Artur Woźniak

Z Historia Wisły

Artur Jan Woźniak
Informacje o zawodniku
kraj Polska
pseudonim Artur
urodzony 10 listopada 1913, Kraków
zmarł 31 maja 1991, Kraków
miejsce pochówku Pochowany na cmentarzu Rakowickim, kwatera N zachód rząd 1 gr. 17.
wzost/waga 169/65
pozycja napastnik
sukcesy Wicemistrz Polski 1931, 1936, 1947, Król Strzelców I ligi 1933, 1937
przebieg kariery 1931-47 Wisła
1948-49 Orzeł Ząbkowice
Reprezentacja
Lata Drużyna Mecze Gole
1933–1938 Polska 5 0
Drużyny juniorskie
Lata Drużyna
1927–1930 Wisła Kraków
Kariera klubowa
Sezon Drużyna Mecze Gole
1931 Wisła Kraków 6 2
1932 Wisła Kraków 19 13
1933 Wisła Kraków 20 19
1934 Wisła Kraków 19 12
1935 Wisła Kraków 20 16
1936 Wisła Kraków 14 6
1937 Wisła Kraków 15 12
1938 Wisła Kraków 15 10
1939 Wisła Kraków 12 12
1946 Wisła Kraków 1 1
1947 Wisła Kraków 11 6
Suma   152 109
W rubryce Mecze/Gole najpierw podana jest statystyka z meczów ligowych, a w nawiasie ze wszystkich meczów oficjalnych.

Artur Woźniak (urodzony 10 listopada 1913 roku w Krakowie, zmarł 31 maja 1991 roku w Krakowie) – piłkarz Wisły, napastnik, król strzelców polskiej ligi i reprezentant kraju, trener drużyny Białej Gwiazdy.

Spis treści

Biografia

Artur Woźniak był wychowankiem Wisły i zadebiutował w jej pierwszej drużynie w 1931 roku, w wieku 18 lat. Początek jego piłkarskiej kariery zbiegł się w czasie wymianą pokoleniową w składzie Białej Gwiazdy i na młodym zawodniku spoczywał ciężar zastąpienia starych mistrzów (gdy Henryk Reyman zakończył karierę, Woźniak zajął jego pozycję na środku ataku). Z tego zadania Woźniak wywiązywał się bardzo dobrze. Już w drugim sezonie swojej gry został najlepszym strzelcem Wisły a w kolejnym roku był najlepszym strzelcem polskiej ligi. Królem strzelców ponownie został w 1937 roku. Ogółem zdobył w lidze 102 bramki. Nic dziwnego, że tak skuteczny gracz otrzymywał powołania do Reprezentacji, ale ogółem wystąpił tylko w 5 jej meczach. W 1939 roku był przymierzany do występu na Igrzyskach Olimpijskich, ale jak wiadomo turniej ten został odwołany z powodu wojny.

W latach okupacji Woźniak występował w konspiracyjnych meczach Wisły.

Żołnierz Armii Krajowej, pseudonim "Władysław". Z powodu działalności konspiracyjnej poszukiwany przez Gestapo. Postanowił przenieść się do Warszawy, gdzie został aresztowany w czasie powstania w 1944 roku. Ostatecznie trafił do obozu Mauthausen-Gusen jako więzień polityczny,gdzie przebywał do czasu oswobodzenia w maju 1945 roku.

W latach 1946-47 Woźniak ponownie występował w Wiśle.

Woźniak (często występujący po prostu jako Artur) cechował się doskonałą techniką i mądrością w grze.

Po zakończeniu kariery zawodnika został trenerem i prowadził wiele znanych polskich klubów. Na ławce Białej Gwiazdy zasiadał w latach 1956-57.

Woźniak zmarł w 1991 roku i spoczywa na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie.

Piłka i wolność. Życie bez ceny

Wpisany przez M

sobota, 02 listopada 2013 17:28


Pięciu piłkarzy Wisły może poszczycić się obecnością w "Klubie Stu".

Niebawem to grono powiększy się - mamy nadzieję - o Pawła Brożka. Jednym z tych graczy jest Artur Woźniak.

