Igor Sypniewski

Z Historia Wisły

Igor Sypniewski
Informacje o zawodniku
kraj Polska
pseudonim Sypek
urodzony 10.11.1974, Łódź
zmarł 04.11.2022, Łódź
miejsce pochówku Cmentarz przy ul. Ogrodowej w Łodzi.
wzost/waga 183/78
pozycja napastnik
numer 22
reprezentacja 2A
sukcesy Mistrz Szwecji: 2004
Puchar Polski: 2002
Kariera klubowa
Sezon Drużyna Mecze Gole
1991/92 ŁKS Łódź
1992/93 Orzeł Łódź
1993/94 ŁKS Łódź 1 0
1994/95 ŁKS Łódź 1 0
1995/96 Ceramika Opoczno
1996/97 Ceramika Opoczno
1997/98 AO Kavala 19 7
1997/98 Panathinaikós Ateny 8 0
1998/99 Panathinaikós Ateny 18 5
1999/00 Panathinaikós Ateny 17 2
2000/01 Panathinaikós Ateny 10 1
2000/01 OFI Kreta 10 1
2001/02 RKS Radomsko 9 4
2001/02 Wisła Kraków 6 1
2002/03 Kallithea 2 0
2003 Halmstads 21 10
2004 Malmö FF 8 2
2004 Trelleborgs 2 0
2004/05 ŁKS Łódź
2005/06 ŁKS Łódź
2006 Bunkeflo 7 5
W rubryce Mecze/Gole najpierw podana jest statystyka z meczów ligowych, a w nawiasie ze wszystkich meczów oficjalnych.

Igor Sypniewski (ur. 10 listopada 1974 roku w Łodzi, zm. 4 listopada 2022 roku w Łodzi) – piłkarz grający w Wiśle Kraków w 2002 roku na pozycji napastnika.

Od 1991 roku związany był z ŁKS-em, klubem, w którym zaczynał swą przygodę z piłką, i do którego wracał w różnych okresach pełnej wzlotów i upadków kariery.

Cztery pierwsze sezony, jeszcze jako nastolatek, spędził w rodzinnej Łodzi (w tym rok w Orle Łódź), kolejne dwa - w Ceramice Opoczno. W drugoligowej Ceramice poczynał sobie na tyle dobrze, że zwrócił na siebie uwagę przedstawicieli AÓ Kavála. Jesień sezonu 1997/1998 w tym greckim klubie to bardzo szczęśliwy czas w karierze "Sypka". Świetnie zaaklimatyzował się w Grecji, grał regularnie, wykazał się na tyle dobrą skutecznością (7 goli w 19 meczach), że ... wkrótce był już piłkarzem Panathinaikósu.

Spis treści

Jak Ikar

"Kiedy w 1997 roku Panathinaikos kupował 23-letniego Igora Sypniewskiego, nikt z kibiców w Polsce nie wiedział, kto to taki ten Sypniewski. Nieliczni kojarzyli go z gry w drugoligowej Ceramice Opoczno, ale dla większości był to piłkarz zupełnie anonimowy. Przejście do tak utytułowanego klubu można było potraktować jak złapanie Pana Boga za nogi. Po kilku meczach okazało się, że Igor naprawdę ma talent i włodarze klubu nie pomylili się, ściągając go z malutkiego AÓ Kavála. Wystawiany na lewym skrzydle chłopak rodem z Łodzi robił furorę w lidze greckiej, dostał szansę i w pełni ją wykorzystywał. Świetne mecze w Lidze Mistrzów przeciwko takim piłkarskim tuzom, jak Milan, czy Arsenal, spowodowały, że "Sypkiem" zaczęły interesować się kluby z Europy. W kuluarach mówiło się nawet, że na trenerach wielkiego Milanu ten skromny chłopak zrobił ogromne wrażenie i są skłonni ściągnąć go do Włoch. Wydawało się, że w tym momencie Igor jest już tylko krok od wielkiego futbolu i lada dzień opuści Grecję, by zdobywać bramki i czarować kibiców w jednej z silnych liga Europy." [M.Łaski, Dokąd zmierza "Sypek"? wiadomosci24.pl]

