Dorota Gburczyk

Z Historia Wisły

Dorota Gburczyk
Informacje o zawodniku
kraj Polska
urodzony 18 sierpnia 1979 w Łodzi
wzost/waga 187 cm
pozycja Skrzydłowa
Kariera klubowa
Sezon Drużyna Mecze Punkty
1994/95 PLKK ŁKS Łódź 1 2
1995/96 1 Liga ŁKS II Łódź 14 266
1995/96 PLKK ŁKS Łódź 11 19
1996/97 1 Liga ŁKS II Łódź 9 167
1996/97 PLKK ŁKS Łódź 30 102
1997/98 PLKK ŁKS Łódź 32 100
1998/99 PLKK ŁKS Łódź 25 176
2000/01 PLKK Wisła Kraków 20 148
2003/04 1 Liga Wisła II Kraków 3 51
2003/04 PLKK Wisła Kraków 20 104
2004/05 PLKK Wisła Kraków 28 143
2005/06 PLKK Wisła Kraków 24 12
2006/07 PLKK Wisła Kraków 31 132
2007/08 PLKK Wisła Kraków 19 87
2008/09 PLKK Wisła Kraków 31 162
2009/10 PLKK Wisła Kraków 26 78
2010/11 PLKK Wisła Kraków 14 86
W rubryce Mecze/Punkty najpierw podana jest statystyka z meczów ligowych, a w nawiasie ze wszystkich meczów oficjalnych.
"Doris" 8 stycznia 2011 roku
"Doris" 8 stycznia 2011 roku

Dorota Gburczyk, koszykarka Wisły, urodziła się 18 sierpnia 1979 roku w Łodzi, gdzie jej matka, słynna Teresa Gburczyk, była w przeszłości gwiazdą ŁKS-u. W tym właśnie klubie Dorota rozpoczęła swą przygodę z koszykówką. W barwach łodzian dwukrotnie cieszyła się z tutułu mistrzowskiego.

W 1999 roku Dorota opuściła Polskę, udała się do Stanów Zjednoczonych, gdzie podjęła studia, jednocześnie doskonaląc koszykarskie umiejętności.

Dorota Gburczyk w 2001 roku związała się z Wisłą, grała na pozycji skrzydłowej, pełniła funkcję kapitana Białej Gwiazdy.

19 grudnia 2009 roku Dorota doznała bardzo poważnej kontuzji. Podczas meczu Wisły Can Pack Kraków z Odrą Brzeg, otrzymała cios łokciem od Brittany Denson, upadła na parkiet. Ku przerażeniu wszystkich nastąpiło zatrzymanie oddechu i akcji serca.

Nieprzytomną Dorotę natychmiast odwieziono do szpitala. Okazało się, że nie było urazów wewnętrznych głowy, natomiast nastąpiło bardzo skomplikowane złamanie nosa z przemieszczeniami kości, co oznaczało konieczność przeprowadzenia poważnej operacji.

Twarda Wiślaczka wróciła na boisko 17 stycznia 2010 roku w meczu z Utex ROW Rybnik.

8 stycznia 2011 roku podczas konferencji prasowej po meczu z Odrą pożegnano Dorotę, która podobnie jak Janell Burse spodziewała się dziecka i nie mogła dokończyć sezonu.

Spis treści

Kariera klubowa

  • 1994/1995 ŁKS Łódź
  • 1995/1996 ŁKS Łódź
  • 1996/1997 ŁKS Łódź
  • 1997/1998 ŁKS Łódź
  • 1998/1999 ŁKS Łódź
  • 1999/2000 Wisła Kraków
  • 2001/2002 Wisła Kraków
  • 2002/2003 Wisła Kraków
  • 2003/2004 Wisła Kraków
  • 2004/2005 Wisła Kraków
  • 2005/2006 Wisła Kraków
  • 2006/2007 Wisła Kraków
  • 2007/2008 Wisła Kraków
  • 2008/2009 Wisła Kraków
  • 2009/2010 Wisła Kraków
  • 2010/2011 Wisła Kraków

Wybrane wywiady

Dorota Gburczyk: Jak najdalej od koszykówki

2009-07-06

Z Dorotą Gburczyk, kapitanem zespołu koszykarek Wisły Can-Pack, rozmawia Wojciech Batko.

Jak Pani Kapitan spędza tegoroczny urlop?

