Artykuły prasowe o historii TS Wisła i historii piłki nożnej

Z Historia Wisły



Spis treści

Ze wspomnień piłkarza.

1923.12.24 Przegląd Sportowy : 1923, nr 51

T. Synowiec.


Przyjazd Czarnych do Krakowa w maju r. 1906 wprowadził przewrót w zupełnie dziko dotąd uprawianym sporcie piłkarskim. Kraków wystawił przeciw ukostjumowanym gościom swoją elitę z parku i błoń, która wystąpiła do walki w mundurkach uczniowskich. Byłem podówczas w parku, zdała poprzez szeregi zgrupowanych dookoła boiska widzów obserwowałem figury graczy i piłkę, fruwającą często w górnych przestworach — lecz żal mi było 20 halerzy zapłacić za wstęp, a do „wtryny“ nie miałem nigdy inklinacji (raz tylko w r. 1909, kiedy Cracovia grała na błoniach w czasie ulewnego deszczu z Koszycami, popełniłem tę zbrodnię, już jako juniorek Cracovii i wdarłem się z falą innych w samo pobliże boiska). Gdybym był przeczuł, że ten pierwszy mecz w Krakowie będzie historycznym dla krakowskiego piłkarstwa, byłbym z pewnością — per fas et nefas — znalazł się pomiędzy widzami. Zaraz potem dziwne zaczęły się dziać rzeczy w parku. Furor treningowy ogarnął młodzież, a na boiskach pojawili się gracze w pełnych kostjumach sportowych. Na pierwszy plan wybiły się odrazu dwie drużyny: „białoczerwoni“ pod wodzą Szeligowskiego (dziś profesora uniwersytetu w Wilnie) i „czerwoni“ t. zw. klub Jenknera, między którymi znajdował się czynny jeszcze rok temu jako futbalista Cepurski. Każdy zgadnie, że drużyny te — to dzisiejsze „Cracovia“ i „Wisła“. Większą popularność wśród uczniów zdobyli sobie „białoczerwoni“ a to dzięki Szeligowskiemu. Niewielkiego wzrostu, niesłychanie zręczny, wytrwały i szybki, dobry „dribbler“ (zwykle kopał piłkę w przód i przeskakiwał wyciągniętą nogę przeciwnika), a przedewszystkiem straszny strzelec, przytem skromny i ujmujący w obejściu — był on przez szereg lat ideałem i przedmiotem podziwu dla całej młodzieży krakowskiej. Wątpię, by jaki gracz mógł być bardziej popularnym niż „Staszek”. Na ulicy nie zrobił kroku, by za nim nie sunęła grupka adoratorów.

Wspomnienia Mielecha=

Przegląd Sportowy. R. 2, 1946, nr 4

1946.01.21

Kałużę znałem jeszcze przed rokiem 1912, znałem go z krakowskich Błoń, tej kolebki footbalu i najwspanialszej akademii techniki piłkarskiej. Mieliśmy tam wówczas paczkę, do której należeli Reyman, Świszczowski. Domagalski, Sałasiński. Kowal, Tondos i inni. Już wózki to kręcić umieliśmy, kiwało się przeciwnika dla samej sztuki. Bramka, gdy się uprzednio nie przedriblowało bramkarza, nie była ważna. Dzieliliśmy się zwykle na duże partie i graliśmy od południa do zachodu słońca.

Za dawnych dobrych czasów

Życie Sportowe. R.2, 1947, nr 15 1947.04.14


Dobre czasy? Kiedy właściwie były dobre czasy? Oczywiście wtedy, gdy byliśmy młodzi, kiedy beztrosko kopaliśmy piłkę nożną w nieświadomości, że nas kiedyś będzie los kopał. A choć wówczas również miewaliśmy różne martwienia, optymizm wspomnień pokrył nędze i cienie owych czasów i stare czasy zostały dobrymi czasami.

A więc za dawnych dobrych czasów — to będzie w Krakowie, to będzie około roku 1906. albo później około 1912, lub nawet po wojnie światowej. To będzie wówczas, gdy sport się rodził. Sport polski rodził się bowiem dwukrotnie, raz około 1905 roku, kiedy to prof. Jordan zaraził bakcylom sportu młodzież krakowską i lwowską, po raz drugi po odzyskaniu niepodległości, gdy powstawały związki sportowe i kiedy dziewicze pod względem sportowym rubieże Rzplitej usportowiły się.

Sport po urodzeniu się nie bardzo wiedział co robić. Bo i skąd? Przepisów sportowych jeszcze nie było, sport uprawiało się na małych owalnych boiskach w Parku Jordana, gdzie bramki miały 3 m wysokości a 2 ½ szerokości, a gdzie piłkę kopało się w ubraniach i czapkach na głowie; młodzież nie miała skąd wzorów brać, bo wtedy nawet jeszcze kin nie było, a takie prototypy kina, jak „Cyrk Edison" w Krakowie lub „iluzjony" w Warszawie, kronik sportowych nie dawały.

W Parku Jordana były dla młodzieży gimnazjalnej zorganizowane „gry i zabawy". Dziwne to były gry i jeszcze dziwniejsze przyrządy do nich.

Był tam n. p. taki wysoki trójnóg z drzewa, który otaczaliśmy kołem i kopiąc piłkę staraliśmy się nią trafić w ten pytyjski mebel. Jeden z zawodników bronił trójnoga odkopując piłkę, gdy jednak dopuścił do trafienia piłką w ten dziwny przyrząd, zostawał zluzowany przez nowego obrońcę.

Grywaliśmy w Parku Jordana, w jakąś „piłkę bębenkową"; gra ta polegała na podbijaniu piłki tenisowej czymś w rodzaju tamburine i liczeniu punktów, Jak przy siatkówce. Przypuszczam, że z tego sportu powstało powiedzenie o podbijaniu komuś bębenka. Były jeszcze inne gry i zabawy, ale te wszystkie sersa, piły lekarskie i palanty nie pociągały nas.

My chcieliśmy kopać piłkę nożną, tak jak „kluby", a w ostateczności, gdy piłki nożnej nie można było dostać, prosiliśmy instruktorów o krążnik.

Gry prowadzili „instruktorzy"; byli to uczniowie z wyższych klas gimnazjalnych, którzy jednak o sporcie nie mieli pojęcia, a prowadzenie gier przez nich polegało ha łagodzeniu naszych sporów i bójek w czasie gry perswazją lub rękoczynem, oraz na wypożyczaniu od starego Mikołaja sprzętu dla ćwiczebnej grupy. Kto to był Mikołaj? To państwo nie wiedzą? Kierownikiem zabaw w Parku był dr Tokarski, a Mikołaj nominalnie był tylko dozorcą, ale ponieważ do jego obowiązków należało przechowywanie i wydawanie grapom ćwiczebnym sprzętu sportowego należącego do inwentarza Parku Jordana — stary Mikołaj stał się dyktatorem sportu. Od niego zależało, czy przyszedłszy do Parku na „gry i zabawy" będziemy przez 2 godziny nadziewać na patyk kółka, czy też „kopali meczą". Mikołaj — to była taka namiastka dzisiejszego PUWF.

Instruktorzy ówcześni, jak wspomniałem, na wychowaniu fizycznym się nie znali. Jeżeli ktoś nas instruował w tych czasach, to stary Mikołaj, który w czasie naszych meczów stojąc na oucie i pykając fajeczkę wołał: „górą chłapała, górą, nie kopać się po nogach!". Te słowa najstarszego trenera Polski głęboko weszły w pamięć piłkarzy. Wszyscy późniejsi trenerzy nie zdołali wykorzenić Mikołajewskiej metody i do dzisiejszego dnia nasi piłkarze grają górą jak się mówiło we Lwowie „na hop-ezturk".

Pierwsze mecze z drużynami lwowskimi i krakowskimi i pierwsze wizyty w Krakowie zagranicznych drużyn Troppauer Sportverein, Kassai Athletikai Clubu, orna Diany z Katowic sprowadziły przewrót w pojęciach sportowych podwawelskiego grodu, z Parku Jordana sport przeniósł się na Błonia. Mali zaczęli naśladować starszych i to co widzieli na „prawdziwych" meczach zaczęli stosować na swoich: przede wszystkim postarali się ulepszyć swój pogląd sportowy. Po starych spodniach poszły nożyce i wnet dzikie postacie młodzieńców z nagimi kolanami i rozwianym włosem zaczęły straszyć cnotliwe matrony krakowskie spacerujące po deptaku. Jak grzyby na deszczu powstawały kluby szkolne i błoniowe. Ponieważ w krakowskich gimnazjach studiowało wielu młodzieńców z pobliskich miasteczek, wnet zaraza sportowa rozniosła się i sport wykipiał na prowincję. Tam oczywiście ze sportu zrobiono jeszcze większą karykaturę; wnet jednak prowincja aportowe nawiązała stosunki z Krakowem. W tych czasach mój kontakt ze sportem na prowincji ograniczył się do kilku przypadków. Pamiętam mocz na wakacjach w Porębie Wielkiej, gdzie górale pękali ze śmiechu, gdy który z nas odbił piłkę głową i pamiętam jeden mecz wyjazdowy. Przyszedł do nas raz na Błonia pewien facet i zaproponował nam wyjazd do... powiedzmy Bieżanowa, na następujących warunkach: przejazd na gapę pociągiem towarowym i 25 „deko” prawdziwie krakowskiej kiełbasy na osobę Jako dietę. Na takie warunki zgodziliśmy się z entuzjazmem. Mecz doszedł do skutku, ale ponieważ wygraliśmy go, gospodarze wzięli sobie z miejsca rewanż, kiełbasy dostaliśmy tylko po 10 dkg, a co gorsza odmówiono nam protekcji do maszynisty kolejowego, który nas miał odwieźć „bummelzugiem" do Krakowa.

Szkoły za dawnych dobrych czasów tępiły piłkę nożną nie gorzej niż dzisiaj. P. Szymańska miała znakomitego poprzednika w ks. Bieleninie, dyrektorze Seminarium nauczycielskie go, w którym studiował m. in. Kałuża, już wówczas znany w Krakowie jako piłkarz. Mimo, iż grał pod pseudonimem Kowalskiego, ktoś doniósł o jego zamiłowaniach sportowych do dyrekcji uczelni i pewnego dnia Kałuża został wezwany przed srogie oblicze ka. prałata. „O baranku" — mówi mu ksiądz dyrektor — „źle jest z tobą, bo słyszałem, że ty jesteś sławnym bramkarzem". Kałuża uratował się wówczas od kary dając słowo, iż nigdy nie był bramkarzem i że nie będzie, co mu łatwo przyszło, bo grywał w ataku.

Aby władze szkolne wywieść w pole, gimnazjaliści uprawiali sport pod pseudonimami; dziennikarze sportowi byli z nimi w zmowie i w sprawozdaniach używali tylko wymyślnych pseudonimów, jakie sobie gimnazjaliści przybierali. I tak Henio Bilor grywał pod nazwiskiem Heniora, Polaczek jako Polluks, Augenbeck jako Oczko itp. Pewien sportowiec lwowski grał pod nazwiskiem Aneri, co wspak dawało imię sympatia, a było bardzo romantyczne.

Wielkie mecze Cracovii i Wisły przy Krajowym Związku Turystycznym (bo tak brzmiała wówczas pełna nazwa Wisły), odbywały się na Błoniach. Przed każdym meczem zarząd klubu in corpore, członkowie i kibice malowali wapnem auty, wbijali na Błoniach paliki odgraniczając sznurami miejsce przyszłych bojów. Te pali, ki w czasie meczu wędrowały Jak las Makbeta, pod naporem widzów żądnych bezpośrednich wrażeń i wymiary widowni kurczyły się, czym się jednak nikt nie przejmował. Po zlocie grunwaldzkim Jakiś czas kluby korzystały z boiska pozlotowego, które miało trybuny.

PIERWSZY NA ZIEMIACH POLSKICH OFICJALNY POKAZ PIŁKI NOŻNEJ Z UDZIAŁEM PUBLICZNOŚCI. 1891

Echo Krakowa. 1986, nr 37 (21/23 II) nr 12083

KRAKÓW roku 1890 przeżył swoistą nobilitację. Wtedy to bowiem, między innymi za sprawą Rudolfa hrabiego Kinsky ego, prezesa wiedeńskiego Jockey-Clubu, zostało założone w naszym grodzie Towarzystwo Międzynarodowych Wyścigów Konnych, któremu wydzierżawiono tereny przy dzisiejszej alei 3. Maja, tuż za Parkiem dra Jordana.

Rychło jednak okazało się, że bez uszczknięcia niecałego hektara z tego parku nie da się wybudować toru wyścigowego, liczącego pełne 12400 m, a więc tyle, ile mierzył sobie tor lwowski. Wybudować w Krakowie tor krótszy, niż w jakimś tam...

„Tygrysowie”!? Co to, to nie! Przekonano więc statecznego dra Henryka Jordana o absolutnej konieczności odstąpienia tego potrzebnego kawałka parkowego gruntu, byle tylko arystokratyczny Kraków nie był gorszy od plebejskiego Lwowa! Godzi się jednak przyznać, że dr Henryk Jordan otrzymał w formie rekompensaty prawie dwa hektary terenu przyległego do parku od strony miasta oraz odpowiednie środki finansowe na pokrycie kosztów całej tej zamiany. Powiększenie Parku dra Jordana pozwoliło na urządzenie w nim dodatkowych placów do zabaw i gier, w tym najprawdopodobniej owego słynnego boiska ósmego, będącego kolebką polskiej piłki nożnej! I to właśnie była ta „niezwykle istotna sprawa”, załatwiona przez dra Henryka Jordana przed jego wyjazdem do Brunszwiku w listopadzie 1890 r. Wspominałem o niej w poprzednim odcinku, jak i o tym, że w efekcie tej podróży dr Henryk Jordan postanowił ostatecznie włączyć piłkę nożną do programu zajęć w swoim parku.

Kto jednak był realizatorem tej decyzji? Wszak trudno wyobrazić sobie, aby 48-letni wówczas, powszechnie znany i szanowany profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, „stały lekarz domowy” żony arcyksięcia Fryderyka, na co dzień uczył młodzież zawiłych arkanów footballu, nawet jeśli sam lubił weń pograć! Kto więc mógł być pierwszym nauczycielem piłki nożnej w Parku dra Jordana? Osobiście uważam, że był nim jego kierownik — KAZIMIERZ HOMlŃSKI, który towarzyszył drowi Henrykowi Jordanowi w listopadowej podróży do Brunszwiku! Powróciwszy do Krakowa, prawdopodobnie jeszcze w listopadzie 1890 roku Kazimierz Homiński zaczął uczyć gry w piłkę nożną młodzież rzemieślniczą z Parku dra Jordana. Może więc już wtedy ci pierwsi polscy futboliści usłyszeli sakramentalne: „PIŁKA W GRZE”! A oryginalna piłka nożna w Parku dra Jordana była wówczas tylko jedna. dosłownie jedna, co skrupulatnie odnotował w kwietniu 1891 roku Bolesław Filiński w swej rozprawce o tymże parku Młodzież szkolna zetknęła się z piłką nożną w Parku dra Jordana w sezonie letnim 1891 r.

Dlatego oceniając ten sezon, prasa pisała we wrześniu tego roku: „Zwiększona liczba boisk pozwoliła w tym roku postawić na pierwszym planie zabawy, gdy dotąd z powodu szczupłości miejsca ćwiczenia gimnastyczne główną odgrywały rolę. Gdy dotychczasowe zabawy nie wystarczały, wprowadził zarząd wiele nie znanych u nas zabaw, a mających wielką wartość higieniczną, że tylko wspomnimy tu o grze w piłkę nożną... Zabawy te budziły jako nowość wiele zajęcia u publiczności, która licznie się zgromadzała, by się tym szczęśliwie dobranym zabawom przypatrywać, i swoje uznanie wyrażała".

Bardzo liczna, a „wcale wytworna publiczność” przybyła także do Parku dra Jordana w niedzielne popołudnie 30 sierpnia 1891 r. Spowodowały to ładna pogoda oraz zapowiedziana afiszami uroczystość zakończenia kolejnego sezonu letniego w parku, podczas której „STARSI UCZNIOWIE... GRALI W PIŁKĘ NOŻNĄ PRZECIW CHÓROWI RZEMIEŚLNICZEMU”, o czym informowała prasa z października 1891 r.! Zatem nie „kiedyś tam i gdzieś tam”, jak to niesłusznie podaje się w dotychczasowych publikacjach o dziejach polskiej piłki nożnej, ale w PÓŹNE POPOŁUDNIE NIEDZIELNE 30 SIERPNIA 1891 ROKU ODBYŁ SIĘ W PARKU DRA JORDANA W KRAKOWIE PIERWSZY NA ZIEMIACH POLSKICH OFICJALNY POKAZ PIŁKI NOŻNEJ Z UDZIAŁEM PUBLICZNOŚCI!!! RYSZARD WASZTYL

Pionierzy galicyjskiego sportu

Echo Krakowa. 1986, nr 66 (4/6 IV) nr 12112

Pionierzy galicyjskiego sportu, w tym szczególnie futboliści, nie mieli łatwego żywota.

Ceniony dziś krakowski, pisarz i teatrolog, dr praw Tadeusz Kudliński, wspomina tamte sportowe czasy tak: „Przyszła moda na piłkę nożną. Kopałem namiętnie i ja. Jednak piłkarze nie znaleźli uznania u nauczycieli, którzy patrzyli na nas pobłażliwie, nawet z politowaniem. Nie mieli nam za złe, że kopiemy piłkę, tylko że odbijamy ją głową, co — ich zdaniem — musiało się fatalnie odbić na wydajności naszych mózgów. Krótko mówiąc, uważali nas za chłopców straconych dla nauki, ogłupiających się dobrowolnie”.

Jednym z nielicznych pedagogów, którzy nie podzielali tego typu poglądów, był profesor II Szkoły Realnej w Krakowie — Tadeusz Łopuszański. Z jego to właśnie inicjatywy uczniowie tejże szkoły założyli „kółko piłki nożnej pod nazwą Klub Sportowy Wisła”, której historyczną jedenastkę z 1906 roku tworzyli: Józef Szkolnikowski — kapitan zespołu, Bogusław Andziel, Roman Billy. Wiktor Bobrowski, Adam Cerner, Józef Osiński, Adam Różański, Kazimierz Suski, Teofil Sykała, Kazimierz Wachowicz i Roman Wilczyński. Może więc to już o nich śpiewano, że „na krakowskich Plantach leży kupa liści, najpiękniejsi chłopcy to są futboliści”! Gdzieś we wrześniu 1907 roku Wisła przyjęła kilku czołowych piłkarzy Czerwonych, między innymi późniejszego mgra filozofii Wilhelma Cepurskiego oraz profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego i członka Polskiej Akademii Nauk Jana Weyssenhoffa. Z tym też momentem „Wisła przejmuje barwy klubowe Czerwonych, to jest koszulki czerwone, początkowo z niebieską, a później z białą gwiazdą”. Zaś swoją ostateczną nazwę: Towarzystwo Sportowe Wisła, przyjęła, ona z chwilą zatwierdzenia jej statutu przez władze, co nastąpiło 7 lutego 1910 r.

Inauguracyjne zebranie statutowe Wisły odbyło się w środowy wieczór 2 marca 1910 roku, w lokalu Krajowego Związku Turystycznego. mieszczącego się w Pałacu Spiskim przy Rynku Głównym 34. Wybrano na nim pierwszy oficjalny zarząd klubu w składzie: prezes — Tadeusz Łopuszański, wiceprezes — Antoni Januszewski, sekretarz — Wincenty Jała i skarbnik — Walery Górski. Ponadto członkami zarządu zostali także: Wilhelm Cepurski i Jan Weyssenhoff oraz tapicer — Stanisław Pokój i blacharz — Kazimierz Wilkosz.

Zaprezentowany skład zarządu Wisły pozwala niewątpliwie stwierdzić, że od zarania dziejów była ona klubem wszystkich warstw społecznych Krakowa.

Możemy to chyba również zapisać na konto jej założyciela i pierwszego prezesa, profesora Tadeusza Łopuszańskiego, autora wydanej w 1918 roku rozprawki pt. „Zagadnienie wychowania narodowego”, poświęconej edukacji polskiej młodzieży. Ten przyszły wiceminister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego pisał w niej: „W istocie szkoła bywa zwykle emanacją społeczeństwa, widomym objawem jego wewnętrznej jakości. Wynika stąd przede wszystkiem, że wszyscy ci, którzy pracują u nas nad wychowaniem, powinni dążyć do gruntownego poznania potrzeb i właściwości narodu. Nie idzie tu jednak o znajomość ich. powierzchowną. taką jaką w najlepszym razie posiadają nasi inteligenci, nie o znajomość samych Zewnętrznych faktów i dekoracji, nie o znajomość, tej naszej niezaprzeczenie pięknej i poetycznej i umiłowanej przez nas epopei narodowej, ale o uchwycenie tych wewnętrznych przyczyn, które sprawiły, że epopeja ta tak tragiczny miała przebieg, że wielki liczebnie naród okazywał w chwili swych walk taką straszliwą bezsilność, a w epokach pracy pokojowe! cofał się wciąż na wszystkich frontach nie tylko przed silniejszymi, ale i przed jakościowo słabszymi przeciwnikami, Każdy człowiek, mający u nas wpływ na ukształtowanie szkolnictwa, powinien interesować się żywo także współczesnym stanem i życiem całego narodu. Na podstawie takiej znajomości narodu winien i każdy wychowawca i całe sfery zajmujące się sprawą wychowania i szkolnictwa, zbiorową pracą i poważną wymianą myśli sformułować wychowawczy cel naszej szkoły, uświadomić sobie jasno, jakie cechy charakteru ma ona w młodzieży rozwijać, a jakich rozwój tamować, aby spełnić zadanie odrodzenia narodu i wychowania pokoleń, któreby dorosły do wielkości czekających je zadań”! RYSZARD WASZTYL



Było to pół wieku temu, gdy po występie lwowskich „Czarnych” w Parku Jordana

Gazeta Krakowska. 1956, nr 234 (1 X) nr 2505

Było to pół wieku temu, gdy po występie lwowskich „Czarnych” w Parku Jordana, kilkunastu studentów szkoły realnej założyło klub i dało mu nazwę „Wisła”. Barwy czerwone „Wiślacy” Przyjęli po połączeniu się z drugim zespołem studenckim. W jakiś czas później na koszulkach znalazła się biała gwiazda.

Po dwóch latach przyszły pierwsze sukcesy. Remisy z „Czarnymi” 4:4, z lwowską Pogonią” i „Cracoviom” 1:1.

Grano już wtedy na krakowskich Błoniach.

W czasie międzywojennym nie łatwo było zbudować własne boisko.

Klub nie miał bogatych protektorów.

Dopiero w 1922 r. „Wiślacy” rozegrali pierwszy mecz na własnym stadionie (dzisiejsze boisko treningowe). Z każdym rokiem krzepła drużyna, w której pojawiły się już znane nazwiska.

W 1927 r. barw Polski z Norwegią bronił w Oslo obok znanych i renomowanych piłkarzy, jak Kałuża, Reyman i W. Kuchar, młodziutki reprezentant Wisły — Mieczysław Balcer. Zagrał doskonale (strzelił 2 bramki) i przyczynił się do zwycięstwa Polski 4:3. Balcer był nie tylko dobrym piłkarzem ale i doskonałym lekkoatletą. Jako sprinter siał postrach wśród obrońców, zawsze wygrywał z nimi biegowe pojedynki i chwytał nawet najdalej podaną piłkę.

Jak Cracovia miała swego Kałużę, tak najlepszym zawodnikiem Wisły był Henryk Reyman. On to jako kierownik ataku, przez wiele lat wywalczał punkty dla swej drużyny (był „królem strzelców”) i godnie bronił imienia polskiego sportu w kraju i zagranicą. Dziś jest członkiem kapitanatu. Z plejady doskonałych i ofiarnych piłkarzy Wisły wymienić należy ponadto: Adamka, braci Kotlarczyków, zasłużonego mistrza sportu — Jurowicza, Artura i Gracza (obecnych trenerów klubu), Kohuta oraz z obecnej drużyny Machowskiego…

Ze sportowego lamusa

Gazeta Krakowska. 1956, nr 252 (22 X) nr 2523


Pierwszy gol

Wiadomość, że o godz. 5.30 wieczorem rozegrają się w Parku Jordana zapasy między młodzieżą lwowską a krakowską w grze piłką nożną, zgromadziła tam tłumy ciekawej publiczności i młodzieży. Otoczyły one zbitą masą olbrzymie boisko, oczekując niecierpliwie pojawienia się zapaśników...

Z jednej strony boiska stanęli „Czarni”, wyłącznie uczniowie szkoły realnej lwowskiej; po drugiej stronie nasza młodzież szkół średnich. Piłkę położył na środku boiska kierownik zapasów dr Kazimierz Hemerling i dał, znak do rozpoczęcia. Grunt boiska był jeszcze po ostatnich deszczach dość śliski, a trawa utrudniała swobodę ruchów, mimo to od pierwszego momentu walki widać było doskonałe wyrobienie „Czarnych”, wielką zręczność i przytomność. Nasza młodzież w ciężkiej walce dzielnie dotrzymała placu i wykazała zalety, szczególnie w drugiej części matchu, gdy już zapoznali się ze sprawnością przeciwnika”.

Taki oto opis pierwszego meczu piekarskiego w Krakowie zachowały pożółkłe karty gazety sprzed pół wieku.

Z wizytą uczniów szkoły realnej ze Lwowa, którzy na zaproszenie młodzieży krakowskiej rozegrali w dniu 3 czerwca 1906 roku pokazowe spotkanie, rozbiła się „bania” ze sportem w Krakowie. Drużyna lwowska, nosząca nazwę „Czarnych” od czarnych kostiumów z czerwonymi przepaskami, zaprezentowała porywające widowisko. Nic więc dziwnego, że odtąd w Krakowie zaczęły zawiązywać się masowo drużyny piłkarskie i młodzież z zapałem oddawać się piłkarskiej namiętności.

Właściwie jednak prawdziwa gorączka piłkarska wybuchła dopiero na jesieni, kiedy po zimnych i słotnych dniach nastała piękna, słoneczna pogoda. I wtedy właśnie Towarzystwo Zabaw Ruchowych, pierwsza formalna organizacja sportowa w Krakowie, w obliczu żywiołowego i nieskoordynowanego pędu młodzieży do sportu zdecydowało się na urządzenie owych „wielkich zapasów footbalowych”.

Regulamin tego pierwszego w historii piłkarstwa krajowego turnieju przewidywał, że każdy klub zgłoszony do „zapasów” odpadnie od dalszych rozgrywek po przegraniu dwóch meczów pod rząd, lub gdy liczba porażek poniesionych przez drużynę będzie o 2 większa od zwycięstw. W wypadku „skreślenia drużyny z matchu wygrane z nią spotkania nie mogły być zaliczone jej zwycięzcom.

Turniej wywołał duże zainteresowanie pośród młodzieży. Zgłosiło się szesnaście drużyn. Obok silnych i renomowanych zespołów, jak klub „Biało-czerwonych” i klub akademicki „Cracovia“ znalazło się wiele drużyn założonych dopiero w ostatnich tygodniach. Rozgrywki turniejowe miały trwać kilkanaście dni.

Dzień po dniu ciągnęły ku Błoniom, gdzie wytyczono trzy boiska, tłumy młodzieży szkolnej na to niecodzienne widowisko. Przyczynę nie trudno odgadnąć. Prawie wszystkie szkoły wystawiły swoje kluby. Po dwa zespoły zgłosiły Gimnazjum im.

Anny, Sobieskiego i I szkoła realna; po jednej drużynie II realna i Gimnazjum im. Jacka. Nie zabrakło klubu seminarium nauczycielskiego oraz drużyny młodzieży rzemieślniczej, która przyjęła nazwę „Czarnych”.

Za faworytów turnieju uchodziły oczywiście drużyny „Cracovii“ i „Biało-czerwonych”. Nie brały one udziału w rozgrywkach od początku oczekując wyników eliminacji.

Tymczasem liczba drużyn zgłoszonych do turnieju topniała. Odpadały od stawki młodziutkie kluby o fantazyjnych nazwach, owi „Żółci”, „Niebiescy”, „Niebiesko-różowi”, „Biali”, aż na placu boju zostały bardziej zaawansowane w futbalowych umiejętnościach zespoły „Wisły”, „Czerwonych” i kluby Gimnazjum im. Anny oraz Jacka. Rozgrywkom towarzyszyło niesłabnące zainteresowanie publiczności, z czego prasa wyciągnęła wniosek, że „publiczność krakowska polubiła ten sport i chętnie śledzi przebieg tej gry, wysoce interesującej”.

Podczas gdy młode drużyny toczyły z zapałem zażarte boje, „Cracovia“ i „Biało-czerwoni” odbywali niedzielne wycieczki do Bochni i Tarnowa, gdzie rozegrano mecze pokazowe. Zwłaszcza wizyta w Tarnowie miała bardzo uroczystą oprawę. Oto co zapisał ówczesny sprawozdawca: „O godzinie 1.30 orkiestra 11 gimnazjum przyjęła przybyłych dzielnie odegranym marszem powitalnym. Do tłumów młodzieży tarnowskiej prze­ mówił przewodniczący wycieczki krakowskiej, zachęcając, aby zakładała kluby sportowe i w szlachetnych grach szukała rozrywki i hartowała zdrowie”.

Rozegrane tu spotkania pokazowe wywołały żywy poklask. Mimo przegranej tarnowianie pożegnali gości bardzo serdecznie i z orkiestrą odprowadzili na dworzec kolei żelaznej. A poniesiona porażka stała się dla nich „zachętą do tern gorliwszego i umiejętniejszego uprawiania tak dobrego ćwiczenia fizycznego, jakim jest gra w piłkę nożną”.

JERZY ORLEWSKI

Lustgarten o początkach piłki nożnej w Krakowie

Przegląd Sportowy numer 41/1935 strona 3

Gdyby nie było kaloszów...!

Derby krakowskie przed 29 laty

Kraków w maju.

Był mecz piłkarski Cracovia - Wisła, po którym sprawozdawca nie mógł napisać:

..."Derby lokalne oczekiwane były z naprężeniem, a miasto podzieliło się na zwalczające się nawzajem dwa obozy" ...a to dlatego, że wówczas prawie nikt nie wiedział w Krakowie co to jest piłka nożna, a tembardziej jeszcze o Cracovii lub Wiśle.

..."Już na godzinę przed meczem sunęły w stronę boiska sznury taksówek..."

"...a to dlatego, że nie było jeszcze wtedy taksówek, a w piłkę grało się na Błoniach, gdzie można było dojechać conajwyżej "fjakkrem" i to za jakieś 40 "centów"..."

"...Nawet przez dziury w parkanie śledzono z zajęciem przebieg meczu..."

"... gdyż nie było parkanu na boisku, nie było więc i dziur w nim.

"...Trybuny tchnęły atmosferą pełną napięcia..."

"...gdyż nie było trybun, ani nawet wału dla miejsc stojących.

"...Na boisko wbiegły żwawo drużyny..."

"...gdyż obie drużyny były już przed meczem dobrze zmęczone ustawianiem bramek i otaczaniem boiska sznurami.

"...Dobry zazwyczaj sędzia p. Schneider,a słowo "kalosz" służyło do określenia obuwia ochronnego przeciw deszczowi.

