Huckleberry

Z Historia Wisły

(Przekierowano z Hacelberry)

Huckleberry - kibic Wisły o imieniu Jurek, uznawany za pierwszego wodzireja na legendarnym sektorze X. Prowadził doping mniej więcej w latach 1972-75. Po jednej z zakrapianych imprez miał okraść kolegów i w efekcie został przepędzony z Wisły. Wkrótce zaczął prowadzić doping... na Cracovii. Później taką samą funkcję sprawował na stadionie Hutnika.

Historia kibica, który chyba jako pierwszy rozpoczął wierną Wiśle Kraków historię kibicowania. Jego imię to Huckleberry. Mieszkał w Nowej Hucie, ale był zawsze na każdym meczu Wisły w Krakowie, gdzie skandowano: „Huckleberry gola strzel, Huckleberry gola strzel...". Był pierwszym przewodzącym kibicom na dziesiątce. Huckleberry zawsze był odwrócony tyłem do stadionu, nigdy nie widział meczu, a kiedy padła bramka dla Wisły zawsze w jakiś sposób znajdował się na samej górze sektoru 10, wyniesiony na ramionach kibiców Wisły. Huckleberry, jak wieść niesie, jako pierwszy pojechał na wyjazdowy mecz Wisły Kraków z Pogonią do Szczecina... Miał na siebie uszyte przez siebie ubranie: jeden rękaw czerwony, drugi niebieski, nogawki spodni niebieskie i czerwone z białą gwiazdą. Podobno cały Szczecin szedł za nim na stadion śpiewając: „Wisełka, Wisełka heja, heja ho..."
— Jacek



Jak niektórzy z Was wiedzą, początki ruchu kibicowskiego w Polsce zaczęły się po złotym medalu olimpijskim 1972. Po wielkim sukcesie w Polsce zaczął powstawać tzw. ruch szalikowców. Ludzie zaczęli szyć flagi klubowe i szaliki. Pionierami w tym były takie kluby jak Wisła, Legia, Lechia, ŁKS, Polonia Bytom, Ruch Chorzów, Śląsk Wrocław, Jagiellonia Białystok i Zawisza Bydgoszcz. Kibice zaczęli ubierać barwy klubowe, jeździć na wyjazdy i w tzw. młynach prowadzić doping na meczach u siebie. Nasz klub Wisła Kraków był w ścisłej czołówce kibiców w Polsce! Na mecze w Krakowie przychodziło 30 - 35 tysięcy kibiców i powstał słynny sektor X! Na wyjazdy też kibice Wisły jeździli wszędzie! W dużych ilościach! Od 500 do nawet 2000 (np. Bytom) lub Chorzów 1978 - 3000 osób. Jak był już młyn i fanatyczni kibice Wisły Kraków ubrani w barwy (najpiękniejsze na świecie), to musiał ktoś to poprowadzić. Numero uno to był słynny HACELBERRY (ksywa dlatego, bo był trochę podobny do postaci z jednej z bajek). Facet ok. 30 lat, handlujący na Kleparzu, niestety bardzo trunkowy. Ale my małolaty byliśmy w niego wpatrzeni i śpiewaliśmy mu: "Hacelberry z nami jest, to Wisełka wygra mecz", a on to lubił i jechał z dopingiem! Były to lata 1972-75. Nagle zniknął i pojawił się w roli wodzireja na ul. Kałuży! Tak, tak, był to pierwszy "przerzut" i zaczął kierować małym młynem pasów.
— Cygan