Wydawało się ... Nie wiadomo, co sprawiło, że nagle, niemal z dnia na dzień, Sypniewski stał się innym piłkarzem i człowiekiem, niestety, w obu kategoriach - słabszym. Czy młodego chłopaka przeraziła coraz bardziej realna wizja wielkiej sławy i odpowiedzialności? Czy obezwładniała świadomość własnego talentu? Czy aż tak zdołowała go kontuzja ręki? Czy otumaniły go pieniądze, których w przeszłości często mu brakowało? Czy posłuchał głosów fałszywych przyjaciół? Cokolwiek to było, wielbiony przez kibiców PAO Igor przestał uszczęśliwiać ich swoją grą, coraz rzadziej pojawiał się na boisku, wreszcie zdecydowano, że jego czas w Atenach dobiegł końca.

- Pojechałem do Grecji jako dzieciak i dopiero tam nauczyłem się samodzielności i życia. Ale gdyby nie pomoc Krzysia Warzychy i Józka Wandzika, chyba nie dałbym sobie rady - przyznał po latach.

Los rzucił go do OFI, gdzie stworzono mu możliwość odbudowania formy i powrotu na piłkarskie salony. Już wtedy jednak alkohol zaczynał kierować jego życiem. W nowym klubie zagrał wiosną 10 razy, strzelił jedną bramkę. Oczarowany i zaślepiony życiem w chmurach młodzieniec zaczął powoli spadać ....

Pod Wawelem

Latem 2001 roku wrócił do Polski, znalazł zatrudnienie w RKS Radomsko, gdzie spędził jesień (9 meczów, 4 gole). "U Tadeusza Dąbrowskiego był prawdziwą gwiazdą. Prezes pożyczył mu swojego Jaguara, a Igor odwdzięczał się bramkami" - pisał Sport.

7 stycznia 2002 roku Igor Sypniewski pojawił się po raz pierwszy na treningu Wisły Kraków, jako najcenniejsza, choć poprzedzona trudnymi negocjacjami, transferowa zdobycz w zimowym okienku. Po treningu, podczas którego Igor zdobył dwie bramki w wewnętrznej gierce, odbyła się konferencja prasowa - "Sypek" został oficjalnie zaprezentowany, pokazał się w nowej koszulce z numerem 22 i .... - Wisła jest lepsza od Panathinaikosu - wypalił chwilę po podpisaniu pięcioletniego kontraktu. Mówiono, że miał zarabiać niewyobrażalne pieniądze, najwięcej w polskiej lidze.

Sypniewski wydawał się być zadowolony z angażu do Wisły, doceniał jej klasę, choć nie ukrywał, że to nie ona była jego priorytetem: - Traktowałem Wisłę poważnie, lecz nie ona jedna złożyła mi propozycję. Niestety, z angażu do Udinese, z którym wiązałem spore nadzieje, nic nie wyszło. Szkoda, bo to klub, który jest świetną odskocznią dla piłkarzy. Stamtąd zawodnicy odchodzą przeważnie do gigantów Serie A - opowiadał Gazecie Wyborczej kilka dni po prezentacji przy Reymonta. - Była też propozycja z Energie Cottbus, ale Bundesliga nigdy mnie nie pociągała. Mogłem grać w Peruggii i chociaż to drużyna z Serie A, uznałem, że postawienie na Kraków to lepszy wybór. Włoski klub potentatem w lidze nie jest, a Wisła może grać w Lidze Mistrzów. Poza tym będę blisko selekcjonera. Wydaje mi się, że łatwiej trafić do kadry z najlepszego klubu naszej ligi niż z przeciętnego na Zachodzie. Najpierw muszę odbudować formę i wywalczyć miejsce w ataku Wisły. Tego akurat się nie boję, bo smak konkurencji poznałem w Grecji.

W swoich pierwszych dniach w Wiśle pewny siebie Sypniewski mówił i zachowywał się tak, jakby miał za zadanie nie tylko strzelać gole, ale też pracować nad psychiką drużyny. - Oglądałem mecze Wisły z Barceloną i Interem. Strasznie się denerwowałem, bo Inter rozczarował i był do ogrania. Należało go dopaść już w Trieście. Proszę nie traktować tego jako przemądrzania się Sypniewskiego, ale trzeba nauczyć się, że gdy rywal ma słabszy dzień i kłopoty, wtedy należy go zaatakować, nie pozwolić na złapanie oddechu i pokonać. Nie można się ich bać, trzeba szukać na nich sposobu i wierzyć w siebie. Takiej wiary w siebie nabrałem, właśnie grając z Panathinaikosem w Lidze Mistrzów - wyjaśniał. - Ja po prostu nie lubię przegrywać. Gdy schodzę z boiska pokonany, to jestem tak wkurzony, że aż strach.

Takie deklaracje, choć nieco nieskromne, podobały się kibicom, którzy liczyli na to, że zaprawiony w europejskich bojach napastnik natchnie wiślacką szatnię i stanie się liderem wiodącym Białą Gwiazdę do zwycięstw. Po zawierusze jaka przeszła przez klub w związku z tzw. "sprawą Moskalewicza" drużyna potrzebowała spokoju i nowego ducha. Przyszłość miała pokazać, jak szybko nadzieje przeistaczają się w rozczarowanie...

2 lutego 2001 Wisła grała sparing z GKS-em Bełchatów w Zabierzowie. Igor (ustawiony na lewej pomocy) strzelił gola, a w 52. minucie opuścił boisko z powodu kontuzji. Wykluczyła go ona z treningów na kilka tygodni. Mimo to kilka dni później trener Franciszek Smuda zabrał Igora - ze specjalną szyną na nodze - na obóz przygotowawczy do Włoch. Zawodnik szybko doszedł do siebie i pod koniec pobytu wystąpił już w ostatnim meczu kontrolnym.

3 marca 2002 roku Igor zadebiutował w Ekstraklasie w koszulce Wisły, która gościła u siebie chorzowski Ruch (2:1). Gola wprawdzie nie zdobył, ale jego występ mógł się podobać - był bardzo aktywny, zaliczył kilka słupków, a wreszcie wypracował rzut karny, po którym Maciej Żurawski zdobył swą drugą bramkę. - Karny - karnym, ale kilka minut wcześniej Sypniewski z 2 metrów nie strzelił do pustej bramki... Nie wiem co na to powiedzieć. Takie sytuacje trzeba wykorzystywać, a nie czekać na jakiegoś karnego... Jeszcze co do Sypniewskiego i jego gry: napastnicy nie mają monopolu na strzelanie bramek. Żurawskiemu kilka razy piłka w polu uciekła a na polu karnym zachował się wspaniale. Grali zupełnie na odwrót. Dla nas jest obojętne kto strzela bramkę - ważne są zwycięstwa - mówił po meczu Franciszek Smuda, który jednak niespecjalnie ukrywał, że do szewskiej pasji doprowadzały go marnowane "setki".

- Jak nie poprzeczka, to słupek. Albo czegoś brakuje. Trudno mi powiedzieć, bo staram się jak mogę. Na gorąco trudno komentować niewykorzystane okazje, muszę to na spokojnie zobaczyć - mówił Sypniewski kilka dni później, po przegranym meczu z Polonią Warszawa, kiedy to znów zawiodła go skuteczność: stwarzał sobie sytuacje, ogrywał rywali, łatwo zdobywał piłkę i ... nie trafiał z trzech metrów. Podobnie rozczarował tydzień później przy Łazienkowskiej, gdzie Wisła doznała kolejnej ligowej porażki. Pierwszego ligowego gola dla Wisły zdobył dopiero 22 marca w przegranym 2:1 wyjazdowym meczu z Amicą. Jak się okazało, był to jego jedyny gol dla "Białej Gwiazdy" w meczu o punkty.

Nieskutecznego napastnika próbował bronić Zdzisław Kapka w wywiadzie dla Dziennika Polskiego 10 kwietnia: - Na pewno spodziewaliśmy się zdecydowanie więcej. Igor wcześniej grał bardzo fajnie, tutaj nie może się przełamać. Ale na Żurawskiego czekaliśmy aż półtora roku, żeby się naprawdę przebudził. I też były głosy, po co ściągaliśmy go do Wisły. Głowacki również potrzebował czasu na aklimatyzację.

Zagubiony

W tym czasie, bo już od meczu z Odrą w Krakowie 30 marca (zagrał od 75. minuty), Sypniewskiego nie było już w Krakowie i nikt nie wiedział, kiedy pojawi się ponownie.

Igorek w Fakcie
Igorek w Fakcie

"Ze względów zdrowotnych, a także rodzinnych, Wisła zgodziła się na wyjazd Sypniewskiego na kilka dni do Łodzi - powiedział PAP rzecznik prasowy Wisły Jarosław Krzoska. - Szefowie spółki mają kontakt z piłkarzem, ale nie wiedzą kiedy powróci do Krakowa".

"Bardzo chciałbym, aby był znów z drużyną, bo jest zawodnikiem doświadczonym i wysokiej klasy - mówił 10 kwietnia Henryk Kasperczak, który w tzw. międzyczasie zastąpił Franciszka Smudę w roli szkoleniowca. - Poinformował nas jednak, że nie jest teraz w stanie ani trenować, ani grać. Musi najpierw rozwiązać swoje prywatne i rodzinne problemy, a także zdrowotne. Nie będę go zmuszał do powrotu. Jeśli upora się ze swymi problemami, to pewnie powróci do Krakowa".

Dzień później, 11 kwietnia, Adam Mandziara, menedżer Igora, wydał oświadczenie, w którym wyjaśniał przyczyny absencji piłkarza: - Mój zawodnik jest w trakcie finalizowania sprawy rozwodowej. Jego życiowa partnerka w najbliższych dniach spodziewa się dziecka.

12 kwietnia, na łamach "Przeglądu Sportowego" Sypniewski przemówił, tłumacząc, dlaczego uciekł z Krakowa: - Byłem w depresji. Nie mogłem skoncentrować się na piłce. Potrzebowałem czasu, aby rozwiązać swoją skomplikowaną sytuację rodzinną. Za kilkanaście dni zostanę ojcem. To bardzo ważne dla właściwego rozwoju kariery, by mieć należycie poukładane życie prywatne. Dziękuję prezesom i trenerowi Wisły, że zgodzili się na taki dziwny, nie planowany urlop w środku sezonu. Od poniedziałku rozpoczynam normalne treningi i będę do dyspozycji trenera.

Igor zaprzeczył plotkom o niesportowym prowadzeniu się: - To są z jednej strony śmieszne, ale i bardzo ciężkie, przykre dla mnie zarzuty. To jest absolutnie nieprawda. Jako profesjonalny piłkarz jestem cały czas pod opieką klubowego lekarza Jerzego Zająca i prezesi oraz trener cały czas mają wgląd w moje wyniki badań.

Żona Sypniewskiego jednocześnie ujawniła w mediach, że piłkarz jest uzależniony od alkoholu. Wokół jego nieobecności pojawiło się mnóstwo plotek i kontrowersji. Mówiono o problemach z hazardem, uzależnieniu nie tylko od alkoholu, a nawet o schizofrenii zawodnika.

Kierownictwo Wisły spotkało się z Igorem oraz jego menedżerem. W lakonicznym komunikacie dla prasy podano, że piłkarz przebywa na zwolnieniu lekarskim. Przyczyną jego nieobecności są problemy natury rodzinnej oraz zdrowotnej (depresja). Z całą mocą podkreślono, że Sypniewski jest nadal piłkarzem Wisły. Po spotkaniu Igor nie chciał rozmawiać z dziennikarzami i szybko wyjechał do Łodzi.

- Dziennikarze szukają sensacji w tej sprawie, a Sypniewski po prostu jest chory i nie mamy innego wyjścia, jak czekać aż wyzdrowieje - powiedział PAP wiceprezes Wisły Zdzisław Kapka (15 kwietnia). - Przedterminowe rozwiązanie kontraktu z nim nie wchodzi na razie w grę, bo nie zamierzamy kopać leżącego. Trudno dziś powiedzieć, kiedy wznowi treningi, bo to będzie możliwe dopiero wtedy, gdy powróci do zdrowia. Ma cały czas do dyspozycji lekarza.

- Klub zachował się fair wobec Sypniewskiego, podając mu pomocną dłoń - dodał menedżer Adam Mandziara. - Nie dokonał żadnych zmian w kontrakcie, ani też nie ukarał zawodnika finansowo. Nie wiem, jakie są przyczyny depresji zawodnika.

Pożegnanie z Wisłą

19 czerwca 2002 roku okazało się, że Igor Sypniewski nie zagra więcej w barwach Wisły. Taką informację przekazał Bogdan Basałaj ... podczas chatu z kibicami, zorganizowanego przez redakcję Tempa i portalu sports.pl. Na pytanie Czy Igor Sypniewski pozostanie graczem Wisły? prezes odpowiedział: Nie.

25 czerwca Gazeta Wyborcza podała, że napastnik "Białej Gwiazdy" został wypożyczony na rok do beniaminka ligi greckiej: Kalitei, gdzie w roli szkoleniowca pracował były golkiper reprezentacji Polski - Józef Wandzik. Igor już więcej nie wrócił do Krakowa. Kontrakt rozwiązano po cichu, za porozumieniem stron. W wiślackim dorobku ma więc zaledwie 8 występów, w tym 6 w ekstraklasie, oraz jedną bramkę.

Po latach, w wywiadzie dla "Faktu" Sypniewski tak opowiada o okolicznościach rozstania z Wisłą:

"– W Krakowie szybko przestało mi się podobać. A zaczęło się od głupich żarcików Frankowskiego i Szymkowiaka. Jak któryś raz zobaczyłem ich roześmiane twarze, to chciałem ich... bombardować. Poza tym Wisła to był wciąż milicyjny klub. Przeszłość czuć było tam na każdym kroku. Nie wytrzymałem tej atmosfery. Żurawski z Frankowskim pewnie byli zadowoleni, bo pozbyli się konkurenta do miejsca w ataku – opowiada ze smutkiem „Sypek”.

Krakowski klub początkowo nie chciał mu wypłacić żadnego odszkodowania, bo przecież rozegrał w barwach Białej Gwiazdy zaledwie sześć meczów. – Dopiero gdy przedstawiłem zaświadczenie, że jestem chory, działacze Wisły zgodzili się wypłacić mi – do spółki z menedżerem Mandziarą – 250 tysięcy euro. Powinienem więc otrzymać 125 tysięcy euro, a dostałem tylko 50. Resztę „łyknął” menedżer, ale... było, minęło – wspomina z goryczą Sypniewski." [Fakt]

Przez Grecję do Szwecji

"Igor przygotowywał się do rozpoczęcia nowego sezonu [2002/2003] w Grecji. - Mam sporo czasu, wszystko powinienem nadrobić. W Polsce zrobiono ze mnie łajdaka, alkoholika, narkomana. A ja miałem kłopoty osobiste. Myślałem o zakończeniu kariery, ale na szczęście dzięki rodzinie wyszedłem z tego. Nie myślę już o przeszłości. W Grecji zaczynam wszystko od nowa - mówił nam Igor. Radość trwała jednak krótko. Wprawdzie zagrał w dwóch meczach Kallithei, ale na trzeci - przeciw PAOK Saloniki - już nie pojechał. We wtorek rozwiązano kontrakt i Sypniewski znów znalazł się na zakręcie. Co gorsza, wszystko wskazuje na to, że umowa została rozwiązana z inicjatywy Igora. - Wielka szkoda, bo w dwóch pierwszych meczach Sypniewski był najlepszym graczem Kallithei - mówi Themis Poggias, dziennikarz greckiej gazety "Protafidis". - Niestety, niedługo później przyszedł do klubu i powiedział, że nie może grać ze względów osobistych. Że ma problemy z chorym ojcem i żoną." [Sport]

18 września 2002 roku został zwolniony z Kalithei. W środku rundy został bez pracy. Sytuacja jedynie pogłębiała jego frustrację. Na szczęście znaleźli się chętni na jego zatrudnienie i zimą Sypniewski trafił do Szwecji. Na przełomie stycznia i lutego 2003 roku był testowany przez Halmstad BK i zyskał akceptację trenera Jonasa Therna. Podczas sparingów zwrócił na niego uwagę nawet selekcjoner reprezentacji Szwecji Tommy Soederebreg.

- Podczas testów Igor był wyraźnie bez kondycji, gdyż przez pół roku nie grał i nie trenował. Decydując się na podpisanie z nim kontraktu ryzykowaliśmy, lecz liczyliśmy na jego technikę i doświadczenie. Teraz wiemy że się nie pomyliliśmy. Po intensywnym treningu indywidualnym widać, że Igor doszedł już do formy i jest gotowy do premiery ligowej - powiedział PAP Jonas Thern.

Odrodzenie

Igor szybko podbił serca Szwedów, nie tylko tych kibicujących jego klubowi. Grał z polotem, błyskotliwie, strzelał niezwykłe gole, pokazywał zagrania nieznane na skandynawskich stadionach. W 2003 roku wystąpił w barwach Halmstad 21 razy (liga), strzelił 10 bramek, zanotował wiele asyst. Gazety rozpisywały się o jego talencie, na mecze ściągali menedżerowie mocniejszych klubów.

W szwedzkich mediach cieszono się, iż Sypniewski nie występuje w kadrze Polski. - Obecność tak skutecznego i błyskotliwego napastnika byłaby ogromnym zagrożeniem dla defensywy "Trzech Koron" w czerwcowym meczu z Polską - pisano wiosną. Sam Sypniewski utrzymywał wówczas, że nie myślał o grze w "biało-czerwonych" barwach. - Nie chciałbym wystąpić w meczu ze Szwecją. W końcu to reprezentacja kraju, któremu także dużo zawdzięczam. Dzięki grze w Halmstad dochodzę do dawnej dyspozycji. - tłumaczył.

Wydawało się, że upiory przeszłości opuściły Igora i rozpoczął on życie na miarę oczekiwań życzliwych mu ludzi.

Malmoe i Trelleborgs

Sezon 2004 (w Skandynawii gra się systemem wiosna - jesień) rozpoczął w Malmoe FF, gdyż - jak twierdził - potrzebował wyzwań a jego nowy klub miał aspiracje mistrzowskie. Odrzucił ponoć propozycje AIK Sztokholm i Rosenborga Trondheim. Z powodów podobnych do tych, które dręczyły go w poprzednich klubach, grał coraz mniej, strzelał coraz rzadziej. Szwedzka prasa pokazywała go w coraz gorszym świetle. Kolejny atak depresji sprawił, że kontrakt został zerwany. Latem opuścił Malmoe. (W dorobku zanotował jednak tytuł mistrza Szwecji.) Wrócił do Polski. Media znów pełne były transferowych spekulacji. 18 sierpnia 2004 roku okazało się, że Igor Sypniewski nie zagra w Pogoni Szczecin ani w Łódzkim Klubie Sportowym, do których był przymierzany. 29-letni napastnik podpisał kontrakt z beniaminkiem szwedzkiej ekstraklasy - Trelleborgs FF. Tym razem pobyt w Szwecji nie okazał się szczęśliwy. Upiory powróciły i niechciany już w Szwecji Sypniewski znów pojawił się w Polsce.

Na ratunek ŁKS-owi

- Zrozumiałem, że nie zrobię już światowej kariery. Zdałem sobie z tego sprawę w Malmoe. Ostatnie szanse, by właściwie wykorzystać talent zmarnowałem w 2002 roku, gdy grałem w Radomsku i dwa lata później, w szwedzkim Halmstad. Zmieniłem się. Myślę, że dojrzałem, zrozumiałem wiele rzeczy. Przejrzałem na oczy. Nie wykorzystałem swoich szans jako piłkarz, ale mogę jeszcze pomóc klubowi, którego jestem wychowankiem - mówił Przeglądowi Sportowemu 5 marca 2005 roku, tuż po podpisaniu kontraktu z drugoligowym ŁKS-em.

Sypniewski słowa dotrzymał. W barwach ŁKS-u odzyskał formę i błysnął skutecznością. Wiosną zagrał w 16 meczach, strzelił 4 bramki. W sezonie 2005/2006 było jeszcze lepiej - wystąpił w 30 spotkaniach, zdobył 12 bramek, grał zespołowo, notował liczne asysty. Nikt nie ma wątpliwości, że to Sypniewski w dużej mierze przyczynił się do powrotu ŁKS-u do najwyższej klasy rozgrywkowej.

Ostatni kurs na Szwecję

Sukces indywidualny i klubowy sprawił, że Igor poczuł się znów pewnie i jeszcze raz postanowił spróbować szczęścia poza granicami Polski.

W sierpniu 2006 roku podpisał kontrakt ze szwedzkim drugoligowym Bunkeflo IF. Podczas konferencji prasowej był radosny i rozluźniony, obiecał kibicom dużo bramek. - Chciałbym zakończyć swoją karierę sportową właśnie w Szwecji. Grać w piłkę 4-5 lat, a później zostać trenerem i pracować ze szwedzką młodzieżą - mówił dziennikarzom.

Odejście z ŁKS-u nastąpiło w nieprzyjemnych okolicznościach. Jak twierdził na łamach Gazety Wyborczej Daniel Goszczyński, główny sponsor klubu, Sypniewski był ŁKS-owi winien pieniądze. - Przy podpisywaniu trzyletniego kontraktu dostał wszystkie pieniądze z góry - wyznał Goszczyński.

Z Bunkeflo (dla którego w siedmiu meczach strzelił pięć bramek) rozstał się w jeszcze bardziej nieprzyjemnych okolicznościach - pod koniec października 2006 roku Igor został zatrzymany i osadzony w areszcie za jazdę po pijanemu. Klub zerwał natychmiast kontrakt z piłkarzem. Sypniewski znów był bez pracy. Przyszedł czas na kolejny powrót do Polski.

Epilog

Dalsze losy Sypniewskiego niewiele już mają wspólnego z piłką. W mediach co pewien czas ukazywały się informacje o jego kolejnych "wyczynach". W maju 2007 r. podczas meczu ŁKS Łódź - Lech Poznań brał udział w starciu z kibicami gości, został zatrzymany i osadzony w areszcie. Niedługo po tym incydencie media donosiły, że jedna z łodzianek oskarżyła go o znieważenie słowne i obrzucenie pustymi butelkami. Latem 2007 roku prezes ŁKS postanowił pomóc Igorowi. Sypniewski podpisał kontrakt obiecując powrót do formy. Niestety, wkrótce został wyrzucony ze zgrupowania za nadużywanie alkoholu. Pod koniec sierpnia został zatrzymany pod zarzutem kierowania gróźb karalnych wobec swej byłej partnerki, matki jego dziecka. 9 października 2007 r. został zatrzymany za awanturowanie się pod wpływem alkoholu. 15 maja 2008 roku Igor Sypniewski został skazany na półtora roku więzienia za "znęcanie się nad matką".


Zmarł Igor Sypniewski

Piątek, 4 listopada 2022 r.

Były zawodnik krakowskiej Wisły Igor Sypniewski zmarł w wieku 47 lat.

Sypniewski urodził się 10 listopada 1974 roku w Łodzi. W Wiśle Kraków występował tylko przez miesiąc, w marcu 2002 roku, kiedy to zagrał w naszych barwach w ośmiu spotkaniach, w tym w sześciu ligowych, strzelając jednego gola.

Spoczywaj w pokoju...
https://www.wislaportal.pl/


Historia występów w barwach Wisły Kraków

Podział na sezony:

Sezon Rozgrywki M 0-90 grafika:Zk.jpg grafika:Cz.jpg
2001/2002 Ekstraklasa 6 4 1 1 1 1  
2001/2002 Puchar Polski 1 1          
2001/2002 Puchar Ligi 1   1        
Razem Ekstraklasa (I) 6 4 1 1 1 1  
Puchar Polski (PP) 1 1          
Puchar Ligi (PL) 1   1        
RAZEM 8 5 2 1 1 1  

Lista wszystkich spotkań:

Ilość Roz. Data Miejsce Przeciwnik Wyn. Zm. B K
1. (1)I2002.03.03DomRuch Chorzów2-1   
2. (1)PP2002.03.06WyjazdWisła Płock2-1   
3. (2)I2002.03.09WyjazdPolonia Warszawa2-4   
4. (3)I2002.03.15WyjazdLegia Warszawa0-1  grafika:Zk.jpg
5. (4)I2002.03.19DomGKS Katowice1-1   
6. (5)I2002.03.22WyjazdAmica Wronki1-2 
7. (1)PL2002.03.26DomZagłębie Lubin2-1  
8. (6)I2002.03.30DomOdra Wodzisław Śląski1-1  

Galeria

Reprezentacja

W kadrze narodowej Sypniewski wystąpił dwa razy, w meczach towarzyskich; na boisku spędził łącznie 65 minut. Nie strzelił bramki.

  • 2001-11-14 Polska - Kamerun 0:0
  • 1999-06-19 Polska - Nowa Zelandia 0:0

Źródła: Sport, Gazeta Wyborcza, Przegląd Sportowy, Fakt, lodz.echomiasta.pl, wiadomosci24.pl

wislakrakow.com
(dorotja)


Pogrzeb