Jakub Sage

Z Historia Wisły

Jakub SageŹródło: akademiawisly.pl
Jakub Sage
Źródło: akademiawisly.pl
Jakub SageŹródło: akademiawisly.pl
Jakub Sage
Źródło: akademiawisly.pl

Jakub Sage - trener przygotowania motorycznego i rehatreningu w Akademii Piłkarskiej Wisły Kraków od 2014 roku do 22 marca 2016 roku, a następnie od sierpnia 2016 roku do końca roku 2017 odpowiadał za przygotowanie motoryczne zawodników z roczników 2000, 2001, 2002 oraz koordynował pracę nad motoryką w młodszych drużynach.

Absolwent uniwersytetu w Kolonii, doświadczenie zdobywał w klubach Bundesligi (Schalke 04, VfB Stuttgart, Hertha Berlin) oraz pracując jako trener Akademii Thera Band.

Spis treści

Artykuły. Wywiady

Jakub Sage w sztabie pierwszej drużyny, a także w AP

Wpisany przez ewcia

piątek, 08 stycznia 2016 12:46

Dotychczasowy trener przygotowania motorycznego w Akademii Jakub Sage dołączył do sztabu szkoleniowego nowego trenera Wisły Kraków Tadeusza Pawłowskiego. Jednocześnie pozostanie w strukturach Akademii jako koordynator pionu przygotowania fizycznego. – W porozumieniu z trenerem Pawłowskim podjęliśmy taką decyzję. Trener chce mieć dokładny wgląd w postępy czynione przez zawodników Akademii – mówi Rafał Wisłocki.


Jakub Sage w Akademii Piłkarskiej Wisła Kraków jest od czerwca 2014 roku. Jest absolwentem Universität dshs Köln, jednej z najstarszych wyższych uczelni w Europie. W Akademii odpowiadał za stworzenie trzonu przygotowania motorycznego, wykorzystując doświadczenie zdobyte w niemieckich klubach, takich jak Hertha BSC, Bayern Monachium, FC Schalke 04 czy VfB Stuttgart. Teraz Sage skupi się przede wszystkim na pracy z pierwszą drużyną, ale będzie też stale monitorował postępy młodszych zawodników i nadzorował pracę trenerów odpowiedzialnych za przygotowanie motoryczne w Akademii.

Źródło: skwk.pl

Jakub Sage wraca do Akademii!

2/07/2016

Miło nam poinformować, że Jakub Sage po blisko półrocznej przerwie wraca do Wisły. W nowym sezonie będzie Koordynatorem Pionu Przygotowania Motorycznego w Akademii Piłkarskiej Wisła Kraków. Oprócz tego dołączy do sztabów szkoleniowych naszych trzech najstarszych roczników.

Od sierpnia tego roku będzie odpowiadał w Akademii za przygotowanie motoryczne zawodników z roczników 2000, 2001 oraz 2002 oraz będzie koordynował pracę nad motoryką w młodszych drużynach. Za roczniki 2003, 2004 i 2005 na co dzień odpowiedzialny będzie Kazimierz Piechnik. Sage zastąpi Malwinę Całkę-Palczewską, która zrezygnowała z pracy w Akademii.

Dla wyszkolonego w Niemczech trenera jest to powrót do Akademii Wisły. Sage po raz pierwszy dołączył do Białej Gwiazdy w czerwcu 2014 roku, jako absolwent Universität dshs Köln, jednej z najstarszych wyższych uczelni w Europie. Miał za zadanie stworzenie trzonu przygotowania motorycznego, bazując na swoim bogatym, zdobytym w niemieckich klubach, doświadczeniu. Wywiązywał się z tego bardzo dobrze i na początku tego roku otrzymał propozycję pracy w Wiśle Kraków SA. Po namowach nowego wtedy trenera pierwszej drużyny, Tadeusza Pawłowskiego, Sage przeniósł się do Myślenic i połączył tę pracę wraz z funkcją koordynatora w Akademii.

– W porozumieniu z trenerem Pawłowskim podjęliśmy taką decyzję. Trener chce mieć dokładny wgląd w postępy czynione przez zawodników Akademii – mówił wtedy Rafał Wisłocki. Jednak obojgu nie było dane zbyt długo razem pracować, gdyż Pawłowski za słabe wyniki zapłacił posadą.

