Jubileusz 80-lecia

Z Historia Wisły

Ze zbiorów prywatnych Barbary i Zbigniewa Szpytów.
Ze zbiorów prywatnych Barbary i Zbigniewa Szpytów.
Ze zbiorów prywatnych Barbary i Zbigniewa Szpytów.
Ze zbiorów prywatnych Barbary i Zbigniewa Szpytów.

Spis treści

Jubileusz w prasie

  • Jubileuszowe propozycje Wisły - 1985
  • „Dziennik Polski” nr 112. Program Tygodnia Sportu Wiślackiego.
  • „Dziennik Polski” nr 142. Zakończenie tygodnia Sportu Wiślackiego.
  • „Dziennik Polski” nr 152. Wisła organizuje jubileuszowy konkurs rysunkowo-malarski.
  • „Dziennik Polski” nr 194. O konkursie na jubileuszowy plakat.
  • „Dziennik Polski” nr 197, 210, 215, 224, 227. Wybór 10 najlepszych sportowców 80-lecia Wisły.
  • „Dziennik Polski” nr 205. Kandydaci na najlepszych sportowców 80-lecia.
  • „Dziennik Polski” nr 218. Atrakcje jubileuszu.
  • Atrakcje jubileuszu Wisły - 1986
  • „Dziennik Polski” nr 216. 20.09. Bieg uliczny 80-lecia „Białej Gwiazdy” .
    • „Dziennik Polski” nr 220. 20.09. Bieg uliczny 80-lecia „Białej Gwiazdy”: 4. Zbigniew Pierzynka.
  • Wisła - Dynamo Moskwa - 1986
  • Za wysokie progi - 1986
  • Jubileuszowe imprezy Wisły - 1986

Pamiątki

Relacje prasowe

Gazeta Krakowska. 1985, nr 45 (22 II) nr 11232

Już działa Komitet Jubileuszowy 80-lecia GTS Wisła

W przyszłym roku jeden i najbardziej zasłużonych polskich klubów — GTS Wisła obchodzić będzie jubileusz 80-lecia. Na wczorajszym Walnym Zebraniu Rady Towarzystwa, które prowadził przewodniczący tejże Rady, prezydent m. Krakowa Tadeusz Salwa — poinformowano. iż działa już Komitet Obchodów Jubileuszu 80-lecia istnienia Wisły. Na czele Komitetu stoi wieloletni działacz klubowy płk Stanisław Żmudziński. Jubileusz Wisły będzie wielkim świętem nie tylko krakowskiego sportu. Komitet Jubileuszowy opracował już szeroki program obchodów. Kulminacyjnym punktem jubileuszu ma być wielka impreza na stadionie głównym w październiku 1986 r. połączona prawdopodobnie z ciekawym meczem piłkarskim.

Przewiduje się wydanie okolicznościowych pamiątek, medali, plakatów, folderów.

Na wczorajszym posiedzeniu Rady Towarzystwa zaapelowano o pomoc dla tego wielce zasłużonego dla miasta klubu. A przed Wisłą stoją w najbliższym czasie poważne zadanie. Jeśli klub myśli o obronie wysokich pozycji w sporcie polskim musi ulec poprawie i zmodernizowaniu baza treningowa.

Jednym z najważniejszych zadań jest kapitalna przebudowa głównego stadionu piłkarskiego, planuje się m. in. wzniesienie nowych trybun z konstrukcji żelbetowych, pod trybunami powstanie nowoczesne zaplecze socjalno-lekarskie.

W planie jest także remont budynku klubowego, basenu krytego. Niestety na te wszystkie inwestycje nie ma w tej chwili pełnego pokrycia finansowego, stąd apel Rady do krakowskich zakładów pracy i Instytucji o wsparcie finansowe klubu.

Pierwsze deklaracje o pomocy podły na wczorajszym posiedzeniu. W obradach uczestniczył także sekretarz KK PZPR Władysław Kaczmarek.

(ANS)

Gazeta Krakowska. 1985, nr 303 (30 XII) nr 11490

Premier Zbigniew Messner protektorem jubileuszu Wisły

Jak wiadomo w 1986 roku Gwardyjskie Towarzystwo Sportowe „WISŁA” Obchodzić będzie jubileusz 80-lecia istnienia. Informowaliśmy jut o założeniach jubileuszu, który jak podkreślają władze klubu — ma być skromny, ale godny.

Podczas ostatniego uroczystego posiedzenia Zarządu GTS „Wisła” w którym uczestniczył przewodniczący Rady Towarzystwa klubu, prezydent miasta Krakowa Tadeusz Salwa, omówiono program uroczystości jubileuszowych. Miło nam donieść, że protektorat nad jubileuszem przejął premier PRL, prof. ZBIGNIEW MESSNER.

Natomiast na czele Komitetu Honorowego stanął minister spraw wewnętrznych gen. broni CZESŁAW KISZCZAK.

Uroczystości jubileuszowe Wisły będą świętem całego sportowego Krakowa.

Wisła chce stać się ponownie klubem całego miasta, otwartym dla wszystkich, a nie tylko klubem resortowym. Podczas niedawnej konferencji prasowej w Wiśle prezes gen. Jerzy Gruba powiedział wprost: „bramy klubu są otwarte dla wszystkich. Potrzeba nam działaczy ofiarnych, z inicjatywą, pomysłami.” Temu celowi służyć mają zmiany dokonane w Prezydium Towarzystwa.



Gazeta Krakowska. 1986, nr 97 (25 IV) = nr 11588

Ogólnopolski konkurs otwarty na plakat sportowy z okazji 80-lecia GTS „Wisła” w Krakowie

Organizatorzy pragną uzyskać plakaty o wysokich walorach artystycznych, propagujących sport w szerokim tego słowa rozumieniu w aspekcie 80-lecia powstania i działalności GTS „Wisła" w Krakowie.

W konkursie mogą brać udział artyści plastycy profesjonalni, dyplomanci wyższych uczelni plastycznych i studenci lat dyplomowych tych uczelni Termin składania prac upływa z dniem 15 lipca 1986 n Adres: Krajowa Agencja Wydawnicza, ul Floriańska 33, 31-019 Kraków.

Regulamin konkursu można uzyskać w oddziałach KAW oraz „Sztuki Polskiej”.

Informacji udziela sekretarz konkursu art. graf. Aleksander Kornijasz, osobiście lub telefonicznie: Krajowa Agencja Wydawnicza t Krakowie. ul. Floriańska 33, tel 22-64-24, 22-48-17.


Gazeta Krakowska. 1986, nr 113 (15 V) = nr 11604

Jubileusz „Wisły“ świętem polskiego sportu

(INF. WŁ.) W tym roku je den z najbardziej zasłużonych klubów sportowych nie tylko w Krakowie — GTS Wisła obchodzi swoje 80-lecie. Na wczorajszej konferencji prasowej przypomniano, iż protektorat nad uroczystościami jubileuszowymi objął premier Zbigniew Messner. Poinformowano też o skompletowaniu Komitetu Honorowego, na czele którego stoi minister spraw wewnętrznych generał Czesław Kiszczak. W skład Komitetu weszli: Mieczysław Balcer — ongiś świetny piłkarz i lekkoatleta, generał Józef Chomętowski — przewodniczący Rady Sportu MSW, Józef Gajewicz — I sekretarz KK PZPR, Mieczysław Gracz — wielokrotny reprezentant w piłce nożnej gen Jerzy Gruba — prezes Wisły, prof. Henryk Jabłoński — przewodniczący Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa, Mieczysław Jezierski — b. piłkarz, wielce zasłużony trener. Jerzy Jurowicz — znakomity bramkarz, Bolesław Kapitan — przewodniczący GKKFiT, Apolinary Kozub — przewodniczący Rady Narodowej m. Krakowa, Józefa Ledwig — znakomita siatkarka, medalistka olimpijska, Marian Woyna-Orlewicz — były reprezentant Polski w narciarstwie i wieloletni trener, Halina Oszast — świetna koszykarka i trenerka, Tadeusz Salwa — prezydent m. Krakowa, Paweł Stok — wielokrotny reprezentant Polski w koszykówce i Tadeusz Zachariasiewicz — wiceminister kultury i sztuki.

Pierwsza część uroczystości jubileuszowych rozpocznie się już w czerwcu i będzie adresowana głównie do młodzieży. W dniach od 9 do 16 czerwca br. zorganizowany zostanie tradycyjny „Tydzień Sportu Wiślackiego” w dziewięciu dyscyplinach sportowych. Organizatorzy zapraszają krakowską młodzież do udziału w imprezie, do 25 maja można jeszcze zgłaszać w sekretariacie klubu szkolne drużyny koszykówki dziewcząt i chłopców, siatkówki dziewcząt, a także do zawodów lekkoatletycznych. W ramach „Tygodnia" odbędzie się też Piłkarski Turniej Drużyn Niezrzeszonych, organizowany wspólnie z naszą redakcją, a który w tym roku z uwagi na Mistrzostwa Świata nazwany został wiślackim „Mini-mundialem”.

