Kazimierz Moskal
Z Historia Wisły
![]() | |||
| |||
kraj | |||
pseudonim | Kazik | ||
urodzony | 9 stycznia 1967, Sułkowice | ||
wzost/waga | 182 cm / 83 kg | ||
pozycja | napastnik, pomocnik, obrońca | ||
sukcesy | Mistrz Polski: 1992, 1993, 2001, 2003 Puchar Polski: 2002, 2003 Puchar Ligi: 2001 Superpuchar Polski: 1991, 1993, 2001 | ||
| |||
Lata | Drużyna | Mecze | Gole |
1986–1987 | Polska U-21 | ||
1990–1994 | Polska | 6 | 1 |
| |||
---|---|---|---|
Lata | Drużyna | ||
1979–1982 | Gościbia Sułkowice | ||
1982–1985 | Wisła Kraków | ||
| |||
Sezon | Drużyna | Mecze | Gole |
1984/85 | Wisła Kraków | 1 | 0 |
1985/86 | Wisła Kraków | 16 (17) | 4 |
1986/87 | Wisła Kraków | 26 (34) | 9 (11) |
1987/88 | Wisła Kraków | 30 (34) | 9 (10) |
1988/89 | Wisła Kraków | 29 (36) | 8 (10) |
1989/90 | Wisła Kraków | 30 (32) | 11 |
1990/91 | Lech Poznań | 28 | 7 |
1991/92 | Lech Poznań | 31 | 1 |
1992/93 | Lech Poznań | 34 | 10 |
1993/94 | Lech Poznań | 30 | 2 |
1994/95 | Hapoel Tel-Awiw | 27 | 6 |
1995/96 | Hapoel Tel-Awiw | 26 | 5 |
1996/97 | Hapoel Tel-Awiw | 25 | 2 |
1997/98 | Hapoel Tel-Awiw | 12 | 1 |
1997/98 | Maccabi Irony Ashdod | 15 | 0 |
1998/99 | Hutnik Kraków | 22 | 1 |
1999/00 | Hutnik Kraków | 12 | 1 |
1999/00 | Wisła Kraków | 17 (25) | 2 |
2000/01 | Wisła Kraków | 28 (43) | 1 (3) |
2001/02 | Wisła Kraków | 25 (49) | 1 (3) |
2002/03 | Wisła Kraków | 14 (20) | 1 |
2003/04 | Górnik Zabrze | 15 | 0 |
2004/05 (j) | Górnik Zabrze | 2 | 0 |
2007/08 | Bolesław Bukowno | ||
2008/09 (w) | Płomień Jerzmanowice | ||
W rubryce Mecze/Gole najpierw podana jest statystyka z meczów ligowych, a w nawiasie ze wszystkich meczów oficjalnych. |
Kazimierz Moskal (ur. 9 stycznia 1967 roku w Sułkowicach) – piłkarz Wisły Kraków, a następnie trener. Czterokrotny mistrz Polski z Wisłą. Dwukrotnie jako zawodnik w sezonach 2000/2001 i 2002/2003, jako asystent trenera w sezonie 2010/2011 oraz kierownik drużyny w sezonie 2004/2005.
Biografia
"Moskal Kazimierz! Nie rusz Kazika, bo zginiesz!" - ta kibicowska przyśpiewka, od lat aktualna, najlepiej przypomina nam, jak ważną rolę w dziejach "Białej Gwiazdy" odgrywał skromny chłopak o walecznym sercu, które zawsze biło dla Wisły.
Narodziny wiślackiej legendy
Kazimierz Moskal urodził się 9 stycznia 1967 roku w Sułkowicach i był wychowankiem miejscowej Gościbii. Z Wisłą związany jest od sezonu 1982/83. Kiedy zdolnego 15-latka przyjęto do Wisły, o której zawsze marzył, przez pierwsze dni ... wstydził się, czy może zwyczajnie bał przychodzić na treningi; uciekał, nawet jeżeli podprowadzano go pod sam stadion.
W barwach Wisły Kaziu zadebiutował 8. czerwca 1985 roku w wyjazdowym, przegranym meczu z Górnikiem Zabrze. Wszedł na boisko w 76. minucie, zmieniając Artura Bożka. Był to jego jedyny występ w sezonie 1984/85. W kolejnym, od rundy wiosennej począwszy, był już podstawowym zawodnikiem, wówczas drugoligowej, Wisły. W wyjściowej jedenastce pojawiał się już zawsze, również po powrocie Wisły do pierwszej ligi. Bardzo szybko stał się zawodnikiem, bez którego kibice i kolejni trenerzy (Chemicz, Lenczyk, Franczak, Cygan, Brożyniak, Musiał, Hajdas) nie wyobrażali sobie drużyny. Był prawdziwą gwiazdą, mimo że, a może właśnie dlatego, że nie miał w sobie nic z gwiazdora.
Umiejętności, boiskowa waleczność, ale nade wszystko ujmująca skromność i widoczne w każdej sytuacji oddanie Wiśle - sprawiły, że Kaziu został ulubieńcem kibiców. Należał do tych, którzy nie w przenośni, ale rzeczywiście dla Wisły zostawiali na boisku pot, krew i łzy...
Dramatyczne rozstanie
W sezonie 1989/90 Moskal nie opuścił ani jednego meczu, zdobył 11 bramek. W lipcu 1990 nastąpiła katastrofa, coś, czego nikt się nie spodziewał. Władze Wisły Kraków sprzedały Kazika poznańskiemu Lechowi! Wbrew jego woli, mimo jego łez ...
Z odejściem ulubieńca i kluczowego zawodnika nie mogli pogodzić się rozżaleni i w pewien sposób oszukani kibice Wisły. Odbywały się pikiety i demonstracje, okupowano siedzibę Towarzystwa. Nic to nie dało. Dyrektor Ludwik Miętta - Mikołajewicz tłumaczył się wówczas następująco. - W nowej rzeczywistości polityczno - ekonomicznej klub ma dużo mniejsze niż dawniej możliwości zdobywania pieniędzy na bieżącą działalność. Z żalem, ale też z konieczności, musieliśmy sprzedać Moskala. Uzyskane środki pozwolą drużynie piłkarskiej na w miarę spokojne życie. [Wisła otrzymała za Kazia dwa miliardy starych złotych]
Na wygnaniu
W Poznaniu Kazimierz Moskal spędził cztery udane sezony, zdobywając dwukrotnie mistrzostwo Polski i wygrywając superpuchar.
>>> Stal - Lech, gol Moskala (video) >>> Lech - Hutnik 7:1, trzy gole Moskala (video)
Na kolejne cztery sezony jeszcze bardziej oddalił się od ukochanej Wisły - los rzucił go do Izraela. Trzy i pół roku grał w Hapoelu Tel-Awiw (90 meczów, 14 goli), zaś rundę wiosenną sezonu 1997/98 - w Maccabi Irony Ashdod. W Hapoelu do dziś wspomina się z rozrzewnieniem spokojnego Polaka, który może rozczarował pod względem skuteczności, ale zachwycił walecznością i wielkim sercem do gry. Zdarzało się, że z boiska znoszony był na ramionach wdzięcznych fanów...
Latem 1998 roku Kazimierz Moskal wrócił do Krakowa, ale do Hutnika, gdzie spędził cały sezon 1998/99 oraz początek kolejnego.
Powrót na Reymonta
Od 18 września 1999 roku (wyjazdowy mecz z Ruchem, 1:1) był już ponownie zawodnikiem "Białej Gwiazdy". Po dziewięciu latach wrócił do klubu, który w tak dramatycznych okolicznościach opuścił latem 1990 roku.
W pierwszym sezonie po powrocie (1999/2000) zagrał w 25 meczach, w tym 17 razy w lidze. W wiślackich szeregach przywrócił spokój. W sezonie 2000/2001 zaimponował nie tylko boiskową dojrzałością, ale też wysoką formą, którą wyróżniał się w drużynie i w lidze. 24 maja 2001 roku "Gazeta Krakowska" napisała: "Nie tylko w rundzie wiosennej, ale i w całym sezonie Kazimierz Moskal jako jeden z nielicznych prezentuje formę, która nigdy nie spada poniżej przyzwoitości. Kiedy brakuje go na boisku gra defensywna Wisły staje się wręcz chwiejna. Przy słabszej ostatnio formie Bogdana Zająca w tej obronie liczyć można najprędzej na Moskala. Ale ten doświadczony piłkarz jest w stanie wypełnić również zadania przynależne jego kolegom z innych formacji. Tak było we Wronkach, gdzie strzelił bramkę, która mogła dać Wiśle upragniony tytuł mistrza Polski. Bramka Moskala doprowadziła do remisu i ten remis trzeba było utrzymać do ostatniego gwizdka sędziego. W 90 min. nadal jeszcze było 1:1, niestety w doliczonym czasie gry Kalu odwołał wiślakom świętowanie tytułu."
O pamiętnym meczu we Wronkach (23 maja 2001) wypowiadał się również sam Moskal, po pucharowym meczu z Zagłębiem: - Tego, co stało się we Wronkach, po dziś dzień nie jestem w stanie zrozumieć. Przez cały czas analizuję ten mecz i nie potrafię sobie wytłumaczyć, jak mogliśmy go przegrać. Wychodzi na to, że podświadomie wszyscy chcieliśmy pilnować tego remisu i każdemu się wydawało, że im więcej nas pod własną bramką, tym bezpieczniejsi będziemy. Z tego złudzenia wyleczył nas Kalu [Maxwell Kalu - red.]. Dobrze, że przyszła ta wygrana z Zagłębiem, 3:0 na wyjeździe, to wynik, który podbudowuje. Myślę, że teraz już potrafimy się pozbierać i będziemy grali na miarę wymagań, co najważniejsze będziemy wygrywać.
Dać się spełnić dziecięcym marzeniom...
Porażka we Wronkach na szczęście nie zaszkodziła i na zakończenie sezonu 2000/2001 Moskal świętował swoje pierwsze mistrzostwo z Wisłą. Miał wówczas ponad 34 lata. Tytuł zapewnili sobie wiślacy w przedostatniej kolejce, 9. czerwca w Warszawie przy Łazienkowskiej, po dramatycznym meczu, w czasie którego usiłowano podpalić stadion Legii.
"Mistrzostwo zdobyte na tak - bardziej dosłownie niż w przenośni - gorącym terenie, smakowało wyśmienicie wszystkim wiślakom. Był jednak wśród nich ktoś, dla kogo miało ono wartość szczególną. Tym kimś był Kazimierz Moskal. Ten wychowanek Gościbii Sułkowice od najmłodszych lat marzył, by grać w Wiśle Kraków. W wieku 15 lat marzenie te spełniły się, a świeżo upieczony wiślak postanowił: "będę z Wisłą mistrzem Polski".
Gdy w roku 1990 odchodził ze łzami w oczach do Lecha Poznań (transfer ten uratował klub od zapaści finansowej), wydawało się, że jego plany pozostaną jedynie młodzieńczą mrzonką. Lecz oto niespodziewanie dziewięć lat później sen się zaczął spełniać - w wieku 32 lat powrócił do swojej Wisełki. Wprawiając w osłupienie niektórych fachowców, stał się ponownie jej kluczowym zawodnikiem, a 9 czerwca 2001 roku dopiął swego - zdobył z Białą Gwiazdą tytuł mistrza Polski!" [Sto lat w blasku Białej Gwiazdy]
W sezonie 2001/2002 niestrudzony i niezmiernie szczęśliwy Moskal wystąpił w 40 meczach, w tym 25 w ekstraklasie. Pracowitością na treningach i energią mógłby doprawdy obdarować wówczas połowę drużyny... Dlatego nikogo nie zdziwiło, że 23 maja 2002 roku doświadczony pomocnik i obrońca, kapitan drużyny, podpisał nowy, roczny, kontrakt z Wisłą.
- Początek był bardzo trudny, czułem się, jakbym był na dokładkę - mówił Gazecie.pl podsumowując trzy lata po powrocie do Wisły. - Chyba nikt na mnie nie liczył. Przez te trzy lata trwała walka i udowadnianie kolejnym trenerom swojej przydatności. Wiarę przywrócił mi Orest Lenczyk, który postawił na mnie w roli stopera w meczu pucharowym z Zeljeznicarem Sarajewo. Ja potrzebuję wiary w to, że ktoś na mnie liczy.
W sezonie 2002/2003 spełniło się kolejne marzenie Kazika - ze swoją Wisełką uczestniczył w podboju Europy w Pucharze UEFA i zdobył z nią drugi tytuł. Niestety, w tym niezapomnianym sezonie dopadł go pech, na pechowym boisku pechowej Odry ...
Pechowa Odra, kolejne rozstanie
20 października 2002 roku w meczu 10. kolejki Wisła grała z Odrą w Wodzisławiu. Po 45 minutach gospodarze prowadzili 3:0! Wisła zabrała się do roboty zaraz po przerwie. W 49. minucie Kazimierz Moskal dał drużynie nadzieję, strzelił bramkę na 3:1. Kapitan Wisły przypłacił ten wyczyn kontuzją kolana i trzy minuty później opuścił boisko. [Wisła przegrała 3:2, drugiego gola dołożył Marcin Kuźba].
Przez kontuzję i operację przeprowadzoną w Austrii Moskal stracił mecze z Parmą czy Lazio, zamiast boisk oglądał lekarskie gabinety. Do gry wrócił dopiero 19 marca 2003 roku, ale mimo intensywnej rehabilitacji i morderczych treningów formy sprzed kontuzji już nie odzyskał. 11 czerwca 2003 roku Wisła oficjalnie poinformowała, że wygasający 30 czerwca 2003 roku kontrakt z 36-letnim piłkarzem nie zostanie przedłużony.
"Dziękujemy naszemu kapitanowi za wszystkie mecze rozegrane w barwach "Białej Gwiazdy". Za olbrzymie poświęcenie dla naszej drużyny. Za cudowne bramki, takie jak przeciwko Realowi Saragossa w Pucharze UEFA czy Legii Warszawa w Pucharze Ligi. W przypadku Kazimierza Moskala zawsze można było powiedzieć, że jego serce bije dla Wisły. Za to wszystko dziękujemy, mając nadzieję, że jeszcze nie raz zawita na stadion przy ul. Reymonta - napisaliśmy wówczas.
Dopiero po czasie okazało się, że ostatni mecz sezonu 2002/2003, z Widzewem 31 maja w Krakowie, był jednocześnie ostatnim występem Kazika w barwach Wisły. - Gdybym przed meczem z Widzewem wiedział, że to już koniec, pożegnałbym się z kibicami. Dlatego proszę im podziękować w moim imieniu - mówił Gazecie.pl zasmucony Moskal. - Szkoda, że tak późno dowiedziałem się o planach klubu wobec mnie. Właściwie nie zdążyłem jeszcze strawić tej przykrej wiadomości, a już muszę na gwałt myśleć o przyszłości. Najchętniej zostałbym w Krakowie, i to nawet kosztem zakończenia sportowej kariery.
