Goncalo Feio

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 5: Linia 5:
Od stycznia 2017 roku został asystentem (i tłumaczem) nowego szkoleniowca pierwszej drużyny w Wiśle Kraków SA, [[Kiko|Francisco ‚Kiko’ Ramíreza Gonzáleza]].
Od stycznia 2017 roku został asystentem (i tłumaczem) nowego szkoleniowca pierwszej drużyny w Wiśle Kraków SA, [[Kiko|Francisco ‚Kiko’ Ramíreza Gonzáleza]].
-
 
+
==Artykuły. Wywiady==
-
==Goncalo Feio nowym trenerem w Akademii!==
+
===Goncalo Feio nowym trenerem w Akademii!===
11.07.2016
11.07.2016
Linia 18: Linia 18:
'''Źródło:''' [http://akademiawisly.pl '''akademiawisly.pl''']
'''Źródło:''' [http://akademiawisly.pl '''akademiawisly.pl''']
 +
===Feio: Jako sztab jesteśmy zespołem w zespole===
 +
 +
Data publikacji: 19-01-2017 09:00
 +
 +
 +
 +
„Po każdym treningu rozmawiamy z całym sztabem o tym, co można poprawić - zarówno pod względem piłkarskim, jak i komunikacyjnym. Najważniejsi są dla nas zawodnicy, bo to od nich zależy końcowy sukces. Chcę pomóc piłkarzom, trenerom i każdemu członkowi sztabu we wszystkim, w czym jestem w stanie. Być kolejnym pozytywnym ogniwem naszego wiślackiego zespołu” - mówi Gonçalo Feio. 27-letni portugalski trener do niedawna prowadził juniorów Białej Gwiazdy. Teraz jest asystentem w sztabie Kiko Ramireza.
 +
Fot. Przemek MarczewskiFot. Przemek Marczewski
 +
 +
Wczoraj skończył Pan 27 lat. Wszystkiego Najlepszego! Czego można Panu życzyć? Jakieś wiślackie marzenia do spełnienia?
 +
 +
Tego samego, czego każdemu elementowi naszego zespołu. Mam tu myśli zawodników, wszystkich w sztabie, w zarządzie, każdego kibica. Żebyśmy osiągali sukcesy oraz realizowali nasze cele - krok po kroku i mecz po meczu.
 +
 +
Nadal jest Pan młodą osobą, a już ze sporym doświadczeniem szkoleniowym. Kiedy i jak zaczął pracę w roli trenera i skąd pomysł na taką ścieżkę zawodową?
 +
 +
Z racji mojego wieku muszę się starać nawet dwa razy bardziej! Liczę, że doświadczenia, które miałem przy pierwszych zespołach w Polsce i Portugalii, zaprocentują w przyszłości. Jestem trenerem, a moim celem jest bycie pierwszym szkoleniowcem w profesjonalnej piłce w największych klubach. Jestem zatem wciąż na etapie dalszego rozwoju zawodowego. Praca w roli asystenta trenera na poziomie seniorskim jest dla mnie jeszcze bardziej wartościowym doświadczeniem niż bycie pierwszym szkoleniowcem w piłce młodzieżowej. Doceniam miejsce, w którym jestem, ciężko na to pracowałem i nadal codziennie pracuję z równą determinacją, by udowodnić wszystkim, że jestem na właściwym miejscu.
 +
 +
W Akademii Piłkarskiej Wisła Kraków pracował Pan z juniorami młodszymi. Teraz przyszedł czas na pierwszą drużynę. Jak przyjął Pan tę propozycję?
 +
 +
Przede wszystkim dużo zawdzięczam tym chłopakom. Pierwszą osobą, której zawdzięczam to, że jestem w Wiśle jest Rafał Wisłocki. W Portugalii byłem o krok od podpisania umowy z moim macierzystym klubem - Benficą Lizbona. Rafał dzwonił do nas - moja żona jest Polką, a córka urodziła się w Polsce - i stwierdziliśmy, że w tej chwili lepiej dla nas będzie właśnie być w Polsce. Wisła jest wielkim klubem, którego w Portugalii nie trzeba przedstawiać. Nie trzeba się więc było na tym zbyt długo zastanawiać. Wiele zawdzięczam również moim zawodnikom i mojemu sztabowi. Fantastyczna praca, którą wykonali podczas rundy jesiennej sprawiła, że jako pierwszy trener zostałem doceniony i otrzymałem propozycję z pierwszego zespołu Białej Gwiazdy.
 +
 +
Pod pana wodzą wiślaccy juniorzy grali bardzo zaawansowany taktycznie futbol. To chyba rzadkość na tym poziomie, a i dla samych piłkarzy ogromne wyzwanie.
 +
 +
Przygotowanie taktyczne jest bardzo ważną częścią piłki nożnej. Szczególnie jeśli mówimy o mądrych zawodnikach, których celem jest gra na poziomie seniorskim. A piłkarze U-17 w Wiśle mają już aspiracje, by grać w seniorskim futbolu. Poza tym moja metoda treningowa - periodyzacja taktyczna - bazuje właśnie na elementach taktycznych, a za ich pośrednictwem na pracy nad elementami fizycznymi i technicznymi oraz mentalnymi. Taka jest moja wizja piłki i dlatego przez te pół roku tak bardzo mocno rozwijaliśmy zawodników w sferze taktycznej.
 +
 +
Wcześniej pracował Pan z młodzieżą m.in. w Benfice Lizbona, w Polsce w Legii Warszawa. Później w pierwszej drużynie w stolicy sztabie Henninga Berga pełnił Pan rolę analityka. Praca szkoleniowa w piłce seniorskiej bardzo różni się od tej młodzieżowej?
 +
 +
Tak, jest jeszcze większym wyzwaniem praktycznie na każdym polu. Połowa zespołu w Wiśle to osoby starsze ode mnie. Nie jest to dla mnie problemem, ale najistotniejsza jest złota zasada, że aby być szanowanym, najpierw trzeba samemu szanować. Tym bardziej jeśli jest się w tym samym wieku, co zawodnicy. Trzeba im dzień po dniu udowadniać, że mogą mi ufać zarówno w kwestiach piłkarskich, jak i w sprawach osobistych. Oni są najważniejsi, bo to od nich zależy sukces trenera, klubu. Poza tym emocje, które są co weekend w piłce seniorskiej mają kompletnie inne znaczenie niż w piłce juniorskiej. Po trzecie pragnę dotrzeć na najwyższy poziom jako pierwszy trener, do tego się dokształcam. Natomiast jeżeli chodzi o wykształcenie to sądzę, że mam na tyle szczęścia, iż w Portugalii ścieżka jest przygotowana do edukacji szkoleniowców. Jednak doświadczenie to coś, czego się nie kupuje i czego nie nauczy się na żadnym kursie. Na szczęście będąc młodą osobą już trochę tego doświadczenia zbieram i nadal będę zbierał.
 +
 +
Ma pan żal do Legii Warszawa, że pozwolili panu odejść? Może w wiślackich barwach będzie okazja udowodnić im kiedyś, że popełnili błąd?
 +
 +
Nie. (uśmiech) Jestem osobą, która przede wszystkim chce się codziennie kłaść do łóżka wiedząc, że robiłem wszystko, by w największym możliwym stopniu być profesjonalistą. Nawet jeżeli popełniam błędy - bo zdarzają się i będą się zdarzać - chcę mieć pewność, że zrobiłem wszystko, co mogłem w danym momencie. Najważniejsze, by tych samych błędów nie popełnić dwa razy, dlatego tak istotne jest doświadczenie. To jest piłka. Dopóki byłem pracownikiem Legii, dawałem klubowi wszystko, co miałem i to samo robię teraz w Wiśle. Natomiast obecnie jestem w stu procentach w Wiśle i tylko na Wiśle się skupiam. To, co jest za mną, już za mną. Nie wstydzę się tego, bo wkładałem w to wiele pracy i dużo potu wylałem pracując dla Legii. Teraz to samo, z równym zaangażowaniem, będę robił dla Wisły.
 +
 +
Jaka będzie Pana rola w wiślackim sztabie?
 +
 +
