Jacek Kazimierski

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 11:12, 28 lis 2014; Zdzis (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
Jacek Kazimierski
Jacek Kazimierski
Jacek Kazimierski
Jacek Kazimierski

Jacek Kazimierski urodził się 17 sierpnia 1959 w Warszawie. Początkowo trenował w Agrykoli, później był zawodnikiem Legii Warszawa, Olympiakosu Pireus i KAA Gent. Po zakończeniu kariery został trenerem.

Od 13 czerwca 2007 roku do końca grudnia 2009 roku był trenerem bramkarzy Wisły Kraków w sztabie Macieja Skorży. 5 stycznia 2010 roku został trenerem bramkarzy w Reprezentacji Polski dowodzonej przez Franciszka Smudę.

Artykuły. Wywiady

Kazimierski: Nie ma wielkich różnic

Data publikacji: 22-04-2008 21:34


Trener wiślackich bramkarzy, Jacek Kazimierski, pracował już z najlepszymi polskimi bramkarzami. Teraz mówi, że między nimi, a Mariuszem Pawełkiem nie widać wielkich różnic. Marcinowi Juszczykowi i Ilie Cebanu natomiast wróży dużą karierę.

Ten materiał ukazał się w czwartkowym, 55. numerze newslettera Białej Gwiazdy.

Marcin Górski: Jak czuje się Pan, osoba, która w karierze piłkarskiej osiągnęła wiele, w sztabie trenerskim, w którym inne osoby jako zawodnicy sukcesów nie osiągały?

Jacek Kazimierski: Nie każdy pracuje z grupą ludzi, którzy kiedyś grali w piłkę. Nie zawsze przecież jest tak, że zawodnicy, którzy grali dobrze w piłkę, potem będą dobrymi trenerami. Zawsze staram się dobierać ludzi, z którymi pracuję, to znaczy, że pracuję z osobami, które uważam, że są kompetentne, które się znają na tym, co robią. Z wieloma trenerami już współpracowałem i wydaje mi się, że mam skalę porównawczą kto co jak robi, na jakim poziomie i na ile profesjonalnie pracuje.

Jak w takim razie w tych porównaniach wypada trener Skorża?

Z Maćkiem spotkałem się w reprezentacji olimpijskiej – było to już dosyć dawno temu. Zaczynał jako człowiek, który zbierał informacje na temat innych drużyn – jeździł i obserwował ich mecze i prowadził bank informacji. Robił to bardzo dobrze. Trener Skorża bardzo szybko się uczył, szybko zdobywał doświadczenie. Wydaje mi się, że rozumiał i czuł to, co robi. Uważam, że mimo młodego wieku, jest to facet bardzo zaprogramowany na piłkę nożną. Z tego, co widzę, to robi on bardzo duże postępy, jeśli chodzi o sztukę trenerską. Jest wyważony, jest dobrym psychologiem. Wydaje mi się, że przyszłość przed nim. Mimo młodego wieku odnosi sukcesy, co widać chociażby po jego pracy w Wiśle. Uważam, że idzie w dobrym kierunku.

Na ile Skorża się zmienił o czasu Waszego spotkania w reprezentacji olimpijskiej?

Generalnie się zmienił, ale jest to zmiana pozytywna. Wziął na siebie odpowiedzialność, bo już nie jest tylko tym, który tylko szuka czegoś i jest do pomocy, ale teraz to on jest szefem. Daje sobie z tym bardzo dobrze radę. Myślę, że zawodnicy oceniają to podobnie jak ja.

Czy Pana doświadczenie z boiska przydaje się Panu w pracy trenerskiej?

Pewne rzeczy się pokrywają, ale oczywiście piłka się zmieniła. Wiele rzeczy jednak się pokrywa z tymi, które w piłce były kiedyś. Doświadczenie na pewno daje mi dużo, ale też obserwuję to, co dzieje się teraz.

Bramkarze Wisły mają żyć w bramce, a nie ograniczać się tylko do gry na linii. To chyba się zmieniło w porównaniu z czasami Pana gry?

To się zdecydowanie zmieniło. Dziś gra bramkarza praktycznie polega na grze w polu. Kiedyś bramkarz był tylko od bronienia, a dziś jest od grania. Teraz taki styl preferuje się na całym świecie. Bramkarz tak samo musi grać nogami, jak i bronić.

Kiedy się przekonał do tej zmiany?

Zadecydowały o tym okoliczności. Bramkarz już nie może być zupełnie kimś innym niż reszta drużyny. On jest tym ostatnim zawodnikiem, który musi pomagać zawodnikom z obrony. On właściwie gra jako ostatni stoper.

Jak układa się Panu współpraca z wiślackimi bramkarzami.

Ja generalnie nie mam problemów z ludźmi, z którymi współpracuję. Pracowałem z wieloma bramkarzami – z czołówką polską i można powiedzieć, że europejską, bo trenowałem Dudka, Boruca, Kowalewskiego, czyli tych chłopaków, którzy w piłce robią teraz wielkie kariery. Myślę, że każdy jest specyficzny, do każdego trzeba mieć inne podejście, z każdym trzeba inaczej postępować i w treningu, i poza boiskiem. Wydaje mi się, że potrafię się dostosować do charakteru ludzi, do umiejętności, jakie prezentują.

Mariusz Pawełek ociera się o reprezentację Polski. Ile brakuje mu do najlepszych?

Generalnie nie ma wielkich różnic między nimi. Chodzi o to, żeby mieć trochę szczęścia i trafić do wielkiego klubu na zachodzie. Tam ta pozycja jest eksponowana. Na przykład Artur Boruc – gra w Celticku, występuje w Lidze Mistrzów. Każdy go widzi, ocenia, a on nabiera doświadczenia, ma szansę grać wielkie mecze. Jest cały czas pokazywany, a przy tym, jeśli gra dobrze, to wyrabia sobie dobra markę.

A Ilie Cebanu i Marcin Juszczyk mają szansę na wielką karierę?

Oczywiście że tak. Oni są w dobrym miejscu – są młodzi, wiele przed nimi. Teraz bardzo dużo od nich zależy.

Czy Wisła potrzebuje nowego bramkarza?

Mariusz daje sobie radę w bramce, nie uważam, żeby była bardzo duża potrzeba sprowadzania bramkarza. Cały czas jednak myślę, żeby wziąć kogoś, kto będzie zastępował Mariusza, a ludziom, którzy tu są tylko w treningu dać szansę zagrać gdzieś w Polsce, żeby się rozwijali.

Kogo zabrałby Pan na Mistrzostwa Europy?

Zabrałbym tego, kto gra, czyli na pewno Artura Boruca. Moim zdaniem nie powinno być tak, że dwóch bramkarzy, którzy nie grają, jedzie na Mistrzostwa Europy. Ewentualnie mógłby pojechać jeden. Tu postawiłbym na Kuszczaka, który częściej broni w Manchesterze, niż Fabiański w Arsenalu. Nie mówię przez to, że Fabiański jest gorszym bramkarzem od Kuszczaka, ale za tym pierwszym przemawia to, że w Manchesterze coraz częściej broni. Jako trzeciego zabrałbym broniącego bramkarza z polskiej ligi. Nie ukrywam, że Mariusz byłby gorszym bramkarzem niż Fabiański czy Kuszczak – nie widzę różnicy między nimi, jeśli chodzi o umiejętności. Miałem styczność z każdym z nich i mogę powiedzieć, że oni mieli o tyle szczęścia, że trafili do klubów z najwyższej półki.

Polscy bramkarze cieszą się w Europie dobrą renomą. Z czego to według Pana wynika?

Oni są tani i dobrze. Inni bramkarze są gorsi i drożsi. Myślę, że cena też tu gra dużą rolę. Śledząc ceny bramkarzy angielskich, którzy dla mnie nie są wielkimi bramkarzami, a są drodzy, można dojść do takiego wniosku, że ważna jest też cena.

Czy można mówić o czymś takim jak polska szkoła bramkarzy?

To jest dziwne mówić „polska szkoła bramkarzy”. Każdy broni tak, jak umie. Szkoła to nie jest, bo nie mamy szkół na bardzo wysokim poziomie. Gdybyśmy mieli warunki takie jak na zachodzie na pewno wyglądałoby to inaczej, ale nikt nie powiedział, że lepiej. Trzeba pracować nad tym, żeby bramkarzy wychowywać. Dla mnie to spora satysfakcja pracować z bramkarzami, którzy potem grają za granicą i robią karierę.

Na ile ułatwia to Panu pracę to, że pracuje Pan tylko z trzema osobami?

Mam swój schemat pracy, ale na pewno bym się przestawił, gdybym miał pracować z większą grupą. Lubię jednak skupiać się na pewnej grupie ludzi, którą mam i wiem, co dokładnie mam z nimi robić każdego dnia. W większej grupie ludzi na pewno jest to praca bardziej ogólna. U mnie jest to dużo bardziej wyspecjalizowane. Bramkarz to można powiedzie indywidualna dyscyplina sportu. Niby jest to futbol, niby drużyna, ale przecież bramkarz ma zupełnie inny rodzaj treningu.

Jak osoba z Warszawy radzi sobie w Krakowie?

Ja się znajduję wszędzie. Oczywiście mam sentyment do Warszawy, mam sentyment do Legii i do innych miejsc z przeszłości, ale jestem zawodowcem i gdy idę w miejsce, gdzie mnie potrzebują, daję z siebie maksa. Chcę, żeby ten klub, w którym jestem, szedł do góry. To jest mój zawód i nie może być mowy o tym, że gdzieś pracowałem lepiej, niż w innym miejscu.

Czy Kraków to miejsce, w którym zakotwiczy Pan na dłużej?

Czas pokaże. Myslę, że jest to piękne miasto, są tu fajni ludzie. Jestem w Polsce, więc wydaje mi się, że różnice między poszczególnymi miastami nie są za wielkie. Wiadomo, ludzie są trochę inni, ale jest to jeden kraj i ludzie są podobni.

Uda się Panu osiągnąć w karierze trenerskiej tyle co w piłkarskiej?

Chciałbym, ale nie wiem, czy starczy mi czasu. Będzie ciężko. Byłem na trzech mistrzostwach Świata, a można powiedzieć, że na czterech, bo jeszcze zaliczyłem juniorskie mistrzostwa Świata, więc jako trener trudno to będzie powtórzyć.

A co uda się osiągnąć w tym roku?

Myślę, że powalczymy bardzo mocno o mistrzostwo Polski, że powalczymy o Puchar Polski i o Puchar Ekstraklasy. Wydaje mi się, że mamy trzy trofea do wzięcia i z każdego z nich będziemy chcieli wziąć maksa.

A Liga Mistrzów? Czy Wiśle uda się awansować do tych rozgrywek?

Myślę, że w kooperacji z właścicielem jest to możliwe. Oczywiście ważne są okoliczności: konsolidacja drużyny, losowanie, brak kontuzji, mądre transfery, wiele szczęścia i praca, praca i jeszcze raz praca.


Rozmawiał Marcin Górski Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl