Franciszek Wagner

Z Historia Wisły

Franciszek Wagner
Franciszek Wagner
Franciszek Wagner
Franciszek Wagner
Franciszek Wagner
Franciszek Wagner
Franciszek Wagner
Franciszek Wagner
Franciszek Wagner
Franciszek Wagner
Franciszek Wagner, karykatura
Franciszek Wagner, karykatura

Płk Franciszek Wagner (ur. 7 sierpnia 1880 w Górnych Jeleniach na Słowacji, zmarł 14 stycznia 1975 roku w Zakopanem) działacz Wisły Zakopane.

Spis treści

Biografia

Płk Franciszek Wagner (ur. 7 sierpnia 1880 w Górnych Jeleniach na Słowacji, zmarł 14 stycznia 1975 roku w Zakopanem), z pochodzenia Austriak, wykształcony w Wiedniu, jest uważany za twórcę potęgi TS Wisła Zakopane, gdzie pełnił funkcję kierowniczą przez ponad sześć lat, a nieoficjalnie przez niemal dwadzieścia, począwszy od 1929 roku. Jednocześnie był corocznie wybierany jednym z wiceprezesów TS Wisła. W 1947 roku otrzymał zaszczytny tytuł Honorowego Prezesa TS Wisła.

W wieku 21 lat Wagner wstąpił do armii austriackiej, której mundur przywdziewał do 1918 roku. Rok później uzyskał obywatelstwo polskie i mógł rozpocząć służbę w Wojsku Polskim. W 1922 roku został awansowany do stopnia pułkownika i mianowany dowódcą 3 Pułku Strzelców Podhalańskich w Bielsku. Funkcję tę pełnił do 1927 roku, rok później zakończył karierę wojskową, a w kolejnym został formalnie prezesem zakopiańskiej Wisły.

Historyk Wojciech Szatkowski w publikacji na 80-lecie klubu wspomina: "Rozwój TS Wisła Zakopane nastąpił, gdy od 1929 r. jego prezesem został płk Franciszek Wagner, jeden z działaczy, którzy złotymi zgłoskami zapisali się w historii polskiego narciarstwa. Był on świetnym organizatorem zawodów, działaczem, a „Wisła” systematycznie pod jego kierownictwem rozszerzała swoją działalność. Świadczy o tym fakt, że na niektórych zawodach „Wisła” miała nawet 4 sztafety! Nazywany popularnie „Pana Pulkownika”, gdyż stosunkowo słabo znał polski, był dobrym duchem „Wisły”. Miał też, jak to się mówi, nosa do wynajdywania utalentowanych zawodników i ściągania ich do klubu."

W Wydawnictwie Jubileuszowym na 60-lecie Wisły dr Antoni Poleński, działacz i kronikarz zakopiańskiej Wisły tak wspomina Wagnera: "... scementował wiślaków zakopiańskich w jeden zgrany kolektyw. Sam nigdy nie był czynnym sportowcem i na nartach jeździł raczej słabo, ale oddany był całym sercem narciarstwu i narciarzom. Ubrany zawsze na czarno, z nieodłącznym cygarem w ręku, spędzał po wiele godzin dziennie w towarzystwie działaczy i sportowców, żywo interesując się ich sprawami. Nikomu nie odmawiał pomocy, a przy tym jak rzadko kto, umiał walczyć o zawodników."

W artykule "Pamiętam romantyczne narciarstwo..." Wojciech Szatkowski cytuje wybitnego narciarza Mariana Orlewicza, który doskonale pamięta pułkownika Wagnera: "To był fenomenalny człowiek, a jego stosunek do narciarstwa był bardzo ciepły. Był bardzo systematyczny w tym co robił. Był też człowiekiem honorowym. Opracował, jako pierwszy w Zakopanem, wzorce potrzebne do organizacji wielkich imprez sportowych. Organizował te zawody, określał ilu ma być zaangażowanych sędziów, porządkowych i "deptaczy". Całe zawody organizował tak samo, jak w wojsku. Wszystko miał opisane i przygotowane. Gdy był FIS 1939 w Zakopanem, to właśnie on był motorem organizacji tych zawodów, tak aby wszystko w nich grało. Charakteryzowała go wprost kolosalna dokładność we wszystkim, co robił. Jak były zebrania Zarządu klubu, to zawsze wytykał błędy, robił nawet wykresy, co należy w klubie zmienić". (Patrz niżej)

Oprócz działalności klubowej, Wagner dał się poznać - między innymi - jako prezes Podhalańskiego Okręgu Polskiego Związku Narciarskiego. To z jego inicjatywy powstały skocznie narciarskie w Poroninie, Nowym Targu i Szczawnicy.