Z pracy w Wiśle SA Sage zrezygnował 22 marca tuż po zwolnieniu Pawłowskiego. Nieprawdą były pojawiające się informacje, że to Wisła zrezygnowała z usług Sage z powodu złej formy piłkarzy. Dalsze wyniki Białej Gwiazdy oraz postawa zawodników pokazały, że byli oni odpowiednio przygotowani do rundy wiosennej. Po odejściu z Wisły Sage nie próżnował. Dzięki Łukaszowi Piszczkowi odbył tygodniowy staż w Borussii Dortmund. W okresie międzysezonowym pracował również indywidualnie m.in. z Patrykiem Małeckim, Pawłem Stolarskim czy Przemysławem Porębskim. Teraz czas na kolejne wyzwania! Znowu przy Reymonta 22.

Źródło: akademiawisly.pl

Jakub Sage w sztabie reprezentacji Polski do lat 21

22/03/2017

Młodzieżowa reprezentacja Polski do lat 21 zaczęła zgrupowanie w Wieliczce w hotelu Turówka. W zgrupowaniu aktywnie uczestniczy również Jakub Sage, który w Akademii odpowiada za przygotowanie motoryczne najstarszych grup.

– Na razie mam się przyglądać pracy trenera Andrzeja Kasprzaka, który odpowiada za przygotowanie fizyczne i ewentualnie mu pomagać. To spory zaszczyt przyglądać się z bliska pracy specjalistów, w tym selekcjonera Marcina Dorny – mówi trener Sage. Kadra przebywa w Wieliczce, ale trenuje w Myślenicach, w bazie pierwszej drużyny Wisły, którą Sage bardzo dobrze zna.

Przy reprezentacji prowadzonej przez trenera Dornę pozostanie do końca zgrupowania, które potrwa do piątku. Dzień po meczu z Włochami Polacy będą jeszcze trenować w Myślenicach, a popołudniu przeniosą się do Kielc. Tam w poniedziałek zagrają z Czechami. Dla drużyny narodowej te spotkania to będzie próba generalna przed Młodzieżowymi Mistrzostwami Europy, które w czerwcu odbędą się w Polsce.

Źródło: akademiawisly.pl

Jakub Sage: „Żarty, dowcipy, śmiech – na to w Niemczech też jest czas, ale po treningu”

23 Październik 2014

Od czerwca 2014 roku Jakub Sage zajmuje się w Akademii Piłkarskiej Wisła Kraków przygotowaniem motorycznym zawodników. Jest absolwentem Uniwersytetu w Kolonii, doświadczenie zdobywał w klubach Bundesligi (FC Schalke 04, VfB Stuttgart, Hertha BSC) oraz pracując jako trener Akademii Thera Band. W obszernym wywiadzie dla akademiawisly.pl mówi o tym, czego nauczył się w Niemczech i będzie chciał przenieść na polskie warunki. Jesteś trenerem przygotowania motorycznego w Akademii. Wszystkiego co potrafisz nauczyłeś się zagranicą – w Niemczech. Studia w Polsce i w Niemczech dość znacznie się od siebie różnią. Pierwszy rok jest podobny, czyli mamy studia ogólne, wtedy zajęcia są teoretyczne. Jednak potem jest znacząca różnica – uczelnia niemiecka wysyła swoich studentów na staż do powiązanych z nią klubów sportowych bądź też klinik medycznych. Podczas tych praktyk są oni szkoleni pod konkretną, wybraną przez siebie, specjalizację.

I w ten sposób dostałeś się do FC Schalke 04?

Dokładnie, to był początek. Później trafiłem do Akademii Thera Band, którą prowadzi pan Józef Spałek i dzięki niemu poznałem trenerów przygotowania motorycznego i fizjoterapeutów takich jak Oliver Schmidtlein (Bayern Monachium), czy dr Christos Papadopoulos (Schalke 04). Nawiązałem z nimi kontakt i wtedy już na stopie prywatnej doszkalałem się. W klubie z Gelsenkirchen byłem już kilka razy, najdłużej przez dwa miesiące, kiedy miałem możliwość przebywania z zespołem przez cały okres przygotowawczy. W Bayernie byłem krócej – najpierw przez dwa tygodnie, później jeszcze kilkanaście dni. Tam zajmowałem się głównie młodzieżą.

Ile łącznie w Niemczech spędziłeś czasu?

Cztery lata.

