Bogdan Basałaj

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 20:19, 18 mar 2012; Toro (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
Bogdan Basałaj, 7 czerwca 2010.[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]
Bogdan Basałaj, 7 czerwca 2010.
[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]

Bogdan Basałaj - urodzony 4 lipca 1961 roku, trener, dziennikarz, działacz sportowy. Ukończył wrocławską AWF i studia podyplomowe na UJ w dziedzinie zarządzania organizacjami sportowymi. Przez trzy lata pełnił funkcję menedżera ds. marketingu sportowego w Canal Plus.

Jako trener był asystentem Jerzego Kasalika w Olimpii Poznań. Samodzielnie prowadził Kanię Gostyń, a w USA klub LA Jets.

W styczniu 2000 roku podjął pracę w Wiśle Kraków SSA. Początkowo został wiceprezesem odpowiedzialnym za marketing, po pół roku powierzono mu stanowisko prezesa. Był najdłużej "panującym" prezesem w dziejach piłkarskiej spółki. Czas jego ówczesnej prezesury był bardzo dobrym okresem w historii klubu. "Biała Gwiazda" zdobywała mistrzostwo Polski ale też jedyny do tej pory dublet w historii klubu. Godnie pokazała się się w pucharach, tocząc niezapomniane boje z Parmą, Schalke Gelsenkirchen czy Lazio Rzym.

Basałaj pożegnał się z Wisłą w marcu 2004 roku, gdyż - jak wieść niesie - nie pozyskał należytej liczby sponsorów i reklamodawców dla klubu, choć to jego zasługą było m.in. podpisanie umowy z Erą. Basałaja zastąpił Tadeusz Czerwiński.

Po rozstaniu z Wisłą Basałaj pełnił funkcję dyrektora zarządzającego Ekstraklasy S.A. Jedną z jego inicjatyw była m.in. organizacja rozgrywek Młodej Ekstraklasy na wzór włoskiej Primavery. Młodzi zawodnicy uzyskali możliwość zmierzenia się z rówieśnikami z innych klubów ekstraklasy.

7 czerwca 2010 roku po długich negocjacjach objął ponownie stanowisko prezesa Wisły Kraków. Na początku kadencji, w sierpniu 2010 roku, zatrudnił dwóch pracowników na kluczowych stanowiskach. Dyrektorem sportowym został Stan Valckx, a trenerami kolejno - Robert Maaskant, Kazimierz Moskal i Michał Probierz (2012).

13 marca 2012 roku w lakonicznym komunikacie Klub poinformował, że "Bogdan Basałaj złożył rezygnację z funkcji prezesa zarządu Wisły Kraków SA. Rada Nadzorcza klubu przyjęła tę dymisję."

Spis treści

Poniedziałek ostatnim dniem "bezkrólewia"?

30. maja 2010

8 lutego br. zwolniony z funkcji prezesa Wisły Kraków został Marek Wilczek. Od tego czasu w Wiśle nie ma szefa. W Dzień Dziecka, po blisko czterech miesiącach "bezkrólewia" przy Reymonta 22 funkcję prezesa ma objąć Bogdan Basałaj.

W ostatnich czterech miesiącach obowiązki szefa piłkarskiej spółki pełnił Ireneusz Reszczyński. Łączy on to stanowisko z prezesurą w Tele-Fonice Kable, a jak nie trudno się domyśleć, to właśnie ta funkcja pochłaniała większość jego czasu. P.o. prezesa Wisły okazjonalnie zajmował się jej sprawami, z rzadka uczestniczył w rozmowach z miastem w sprawie stadionu, meczów Wisły nie oglądał, a przy Reymonta nie bywał w ogóle. W tym czasie Wisła straciła mistrzostwo Polski, nie zdołała stworzyć nowego pionu marketingu (po zwolnieniu w grudniu dwóch jego szefów) oraz nie zapewniła sobie, ani formalnie ani w praktyce, gry przy nowy stadionie. Jedyną poważną decyzją firmowaną przez Ireneusza Reszczyńskiego było odwołanie trenera Macieja Skorży i zatrudnienie Henryka Kasperczaka.

Bogdan Basałaj ma być prezesem Wisły od 1 czerwca, choć oficjalnie nikt tego nie potwierdził. Rozmowy z nowym prezesem trwały dość długo. Mówi się, że Basałaj podchodząc do rozmów z Wisłą przedstawił plan rozwoju klubu, zaś podpisując kontrakt chciał zaakceptowania owego planu (łącznie z zagwarantowaniem środków na niektóre jego punkty) oraz gwarancji wieloletniego zatrudnienia - oczywiście pod warunkiem wypełniania poszczególnych etapów planu rozwoju. Jeśli jest to prawda, a plan oparty jest na realnych założeniach, to możemy mówić, że wreszcie Wisłę czeka powrót do normalności. Wisła ma szansę wreszcie mieć prezesa, który realnie odpowiada za to co dzieje się w klubie oraz jest w stanie samodzielnie podejmować większość kluczowych decyzji.

Prezes Wisły Bogdan Basałaj przekazał na ręce Mariana Zalewskiego, wójta gminy Szczurowa, komplet strojów dla LKS „Korona” Niedzieliska. [Foto: Michał Dudek/wislakrakow.com]
Prezes Wisły Bogdan Basałaj przekazał na ręce Mariana Zalewskiego, wójta gminy Szczurowa, komplet strojów dla LKS „Korona” Niedzieliska.
[Foto: Michał Dudek/wislakrakow.com]

To właśnie brak sprawnego podejmowania decyzji spowodował, że koło nosa przeleciała Wiśle okazja podpisania umowy z bramkarzem Arkadiuszem Onyszką. Negocjacje trwały kilka tygodni, a mimo to nie osiągnięto porozumienia w kilku drobnych punktach. Te nie były przeszkodą dla właściciela Polonii Józefa Wojciechowskiego, który zaproponował byłemu bramkarzowi Odry Wodzisław wyższy kontrakt i dogadał się w szczegółach umowy w przeciągu trzech godzin. Wspomniana sytuacja to jaskrawy przykład tego co od dłuższego czasu dzieje się w klubie. Kłopoty by dogadać się z Wisłą mają od dawna: zawodnicy, kandydaci na nowych zawodników, partnerzy i reklamodawcy czy włodarze naszego miasta.