Podczas Mistrzostw Świata FIS 11-19 lutego 1939 w Zakopanem pułkownik Franciszek Wagner był kierownikiem konkursu skoków, zbierając bardzo pochlebne opinie za wzorową organizację imprezy. Działaczom i sportowcom dały się wówczas we znaki siarczyste mrozy. Gdy wskutek oblodzenia najazdu i zeskoku doszło do kilku upadków, płk Wagner nie bał się przerwać zawodów, by poprawić zeskok Krokwi przy pomocy "deptaczy" kruszących oblodzoną nawierzchnię.

Latem 1939 roku wyjechał na Węgry a po wybuchu II wojny światowej znalazł się w obozie polskich uchodźców. W 1944 roku przeniesiono go do oflagu Genzhagen w okolicach Berlina. W 1945 roku powrócił do kraju, wkrótce został prezesem TS Wisła w Zakopanem (patrz: wspomnienie poniżej). Niestety, wcielenie Wisły do pionu gwardyjskiego oznaczało pożegnanie z Wagnerem, który od tamtej pory poświęcił się głównie sędziowaniu zawodów sportowych.

Pułkownik Wagner spoczywa na cmentarzu przy ulicy Nowotarskiej w Zakopanem (kwatera XIII-2-2).

Wspomnienia Franciszka Wagnera

Wspomnienia Franciszka Wagnera. Maszynopis w zbiorach TS Wisła.

Zakopane, dnia 5 grudnia 1966

Redakcja „Tempo”

Kraków, ul. Wielopole nr 1

Odpowiadając na apel Panów o wzięcie udziału w konkursie na wspomnienie o Wiśle pozwalam sobie włączyć do tego apelu mój skromny udział w postaci następującego wspomnienia:

Jak się stałem działaczem S.N Wisła w Zakopanem.

W roku 1928 objąłem sekcję narciarską Wisły w Zakopanem na prośbę mjr Kempskiego Stanisława - członka Zarządu Wisła Kraków i założyciela Wisły w Zakopanem.

Objęcie sekcji narciarskiej warunkowałem przyznaniem odpowiednich dotacji na prowadzenie działalności tejże sekcji - brak było sprzętu narciarskiego i ubiorów.

Nasza młoda kadra zawodników startowała na wszystkich zawodach zakopiańskich klubów razem z pozostałymi starymi zawodnikami, jak Rozmus, Mietelski i inni.

Zakupiliśmy dla nowej kadry, liczącej 30 zawodników, narty - biegówki i skokówki.

Pierwsze wyniki nastąpiły na zawodach o mistrzostwo Nowego Targu w r. 1930, w których brali udział zawodnicy wszystkich zakopiańskich klubów i także nasza Wisła. Mistrzostwo zdobył Gabryś Ludwik.

W r. 1931 startował we Lwowie jedyny reprezentant Zakopanego nasz najstarszy zawodnik Eugeniusz Król.

Bieg płaski rozgrywany był na pętli i w jednym punkcie należało pobiec w lewo trasą, zgodnie z ustaleniami na odprawie. W trakcie biegu część zawodników - około 30 - pobiegło w prawo, a 10 zawodników pobiegło prawidłowo w lewo. W tej dziesiątce był nasz zawodnik Król, który po zakończeniu biegu uplasował się na 1 miejscu, zdobywając piękny, wartościowy puchar (wysoki 1 m). Był to bieg o mistrzostwo Lwowa na 18 km.

