Emilian Dolha

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 174: Linia 174:
[http://pl.youtube.com/watch?v=rniTlnElDkI "Futbolowe jaja" w meczu z ŁKS-em]
[http://pl.youtube.com/watch?v=rniTlnElDkI "Futbolowe jaja" w meczu z ŁKS-em]
 +
[[Kategoria:Zawodnicy (piłka nożna)|Dolha Emilian]]
[[Kategoria:Obcokrajowcy w Wiśle|Dolha, Emilian]]
[[Kategoria:Obcokrajowcy w Wiśle|Dolha, Emilian]]

Wersja z dnia 10:15, 3 sty 2010

Emilian Dolha
Informacje o zawodniku
kraj Rumun
pseudonim Ema
urodzony 03.11.1979, Turda
wzost/waga 190/85
pozycja bramkarz
sukcesy Puchar Rumunii 2002, 2006
Mistrz Rumunii 2003
Kariera klubowa
Sezon Drużyna Mecze Gole
1996-1998 Gloria Bystrzyca 3 0
1998/1999 Olimpia Satu-Mare 13 0
1999-2006 Rapid Bukareszt 77 0
2006/2007 Wisła Kraków 20 0
2007/2008 Lech Poznań 10 0
2008 - Dinamo Bukareszt
W rubryce Mecze/Gole najpierw podana jest statystyka z meczów ligowych, a w nawiasie ze wszystkich meczów oficjalnych.


Wiślackie biografie: Emilian Dolha

Za: http://www.wislakrakow.com/

...

Emilian Ioan Dolha („Ema”) – urodził się 3. listopada 1979 roku w w miejscowości Turda, jest wychowankiem rumuńskiego klubu Gloria Bystrzyca, gdzie spędził trzy sezony, począwszy od 1996 roku.

Przez rok związany był też z Olimpią Satu-Mare, skąd w 2000 roku przeszedł do Rapidu Bukareszt, gdzie miał nabywać doświadczenie, by zastąpić w bramce samego Bogdana Lobonta. Dwa pierwsze sezony w Rapidzie mógł jednak uznać za stracone, gdyż rozegrał zaledwie 15 meczów. Dopiero latem 2002 został podstawowym bramkarzem. Sezon z Emilianem w bramce okazał się szczęśliwy dla Rapidu, który odzyskał tytuł mistrza kraju.

Po konflikcie z prezesem w 2005 roku Dolha został przesunięty do drugiej drużyny. Wybawieniem okazał się Dan Petrescu, który jako ówczesny trener Wisły, doprowadził do zatrudnienia Emiliana w Krakowie latem 2006 roku.

Utalentowany bramkarz początkowo trafił na ławkę, jako zmiennik broniącego wówczas świetnie Mariusza Pawełka. - Przeszedłem przez grę w rezerwach Wisły i było nawet gorzej niż w klubie Electomagnetica – spotkałem się tu z wieloma zawodnikami, takimi „od siekiery” - opowiadał rumuńskim mediom.

Miejsce w jedenastce otrzymał dopiero po zmianie trenera (Dana Petrescu zastąpił Dragomir Okuka), co zbiegło się z kontuzją Mariusza Pawełka i tragedią w rodzinie „Mario”. Dolha zadebiutował w meczu z Widzewem 23 września 2006 roku. - Mogłem się wykazać. Udowodniłem, że umiem bronić i zszedłem z boiska z podniesioną głową. W piłce raz się wygrywa, raz się przegrywa, ale najważniejsze jest, żeby dać z siebie wszystko. Wykonałem tylko swoją pracę z odrobiną szczęścia. W piłce jest ono potrzebne. Jeśli szczęście ci nie dopisuje, nie powinieneś być bramkarzem - opowiadał po meczu.

