Edward Madejski

Z Historia Wisły

Edward Dominik Jerzy Madejski
Informacje o zawodniku
kraj Polska
miejsce pochówku Pochowany na cmentarzu w Batowicach CCXXXXI rząd 3 gr. 6.
wzost/waga 177 cm/ 74 kg
pozycja bramkarz
W rubryce Mecze/Gole najpierw podana jest statystyka z meczów ligowych, a w nawiasie ze wszystkich meczów oficjalnych.

Jego życie mogłoby stanowić fabułę porywającej powieści - choć niestety bez happy end'u. Wszechstronnie utalentowany sportowiec, naukowiec, indywidualista, patriota dotkliwie skrzywdzony przez zawirowania polskiej historii powojennej, "ciągle na bakier z życzliwością losu".

Edward Dominik Jerzy Madejski urodził się 11 sierpnia 1914 w Krakowie. Odebrał staranne wykształcenie - studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim i Akademii Górniczo-Hutniczej, przed wojną uzyskując tytuł magistra chemii, a w 1954 inżyniera chemika.

Madejski został zapamiętany jako piłkarz, grał na pozycji bramkarza, ale piłka nożna nie była jedynym sportem, którym się czynnie pasjonował. Właściwie umiłowanie futbolu przyszło najpóźniej - w swych pierwszych klubach, Wawelu i Cracovii, trenował koszykówkę, siatkówkę i ręczną. W 1931 roku trafił do Juvenii i dopiero tam zajął się piłkarstwem, po okresie prób i błędów decydując się na pozycję bramkarza. Po roku był już piłkarzem Wisły, w której pozostał przez sześć sezonów.

W barwach Białej Gwiazdy zadebiutował 2 lipca 1933 roku w wygranym 10:1 meczu z Podgórzem i z przerwami bronił wiślackiej bramki niemal do końca sezonu 1937. Lektura prasy z tamtego okresu dowodzi, że Madejski był wysokiej klasy fachowcem, obdarzonym znakomitym refleksem, bardzo szybkim, skocznym i zwinnym, czym nadrabiał brakujące centymetry (mierzył zaledwie 177 centymetrów).

"Oklaski zbierał doskonały Madejski w bramce" - to jedno z najczęściej powtarzających się zdań w relacjach meczowych, ze spotkań ligowych oraz tych na arenie międzynarodowej. Przykład? 24 maja 1936 roku karny Antoniego Łyko i wspaniale interwencje Madejskiego dały Wiśle zwycięstwo nad londyńską Chelsea. W "Przeglądzie Sportowym" czytamy między innymi:

W pełni jubileuszowego nastroju zagrała Wisła, zdobywając sobie szturmem serca widowni. Nawet najbardziej zagorzali antagoniści "czerwonych" byli dziś przy nich duszą. Tu nie szło już o wynik klubowy. Oklaski zbierał doskonały Madejski w bramce, zasłużył sobie w pełni na pochwałę Sitko, obrońca wielkiego formatu, jakiego Wisła nie miała już od paru lat. Ci dwa, wespół z Łyką na lewem skrzydle, stanowili rdzeń Wisły, walczącej skutecznie z renomowanym przeciwnikiem. Publiczność jest tak pod wrażeniem renomy gości, że pierwszy przebój Łyki i jego centra wywołują grzmot oklasków. Niemniej radosny jest nastrój, gdy Madejski brawurowo trzyma rzut wolny, bity z bliskiej odległości. (...) Zbliża się 45 minuta i nadchodzi sensacja. Strzał Artura ląduje na ręce obrońcy angielskiego. Rzut karny. Wśród olbrzymiego napięcia Łyko strzela nieuchronnie. Zrywa się niebywała burza oklasków. Laski i kapelusze fruwają w powietrzu."

