Artykuły prasowe. Piłka nożna 1929

Z Historia Wisły

Spis treści

Artykuły prasowe. Piłka nożna 1929


Piłkarze Wisły najbardziej dżentelmeńskim zespołem w kraju

„Ilustrowany Kuryer Codzienny”

1930, nr 11 (12 I)

Piłkarze Wisły najbardziej dżentelmeńskim zespołem w kraju.

Polskie Kollegjum Sędziów postanowiło nadać doroczną nagrodę dla najbardziej fair grającej drużyny ligowej w Polsce — T. S. Wisła (Kraków). Na orzeczenie powyższe wpłynęło glosowanie wszystkich czynnych sędziów ligowych i protokoły sędziowskie z meczów mistrzowskich. Przyznanie tej nagrody Wiśle jest najlepszym dowodem, jak gracze krakowskiej drużyny, mimo utraty mistrzostwa, zachowując się sportowo na boisku, umieli nietylko zwyciężać, ale i przegrywać!

Drugie miejsce po Wiśle zajęli Czarni (Lwów), trzecie ŁKS (Łódź), czwarte Garbarnia (Kraków). Zwraca uwagę brak wśród wyróżnionych drużyn zespołów warszawskich.


Stadjon: ilustrowany tygodnik sportowy. R. 7, 1929, nr 7

1929.02.14


Do Ligi PZPN zgłoszonych jest 1050 piłkarzy, przyczem najwięcej zgłosiła Legja — 124, potem Warta — 112, Polonja 92, Pogoń — 90, Cracovia — 79, ŁKS — 78, Wisła — 75



Przegląd Sportowy. R. 9, 1929, nr 54

1929.08.31

Wreszcie dwukrotny mistrz ligi — Wisła. Drużyna krakowska przechodzi obecnie kryzys wewnętrzny z powodu wycofania się długoletnich podpór jej ataku Reymana i Kowalskiego oraz choroby Adamka. Wyraziło się to w postaci paru przegranych meczów i gdyby taki stan rzeczy dotyczył innej drużyny. możnaby było obawiać się o jej przyszłość. O Wisłę jesteśmy spokojni jednak. Nawet tak zdekompletowana jak obecnie, jest ona lepszą od wielu rywalek i niejednej da się jeszcze we znaki. Kto wie zresztą, czy po szybkiem opanowaniu przesilenia dwukrotny mistrz nie sięgnie po zaszczytny tytuł trzeci raz zkolei.



Przegląd Sportowy. R. 9, 1929, nr 58

1929.09.14

Dwa tygodnie minęły od ostatniego przeglądu stanu ligowego, Jaki uczyniliśmy na lamach naszego pisma, a sytuacja pozostaje teoretycznie nadal niewyjaśniona zarówno co do mistrza, jak dwu ofiar spadku do kl. A. Tak jest w teorji. Praktycznie rozumując, możnaby wszakże za ryzykować twierdzenie, że mamy już dwa kluby, którym z całą ' pewnością nie grozi znalezienie' się na końcu tabeli. Klubami temi są dwaj liderzy: Warta i Wisła, specjalnie ta pierwsza, posiadająca za sobą o jedną grę mniej niż Wisła i trzeci z kolei Ł. K. S. Nawiasem mówiąc, tak się złożyło dziwnie, że wszystkie te trzy drużyny odrobiły ogromną iwięksizość swych meczów na własnem boisku i pozostały im tylko po dwa, przy czterech i wzgl. pięciu wyjazdach. Ponieważ zaś walka u siebie w domu daje duży handicap, przeto szanse Warty, Wisły, przedewszystkiem zaś Ł. K. S. na zwycięstwa są obecnie mniejsze niż dotychczas.

