Jordi Jodar

Z Historia Wisły

(Przekierowano z Jordi Jódar Comas)
Jordi Jodar w sezonie 2016/2017.Foto: wisla.krakow.pl
Jordi Jodar w sezonie 2016/2017.
Foto: wisla.krakow.pl

Jordi Jodar - trener przygotowania fizycznego zawodników Wisły Kraków w sztabie Francisco Gonzáleza od stycznia 2017 roku.

Hiszpańscy szkoleniowcy pracowali wcześniej razem. Ponadto Jordi Jodar ma za sobą azjatyckie doświadczenia, w Hongkongu zajmował się zespołem Kitchee SC.


Artykuły. Wywiady

Jodar: Wiedzieć dokąd zmierzamy

Data publikacji: 23-01-2017 16:07


„To istotne, aby być świadomym ścieżki, którą chce się podążać. Metodologia jest bardzo elastyczna i zmienna. Ciągle musisz aktualizować wiedzę, przyswajać nowe tematy. Modyfikować swoje podejście i decydować, z czego najlepiej skorzystać w konkretnej sytuacji” - mówi o swoim warsztacie szkoleniowym Jordi Jódar Comas, nowy trener przygotowania fizycznego Wisły Kraków, który pod Wawel przeniósł się z… Hongkongu!

Kiedy poznali się Panowie z trenerem Ramirezem?

Znamy się od wielu lat. Mieliśmy szczęście, że mogliśmy wielokrotnie pracować razem. Docieraliśmy się, wiemy czego możemy się po sobie spodziewać. A w świecie futbolu taka zgodna współpraca to z mojej perspektywy wielka zaleta.

Skąd pomysł, by połączyć siły w Wiśle i jak zareagował Pan na tę ideę?

Jako że mieliśmy już okazję niejednokrotnie współpracować, mimo że byłem zaangażowany w inny projekt, Kiko zadzwonił do mnie po otrzymaniu oferty z Wisły. Przedstawił pracę w Krakowie jako interesujący projekt i dużą szansę na płaszczyźnie sportowej. Po takiej propozycji zweryfikowałem wcześniejsze plany.

Interesuje się Pan też pracą z bramkarzami i skautingiem? Takie informacje znalazłem na Pana profilu facebookowym.

Przez wiele lat, podczas których pracuję w futbolu, był jeden sezon kiedy trenowałem bramkarzy i inny gdy brakowało członków sztabu szkoleniowego, więc wówczas łączyłem moje obowiązki z tymi skautingowymi.

Ostatnio był Pan trenerem w Hongkongu. Jaki jest tam poziom sportowy?

Szczerze mówiąc, Hongkong to odmienna rzeczywistość w porównaniu z realiami europejskimi. Mocno stawiają na piłkę nożną, a poziom futbolu poszedł znacznie w górę w zestawieniu z poprzednimi latami.

A codzienne życie?

Było bardzo pozytywne, byłem zadowolony. Klimat jest korzystny, ludzie otwarci i sympatyczni. Każdy mówi po angielsku, gdyż wcześniej była to angielska kolonia. To wszystko sprawiło, że bez problemów przestawiłem się na życie tam.

Sam w przeszłości również grał Pan w piłkę?

Kiedy byłem bardzo młody, oczywiście grałem. Byłem pracowity i bardzo zdyscyplinowany. W pewnym wieku chciałem zdobywać wiedzę pod kątem pracy trenera przygotowania fizycznego. Wiedziałem, że trudno byłoby mi zarabiać na życie w roli piłkarza, stąd przekierowałem swoje wysiłki na inny tor.

Jakie są Pana filozofia i wizja pracy szkoleniowej?

Jeśli wchodzi się do tego piłkarskiego świata, trzeba mieć świadomość, że nie jest to łatwy kawałek chleba. Jednego dnia jesteś tutaj, kolejnego gdzieś indziej. W tym sensie nie jest to zbyt stabilna dziedzina. Dlatego uważam, że to istotne, aby być świadomym ścieżki, którą chce się podążać. W moim przypadku wybrałem drogę związaną z przygotowaniem fizycznym. Metodologia jest bardzo elastyczna i zmienna. Ciągle musisz aktualizować wiedzę, przyswajać nowe tematy. Modyfikować swoje podejście i decydować, z czego najlepiej skorzystać w konkretnej sytuacji.

Jakie były punkty zwrotne w Pana karierze?

Miałem szczęście, że po zakończeniu kariery piłkarskiej wraz ze współpracą z Kiko otworzyły mi się drzwi do profesjonalnej pracy trenerskiej. Zaczynaliśmy na poziomie najstarszych drużyn młodzieżowych. Awansowaliśmy do najwyższej kategorii w krajowej piłce z ekipą U-19. Rozegraliśmy bardzo dobry sezon, występowaliśmy w Pucharze Króla, rywalizując z czołowymi drużynami w Hiszpanii, takimi jak Valencia, Villareal, Murcia. To było wartościowe doświadczenie. Z młodymi zawodnikami graliśmy na trzecim poziomie rozgrywkowym w Hiszpanii. Dostaliśmy się nawet do play-offów, ale w decydującym spotkaniu ostatni rzut karny zadecydował o braku awansu. A wcześniej również w CE L’Hospitalet z Kiko mieliśmy udany sezon. Był to ciekawy projekt sportowy, który sporo mi dał.

Jest Pan Katalończykiem. Kibicem Barçy?

Prawda jest taka, że jeżeli jesteś Katalończykiem i interesujesz się futbolem, FC Barcelona to ekipa, którą śledzisz, prezentująca wspaniały futbol. To w końcu jedna z najlepszych drużyn świata, co do tego nie ma wątpliwości.

Pana celem jest to, by pewnego dnia pracować przy Camp Nou?

Nigdy nie wiadomo, gdzie możesz się znaleźć. Teraz myślę tylko o Wiśle. O tym, by wnieść do zespołu tak wiele, jak tylko będę w stanie. Abyśmy mogli walczyć o najwyższe cele. Krok po kroku. Nie wybiegam zbyt daleko w przyszłość. Dla mnie najistotniejsze jest to, co dzieje się aktualnie.

Rozmawiał Damian Juszczyk

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl