Dragan Paljić

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 08:17, 7 cze 2021; Zdzis (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
Dragan Paljić
Informacje o zawodniku
kraj Niemcy
Serbia
urodzony 08.04.1983, Starnberg
wzost/waga 174/71
pozycja pomocnik, obrońca
numer 13
sukcesy Mistrz Polski: 2011
2. Bundesliga: 2010
Król strzelców Verbandsligi: 2004
Drużyny juniorskie
Lata Drużyna
1991–1994 FT Starnberg 09
1994–2000 TSV Blaichach
2000–2002 TSV 1860 Monachium
Kariera klubowa
Sezon Drużyna Mecze Gole
2001/02 (w) TSV 1860 Monachium II 1 0
2002/03 TSV 1860 Monachium II 9 0
2003/04 Olympia Laupheim 20
2004/05 TSG 1899 Hoffenheim 23 5
2005/06 TSG 1899 Hoffenheim 23 1
2006/07 TSG 1899 Hoffenheim 31 6
2007/08 TSG 1899 Hoffenheim 19 1
2008/09 (j) TSG 1899 Hoffenheim 0 0
2008/09 1. FC Kaiserslautern 29 2
2009/10 1. FC Kaiserslautern 17 1
2010/11 Wisła Kraków 28 1
2011/12 Wisła Kraków 24 0
2012/13 Heracles Almelo 18 0
2013/14 Heracles Almelo 1 0
2014/15 (j) Heracles Almelo 1 0
2014/15 Perth Glory 12 0
2015/16 1. CfR Pforzheim 31 3
2016/17 ASV Durlach 29 2
W rubryce Mecze/Gole najpierw podana jest statystyka z meczów ligowych, a w nawiasie ze wszystkich meczów oficjalnych.

Dragan Paljić (ur. 8 kwietnia 1983 roku w Starnbergu) – niemiecki zawodnik Wisły serbskiego pochodzenia. Jego nominalna pozycja to lewy pomocnik, ale w Wiśle grał najczęściej jako lewy obrońca. Jest pierwszym niemieckim piłkarzem jaki zagrał w oficjalnym meczu pierwszego zespołu Wisły.

Spis treści

Biografia

Paljić w wieku juniorskim reprezentował barwy klubów FT Starnberg 09 oraz TSV Blaichach. W 2000 roku przeniósł się do TSV 1860 Monachium. W barwach rezerw tego klubu rozegrał 10 spotkań, po czym w 2003 roku przeniósł się do Olympii Laupheim, grającej w piątej klasie rozgrywkowej w Niemczech. Zdobywając 20 goli został królem strzelców.

Swoimi występami zwrócił na siebie uwagę przedstawicieli TSG 1899 Hoffenheim. Po kilku występach w drugiej drużynie, przebił się do pierwszego zespołu i wywalczył sobie w nim miejsce. Podczas trzech lat gry w lidze regionalnej rozegrał 77 spotkań i zdobył 12 bramek. W sezonie 2006/07 wywalczył z zespołem awans do 2. Bundesligi. Wówczas rozgrywając 19 meczów (9 od pierwszej minuty) i zdobywając jednego gola przyczynił się do awansu zespołu do 1. Bundesligi. W niej jednak nie zdołał zadebiutować.

W sierpniu 2009 roku przeszedł do drugoligowego FC Kaiserslautern, podpisując trzyletni kontrakt. W pierwszym sezonie rozegrał 29 spotkań (15 w pierwszym składzie, 5 w pełnym wymiarze) w 2. Bundeslidze i zdobył dwa gole. W sezonie 2009/10 pojawiał się na boisku zdecydowanie rzadziej, Łącznie zaliczył 17 występów (5 w pierwszym składzie, 1 w pełnym wymiarze) i strzelił jedną bramkę.

17 lipca 2010 roku podpisał dwuletni kontrakt z Wisłą. Dzień wcześniej rozwiązał swój kontrakt z Kaiserslautern.

Dragan Paljić rozstał się z Wisłą w maju 2012 roku.