>> > Więcej o meczu z Chelsea w biografii Antoniego Łyko

Miesiąc wcześniej, w meczu z Ferencsvarosem Budapeszt, puścił trzy bramki, a i tak uznany został za jednego z bohaterów spotkania. W "Przeglądzie Sportowym" czytamy miedzy innymi:

"Węgrzy dochodzą od razu do piłki i przeprowadzają niebezpieczny atak trójką środkową, który kończy się strzałem obronionym ładne przez Madejskiego. Wisła walczy bardzo ambitnie; gra się wyrównuje. Publiczność, która początkowo oczekiwała wysokiego zwycięstwa Węgrów, teraz zaczyna oklaskiwać i dopingować poszczególne zagrania krakowian. To zagrzewa naszych graczy. (...) Sędzia jest jednak tolerancyjny i dopuszcza do ostrej gry, w której Węgrzy celują. Madejski jest ciągle zatrudniony i zbiera bez przerwy oklaski za ładną grę. W 35 minucie pod bramką Wisły następuje moment załamania obrony. Szumilas odepchnięty od piłki wypuszcza ją pod nogi Toldiemu. Madejski wyskakuje z bramki, lecz Toldi strzela tuż obok niego. W drugiej połowie Wisła w dalszym ciągu atakuje. W ciągu kilkunastu minut szala się waha. W 25 minucie z podania Toldiego Sarossi strzela z woleja drugą bramkę dla Węgrów. Była ona nie do obrony. (...) Po ładnem zagraniu trójki środkowej Toldi strzela skolei trzecią bramkę. Wisła zachęcona przez publiczność znów atakuje i ostatnie 10 minut gości ona na polu Węgrów, lecz bez rezultatu. Za chwilę sędzia odgwizduje koniec meczu i publiczność opuszcza boisko oklaskując ładną grę obu drużyn."

Rok 1936 okazał się wyjątkowy w życiu Madejskiego, bo dane mu było zadebiutować w Reprezentacji Polski i wyjechać z nią na Igrzyska Olimpijskie w Berlinie. 6 września zagrał w I połowie wyjazdowego meczu z Jugosławią, wygranego przez gospodarzy aż 9:3. Zaprezentował się jednak na tyle poprawnie, że został pierwszym bramkarzem Reprezentacji, przechodząc wraz z nią do historii dwa lata później.

W 1938 roku Polska po raz pierwszy awansowała na Mundial! Madejski został powołany do Kadry Polski na na Mistrzostwa Świata 1938 roku. Bronił w niezapomnianym meczu Polaków z Brazylią, przegranym przez Biało - Czerwonych po dogrywce 5:6. "Z honorem przegrany mecz, który stał się legendą" - pisano z dumą i żalem. Tym razem jednak, zamiast relacji prasowej, proponujemy Wam archiwalne nagranie filmowe.

>>> Polska na Mundialu 1938 (video)

Sam Madejski tak wspomina tamten mundialowy dzień w Strasbourgu: - Na stadion wyszliśmy pierwsi, a dopiero po dobrych kilku minutach Brazylijczycy. Powitano ich znacznie życzliwiej, niemal z aplauzem, ale o tym byliśmy uprzedzeni. W szatni odwiedził nas prezes Grabisz, ambasador, a także konsul Nagórny. Przyszedł także przywitać się ambasador Brazylii, co było bardzo miłym gestem. Pamiętam ciekawość, z jaką przyglądaliśmy się rywalom. Kilka karnacji skóry w jednej ekipie, od czarnoskórych, po białych… [Encyklopedia piłkarska Fuji t. 2 – „Biało-Czerwoni”.]

Co ciekawe, występując na Mundialu Madejski nie był właściwie zawodnikiem żadnego klubu. Przypięto mu etykietkę "niezrzeszony". Znajdował się pośrodku drogi - z Wisłą już się rozstał, a nie miał jeszcze prawa reprezentować Garbarni, w której znalazł zatrudnienie.

Odejście z Wisły wiązało się z pewnym incydentem, komentowanym szeroko w ówczesnej prasie oraz w całym piłkarskim środowisku. Dla oddania atmosfery, i tym razem posłużymy się fragmentem z "Przeglądu Sportowego" z 25 października 1936 roku (pisownia oryginalna):

"Zaczęło się to w piękną noc jesienną. W jednym z krakowskich lokali tanecznych bawiono się ochoczo, a jednym z uczestników zabawy był nie kto inny jak lewo-skrzydłowy Wisły, Łyko. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby zabawa nie trwała do 4 rano i gdyby nazajutrz nie było niedzieli i meczu ligowego Dąb - Wisła. Kierownictwo Wisły, dowiedziawszy się o bezsennej nocy Łyki, zrezygnowało z jego usług, aczkolwiek skład był i tak odmłodzony, a brak reprezentacyjnego piłkarza mógł odbić się na wyniku.

