Jerzy Jurowicz
Z Historia Wisły
zdjęcie | |||||
narodowość | x | ||||
data urodzenia | 21.05.1920 | ||||
miejsce urodzenia | Kraków | ||||
data śmierci | 19.10.1989 | ||||
miejsce pochówku | Kraków | ||||
wzost/waga | x | ||||
pozycja | bramkarz | ||||
przebieg kariery | Wisła Kraków (1933-1955) | ||||
reprezentacja | 8-0 | ||||
sukcesy | Mistrz Polski 1949, 1950 | ||||
pseudonim | x | ||||
sezon | drużyna | mecze | bramki | ||
x | x | x | x | x | x |
Suma | x | x | x |
Jerzy Jurowicz we wspomnieniach Leszka Snopkowskiego, byłego wieloletniego kapitana "Białej Gwiazdy".
- To był jeden z najlepszych polskich bramkarzy. Ale mimo tej wysokiej oceny i jemu, takiemu mistrzowi, przytrafiały się błędy. Pamiętam mecz z ŁKS-em Łódź na naszym boisku: Jurek puścił piłkę do bramki z połowy boiska! Była wiosna, boisko zmarznięte, zawodnikowi ŁKS-u piłka zeszła z nogi (chciał zacentrować) - odbiła się od grudy zlodowaciałej ziemi i przeleciała nad Jurkiem. Do końca życia nie mógł o tym zapomnieć. Jurek był trochę bojaźliwy. Nieswojo czuł się na obcych boiskach, szczególnie gdy publika stała tuż za jego plecami. Na meczu z Górnikiem Knurów w pewnym momencie podbiegł do sędziego, trzymając w ręce pokaźny kamień. Mówił, że boi się, iż go zabiją, bo rzucają w jego kierunku kamieniami. W Tarnowie, podczas meczu z Tarnovią, dostał czymś w głowę - padł na ziemię jak ścięty, tracąc przytomność. Gra została przerwana, człowiek udzielający mu pomocy wlał mu parę kropel soku cytrynowego do ust i Jurek oprzytomniał. Krzyknął nawet: "A nie macie trochę cukru?".
Po zakończeniu kariery sportowej pracował w drukarni jako chemigraf. W 1987 roku oznaczony przez Redakcję "Tempa" i Uniwersytet Jagielloński medalem "Kalos Kagathos.
Źródło: Gazeta Wyborcza, R. Pyjos - Nekrologi...