Historia występów w barwach Wisły Kraków

Podział na sezony:

Sezon Rozgrywki M 0-90 grafika:Zk.jpg grafika:Cz.jpg
2010/2011 Ekstraklasa 28 25 2 1 1 4  
2010/2011 Puchar Polski 4 4       1  
2010/2011 Liga Europy 2   2        
2011/2012 Ekstraklasa 24 19 2 3   4  
2011/2012 Puchar Polski 5 3 1 1   1  
2011/2012 Liga Europy 4 3   1   2  
2011/2012 Liga Mistrzów 3 2   1      
Razem Ekstraklasa (I) 52 44 4 4 1 8  
Puchar Polski (PP) 9 7 1 1   2  
Liga Europy (LE) 6 3 2 1   2  
Liga Mistrzów (LM) 3 2   1      
RAZEM 70 56 7 7 1 12  

Statystyki

Klub Sezon Liga Liga Puchary krajowe Puchary europejskie Suma
Mecze Bramki Mecze Bramki Mecze Bramki Mecze Bramki
TSV 1860 Monachium II 2001/2002 (w) Oberliga 1010
2002/2003 Oberliga 9090
FV Olympia Laupheim 2003/2004 Verbandsliga 2020
TSG 1899 Hoffenheim 2004/2005 Regionalliga Süd 235235
2005/2006 Regionalliga Süd 231231
2006/2007 Regionalliga Süd 316316
2007/2008 2. Bundesliga 19121212
2008/2009 (j) Bundesliga 001010
1. FC Kaiserslautern 2008/2009 2. Bundesliga 292292
2009/2010 2. Bundesliga 17120191
Wisła Kraków 2010/2011 Ekstraklasa 2814020341
2011/2012 Ekstraklasa 2405070360
Heracles Almelo 2012/2013 Eredivisie 18020200
2013/2014 Eredivisie 100010
2014/2015 (j) Eredivisie 101020
Perth Glory 2014/2015 A-League 120120
1. CfR Pforzheim 2015/2016 Oberliga 31322335
ASV Durlach 2016/2017 Verbandsliga 292292
Suma TSV 1860 Monachium II 10 0 10 0
Suma TSG 1899 Hoffenheim 96 13 3 1 0 0 99 14
Suma 1. FC Kaiserslautern 46 3 2 0 0 0 38 3
Suma Wisła Kraków 52 1 9 0 9 0 70 1
Suma Heracles Almelo 20 0 3 0 23 0

Dragan Paljić - artykuły, wywiady

Dragan Paljić podpisał kontrakt z Wisłą Kraków

17-07-2010

Do Białej Gwiazdy dołączył kolejny piłkarz. Dwuletni kontrakt z Wisłą podpisał Dragan Paljić.

Paljić urodził się 8 kwietnia 1983 roku w Starnberg. Ma obywatelstwo niemieckie i serbskie. Mierzy 174 cm wzrostu, waży 71 kg. Jest graczem ofensywnym. „Mogę grać na każdej pozycji w ofensywie, ale najlepiej czuję się na lewej pomocy, bo jestem lewonożnym piłkarzem” – powiedział nam nowy zawodnik Wisły Kraków.

W latach 2004-2008 grał w TSG 1899 Hoffenheim. W 2004 roku Hoffenheim występowało w lidze regionalnej. W sezonie 2007/2008 drużyna z Sinsheim wywalczyła 2. miejsce w 2. Bundeslidze i wywalczyła awans do Bundesligi. W TSG Hoffenheim Paljić rozegrał łącznie 96 meczów i zdobył 13 bramek.

W sierpniu 2008 roku Dragan Paljić przeszedł do drugoligowego 1. FC Kaiserslautern. W ciągu dwóch lat piłkarz rozegrał w tej drużynie 46 spotkań i zdobył 3 gole. W zakończonym już sezonie 2009/2010 Paljić wywalczył wraz z Kaiserslautern awans do Bundesligi. Obecnie Paljić jest wolnym zawodnikiem. Kilka dni temu pomocnik rozwiązał za porozumieniem stron umowę z beniaminkiem Bundesligi.

W Wiśle Dragan będzie grał w koszulce z numerem „13”.

Późnym wieczorem zaprezentujemy materiał wideo z rozmową z Draganem Paljiciem.

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Paljić: Nie będę wykrzykiwał “fuck you”

10.02.2011

Jego pierwsze wrażenia z pobytu w Polsce nie były dobre. Przeraził się treningami Henryka Kasperczaka. Wcześniej od środka oglądał, jak w siłę rośnie niemiecki Hoffenheim. W Bundeslidze nigdy nie zadebiutował, ale nie ma tego złego… Bo jak twierdzi, i tak jest specjalistą od „pole position”. Dragan Paljić w wywiadzie dla WislaKrakow.com.