- W 1990 roku też mówiłem, że nie chcę opuszczać Krakowa, a jednak musiałem wyjechać. Teraz też mogę nie mieć wyboru - wyznał zdruzgotany zawodnik. Te słowa okazały się prorocze - wyboru rzeczywiście nie miał, gdyż władze Wisły nie zaoferowały mu pracy w klubie. - Żal pozostał, bo proszę mi pokazać piłkarza, który nie chciałby grać w Wiśle. Ja od najmłodszych lat o tym marzyłem, kibicowałem tej drużynie. To co robiłem, robiłem po to, żeby jak najdłużej w niej występować.
W Zabrzu
Moskal po raz kolejny był zmuszony opuścić Wisłę - pracę w Zabrzu zaproponował mu Zbigniew Koźmiński i doświadczony pomocnik trafił na Roosevelta, gdzie występował na pozycji środkowego obrońcy.
22 sierpnia 2003 roku Kaziu Moskal już w barwach Górnika i jako jego kapitan przyjechał do Krakowa na ligowy mecz z Wisłą (2:0). Dopiero wtedy doczekał się godziwego pożegnania ze strony swego ukochanego klubu - prezes Bogdan Basałaj i rzecznik Jarosław Krzoska ofiarowali mu puchar oraz kwiaty, a fani Wisły okolicznościowy wazon oraz karykaturkę z wizerunkiem SuperKazka, która sezon wcześniej zdobiła krakowski stadion.
W Górniku Moskal zakończył swą profesjonalną karierę zawodniczą. W sezonie 2003/2004 wystąpił w lidze 15 razy, w kolejnym - 2004/2005 - ze względu na problemy zdrowotne zagrał już tylko w dwóch meczach ligowych.
Nie było dane Kazikowi pożegnać się z piłką w koszulce Wisły, ale dobry los sprawił, że ostatni raz zagrał w lidze ... przeciw Wiśle. 7 listopada 2004 roku Górnik przegrał w Zabrzu 1:3 - gole dla Wisły padły po trafieniach Tomasza Frankowskiego, Marka Zieńczuka i Macieja Żurawskiego. Kazimierz Moskal wszedł na boisko w 66. minucie, zmieniając Krzysztofa Bukalskiego. Były to jego ostatnie 34 minuty w ligowej piłce.
Kierownik, asystent, trener
Pięć tygodni później Kazimierz Moskal wrócił na Reymonta. Tym razem jako kierownik drużyny u boku nowego trenera Wisły Kraków, Wernera Liczki, który zastąpił zdymisjonowanego Henryka Kasperczaka. 17 grudnia 2004 roku podczas konferencji prasowej Moskal wyznał: - Pewnym klubom się nie odmawia. Dla mnie takim klubem jest Wisła. Zawsze marzyłem o grze w Wiśle i pracy tutaj. Ta propozycja pomogła mi podjąć decyzję o powieszeniu butów na kołku.
Latem 2005 roku Werner Liczka pożegnał się z Wisłą. 1 lipca miejsce Czecha zajął Jerzy Engel. Kazimierz Moskal został jego asystentem, odpowiadając między innymi za analizę gry rywala.
Zgodnie z wiślacką "tradycją" Jerzy Engel stracił pracę dość szybko, bo już w połowie października 2005 roku. Postanowiono, że do końca rundy jesiennej Wisłę poprowadzą jego dwaj asystenci, Tomasz Kulawik i Kazimierz Moskal.
Zimą szkoleniowcem Białej Gwiazdy został Dan Petrescu, który wprawdzie ściągnął do Krakowa rumuńsko - włoski sztab szkoleniowy, ale jego polskim asystentem został Kazimierz Moskal, który został też powołany do sztabu sportowego, by u boku Jakuba Jarosza odpowiadać za ocenę sportową ofert transferowych napływających do Wisły. Młoda ekipa doskonale się dogadywała, trener, asystenci i dyrektor sportowy mieli podobne wizje i plany. Niestety, drużynie brakowało wyników na miarę oczekiwań.
We wrześniu 2006 roku po serii pechowych remisów i nieudanym meczu z Iraklisem zniecierpliwiony Bogusław Cupiał zwolnił Dana Petrescu, każąc mu opuścić Wisłę 18 września, na dzień przed Meczem Stulecia z Sevillą. W tym rocznicowym meczu z Hiszpanami Wisłę poprowadził samodzielnie Kazimierz Moskal. Biała Gwiazda odniosła zwycięstwo, jednak przedmeczowe wydarzenia rzuciły nieprzyjemny cień na wiślacki triumf.
Dana Petrescu niemal z dnia na dzień zastąpił Dragomir Okuka, z którym potajemnie pertraktowano wcześniej. Moskal automatycznie został asystentem kolejnego trenera. Serb nie wytrzymał jednak długo w Krakowie. 19 grudnia 2006 roku został zwolniony, a funkcję szkoleniowca Wisły przejął Adam Nawałka, dotychczasowy dyrektor sportowy. Jego asystentem został oczywiście Kazimierz Moskal, który miał odpowiadać za bank informacji i stworzenie bazy danych zawodników kandydujących do gry w Wiśle.
Adam Nawałka okazał się niestety nieudolnym trenerem, stopniowo wprowadzając Wisłę w dołującą przeciętność, zarówno pod względem gry jak i miejsca w tabeli. Tym razem dymisji szkoleniowca wręcz oczekiwano... 16 kwietnia 2007 roku Nawałka został odwołany, a do czasu mianowania nowego szkoleniowca drużynę miał poprowadzić Kazimierz Moskal.
Wisła prowadziła rozmowy z Janem Urbanem i wszystko wskazywało na to, że to on lada chwila zasiądzie na trenerskiej ławce. Urban jednak zrezygnował i Wisłę do końca sezonu samodzielnie trenował Moskal. Cudów nie dokonał, ale też nie pogorszył i tak fatalnej sytuacji. Pod jego wodzą Wisła wygrała z Łęczną, Legią i Bełchatowem, zremisowała z Widzewem, Zagłębiem, Cracovią i ŁKS-em, natomiast przegrała z Odrą i Groclinem.
Latem 2007 drużynę, która zakończyła rozgrywki na 8. miejscu, przejął nowy szkoleniowiec - Maciej Skorża. Kazimierz Moskal otrzymał nowe zadanie - miał odpowiadać za bank informacji o rywalach pierwszego zespołu oraz objąć funkcję trenera IV-ligowych rezerw. - Kaziu będzie też prowadził treningi indywidualne z młodymi piłkarzami i tymi, którzy wracają po kontuzjach - zapowiedział Skorża. Taka sytuacja nie potrwała jednak długo, rezerwy przestały istnieć, a Kaziu Moskal został trenerem grup juniorskich.
Po zwolnieniu Skorży oraz odejściu jego następców, Henryka Kasperczaka i Tomasza Kulawika, Moskal został asystentem kolejnego trenera Wisły, Roberta Maaskanta (w sierpniu 2010 roku), wspólnie z nim doprowadzając Wisłę do Mistrzostwa Polski. 7 listopada 2011 roku po rozstaniu się Wisły z Holendrem, Moskal ponownie objął stanowisko pierwszego trenera Białej Gwiazdy. Początkowo pracował bez pewności co do swego dalszego losu, zwłaszcza wobec medialnych spekulacji na temat poszukiwań zagranicznego szkoleniowca. 22 grudnia na oficjalnej stronie Klubu ukazał się następujący komunikat: "Kazimierz Moskal zostaje na stanowisku trenera pierwszego zespołu Wisły Kraków. Taką decyzję podjął dzisiaj zarząd klubu. Umowa z Kazimierzem Moskalem została zawarta na czas nieokreślony."
Mimo zauważalnej odmiany w stylu gry, Wisła pod wodzą Moskala nie odnosiła sukcesów na miarę oczekiwań. Pokonała wprawdzie Twente w ostatnim meczu fazy grupowej Ligi Europy i awansowała do kolejnej fazy rozgrywek, ale po dwóch remisach ze Standard Liege dała się dość łatwo wyeliminować z dalszej walki w Europie. Niezadowolenie władz Wisły budziły też niepowodzenia w lidze, a wizerunkowi Klubu szkodził nadmiernie rozdmuchany przez media konflikt z Patrykiem Małeckim. W efekcie 1 marca 2012 roku Kazimierz Moskal bez uprzedzenia stracił pracę, a jego miejsce zajął Michał Probierz. "Kiedyś powiedziałem, że z Wisły odejdę dopiero wtedy, kiedy mnie z niej wyrzucą. Chyba właśnie ten moment nadszedł. Nie dostałem żadnej propozycji pracy, pozostania przy Reymonta. Dla mnie to jest równoznaczne z tym, że muszę szukać innego miejsca, gdzie będę się realizował" - wyznał Moskal w późniejszym wywiadzie dla Gazety Krakowskiej.
14 czerwca 2012 roku Kazimierz Moskal został trenerem pierwszoligowego zespołu Termalica Bruk-Bet Nieciecza. Podpisał kontrakt obowiązujący do końca sezonu 2012/2013.
Reprezentacja
W Reprezentacji Polski Kazimierz Moskal wystąpił sześć razy, w tym tylko jeden raz - pierwszy - jako zawodnik Białej Gwiazdy. Trzy mecze zagrał u Apostela, trzy u Strejlau'a - wszystkie były spotkaniami towarzyskimi. W swoim ostatnim występie, przeciw Austrii, zdobył jedynego reprezentacyjnego gola.
Amatorsko
Mimo że oficjalnie zakończył piłkarską karierę 7 listopada 2004 roku, tak naprawdę nigdy nie przestał grać. Kazimierz Moskal jest członkiem drużyny Oldboyów Wisły Kraków - drużyny, która nie tylko uświetnia swą obecnością przeróżne uroczystości, ale też odnosi wymierne sukcesy, chociażby rokrocznie wygrywając mistrzostwa Krakowa. Skład mistrzów Krakowa, oldbojów Wisły Kraków, to istny gwiazdozbiór - oprócz Moskala w kadrze są m.in. Krzysztof Bukalski, Artur Sarnat, Ryszard Sarnat, Kazimierz Kmiecik, Andrzej Iwan, Marek Kusto, Zbigniew Gręda, Tomasz Kulawik, Jarosław Giszka, Dariusz Marzec, Marek Motyka, Bogdan Zając ...
Oprócz gry w drużynie oldboyów Kazimierz Moskal występował wraz z Ryszardem Czerwcem i Tomaszem Kulawikiem w V-ligowym Bolesławie Bukowno.
- Kazimierza Moskala recepta na sukces: "Praca i samokrytyka. Jeśli zawodnik dojdzie do przekonania, że jest niezastąpiony i nie musi walczyć o miejsce w zespole - jest na najlepszej drodze, by skończyć na ławce".
- Paweł Strąk o Kazimierzu Moskalu - koledze: "Gdy wchodziłem do zespołu, Kaziu prowadził mnie jak małego chłopca za rękę. Bardzo dużo mi pomógł. Jest nie tylko świetnym zawodnikiem, ale również bardzo życzliwym człowiekiem."
- Paweł Brożek o Kazimierzu Moskalu - trenerze: "Darzymy Kazia Moskala szacunkiem i nikt go nie traktuje jak trenera tymczasowego. Gdy ja zaczynałem grę w Wiśle, Kaziu ją kończył i już wtedy był dla mnie wzorem. Tym bardziej teraz mu ufam, gdy jest naszym szkoleniowcem."
Źródła: "Sto lat w blasku Białej Gwiazdy" Dariusza Zastawnego, Przegląd Sportowy, Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Gazeta.pl
Pierwsza publikacja - 9 stycznia 2009 r.