Moje główne zadania to m.in. pomoc w planowaniu i prowadzeniu jednostki treningowej oraz w organizacji przygotowania zespołu. Projektowanie i rozwój naszej metodologii treningowej oraz modelu gry, a także rola doradcza wobec trenera w sprawach taktycznych i w każdej innej kwestii dotyczącej zarządzania drużyną. Dodatkowo, mówiąc praktycznie wszystkimi językami używanymi w naszej szatni czuję odpowiedzialność, by również komunikacja była spójna. Jesteśmy na początku drogi, więc oczywiście są rzeczy, które można ulepszyć. Rozmawiamy o tym ze sztabem po każdym treningu - zarówno jeśli chodzi o to, co może być lepsze z punktu widzenia piłkarskiego, jak i w komunikacji. Moją rolą jest to, żeby ta komunikacja była jasna i aby dla zawodników wszystko było czytelne. Chcę pomóc piłkarzom, trenerom i każdemu członkowi sztabu we wszystkim, w czym jestem w stanie. Być kolejnym pozytywnym ogniwem naszego wiślackiego zespołu.
 +
 +
Będzie Pan rozpracowywał rywali razem z Mariuszem Kondakiem?
 +
 +
To coś, co robiłem przez dwa i pół roku, więc czuję się w tym swobodnie. Jesteśmy sztabem, zespołem w naszym większym zespole. Wszystko, w czym będę mógł wspierać Mariusza, będę wykonywał. Już teraz ściśle współpracujemy. Natomiast Mariusz jest osobą w pierwszej kolejności za to odpowiedzialną. Ja zawsze chętnie pomogę, Mariusz o tym wie. A analizy tak naprawdę przeprowadzamy wszyscy razem w sztabie. Mariusz przygotowuje materiały, ale każdy z nas może coś dołożyć. Jesteśmy zespołem, który rozwija swoją współpracę i wszystko idzie w dobrym kierunku.
 +
 +
Nie wszyscy kibice pierwszej drużyny mieli świadomość obecności w klubie takiej osoby. Powiedzmy sobie jasno - Pan nie jest osobą z zewnątrz, a z Polską jest Pan już mocno związany, na wiele sposobów.
 +
 +
Nie było to jakoś zaplanowane, bo jako trener Benfiki Lizbona miałem możliwość odbycia stażu w Arsenalu Londyn, w AS Roma, a następny miał być w Polsce. Ten staż trochę się przedłużył. (uśmiech) W międzyczasie pojawiły się możliwości rozwoju kariery. Kiedy jako młody zawodnik doznałem poważnej kontuzji, Benfica bardzo mi pomogła dokształcać się w roli trenera i dali mi pierwszą pracę. Gdybym był w Portugalii, prawdopodobnie pracowałbym jako pierwszy trener w akademii Benfiki. Jest to klub, któremu dużo zawdzięczam, lecz pozostanie w Polsce też było potwierdzeniem, że potrafię być doceniony. Jako młody piłkarz do pewnego momentu dobrze radziłem sobie w Benfice, wtedy przytrafiła mi się kontuzja. W Krakowie nikogo nie znałem. Ciężką pracą wywalczyłem swoją pozycję i to jest moja filozofia życiowa. Druga płaszczyzna wspólna z Polską to rodzina. Moja żona jest Polką, a córka - również urodziła się tutaj - za tydzień kończy trzy lata. Jesteśmy związani z tym krajem i pobyt tu jest naszym wyborem. Ja w Polsce czuję się bardzo swobodnie. Znam kulturę, język, zwyczaje i historię kraju. Myślę zatem, że mogę także pomóc nowym zawodnikom w adaptacji.
 +
 +
Jak widzi Pan swoją przyszłość w Wiśle Kraków? Czy za kilka lat widziałby się Pan w roli pierwszego szkoleniowca Białej Gwiazdy?
 +
 +
Wiadomo, że mam takie marzenie. Chciałbym zostać pierwszym trenerem w wielkich klubach, a Wisła się do nich zalicza, więc oczywiście, że tak. Ale trzeba znać swoje miejsce w szeregu i wiedzieć, że na wszystko przyjdzie czas. Na dzień dzisiejszy jest trener Kiko, potem w kolejce czeka trener Sobolewski. Zanim nadejdzie mój czas, pewnie jeszcze paru innych szkoleniowców będzie w Wiśle, ale oby tak się stało. Oznaczałoby to, że sen się spełnił.
 +
 +
Rozmawiał Damian Juszczyk
 +
 +
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
 +
-
==Trenerze Feio, dziękujemy!==
+
'''Źródło:''' [http://www.wisla.krakow.pl//''' wisla.krakow.pl''']
 +
===Trenerze Feio, dziękujemy!===
04/01/2017
04/01/2017