Jesienią (we wrześniu i październiku) przewidziano szereg imprez sportowych, najciekawiej zapowiadają się mistrzostwa pionów gwardyjskich KDL w siatkówce kobiet, a także międzynarodowe turnieje w judo, koszykówce kobiet i mężczyzn, gimnastyce, boksie. Dużą atrakcją będzie bieg uliczny na 10 km z Rynku Głównego na stadion Wisły z udziałem całej czołówki krajowej. Klamrą spinającą uroczystości jubileuszowe będzie akademia w hali Wisły, w czasie której klub otrzyma nowy sztandar, ufundowany z funduszy społecznych.

(ANS)

Gazeta Krakowska. 1986, nr 140 (17 VI) nr 11631

W dniach od 7 do 15 czerwca zorganizowane zostały liczne zawody sportowe w ramach dorocznego „Tygodnia Sportu Wiślackiego”, obchodzonego w tym roku szczególnie uroczyście, bo będącego jedną z wielu imprez jubileuszowych z okazji 80-lecia GTS Wisła.

W imprezach wzięło udział 1700 osób. Zorganizowano zawody w lii dyscyplinach sportowych. „I w zawodach gimnastyczny? - pod hasłem „Baw się razem _nami” wzięły udział dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 5, odbyły się też pokazy w wykonaniu zawodniczek sekcji gimnastycznej klubu. W turnieju judo wystartowało 67 zawodników z Krakowa, Zakopanego, Sułkowic i Myślenic. Zawody koszykówki dziewcząt wygrała Szkoła Podstawowa nr 112, a wśród chłopców Szkoła Podstawowa nr 34.

Z udziałem 310 uczennic i uczniów odbyły się zawody lekkoatletyczne szkół podstawowych i średnich, rozegrano konkurencje biegowe, skok w dal i rzut piłką lekarską. Najliczniej reprezentowane były: Szkoła Podstawowa z Brodła i VII Liceum Ogólnokształcące. Rozegrano turniej siatkówki im. J. Moszczaka. Zwyciężyła reprezentacja polskich juniorek przed Wisłą, Ponadto odbyły się zawody w pływaniu, strzelectwie, w szachach, w boksie oraz w piłce nożnej (Turniej Drużyn Niezrzeszonych i Turniej im. j.

Kohuta — wyniki podaliśmy we wczorajszym numerze „GK”), warto też dodać, że delegacja GTS Wisła odwiedziła mieszkającego w Poznaniu nestora sportowców tego klubu prof. M. Balcera, który ukończył właśnie 80 lat i złożyła mu życzenia oraz zaprosiła do udziału w uroczystościach jubileuszowych towarzystwa.

Uroczyste zakończenie Tygodnia Sportu Wiślickiego, połączone z rozdaniem nagród l występem zespołu „Małe Słowianki”, odbędzie się w bali Wisły w najbliższy czwartek o godz. 16.00. (tg)


Gazeta Krakowska. 1986, nr 216 (16 IX) nr 11707

80-lecie „Białej Gwiazdy”

Bieg uliczny i pokaz sprawności

Jak głoszą najstarsze kroniki, lekkoatletyka obok piłki nożnej, była pierwszą dyscypliną sportową uprawianą w krakowskiej Wiśle już w 1906 r. Sekcja powstała organizacyjnie w 18 lat później.

W pierwszych latach jej istnienia jak również w późniejszym okresie międzywojennym do najwybitniejszych zawodników należeli: S. Ziffer — długodystansowiec, olimpijczyk i rekordzista Polski. J. Ciepłówna — rekordzistka Polski na 200 m, M. Balcer — mistrz Polski w 10-boju.

W końcu lat 40. i w latach 50. powstała także silna drużyna, z której 2 zawodników startowało na olimpiadach: Z. Buhl w 1952 r. w sztafecie 4X100 m i R.

Muzyk w 1960 r. W biegu na 110 m ppł. Mistrzostwo Polski zaraz po wojnie zdobywali: J. Korosadowicz (chód), S. Widerski i T. Kwapień (biegi), R. Muzyk (płotki). W latach 60. i 70. lekkoatleci Wisły walczą ze zmiennym szczęściem w I lub II lidze. Największe sukcesy odnosili olimpijczycy: E. Katolikowa, wielokrotna mistrzyni i rekordzistka Polski, halowa mistrzyni Europy na 800 m, Z. Pierzynka, maratończyk wielokrotny mistrz Polski na długich dystansach.

11 razy mistrzynię Polski była C. Sokołowska w biegach średnich.

Z okazji jubileuszu 80-lecia Wisły odbędzie się w Krakowie 20 września bieg uliczny na 10 km. Bieg rozpocznie się o godz. 15 w Rynku Gł., zawodnicy pobiegną ulicami św. Anny, Podwale, Manifestu Lipcowego, wokół Błoń (2 okrążenia), 3 Maja, Piastowska, wzdłuż Rudawy, Al. Puszkina na stadion Wisły. W biegu mogą startować wszyscy chętni, którzy okażą ważne zaświadczenie lekarskie.

Zgłoszenia w klubie (tel. 101-527) przyjmowane będą nawet do dnia startu.

Tego samego dnia równocześnie o godz. 15 na stadionie Wisły rozpoczną się pokazy sprawności służby MO, żołnierzy VI PBPD oraz zawodników Wisły. W 2-godzinnej imprezie zobaczymy m.

In. pokaz musztry paradnej, skoki spadochronowe, popisy judoków i gimnastyczek, pokaz tresury psów, wystąpi też zespół artystyczny „Czasza”.

O godz. 15.40 nastąpi zakończenie biegu ulicznego na 10 km.

Echo Krakowa. 1986, nr 209 (27 X) nr 12255

Już Boy pisał, że krakowianie lubią i potrafią urządzać jubileusze. Stwierdzenie to znalazło swe pełne potwierdzenie w sobotni wieczór, gdy w hali przy ul.

Reymonta świętowano 80-lecie istnienia jednego z najstarszych, najbardziej zasłużonych dla polskiego sportu klubów — Wisły.

Założona w 1906 roku, miała w swej historii wiele wspaniałych chwil, sukcesów, miała i lata gorsze, ale zawsze odgrywała w ruchu sportowym wielką rolę, kształcąc i wychowując nie tylko znakomitych mistrzów boisk, ale i ludzi wielkiego charakteru, patriotów, wybitnych synów i córki naszego narodu.

Nic więc dziwnego, że jubileuszowa akademia zgromadziła tłumy ludzi wybitnych, że wiślackie święto stało się świętem całego polskiego sportu. Nic więc dziwnego, że prezes GTS Wisła, gen. Jerzy Gruba w swym okolicznościowym referacie przypomniał iż w okresie 80 lat istnienia Towarzystwa, wyrosła w nim cała plejada wspaniałych sportowców, trenerów, działaczy, że przez boiska, hale sportowe, bieżnie i narciarskie trasy przewinęły się dziesiątki tysięcy młodzieży, spośród których setki dostąpiły zaszczytu reprezentowania barw narodowych, a 62 sportowców związanych z Wisłą występowało na arenach olimpijskich (chwałę tych ostatnich uczczono, odsłaniając w sobotę tablicę z ich nazwiskami).

W historii klubu najwspanialsze osiągnięcia zanotowały koszykarki — szesnastokrotne mistrzynie Polski, siedem razy prymat krajowy wywalczali koszykarze, sześciokrotnie siatkarki, tyle samo razy palmę pierwszeństwa w kraju zdobywali piłkarze.

Dziś klub, zrzeszający w12 sekcjach z górą półtora tysiąca zawodniczek i zawodników przeżywa pewien regres, obniżyli poziom gry piłkarze, gorzej wiedzie się siatkarkom, koszykarzom, koszykarkom, bokserom, niemniej władze Towarzystwa liczą, iż uda się szybko ten niedobry okres przezwyciężyć. Wierzą w to także zawodnicy, czemu dał wyraz w bardzo pięknym wystąpieniu piłkarz „Białej gwiazdy” — Marek Motyka.

Było w czasie jubileuszowej akademii wiele chwil bardzo podniosłych, jak choćby ta kiedy prezydent Krakowa — Tadeusz Salwa wręczał prezesowi klubu sztandar ufundowany przez radę patronacką, której prezydent jest przewodniczącym, gdy dekorowano wiślaków bardzo wysokimi odznaczeniami państwowymi i resortowymi, gdy odczytywano życzenia od protektora jubileuszu, premiera Zbigniewa Messnera, który zawarł w nich nie tylko okolicznościowe stwierdzenia ale i swą osobistą, kibicowską, sympatię dla klubu, gdy zabierali głos przedstawiciele władz partyjnych i administracyjnych miasta, resortu spraw wewnętrznych, związków sportowych, gdy gratulacje składał Wiśle prezes Cracovii gdy na szyi wieloletniego prezesa klubu — Stanisława Żmudzińskiego pojawiła się wstęga Krzyża Komandorskiego Orderu Odrodzenia Polski, a Krzyże Oficerskie dostawali wychowawca wielu pokoleń piłkarskich Wisły Mieczysław Jezierski i Mieczysław Kossek: gdy wśród odznaczonych Krzyżem Kawalerskim pojawił się na podium m in. sławny i popularny w Krakowie Mieczysław „Messu” Gracz, gdy odbierali odznaczenia państwowe sportowcy, dziś reprezentujący wiślackie barwy. Było tych odznaczeń wiele: osiem Krzyży Kawalerskich siedem złotych. 19 srebrnych i 18 brązowych, było 18 odznaczeń .Zasłużony działacz kultury fizycznej” wiele innych: miasta, województwa, także medali klubowych dla najwybitniejszych sportowców, trenerów i działaczy.