Źródło: wislakrakow.com
(dorotja)
Kariera trenerska
Klub | Lata | Kraj |
---|---|---|
Wisła Kraków - asystent | 2005–2007 | Polska |
Wisła Kraków | 2007 | Polska |
Wisła II Kraków | 2007 | Polska |
Wisła Kraków - juniorzy | 2008–2010 | Polska |
Wisła Kraków - asystent | 2010–2011 | Polska |
Wisła Kraków | 2011–2012 | Polska |
Termalica Bruk-Bet Nieciecza | 2012–2013 | Polska |
GKS Katowice | 2013–2014 | Polska |
Wisła Kraków | 2015 | Polska |
Pogoń Szczecin | 2016–2017 | Polska |
Sandecja Nowy Sącz | 2017–2018 | Polska |
ŁKS Łódź | 2018–2020 | Polska |
Zagłębie Sosnowiec | 2020–2021 | Polska |
ŁKS Łódź | 2022–2023 | Polska |
Wisła Kraków | 2024 | Polska |
Sukcesy trenerskie
- 2019: Awans do Ekstraklasy z ŁKS-em Łódź
- 2023: Mistrzostwo I ligi z ŁKS-em Łódź
Jako trener drużyn przeciwnych w meczach przeciwko Wiśle
Historia występów w barwach Wisły Kraków
Podział na sezony:
Sezon | Rozgrywki | M | 0-90 | ![]() | ![]() | ![]() | ![]() | ![]() |
---|---|---|---|---|---|---|---|---|
1984/1985 | Ekstraklasa | 1 | 1 | |||||
1985/1986 | II Liga | 16 | 12 | 1 | 3 | 4 | ||
1985/1986 | Puchar Polski | 1 | 1 | |||||
1986/1987 | II Liga | 26 | 23 | 3 | 9 | |||
1986/1987 | Puchar Polski | 7 | 5 | 1 | 1 | 2 | ||
1986/1987 | Mecz unieważniony | 1 | 1 | |||||
1987/1988 | II Liga | 30 | 26 | 3 | 1 | 9 | ||
1987/1988 | Puchar Polski | 2 | 2 | 1 | 1 | |||
1987/1988 | Baraż o I ligę | 2 | 2 | |||||
1988/1989 | Ekstraklasa | 29 | 28 | 1 | 8 | 2 | ||
1988/1989 | Puchar Intertoto | 6 | 6 | 2 | ||||
1988/1989 | Puchar Polski | 1 | 1 | |||||
1989/1990 | Ekstraklasa | 30 | 29 | 1 | 11 | 2 | ||
1989/1990 | Puchar Polski | 2 | 2 | |||||
1999/2000 | Ekstraklasa | 17 | 6 | 6 | 5 | 2 | 5 | |
1999/2000 | Puchar Polski | 6 | 4 | 1 | 1 | |||
1999/2000 | Puchar Ligi | 2 | 2 | |||||
2000/2001 | Ekstraklasa | 28 | 24 | 2 | 2 | 1 | 8 | |
2000/2001 | Puchar Ligi | 7 | 7 | 1 | 1 | |||
2000/2001 | Puchar UEFA | 6 | 5 | 1 | 1 | |||
2000/2001 | Puchar Polski | 1 | 1 | |||||
2000/2001 | Superpuchar Polski | 1 | 1 | |||||
2001/2002 | Ekstraklasa | 25 | 24 | 1 | 1 | 6 | 1 | |
2001/2002 | Puchar Polski | 7 | 4 | 3 | 1 | 1 | ||
2001/2002 | Puchar Ligi | 7 | 5 | 1 | 1 | 1 | ||
2001/2002 | Puchar UEFA | 4 | 3 | 1 | 1 | |||
2001/2002 | Liga Mistrzów | 4 | 4 | 1 | ||||
2002/2003 | Ekstraklasa | 14 | 6 | 3 | 5 | 1 | 3 | 1 |
2002/2003 | Puchar UEFA | 4 | 3 | 1 | ||||
2002/2003 | Puchar Polski | 2 | 2 | |||||
Razem | Ekstraklasa (I) | 144 | 117 | 14 | 13 | 24 | 26 | 2 |
II Liga (II) | 72 | 61 | 7 | 4 | 22 | |||
Puchar Polski (PP) | 29 | 19 | 5 | 5 | 4 | 2 | ||
Puchar Ligi (PL) | 16 | 14 | 1 | 1 | 2 | 1 | ||
Puchar UEFA (PU) | 14 | 11 | 3 | 1 | 1 | |||
Puchar Intertoto (IT) | 6 | 6 | 2 | |||||
Liga Mistrzów (LM) | 4 | 4 | 1 | |||||
Baraż o I ligę (B1) | 2 | 2 | ||||||
Superpuchar Polski (SP) | 1 | 1 | ||||||
Mecz unieważniony (#P) | 1 | 1 | ||||||
RAZEM | 289 | 236 | 30 | 23 | 55 | 31 | 2 |
Lista wszystkich spotkań:
Ilość | Roz. | Data | Miejsce | Przeciwnik | Wyn. | Zm. | B | K |
---|---|---|---|---|---|---|---|---|
1. (1) | I | 1985.06.08 | Wyjazd | Górnik Zabrze | 0-1 | ![]() | ||
2. (1) | PP | 1985.09.25 | Wyjazd | Warta Poznań | 0-2 | ![]() | ||
3. (1) | II | 1985.10.20 | Wyjazd | Start Łódź | 0-1 | ![]() | ||
4. (2) | II | 1985.11.09 | Dom | Unia Tarnów | 3-2 | ![]() | ||
5. (3) | II | 1986.03.16 | Dom | Górnik Knurów | 4-0 | ![]() | ||
6. (4) | II | 1986.03.22 | Wyjazd | Olimpia Elbląg | 0-1 | |||
7. (5) | II | 1986.03.29 | Dom | Broń Radom | 1-1 | ![]() | ||
8. (6) | II | 1986.04.06 | Wyjazd | Hutnik Kraków | 1-1 | |||
9. (7) | II | 1986.04.12 | Dom | Ursus Warszawa | 1-0 | |||
10. (8) | II | 1986.04.20 | Wyjazd | Włókniarz Pabianice | 1-2 | |||
11. (9) | II | 1986.04.26 | Dom | Jagiellonia Białystok | 1-3 | ![]() | ![]() | |
12. (10) | II | 1986.05.04 | Wyjazd | Igloopol Dębica | 1-0 | |||
13. (11) | II | 1986.05.10 | Dom | Resovia Rzeszów | 0-0 | |||
14. (12) | II | 1986.05.24 | Dom | Korona Kielce | 1-0 | ![]() | ||
15. (13) | II | 1986.05.31 | Dom | Start Łódź | 1-1 | |||
16. (14) | II | 1986.06.07 | Wyjazd | Polonia Bytom | 0-3 | |||
17. (15) | II | 1986.06.14 | Dom | Błękitni Kielce | 2-1 | ![]() | ||
18. (16) | II | 1986.06.19 | Wyjazd | Unia Tarnów | 0-0 | |||
19. (2) | PP | 1986.08.02 | Wyjazd | Polna Przemyśl | 1-0 | |||
20. (17) | II | 1986.08.09 | Dom | Stal Stalowa Wola | 2-0 | ![]() | ||
21. (3) | PP | 1986.08.13 | Wyjazd | Stal Rzeszów | 0-0 | |||
22. (18) | II | 1986.08.17 | Wyjazd | Broń Radom | 2-0 | ![]() | ||
23. (19) | II | 1986.08.23 | Dom | Jagiellonia Białystok | 1-0 | |||
24. (20) | II | 1986.08.30 | Wyjazd | Korona Kielce | 2-0 | ![]() | ||
25. (21) | II | 1986.09.06 | Dom | Włókniarz Pabianice | 1-0 | ![]() | ||
26. (22) | II | 1986.09.13 | Wyjazd | Resovia Rzeszów | 0-0 | |||
27. (23) | II | 1986.09.21 | Dom | Olimpia Elbląg | 1-1 | ![]() | ||
28. (4) | PP | 1986.09.24 | Dom | Ruch Chorzów | 2-1 | ![]() | ||
29. (24) | II | 1986.09.28 | Wyjazd | Hutnik Kraków | 1-1 | |||
30. (25) | II | 1986.10.04 | Dom | Avia Świdnik | 1-0 | |||
31. (26) | II | 1986.10.18 | Dom | Zagłębie Sosnowiec | 1-0 | |||
32. (27) | II | 1986.10.26 | Wyjazd | Górnik Knurów | 0-2 | |||
33. (28) | II | 1986.11.02 | Dom | Igloopol Dębica | 1-0 | |||
34. (29) | II | 1986.11.09 | Wyjazd | Wisła Płock | 3-4 | ![]() | ||
35. (30) | II | 1986.11.15 | Dom | Sandecja Nowy Sącz | 2-0 | |||
36. (5) | PP #P | 1986.11.29 | Dom | Legia Warszawa | 1-0 | |||
37. (31) | II | 1987.03.15 | Wyjazd | Stal Stalowa Wola | 2-3 | ![]() | ||
38. (5) | PP | 1987.03.18 | Dom | Legia Warszawa | 1-1 | ![]() | ||
39. (32) | II | 1987.03.22 | Dom | Broń Radom | 0-2 | |||
40. (33) | II | 1987.03.28 | Wyjazd | Jagiellonia Białystok | 0-3 | |||
41. (34) | II | 1987.04.04 | Dom | Korona Kielce | 3-0 | |||
42. (6) | PP | 1987.04.15 | Dom | GKS Bełchatów | 2-0 | ![]() | ||
43. (35) | II | 1987.04.18 | Dom | Resovia Rzeszów | 3-1 | ![]() | ||
44. (36) | II | 1987.05.09 | Wyjazd | Avia Świdnik | 2-0 | ![]() | ||
45. (37) | II | 1987.05.16 | Dom | Hutnik Warszawa | 2-1 | |||
46. (38) | II | 1987.05.23 | Wyjazd | Zagłębie Sosnowiec | 0-0 | |||
47. (39) | II | 1987.05.30 | Dom | Górnik Knurów | 1-3 | |||
48. (7) | PP | 1987.06.03 | Wyjazd | Śląsk Wrocław | 0-1 | ![]() | ||
49. (40) | II | 1987.06.06 | Wyjazd | Igloopol Dębica | 1-2 | ![]() | ||
50. (41) | II | 1987.06.14 | Dom | Wisła Płock | 2-1 | ![]() | ||
51. (8) | PP | 1987.06.17 | Dom | Śląsk Wrocław | 1-1 | |||
52. (42) | II | 1987.06.21 | Wyjazd | Sandecja Nowy Sącz | 3-2 | ![]() | ||
53. (9) | PP | 1987.08.05 | Wyjazd | Glinik Gorlice | 2-2 | ![]() | ||
54. (43) | II | 1987.08.09 | Dom | Avia Świdnik | 2-0 | |||
55. (44) | II | 1987.08.15 | Wyjazd | Górnik Knurów | 2-3 | ![]() | ||
56. (45) | II | 1987.08.22 | Dom | GKS Bełchatów | 0-0 | |||
57. (46) | II | 1987.08.29 | Dom | Włókniarz Pabianice | 0-1 | |||
58. (47) | II | 1987.09.05 | Wyjazd | Stal Mielec | 0-1 | |||
59. (48) | II | 1987.09.12 | Dom | Zagłębie Sosnowiec | 0-1 | |||
60. (10) | PP | 1987.09.15 | Wyjazd | GKS Bełchatów | 0-1 | ![]() | ||
61. (49) | II | 1987.09.19 | Wyjazd | Gwardia Szczytno | 2-2 | |||
62. (50) | II | 1987.09.26 | Dom | Stal Rzeszów | 4-1 | |||
63. (51) | II | 1987.10.04 | Wyjazd | Broń Radom | 1-1 | |||
64. (52) | II | 1987.10.10 | Dom | Błękitni Kielce | 4-0 | ![]() | ||
65. (53) | II | 1987.10.17 | Wyjazd | Hutnik Kraków | 2-0 | |||
66. (54) | II | 1987.10.24 | Dom | Motor Lublin | 0-0 | ![]() | ||
67. (55) | II | 1987.10.31 | Wyjazd | Igloopol Dębica | 0-0 | ![]() | ||
68. (56) | II | 1987.11.07 | Dom | Olimpia Elbląg | 2-0 | ![]() | ||
69. (57) | II | 1987.11.14 | Wyjazd | Resovia Rzeszów | 1-0 | |||
70. (58) | II | 1988.03.12 | Wyjazd | Avia Świdnik | 1-0 | |||
71. (59) | II | 1988.03.19 | Dom | Górnik Knurów | 2-1 | ![]() | ||
72. (60) | II | 1988.03.26 | Wyjazd | GKS Bełchatów | 0-2 | |||
73. (61) | II | 1988.04.02 | Wyjazd | Włókniarz Pabianice | 2-0 | ![]() | ||
74. (62) | II | 1988.04.09 | Dom | Stal Mielec | 1-1 | ![]() | ||
75. (63) | II | 1988.04.16 | Wyjazd | Zagłębie Sosnowiec | 1-1 | |||
76. (64) | II | 1988.04.23 | Dom | Gwardia Szczytno | 5-1 | ![]() | ||
77. (65) | II | 1988.04.30 | Wyjazd | Stal Rzeszów | 0-2 | |||
78. (66) | II | 1988.05.07 | Dom | Broń Radom | 1-1 | ![]() | ||
79. (67) | II | 1988.05.14 | Wyjazd | Błękitni Kielce | 1-0 | |||
80. (68) | II | 1988.05.21 | Dom | Hutnik Kraków | 1-0 | ![]() | ||
81. (69) | II | 1988.05.28 | Wyjazd | Motor Lublin | 1-1 | |||
82. (70) | II | 1988.06.04 | Dom | Igloopol Dębica | 2-0 | ![]() | ||
83. (71) | II | 1988.06.11 | Wyjazd | Olimpia Elbląg | 3-1 | ![]() | ||
84. (72) | II | 1988.06.18 | Dom | Resovia Rzeszów | 0-1 | |||
85. (73) | II B1 | 1988.06.26 | Wyjazd | Górnik Knurów | 0-1 | |||
86. (74) | II B1 | 1988.06.30 | Dom | Górnik Knurów | 4-2 | |||
87. (2) | I | 1988.07.31 | Dom | Jagiellonia Białystok | 0-1 | |||
88. (11) | PP | 1988.08.03 | Wyjazd | Rozbark Bytom | 2-4 | |||
89. (3) | I | 1988.08.06 | Wyjazd | Lech Poznań | 0-3 | |||
90. (4) | I | 1988.08.13 | Dom | GKS Jastrzębie | 1-0 | |||
91. (5) | I | 1988.08.20 | Dom | Legia Warszawa | 1-1 | |||
92. (6) | I | 1988.08.27 | Wyjazd | Stal Mielec | 2-3 | |||
93. (7) | I | 1988.09.03 | Dom | Pogoń Szczecin | 4-2 | |||
94. (8) | I | 1988.09.10 | Wyjazd | Ruch Chorzów | 0-1 | |||
95. (9) | I | 1988.09.24 | Dom | Widzew Łódź | 2-1 | ![]() | ||
96. (10) | I | 1988.09.28 | Wyjazd | Górnik Zabrze | 0-4 | |||
97. (11) | I | 1988.10.02 | Dom | Olimpia Poznań | 1-1 | |||
98. (12) | I | 1988.10.08 | Wyjazd | Śląsk Wrocław | 0-0 | |||
99. (13) | I | 1988.10.22 | Dom | Górnik Wałbrzych | 1-2 | |||
100. (14) | I | 1988.10.29 | Wyjazd | Szombierki Bytom | 3-0 | ![]() | ||
101. (15) | I | 1988.11.05 | Dom | GKS Katowice | 3-1 | |||
102. (16) | I | 1988.11.19 | Wyjazd | ŁKS Łódź | 1-2 | |||
103. (17) | I | 1989.03.11 | Wyjazd | Jagiellonia Białystok | 0-0 | ![]() | ||
104. (18) | I | 1989.03.19 | Dom | Lech Poznań | 0-0 | |||
105. (19) | I | 1989.03.25 | Wyjazd | GKS Jastrzębie | 2-4 | |||
106. (20) | I | 1989.03.29 | Wyjazd | Legia Warszawa | 0-4 | |||
107. (21) | I | 1989.04.09 | Dom | Stal Mielec | 1-0 | |||
108. (22) | I | 1989.04.15 | Wyjazd | Pogoń Szczecin | 1-1 | |||
109. (23) | I | 1989.04.22 | Dom | Ruch Chorzów | 1-4 | ![]() | ||
110. (24) | I | 1989.05.14 | Dom | Górnik Zabrze | 1-0 | |||
111. (25) | I | 1989.05.20 | Wyjazd | Olimpia Poznań | 0-3 | |||
112. (26) | I | 1989.05.24 | Dom | Śląsk Wrocław | 0-5 | |||
113. (27) | I | 1989.06.07 | Wyjazd | Górnik Wałbrzych | 1-2 | ![]() | ![]() | |
114. (28) | I | 1989.06.11 | Dom | Szombierki Bytom | 3-0 | ![]() ![]() ![]() | ||
115. (29) | I | 1989.06.17 | Wyjazd | GKS Katowice | 0-1 | ![]() | ||
116. (30) | I | 1989.06.21 | Dom | ŁKS Łódź | 4-1 | ![]() | ||
117. (1) | IT | 1989.07.05 | Wyjazd | Hapoel Petah Tikva | 2-1 | |||
118. (2) | IT | 1989.07.08 | Wyjazd | Beitar Tel Aviv | 2-2 | ![]() | ||
119. (3) | IT | 1989.07.12 | Wyjazd | Sparta Praga | 0-3 | |||
120. (4) | IT | 1989.07.15 | Dom | Hapoel Petah Tikva | 0-3 | |||
121. (5) | IT | 1989.07.19 | Dom | Beitar Tel Aviv | 4-0 | |||
122. (6) | IT | 1989.07.22 | Dom | Sparta Praga | 3-3 | ![]() | ||
123. (31) | I | 1989.07.29 | Wyjazd | Olimpia Poznań | 1-1 | |||
124. (32) | I | 1989.08.02 | Dom | Zagłębie Sosnowiec | 1-2 | |||
125. (33) | I | 1989.08.06 | Wyjazd | Zawisza Bydgoszcz | 0-2 | |||
126. (34) | I | 1989.08.12 | Dom | ŁKS Łódź | 3-2 | |||
127. (35) | I | 1989.08.16 | Wyjazd | Śląsk Wrocław | 0-2 | |||
128. (36) | I | 1989.08.26 | Dom | Jagiellonia Białystok | 1-1 | |||
129. (12) | PP | 1989.08.30 | Wyjazd | Polonia Bytom | 2-0 | |||
130. (37) | I | 1989.09.02 | Wyjazd | GKS Katowice | 1-2 | ![]() | ||
131. (38) | I | 1989.09.16 | Wyjazd | Lech Poznań | 0-2 | |||
132. (39) | I | 1989.09.23 | Dom | Stal Mielec | 2-1 | ![]() | ||
133. (40) | I | 1989.10.01 | Wyjazd | Górnik Zabrze | 0-2 | |||
134. (41) | I | 1989.10.14 | Dom | Widzew Łódź | 1-0 | ![]() | ||
135. (13) | PP | 1989.10.18 | Wyjazd | Pogoń Szczecin | 2-3 | |||
136. (42) | I | 1989.10.28 | Wyjazd | Motor Lublin | 0-2 | |||
137. (43) | I | 1989.11.04 | Dom | Ruch Chorzów | 3-0 | ![]() | ||
138. (44) | I | 1989.11.19 | Wyjazd | Legia Warszawa | 3-0 | ![]() ![]() | ||
139. (45) | I | 1989.11.25 | Dom | Zagłębie Lubin | 2-1 | ![]() | ||
140. (46) | I | 1990.03.04 | Dom | Olimpia Poznań | 1-1 | ![]() | ||
141. (47) | I | 1990.03.11 | Wyjazd | Zagłębie Sosnowiec | 1-2 | |||
142. (48) | I | 1990.03.18 | Dom | Zawisza Bydgoszcz | 2-1 | ![]() | ||
143. (49) | I | 1990.03.24 | Wyjazd | ŁKS Łódź | 0-0 | |||
144. (50) | I | 1990.03.31 | Dom | Śląsk Wrocław | 1-1 | ![]() | ||
145. (51) | I | 1990.04.04 | Wyjazd | Jagiellonia Białystok | 3-0 | ![]() | ||
146. (52) | I | 1990.04.08 | Dom | GKS Katowice | 0-0 | |||
147. (53) | I | 1990.04.14 | Dom | Lech Poznań | 1-1 | |||
148. (54) | I | 1990.04.22 | Wyjazd | Stal Mielec | 1-2 | |||
149. (55) | I | 1990.04.28 | Dom | Górnik Zabrze | 0-1 | |||
150. (56) | I | 1990.05.01 | Wyjazd | Widzew Łódź | 1-1 | ![]() | ||
151. (57) | I | 1990.05.12 | Dom | Motor Lublin | 1-1 | ![]() | ||
152. (58) | I | 1990.05.16 | Wyjazd | Ruch Chorzów | 1-1 | ![]() | ||
153. (59) | I | 1990.05.26 | Dom | Legia Warszawa | 0-0 | |||
154. (60) | I | 1990.05.30 | Wyjazd | Zagłębie Lubin | 1-1 | |||
155. (61) | I | 1999.09.18 | Wyjazd | Ruch Chorzów | 1-1 | ![]() | ||
156. (62) | I | 1999.09.26 | Wyjazd | Lech Poznań | 1-4 | ![]() | ||
157. (63) | I | 1999.10.02 | Dom | ŁKS Łódź | 1-0 | ![]() | ||
158. (1) | PL | 1999.10.05 | Wyjazd | Polonia Warszawa | 0-3 | |||
159. (2) | PL | 1999.10.10 | Dom | Polonia Warszawa | 2-2 | |||
160. (14) | PP | 1999.10.13 | Wyjazd | Lechia Gdańsk | 2-0 | ![]() | ||
161. (64) | I | 1999.10.24 | Dom | Zagłębie Lubin | 4-0 | ![]() | ![]() | |
162. (65) | I | 1999.10.30 | Wyjazd | Amica Wronki | 0-0 | ![]() | ||
163. (66) | I | 1999.11.07 | Dom | Legia Warszawa | 1-1 | ![]() | ||
164. (67) | I | 2000.03.04 | Dom | Odra Wodzisław Śląski | 3-1 | ![]() | ||
165. (15) | PP | 2000.03.08 | Wyjazd | Stal Stalowa Wola | 2-2 | |||
166. (68) | I | 2000.03.12 | Wyjazd | Wisła Płock | 1-1 | ![]() | ||
167. (69) | I | 2000.03.25 | Dom | Dyskobolia Grodzisk Wlkp | 3-0 | ![]() | ||
168. (70) | I | 2000.04.01 | Wyjazd | Pogoń Szczecin | 3-3 | ![]() | ||
169. (71) | I | 2000.04.08 | Dom | Stomil Olsztyn | 4-2 | ![]() | ||
170. (72) | I | 2000.04.16 | Wyjazd | Polonia Warszawa | 1-2 | ![]() | ![]() | |
171. (73) | I | 2000.04.22 | Dom | Ruch Chorzów | 4-0 | ![]() | ||
172. (16) | PP | 2000.05.04 | Dom | Polonia Warszawa | 2-1 | ![]() | ||
173. (74) | I | 2000.05.06 | Wyjazd | ŁKS Łódź | 2-0 | ![]() | ||
174. (17) | PP | 2000.05.11 | Wyjazd | Polonia Warszawa | 2-0 | |||
175. (75) | I | 2000.05.14 | Dom | Górnik Zabrze | 6-3 | ![]() | ||
176. (76) | I | 2000.05.24 | Dom | Amica Wronki | 1-1 | |||
177. (77) | I | 2000.05.28 | Wyjazd | Legia Warszawa | 2-0 | ![]() | ||
178. (18) | PP | 2000.06.06 | Dom | Amica Wronki | 2-2 | |||
179. (19) | PP | 2000.06.09 | Wyjazd | Amica Wronki | 0-3 | |||
180. (78) | I | 2000.07.22 | Dom | Ruch Radzionków | 4-0 | ![]() | ||
181. (79) | I | 2000.07.29 | Wyjazd | Dyskobolia Grodzisk Wlkp | 3-0 | ![]() | ||
182. (80) | I | 2000.08.05 | Dom | Widzew Łódź | 2-2 | ![]() | ![]() | |
183. (1) | PU | 2000.08.10 | Wyjazd | Željezničar Sarajewo | 0-0 | |||
184. (81) | I | 2000.08.13 | Wyjazd | Górnik Zabrze | 2-1 | |||
185. (82) | I | 2000.08.19 | Dom | Pogoń Szczecin | 1-2 | |||
186. (2) | PU | 2000.08.24 | Dom | Željezničar Sarajewo | 3-1 | |||
187. (83) | I | 2000.08.27 | Wyjazd | Odra Wodzisław Śląski | 2-0 | |||
188. (3) | PL | 2000.08.30 | Wyjazd | Dyskobolia Grodzisk Wlkp | 0-0 | |||
189. (4) | PL | 2000.09.06 | Dom | Dyskobolia Grodzisk Wlkp | 4-2 | |||
190. (84) | I | 2000.09.10 | Dom | Polonia Warszawa | 4-0 | |||
191. (3) | PU | 2000.09.14 | Wyjazd | Real Saragossa | 1-4 | ![]() | ||
192. (85) | I | 2000.09.17 | Wyjazd | Stomil Olsztyn | 3-0 | |||
193. (20) | PP | 2000.09.23 | Wyjazd | Górnik Łęczna | 1-2 | |||
194. (4) | PU | 2000.09.28 | Dom | Real Saragossa | 4-1 | ![]() | ||
195. (86) | I | 2000.10.01 | Dom | GKS Katowice | 3-1 | |||
196. (87) | I | 2000.10.15 | Wyjazd | Śląsk Wrocław | 1-0 | |||
197. (5) | PL | 2000.10.18 | Wyjazd | Legia Warszawa | 1-1 | |||
198. (88) | I | 2000.10.22 | Dom | Ruch Chorzów | 2-0 | ![]() | ||
199. (5) | PU | 2000.10.26 | Dom | FC Porto | 0-0 | |||
200. (89) | I | 2000.10.29 | Wyjazd | Wisła Płock | 5-0 | |||
201. (6) | PU | 2000.11.09 | Wyjazd | FC Porto | 0-3 | |||
202. (90) | I | 2000.11.12 | Dom | Legia Warszawa | 3-3 | ![]() | ||
203. (91) | I | 2000.11.19 | Wyjazd | Zagłębie Lubin | 2-4 | ![]() | ||
204. (6) | PL | 2000.11.26 | Dom | Legia Warszawa | 3-1 | ![]() | ||
205. (92) | I | 2001.03.10 | Wyjazd | Ruch Radzionków | 2-0 | |||
206. (93) | I | 2001.03.17 | Dom | Dyskobolia Grodzisk Wlkp | 1-1 | |||
207. (7) | PL | 2001.03.21 | Dom | Amica Wronki | 2-0 | |||
208. (94) | I | 2001.03.30 | Wyjazd | Widzew Łódź | 0-3 | ![]() | ||
209. (95) | I | 2001.04.08 | Dom | Górnik Zabrze | 3-0 | ![]() | ||
210. (96) | I | 2001.04.14 | Wyjazd | Pogoń Szczecin | 0-0 | ![]() | ||
211. (97) | I | 2001.04.21 | Dom | Odra Wodzisław Śląski | 2-1 | |||
212. (98) | I | 2001.04.29 | Wyjazd | Polonia Warszawa | 2-0 | |||
213. (99) | I | 2001.05.02 | Dom | Stomil Olsztyn | 2-0 | |||
214. (100) | I | 2001.05.06 | Wyjazd | GKS Katowice | 3-0 | |||
215. (101) | I | 2001.05.09 | Dom | Śląsk Wrocław | 2-2 | |||
216. (102) | I | 2001.05.12 | Wyjazd | Ruch Chorzów | 1-2 | ![]() | ||
217. (103) | I | 2001.05.23 | Wyjazd | Amica Wronki | 1-2 | ![]() | ![]() | |
218. (8) | PL | 2001.05.26 | Wyjazd | Zagłębie Lubin | 3-0 | |||
219. (9) | PL | 2001.06.03 | Dom | Zagłębie Lubin | 1-2 | ![]() | ||
220. (104) | I | 2001.06.09 | Wyjazd | Legia Warszawa | 2-1 | |||
221. (105) | I | 2001.06.13 | Dom | Zagłębie Lubin | 3-0 | |||
222. (1) | SP | 2001.07.15 | Wyjazd | Polonia Warszawa | 4-3 | |||
223. (106) | I | 2001.07.21 | Wyjazd | KSZO Ostrowiec Świętokrzyski | 1-0 | |||
224. (1) | LM | 2001.07.25 | Wyjazd | Skonto Ryga | 2-1 | |||
225. (107) | I | 2001.07.29 | Dom | Polonia Warszawa | 2-2 | ![]() | ||
226. (2) | LM | 2001.08.01 | Dom | Skonto Ryga | 1-0 | |||
227. (108) | I | 2001.08.04 | Wyjazd | Widzew Łódź | 2-3 | |||
228. (3) | LM | 2001.08.08 | Dom | FC Barcelona | 3-4 | ![]() | ||
229. (109) | I | 2001.08.11 | Wyjazd | Górnik Zabrze | 2-1 | |||
230. (110) | I | 2001.08.17 | Dom | Odra Wodzisław Śląski | 1-0 | |||
231. (4) | LM | 2001.08.22 | Wyjazd | FC Barcelona | 0-1 | |||
232. (111) | I | 2001.08.26 | Dom | Zagłębie Lubin | 4-0 | |||
233. (10) | PL | 2001.08.29 | Wyjazd | KSZO Ostrowiec Świętokrzyski | 3-2 | ![]() | ||
234. (112) | I | 2001.09.08 | Wyjazd | GKS Katowice | 5-1 | |||
235. (113) | I | 2001.09.16 | Dom | KSZO Ostrowiec Świętokrzyski | 0-1 | ![]() ![]() | ||
236. (7) | PU | 2001.09.20 | Wyjazd | Hajduk Split | 2-2 | ![]() | ||
237. (114) | I | 2001.09.23 | Wyjazd | Polonia Warszawa | 0-2 | |||
238. (8) | PU | 2001.09.27 | Dom | Hajduk Split | 1-0 | |||
239. (11) | PL | 2001.10.03 | Dom | KSZO Ostrowiec Świętokrzyski | 4-0 | |||
240. (21) | PP | 2001.10.09 | Wyjazd | Ruch Radzionków | 3-2 | ![]() | ||
241. (9) | PU | 2001.10.18 | Wyjazd | Inter Mediolan | 0-2 | |||
242. (115) | I | 2001.10.21 | Wyjazd | Odra Wodzisław Śląski | 0-1 | |||
243. (116) | I | 2001.10.26 | Wyjazd | Zagłębie Lubin | 4-3 | ![]() | ||
244. (10) | PU | 2001.10.30 | Dom | Inter Mediolan | 1-0 | ![]() | ||
245. (22) | PP | 2001.11.10 | Dom | Stomil Olsztyn | 6-1 | ![]() | ||
246. (117) | I | 2001.11.18 | Wyjazd | Odra Wodzisław Śląski | 3-0 | |||
247. (23) | PP | 2001.11.21 | Wyjazd | ŁKS Łódź | 2-2 | ![]() | ||
248. (118) | I | 2001.11.24 | Dom | Pogoń Szczecin | 1-0 | |||
249. (24) | PP | 2001.11.28 | Dom | ŁKS Łódź | 4-1 | ![]() | ||
250. (119) | I | 2002.03.03 | Dom | Ruch Chorzów | 2-1 | |||
251. (25) | PP | 2002.03.06 | Wyjazd | Wisła Płock | 2-1 | ![]() | ||
252. (120) | I | 2002.03.09 | Wyjazd | Polonia Warszawa | 2-4 | |||
253. (121) | I | 2002.03.15 | Wyjazd | Legia Warszawa | 0-1 | |||
254. (122) | I | 2002.03.19 | Dom | GKS Katowice | 1-1 | |||
255. (123) | I | 2002.03.22 | Wyjazd | Amica Wronki | 1-2 | ![]() | ||
256. (124) | I | 2002.03.30 | Dom | Odra Wodzisław Śląski | 1-1 | ![]() | ||
257. (125) | I | 2002.04.07 | Wyjazd | Pogoń Szczecin | 2-1 | ![]() | ||
258. (126) | I | 2002.04.13 | Wyjazd | Ruch Chorzów | 2-1 | |||
259. (12) | PL | 2002.04.16 | Wyjazd | Zagłębie Lubin | 2-0 | |||
260. (127) | I | 2002.04.19 | Dom | Polonia Warszawa | 4-1 | ![]() | ||
261. (128) | I | 2002.04.24 | Dom | Legia Warszawa | 1-1 | |||
262. (129) | I | 2002.04.28 | Wyjazd | GKS Katowice | 1-0 | ![]() | ||
263. (130) | I | 2002.05.04 | Dom | Amica Wronki | 1-0 | |||
264. (26) | PP | 2002.05.07 | Wyjazd | Amica Wronki | 4-2 | |||
265. (27) | PP | 2002.05.10 | Dom | Amica Wronki | 4-0 | |||
266. (13) | PL | 2002.05.14 | Wyjazd | GKS Katowice | 5-2 | ![]() | ||
267. (14) | PL | 2002.05.18 | Dom | GKS Katowice | 3-0 | ![]() | ||
268. (15) | PL | 2002.05.22 | Wyjazd | Legia Warszawa | 0-3 | |||
269. (16) | PL | 2002.05.26 | Dom | Legia Warszawa | 2-1 | |||
270. (131) | I | 2002.08.04 | Wyjazd | Szczakowianka Jaworzno | 1-1 | |||
271. (132) | I | 2002.08.09 | Dom | Ruch Chorzów | 5-2 | ![]() ![]() | ||
272. (11) | PU | 2002.08.15 | Wyjazd | Glentoran Belfast | 2-0 | |||
273. (133) | I | 2002.08.18 | Wyjazd | Zagłębie Lubin | 4-1 | |||
274. (134) | I | 2002.08.24 | Dom | Dyskobolia Grodzisk Wlkp | 1-1 | |||
275. (12) | PU | 2002.08.29 | Dom | Glentoran Belfast | 4-0 | |||
276. (135) | I | 2002.09.01 | Wyjazd | Legia Warszawa | 2-3 | ![]() | ||
277. (136) | I | 2002.09.14 | Dom | Pogoń Szczecin | 3-0 | ![]() | ![]() | |
278. (13) | PU | 2002.09.19 | Wyjazd | NK Primorje | 2-0 | |||
279. (137) | I | 2002.09.27 | Wyjazd | Amica Wronki | 1-1 | |||
280. (14) | PU | 2002.10.03 | Dom | NK Primorje | 6-1 | ![]() | ||
281. (138) | I | 2002.10.20 | Wyjazd | Odra Wodzisław Śląski | 2-3 | ![]() | ![]() | |
282. (139) | I | 2003.03.19 | Dom | Szczakowianka Jaworzno | 2-2 | ![]() | ||
283. (140) | I | 2003.04.09 | Dom | Legia Warszawa | 2-1 | ![]() | ||
284. (141) | I | 2003.04.12 | Wyjazd | Pogoń Szczecin | 1-0 | ![]() | ||
285. (28) | PP | 2003.04.16 | Wyjazd | Widzew Łódź | 2-1 | ![]() | ||
286. (29) | PP | 2003.05.14 | Wyjazd | Wisła Płock | 3-0 | ![]() | ||
287. (142) | I | 2003.05.21 | Dom | Polonia Warszawa | 3-0 | ![]() | ||
288. (143) | I | 2003.05.25 | Wyjazd | Wisła Płock | 3-0 | ![]() | ||
289. (144) | I | 2003.05.31 | Dom | Widzew Łódź | 1-0 | ![]() |
Mecze w Reprezentacji Polski
Kazimierz Moskal wystąpił w 6 spotkaniach Reprezentacji Polski, zdobył jedną bramkę. Wszystkie mecze miały charakter towarzyski, tylko w pierwszym - z Kostaryką - Moskal był piłkarzem Wisły.