Ostatnio zastanawiałem się, czy mógłby teraz ubrać koszulkę „Against Modern Footbal” i pośpiewać coś o przywiązaniu do Wisły wbrew zakazom. Może urwałby się ze szkoły i pojechał na wyjazd do Zamościa, Wodzisławia, albo w jakieś inne bardzo ciekawe miejsce. Gdyby żył, za osiem dni skończyłby sto lat. Piłkarz, któremu żadne zakazy nie mogły odebrać tego, co było dla niego najważniejsze. Gry dla Wisły…


„Wisła Kraków na zakazie…” Miał czternaście lat, kiedy trafił do Wisły. Jego ówcześni idole zdobywali właśnie pierwszy ligowy tytuł mistrz Polski, a on sam zapewne marzył aby wystąpić kiedyś w koszulce z Białą Gwiazdą. Podobnie jak wielu innych chłopaków w Krakowie w tamtych czasach i dzisiaj. Dla niego i jego rówieśników liczyła się tylko piłka. Dzisiaj powiedzielibyśmy o nich, że żyli swoją zajawką. Tak też właśnie żył Artur Woźniak.


W juniorach terminował cztery lata. Mając osiemnaście lat w 1931 roku zadebiutował w Wiśle. Problem polegał jednak na tym, że oficjalnie w drużynie występować nie mógł… W okresie międzywojennym szkoły średnie (wtedy nazywane gimnazjami) zakazywały grać w piłkę swoim uczniom. I chociaż belfrowie jak jeden mąż na mecze chodzili, to swoim wychowankom nie tyle biegać po murawie nie pozwalali, ale i łamiącego zakaz ucznia mogli ze szkoły wyrzucić. Taki sam los mógł spotkać Artura Woźniaka. On jednak te bzdurne zakazy postanowił po prostu zignorować. Zaczął grać w Wiśle ukrywając się pod pseudonimem Artur.


Idzie nowe

Wisła zdobyła mistrzostwo w 1927 i 1928. Była zdecydowanie najlepszą drużyną ligi, ale nawet takie postacie jak Henryk Reyman, bracia Jan i Józef Kotlarczykowie czy Mieczysław Balcer (piłkarz i lekkoatleta zarazem) wytracili rozpęd. Nastał czas na zmiany pokoleniowe i jedną z nowych twarzy, którą mogli ujrzeć kibice był właśnie „Artur”.


Pierwszy raz na boisko wybiegł 15 sierpnia 1931 w Hajdukach Wielkich by zagrać w przegranym 0-2 pojedynku z Ruchem. Wystąpił na pozycji prawego łącznika ataku (grano systemem 2-3-5) najbliżej Henryka Reymana. Na pierwsze trafienie w trójkolorowych barwach czekał nieco ponad dwa tygodnie. 31 sierpnia Wisła zagrała mecz z Polonią Warszawa. Jak informował „Przegląd Sportowy” Biała Gwiazda wygrała po nieciekawym spotkaniu 3-0. Pierwszego gola strzelił właśnie Artur Woźniak już w trzeciej minucie. Cały sezon 1931 Wisła zakończyła na drugiej pozycji, a nasz bohater zdołał jeszcze raz pokonać bramkarza. 4 października na stadionie poznańskiej Warty jego ofiarą stał się Marian Frontowicz. Woźniak otworzył wynik spotkania w 48 minucie a Krakowianie wygrali 2-1.



Król strzelców

Następny sezon był dla „Artura” o wiele bardziej okazały. Zdobył trzynaście bramek w tym jedną szczególnie istotną. 12 czerwca 1932 Wisła na swoim stadionie grała derby. Co więcej goście przystępowali do tego meczu w roli faworyta, a po jedenastu minutach prowadzili 2-0. Kontaktową bramkę dla Wisły zdobył w dwudziestej minucie niezmordowany lewoskrzydłowy Mieczysław Balcer. Ten sam, który jednego dnia wygrał we Lwowie mistrzostwa Polski w dziesięcioboju lekkoatletycznym, a potem po trzech godzinach odpoczynku strzelił na stadionie Czarnych zwycięską bramkę dla Wisły. Wyrównujący gol na dziewięć minut przed końcem meczu był zasługą Woźniaka, którego po spotkaniu prasa chwaliła za dobrą grę u boku niezmordowanego Reymana.