Nie sposób w krótkiej relacji wymienić wszystkich, odnotować wszystkiego co działo się w czasie blisko dwugodzinnych uroczystości Dodajmy więc na koniec. że sztandar klubu został udekorowany złotą odznaką „Za zasługi dla ziemi krakowskiej” i dołączmy do tych wszystkich gratulacji i życzeń, także te od nas, od „Echa Krakowa”, życzenia jak najrychlejszego powrotu Wisły na najwyższe stopnie sportowej hierarchii w Polsce, życzenia wspaniałych sukcesów w rozgrywkach międzynarodowych takiej postawy, takiej gry wodniczek i zawodników z Białą Gwiazdą”, abyśmy mogli na łamach naszej gazety pisać zawsze o wiślackich występach w samych superlatywach, byśmy mogli, wraz z całym Krakowem, cieszyć się sportowymi osiągnięciami dostojnej jubilatki.

(lang)

Echo Krakowa. 1986, nr 180 (16 IX) nr 12226

TRWAJĄ obchody 80-lecia krakowskiej Wisły, jednym z głównych punktów programu będzie, w nadchodzącą sobotę 20 IX o godz. 15 wielka impreza na stadionie przy ul. Reymonta, na którą złożą się pokazy sprawności milicjantów, żołnierzy VI Pomorskiej Dywizji Powietrzno-Desantowej oraz sportowców tego klubu

Echo Krakowa. 1986, nr 208 (24/26 X) nr 12254

Krakowska Wisła obchodzi jutro swoje święto. Co prawda cały ten rok upływa pod znakiem jubileuszu 80-lecia. rozegrano już wiele ciekawych zawodów z tej okazji, jednak główna uroczystość odbędzie się w sobotnie popołudnie w klubowej hali przy ulicy Reymonta. W programie poza zwykły­ mi w takich razach punktami mówiącymi o historii, dorobku, planach, wspomnieniami c sławnych ludziach spod znaku „Białej gwiazdy” i jej najwspanialszych sukcesach, przewidziano także odsłonięcie honorowej tablicy „Chwała olimpijczykom” zawierającej nazwiska wszystkich sportowców Wisły, którzy dostąpili największego sportowego zaszczytu — uczestnictwa w Igrzyskach Olimpijskich.

W części artystycznej przewidziano występy doskonałego Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk” Początek akademii o godz. 17 PS. Karty wstępu na akademię jubileuszową są do odebrania jeszcze dziś do godz. 20, w sekretariacie klubu przy ul. Reymonta 22.

Gazeta Krakowska. 1986, nr 248 (23 X) nr 11739

Akademia z okazji 80-lecia Wisły

W sobotę, 25 bm. o godz. 17 w Domu Sportu przy ul. Reymonta 22, odbędzie się uroczysta akademia jubileuszowa z okazji 80-lecia GTS „Wisła”, na którą Komitet Organizacyjny jubileuszu serdecznie zaprasza wszystkich członków i sympatyków Towarzystwa. W części artystycznej akademii wystąpi Zespół Pieśni i Tańca „Śląsk”.

Gazeta Krakowska. 1986, nr 249 (24 X) nr 11740

Karty wstępu na akademię Wisły Wisła informuje, iż karty wstępu na uroczystą akademię z okazji 80-lecia klubu (w dniu 25 bm. o godz. 17, w części artystycznej wystąpi Zespół Pieśni i Tańca „Śląsk”) można odbierać w Domu Sportu, ul. Reymonta 22, dzisiaj w godz. 10—20.


Gazeta Krakowska. 1986, nr 250 (25/26 X) nr 11741

Z okazji jubileuszu 80-lecia „Białej Gwieździe” dużo sukcesów!

GTS WISŁA ma Już 80 lat! Dzisiaj tj. w sobotę odbędą się w Krakowie głównie uroczystości jubileuszowe, których punktem centralnym będzie akademia o godz. 17 w Domu Sportu przy ul. Reymonta 22.

Wisła narodziła się w 1906 roku, i jej początek dali oczy­ wiście piłkarze. W 1927 roku wiślacy zostali pierwszymi mistrzami nowo utworzonej ogólnopolskiej ligi, rok wcześniej zdobyli Puchar Polski.

Po zdobyciu pucharu 1926 r. znany malarz Vlastimil HOFMAN namalował swoją ukochaną drużynę — Wisłę, której był serdecznym kibicem. Pod skrzydłami bogini zwycięstwa trzymającej w rękach zdobyty puchar malarz rozmieścił autorów tegoż sukcesu. (Zdjęcie obrazu zamieszczamy obok.) Pierwszy z prawej — to Mieczysław BALCER, znakomity piłkarz i lekkoatleta (mistrz Polski w dziesięcioboju!). który snuje swoje wspomnienia o drużyniezlat20i30nastr.5.

Także na str. 5 w środku „Magazynu” znajdą Czytelnicy inne materiały poświęcone krakowskiej jubilatce.

Z okazji pięknego jubileuszu składamy wszystkim sportowcom, trenerom i działaczom Wisły jak najserdeczniejsze życzenia. Niech „BIAŁA GWIAZDA” zawsze świeci pełnym blaskiem! (ANS) Zdjęcie: W. KLAG


Gazeta Krakowska. 1986, nr 250 (25/26 X) nr 11741

ELŻBIETA

Gdy 1 lipca 1983 roku papowski serwis informacyjny przyniósł wiadomość, że czołowa polska lekkoatletka ELŻBIETA KATOLIKOWA nie żyje — nie mogłem początkowo w to uwierzyć. Miała 33 lata. Kilka tygodni przed tragicznym wypadkiem samochodowym, w którym zginęła, rozmawialiśmy na temat zbliżającego się sezonu. Zdawała sobie sprawę, że nadchodzi czas zakończenia kariery sportowej, ale jeszcze chciała trochę pobiegać. Chciała sukcesem zakończyć swe występy na bieżni. Wspomniała też o macierzyństwie. Nie ukrywała w naszej ostatniej rozmowie, że chciałaby zostać matką.

Bo do tej pory osobiste marzenia podporządkowała sportowi. Bieganie było dla Niej najważniejsze, ale zbliżał się czas przewartościowań. Niestety, wszystkie plany i pragnienia rozbiły się w jednej sekundzie o przydrożne drzewo.

Jej talent odkryto w 1968 r. podczas zawodów szkolnych. Zaczęła systematycznie trenować w warszawskim Starcie. Pierwsze sukcesy przyszły szybko. Podczas mistrzostw Polski juniorów wywalczyła dwa złote medale, poprawiła też rekord krajowy. Pojechała na mistrzostwa Europy juniorów do Odessy i w biegu na 400 m zajęła czwarte miejsce. Nie było wątpliwości, że Elżbieta Katolikowa ma olbrzymi talent.

Wyczerpujące, męczące treningi, liczne starty, nauka w szkole, a przy tym intensywnym trybie życia — niezbyt racjonalne odżywianie się, wszystko to odbiło się szybko na Jej zdrowiu. Musiała rozstać się z bieżnią, na pewien czas i rozpocząć leczenie. Po roku przerwy pojawiła się znów na treningach.

Zaczynała karierę sportową jakby po raz drugi. Na krajowych bieżniach była znów najlepsza, nie odnosiła jednak sukcesów w najważniejszych występach międzynarodowych.

Startowała na mistrzostwach Europy i na olimpiadzie, ale rywalki były od Niej szybsze.

Zaczęła biegać na 800 metrów i na tym dystansie czuła się najlepiej.

Na jednym ze zgrupowań poznała swego przyszłego męża Janusza. On występował w barwach bydgoskiego Zawiszy i był średniodystansowcem dobrej klasy. Postanowił zrezygnować z biegania i zostać Jej trenerem.

Pobrali się i przenieśli do Krakowa, do Wisły. Trenowali wspólnie, wyłamali się przez to ze szkolenia centralnego, co nie spodobało się lekkoatletycznej centrali i nie ułatwiano Jej życia. Spotykała się często z obojętnością, a nawet niechęcią, trafiała coraz częściej na nieprzewidziane przeszkody, „Chcę zrobić dobry wynik, pobić rekord świata, zdobywać medale, nie chcę być przeciętna" — powiedziała mi Elżbieta Katolikowa w jednej z pierwszych rozmów.

Na krajowych bieżniach była rzeczywiście bezkonkurencyjna. Wielokrotnie poprawiała rekordy Polski, m. in. na 800 m, 3 km, 1 000 m, 1 500 m, 400 m ppł., i w sztafecie 4x400 m.

W zagranicznych występach wiodło Jej się gorzej, ale i tu były sukcesy. W 1974 r. zdobyła złoty medal podczas halowych mistrzostw Europy w Goeteborgu w biegu na 800 m.