W żaden oryginalny sposób. Tak się złożyło, że nie planowałam wyjazdu. Jestem więc w domu, ale się nie nudzę i staram się być bardzo czynna.

W czym się to przejawia?

Po prostu trenuję sobie indywidualnie, ale staram się być jak najdalej od koszykówki... Żeby mi nie zbrzydła!

Aplikuję więc sobie zajęcia z lekkiej atletyki, jeżdżę na rowerze, chodzę na siłownię. Naturalnie nie są to jakieś duże obciążenia, ale wystarczające do podtrzymania organizmu w tzw. gotowości startowej.

Rozumiem, że kieruje Panią również chęć jak najlepszego zaprezentowania się nowemu trenerowi?

Indywidualna praca nad sobą nie jest czymś niezwykłym.Tak robią chyba wszyscy sportowcy. A odnośnie trenera, to bliżej go nie znamy.

Jednakże kiedy popatrzy się na wyniki, jakie osiągnął z zespołem Salamanki, to budzą one szacunek. Ja z kolei, skoro przedłużyłam z Wisłą kontrakt na kolejny rok, pragnę być przydatna zespołowi, mam też swoje sportowe ambicje. Choćby osiągnięcie z Wisłą lepszych wyników niż w ostatnim sezonie.

Skoro wspomnieliśmy miniony sezon, to jak go można określić; czy była to porażka, czy może - jakby chcieli niektórzy - wręcz klęska?

Sądziłam, że już o tym wszystkim zapomniałam... Skoro jednak zostałam wywołana do tablicy, to nie używałabym ani słowa porażka, ani słowa klęska.

Najbardziej pasuje mi, że był to sezon pełen owszem nieoczekiwanych, ale potrzebnych głębokich doświadczeń. Czasami trzeba zostać oblanym kubłem lodowatej wody, żeby przewartościować myślenie czy styl pracy i zacząć budować fundamenty pod kolejne sukcesy.

Po prostu ostatni sezon pokazał, że największą wartością jest zespół, kolektyw. Jeśli to będzie nasz fundament, wrócimy na właściwe tory.

Czy zmiany personalne, jakie zaszły w drużynie, idą w tym kierunku?

Mam taką nadzieję... Generalnie jednak, przynajmniej na razie, wszystko zdaje się podążać właśnie taką drogą. Gdzie skład opierać się będzie nie na gwiazdach, ale na bardzo dobrych, wszechstronnych i solidnych koszykarkach.

Oczywiście, nie wszystko zależy tylko od nas. Najwięcej jednak od wodza, czyli trenera. Zobaczymy, jak on to sobie poukłada. Wspomniany przeze mnie przykład Salamanki napawa optymizmem. Przecież tej drużyny nie wymieniano w gronie faworytów Euroligi, a doszła do wielkiego finału! Skoro udało się to w Hiszpanii, to dlaczego nie może się powieść w Krakowie!

Spotkałem się ze stwierdzeniem, że taka zmiana filozofii tworzenia drużyny powinna zaistnieć dużo wcześniej... Czy ja wiem? Teraz łatwo tak mówić. Ale przykładowo przed rokiem byłyśmy jednak mistrzyniami Polski i w sumie nie najgorzej zaprezentowałyśmy się w Eurolidze. Tym samym taka, a nie inna formuła pracy przynosiła efekty.

Teraz, po wynikowym załamaniu, poszukano innej formuły. A rezultaty? Porozmawiamy w maju przyszłego roku, po kolejnym sezonie. Wtedy będziemy dużo mądrzejsi... Dziś jedno wydaje się pewne - że nowy sezon będzie wyzwaniem nie tylko dla nas zawodniczek, ale także dla trenera, działaczy. I wszyscy musimy stworzyć ten magiczny kolektyw...

http://www.gazetakrakowska.pl
ROZMAWIAŁ: WOJCIECH BATKO

Dorota Gburczyk-Sikora: Silnych gardeł, mocnych rąk - Wesołych Świąt

21 grudnia 2010

Będziemy chciały sprawić kibicom wielki prezent, na który będą musieli trochę poczekać, jednak z meczu na mecz będziemy starały się robić małe prezenciki, czyli wygrywać coraz więcej. Trochę egoistycznie życzę im sukcesów z naszym zespołem, ale pewnie będą się z nami cieszyć - mówi kapitan Wisły Can-Pack Kraków, Dorota Gburczyk-Sikora.

Damian Juszczyk: Rok skończył się dla was meczem z Super-Pol Tęczą Leszno i - dość niespodziewanie - pełną emocji końcówką.

Dorota Gburczyk-Sikora: - Teoretycznie powinnyśmy być lepsze w tym spotkaniu, ale myślę, że atmosfera zbliżających się Świąt i brak stuprocentowej koncentracji spowodowały, że mecz w końcówce nam nie wyszedł. Cieszymy się jednak, że nawet w tych trudnych dla nas warunkach wygrałyśmy.

Można powoli podsumowywać tegoroczne występy w nowym sezonie. Tylko jedna porażka po dogrywce z Gorzowem i pozycja lidera Polskiej Ligi Koszykówki Kobiet...

- Jesteśmy zadowolone. Na pewno ten sezon w lidze jest inny niż poprzedni. I nawet w Eurolidze dobrze sobie radzimy - poza małą wpadką w Mondeville, gdzie powinnyśmy wygrać i tym niefortunnym ostatnim meczem z Taranto, w którym zabrakło nam jednego kosza, ale taki jest sport. Ogólnie chyba możemy z uśmiechami na buziach usiąść do wigilijnego stołu.

Czego życzyłaby Pani, jako kapitan, swojej drużynie na kolejny rok?

- Przede wszystkim sukcesu. Tego w kraju, czyli zdobycia mistrzostwa Polski - tego bardzo bym chciała, całym duchem i sercem. Jak tylko będę mogła, będę z całych sił im pomagać. No i również jak najwyższej pozycji w Eurolidze, bo mamy dużą szansę być w tej czołowej ósemce.

Jednak koszykówka to nie wszystko. Mojemu zespołowi chciałabym życzyć także zdrowia - bo nam to troszeczkę szwankowało - spokoju i braku nerwów, również na boisku.

A jaki prezencik dla siebie - może sportowy, może niekoniecznie?

- Gram w tej Wiśle jedenasty sezon, więc jestem bardzo związana z klubem emocjonalnie i sentymentalnie. Jeżeli będą sukcesy dla zespołu to ja też będę bardzo szczęśliwa.

I jeszcze na koniec kibice. Zasłużyli na słowa uznania?

- Tak, bardzo. Zawsze nam pomagają i jak tylko się zjawiają w licznym składzie na naszych meczach, dopingują, na pewno dodają nam skrzydeł. W meczu z Tęczą te „skrzydełka” były od nich duże, od nas troszkę mniejsze, ale zawsze są dla nas „szóstym zawodnikiem” na boisku.

Dla kibiców prezent taki sam jak dla drużyny?

- Będziemy chciały sprawić kibicom wielki prezent, na który będą musieli trochę poczekać, jednak z meczu na mecz będziemy starały się robić małe prezenciki, czyli wygrywać coraz więcej. Trochę egoistycznie życzę im sukcesów z naszym zespołem, ale pewnie będą się z nami cieszyć. Przede wszystkim też silnych gardeł, mocnych rąk do głośnego klaskania oraz Wesołych Świąt i Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku - dla nich i dla ich rodzin.

Wielki prezent to mistrzostwo Polski?

- Tak, mistrzostwo Polski, ale to nie będzie prezent na te Święta, tylko raczej już taki powielkanocny. (śmiech)

Rozmawiał Damian Juszczyk

Źródło: wislacanpack.pl

Dorota Gburczyk-Sikora: Wisła zawsze będzie w moim sercu

11 stycznia 2011

Chyba przeżyłam wszystko w tej Wiśle. Na pewno cały czas będę z zespołem. Nie będę mogła brać udziału w meczach, ale moje serce na zawsze pozostanie z Wisłą i zawsze będzie przy drużynie - mówiła tuż po swoim pożegnaniu z Wisłą Can-Pack Kraków oczekująca dziecka wieloletnia pani kapitan „Białej Gwiazdy”, Dorota Gburczyk-Sikora.

Damian Juszczyk: Jedenaście lat - kawał czasu w Wiśle. Trudne i łatwe mecze. Co zapamięta pani z tego całego okresu?