Wówczas Lwów ze swoim Karpackim Towarzystwem Narciarzy był stolicą narciarstwa i dysponował ośrodkiem wyszkolenia narciarskiego w schronisku w Sławsku.

Było to pierwsze zwycięstwo słabszego Zakopanego nad wówczas silniejszym Lwowem.

Wisła brała się również do organizacji imprez sportowych i rozwoju klubu. Stworzyło się 3 filie: w Poroninie, Nowym Targu i Szczawnicy i wybudowało się tam skocznie. W samym Zakopanem organizujemy 6 sekcji, przeważnie dla sportu letniego, a to: pływacką, lekkoatletyczną, piłki nożnej, a także hokejową i tenisa stołowego.

Kornel Makuszyński przystąpił zaraz w początkach do Klubu i brał żywy udział w życiu klubowym jako honorowy prezes sekcji narciarskiej.

Ponieważ biegi nie były atrakcją dla publiczności, organizowaliśmy coroczne biegi z przeszkodami, zwycięzca wygrywał puchar Makuszyńskiego. Zawody te odbywały się na Lipkach, start i meta wśród tłumów przed publicznością. Puchar zdobył pierwszy raz Szostak, drugi raz Orlewicz i trzykrotnie Górski na stałe.

W r. 1933 Wisła obchodziła wielki święto. Pierwszy raz wiślak Izydor Łuszczek zdobył mistrzostwo Polski i przerwał prymat w zdobyciu mistrzostwa innym zakopiańskim klubom. Było to pierwsze nasze wielkie zwycięstwo w narciarstwie. Ten sam zawodnik w rok później na zawodach międzynarodowych w Innsbrucku zdobył drugie miejsce w skokach, uprzedzając całą falangę międzynarodowych zawodników. Było to wielkie wydarzenie, gdyż pierwsze miejsce zajął Sigmund Ruud z punktacją stylową rzadko osiągalną, bo 19,5 na możliwych 20. Łuszczek otrzymał niespodziewanie 19 punktów.

W 1936 roku przybył do Zakopanego z Oxfordu p. Silberman Leopold, który brał udział w zawodach alpejskich w Szwajcarii. Wstąpił do naszego klubu i uczył zawodników biegów alpejskich jak zjazd i slalom, a nas zarząd wtajemniczał w sztukę organizowania zawodów, przede wszystkim slalomu. Do nauk tych w czasie późniejszym wciągnęliśmy także inne zakopiańskie kluby sportowe.

Pierwsze mistrzostwo zdobyte przez Wisłę w konkurencji alpejskiej i klasycznej miało przebieg zarówno humorystyczny, jak i ryzykowny. Nie mieliśmy wtenczas dobrych skoczków, tylko dobrych biegaczy i alpejczyków. W drużynie Wisły musiał w tych warunkach brać udział słaby skoczek, nawet bardzo słaby, który skakał dwa razy z upadkiem. Dopiero za trzecim razem ustał po przejechaniu pewnej przestrzeni i po upadku podniósł się jadąc dalej. Komisja sędziowska uznała skok za ustany i ważny, przyznając nam zwycięstwo w czwórbiegu.

W r. 1936 w czasie rozgrywek o Mistrzostwo Polski, w których brała udział Wisła mająca szereg zawodników szkolnych, tak się stało, że wicemistrzem Polski został Giewont. Był to uczeń gimnazjum, który startował mimo zakazu władz szkolnych w zawodach o mistrzostwo. Po ogłoszeniu wyniku Dyrekcja Szkoły uważała za stosowne ucznia tego, którym okazał się Becker (startował pod pseudonimem), usunąć ze szkoły. Z tego powodu zrobił się wielki ruch w klubie, jak również w innych klubach narciarskich. Zarząd klubu Wisła robił wszystko, co było możliwe i doszło aż do interwencji najwyższych władz państwowych. Po kilku dniach dyrektor szkoły oficjalnie i uroczyście przyjął Beckera do szkoły.