Wersja z dnia 11:55, 30 maj 2017

Goncalo Feio
Goncalo Feio
Goncalo Feio
Goncalo Feio

Goncalo Feio (ur. 17 stycznia 1990 roku) - członek sztabu szkoleniowego Akademii Piłkarskiej Wisła Kraków, Portugalczyk; w sezonie 2016/17 trener Wisły Kraków U-17 (od 11 lipca do końca grudnia 2016).

Od stycznia 2017 roku został asystentem (i tłumaczem) nowego szkoleniowca pierwszej drużyny w Wiśle Kraków SA, Francisco ‚Kiko’ Ramíreza Gonzáleza.

Spis treści

Artykuły. Wywiady

Goncalo Feio nowym trenerem w Akademii!

11.07.2016

Urodzony 17 stycznia 1990 roku Goncalo Feio dołącza do sztabu szkoleniowego Akademii Piłkarskiej Wisła Kraków. W sezonie 2016/17 będzie trenerem Wisły Kraków U-17. Feio jest Portugalczykiem, w przeszłości trenował juniorów Legii Warszawa i Benfiki Lizbona. Co warte podkreślenia Goncalo mówi świetnie po polsku.

– Goncalo jest trenerem doskonale znanym na polskim rynku piłki młodzieżowej. Swoja fachowością, zaangażowaniem i wiedza na temat piłki zawsze stawiany jako wzór. Ogromną wiedza z zakresu periodyzacji taktycznej dzielił sie na konferencjach, a w przygotowaniu jest również książka traktująca o tejże metodzie. Wierze że pasje do piłki zaszczepi w swoich nowych podopiecznych i będzie też inspiracją dla rozwoju Akademii Wisły. Cieszę się że takiej klasy fachowiec dołącza do naszego sztabu, z tego miejsca dziękuję również osobom zainicjowały i wspierają nasza ideę. Wierzę że będzie to początek pasma sukcesów Wisły Kraków – mówi Rafał Wisłocki, który był wielkim zwolennikiem ponownego ściągnięcia do Polski Feio.

Portugalczyk jako junior trenował w młodzieżowych drużynach Belenenses i Benfiki, ale kariery nie zrobił. Po rozpoczęciu studiów został w klubie z Lizbony, ale już jako trener dzieci w wieku szkolnym. Był też asystentem w drużynie piętnastolatków, przez dwa lata trenował Renato Sancheza, świeżo upieczonego złotego medalistę Mistrzostw Europy we Francji oraz piłkarza Bayernu Monachium. Trzy miesiące spędził na stażu w AS Roma, kolejne dwa w Arsenalu Londyn.

Do Polski trafił w 2010 roku dzięki programowi Erasmus. Niemal od razu złosił się na staż do Akademii Legii Warszawa. Tam pracował łącznie pięć lat. Najpierw jako wolontariusz przy najmłodszym roczniku akademii, później był koordynatorem grup gimnazjalnych. Trenował też rocznik 1998. Na początku 2014 roku Henning Berg włączył go do sztabu szkoleniowego pierwszego zespołu, w którym Feio odpowiadał za analizę. Po odejściu Norwega szefowie Legii nie zdecydowali się przedłużyć kontraktu z młodym trenerem. Feio wrócił do Lizbony, ale gdy odezwał się telefon z Krakowa, na powrót do kraju w którym spędził pięć lat swojego życia, długo namawiać go nie trzeba było.

Źródło: akademiawisly.pl

Feio: Jako sztab jesteśmy zespołem w zespole

Data publikacji: 19-01-2017 09:00


„Po każdym treningu rozmawiamy z całym sztabem o tym, co można poprawić - zarówno pod względem piłkarskim, jak i komunikacyjnym. Najważniejsi są dla nas zawodnicy, bo to od nich zależy końcowy sukces. Chcę pomóc piłkarzom, trenerom i każdemu członkowi sztabu we wszystkim, w czym jestem w stanie. Być kolejnym pozytywnym ogniwem naszego wiślackiego zespołu” - mówi Gonçalo Feio. 27-letni portugalski trener do niedawna prowadził juniorów Białej Gwiazdy. Teraz jest asystentem w sztabie Kiko Ramireza. Fot. Przemek MarczewskiFot. Przemek Marczewski

Wczoraj skończył Pan 27 lat. Wszystkiego Najlepszego! Czego można Panu życzyć? Jakieś wiślackie marzenia do spełnienia?

Tego samego, czego każdemu elementowi naszego zespołu. Mam tu myśli zawodników, wszystkich w sztabie, w zarządzie, każdego kibica. Żebyśmy osiągali sukcesy oraz realizowali nasze cele - krok po kroku i mecz po meczu.

Nadal jest Pan młodą osobą, a już ze sporym doświadczeniem szkoleniowym. Kiedy i jak zaczął pracę w roli trenera i skąd pomysł na taką ścieżkę zawodową?

Z racji mojego wieku muszę się starać nawet dwa razy bardziej! Liczę, że doświadczenia, które miałem przy pierwszych zespołach w Polsce i Portugalii, zaprocentują w przyszłości. Jestem trenerem, a moim celem jest bycie pierwszym szkoleniowcem w profesjonalnej piłce w największych klubach. Jestem zatem wciąż na etapie dalszego rozwoju zawodowego. Praca w roli asystenta trenera na poziomie seniorskim jest dla mnie jeszcze bardziej wartościowym doświadczeniem niż bycie pierwszym szkoleniowcem w piłce młodzieżowej. Doceniam miejsce, w którym jestem, ciężko na to pracowałem i nadal codziennie pracuję z równą determinacją, by udowodnić wszystkim, że jestem na właściwym miejscu.

W Akademii Piłkarskiej Wisła Kraków pracował Pan z juniorami młodszymi. Teraz przyszedł czas na pierwszą drużynę. Jak przyjął Pan tę propozycję?

Przede wszystkim dużo zawdzięczam tym chłopakom. Pierwszą osobą, której zawdzięczam to, że jestem w Wiśle jest Rafał Wisłocki. W Portugalii byłem o krok od podpisania umowy z moim macierzystym klubem - Benficą Lizbona. Rafał dzwonił do nas - moja żona jest Polką, a córka urodziła się w Polsce - i stwierdziliśmy, że w tej chwili lepiej dla nas będzie właśnie być w Polsce. Wisła jest wielkim klubem, którego w Portugalii nie trzeba przedstawiać. Nie trzeba się więc było na tym zbyt długo zastanawiać. Wiele zawdzięczam również moim zawodnikom i mojemu sztabowi. Fantastyczna praca, którą wykonali podczas rundy jesiennej sprawiła, że jako pierwszy trener zostałem doceniony i otrzymałem propozycję z pierwszego zespołu Białej Gwiazdy.

Pod pana wodzą wiślaccy juniorzy grali bardzo zaawansowany taktycznie futbol. To chyba rzadkość na tym poziomie, a i dla samych piłkarzy ogromne wyzwanie.

Przygotowanie taktyczne jest bardzo ważną częścią piłki nożnej. Szczególnie jeśli mówimy o mądrych zawodnikach, których celem jest gra na poziomie seniorskim. A piłkarze U-17 w Wiśle mają już aspiracje, by grać w seniorskim futbolu. Poza tym moja metoda treningowa - periodyzacja taktyczna - bazuje właśnie na elementach taktycznych, a za ich pośrednictwem na pracy nad elementami fizycznymi i technicznymi oraz mentalnymi. Taka jest moja wizja piłki i dlatego przez te pół roku tak bardzo mocno rozwijaliśmy zawodników w sferze taktycznej.

Wcześniej pracował Pan z młodzieżą m.in. w Benfice Lizbona, w Polsce w Legii Warszawa. Później w pierwszej drużynie w stolicy sztabie Henninga Berga pełnił Pan rolę analityka. Praca szkoleniowa w piłce seniorskiej bardzo różni się od tej młodzieżowej?

Tak, jest jeszcze większym wyzwaniem praktycznie na każdym polu. Połowa zespołu w Wiśle to osoby starsze ode mnie. Nie jest to dla mnie problemem, ale najistotniejsza jest złota zasada, że aby być szanowanym, najpierw trzeba samemu szanować. Tym bardziej jeśli jest się w tym samym wieku, co zawodnicy. Trzeba im dzień po dniu udowadniać, że mogą mi ufać zarówno w kwestiach piłkarskich, jak i w sprawach osobistych. Oni są najważniejsi, bo to od nich zależy sukces trenera, klubu. Poza tym emocje, które są co weekend w piłce seniorskiej mają kompletnie inne znaczenie niż w piłce juniorskiej. Po trzecie pragnę dotrzeć na najwyższy poziom jako pierwszy trener, do tego się dokształcam. Natomiast jeżeli chodzi o wykształcenie to sądzę, że mam na tyle szczęścia, iż w Portugalii ścieżka jest przygotowana do edukacji szkoleniowców. Jednak doświadczenie to coś, czego się nie kupuje i czego nie nauczy się na żadnym kursie. Na szczęście będąc młodą osobą już trochę tego doświadczenia zbieram i nadal będę zbierał.

Ma pan żal do Legii Warszawa, że pozwolili panu odejść? Może w wiślackich barwach będzie okazja udowodnić im kiedyś, że popełnili błąd?

Nie. (uśmiech) Jestem osobą, która przede wszystkim chce się codziennie kłaść do łóżka wiedząc, że robiłem wszystko, by w największym możliwym stopniu być profesjonalistą. Nawet jeżeli popełniam błędy - bo zdarzają się i będą się zdarzać - chcę mieć pewność, że zrobiłem wszystko, co mogłem w danym momencie. Najważniejsze, by tych samych błędów nie popełnić dwa razy, dlatego tak istotne jest doświadczenie. To jest piłka. Dopóki byłem pracownikiem Legii, dawałem klubowi wszystko, co miałem i to samo robię teraz w Wiśle. Natomiast obecnie jestem w stu procentach w Wiśle i tylko na Wiśle się skupiam. To, co jest za mną, już za mną. Nie wstydzę się tego, bo wkładałem w to wiele pracy i dużo potu wylałem pracując dla Legii. Teraz to samo, z równym zaangażowaniem, będę robił dla Wisły.

Jaka będzie Pana rola w wiślackim sztabie?

Moje główne zadania to m.in. pomoc w planowaniu i prowadzeniu jednostki treningowej oraz w organizacji przygotowania zespołu. Projektowanie i rozwój naszej metodologii treningowej oraz modelu gry, a także rola doradcza wobec trenera w sprawach taktycznych i w każdej innej kwestii dotyczącej zarządzania drużyną. Dodatkowo, mówiąc praktycznie wszystkimi językami używanymi w naszej szatni czuję odpowiedzialność, by również komunikacja była spójna. Jesteśmy na początku drogi, więc oczywiście są rzeczy, które można ulepszyć. Rozmawiamy o tym ze sztabem po każdym treningu - zarówno jeśli chodzi o to, co może być lepsze z punktu widzenia piłkarskiego, jak i w komunikacji. Moją rolą jest to, żeby ta komunikacja była jasna i aby dla zawodników wszystko było czytelne. Chcę pomóc piłkarzom, trenerom i każdemu członkowi sztabu we wszystkim, w czym jestem w stanie. Być kolejnym pozytywnym ogniwem naszego wiślackiego zespołu.

Będzie Pan rozpracowywał rywali razem z Mariuszem Kondakiem?

To coś, co robiłem przez dwa i pół roku, więc czuję się w tym swobodnie. Jesteśmy sztabem, zespołem w naszym większym zespole. Wszystko, w czym będę mógł wspierać Mariusza, będę wykonywał. Już teraz ściśle współpracujemy. Natomiast Mariusz jest osobą w pierwszej kolejności za to odpowiedzialną. Ja zawsze chętnie pomogę, Mariusz o tym wie. A analizy tak naprawdę przeprowadzamy wszyscy razem w sztabie. Mariusz przygotowuje materiały, ale każdy z nas może coś dołożyć. Jesteśmy zespołem, który rozwija swoją współpracę i wszystko idzie w dobrym kierunku.

Nie wszyscy kibice pierwszej drużyny mieli świadomość obecności w klubie takiej osoby. Powiedzmy sobie jasno - Pan nie jest osobą z zewnątrz, a z Polską jest Pan już mocno związany, na wiele sposobów.

Nie było to jakoś zaplanowane, bo jako trener Benfiki Lizbona miałem możliwość odbycia stażu w Arsenalu Londyn, w AS Roma, a następny miał być w Polsce. Ten staż trochę się przedłużył. (uśmiech) W międzyczasie pojawiły się możliwości rozwoju kariery. Kiedy jako młody zawodnik doznałem poważnej kontuzji, Benfica bardzo mi pomogła dokształcać się w roli trenera i dali mi pierwszą pracę. Gdybym był w Portugalii, prawdopodobnie pracowałbym jako pierwszy trener w akademii Benfiki. Jest to klub, któremu dużo zawdzięczam, lecz pozostanie w Polsce też było potwierdzeniem, że potrafię być doceniony. Jako młody piłkarz do pewnego momentu dobrze radziłem sobie w Benfice, wtedy przytrafiła mi się kontuzja. W Krakowie nikogo nie znałem. Ciężką pracą wywalczyłem swoją pozycję i to jest moja filozofia życiowa. Druga płaszczyzna wspólna z Polską to rodzina. Moja żona jest Polką, a córka - również urodziła się tutaj - za tydzień kończy trzy lata. Jesteśmy związani z tym krajem i pobyt tu jest naszym wyborem. Ja w Polsce czuję się bardzo swobodnie. Znam kulturę, język, zwyczaje i historię kraju. Myślę zatem, że mogę także pomóc nowym zawodnikom w adaptacji.

Jak widzi Pan swoją przyszłość w Wiśle Kraków? Czy za kilka lat widziałby się Pan w roli pierwszego szkoleniowca Białej Gwiazdy?

Wiadomo, że mam takie marzenie. Chciałbym zostać pierwszym trenerem w wielkich klubach, a Wisła się do nich zalicza, więc oczywiście, że tak. Ale trzeba znać swoje miejsce w szeregu i wiedzieć, że na wszystko przyjdzie czas. Na dzień dzisiejszy jest trener Kiko, potem w kolejce czeka trener Sobolewski. Zanim nadejdzie mój czas, pewnie jeszcze paru innych szkoleniowców będzie w Wiśle, ale oby tak się stało. Oznaczałoby to, że sen się spełnił.

Rozmawiał Damian Juszczyk

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Trenerze Feio, dziękujemy!

04/01/2017

Po sześciu miesiącach pracy przygodę z Akademią Piłkarską Wisła Kraków kończy trener rocznika 2000, Goncalo Feio. Od przyszłego tygodnia rozpocznie on pracę w Wiśle Kraków SA, jako asystent nowego szkoleniowca pierwszej drużyny, którym został Francisco ‚Kiko’ Ramírez González.

Trener Feio dołączył do Akademii 11 lipca, a pierwszy trening poprowadził dziewięć dni później. Od razu zapowiedział swoim podopiecznym, że dużo od niego dostaną, ale też dużo będzie wymagał. Tak faktycznie było, Portugalczyk odcisnął swoje piętno na drużynie oraz piłce młodzieżowej w Małopolsce. – Jeżeli będziemy ufać sobie nawzajem i każdy będzie zajmował się swoją sferą specjalistyczną najlepiej jak potrafi, to wtedy będziemy mogli wykorzystać całkowity potencjał sztabu szkoleniowego, który też jest zespołem. Tylko w ten sposób będziemy mogli zbudować z tej Akademii potęgę – mówił w lipcu.

Feio: „Jeżeli zawodnik nauczy się grać w piłkę, ale nie wygrywać to jest problem”

Dzięki doświadczeniu oraz wiedzy znacząco przyczynił się do rozwoju wiślackiej Akademii na przestrzeni ostatniego półrocza. Trener Feio brał udział w wielu projektach, takich jak kurs skautingowy na którym był jednym z prelegentów czy też organizował spotkania dla trenerów. Jedynie nie udało się zrealizować celu, jakim był awans Wisły 2000 do makroregionalnej ligi juniorów młodszych, ale wierzymy, że wspólna praca trenera, jego sztabu szkoleniowego oraz zawodników zaowocuje w niedalekiej przyszłości. Efekty powoli widać, ponieważ 16 stycznia przygotowania do wiosny z Wisłą CLJ rozpocznie kilku młodszych zawodników.

Za te wspólne szęść miesięcy trenerowi Feio dziękujemy i życzymy powodzenia w piłce seniorskiej. Jesteśmy pewni, że myśl trenera, żeby stawiać na młodzież będzie kontynuowana, a trener będzie o nas zawsze pamiętał! Wkrótce poznamy następcę portugalskiego szkoleniowca.

Źródło: akademiawisly.pl