Dariusz Zastawny

Z Historia Wisły

Dariusz Andrzej Zastawny (ur. 10 kwietnia 1965 r.) – wieloletni działacz Towarzystwa Sportowego Wisła Kraków, związany głównie z Sekcją Piłki Siatkowej Kobiet.

Od kwietnia 2011 do czerwca 2014 członek Zarządu TS Wisła.

Współzałożyciel i wiceprezes Klubu Honorowych Dawców Krwi PCK Wisła Kraków, wiceprezes Fundacji „Kibicujemy Życiu”.

Od października 2006 do czerwca 2014 administrator i redaktor strony internetowej TS Wisła (tswisla.pl).

Członek Kapituły „Powrót Legend Wisły Kraków”.

Laureat nagrody „Solidarni w Sporcie” 2010.

W czerwcu 2011 został rzecznikiem prasowym TS Wisła (funkcję tę pełnił do lutego 2012).

Organizator wystawy: „2013 – Wiślacki Rok Henryka Reymana”.

Autor wydawnictwa jubileuszowego "Sto lat w blasku Białej Gwiazdy", zbiorku wiślackich fraszek i wierszy Stuletnia nasza historia, czyli Wisła Kraków, Biała Gwiazda w słów orszaku i obrazkach oraz książki „Wisła Can-Pack. Mistrzowski alians”.

Dariusz Zastawny jest także jednym z autorów wydawnictwa „Małopolski Okręgowy Związek Pływacki. 85 lat”.

Wiosną 2015 roku zakończył pracę przy Reymonta.

Spis treści

Wywiad z Dariuszem Zastawnym

Wpisany przez Mateusz
poniedziałek, 14 maja 2012 07:29

Swoimi przemyśleniami podzielił się z nami członek zarządu TS Wisła, autor książki „Sto lat w blasku Białej Gwiazdy”. Zachęcamy do lektury.

Jak wspominasz swoje pierwsze chwile na stadionie przy Reymonta? Dzięki komu stałeś się Wiślakiem?

Jak wielu z nas, pamiętam dokładnie datę swojego debiutu przy Reymonta. Było to 3 kwietnia 1974 roku, a graliśmy wtedy ze Śląskiem Wrocław. Nie wiem, czy czegoś nie mylę, ale wydaje mi się, że przed tym meczem Wisła była wiceliderem tabeli i mecz z wrocławianami był bardzo ważny. Dla niespełna dziewięcioletniego chłopca było to coś niezwykłego. Z domu wyjechaliśmy z Tatą jakieś trzy godziny przed meczem, bo trzeba pamiętać, że w tamtych czasach przejazd tramwajem przez całe miasto zajmował znacznie więcej czasu niż teraz. Gdy wszedłem na stadion, oniemiałem z wrażenia. Tylu ludzi naraz jeszcze nigdy wcześniej nie widziałem. Nie wiem dokładnie, ilu widzów było wtedy na meczu, ale sądzę, że około 30 tysięcy. Przebiegu spotkania nie jestem sobie w stanie dokładnie odtworzyć. Pamiętam, że Wisła prowadziła 1:0, ale Śląsk dosyć szybko wyrównał. Potem Wisła przeważała, lecz Śląsk był groźny w kontrach. Pamiętam jeszcze reakcje kibiców, którzy mocno krytykowali grę jednego z naszych obrońców (z grzeczności, nie powiem, którego). Jak nietrudno się domyślić, osobą, dzięki której stałem się Wiślakiem, był mój Ojciec. Tato zawsze sympatyzował z Wisłą, a – jeśli można użyć takiego sformułowania – jego uczucia w stosunku do Białej Gwiazdy ugruntował sukces w turnieju dzikich drużyn w roku 1959. Drużyna, w której grał, o nazwie Arizona, dotarła do finału, a dyplom za zajęcie drugiego miejsca Tato ofiarował mi, gdy byłem dzieckiem. Tato opowiadał mi, że finał z drużyną z Piasków odbył się przed meczem ligowym Wisły z Polonią Bytom. Arizona przegrała 0:2. Wiśle nie poszło wcale lepiej, bo uległa Polonii 0:3. Nie zraziło to jednak mojego Ojca i dalej kibicował Wiśle.

