Ivan Trabalík

Z Historia Wisły

Ivan Trabalík
Informacje o zawodniku
kraj Słowacja
urodzony 08.10.1974, Nitra
wzost/waga 201 cm / 114 kg
pozycja bramkarz
sukcesy Puchar Polski 2002
Mistrz Słowacji 2003, 2004
Superpuchar Słowacji 2004
Kariera klubowa
Sezon Drużyna Mecze Gole
Dolny Kubín
Nitra
1996-2001 MŠK SCP Ružomberok
2001/02 Wisła Kraków
2002-2004 MŠK Žilina
2004/2005 Inter Bratysława
2005-2007 Traktor Sazi Tebriz
2007/2008 Áris Lemessoú
2008 - Dolný Kubín
W rubryce Mecze/Gole najpierw podana jest statystyka z meczów ligowych, a w nawiasie ze wszystkich meczów oficjalnych.


TWSD Trabalik szuka klubu
13. październik 2007, 16:29

Po dwóch latach gry w Iranie nowego klubu dla siebie szuka Ivan Trabalik. Były bramkarz Wisły Kraków na oferty czeka trenując w swojej rodzinnej miejscowości.

- Wróciłem tam, gdzie zaczynałem, czyli do Dolnego Kubina. Trenuję pod okiem trenera Petra Zelenskiego i czekam do najbliższego okna transferowego. Jestem wolnym graczem, bez umowy, tak więc wierzę, że niedługo gdzieś zakotwiczę – mówi Trabalik w wywiadzie dla słowackiej gazety „Dennik Sport”.

Ivan Trabalik do Wisły przyszedł w listopadzie 2001 roku, razem z Mauro Cantoro. Słowacki bramkarz zadziwił wszystkich swoją posturą – 201 cm wzrostu i ponad 110 kg wagi. Po testach postanowiono jednak podpisać z nim kontrakt. Trabalik wystąpił ogółem w 15 oficjalnych meczach Wisły (w tym 9 ligowych), w których w czternastokrotnie wyciągał piłkę z siatki. Mimo niezłej bramkarskiej średniej kibice i trenerzy krakowskiego klubu nie przekonali się do niego i w czerwcu 2002 musiał on opuścić Kraków. Trzy lata spędził on w zespole MSK Żilina, był także graczem Interu Bratysława, by w 2005 roku spróbować szczęścia w egzotycznej lidze irańskiej, w drugoligowym klubie Traktor Sazi Tebriz.

- Rozegrałem tam 44 mecze i muszę powiedzieć, że jestem z siebie zadowolony. Dobrze mi się tam grało, ufałem swoim współpartnerom. Nie zdołaliśmy jednak awansować w barażu do wyższej ligi i w klubie doszło do „ścinania głów”. Zespół opuściło dwudziestu graczy. Czegoś takiego nie przeżyłem nigdzie indziej. Już myślałem, że gorzej być nie może. Przyszedł jednak następny sezon, a nasz zespół cofał się w rozwoju. Po sezonie opuściło nas 25 zawodników… - opisuje swoje irańskie doznania były golkiper Wisły.

Jednym z zawodników, do których działacze Traktoru Sazi Tebriz mieli najmniej pretensji był właśnie Trabalik. Słowak nie padł ofiarą klubowej czystki. – Jakoś mnie to ominęło, ale i tak już mnie ciągnęło do domu. Jeśli zostałbym w Iranie, to i tak w innym klubie. Miałem dwie możliwości. Oferta z wyższej klasy rozgrywkowej upadła jednak z powodów finansowych. Nic z tego więc nie wyszło, za to w moim klubie, z niewiadomych przyczyn obcięli mi pensję o trzydzieści procent. Miałem także propozycję z innego drugoligowca, z Zatoki Perskiej. Tam jednak są 45-stopniowe upały, a to by mnie rozłożyło na łopatki – wyjawia Trabalik.

Bramkarz, który kilkakrotnie był na zgrupowaniu reprezentacji Słowacji, by jednak w efekcie nigdy w niej nie zadebiutować z uśmiechem wspomina sytuacje, do jakich dochodziło na boisku. – Niektórzy z graczy sięgali mi głową do piersi. Kiedy cieszyliśmy się z goli to obwieszali się mnie ze wszystkich stron i wyglądałem jak ich ojciec – śmieje się Trabalik.

Zgoła odmiennie były bramkarz Wisły wspomina irańskich kibiców. – Tamtejsi kibice to fanatycy. Z jednej strony wychwalali nas pod niebiosa, co było super. Kiedy jednak nie awansowaliśmy do najwyższej klasy rozgrywkowej, to po ostatnim meczu osiemdziesiąt tysięcy fanów porządnie się na nas wyżyło. Dosłownie ukamienowali nas jak w średniowieczu. Miałem po tym nieco obtarć, lecz na szczęście nie otrzymałem bezpośredniego ciosu. Niektórzy moi koledzy z drużyny mieli jednak „pięknie” porozbijane głowy – dodaje Słowak.

Zdecydowanie inaczej wygląda także codzienne życie w Iranie, o czym Trabalik przekonał się na „własnej skórze”. – Da się tam żyć, ale dwa lata już mi wystarczą. Na ulicach jest względnie bezpiecznie, ale iść z żoną do kina, na kawę, czy w krótkich spodenkach do miasta było niemożliwe. Tego zabrania miejscowa religia. Najgorzej było, kiedy chciałem iść z żoną popływać. Powiedziano nam, że kobieta musi być w całości ubrana, a na głowie mieć chustę – przekonuje Trabalik.

Jego nazwisko w ostatnim czasie kojarzono z klubem Dukla Banska Bystrica, do transferu jednak nie doszło. – Sprawa się rozeszła o to, że postanowiono nie zatrudniać tam póki co nowego bramkarza i temat upadł – mówi piłkarz.

Jakie będą dalsze losy Ivana Trabalika, którego transfer do Wisły zaakceptował Franciszek Smuda, przekonamy się zapewne wkrótce. Rosłemu bramkarzowi, który był pierwszym słowackim piłkarzem w naszym klubie, dziękujemy za występy w barwach klubu z Reymonta i życzymy powodzenia w przyszłości.

wislakrakow.com (Perry)


TWSD 40 Najbardziej Kuriozalnych Transferów Ery Bogusława Cupiała
12. czerwca 2009, 03:12

18. Ivan Trabalik
Trzeba było widzieć jak składa swoje dwumetrowe ciało, by zająć miejsce za kierownicą skody felicii. Testowany przez kilka miesięcy wraz z Radostinem Stanewem. W końcu zdecydowano się na Słowaka, a Bułgar trafił do Legii. Wybrano źle. Po raz kolejny okazało się, że wzrost to nie wszystko. W meczu ze Stomilem Olsztyn popisał się fantastycznym kiksem. Miał szczęście, że mecz zakończył się wynikiem 6:1. Gdy w końcówce meczu minął się z piłką wyglądał jakby chciał pobiec prosto do szatni i schować gdzieś przed całym światem, co przy jego rozmiarach możliwe nie było.

(...)I jeszcze jedenastka "Najbardziej kuriozalnych transferów Wisły w erze Bogusława Cupiała":

Trabalik - Kaczorowski, Ouadja, Varga, Deci - Dawidowski, Barreto, Edno - Svitlica, Beto, Omeonu

wislakrakow.com (redakcja)