WŚRÓD NAJLEPSZYCH PIŁKARZY

1929.10.03

Stadjon: ilustrowany tygodnik sportowy. R. 7, 1929, nr 40

Skład piłkarskiej reprezentacji Polski na zawody z Austrją przedstawia się następująco: Domański, Bułanow, Martyna, Kotlarczyk II i I, Makowski, Wypijewski, Nawrot, Reyman I, Pazurek i Balcer. W rezerwie Zwierz i Koźmin. Z wymienionych jedynie Makowski po raz pierwszy będzie nosił zaszczytną koszulkę czerwoną z herbem Polski na piersiach. Inni niejednokrotnie już reprezentowali barwy Polski na zawodach międzypaństwowych. Wszyscy są wytrawnymi footbalistami, znanymi ze swej działalności na zielonem boisku. Nominacja żadnego nie jest nieuzasadnioną, aczkolwiek wielu może mieć do niej pretensje. Za tegoroczną doskonałą formę zaszczyt grania w reprezentacji należy się bezwzględnie Nastuli, Mili i Ziemianowi. Niestety pierwszy jest chory, dwaj następni zapoznani. Wybór Domańskiego nie budzi zastrzeżeń. Wśród bramkarzy wyróżnia się on niesłychanie szybkim reagowaniem na podniety nerwowe. Ma z bramkarzy naszych najszybszą decyzję i orjentację, a pozatem ma doskonałą technikę. Jedynie dolne robinsonady są jego słabą stroną. Konkurentami jego są Mila i Fontowicz, obaj doskonali technicy i dobrze ustawiający się bramkarze, Kisieliński grający a la Stuhlfaut jako trzeci obrońca, wyjaśniający wiele sytuacji szybkimi i zdecydowanymi wybiegami i Skwarczyński (z Legji), który od czasów Popiela najlepiej opanował sztukę robinzonad ziemnych, posiadający miękki ale pewny uchwyt piłki. Martyna rozporządza fenomenalnym wykopem. Voleye jego są pewne, czyste i długie. Umiejętnie (fair!) wykorzystuje wagę ciała i doskonale gra głową. Specjalnością jego dzięki niezawodnej technice brania piłek z powietrza jest gra na błocie. Słabą jego stroną jest takling. Trzyma się zbytnio bramki polując na rzuty oswabadzające, zaś zapomina o pilnowaniu łącznika wzgl, wspieraniu swego pomocnika. Nie podlega nastrojom i mimo utraty bramki gra jednakowo. Bułanow jest najszybszym obrońcą a prawdopodobnie ma najszybszy start ze wszystkich naszych piłkarzy. Technicznie wyszkolony bez zarzutu. Doskonałe są jego rzuty oswobadzające, zwłaszcza voleye z lewej nogi. Taktycznie jest najsłabszym z naszej ekstraklasy. Napastnicy nie tracący kontroli nad piłką i uprawiający grę pozycyjną są dla Bułanowa najgroźniejszymi przeciwnikami. Przebój owcy natomiast w walce z Bułanowem zwykle tracą piłkę. Dzięki swej szybkości Bułanow niejednokrotnie ratuje bramkę doganiając napastnika w ostatnim momencie. Do ekstraklasy obrońców należy zaliczyć Pychowskiego i Ziemiana. Pierwszy jest mistrzem taklingu. Umie on tak się ustawiać, iż zawsze jest w krytycznem miejscu. To, czego brak Martynie — współdziałanie z pomocą, obstawianie przeciwników, wyczuwanie kierunku, po którym nastąpi podanie piłki, rozumie jak nikt w Polsce. Wadą jego mała waga i wzrost (gra głową przy kornerze) i mała szybkość. Ziemian jest mistrzem w wybijaniu piłki. Przewózkowanie Ziemiana należy do wyjątków. Żaden obrońca w Polsce nie wykazuje w grze tyle ambicji, ofiarności i pracowitości co ten piłkarz. Gdzie piłka, tam Ziemian. To ostatnie jest jednak zarazem jego wadą. W technice wykopu ustępuje Martynie, Bułanowowi, Gałeckiemu i Sośnicy.

Klasą — jako zgrana para — jest dwójka Flieger i Śmiglak. Grając długo razem, wypracowali sobie system obronny, przez który trudno się przedrzeć najlepszym atakom. Para Cyll-Gałecki w bieżącym roku słabsza. Pomoc reprezentacji ma dwu ludzi sztandarowych: Kotlarczyków. Starszy słynie z idealnych podań. Umie on jednem podaniem ruszyć atak z miejsca, potrafi posłać w bój skrzydło, potrafi wynaleźć nieobstawionego łącznika. Umie ściągnąć na siebie przeciwnika i doskonale wyłapuje niecelne podania strony przeciwnej. Dobrze wybija piłkę, aczkolwiek główną jego wartością, jest gra dla ataku. Przed rokiem był ideałem pomocnika. Pisałem wówczas o nim, iż obok Martyny jest graczem, któryby wzbudził zainteresowanie na każdem boisku w Europie. Dziś w jego doskonałości rysuje się już luka. Kotlarczyk nie wytrzymuje tempa. Okazało się to głównie na meczu z Czechosłowacją. Młodszy stanowi 80 procent wartości starszego Kotlarczyka. Poza tem wszystkie powyższe uwagi stosują się do niego. Jako u skrzydłowego brak szybkości bardziej jest widoczny. Makowski rezerwowy (obok Bajorka) gracz Wisły znalazł się w reprezentacji niespodziewanie. Indywidualność jeszcze nieskrystalizowana. Ma dobrą technikę przeciętnego absolwenta nauk Kałuży, Równe pretensje jak Makowski, mają do grania w reprezentacji Kahan, Seichter II (z Polonji), pomocnicy Legji, Warty i Cracovii. Tu klasa jest wyrównana. Najlepiej dla ataku gra Kahan, najszybszym jest Nowakowski, najlepiej ustawia się Przykucki, w pojedynkach i w driblingu wybija się Seichter, dużą wartość przy ogólnie przeciętnych umiejętnościach przedstawia Nagraba z Garbarni. Wadą ogólną skrajnych pomocników jest nieumiejętność współdziałania z atakiem Z środkowych pomocników ewentualnych kandydatów do reprezentacji wybijają się: Gąsior, Wojciechowski i ew. Zwierz II. Gąsior po Kotlarczyku najlepiej umie zasilać atak łatwymi do panowania piłkami, lecz mało ma sił, Wojciechowski pracuje wydatnie, acz mniej stylowo, Zwierz ruchliwy i pracowity, acz nie jest typem pomocnika.

