Artykuły prasowe. Piłka nożna 1928

Z Historia Wisły

Spis treści

Artykuły prasowe. Piłka nożna 1928




PRZED PIŁKARSKIM SEZONEM

1928.02.28

_R. 6, 1928, nr 9


Padły pierwsze strzały... 1. F. C. pobił Naprzód 9:3, potem Wisła trenowała bramkarza Sparty wreszcie Warszawianka fatygowała się z Barkochbą do tuzina. Jest to oznaką, że już skończyły się walne zebrania- gadania deklaracje, insynuacje, wnioski i troski różnych ..ważnych” panów i przez jakie 10 miesięcy będziemy żyli prawdziwym sportem piłkarskim, jego niedolami i radościami. Będziemy się cieszyli, gdy Kałuża ..puści szczura z lewej nogi w prawy róg”, będziemy się roztkliwiali czytając, jak nasza reprezentacja jadąc na Olimpjadę jadła rzepę, lub będziemy się oburzali na renegata, który zmienił barwy klubowe i zamiast być ważnym w Dziurkach Wielkich (mundur zielony) — jest ważnym w granatowym mundurze w Warszawie, gdzie pilnuje bramy i bramki. Wiosna idzie sezon się zbliża... Tegoroczne mistrzostwo Ligi będzie bodaj ciekawsze niż w r. ubiegłym. Nowi zawodnicy wstępują w szranki Nie tyle mam na myśli Śląsk co Cracovię. Ta zawsze w polskim sporcie grała pierwsze skrzypce. Zeszłoroczne jej zwycięstwa nad zagranicznemi drużynami wskazują na to, że w formie bynajmniej nie spadła. W bieżącym roku będzie walczyła o mistrzostwo Śląsk natomiast prawdopodobnie o to, co najważniejsze, t. j. o 4-te miejsce od dołu tabeli. Jaki będzie przebieg mistrzostwa i kto zwycięży? Trudno na to odpowiedzieć, gdyż na formę drużyny ma wpływ i zaprawa zimowa, i nowe akwizycje i ilość rezerw, a przedewszystkiem szczęście. Drużyna, która będzie miała szczęście do sędziego, którą choroby i nieszczęśliwe wypadki graczy będą rzadziej nawiedzały może uzyskać lepszą punktację od klubu pechowców. O miejsce pod słońcem będą walczyły Cracovia, Wisła. 1.. F. C., Pogoń i Warta. Pierwsze 5 miejsc napewno im w udziale przypadnie, grupa środkowa będzie się prawdopodobnie składała z Legji. Polonii i klubów łódzkich. Trzy ostatnie miejsca mogą „zdobyć” jeden z klubów śląskich, lwowskich i warszawskich lub T. K. S.

Oto na czem opieram swoje przewidywania: Warta, jest drużyną, która w obecnem mistrzostwie może zrobić dużą niespodziankę. W ubiegłym roku stanęła do zawodów bez treningu i wiele punktów straciła w sezonie wiosennym. W jesieni natomiast była niepobitą. W r. bieżącym powinna być w dobrej form e na wiosnę. gdyż grała w zimie. Młode jej rezerwy podciągnęły się w ubiegłym roku do poziomu dawnej gwardji tak że w jesieni miała Warta wyrównaną drużynę. Nic n e zapowiada, by karjera Stalińskiego lub Przybysza miała się ku schyłkowi a nowi gracze jak Szerfke lub Przykucki już obecnie przedstawiają dobrą klasę. Warta jest pozatem drużyną kombinacyjną, co zawsze daje gwarancję utrzymania się na pewnym pozornie.

Wielką niewiadomą jest Cracovia. Jest to jedyna (obok Legji) drużyna w Polsce, która uprawia t. zw. „uczony footbal”. Stare tradycje gry głową, kombinacyjnej są w niej głęboko zakorzenione. Każdy gracz, który się tylko starł z Cracovią nabiera tych cech. Wprawdzie teraz nie posiada Cracovia tylu wybitnych indywidualności co w r. 1921, dobra szkoła jednak jest niemałym walorem. Słabszy punkt Cracovii stanowią łącznicy i może bramkarz obrona natomiast przez powrót Gintla i pomoc przez pozyskanie Seichtera będzie wybitnie wzmocnioną. I w roku bieżącym spodziewać się należy, iż Cracovia pozostanie wierną swej tradycji i najsłabszemi meczami będą jej pierwsze zawody. Póki Cracovia nie będzie w formie poty można z nią wygrać. Najtęższemi zawodami będą mecze na jej boisku, natomiast na obcych boiskach może Cracovia stracić punkty w Katowicach, Lwowie i Poznaniu.

Wisła miała w ubiegłym roku dobrą metodę. W sezonie wiosennym biła przeciwników, w je siennym... nie przegrywała. Na wszystkie ważniejsze mecze miała kompletną drużynę.

Styl jej jest szczęśliwem połączeniem wyrafinowanego sposobu gry Cracovii z bojowością Pogoni. Słabszemi jej punktami w r. z. był bramkarz i prawy łącznik. W bieżącym roku Wisła wcześnie zaczęła trening. Znak to, iż tytułu swego zechce bronić mimo trudniejszej konkurencji. Ex-mistrz Pogoń ukończył zeszłoroczny bój niezaszczytnie, Z wyjątkiem Wisły zwycięstwa jego były mało przekonywujące. Cała drużyna niby niezmieniona, a jednak o jakieś 25% gorsza niż w mistrzowskich czasach. Przez cały rok robiła Pogoń .wrażenie drużyny przetrenowanej. „Bombowe” zwycięstwa nad Legją. Wisłą były przegradzane klęskami z Ł. K. S., Ruchem, Hasmoneą. 1. F. C. Słabymi punktami Pogoni była bramka i skrzydła, Przypuszczać należy, że w gorszej formie jak w roku ubiegłym Pogoń nie będzie. Pozatem we Lwowie zorganizowano ośrodek olimpijski, przeto gracze Pogoni przypuszczalnie lepiej do długiej walki będą przygotowani.

1. F. C. grając przez zimę był w ubiegłym roku w świetnej formie na wiosnę. M:mo jednak, że ma drużynę złożoną z dobrze zbudowanych piłkarzy na cały czas walk ligowych sil 1. F. C, brakło. W jesieni przyszły klęski, co spowodowało utratę tytułu i pierwszego miejsca, a o drugiem zadecydowała dyskwalifikacja Pogoni. Styl 1. F. C, natomiast wymaga specjalnie dobrej kondycji graczy. Wyniki 1. F. C. będą zależeć od wytrzymałości graczy, przypuszczam, iż w przeciwieństwie do Cracovii, główny plon punktów zbierze 1. F. C. na początku sezonu. Najsłabiej w 1. F. C. przedstawiają się skrzydła oraz skrajni pomocnicy, choć tą miarę należy zastosować tylko do 1. F. C” a nie w porównaniu z innemi klubami. Legia, która stolicę nauczyła szacunku dla szkoły krakowskiej, jest drużyną podobną do Cracovii, tylko nie tak wyrównaną. Słabym jej punktem to obrona. W sezonie jesiennym, kiedy już grał Ziemian nie przegrała Legja ani jednego meczu na swym boisku. Tradycją Legji jest rozpoczynanie mistrzostw bez treningu. Po paru przegranych meczach drużyna nabiera treningu i wtedy jest groźną dla każdego przeciwnika. Jest ona drużyną o wielkiej przyszłości z uwagi na młody wiek swych graczy. Jeśli chodzi o styl, już dziś należy Legja do polskiej extra-klasy, od samego jednak stylu nie zależy wynik. Na swym zeszłorocznym miejscu powinna się Legja utrzymać.