Mam wrażenie, że wróciłeś właśnie z najdłuższego zimowego urlopu w karierze. Prawda czy fałsz?

- Prawda. Szczerze mówiąc, gdy w grudniu usłyszałem, że mamy sześć tygodni wolnego, naprawdę się zdziwiłem. W Niemczech dostawaliśmy tyle dopiero po zakończeniu sezonu. W zimie była to dosłownie chwilę, może tydzień. Uważam, że ponad miesiąc bez gry to zdecydowanie za dużo.

Nie ucieszyły cię te nowe obyczaje?

- Może trochę. Tylko dlatego, że mogłem w końcu spędzić czas w domu, w Niemczech. Tydzień odpocząłem też z rodziną w Hiszpanii i pojechałem na kilka dni do Serbii, skąd pochodzą moi rodzice.

Milan Jovanić uważa, że jesteś stuprocentowym Niemcem.

- Tak powiedział? Ok, urodziłem się w Niemczech, dorastałem, chodziłem do szkoły, ale na boisku mam bałkański temperament. Zresztą świetnie mówię po serbsku. Wszyscy w moim domu mówią.

Niemcy mają bardzo zdolną generację młodych piłkarzy, ale też podstawy, infrastrukturę. W Serbii czy Bośni te talenty rodzą się w zasadzie „na kamieniu”.

- Przede wszystkim z powodu wojny, Bałkany wyglądają dziś tak, jak wyglądają. Ludzie żyją za bardzo małe pieniądze, na futbol też ich brakuje. Kiedyś było inaczej. Serbowie osiągali sukcesy w Europie, choćby Crvena Zvezda. Gdyby nie wojna, pewnie dalej by tak było.

Szybko poczułeś przepaść między piłką w Polsce i w Niemczech?

- Na samym początku zdziwiłem się, że treningi są tak lekkie. Gdy prowadził nas Kasperczak, było bardzo łatwo. Ćwiczyliśmy raz dziennie, na niskim tempie. Inaczej niż w Niemczech, gdzie ciągle się biegało, każdy walczył.

Jak jest teraz?

- Po przyjściu Maaskanta wiele zmieniło się na lepsze. Trenujemy dużo intensywniej i oby niedługo pojawiły się tego efekty.

Masz satysfakcję z ostatniego półrocza gry w Wiśle?

- Cieszę się, bo wreszcie mogę czuć się zawodnikiem pierwszego składu. Gram w prawie każdym meczu i to rzeczywiście daje satysfakcję. Poza tym, Kraków to przyjemne miejsce do życia, bo Polacy mają dobrą mentalność.

(„Nie słuchaj go, on kłamie, to wszystko nieprawda” – pokrzykują w tym momencie Gordan Bunoza z Nourdinem Boukharim, którzy właśnie zasiadają do obiadu)

- Boukhari nigdy nie potrafi być poważny (śmiech).

Poza klubem spędzacie razem pewnie sporo czasu.

- Moja żona właśnie zachorowała, więc teraz, poza treningami, prawie nie wychodzę z domu. Opiekuję się dzieckiem. Ale z Boukharim czy Bunozą obowiązkowo trzeba czasem wyjść do “Bonarki” – na jakieś zakupy, do kina. To dobre chłopaki.

A propos żony… Naprawdę poznaliście się w pociągu?

- Tak, to prawda. Jechałem z Monachium, by podpisać kontrakt z Hoffenheim. Musiałem oddać samochód, który był własnością TSV, więc spakowałem walizkę i wsiadłem do pociągu. A tam – moja przyszła żona (śmiech).

Inna ciekawostka – podobno przed każdym meczem całujesz buty, w których grasz.

- Masz dobre informacje. Rzeczywiście, robię to za każdym razem. Nic wielkiego, po prostu taki mini-rytuał. Na szczęście.

Jeden z twoich rodaków powiedział kiedyś: „Kto walczy, może przegrać. Kto nie walczy, przegrał już na starcie”. Cytuję to nie przez przypadek, bo mam wrażenie, że ty na boisku walczysz zawsze.

- U mnie to już taka naturalna cecha, nie znoszę przegrywać. To jest chyba właśnie ta bałkańska mentalność.

W Polsce masz łatwiej, nie trzeba tyle biegać.