Czyli można powiedzieć, że poznałeś wszystko od podszewki. Mam porównanie jak to wygląda u nas, a jak w Niemczech. Trenerzy oraz fizjoterapeuci są przygotowywani do zawodu poprzez praktykę. Wykładowcami są ludzie czynni zawodowo. Wiadomo – są też teoretycy, bo tacy są potrzebni wszędzie, ale duży nacisk położony jest na staże studentów. Można wręcz powiedzieć o bardzo rozwiniętej sieci praktyk. Tymczasem u nas jest tak, że z takiej uczelni wychodzi fizjoterapeuta czy trener przygotowania motorycznego i od początku musi się uczyć funkcjonowania w klubie.

Czyli warunki to jedno, a przekazanie wiedzy to drugie?

Warunki to inny temat. Jeżeli chodzi o sale dydaktyczne, sprzęt czy pomoce naukowe to wiadomo, że to niebo i ziemia w porównaniu do tego, co mamy w Polsce, ale nawet przekazywaniem wiedzy odstajemy.

Spotkałeś się z młodzieżą w Bayernie i teraz w Wiśle. Pewnie jakieś wnioski możesz wysnuć. Po pierwsze – mentalność. W Niemczech trening jest świętością. Każdą serię ćwiczeń, każde powtórzenie wykonują na maksimum możliwości. W momentach kiedy są formy odpoczynkowe to oni naprawdę odpoczywają lub przygotowują się do kolejnej serii ćwiczeń. Z kolei w Polsce mamy mnóstwo takiego „pajacowania”. Żarty, dowcipy, śmiech – na to w Niemczech też jest czas, ale po treningu. Są oczywiście momenty, kiedy trener akcentuje, że ma być teraz rozluźnienie, ale jeżeli chodzi o polecenia, oni je w stu procentach wykonują.

Nie wierzymy, że jest tam aż taka samokontrola.

Podczas praktyk w Schalke widziałem jak trenerzy raz w tygodniu wychodzili sobie na 40 minut z treningu. I my obserwowaliśmy jak się zachowują ci piłkarze, pozostawieni bez opieki. I nie było tak, że nie wykonali jakiegoś ćwiczenia. Sami potrafili się skontrolować i wykonywali te ćwiczenia, które fizjoterapeuta czy trener im zadał. Miałem też ostatnio styczność z Robertem Lewandowskim, Łukaszem Piszczkiem oraz Lukasem Podolskim i w zasadzie tylko potwierdzili mi to co zobaczyłem. W Niemczech duży nacisk kładą na przygotowanie mentalne.

I w Polsce nikt nie zdaje sobie sprawy, że bez profesjonalizmu daleko nie zajedzie?

My ciągle staramy się iść w tym kierunku, żeby młodym zawodnikom to uświadamiać. Tłumaczyć, że oni pracują przede wszystkim dla siebie. Staramy się dotrzeć do ich psychiki. To jest właśnie moje pierwsze spostrzeżenie, które mi się rzuciło w oczy jeżeli chodzi o różnice między klubem polskim, a niemieckim. Oni już od samego początku – jako młodzi chłopcy – są uczeni , że to jest ich przyszły zawód i później się to przenosi na seniorów. Przyjeżdżają do klubu rano, a wyjeżdżają wieczorem, bo to jest ich praca i muszą się jej poświęcić.

Mamy wrażenie, że często skupiamy się na aspektach piłkarskich zapominając o wychowaniu – to też przecież jest ważne. Właśnie, druga sprawa to przykładanie uwagi do nauki. Jeżeli zawodnik ma gorsze oceny, to automatycznie dostaje zakaz treningowy, do czasu aż ich nie poprawi. Jest to próba nauczenia takiego kandydata na piłkarza ogłady. Przecież to też się jakoś z piłką łączy. Osoba mająca odpowiednio ułożone w głowie, czyli po prostu osoba inteligenta, jest w stanie sobie poradzić na boisku w różnych sytuacjach. Na szczęście widzę, że jest to u nas wprowadzane. Powoli, ale jest. Kluby mają współpracujące ze sobą szkoły, małe kluby satelickie i coraz dokładniej monitorują postępy w nauce młodzieży. I trzecia sprawa – wisienka na torcie – przygotowanie kondycyjne. Czyli to co staramy się przeszczepić do Akademii.

Powiew zachodu?