Główną siłą Polonji to obrona i pomoc. Atak nie ma systemu ani zgrania. Winę tych braków ponosi kierownictwo sekcji, które na każdy mecz inaczej drużynę zestawiało. Wprowadzanie zbyt wielu rezerw naraz do drużyny odbiło się ujemnie na wynikach tejże. Pod koniec sezonu jesiennego osiągnęła Polonia swój dawny poziom, co już punktacji klubu nie uratowało. Spodziewać się należy w bieżącym roku powrotu do formy Polonii, zwłaszcza, gdy Stogowski rzeczywiście zasili jej linję pomocy. Niewyczerpane rezerwy Polonii, które w ubiegłym roku niewłaściwie użyto mogą w bieżącym rozstrzygnąć o sukcesach klubu. Polonia obok Pogoni była drużyną, która nie zdobyła w Lidze miejsca, które dla nich przewidywano. Turyści i Ł. K. S. sukcesy swe opierają na dobrej grze tyłów, a zwłaszcza linii backów. W wielu wypadkach jest to szczęśliwszem niż budowanie nadziei zwycięstw na grze ataku. Jeżeli bowiem tyły powstrzymają przeciwnika, to atak zawsze jakoś tam strzeli jedną bramkę. Ł. K. S. i Turyści niejednokrotnie zwyciężyli różnicą 1 — 2 bramek. Jeśliby napady tych drużyn podciągnęły się w tym sezonie, to niejeden klub spotkałaby w Łodzi n:espodzianka. Ponieważ żadne zmiany w obu łódzkich klubach nie zaszły spodziewać się należy, iż się na swym miejscu utrzymają.

O T. K. S. można się obawiać, czy zeszłoroczne stanowisko wywalczy sobie. Traci bowiem Stogowskiego, a i w r. ubiegłym T. K. S. grał nierówno, wykazując katastrofalne załamania (z Wisłą i Pogonią).

Pozostałe kluby posiadają drużyny „kondycyjne”, t. j. drużyny, których wartością jest dobra kondycja fizyczna graczy. Wyniki ich zależą od nastroju i wytrzymałości graczy. Może która z nich zrobić niespodziankę, jak Ewerton w Anglji i wybić się nawet na czoło, a mogą nie wychodzić z roli dostarczycieli punktów dla klubów lepszych, od czasu do czasu urywając im jeden lub dwa punkty. Rok ubiegły szczególnie zły był dla Warszawianki, której gracze stale grali poniżej swej formy. Czarni błysnęli z początku, sezonu, później już nie zdołali się utrzymać w formie. Ruch wykazał dużo zdolności do gry kombinacyjnej, Hasmonea natomiast zbyt wiele budowała na solistach. Śląsk wreszcie to tabula rasa, niewiadomo jak wytrzyma mordercze tempo 28-miu rozgrywek. W każdym razie — dobrze, że już sezon za pasem i że rozgrywki się zaczną.

Dr. Stan. Mielech.


MIĘDZY NAPADEM A OBRONĄ

1928.03.20

_ilustrowany tygodnik sportowy. R. 6, 1928, nr 12

W Krakowie najlepszym halfbackiem był wówczas Stolarski z Wisły. Mniej wytrzymały i energiczny od Bilora słynął z dobrej gry głową.

W czasach wojennych wybijał się również Śliwa z Wisły. Był on w swych dobrych czasach najlepszym wózkowiczem na wszystkich boiskach polskich. Odznaczał się nadto zaciętością i wytrzymałością. Przetrzymywał jednak zawsze piłkę, a następnie atakowany podawał naoślep.


O ile wspomniani zawodnicy wybijali się grą ofenzywną. napastnikiem w pomocy był następca Trauba Styczeń. Miał on manierę, iż każdą piłkę „ciągnął w pole” i wdawał się w niepotrzebne wózkowania, gdy jednak uznawał autorytet przeciwnika i grał serjo, wtedy był niedozastąpienia. Konkurentem Stycznia był Kowalski I z Wisły. Dobrze wózkował, ostro strzelał i najlepiej ze wszystkich pomocników wyskakiwał z głową do piłki. Wadą jego była mała szybkość i wytrzymałość oraz zbyt ostra grą.


Najbardziej interesującą postacią nowej generacji pomocników ;jest Kotlarczyk z Wisły. Jest to najbardziej stylowy pomocnik polski- Technicznie gra bez zarzutu, zwłaszcza wybija się w grze głowa, kombinuje z napadem dobrze brak mu większej’ siły fizycznej. długich wykonów i szybkiego startu. Gra swa najbardziej zbliża się do eleganckiego stylu Kady.


Mało ruchliwym ale inteligentnym : dobrym technicznie jest Wójcik z Wisły

Może rozgrywki ligowe wyłonią polskiego Kadę? Niech młodzi wezmą się do pracy- bo talenty są. Dr. Stan. Mielech.

Przegląd Sportowy. R. 8, 1928, nr 12

KRAKÓW Pierwsze tegoroczne gry o mistrzostwo Polski w piłkarstwie częściowo już się rozpoczęły. Kraków stosownie do zeszłorocznej tradycji. oficjalnie pokaże się na boiskach dopiero 18. względnie 25 marca. Oba kluby krakowskie Cracovia i Wisła rzetelnie przygotowywały w zimie swe drużyny do mistrzostw. Sposób ćwiczeń oraz rygor i pilność z jaką obustronnie ćwiczono dowodzi jasno o jak ważną stawkę chodzi. Stawkę tę zwiększa jeszcze fakt niebywałej konkurencji, jaka ;nrędzy obu klubami panuje od kilku lat Chodzi tu bowiem nietylko o sławę i sympatję publiczności, lecz również i o jej p emiądze. tę podstawę finansową każdego klubu.

W tej niezawsze pięknej walce konkurencyjnej zaszedł ciekawy moment: przed kilku tygodniami oficjalni przedstawiciele Wisły zwracał się z propozycją nawiązania stosunków z Cracovią Inicjatywa ta spotkała się ze strony Cracovii z żądaniami zadośćuczynienia za sprawy przeszłości. Oczywiście na tern próba utknęła i wojna panuje nadal. Do mistrzostw przystępują oba kluby z całą armią graczy, co jest zrozumiale ze względu na wymagania, jakie stawia drużynie nietylko ilość I jakość spotkań, ale przedewszystkiem— ilość wyjazdów. Cracovię reprezentować będą: Wiśniewski, Szumec, Gintel, Doniec, Zastawniak I i II. Śeichter. Chruściński, Ptak, Kubiński, Sperling, Mysiak. Wójcik, Kałuża, Rusinek i t. d Dotychczasowe 3 zawody' treningowe Cracovii z Legją krakowską, Krowodrzą i Podgórzem, dają tylko częściowy pogląd na obecny stan przygotowania drużyny do ciężkiego sezonu. tem więcej, że dotąd nie widziano na boisku pełnego składu. Z graczy jedynie Kałuża nie rozpoczął jeszcze treningu. udział jego zatem w pierwszych spotkaniach jest mało prawdopodobny. Mimo systematycznego treningu gimnastycznego, braki kondycyjne drużyny są znaczne. Najlepiej w tyra względzie reprezentuje się Seichter i Sperling oraz Mysiak. Strona techniczna przedstawia się znacznie lep ej, gorzej za to jest ze sprawą zgrania się i rozumienia drużyny. Wisła wystąpi z drużyną, która ubiegłego roku miała możność zahartowania się w ciężkich walkach. Napad jej uzupełni nowo pozyskany od krakowskiej Olszy Nowosielski Niewyjaśnioną jest leszcze sprawa drugiego bramkarza. Na samym bowiem Foldze, mieszkającym w Bielsku, polegać nie jest bezpiecznie. Wisła podobnie jak Cracovia wystąpiła trzykrotnie przeciw Sparcie. Legii i Pogoni katowickiej. Klęska z Pogonią mówi wyraźnie, że drużynie daleko leszcze do jej mistrzowskiej formy Oprócz doskonałych jednostek są również punkty b. słabe. Reasumując powyższe stwierdzić należy, że obaj krakowscy pretendent do tytułu mistrzowskiego muszą wydać z siebie wszystko, by wygrać pierwsze swe zawody ligowe i odrazu na starcie nie stracić tak później trudnych do odrobienia punktów.



NA PÓŁMETKU LIGI S

1928.07.17

_ilustrowany tygodnik sportowy. R. 6, 1928, nr 29

Pierwsza serja rozgrywek ligowych zbliża się ku końcowi. Nie mieliśmy Olimpiady, nie jeździliśmy zbyt dużo zagranicę, zato rozgrywek ligowych był dostatek. Spytać się dziś ligowego gracza ,ile zawodów grał pan w roku bieżącym”? to każdy odpowie: „wystarczy”! Ja nie wiem jak z temi meczami będzie w jesieni, można się umówić, że mecze będą się odbywały do końca listopada, ale czy wydział gier P. Z. P. N. da słowo honoru, że w listopadzie nie będzie 10 stopni mrozu? Narazie niektóre mecze z pierwszej kolejki przełożone są na drugą. Przypuśćmy zatem. że z przekładańcami i innymi łamańcami P. Z. P. N. sobie poradzi i zajmijmy się bilansem wiosennego sezonu. Jak wszyscy przewidywali w Lidze były niespodzianki. Nikt jednak nie przewidział jakie, bo to trudniej przewidzieć. Były jednak wyniki, które odpowiadały obliczeniom papierowym. Więc jak się spodziewano — Cracovia odegrała w Lidze poważną rolę, Pogoń nie zdołała się odegrać, Polonia i Turyści, Hasmonea i T. K. S. utrzymali się na swej dawnej pozycji. Reszta klubów uległa prawu fluktuacji ligowej jużto awansując w tabeli, jużto na szarym jej końcu z troską patrząc w przyszłość.

Najlepszą drużyną w wiosennym sezonie była Warta. Szła najrówniej, bez potknięć przegrywając tylko jeden mecz do mistrza Ligi, co nikomu nie przynosi dyshonoru. Dziś należy Wartę zakwalifikować jako najbardziej stylową drużynę w Polsce. Atak posiada dwóch solistów w Przybyszu i Stalińskim. Reszta nie dorównuje im wprawdzie talentem, jednakowoż wszyscy są graczami dobrze wyszkolonymi technicznie i taktycznie. Skrzydłowi naprzykład niezbyt lotni bardzo umiejętnie zdobywają teren, doprowadzają piłkę aż do ilinji outu bramkowego i stamtąd oddają niebezpieczne centry. Pozatem atak gra przyziemnie, co w lidze należy do rzadkości.- Pomoc ma Warta może najlepszą w Polsce. Jedynie Wisła z Kotlarczykiem mogłaby z nią konkurować. Nową doskonałą siłą okazał się Przykucki, któremu już w r. ubiegłym wróżyłem wielką przyszłość. Obrońcy Warty poczynili również duże postępy. Grają taktycznie mądrze, doskonale trzymają skrzydła, i są o wiele ruchliwsi niż w r. ubiegłym. Fontowicz wybija się na jednego z najlepszych bramkarzy polskich. W chwili obecnej w doskonałej formie.

Wisła zawiodła; częściowo z swojej winy, częściowo skutkiem braku graczy kontuzji i t. p. nieszczęść, które sprowadzają utratę 2-ch punktów. Przegrane z Warszawianką i Ł. K. S. pozbawiły ją możności zdystansowania I- F. C. i utwierdzenia się na pierwszem miejscu w tabeli. Styl gry Wisły nie zmienił się od ubiegłego roku. W doskonałej formie był w sezonie wiosennym Reyman III i Kotlarczyk I. Kotlarczyk I (obok Stalińskiego) jest graczem na miarę międzynarodową naszym najlepszym asem, najbardziej stylowym piłkarzem. Nowym talentem Wisły jest bramkarz Ketz posiadający wyjątkowe warunki na goalkeepera. Słabiej w bieżącym sezonie grywał Reyman I i Balcer, który nie robi żadnych postępów, lecz ciągle jest świetnym materjałem na... lekkoatletę. Za Adamka nie ma Wisła następcy.

I. F. C. leader Ligi gra identycznie jak w sezonie wiosennym ubiegłego roku. Cechą jego jest to, iż słabsze drużyny nie mogą z nim liczyć na... „niespodziankę”, I. F. C. przegrywał tylko z najlepszymi drużynami Polski i to na obcych boiskach. I. F. C. jest drużyną złożoną z piłkarzy dobrze zbudowanych i umiejących wykorzystać swą przewagę fizyczną. W dużej mierze jest to tajemnicą jego powodzenia w zawodach z innemi drużynami ligowemi. które wobec I. F. C. są drużynami cherlaków fizycznych. Najbardziej wybitnym graczem I. F. C. jest obecnie Kozok I., gracz przypominający z budowy i sposobu poruszania się na boisku Szaffera. Posiada on błyskotliwą technikę, świetnie prowadzi atak. inteligentnie wyrabia pozycje do strzału, wadą jego jest- zbyt mała ruchliwość (w gwarze piłkarzy t. zw. „dyrektor”). Dobry sezon miał Joszke i obaj obrońcy. Goerlitz w bramce podobnie jak i inni bramkarze dobry strzał łapał. albo i nie. Do dawnej jego formy daleko. 0 ile I. F. C. nie spadnie w formie, jak w r. ubiegłym, to ciężko będzie innym pretendentom do tytułu zepchnąć go z pierwszego miejsca.

Cracovia, która z swoich graczy ma „filje” w całej Polsce, produkuje zbyt wolno, by pokryć całe zapotrzebowanie na jej wychowanków. Sama również ujemnie odczuwa ten upust krwi ; na wielu pozycjach nie ma odpowiednich następców. Z młodych świetnie się zapowiada Doniec i Szumieć. Pomoc ma mało stylu, zwłaszcza precyzja podań pozostawia dużo do życzenia. Kubiński gra gdy ma „czystą” o:łkę. wyłożoną bez przeciwnika w pobliżu. Wójcik pracuje dużo, ale bez głowy. Sperling po chorobie jeszcze nie jest w pełni formy. Pełnowartościowym graczem jest Gintel leader w rekordzie bramek. Gdy Kałuża jest dobrze usposobiony, wówczas Cracovia jest niepokonana. Wyniki z Legją. Wisłą. I. F. C. są jego zasługa. _ Na ogół Cracovia „zdziczała”, dawny styl idzie w zapomnienie, (zwłaszcza w pomocy), i gra jej coraz mniej się różni od gry innych dobrych klubów ligowych.