A napisać tego tego nie można było jeszcze i dlatego, że mecz ten odbywał się 29 lat temu, w roku 1906 . Spory kęs czasu...

Dziś, w przededniu 30-lecia tego meczu, warto posłuchać, co mówi o nim jeden z uczestników jego, zdaje się, że jedyny, który wytrwał dotychczas wiernie w szeregach sportowców i pracuje niezmordowanie na tej niwie.

- Było to w jesieni 1906 - ciągnie p. dr. Józef Lustgarten - kiedyto w Krakowie odbył się turniej piłkarski z udziałem 16 drużyn. Zorganizował go dr. Tadeusz Konczyński, po powrocie z Anglji. Pierwsze miejsce w turnieju zajęła drużyna "Białoczerwonych", na dalszych uplasowali się Akademicki Klub Footbalowy "Cracovia" , "Czerwoni", zwani popularnie "Klubem Jenknera" i Wisła, której ówczesnym kapitanem był mjr. Szkolnikowski, a opiekunem i prezesem p. Łopuszański, b. wiceminister.

- Na Błoniach krakowskich - opowiada p. Lustgarten - wytyczyliśmy boisko, na którym rozegrano turniej. Po raz pierwszy odbył się tutaj mecz Cracovia-Wisła. Po raz pierwszy wygraliśmy z Wisłą.

- Może nam p. doktór powie coś o składzie drużyn tego pierwszego meczu?

- W bramce Cracovii grał Roman Pollak, obecnie profesor Uniwersytetu Poznańskiego. Obrona: Wójcicki, ś.p. Scholz, b. student z Mittweide, pomoc: Friedberg, ś.p. Boczarski, Miller młodszy; atak: Wojtasiewicz, obecnie profesor gimnazjalny w Tarnowie, Lustgarten, ś.p. Zabża, Miller sen. Na prawym skrzydle było kilku graczy na zmianę. W Wiśle pamiętam grał wówczas Szkolnikowski, obecnie mjr. W.P.

-Jaki był wynik meczu?

- Nie pamiętam dokładnie, ale w każdym razie wygraliśmy.

- Co było dalej?

- Następnego roku przyszły fuzje. Cracovia połączyła się z "Białoczerwonymi", Wisła z "Czerwonymi". Potem doszło nawet do ściślejszej fuzji. Pewnego dnia Wisła "wstąpiła" do Cracovii.

- Jak do tego doszło?

- Całkiem prosto. Przyszli do naszej szatni. Ale po 2 tygodniach poszli i "żyli" odrębnie. Do meczu doszło dopiero w jesieni 1907. Rozegrano go w Parku Jordana i miał charakter treningowy.

- Może coś o takim "wielkim" już meczu Cracovia-Wisła?

- No to chyba o roku 1910. Było to po gościnie Cricketerów wiedeńskich. Graliśmy dalej na Błoniach, ale wtedy było już jakieś 5.000 ludzi.

- A gdzie ich pomieszczono?

- Jakto gdzie? Stali za sznurami, które przed meczem rozciągnięto wokół boiska. Gracze musieli jeszcze przed meczem wkopać bramki w ziemię,a potem można już było zacząć. Na meczu tym debjutował Synowiec. Sędziował pierwszy raz w Krakowie, sędzia międzynarodowy Vykonkal z Wiednia. Wygraliśmy wtedy 2:0.

- Pozatem głośny był mecz w 1913. Wisła sprowadziła wówczas na mecz trzech Czechów, którymi zasiliła drużynę. Wygrała wtedy 1:0. Na szczęście sfotografowano drużyny przed meczem i cała sprawa wydała się. Związek unieważnił spotkanie.

- Który spośród wszystkich dotychczasowych meczów uważa pan doktór za "największy"?

- Trudno na to odpowiedzieć.Na pojęcie "największy" składają się przeróżne czynniki. Najbardziej odpowiadałby - mojem zdaniem - pojęciu temu mecz, który po raz pierwszy wygraliśmy na boisku Wisły w stosunku 2:1. To był chyba "największy"

- A atmosfera meczów? Czy uległa jakiejś zmianie?

- Istnieje w dalszym ciągu, są tylko pewne różnice. Dawniej nie umiało się grać tak ostro, jak obecnie. Co się zaś tyczy naprężenia i zainteresowania, to pierwej było ono innego rodzaju, gdyż mieliśmy w Krakowie tylko dwa kluby, rywalizacja była więc ostrzejsza. Ale i teraz istnieje ona.

- Wobec tego co można sądzić o meczu niedzielnym?

- Narazie chyba to, że Cracovia wystąpi w niezmienionym składzie

(rg.)

109 lat temu z inicjatywy Wisły powstał pierwszy polski związek piłkarski

21 maja 1911 roku na krakowskich Błoniach zawiązano Polski Związek Towarzystw Sportowych Piłki Nożnej, nazywany także Związkiem Footballistów Polskich. Ta pierwsza polska centrala piłkarska zrzeszała kilkanaście klubów, a powołana została z inicjatywy Wisły Kraków.


21.05.2020r.

HistoriaWisly.pl


Wisła Kraków powstała w 1906 roku jako szkolna drużyna piłkarska, wraz z szybkim rozwojem działalności sportowej działacze Wisły poszukiwali jednak form organizacyjnych, które umożliwiałyby współpracę na szerszym forum. 7 lutego 1910 roku TS Wisła zostało formalnie zarejestrowane jako stowarzyszenie. Już wcześniej Wisła przynależała do Krajowego Związku Turystycznego i lwowskiego Związku Sportowego, organizacje te nie dawały jednak pełnej możliwości rozwoju piłkarskiego. W 1910 roku klub przystąpił więc do Austriackiego Związku Piłki Nożnej (Österreichischer Fußball-Verband). Kraków oczywiście znajdował się wówczas w obrębie monarchii Austro-Węgierskiej, jednak Polacy liczyli przynajmniej na autonomię w organizacji swojego życia sportowego. Wisła i inne kluby przyłączające się do Verbandu otrzymały zapewnienie, że związek ten przekształci się w federację samorządnych okręgowych (krajowych) związków. Wiedeńska centrala nie kwapiła się jednak do realizacji tych obietnic i w międzyczasie bezpośrednio nadzorowała polską piłkę.

Taki stan rzeczy nie podobał się Wiśle, która poprzez futbol chciała też umacniać poczucie więzi pomiędzy Polakami i wspierać nastawienie niepodległościowe. Działacze krakowskiego klubu zdecydowali się na realizację odważnego planu - postanowili powołać polski związek piłkarski w pełni niezależny od władz zaborczych.

Wiślacy inspirację w tym zakresie czerpali od Czechów, którzy posiadali własną organizację piłkarską: Český fotbalový svaz. Svaz należał do Międzynarodowej Amatorskiej Unii Związków Piłkarskich (Union Internationale Amateur de Football Association - UIAFA), organizacji konkurencyjnej wobec Międzynarodowej Federacji Piłki Nożnej (Fédération Internationale de Football Association - FIFA). FIFA uznawała, że jedno państwo może być reprezentowane przez tylko jeden związek piłkarski. W przypadku Austro-Węgier nie było zatem w FIFA miejsca dla odrębnych związków poszczególnych narodów zamieszkujących monarchię Habsburgów. UIAFA stała na przeciwnym stanowisku i uznawała, że każdy naród może posiadać swoją własną organizację. Tym sposobem Czesi - mimo braku niepodległości - mogli wyjść na arenę międzynarodową i wystawiali swoją drużynę reprezentacyjną do spotkań z Francją, Anglią i innymi drużynami. Ta perspektywa dla Polaków była bardzo atrakcyjna.

W maju 1911 roku w prasie pojawiły się stosowne anonse, takie jak ten pochodzący z „Głosu Narodu”: „Wisła podaje myśl stworzenia "Polskiego Związku Towarzystw Sportowych Piłki Nożnej, który przystąpieniem swem do "Międzynarodowej Unji" dałby drużynom polskim, prócz innych korzyści, i sposobność, przez zbliżenie się i poznanie prawdziwych mistrzów tego sportu, jak Anglików, Duńczyków, Czechów i.t.d. do żywszego rozwoju i podniesienia tej gry w Polsce. Korzystając z pobytu mistrzowskiej drużyny szkockiej "Aberdeen" proponuje "Wisła" zjazd delegatów wszystkich polskich towarzystw i klubów piłki nożnej 21 maja 1911 r. w Krakowie, celem ułożenia statutu i wprowadzenia w życie tego związku, zapraszając delegatów drużyn polskich, bez względu na granice terytorjalne, do jak najliczniejszego udziału.”

Na apel Wisły odpowiedziało co najmniej 10 klubów: Polonia Kraków, Krakus i Diana Podgórze, Kres Biała, Resovia, Sandecja, Skawa Wadowice, Wisłoka Dębica, Klub Footbalistów Mielec i Klub Footbalistów Tarnów. Ich przedstawiciele stawili się na krakowskich Błoniach, tutaj bowiem - pod gołym niebem, na murawie tymczasowego stadionu - odbyło się spotkanie założycielskie polskiego związku. Obecny przy tym działacz czeskiego Svazu, Miroslav Horáček, wspominał, że początkowo był zaskoczony takim miejscem obrad, później jednak dostrzegł, że widok na Wawel i kopiec Kościuszki nadawał całej sprawie podniosłego tonu. A rzecz dotyczyła przecież spraw patriotycznych.

Po krótkich przemówieniach, w których padły między innymi takie apele, by Polacy „nie dali się zwieść ze ścieżki samostanowienia narodowego, aby w kultywowaniu sportu widzieli element narodowego wychowania, aby nie wyzbyli się swego prawa do bycia równymi i równoprawnymi wobec innych narodów uprawiających sport” [Národní listy, 28.05.1911], jednogłośnie uchwalono powołanie polskiego związku piłkarskiego i przystąpienie do UIAFA. Federacji nadano miano Polskiego Związku Towarzystw Sportowych Piłki Nożnej (w historii utrwaliła się też nazwa Związek Footballistów Polskich). Następnie udano się na Rynek, gdzie przy pomniku Mickiewicza i przy płycie upamiętniającej przysięgę Kościuszki odśpiewano polskie pieśni patriotyczne.

W skład tymczasowych władz Związku weszli poza podgórskim radnym Karolem Rolleniemal wyłącznie ludzie związani z Wisłą. Prezesem ZFP wybrano Antoniego Beaupre, wiceprezesami Tadeusza Łopuszańskiego, Karola Rolle i Antoniego Januszewskiego. Lakonicznie i trafnie skomentował fakt powołania Związku „Głos Narodu”: „Polski Związek Footballowy zawiązał się w tym celu, by umożliwić sportowi polskiemu stosunki z zagranicą. Reguła, że narodowość nie posiadająca organizacji państwowej, nie ma prawa reprezentacji wobec zagranicy, jest drakońską z natury rzeczy, a w sporcie już zupełnie niewłaściwą.”

Austriacki Verband zorientował się, że inicjatywa Wisły podkopuje jego interesy. Wiedeń z jednej strony torpedował więc działania krakowskiego klubu, z drugiej zaś poszedł na ustępstwa i starał się pozyskać sympatię Polaków. W obliczu powołania przez Wisłę niezależnego stowarzyszenia zaczęto realizować obiecywane wcześniej, lecz odwlekane w czasie przekształcenie Verbandu w federację regionalnych związków. 25 czerwca 1911 roku we Lwowie powołany został Związek Polski Piłki Nożnej - formalnie uczyniły to cztery kluby, które nie przystąpiły do Związku Footballistów Polskich: Cracovia, Pogoń i Czarni Lwów oraz Robotniczy Klub Sportowy z Krakowa. ZPPN jako regionalny związek miał swoim zasięgiem obejmować Galicję, podobne autonomiczne związki powstały w innych krajach Austro-Węgier i od tej pory Verband miał być unią regionalnych związków.

W tych okolicznościach Wisła Kraków doszła do wniosku, że dalsza ścieżka separatystyczna może przynieść polskiej piłce więcej strat niż korzyści. Pod egidą AZF powstał związek, z programem w wielu miejscach zgodnym z zamierzeniami Związku Footballistów Polskich w aspekcie sportowym. Biała Gwiazda rozpoczęła kampanię na rzecz autonomii polskiego sportu, by zrzucić władzę zaborcy nad rozwojem polskiego piłkarstwa. Tymczasem po przekształceniu Verbandu w federację krajowych związków Polacy uzyskali znaczącą samodzielność w organizowaniu swojego życia sportowego. Funkcjonowanie dwóch konkurencyjnych polskich związków prowadziłoby do dalszych podziałów, nie do jednoczenia Polaków. W obliczu tych faktów - choć w łonie Towarzystwa Sportowego nie było w tym względzie jednomyślności - Wisła zdecydowała się powrócić do Verbandu, w sierpniu 1911 zostało to zatwierdzone przez Wiedeń, zaś na początku września delegat Wisły uczestniczył w walnym zgromadzeniu austriackiego związku, na którym formalnie przekształcono Verband w federację związków krajowych.

Żywot pierwszego polskiego związku piłkarskiego był więc bardzo krótki, jednak inicjatywa Wisły warta jest pamięci - powołanie Polskiego Związku Towarzystw Sportowych Piłki Nożnej jest świadectwem niepodległościowego nastawienia Polaków, coraz mocniej odczuwalnego w schyłkowych latach Imperium Habsburgów.

Artykuł powstał na podstawie książki Z. Skupień „Niepodległa Polska - odrodzona Wisła”

Źródło: wisla.krakow.pl

Derby

Wiadomości Sportowe


Nr 16. Kraków, poniedziałek 26 czerwca 1922. Rok I.



Pierwsze spotkanie dwu powyższych drużyn nastąpiło dnia 20 września 1908 r. i zakończyło się wynikiem nierozstrzygniętym 1:1. —

Skład obu drużyn przedstawiał się wtedy następująco:

C r a co v i a : Rzepa, Pollak, Jachieć, Schmidt, Schwarzer, Reinthaler, Zabża, Szeligowski, Nowotny, Miller, Just.

Wisła : Brożek, Pustelnik, Cepurski, Weyssenhoff, Stolarski, Polaczek, Poznański, Łuska, Górski, Chudek, Rutkowski. Sędziował p. Sto Eger.

Odtąd obie te drużyny rozegrywały ze sobą mecze przeciętnie dwa razy na rok. I tak grano : dn. 4 października 1908 z wynik. 3:1 na korz. Crac. 4 listopada 1908 n 2:2 » 18 kwietnia 1909 » 1:1 26 maja 1909 2:0 » 8 września 1909 » 1:0 » 22 maja 1910 V 2:0 » 29 października 1911 1:0 n 20 października 1912 )) 1:1 » 3 listopada 1912 4:2 17 listopada 1912 » 2:0 » 8 maja 1913 2:1 V 9 listopada 1913 1:0 7 czerwca 1914 3:1 Był to jeden z ostatnich meczów przed wybuchem wojny światowej.

W czasie wojny przerwał się kontakt między obydwoma klubami, bo gracze ich powołani zostali do pełnienia służby wojskowej, lub też wstąpili ochotniczo do Legjonów Polskich. Stosunki podjęło na nowo dopiero w roku 1918.

Odtąd spotykano s i ę : 22 września 1918 z wynik. 3:2 na korz. Crac. 10 listopad. 1918 V 1:0 na korz. Wisły 20 lipca 1919 » 3:1 na korz. Wisły 28 września 1919 » 1:0 na korz. Crac. 13 maja 1920 1:0 (mistrz.) na korz. Wisły 27 czerwca 1920 4:1 (mistrz.) na korz. Crac. 17 paźdz. 1920 1:1 10 kwietnia 1921 3:0 (mistrz.) na korz. Crac. 5 czerwca 1921 5:0 „9 paźdz. 1921 1:1 2 kwietnia 1922 1:1 (mistrz.)