Dorota Gburczyk-Sikora: - Tak jak w życiu - czasami jest się na górze, czasami na dole. Czasem są piękne chwile, a czasem chwile smutku. Raz wygrane i lepsze sezony, a raz te gorsze. Ja chyba przeżyłam wszystko w tej Wiśle Na początku okres trudny, kiedy nie było sponsora i walczyłyśmy o utrzymanie w lidze. Później przeżyłam walkę w Eurolidze, na końcu dojście do Final Four. Przeżyłam mistrzostwa Polski, wicemistrzostwa, brązowe medale, a także inne miejsca z Wisłą. Najpiękniejsze chwile to chyba te, kiedy jest się uśmiechniętym i zwycięzcą, czyli mistrzostwa Polski. Dlatego to było wszystko takie piękne, bo „piękni ludzie” byli wokół - super zawodniczki i naprawdę wspaniała atmosfera.

Jak Wisła poradzi sobie bez swojego wieloletniego kapitana?

- Bardzo dobrze sobie będzie radzić, ponieważ kapitan cały czas z nimi będzie. Nie będę mogła uczestniczyć w treningach, choć na pewno będę przychodzić jak tylko będę miała taką możliwość. Z pewnością nie będę mogła brać udziału w meczach, ale moje serce na zawsze pozostanie z Wisłą i zawsze będzie przy drużynie. W tym sezonie nawiązałam z zespołem bardzo dużą więź.

Są już jakieś dalsze plany w perspektywie, także te sportowe, czy na razie jednak myśl krąży wokół tego Najważniejszego?

- Na razie jest to Najważniejsze. To wymarzone i wyczekane przez tyle lat, czyli macierzyństwo. Mam nadzieję, że się spełnię, ale sport na pewno zostanie we mnie, bo to szło z pokolenia na pokolenia. Od małego „smarkacza”, sześcioletniego dziecka, zawsze ten sport był ze mną, więc trudno, żeby przez ponad dwie trzecie życia coś robić i o tym zapomnieć.

Czy córeczka / synek też pójdzie w ślady mamy?

- Jeszcze nie wiadomo Co... (uśmiech) Nie wiem, nie wiem - może jakaś drużyna z tego będzie. (śmiech)

Rozmawiał Damian Juszczyk

Źródło - wislacanpack.pl
Autor - Damian Juszczyk

Wybrane artykuły

Podziękowania dla Doroty Gburczyk-Sikory

8 stycznia 2011

Dorota Gburczyk-Sikora to od lat nie tylko kapitan Wisły Can-Pack Kraków, ale także filar "Białej Gwiazdy" i żywa legenda Klubu. Dziś Zawodniczka rozegrała ostatni mecz w obecnych rozgrywkach. Najbliższe spotkania "Doris" będzie oglądać już z trybun, ponieważ spodziewa się dziecka.

- Przychodzą czasem takie chwile w życiu. Dzisiaj ostatni mecz w tym sezonie w naszych barwach rozegrała Dorota Gburczyk-Sikora. Chcielibyśmy w tym momencie podziękować Jej za wszystko. Będą jeszcze okazje do oficjalnej uroczystości, a na razie informujemy, że był to ostatni występ Doroty w tych rozgrywkach, życząc jej szczęśliwego macierzyństwa i wszystkiego najlepszego - powiedział Piotr Dunin-Suligostowski, wiceprezes TS Wisła i generalny menadżer Wisły Can-Pack Kraków.

- Jestem bardzo dumna, że mogłam przez jedenaście lat reprezentować barwy Wisły Kraków i dziękuję za wszystko - mówiła wzruszona Dorota Gburczyk-Sikora.

Źródło - wislacanpack.pl

Linki

"Chcę zostać w tym sporcie. Nie pogniewałabym się, gdybym mogła robić coś dla Wisły. To mój drugi dom, w którym spędziłam jedenaście lat. Jestem tu dwa razy dziennie. Mąż, teściowa, nie wspominając już o rodzicach, śmieją się, że częściej się widuję z panem portierem niż z nimi. Taka jest prawda. Chciałabym tutaj zostać.(...) Dwa lata temu dostałam z klubu propozycję, aby zostać asystentem. Mam dyplom, który pozwala mi na prowadzenie zespołu nawet w najwyższej klasie rozgrywkowej. Na pewno mam też wielkie doświadczenie boiskowe. Nie wiem jednak, czy chciałabym trenować zespół na profesjonalnym poziomie, czy nie wolałabym ćwiczyć ze smarkaczami (uśmiech)."

Przeczytaj cały wywiad Doroty dla INTERIA.PL z 12 stycznia 2011

Video

Galeria zdjęć

Źródło statystyk i danych do biogramu