Rok później HME rozgrywano w Katowicach. Przez polskich kibiców uważana była za faworytkę. Liczyła, że powtórzy sukces z Goeteborga. Z łatwością zakwalifikowała się do finału, ale podczas decydującej walki o medale została nagle popchnięta przez jedną z rywalek. Straciła rytm, o mało się nie wy­ wróciła, pozostała w tyle i zajęła dalsze miejsce. Zaraz po biegu poszedłem na zaplecze katowickiego „Spodka”. Siedziała w pustej szatni i zalewała się łzami. Nie mogła wydobyć z siebie ani słowa.

Nie była dzieckiem szczęścia. Często prześladował Ją pech, prawie zawsze na drodze natrafiała na jakieś przeszkody. Podczas naszych wielokrotnych rozmów częściej mówiła o kłopotach, trudnościach niż o sukcesach.

Katolikowa nie miała w Krakowie najlepszych warunków treningowych. Nie doczekała się tu tartanu, nie miała gdzie ćwiczyć zimą. Często zapominano o Niej podczas ustalania składu na centralne obozy zagraniczne, rzadko wysyłano Ją także na mityngi.

Fachowcy twierdzili, że Elżbieta Katolikowa miała wielki talent i stać Ją było nawet na poprawienie rekordu świata oraz zdobycie medalu olimpijskiego. Niestety, nie udało Jej się tego osiągnąć. Nie spełniły się Jej marzenia. Nie wykorzystała swego wielkiego talentu, a złożyło się na to wiele przyczyn, o większości z nich już wspomniałem. Ale i tak pozostanie, nie tylko w mojej pamięci, jako wspaniała sportsmenka. Była bez wątpienia gwiazdą sekcji lekkoatletycznej krakowskiej Wisły.

Pamięć o Elżbiecie Katolikowej jest wciąż żywa. We wsi Niedoń (gmina Błaszki, woj.

sieradzkie), gdzie zginęła 1 lipca 1983 r. w wypadku samochodowym, postawiono pamiątkowy obelisk. Władze gminy organizują tu co roku biegi dla młodzieży o Memoriał Elżbiety Katolikowej. Zamierza się też nazwać Jej imieniem wznoszoną w gminie szkołę podstawową. A w Krakowie podczas corocznego mityngu „Białej Gwiazdy” rozgrywany jest bieg o Memoriał Elżbiety Katolikowej.

TADEUSZ GÓRSKI


Gazeta Krakowska. 1986, nr 250 (25/26 X) nr 11741

Która z sekcji przysporzyła „Białej Gwieździe” najwięcej laurów i sukcesów? Zdania będą podzielone, dla jednych zawsze najważniejszą, decydującą o obliczu klubu pozostanie sekcja piłkarska. W Wiśle sukcesy piłkarzy były bezsporne, to przecież oni dali początek klubowi, wiślacka piłka wpisała się na trwałe do historii polskiego futbolu (6 razy prymat w lidze, złote medale olimpijskie Kazimierza Kmiecika i Antoniego Szymanowskiego, wiele sukcesów międzynarodowych).

A jednak jest w klubie sekcja, która choć znacznie młodsza, może poszczycić się większym dorobkiem od piłkarzy. To koszykarki i koszykarze! Panie aż 18 razy sięgały po tytuł mistrzyń kraju, „Wawelskie Smoki” były 7-krotnie najlepszą drużyną w Polsce. Nie brakowało też osiągnięć międzynarodowych.

Pod wodzą trenera Ludwika Miętty (ma w dorobku aż 14 złotych medali) koszykarki w 1970 roku znalazły się w finale Pucharu Europy, gdzie przegrały z najlepszą wówczas na świecie drużyną radziecką Daugwa Ryga. Były jeszcze wiślaczki 4 razy w półfinale PE. Pozazdrościć sukcesów! A „Wawelskie Smoki”? Któż z młodszych kibiców nie pamięta wielkiego święta koszykówki w Krakowie w 1965 roku. W ramach festiwalu FIBA zjechały do naszego miasta słynny Real Madryt i reprezentacja Europy. Drużyna Likszy, Malca, Langiewicza była dla znakomitych gości bardzo niegościnna, pokonała Europę 78:70, a Real 85:70, zajmując w festiwalu I miejsce. Inny wielki sukces to zwycięstwo w ćwierćfinale PE w 1963 roku pierwszej klubowej drużyny Europy CSKA Moskwa 75:72.

A wszystko zaczęło się w 1928 roku kiedy to powstała sekcja koszykówki mężczyzn. Pierwsze lata nie przyniosły sukcesów, w 1932 r. sekcję rozwiązano. Reaktywowano ją w19B7r.ijużw2latapóźniejkoszykarze Wisły zostają — w silnej konkurencji — mistrzami podwawelskiego grodu. Ariet, Ciepły, Bieniek, Papiński (kapitan zespołu) i dr Stok — oni byli autorami pierwszych sukcesów. Dr Stok grał na Igrzyskach Olimpijskich w 1936 r.

Od 1948 roku „Smoki” nieprzerwanie występują w ekstraklasie. 7 razy sięgali po „złoto”, 12 razy po „srebro”, 5 razy grali w PE i 2 razy w Pucharze Zdobywców Pucharów. Nazwiska Bętkowskiego, Dąbrowskiego, Pacuły (był kapitanem drużyny na Igrzyskach Olimpijskich w Rzymie w 1960 r.), Wężyka, Wójcika, potem Likszy, Czernichowskiego, Langiewicza, Malca, a następnie: Andrzeja Seweryna, Langosza, Ładniaka, Gardziny, Międzika czy grającego obecnie olimpijczyka z Moskwy — Fikiela — zapisały się na trwałe na kartach polskiego basketu.

Jeszcze piękniejszą kartę zapisały koszykarki, 16-krothe mistrzynie kraju! A przecież sekcja damskiego basketu powstała dopiero po wojnie w 1946 r. W zespole prowadzonym wówczas przez trenera Groyeckiego występowały wielokrotne reprezentantki kraju: Łaptaś-Oszastowa, Kirchanek, Kowalówka, Mamińska-Knast. A oto galeria mistrzyń Polski: Szostak, Górka, Likszo, Ogłozińska, Wojtal, Wiśniewska, Biesiekierska, Januszkiewicz, Kaluta, Iwaniec, Jaworska-Seweryn, Jaskurzyńska-Jelonek, Starowicz.

Plejada świetnych koszykarek. O Halinie Iwaniec opinia jest jednoznaczna: „to najlepsza rozgrywająca w historii polskiej koszykówki”.

Rzeczywiście popularna „Samanta” widzi na boisku wszystko, zawsze umie wybrać najwłaściwsze rozwiązanie. 247 razy grała w reprezentacji z „Białym Orłem”, powoływano ją do reprezentacji Europy, dwa razy ze swoim trenerem L.

Mięttą sięgała po srebrny medal w mistrzostwach Europy. Do dzisiaj kieruje z powodzeniem akcjami młodszych koleżanek.

Kiedy pytam Ludwika Mięttę — co jego zdaniem — legło u podstaw sukcesów wiślackiego basketu, odpowiada: „Olbrzymi zapał i entuzjazm sportowców, trenerów i działaczy. Istniała duża spójność, jedność w działaniu, wszyscy chcieli ciągnąć wóz w tę samą stronę Miała Wisła szczęście do mądrych, myślących perspektywicznie działaczy. Wielki rozmach nadał sekcji prof. Jan Janowski — wieloletni kierownik sekcji, potem pałeczkę przejął po nim Józef Biel, też długoletni sternik sekcji. Byli świetni działacze, ale byli też znakomici szkoleniowcy, Jerzy Groyecki (pionier nowoczesnego szkolenia, zastąpił go potem mój rozmówca, pracując z zespołem kobiecym przez 27 lat — przypis mój), Michał Mochnacki, Jerzy Bętkowski, Jan Mikułowski”.

Pytam L. Mięttę o najbardziej radosne momenty w jego trenerskiej karierze. „Takich momentów było sporo, najwięcej satysfakcji dał mi jednak tytuł mistrzowski wywalczony w sezonie 1968/69. Graliśmy osłabieni brakiem Likszowej, a mimo to: Szostak, Sułkowska, Wojtal.

Górka, Wiśniewska zdobyły złoty medal, nie ponosząc w lidze ani jednej porażki! Olbrzymią radość dał mi awans do finału Pucharu Europy w 1970 r”.

Myślę, że koszykarki Wisły mają w tym sezonie wielką szansę, by ponownie sięgnąć po złoty medal, by po raz 17. wpisać się na listę mistrzyń kraju. Złota sekcja — można powiedzieć o koszykarkach Wisły. (ANS)


Gazeta Krakowska. 1986, nr 250 (25/26 X) nr 11741

Koszykarski życiorys

To Już 40 lat minęło od chwili, gdy zaczęła się moja przygoda ze sportem — mówi doc. dr HALINA OSZASTOWA. 40 lat trwa też mój mariaż z Wisłą, chociaż w ostatnim okresie jest nieco luźniejszy niż przedtem.