W sezonie 1933 Artur Woźniak został z dziewiętnastoma bramkami po raz pierwszy królem strzelców, a Wisła uplasowała się na trzeciej pozycji. Miejsce na pudle udało się zająć mimo nieobecności Henryka Reymana, który został wyrzucony z boiska za dyskusje z sędzią w czasie przegranych w kontrowersyjnych okolicznościach derbów i zakończył po nich karierę. I tak „Artur” został jego godnym następcą. Zajął miejsce na środku ataku. Dawno ukończył już wiek gimnazjalny, nie musiał ukrywać się przed szkolnymi problemami, ale nadal był określany w taki sposób. Z przyzwyczajenia. Z przyzwyczajenia strzelał też gole. Pięć razy po jego uderzeniach musiał piłkę z siatki wyjmować bramkarz Podgórza (cały mecz 10-1 dla Wisły), dwukrotnie czynił to golkiper warszawskiej Legii. Ten sierpniowy mecz został określony mianem husarskiego kawału. Grająca na wyjeździe Wisła przegrywała bardzo szybko 0-2, pomimo tego, że była zespołem lepszym od gospodarzy. Być może dzisiaj usłyszelibyśmy, że druga bramka ustawiła wynik meczu, że byliśmy lepsi, ale rywal nas zaskoczył i tak dalej… Wisła postanowiła rzucić się na rywala, zupełnie zignorować ewentualne kontry, postawić wszystko na jedną kartę. I do przerwy był już remis. Kontaktową bramkę zdobył Woźniak, a wyrównujące trafienie było dziełem Stanisława Obtułowicza. Pochodzący z Wadowic napastnik był bohaterem jednego z pierwszych transferów do Wisły. Został pozyskany z Ruchu, dla Białej Gwiazdy zdobył 24 gole. Karierę zakończył w Szczakowiance jeszcze przed wybuchem wojny, a zmarł w Skawinie dwadzieścia lat temu. Miał osiemdziesiąt trzy lata. Wracając jednak do Woźniaka, strzelił on tuż po przerwie zwycięskiego gola dla Wisły. Warszawskie drużyny upodobał sobie szczególnie. Pięć lat później w niemal identycznych okolicznościach (Wisła przegrywała 0-2) strzelał bramki na boisku Polonii Warszawa i Warszawianki, tym samym dając Wiśle wygraną. Wtedy to on już prowadził do zwycięstw swoich młodszych kolegów, był prawdziwym liderem, który koronę króla strzelców założył jeszcze raz w 1937. Cały czas imponował wysoką formą, tylko w 1936 nie udało mu się przekroczyć bariery minimum dziesięciu goli w sezonie. Był liderem nowego młodego zespołu pełnego „łobuzów” pokroju Mieczysława Gracza, którzy wreszcie dla Wisły mieli odzyskać tytuł mistrzowski.


20 sierpnia 1939 Woźniak otworzył wynik meczu z Warszawianką na własnym stadionie. Zrobił to co potrafił najlepiej, resztę wykonali jego młodzi i głodni sukcesów koledzy. Bramka Gracza i dwa gole Władysława Giergiela dały Wiśle zwycięstwo 4-2. Do Ruchu Wisła traciła dwa punkty, ale miała dwa mecze zaległe. Mistrzostwo wydawało się coraz bardziej realne, co więcej mogący się pochwalić ponad stoma zdobytymi w lidze golami Artur Woźniak miał jechać w roku następnym na olimpiadę. Nie pojechał i nie zdobył mistrzostwa. Dwanaście dni po triumfie nad Warszawianką wybuchła wojna…


W okupowanej Polsce


Uczestniczył w kampanii wrześniowej jak wielu innych piłkarzy Białej Gwiazdy. Działał w konspiracji, w czym także nie był wyjątkiem. Dla niektórych z nich zakończyło się to tragicznie. Stefan Reyman aresztowany przez Gestapo zginął w Oświęcimiu w 1941, z kolei Aleksander Pychowski mocno zaangażowany w działalność podziemną popełnił samobójstwo, kiedy SS-mani otoczyli kamienicę w której mieszkał. Bał się, że chodzi im właśnie o niego. Jak się potem okazało, nie on był wtedy przez Niemców poszukiwany.