- Ale ja wcale nie zamierzam krytykować polskiej piłki. Udzieliłem kilku wywiadów niemieckim dziennikarzom i każdemu mówiłem, że poziom się podnosi, powstają nowe stadiony, na mecze przychodzą fanatyczni kibice. W Bundeslidze po prostu gra dużo więcej piłkarzy światowej klasy. Oni dokonują na boisku lepszych wyborów. Więcej też walczy się jeden na jeden.

Podpisując kontrakt z Wisłą powiedziałeś, że możesz grać na każdej pozycji w ofensywie. Wtedy nie mogłeś się spodziewać, że całą rundę spędzisz jako lewy obrońca.

- No tak, występowałem już jako napastnik, lewoskrzydłowy, prawoskrzydłowy, jako typowa “dziesiątka”, ale w obronie nigdy. Tak się złożyło, że Piotr Brożek był kontuzjowany, trener mnie wypróbował i stwierdził, że tam też mogę dać radę. Dopóki będę grał dobrze na tej pozycji, nie będę narzekał.

Pamiętasz piłkarza, który najbardziej dał ci w kość w Ekstraklasie?

- Peszko z Lecha. Był najtrudniejszy do powstrzymania. Ten mecz w ogóle był dla Wisły najgorszy w całej rundzie.

Peszko dobrze wybrał, przechodząc do FC Koeln?

- Oczywiście. Zobaczy, jak trenuje się w Niemczech. Sprawdzi w nowej rzeczywistości i myślę, że sobie poradzi.

Jeden z najlepszych strzelców naszej ligi poszedł latem do Kaiserslautern i…

- Micanski?

Znacie się? Nie poradził sobie. Podobno myśli o powrocie.

- Poznaliśmy się kilka tygodni temu. Pojechałem do klubu odwiedzić starych znajomych, porozmawiać z trenerem. Micanski mówi po serbsku, więc szybko się dogadaliśmy. Zaprosiłem go nawet do swojego domu. Jest w trudnej sytuacji, bo w klubie postawili na jednego napastnika. Lakić zdobywa bramki i Ilijan ma zamkniętą drogę.

Wróćmy do Wisły. Jak zareagowałeś na wieść o odejściu braci Brożków i Mariusza Pawełka?

- Trochę się zasmuciłem. Paweł był dla Wisły bardzo ważny. Mariusz też miał świetną rundę. Chcemy być mistrzem, więc działacze muszą pomyśleć o wzmocnieniach.

Podobno przed pierwszym treningiem Stan Valckx przyszedł do waszej szatni i powiedział, że o nowych zawodników nie musicie się martwić.

- Tak było. Oby miał rację. Konkurencja napędza drużynę. Dlatego, choć mamy Riosa i Żurawskiego, przydałby się jeszcze jeden napastnik. Podobnie stoper, szczególnie po odejściu Clebera. Jedziemy na obóz do Hiszpanii i może tam ktoś się pojawi. Ci, którzy już są, na pewno będą ciężko pracować. Zarabiamy dobre pieniądze, więc czegoś się od nas wymaga.

Kto, poza „Sobolem”, pociągnie drużynę mentalnie?

- Mogę być jedną z takich osób. Jednak gdy na boisku coś pójdzie nie tak, nie będę krzyczał “fuck you” i machał rękami. W Wiśle nieraz się to zdarzało i bardzo mi przeszkadzało. W Niemczech, gdy źle podasz, kolega z drużyny na pewno nie będzie cię przeklinał.

Dalej panuje ta niezdrowa atmosfera?

- Jest dużo lepiej. Maaskant zna się na futbolu. Wie, że drużynie nie potrzeba tylko dobrych piłkarzy, ale też, na przykład, takiego Boukhariego. On zawsze rozładuje emocje, zażartuje.

Na koniec musimy pogadać o porażkach, ale jeszcze słowo o marzeniach. Gdy spytano cię o nie w jednym z wywiadów, odpowiedziałeś: „chciałbym przez tydzień być właścicielem kasyna”.

- No pewnie, chyba każdy by chciał. Ale w tym wywiadzie to był tylko żart. Byłem świeżo po powrocie z Las Vegas, dlatego tak wymyśliłem.

Niektórzy piłkarze od czasu do czasu muszą zakręcić ruletką. Też bywasz?

- Może raz w miesiącu się zdarzy. Ale więcej niż tysiąc euro na pewno bym do kasyna nie wziął. Mam rodzinę, dziecko, mógłbym mieć problem z żoną. Trzeba być odpowiedzialnym.