Warszawianka jest rewelacją wiosennego sezonu. Zeszłoroczny out-sider przeznaczony był na wyeliminowanie z Ligi tymczasem swym grabarzom zrobił zawód. Warszawianka przegrała tylko 4 mecze (tyle co Wisła) i ma na rozkładzie Wisłę. Pogoń oraz remis z Cracovią w Krakowie i Polonią. Choć bynajmniej nie jest jeszcze wykluczonem. że nie będzie musiała walczyć o ,.to co najważniejsze”, to jest o czwarte miejsce od dołu tabeli jednakowoż bilans jej wiosenny uprawniają do wiary w szczęśliwe zakończenie tych walk Warszawianka postępów w grze nie zrobiła umiejętności piłkarskiej nie nabyła. jednakowoż ma teraz wyrównaną drużynę, atak najszybszy i najlepiej strzelający w Polsce, były defenzywnie dobre i bramkarz który oscyluje miedzy reprezentacją a II-gą klasą. Jak dotychczas kondycja dopisuje graczom Warszawianki. tempem, ambicją nadrabia się braki techniczne. Najlepszym graczem Warszawianki był Luksemburg II znany w równej mierze z przebojów, strzałów i foulów. Poprawa formy jest u Korngolda najlepszego technika Warszawianki Szenajch grywa rzadko ale dobrze. Haselbusch jest nierówny w formie. Jung słabszy niż r. ubiegłym W tyłach wybijają s:ę pracowity Zwierz II i Wróblewski.

Legia przeszła metamorfozę. Wzmocniła swe tyły, natomiast mimo iż w tym samym składzie, zmieniła styl i gra o klasę słabiej niż w r. ubiegłym. Napastnicy przeszli' do jakiegoś półgórnego systemu piłkę oddają bez gaszenia i nikt nie kwapi się iść z piłką na przebój. Bramki strzela się z podań skrzydłowych i to przeważnie głową. Duży spadek formy jest u Łańki i Ciszewskiego, co może należy przypisać skutkom grypy. Cichocki bez sprintu nie może uciec żadnemu pomocnikowi. Wypijewski ofiarny i pracowity niewłaściwie wykorzystuje swe talenty. Robi wiele błędów taktycznych co do miejsca i czasu centrowania Zarząd sekcji powinien go -wypróbować w grze w trójce środkowej z uwagi na jego przeboje. Pomoc Legji w składzie Szaller, Przeździecki lub Amirowicz i Nowakowski defenzywnie jest doskonałą, dla ataku umie grać jedynie Amirowicz, Ziemian jest jednym z najlepszych obrońców w Polsce. Drugim jego partnerem był z największem powodzeniem Martyna a po nim Badowski a Terlecki. Adamowicz gra świetnie o ile się nie zdenerwuje. Przez swe nerwy zawinił niejedną bramkę. Polonia po świetnym starcie straciła wiele punktów w ostatnich tygodniach. Ulegała jednak tylko dobrym drużynom: Wiśle, Warcie, I. F. C., Cracovii. W rezultacie utrzymuje się na zeszłorocznym poziomie. Polonia przegrywa skutkiem braku strzelców. Trójka środkowa jest najsłabszą częścią drużyny. Najlepszym graczem Polonii był Krygier, dziś jeden z najlepszych lewoskrzydłowych w Polsce. Zimowski był w słabej formie. W pomocy najlepszy Seichter i Jelski. Ostatnie mecze wykazały dobry nabytek w postaci Hyli. Bułanow i Miączyński grali jak w ubiegłym roku. Kisieliński w bramce często zawodził, choć grał w reprezentacji.

Czarni w roku jubileuszowym mają powód radości, gdyż drużyna ich wybitnie się poprawiła. Mają oni swój swoisty styl polegający na biegach. b. energicznem chodzeniu na przeciwnika i ambicji. Dla słabszych przeciwników są najtrudniejszą do pokonania drużyną. Czarni mają zdolnego kierownika ataku w Nastuli. Z młodych talentów interesującym jest Ozarist. Pozatem Czarni grają z tą samą drużyną co w r. ubiegłym. Pogoń, jak wspominałem nie odegrała się w bieżącym sezonie. Sława jej jest mocno nadszarpnięta przez porażki z Legią. Warszawianką i Wisłą. Przyczyną upadku Pogoni jest to. iż nie chce się poddać operacji odmładzającej. Rezerwiści których teraz wprowadzono do drużyny (Prass, Mauer, Maurer) nie są wybitnemi gwiazdami. Z dawnych gwiazd wszyscy grają poniżej swej najlepszej formy, choć wystarcza to, by wejść do reprezentacji.

Ruch stał lepiej w początkach sezonu, kiedy zwyciężył Cracovię i przerwał tryumfy Warszawianki. Utrzymuje się na zeszłorocznym poziomie. Groźny jest dla słabszych klubów, a nawet dla najlepszych w ich słabszych dniach. W każdym razie Ruch należy uważać za drużynę, która wyszła z pierwocin i jest na drodze do przyswojenia sobie stylu. Najlepszych graczy miał Ruch w Sobocie, Katzym, Kiełbasie i Gąsiorze

Turyści są lepszą z dwu gorszych drużyn łódzkich Zwyciężyli oni Pogoń, Legję i Warszawiankę. Dawna dobra defenzywa Turystów w tym roku funkcjonowała słabiej. Najlepszych piłkarzy m:eli w Kahanie, Kubiku i ostatnio Węglowskim. Hasmonea wzmocniona krakusami, poprawiła swój styl, wyników natomiast jeszcze niema. Sukcesami jej są remisy z Wartą i Legją. Z graczy jej słyszało się o Steuermanie, Krumholzu, Grunbergu. Birnbachu i Redlerze. Ł. K. S. Trzynasty, pechowy zawiódł w tym roku zupełnie- Może zwycięstwo nad Wisłą będzie zapowiedzią powrotu do formy tej drużyny, która ma tak dobrych obrońców jak Cyl i Gałecki.

Upadek Ł. K. S. przypisać należy brakowi stylu połączonego z złą kondycją fizyczną graczy. Nowym interesującym nabytkiem Ł. K. S. jest Moskal. T. K- S jest daleki od swej zeszłorocznej formy w okresie wiosennym. Mimo iż ma szereg tak dobrych piłkarzy jak Stogowski Suchocki. Cieszyński przegrywa mecz no meczu. Do sukcesów zalicza wygrany mecz z Legią i remis z Wartą. T. K. S. szkoda, gdyż to jest drużyna uprawiająca inteligentny, kombinacyjny football. 0 Śląsku — nihilant bene. Ma dwóch obrońców. dobrego środkowego pomocnika, niezłych piłkarzy pozatem zwycięstwo nad Czarnymi i remis z I. F. C. Oto wszystko, lecz na tern nie koniec. Teraz dopiero rozgrywki ligowe nabierają -wyrazu tabela treści, a kluby graczy. Teraz nadchodzą rozgrywki decydujące. Potrójny miecz Damoklesa wisi nad słabszymi ligowcami, każdy stara się z zagrożonego miejsca odsunąć, kto będzie ofiarą. a kto zdobędzie laury oto jest pytanie, na które, przyszłość odpowie. Dr. St. Mielech.