W jaki sposób z kibica Wisły przeistoczyłeś się w działacza?

Było to w roku 2004. Pisałem wtedy pracę magisterską, której temat brzmiał „Towarzystwo Sportowe Wisła Kraków. Sto lat tradycji w zarządzaniu instytucją sportową”. Zbliżało się 100-lecie Klubu, i prezes Miętta-Mikołajewicz zaproponował mi uczestnictwo w pracach Jubileuszowej Komisji Wydawniczej. Powiem teraz pewien frazes: to niesamowite, jak czas szybko leci. Niebawem minie od tej chwili osiem lat!

Jesteś autorem jubileuszowej publikacji „100 lat w blasku Białej Gwiazdy”. Napisałeś też swego rodzaju tomik poezji wiślackiej. Czy nie uważasz, że brakuje dzisiaj pewnego kultywowania tradycji Białej Gwiazdy, na co dzień w naszym klubie?

Zależy, od której strony spojrzeć na to zagadnienie. Trenerzy starają się wpajać młodym ludziom to, w jakim klubie przyszło im trenować. Czy to wystarcza, aby młodzież zainteresowała się szerzej historią Wisły? Nie sądzę. A jeśli tak, to czynią to jednostki. Potrzebny byłby jakiś dodatkowy impuls. Uważam, a wręcz jestem pewny, że stworzenie Muzeum Wisły Kraków byłoby takim bodźcem. Były już nawet pierwsze przymiarki do tej inicjatywy, jednak na razie, ze względów finansowych, Spółka Akcyjna nie zdecydowała się na jej realizację. Wielka szkoda. Uważam, bowiem, że inwestycja ta bardzo szybko by się zwróciła. Żeby nie popaść jednak w jakiś skrajny pesymizm, uważam, że nie jest aż tak całkiem źle. Nasi sportowcy utożsamiają się z Wisłą, a widok gimnastyczek, siatkarek czy judoków na meczach koszykówki bądź piłki nożnej nie należy do rzadkości. Do dawnej atmosfery, kiedy to wszyscy w klubie znali się nawzajem, jeszcze daleka droga, jednak tragedii pod tym względem nie ma.

Jak, jako członek Kapituły Powrotu Legend Białej Gwiazdy, oceniasz politykę historyczną klubu? Czy aby wyciąganie koszulek to nie za mało, aby wszystkim kibicom Wisły przybliżyć wielkie postaci z naszej historii?

Na to pytanie odpowiedziałem właściwie przed chwilą. Bez Muzeum Wisły Kraków nie ruszymy w tym temacie z miejsca.

Od pięciu lat na koszulkach piłkarzy Wisły brakuje najważniejszego dla nas symbolu, czyli Białej Gwiazdy. Jakie jest Twoje zdanie na ten temat?

Odpowiem krótko – Biała Gwiazda powinna bezwzględnie wrócić na koszulki naszych piłkarzy.

Miniony sezon dla TS Wisła był udany. Koszykarki zdobyły mistrzostwo Polski, futsalowcy wciąż mają jeszcze szansę na złoty medal. Udanie radzą sobie siatkarki. Jak te sukcesy przełożą się na działalność TS-u w najbliższym czasie?

Jeśli idzie o funkcjonowanie wymienionych przez Ciebie zespołów, to – choć w dzisiejszym, bardzo dynamicznym świecie, trudno jest snuć zbyt dalekosiężne plany – jestem spokojny o ich przyszłość. Mam przy tym nadzieję, że dzięki sukcesom w grach zespołowych, które – jak wiadomo nie od dzisiaj, są solą sportu – uda nam się ściągnąć do klubu sponsorów dla naszych sekcji w dyscyplinach indywidualnych. Przecież sponsor np. sekcji judo może się reklamować na meczach Euroligi koszykarek, Pucharu UEFA w futsalu czy PlusLigi siatkarek.