Ogółem więc rozegrała Cracovia z Wisłą meczów 25. Z tego wygrała Cracovia 12 zawodów, przegrała 6, a 7 meczów zakończyło się wynikiem nierozstrzygniętym. Stosunek bramek zdobytych w powyższych spotkaniach wynosi 4 2 :2 5 na korzyść Cracovii. Największe zwycięstwa odniosła Cracovia nad Wisłą dn. 15 czerwca 1921 (5:0), i 27 czerwca 1920 (4:1), największe zaś klęski poniosła dnia 20 lipca 1919 (1 :3 ) i dnia 26 maja 1909 r. (0:2). Elka.


Tygodnik Sportowy

15-letni jubileusz T. S. Wisła w Krakowie

ROK I. KRAKÓW DNIA 7. P A Ź D Z IE R N IK A 1921 ROKU. NR. 21.

15-letni jubileusz T. S. Wisła w Krakowie.

Dnia 8. i 9. b. m. obchodzi Krakowska „Wisła” 15 letni jubileusz swego istnienia

W r. 1906 powstał w drugiej szkole realnej za inicjatywą prof. Łopuszańskiego (byłego ministra) klub „Niebieskich” pod nazwą „Wisła”. Kuratorem i założycielem tegoż był profesor Łopuszański. Skład „Niebieskich”: Wańkowicz (wyjechał następnie do Oxfordu i zwyciężał w tamtejszych regatach wioślarskich), Tarnowski obecnie prof. II. szkoły realnej), Różański (zginął na wojnie), Poborowski (inż. we Lwowie), Billy (kpt. W.P.) Andel (urzędnik w Krakowie), Szkolnikowski (I. kapitan Wisły, obecnie prezes Wisły i K. Z. O. P. N.), Wachowicz (kapt W .P.), Cerner, Winiarski (inż. kapt.) I. naczelnik Wisły i Wilczyński por. W.P. W r. 1907 następuje fuzja „Niebieskich”z t. z. partyą Jenknera „Czerwonych” w jedno towarzystwo sportowe, które przyjęło nazwę Niebieskich „Wisła” a barwę Czerwonych. Drużyna ta posiadała takich graczy, jak Marszałek, Cepurski (obecnie 15-letni jubilat), Weyssenhoff, Hubel I. i II.

W r. 1908 przystąpiło do Wisły wielu graczy z klubu „Różowych” i gimn. św. Jacka, n. p. Suchecki, Brożek, Stolarski, ś.p. Poznański i w. i. Ćwiczenia i treningi odbywały się na XII. boisku parku Dra Jordana oraz na błoniach. — Po rozegraniu kilku podrzędniejszych matchów n. p. w r. 1908 z Czarnymi (Bochnia) 9 : 0, zmierzyła się „Wisła” z naówczas już istniejącą „Cracovią” w zawodach publicznych dnia 20. września 1908 r. z wynikiem 1 : 1 nierozstrzygniętym . W dwa tygodnie później uległa znowuż Cracovii w stosunku 1-3. — Skład ówczesnej „Wisły” był następujący: Brożek, Pustelnik, Cepurski, Weyssenhoff, Stolarski,. Polaczek, Poznański, Łuska, Górski, Cudek, Rutkowski I. — Dnia 2. XI tegoż roku rozegrane zawody Wisły z Cracovią wypadły 2:2. - W r. 1909 pobiła Cracovię w stosunku 2 : 0 i 1:1, a z Pogonią lwowską uzyskała wynik remisowy 1:1. Na Zielone Święta gościła „Czarnych” ze Lwowa, z którymi w zawodach zdobyła wynik 4 :4 (do pauzy 3:0), Wisła uległa naówczas silniejszemu tempu i większej rutynie najstarszego klubu. W jesieni tegoż roku bije Wisła, powtórnie Cracovię 1 : 0, a nadto w spotkaniach październikowych we Warszawie zwycięża nowopowstałe tam drużyny footbalowe, W 1910 r. rozgrywa Wisła oprócz matchów lokalnych i krajowych, także zawody ze sprowadzonymi do Krakowa „Preussen” z Wrocławia 7:1, „Preussen z Kattowic 7:0, Ostrawski Team 1 : 0 i „Haną“ z Kromieryża (która przyjechała, aby nauczyć drużynę polską gry w piłkę nożną) 4 : 0. W Bielsku jednak przegrywa Wisła z B, B. S. V. 2:3, z Czarnymi ze Lwowa wychodzi na remis 1:1, jak również dwukrotnie z Pogonią lwowską 1:1, natomiast pokonaną zostaje przez Cracovię 0:2. Na zaproszenie Wisły zjeżdża „Smichov” naówczas pierwsza praska drużyna, dnia 12. VI. do Krakowa i zwycięża Wisłę 1:4. Imię Wisły stało się Sławnem w tym że roku z powodu pokonania przez jej rezerwową drużynę bardzo silnej drużyny D. S. V. T ro p p au w Opawie, w której grali tacy gracze jak Locker (Anglik), Knoll, Eckhardt, Mały, Pollak, Lowenfeld. Zwycięstwo to zawdzięcza „Wisła” głównie doskonałemu wówczas bramkarzowi Rogalskiemu. W jesieni tegoż roku sprowadza Wisła do Krakowa znakomite drużyny czeskie jak Smichov 1:3, 1:6, Union Żiżkov 2:2, 0:2, a 6. XI. najsilniejszą drużynę na kontynencie mistrza Czech „Slavię” praską, z którą przegrywa na boisku pozlotowem grunwaldzkiem 3:10. Słynny Kosek, lewy łącznik Slavii, wyraził się wówczas iż „Wisła ma wielką przyszłość przed sobą, gdyż Slavii nie każdy klub może zrobić 3 bramki”. Rzeczywiście atak ówczesny Wisły : Adamski, Rutkowski II, Łuska, Ziemiański, Rutkowski I, grab wyśmienicie.

Z powodu bojkotu Czechów przez Austr. Związek Footb. czuła się Wisła Zmuszoną wystąpić w r. 1911 z takowego i przystąpiła w charakterze subzwiązku polskiego do Czeskiego S razu Footb., a tem samem pośrednio do Fify. Ten krok Wisły był pierwszym zawiązkiem i praprzyczyną utworzenia przez Wiedeń później samodzielnego galicyjskiego, a w następstwie małopolskiego i ogólnopolskiego związku piłki nożnej. Pozostanie na zawsze historyczną zasługą Wisły nawiązanie ścisłego kontaktu z bardzo wysoko pod względem gry footballowej stojącymi klubami czeskimi i korzyści, jakie z tego odniósł sport polski. Na wiosnę 1911 r. gości w Krakowie „Olimpia” z Pragi ze słynnym Prokopem 3:3, 2:4, znakomita „Sparta” praska z niezrównanym strzelcem Belką 1:5, 0:6 (Cracovia przegrała 1 :15 ), drugorzędna ale pięknie zgrana Slavoj 3:1, 0:4. — Niezapomniane pozostaną dnie 20. i 21 maja tegoż roku, w których Wisła zgotowała krakowskiej publiczności najwspanialszą biesiadę sportową, sprowadzając bawiącą wówczas w Pradze, w czasie swego tournee po Europie, znakomitą drużynę szkocką „Aberdeen”, stojącą na drugiem miejscu w I-szej lidze szkockiej, na dwa matche, wynik których 1 : 8. Dnia 14. i 15. czerwca gra Wisła z reprezentatywną drużyną Czeskiego Svazu Footbal. 1: 8 i 0 : 3 i ponownie ze Slavią praską 0:7._W ciągu niecałego roku miał Kraków dzięki Wiśle sposobność oglądania gier, jakich do dziś dnia więcej nie widzieliśmy. W lipcu 1911 r. widzi się Wisła zmuszoną, z powodu przymusowego bojkotu jej przez krajowe kluby, z powrotem przystąpić do Austr. Związku Footb., aby móc rozgrywać zawody z drużynami krajowemi. We wrześniu przegrywa ona z Floridsdorfem (Wiedeń) 1:4, z Czarnymi 0:1, a z Pogonią 1:1. W czasie turnieju T-wa Zabaw Ruchowych we Lwowie w trzechdniowych zawodach 13., 14. i 15. października bije Wisła Rewerę (Stanisławów 9 : 2, Lechię (Lwów) 4 : 0, Czarnych (Lwów) 3 :1 i zdobywa pierwsze miejsce oraz nagrodę przeznaczoną zwycięscy, jak również pierwszą nagrodę w dyskobolu. Dnia 29. X. przegrywa jednak z Cracovią 0 : 1. Nie ograniczając się do footballu, bierze udział w zawodach lekko-atletycznych Warszawskiego Koła Sportowego i zdobywa 11 pierwszych nagród.

W r. 1912. gra z Pogonią 1:0, z Czarnymi 1 :2 z B. B. S. V. 1:4, 1:2 i z Makkabi (Kraków) 6 : 1 W lipcu tegoż roku wyjeżdża na Pom orze i wygrywa w Gdańsku 2:1, a z reprezentacją Pomorza 2:1. W je sieni rozgrywa z O pawą 1 :0 , z Czarnymi 1 :1, z Cracovią 4 : 2 i 2 : 0. Rok 1913 rozpoczyna Wisła w marcu zawodami w Łodzi z Turystami 2 :2 i Ł. K. S. 4:2, oraz łódzkim team em 9:1, przegrywa w Opawie 3:4, bije Silesię opawską w Krakowie 10:0, Cracovię 2:1, a we Lwowie Pogoń 2 :1 i 2:0. — Na zaproszenie Hasku (Horwacki Akad. Sportovni Klub) wyjeżdża na Zielone Święta 11. i 12. maja do Zagrzebia, gdzie została bardzo serdecznie przyjętą. W pierwszym dniu wygrywa 4:1, w drugim przegrywa 0 :1 i zdobywa piękny puhar. Wyjazd ten pozostanie na długo w pamięci każdego Wiślaka. W jesieni tegoż roku przegrywa z Czarnymi 0:1, z Wackerem wiedeńskim 1:3, wygrywa dwukrotnie z reprezentacją Poznania i z Cracovią 1 : 0.

Na wiosnę 1914 r. otwiera Wisła swe boisko w Oleandrach zaopatrzone w piękne trybuny, matchem z Czarnymi bijąc ich 3 : 2, następnie wyjeżdża do Łodzi na trzydniowe zawody 6 : 2, 4:5, 1 : 1. W Krakowie bije „Preussen” z Wrocławia 9:0, w Zielone święta gra z D. S. V. Opawa 1:6, 2 : 1, a w walce o mistrzostw o Galicji przegrywa z Pogonią 2 : 0 i wygrywa rewanż we Lwowie 1 : 0, przegrywa z Cracovią 1 : 3, z Czarnymi wygrywa (Walkower) 5:0, ale z powodu wybuchu wojny działalność dalsza utknęła. Dopiero w r. 1918 podejmuje Wisła na nowo swoją pracę sportową zawodami z Cracovią 2 : 3 i 1:0. W r. 1919 rozpoczyna sezon matchem przeciw B. B. S. V. 4 : 2, z Pogonią 5 : 1, 2 : 2, 3:3, bije Cracovię 3:1, Czarnych 4 : 0, przegrywa poraź pierwszy z Makkabi 1 : 4, jak również z Repr. Łodzi 1 : 4. W Jesiennym sezonie rozgrywa turniej w Bielsku, bijąc Hakoah 3 : 1, B. B. S. V. 4 : 1, a w Krakowie zwyciężają Makkabi 3 : 0, przegrywa natomiast z Czarnymi 3 : 2 i z Cracovią 0:1. W r. 1920 zdobywa drugie miejsce w mistrzostwie krakowskiego okręgu po Cracovii, mając 7 punktów 1 bramek 13 : 5, wygranych matchów 2, nierozegranych 2 i osiągając następujące wyniki: z Cracovią 1 : 0, 1:4, z Makkabi 0:0, 0:1, z Jutrzenką 4:0, 7:0. Rezerwa Wisły zdobywa 2-gie miejsce w mistrzostwie okręgowem kl. B. Nadto gra z Czarnymi 1:1, 0:0, 4:0, z Wackerem 0 : 4 i z Cracovią t : 1.

W bieżącym roku (1921) zdobywa 3-cie miejsce w mistrzostwie K. Z. O. P. N. 5 punktów , stosunek bramek 9 : 16, wygrany match 1, nierozegrane 3, przegrane 2, wyniki z Cracovią 0:3, 0:5, z Makkabi  : 1 3 : 3, z Jutrzenką 3:3, 2 :1. Rezerwa zdobywa również, 3-cie miejsce w kl. B. Nadto gra z Pogonią 1 : 1, 1 : 2 i przegrywa ponownie dwukrotnie w Zielone święta z Pogonią we Lwowie 3:5, 0:2, wygrywa z warszawską Polonią 4 : 1, 2 : 0, z Ł. K. S. 2 : 2, 9 : 0, z Ujpesti przegrywa 0:4, z Czarnymi 2:1, 1:3, 1:4, z Wartą 3 : 0. Dnia 15. VIII. pokonuje T. T. C. z Budapesztu 3 : 0 i później Makkabi 1:0. Z początkiem września wyjeżdża do Rumunji, gdzie w przeciągu 9 dni rozgrywa 6 matchów, wygrywając wszystkie i uzyskując wynik ogólny 35 : 7 bramek, a po powrocie bije jeszcze Jutrzenkę 3 : 0. Z powodu wyjazdu Cracovii do Budapesztu, zostaje Wiśle poruczonem zadanie reprezentowania barw Krakowa w zawodach międzymiastowych Kraków Lwów, o puhar im. Żeleńskiego, dnia 2 bm. we Lwowie, z czego wywiązuje się Wisła znakomicie, uzyskując wynik nierozstrzygnięty 1 :1 .

Oto krótki zarys historyczny pożytecznej i pięknej działalności T. S. Wisły w ciągu 15-łecia.

Obecnie pracuje Wisła nad budową swego placu i nie ulega wątpliwości, że sezon następny ujrzy Wisłę na wysokim poziomie i w pracy produktywnej a zbawiennej dla dobra naszego sportu.

Równocześnie obchodzą pp. Cepurski (15-letni), Bujak i Szubert (12 letnie) jubileusze swej gry wiernej i poświęcającej w barwach swego klubu. Wszyscy trzej jubilaci znani są zaszczytnie jako niezmordowana trójka defenzywna Wisły, broniąca z największym zapałem honoru swej barwy, a niejednokrotnie i Krakowa. Tow. Sport. Wisła, Wydziałowi tegoż, I. Drużynie i jubilatom zasyła Redakcja Tygodnika Sportowego z okazji ich uroczystości najserdeczniejsze życzenia.



WIŚLE 1922

Sport lwowski Nr. 5. Piątek, 14. kwietnia 1922. Rok I.

WIŚLE!

Ten sportowiec polski, który uprzytomni sobie dzieje krakowskiej Wisły w dzień otwarcia jej boiska, w dzień 8 kwietnia 1922 roku, złoży Wiśle napewne cichy hołd w duszy. A my, emanacja myśli sportowców uczyńmy to w głos! Tembardziej, że przy sposobności, tego hołdu, w dzisiejsze ciężkie dni tworzenia i budowania Polski, gdy niejednemu nawet z najtęższych budowniczych opadają przy pracy ręce i natrętnie ciśnie się na usta pytanie zwątpienia „azali zdzierżym wśród tego chaosu i bezliku przeciwności ?“ — wykażemy takie zalety charakteru i ducha polskiego, które dozwolą wielu wątpiącym uwierzyć, a słabym sił dalszych nabrać do prowadzenia mimo walk i znoju dzieła wznoszenia gmachu Ojczyzny.

Garstka ludzi, związana zrazu tylko nazwą, a dopiero z biegiem miesięcy i lat ukochaniem wzrastającej tradycji, garstka bezdomna, garstka wiecznych tułaczy, garstka pogorzelców, garstka — setki razy zdało się — straconych bez ratunku bankrutów — oto Wisła krakowska! Wisła dnia 8 kwietnia osiadająca na własnych śmieciach.