Tam starają się podmiotowo patrzeć na zawodnika. Czyli zawodnik ma być wprowadzony w jak największe obciążenia, ale też jak najbardziej bezpiecznie. Tak, żeby ten zawodnik funkcjonował też po zakończeniu kariery.

Byli piłkarze w piłkę grają rzadko – bo to niebezpieczne dla ich zdrowia.

Rozmawiałem kiedyś z Tomkiem Hajto i szczegółowo opisywał, jak wielką wagę przykładają na zachodzie do treningów prewencyjnych. I teraz zamierzamy to przenieść do Akademii. Już teraz zaczynam tworzyć trzon przygotowania motorycznego, który składa się z kilku aspektów. Najpierw wychodzimy od kształtowania pewnych charakterystycznych dla piłki nożnej wzorców ruchowych, techniki chodu, ułożenia stopy, techniki biegu. W momencie, kiedy te podstawy piramidy zostaną osiągnięte, to następnie będziemy wprowadzać obciążenia typowo fizyczne. Więc można powiedzieć, że tworzę konstrukcję a później z Malwiną Całką i Agnieszką Cyran(pracowniczki Akademii – trenerka przygotowania motorycznego i fizjoterapeutka) , będziemy starać się dobrać odpowiednie środki, aby ten trening był bezpieczny i przede wszystkim skuteczny. Ważne jest też współpraca z trenerami.

Czyli można mówić już o konkretnej filozofii Akademii?

Tak jest właśnie w Niemczech. Kluby mają nie tylko politykę sportową, ale i przygotowania fizycznego. W Wiśle podzieliłem dane roczniki i buduję plan składający się z czterech punktów: ogólne założenia, konstrukcja, metodologia oraz odpowiednie ćwiczenia, które nagramy sobie na płytki DVD. Następnie trenerzy będą mieli z tego przeszkolenie, które ja poprowadzę. Rozdzielone później zostaną mezocykle cztero-sześciotygodniowe, które poprowadzą trenerzy pod moją kontrolą. W razie potrzeby będę wprowadzał korekty do planu i omawiał postępy z trenerami. Na tej podstawie zapadną np. decyzje odnośnie przesunięcia zawodnika rocznik wyżej.

To jest wprowadzenie do tego zindywidualizowanego treningu?

W tym kierunku musimy iść, bo tutaj widzę największe luki. W Niemczech każdy rocznik ma swojego trenera przygotowania fizycznego, fizjoterapeutę i trzech trenerów. To jest norma. Do tego dochodzą kontenery ze sprzętem, diagnostyka. Takie warunki ma na przykład Tomasz Wałdoch (Schalke 04), a podkreślam, że chodzi o kategorię wiekową U-14.

Ale tutaj już wkraczamy w rozmowę o możliwościach finansowych. Na tej płaszczyźnie jeszcze nie mamy szans rywalizować z zachodnimi klubami. My dopiero się tu wprowadzamy, to wszystko raczkuje. Wiele spraw musimy załatwiać dzięki znajomościom, prywatnie. Tak właśnie udało nam się dojść do AWF-u w Katowicach. Tam zrobimy sobie grupę TOP Talent. Trenerzy wyznaczyli pod kątem piłkarskim zawodników i teraz moim zadaniem jest ocenienie ich przygotowania fizycznego. AWF wyszedł z propozycją, że nam pomoże w tym i przebada zawodników. My już swoje badania robimy i później łącząc sobie to wszystko wyjdzie nam wyselekcjonowana grupa pod kątem zarówno typowo piłkarskim, jak i przygotowania fizycznego. Oczywiście nie pomijamy pozostałych zawodników, będziemy stale ich postępy monitorować, bo może się okazać, że nieoszlifowany talent jest w tej niewyselekcjonowanej, szerszej grupce. Zaryzykujesz stwierdzenie, że chłopcy z Polski, nie są gorsi piłkarsko, ale mają gorsze warunki? Można stwierdzić, że zagranicą chłopcy mają lepsze warunki, dzięki czemu przewyższają naszych umiejętnościami. Widzę chłopaków z Niemiec i tych u nas. Niedawno przeprowadzaliśmy testy wytrzymałościowe. Dla przykładu kilka dni temu zrobiliśmy je dla grupy 14-latków. Czasy testów były o 10 sekund gorsze w porównaniu z ich rówieśnikami z Niemiec.

To można jeszcze poprawić?

