Jacek Paszulewicz

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
(Nowa strona: {{Piłkarz | zdjęcie = | imię i nazwisko = | narodowość = | data urodzenia = | miejsce urodzenia = | data śmierci = | miejsce śmierci = ...)
Linia 113: Linia 113:
| suma bramek =
| suma bramek =
}}
}}
 +
Jacek Paszulewicz - sylwetka
 +
2. July 2002, 17:51skomentuj komentarze (1) drukuj wyślij Jacek Paszulewicz przyszedł na świat 15 stycznia 1977 roku w Gdyni. Karierę rozpoczynał w Polonii Gdańsk, w której grał przez trzy sezony, z półroczną przerwą na epizod w drużynie Stolem Gniewino. W roku 1998 przeniósł się do ŁKS-u Łódź.
 +
 +
W barwach łódzkiej drużyny zadebiutował w pierwszej lidze - stało się to 25 lipca 1998 roku, gdy ŁKS na własnym stadionie zremisował 2:2 z Górnikiem Zabrze. Jeszcze tej samej jesieni został wypożyczony do Lechii/Poloni Gdańsk, by na wiosnę znów wrócić do ŁKS-u.
 +
 +
Także sezon 1999/00 nie przyniósł stabilizacji, gdyż w przerwie zimowej Jacek trafił do warszawskiej Polonii. Na wiosnę rozegrał w jej barwach 10 meczów i przyczynił się do zdobycia tytułu mistrzowskiego dla tej drużyny.
 +
 +
Kto myślał, że w Polonii Paszulewicz na dłużej zagrzeje miejsce, bardzo się mylił. Jego karta należała do Antoniego Ptaka, który co rusz wyszukiwał dla niego nowe miejsce. W ciągu dwóch sezonów grał w pięciu klubach!
 +
 +
Sezon 2000/01 zacznał w Polonii, by jeszcze przed zimą trafić do drugoligowego już wtedy ŁKS-u. Wiosną grał już w Śląsku Wrocław. Przed następnym sezonem trafił do Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski, a ten sam cykl rozgrywek kończył jako zawodnik Widzewa Łódź!
 +
 +
Jak nietrudno zauważyć, po raz ostatni, pełen sezon spędził w jednej drużynie, po raz ostatni w rozgrywkach 1997/98 w barwach Polonii Gdańsk. W sezonie 2000/01 natomiast reprezentował barwy aż trzech klubów. Dlaczego nigdzie nie mógł zagrzać miejsca na dłużej?
 +
 +
Atutem tego wysokiego (195) obrońcy jest skuteczność pod bramką przeciwnika. W barwach Śląska w 13 meczach strzelił 4 bramki, czym walnie przyczynił się do utrzymania tej drużyny w szeregach pierwszoligowców. Pod koniec sezonu 2001/02 w barwach Widzewa odnalazł niezłą formę i strzelił dwie bramki.
 +
 +
Oto co w kwietniu tego roku mówił dziennikarzowi "Gazety Wyborczej".
 +
 +
- Najlepsze występy zaliczył Pan przeciw byłym drużynom - Groclinowi i Śląskowi. Specjalnie mobilizował się Pan na te pojedynki?
 +
 +
- Z Groclinem może tak, ale ze Śląskiem nie miałem takiej potrzeby. Z Wrocławia odchodziłem w dobrej atmosferze. Klub wywiązał się wobec mnie ze wszystkich obietnic, tylko nie stać ich było na podpisanie ze mną kolejnego kontraktu.
 +
 +
- Jak w takim razie wytłumaczyć zachowanie kibiców Śląska, którzy rzucili w Pana kamieniem?
 +
 +
- Sam nie wiem, co nimi kierowało. Przecież miałem duży wkład w utrzymanie tej drużyny w ekstraklasie w poprzednim sezonie. Strzeliłem dla Śląska cztery gole i to w bardzo istotnych meczach. Boli mnie, że już nikt o tym nie pamięta. Szkoda mi jednak, że wrocławianie spadli do drugiej ligi.
 +
 +
- Myśli Pan już o kolejnym sezonie?
 +
 +
- Oczywiście. Moja umowa z Widzewem kończy się 30 maja. Byłem na rozmowie z prezesem Mirosławem Czesnym, który zaproponował mi dalszą grę. Ja z chęcią zostałbym w Łodzi. Zastanawiam się, co będzie dalej, bo przecież właścicielem mojej karty zawodniczej jest pan Antoni Ptak. On najchętniej sprzedałby mnie na Zachód. Szczerze powiedziawszy takie rozwiązanie też by mi odpowiadało, bo mam już 25 lat i chciałbym zarobić większe pieniądze.
 +
 +
- Jaką cenę zażądał za Pana Antoni Ptak?
 +
 +
- Przypuszczam, że jest to niemała kwota. Wolałbym, żeby klub mnie kupił, a nie wypożyczył. Mam dość przeprowadzek co pół roku. Chciałbym wreszcie ustabilizować formę i życie osobiste.
 +
 +
 +
(mat)
 +
{{TWSD|http://wislakrakow.com}}

Wersja z dnia 07:52, 29 lis 2008

'
Informacje o zawodniku
W rubryce Mecze/Gole najpierw podana jest statystyka z meczów ligowych, a w nawiasie ze wszystkich meczów oficjalnych.