W czasach pełnych grozy, które my znamy tylko z opowieści dziadków, lub osób jeszcze starszych każdy chciał przeżyć godnie. Pomimo łapanek, egzekucji i aresztowań życie musiało toczyć się dalej. Już w kilka tygodni po wkroczeniu Niemców do Krakowa rozpoczęły się pierwsze konspiracyjne mecze. Od 1940 roku przybrały oficjalną formę mistrzostw Krakowa. Woźniak nie tylko w nich uczestniczył, ale i czynnie włączał się do organizacji tego przedsięwzięcia. Po raz kolejny zrobił coś wbrew zakazom. Tym razem o wiele poważniejszym niż wyrzucenie ze szkoły. Strzelał bramki w meczach, które podtrzymywały poczucie polskości, ale i które każdego z uczestników mogły zaprowadzić pod mur, lub do obozu. Wystąpił też w słynnych derbach Krakowa 17 października 1943. Wtedy w wyniku sprzeczki pomiędzy zawodnikami –a w tych meczach grano zdecydowanie na serio- doszło do awantury kibiców, która przeniosła się aż na Rynek Podgórski. Wydawało się, że konsekwencje będą bardzo poważne. A jednak Niemcy nie interweniowali. Komendantem SS na Podgórzu był wtedy Hans Mitschke były obrońca Vienny. Ponoć miał stwierdzić, że kibice są wszędzie tacy sami i nie nakazał interwencji…


Piłka pozwalała przetrwać, łączyła ludzi w ekstremalnych warunkach. Oprócz meczów w Krakowie Artur Woźniak uczestniczył w spotkaniach międzymiastowych jak na przykład mecz Warszawa-Kraków. Spotkania takie odbywały się kilkukrotnie przy czym raz w Gołkowie koło Piaseczna bezpieczeństwo piłkarzom zapewniali partyzanci.


Sam Woźniak działał aktywnie w konspiracji. Z tego powodu w pewnym momencie stał się celem Gestapo i musiał uciekać z Krakowa. Zamieszkał w Warszawie i tam podczas powstania aresztowali go Niemcy. Został wywieziony do obozu koncentracyjnego w Matthausen-Gusen ze statusem więźnia politycznego. Tam doczekał wyzwolenia w maju 1945.


Powojenne losy


Po wojnie wrócił do Krakowa i jeszcze przez dwa lata grał w Wiśle. Kiedy zawiesił buty na kołku postanowił zostać trenerem. Na początku prowadził na Dolnym Śląsku drużynę Orła Ząbkowice, gdzie pełnił funkcję grającego szkoleniowca. Był również opiekunem piłkarzy Śląska Wrocław i to on właśnie dał jako pierwszy szansę gry Januszowi Sybisowi.


Zasiadł również na ławce Wisły. Nic szczególnego nie osiągnął (prowadził zespól w latach 1956-57), ale należy pamiętać, że jako trener trafił na bardzo podobny okres do tego w jakim znalazł się jako zawodnik. Był to czas przemian w zespole. Pokolenie „Messu” Gracza odchodziło już w niepamięć. Ci którzy trzy razy wygrali ligę ustąpili miejsca młodszym. Taki zespół prowadził Artur Woźniak. I znów nie zabrakło mu fantazji. 19 sierpnia 1956 Wisła grała z Legią w Warszawie. Do przerwy przegrywała 0-5. Trener Woźniak powiedział w szatni swoim piłkarzom żeby się nie załamywali, że przecież można strzelić sześć goli i wygrać. Z taką taktyką na drugą połowę wyszła Biała Gwiazda. I przegrała 0-12. Pol zdobył pięć goli, a Brychczy ustrzelił hat-tricka. Może to i było naiwne, ale jak zawsze Woźniak poszedł pod prąd. I wierzył do końca…