W r. 1937 na Mistrzostwa Akademickiej Świata w Austrii wysłaliśmy naszego najlepszego zawodnika w czwórbiegu Mariana Orlewicza, który w tych zawodach zdobył mistrzostwo akademickie świata mimo tego, że była wielka konkurencja, a to tak północnych, jak i środkowych krajów europejskich. Trzeba tutaj nadmienić, że północne kraje faworyzowały wówczas biegi klasyczne, a zaś środkowe kraje - alpejskie. My zaś, którzy uprawialiśmy zarówno biegi alpejskie, jak i klasyczne, osiągnęliśmy lepszą punktację i zdobyliśmy mistrzostwo.

W r. 1939 ponowne zaproszenie na Akademickie Mistrzostwa Świata w Norwegii - w Lillehammer musiał stawić się ponownie Orlewicz w obronie swego tytułu, jako pomoc wysłaliśmy razem z nim drugiego naszego zawodnika, też silnego w tej konkurencji Mieczysława Wnuka. I tutaj była wielka niespodzianka, mianowicie Mieczysław Wnuk zdobył akademickie mistrzostwo świata, zaś Orlewicz został wicemistrzem świata. Przy tym nie można pominąć, że w r. 1939 Wnuk zdobył mistrzostwo Polski w Zakopanem.

To są takie moje wspomnienia. Na przestrzeni dość krótkiego czasu nie całych 10 lat kiedy przybyłem do Zakopanego i zacząłem pracować w narciarstwie, prawie z niczego stworzyliśmy silny klub o wielkiej ilości zawodników, bo aż 128 świetnie wyposażonych w sprzęt sportowy i z wielką lokatą na niwie sportowej. Niestety wojna przerwała naszą pracę.

Dzisiaj po tylu latach ciągle wspominamy nasze różne przeżycia, nieraz tragiczne, nieraz komiczne - jak to bywa w organizacjach o tym typie. Klub Wisła w tym okresie zdobył 4 mistrzostwa, a to 2 mistrzostwa Polski i 2 mistrzostwa Akademickie Świata, nie mówiąc już o zdobyciu kilkakrotnych mistrzostw w sztafetach, np. do Morskiego Oka.

Franciszek Wagner


W mediach

Publikacje internetowe

"Pamiętam romantyczne narciarstwo... wspomnienia Mariana Woyny-Orlewicza", Wojciech Szatkowski (fragment wywiadu)

W artykule "Pamiętam romantyczne narciarstwo..." Wojciech Szatkowski cytuje wybitnego narciarza Mariana Orlewicza:

"„Wisła” krakowska postanowiła stworzyć tutaj, w Zakopanem swoją Sekcję Narciarską. Zajął się tą sprawą płk. Wagner, ówczesny dowódca 3 Pułku Strzelców Podhalańskich. Zaproponowano mu wtedy, by podjął się jej zorganizowania i prowadzenia w Zakopanem. Zgodził się na to, przyjechał do Zakopanego i ją zorganizował. To był fenomenalny człowiek, a jego stosunek do narciarstwa był bardzo ciepły. Był bardzo systematyczny w tym co robił. Był też człowiekiem honorowym. Opracował, jako pierwszy w Zakopanem, wzorce potrzebne do organizacji wielkich imprez sportowych. Organizował te zawody, określał ilu ma być zaangażowanych sędziów, porządkowych i „deptaczy”. Całe zawody organizował tak samo, jak w wojsku. Wszystko miał opisane i przygotowane. Gdy był FIS 1939 w Zakopanem, to właśnie on był motorem organizacji tych zawodów, tak aby wszystko w nich grało. Charakteryzowała go wprost kolosalna dokładność we wszystkim co robił. Jak były zebrania Zarządu klubu, to zawsze wytykał błędy, robił nawet wykresy, co należy w klubie zmienić.

Był honorowy do tego stopnia, że jeżeli dał słowo, to nie mogło ono być łamane. Doszło do wypadku, z którego się potem śmiał i opowiadał nam o nim podczas spotkania u niego w domu. Opowiadał o pewnym kierowniku zakopiańskiego „Strzelca”, który skaperował do siebie dwóch zawodników z naszej sztafety. Doszło pomiędzy nim a Wagnerem do ostrej wymiany zdań, a ponieważ pułkownik Wagner był wojskowym, to wyzwał go na pojedynek i wysłał mu swoich sekundantów. Mówił: – zobaczycie, że on ucieknie, bo się będzie bał. Tak też się stało.