Przegląd Sportowy. R. 8, 1928, nr 30

1928.07.28

Mistrz Ligi Wisła załamał się w tym roku na Warszawie. Dwie w tydzień po sobie następujące, klęski z Legją 0:1 i Warszawianką 1:2 zachwiały przedewszystkiem kredytem moralnym krakowian. Częściową konsekwencją tego była porażką poniesioną na gruncie lokalnym od Cracovii, no i absolutnie niespodziewana klęska poniesiona z ŁKS-em. Kolosalną rolę w tem tegorocznem załamaniu się mistrza odegrał niewątpliwie fakt stracenia na długie miesiące Adamka. To też — kto wie — czy złamanie jego nogi w spotkaniu z Ziemianem w Warszawie, nie będzie równoznaczne z utratą cennego tytułu. Drużyna na wskroś bojowa, posiada Wisła również kościec bardzo mocny. Ketz, Skrynkowicz, Kotlarczyk i bracia Reymanowie—oto trzon, na którym może oprzeć pierwszorzędne sukcesy każda drużyna piłkarska

PRZEGLĄD PRASY Z PRZED 20 LATY

Stadjon: ilustrowany tygodnik sportowy. R. 6, 1928, nr 20


Nie każdy zdaje sobie sprawę z ewolucji jaką przeszedł sport od chwili swego powstania, aż do chwili obecnej. A zmieniło się wszystko. Zmieniły się poglądy na teorję sportu, zniknęli z widowni ludzie, których nazwiska były związane z historją sportu, dużym przeobrażeniom uległ język sportowy; wyspecjalizowała się praca sportowa. Prasa była i jest zawsze zwierciadłem życia codziennego. Jest fotografją aktualności utrwalającą ze szczególną pilnością negatywy życia. Jej camera obscura jest ciekawą dla każdego, kto chce poznać dążenia i ducha danej epoki.

Czytając wyrzekania, artykuły polemiczne, „sprostowania” z przedhistorycznych czasów naszego sportu, zapoznajemy się z mizerjami ówczesnego życia sportowego, wżywamy się w jego małe niedole, dzielimy święte oburzenie lub bawimy się wesoło jego naiwnością. Dziś gdy różni uczeni (w gimnazjum) mężowie piszą fachowe artykuły w fachowych pismach, nie możemy sobie wyobrazić jak wyglądała prasa sportowa przed 20-tu laty. Wówczas nie było jeszcze fachowców, język sportowy nie był jeszcze wykształcony, a o teorji sportu pisano takie brednie, że dziś po przeczytaniu ich cała Centralna Szkoła Gimnastyki i Sportu w Poznaniu zemdlałaby, jak na komendę.

Jakże inaczej miano pisać, skoro instruktor piłkarski z Parku Jordana jedyny mąż uczony w ofsaidach zawsze uczył: „górą chłopcy górą, nie kopać się po nogach”. Zupełnie zgodnem z ówczesnemi pojęciami o teorji sportu było sprawozdanie ś. p. Bocz.,., który komentując porażkę „Czerwonych” przypisywał klęskę kapitanowi drużyny, który nie umiał na boisku dowodzić swymi graczami i zakończył recenzję wyrzutem: „Zresztą tak to zawsze bywa, kiedy w klubie nawet krowy nie ma, żeby gracze na pauzie ciepłego mleka mogli się napić .

Dla dzisiejszego czytelnika rubryk sportowych niektóre sprawozdania sportowe z przed dwudziestu laty byłyby wręcz niezrozumiałe. Coby sobie .pomyślał o mnie dzisiejszy czytelnik, gdyby wyczytał, że: „na walnem zebraniu p. Stanisław Mielech został wybrany matką i natychmiast przystąpił do spełniania swych funkcyj”. Otóż matką nazywano wówczas kapitana drużyny. Z niwy pierwiosnków słownictwa sportowego przytoczę takie słowa jak obóz (bramka), uliczka (przebój), chwyt głową (główka), zawody na boksy (pięściarstwo), zapasy na tułów, wyścigi na ski (narty) i t. p. Trzeba dodać, iż poza Kłośnikiem (Słowo Polskie, Lwów), nie było wówczas dziennikarzy zawodowych, którzyby się zniżyli do tego, by pisać o sporcie. Sprawozdania pisali członkowie klubów (przeważnie gimnazjaliści). Pisali o tem, co widzieli, słowami, których w potocznej mowie na boisku używali. Leży przedemną stos sprawozdań ze Słowa Polskiego, Wieku Nowego (Lwów), Nowin, Czasu, N. Reformy, II. Kurjera Codziennego z Krakowa i innych ówczesnych dzienników. Oto jak za dawnych dobrych czasów opisywano zawody piłkarskie: Zaczynano od pogody: „Wczoraj odbyły się wielkie wiosenne zawody piłką nożną między Tow. Sp. Wisła przy krajowym Związku Turystycznym a Cracovią. Wspaniała pogoda wywabiła na błonia tłumy publiczności, wśród której widzieliśmy wiele pań w kostjumach wiosennych i poważnych obywateli”. Albo: „Wiele pań, zwolenniczek piłki nożnej mokło pod parasolkami z ogromnem zaparciem się własnego zdrowia”. (Mecz I.V 1910 Cracovia— Diana 7:1). Niestety dziś już nie widzimy na deszczowych zawodach „ogromnego zaparcia” pięknych pań. Kobieta zmienną jest! Następnie opisywano graczy. „Dzielni, rośli, smukli i silni” to najczęstsze przymiotniki. „Hana z Kromieryża w czasie gry używa kostiumów z płótna grubego, białych, z wyszytym na lewej stronie piersi wielkim inicjałem nazwy klubu. Nasi w nowych spodenkach i białoczerwonych koszulach z wykładanym kołnierzem i t. d.”

Czytelnik miał dokładny obraz niczem z żurbraklo tylko ceny za metr. W grze zwłaszcza zagranicznych gości domyślano się wielkiej chytrości i zgóry ją uwielbiano. Czytamy: „Po przygotowawczym treningu zaczęła się gra. Wisła nie atakuje z początku sławnego przeciwnika, lecz próbuje go obroną. Coraz zaciętsza gonitwa przykuwa uwagę widzów; piłka w szybkich podskokach krąży po boisku. Dzielny bramkarz Wisły zręcznemi odbiciami niweczy t. zw. strzały. Czarni napadają dzielnie, pewnie odpierają ataki przeciwnika, kombinują rzuty pomysłowo a zwinnie, ale i Cracovia odpiera napady równie śmiało i równie dzielnie atakuje”. „Jadą, jadą! krzyk wielotysięcznego tłumu targnął słuchem i oto z tumanów kurzu wyłaniają się postaci w białoczerwonych kostjumach” itd. Jak u Sienkiewicza. A gdy jeszcze opisywano .dzielne” ataki Laudy, jednej z najlepszych przedwojennych drużyn, recenzja nie była naśladowaniem Trylogji, a samą Trylogją. Ów słynny mecz z Cricketerami wiedeńskimi, których pobyt w Krakowie stanowi punkt przełomowy w rozwoju piłkarstwa polskiego, tak wyglądał w oświetleniu prasy:

„Krykieterzy, to drużyna footbalowa należycie zgrana i mistrzowsko wyćwiczona. Co do zasobów strzału i zwinności ataków przewyższali naszych o głowę. Wszystkie ich rzuty są trafne. Gdzieby nie upadla piłka jest Krykieter, aby ją wstrzymać i następnym rzutem posunąć ku bramce przeciwnika. W ciągu gry rzucają sobie hasłarozkazy, tych się trzymają i ściśle według nich postępują. Dla Krykieterów boisko jest w calem znaczeniu tego słowa szachownicą, na której. grę prowadzi się z góry na kilka pociągnięć obmyślonym planem. Olśniewała u nich głęboka myśl uszlachetniająca całą grę. Goście wiedeńscy nauczyli krakowskich sportsmenów jak spełniać przyjęte na siebie obowiązki, bez wysuwania siebie, z świadomem zatraceniem swych indywidualnych aspiracji. Wzorem takiego gracza jest bezwarunkowo „małym wundertierem” zwany p. Preiss (środkowy pomocnik), który od 7 lat gra już tylko w reprezentacyjnych drużynach, a zaledwie raz — jak się otwarcie chlubi — „strzelał“ i „strzelił” do bramki i to tylko dlatego, że był do tego zmuszony. Krykieterzy dowiedli, że gra ich to kombinacja, którą nawet przyzwyczajeni do ciągłych międzynarodowych zawodów Wiedeńczycy określają specjalnie stworzonym wyrazem „Ueberkombination”. I dziwić się tu, że jak potem Kałuża zaczął gadać na boisku, to dotychczas rzuca hasła- rozkazy. W międzyczasie natomiast zmieniły się poglądy na Ueberkombination i wylano z reprezentacji wszystkich pomocników, którzy się chlubili, że nie strzelają do bramki. Już w tych zamierzchłych czasach znano „moralne zwycięstwa” i t. p. po generalnem laniu pokrzepiające i usprawiedliwiające środki. Przytaczano, że pomimo całego mistrzostwa, Krykieterzy grali w drugim dniu wzmocnieni „świeżą siłą jednego gracza” i że „tempo gry podane przez przeciwnika było dla naszych niespodziewanie szybkie, a napad gwałtowny”. Za to „bramka strzelona przez Cracovię jest tern cenniejsza, że pod słońce” Narzekano, że przeciwnicy „Wiśle nieznacznie podkładali nogi, że Wisła ma zarody na klub dobry, grę jej cechuje zwinność i pomysłowość, brak jej tylko wprawy i kierownika”. Ostatecznie pocieszano się, że „bramkę Wisły zdobywali Czesi nieefektownie”.

Jak już wspominałem drużyny zagraniczne miały duży kredyt u publiczności, ale musiały zwyciężać. Vae victis! w 1910 roku umiano już wyśmiewać się z słabych przeciwników. „Nie wystarczy uganiać za piłką, jeździć dobrze „wózkiem’’ i bawić się w dawanie efektownych „świec“, ale należy dążyć do kombinacji rzutów. Przyczyną przegranej Wrocławiaków (Ks. Breslau _ Wisła 1:7) było słabe ich wyćwiczenie. Toż oni dopiero w czasie gry uczyli się od Wiślan podawań, chwytów głową, a nawet kopnięć. Szybkością w biegu, użyciem lewej nogi przewyższali nasi o całe niebo gości, z których wyróżniał się jedynie pierwszy „back“. Drugi obrońca bramkarza słabo orjentowal się w grze”. Tak dawniej lekceważono obrońcę bramkarza, który nie uczył się chwytów głową. Bardzo wielką uwagę zwracano na zachowanie się na boisku. „Grę Wisły w wyzyskaniu ostatecznem cechuje pewna nieśmiałość, co niektórzy sportsmeni uważają za wielką zaletę gry, jako gry inteligentnej“. „W drugiej połowie z powodu przejścia Czechów w tak. zw. „Gewaltspiel“ gra agresywna Wisły przeszła w grę chwilami nawet „zamkniętą”. Ten sposób gry nie przynosi Spareie zaszczytu“.

„Gdy Wisła na zaproszenie przybyła, BielitzBialaer F. C. poranił kilku Polaków w” czasie gry, a sędzia jego obraził członka „Wisły” wten sposób, że ten zażądał honorowej satysfakcji”. „Nietaktem krakowskich graczy ich pełną lekceważenia grą, Czesi tak byli Zniechęceni, że grali później tylko dlatego, żeby grę skończyć. Znających grę mogły uderzyć następujące rzeczy; back p. Calder prowadzi piłkę pod samą bramkę przeciwnika, gdy napad przygląda się temu z założonemi rękami z tyłu, p. Miiller daje znaki rękami i głosem, gdzie piłkę kierować. Bramkarz Lustgarten bawi się piłką, którą pod własną bramkę prowadzi jeden z krakowskich backów. Tak gra dobry klub?“

Tak to za dawnych dobrych czasów, gdy nie było Wydziału Gier i Dyscypliny o obrazie sędziego decydował sąd boży — pojedynek — nieśmiałość w grze uchodziła za inteligencję, a lekceważenie okryte było pogardą. Gdy jednak mecz przeszedł bez awantur odbywał się bankiet, a przegrywający klub wyzywał przeciwnika uroczyście na rewanż. Dobrym, dziś zarzuconym, był zwyczaj gratisowego rozdawania programów. Koszta pokrywały firmy, które się na nich reklamowały. W programach tych podawane były krótkie wiadomości i składy drużyn. Z uwagi na władze szkolne, tępiące sportowców, gracze występowali pod cudacznemi pseudonimami np. E. G. Day, Polluks, Czarny, Litle, Dominus, Kusy; ja sam grałem pod nazwiskiem Wieruskiego.

Raz pomocnicy Wisły grali pod pseudonimami: Lewy, Prawy i Środkowy. Pewien student znów występował na bieżni pod imieniem narzeczonej „Aneri” (wspak). Pomysłów nie brakło. Pomimo, że w Małopolsce język sportowy już się przed wojną ustalił, skutkiem braku kontaktu z innemi dzielnicami, zachowały się w innych zaborach miejscowe określenia i wyrażenia sportowe aż do naszych czasów. Niedawno w poznańskiem pisano, że „Warta grała na Posnanię, Posnania na Ostrowię” i tak jeden na drugiego grał.

W Katowicach gracze chodzili „w jaczkach i spodzienkach”, a grali o „kropki”. „Ruch zdobył mistrzostwo 15-tu kropkami”. W Warszawie napastnicy „robili uliczki” i kopali „fałszerzami“. Curiosa stylu sportowego w Tygodniku Sportowym wyłapywał w swoim czasie Garczyński, który w Stadjonie redagował przegląd prasy. Były tam piękne kwiatki.

„Po pauzie nie gra już Makkabi z tą werwą i popuszcza w tempie”, to styl... dwuznacznikowy. Jak widzimy pojęcia o sporcie uległy zmianie, które jednak z dzisiejszych dogmatów wytrzymają próbę 20-tu lat. Kto wie, czy za 20 lat jaki dziennikarz sportowy nie udowodni, że większość dzisiejszych dziennikarzy i publicystów sportowych miała wodę w głowie? Teorja sportu zmienia się codzień, a warunki, w których żyjemy również. Na ciągłej bowiem zmianie polega postęp ludzkości. Dr. St. Mielech.