Jako pierwszy bramkarz Emilian nie zawiódł. Mimo kilku wpadek wieloma świetnymi interwencjami zachwycił kibiców i media. Wielokrotnie ratował Wisłę w beznadziejnych sytuacjach, stając się bohaterem kolejnych meczów. Efektem była – między innymi - nominacja do Piłkarskiego Oscara w prestiżowym plebiscycie Canal Plus. Dolha przegrał tylko jednym głosem z bramkarzem Legii, Łukaszem Fabiańskim. Przez czytelników „Gazety Krakowskiej” został wybrany najlepszym piłkarzem Wisły w rundzie jesiennej sezonu 2006/2007. Tygodnik „Piłka Nożna” umieścił go w „jedenastce” najlepszych obcokrajowców ligi.

Kontrakt Emiliana obowiązywał do czerwca 2007 roku. Wszystko wskazywało na to, że zostanie on przedłużony - Wisła musiała jedynie skorzystać z prawa pierwokupu. "Ema" nie ukrywał, że byłby z takiego rozwiązania zadowolony – twierdził wręcz, że w Wiśle mógłby zostać choćby dziesięć lat, bo pokochał i miasto, i klub, i kibiców, wiernych drużynie zarówno po zwycięstwie, jak i po porażce, w przeciwieństwie do fanów rumuńskich. Z całą stanowczością deklarował też, że nigdy więcej nie zagra w Rumunii.

Wczesna wiosna 2007 przyniosła wstępne negocjacje z Dolhą. Ówczesny prezes Mariusz Heler najprawdopodobniej wykazał się jednak opieszałością, załatwienie nowego kontraktu Dolhy odkładano wciąż na nowe terminy, piłkarz zaczął wyrażać swój niepokój w prasie, burzyli się też kibice, gdyż wieść niosła, jakoby utalentowanym bramkarzem zainteresował się Lech Poznań.

Po zakończeniu sezonu 2006/2007 Dolha wyjechał na urlop do swej ojczyzny, wciąż bez nowego kontraktu. Gdy udział Lecha w negocjacjach z Dolhą był już niemal pewien, prezes Wisły wysłał do Rumunii wysłannika Klubu – bez powodzenia. Jak się później okazało, Dolha był już wówczas dogadany z „Kolejorzem”, z którym od pewnego czasu prowadził sekretne rozmowy.

- Kilka osób z Wisły potraktowało mnie w sposób nienormalny. Chciałem, naprawdę bardzo chciałem zostać dłużej w Wiśle, nawet osiąść w Krakowie, ale odniosłem wrażenie, że klub mnie nie chce. Dlatego odchodzę. I nie z powodu fanów, którzy byli wspaniali, czy moich przyjaciół z drużyny, tylko przez kilka osób. Od lutego przychodziłem do prezesa co tydzień i mówiłem: "Panie prezesie, chcę zostać w Wiśle. Zacznijmy proszę renegocjować kontrakt". Za każdym razem mówił mi: "Przyjdź jutro", a czasem: "Przyjdź w następnym tygodniu". Wiele razy podchodziłem do prezesa. Pani prezes Piotrowska faktycznie robiła wszystko, co w jej mocy, abym został. Ale o pozostałych - panu Helerze czy panu Pilchu- szkoda gadać. Nie może być tak, że jednego dnia w sprawie mojego kontraktu wszystko jest w porządku, a później - gdy wracam do domu - wszystko się zmienia - tłumaczył się Dolha w wywiadzie dla Gazety Wyborczej z 5. czerwca 2007 roku.

Według innej wersji zdarzeń Rumun nieustannie zmieniał uzgodnione warunki nowego kontraktu, z dnia na dzień zwiększał swoje wymaga finansowe, aż wreszcie osiągnął granicę, której Klub nie mógł zaakceptować.

Jak było naprawdę, do końca nie wiadomo. Pewne jest tylko, że od 1. lipca 2007 roku Emilian Dolha reprezentował już barwy poznańskiego klubu, z którym podpisał kontrakt do 2010 roku. - Przedstawiciele Lecha mają zupełnie inne podejście. Przyjechali do mnie do Rumunii i przystali na wszystkie detale przy ustalaniu nowego kontraktu. Lech to duży klub, który ma równie wspaniałych kibiców jak ci z Wisły - tłumaczył swój wybór na łamach Gazety Wyborczej.

Mimo protestów Wisły Związkowy Trybunał Piłkarski zadecydował, że Dolha mógł podpisać kontrakt z Kolejorzem i potwierdził jego uprawnienia do gry.

Klęską rumuńskiego bramkarza był powrót do Krakowa 1 września 2007 roku na mecz Wisła - Lech. Jeszcze w przeddzień spotkania Dolha był bardzo pewny siebie: "Dlaczego miałbym się obawiać?! Dla piłkarza nie powinno w ogóle istnieć słowo "obawa" w tym znaczeniu. Jeśli będą krzyczeć pod moim adresem, to będzie znaczyło, że jestem dobrym piłkarzem. Wiadomo przecież, że kibice reagują i krzyczą na najlepszych, więc jeśli będą krzyczeć na mnie, to będę czuł się dobrze" - wyznał "Super Expressowi".

Okazało się jednak, że wygwizdany przez kibiców Wisły zagrał fatalnie, nie opanował nerwów i w pierwszej połowie dał sobie strzelić cztery gole, wynikające w trzech przypadkach z jego fatalnych błędów. Blady i upokorzony schodził na przerwę. Na drugą połowę już nie wyszedł. Kondycja psychiczna Dolhy była na tyle zła, że trener Smuda zdecydował się wpuścić za niego Krzysztofa Kotorowskiego. Załamany Rumun jako pierwszy opuścił szatnię Lecha i ukrył się w autobusie, którym poznańscy piłkarze przyjechali na stadion. Właśnie tam „Ema” czekał w samotności na koniec meczu, unikając tym sposobem kibiców i dziennikarzy.

Dzień po meczu we wszystkich mediach królowało zdjęcie Dolhy - na kolanach, wyciągającego piłkę z siatki. „Gazeta Krakowska” napisała wówczas: „Emilian Dolha na pewno mógł się spodziewać chłodnego przyjęcia, chyba jednak w najczarniejszych snach nie przewidywał, że czeka go w Krakowie jedno z największych upokorzeń w karierze. Każdy kontakt Dolhy z piłką powodował potężną porcję gwizdów. I co tutaj dużo mówić - bramkarz "Kolejorza" nie wytrzymał presji i pękł niczym bańka mydlana. Cóż, life is brutal...”

Od tego momentu Dolha na długo stracił miejsce w bramce „Kolejorza”, również z powodu kontuzji i operacji łokcia. Do bramki wrócił pod koniec sezonu - tylko po to, by móc zostać sprzedanym, jak sugeruje komentator Leszek Orłowski w poniższym filmiku z meczu, w którym "Ema" ponownie się skompromitował.

- Schrzaniłem kolejny mecz (chwila przerwy). K...a. No cóż, to nie był dla mnie dobry sezon... Co mogę zrobić? Mogę tylko przeprosić moich kolegów, bo to było bardzo ważne spotkanie, a oni naprawdę dziś walczyli. Dobrze, że ten sezon się skończył. Co mogę powiedzieć? Powinienem się rozejrzeć, zanim rzuciłem piłkę, ale nie zrobiłem tego i nie widziałem tego gościa [Arifovicia]. Powinienem był bardziej uważać. Ale już jest za późno, by o tym gadać. Czekam już na nowy sezon. Czytałem ostatnio wypowiedź Thierry'ego Henry'ego, który przyznał, że miał kiepski sezon. To ja dodam, że Dolha też - mówił Gazecie Wyborczej po meczu Lecha z ŁKS-em.

15 maja 2008 roku Lech oficjalnie poinformował o rozwiązaniu kontraktu z Dolhą, który wrócił do ojczystej Rumunii. Znalazł zatrudnienie w Dinamie Bukareszt, jako rezerwowy bramkarz, zmiennik Bogdana Lobonta, kapitana zespołu.

Ciekawostka:

Pomimo wielce kontrowersyjnego sposobu rozstania się z Wisłą, Dolha - już po zmianie klubu - został wybrany przez krakowskich kibiców "Odkryciem sezonu".


wislakrakow.com
(dorotja)



Dolha w akcji

Dolha - kompilacja

Skrót meczu z Lechem (z komentarzem)

Skrót meczu z Lechem (bez komentarza, z dopingiem)

"Futbolowe jaja" w meczu z ŁKS-em