Oczywiście, że można. To wynika z tego, że u nich tę koncepcję wprowadzają od 8-9-latków. Dzięki temu 14-latek biega szybciej, bo oni są 6 lat do przodu. Do jakiego wieku poprawa motoryki jest możliwa?

Wszystko zależy od danej zdolności motorycznej. Im szybciej się zacznie, tym łatwiej będzie zawodnika prowadzić. W Niemczech nauczyłem się tego, że od wieku 14 lat powinno się już powoli wprowadzać trening ukierunkowany na dyscyplinę. Do 14. roku życia jest ogólne przygotowanie motoryczne, później trzeba już ukierunkowywać zawodnika na naszą dyscyplinę, a te wybitne jednostki przygotowywać do gry na wybranych pozycjach. To jest ta tajemnicza reforma szkolenia, o której w Polsce się tyle dyskutuje, która miałaby nam pomóc dogonić Europę? Jak przyjechałem do Polski z Niemiec rozmawiałem z Tomaszem Hajto i Tomaszem Wałdochem. Oni piłkarsko wychowali się w Niemczech i tam wszystko jest ujednolicone. Już od dolnego szczebla dzieci, aż po samą górę mają odpowiednie testy. Kluby zrzeszone w niemieckim związku piłki nożnej są zobligowane przeprowadzać je co dwa-trzy miesiące . To tak jakby u nas w Krakowie do MZPN spływały testy, tam były analizowane przez trenerów, fizjoterapeutów i trenerów przygotowania motorycznego. Tam byłaby tworzona kadra, z której te wyniki byłyby wysyłane do Warszawy. Z tego znowu tworzyłaby się kadra konsultacyjna. Tam to wszystko jest ujednolicone. U nas niestety nie ma takich testów z przygotowania fizycznego i motorycznego wcale.

Brakuje stanowczego przykładu z góry? Z PZPN-u?

U nas fizjoterapia sportowa dopiero raczkuje. Są pierwsze konferencje z tej dziedziny, ale nie ma stworzonego szkieletu, który musiałyby przyjąć wszystkie akademie i kluby. Nie mówię, że każdy klub powinien robić to samo, bo można mieć różną wizję. Jednak powinno to być ujednolicone, tak jak jest w Niemczech. Tam każdy klub dostaje gwiazdki za swoją akademię. Ocenia się bazę, trenerów i ich wyszkolenie, sprzęt oraz filozofię. Dzięki gwiazdkom każdy klub dostaje z DFB określoną kwotę pieniężną. U nas tego nie ma.

Ile dałbyś gwiazdek Wiśle?

Powiem inaczej – obserwuję to, co się dzieje w innych klubach ekstraklasy, jak tam pracują z młodzieżą. Wszyscy mówią o Legii i jej wysokim budżecie przeznaczonym na młodzież. I, faktycznie, przyznać muszę, że Legia jest obecnie krok przed nami. Ale jak na te warunki, jakie oni mają… Mogę powiedzieć, że znając ludzi, którzy pracują w Akademii Wisły, którzy są oddani swojej pracy, ambitni, wykształceni, że te środki pieniężne wykorzystane zostałyby przez nas na pewno lepiej.

Jest możliwość „produkowania” takich piłkarzy jak Julian Draxler, którego miałeś możliwość oglądać od jego najmłodszych lat?

Obserwowałem go i wiecie, na co wtedy zwróciłem szczególną uwagę? Tam pierwsza drużyna, rezerwy i akademia ściśle ze sobą współpracują. Menadżer pierwszej drużyny cały czas miał kontakt z trenerami motorycznymi, fizjoterapeutami i trenerami z Knappenschmiede (Akademia Schalke 04 – przyp. red.). I był właśnie ten Draxler. Miał zindywidualizowane treningi: techniczne i motoryczne. Dla niego były prowadzone osobne arkusze diagnostyczne z których wynikało, iż może przechodzić do wyższych drużyn. Można powiedzieć, że był wzorcowym przykładem współpracy między wszystkimi kolejnymi drużynami wewnątrz firmy. Tutaj tego nie ma, nie ma tej płynności. Manuel Neuer – fenomen czy efekt szkolenia bramkarzy w S04?