"Porządek musi być" - powiedzieli jednak włodarze Wisły i w konsekwencji nie wystawili Łyki również przeciw Ruchowi. Ten pochwały godny krok wywołał jednak reakcję. Inni dwaj gracze pierwszego zespołu Madejski i Sitko postanowili solidaryzować się (!) z ukaranym kolegą i zagrozili strajkiem w razie niewystawienia Łyki. W powietrzy wisiało widmo klęski. Odmłodzony jeneralnie atak, młody środkowy pomocnik, a w dodatku brak bramkarza i jednego obrońcy - nie rokowało to nic dobrego. Zastanowili się kierownicy Wisły i postanowili niezbaczać z obranej drogi. Zrezygnowali z udziału Madejskiego i Sitki (brawo! przyp. Redk.1), jakkolwiek ci skłaniali się już przed meczem do zmiany powziętej pochopnie decyzji.

Ważniejsze zdrowie moralne drużyny, ważniejsza karność i dyscyplina, aniżeli kilka głupich bramek - i buntujący się gracze znaleźli się poza boiskiem! W obliczu spotkania z mistrzem Polski zarząd Wisły zdobył się na czyn godny pochwały. Czyn taki należy opublikować, aby stanowił przykład dla innych."

Młodzi zastępcy niesfornych gwiazdorów doskonale poradzili sobie, wygrywając mecz z Ruchem, a los buntowników wydawał się przesądzony. Po czasie okazało się, że zarząd Wisły wybaczył balującemu Łyce, ale nie zamierzał wybaczyć tym, którzy się za nim wstawili - mimo ich skruchy i dotychczas nienagannej postawy. Madejski, który do tej pory zdążył pokochać Wisłę dojrzałą miłością, i który zamierzał poświęcić jej resztę swego sportowego życia, został zmuszony do odejścia. Był w najlepszym dla sportowca wieku, w doskonałej formie, ale - młody gniewny - przeprosił, lecz nie zniżył się do błagania zarządu o zmianę decyzji. Swój ostatni mecz w barwach Białej Gwiazdy zagrał przy Reymonta 14 listopada 1937 roku przeciw AKS (5:2). Łącznie reprezentował Wisłę w 64 meczach ligowych.

"Czuł się wiślakiem bez reszty, choć klub chyba nigdy nie docenił jego pasji. Wśród wielu bramkarzy "Białej Gwiazdy", także reprezentantów - nie było lepszego! Byli tylko bardziej lubiani, spolegliwi, trwający przez lata przy Wiśle" - pisał Andrzej Gowarzewski [Encyklopedia piłkarska Fuji]

Po roku trafił do Garbarni a następnie do Zaolzia Trzyniec, gdzie grał aż do wybuchu II wojny światowej.

W czasie okupacji Madejski pozostał czynny sportowo, spełniając jednocześnie obowiązek wobec Ojczyzny. Pod szyldem AKS (oficjalnie Amatorski Klub Sportowy, w rzeczywistości Armia Krajowa-Sportowa) organizował konspiracyjne rozgrywki, będące przykrywką podziemnej działalności. Po aresztowaniu Aleksandra Żaczka w 1943 roku, z którym grał w AKS i pracował dla Armii Krajowej, również Madejski wpadł w ręce hitlerowskich oprawców z gestapo i został osadzony w celi śmierci w Stanisławowie. Według Stanisława Chemicza "w czasie transportowania do więzienia Montelupich" Madejski zdołał uciec i "na pewien czas schronił się w Limanowej, a w roku 1944 brał udział w spotkaniach piłkarskich na terenie Krakowa", m.in. występując gościnnie w barwach Białej Gwiazdy. Mało tego, miał odwagę wyjeżdżać na mecze z drużynami warszawskimi! (Wspomniany Aleksander Żaczek trafił do obozu w Oświęcimiu, rok później został przeniesiony do Niemiec, zmarł z głodu i wyczerpania w okolicach Stamberga).

Madejski szczęśliwie przeżył wojnę. Po 1945 działał na Śląsku, reaktywując Polonię Bytom. W 1950 wrócił do Krakowa, "organizując Hutnika w Nowej Hucie", rozpoczął i ukończył kolejne studia. Kiedy wydawało się, że jego świat powoli wraca na właściwe tory, nastąpił wstrząs, po którym już nigdy nie odzyskał radości życia.