- 1990.05.06 Polska – Kostaryka 2:0, (do 60 minuty)
- 1990-09-26 Rumunia-Polska 2:1 (od 84 minuty)
- 1991-02-05 Irlandia Północna-Polska 3:1 (od 46 minuty)
- 1994-03-23 Grecja-Polska 0:0 (od 54 minuty)
- 1994-04-13 Polska-Arabia Saudyjska 1:0 (od 46 minuty)
- 1994-05-17 Polska-Austria 3:4 (od 46 minuty), gol w 89 minucie
Pogrubiono występ Moskala jako Wiślaka.
Kazimierz Moskal - artykuły, wywiady
Moskal Kazimierz - nie rusz Kazika... (2006)
24-01-2006
Drugi u Liczki, drugi u Engela, drugi u Kulawika, drugi u Petrescu - szkoleniowcy Wisły zmieniają się, a Kazimierz Moskal ciągle jest z drużyną. U progu przygotowań do rundy wiosennej wieloletni kapitan drużyny, a obecnie jedyny Polak w sztabie szkoleniowym opowiada o miłości do Białej Gwiazdy, trudnych życiowych decyzjach, swojej obecnej sytuacji i marzeniach na przyszłość:
- Grzegorz Saj: Kilkanaście dni temu obchodził Pan 39 urodziny. Wraz z najlepszymi życzeniami na usta ciśnie się pytanie: czy Kazimierz Moskal jest człowiekiem szczęśliwym i spełnionym?
- Kazimierz Moskal: Dziękuję bardzo za życzenia. 39 lat to pokaźny kawałek życia, który wypełniła głównie kariera piłkarska. To, co osiągnąłem w bardzo dużym stopniu mnie satysfakcjonuje, choć zawsze pojawia się ta myśl: można było osiągnąć więcej. Jednak mówiąc krótko: jestem zadowolony z tego, czego dokonałem.
- G.S. Co Pan uważa za swoje największe osiągnięcie?
- K.M. Pierwsze mistrzostwo Polski z Wisłą najdłużej pozostanie w mojej pamięci. Wcześniej dwukrotnie byłem mistrzem Polski z Lechem Poznań, jednak ja zawsze, od małego chłopca marzyłem o grze w Wiśle. Pierwszy etap mojej przygody z Wisłą, jeszcze w latach 80 – tych był czasem, gdy nie mieliśmy zespołu na tyle silnego kadrowo i finansowo, żeby równać się z najlepszymi. Życie jednak zatoczyło krąg i po przygodzie z Lechem i wyjeździe do Izraela, znowu znalazłem się w Krakowie, w mojej ukochanej Wisełce, która była już jednak innym zespołem: mocnym i grającym o najwyższe cele. Zdobycie mistrzostwa z tą drużyną jest moim największym osiągnięciem.
- G.S. Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Nie bał się Pan drugi raz wejść do Wisły?
- K.M. Jeśli marzy się o czymś od dzieciństwa, to nie ma takiej siły, która mogłaby zatrzymać na drodze do realizacji tego marzenia. Gdy pojawiła się szansa, żeby znowu założyć koszulkę z Białą Gwiazdą, to nie było mowy o żadnym lęku.
- G.S. Przy tak wielkiej miłości do Wisły decyzja o przejściu do Lecha nie była chyba dla Pana łatwa?
- K.M. To był jeden z najtrudniejszych kroków, jaki zdecydowałem się wykonać w moim życiu. Najgorsze było to, że przy moim przechodzeniu do Lecha wiele osób zaczęło mówić, że coś takiego jak przywiązanie do barw klubowych odeszło w polskiej piłce w niepamięć. Niewielu osób jednak chciało wiedzieć, że piłkarz to też człowiek, który ma rodzinę, żonę. W tym właśnie czasie u mnie pojawiło się dziecko, a ja mieszkałem z żoną w jednym pokoju w wiślackim hotelu. Z jednej strony musiałem zapewnić byt rodzinie, a z drugiej moje odejście do Lecha było też potężnym zastrzykiem finansowym dla Wisły, który bardzo pomógł w funkcjonowaniu klubu. Ja z Wisły odchodzić nie chciałem, ale przychodzą takie chwile w życiu, gdy trzeba wybrać nie to, co się lubi, ale to, co jest najlepsze dla obu stron.
Kazimierz Moskal- G.S. Mimo tej trudnej decyzji kibice Wisły nigdy nie zapomnieli o Panu. Moskal Kazimierz – nie rusz Kazika, bo zginiesz – do dzisiaj można usłyszeć przy Reymonta. Co Pan wtedy czuje?
- K.M. Włos się jeży na głowie (śmiech). Dla mnie jest to coś wyjątkowego i niesamowicie miłego, bo ta przyśpiewka naszych kibiców była pierwotnie dedykowana legendzie Wisły Kazimierzowi Kmiecikowi, więc gdy słyszy się te słowa pod swoim adresem to trudno opisać uczucie, które się wtedy rodzi. Kibicom zawdzięczam niesamowicie dużo. Nasz słynny sektor X zawsze przyjmował mnie bardzo dobrze, a ja starałem się odwzajemnić grą na jak najwyższym poziomie i dawać z siebie wszystko.
- G.S. „Pewnym klubom się nie odmawia. Takim klubem dla mnie jest Wisła i tylko przez to zawiesiłem piłkarskie buty na kołku” – powiedział Pan przed rokiem...
- K.M. ... i dziś podpisuję się pod tym obiema rękami. Może będę nieskromny, ale uważam, że nawet dziś znalazłbym miejsce w jakimś klubie, może nie pierwszo – czy drugoligowym, bo mnie ciągle ciągnie do gry i na boisko. Jednak gdy przyszła propozycja z Wisły, żeby podjąć pracę w charakterze asystenta trenera Liczki, nie mogłem jej odmówić. Gdyby taka sama propozycja przyszła z każdego innego klubu, na pewno powiedziałbym: dziękuję.
- G.S. Nie było obaw, żeby podjąć pracę w najlepszym polskim klubie – prosto z boiska rzucić się na głęboką wodę?
- K.M. Owszem, były jakieś obawy z tym związane, tym bardziej, ze z wieloma chłopakami, dla których miałem być trenerem, jeszcze niedawno grałem razem na boisku. Jednak wzajemny szacunek i umiejętność pogodzenia ról: kolegi poza boiskiem, a na boisku trenera i piłkarza każdej ze stron wyszło na dobre.
- G.S. Asystent u Liczki, asystent u Engela. Nadszedł dzień, gdy to Moskal i Kulawik mieli poprowadzić Wisłę do boju samodzielnie.
- K.M. Miał to być duet trenerski na jeden mecz, jednak sytuacja rozwinęła się tak, że dostaliśmy zadanie, aby Wisłę poprowadzić do końca rundy. Tomek był pierwszym trenerem, ja drugim...
- G.S. ... drugim u Liczki, drugim u Engela, u Kulawika niby na równi, ale Pan też jakby na drugim miejscu, teraz podobna sytuacja. Jak się Pan czuje w roli tego drugiego?
- K.M. Ktoś musi być pierwszym. Ja od początku nie zgadzałem się z tym, żebyśmy z Tomkiem byli równorzędnym duetem. W pewnym momencie ktoś musi podjąć ostateczną decyzję, a przecież nie zawsze się zgadzaliśmy. Rok po zawieszeniu butów na kołku trudno być tym pierwszym szczególnie w drużynie mistrza Polski. Przychodząc do Wisły często powtarzałem: chcę się tutaj uczyć, chcę się przyglądać pracy trenera Liczki, trenera Engela, teraz jest trener Petrescu. Dużo można podpatrzeć, a przecież uczęszczam też do szkoły trenerskiej. W ciągu roku mamy sześć 5 – dniowych sesji. Po ukończeniu tej szkoły otrzymuję licencję UEFA Pro A uprawniającą mnie do prowadzenia drużyn III – ligowych, niższych klas i zespołów młodzieżowych oraz do pracy zagranicą.
- G.S. Jak się Pan odnajduje w nowym sztabie szkoleniowym jako jedyny Polak?
- K.M. (śmiech) Trochę to wygląda tak, że jest czterech pancernych i ja jako pies Szarik. Trzech Rumunów i Michelle Bonn trzymają się razem, bo wiadomo, ze są w obcym kraju, jednak ja nie czuję się przez to jakoś z boku. Na ile mogę i jestem im potrzebny, to staram się służyć swoją pomocą. Gdy wykonam swoją robotę, jadę do rodziny, oni wracają do siebie, bo razem mieszkają. Jest to sytuacja jak najbardziej normalna.
G.S. Scuzati – ma ( przepraszam po rumuńsku), multumese (dziękuję) – zna Pan już te wyrażenia?
- K.M. (śmiech) Nie, nie, dajemy sobie radę po angielsku, więc rumuńskiego nie musiałem się jeszcze uczyć. Bardziej to trener Petrescu i jego współpracownicy chcą się nauczyć polskiego.
- G.S. Przez kilka dni już coś Pan podpatrzył u trenera Petrescu?
- K.M. Człowiek uczy się całe życie: rzeczy dobrych, by je stosować w przyszłości, a te gorszych, by ich nie powielać. Od trenera Petrescu też na pewno wiele się nauczę, ale na razie za krótko współpracujemy, by mówić już teraz o konkretnych rzeczach.
- G.S. Zaczęliśmy sentymentalnie od wspomnień. Czego Kazimierz Moskal życzy sobie, jakie cele stawia przed sobą na kolejny rok swojego życia?
- K.M. Ktoś może powiedzieć, że mistrzostwo Polski to żaden cel, bo mam ich już kilka w dorobku. Ja jednak o tym marzę i to jest moje życzenie na 2006 rok: być znowu mistrzem Polski z Wisłą na stulecie jej istnienia, a później awansować do upragnionej Ligi Mistrzów. Prywatnie marzę, żeby moja rodzina była szczęśliwa. Ze względu na wykonywany zawód czasami pewnie brakuje mnie jako ojca i męża. Jako piłkarz przychodziłem do klubu pół godziny przed treningiem. Myślałem, że w roli trenera to się zmieni. I faktycznie zmieniło się, bo muszę być dużo wcześniej (śmiech). Dobrze, że dzieci trochę podrosły, więc stają się bardziej samodzielne. Osobistym moim celem jest ukończenie wspomnianego kursu trenerskiego. Tego życzę sobie. Korzystając z okazji chce też przekazać pozdrowienia dla naszych kibiców, którym ja sam, jak i cała drużyna tak wiele zawdzięcza. Życzę im, żeby wreszcie doczekali się tej upragnionej Ligi Mistrzów i tak, jak to robią już od 100 lat, nadal byli z Wisłą na dobre i na złe.
Rozmawiał: Grzegorz Saj
Ten materiał został opulikowany w piątym numerze newslettera Biała Gwiazda 19 I 2006.
Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA
Źródło: wisla.krakow.pl
Kazimierz Moskal sam za kierownicą
11-06-2007
- "Z byciem pierwszym trenerem jest jak z prowadzeniem samochodu: jeśli ktoś jeździ tylko jako pasażer, to nie jest to samo, kiedy sam siądzie za kółkiem i musi prowadzić sam" - mówi o swojej pracy na stanowisku pierwszego trenera Wisły Kazimierz Moskal. Zapraszamy na obszerny wywiad z trenerem Białej Gwiazdy podsumowujący jego pracę na stanowisku głównego szkoleniowca. Dziś część pierwsza rozmowy.
Jakie są Pana wrażenia po tym dłuższym okresie na stanowisku pierwszego trenera Wisły?
Na pewno wiele się przez ten okres zmieniło. Na początku, kiedy obejmowałem tą posadę, nie było wiadomo, na jak długo to będzie, więc nie bardzo paliłem się do tego. Z byciem pierwszym trenerem jest jak z prowadzeniem samochodu: jeśli ktoś jeździ tylko jako pasażer, to nie jest to samo, kiedy sam siądzie za kółkiem i musi prowadzić sam. Z każdym dniem, z każdym tygodniem nabiera się pewności. To doświadczenie na pewno procentuje. Jedno jest pewne – dla mnie ten sezon na pewno nie był stracony. Jeśli mówimy o klubie, o drużynie, to na pewno był to zły sezon. Ja natomiast będę po tym sezonie jedną z niewielu osób, które skorzystały. Jestem przekonany, że to będzie procentować
Czyli można powiedzieć, że to była prawdziwa lekcja trenerki?