Tam dużo większą rolę przywiązuje się do przypisywania zawodników do konkretnych pozycji. W Akademii Wisły też będziemy sobie to wprowadzać w późniejszym okresie, ponieważ piłkarz już jako nastolatek powinien być tak określany. Bramkarze mają zintegrowany trening bramkarski, ale zdecydowana większość czasu to wszechstronny trening piłkarski z piłkarzami z pola. Każdy gra na różnych pozycjach, żeby pod względem rozwoju fizycznego i piłkarskiego rozwijać się wszechstronnie. Dopiero później wprowadza się te specjalizacje bramkarskie. Bardzo to jest zindywidualizowane. Bramkarze zaczynają trening wcześniej, wtedy doskonalę grę na swojej pozycji, a później dołączają do zawodników z pola. Do tego też w Akademii w końcu dojdziemy.

W Polsce często się mówi, że młody zawodnik który wchodzi do pierwszej drużyny może mieć wahania formy – to jest mit czy fakt? To jest fakt. Przeskok z piłki młodzieżowej do seniorskiej jest ogromny. Tutaj znowu wszystko się sprowadza do tego, że trzeba zindywidualizować trening takiego zawodnika. Od tego wiele zależy, trzeba też powoli go wprowadzać. Taki zawodnik nie ma doświadczenia, cwaniactwa, nie do końca wie jak szafować siłami. Ci starsi wiedzą, kiedy trzeba odpocząć, zrobić sobie przerwę i żeby nie spowodowało to kłopotów drużyny na boisku. Jak rozmawiam z zawodnikami czy trenerami w Niemczech, to oni wiedzą, że zawodnik młody chce dobiec do każdej piłki i g rać jak najwięcej grać – tak jak to w juniorskich rozgrywkach. W seniorach każdy ma konkretne zadania, które musi wykonać w 100% i na tym się głównie koncentrować. Można zauważyć, że zawodnicy na Zachodzie grają więcej meczów i mają więcej siły. Zindywidualizowanie treningu daje siłę na częstsze granie? Tam od samego początku zawodnicy są prowadzi pod względem atletycznym, przygotowania fizycznego. Zawodnicy są przygotowanie na solidny wysiłek. U nas tego nie ma. Piłkarza są słabo przygotowani. Wisła zmierza w tę stronę?

Jak najbardziej, chcemy iść w tym kierunku. Uruchomiliśmy wiele kontaktów jeśli chodzi o diagnostykę i przygotowanie fizyczne i zamierzamy iść do przodu. Wiadomo, że to wszystko odbiega jeszcze od norm europejskich, ale to kwestia kilku lat. Powoli będziemy to wprowadzać, mamy główny zarys co chcemy zrobić. Pomogli mi z tym fizjoterapeuci i trenerzy z Niemiec – Oliver Schmidtlein (Bayern Monachium) oraz dr Christos Papadopoulos (Schalke 04) – wszystko z nimi omawiam. Wykazują oni niesamowitą cierpliwość, za co jestem im bardzo wdzięczny. Ciągle jeżdżę na różne seminaria i kursy w Niemczech. Chcę się cały czas doszkalać. Mówiąc krótko: profesjonalista.

Chcę, żeby wszystko było zrobione perfekcyjnie i profesjonalnie. Po meczu Polska – Niemcy rozmawiałem z fizjoterapeutą naszej kadry. Obraz po meczu był dramatyczny. Niemcy wyszli bez problemu z szatni i widać było po nich, że nie mają żadnych problemów zdrowotnych. Oczywiście byli wkurzeni bo przegrali, ale fizycznie mieli luz. A nasi leżeli i ze zmęczenia patrzyli w jeden punkt…

Widać to było później w meczu ze Szkocją. Dało się te wszystkie siły zregenerować?

Generalnie, regeneracja powinna nastąpić w pełni po 48 godzinach. U niektórych nie nastąpiła, co było widać na boisku. Trzech zawodników nie zagrało ze względu na kontuzje mięśniowe. Właśnie na tym konkretnym przypadku widać przepaść pomiędzy przygotowaniem fizycznym Niemców, a Polaków. Miałem okazję rozmawiać o tym z Draxlerem. Powiedział mi, że oni mają indywidualny trening biegowy, robią wtedy około 30 km poza treningiem, indywidualnie w mikrocyklu. Każdy zawodnik musi wybiegać kilometry, musi poćwiczyć na siłowni. Trening to jedno i na nim musisz zrobić jak najwięcej z piłkami. Tam każdy ma zindywidualizowany trening fizyczny, a nie jest tak, że masz dwie godziny treningu i do domu. Oni przyjeżdżają rano, wyjeżdżają wieczorem. Mają czas na regenerację, mają pokoje do Play Station, sale kinowe. Cały dzień mają co robić. Mają bardzo rozbudowany plan dnia, znacznie wykraczający poza trening.

Ale znowu się to sprowadza do rozmowy o pieniądzach, których w Niemczech jest po prostu o wiele więcej.

Różnica infrastrukturalna między Bayernem, Schalke 04 czy 1. FC Köln, a Polską jest oczywiście ogromna. W Bayernie każdy rocznik ma osobne boisko. Ma też swój kontener ze sprzętem. Jest widoczna różnica, ale tam przykładana jest waga do najdrobniejszych detali. Prosty przykład – tam seniorzy są zobligowani, żeby po treningu schodzić na treningi dzieci czy młodzieży i z nimi chwilę poćwiczyć, dać wskazówki czy nawet psychicznie ich podbudować. Chwile z nimi trenują, wymieniają się doświadczeniami, opowiadają jak to było, kiedy oni byli młodzi. To jest wielkość klubu i troska aby wszyscy byli zintegrowani.

Wracając do indywidualnych treningów. Jest to wprowadzane w Polsce? Nie wiem jak to wygląda w innych akademiach. Wiem jak to wygląda w Niemczech i my to wprowadzamy. Mamy grupę Top Talent. Od którego rocznika jest ta grupa?

Od rocznika 2005, czyli drużyna U-10. Zawodnicy są wyselekcjonowani przez trenerów. Następnie kierowani są do fizjoterapeutów, żeby ocenić ich pod względem motorycznym i funkcjonalnym. Jest selekcja, badania i testy aby wskazać nam grupę zawodników, którzy nam zostają i to są te diamenty, które trzeba oszlifować. Mówisz o chłopakach bardzo młodych. Wiadomo – kilka ostatnich lat zostało zaniedbanych, mówił o tym w wywiadzie Dariusz Marzec – ale faktem jest, że w rocznikach starszych są zawodnicy, z których w przyszłości może być spory pożytek. Czy w takim przypadku wprowadzenie im indywidualnego treningu wchodzi w grę czy po prostu odcinamy się i stawiamy na szkolenie od podstaw?

Jak najbardziej wchodzi w grę. Niedawno robiliśmy testy wytrzymałości szybkościowej i widać, że jest paru chłopaków, którzy mają ogromny potencjał. Będziemy prowadzić ich indywidualnie. Każdy zawodnik Akademii będzie miał prowadzone odpowiednie testy drużynowe jeśli chodzi o motorykę. Będziemy zawodników dzielić na podgrupy, zawodnicy nie będą wrzucani do jednego worka. Chcemy, żeby to miało ręce i nogi, żeby zawodnicy pracowali na tych obciążeniach, które są dla nich skuteczne. Musimy też pamiętać o tym, że to są młode organizmy, które się rozwijają, więc nie możemy żadnego pominąć. Będziemy kłaść akcent na jednostki, wybitne jednostki z grupy TOP Talent, bo to jest dla nas cel, ale będziemy monitorować każdego zawodnika, bo każdy może do tej grupy trafić.

Zajmujesz się rehatreningiem. Na czym to polega? Ciężko jakąkolwiek informację o tej formie treningu znaleźć.

W Polsce tej funkcji nie ma. W Niemczech jest to osobna specjalizacja. Mówiąc krótko: jest to trening prewencyjny i poprowadzenie zawodnika po kontuzji. Tam zawodnik, który ma kontuzje trafia do kliniki przy klubie, tam jest prowadzony. Cały czas z fizjoterapeutą i rehatrenerem koncepcja rehabilitacji jest omawiana. Rehatrener wprowadza takiego zawodnika w obciążenia pierwszej drużyny i później oddaje go do treningu typowo fizycznego i drużynowego. Można powiedzieć, że przeprowadza zawodnika od kontuzji, przez poszczególne etapy do pełnej sprawności. Wprowadzamy schematy prewencyjne, prowadzimy testy podwyższonego ryzyka, wprowadzamy zawodników w odpowiednie grupy jeśli chodzi o ryzyko kontuzji i tam są odpowiednie schematy wprowadzane w trakcie zajęć i tych indywidualnych treningów.

Metody ćwiczeń wyglądają inaczej niż u nas? Czy da się przenieść te ćwiczenia do nas?

