Artykuły prasowe. Piłka nożna 1949

Z Historia Wisły

Spis treści

Artykuły prasowe. Piłka nożna 1949


Zebranie sekcji w lokalu klubowym przy ul. Retoryka 1, 17 I

‎‎‎

Echo Krakowa. 1949, nr 15 (16 I) nr 1021

W ZWIĄZKU Z POWROTEM TRENERA KUCHYNKI Z URLOPU Z PRAGI, kierownictwo sekcji piłki nożnej T. S. Wisła zawiadamia wszystkich zawodników i członków sekcji, że w poniedziałek 17 stycznia br. o godz. 18-tej odbędzie się zebranie sekcji w lokalu klubowym przy ul. Retoryka 1.

Regularne treningi sekcji piłki nożnej rozpoczynają się we wtorek 18 stycznia br.


Na roczne Walne Zgromadzenie Krak. OZPN — TS Wisła zgłosiła następujący wniosek

Sport. 1949, nr 8

1949.01.24

Kraków, (tel.) Na roczne Walne Zgromadzenie Krak. OZPN — TS Wisła zgłosiła następujący wniosek: 1) Zawody piłki nożnej mogą się jedynie odbywać w czasie: najwcześniej od połowy marca do najpóźniej połowy listopada z czterotygodniową przerwą wakacyjną od połowy lipca do potowy sierpnia 2) żaden zawodnik nie może brać udziału więcej aniżeli w 40 zawodach w ciągu jednego sezonu.

3) Polski Związek Piłki Nożnej ustanowi nagrodę dla najbardziej fair grającej drużyny tak w I-ej jak w Ii-ej Klasie Państwowej (oddzielnie).

4) ZKS Garbarnia i TS Tarnovia zalicza się jako 13 i 14 drużyny do I-ej Klasy Państwowej.

5) Kluby uzyskują 50 proc, zniżkę od wszelkich podatków, opłat skarbowych i komunalnych jak również 33 proc, zniżki kolejowej przy wszelkich przejazdach, na zawody.

6) Należy klubom umożliwić jak najczęstszy kontakt sportowy z zagranicą, a w szczególności z ZSRR.


Ocena zespołu

Sport. 1949, nr 11

1949.02.03

Mocnym akordem sezonu piłkarskiego, była zacięta walka pomiędzy „GWIAZDORAMI” (Wisła) a „PASIAKAMI” (Cracovia), trwająca do ostatniego gwizdka sędziów kończących w listopadową niedzielę rozgrywki klasy państwowej.

Jeszcze nigdy nie było w piłkarstwie tak bezpośredniej walki między miejscowymi rywalami, chociaż historia ich walk jest niemal tak stara jak historia piłkarstwa polskiego. W ubiegłym roku walka o prymat w Krakowie połączona była równocześnie ze zdobyciem tytułu mistrza Polski przez jedną z tych drużyn. Los chciał, że w ostatniej fazie rozgrywek trzeba się było spotkać z Cracovią bezpośrednio na boisku i w dalszym ciągu staczać boje z innymi zespołami, liczyć zdobycze punktowe rywala, oraz przejść całą wojnę nerwów, która na gruncie krakowskim nie jest pozbawiona drobnych ale nie zawsze przyjemnych akcentów.

W efekcie dobrnięto do jednakowe go dorobku punktowego z lepszym stosunkiem bramek, który niestety zadecydować o zdobyciu najzaszczytniejszego tytułu w piłkarstwie. Trzeba było jeszcze raz na boisku podjąć ostateczną walkę. Przegra no ją i kronikarze klubowi w swojej księdze obok dawnych a tak cennych tytułów zapisali nowy — tym razem tytuł wicemistrza Polski na rok 1919.

Te fakty znają wszyscy ale nie sposób je ominąć bo jest to właściwie tło do omówienia krakowskiego zespołu. Droga do ostatniego etapu na boisku Garbarni nie była taka łatwa. Nie trzeba pytać wybitnych fachowców, wystarczy wnikliwe spojrzenie wstecz, aby przyznać Wiślakom znacznie mniejsze szanse zanim obie drużyny wbiegły na boisko. W drugiej rundzie mistrzostw, w bezprzykładnym rozpędzie do czoła tabeli, Wisła z pozycji nadającej się tylko na środkowe miejsce w tabeli dobrnęła do czoła. Trzynaście spotkań jesiennych to niemal trzynaście sukcesów, przegrodzonych tylko dwoma remisami w końcowym okresie. Od zwycięstwa do zwycięstwa, to nie łatwa sprawa, pił ka nie uznaje pewniaków a nikt z całego pola nie chciał się wcześnie podać dać i w trudnej walce zmuszał Wiślaków, do pełnego wysiłku, większego nawet niż ze stosunku bramek może to wynikać.