Bo proszę posłuchać jej dziejów i krzepić się na sercu. Założona w roku 1906, ośm lat wyciera sobą rozmaite obce kąty, ale ani się jej śni przestać istnieć, chociaż inni, szczęśliwsi, równocześnie z nią nati, są już 0 miedzę possesionati. Jest jak ten głodny pies włóczęga, który pokazuje kły dobrze odżywionym brytanom osiadłych w pięknych budach. Jeśli sam widok kłów nie wzbudzi dostatecznego szacunku, jest gotów zawsze wypróbować je na skórze przeciwnika, z bolesnym często skutkiem. To niby sportowe sukcesy Wisły. Zwycięstwa nad posiadaczami pięknych boisk, urządzeń, prowadzonymi przez doświadczonych mistrzów. W kraju 1 zagranicą.

A gdy już w znoju i trudzie sklecono jakieś boisko i skromne na początek urządzenie, w roku 1914-tym nadchodzi wojenka, Wisły domowisko obraca się w zgliszcza i perzynę Wisła-pogorzelec! Wisła-bankrut! Takby sobie niejeden skojarzył pojęcia. Ale z nią nie tak łatwa sprawa, nic jej nie poradzi.

Ledwie wojna przycichła, wyrastają starzy Wiślacy jakby z pod ziemi, stają znowu do warsztatu pracy i potęga woli, solidarności, potęga miłości ideji i ducha tych ludzi, zwycięża.

8. kwietnia Wisła otwiera swoje urządzenia, już wspaniałe, godne poświęcenia i trudu z jakiego wyrosły. 1 oto dzisiaj

Vistula triumphans!

A teraz przedstawimy historję założenia i kronikę ważniejszych wydarzeń w dziejach Wisły: Początek wzięło TS „Wisła“ ze studenckich poczynań w piłce nożnej uczniów II Szkoły Realnej w Krakowie, którzy pod protektoratem prof. Łopuszańskiego, dzisiaj Wiceministra Min. W. R. i O. P., stworzyli pierwszą drużynę Wisły w następującym składzie: Wańkowicz, Andziel, Billy, Bobrowski, Różański, Winiarski, Arner, Szkolnikowski, Wachowicz. Pierwszym występem Wisły na szerszej arenie sportowej był udział w turnieju urządzonym z inicjatywy Dr. T. Kończyńskiego w roku 1906, w którym z drużyn krakowskich wybiły się prócz Wisły, drużyna Akademicka i drużyna Jenknera t. z. „czerwoni“, która w 1907 roku przestając istnieć zasilają swymi graczami, jak Cepurski, Weyssenhoff, Hubel, Marszałek Wisłę i od tej chwili występuje Wisła już jako silnie skrystalizowane towarzystwo.

Do ważniejszych wypadków w tym czasie warto zaliczyć zwycięstwo Wisły nad Czarnymi w Bochni w stosunku 9 :0. Pozyskano do I drużyny kilku nowych a wybitnych graczy jak Brożek, Stolarski, Suchecki, ś. p. Poznański, Pustelnik, Łuska, Cudek, Rutkowscy, Polaczek.

W tym czasie gra z Cracovją i z Pogonią 1:1. W roku 1909 bije Cracovję w stosunku 2:0 i 1 :0, oraz gra raz 1:1. W r. 1910 pokonuje Wisła drużyny niemieckie Preussen z Wrocławia 7 :0 i Preussen z Katowic 7 : 0, Ostrawski team 1 :0; wychodzi z Pogonią lwowską 1 :1, lecz pokonana zostaje przez Cracovję w stosunku 2 :0. Ówczesny wydział TS „Wisła“, obok prof. Łopuszańskiego jako prezesa, to cały szereg ludzi o znanych i zasłużonych w dziejach sportu polskiego nazwiskach, jak Stoeger, Jała, Zgierczyński, Januszewski, po rezygnacji zaś prof. Łopuszańskiego, wniesionej wskutek wyjazdu z Krakowa, wchodzi w jego miejsce ś. p. Ustjanowicz, nadto Orzelski, Strojek, Wieczorkowski i inni. I od tej chwili zaczyna się właściwy rozwój młodego towarzystwa, złota karta jego historji; rozegranie bowiem zawodów z drużynami czeskiemi, najlepszemi podówczas bezsprzecznie w Europie, stawia jej drużynę na wysokim poziomie.

Zjeżdżające do Krakowa drużyny czeskie (Slavja, Sparta, Smichov, Unjon-Żiżkov, Olimpja, Slavoj) uczyły zasad gry zachodniego pokroju.

TS „Wisła“ jest dotychczas pierwszem i jedynem w Polsce towarzystwem, które sprowadziło (w r. 1911) zawodowców w piłce nożnej, a mianowicie szkocki Aberdeen.

Na igrzyskach we Lwowie uzyskuje Wisła w tym samym roku pierwszą nagrodę. Skład pierwszej ówczesnej drużyny: Brożek, Bujak, Cepurski, Dynowski, Stolarski, Polaczek, Ziemiański, Adamski, Łuska, Dominiak, Olejak, Rutkowski I i II.

W roku 1912 pomiędzy innymi wygrywa z drużyną pomorską w Sopotach koło Gdańska 8:2, z reprezentacją Pomorza 2:1, z Cracovją 4:2, 2:0. W roku następnym zdobywa Wisła w Zagrzebiu srebrny puhar, pokonawszy tamtejszy Hask, obecnego mistrza Jugosławji, w stosunku 4:1.

Z początkiem 1915 roku otwiera Wisła boisko i trybuny na placu wystawy architektonicznej w Oleandrach, jednakowoż po wybuchu wojny i zajęciu Oleandrów przez wojska, pożar zniszczył cały ten dorobek. Dopiero w roku 1918 TS „Wisła“ wznawia swą działalność. Stara gwardja jęła się ochoczo do pracy i szanowne, stare imię Wisły znowu wypłynęło na powierzchnię życia sportowego. W tym ostatnim okresie osiąga Wisła w r. 1920 drugie miejsce w mistrzostwie okręgu po Cracovji, zaś w roku 1921 trzecie. Bije Polonję warszawską 4:1, 2:0, Terezvarosi TC z Budapesztu 3:0, przegrywa z Pogonią lwowską 3:5, 0:2, z Ujpesti 0:4, odbywa podróż do Rumunji, gdzie godnie reprezentuje sport polski i barwy swego klubu, wygrywając wszystkie 6 spotkań i uzyskując wynik bramek 35:7, w tym też okresie (jesień 1921) z powodu wyjazdu Cracovji zagranicę reprezentuje sama Kraków w zawodach międzymiastowych Kraków-Lwów i osiąga zaszczytny wynik 1:1, a dnia 2 kwietnia 1922 z Cracovją 1:1.

Historia piłkarskiej Wisły w pigułce 1922-28

Przegląd Sportowy nr 4/1929 str. 4

1922 -- 1928

Z historji mistrza Ligi

Poczynając od roku 1922, gdy Wisła posiadła własne boisko, rozwój jej sekcji piłkarskiej został całkowicie zapewniony. Jeszcze Cracovia utrzymuje się w tym roku przy mistrzostwie, lecz już w 1923 r. i sezonie 1924/25 Wisła nietylko zdobywa ten zaszczytny tytuł w okręgu, lecz zwycięża w grach międzyokręgowych i odpada dopiero w finale, który wygrywa Pogoń.

Ogółem w okresie od 1922 do 1928 r. Wisła rozegrała 112 gier mistrzowskich, zwyciężając w 79, przegrywając 25 i wychodząc na remis w 8-miu spotkaniach. Bilans bramkowy wyraża się w imponujących cyfrach 330:115 na korzyść Wisły. Oto nazwiska tych graczy, którzy przyczynili się do sukcesu obecnego mistrza ligi.

1922. Kowalski i Szpórna-8, Reyman-6, Danc-4, Marcinkowski-1. Skład drużyny w r. 1922: Wiśniewski, Cepurski, Kaczor, Kowalski I, Śliwa, Gieras, Danc, Szpórna, Reyman, Kowalski II, Marcinkowski.

1923. Reyman-18, Kowalski-12, Krupa-10, Adamek-8, Gieras,Danc-2, Balcer i Kaczor po 1. Wisła występowała w nast składzie: Wiśniewski, Kaczor, Stopa; Wójcik, Śliwa, Gieras, (Balcer), Adamek, Krupa, Reyman, Kowalski, Marcinkowski (Danc).

1924-5. Reyman-16, Kowalski-13, Czulak-8, Balcer-6, Reyman II, Markiewicz, Adamek i Krupa po 3. W barwach Wisły grali: Łukiewic; Kaczor, Markiewicz; Wójcik, Gieras, Kotlarczyk, Adamek, Czulak, Reyman I, Krupa (Reyman II), Balcer.

1926. Królem strzelców znów Reyman-14, Balcer-7, Czulak, Kowalski i Reyman III-3. Skład ukonstytuował się jak następuje: Łukiewicz; Kaczor, Pychowski; Bajorek, Kotlarczyk, Krupa, Adamek, Czulak, Reyman I, Reyman III, Balcer.

1927. Reyman z 38 bramkami zdobył puhar Stadjonu, Adamek-18, Balcer-14, Czulak-12, Reyman III i Kotlarczyk-po 6. Bajorek-1. Zeszłoroczny skład ligowy Wisły: Folga; Burek, Skrynkowicz; Bajorek, Kotlarczyk, Makowski, Adamek, Czulak, Kotlarczyk, Reyman I, Reyman III, Balcer (Kowalski)

1928. W ubiegłym roku Reyman znów osiągnął rekord bramek-29. Balcer-16, Czulak, Reyman III-12, Kowalski-8, Adamek, Krupa po 5, Skrynkowicz, Kotlarczyk po 3, Makowski-2, Nowosielski-1. Składu nie podajemy, gdyż jest on aż nazbyt dobrze znany. Ogółem tron strzelców Wisły zdobył Reyman-121 (na 330 zdobytych), następnie kroczy para opatrznościowych fortuniarzy: Balcer i Kowalski z 44, Czulak-35, Adamek-34, Reyman III-21, Krupa 18 i t.d.

Lista sędziów

http://buwcd.buw.uw.edu.pl/e_zbiory/ckcp/p_sportowy/1929/numer083/imagepages/image5.htm

25 lat istnienia piłkarstwa krakowskiego. Historia

Przegląd Sportowy nr 50/1931

W roku jubileuszowym Cracovii i Wisły.

25 lat istnienia piłkarstwa krakowskiego.

Rok bieżący przynosi Krakowowi zaszczytne jubileusze mistrza i wicemistrza piłkarstwa polskiego. Cracovia i Wisła w roku tym święcą swe 25-lecie. Jubileusze te mają jednak poważniejsze znaczenie, niżby je zapowiadały ramy uroczystości klubowych. 25 lat pracy tych klubów, to 25-lecie piłkarstwa krakowskiego, którego tradycja jest bezsprzecznie najświetniejszą w piłkarskiej rodzinie polskiej.

W czasie, gdy we Lwowie, Czarni propagowali zalegalizowane już piłkarstwo w Krakowie w parku dr. Jordana rozpoczynał się dopiero ruch piłkarski. Młodzież szkolna -- dziś wielu z nich to poważni dygnitarze -- uganiała się za wielkim "balonem" bezładnie, kupą, nie troszcząc się zbytnio o przepisy, których zresztą nie znała. Przełom następuje dopiero po zetknięciu się ze Lwowem.

Datą tą jest rok 1906, w którym obaj Jubilaci zawiązują i utrwalają ostatecznie swoją egzystencję.

Pierwsze kadry obu klubów wypełniła młodzież szkolna, częściowo uniwersytecka, a przeważnie szkół średnich. Zapał, z jakim wzięto się do pracy przyniósł wkrótce owoce, tak pod względem organizacyjnym jak i sportowym. Na czele klubów stanęli wkrótce najpoważniejsi przedstawiciele społeczeństwa krakowskiego, oceniając nader dodatnio ideową pracę ówczesnych pracowników na niwie klubowej.

A trzeba o tem wiedzieć, że praca ówczesna mało przypominała dzisiejszych działaczy czy zawodników klubowych, przyzwyczajonych dziś do traktowania ich jak półbogów. W dawnych tych, lecz dobrych czasach, każdy zawodnik był nietylko graczem drużyny, nie tylko sam starał się o sprzęt i kostjum potrzebny do gry, lecz także wyręczał, oczywiście ideowo, te rzesze płatnych funkcjonarjuszy klubowych, na których barkach spoczywa dziś praca administracyjna.

Nie ujmą, lecz zaszczytem było dla nich to, ze na błoniach krakowskich szykowali w niedzielę przed południem boiska na zawody popołudniowe, stawiali brakmi, wyznaczali linje boiskowe, ustawiali prymitywne ławy dla publiczności, wreszcie grodzili płot ze sznurów wokół boiska, by choć na kilkadziesiąt metrów odsunąć darmowych widzów.

Po zawodach miast odpoczynku, musiano zbierać urządzenia boiska. Nie wstydzono się tego, choć były tam wówczas nazwiska dziś dobrze całej sportowej Polsce znane jak: viceprezes PZPN Jachieć, prof. uniwersytetu wileńskiego Dr. Weyssenhoff, Dr. Lustgarten, prof. Cepurski, Dr. Żeligowski. Taka praca przywiązywała do idei klubowej bez porównania wiecej jak wszystkie dzisiejsze sposoby. Wówczas wyjątkiem było przejśce z klubu do klubu, mimo, iż przeszkód oficjalnych w tem nie było. Praca sportowa w parku Dra Jordana, gdzie nie było odpowiednich boisk, przeniosła się na błonia. Ten moment wpływa decydująco na popularyzację piłki nożnej. Trening Cracovii i Wisły ściągają rzesze młodzieży, która podpatruje umiejętności tych drużyn i ćwiczy gromadnie na całej przestrzeni błoń. Błonia stają się z czasem zbiornikiem, w którym dobry obserwator mógł znaleźć każdego dnia wiele prawdziwych talentów. Stąd też wypłynęła potem cała falanga późniejszych gwiazd piłkarstwa.

Posiadając już teren pracy i świetny materjał, zrozumiano dość wcześnie, bo już w r. 1909, że tylko przez żywy kontakt z ośrodkami o tradycji piłkarskiej można będzie dążyć do podniesienia poziomu. Lwów już nie wystarczał, zwrócono się więc ku Zachowdowi, gdzie na Śląsku Cieszyńskim (Bielsko), i Górnym (Katowice), istniały już dość zaawansowane kluby B.B.S.B. względnie Diana.

Były to pierwsze imprezy, prócz spotkania Cracovii ze słynnym wówczas Kassal Atletik Klub z Koszyc, co nawet pobudziło Boya do napisania kilku zwrotek na ten temat. Do tych spotkań doszły wkrótce wizyty Niemców z Wrocławia i Czechów z Komieszyża, którzy walczyli z Wisłą.

Skutki gościny obcych drużyn nie dały długo na siebie czekać. W lot naśladowano zaobserowane tajemnice gry.

Drugim czynnikiem, mającym b. poważny udział w postępie piłkarzy krakowskich, był udział obcych przybyszów. Podczas gdy pobyt drużyn obcych dawał tylko chwilowe wzory, przybysze ci, przez swój dłuższy pobyt wśród graczy dawali ciągły przykład gry, opartej nietylko na walorach fizycznych, ale i intelektualnych. Spełniali oni mimochodem rolę dzisiejszych trenerów.

Pierwszą taką osobistością był Anglik Calder, grający w Cracovii jako obrońca. On dał przykład wykopu wykazując, że dobroć jego leży w długości o niskim łuku. Pozatem jako pierwszy utrwalił sposób należytego wózkowania opartego na przemyślanem, zwrotnem choć powolnem mijaniu przeciwnika. Wózkowanie po terenie całego boiska, należało też u niego do programu każdych zawodów.