Wogóle środkowych pomocników podobnie jak środkowych napastników brak. Z prawoskrzydłowych Wypijewski jest obecnie najlepszym. Ma ciąg na bramkę, gra głową i strzela najlepiej ze skrzydłowych. Technika jego jednak prymitywna, centry niecelne. Na zmianach i t. p. meandrach kombinacyjnych nie zna się, wózkować nie umie. Konkurentami jego w reprezentacji są Haselbusz, wybijający się wspaniałym biegiem, lecz centrujący za krótko, i również rozporządzający prymitywną techniką, a ze starych mistrzów Kubiński i Adamek. Łącznikami reprezentacji są Pazurek i Nawrot. Pazurek z naszych łączników najbardziej jest agresywny. Gra na przebój idąc dobrze za podaniem, lub otwierając sobie drogę do bramki na własną rękę. Wybitniejszego zmysłu do kombinacji nie posiada. Technika góruje u niego nad taktyką i technicznym umiejętnościom oraz ruchliwości zawdzięcza swą sławę. Kandydatura jego do reprezentacji nie podlega dyskusji. Nawrot jest mistrzem wózka i niezrównany w grze głową. Gra dobrze w trójce środkowej, gorzej z łącznikiem. N. p. kombinacji na zmianę ze skrzydłowym nie umie stosować. Ma manierę przetrzymywania piłki, co jednak nie jest błędem, o ile jego współgracze nie czekają „jak to się skończy z tem wózkowaniem”, lecz wybiegają na pozycję. Najniebezpieczniejszym jest pod bramką dzięki błyskawicznej orjentacji i niezawodnym „główkom”. Brak mu wypracowanego strzału i przeboju. Najlepszym łącznikiem jest obecnie polski Schaffer, Kozok. Potrafi on wygrać cały repertuar. Strzela, kombinuje i idzie na przebój bez zarzutu. Technik najwyższej klasy. Jedyne ale... to brak wytrzymałości. Kozok gra tylko 45 minut. Jednak i w tym czasie niejednokrotnie potrafił on solową akcją zmienić wynik zawodów. Z innych kandydatów do reprezentacji na uwagę zasługują: Przybysz obok Pazurka najlepszy przebojowiec, Steuerman posiadający najdłuższy i najsilniejszy strzał w Polsce (obok przysłowiowej nieruchliwości), Staliński ongiś bez konkurencji w szybkim przeboju, Knioła, Szerfke i Reyman III, który u Czarnych nie może się wygrać w tym stopniu co ongiś w Wiśle. Kierowników napadu, którzy umieją inicjować ataki (nie tylko wykończać) mamy trzech: Reyman I, który gra w reprezentacji, Kałużę i Łańkę. Tylko oni potrafią z jednakową swobodą tak grać skrzydłami, jak i trójką środkową.

Reyman I doskonale strzela piłką nie będącą w ruchu (rzuty wolne) i świetnie zbiera centry. Na środku boiska prowadzi grę skrzydłami (świetne długie podania na skrzydła. Pod bramką stara się sam strzelać. Ma strzał b. silny. Specjalnością Kałuży są podania prostopadłe. Gdy łącznik jest na linji obrońców podanie takie pada za obrońcę, tak iż łącznikowi pozostaje tylko dogonić je i bez ustawiania strzelać. Niedościgniony jest w ustawianiu się, wybieganiu na pozycję i uwalnianiu się od przeciwnika. Piłkę przyjmuje coraz to w inny sposób tak, iż pomocnikowi nigdy nie uda się przewidzieć jaki trick chce Kałuża zastosować. Ostatnio stracił Kałuża strzał. Trzeci kierownik ataku Łańko nie może się doczekać zaszczytu noszenia czerwonej koszulki. Umie b. dużo; z wyjątkiem podań prostopadłych cały repertuar Kałuży. Nie umie jednak chodzić na przeciwnika, brak mu startu i przeboju, Wady równoważą zalety. Innym napastnikiem środkowym jest Nastula. Jest on świetnym wykonawcą pomysłów taktycznych Reymana III, doskonale zamienia centry na bramki, dzięki czemu stoi na czele listy strzelców. Inicjować ataku skrzydłami nie umie. Gdyby jednak nie był chory, zasłużyłby sobie na reprezentację grą swą w b. roku. Jako kandydaci do reprezentacji wchodziliby jeszcze w rachubę Górlitz, Kuchar i Król (za swą grę w początku sezonu). Wybór Reymana jest w danej chwili najtrafniejszy. Z lewoskrzydłowych Balcer wstawiony do reprezentacji rzeczywiście jest najlepszym. Biegiem i przebojem okupuje on braki techniczne (celność center, strzału, gaszenie). Sperling i Szabakiewicz bardziej stylowi grają obecnie słabiej, Rusinek i Rajdek to dopiero zadatki na przyszłość.

Jak więc widzimy reprezentacja jest zestawiona naogół dobrze. Chętnie widzałbym w niej Kozoka i Ziemiana. Makowski mimo, iż zawdzięczają swoje wstawienie jednemu dobremu meczowi nie ma w danej chwili lepszych od siebie konkurentów. W tym składzie reprezentacja nasza powinna wrócić z Gracu z dwoma punktami. Amatorzy wiedeńscy nie powinni być zbyt groźnymi przeciwnikami dla naszych piłkarzy zaprawionych w bojach ligowych. Dr. Stan. Mielech


W PERESPEKTYWIE LAT DZIESIĘCIU

1929.12.26

Stadjon: _ilustrowany tygodnik sportowy. R. 7, 1929, nr 52-53


Czterystu osiemdziesięciu graczy zarejestrował P. Zw. Piłki Nożnej w r. 1929, dwudziesty piąty tysiąc rejestruje obecnie kancelarja związkowa. Dwie cyfry, a między nimi morze wysiłków organizatorów naszego piłkarstwa wraz z jego burzami, przypływami i odpływami. Dwie cyfry zamykające historję rozwoju piłkarstwa w ciągu dziesięciolecia...

Myliłby się ten jednak, ktoby z wzrostu ilości graczy chciał wyciągać wnioski o poziomie sportu piłkarskiego. Porównanie poziomu klasy najwyższej za dawnych czasów a obecnie bynajmniej nie dałoby powodów do optymizmu. Koło roku pańskiego 1920-go były wprawdzie w Polsce 4 dobre drużyny Cracovia, Pogoń, Warta i Wisła. Wśród nich najlepszą była Cracovia. Była to drużyna, na którą nie padł cień podejrzenia o zawodowstwo, złożona z ludzi o najmniej średniem wykształceniu, dbająca o swe miano sportowców-gentlemanów. Drużyna, która w Budapeszcie grała na remis z M. T. K., w Krakowie zwyciężała Simmeringer S. C. 9:1 i 8:1, Floridsdorfer HC 6:1, Admirę 4:2, Sportklub 5:1, Amatorów wiedeńskich 3:0 i t. d., która dawała siedmiu graczy do reprezentacji Polski, zwyciężającej Szwecję w Sztokholmie 2:1, a ośmiu do teamu bijącego Jugosławję w Zagrzebiu 3:1.

Z chwilą, gdy Cracovia straciła swą drużynę z 1920—21 roku, skończył się złoty okres naszego piłkarstwa. Do głosu przyszła Pogoń. Okres jej hegemonji łączy się z nazwiskami Görlitza, Kuchara, Bacza, Garbienia i Giebartowskiego. Okres ich świetności wystarczył do pięcioletniej hegemonji, poczem rozpoczęła się era Wisły.

Ta oparła się na linji pomocy, Balcerze, Reymanie I i Adamku. O ile Pogoń poprzednio dopiero wtedy mogła sięgnąć po laury gdy słynna jedenastka Cracovii się rozleciała, gdyż za czasów jej świetności stale była bitą, o tyle Wisła supremację swą zawdzięcza wciągnięciu do boju nowych sił.

Tak było aż do roku bieżącego, który przyniósł bezkrólewie. Cracovia bowiem była mistrzem wszystkich czasów, Pogoń i Wisła najlepszemi drużynami w czasie swej kadencji — Garbarnia natomiast jest mistrzem nieuznanym. Nie mówię tu o tem komu aniołek przyniesie na gwiazdkę dwa punkty, kto formalnie będzie uznany za mistrza, lecz o rezultacie na podstawie wyników, który na pierwsze miejsce wysunął Garbarnię. Garbarnia nie usprawiedliwia swych wyników stylem. Mistrz, który prócz wyjątkowej kondycji fizycznej całej drużyny, dobrej linji pomocy i... Pazurka, niczem nie mógł zaimponować po tradycja.ch gry Cracovii, Pogoni i Wiśle nie może się spodziewać uznania. (Mojem zdaniem najgodniejszą tytułu mistrza byłaby Warta za swe wyniki z niemieckiemi drużynami).

Tak więc po dziesięcioleciu nie możemy mówić o podniesieniu się poziomu czołowej klasy piłkarskiej. Starożytność naszego footbalu szczyci się wielu talentami. Najwybitniejszymi bramkarzami byli ś. p. Popiel, najlepszy dotychczas technik jaki stał między dwoma słupkami, Görlitz, typ goalkeepera w stylu Zsaka i J. Loth bajeczny naturalny talent. Obecnie mamy bramkarzy więcej, lecz zdolności skumulowane u tamtych są u obecnych jakoby rozproszone. Więc — Kisieliński ma wybiegi Lotha, ale nie umie tak jak tamten bronić dolnych strzałów, Skwarczyński sposobem chwytania piłki i robinsonadami przypomina Popiela, brak natomiast wybiegów i opanowania nerwowego. Mila i Fontowicz przypominają więcej Görlitza. Dobrym jest Domański.

Obrońców dawnej szkoły Gintla, Fryca, Sztencla, Marczewskiego, Giebartowskiego przewyższa Martyna długością wykopu a Bułanow startem do piłki. Porównanie tu trudniejsze ponieważ, skutkiem zmiany przepisów zmienił się i sposób gry obrońców.

Dawna pomoc reprezentowaną była przez Synowca mistrza ustawiania, Cikowskiego, Spojdę, Hankego i. Stycznia; teraźniejszość szczyci się Kotlarczykiem I. Wprawdzie tak stylowego pomocnika Polska nie miała, jednak Kotlarczykowi brak strzału Cikowskiego i jego żelaznej wytrzymałości. Niema dziś pomocnika, któryby umiał tak wózkować jak Spojda, tak grać głową jak Synowiec lub Kowalski I.

W linji napadu ciągle widzimy dawną gwardję jako najlepszych... obecnie napastników. Wspomnę Kałużę, Reymana I, Sperlinga. Teraźniejszość dała do reprezentacji Kozoka i Pazurka, graczy oczywiście dużej klasy oraz Wypijewskiego (mniejszej), me wyłoniła natomiast kierownika napadu. Po Kałuży i Reymanie I nie widać następców.

Styl gry napadu o tyle uległ zmianie, iż obecnie więcej się gra na tempo, a mniej na dokładność. Styl reprezentuje jeszcze Cracovia, Wisła, Warta i Legja (ta ostatnia w bieżącym roku trochę „zdziczała”) Kilka drużyn jest jeszcze na pograniczu kombinacji i gry na tempo, reszta uprawia „hurra footbal”.

Mimo, iż bilans najwyższej klasy w porównaniu z dawną szkołą nie kształtuje się dodatnio, ogólny bilans dziesięciolecia zamykamy plusem. Olbrzymią bowiem pozycję stanowi rozrośnięcie się footbalu wszerz, podniesienie 6ię klasy średniej i wzrost zainteresowania się szerokich warstw piłkarstwem.

Przykład Garbarni, która wyszedłszy z mroków B klasy w pierwszym roku pobytu w Lidze zdobyła mistrzostwo, świadczy, jaką kopalnią talentów jest nasza A klasa. Niewątpliwie podobnych Garbarni drużyn dałoby się kilka złożyć.

Rozwój footbalu wszerz jest zahamowany zakazem należenia młodzieży szkolnej do klubów. Gdyby władze szkolne zorganizowały rozgrywki piłkarskie, gdyby P. Z. P. N. nie zapomniał o swoim obowiązku w tym kierunku, zakaz może w zasadzie z dobrych intencji wypływający nie przyniósłby piłkarstwu takiej szkody.

Wzrost zainteresowania się publiczności trzeba przypisać powstaniu Ligi, no i prasie sportowej fachowej i codziennej, która obecnie idąc z duchem czasu coraz więcej miejsca poświęca sportowi.

Chcąc pisać o duchu czasu musiałbym napisać panegiryk prasie sportowej. Tego ducha nie mam zamiaru wywoływać i kończę uwagą, iż piłka nożna w Polsce stoi, na mocnych nogach, byle tylko w pracy nie ustawać.

Dr St. Mielech.