Były wypadki, że jedno kopnięcie, czy jeden rzut karny mógł przekreślić całą drogę do tytułu. Ile to wysiłków i nerwów kosztuje wiemy dobrze ale nie bądźmy gołosłowni. Z 3 rzutów karnych, którym oparł się Jurowicz, tylko jeden puszczony do siatki przekreślał cały dorobek. Na meczu z Cracovią w chwili kiedy Jabłoński wykonywał rzut w spotkaniu poznańskim, kiedy piłkę ustawiał na punkcie Kaźmierczak a Mietek Gracz z rozpaczy bił czołem w boisko, na boisku Widzewa — w tych 3 wypadkach Jurowicz wytrzymał nerwowo i w ostatniej chwili nie zaprzepaścił wysiłku całego zespołu. W takich warunkach Wisła doszła do końca rozgrywek, w których każdy mógł coś stracić, ale ona nie, bo wychodząc na boisko zawodnicy widzieli, że ani na chwilę nie może im się powinąć noga. Cracovia z zapasem punktów z pierwszej rundy miała spokojniejszy żywot, nerwy nie paraliżowały, przez tak długi okres czasu każdego kopnięcia piłki.

Na wiosną Wiślacy grali jak szary zespół z środka tabeli, a nawet zdawano się że mogą grawitować do dołu a nie walczyć o pierwszeństwo. Przy końcu maja zostali zepchnięci na 11 pozycję tabeli, nawet Tarnowia odebrała im punkty, a nowoprzybyły trener Kuhynka chyba z uczuciem chęci szybkiego powrotu do Pragi patrzył na pogrom jaki Wiślakom sprawił na ich boisku RYMER. Kuhynka został a wraz z nim rozpoczęły się lepsze czasy. Jeszcze nic nie świadczyło o zapisach na mistrzostwo, chociaż sami zawodnicy wypowiadali się całkiem niedwuznacznie o roli jaką chcą w jesiennej rundzie odegrać.

Kandydatów na mistrzostwo było wtedy 2. Ruch który wydawał się być na najlepszej drodze mając rewanżowe spotkanie, z drugim kandydatem Cracovią, na własnym boisku. Ta ostatnia wyprzedzała na półmetku Wisłę 6 punktami. Ale rozmach Wisły przeszedł wszelkie oczekiwania, idąc od zwycięstwa do zwycięstwa zaczęła krok za krokiem przybliżać się do swojej rywalki i przy beznadziejnej formie chorzowskiego zespołu zajęła miejsce Ruchu w walce o prymat, przenosząc ją tym sposobem wyłącznie na krakowskie podwórko. Bezpośrednie spotkanie z Cracovią nie rozstrzygnęło nic na przyszłość. Nerwy zaczęły odgrywać coraz większą rolę bano się nieobliczonego kapnięcia a strach przed przypadkową ręką paraliżował ruchy obrońców. Punktu nie wolno było stracić. Wysiłek na boisku Warty, opór stawiany przez Widzew i Rymer dopełnili reszty. Szczytowej formy zespołu grającego bez potknięcia się nie uda się nigdy rozłożyć na długie miesiące, jeżeli zespół ten liczy tylko 12 graczy.

Dochodzimy do sedna Sprawy. Wyczerpały się siły, ostatnim rozpędem przybrnięto przez przeszkody, a w szeregach Wisły nie było żadnych uzupełnień. Stale te same nazwiska, najwyżej okolicznościowo na zmienionych pozycjach. Żelazny skład Wisły, musiał walczyć bez oczekiwania na chwilę odpoczynku, bo nie miał go kto zastąpić. Jakim wtedy zbawieniem było by wprowadzenie nieco słabszych ale niezmęczonych graczy, takich jak dawniej wiele razy klub krakowski potrafił wprowadzić i zadziwić znawców. Dawniej bywały doskonałe rezerwy i wspaniali juniorzy. W ubiegłym sezonie zabrakło tego bo rezerwa ligowa plącze się gdzieś na szarym końcu tabeli krakowskiej klasy A. kiedy taki sam zespół Cracovii należy do najlepszych. Wysiłek włożony w odrabianie wiosennych strat kosztował cały zapas energii, co przy braku rezerw nie mogło przeminąć bez żadnych jaskrawych odznak.