Bogdan Basałaj był prezesem Wisły w latach 2000 - 2004. To za jego kadencji Wisła święciła największe triumfy - szczególnie wspaniały był sezon 2002/03, ozdobiony takimi sukcesami jak wyeliminowanie Parmy i Schalke oraz wspaniałą walką z Lazio Rzym. To wtedy Wisła potrafiła sprzedać 10 tys. karnetów na jedną rundę, wypełniając "karnetowcami" niemal cały stadion. Patrząc z perspektywy kolejnych lat, był to najlepszy okres Wisły, a klub rządzony był wówczas mocną ręką. Okres prospetity nie został jednak wówczas należycie wykorzystany. Pamiętamy o fatalnej historii ze murawy na stadionie Wisły, z powodu którego przełożony o tydzień został mecz Pucharu UEFA z Lazio. To po tym skandalu zamontowano pierwszą w kraju podgrzewaną murawę oraz zmodernizowano boisko treningowe. Nieco wcześniej postawiono nowe słupy oświetleniowe.

Niewiele dobrego można natomiast powiedzieć o Basałaju w kwestii jego rozmów z miastem o budowie nowego stadionu. Takich kontaktów po prostu nie było, Basałaj nie potrafił umiejętnie lobbować u władz Krakowa - inna sprawa, że w tym czasie funduszami na budowę nowej wiślackiej areny miały zająć się władze Tele-Foniki, pozyskując je przede wszystkim ze środków własnych oraz Urzędu Kultury Fizycznej i Sportu. Sprawy w mieście ruszyły do przodu dopiero wraz z zatrudnieniem prezesa Czerwińskiego. Faktem jest natomiast, że to za rządów Bogdana Basałaja nie było w szeroko rozumianych władzach miasta dobrego klimatu do rozmów o budowie infrastruktury klubowej. Do annałów przeszła historia gdy próbowano nałożyć na nasz klub roczną opłatę w wysokości 3 tys. zł za używanie w nazwie klubu słowa "Kraków".

Trzeba natomiast przyznać, że jako jeden z niewielu byłych prezesów Wisły Bogdan Basałaj posiadał konkretny pomysł jak powinien wyglądać stadion Wisły, co powinno się w nim znaleźć i jak należy rozplanować poszczególne jego elementy. Ten aspekt był jednym z głównych punktów jego pracy na studiach podyplomowych z Zarządzania Organizacjami Sportowymi na UJ. Swoją wiedzę Basałaj poszerzył podczas wieloletniej pracy w Ekstraklasie SA, gdzie pełni funkcję dyrektora zarządzającego. Oczkiem w głowie Bogdana Basałaja było wprowadzenie rozgrywek Młodej Ekstraklasy, na wzór włoskiej Primavery, której główną zaletą, w porównaniu do gry rezerw w III czy IV lidze, była możliwość regularnej rywalizacji młodych zawodników z kadr klubów Ekstraklasy w lepszych warunkach i z przeciwnikami o wyższej kulturze gry.

Pożegnanie Arkadiusza Głowackiego (18 czerwca 2010)[Foto: Tomasz Burda/wislakrakow.com]
Pożegnanie Arkadiusza Głowackiego (18 czerwca 2010)
[Foto: Tomasz Burda/wislakrakow.com]

Przed nowym prezesem szalenie trudne zadanie przywrócenia blasku Wiśle poprzez odbudowę struktur klubowych, wykorzystanie potencjału nowego stadionu no i oczywiście umiejętną politykę sportową. Zadanie o tyle trudne, iż za czasów poprzedniej prezesury Basałaja mógł on szerszymi garściami czerpać ze środków Tele-Foniki. Teraz, po fatalnym finansowo poprzednim sezonie, o fundusze będzie bardzo trudno. Niezbędne jest znalezienie nowego sponsora generalnego - w tej materii Bogdan Basałaj ma się czym pochwalić. Dużym jego sukcesem było podpisanie w 2003 roku umowy z Erą.

wislakrakow.com (redakcja)

Bogdan Basałaj oficjalnie prezesem Wisły

7. czerwca 2010

Wreszcie oficjalnie potwierdzono: prezesem Wisły Kraków S.A. został Bogdan Basałaj. Dziś zostanie on zaprezentowany na konferencji prasowej, która rozpocznie się o godzinie 14.

Potwierdzono także, że wiceprezesem klubu został Marek Wilczek.

Bogdan Basałaj był już prezesem Wisły w latach 2000-2004. W ostatnich latach pełnił funkcję dyrektora zarządzającego Ekstraklasy S.A.

wislakrakow.com
(redakcja)

GK: Bogdan Basałaj prezesem Wisły Kraków

Z dużym entuzjazmem przedstawił swoją wizję budowy klubu Bogdan Basałaj, od poniedziałku nowy prezes Wisły Kraków (wcześniej sprawował tę funkcję w latach 2000-2004). - Dla mnie prowadzenie takiego klubu to ogromny zaszczyt, ale i odpowiedzialność - stwierdził Basałaj. - Wisła to klub, który przez ostatnie dwanaście lat zdominował polską piłkę nożną. Trochę mniej tych sukcesów było na międzynarodowej arenie, ale teraz postaramy się zrobić wszystko, żeby to się zmieniło.