Źródło: skwk.pl

Historia występów w barwach Wisły Kraków

Podział na sezony:

Sezon Rozgrywki M 0-90 grafika:Zk.jpg grafika:Cz.jpg
1931 Ekstraklasa 6 6     2    
1932 Ekstraklasa 19 19     13    
1933 Ekstraklasa 20 20     19    
1934 Ekstraklasa 19 19     12    
1935 Ekstraklasa 20 20     16    
1936 Ekstraklasa 14 14     6    
1937 Ekstraklasa 15 15     12    
1938 Ekstraklasa 15 15     10    
1939 Ekstraklasa 12 12     12    
1946 Eliminacje MP 1 1     1    
1947 Eliminacje MP 7 7     6    
1947 Finały MP 4 4          
Razem Ekstraklasa (I) 140 140     102    
Eliminacje MP (EMP) 8 8     7    
Finały MP (FMP) 4 4          
RAZEM 152 152     109    

Mecze w Reprezentacji Polski

Artur Woźniak zagrał w pięciu spotkaniach Reprezentacji Polski (we wszystkich jako Wiślak), nie zdobył bramki.

Pogrubiono występy Woźniaka jako Wiślaka.

Komentarze prasowe po występach w reprezentacji:

  • 1933.09.10 Polska - Jugosławia 4:3, mecz towarzyski
    • Przy stanie 1:0 „Rozpęd ofenzywyny Polaków wyraża się zachwilę w przepięknem wystawieniu Artura przez Nawrota. Łącznik znajduje się z piłką sam na sam z jednym tylko obrońcą, chce go przelobować, ale potyka się o piłkę i pada”. Atak dobrze kombinował.
    • Przy stanie 2:1 generalny atak naszej drużyny „Dobra akcja Niechcioł-Artur, kończy się strzałem ostatniego w aut”.


  • 1935.08.18 Polska - Jugosławia 2:3, mecz towarzyski
    • Po meczu z Jugosławią śródtytuł: „Ciężar gry w pierwszej połowie przeniósł się przedewszystkiem na lewą stronę, gdzie Artur grał wyśmienicie. Dobry technicznie, szybo orientujący się zwodził umiejętnie przeciwników i zatrudniał Kisielińskiego, z którym raz po raz parł do przodu… Cóż z tego jednak. Gra tylko lewą stroną nie pozostała bez konsekwencji, gdyż w drugiej połowie Artur był wyraźnie przemęczony i grał już w tym okresie znacznie gorzej”.
    • Kałuża chwalił Artura.
    • „Pierwsze skrzypce w polskim napadzie grał bezsprzecznie Artur. Rzucił on z miejsca na szalę multum ambicji i ofiarności, co przy dobrych walorach technicznych dało też odpowiedni efekt. Błędem była tylko zbytnia rozrzutność sił, która dała się też we znaki po przerwie. Zrodziła się ona przytem nie tylko na tle konieczności nadrabiania niedociągnięć partnerów, ale też z własnej pilności. Artur zapamiętale dryblował, jeździł czasami wszerz przez całe boisko, mimo że nadarzała się sposobność wcześniejszego oddania piłki. Było to stanowczo niepraktyczne i wyczerpujące, to też Artur nie oddał w konsekwencji ani jednego strzału na bramkę, mimo że dochodził do odpowiednich pozycyj. Inklinacje na lewo zaobserwowaliśmy również u zawodnika Wisły. Podobnie jak w meczu z Rapidem, Artur najchętniej oddawał piłkę na lewo, dlatego też posądzanie go o jakąś specjalną tendencję jest zupełnie niesłuszne”.


  • 1935.09.15 Niemcy - Polska 1:0, mecz towarzyski
    • Ustawienie defensywne zespołu – stąd, by atak (Artur i Giemsa) „pozbawiony w ten sposób istotnej łączności z tyłami, mógł zdobywać piłki, postanowiono aby [wyżej wymienieni] cofali się – dopóki tylko sił starczy – do tyłu”. Napastnicy z Arturem nie wywiązali się z tego zadania. Artur „znajduje się zupełnie bez formy, co zresztą było sygnalizowane w sposób dość wyraźny na ostatnich meczach ligowych i treningowych”. Do tego kilku naszych graczy (z Arturem) „miało zbyt niskie kołki u butów, ślizgało się, a nawet przewracało przy co trzecim starcie do piłki”.
    • Obrazki z meczu: 13’ po pauzie: „do piłki biegnie Artur, przeciw niej Maringer i Jacob, wreszcie Polak gdzieś po drodze przepada, ale Niemcy zderzają się ze sobą potężnie… 30 minuta jest historyczne: możemy zapisać na dodatkowe konto Artura ładny bieg i strzał z lewego skrzydła. Jacob odbija piłkę w pole, ale niema nikogo z naszych ktoby strzał poprawił”. Kałuża po meczu: „Jeżeli tylko zastąpimy w drużynie Artura i Scherfkego innymi graczami, to okazuje się, że znów możemy mieć wcale dobrą jedenastkę”.


  • 1937.09.12 Bułgaria - Polska 3:3, mecz towarzyski
    • Artur przestawiony w trakcie gry na skrzydło – „Kombinacja z Arturem wyskoczyła raczej przypadkowo, gdyż był on widocznie wyczerpany i zaczął wyraźnie kuleć. Okazała się ona jednak zbawienna, gdyż gracz Wisły na skrzydle wprawdzie nie wiele zrobił, ale też nie psuł sytuacji w centrum. Artur był jednym z najsłabszych naszych napastników. Nie odpowiadał na ostry sposób gry przeciwnika”.
    • „Niespodzianka Artura i jej skutki. Co jednak zrobić z Arturem? Widzieliśmy go już wielokrotnie dobrze grającego. W reprezentacji nigdy jakoś nie wychodzi. Zdaje się, że ostra gra przez 90 minut jest dla niego zbyt wyczerpująca i z tego to powodu porusza się powolniej, mniej się cofa. Przy szybkim przeciwniku jest to naturalnie wysoce nieporządane. Artur najbardziej skarżył się na boisko i piłkę, które nie dopuszczały do zwykłych „trików”. Jeśli weźmiemy nawet pod uwagę dwa te czynniki, to stwierdzić musimy, że Artur nie spełnił jednak naszych oczekiwań i był bodaj najsłabszym graczem teamu”.


  • 1938.09.25 Łotwa - Polska 2:1, mecz towarzyski
    • Po meczu z Łotwą trener Spojda uważa, że po przerwie zawiódł Artur.
    • „Arturowi musimy zarzucić … jeszcze i to, że przez kunktatorstwo i brzydką nawyczkę wózkowania obniżył też wartość sąsiada Łyki”. Niedostatecznie łącznicy wspomagali pomoc: „Wprawdzie Artur cofał się od czasu do czasu, jednak widać, że nie bardzo mu to odpowiadało”.
    • Komentarze i podsumowanie meczu z Łotwą: Artura „widzieliśmy … parokrotnie w biało-czerwonej koszulce i zawsze ze złym skutkiem. Nawet w słynnym meczu katowickim z Jugosławią, w którym otrzymał ze wszystkich stron dobrą notę, był on, naszym zdaniem, zbyt jednostronny. Przed rokiem w Sofii szpetnie zawiódł, obecnie powtórzyło się kubek w kubek to samo. Trzeba więc raz powiedzieć sobie zdecydowanie, że Artur nie nadaje się do zespołów reprezentacyjnych i wyzbyć się co do tego złudzeń”.


Niedoszła Olimpiada 1940

Wojenne losy

Artur Woźniak – więzień obozu koncentracyjnego Mauthausen-Gusen

Wg Chemicza, Sport. s. 205: "Artur Woźniak, za­wodnik sekcji piłki nożnej TS „Wisła", zagrożony aresztowaniem przez gesta­po za działalność w organizacji ruchu oporu na terenie Krakowa, przeniósł się do Warszawy i został aresztowany w czasie powstania warszawskiego w dniu 24 sierpnia 1944 r., a następnie umieszczony w KL Mauthausen-Gusen jako więzień polityczny, nr obozowy 94531, przebywał w nim do dnia oswobodze­nia obozu 5 maja 1945 r.". Źródło: Andrzej Gowarzewski "Kolekcja klubów. Tom 3:Wisła", Katowice, 1996


Na trenerskiej ławce

Trenerska kariera

Klub Lata Kraj
Orzeł Ząbkowice Śląskie - grający trener 1948-49 Polska
ŁKS Łódź 1951 Polska
Garbarnia Kraków Polska
Lech Poznań 1953 Polska
Zawisza Bydgoszcz 1955 Polska
Wisła Kraków 1956-1957 Polska
Reprezentacja Polski 1956 Polska
Wawel Kraków 1959 Polska
Pafawag Wrocław 1962 Polska
Odra Opole 1962-1964 Polska
Ruch Chorzów 1964-1966 Polska
Zagłębie Sosnowiec 1966-1967 Polska
Śląsk Wrocław 1969-1970 Polska
Cracovia 1971-1972 Polska

Uwagi:

  • W tabeli znajdują się jedynie kluby trenowane przez Woźniaka.

Sukcesy

  • 1963/1964 - III miejsce Mistrzostw Polski z Odrą Opole
  • 1966/1967 - Wicemistrzostwo Polski z Zagłębiem Sosnowiec

Wspomnienia

Jerzy Jurowicz

Po meczu nie ochłonąwszy jeszcze z przeżytych emocji pobiegliśmy obserwować odbywający się na boisku obok trening pierwszej drużyny. Z podziwem i zazdrością patrzyłem na „sztuczki” w wykonaniu takich asów jak Balcer, Reyman, Łyko czy bracia Kotlarczykowie.

- Czy potrafimy kiedyś grać tak jak oni? Czy będziemy ich następcami? Każdy z nas pragnął tego gorąco, ale w każdym budziły się wątpliwości.

Z pełnym podziwem, z zapartym tchem obserwowaliśmy grę środkowego napastnika ówczesnej jedenastki Wisły – Artura Woźniaka, znanego jako mistrza wózkowania. Znakomite opanowanie i prowadzenie piłki, zwody i wirtuozowska wprost technika gry pozwalały my bez trudu minąć nie tracąc piłki trzech lub czterech nawet obrońców

[...]

W drużynie naszej wystąpił wówczas (w lipcu 1945 - przyp. HW) po raz pierwszy po kilkuletniej przerwie Artur, który okres wojny przeżył w faszystowskich obozach koncentracyjnych.

Okupacja pozostawiła na nim niezatarte ślady, ale mimo to Artur zadziwiał swą ruchliwością i wniósł do gry elementy, które zjednały mu już od kilkunastu lat sławę na wszystkich boiskach Polski.


Źródło: Jerzy Jurowicz, Pamiętniki

Kącik poetycki

Na Artura W.


Niekwestionowanym był szesnastki królem
Nazywał się Woźniak, dla nas był Arturem.

— Dariusz Zastawny, Stuletnia nasza historia, czyli Wisła Kraków, Biała Gwiazda w słów orszaku i obrazkach


Galeria

Sportowa

Trenerska

Prywatnie

Zdjęcia portretowe

Woźniak w prasie

Zobacz też



Poprzednik Okres pracy:
1956 - 1957
Następca
. .Mieczysław Gracz Grafika:1.png‎ Grafika:2.png‎ Josef Kuchynka. .



Przechodniu, powiedz Wiśle, tu leżym, jej syny...

Grób Artura Woźniaka na Cmentarzu Rakowickim
Grób Artura Woźniaka na Cmentarzu Rakowickim
Grób Artura Woźniaka na Cmentarzu Rakowickim
Grób Artura Woźniaka na Cmentarzu Rakowickim