Od czego zacząć te wspomnienia? Jak w krótkiej rozmowie zmieścić bogactwo przeżyć, przygód, faktów? Sport wzbogacił moje życie, nawiązałam wiele przyjaźni, które trwają do dzisiaj, poznałam wspaniałych ludzi, mam mnóstwo pięknych wspomnień i są to dla mnie wartości, które cenię sobie dziś ogromnie. I stawiam wyżej od wartości materialnych i finansowych”. A tak naprawdę to wszystkiemu „winien” był Witek Cholewa. Grał wówczas w drużynie piłkarskiej Wisły i wyróżniał się urodą.

Podobał się dziewczynom, a w gronie swych wielbicielek miał także koleżankę pani Haliny. Chodziły więc razem na mecze, by popatrzeć, jak Witek biega po boisku. Widziały też przy okazji jak trenują inni. Był rok 1946. Pani Halina nie chciała być tylko kibicem, postanowiła spróbować swych sił w sporcie. Zgłosiła się do sekcji lekkiej atletyki Wisły, rzucała dyskiem i kulą. Została mistrzynią okręgu krakowskiego, wygrała też spartakiadę gwardyjską i zapowiadała się na dobrą dyskobolkę Ale nie było wówczas tak wąskiej specjalizacji jak dzisiaj, można było bez przeszkód uprawiać kilka dyscyplin sportowych. Pani Halina zaczęła więc równocześnie grać w siatkówkę i z zespołem Wisły zdobyła tytuł wicemistrza Polski. Pamięta jak jechały na turniej mistrzowski w pociągu bez szyb, a że była zima, chociaż owinęły się kocami i przytuliły do siebie, zmarzły do szpiku kości. Tak się wówczas podróżowało.

Na mecze jeździło się pociągami. Nie było jeszcze wagonów sypialnych. Na dłuższych trasach wspinały się więc na półki na bagaże i tam ucinały sobie drzemkę. Pewnego razu pociąg mocniej przyhamował i pani Halina spadła z górnej półki na koleżankę. Potłukły się obydwie mocno, ale śmiechu było co niemiara.

Gdy utworzono w Wiśle sekcję koszykówki, pani Halina postanowiła spróbować sił w nowej dyscyplinie sportu. Miała przygotowanie ogólnorozwojowe, jednakże naukę gry zaczynała od podstaw Pierwsze kroki nie były łatwe. Mecze rozgrywano w sali „Sokoła” przy ul. Manifestu Lipcowego. Szatnie były natomiast przy sąsiedniej ulicy, w lokalu przy ul. Retoryka. Tam się przebierały i już w strojach sportowych przechodziły wśród szpaleru kibiców do sali. Sprawozdawca jednego z pierwszych spotkań koszykarek Wisły napisał nie bez cienia złośliwości, że jeśli Halina Oszastowa z tak dużą siłą będzie nadal podawać piłki, - to obawia się o całość tablic i drabinek w sali przy ul. Manifestu Lipcowego, A miała pani Halina rzeczywiście dużą siłę w rękach, bo była przecież kulomiotką i dyskobolką. W 1956 roku przeniosły się wiślaczki do nowej hall. W koszykówkę Halina Oszastowa grała do 1960 roku, zdobyła z koleżankami tytuł wicemistrzyni kraju. 18 razy wystąpiła w reprezentacji Polski, wzięła też udział w mistrzostwach Europy w 1952 roku. Ukończyła krakowską AWF i została asystentem. Można było wówczas z powodzeniem godzić pracę ze sportem, trenowało się tylko trzy razy w tygodniu.

Koszykówce poświęciła się pani Halina bez reszty. Po zakończeniu kariery zawodniczej była trenerką w Wiśle i prowadziła zajęcia z młodzieżą. Przez pewien czas pełniła też funkcję kierownika pierwszej drużyny koszykarek Wisły. A był to wtedy znakomity zespół z Górką, Likszową i Szostak na czele.

W drużynie panowała zawsze świetna atmosfera, zawodniczki poważnie traktowały swe obowiązki sportowe. Ale lubiły, też się zabawić, przepadały za życiem towarzyskim. Pewnego razu pani Halina pojechała jako kierowniczka z Wisłą na Puchar Europy do Belgradu. Po bankiecie wróciły wszystkie do hotelu, ale wiślaczki postanowiły się jeszcze zabawić w mieście Była już druga godzina w nocy. Pani Halina chciała wypocząć i pozostać w hotelu. Wiedziała jednak, że trudno będzie to wytłumaczyć rozbawionym zawodniczkom, dlatego też na wszelki wypadek schowała się do szafy. Mimo długich poszukiwań — kierowniczki nie znaleziono.

4 Życie klubowe wyglądało wówczas inaczej niż dziś. Obecnie po treningu czy meczu każdy zawodnik idzie w swoją stronę, wtedy w klubie kwitło życie towarzyskie. Sportowcy przesiadywali długimi godzinami w kawiarence klubowej, spotykali się też często na kawie u trenera w domu Klub łączył, a także wychowywał. Inne czasy, inne zwyczaje.

Dziś Halina Oszastowa jest kierownikiem Zakładu Koszykówki krakowskiej Akademii Wychowania Fizycznego, poświęciła się pracy naukowej.

Jest współautorką książek i skryptów Marzy się pani docent napisanie historii wiślackiej koszykówki. Czy wystarczy na to czasu? Do dziś pani Halina ma kontakt z czołowymi zawodniczkami i zawodnikami Wisły, którzy pisali u niej prace magisterskie, często kontaktuje się z trenerem Ludwikiem Mięttą. Utrzymuje więc łączność ze swoim ukochanym klubem. Do ubiegłego roku była członkiem komisji szkoleniowej Wisły. Pani Halina Oszastowa przeszła więc wszystkie szczeble sportowego wtajemniczenia, była zawodniczką, trenerką, działaczką.

„Dziś moim studentom staram się przekazać dwie podstawowe prawdy o życiu: że najważniejsze są — dobra rodzina i zadowolenie z pracy zawodowej. Proszę ich także, by starali się propagować tę piękną dyscyplinę sportu — koszykówkę”.

T. G.


Gazeta Krakowska. 1986, nr 250 (25/26 X) nr 11741

TRENER — PASJONAT

Trafiłem do Wisły z Nadwiślanu — wspomina MIECZYSŁAW JEZIERSKI — miałem wówczas 19 lat i od razu znalazłem się w drużynie samych znakomitości, bracia Reymanowie, Balcer, Adamek, Kotlarczykowie, Czulak — to byli piłkarze co się zowie. Najlepiej grało mi się na lewej lub prawej pomocy, ale były mecze, że — w razie nieobecności Jasia Kotlarczyka — obejmowałem najbardziej newralgiczna, pozycję w zespole — środek obrony.

Mając 23 lata po raz pierwszy zasmakowałem trenerskiego Chleba. Był w Wiśle taki zwyczaj wprowadzony przez red. Obrubańskiego, iż piłkarze Wisły opiekowali się różny mi zespołami dzielnicowymi. Od 1934 r. pod moją opieką była Bronowianka. I tak się zaczęła moja przygoda z zawodem trenerskim, która trwa po dzień dzisiejszy.

Już 52 lata pan Mieczysław szkoli piłkarzy. Trenował różne zespoły, pracował w różnych miastach. Zaraz po wyzwoleniu pracował na Dolnym Śląsku w klubie Polonia Świdnica, potem jego trenerski szlak prowadził przez Kielce, Bydgoszcz; (szkolił tu I-ligową Polonię, której asem atutowym był znakomity strzelec Norkowski), Wrocław. Ale zawsze tęsknił za Krakowem i ukochaną Wisłą, kiedy więc w 1956 r. zaproponowano mu szkolenie młodzieży w wiślackim klubie, nie wahał się ani sekundy. W 1958 roku jego podopieczni odnieśli wielki sukces, zdobyli tytuł mistrza Polski juniorów. Radość trenera była ogromna, nie miał w zespole wielkich gwiazd, ale miał jedenastu chłopców, grających w myśl zasady „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego". I to było ich głównym atutem.

— Zawsze lubiłem pracować z młodzieżą — mówi Mieczysław Jezierski.—Uważam, że jest to bardzo wdzięczny „materiał" do obróbki. Oczywiście trzeba być wyrozumiałym, cierpliwym, a równocześnie konsekwentnym. Zawsze — taka była moja dewiza trenerska — na równi z wynikami sportowymi stawiałem wyniki w nauce. Ileż to razy odwiedzałem nauczycieli moich wychowanków, dopytywałem się o oceny i postępy w nauce młodych piłkarzy. Największą satysfakcją było dla mnie to, iż w wielu przypadkach właśnie poprzez sport udało nam się wychować na ludzi nastolatków, o których mówiono, że wyrosną z nich chuligani.

Dzisiaj młodzież też nie jest zła, ale warunki w sporcie zmieniły się diametralnie. W naszej piłce nie dzieje się dobrze, młodzi widzą jak w wielu klubach szasta się społecznymi funduszami, płaci za byle co. Kluby wydają milionowe sumy na transfery, płacą krociowe sumy za piłkarzy — żółtodziobów, za takich, którzy jeszcze niewiele umieją. Sami działacze deprawują młodych...