BILANS PIŁKARSKI

1928.12.04

_ilustrowany tygodnik sportowy. R. 6, 1928, nr 49


Mistrzostwo piłkarskie rozstrzygnięte. Wisła została mistrzem Ligi i Polski, mistrzem wszystkich wag piłkarskich. Reszta się uplasowała według zasług i weryfikacji. Zielony stolik odgrywał dużą rolę niczem na seansie spirytystycznym. Np. dobry duch takiego ś. p. T.K.S-u aportował szczęśliwcom po 2 punkty. Ale trudno, footbal jest loterją, jest grą, a kto ma pecha tego nawet w guziki ograją. Liga zaś ma szczęście. Mimo iż terminy rozgrywek wyznaczono, aż do końca miesiąca listopada, kluby rozegrały wszystkie mecze w miłym zdrowiu i powodzeniu. Pogoda dopisała 210 meczów ligowych odbyło się w przewidzianych terminach. Daje to nadzieję, że w przyszłym roku, kiedy będzie o 24 mecze mniej ja - koś będzie można wytrzymać.

Z perspektywy dwóch lat ligowych rozpatrzymy wyniki innowacji ligowej. Wyniki finansowe są mniej korzystne niż się spodziewano. T.K.S. ustał w pół drogi. Wpływy były mniejsze niż wydatki, Śląsk również nie zrobił kokosów. Hasmonei lepiej o dochodach nie mówić, jak się nie mówi o stryczku w domu zawieszonego. Gdybym był wierzącym człowiekiem i wiarę moją chciał oprzeć na raportach kasowych, jakie niektóre kluby nadesłały skarbnikowi P.Z.P N. uzasadniając wysokość procentów P.Z.P.N. od dochodu brutto, musiałbym stwierdzić, iż liga dla większości klubów jest złym interesem. Niestety nie wierzę, jestem ateusz. mirach wierzy skarbnik. Takie ośrodki jak Kraków, Lwów napewno jedną, a przy zachowaniu zakazu konkurencji dwie drużyny ligowe utrzymają. Z innych miast prowincjonalnych dokazałby może tej sztuki Przemyśl jako środowisko usportowione, a z racji ilości mieszkańców Wilno; jest to jednak kwestią przyszłości.

Pod względem sportowym wprowadzenie ligi dało wynik dodatni. W ogniu walk o punkty wytwarza się typ footbalisty wytrzymałego fizycznie i nerwowo przyzwyczajonego do walki ostrej, z przeciwnikiem nieprzebierającym w środkach, wobec publiczności wrogiej lub niechętnej. Jeszcze rok, jeszcze dwa niech młodzi okrzepną, niech ostry trening zrobi swoje, niech zwiększone wymagania stawiane płucom i sercu piłkarzy, które teraz sprowadzają przetrenowanie staną się normą, a Polska zobaczy jakich ma piłkarzy. Ta obfitość talentów, które odkryła liga to niai-za przyszłość. Ten i ów klub cierpi obecnie z powodu utraty szeregu graczy w czasie anarchii piłkarskiej, jednakowoż dzięki temu błysnęły talenty takiego Nastuli, Ziemiana, Martyny, Seichtera II, Króla, Herbstreicha i t. p., którzy w swoich dawnych klubach przepadliby dla piłkarstwa, jak niewątpliwie i teraz jeszcze wiele talentów się marnuje!

W swoim czasie w artykule „Przegląd prasy z przed 20 lat” cytowałem zdanie: „Grę Wisły w wyzyskaniu ostatecznem cechuje pewna nieśmiałość, co niektórzy sportsmeni uważają za wielką zaletę gry, jako gry inteligentnej”. Te pojęcia pokutują dotychczas. Ciągle słyszy się utyskiwania na ostrą walkę „typową walkę o punkty” a zapomina się o tem, że ta właśnie ostrość i twardość cechuje lepsze drużyny za-, graniczne, a u nas była tajemnicą zeszłorocznych sukcesów IFC a w bieżącym roku kiedy i polskie kluby pozbyły się „inteligentnej nieśmiałości” i przeszły twardą szkołę I. F. C. nie był słuszny i znalazł się na 5-tvm miejscu. Trzeba, żeby i nasze kluby przyzwyczaiły się (jak kluby zagraniczne na tournee) do rozgrywania meczów dzień po dniu, trzeba, żeby brak jednego lub dwóch graczy nie pozbawiał drużyny całej wartości, a jedna porażka nie była załamaniem psychicznym. Gdy to osiągniemy, z zagranicą będziemy się mogli mierzyć jak równi z równymi.

Mówi się także, iż w walkach o mistrzostwo zatraca się styl Należy jednak wziąć to pod uwagę, że wszyscy piłkarze całego świata są w takich samych warunkach. Szkoccy zawodowcy grają tylko mistrzostwa, a jednak' słyną z najlepszego stylu w świecie. Nie mają racji ci, którzy pożądają zawodów towarzyskich dla poprawy stylu, jak i ci którzy w tym celu wołają o mecze z zagranicznemi drużynami. Wspomnę przykład Urugwaju, który bez t. zw. kontaktu z zagranicą wyszedł na mistrza świata. Nie mecze zatem z zagranicznemi drużynami, ale zagraniczne metody treningu decydują o poprawie stylu. Nauczycieli dobrych nam trzeba, a nasze ligowe drużyny osiągną wysoki poziom. Wprowadzenie ligi, albo powrót do dawnych stosunków w sprawie poprawy stylu niema decydującego znaczenia.

Wisła powtórnie zdobyła tytuł mistrza lecz tym razem już nie tak pewnie jak w roku ubiegłym. W ubiegłym roku zdobyła mistrzostwo 40 punktami (95:32 bramek) różnicą 4 punktów przed I. F. C. w r. bieżącym mimo większej ilości drużyn 42 punktami (98:36 br.) mając tylko o 2 punkty więcej niż Warta. Zwycięstwo Wisły zatem na tle wspaniałych sukcesów Warty w Berlinie, a porażki Wisły w Pradze — niezbyt przekonywujące. Wprawdzie Wisła wiele meczów musiała grać bez Reymana I, Kotlarczyka II, Adamka, Balcera, niemniej jednak stwierdzić należy iż, klasa się wyrównuje. Drużyna Wisły występowała w starym składzie. Świetnym nabytkiem jest Koźmin; niespodziewanie dobrą formę wykazał Kowalski należący do starej gwardji. W reprezentacyjnej formie był Balcer, Adamek, Kotlarczyk, Koźmin i Reymanowie Wisła jest drużyną, która przez szereg lat ma zapewnione miejsce na czele tabeli, ponieważ posiada drużynę naogół młodą, wymiana starej gwardji jak Reyman I, Kowalski, Czulak będzie się mogła odbywać stopniowo i nie powinna sprowadzić takiego kryzysu jaki obserwujemy w Pogoni lub Polonji. Wisła kultywuje grę mało dla oka efektowną, ale skuteczną. Gracze jej posiadają wyszkolenie techniczne solidne, atak na świetnego kierownika w Reymanie I i doskonałych skrzydłowych w Balcerze i Adamku. Łącznikom brak przeboju, są natomiast dobrymi strzelcami i kombinacyjnie bez zarzutu. Kotlarczyk w Polsce bez konkurencji. Można powiedzieć, iż takiego pomocnika nie było w Polsce. Również skutecznie gra dla ofenzywy jak i dla ataku Doskonałym graczem jest również jego brat, natomiast Makowski i Bajorek stanowią przeciętną dobrą klasę ligową. Z trio obronnego największym talentem jest Koźmin. Dodać należy, iż Wisła cieszy się opinją drużyny grającej fair.