Basałaj stanął na czele dwuosobowego zarządu. Jego zastępcą ds. finansowo-organizacyjnych będzie Marek Wilczek, czyli poprzedni prezes. Być może zarząd uzupełni jeszcze jedna osoba, co zresztą wiąże się z wizją Basałaja.

Ze Stanem Valckx'em‎ w Łoweczu[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]
Ze Stanem Valckx'em‎ w Łoweczu
[Foto: Nikoletta Kula/wislakrakow.com]

- Dla mnie najważniejszą sprawą jest, że Wisła będzie miała wreszcie stadion, na jaki zasługuje - mówi nowy prezes. - Na takim obiekcie klub będzie mógł wreszcie pokazać to, co potrafi. Bardzo ważną rolę w gospodarowaniu tym obiektem odgrywał będzie marketing. Dlatego będę przekonywał właściciela klubu, żeby osoba, która stanie na czele marketingu - a kandydata do tej roli już mam - została również wiceprezesem ds. marketingu i zarządzania stadionem.

Basałaj chciałby, żeby Wisła pełnymi garściami czerpała ze swojej historii i marki. Duży sklep, muzeum, wycieczki po stadionie - to wszystko ma przynieść dodatkowe dochody. - Zrobimy wszystko, żeby obowiązkowym punktem zwiedzania Krakowa obok Wawelu i Rynku Głównego był stadion Wisły - stwierdził prezes.

Zresztą właśnie sprawy stadionu to pierwsze zadanie, jakie stawia przed sobą Bogdan Basałaj. - Jak najszybciej chcemy spotkać się z przedstawicielami miasta i dojść do porozumienia w sprawie warunków, na jakich Wisła będzie korzystała z obiektu.

Nowy prezes nie ukrywa, że zapełnienie nowego obiektu w jak największym stopniu jest jego ambicją. - Dla mnie minimum, które powinno przychodzić na każdy mecz, to 23 tysiące kibiców, ale będziemy chcieli doprowadzić do sytuacji, że regularnie będzie tutaj chodzić nawet po 30 tysięcy. Fani są bardzo ważnym elementem klubu i musimy o nich odpowiednio zadbać. Oni muszą mieć taki sam komfort na naszym stadionie jak w galeriach handlowych czy nowoczesnych kinach. Mają tutaj przychodzić nie tylko na dwie godziny samego meczu, ale muszą mieć zapewnione atrakcje nawet na trzy, trzy i pół godziny.

Basałaj przyznał jednocześnie, że na dużą kampanię promocyjną stadionu pod kątem sprzedaży karnetów jest już nieco za późno. - Ale to nie oznacza, że nic nie będziemy robić w tym względzie. Wprost przeciwnie, będziemy w najbliższym czasie pracować nad tym nawet po kilkanaście godzin dziennie.

Kolejne zadania, jakie stawia sobie przed sobą nowy prezes, to budowa ośrodka treningowego, siatki skautów oraz akademii dla młodzieży z prawdziwego zdarzenia.

- W dzisiejszym futbolu zawodowym bez tych elementów, prowadzonych w sposób profesjonalny, nie da się już funkcjonować. Boiska musimy wybudować, bo za najdalej trzy lata to będzie jeden z wymogów licencyjnych. Od tej drogi nie ma już odwrotu.

Nowy prezes nie chciał wypowiadać się na tematy transferowe. Głos w tej sprawie zabrał natomiast obecny na konferencji przewodniczący rady nadzorczej, Tomasz Turzański. Zapytany czy Arkadiusz Głowacki zostanie sprzedany do Trabzonsporu, odparł: - Nie zostały zawarte żadne uzgodnienia dotyczące któregokolwiek z zawodników, a w szczególności Głowackiego. Nie wiem, co się dzieje w Turcji, natomiast Arek Głowacki jest nadal zawodnikiem Wisły.

Tyle Tomasz Turzański. Czy jego słowa odnośnie Głowackiego będą aktualne również za kilka dni, przekonamy się już niebawem...


Źródło: gazetakrakowska.pl
Autor: Bartosz Karcz

Bogdan Basałaj podczas ceremonii prezentacji nowych koszulek Wisły, 12.09.2011.Foto: Krzysztof Porębski / fotoporebski.pl
Bogdan Basałaj podczas ceremonii prezentacji nowych koszulek Wisły, 12.09.2011.
Foto: Krzysztof Porębski / fotoporebski.pl

Basałaj: Strukturę klubu skopiowałem z Zachodu

08.08.2011

Autor: Bartosz Karcz

- Zatrudniliśmy zawodników, którzy są dobrzy, ale kosztują też spore pieniądze. Dlatego fakt, że mamy już w kieszeni awans do Ligi Europy zdecydowanie korzystnie wpływa na budżet - mówi prezes Wisły Kraków, Bogdan Basałaj.

Jest Pan zadowolony z losowania IV rundy eliminacyjnej Ligi Mistrzów?
Przed losowaniem czytałem wypowiedzi różnych ludzi piłki i każdy wymieniał inną drużynę, mówiąc, żeby tylko na nią nie trafić. Padały nazwy Kopenhagi, BATE, a jeszcze inni straszyli APOEL-em. Ja uważam, że każdy zespół, na który mogliśmy trafić, jest w zasięgu Wisły. To samo mogę powiedzieć o APOEL-u.

Pierwszy mecz zostanie rozegrany w Krakowie. Może to mieć wpływ na przebieg rywalizacji?
Pewnie, że lepiej jest grać rewanż u siebie. Tak jednak wybrał los i ma to również swoje plusy. Zaczynamy u siebie, a mamy tę przewagę, że jesteśmy już w trakcie sezonu ligowego, a Cypryjczycy nie. Możemy zatem już w pierwszym meczu uzyskać korzystny wynik.