Boli mnie bardzo brak przywiązania do barw klubowych.

Za naszych młodzieńczych czasów to było nie do pomyślenia. Barwy klubowe to była rzecz święta Pamiętam takie zdarzenie z mojej kariery piłkarskiej. Wisła została zaproszona do Belgii na mecz z reprezentacją tego kraju. Spotkanie miało się odbyć przy świetle elektrycznym, na stadionie zapowiedział swoją obecność król Belgów — Albert. A my mieliśmy mocno sprane i zniszczone koszulki. Organizatorzy poprosili nas, abyśmy wystąpili w nowych strojach. Nie chcieliśmy zrobić zawodu miłym Belgom, ale kiedy zobaczyliśmy białe koszulki łzy popłynęły nam z oczu. Po raz pierwszy nie grałem w tradycyjnych barwach Wisły. Może dlatego przegraliśmy ten mecz 0:3, choć zebraliśmy po spotkaniu przychylne recenzje, a do naszej szatni przyszedł osobiście król Belgów Pan Mieczysław zawsze traktował swój zawód bardzo po­ ważnie. Przy każdej okazji pogłębiał wiedzę trenerską, jako jeden z pierwszych trenerów w Polsce ukończył kurs I i II stopnia organizowany przez Ośrodek Przygotowań Olimpijskich przy AWF w Poznaniu. „Miałem wspaniałych nauczycieli, choćby nieodżałowanego Jesionkę, wychowawcę wielu pokoleń trenerskich.” Zawsze uśmiechnięty, pogodny, pracuje z pasją i poświęceniem. Teraz prowadzi szkolenie trampkarzy Wisły. „Ta praca daje mi nadal wiele radości, nie wyobrażam sobie życia bez trenerki”. Dużo zdrowia — panie Mieczysławie! (ANS)

Gazeta Krakowska. 1986, nr 250 (25/26 X) nr 11741

12 sekcji — 1600 członków

Aktualnie GTS „Wisła” prowadzi 12 sekcji, w których trenuje ok. 1600 zawodniczek i zawodników. Są to sekcje: bokserska, brydżowa, gimnastyczna, judo, koszykówki kobiet, koszykówki mężczyzn, lekkoatletyczna, piłki nożnej, siatkówki kobiet, pływania, strzelecka i krzewienia kultury fizycznej (wraz z kołem szachowym).

A oto wykaz sekcji już nie istniejących: akrobatyki, gimnastyki mężczyzn, hokeja na lodzie, kolarska, motorowa, narciarska (z początkiem lat 50. filia w Zakopanem przekształciła się w samodzielny klub Wisła— Gwardia), piłki wodnej, tenisa stołowego, tenisa ziemnego, zapaśnicza, jeździecka (działała w Wadowicach), piłki ręcznej mężczyzn, siatkówki mężczyzn

Gazeta Krakowska. 1986, nr 250 (25/26 X) nr 11741

Huragan na skrzydle

Po raz pierwszy ujrzałem go w 1929 roku na stadionie przy ul. Konwiktorskiej. Moja ukochana Polonia toczyła zacięty bój z dwukrotnym mistrzem ligi — Wisłą. Wyższej klasie krakowian gospodarze przeciwstawili kolosalną ambicję, zaciętość. Mimo renomy przeciwnika wydawało się, że są szanse na zwycięstwo moich ulubieńców. Złudzenia dość szybko zostały rozwiane za sprawą jednego tylko piłkarza.

Lewoskrzydłowy gości, wysoki, atletycznie zbudowany mężczyzna był po prostu nie do powstrzymania. Z piłką u nogi pędził jak huragan. Przeciwników mijał jakby to byli przedszkolacy. A przecież kryjący go Bronisław Seichter, reprezentant Polski, gwiazda zwycięskiego meczu ze Szwecją 3:0 w Sztokholmie, mimo nadludzkich wydałoby się wysiłków, nic nie mógł wskórać. To samo następni. Jak zwinny czołg mijał przeszkody. A grał bez cienia egoizmu. Gdy ściągnął na siebie jeszcze jednego warszawianina następowało dokładne podanie do środka, a tam już Henryk Reyman demonstrował swoje wysokie umiejętności strzeleckie.

Byłem zafascynowany tym pokazem gry. Jak się nazywa ten gracz? — zapytał mnie kolega. MIECZYSŁAW BALCER — odparłem krótko zdławionym głosem. Moja drużyna przegrała 3:4. — tak pisze w swoich wspomnieniach nestor polskich dziennikarzy sportowych — MIECZYSŁAW SZYMKOWIAK.

Poznańskie mieszkanie p. Mieczysława Balcera przy ul.

Szczanieckiej. Na ścianie — kilka obrazów Vlastimila Hofmana, znanego malarza, ucznia J. Malczewskiego i L. Wyczółkowskiego. Z portretów spoglądają na mnie uśmiechnięte bezy p. Mieczysława. V. Hofman — mówi Balcer — był zagorzałym sympatykiem Wisły. Przychodził na każdy mecz. Kiedy w 1926 roku zdobyliśmy Puchar Polski, Hofman uwiecznił na płótnie naszą zwycięską drużynę. Często pozowałem Hofmanowi do obrazów O, proszę spojrzeć na ten portret, na drugiej stronie jest dedykacja „Kochanemu Mietkowi Balcerowi, fenomenalnemu skrzydłowemu TS Wisła — Vlastim.il Hofman, rok 1929. Miałem jeszcze dwa dużych rozmiarów płótna tego malarza, jeden zatytułowany był „Dyskobol”, drugi „Start”. Zajmowały prawie całą ścianę, nie za bardzo nadawały się do tych ciasnych pomieszczeń. Teraz eksponowane są w warszawskim Muzeum Sportu.

— Panie Mieczysławie — jak zaczęła się Pana przygoda z Wisłą? — pytam. Nie jest dzisiaj tajemnicą, iż karierę sportową zaczynał Pan w... Cracovii, największej rywalce Wisły.

— Będąc uczniem gimnazjum im. J. Sobieskiego w Krakowie — trafiłem do sekcji lekkoatletycznej Cracovii. Byłem niezłym sprinterem, dobrze skakałem, rzucałem dyskiem. Oczywiście uganiałem się też za piłką. Z Lanką, Ciszewskim. Nawrotem często graliśmy po Błoniach, w parku Jordana. Namawiali mnie, zagraj w piłkę w Cracovii. Przyszedłem na trening, nikt się mną specjalnie nie interesował.

Dali mi buty o dwa numery za duże. Byłem zły i za namową Mietka Strychalskiego postanowiłem zapisać się do konkurencyjnej Wisły. Szybko znalazłem miejsce w pierwszej drużynie, choć grało w niej niemało sław. Ale dzięki dużej szybkości, biegałem 100 metrów w 11—11,1 sekundy — byłem przydatny w zespole. Moim zadaniem było wykonać jak najszybszy rajd po lewym skrzydle, zgubić obrońcę przeciwnika i centrować na wysuniętego środkowego napastnika, którym był nasz niezawodny strzelec — Heniu Reyman.

Często po rajdach decydowałem się na strzały i nierzadko lądowały one w siatce rywala.

Przez 13 lat grał w pierwszej drużynie Wisły, rozegrał 278 spotkań, strzelił 192 gołe. Wchodził w skład zespołu, który w 1927 roku zdobył pierwsze mistrzostwo co dopiero utworzonej ligi. Tego decydującego o tytule mistrzowskim meczu w Katowicach z miejscowym IFC (był to klub mniejszości niemieckiej na Śląsku) — nie zapomnę nigdy Jego wynik miał podwójne znaczenie, sportowe i polityczne.

Nasza porażka w Katowicach oznaczała prymat w polskiej lidze klubu mniejszości niemieckiej. Do tego nie wolno nam było dopuścić! Do Katowic udało się z nami ok: 5 tys. sympatyków z narodowymi flagami. Polacy zamieszkali na Śląsku zgotowali nam na dworcu wręcz entuzjastyczne przyjęcie, kilkutysięczny tłum odprowadził nas do hotelu.

Na stadionie zebrało się ok. 25 tys. widzów. Nie daliśmy szans rywalowi, już po 20 minutach prowadziliśmy 2:0 po strzałach Czulaka i Henia Reymana. Drużyna IFC nie mogła się pogodzić z porażką, kiedy tuż przed końcem sędzia podyktował przeciwko nim karnego, rywale opuścili boisko Na rękach rozentuzjazmowanych kibiców powędrowaliśmy ze stadionu wprost na... dworzec kolejowy.