W początkowym okresie rozwoju „Wisły” nie było funduszy. Ale pułkownik Wagner miał dużą emeryturę i z własnej kieszeni kupował sprzęt sportowy, a sam chodził w podartych butach i spodniach. Wreszcie klub sprowokował go do zakupu nowego ubrania. To był ogromny społecznik – narty były jego największą pasją, więcej - jego życiem. Klub także organizował po swojemu, narciarzy dzielił na trzy grupy. Pierwsza, najlepsza, dostawała nowy sprzęt, a starszy, zużyty, otrzymywali narciarze z drugiej grupy, a najstarszy, z trzeciej.

Organizował w Zakopanem większość wielkich imprez, nie tylko narciarskich. Także wyścigi konne na Równi Krupowej oraz wyścigi z przeszkodami. Był „mózgiem” tych imprez. Wiele pracował, a przy tym był bardzo skromny. Chodził na wszystkie zawody i myślę, że był to był ideał działacza, który poświęcił swoje życie dla nart.

Pułkownik po I wojnie światowej został w Polsce. Był dowódcą 3 Pułku Strzelców Podhalańskich. W wojsku rozwinął sport i każdy dobry sportowiec z Zakopanego „wciągany” był do jego pułku. Pułkownik dbał też o wojskowy rygor. Jak były zawody między pułkowe, to 3 Pułk zawsze w nich wygrywał. Pułkownik w czasie meczu piłki nożnej, gdy widział, że jakiś szeregowy strzelił bramkę to wołał: – Starszy strzelec, drugiego gola!... awansował go w czasie meczu. Zawodnicy z Zakopanego, jak na przykład Zdzisiek Motyka, Karol Szostak i Józef Kuraś podnosili swoje kwalifikacje, aż do mistrzostwa Polski włącznie, w barwach 3 pułku. Pułkownik był też szalenie wesoły. Raz w tygodniu organizował spotkania u siebie w domu, na które przychodzili zawodnicy i działacze klubu. Otrzymał za swoje zasługi Krzyż Virtuti Militari i dla żartu mawiał: – Do dzisiaj nie wiem, za co mi ten krzyż dali!. W czasie I wojny światowej podczas ataku został na pozycji i ostrzeliwał się do końca. Spowodował wycofanie się nieprzyjaciół i za to otrzymał Krzyż Virtuti Militari. Opowiadał nam także o tym, jak miał w pułku oficera-sadystę, który zakatował młodego żołnierza i Wagner wyrzucił go z pułku. W obecności całego pułku spoliczkował tamtego oficera, zerwał mu szlify, zdegradował do szeregowca i odesłał do karnego pułku. Bardzo się tym zabitym chłopcem przejął i mówił, że to jego wina.

Pułkownik pożegnał się ze mną po wybuchu wojny, we wrześniu 1939 r. Powiedział, że musi opuścić Zakopane i wyruszył przez góry na Węgry. Był tam, z tego co wiem, komendantem obozu dla uchodźców z Polski, którzy dalej przedostawali się na Zachód. Węgrzy patrzyli na to „przez palce”. Po wojnie, zrobiliśmy spotkanie klubu i chcieliśmy „Wisłę” reaktywować. Zawiadomiliśmy „Wisłę” krakowską i zorganizowaliśmy wtedy Dni Sportu. Mnie wybrano p.o. prezesem, ale czekaliśmy wszyscy na płk. Wagnera. Pułkownik wrócił w kiepskim stanie – wszystko stracił, ale dalej z dużym zapałem poświęcał się cały czas dla klubu.

W 1950 r. miała miejsce reorganizacja sportu i płk. Wagner nie mógł być odtąd prezesem klubu, bo był przedwojennym pułkownikiem. „Wisła” przeszła pod opiekę Federacji Gwardii i MSW. Z urzędu musiał być wybierany prezes. Miała miejsce weryfikacja trenerów i zawodników – taka „czystka”. Pułkownik musiał wtedy odejść, ale przychodziliśmy często do niego i pytał nas co się dzieje w klubie. Doradzał i interesował się stale „Wisłą” i sportem narciarskim. Przychodził też czasami na zebrania klubu, ale w tym okresie był szykanowany jako przedwojenny wyższy oficer. Skarżył się na to. Do dzisiaj jesteśmy pod jego wrażeniem, jako idealnego działacza. Dużo nas nauczył i był to niezapomniany człowiek. Pułkownik Wagner zmarł w styczniu 1975 r."

Źródło: watra.pl

Inne

‎‎

W 1922 roku została powołana sekcja narciarska przy III Pułku Strzelców Podhalańskich, dowodzonym przez majora Władysława Ziętkiewicza. Inicjatorem powstania tego "klubu sportowego" był pułkownik Franciszek Wagner. Zawodnicy ze Szczyrku reprezentowali Polskę na pierwszych Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Chamonix, w 1924 r. sokolszczyrk.skijumping.pl


Warto przypomnieć historię skoków narciarskich w Szczawnicy. (...) Na przełomie 1931 i 1932 roku doprowadzono do rozmów z płk. Franciszkiem Wagnerem, działaczem z zakopiańskiego TS "Wisła", w wyniku których w roku 1933 z sekcji narciarskiej oddziału PTT utworzył się samodzielny klub sportowy w Szczawnicy. Jego pierwszym prezesem został Czesław Winiarski. Do tego czasu sekcja uporała się z budową skoczni narciarskiej na Jarmucie z zeskokiem do Malinowa. Wydatnej pomocy udzielił 1 Pułk Strzelców Podhalańskich z Nowego Sącza. W inauguracyjnym konkursie skoków wzięli udział - oprócz miejscowych zawodników - goście z Zakopanego, Krynicy, Nowego Sącza i... Lwowa! e-gory.pl

Puchar z Memoriału Franciszka Wagnera
Puchar z Memoriału Franciszka Wagnera
Puchar z Memoriału Franciszka Wagnera
Puchar z Memoriału Franciszka Wagnera
Puchar z Memoriału Franciszka Wagnera
Puchar z Memoriału Franciszka Wagnera

Życie Izydora Łuszczka ściśle związało się z nartami i "białym szaleństwem". Także z zakopiańskim klubem "Wisła", którego był czołowym zawodnikiem. W 1929 r. młody Izydor (...) swoje kroki do zakopiańskiej "Wisły", a konkretnie do płk. Franciszka Wagnera, który był wówczas prezesem tego klubu. Ten niezbyt chętnie przychylił się do przyjęcia nowego zawodnika, widząc szczupłego młodzieńca, ale spytał: - Jak masz na imię? W odpowiedzi usłyszał: - Izydor. A to takiego jeszcze nie miałem! Dodatkowo w klubie Olek Rozmus (Aleksander Rozmus) zaanonsował nowego zawodnika pułkownikowi Wagnerowi stwierdzając o Izydorze, że dobrze jeździ i skacze na nartach. Pułkownik Wagner zgodził się na przyjęcie Izydora do klubu i został on zawodnikiem Sekcji Narciarskiej "TS Wisła - Zakopane". Wkrótce płk Wagner przekonał się, że dokonał właściwego wyboru, bowiem Izydor okazał się wielkim talentem zwłaszcza w biegu złożonym (kombinacja klasyczna - bieg i skok - W.S) i skokach narciarskich. Zresztą niedługo później pułkownik Wagner, nazywany "łowcą młodych talentów" bardzo chwalił Izydora, stwierdzając, że odkrył dla "Wisły" doskonałego zawodnika... skijumping.pl

Fragment artykułu "Pod Giewontem"

W prasie

Artykuł Antoniego Poleńskiego pt. "Pułkownik Franciszek Wagner". Źródło nieznane.


Requiescat in pace

Grób Franciszka Wagnera na Nowym Cmentarzu w Zakopanem.