Miało być jeszcze o porażkach. Nigdy nie zadebiutowałeś w Bundeslidze.

- No tak, sukces to nie jest (śmiech). Z drugiej strony, zawsze grałem w klubach z góry tabeli. Nigdy nie spadałem z ligi, za to często bywałem na “pole position”. Miałem pecha w Hoffenheim. Awansowaliśmy z trzeciej ligi do drugiej, zaraz potem do pierwszej, a ja w tym momencie odszedłem do Kaiserslautern. Może chociaż z Wisłą osiągnę to „pole position” i awansuję do Ligi Mistrzów.

Nie powiesz – „na Bundesligę po prostu byłem za słaby”?

- Do Hoffenheim przyszli w tym czasie Demba Ba, Carlos Eduardo, Chinedu Obasi. Wszyscy kosztowali po 6-7 milionów. Wiedziałem, że nie mogę liczyć na więcej, jak 15-20 minut gry na mecz. Dlatego odszedłem. Kto by pomyślał, że sezon później Hoffenheim będzie odnosić takie sukcesy?

Nic nie wskazywało, że tak będzie? Widziałeś więcej niż kibice i dziennikarze. Znałeś drużynę od środka.

- Przedsezonowe sparingi wypadły raczej słabo. Każdy był więc zaskoczony. Tak już jest w piłce, nigdy nie możesz być niczego pewnym. Ale nie żałuję. Tam bym pewnie nie pograł, a Wisła daje mi satysfakcję.

Źródło: pawelmuzyka.wordpress.com
Autor: Paweł Muzyka

Dragan Paljić odchodzi z Wisły

17 maja 2012

Wisła Kraków rozwiązała dziś za porozumieniem stron kontrakt z Draganem Paljiciem - podała oficjalna strona naszego klubu. Serb grał w Wiśle przez dwa ostatnie sezony i wystąpił w tym czasie w dokładnie 70 spotkaniach. Jego największym sukcesem było wywalczenie przed rokiem mistrzostwa Polski.

Do "Białej Gwiazdy" trafił na zasadzie wolnego transferu z niemieckiego 1.FC Kaiserslautern, jako lewoskrzydłowy, a swój debiut zaliczył w pamiętnym zapewne dla wielu spotkaniu kwalifikacji Ligi Europy z azerskim Qarabağ Ağdam (0-1).

Jedynego gola, ale na wagę trzech punktów, strzelił w spotkaniu z Widzewem Łódź (1-0).

Dość szybko został przesunięty z lewej pomocy - na lewą obronę, na której grał aż do końca swojej przygody z Wisłą.

Oto szczegółowy bilans Paljicia w naszym zespole:

Ekstraklasa: 52/1
Puchar Polski: 9/0
Kwalifikacje Ligi Mistrzów: 3/0
Kwalifikacje Ligi Europy: 2/0
Liga Europy: 4/0
Razem dla "Białej Gwiazdy": 70/1

Źródło: wislaportal.pl

Gdzie oni są? - Dragan Paljić

Data publikacji: 22-03-2017 12:37


Pierwszy Niemiec w barwach Białej Gwiazdy, który nigdy nie ukrywał, że płynie w nim bałkańska krew. Do Wisły przyszedł jako lewoskrzydłowy, jednak szybko odnalazł się w defensywie. Pomógł kolegom wywalczyć ostatnie mistrzostwo kraju, jakie pamiętają kibice pod Wawelem. Gdzie jest teraz Dragan Paljić?


Dragan Paljić urodził się 8 kwietnia 1983 roku w Starnbergu, gdzie również stawiał pierwsze piłkarskie kroki. W latach 2004-2008 reprezentował TSG 1899 Hoffenheim - drużynę, która obecnie występuje w Bundeslidze. Do Wisły trafił po dwóch sezonach spędzonych w drugoligowym FC Kaiserslautern.

Złe dobrego początki

Z białą gwiazdą na piersi zadebiutował 29 lipca 2010 roku w pamiętnym meczu z Karabachem Agdam w ramach kwalifikacji Ligi Europy. Pamiętnym, gdyż Wiślacy byli murowanym faworytem, ale niespodziewanie przegrali z zespołem z Azerbejdżanu. Pierwsze ligowe spotkanie zanotował dwa tygodnie później przeciwko Ruchowi Chorzów - drużyna z Reymonta niestety i tym razem przegrała.

Dalej było już tylko lepiej. Ekipa Roberta Maaskanta triumfowała w lidze na zakończenie sezonu 2010/2011. Wisła była o krok od wywalczenia awansu do Ligi Mistrzów. W dwumeczu uległa APOEL-owi, jednak Dragan nie znalazł się w kadrze na to starcie. Ostatnie zawody zagrał w Zabrzu.

Holenderskie rozczarowanie?

Z Krakowa przeniósł się do kraju tulipanów. Od początku zyskał zaufanie trenera Heraclesa Almelo. Przez dwanaście miesięcy rozegrał 18 spotkań oraz zanotował 2 asysty. Kolejne sezony za zachodnią granicą ojczyzny nie były taka udane. Dragan zameldował się łącznie 2 razy na murawie. Co było przyczyną? Nie wiadomo. Na pewno nie wykluczyły go kontuzje, ani inne dolegliwości zdrowotne.

Łowca kangurów i trenerski powrót

Odważny obieżyświat? Zdecydowanie! Który piłkarz decyduje się na przeprowadzkę z Europy, gdzie wszyscy kochają futbol, na drugi koniec świata? Tak - Pajlić reprezentował barwy Perth Glory. Podczas czteromiesięcznego pobytu w Australii opuścił tylko jeden mecz na poziomie A-League.

Aż w końcu nadszedł powrót do ojczyzny. Początkowo do 1. CfR Pforzheim - jeszcze jako zawodnik. Natomiast teraz można go znaleźć w zespole ASV Durlach, gdzie pełni funkcję jednego z trenerów. Obecnie jego ekipa znajduje się na poziomie szóstej ligi niemieckiej.

Angelika Głuszek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Po latach. Paljić: Koledzy z Bundesligi mogą mi pozazdrościć

Data publikacji: 26-03-2017 15:00

Z drużyną z Reymonta rozstał się prawie pięć lat temu, a mimo to nadal śledzi wyniki Wisły. Co najbardziej wspomina z pobytu w Krakowie? Zdobycie mistrzostwa, pierwsze derby oraz pamiętny mecz z APOEL-em. Nawet miał okazję zagrać przeciwko byłemu koledze z zespołu. I to w… Australii! O przeszłości, teraźniejszości i przyszłości opowie Wam Dragan Paljić.

Byłeś zaskoczony, kiedy otrzymałeś wiadomość od Wisły Kraków?

Tak, to była bardzo pozytywna informacja. Czytam artykuły, które ukazują się na oficjalnej stronie i pomyślałem, że może ktoś kiedyś wspomni o mnie w cyklu „Gdzie oni są?”. (śmiech) W każdy weekend sprawdzam rezultaty Białej Gwiazdy. Ostatni mecz, jaki udało mi się obejrzeć w na żywo w telewizji to były derby Krakowa.

Jakie momenty zapamiętasz z pobytu w Wiśle?

Przede wszystkim zdobycie mistrzostwa Polski. W końcu jak do tej pory jesteśmy ostatnią wiślacką ekipą, która triumfowała w lidze. Dodatkowo pierwsze starcie o królowanie w Krakowie, gdzie w prawdziwym thrillerze pokonaliśmy Cracovię po golu Boukhariego w doliczonym czasie gry. Wtedy zaczęliśmy być drużyną i to starcie poprowadziło nas do triumfu.

Byliście o krok o Ligi Mistrzów. Czy to był najlepszy okres w Twojej karierze?

Zdecydowanie tak. Od piłkarskiego raju dzieliło nas pięć-sześć minut. Całe kwalifikacje były fajnym doświadczeniem. Wprawdzie wygraliśmy pierwszy mecz, a Patryk Malecki zdobył przepiękna bramkę. W drugim spotkaniu w naszych szeregach zapanował chaos - to był powód, dla którego straciliśmy gole. To jest futbol - liczy się szczęście. Trzeba przyznać, ze APOEL zagrał wtedy lepiej od nas. Mam dużo znajomych w Bundeslidze, a oni nie mieli okazji pojawić w pucharach, więc mogę się pochwalić: grałem w Lidze Europejskiej! (śmiech)

W klubie wiele się zmieniło. Gdybyś teraz przyjechał pod Wawel, prawdopodobnie rozpoznałbyś zaledwie kilka osób.

Wiem, że Rafał Boguski, Paweł Brożek, Arkadiusz Głowacki nadal są w zespole, a Sobolewski jest trenerem. Słyszałem jeszcze o Ondrášku, ale nie znam go osobiście. Mam kontakt z wieloma agentami, którzy śledzili go, gdy miał zmieniać klub, a on wtedy wybrał Wisłę.