W 1956 roku Edward Madejski został aresztowany i skazany za wyimaginowane szpiegostwo. Trzy lata spędził poniżany w komunistycznym więzieniu, w niegodnych człowieka warunkach, pozbawiony praw obywatelskich, nazwany zdrajcą Polski. Przez trzy koszmarne lata w betonowych wilgotnych murach stracił zdrowie. W tym samym czasie odsunęła się od niego rodzina - jak się okazało, na zawsze...

Więzienie opuścił w 1959 roku, wkrótce został publicznie oczyszczony z zarzutów i zrehabilitowany, ale na ocalenie zdrowia i związków z bliskimi było już za późno. Zmarł samotnie 15 lutego 1996 w Bytomiu. Został pochowany na cmentarzu w Batowicach.

EPILOG

"Jestem dumny, że byłem reprezentantem Polski. Na piłkarskich stadionach ze wszystkich sił starałem się godnie walczyć o jej sławę. Nie szczędziłem wysiłku, aby trwać w boju o jej wolność podczas wojny i okupacji. Nie czułem bólu, gdy po "wyzwoleniu" więziono mnie za to, że pragnąłem być patriotą. Zapominam o goryczy, że ponad pół wieku fałszowano historię, a to przecież jest i moje życie" - Edward Madejski, fragment przedmowy do Encyklopedii piłkarskiej Fuji – „Biało-Czerwoni”.


Wspomnienia

  • Fragment przedmowy do Encyklopedii piłkarskiej Fuji, tom 2 z 1991 roku:

"Jestem dumny, że byłem reprezentantem Polski. Na piłkarskich stadionach ze wszystkich sił starałem się dognie walczyć o jej sławę. Nie szczędziłem wysiłku, aby trwać w boju o jej wolność podczas wojny i okupacji. Nie czułem bólu, gdy po "wyzwoleniu" więziono mnie za to, że pragnąłem być patriotą. Zapominam o goryczy, że ponad pół wieku fałszowano historię, a to przecież jest i moje życie."

Mecze w Reprezentacji Polski

Edward Madejski zagrał w 11 spotkaniach Reprezentacji Polski, w tym w trzech pierwszych jako piłkarz Wisły. Przepuścił 33 gole. W latach 1937-38 był pierwszym bramkarzem Reprezentacji. Grał w pamiętnym spotkaniu z Brazylią w 1938 roku - debiucie Polski na Mistrzostwach Świata.

  • 1936-09-06 Jugosławia – Polska 9–3 (do 45 minuty), mecz towarzyski
  • 1937-06-23 Polska – Szwecja 3–1, mecz towarzyski
  • 1937-07-04 Polska – Rumunia 2–4, mecz towarzyski
  • 1938-03-13 Szwajcaria – Polska 3–3, mecz towarzyski
  • 1938-04-03 Jugosławia – Polska 1–0, el. MŚ 1938
  • 1938-05-22 Polska – Irlandia 6–0, mecz towarzyski
  • 1938-06-05 Polska – Brazylia 5–6, MŚ 1938
  • 1938-09-18 Niemcy – Polska 4–1, mecz towarzyski
  • 1938-09-25 Polska – Jugosławia 4–4, mecz towarzyski
  • 1938-10-23 Polska – Norwegia 2–2, mecz towarzyski
  • 1938-11-13 Irlandia – Polska 3–2, mecz towarzyski

Pogrubiono występy Madejskiego jako Wiślaka.

Wojenne losy

Edward Madejski - zaangażowany w działalność konspiracyjną w czasie II wojny światowej. Aresztowany przez Gestapo. Przeżył kilkumiesięczny pobyt w celi śmierci w Stanisławowie. W 1956 r. skazany „za szpiegostwo”. W więzieniu spędził 3 lata. Zrehabilitowany.

Wg Chemicza, sport, s. 186: Zaangażowany w działalność AK wraz z A. Żaczkiem. Piłkarz AKS w czasie okupacji. Wkrótce po aresztowaniu Żaczka również on dostał się w ręce Gestapo. Udało mu się zbiec "w czasie transportowania do więzienia Montelupich". "Na pewien czas schro­nił się w Limanowej, a w roku 1944 brał udział w spotkaniach piłkarskich na terenie Krakowa".