Pamięta Pan mecze z Omonią? Wtedy Wisła nie miała problemów z tym rywalem.
Tak, tylko że przez ostatnie lata futbol cypryjski poszedł mocno do przodu. Przede wszystkim ekonomicznie, co przełożyło się na transfery bardzo dobrych piłkarzy. APOEL grał w Lidze Mistrzów, więc to jest najlepszy dowód na ich siłę.

Przez ostatni rok w Wiśle też sporo się zmieniło...
I to jest dowód na to, że idziemy w dobrym kierunku. Gramy coraz lepiej i myślę, że apogeum formy przypadnie właśnie na mecze z APOEL-em.

Czy jest zagrożenie, że mecz z APOEL-em nie dojdzie do skutku na Reymonta?
Nie. Oczywiście musimy spełnić szereg wymogów, które nałożyła na nas UEFA. Większy problem może pojawić się w przypadku awansu do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Wtedy trzeba będzie bardzo dużo zmienić, a obawiam się, że bez czynnej trybuny zachodniej będziemy mieli duży problem. Chciałbym się spotkać z prezydentem Krakowa Jackiem Majchrowskim. Wiem, że termin oddania tej trybuny wyznaczony jest na 30 września. Chciałbym zapytać pana prezydenta czy tego terminu nie da się przyspieszyć o dwa tygodnie. To bardzo ważne. UEFA jest restrykcyjna w sprawach wymogów stadionowych. Zostawmy jednak na razie ten temat, bo jeszcze do Ligi Mistrzów nie awansowaliśmy.

Mecze II i III rundy są inaczej traktowane niż runda IV. Na czym polegają różnice?
IV rundę można określić, jako przedpokój Ligi Mistrzów. Symbolicznie widoczne jest to choćby w tym, że przed meczem ma być grany hymn Ligi Mistrzów. Do tego dochodzą inne wymogi, związane z VIP-ami, mediami, stanowiskami kamer czy obrandowaniem stadionu. Inaczej wygląda też sprzedaż praw telewizyjnych do meczów, które są już w rękach UEFA.

Niezbędne prace na stadionie wykona miasto czy Wisła?
Część miasto. Chodzi o prace, które wynikają z umowy z wykonawcą, np. drogi dojścia, dojazdów, parkingi. To są rzeczy, które miasto wykonuje teraz cały czas i mam nadzieję zdąży na czas. Sporo prac wykona jednak klub, bo chodzi o rzeczy może drobne, ale niezbędne i kosztowne.

Jak awans Wisły do IV rundy odbił się na kondycji finansowej klubu?
Zatrudniliśmy zawodników, którzy są dobrzy, ale kosztują też spore pieniądze. Dlatego fakt, że mamy już w kieszeni awans do Ligi Europy zdecydowanie korzystnie wpływa na budżet. Ważne jest też, że co najmniej do grudnia Wisła będzie pokazywała się w Europie. Będzie to miało wpływ na marketing klubu, ale również na transfery.

Czyli o dziurze w budżecie, jak to miało miejsce po klęsce z Levadią, nie ma już mowy?
Budżet przygotowuje się, zakładając wariant negatywny. Awans wpłynął pozytywnie na nasze finanse, ale jeśli pytanie ma zmierzać do tego, czy jeszcze pozyskamy nowych zawodników, to muszę odpowiedzieć, że w tym okienku transferowym już nie. Mamy stabilną i szeroką kadrę.

A jeśli ktoś odejdzie?
Na razie nie mamy takich planów. Nie ma też ofert dla naszych piłkarzy, więc nie ma co nawet spekulować na ten temat.

Proszę zdradzić, ile Wisła już zarobiła, a ile jeszcze może zarobić na grze w europejskich pucharach?
Jeśli awansowalibyśmy do Ligi Mistrzów, to jesteśmy w stanie wyciągnąć około 10 milionów euro. Jeśli zagramy w Lidze Europy, to mogę opierać się na zarobkach Lecha z poprzedniego sezonu. Z tego co wiem, przychód netto klubu z Poznania podobno wyniósł około 15 milionów złotych.

W jaki sposób wpłynie to na rozwój klubu?
Awans do Ligi Mistrzów bardzo by nam pomógł. Mam na myśli budowę bazy treningowej, stworzenie akademii czy prace na stadionie, związane z powstaniem muzeum, cateringu, większej "strefy kibica", czyli miejsca zakupów biletów czy też profesjonalnego sklepu. Musimy udostępniać widzom coraz lepsze warunki do oglądania meczów.

Jak wygląda sprzedaż skyboksów? Zaczyna się moda na Wisłę?
Niedawno odbyła się oficjalna prezentacja reprezentacyjnego skyboksu. Została przygotowana profesjonalna oferta. Już mamy pierwsze osoby, które zarezerwowały te biznesowe loże. Faktycznie, wraca moda Wisłę. Z tą różnicą do lat ubiegłych, że teraz warunki oglądania nie różnią się od standardów zachodnich. Oferta dla firm i najlepiej usytuowanych finansowo widzów jest na bardzo wysokim poziomie.

Wisła oprócz tego gwarantuje przede wszystkim najwyższy poziom meczów, walkę o sukcesy i niesamowite emocje. Skyboksów jest do sprzedaży 31, a miejsc na loży VIP (Gold i Silver) 1600, gdzie warunki oglądania będą również komfortowe. Rok temu zmieniliśmy strategię budowy klubu i to przynosi efekty. Wisła stawiana jest dzisiaj za wzór strategii sportowej, promocyjnej. Jestem trochę rozczarowany sponsoringiem w Polsce. Jest on nieadekwatny do budżetów klubów, które poniosły olbrzymie koszty przy budowie drużyn czy utrzymywaniu stadionów. Jeśli porównać to do lig zachodnich, to tam te wpływy są na poziomie 30 procent budżetu klubów, a u nas mówimy o co najwyżej 15 - 20 procentach.