Zdecydowanie tak. Bycie asystentem, a odpowiadanie za zespół to zupełnie co innego. Już samo bycie asystentem tuż po tym, jak skończyło się karierę jako piłkarz to dwa zupełnie różne światy. Bycie głównym trenerem to jeszcze co innego. Jest to bardzo trudna i niewdzięczna rola. Już na pierwszym spotkaniu z zawodnikami powiedziałem, że jest to dla mnie trudne. To, że jesteśmy kolegami, przyjaciółmi nie zmienia faktu, że jest tylko mały krok do tego, żeby znaleźć sobie wrogów. Podejrzewam, że tacy też się znajdą.
Dostał Pan wsparcie od zawodników w tych pierwszych dniach?
Tak. Na początku zawodnicy, tak mi się wydaje, próbowali się jeszcze pozbierać po tym złym początku rundy wiosennej. Nie ukrywam, że był taki moment, kiedy było widać, że z zawodników powietrze coraz bardziej zaczyna schodzić i ta drużyna z niecierpliwością czeka na koniec tego nieudanego sezonu. Każdy chyba miał tego świadomość i było to po nim aż nadto widać. Próbowaliśmy to jakoś ratować, posklejać, jednak wyszło jak wyszło.
Co było największą nauką w trakcie tych trzech miesięcy kierowania pierwszą drużyną?
To jest cały bagaż doświadczeń. Pierwszy trener odpowiada za całą drużynę. To nie jest tylko problem zadbania o treningi, wytypowania osiemnastki na mecz. To także wszystko, co się wiąże z pierwszą drużyną. To naprawdę nie było łatwe.
Nie da się powiedzieć, że poprawiłem coś konkretnego. Zawodnik może powiedzieć, że poprawił kondycję, technikę, w moim przypadku tak się nie da. To jest cały bagaż, duży worek doświadczeń. Nabrałem nowego spojrzenia na to wszystko.
Czy z tym doświadczeniem, które trener ma teraz, podjąłby Pan inne decyzje na początku kierowania samodzielnie pierwszym zespołem? Łatwiej by było mi, gdyby było wiadomo, że jestem na przykład do końca rozgrywek. Wtedy pewne decyzje można by było uszeregować. Trudno natomiast podejmować pewne decyzje, jeśli mam świadomość, że to może być jeden, dwa mecze. Jeśli ja nagle zacząłbym wprowadzać pewne rzeczy, egzekwować coś, to nie miałby to sensu przez dwa, trzy dni.
Jeśli chodzi o decyzje związane z wyborem składu, czy odnośnie treningu, to raczej nic bym nie zmieniał. Starałem się na swój sposób postępować uczciwie z zawodnikami. Na pierwszym miejscu zawsze stawiałem zdrowie i pod tym kątem planowaliśmy skład na mecze i treningi. Następnie oczywiście była dyspozycja i to, jak kto trenował. Wiadomo, że w takiej grupie wszystkich się nie zadowoli, ale decyzji personalnych bym nie zmieniał.
Jeśli zaś chodzi o trening, to po nieudanym meczu zawsze szuka się przyczyn słabszej gry zespołu. Wtedy zastanawia się, czy słuszne było to, co zrobiło się na dzień czy dwa przed meczem. Trzeba jednak zwrócić uwagę na to, że przejąłem ten zespół w takim momencie, że mecze był co trzy dni. Naprawdę niewiele można było zrobić – były rozruchy przedmeczowe i pomeczowe. Jeśli trafiły nam się w tym czasie trzy czy cztery jednostki treningowe, kiedy można było zrobić trening taktyczny, to było to wszystko. Był to tylko mecz, mecz i jeszcze raz mecz.
Gdyby decyzja o tym, że na stanowisku trenera pozostanie Pan dłużej, zapadła wcześniej, to czy wcześniej też pojawiłoby się ustawienie 4-5-1. Skąd w ogóle pomysł na ta zmianę?
To ustawienie chodziło mi po głowie nawet jeszcze, gdy byłem asystentem. Najczęściej po nieudanych meczach szuka się błędów bądź też lepszych rozwiązań, czy to w treningu, czy w ustawieniu. Wtedy kilka razy przychodziło mi na myśl, że może powinniśmy byli zagrać w tym ustawieniu. Z drugiej strony miałem świadomość, że jeśli zespół od tak długiego czasu gra w ustawieniu 4-4-2, to nie można nagle wszystkiego wywracać do góry nogami. Graliśmy mecze co trzy dni i nawet nie było kiedy przećwiczyć tego ustawienia. Co prawda według mnie dla zawodników, który są profesjonalistami, którzy są inteligentni, z takim przestawieniem nie powinno być problemu. To naprawdę niewiele się różni. Zawsze z jednego ustawienia można przejść do drugiego. Czy to będzie jeden napastnik, czy jeden cofnięty, czy to będzie pięciu pomocników, czy jeden cofnięty, czy dwóch – to są szczegóły. Do tego w zasadzie każdy zawodnik na pierwszoligowym poziomie powinien się dostosować. Była jednak obawa, żeby wszystkiego nie wywracać do góry nogami tego, co robiło się przez wiele lat. Wiadomo, że najlepszym okresem na ćwiczenie nowego ustawienia jest okres między rundami.
Czy gdyby to od Pana zależało, to kontynuowałby Pan granie w tym ustawieniu?
To oczywiście zależy od tego, jakich by się miało wykonawców. Wydaje mi się jednak, że jest to dobre rozwiązanie. Pozornie to wygląda na 4-5-1, ale to równie dobrze może być 4-3-3. To jest tylko kwestia tego, jakich mamy skrzydłowych. To wcale nie jest, jakby się wydawało, ustawienie defensywne. Oczywiście zależy to od tego, jakich zawodników się ma, ale jest to wręcz ustawienie bardziej ofensywne. Teraz tak się gra, że w wielu klubach grający pomocnicy to środkowi pomocnicy. Jako skrajni skrzydłowi występują boczni obrońcy. To, że wszyscy muszą teraz grać w ofensywie i defensywie, wiemy już nie od tego sezonu. Spójrzmy, jak grają Drogba, czy Inzaghi, który w finale Champions League przebiegł ponad 10 tysięcy metrów. To już nie są zawodnicy, którzy stoją na środku pola karnego i czekają na podania od partnerów, bo oni są tylko od strzelania bramek. Skończyły się czasy, kiedy można było mieć zawodnika, który w piłkę nie potrafił grać, ale mówiło się do niego – ty kryjesz tego przeciwnika i w ten sposób nie grało dwóch piłkarzy. Teraz zawodnik, oprócz tego, że musi mieć olbrzymie umiejętności, to musi być świetnie przygotowany pod względem fizycznym do tego, aby sprostać wymogom, jakie futbol obecnie stawia przed zawodnikami. To muszą być atleci, jak Drogba, o którym już wspominałem. Popatrzymy nawet na Croucha. To jest zawodnik, który może nie wygląda posturą na piłkarza, ale on nie czeka w polu karnym, aż mu zagrają piłkę na głowę.
Czy w Wiśle, w polskiej piłce, zobaczymy takich zawodników, którzy nie tylko są dobrzy technicznie, ale i, jak to Pan określił, "są atletami"?
Na pewno w polskiej piłce mało jest takich zawodników. Jeśli są zawodnicy nieźli piłkarsko, to fizycznie są już mniej wytrzymali. Marzeniem każdego trenera na pewno jest to, żeby mieć zawodników dobrych i piłkarsko i atletycznie, którzy nie ustępują nikomu szybkościowo. Wydaje mi się, że piłka zmierza w tym kierunku, że piłkarzem będzie kawał zdrowego chłopa, który bez problemu zagra dwa mecze pod rząd i na dodatek piłka mu nie będzie przeszkadzała.
Czego, kogo zabrakło, żeby Wisła mogła osiągać lepsze rezultaty?
Odpowiedź sama się nasuwa – zabrakło przede wszystkim na początku tej rundy skuteczności. To się rzuca w oczy – nie strzelaliśmy bramek, nie wykorzystywaliśmy okazji, przez co przyszły remisy i porażki. Na pewno w każdym zespole jest potrzebna świeża krew, zawodnik, który wniesie coś nowego do drużyny. To musi być podstawowy zawodnik. Skład można uzupełniać, ale od czasu do czasu trzeba sprowadzić zawodnika, który swoją osobowością poruszy coś w zespole.
Czego zabrakło, żeby takich meczów, jak ten z Legią, było więcej?
Ten problem na pewno jest złożony. Podstawową sprawą jest to, że magia nazwy takiego klubu, jak Legia zawsze będzie się kojarzyć i wywoływać takie odczucia zawodników, że dodatkowa mobilizacja przed meczem, szczególnie u siebie, nie jest potrzebna. To samo można powiedzieć o Cracovii czy Lechu. Natomiast z całym szacunkiem dla Bełchatowa, jest to klub, który pojawił się na topie w polskiej lidze dopiero w ostatnim czasie. Zawodnicy chyba nie do końca sami wierzyli w to, że ten zespół może odegrać tak znaczącą rolę w polskiej lidze. Wydaje mi się, że cechy charakteru poszczególnych zawodników decydują o tym, jak się podchodzi do kolejnych meczów. Każdy mecz powinno się chcieć wygrać – taka jest idea. Nie sądzę że, dajmy na to Górnik Zabrze, czy jakikolwiek inny klub, wychodził na boisko z myślą, żeby tylko jak najniżej przegrać. Wiemy jednak, że to podejście jest inne w różnych meczach. Ciężko jest zmotywować do końca niektórych zawodników przed meczami ze słabszymi przeciwnikami.
Czy to w ogóle jest możliwe, żeby poziom mobilizacji przed każdym meczem był jak najwyższy? Co należy zrobić?
Na pewno są takie sposoby. Najprostszy jest taki, gdy walczy się o jakieś premie. Chyba wszyscy, którzy byli przy sporcie, czy nadal są, wiedzą o tym, że jest to dodatkowa mobilizacja. Na pewno nie jest to decydujące. Nieraz jest tak, że zespół w danym dniu, czy na danym poziomie pewnego pułapu nie przeskoczy. Na pewno jednak to, że zespół jest premiowany, wyzwala dodatkowe ambicje, chęci.
Czy można odpowiedzieć na pytanie, które oblicze Wisły jest prawdziwe – to ze spotkania z Legią, czy to z przegranego meczu z Groclinem?
Trudno jest odpowiedzieć na to pytanie. Jedno jest pewne – takie mecze, jak z Legią pokazują, że ten zespół stać na lepszą grę i lepsze wyniki. Wydaje mi się, że ta pozycja, którą Wisła zajęła po tym sezonie nie jest adekwatna do tego, na co nas stać. Nie wiem, czy w tym składzie powinniśmy walczyć o mistrzostwo, ale na pewno to zajęte miejsce jest poniżej możliwości.
Co zrobić, żeby gra Wisły odpowiadała potencjałowi, jaki jest w tej drużynie? Przecież Biała Gwiazda ma w swojej kadrze kilku reprezentantów różnych krajów.
Rzeczą, o której nie można się bać powiedzieć, jest stabilizacja na stanowisku trenera. U zawodników częste zmiany też wywołują różne odczucia. Każdy trener ma swoją wizję i swój sposób przekazania tego, co chciałby widzieć. Nawet grając w tym samym systemie detale i szczegóły różnią się. Zawodnicy po tylu zmianach mogą być lekko skołowani, może nie bardzo mogą się z tym połapać. Tak, jak mówiłem o tym, że po jednym niepowodzeniu nie można wszystkiego w treningu i składzie wywracać do góry nogami, tak samo to, że trener ma komfort pracy przez dłuższy czas, jest z korzyścią. Oczywiście, wszystko zależy od tego, jaki trener ma warsztat i jaka jest jakość jego pracy. Jeśli podchodzi się do swojej pracy solidnie, to musi to przynieść efekty.
Czy trener widzi coś pozytywnego w tym sezonie, oprócz tego, że już się on skończył?
To, że chyba w przyszłym sezonie nie może już być gorzej. Tak mi się wydaje. Absolutnie nie chciałbym obiecywać kibicom, że w przyszłym sezonie Wisła będzie walczyła o mistrza. Ja wiem, że w tym klubie zawsze, przynajmniej w ostatnich latach, kiedy pojawiła się Tele-Fonika, grało się o najwyższe cele, ja wiem, że kibicom trudno przyjąć takie tłumaczenie, że jest to sport, że nie zawsze się wygrywa. Prawda jest jednak taka, że z piłką jest jak z życiem – raz się jest na górze, raz na dole. Trzeba się od tego dna odbić i w przyszłym sezonie to musi iść w innym kierunku. Wisła musi iść w tym sezonie na miejsce, na które zasługuje.
Jakie są Pana spostrzeżenia po tym okresie spędzonym jako pierwszy trener dotyczące siebie – czego jeszcze trzeba się uczyć, co w swoim warsztacie trenerskim poprawić?
W każdym elemencie. Ja jestem na początku trenerskiej drogi i tak do końca nie wiem, jak ona się potoczy. Przez cały czas człowiek się uczy i zbiera doświadczenia. Ja na pewno nie powiem, że jestem wspaniałym trenerem, że jestem nieomylny, że wszystko wiem. Uważam, że, jak w każdej dziedzinie, jeśli ktoś twierdzi, że już wszystko wie, to coś z nim jest nie tak.
Jaka będzie trenerska przyszłość Kazimierza Moskala?
Nie wiem. Na razie usłyszałem, że prezes Heler chce, abym był asystentem nowego trenera. Od tego czasu konkretnych rozmów nie było.
Dziękujemy za rozmowę.
Dziękuję.
Rozmawiali Marcin Górski i Wit
Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA
Źródło: wisla.krakow.pl
Kibice Wisły murem za Moskalem (2011)
2011-12-20
Wkrótce okaże się, kto wiosną będzie prowadzić piłkarzy Wisły Kraków. Fani "Białej Gwiazdy" wystosowali do Bogusława Cupiała list otwarty. Proszą, żeby właściciel klubu pozwolił Kazimierzowi Moskalowi nadal prowadzić mistrzów Polski.
LIST OTWARTY STOWARZYSZENIA KIBICÓW WISŁY (za skwk.pl):
Szanowny Panie Bogusławie,
w najbliższych dniach podjęta zostanie decyzja, kto będzie sprawował obowiązki trenera pierwszej drużyny naszego klubu. Mamy świadomość, że przy jej podejmowaniu będzie Pan musiał uwzględnić wiele argumentów i podpowiedzi. Byłoby nam niezmiernie miło, gdyby w trakcie ich rozpatrywania zechciał Pan wziąć pod uwagę także nasze zdanie.
Wszyscy mamy jeszcze świeżo w pamięci wydarzenia minionej środy. To, co wydarzyło się 14 grudnia 2011 roku na stadionie przy Reymonta, przejdzie, ba, już przeszło do historii polskiej piłki. Niezwykle rzadko bowiem zdarza się, aby polskie zespoły wygrywały "coś" w ostatniej chwili, rzutem na taśmę. Zazwyczaj jest tak, że to drużyny z kraju nad Wisłą otrzymują - używając terminologii bokserskiej - nokautujący cios w końcówce meczu. Nas, wiślaków, w ostatnich latach los doświadczył w ten sposób kilkakrotnie. Dzisiaj jednak o tym już nie pamiętamy. Dzisiaj żyjemy tylko i wyłącznie wielką glorią, wspaniałym sukcesem. Sukcesem, którego nie byłoby, gdyby nie człowiek, dla którego Wisła jest czymś więcej niż klubem sportowym, czymś więcej niż miejscem pracy. Człowiek, który jest Wiślakiem przez największe z możliwych "W". Człowiek, który dla Białej Gwiazdy zrobił w swym życiu bardzo wiele, a który może zrobić dla niej jeszcze więcej.