Stadjon: ilustrowany tygodnik sportowy. R. 6, 1928, nr 51-52

1928.12.18


Reyman, Łańko i Gintel trzej najlepsi strzelcy dwóch ostatnich lat są wybitnymi egzekutorami rzutów wolnych i karnych. Znaczy to, iż kto pretenduje do pierwszego miejsca w rekordzie musi zacząć od opanowania techniki strzałów piłką nie będącą w ruchu. Reyman, dzierżący rekord goali, i w roku bieżącym utrzymał się na pierwszym miejscu, aczkolwiek ma cichego wspólnika w osobie Gintla.

Reyman jest tak dobrym specjalistą do rzutów wolnych jak strzałów z pozycji. Strzał ma silny i celny, centry zbiera dobrze oboma nogami. Specjalnością jego są górne strzały, czyste, bez fałszu, bite podbiciem. Technikę takiego strzału posiadają tylko najwybitniejsi strzelcy zagraniczni. Stosunkowo mało strzela bramek głową, ponieważ operuje przeważnie z tyłu, za polem karnem. Z tego też powodu mniej bramek zdobywa z przebojów, niż z centra lub wyrobionej sobie pozycji.

Gintel, to chodząca (i strzelająca) na boisku zniewaga zawodowych napastników. Dawny back zdystansował wszystkich „prawdziwych” napastników i ponadto dziś jest najlepszym napastnikiem między backami i najlepszym backiem pomiędzy napastnikami. Skala jego talentu jest rzeczywiście b. rozległą. Rekord swój zawdzięcza nietyle technice strzału ile świetnym podaniom Kałuży i swej nadzwyczajnej przytomności w sytuacjach podbramkowych. Mawiano, iż Gintel ma tak zimną krew, że stojąc obok niego można kataru dostać. Duży procent w jego rekordzie stanowią rzuty karne, które strzela niezawodnie plasując piłkę bokiem nogi w róg.

Trzeci z tercetu Łańko był podobnie jak Reyman I w słabszej nieco formie. Technika strzału tego gracza jest bez zarzutu. Posługuje się wszystkiemi sposobami strzałów z centra, z biegu, z voleyów, z miejsca, głową strzela z równym powodzeniem. Podobnie jednak jak Zagłoba nie lubi tłoku i pozostaje w tyle. Gdyby jak Reyman miał dobrych skrzydłowych i z ich center dużo amunicji do strzelania, niewątpliwie rekord jego lepiej wyglądałby. Bramki zdobyte przez niego są zawsze efektowne i czysto technicznie wykonane.

Nastula homo novus w rekordzie bramek, jest rewelacją tegorocznych rozgrywek. Wartość jego jako strzelca leży przedewszystkiem w jego bojowości i pracowitości. W przeciwieństwie do wyżej wspomnianych graczy Nastula walczy w pierwszym szeregu, jest raczej typem przebojowca, gracza ostrego niż technika. Strzela ostro, nawet ze znacznych odległości, niemniej jednak umie plasować piłki. Kuchar chluba sportu piłkarskiego do niedawna uchodził za najlepszego polskiego przebojowca. Elastyczność, zwrotność i start były jego cechami. Typowemi dla Wacka są strzały zawijane, przy których na jednej nodze jakby przysiada, a drugą równolegle do ziemi puszcza na kształt wahadła. Z takiego zamachu wypada strzał płaski a ostry; żaden może z graczy naszych nie strzelił z voleyów tyle goali co W. Kuchar.

Steuerman jest najwybitniejszym specjalistą do strzelania, gdy piłka nie jest w ruchu. Strzela b. celnie górą, albo dołem i umie plasować piłkę z każdej odległości. Ze wszystkich napastników ma najdłuższy strzał. Charakterystycznem dla niego jest, iż strzał jego nawet z odległości 30 m. jest b. niebezpieczny ponieważ piłka leci z dużą szybkością, a cały czas w jednakiej odległości od ziemi. Strzał ten zawdzięcza głównie swemu wzrostowi. Lewa noga Steuermana mniej jest niebezpieczna. Normalnie abstrahując od rzutów wolnych Steuerman stara sobie piłkę zastopować i ułożyć ją do strzału. Gdy mu się to uda wtedy następuje bomba i bramkarz wyjmuje piłkę z siatki. Dlatego cała Hasmonea gra na Steuermana, a ten, jak zwykle leniwy strzela swoje 3 bramki.

Nawrot nietylko z koloru włosów przypomina szkota. Nadzwyczajna ruchliwość, bajeczna orientacja pod bramką, świetna gra głową i niewyczerpany zasób tricków czynią z niego b. niebezpiecznego napastnika. Jako strzelec nie wychodzi poza granice mierności. Strzałom jego brak siły i celności. Gros bramek strzelił głową lub w sytuacjach podbramkowych z paru metrów wykorzystując błąd bramkarza. Ciszewski, jego kolega klubowy, dorównuje mu w zupełności w grze głową i jest autorem t. zw. bramek Legji, polegających na tem, iż piłki z centry nie kieruje się odrazu głową do bramki, bo ustawiony w tym rogu bramki bramkarz mógłby piłkę złapać, lecz podaję się ją wzdłuż bramki, a drugi łącznik lokuje ją głową w bramce. Ciszewski nie posiada orjentacji podbramkowej w tym stopniu co Nawrot, miał jednak lepszy strzał. Król, podobnie jak Nastula, należy do nowych talentów. Dalekiego strzału jak Steuerman lub Reyman nie posiada, z piłką dochodzi blisko do bramki. Plasuje dość celne; jest typem przebojowca, pracowity, ruchliwy, dobrze rokuje. Swego ostatniego słowa jeszcze nie powiedział. Mam nadzieję, iż będzie należał do najlepszych naszych napastników..

Przybysz również szczyci się mniejszym łupem bramek w roku bieżącym niż ubiegłym. Strzela ładne goale z sytuacji przeważnie przez siebie wypracowanych dzięki dobremu wózkowi i umiejętności chodzenia na przebój. Dużo goali widziałem strzelonych przez niego w ten sposób, iż na pozycji lewego łącznika przewózkowawszy obrońcę lub schwyciwszy poza nim podanie, układa sobie w pełnym biegu piłkę do strzału na prawą nogę i plasuje je dołem w róg siatki.

Balcer jest pierwszym skrzydłowym w rekordzie bramek. Strzał jego jest zupełnie niewypracowany technicznie. Odnosi się wrażenie iż Balcer nie celuje, nie wie gdzie trafi. Stara się podjechać jaknajbliżej bramki i kopie w bramkę z całą siłą. Strzał taki, szybki jak piorun prawie zawsze wpada do siatki, choć niejednokrotnie po drodze odbija się od nóg obrońcy lub bramkarza. Dzięki niespotykanej na naszych boiskach szybkości liczy się Balcer do najniebezpieczniejszych strzelców.


Długi i dobrze placowany, czysty technicznie strzał ma Reyman III, który w przyszłości zajmie prawdopodobnie miejsce brata. Czulak ma strzał słabszy, ale technicznie dobrze wypracowany. Umie piłkę plasować i ma skłonność do strzelania z powietrza, voleyów