem będzie wprowadzenie młodzieży do naszego zespołu, właśnie m.in. dlatego naszym pierwszym trenerem został Maciej Stolarczyk. Pewne obniżki formy przy takich zmianach mogą przyjść, ale prosimy o wspomnianą wcześniej cierpliwość" - apelował.

Czy „Głowa" - uwielbiany przez fanów - nie obawia się, że po ewentualnych nieudanych transferach sympatia kibiców do jego osoby zacznie maleć? „Dyrektor sportowy to chyba najtrudniejsza rola w klubie. Rozmawiałem z Manuelem Junco i wiem, że może mnie spotkać bardzo wiele przykrości, ale z drugiej strony, dlaczego ma mi się nie udać? Chciałbym zostawić po sobie coś dobrego i jestem pewien, że tak będzie. Często słyszę o moim braku doświadczenia, ale jakby się zastanowić z iloma trenerami i dyrektorami wspołpracowałem, to jednak pewną wiedzę już posiadam" - oznajmił.

Wizja promowania młodych polskich piłkarzy staje się, według Arkadiusza Głowackiego, priorytetem dla Wisły Kraków. „Nie obrażamy się na obcokrajowców. Jest ustalona pewna strategia, ale z różnymi momentami będziemy mieć do czynienia i trzeba umieć zachować elastyczność. Nasi piłkarze urodzeni poza granicami Polski, mogą spać spokojnie" - wyjaśnił tę kwestię Arkadiusz Głowacki.

Krzysztof Pulak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Głowacki: Przekonać nieprzekonanych, upewnić niepewnych

Data publikacji: 02-07-2018 14:33


Bohaterami poniedziałkowej konferencji prasowej byli czterej nowo pozyskani przez Białą Gwiazdę zawodnicy: Mateusz Lis, Dawid Kort, Marcin Grabowski i Riccardo Grym. W wydarzeniu wziął udział także dyrektor sportowy krakowskiego klubu Arkadiusz Głowacki, który m.in. odpowiada za sprawy kadrowe klubu.


„To dla mnie debiut w tej roli, a dla tych młodych chłopców - debiut przed krakowskimi dziennikarzami. Chcę zapewnić, że Marcin Grabowski naprawdę ma tyle lat, ile ma, niech was nie zmyli jego wąs. Stało się to, o czym mówiliśmy na początku przygotowań - przed wami młodzi, ambitni zawodnicy, którzy chcą się u nas rozwijać” - powiedział na wstępie. „Chciałbym również przy okazji prezentacji zaznaczyć, że nie jest tak, iż interesują nas wyłącznie zawodnicy polscy i młodzi. Wszyscy ci, którzy wniosą jakość do drużyny, będą mile widziani. Bardzo się cieszę, że właśnie dziś mogę państwu pokazać naszych nowych piłkarzy” - dodał.

Marcin Grabowski podpisał kontrakt z Wisłą już parę miesięcy temu. Krakowianie sięgali po tego gracza z myślą o Centralnej Lidze Juniorów, ale zmiana przepisów zweryfikowała pierwotne założenia. Na pytanie, jaki plan ma pion sportowy na tego zawodnika, Głowacki odpowiedział: „Pół roku to dosyć sporo. Sytuacja się zmieniła, w zasadzie Marcin już dobrze wszystko wyjaśnił - będzie walczył o to, aby być częścią nie tylko osiemnastki, ale też pierwszej jedenastki. To od niego zależy, czy taką szansę dostanie. Być może jest już blisko”.

Bez nerwowych ruchów

Kadra pierwszej drużyny powoli się klaruje. Klub nie zamyka się jednak na ewentualne transfery, które mogą poprawić piłkarską jakość zespołu. „Nie będę czarować. Prawda jest taka, że czekamy na pewne wydarzenia, być może w niedługim czasie będziemy nieco mądrzejsi. Chcielibyśmy jeszcze wzmocnić drużynę, ale nie możemy doprowadzić do sytuacji, w której będziemy mieć zbyt liczną kadrę. Chcemy to zrobić rozsądnie” - zapewnił. „Codziennie rozmawiamy ze sztabem na temat grupy ludzi, którą aktualnie mamy. Trener jest zadowolony z pracy, jaką ci zawodnicy wykonują. Być może trzeba dać szansę tym piłkarzom, którzy w poprzednim sezonie jej nie mieli” - stwierdził.