Takich pięknych chwil w piłkarskiej karierze p. Mieczysława było więcej. Już jako 17-latek zadebiutował w reprezentacji Polski w spotkaniu z USA. W koszulce z „Białym Orłem” grał do 1934 r., rozgrywając 12 spotkań, strzelając 9 goli. Kilka jego goli rozstrzygnęło o losach spotkań międzypaństwowych. W 1926 r. graliśmy na wyjeździe z Norwegią. Gospodarze prowadzili już 2:0 po przerwie poszedłem w swoim stylu „na przebój”, kropnąłem z całej siły, 1:2. W chwilę potem centruję do Kałuży i jest 2:2. Norwedzy nie dają za wygraną, strzelają gola i prowadzą 3:2. Kałuża doprowadza do remisu 3:3. Ostatnia minuta, otrzymuję prostopadłe podanie na dobieg, biegnę ile mam sił w nogach. Obawiam się, że sędzia lada moment odgwiżdże koniec spotkania. Jestem już w narożniku pola karnego, decyduję się na strzał. Jest! Piłka grzęźnie w samym okienku Wygrywamy 4:3! Był pan Mieczysław sportowcem wszechstronnym. Grał w piłkarskiej reprezentacji Polski, bił rekordy lekkoatletyczne, jeździł na nartach (ma uprawnienia instruktora PZN), grał w koszykówkę, siatkówkę, pływał, skakał do wody. Wzorem był dla niego Wacław Kuchar z powodzeniem uprawiający wiele dyscyplin sportowych.

Piłka była moją pierwszą pasją, ale tuż za nią postawiłbym lekkoatletykę. Mogę pochwalić się tytułami mistrza Krakowa w biegach na 100 i 200 metrów, w biegu na 100 metrów przez płotki, w rzucie dyskiem. Ale najwięcej satysfakcji dał mi tytuł mistrza Polski w dziesięcioboju zdobyty w 1931 r. we Lwowie. Po 8 konkurencjach byłem na czele, ale w skoku o tyczce przegrałem z rekordzistą kraju — Adamczakiem. Żeby wygrać cały dziesięciobój musiałem w ostatniej konkurencji — biegu na 1500 metrów — pokonać najgroźniejszych rywali z przewagą ponad 100 metrów. Postawiłem wszystko na jedną kartę, po kolei mijałem rywali.

Krańcowo wyczerpany minąłem metę, padając w ramiona Henia Reymana. Po chwili ogłoszono, że jestem mistrzem Polski. W parę godzin później wystąpiłem w meczu ligowym przeciwko Czarnym Pogoń. Wygraliśmy 1:0 dzięki mojej bramce...

Długo można gwarzyć z panem Mieczysławem o jego sportowej — i nie tylko — karierze. Najciekawsze w niej jest to, iż kiedy w 1929 r. rozpoczął studia w Poznaniu na Studium Wychowania Fizycznego — ani przez moment nie przyszło mu do głowy, by zmienić klub! Przez wiele lat dojeżdżał z grodu Przemysława na mecze Wisły. Miał kuszące propozycje z poznańskich klubów Warty i Lecha, ale zawsze odpowiadał: „Nie jestem do kupienia”.

Przed paroma miesiącami dokładnie 12 czerwca M. Balcer obchodził 80. rocznicę urodzin (co za zbieżność dat, Wisła i Balcer to 80-latki!). W auli poznańskiej AWF, z którą Jubilat związany jest od 42 lat (tu był najpierw asystentem, potem adiunktem, starszym wykładowcą, zastępcą profesora, przez wiele lat kierował Zakładem Teorii i Metodyki Zespołowych Gier Sportowych) zebrało się grono przyjaciół, kolegów, wychowanków. Były kwiaty, życzenia. Była serdeczna, rodzinna atmosfera. Jubilat, jak zawsze uśmiechnięty, skory do żartów. „Wspaniały dzień — mówi p. Mieczysław — przybyli nawet moi wychowankowie z liceum w Kościanie, gdzie uczyłem wf przez kilka lat po wojnie. To milo, że nie zapomnieli swego nauczyciela. Ale wie pan, co sprawiło mi w tym dniu największą radość? To, iż nie zapomnieli o mnie krakusi, byli przedstawiciele Krakowskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej i mojej ukochanej Wisły. Zostałem zaproszony na jubileusz 80-lecia klubu. Jadę do Krakowa — jak zawsze — z wielką radością. Bo to przecież moje rodzinne miasto.” ANDRZEJ STANOWSKI


Gazeta Krakowska. 1986, nr 251 (27 X) nr 11742

80-lecie GTS Wisła

„Najjaśniejsza z gwiazd” Uroczysta akademia

Życzenia od premiera

Nowy sztandar dla klubu

Odznaczenia państwowe

(INF. WŁ.) 80 lat GTS Wisła. Jubileusz, który — jak powiedział jeden z zauroszonye.1 gości — ściska za gardło. Ileż niezapomnianych wzruszeń dostarczyli nam sportowcy „Białej Gwiazdy”! Wisła na trwałe weszła do historii polskiego i krakowskiego sportu.- Pięknie mówił o tym podczas sobotniej uroczystej akademii prezes klubu gen.

JERZY GRUBA.

— Byliśmy ambasadorami odradzającej się Polski, jej żywotności i nieprzemijalności.

Stanowi Wisła trwałą cząstkę bogatej historii Krakowa, służy całemu Krakowowi jako klub otwarty dla wszystkich.

Naszym wielkim kapitałem jest dobra młodzież sportowa

i wysoko kwalifikowana kadra szkoleniowa oraz liczne zastępy doświadczonych, głęboko zaangażowanych i wypróbowanych działaczy. To oni są gwarancja dalszego pomyślnego rozwoju klubu.

Niech „Biała Gwiazda" świeci dla nas pełnym blaskiem! Niech stan ę się na firmamencie polskiego sportu najjaśniejszą z gwiazd.

Pod adresem jubilatki napłynęło setki życzeń. Zasłużonych i serdecznych. Prowadzący akademie wiceprezes klubu, twórca potęg wiślackiej koszykówki prof. JAN JANOWSKI odczytuje telegram od premiera PRL. prof. ZBIGNIEWA MESSNERA. „Przekazuję te życzenia — pisze premier — nie tylko z racji mojej funkii w komitecie obchodów Waszego jubileuszu (premier objął protektorat nad jubileuszem — mój przypis), ale także jako kibic Waszej drużyny”. W imieniu Rady Narodowej m. Krakowa składa jubilatce życzenia jej przewodniczący APOLINARY KOZUB, w imieniu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych (Wisła jest klubem resortowym MSW) dyrektor generalny tegoż ministerstwa gen. JÓZEF CHOMĘTOWSKI, a dyrektor generalny WALDEMAR KRAJEWSKI przekazuje życzenia od GKKFiT.

Sekretarz KK PZPR WŁADYSŁAW KACZMAREK odczytuje adres od I sekretarza KK PZPR JÓZEFA GAJEWICZA. W imieniu krakowskich klubów gratulacje składa prezes odwiecznej rywalki — Cracovii, BOGUSŁAW KLIMEK. Zabierają też głos prezesi najpotężniejszych związków sportowych, ZBIGNIEW JABŁOŃSKI (wieloletni prezes klubu, któremu nadano godność prezesa honorowego) w imieniu PZPN, a MARIAN KOZŁOWSKI w imieniu PZKosz.

Podniosły moment akademii, prezydent m. Krakowa Tadeusz Salwa, odczytuje akt o ufundowaniu przez Radę Patronacką klubu nowego sztandaru dla Wisły. Następuje moment wbicia tradycyjnych gwoździ, a w chwilę potem sztandar zostaje udekorowany Złotą Odznaką „Za zasługi dla ziemi krakowskiej”.

W dniach pięknego jubileuszu uhonorowano liczne grono sportowców, trenerów i działaczy Wisły. Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski otrzymuje wieloletni prezes — Stanisław Żmudziński, Krzyże Oficerskie — Mieczysław Jezierski i Mieczysław Kossek, a Krzyże Kawalerskie — Jan Dąbrowski, Walerian Galicki, Mieczysław Gracz, Marian Lenart, Wanda Tumidajewicz-Russocka. Wanda Starzyk, Zbigniew Szpyt i Władysław Żak. Wręczono też Złote, Srebrne i Brązowe Krzyże Zasługi, odznaki Zasłużonego Działacza Kultury Fizycznej, medale „Za zasługi dla Towarzystwa”, odznaki „Za pracę społeczną dla m. Krakowa”, „Za zasługi dla ziemi krakowskiej”. Nie brakło wyróżnień sportowych. Halina Iwaniec otrzymała tytuł „Zasłużony Mistrz Sportu”.

Odczytano wyniki plebiscytu organizowanego przez „Dziennik Polski” na najlepszego sportowca i trenera w 80-letniej historii klubu. Wśród sportowców najwięcej głosów otrzymał piłkarz Kazimierz Kmiecik przed Haliną Iwaniec, Antonim Szymanowskim i Henrykiem Reymanem, wśród trenerów — Ludwik Miętta przed Włodzimierzem Kękusiem i Czesławem Łaksą.

Ileż wzruszających wspomnień kojarzy się z każdym nazwiskiem. Spoglądam na salę, w drugim rzędzie widzę 80-letniego Mieczysława Balcera, nestora wiślackich piłkarzy, tego, który w 1927 r.

wywalczył wraz z kolegami prymat w nowo utworzonej lidze. Nieco dalej siedzą: Mieczysław Gracz, Jerzy Jurowicz, koszykarz — olimpijczyk Paweł Stok, koszykarka Halina Oszast, siatkarka — Józefa Ledwig, przyjechał Marian Woyna-Orlewicz z zakopiańskiej Wisły-Gwardii, dawniej filii, a dziś samodzielnego klubu. Wisła może poszczycić się 62 olimpijczykami, ich nazwiska znalazły się na pamiątkowej tablicy odsłoniętej w sobotę w holu Domu Sportu przy ul. Reymonta. „CHWAŁA OLIMPIJCZYKOM” — głosi tablica.