Pamiętasz, ile goli strzeliłeś dla Wisły?

Nic trudnego! (śmiech) Zdobyłem jedną bramkę w meczu przeciwko Widzewowi Łódź. Co ciekawe - uderzyłem wtedy prawą nogą, chociaż zacząłem grę na lewym skrzydle. Kiedy Piotr Brożek doznał kontuzji, a Junior Diaz przeniósł się do FC Brügge, zostałem przekwalifikowany przez Roberta Maaskanta do defensywy.

Przeprowadziłeś się do kraju tulipanów, a konkretniej do Heraclesa Almelo. W pierwszym sezonie rozegrałeś osiemnaście spotkań, a później wystąpiłeś tylko w jednym.

Wybrałem Holandię, ponieważ graniczy z Niemcami. To wspaniałe uczucie, kiedy możesz rywalizować na najwyższym ligowym szczeblu z takimi ekipami jak Ajax czy Feyenoord. Pierwszy rok był znakomity, gdyż trener chciał mnie w swoim zespole. Pasowałem do jego stylu gry. Później szkoleniowiec się zmienił. To kraj, gdzie stawia się głównie na młodych, a ja już byłem po trzydziestce.

Skąd decyzja o wyjeździe do Australii?

Tak chciałem, miałem trzydzieści dwa lata. Wiedziałem, że to jeden z ostatnich przystanków w mojej profesjonalnej karierze. Pytałem o opinie kolegów, którzy występowali w kraju kangurów. Nawet grałem przeciwko Kew Jaliensowi. (śmiech)

Ale futbol nie jest tam popularny.

To prawda, lecz jest na świetnym poziomie. Porównałbym go do drugiej Bundesligi. Piękne stadiony, pogoda, plaże. Pierwszy mecz rozegrałem w czterdziestostopniowym upale. Jedyną wadą są długie podróże. Co dwa tygodnie musisz latać na zawody 4-5 godzin z jednego krańca Australii na drugi.

Zatem co skłoniło Cię do powrotu do Niemiec?

Zbudowaliśmy dom, dzieci zaczęły chodzić do szkoły, a żona znalazła świetną pracę. Jeszcze w Holandii skończyłem studia związane z zarządzanie sportem. Teraz uczę się, aby zdobyć wykształcenie asystenta zarządzania przedsiębiorstwem, dlatego jestem związany z firmą SAP - głównym sponsorem Hoffenheim. Dodatkowo chcę uzyskać licencję trenera UEFA B, a później UEFA A. Jestem szkoleniowcem i zawodnikiem w piątej lidze, a w przyszłości może założę własną akademię piłkarską.

W Polsce pracowałeś z pięcioma szkoleniowcami. Czy któryś z nich będzie dla Ciebie inspiracją?

Każdy trener ma inny styl. Staram się wybierać najlepsze rzeczy przejęte od opiekunów, z którymi miałem przyjemność współpracować. Buzuje we mnie bałkańska krew - na murawie ponoszą mnie emocje. Najlepszy czas spędziłem z Robertem Maaskantem. Kazimierz Moskal też był świetnym specjalistą. To samo uważam o Michale Probierzu, ale ten znalazł się w Wiśle w trudnym momencie.

Na portalach społecznościowych można zauważyć zdjęcia Twojej wspaniałej rodzinki. Czy Twoi synowie pójdą w piłkarskie ślady taty?

Mój starszy syn skończy w czerwcu dziewięć lat. Gra w Hoffenheim, tak jak ja. (śmiech) Uważam, że jest utalentowany. Ostatnio był na turnieju i wystąpił przeciwko zespołom z najwyższej światowej półki, na przykład Manchesterowi City. Mam nadzieję, że zrobi większą karierę niż ja. Kiedy mieszkaliśmy w Krakowie, on miał trzy lata, więc wszystko pamięta jak przez mgłę. Jestem z nich dumny!

Będziemy mogli zobaczyć Cię kiedyś na trybunach przy Reymonta?

Jasne! Pewnie w jakiś weekend znajdę czas i przyjadę z całą rodziną. Zaraz zadzwonię do kierownika Jarka Krzoski, żeby załatwił nam fajne miejscówki. (śmiech)

Rozmawiała Angelika Głuszek

Źródło: Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Galeria zdjęć