Mogą znaleźć się malkontenci, którzy stwierdzą, że zasługa Kazimierza Moskala w środowej wiktorii jest niewielka. Że tak właściwie, to bardziej Fulham przegrało awans niż Wisła go wywalczyła. Że Twente Enschede grało w Krakowie w rezerwowym składzie. Że jego umiejętności trenerskie nie predestynują go do prowadzenia drużyny mistrza Polski. Cóż, każdy ma prawo do własnego poglądu. My jednakże uważamy, że nie przeżylibyśmy w minioną środę tych wszystkich fantastycznych chwil, gdyby nie Kazimierz Moskal. Wszak to nie kto inny, jak właśnie on, potrafił w ciągu kilku ostatnich tygodni tchnąć w naszą drużynę wiarę w sukces. To nie kto inny, jak właśnie on, zmienił jej styl gry. To wreszcie nie kto inny, jak Kazimierz Moskal, nie bał się podjąć trudnych decyzji personalnych przy ustalaniu składu. A że przy okazji dopisało mu nieco szczęście. No cóż, są takie stare, wyświechtane przysłowia, mówiące o tym, komu tak naprawdę w życiu dopisuje fortuna, do kogo świat należy. Do odważnych świat należy, a szczęście sprzyja lepszym.
Panie Bogusławie, jako kibice Wisły Kraków pragnęlibyśmy, aby trenerem naszej ukochanej drużyny był Wiślak z krwi i kości. Taki Wiślak, jakim jest Pan, jakimi jesteśmy my wszyscy. Naszym pragnieniem jest Wielka Wisła, jeszcze większa niż jest obecnie. Wisła bezkonkurencyjna dla rywali w kraju. Wisła, z którą liczyć się będą największe kluby w Europie. Wisła, w składzie której wychowankowie Białej Gwiazdy stanowić będą znaczącą siłę. Naszym zdaniem, pozostawienie Kazimierza Moskala na stanowisku pierwszego trenera takie nadzieje na przyszłość daje. I o to Pana prosimy.
Zarząd Stowarzyszenia Kibiców Wisły Kraków
Źródło: gazetakrakowska.pl
Moskal trenerem Wisły. "To dla mnie zaszczyt" (2011)
2011-12-23
- Jest mi szalenie miło, że kibice dali mi tak duży kredyt zaufania. Byli ze mną nie tylko, kiedy zaczęliśmy wygrywać, lecz też po porażkach - mówi w rozmowie z "Gazetą Krakowską" Kazimierz Moskal, który będzie prowadzić Wisłę Kraków przynajmniej do końca sezonu.
Ponad dwadzieścia sześć lat temu niespełna osiemnastoletni Kazio Moskal z obawami wchodził do szatni pierwszej drużyny Wisły. Do szatni, z której korzystali tej klasy zawodnicy, co m.in. Andrzej Iwan, Leszek Lipka, Adam Nawałka czy Piotr Skrobowski. Teraz, po krótkim byciu tzw. awaryjnym szkoleniowcem, został Kazimierz Moskal "namaszczony" na pierwszego trenera ukochanej (co zawsze podkreślał) "Białej Gwiazdy". Piękna, wzorcowa kariera...
Przez te wszystkie lata zmieniłem się, to oczywiste. Trochę przeżyłem, zdobyłem dużo różnorakiego doświadczenia. Biorąc zaś pod uwagę to, jak postrzegam Wisłę, łapię się na tym, że przeszedłem kawał drogi, ale warto było się trudzić.
Przecież ta trenerska nominacja jest dla mnie zaszczytem. Inaczej zresztą być nie może, gdyż uważam, że w tych kategoriach zawsze wypadałoby traktować możliwość pracy w Wiśle i dla Wisły. Naturalnie, jest to także ogromne wyzwanie, ale z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że dano mi funkcję, którą chciałoby pełnić wielu innych, zdecydowanie bardziej doświadczonych ode mnie szkoleniowców. A skoro mamy czas przed Bożym Narodzeniem, to nominację mogę jednocześnie przyjąć jako duży prezent dla mnie, dla mojej rodziny, a szczególnie dla moich dwóch synów, którzy są przecież niesamowitymi fanami Wisły.
Decyzję ogłoszono dzień przed Wigilią, czyli wcześniej musiało chyba być sporo emocji...
Przyznam się, że jakoś specjalnie nie emocjonowałem się tą sprawą. Naprawdę! Po prostu starałem się zachować spokój, choć nie w każdej chwili to się udawało. Dobrze jednak, że stało się to jeszcze przed świętami. Po prostu będą spokojniejsze. Także dla mnie, ale bardziej dla moich bliskich. Cieszę się także dlatego, że sądzę, iż przy zdecydowaniu o dalszym przekazaniu mi drużyny wzięto pod uwagę między innymi i to, że w ostatnich tygodniach było jednak widać pewne zalążki lepszej gry naszej drużyny. Tym samym doceniono wspólny wysiłek mój jako trenera i, przede wszystkim, zawodników.
Murem byli i są za Panem kibice. Ale czy nie obawia się Pan, że przy niepowodzeniach mogą pojawić się głosy, że szefostwo Wisły ugięło się pod wpływem żądań płynących z trybun?
Z całym szacunkiem dla naszych kibiców, ale jakoś nie sądzę, żeby przy podejmowaniu decyzji kierowano się właśnie głosami trybun. Przecież musiały przeważyć względy merytoryczne, inaczej sobie tego nie wyobrażam. Oczywiście, nie będę zaprzeczał, iż jest mi szalenie miło, że kibice dali mi tak duży kredyt zaufania. Byli ze mną nie tylko, kiedy zaczęliśmy wygrywać, lecz też po porażkach. Choćby po tej z Górnikiem Zabrze, kiedy po raz pierwszy poprowadziłem zespół. A kwestia ewentualnych głosów... Cóż, każdy ma prawo do wygłaszania własnych opinii. Z drugiej strony nie ma sensu wyważać otwartych drzwi - jeśli są dobre wyniki, to i trener zazwyczaj ma komfort spokojnej pracy. Ale jak przychodzą niepowodzenia, to pierwszy "do odstrzału" jest szkoleniowiec. Tak było, jest i będzie. Piłkarska klasyka.
Pamiętamy, w jakich okolicznościach musiał Pan przejąć zespół "Białej Gwiazdy". Z Górnikiem, o czym wspomniał, nie poszło, ale we Wrocławiu pokonaliście lidera tabeli. Co Pan zrobił, że zawodnicy sprawiający wrażenie "zdołowanych" zdecydowanie odżyli?!
Owszem, były elementy motywacyjne, ale nie będę ujawniał pewnych swoich tajemnic. Mnie najbardziej cieszyło to, że udało mi się przekonać chłopaków tak do siebie, jak i do moich pomysłów na grę, taktykę itp. Starały się realizować te moje pomysły i jak pokazały wyniki, całkiem źle nie było. A teraz nadal uważam, że zespół ma na tyle spory potencjał, żeby powalczyć nawet na trzech frontach, czyli w polskiej lidze, w Pucharze Polski i w Lidze Europy. Rzecz jasna, wzmocnienia zawsze są potrzebne, ale o tym będziemy myśleć już po świętach.
Właśnie - święta! Odizoluje się Pan od piłkarskich spraw?
Cóż, z tą izolacją może być ciężko, gdyż zawsze mogą przyjść jakieś myśli związane z drużyną i jej przyszłością. Ale spróbuję z nimi powalczyć... W tych dniach postawię na rodzinę, inaczej sobie nie wyobrażam Bożego Narodzenia!
Czy na wigilijnym stole pojawi się dwanaście potraw?
Akurat tej tradycji, w mojej rodzinie, nie jesteśmy wierni. Ale musi być kilka potraw, bez których nie wyobrażam sobie tej szczególnej, jedynej w roku kolacji. Przede wszystkim karp, na którego czekam dwanaście miesięcy, gdyż najwspanialej smakuje właśnie w wigilię. Poza tym nie może zabraknąć barszczu z uszkami, zupy grzybowej ani makaronu z makiem. Naturalnie, mogą się pojawić także inne potrawy, ale wymienione są najważniejsze. Najbardziej jednak liczy się nastrój tego wyjątkowego dnia.
Rozmawiał Wojciech Batko
Źródło: gazetakrakowska.pl
Autor: Wojciech Batko
Kazimierz Moskal przerywa milczenie (2012)
2012-05-16
Kazimierz Moskal odkąd został zwolniony z funkcji trenera Wisły Kraków nie wypowiadał się w mediach. Po ponad dwóch miesiącach przerywa milczenie i mówi o przyczynach słabego sezonu "Białej Gwiazdy" oraz o tym, że żegna się z klubem z ul. Reymonta. Rozmawia Bartosz Karcz.
- Przez ponad dwa miesiące od momentu zwolnienia z funkcji trenera Wisły nie wypowiadał się Pan w mediach. Jaki był tego powód?
- Bardzo prosty. Mam taki charakter, że po moim zwolnieniu nie chciałem się nawet pokazywać na Wiśle. Mecze oglądałem w telewizji. Wisła grała o puchary, miała na to szanse, więc nie chciałem, żeby ktoś odebrał moje wypowiedzi czy nawet pokazywanie się w klubie, jako nietakt. Oczywiście wszystkie mecze oglądałem, kibicowałem tej drużynie, ale pokazywać się nie chciałem.
- Jest Pan trenerem, który pracował najdłużej z drużyną w minionym sezonie. Najpierw jako asystent Roberta Maaskanta, a następnie pierwszy szkoleniowiec. Dlaczego ten sezon tak wyglądał w wykonaniu Wisły? Dlaczego ten zespół pokazywał swój potencjał tylko w niektórych meczach?
- W poprzednim sezonie przekonał się o tym Lech, a teraz my, że grając w europejskich pucharach i lidze trudno jest to pogodzić.
To są dwa różne światy. Jakby na to nie patrzeć byliśmy bardzo blisko awansu do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Po tej porażce przyszedł moment, w którym zespół znalazł się w dołku. Przede wszystkim psychicznym. To było bardzo widoczne zaraz w następnym meczu ligowym, ale również w pierwszym spotkaniu Ligi Europy z Odense. Podobnie było po Standardzie. Przed tymi meczami padały pytania, jak zareagować, żeby nie powtórzyła się sytuacja z APOEL-u, jeśli nie awansujemy. Nie byliśmy gorsi od Standardu. Musimy pamiętać, że większość tego dwumeczu graliśmy w osłabieniu. Odpadliśmy jednak i znów w lidze nie udało nam się wygrać. Moim zdaniem głównym powodem tego, że Wisła była tak nisko w tabeli, były słabe wyniki u siebie. Gdybyśmy wygrali te mecze na własnym stadionie, to dzisiaj Wisła nadal byłaby mistrzem Polski.
- Największą bolączką Wisły była skuteczność. Ta drużyna nie strzelała dużo bramek ani za trenera Maaskanta, ani za Pana, ani później, gdy zespół przejął Michał Probierz. Skąd taka indolencja, skoro w drużynie było tyle indywidualności w przednich formacjach?
- Trzeba się zgodzić, że to jedna z przyczyn słabego sezonu. Potencjał w ofensywie rzeczywiście był bardzo duży. Uważam jednak, że tej drużynie brakowało takiego typowego snajpera, łowcy bramek, jak kiedyś Tomek Frankowski, Maciek Żurawski czy nawet Paweł Brożek. Cwetan Genkow daje drużynie bardzo dużo, ale to nie jest typowy "killer", który wykorzysta najmniejszy błąd rywala. Dudu Biton miał świetny początek sezonu, ale to też nie jest taki poziom jak choćby "Franka". Tomek wypada zdecydowanie lepiej. On potrafi mieć pół sytuacji w meczu i to wykorzysta. Inni też nie strzelali za dużo. Wystarczy popatrzeć na statystyki, ile goli strzelili choćby Ivica Iliev czy Maor Melikson. W poprzednim sezonie bardzo dużo goli strzelali Andraż Kirm i Patryk Małecki. Teraz tego brakowało.
- Zgodzi się Pan, że Wisła miała indywidualności, ale brakowało zespołu?
- Nie. Zagraliśmy kilka bardzo dobrych meczów. Tak było za trenera Maaskanta. Ta było również gdy ja prowadziłem ten zespół. Również pod wodzą Michała Probierza Wisła potrafiła rozegrać bardzo dobre spotkanie z Ruchem Chorzów w Pucharze Polski. Zespół był, ale brakowało regularności. Nie zgadzam się też, że nie było atmosfery. To już tak jest w piłkarskiej szatni, że jak są wyniki, to atmosfera sama się rodzi. Nawet jednak po porażkach nie było z nią tak źle, jak czytałem czasami w gazetach.
- W tej drużynie przeważali obcokrajowcy. Nie było czasem tak, że część z nich nawet nie zdawała sobie do końca sprawy, w jakim klubie grają?
- Z tym się zgadzam. Wiem zresztą jak to wygląda, bo kiedyś gdy wyjechałem do Izraela też nie zdawałem sobie do końca sprawy, jakim klubem jest Hapoel Tel Awiw. Nie znałem języka i początkowo czułem się jak na wakacjach. Choć ja miałem taki charakter, że zawsze zostawiałem na boisku sto procent zdrowia, ale muszę przyznać, że początkowo nie miałem pełnej świadomości do jakiego klubu trafiłem. Myślę, że tutaj było podobnie. Ja też chciałbym, żeby w Wiśle grało więcej Polaków, a nawet takich zawodników, którzy wychowali się w Krakowie, w tym klubie.
- Oni na pewno nie godziliby się z porażkami tak łatwo jak niektórzy obcokrajowcy...
- Z tym również muszę się zgodzić, bo czasami gdy czytałem wypowiedzi niektórych zawodników, sam byłem mocno zaskoczony. Delikatnie mówiąc, były one dość niefortunne. Kibice też swoje widzieli. Jak ktoś zostawia swoje całe zdrowie na boisku, to łatwiej takiemu piłkarzowi się wybacza pewne rzeczy. Jak jest inaczej, to i złość po porażce jest większa.
- W czasie tych kilku miesięcy pańskiej pracy, Wisła była chwalona za styl. Tak wypowiadało się wielu ekspertów. Proszę powiedzieć, czy po pierwsze - dzisiaj, z perspektywy tych kilku miesięcy, coś zrobiłby Pan inaczej, a po drugie - czy nie ma Pan poczucia, że coś przerwano Panu w połowie drogi?
- Długo do mnie nie docierało to co się stało. Nie mogłem i nadal do końca nie mogę się z tym pogodzić. Nawet ten mój ostatni mecz z Koroną Kielce oglądałem kilka razy i nadal uważam, że tak powinniśmy grać. Oczywiście nie stworzyliśmy w tym spotkaniu za wiele sytuacji, ale co do wizji, to uważam, że ten zespół był stworzony do takiej właśnie gry.