Tego jest mnóstwo. Ja czasami mam problem z nazwaniem pewnych ćwiczeń, ponieważ odpowiednika polskiego nie ma. W Niemczech opracowania pewnych metod treningowych są już od dawna, tak jak na przykład sensomotoryka czy cały trening funkcjonalny. Przewróciło to postrzeganie przygotowania fizycznego do góry nogami. Coś co w Niemczech działa od przeszło 10 lat, w Polsce dopiero jest wprowadzane.

Może się narażę tą wypowiedzą, ale trzeba mówić wprost. Wszystko sprowadzam z Niemiec, czy to są książki – chyba tylko dwie pozycje mam polskie – czy inne pomoce dydaktyczne. Ostatnio miałem okazję spotkać się ze sztabem reprezentacji Niemiec. W rozmowie nasunęli mi jakaś myśl, i od razu można było znaleźć opracowanie, które tą koncepcję przybliży. Pozwoli ten szkielet przygotowań wdrożyć w Akademii.

Czy jest możliwość współpracy z takimi drużynami jak Schalke 04?

Ja od razu tutaj mówiłem trenerom, że istnieje taka szansa, musimy tylko zwrócić się z prośbą do nich. Możemy nakreślić plan takiej współpracy i go zaproponować. Widzę to na swoim przykładzie – jak mam jakiś problem to kontaktuję się z Christosem Papadopoulosem i zawsze mogę liczyć na jego życzliwość. Wiadomo – nie da mi odpowiedniej recepty, bo wszystko trzeba przenieść na realia polskie. Ale podsunie jakąś myśl, która mnie naprowadzi na właściwe rozwiązanie. Będziemy rozwijali takie kontakty wspólnie z pracownikami Akademii. Musimy u nas wprowadzać wzorce z takich klubów jak chociażby Schalke, również na inne płaszczyzny – organizacyjną czy szkoleniową – aby dogonić światową czołówkę.

Rozmawiali Mateusz Kostecki i Piotr Truchlewski.

Źródło: akademiawisly.pl

Jakub Sage odchodzi z Akademii

14/12/2017

Koniec roku kalendarzowego i świąteczny okres niestety przynosi nam też rozstania. Po blisko czterech latach współpracy z Wisłą Kraków żegna się Jakub Sage, dotychczasowy trener przygotowania motorycznego w dwóch najstarszych rocznikach Akademii.

Jakub Sage dołączył do Akademii w czerwcu 2014 roku. Od razu dał się poznać jako pracowita osoba, która wniosła powiew świeżości w struktury powstającej dopiero Akademii. Od tego momentu koordynował pracę najstarszych roczników, bazując na doświadczeniu nabytym w Niemczech. Z zadania zbudowania trzonu przygotowania motorycznego wywiązał się dobrze, na tyle, że styczeń 2016 zaczął z pierwszą drużyną Wisły Kraków, jako trener przygotowania fizycznego. Pracował krótko, bo w marcu, tuż po zwolnieniu Tadeusza Pawłowskiego, odszedł ze sztabu. Do Akademii wrócił latem i pracował przez półtora roku. Decyzja o odejściu była decyzją trenera, któremu dziękujemy za ten bardzo długi okres pracy na rzecz wiślackiej młodzieży. Powodzenia w nowym miejscu pracy!

Sage: „Na zachodzie są tacy sami ludzie. Musimy tylko dawać z siebie wszystko”

– Chciałem podziękować za te cztery sezony. To był dla mnie ogromny zaszczyt móc pracować w barwach jednego z największych klubów w Polsce. Szczególne podziękowania dla osób, które mnie tu ściągnęły, czyli przede wszystkim dla Rafała Wisłockiego oraz osób, które były tu od samego początku. Podziękowania też dla wszystkich zawodników, z którymi miałem okazję pracować, jeździć na obozy, turnieje, zaczynając od pierwszej drużyny Wisły, a na najmłodszych rocznikach kończąc. Wiele się od Was nauczyłem i mam nadzieję, że Wasze kariery rozwiną się tak jakbyście sobie tego życzyli. Zawsze będę miał ogromny szacunek do Wisły, bo dała mi możliwość debiutu w ekstraklasie i pracy z najlepszymi chłopakami w kraju. Rozwinąłem się przy Was nie tylko jako trener, ale też jako człowiek. Dziękuje raz jeszcze i powodzenia – powiedział na zakończenie trener Sage.

Źródło: akademiawisly.pl