Można zrozumieć, że jest kryzys, że polska piłka po aferze korupcyjnej ciągle nie ma dobrych notowań, swoje dołożyli chuligani - to wszystko jest wykorzystywane przez potencjalnych sponsorów. Dziwne, bo uważam, że piłka w Polsce w kontekście EURO 2012 skoczy do przodu. Mam nadzieję że kluby na nowych stadionach z takimi pozytywnymi emocjami jak na Wiśle, znajdą więcej partnerów, co będzie korzystne dla obu stron. Przychody z meczu zwiększyły się zdecydowanie nie tylko w Wiśle. Tylko, że naszym obowiązkiem jest stworzenie jeszcze lepszych warunków dla kibiców, tak żeby mieli ochotę przychodzić na mecze regularnie. Staramy się to robić.

Zgodzi się Pan z opinią, że ten klub, który pierwszy awansuje do Ligi Mistrzów, ma szansę odskoczyć krajowej konkurencji na kilka lat?
Mówiłem tak rok temu i niewątpliwie ten polski klub, który to zrobi jako pierwszy - mam oczywiście nadzieję, że zrobimy to my jeszcze w tym roku - będzie miał o wiele większe możliwości. Jeśli będzie mądrze zarządzany, prowadził mądrą politykę transferową, to konkurencji może być go trudno dogonić.

Skoro mówi Pan o polityce transferowej, to wygląda na to, że Wisła zrobiła wiele, żeby nie powielić błędów Lecha z poprzedniego sezonu. Nie był w stanie godzić ligi z europejskimi pucharami. Macie szeroką kadrę, ale nie obawia się Pan, że może być problem z motywacją?
To bardzo ciekawy problem. Mecz z Widzewem trochę mnie zaniepokoił. Może niektórym zawodnikom wydawało się, że w polskiej lidze można wygrywać na spokojnie? Tymczasem fakty, są takie, że w każdy mecz trzeba wkładać maksimum zaangażowania. Trener Maaskant był wściekły po tym meczu i myślę, że wytłumaczył zawodnikom, że liga jest równie ważna jak puchary. Mamy po dwóch zawodników na każdą pozycję. Każdy będzie miał czas na odpoczynek i każdy dostanie swoją szansę.

Mija rok od zatrudnienia holenderskiego duetu. Idzie mu świetnie. Może Pan dzisiaj zdradzić kulisy, jak doszło do zatrudnienia Stana Valcksa i Roberta Maaskanta?
Najpierw spędziłem wiele godzin na rozmowach z właścicielem klubu, któremu przedstawiłem wizję przebudowy. Jednym z jej elementów było to, że chciałem mieć trenera z Niemiec, Holandii lub Włoch. Chciałem mieć również dyrektora sportowego z prawdziwego zdarzenia. Poprzez swoje kontakty z okresu pracy w Ekstraklasie uzyskałem informacje na temat kandydatów. Już w czerwcu 2010 roku miałem człowieka z Holandii na stanowisko dyrektora sportowego. W ostatniej chwili zrezygnował z powodów osobistych. Pod koniec lipca spotkałem się kilka razy ze Stanem Valcksem. Spodobała mi się jego wizja pracy. Po zatrudnieniu Stana mieliśmy kilku kandydatów na trenera. Jeden z Włoch, jeden z Niemiec i wreszcie Robert Maaskant. Zdecydowaliśmy się ostatecznie na Maaskanta. Już na początku zrobił na mnie dobre wrażenie, bo przyszedł na pierwsze spotkanie przygotowany. Przedstawił wizję pracy i budowy drużyny. Na moje pytanie o kontrakt z Bredą, odparł natomiast, że dla takiego klubu jak Wisła jest gotowy zrezygnować z umowy w Bredzie.

Na czym polegała przewaga Maaskanta nad innymi kandydatami?
Miał bardzo dobrą opinię w Holandii, również u Stana Valcksa. Podobała mi się jego filozofia gry, jego otwartość.

Ciągle myśli Pan o sprowadzeniu prawdziwej gwiazdy do Wisły?
Zmieniłem zdanie w tej kwestii i dzisiaj nie uważam, żeby było to konieczne. Przykład Maora Meliksona pokazuje, że sami możemy te gwiazdy wykreować.

Mając doświadczenie z ostatniego roku, zatrudniłby Pan w polskiego dyrektora sportowego i polskiego trenera?
Chciałbym być dobrze zrozumiany. Czasami czuję w Polsce dziwny klimat. Niektóre osoby, również te znane, jakby nie życzyły Wiśle sukcesów. Chyba po to, żeby udowodnić, że oparta na cudzoziemcach drużyna nie osiągnie sukcesu. Na szczęście pracujemy dobrze. Nie rozumiem jednak takich ludzi. Mam tutaj na myśli np. paru wybitnych ludzi polskiej piłki, czy też niektórych byłych (nawet z naszego klubu) zawodników, którzy w mediach opowiadają, że nie widzieli dawno tak słabej Wisły. Jestem tym faktem zdziwiony, wręcz zniesmaczony, bo o swoim poprzednim klubie nie powinno się tak mówić. Choćby przez szacunek dla kibiców i barw, które się reprezentowało.

Czytając te wypowiedzi dziwię się, bo dzisiaj jesteśmy w Europie i taki model budowania drużyny nie jest czymś niezwykłym. Przykłady Interu czy Chelsea są tutaj chyba wymowne. Sukces Wisły to sukces całej polskiej piłki. To oczywiście nie oznacza, że nie mamy w Polsce utalentowanych zawodników, trenerów. Mamy, tylko że u nas często wyważamy otwarte drzwi. Ja strukturę klubu skopiowałem z Zachodu, gdzie musi być dyrektor sportowy, współpracujący ściśle z trenerem. Jeśli kiedyś polski dyrektor sportowy będzie miał takie umiejętności i kontakty jak Stan Valckx, to możliwe jest zatrudnienie takiego człowieka. Stan przy tym ma jeszcze jedną zaletę - oko do piłkarzy. W zimie interesowaliśmy się Vojo Ubiparipem i Cwetanem Genkowem jednocześnie. Stan stwierdził, że bierzemy Genkowa. I teraz widać, gdzie jest jeden, a gdzie drugi.

Jest jakiś postęp w sprawach akademii i bazy treningowej?
Od 1 sierpnia w klubie jest zatrudniony Witold Lis, człowiek który przez 12 lat pracował z młodzieżą w Holandii. Będzie on koordynatorem grup młodzieżowych. To pierwszy krok, który ma doprowadzić do stworzenia systemu szkolenia z prawdziwego zdarzenia w Wiśle. Musi być tutaj filozofia, według której będzie prowadzone szkolenie, nawet jeśli nie ma się dobrej bazy. Jeśli chodzi o bazę, to chciałbym pod koniec roku lub na początku przyszłego ruszyć z jej budową. Na razie mogę powiedzieć tyle, że nie będzie ona budowana tutaj, przy ul. Reymonta. Nie mamy wyjścia, musimy mieć kilka boisk, jeśli chcemy się rozwijać. Zresztą wkrótce takie będą wymogi licencyjne.

Wróćmy na koniec jeszcze raz do pucharów. Miał Pan moment podczas meczów ze Skonto i Liteksem, że niepokoił się Pan o losy tej rywalizacji?
Były nerwy, które towarzyszą każdemu meczowi. Wielkich obaw nie miałem, bo widziałem, że zespół grał mądrze i dobrze taktycznie. Widziałem, że tylko przypadek może odebrać nam awans w tych spotkaniach.

Co będzie jeśli Wiśle nie uda się awansować do Ligi Mistrzów?
To zagramy w Lidze Europy. To nie są tak prestiżowe rozgrywki jak Liga Mistrzów, ale jak widać na przykładzie Lecha, też mogą dać wiele satysfakcji. Liga Europy byłaby zatem wykonanym minimum, ale też nie pozbawiona rozczarowania, skoro mamy wielką szansę dostać się do Ligi Mistrzów.

W tych rozgrywkach Wisła zagra w nowych strojach?
Z tego co wiem, nowy model będzie gotowy do końca sierpnia, czyli w fazie grupowej pucharów, drużyna będzie grała już w nowych trykotach.


Źródło: gazetakrakowska.pl
Autor: Bartosz Karcz

21 miesięcy rządów Bogdana Basałaja

13 marca 2012

Po 21 miesiącach Bogdan Basałaj zakończył dziś pracę w Wiśle Kraków. W klubie został zatrudniony jako prezes zarządu 7 czerwca 2010. Było to jego drugie podejście do tej funkcji po okresie czterech miesięcy "bezkrólewia", w którym Wisła nie miała szefa zarządu. Basałaj przybył do klubu, przekonując właściciela klubu Bogusława Cupiała do swojej wizji dobrze zorganizowanego klubu na wzór zachodni. Lokomotywą ciągnącą Wisłę do znacznego rozwoju miał być nowy stadion, który w momencie zatrudniania Bogdana Basałaja był na ukończeniu.

Nowy prezes stworzył pion sportowy w oparciu o holenderskiego specjalistę Stana Valckxa. Po fiasku drużyny prowadzonej przez Henryka Kasperczaka w eliminacjach Ligi Europy sprowadził na stanowisko trenera rodaka Valckxa - Roberta Maaskanta. Mimo trudnych chwil w rundzie jesiennej, zimą udało się wzmocnić zespół, a w rundzie wiosennej Wisła odrobiła straty i odzyskała mistrzostwo Polski. Kolejny sezon "Biała Gwiazda" rozpoczęła od pięciu zwyciestw w eliminacjach Ligi Mistrzów, jednak szósta konfrontacja - z cypryjskim APOEL-em Nikozja zakończyła się porażką i wyeliminowaniem z rozgrywek.

Zespół trafił do fazy grupowej Ligi Europy, gdzie nie zachwycał, choć w końcówce roku, po zwolnieniu Maaskanta, rzutem na taśmę udało się awansować do dalszej fazy. Gorzej natomiast wyglądała gra Wisły i wyniki osiągane w lidze. To przegrane derby przesądziły o zwolnieniu holenderskiego trenera. Po nich wyniki drużyny na krajowym podwórku nie wyglądały i nie wyglądają lepiej. Gra drużyny miała bezpośrednie przełożenie na frekwencję na ponad 33-tysięcznym stadionie.

Bogdan Basałaj na cztery dni przed złożeniem rezygnacji z funkcji prezesa Wisły.[Foto: Tomasz Burda/wislakrakow.com]
Bogdan Basałaj na cztery dni przed złożeniem rezygnacji z funkcji prezesa Wisły.
[Foto: Tomasz Burda/wislakrakow.com]

Jednym z sukcesów pierwszej kadencji Bogdana Basałaja był kontrakt reklamowy z operatorem sieci komórkowej "Era". Tym razem, mimo stworzenia od podstaw nowego pionu marketingu (początkowego jego szef, Michał Kobylarczyk, wszedł nawet w skład zarządu klubu) nie udało się znaleźć firmy, która wykupiłaby reklamę na koszulkach klubu. Różnie też należy ocenić powrót klubu na stadion przy Reymonta 22. Po roku gry, najpierw w Sosnowcu, później na Suchych Stawach, kibice wrócili na niedokończony obiekt. Dopiero niedawno dopuszczono do użytku trybunę zachodnią stadionu - najdroższą i najbardziej prestiżową. Winę za zaistniały stan rzeczy ponosi przede wszystkim inwestor stadionu - miasto, ale i Wisła nie wykazała się pełną determinacją by należycie zagospodarować nowy obiekt. Choćby w należytym zadbaniu o kosmetykę obiektu.