W takiej chwili wypadła decydują ca rozgrywka i dla realnie myślących nie było już żadną tajemnicą po której stronie jest więcej szans.

Rzeczywiście pozostało tylko wicemistrzostwo. Ten sukces jest niewątpliwie większy jeżeli się zważy w jakich warunkach został uzyskany.

Jesienną rundę mistrzostw zespół krakowski zakończył imponującym rezultatem — ani jednej porażki przy Z remisach, daje dorobek 24 punktów na jesienną rundę. Takimi cyframi rzadko kto już nie tylko w krajowej skali może się pochwalić ale nie wie le odpowiedników doszukamy się na boiskach zagranicznych.

Wisła jest drużyną stylową, powojenne lata nie odebrały jej splendoru zespołu witanego przez publiczność pewną prawdziwej sztuki piłkarskiej ze strony czerwonych koszul. Przy całym kunszcie szkoły krakowskiej Wiślacy nigdy nie rezygnowali ze skuteczności, bo wystarczy przypomnieć ta kich starych asów jak Reyman i Balcer dla których końcowy efekt był zawsze znacznie bliższy niż techniczne popisy z piłką. Ten styl w miarę możności utrzymują „gwiazdory” obecnie i w efekcie w tabeli strzelonych bramek stoją na czele innych zespołów. Pracę trenera Kuhynki widać wyraźnie. Można mieć tylko zastrzeże nie co do systemu gry.

Czerwoni stosują dziwny wariant systemu „trzech obrońców”. Nie chcą się pozbyć Wszędobylskiego Legutki pozwalają mu hasać po całym boisku a w roli stopera występują na prze mian boczni pomocnicy raz lewy, raz prawy w zależności od sytuacji.

Nie wiemy jakimi względami po dyktowane są te znaczne odchyleni.

Być może konserwatyzm gra tu główną rolę, albo też niechęć Legutki do działania w tyle pośrodku obrońców Tak czy inaczej modyfikacja ta nie u da się utrzymać na dłuższą metę Nie wolno liczyć na wspaniałomyślność czy też brak myśli u przeciwników, wcześniej czy później zajdą luki w takim ułożeniu bloku obronnego — wystarczy tylko głębsza chwila zastanowienia Przesunięcie Legutki na boczną pomoc nie odbierze mu wartości a zyska przez. to śmiałość budowania gry w środku pola, co przy niezmiennym stoperze zapewni drużynie pole przed własną bramką.

Okrasą zespołu Wisły, jest napad, mając swój najmocniejszy punkt w MIETKU GRACZU. Łącznik fen jest motorem wszystkich akcji i tylko, jego forma decyduje o niciach łączących resztę kolegów. Zalet jego nie będziemy wymieniać, każdy zna je dobrze. KOHUT na środku zapisał się ja ko król strzelców ligowych i zdobył sobie miano „postrachu” wszystkich bramkarzy. Para ta w momentach zgodnej współpracy w grze może być ozdobą nie tylko linii klubowej ale aspiracje ich są słuszne do noszenia koszulek reprezentacyjnych Z lewego, boku w miarę możności sekunduję im MAMON. O mały włos nie ściągnął nieszczęścia bo 1uż wielu przeciwników liczyło za wcześnie zdobyte punkty walkowerem na Wiśle a tymczasem Mamon zrobił milsza niespodziankę rozgrywając się coraz lepiej. tak, że na jesieni należał już do czołówki naszych skrzydłowych Jego kolega z prawej strony CISOWSKI 1est znacznie słabszy, bo mimo wsparcia jakie ma od Gracza nie umie sic uwolnić od obrońcy i razi swoja nic zaradnością. Ostatni z ofensywy RUPA jest w całej piątce również ostatni w umiejętnościach piłkarskich.