Jacek Paszulewicz - sylwetka 2. July 2002, 17:51skomentuj komentarze (1) drukuj wyślij Jacek Paszulewicz przyszedł na świat 15 stycznia 1977 roku w Gdyni. Karierę rozpoczynał w Polonii Gdańsk, w której grał przez trzy sezony, z półroczną przerwą na epizod w drużynie Stolem Gniewino. W roku 1998 przeniósł się do ŁKS-u Łódź.

W barwach łódzkiej drużyny zadebiutował w pierwszej lidze - stało się to 25 lipca 1998 roku, gdy ŁKS na własnym stadionie zremisował 2:2 z Górnikiem Zabrze. Jeszcze tej samej jesieni został wypożyczony do Lechii/Poloni Gdańsk, by na wiosnę znów wrócić do ŁKS-u.

Także sezon 1999/00 nie przyniósł stabilizacji, gdyż w przerwie zimowej Jacek trafił do warszawskiej Polonii. Na wiosnę rozegrał w jej barwach 10 meczów i przyczynił się do zdobycia tytułu mistrzowskiego dla tej drużyny.

Kto myślał, że w Polonii Paszulewicz na dłużej zagrzeje miejsce, bardzo się mylił. Jego karta należała do Antoniego Ptaka, który co rusz wyszukiwał dla niego nowe miejsce. W ciągu dwóch sezonów grał w pięciu klubach!

Sezon 2000/01 zacznał w Polonii, by jeszcze przed zimą trafić do drugoligowego już wtedy ŁKS-u. Wiosną grał już w Śląsku Wrocław. Przed następnym sezonem trafił do Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski, a ten sam cykl rozgrywek kończył jako zawodnik Widzewa Łódź!

Jak nietrudno zauważyć, po raz ostatni, pełen sezon spędził w jednej drużynie, po raz ostatni w rozgrywkach 1997/98 w barwach Polonii Gdańsk. W sezonie 2000/01 natomiast reprezentował barwy aż trzech klubów. Dlaczego nigdzie nie mógł zagrzać miejsca na dłużej?

Atutem tego wysokiego (195) obrońcy jest skuteczność pod bramką przeciwnika. W barwach Śląska w 13 meczach strzelił 4 bramki, czym walnie przyczynił się do utrzymania tej drużyny w szeregach pierwszoligowców. Pod koniec sezonu 2001/02 w barwach Widzewa odnalazł niezłą formę i strzelił dwie bramki.

Oto co w kwietniu tego roku mówił dziennikarzowi "Gazety Wyborczej".

- Najlepsze występy zaliczył Pan przeciw byłym drużynom - Groclinowi i Śląskowi. Specjalnie mobilizował się Pan na te pojedynki?

- Z Groclinem może tak, ale ze Śląskiem nie miałem takiej potrzeby. Z Wrocławia odchodziłem w dobrej atmosferze. Klub wywiązał się wobec mnie ze wszystkich obietnic, tylko nie stać ich było na podpisanie ze mną kolejnego kontraktu.

- Jak w takim razie wytłumaczyć zachowanie kibiców Śląska, którzy rzucili w Pana kamieniem?

- Sam nie wiem, co nimi kierowało. Przecież miałem duży wkład w utrzymanie tej drużyny w ekstraklasie w poprzednim sezonie. Strzeliłem dla Śląska cztery gole i to w bardzo istotnych meczach. Boli mnie, że już nikt o tym nie pamięta. Szkoda mi jednak, że wrocławianie spadli do drugiej ligi.

- Myśli Pan już o kolejnym sezonie?

- Oczywiście. Moja umowa z Widzewem kończy się 30 maja. Byłem na rozmowie z prezesem Mirosławem Czesnym, który zaproponował mi dalszą grę. Ja z chęcią zostałbym w Łodzi. Zastanawiam się, co będzie dalej, bo przecież właścicielem mojej karty zawodniczej jest pan Antoni Ptak. On najchętniej sprzedałby mnie na Zachód. Szczerze powiedziawszy takie rozwiązanie też by mi odpowiadało, bo mam już 25 lat i chciałbym zarobić większe pieniądze.

- Jaką cenę zażądał za Pana Antoni Ptak?

- Przypuszczam, że jest to niemała kwota. Wolałbym, żeby klub mnie kupił, a nie wypożyczył. Mam dość przeprowadzek co pół roku. Chciałbym wreszcie ustabilizować formę i życie osobiste.


(mat) Źródło: The White Star Division