Sukcesy i porażki byłego już prezesa wymieniamy poniżej. Otwarte natomiast pozostaje pytanie, ile spraw zawalił sam Bogdan Basałaj i jego pracownicy, a na ile działań nie miał kompletnie wpływu.

Krótki bilans rządów Bogdana Basałaja:

Sukcesy:
- mistrzostwo Polski
- awans do fazy grupowej, a następnie 1/16 finału Ligi Europy
- stworzenie od podstaw klubowego działu marketingu
- kilka wzmocnień drużyny, m.in. Melikson, Pareiko, Chavez, Genkow, Biton
- korzystna finansowo sprzedaż braci Brożków i Arkadiusza Głowackiego
- zatrudnienie Stana Valckxa, uporządkowanie struktury pionu sportowego z uwzględnieniem skautingu

Porażki:
- brak awansu do Ligi Mistrzów
- tylko jeden perspektywiczny transfer - Maor Melikson
- totalne zachwianie proporcji w zespole miedzy zawodnikami polskimi a zagranicznymi
- słaba dyspozycja drużyny i niskie miejsce w tabeli po 20 kolejkach sezonu
- brak pozyskania sponsora głównego
- niska frekwencja na stadionie
- brak sprzedaży internetowej biletów
- brak postępu w budowie bazy treningowej
- brak postępu w stworzeniu struktury szkolenia młodzieży w klubie, akademii piłkarskiej

Źródło: wislakrakow.com


Fortuna kołem się toczy: jednemu w tył, drugiemu w oczy:

15 marca 2012

Gdy przychodził, mówiło się, że zbuduje wielką Wisłę. Wszystko, co związane z prowadzeniem klubu równać miało do europejskich standardów. Profesjonalne zaplecze, zagospodarowanie terenów wokół stadionu, a także jego wnętrza, szkółka piłkarska. Dobra drużyna i komplet kibiców na meczach. Dlaczego więc zderzenie z rzeczywistością okazało się tak brutalne? Dla Bogdana Basałaja początek obecnej rundy okazał się zarazem końcem. Końcem czegoś, co według wielu trwać miało przecież bardzo długo. Jeszcze nie tak dawno czytaliśmy wywiady dotyczące tego, że moda na Wisłę powróciła, a przyszłość rysuje się tylko i wyłącznie w jasnych barwach. Czytaliśmy i słuchaliśmy o planach stworzenia Wiślackiego muzeum, czy profesjonalnego zaplecza treningowego. Młodzi zawodnicy mieli mieć stworzone warunki do godnego trenowania. Zniknąć miało pełne kretowisk i dziur pole boisko treningowe, a w jego miejscu pojawić się miało profesjonalne zaplecze. Uruchomiony na szeroką skalę miał być skauting, a do Wisły trafiać mieli zawodnicy z dość wysokiej- jak na nasze realia- europejskiej półki. Stadion zapełniać miał się na praktycznie każdym spotkaniu, a głodni sukcesu kibice kupować mieli klubowe pamiątki, na pierwszym piętrze Strefy Kibica- w nowo otwartym i przestronnym sklepiku. Zniknąć miała niebieska buda z placu przed trybuną C, która w niczym nie przypomina oficjalnego sklepu klubu, który co roku walczy o mistrzostwo i gra w europejskich pucharach. Kibice spoza Krakowa bilety kupować mieli przez internet, co zaoszczędziłoby im niepotrzebnej tułaczki i straty pieniędzy na dojazd. Ściągnięta z Radia Eska Joanna Krupska stać się miała królową marketingu. Akcje, które miały być przez nią organizowane na stadion przyciągać miały wielu fanów. O Wiśle słyszeć miał cały Kraków, a klub licząc zyski ze sprzedanych biletów, nie zapominałby o kibicach, dla których tworzone byłyby coraz to większe udogodnienia. Mówiąc o tych wszystkich planach prezes Basałaj głęboko zapewne wierzył w to, że uda się je zrealizować. Jeszcze bardziej podbudowywały go na duchu wypowiedzi kibiców, którzy byli dumni z tego, że w końcu mają prezesa z prawdziwego zdarzenia. Zniknęła prowizorka, a pojawiła się jakość- przeczytać można było na wielu portalach. Pojawienie się w klubie Roberta Maaskanta i Stana Valckxa wielu tylko w tych przekonaniach upewniło. Z każdej strony słyszeliśmy o profesjonalizmie. Oczywiście, często komentowane były niedociągnięcia. Uznawane jednak za okres jedynie przejściowy nie przyciągały zbyt dużej uwagi. Każdy zdawał sobie sprawę, że w tak poważnym i dobrze zarządzanym klubie taka sytuacja szybko minie. Pławiąc się w otoczce profesjonalizmu prezes Basałaj liczył zapewne na to, że może być tylko lepiej. Wisła wygrywała mecze i zdobyła mistrzostwo Polski, a Stan Valckx ściągnął do Krakowa kilku naprawdę dobrych zawodników, z Maorem Meliksonem na czele. Wszystkich pochłonęła zapowiedź walki o awans do Champions League. Dość wspomnieć, że na meczu z APOEL'em stadion zapełnił się do ostatniego miejsca, a gdy rozpoczęto sprzedaż, godziny otwarcia kas trzeba było przedłużyć do 23, ze względu na gigantyczne kolejki. Podczas gdy kibice, co zrozumiałe, żyli przede wszystkim wynikami sportowymi, prezes Basałaj jakby zapomniał o swoich zapowiedziach. Wystarczyły mu dobre wyniki i znakomita, jak na tamten moment otoczka medialna. Coraz rzadziej słyszeliśmy o muzeum, a o profesjonalnym zapleczu treningowym nikt nawet nie wspominał. Marketing nie robił absolutnie nic, by przyciągać kibiców na mecze. Robiły to bowiem za nich wyniki. Wielu osobom wydawało się, że taki stan rzeczy trwać będzie wiecznie. Że wszystko stworzy się samoistnie, bez jakiejkolwiek ingerencji klubu i osób za to odpowiedzialnych. Po odpadnięciu z eliminacji do Ligi Mistrzów nastąpiło jednak brutalne zderzenie z rzeczywistością. Okazało się, że nie wszystko jest jednak takie, jak być powinno. Choć od APOEL'u byliśmy gorsi i każdy racjonalnie patrzący kibic zdawał sobie sprawę z tego, że nie mieliśmy większych szans na awans, po tym spotkaniu pojawiły się pierwsze głosy krytyki. Kierowana była ona zarówno do trenera jak i do klubu. Także frekwencja na meczach zaczęła powoli spadać. Z tygodnia na tydzień było coraz gorzej. Zwolniony został trener Maaskant. Stery objął Kazimierz Moskal i już wtedy poczuć można było, że klub nie wszystko ma pod kontrolą. Drużyna grała coraz słabiej. Okazało się, że gwiazdy ściągnięte z zagranicznych lig i opłacane ogromnymi kontraktami wcale nie są tak doskonałe jak się wszystkim na początku wydawało. Szybko wyszło na jaw, że drużyna jest zlepkiem przypadkowych osób, nie umiejących się dogadać w szatni i dbających przede wszystkim o własny interes. Pojawiała się coraz większa krytyka kibiców. Rozpoczęły się także problemy finansowe. Zyski z biletów i karnetów przestały być odpowiednio duże. Oliwy do ognia dolała przegrana sprawa z menedżerem, Adamem Mandziarą, któremu musimy wypłacić gigantyczne odszkodowanie, a w związku z tym wydarzeniem UEFA zamroziła nasze premie. Z dnia na dzień coraz mniej zadowolony był także Bogusław Cupiał. Zaczęła się walka o przetrwanie, której zakończenia być może właśnie jesteśmy świadkiem. Pytanie tylko, kto jeszcze zostanie wyeliminowany. Krążą pogłoski o tym, że to nie koniec czystek. Gdzieś w całej tej gonitwie po sławę i wielkie pieniądze osoby odpowiedzialne za to, by budować wielką Wisłę zgubiły chyba prawdziwą drogę. Zrezygnowały z planów tworzenia zaplecza i profesjonalnego klubu, które na początku tak ochoczo przedstawiały i zadowoliły się, jakże przecież ulotnym, chwilowym sportowym sukcesem. Po ponad rocznym okresie rządów prezesa Basałaja nadal jesteśmy w tym miejscu, w którym byliśmy w momencie, gdy rozpoczynał on swoją karierę. Można by nawet napisać, że jesteśmy w miejscu gorszym, wszak nie od dziś wiadomo, że klub boryka się z dużymi problemami finansowymi. Wiadomym jest, że spełnienie obietnic, o których prezes mówił na początku swojej pracy nie było łatwe i zależało od wielu czynników. Niestety jednak nie podjęte zostały żadne kroki, by choć część z nich zrealizować. Mówiąc dosadniej mieliśmy prawdopodobnie po prostu do czynienia z wielkim szumem medialnym i propagandowym zabiegiem, który tak naprawdę miał jedynie na celu kupienie sobie przychylności kibiców. W dużej mierze się to udało. Nic nie trwa jednak wiecznie. Zatrudnienie Michała Probierza i Jacka Bednarza to według wielu zwiastun nowej drogi, obranej przez Wisłę Kraków. Zapowiedź dużych zmian, które już niedługo nastąpią. Pytanie tylko jak głębokie one będą i ilu z nas znowu da się zwieść propagandowym zapowiedziom. Jak wiele musi się jeszcze wydarzyć, by prowizorka ustąpiła miejsca profesjonalizmowi i wspólnie moglibyśmy się cieszyć z dobrze zarządzanego klubu? To pytanie zapewne pozostanie bez odpowiedzi. Każda osoba, przychodząca do klubu, jakim jest Wisła Kraków musi się liczyć z tym, że pracuje zarówno pod dużą presją czasu jak i wyniku. Jeżeli jednak dodatkowo, tak jak prezes Basałaj myśli jedynie o tym, jak szybko i skutecznie się wzbogacić stoi prawdopodobnie na z góry straconej pozycji. A nad wszystkim, niezmiennie i od lat czuwa właściciel, Bogusław Cupiał, który ustawiając pionki w swojej grze i nieustannie słuchając głosów doradców, dawno niestety już chyba zgubił gdzieś racjonalne podejście do klubu, którym zarządza. Ciężka jest w tym wszystkim dola kibica Wisły Kraków. Najważniejsze jednak, byśmy mieli świadomość, że bez względu na wyniki i zmiany w klubie, to MY tworzymy Armię Białej Gwiazdy i to od nas i od naszej postawy tak naprawdę zależy to, jak postrzegana będzie Wisła Kraków.


Źródło:http://skwk.pl/


Wideo

Wisla.TV: Bogdan Basałaj zaprezentowany