„Nie chcemy robić nerwowych ruchów. Zawodnicy, którzy są w klubie, dadzą sobie radę. Jesteśmy przygotowani na to, że któraś z tych pozycji zostanie wzmocniona, jeśli będzie tego wymagała sytuacja. Wszystko może się zmienić, to trudny okres, chociażby ze względu na mocne treningi. Bierzemy pod uwagę różne rozwiązania, ale musimy poczekać jeszcze trochę, wtedy będziemy wiedzieć więcej” - kontynuował wątek.

Stabilizacja na każdej pozycji

Po półrocznym wypożyczeniu pod Wawel wrócił Rafał Pietrzak, który wraz z Wisłą przygotowuje się do nowych rozgrywek. „Prawdę powiedziawszy, żadnych ruchów nie przewidujemy ze względu na pewne problemy zdrowotne Zorana Arsenicia. Bezpieczniej więc będzie zachować ten skład, który mamy” - zakomunikował.

Obóz Hiszpanów w krakowskim klubie znacznie się skurczył. Nie oznacza to jednak, że Wisła rezygnuje z ich usług. „Jak wspomniałem wcześniej, rozmów było sporo, trudne tematy także zostały poruszone. Chciałem zapewnić, że piłkarze ci są tutaj mile widziani, w dalszym ciągu mogą stanowić o sile tej drużyny. Wiążemy z nimi nadzieję, chcemy, żeby czuli się tutaj dobrze. Być może część z nich ma wątpliwości, czy są tutaj potrzebni. Nadal chcemy na nich stawiać, mimo zmian na stanowiskach. Bardzo liczę na ich profesjonalizm. Wiele spraw udało się już wyjaśnić, ale jest jeszcze sporo rzeczy do uzgodnienia. Wydaje mi się, że wszystko zmierza w dobrą stronę” - zasugerował. Dziennikarzy interesowała przyszłość chociażby Vullneta Bashy, który dobrze sobie poczyniał w środku pola w poprzednim sezonie. „Z tego, co się orientuję, to Vullnet ma jeszcze z nami dwuletni kontrakt” - rozwiał wątoliwości.

Gorącym tematem w piłkarskiej Polsce jest bez wątpienia ewentualny transfer Carlitosa, który w ubiegłym sezonie zwojował ligę. „Jestem przekonany, że wszystkie rozwiązania, które mogą nastąpić, będą dobre dla Carlitosa, ale i dla klubu. Jesteśmy gotowi na każde rozwiązanie. Musicie się jednak państwo uzbroić w cierpliwość. Sytuacja nie jest komfortowa dla drużyny, a przed wszystkim dla trenera. Prawda jest taka, że mocno liczymy się z tym, że nie będzie występował już w naszym zespole” - przyznał.

Praca wre

Nowa rola Arkadiusza Głowackiego, to dla byłego gracza nie lada wyzwanie. Dziś upływają dwa tygodnie odkąd legendarny defensor Białej Gwiazdy zdecydował się na objęcie posady dyrektora sportowego. „Prawda jest taka, że to trudna praca, która wymaga sporej odporności psychicznej. Problemy pojawią się każdego dnia, ale są one po to, aby je rozwiązywać. W pierwszym tygodniu swojej pracy odbyłem więcej rozmów z piłkarzami na tematy kontraktowe, niż przez całą swoją karierę. Taka jest jednak specyfika, mam nadzieję, że uda mi się przekonać tych nieprzekonanych i upewnić niepewnych, że warto tutaj grać, bo będzie dobrze” - zakończył wypowiedź Arkadiusz Głowacki.

K. Biedrzycka

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Galeria zdjęć

Reprezentacyjna galeria