Wierzę, że w przyszłości lista olimpijczyków spod znaku „Białej Gwiazdy” wypełni się dalszymi nazwiskami. (ANS)

Gazeta Krakowska. 1986, nr 254 (30 X) nr 11745

Wisła dziękuje

Zarząd GTS „Wisła” w Krakowie i Komitet Obchodów Jubileuszu 80-lecia Towarzystwa pragną tą drogą złożyć serdeczne po¬ dziękowania wszystkim przedsiębiorstwom, instytucjom, organizacjom, związkom i klubom sportowym oraz osobom prywatnym za przysłane życzenia z okazji uroczystości jubileuszowych. prezes GTS „Wisła” gen. bryg, dr JERZY GRUBA

Gazeta Krakowska. 1986, nr 263 (11 XI) nr 11754

Medal 80-lecia „Wisły" dla naszej „Gazety"

(Inf., wł.) Z okazji 80-lecia Gwardyjskiego Towarzystwa Sportowego „Wisła” wybito piękny, pamiątkowy medal zaprojektowany przez prof.

Bronisława Chromego, który nb. jest autorem wszystkich medali jubileuszowych wiślackiego klubu. Miło nam donieść, iż medalem pamiątkowym i honorową odznaką jubileuszową uhonorowano także redakcję „Gazety Krakowskiej” — „za okazywaną pomoc i opiekę dla dobra I rozwoju naszego Towarzystwa".

Wczoraj wiceprezes GTS Marek Połubiński przekazał medal oraz honorową odznakę na ręce redaktora naczelnego „Gazety” Sławomira J. Tabkowskiego.

Dziękujemy za wyróżnienie, jeszcze raz składamy jubilatce serdeczne życzenia. Niech — jak mówił prezes „Wisły" generał Jerzy Gruba — „Biała Gwiazda” świeci dla nas pełnym blaskiem, (S)


Echo Krakowa. 1986, nr 225 (18 XI) nr 12271

JUBILEUSZ Wisły trwa. Wprawdzie główne uroczystości już poza nami, niemniej cały ten rok w działalności Towarzystwa upływa pod znakiem 80-Iecia. Właśnie z okazji jubileuszowych obchodów, złożył wizytę w naszej redakcji wiceprezes Wisły mgr Marek Połubiński, przekazując na ręce naczelnego redaktora Andrzeja Magdonia pamiątkowy medal, przygotowany z okazji wiślackiego święta. W trakcie wizyty dyskutowano o problemach, osiągnięciach i niepowodzeniach GTS Wisła, omawiano sytuację kultury fizycznej w naszym mieście i województwie. mówiono o sposobach współdziałania redakcji w dalszym rozwoju sportowym Towarzystwa. Dziękując za miłe wyróżnienie „Echa Krakowa”, A. Magdoń przekazał za pośrednictwem M. Połubińskiego najlepsze życzenia dla sportowców, trenerów

Gazeta Krakowska. 1985, nr 276 (26 XI) nr 11463

Jubileuszowe propozycje Wisły

W dzisiejszej trudnej rzeczywistości nie czas na huczne obchodzenie Jubileuszy. Z tego też założenia wychodzi kierownictwo Wisły, które przygotowuje się do przyszłorocznego jubileuszu 80-lecia istnienia klubu. Ale nikt w klubie nie zamierza zapominać o tej doniosłej dla polskiego i krakowskiego sportu dacie, „chcemy zorganizować jubileusz skromny, ale godny” — powiedział prezes Wisły, gen. Jerzy Gruba.

Działa już komitet organizacyjny, któremu szefuje S. Żmudziński. Komitetowi przyświecają dwa cele, po pierwsze chce przyciągnąć do klubu jak najwięcej młodych ludzi i temu celowi służyć będą m. In. masowe imprezy czerwcowe w ramach „Tygodnia sportu wiślackiego” (m. in. zawody gimnastyczne, tradycyjny Turniej Drużyn Niezrzeszonych organizowany wspólnie z naszą redakcją). Po drugie — jubileusz będzie miał także charakter sportowy, przygotowano — jak nam się wydaje w miarę ciekawy i adekwatny do możliwości finansowych klubu — program imprez sportowych.

Najciekawiej zapowiada się spartakiada klubów gwardyjskich ze wszystkich krajów demokracji ludowej w siatkówce kobiet (październik 1986), a start zespołów z ZSRR, NRD, Bułgarii czy CSRS będzie dużą atrakcją.

Piłka nożna — w planie Jest kilka imprez m. in. Turniej im, Kohuta, XIII międzynarodowy turniej juniorów o puchar prezesa Wisły, mecz o Herbową Tarczę Krakowa, planuje się we wrześniu lub październiku (punkt kulminacyjny jubileuszu) sprowadzenie do Krakowa jakiegoś zespołu zagranicznego.

Międzynarodowe turnieje będą mieli koszykarze, koszykarki, judocy, gimnastyczki, bokserzy, brydżyści, zaplanowano międzynarodowe mityngi dla pływaków, lekkoatletów, międzynarodowe spotkania bokserów, strzelców.

Z ciekawą inicjatywą wystąpił Klub Dziennikarzy Sportowych, rzucono myśl przygotowania na kolejny jubileusz monografii Wisły. Niestety na 80-Iecie Z przyczyn finansowych klub nie jest w stanie wydać okolicznościowego wydawnictwa.

(ANS)

Echo Krakowa. 1986, nr 235 (2 XII) nr 12281

Z OKAZJI jubileuszów Cracovii i Wisły w najbliższą środę o godz. 16 w sali szermierczej przy ul. Manifestu Lipcowego 27 (I piętro) odbędzie się spotkanie seniorów obu klubów.

Gazeta Krakowska. 1986, nr 282 (3 XII) nr 11773

Spotkanie seniorów Cracovii i Wisły Z okazji 80-lecła Cracovii i Wisły odbędzie się dzisiaj spotkanie seniorów obu krakowskich drużyn. Organizatorzy spotkania serdecznie zapraszają wszystkich na godz. 16 do sali szermierczej Cracovii, ul. Manifestu Lipcowego 27. (a)

Gazeta Krakowska. 1986, nr 283 (4 XII) nr 11774

Apel seniorów z Cracovii i Wisły

Przywróćmy polskiemu sportowi ludzkie oblicze

Końcowym akordem uroczystości jubileuszowych KS Cracovii i GTS Wisły było wspólne spotkanie seniorów obu klubów. W sali szermierczej Cracovii zasiadła cała plejada znakomitych sportowców, którzy współtworzyli historię sportu polskiego i krakowskiego. Znane sylwetki piłkarzy: M. Szumca, W. Jabłońskiego, S. Różankowskiego z Cracovii, J. Jurowicza, W. Filka, J. Worytkiewicza z Wisły, są świetni hokeiści, trzykrotny olimpijczyk Cz. Marchewczyk, wielokrotny reprezentant kraju W. Michalik, znakomity koszykarz P. Stok. Nie sposób zresztą wymienić wszystkich, którzy dołożyli swoja cegiełkę w budowie sławy obu krakowskich klubów.

Na spotkanie przybyło kierownictwo obu klubów, wiceprezesi Wisły: M. Połubiński i J. Jaroszewski, z Cracovii — E. Czech, J. Gołąbek, T. Wojczuk, przewodniczący Komitetu Jubileuszowego Wisły St. Żmudziński. Jest przewodniczący Rady Seniorów Wisły D. Kossek, niestety nie ma jego odpowiednika z Cracovii, znakomitego bramkarza hokejowego J. Maciejki, którego zmogła choroba.

Seniorzy wspominają minione lata. „Choć rywalizowaliśmy ze sobą na sportowych arenach, to stanowiliśmy zawsze jedną, wspólną, wielką rodzinę. Na boisku walczyliśmy twardo, ale zgodnie z zasadą fair play, po meczu byliśmy przyjaciółmi” — oto głos jednego z seniorów.

Seniorzy obu klubów wystosowali apel, w którym czytamy m. in.: „Obecnie z olbrzymim niepokojem śledzimy to wszystko co dzieją się w sporcie, zanika umiłowanie barw klubowych, wdziera się bakcyl pieniądza, szlachetne współzawodnictwo zamienia się w kalkulację, atmosferę na meczach zakłóca nienawiść do rywala. W trosce o wszystko co w sporcie najpiękniejsze, o ideały humanizmu i olimpizmu, o pamięć tego, co przeżyliśmy i czemu poświęciliśmy najpiękniejsze nasze lata APELUJEMY do młodzieży, działaczy, szkoleniowców, sportowców i sympatyków o utworzenie wielkiego frontu walki, o przywrócenie polskiemu sportowi ludzkiego oblicza. Niechaj sport stanie się znów wielką przygodą i kuźnią wychowania młodzieży, szkołą patriotyzm

Zobacz też