W linii pomocy I.EGUTKO w roi „latającego Holendra” jest ruchliwy., I wytrzymały, o dobrej technice, ale sam nie może wiele zdziałać, ponieważ koledzy z boków jego nie reprezentują żadnej klasy a tylko mogą dostosować się do gry na lepszym poziomie ambicją i wytrzymałością. Boczni nadrabiają jak umią swoje braki bo i para obrońców nie błyszczy dużą klasą. Chorowity FLANEK nie zrobił przez rok żadnych postępów z trudnością przyjmuje na siebie obowiązki krycia skrzydłowego i razem z ostatnio grającym partnerem — Kubikiem nie daje pewności powstrzymania ataku Na szczęście pozostał leszcze JUROWICZ Bramkarz „czerwonych” ma opinię nerwowego, czemu zaprzeczył w trudnych momentach obrony trzech rzutów karnych 1 właśnie jemu za te decydujące chwile należą się słowa uznania.

Dalej nie ma co wymieniać nazwisk. Wisła nie wymieniała graczy bo do poziomu swojego reprezentacyjnego składu może ich włączyć najwyżej 13, Za mało jak na aspiracje mistrza Polski.

Trener Kuhynka pracuje w dalszym ciągu i będzie miał w opiece Wisłę, zapoznał się zapewne z brakami i zdając sobie sprawę z konieczności wybitnej troski o narybek, prawdopodobnie z takim samym zapałem jak w ubiegłym sezonie nad pierwszą drużyną będzie pracował nad rezerwami.

Powinno to dać realne wyniki zanim brak uzupełnień w ligowej 11 nie stanie się palącym problemem być albo nie być czołowym zespołem w Polsce.


Rozmowa z kier. Paudynem. III

‎‎‎

Echo Krakowa. 1949, nr 65 (7 III) nr 1071

W rezerwie mamy kilku juniorów i paru utalentowanych graczy z drużyny lb, do których należą przede wszystkim Wójcik, Snopkowski i Kotaba. Treningi młodszych naszych drużyn prowadzić będzie obecnie dawny nasz zawodnik Artur Woźniak.

Przerwa zimowa pomogła niektórym naszym zawodnikom jak Flankowi i Legutce do wyleczenia starych kontuzji z poprzedniego sezonu tak, że do nadchodzących rozgrywek Staną oni już z pełnym zapasem sił.

—A CZY WISŁA NOSI SIE Z ZAMIAREM SPROWADZENIA W BIEŻ. ROKU JAKIEJŚ DRUŻYNY ZAGRANICZNEJ? —Oczywiście, Nie zapominając o rozgrywkach ligowych, staramy się również o nawiązanie kontaktów z piłkarzami czeskimi i węgierskimi, których chcemy sprowadzić do Krakowa w okresie Świąt Wielkanocnych.

Cieszymy się bardzo, że współpraca z naszymi nowymi władzami układa się bardzo pomyślnie. Dostajemy obecnie dużą pomoc finansową i w sprzęcie. Szczególnie aktywną pracą pomaga nam kpt. Żmudziński — kończy rozmowę kier. Paudyn.

Na koniec jeszcze jedna wiadomość dla kibiców Wiały. W rozgrywkach mistrzowskich Wiślacy występować będą obecnie w czerwonych koszulkach i niebieskich spodenkach.


GWARDIA — WISŁA zdobyła tytuł mistrza rundy wiosennej

Sport. 1949, nr 55

1949.07.07

GWARDIA — WISŁA zdobyła tytuł mistrza rundy wiosennej zasłużenie. Poniosła tylko jedną porażkę z lokalnym rywalem Ogniwem Cracovią i w ostatnim meczu na własnym boisku zremisowała z Wartą. Na wyjazdach Wisła nie straciła ani jednego punktu odnosząc rekordowe zwycięstwo nad ŁKS-em 8:2. Forma drużyny stabilizowała, się z meczu na mecz. Wszystkie linie są idealnie wyrównane. Powrót do formy Kohuta, oraz nieobliczalne rajdy Cisowskiego powodują, że napad Gwardii Wisły jest najniebezpieczniejszą formacją dla wszystkich przeciwników. Pomoc, dzięki Szczurkowi przejęła nowoczesny system gry. Niezawodna obrona Dudek — Flanek z Jurewiczem w bramce jest najtrudniejszą linią do przejścia.

Niezwykła plotka o rozpadzie Wisły. X

‎‎‎

Echo Krakowskie. 1949, nr 295 (29 X) nr 1300



Po Krakowie krąży od kilku dni niezwykła plotka. Oto według tej „bujdy", krakowska Gwardia ma się w niedługim czasie rozlecieć w puch. Mieczysław Gracz ma rzekomo przejść do Ogniwa Cracovii, bracia Wapiennicy, Flanek, Jurowicz i Kohut— do Garbarni, reszta zaś graczy Gwardii ma być uzupełniona zawodnikami drużyn wojskowych z innych okręgów.

Jak nas informuje sekretarz Gwardii, Voigt — plotka ta oczy­ wiście jest wyssana z palca. Nikt z graczy Gwardii nie ma zamiaru opuszczać drużyny mistrza Polski.

Najciekawsze w tej plotce jest to, że o rzekomym przejściu Gracza, zadecydowało Centralne Zrzeszenie Ogniwa w Warszawie.

Gracz, który zatrudniony jest w samorządzie krakowskim, zmuszony był — rzekomo — przejść, do Ogniwa Cracovii.

Kraków był plotkarski i został nim nawet w sferach sportowych. Niezwykła plotka pochodzi oczywiście z agencji: J. P. P. („jedna pani powiedziała").

przyp. red.)


Podsumowanie

Sport. 1949, nr 92

1949.11.14

W ubiegłą niedzielę zamknęły swoje podwoje stadiony klubów ligowych, po raz ostatni tłumy widzów zapełniły trybuny, by przyglądać się zmaganiom swoich pupilów.

Już na kilka tygodni przed zakończeniem rozgrywek rozstrzygnęła się sprawa tytułu mistrzowskiego. W czwartych po wojnie rozgrywkach o mistrzostwo Polski zwyciężyła drużyna krakowskiej Gwardii.

Drużynę tę w poprzednich latach prześladował wybitny pech.

W roku 1946, kiedy to zdawała się być bezkonkurencyjna w kraju, gdy jak równa z równymi walczyła z najlepszymi drużynami zagranicznymi brak szczęścia pozbawił ją szans zdobycia tytułu mistrza Polski. Przegrała w półfinale z POLONIĄ, warszawską, która pierwszy raz wpisała nazwę swego klubu na listę powojennych mistrzów.

W rok później na drodze stanęła WARTA. Pech, i tym razem nie opuścił „czerwonych“. Kontuzje i dyskwalifikacje zmniejszyły siłę bojową zespołu. Na tronie mistrzowskim zasiadła Warta, a ówczesna Wisła musiała zadowolić się trzecim miejscem.

I W ubiegłym roku Wisła po słabej rundzie wiosennej wspaniałym finiszem w jesieni wydostała się na pierwsze miejsce w tabeli, ale na samej mecie zabrakło jej sił do decydującego uderzenia. W meczu finałowym ze swoją odwieczną rywalką Cracovią przegrała, kontentując się powtórnie tytułem wicemistrza.

I nareszcie przyszedł rok 1949.

Doskonale przygotowany zespół wspaniale wystartował, zdobywając „w cuglach“ tytuł mistrza wiosennego. Pod opieką pionu Gwardii gracze mieli zapewnione idealne warunki treningowe.

Na początku drugiej rundy wydawało się, że Gwardia przeżywa załamanie, że znów powtórzy się historia z lat poprzednich. Gwardziści wykazali jednak wielki hart i silną wolę. Zabrakło w drużynie Gracza i Szczurka, trzeba było poczynić w poszczególnych liniach przegrupowania. Szczęśliwie przezwyciężono, zarysowujący się kryzys formy i Gwardia zdecydowanie uplasowała się na pierwszym miejscu. Zdobyła nareszcie upragniony tytuł mistrza Polski, wyprzedziła swego rywala Ogniwo - Cracovię.

Gwardia rzetelnie zapracowała na sukces, była najrówniejszą drużyną mistrzostw. Szereg jej graczy wielokrotnie reprezentowało w bieżącym sezonie barwy narodowe, broniąc je zawsze godnie i dzielnie.

Gwardziści utrzymali i umocnili hegemonię grodu podwawelskiego w piłkarstwie. Tytuł mistrza dostał się w godne ręce. Gratulujemy sympatycznemu zespołowi krakowskiemu sukcesu, gratulujemy, wyniku, uzyskanego po rzetelnej pracy. Życzymy Gwardii dalszych sukcesów w odrodzonym socjalistycznym sporcie.