Jeszcze więcej pożytku przyniósł Cracovii Ryszard Singer były środkowy pomocnik dawnych Kriketerów. Jako wojskowy przybył do Krakowa w r. 1910, gdzie w Cracovii grał do r. 1912.

Przybycie jego do Krakowa zapoczątkowuje nową erę w grze ataku. Dotychczasowa gra oparta o szybki bieg z piłką oraz długie podanie poczyna powoli lecz skutecznie uzupełniać się krótkiemi podaniami, wiążącemi środkowego z łącznikiem, a tego ze skrzydłowym. Singer wykazuje, że środkowy napastnik, to nie jeden z pięciu, ale ten główny najważniejszy, który musi panować nad całą drużyną ofenzywną.

Słusznie należy go więc nazwać ojcem postwałej nieco później szkoły krakowskiej, ponieważ on swą grą pierwszy dał jej podstawy myślowe. Popularność Singera opierała się też na jego "kawałach" w czasie zawodów, które szczególnie na gruncie lwowskim znajdowały poklask.

Późniejsi obcy zawodnicy jak Dominiak i Kowara w Wiśle oraz bracia Traubowie, Obert, Pospiszil w Cracovii nie wpłynęli wprawdzie dzcydująco na poziom piłkarski Krakowa, jako gracze jednak oddawali cenne usługi.

Posiadając warunki rozwoju techniczno-sportowego, brak było klubom pewnego poważniejszego oparcia finansowego. Dotychczasowe, improwizowane boiska na błoniach, nie mogły zapewnić pokrycia kosztów sprowadzenia dalszych drużyn. Dopiero rok 1910 -- rok zlotu Grunwaldskiego w Krakowie, przynosi wybawienie z opresji przez powstanie stadjonu pozlotowego. Wpływa to na kolosalne ożywienie kontakt jubilatów z Zachodem.

25 lat istnienia piłkarstwa krakowskiego. Rys historyczny z okazji jubileuszu Cracovii i Wisły) 1931

Przegląd Sportowy nr 52/1931

25 lat istnienia piłkarstwa krakowskiego

W numerze dzisiejszym drukujemy dalszy ciąg wynurzeń słynnego na całą Polską mistrza piłki nożnej Józefa Kałuży o dziejach przedwojennych piłkarstwa polskiego.

Drużyny austrjackie, węgierskie i czeskie, a nawet angielskie odwiedzają Kraków. Poczesne sławy Wiednia, jak "Kriketerzy", Sportclub, W.A.F., Simerig, D.F.C. z Pragi, Torekves, B.A.C., M.A.C. i Nemzedi z Budapesztu goszczą u Cracovii, której klasa podnosi się do tego stopnia, że Związek Austrjacki zalicza Cracovię w r. 1911 do swej 1-ej klasy. Zaproszona zostaje ona też do Budapesztu, gdzie z Torekvesem przegrywa honorowo 1:2.

Nazwiska Poznańskiego, Synowca, Szeligowskiego, Lustgarten, ś.p. Polaka łączą się z tym okresem triumfu piłkarstwa krakowskiego.

Odmienną drogą kroczy wówczas Wisła, naskutek przynależności do związku czeskiego. Zmuszona li tylko do gier z Czechami, gości u siebie już wtedy potężne kluby: Slavię, Spartę i cały szereg innych drużyn czeskich. Dalszą zasługą Wisły staje się sprowadzenie na 2 spotkania świetnych zawodowców szkockich "Aberdeen", którym uległa honorowo, strzelając każdego dnia po jednej bramce. Ten okres Wisły utwierdził popularność jej graczy: Olejaka, Luskiego, Wysenhoffa, Bujaka i innych.

Bodaj największe znaczenie w przedwojennej historji Krakowa ma rok 1912, kiedy to w marcu uroczyście święciła otwarcie swego boiska Cracovia. Było to pierwsze boisko klubowe w Krakowie. Zaangażowany jako pierwszy w Krakowie trener Kożeluh, znajduje w szeregach Cracovii szereg talentów, wyhodowanych oczywiście na błoniach, w klubach studenckich.

W ich liczbie znajdujemy nazwiska Kałuży, Mielecha, Prochowskiego, Dobrzańskiego, a potem i Stycznia. Cracovia gruntownie w składzie swym zmieniona, z atakiem prawie wyłacznie mniej niż nieletnim, przekształciła się w drużynę par excelence kombinacyjną, która zwycięsko walczy z pierwszą klasa zagraniczną.

W mniej korzystnych warunkach pozostaja nadal wówczas Wisła, wskutek braku boiska. I tu jednak znać postęp na skutek wprowadzenia młodych talentów, pokrewnych graczom Cracovii.

Powstanie w r.1912 w Krakowie tzw. Polskiego Związku P. N. dla Galicji, będącego członkiem Austrjackiego Zw. p. m., daje początek zawodom międzymiastowym Kraków -- Lwów o puhar im. Żeleńskiego. Pierwsze spotkanie w Krakowie przynosi mu zwycięstwo 3:1. Olejak z Wisły i Kałuża z Cracovii stają siębohaterami, a Kałuża, strzelac 1-ej i 2-ej bramki, przyczynia się po 14 latach do zdobycia puharu przez Kraków w r. 1926, strzelając i ostatnie 3 bramki decydujące o zwycięstwie.

Rok 1913 przynosi pierwsze rozgrywki o mistrzostwo Galicji. Cracovia uzyskuje dla Krakowa ten zaszczytny tytuł przed Pogonią, Wisłą i Czarnymi. W tym samym roku jest Kraków widownią pierwszego międzykrajowego spotkania. Galicja reprezentowana przez graczy krakowskich oraz Bilora z Czarnych, jako jedynego lwowianina, przegrywa niezasłużenie 1:2 z reprezentacją Śląska i Moraw. W czerwcu tego roku drużyna Krakowa bije wysoko, bo aż 7:0 Lwów na boisku Pogoni. Sukcesy drużyn krakowskich w spotkaniach międzynarodowych powodują, że zostają one zaproszone na wyjazdy. I tak Wisła gości w Zagrzebiu, nawiązując stosunki z Chorwatami. Cracovia zaś na terenie wiedeńskim ulega mistrzowskiemu Rapidowi 1:4

W okresie la 1912 i 1913 zdawało się, że do ówczesnej dwój Cracovii i Wisły dołączy się trzeci poważny konkurent, -- drużyna A.Z.S. Powstała ona jako zlepek z zawodników Cracovii i Wisły. Brak tradycji i spoistości wewnętrznej nie pozwolił jednak akademikom dojść do poważniejszych wynikó, mimo początkowych sukcesów.

Najlepiej pod względem poziomu przedstawia się r. 1914. Wisła na swem nowom, choć b. skromnem boisku podnosi się znacznie. Jej para obrońców Cepurski i Bujak stanowi wysoką klasę i jest podziwem obcych drużyn. Mniej szczęśliwie natomiast gra Wisła w mistrzostwie Galicji, w którem na czele stanęła Cracovia i Czarni ze Lwowa.

Sensację, a nawet pewne następstwa przynosi ze sobą klęska berlińskiego "Unionu" 0:5 i 0:7 w spotkaniu z Cracovią. Pierwszoklasowa drużyna berlińska, która zjechała, aby uczyć Kraków grać w piłkę nożną, nauczyła się wiele od śp. Poznańskiego, Mielecha, Synowca, Stycznia, Fryca, ś.p. Popiela i Kałuży. Sławni "Amatorzy" z Wiednia pokonani 3:0, D.F.C. z Pragi 0:0. Wszystko to stawia krakowskie piłkarstwo na poziomie najlepszej klasy środkowo-europejskiej.

W slad za tem idzie b. znaczny rozrost piłkarstwa wszerz. Makkabi, Sparta, Polonja i R.K.S. szybko zbliżają się ku poziomowi swych starszych towarzyszy związkowych. Tempo postępu niesie z sobą największe nadzieje. Krakow staje się pożądanym partnerem dla Wiednia i Budapesztu, w których krąg wciska się poparty zwyciętwami i nazwiskami graczy uznanemi przez te miasta.

Oczekiwanie zapowiadających się sukcesów Krakowa, przerywa niestety wybuch wojny w lipcu r. 1914. Powołani do szeregów armji austrjackiej, względnie zgłaszający się do Legjonów piłkarze krakowscy, na długi czas oderwani od Krakowa, o piłce nie zapominają. Świadczą o tem drużyny pułków legjonowych, a potem mozolne usiłowania jednostek nad przywróceniem dawnej świetności w okropnych warunkach czasów wojennych

10 asów Małopolski – ranking sportowców

Co warto wiedzieć o Wiśle

Dwie niebieskie gwiazdy

M. Szymkowiak: Wielkie mecze - o piłce nożnej w okresie okupacji

Było ich 35 żołnierzy-sportowców: o piłce nożnej w okresie okupacji

M. Szymkowiak: Rewia mistrzów: Jak długo na Wawelu

Na mistrzowskim tronie

Wisła Kraków - w blasku gwiazdy – rys historyczny

S. Chemicz: Wisła szkoła charakterów

S. Chemicz: Wisła wielką rodziną

Poświęcenie sztandaru

Menadżerowie zdołowani – o krakowskiej piłce

O KOZPN

Jedenastka 75-lecia KOPZN

Widmo bankructwa formą pobudzenia – o SSA

Transfery

Opłatek na Wiśle

Polska, wiślacka nuta – Skowroński o klubie, pieśniach i piłkarzach

Felietony 1993-1994

Karykatury

Karykatury:

Ciekawostki. Futbol przyszłości

Artykuły R. Wasztyla

Echo Krakowa. 1986, nr 85 (2/4 V) nr 12131

POCZĄWSZY od 1908 roku piłkarstwo galicyjskie dążyło do utrzymywania coraz to szerszych kontaktów z drużynami całej monarchii austro-węgierskiej. Dlatego czołowe kluby Galicji, po zalegalizowaniu swoich statutów wstąpiły do Austriackiego Związku Piłki Nożnej, będącego członkiem Międzynarodowej Federacji Piłki Nożnej (FIFA), która zrzeszała państwowe związki piłkarskie. Kontakty z klubami należącymi do AZPN przyczyniły się co prawda do podniesienia poziomu sportowego polskich zespołów, ale odcięły je od możliwości rozgrywania spotkań z klubami czeskimi. Te bowiem, stojąc na gruncie narodowościowym, utworzyły niezależny Czeski Związek Footballowy, należący do Międzynarodowej Unii Piłki Nożnej, skupiającej narodowe związki piłkarskie.

Stanowisko Czechów podzielała niewątpliwie nasza Wisła, czego najlepszym dowodem jej częste kontakty z klubami praskimi, utrzymywane mimo formalnego zakazu AZPN w tym względzie.

Narastający z tego powodu konflikt Wisły z AZPN został rozstrzygnięty z końcem 1910 r. Wtedy to Wisła wystąpiła z AZPN i przystąpiła oficjalnie do Unii, rzucając przy okazji hasło powołania rodzimego związku piłkarskiego.

W drugiej połowie maja 1911 roku, na zaproszenie Wisły, zjechał do Krakowa FC Aberdeen.

Reklamując gości, prasa informowała równocześnie: „Wykorzystując okazję pobytu mistrzowskiej drużyny szkockiej, proponuje Wisła zjazd delegatów wszystkich polskich towarzystw i klubów piłki nożnej w Krakowie, celem ułożenia statutu i wprowadzenia w życie Polskiego Związku Towarzystw Sportowych Piłki Nożnej, zapraszając wszystkie drużyny polskie bez względu na granice terytorialne”.

Odpowiadając na ten apel w niedzielny poranek 21 maja 1911 roku zebrali się w Krakowie delegaci 11 klubów galicyjskich: Wisły i Polonii z Krakowa, Diany i Krakusa z Podgórza, Kresu Biała, Resovii, Sandecji, Skawy Wadowice, Wisłoki Dębica oraz Klubów Footballowych z Mielca i Tarnowa. Ponadto pisemny akces zgłosili również Czarni i Lechia ze Lwowa. Efektem tego spotkania, na które przybył także czołowy działacz CZF, prezes praskiej Slavii — inżynier Zdenko Krulis, było utworzenie POLSKIEGO ZWIĄZKU FOOTBALLOWEGO, z zarządem w składzie: — prezes — dr Antoni Beaupre, wiceprezesi — Tadeusz Łopuszański, Karol Kolie i Antoni Januszewski, sekretarz — Jan Weyssenhoff i skarbnik — Ignacy Moeser. Zaraz po zawiązaniu się PZF zgłosił swój akces do Unii, w. poczet członków której został przyjęty na jej najbliższym kongresie, odbytym w Roubaix 28 maja 1911 r.

Żywot Polskiego Związku Footballowego był jednak wyjątkowo krótki, gdyż Cracovia, lwowska Pogoń oraz ostatecznie Czarni pozostały w AZPN. Uznały one bowiem „zgodnie, że wystąpienie z tej organizacji przyniosłoby szkodę żywotnym interesom klubowym, gdyż spowodowałoby ograniczenie się do stosunków sportowych z drużynami czeskimi". W tej sytuacji walne zebranie Wisły, które odbyło się 26 lipca 1911 roku, podjęło uchwałę o ponownym przystąpieniu do AZPN.

Istniejący właściwie tylko dwa miesiące Polski Związek Footballowy nie zdążył nawet rozwinąć jakiejś konkretniejszej działalności programowej. Jednak mimo to zasługuje on z całą pewnością na przypomnienie, chociażby ze względu na pionierską rolę, jaką spełnił w procesie usamodzielniania się naszego sportu w czasach zaborów! RYSZARD WASZTYL

Echo Krakowa. 1986, nr 95 (16/18 V) nr 12141

W 1910 r. czołowe kluby Galicji, to jest Cracovia i Wisła oraz Czarni i Pogoń ze Lwowa, wstąpiły do Austriackiego Związku Piłki Nożnej, od którego otrzymały podobno zapewnienie o rychłym zawiązaniu autonomicznego Związku Polskiego. Jednak w praktyce Wiedeń nie bardzo się kwapił do dotrzymywania tego typu obietnic. Stąd nie ulega wątpliwości, że akcja Wisły na rzecz utworzenia Polskiego Związku Footballowego, jak pamiętamy zapoczątkowana na przełomie lat 1910/1911, skutecznie wsparła narodowościowe tendencje odśrodkowe w AZPN, który ostatecznie został zmuszony do powołania kilku autonomicznych związków krajowych, w tym i dla Galicji.

Inicjatorem utworzenia tego ostatniego był prezes Cracovii — Stanisław Kopernicki, redaktor „Czasu”, organu galicyjskich konserwatystów.

Miejsce pracy i niejako związana z nim przynależność do określonego obozu politycznego powodowały niewątpliwie, że poczynania Kopernickiego na niwie piłkarskiej były zdecydowanie bardziej zbieżne ze stanowiskiem Wiednia w tym względzie, niż działalność Wisły, wobec której AZPN „posuwał się do aż nazbyt przejrzystych drwin”, lekceważąc ją jednak tylko pozornie! Dlatego też wiosną 1911 roku prasa donosiła: „W dniach 6—8 maja organizuje Cracovia pierwszy raz w granicach Polski, trzy dni obejmujący meeting sportowy. Przy współudziale Austriackiego Związku Piłki Nożnej urządza Cracovia zawody footballowe, które będą atrakcją sezonu wiosennego. Austriacki Związek przysyła do Krakowa swą drużynę reprezentacyjną. Do współudziału zaprosiła Cracovia Lwów”. ..........