Osobny temat to znalezienie sponsora dla drużyny koszykarzy. Ci, którzy pamiętają lata świetności Wawelskich Smoków (a ja pamiętam), wiedzą doskonale, jak wielka jest magia męskiej koszykówki. I aż dziw bierze, że nikt nie chce zainwestować w drużynę, które zdobyła sześć razy mistrzostwo Polski, która podczas owianego legendą Festiwalu FIBA w 1965 roku w pokonanym polu zostawiła Real Madryt i reprezentację Europy, która była ćwierćfinalistą Pucharu Europy. Wiem, że przeszkodą dla stworzenia potęgi takiej, jak przed kilkudziesięciu laty, jest brak odpowiedniej hali. Jednakże dla stworzenia silnej drużyny pierwszoligowej nasza hala wystarczy. A za kilka lat, kto wie, może dorobimy się czegoś większego.

Od roku jesteś członkiem zarządu TS Wisła. Jak ocenisz te dwanaście miesięcy pracy? Co udało się osiągnąć, a jakich celów nie zrealizowaliście?

Bardzo trudno jest oceniać samych siebie. Nie będę, więc wchodził w szczegóły. Podam może jedynie kilka liczb.

Bilans klubu za rok 2010 wykazał stratę w wysokości ponad 1 mln 400 tys. zł. Bilans klubu za rok 2011 wykazał zysk w wysokości ponad 1 mln 300 tys. zł. W roku 2010 sportowcy naszego klubu wywalczyli 47 medali mistrzostw Polski we wszystkich kategoriach wiekowych, w tym 13 złotych. W roku 2011 tych medali było 53, w tym 23 złote. Niezwykle ważne są oczywiście wspomniane wcześniej przez Ciebie sukcesy w grach zespołowych. Dla mnie osobiście jednak najważniejsze jest to, że po raz pierwszy od dwunastu lat sportowcy Wisły uzyskali kwalifikacje olimpijskie – uczyniły to strzelczyni Beata Bartków-Kwiatkowska i judoczka Katarzyna Kłys.

Jakie wyzwania stoją przed zarządem TS-u na następne trzy lata kadencji?

Wyzwań jest, co niemiara. Wspomnę jedynie o tych najistotniejszych. Ze sportowego punktu widzenia, najważniejsza jest budowa hali. Jest, co prawda, mało prawdopodobne, aby udało się ją zrealizować w tej kadencji, na pewno jednak trzeba zrobić wszystko, żeby ją choćby zapoczątkować. Na pewno musimy także przeprowadzić remonty istniejących obiektów. W tym roku wyremontujemy dach Hali Głównej i częściowo instalację centralnego ogrzewania, która nie była „ruszana” od początku istnienia hali, czyli od roku 1953. Potem sukcesywnie musimy zająć się resztą. Myśląc o pełnej stabilizacji finansowej, koniecznie musimy znaleźć inwestora, który – zgodnie z planem zagospodarowanie przestrzennego –zainwestuje w naszą ziemię. Pracujemy nad tym intensywnie, i mam nadzieję, że efekty pojawią się w miarę szybko. Jeśli idzie o wyniki sportowe, to mocno liczę, że nie tylko uda nam się utrzymać swoją pozycję we wszystkich dyscyplinach, które są u nas uprawiane, a wręcz będzie jeszcze lepiej. Nie od dziś przecież wiadomo, że kto nie idzie do przodu, ten się cofa. Marzy mi się, więc, aby naszym rywalom znudziły się tytuły mistrzowskie wiślackich koszykarek i futsalowców, żeby siatkarki wróciły na należne im miejsce, żeby powróciła smocza potęga koszykarzy, żeby nie było mocnych na naszych judoków, strzelców, bokserów, gimnastyczki, szachistów, pływaków, brydżystów. Wymieniłem już wszystkich? No nie, zapomniałem o piłkarzach! Bardzo bym chciał, żeby wychowankowie Szkółki Piłkarskiej zasilali szeroką ławą pierwszą drużynę Wisły. A skoro już tak się rozmarzyłem, to ogromnie bym chciał, aby na Igrzyska do Rio de Janeiro pojechało, co najmniej pięciu sportowców Białej Gwiazdy.

Na koniec pytanie osobiste. Jak Twoje zdrowie?

Zdrowie? No cóż, zdrowie, jak to zdrowie – raz lepiej, raz gorzej. Ale ogólnie da się żyć.

Źródło: http://skwk.pl

Galeria zdjęć

Pomagamy Darkowi!

Linki