Sport. 1949, nr 93

1949.11.17

Liga zakończyła II-gą po wojnie kampanię. Na ten moment czekaliśmy przede wszystkim statystycy. Jeszcze nie przebrzmiały gwizdki arbitrów oznajmiające zakończenie rozgrywek, gdy z namiętnością rzucił1 się na materiał skrzętnie zbierany w ciągu 9 miesięcy. Bramki, punkty, składy osobowe, ilość widzów, rekordy frekwencji, komunikaty WG i D donoszące o karach naganach, dyskwalifikacjach, cyfry cyfry, cyfry.... Wszystko to w ich rękach nabrało nowej, żywej treści, stało się ilustracją doli i niedoli klubów, zespołów zawodników w Ich całorocznych bojach na zielonej murawie.

„BOHATER” II-GIEJ RUNDY Może dlatego, że sprawa tytułu mistrzowskiego rozstrzygnęła się na trzy tygodnie przed zakończeniem, a może i dlatego, że u dołu tabeli toczyła się bardziej emocjonująca, dramatyczna walka, losem bytomskiej Polonii zajmowano się obszerniej bardziej szczegółowo niż nowokreowanym mistrzem Polski — krakowską Gwardią. Faktem jest, że degradacja bytomian wy wołała duży żal. Nic dziwnego — zdobyli oni sobie na wszystkich boiskach znaczną sympatię i uznanie dla walorów piłkarskich.

Mistrz Polski Gwardia pomaga LZS-om. XI

Echo Krakowskie. 1949, nr 319 (22 XI) nr 1224

‎‎‎



Wśród licznych telegramów gratulacyjnych dla nowo kreowanego Mistrza Polski w piłce nożnej, krakowskiej Gwardii, znalazła się moc depesz od LZS-ów. Do wodzi to coraz większej łączności sportowców miasta z wsią.

Dwa pisma gratulacyjne, jedno podpisane „Chłopcy z Porąbki" drugie od LZS Czartak w Świnnej Porębie, zawierały w zakończeniu prośbę o pomoc w postaci sprzętu piłkarskiego. Pomoc tę . otrzymają! Gospodarz Gwardii krakowskiej, po przeglądnięciu inwentarza klubowego, przęśle sportowcom wiejskim, praktyczne podziękowanie za szczere gratulacje. jw.

Wieczorek mistrzów KS Gwardii

‎‎‎

Echo Krakowskie. 1949, nr 320 (23 XI) nr 1325


KS Gwardia Kraków urządził dla zawodników sekcji piłki nożnej wieczór towarzyski, na którym wiceprezes zarządu głównego ZS Gwardia płk Minecki oraz prezes KS Gwardia płk Duda, wręczyli zawodnikom upominki i dyplomy za zdobycie mistrzostwa Polski w piłce nożnej na rok 1949/50.

W miłym wieczorze wzięli udział przedstawiciele GUKF płk Czernik, mjr Sznajder, dyr. WUKF płk Kasprzyk, przewodniczący ORZZ Kozub, prezes KOZPN mgr Filipkiewicz oraz przedstawiciele prasy.

Kapitan drużyny Jurowicz odczytał rezolucję, w której zdementował wszelkie pogłoski o rzekomym odejściu czołowych zawodników z KS Gwardia.

Sport. 1949, nr 95

1949.11.24

KRAKÓW. Z okazji zdobycia mistrzostwa Polski przez drużynę piłkarską „Gwardia” krakowska zorganizowała uroczysty wieczór, na który przybyli m. in. delegat Żarz. Gł. ZS „Gwardia” płk. Minecki, przedstawiciel GUKF — płk. Czarnik, przedstawiciele PZPN WUKF, ORZZ związków sportowych, pełny zarząd krakowskiej „Gwardii” z prezesem płk. Dudą na czele, kierownictwo i zawodnicy.

Zagajając uroczystość, płk. Duda stwierdził, że zdobycie zaszczytnego tytułu przez piłkarzy „Gwardii” jest wynikiem harmonijnej współpracy za rządu Zrzeszenia, kierownictwa i zawodników. Taka współpraca wydała rezultaty nie tylko na odcinku sportu, ale w dziedzinie wychowania ideowego.

Imieniem mistrzowskiej drużyny „Gwardii” przemawiał jej kapitan — Jurowicz.

Piłkarze mistrzowskiej drużyny obdarowani zostali przez Zarząd Główny ,Gwardii” i przez zarząd klubu cennymi upominkami.