Piłkarska reprezentacja Austrii w Krakowie! Tego nie mogli się spodziewać nawet najwierniejsi poddani... Miłościwie im Panującego Franza Josefa! Wszak nikt jeszcze nie słyszał, „aby drużyna państwowa występowała przeciw drużynom klubowym — wspomina dr Józef Lustgarten, tak tłumacząc dalej to zgoła sensacyjne wydarzenie: Zdawaliśmy sobie doskonale sprawę, że podyktowane to było także i względami polityki. Mianowicie Czeski Związek Footballowy nie chciał przystąpić do Austriackiego jako związek krajowy i wytrwale walczył o niezależność i bezpośrednie członkostwo w FIFA. Austriacy byli w ciągłej obawie, że Polacy mogą pójść za przykładem Czechów. Obecność prezesa Austriackiego Związku na zawodach w Krakowie była jeszcze jednym dowodem wagi, jaką przykładano w Wiedniu do dobrych stosunków z małopolskim sportem”.

Innymi słowy, w obliczu lekceważonej ponoć akcji Wisły, solidaryzującej się ze stanowiskiem Czechów, AZPN — potocznie zwany Verbandem, poważnie obawiając się o zagrożone pozycje galicyjskie, postanowił jej przeciwdziałać poprzez... zdecydowane wsparcie poczynań prezesa Kopernickiego! I właśnie dlatego reprezentacja AZPN zjechała na „meeting Cracovii”! W pierwszym dniu tego turnieju Cracovia zwyciężyła 3:0 lwowskich Czarnych, którzy nazajutrz ulegli aż 0:12 reprezentacji AZPN, gorąco oklaskiwanej za znakomitą grę przez nienotowany dotychczas w Krakowie tłum sześciu tysięcy widzów! Tyle samo osób entuzjazmowało się w ostatnim dniu zawodów wspaniałym występem Cracovii, która po celnych trafieniach Stanisława Szeligowskiego, Antoniego Poznańskiego i Ryszarda Singera, przegrała z Austriakami tylko 3:6! Armada AZPN spełniła swoje zadanie. Turniejowe pojedynki wykazały bowiem niezbicie, że chcąc się doskonalić w piłkarskim rzemiośle, trzeba także czerpać wzory z Wiednia! Zwracały zresztą na to uwagę nawet przychylne Wiśle gazety. Przykładowo po jej słabych występach przeciwko praskiemu SK Slavoj, jedna x nich pisała: „Skutki odpadnięcia Wisły od Verbandu, a przez to od wszystkich drużyn węgierskich, niemieckich i polskich, dają się Wiśle odczuć bardzo dotkliwie”.

Tak więc, w pełni doceniając patriotyczną postawę Wisły, trzeba jednak przyznać, że interesy sportowe galicyjskiego piłkarstwa przemawiały raczej za inicjatywą Cracovii, konsekwentnie dążącej do utworzenia dlań autonomicznego związku w ramach AZPN. Nic więc dziwnego, że jej prezes Stanisław Kopernicki, jako jeden z czterech delegatów AZPN. uczestniczył już z „prawem głosu” w kongresie FIFA, _odbytym w Dreźnie w pierwszej połowie czerwca 1911 roku...

RYSZARD WASZTYL

Echo Krakowa. 1986, nr 124 (27/29 VI) nr 12170

Z przeszłości krakowskich jubilatek (11)

Sopocka victoria

Jednym z niezwykle istotnych elementów działalności galicyjskich footballistów były ich kontakty z rodzimymi klubami pozostałych zaborów oraz mecze rozgrywane w polskich miastach z drużynami piłkarskimi innych nacji. Począwszy od 1909 roku, pomimo przeszkód czynionych przez zaborcze władze, spotkań takich było coraz więcej. Zaś przy ich okazji, im bliżej było światowej wojny, tym śmielej dyskutowano o „niedalekiej już niepodległości Polski”! Wszystkie te sportowe wizyty i rewizyty, organizowane wbrew zaborowym kordonom, były bardzo ważne, ale na szczególne podkreślenie zasługuje chyba wyjazd Wisły nad... polskie morze! Zaproszenie przyszło z Gdańska.

Tamtejszy Eislauf und Ballspielverein proponował Wiśle rozegranie latem 1912 roku w Sopocie, na „Maurenplatz nad morzem, dwóch tak zwanych międzynarodowych matchy”. Trudno dziś jednoznacznie stwierdzić, jakimi względami kierował się nadawca tego zaproszenia? Mimo to jednak, z dużą dozą prawdopodobieństwa można przyjąć, że termin i miejsce proponowanej konfrontacji raczej nie były dziełem czystego przypadku. Wszak o tej porze roku nie brakowało w Sopocie polskich kuracjuszy, którym można było zademonstrować wyższość niemieckiego footballu w spotkaniu z ich rodzimym zespołem, w dodatku z podwawelskiego grodu! Najpewniej zdając sobie z tego sprawę, Wisła zaproszenie przyjęła i w sobotę, 6 lipca 1912 roku, stoczyła na sopockim Maurenplatzu „zwycięską walkę z pierwszą drużyną footballową Gdańska z wynikiem 8:2”! Victoria Wisły była tym wymowniejsza, że „matchowi przypatrywał się z zaciekawieniem przez blisko godzinę następca tronu pruskiego, stojący załogą w Gdańsku”, który przezornie nie dotrwał jednak do końca pogromu gospodarzył Nic więc dziwnego, że wobec takiego blamażu, następnego dnia zebrali oni „wyborową drużynę, w której skład wchodzili gracze, biorący nieraz udział w zawodach pierwszoklasowych w Berlinie i Danii. Gra była niezwykle ostra, prowadzona w gwałtownym tempie, skończyła się jednak również zwycięstwem Wisły w stosunku 2:1. Licznie żebrani na boisku polscy kuracjusze z Sopotu. zgotowali krakowianom owację i po zakończeniu obu matchów serdecznie pogratulowali im zwycięstwa”. Także niemiecka prasa nie szczędziła słów uznania wiślakom, nazywając ich nawet „żonglerami piłki nożnej”! W drodze powrotnej z Sopotu drużyna Wisły, serdecznie przyjmowana i oprowadzana przez miejscowych Polaków, zwiedziła Oliwę i Gdańsk oraz Malbork, Toruń, Poznań i Wrocław...

Pobyt nad Bałtykiem nie był jedynym kontaktem Wisły z footballem zaboru pruskiego. Na początku listopada 1913, roku gościła ona u siebie reprezentację Wielkopolski, którą pokonała 4:0 i 9:2. Trzeba jednak pamiętać, że „dopiero w Krakowie piłkarze Wielkopolski po raz pierwszy spotkali się z trawiastym boiskiem, trybunami, parkanem, a także z ogromnym tłumem widzów”. Jak trudna była sytuacja polskiego sportu w zaborze pruskim niech świadczy fakt, że ówcześnie w Poznaniu nasi footballiści nie posiadali żadnego „boiska, które by tylko w przybliżeniu odpowiadało wymaganiom choćby najskromniejszym”! Podobnie zresztą rzecz się miała z Wiślakami, którzy dość długo korzystali z boiska piłkarskiego Cracovii, jako że swoje własne, wybudowane na Oleandrach, oddali do użytku dopiero 5 kwietnia 1914 r. Z tej okazji footballiści Wisły podejmowali lwowskich Czarnych, których pokonali 3:2.

W tym czasie Wisła liczyła 83 członków i prowadziła tylko trzy drużyny piłki nożnej, których zawodnicy uprawiali także lekkoatletykę, traktując ją jednak jako sport uzupełniający. Dlatego też można powiedzieć, iż w okresie przed pierwszą wojną światową Wisła była typowym klubem footballowym.

RYSZARD WASZTYL

Echo Krakowa. 1986, nr 163 (22/24 VIII) nr 12209

Na krajowym podwórku zaczynała się także liczyć naonczas krakowska lekkoatletyka kobieca. Dzięki temu w niedzielne przedpołudnie 9 października 1927 roku, na boisku Wisły, przy „niebywałej na polskie stosunki liczbie publiczności, bo dochodzącej do 2500 osób” odbył się mecz pań Polska — Austria. Mecz szczególny, bo będący pierwszym tego typu występem naszej kobiecej reprezentacji lekkoatletycznej. Nie dziwmy się przeto, iż uległa ona Austriaczkom 45:61 pkt. Nie zachwyciły też występujące w polskim zespole Maria Malinowska i Irena Jaśnikowska z Cracovii. Zdecydowanie lepiej wypadła natomiast Jadwiga Ciepłówna z Wisły, która mimo zajęcia trzeciego miejsca w biegu na 200 m pobiła rekord kraju wynikiem 28,1 sek., a także przyczyniła się do uzyskania rekordowego czasu przez sztafetę 4X100 m 52,9 sek. Jadwiga Ciepłówna, startująca jako „Wiśka”, ze względu na obowiązujący, wtedy zakaz należenia młodzieży szkolnej do klubów sportowych, była zdecydowanie najlepszą zawodniczką sekcji lekkoatletycznej pań Wisły, działającej przed drugą wojną światową w latach 1926—1933. Jej czołowe członkinie, między Innymi Władysława Golkówna i Stanisława Kirchmajerówna, uprawiały też koszykówkę i siatkówkę w ramach klubowej sekcji gier sportowych, ale bez większego powodzenia. RYSZARD WASZTYL


===Echo Krakowa. 1988, nr 212 (28/31 X/ 1 XI) nr 12767

FOOTBALL pojawił się po raz pierwszy na ziemiach polskich w krakowskim Parku dra Jordana późną jesienią 189o r. Tutaj również w niedzielne popołudnie 30 sierpnia roku następnego odbył się pierwszy na naszych ziemiach oficjalny pokaz gry w football z udziałem publiczności, zresztą „wcale wytwornej”, jak to skrupulatnie odnotowała prasa. Wreszcie w tymże parku latem 1906 roku narodziły się KS Cracovia i TS Wisła — najstarsze kluby piłkarskie w Polsce! U zarania działalności naszych szacownych seniorek, szczególnie cenne były ich dość liczne kontakty z rodzimymi klubami sportowymi pozostałych zaborów, a także mecze rozgrywane w polskich miastach z drużynami piłkarskimi innych nacji. Owa szczególna wartość tych wszystkich spotkań tkwiła oczywiście w tym, że służyły one niewątpliwie nadrzędnej sprawie wzmacniania poczucia patriotyzmu i jedności narodowej Polaków! Dlatego też jesienią 1909 roku Cracovia przebywała w opanowanym przez Niemców Bielsku, gdzie rozegrała rewanżowy mecz z niemieckim BBSV, zakończony wynikiem 1:1. Jednak rezultat ten „ważniejszym był pod względem propagandowym, gdyż na znanym gorącym gruncie bielskim spowodował ogromną manifestację, wobec której policja nie wiedziała jakie zająć stanowisko Jeszcze na dworcu kolejowym żegnano owacyjnie wyjeżdżającą drużynę do której wygłosił serdeczne prze­ mówienie śląski poseł Dobija dziękując w gorących słowach za rozbudzenie ducha narodowego w miejscowości, gdzie gnębiono nawet polskie słowo”! W tym samym czasie Wisła gościła w Warszawie na zaproszenie Warszawskiego Koła Sportowego, z którym rozegrała zwycięskie zawody w piłce nożnej, lekkoatletyce i... przeciąganiu liny! Bywała również w Warszawie Cracovia, która jako pierwsza przyjmowała także WKS w Krakowie Z tej okazji prasa miejscowa akcentowała w kwietniu 1911 roku, że „najbliższe matche piłki nożnej, urządzane przez Cracovię charakterem swym odróżniają się od wszystkich dotychczasowych. Po raz pierwszy mianowicie zmierzą się na terenie tutejszym footballiści krakowscy z drużyną polską zakordonową. Z Warszawy przybywa team Warszawskiego Kola Sportowego" Ostatecznie zespół WKS okrzyknięto „reprezentatywą Królestwa Polskiego”, jako że grali w nim również piłkarze Łódzkiego Klubu Sportowego, których trenował ówcześnie... pierwszy prezes Cracovii — Bernard Miller.

Aliści mimo tego wzmocnienia goście przegrali z Cracovią 2:5 i 0:12.

Z biegiem czasu, pomimo różnorakich przeszkód stawianych przez zaborcze władze, spotkań tego typu było coraz więcej. Zaś przy okazji tych wszystkich sportowych wizyt i rewizyt, organizowanych wbrew zaborowym kordonom, im bliżej było pierwszej wojny światowej, tym śmielej dyskutowano o „niedalekiej już niepodległości Polski”! Na początku listopada 1913 roku Wisła podejmowała po raz pierwszy w Krakowie piłkarską reprezentację Wielkopolski. Dlatego też krakowska prasa podkreślała: „Podnieść należy uroczysty charakter, jaki Wisła słusznie nadać zamierza temu spotkaniu, żeby zaznaczyć braterstwo nasze z gośćmi z Poznańskiego Wygrała z nimi Wisła 4:0 i 9:2. Jednak jeszcze bardziej liczył się sam przyjazd naszych rodaków z gospodarnej Wielkopolski, których żegnano gorącym życzeniem, „aby proporzec ofiarowany im w przyjaznym upominku przez Wisłę powiewał w bliskiej przyszłości zwycięsko nad sportem polskim w Poznańskiem”! Nader prorocze to były życzenia, bowiem już niedługo trzeba było czekać lepszych czasów... Piłkarski sezon wiosenny roku 1914 zamknęły Cracovia i Wisła meczem rozegranym 14 czerwca.

Zaś niebawem większość członków Wisły, w tym niemalże cała jej pierwsza drużyna piłkarska znalazła się pod sztandarami Legionów Polskich Józefa Piłsudskiego! Wojna światowa, rozpoczęta latem 1914 roku i „wróżąca odzyskanie niepodległości oraz ziszczenie młodzieńczych snów znalazła również w Cracovii gotowych do czynu obrońców praw Polski, którzy zdjęli biało-czerwoną koszulkę klubową i zamieniwszy ją na mundur szary, karnie stanęli w pierwszych szeregach Legionów”! RYSZARD WASZTYL


Echo Krakowa. 1989, nr 5 (6/7/8 I) nr 12814

Z KOŃCEM minionego roku, nakładem Wydawnictwa Literackiego w Krakowie, ukazała się kolejna książka Janusza Kukulskiego pt. „Pierwsze mecze, pierwsze bramki...”, poświęcona dziejom tutejszego piłkarstwa, a ściślej jego pionierskiemu okresowi „od kolebki do założenia Krakowskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej” w lutym 1920 r.

Nie wdając się w zbędne rozważania, powiedzmy sobie od razu, że nawet pobieżna lektura tej książki pozwala się zorientować, iż jej autor — nota bene lekarz medycyny z wykształcenia ma raczej dość mgliste pojęcie o metodologii badań historycznych, w tym nade wszystko o obowiązku krytycznej analizy dostępnego materiału źródłowego. Powoduje to, że w jego książce pełno jest mniejszych i większych potknięć, nie mówiąc już o zwykłych błędach, a nawet przeinaczeniach! Ewidentnym potwierdzeniem tego ostatniego zarzutu, najpoważniejszego zresztą, jest sprawa fotokopii protokołu z pierwszego walnego zgromadzenia KS Cracovii, zamieszczonej na stronie 57.

Otóż nie jest to fotokopia oryginalnego protokołu, a odtworzonego przez kogoś później! Wskazują na to błędy merytoryczne, znajdujące się na owej fotokopii, w tym mylna data „16 lutego 1910”, podczas gdy statutowe zebranie konstytuujące Cracovii odbyło się 19 tego miesiąca! Pisałem już o tym parokrotnie, ale mimo to pan Kukulski wprowadził do swojej książki tę mylną datę z fotokopii.

Mało tego, na stronach 55—56 pisze on, iż o owym zebraniu „GŁOS NARODU”, NR 48 z 18 LUTEGO, INFORMOWAŁ, 2E OBRADOWANO W SALI IZBY LEKARSKIEJ. Faktycznie zaś w gazecie tej czytamy co następuje: „Z Klubu Sportowego Cracovia komunikują nam: W sobotę dnia 19 bm.

odbędzie się pierwsze Walne Zgromadzenie członków KS Cracovia... w sali Izby Lekarskiej”.

Stąd nie „obradowano”, a miano „obradować”! Różnica to chyba zasadnicza! Dlatego też „Czas” z 20 lutego 1910 roku donosił, że „pierwsze Walne Zgromadzenie Cracovii odbyło się wczoraj w sali Towarzystwa Lekarskiego”! W tej sytuacji przeinaczenie przytoczonej informacji „Głosu Narodu”, dokonane przez autora chyba nie wymaga już żadnego dodatkowego komentarza!!! Denerwująca cytatologia oraz równie wydumane co nielogiczne nazwy niektórych klubów, to sprawa następna. Na przykład statutowo zwący się „Klub Sportowy Polonia”, J. Kukulski określa na stronie 153 jako „Robotniczo-Katolicki”, co by sugerowało, że jego członkami byli robotnicy... i katolicy!? Podobnie rzecz się ma z Żydowskim Robotniczym Klubem Sportowym Młodość, na stronie 170 i 172 nazywanym „Żydowsko-Robotniczym”, a zatem skupiającym zapewne Żydów... i robotników!? Oczywiste jest, że Młodość zrzeszała żydowskich robotników.

Zaś wbrew temu, co twierdzi autor, wiele wskazuje na to, że w okresie międzywojennym kontynuowała ona swoją działalność jako ŻRKS Siła, ideowo związana z Żydowską Socjalistyczną Partią Pracy, w skrócie zwaną Poalej Syjon Prawicą. Nie ma także racji J. Kukulski, kiedy próbuje negować fakt powstania w 1909 roku Klubu Sportowego Jutrzenka (bo tak brzmiała jego pierwotna nazwa, a nie Żydowskie Towarzystwo Sportowe Jutrzenka), założonego z inicjatywy Żydowskiej Partii Socjalno-Demokratycznej Galicji i skupiającego żydowskich robotników młodocianych. Przy okazji, statut Jutrzenki został zatwierdzony 11 lipca 1910 roku przez c.k. Namiestnictwo we Lwowie, a nie w jakimś „Starostwie Grodzkim miasta Krakowa”!? Natomiast jej pierwszym prezesem był dr Gutmann, a nie Gultmann, jak to „stoi” na stronie 150.

Fatalny układ rzeczowy książki (działalność Związku Polskiego Piłki Nożnej, powstałego w styczniu 1912 roku, omawia się niemalże na jej końcu), nie uwzględniający chociażby najskromniejszego rozdzialiku poświęconego udziałowi pionierów krakowskiego piłkarstwa w walce o wolność i niepodległość naszej ojczyzny^ bezsensowne wyliczanki oraz zestawienia nie zawsze udokumentowanych meczów, permanentny brak imion przy nazwiskach... To tylko najistotniejsza część pozostałych mankamentów rzeczonego dzieła, które mogłoby być nawet strawne, gdyby wydawca zadbał przed opublikowaniem książki o fachowe i rzetelne recenzje!!! Aliści zapomniano o tym. Smutne to! Smutne tym bardziej, że kto jak kto, ale autor mógłby chyba mieć na uwadze, iż zasady PRIMUM NON NOCERE — PRZEDE WSZYSTKIM NIE SZKODZIĆ, pomimo jej medycznej proweniencji, winno się przestrzegać w każdym działaniu! RYSZARD WASZTYL


Echo Krakowa. 1989, nr 249 (22/26 XII) nr 13058

FAKTEM bezspornym jest, że narodziny polskiej piłki nożnej miały miejsce w krakowskim Panku dra Jordana późną jesienią roku 1890. Faktem jest również, co potwierdzają wszystkie znane dotąd źródła i opracowania rodem ze Lwowa, iż w piłkę nożną zaczęto grywać w tymże mieście dopiero wiosną 1892 r.

Jednakże pomimo tego opóźnienia, to właśnie lwowianie założyli pierwsze na polskich ziemiach kluby piłkarskie: I Lwowski Klub Sportowy Czarni (1903) i Lwowski Klub Sportowy Po goń (1904). W ślad za nimi powstały w Krakowie w 1906 roku: Klub Sportowy Cracovia oraz Towarzystwo Sportowe Wisła.

Wkrótce zaś na terenie Galicji utworzono wiele innych klubów piłkarskich, które prowadziły ożywioną działalność sportową.

Ukoronowaniem owej działalności było założenie w Krakowie, 21 stycznia 1912 raku. Związku Polskiego Piłki Nożnej, zrzeszającego kluby galicyjskie i stanowiącego autonomiczną część Austriackiego Związku Piłki Nożnej. skupionego w Międzynarodowej Federacji Piłki Nożnej (FIFA).

Dlatego z tą ostatnią, był z pewnością konsultowany statut ZPPN. czego wyraźnym potwierdzeniem jest jego końcowy zapis.

Głosi on bowiem, że „zarząd Związku Austriackiego ma prawo zawiesić względnie zmienić uchwałę Związku Polskiego, jednakowoż z podaniem powodów.

Od zawieszenia tego przysługuje Związkowi Polskiemu prawo odwołania do władz Federacji Międzynarodowej”. Stąd też możemy chyba przyjąć, że autonomiczne uprawnienia ZPPN były bardzo szerokie, skoro przysługiwało mu prawo rozstrzygania ewentualnych sporów z AZPN na forum FIFA! Wybuch pierwszej wojny światowej przerwał owocną działalność ZPPN. którą wznowił on wiosną 1919 r. Wtedy też ZPPN zmienił swoją statutową nazwę na: Polski Związek Piłki Nożnej.

Pomimo tej nazwy, związek ten zrzeszał jednakże tylko kluby z byłego zaboru austriackiego. Dlatego potocznie zwano go Małopolskim ZPN, który już w czerwcu 1919 roku „postanowił podjąć inicjatywę do stworzenia ogólnopolskiego związku”. tych Po przeprowadzeniu niezbędnych prac przygotowawczych, pod koniec sierpnia tegoż roku wydelegowano dra STANISŁAWA POLAKIEWICZA „do Poznania. celem porozumienia się z tamtejszymi klubami” oraz nawiązano kontakty z Referatem dla Spraw Sportu Ministerstwa Zdrowia Publicznego w Warszawie. Zaś opracowanie projektu statutu i regulaminu przyszłego związku piłkarskiego zlecono specjalnej komisji w składzie: JÓZEF LUSTGARTEN i dr JAN WEYSSENHOFF z Krakowa oraz dr STANISŁAW POLAKIEWICZ ze Lwowa.

Pod koniec listopada 1919 roku projekt statutu rzeczonego związku „został już wypracowany i rozesłany wszystkim towarzystwom sportowym celem, zapoznania się z nim” oraz nadesłania swoich uwag do sekretariatu Małopolskiego ZPN w Krakowie. Równocześnie na 20—21 grudnia 1919 roku zwołano do Warszawy konstytuujący zjazd tego związku Na tymże zjeździe powołano do życia Polski Związek Piłki Nożnej, na siedzibę którego wybrano Kraków, będący kolebką naszego piłkarstwa oraz posiadający bardzo liczną grupę uznanych już działaczy.

Stąd w skład kierownictwa pierwszego zarządu PZPN wchodzili właściwie sami krakowianie, a to: prezes — dr EDWARD CETNAROWSKI, wiceprezesi — kpt. JÓZEF SZKOLNIKOWSKI i dr JAN WEYSSENHOFF, sekretarz — OREST DŻUŁYNSKI, skarbnik — dr WACŁAW WOJAKOWSKI i kronikarz — JÓZEF LUSTGARTEN. Niebawem po utworzeniu, PZPN przejął całokształt spraw naszego piłkarstwa, zgodnie ze statutem część z nich pozostawiając jednak w bezpośredniej gestii swoich ogniw terenowych. Stanowiły je okręgowe związki piłki nożnej, z których jako pierwszy zorganizował się Krakowski OZPN, bo już 15 lutego 1920 r.

W tej sytuacji nadzwyczajne walne zebranie Małopolskiego ZPN, odbyte w maju 1920 roku we Lwowie podjęło decyzję o jego rozwiązaniu, gdyż „ze względu na powstanie państwowego związku. footballowego nie miał racji dalszego istnienia”.

Brak jakiejkolwiek ciągłości prawno-organizacyjnej między Małopolskim ZPN ą współczesnym PZPN powoduje, że ten ostatni jak najbardziej słusznie obchodzi w tym roku swoje 70 - lecie! Dlaczego natomiast analogiczny jubileusz świętował również w tym roku KOZPN, trudno doprawdy dociec!? Ciekaw zatem jestem co na to jego organizatorzy i protektorzy!? Owego pytania nie traktuję oczywiście retorycznie, gdyż uważam, że tym nader wątpliwym jubileuszem KOZPN wyrządzono szkodę chlubnym tradycjom oraz teraźniejszym interesom krakowskiego piłkarstwa, które w przyszłym roku będzie przecież liczyło równe... 100 lat! Automatycznie dotyczy to także polskiego piłkarstwa, którego Kraków jest niekwestionowaną kolebką! Wobec tego nie potrzeba chyba nikogo przekonywać, że połączenie faktycznego jubileuszu 70-lecia KOZPN z obchodami 100-lecia naszego piłkarstwa. byłoby ze wszech miar słuszniejsze i korzystniejsze dla należytego wydźwięku obu tych imprez!

Jubileuszowe zwycięstwo: 84 lata od spotkania Wisły z Chelsea

24 maja 1936 roku pod Wawel zawitał zespół FC Chelsea, by uświetnić jubileusz 30-lecia istnienia Białej Gwiazdy. Pojedynek z utytułowanym angielskim przeciwnikiem był wielkim wydarzeniem, które postrzegane jest jako jedno z najważniejszych spotkań w przedwojennej historii Wisły Kraków. Cofnijmy się zatem do tamtych chwil!


24.05.2020r.

Jakub Sumera


Starania o organizację jubileuszowego spotkania rozpoczęto już kilka miesięcy wcześniej. Londyńska Chelsea uchodziła już wówczas za jeden z najsłynniejszych klubów w Anglii, a ewentualny występ w Polsce byłby niewątpliwie wielkim wydarzeniem. Po wstępnych negocjacjach ustalono, że 24 maja 1936 roku klub ze stolicy Wielkiej Brytanii rozegra towarzyskie spotkanie z Wisłą, co miało być głównym wydarzeniem obchodów jubileuszu 30-lecia Wisły. Wiadomość o organizacji spotkania wywołała ogromne emocje wśród piłkarskich fanów. Czasopismo „Raz, Dwa, Trzy” tak zapowiadało to starcie: „Spotkanie Wisły z Chelsea będzie niewątpliwie największą atrakcją polskiego sportu. Po raz pierwszy w odrodzonej Polsce gościć będziemy bowiem reprezentantów piłkarstwa angielskiego i występ zawodowców angielskich stanowić będzie doskonałą oprawą jubileuszu zasłużonego klubu”.


Przed przyjazdem do Krakowa Anglicy zdążyli rozegrać jeszcze dwa towarzyskie spotkania, w których zademonstrowali swoją siłę. Najpierw w imponującym stylu rozprawili się z mistrzem Szwecji, zespołem AIK, zwyciężając aż 6:0, a dzień przed pojedynkiem z Wisłą stanęli w szranki z reprezentacją Polski, pokonując Biało-Czerwonych 2:0. Mecz pod Wawelem cieszył się więc wielkim zainteresowaniem, jednakże wszyscy spodziewali się niezwykle trudnej przeprawy.


Wielkie piłkarskie święto i gol do szatni


W dniu meczu dało się wyczuć nastrój wielkiego piłkarskiego święta. Na masztach powiewały flagi Polski i Anglii, natomiast chwilę przed rozpoczęciem rywalizacji na boisku ustawiły się juniorskie drużyny Wisły, które utworzyły szpaler dla wybiegających na murawę zawodników. Po oficjalnej ceremonii powitania drużyn na murawie boiska przyszedł czas, by rozpocząć ten długo wyczekiwany pojedynek.


Już od pierwszych minut Wiślacy poczynali sobie bardzo dobrze, czym niewątpliwie zaskoczyli zarówno obserwatorów tego widowiska, jak i drużynę przyjezdną. W 7. minucie Antoni Łyko przedarł się pod bramkę strzeżoną przez Woodley’a, jednak obrońcy drużyny gości zdołali oddalić zagrożenie. Trzy minuty później swój występ zakończył Artur Woźniak, który zmuszony był przedwcześnie opuścić plac gry z powodu kontuzji, a w jego miejsce na boisku zameldował się Kazimierz Sołtysik. Goście spróbowali przejąć inicjatywę, lecz szczelna defensywa Białej Gwiazdy dzielnie broniła dostępu do własnej bramki. Po chwili ponownie do głosu zaczęli dochodzić Wiślacy. Najpierw golkipera Chelsea starał się pokonać Władysław Szewczyk, a następnie swojego szczęścia spróbował Bolesław Habowski, lecz żadna z tych prób nie okazała się wystarczająco groźna.


Krakowianie w pełni kontrolowali wydarzenia boiskowe i stwarzali sobie kolejne dogodne sytuacje, lecz nie byli wystarczająco skuteczni, by pokonać Woodely’a. Kiedy wydawało się już, że do przerwy utrzyma się wynik remisowy, zagrania ręką w polu karnym dopuścił się jeden z zawodników drużyny przyjezdnej, a arbiter bez zastanowienia wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Antoni Łyko, który pewnym uderzeniem dał sensacyjne prowadzenie swojej drużynie.


Walka do końca i historyczne zwycięstwo

Na drugą część spotkania obie drużyny wyszły zupełnie z innym nastawieniem. Wiślacy chcieli za wszelką cenę utrzymać prowadzenie, natomiast zespół „The Blues” dążył do odrobienia strat. Tak „Ilustrowany Kuryer Codzienny” relacjonował przebieg drugiej połowy: „Po wznowieniu gry Wisła nadal utrzymuje swoją przewagą, a Anglicy zaczyna ją coraz ostrzej stosować swoje brutalne metody. Dochodzi do tego, że w 28 min. jeden z pomocników angielskich protestu je przeciwko orzeczeniu sędziego, zamierza sią na arbitra, a nawet go popycha. Sędzia go oczywiście wyklucza z gry, co staje się powodem do „strajku włoskiego”. Anglicy rozkładają sią na boisku, a ukarany gracz nie chce opuścić boiska. Dopiero po dłuższych pertraktacjach ukarany gracz zdecydował się opuścić boisko na skutek polecenia kierownika ekspedycji płk. Crispa i wtedy gra może się zacząć. W dalszym ciągu meczu Wisła ma więcej sposobności do zdobycia bramki niż Anglicy, a nawet Łyko i Szewczyk z odległości 3 metrów od bramki pudłują fatalnie. Po owym niesmacznym incydencie Anglicy, grając w dziesiątkę, uspakajają sią nieco, zatrudniają kilka razy Madejskiego, ale wszystko nie jest zbyt groźne. Mimo obustronnych usiłowań sędzia kończy mecz. Wisła schodzi z boiska zwycięsko.” W taki oto sposób historyczne zwycięstwo stało się faktem.

Wisła Kraków - Chelsea Londyn 1:0 (1:0)

1:0 Antoni Łyko (k) 45’

Wisła Kraków: Edward Madejski - Władysław Szumilas, Alojzy Sitko - Józef Kotlarczyk, Jan Kotlarczyk, Mieczysław Jezierski - Bolesław Habowski, Henryk Kopeć, Władysław Szewczyk, Artur Woźniak (Kazimierz Sołtysik), Antoni Łyko


Chelsea Londyn: Victor Robert Woodley - John O’Hare, George Barber, William Mitchell - Allan Craig, Harold Miller - Dick Spence, James Argue, George Mills, Harry Burgess, William Barraclough

Źródło: wisla.krakow.pl