Kto wie, jak to wszystko by się potoczyło gdyby nie fakt, że z czterech meczów na wiosnę, w trzech musieliśmy grać w osłabieniu. Nawet jednak grając w dziesiątkę potrafiliśmy prowadzić grę. Po długim czasie dotarło do mnie, że zabrakło cierpliwości pracodawcom. Mam żal, czy może raczej odczuwam niedosyt, że tak się stało. Wierzyłem w ten zespół, wierzyłem że to jest dobra droga i że jesteśmy w stanie coś osiągnąć. Wierzyłem wreszcie, że dostanę więcej czasu na realizację mojej wizji.
- Wpływ na decyzję klubu miały na pewno w dużym stopniu mecze ze Standardem. Czy gdyby mógł Pan cofnąć czas, w Liege zrobiłby Pan wszystko dokładnie tak samo?
- Już po meczu powiedziałem, że chciałem zmienić Nuneza, ale zabrakło nam dosłownie kilku sekund. W przerwie powiedziałem zawodnikom, w jaki sposób możemy strzelić bramkę. Później znów jednak przyszła ta nieszczęsna czerwona kartka.
- Gdyby Andraż Kirm wykorzystał w końcówce tego meczu dobrą sytuację, byłby Pan teraz w innym miejscu?
- Nie myślę w ten sposób, choć ludzie czasami nie mają pojęcia dlaczego zespół czy trener są w danym miejscu i od czego to może zależeć.
- Co poradziłby Pan Wiśle przed nowym sezonem, żeby był on lepszy?
- Nie chcę się wymądrzać. Jestem poza klubem i ktoś takie rady może źle odebrać. Jedno co mogę powiedzieć to, że nie mogą grać sami Polacy czy sami obcokrajowcy. Muszą grać dobrzy piłkarze, którzy sprostają oczekiwaniom właściciela i kibiców.
- A co będzie z Panem? Prezes Bogdan Basałaj twierdził, że dla Kazimierza Moskala miejsce w Wiśle znajdzie się zawsze.
- Prawda wygląda tak, że 31 maja kończy mi się okres wypowiedzenia i będę musiał sobie poszukać innego klubu. Kiedyś powiedziałem, że z Wisły odejdę dopiero wtedy, kiedy mnie z niej wyrzucą. Chyba właśnie ten moment nadszedł. Nie dostałem żadnej propozycji pracy, pozostania przy Reymonta. Dla mnie to jest równoznaczne z tym, że muszę szukać innego miejsca, gdzie będę się realizował.
- Po zwolnieniu dostał Pan w ogóle jakieś wsparcie od ludzi, związanych z Wisłą?
- Dostałem wiele SMS-ów i telefonów. Nie od działaczy jednak. Wsparcie od ludzi, związanych z piłką jednak dostałem. Usłyszałem wiele ciepłych słów na temat mojej wizji piłki nożnej. To dodawało mi wiary, że wybrałem dobrą drogę.
- Może będzie tak, jak w pańskiej karierze piłkarskiej, kiedy po pierwsze prawdziwe sukcesy sięgnął Pan po odejściu z Wisły, a później Pan do niej wrócił i zdobył dwa razy mistrzostwo Polski.
- Dla mnie ten klub zawsze był wyjątkowy. Z wielu rzeczy rezygnowałem, żeby w nim być. Nigdy nie mówiłem i nie powiem, że do Wisły nie wrócę. Może to kiedyś nastąpi, a może trzeba będzie pracować gdzie indziej.
- Jakieś propozycje już Pan ma?
- Na razie nic w tym temacie się nie dzieje. Być może dlatego, że te zapowiedzi prezesa Basałaja była takie, a nie inne. Mam jednak nadzieję, że długo bez pracy nie pozostanę.
- Myśli Pan o dużej piłce czy jest gotowy na pracę również w niższych ligach?
- Mnie cieszy praca trenerska bez względu na to czy są to juniorzy, Młoda Ekstraklasa czy pierwszy zespół. Oczywiście w ekstraklasie są lepsze warunki do pracy. Nie mam jednak przesadnie wygórowanych ambicji. Nie powiem, że będę pracował tylko w ekstraklasie. Bez względu na to, gdzie trafię, będę pracował z pełnym zaangażowaniem.
Rozmawiał Bartosz Karcz
Źródło: gazetakrakowska.pl
Autor: Bartosz Karcz
Gwiazdy Białej Gwiazdy #33: Kapitan przez wielkie „K”, Legenda przez wielkie „L” - Kazimierz Moskal
Data publikacji: 16-11-2017 09:00
Piłkarz, grający w Wiśle w latach 1984-1990 i 1999-2003, którego serce biło dla klubu z Reymonta nawet, gdy przywdziewał inne barwy. Po zakończeniu kariery trener, nigdy nie odmawiający Białej Gwieździe. Człowiek, za którego fani krakowskiego klubu daliby się pokroić. „Moskal Kazimierz - nie rusz Kazika, bo zginiesz” - gdy zasługuje się na taką przyśpiewkę, wiadomo, że jest się Gwiazdą Białej Gwiazdy.
Kazimierz Moskal urodził się 9 stycznia 1967 roku w Sułkowicach, w których wychował się i zaczął pierwsze zabawy z piłką. Jako junior reprezentował miejscową Gościbię do ukończenia 15 roku życia. Potem spełniły się jego dziecięce marzenia - talent Kazia zauważyli skauci Wisły Kraków, którzy zaprosili go na treningi. Skromny z natury chłopak na początku… bał się treningów w koszulce z białą gwiazdą na piersi. Po kilku ucieczkach z zajęć w końcu zdecydował się na krok, który okazał się chyba najważniejszym w całej karierze - podjęcie rękawicy przy R22. Młodzian szybko przekonał trenerów do swojej osoby i piął się szczebel po szczeblu aż do pierwszej drużyny. Cel był jeden, a został naznaczony tuż po przyjściu do Wisły - mistrzostwo Polski z Białą Gwiazdą. Udało się go zrealizować dopiero po 17 latach. Ale o tym za chwilę…
Transfer na ratunek Wiśle
Młody Moskal zadebiutował w ukochanej Wisełce w feralnym sezonie 1984/1985, który dla Białej Gwiazdy zakończył się spadkiem. „Kazik” zmienił Artura Bożka w przegranym 0:1 meczu z Górnikiem Zabrze. Był to pierwszy pierwszoligowy mecz Moskala w Wiśle. Na kolejny musiał czekać prawie trzy lata - w międzyczasie od deski do deski grał na zapleczu ówczesnej ekstraklasy. Po spadku z krakowskiej drużyny odeszło wielu graczy - ale nie Moskal, który chciał przywrócić Wisełce należny jej blask. Umiejętności, boiskowa waleczność, ale nade wszystko ujmująca skromność i widoczne w każdej sytuacji oddanie Wiśle - sprawiły, że Kaziu został ulubieńcem kibiców. Należał do tych, którzy nie w przenośni, ale rzeczywiście dla Wisły zostawiali na boisku pot, krew i łzy. Fani nie wyobrażali sobie składu bez Moskala, tak samo uważali trenerzy - w latach 1986-1990 pomocnik Białej Gwiazdy ominął zaledwie pięć meczów swego zespołu.
Znany później z roli defensywnego pomocnika zawodnik po powrocie do I ligi w sezonie 1988/1989 zdobywał gola za golem. W ciągu dwóch lat na tym szczeblu rozgrywkowym aż 19 razy wpisał się na listę strzelców, a najbardziej dał się zapamiętać golkiperowi Szombierek Bytom, któremu 11 czerwca 1989 roku wbił hat-tricka. W kolejnych rozgrywkach Moskal po raz pierwszy osiągnął dwucyfrową liczbę bramek - głównie dzięki niemu Wiślacy mogli spać spokojnie już na kilka kolejek przed końcem sezonu. Wydawało się, że krakowski klub będzie budował kadrę właśnie wokół wyróżniającego się pomocnika, który chwilę wcześniej zadebiutował w seniorskiej reprezentacji. Stało się jednak zupełnie inaczej - za dwa miliardy starych złotych „Kazik” został wytransferowany do Lecha Poznań, z którym wkrótce zdobył dwa mistrzostwa Polski i Superpuchar. Prawda jest jednak taka, że Moskal w Krakowa bardzo, bardzo nie chciał odchodzić. Zrobił to jednak dla dobra Wisełki, która potrzebowała pieniędzy, by móc dalej funkcjonować.
Dążąc ku marzeniu
To właśnie w „poznańskich” czasach Kazimierz Moskal na chwilę zadomowił się w reprezentacji. W sumie „Kazik” rozegrał w niej 6 spotkań i zdobył jedną bramkę, w jak się okazało później ostatniej potyczce w roli kadrowicza. Po czterech latach w Lechu przyszedł czas na wyruszenie w świat - ziemią obiecaną dla gracza drugiej linii został Izrael. Trzy i pół sezonu dla Hapoelu Tel Awiw i pół roku dla Maccabi Irony Aschod - po raz kolejny po czterech latach przyszedł czas na zmianę otoczenia. Kazimierza Moskala nie chcieli jednak puścić fani obu drużyn, u których zaskarbił on sobie olbrzymią sympatię swoją determinacją, wolą walki i nieustępliwością. To w Izraelu właśnie „Kazik” ustawiony został bardziej z tyłu drugiej linii - i tak zostało aż do końca kariery. Już w 1998 roku, po zamknięciu izraelskiego rozdziału, Moskal powrócił do Krakowa. Nie do Wisły jednak, a do drugoligowego Hutnika. Wydawać by się mogło, że 32-latek zbliża się powoli do zawieszenia butów na kołku, na zakończenie kariery nie pozwalało jednak jedno niespełnione jeszcze marzenie - mistrzostwo Polski z ukochanym klubem, który przygarnął swego byłego piłkarza w 1999 roku.
W koszulce Wisły Moskal ponownie zaprezentował się po dziewięciu latach przerwy, 18 września. „Od początku swojej kariery marzyłem o tym, aby grać w Wiśle i tak się stało, ale potem moje losy potoczyły się inaczej. Cieszę się więc, że znowu tutaj wróciłem. Bardzo chciałem pomóc chłopakom i udowodnić, że zasługuję na to, aby grać w zespole mistrza Polski” - przyznawał wówczas doświadczony pomocnik, który bardzo szybko został mianowany kapitanem Białej Gwiazdy. W pierwszym sezonie po powrocie Wiślacy zdobyli wicemistrzostwo kraju, rok później największy cel Kazimierza Moskala został osiągnięty. To „Kazik” wzniósł w górę trofeum za mistrzostwo Polski 13 czerwca 2001 roku, po meczu z Zagłębiem Lubin. Sezon 2000/2001 połowicznie spędził na pozycji stopera, a połowicznie w środku pola, lecz absolutnie wszędzie był potrzebny. Swoją przydatność kapitan Białej Gwiazdy najlepiej podkreślił w starciu pucharowym z Realem Saragossa, w którym Wiślacy dokonali cudownej „remontady”. Bombę Moskala zza szesnastki na 3:1 pamiętają chyba wszyscy kibice Wisły!
Niezniszczalny
W kolejnym sezonie Kazimierz Moskal wystąpił łącznie w… 49 spotkaniach, naturalnym było więc przedłużenie kontraktu z „Kaziem”. Jak się później okazało, sezon 2002/2003, z drugim mistrzostwem Polski w tle, był ostatnim dla wybitnego Wiślaka w koszulce z białą gwiazdą na piersi. Wszystko to przez… Odrę Wodzisław Śląski. Podczas meczu przy ul. Bogumińskiej Moskal zdobył gola, po czym nabawił się poważnej kontuzji, która zabrała mu prawie pół roku. Ostatnim spotkaniem z udziałem Moskala było starcie z Widzewem, zakończone zwycięstwem, które przyniosło Wiśle kolejny tytuł mistrzowski. „Kazik” nie miał okazji jednak pożegnać się z ukochanym klubem - zrobił to dopiero jako zawodnik Górnika Zabrze, kiedy z zabrzanami przyjechał na Reymonta. Ostatni mecz w karierze Kazimierz Moskal rozegrał 7 listopada 2004 roku w Zabrzu, kiedy to rywalem Trójkolorowych była… Wisła. 37-latek musiał zakończyć karierę ze względu na urazy, jednak czasu na odpoczynek nie miał dużo - 17 grudnia 2004 roku Moskal został kierownikiem Białej Gwiazdy, dowodzonej wówczas przez Wernera Liczkę.
Po zwolnieniu Czecha, „Kazik” został awansowany do rangi asystenta kolejnych szkoleniowców Białej Gwiazdy - Jerzego Engela, Dana Petrescu, Dragomira Okuki i Adama Nawałki. Po zwolnieniu obecnego selekcjonera reprezentacji Polski Moskalowi po raz pierwszy została powierzona rola pierwszego trenera. Wisła zaczęła grać ładniej dla oka, ale punktów brakowało. W jego miejsce po pół roku przyszedł Maciej Skorża, a „Kazik” musiał usunąć się w cień. Po czasie spędzonym na trenowaniu drużyn juniorskich Moskal powrócił do roli asystenta wraz z przyjściem Roberta Maaskanta. O tym, jak dogadywali się obaj szkoleniowcy najlepiej niech świadczy fakt, że Holender na drugie imię dał synowi właśnie Kaziuflynn (miało być Kaziu i Flynn, ale w polskim urzędzie nie dało się nadać dziecku trzech imion, stąd taki zlepek - przyp. red.).
Cudotwórca z Ligi Europy
Po zwolnieniu Maaskanta to Moskal został pierwszym szkoleniowcem - i to on na ławce trenerskiej doprowadził do cudu w Lidze Europy, gdy po wygranej z Twente i remisie w meczu Fulham - Odense Wisła rzutem na taśmę awansowała do 1/16 tych rozgrywek. To chyba najwspanialsze wspomnienie Moskala jako szkoleniowca Białej Gwiazdy. W 2015 roku „Kazik” raz jeszcze objął Wisełkę, która ponownie grała efektownie, ale brakowało jej punktów. Moskal miał jednak pełne zaufanie kibiców, którzy nieraz skandowali „Moskal Kazimierz - nie rusz Kazika, bo zginiesz”. Taka sama przyśpiewka czekała legendę Białej Gwiazdy, gdy przyjechała ona wraz z Pogonią Szczecin na R22. To chyba świadczy najlepiej, kim dla Wisły i Wiślaków był i jest 50-latek, który największe marzenie spełnił w koszulce z białą gwiazdą na piersi.
Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl
Debiut Kazimierza Moskala!
Był 8 dzień czerwca 1985 roku. Wisła Kraków w wyjazdowym spotkaniu podejmowała Górnika Zabrze. W 76. minucie tamtej potyczki trener Białej Gwiazdy Stanisław Chemicz zdecydował się na zmianę. Boisko opuścił Artur Bożek, a jego miejsce zajął Kazimierz Moskal. Dziś mijają 34 lata od jego debiutu w barwach krakowskiej Wisły!
08.06.2019r.
A. Warchał
historiawisly.pl
W tamtym meczu Biała Gwiazda ostatecznie musiała uznać wyższość rywala przegrywając 0:1, jednak patrząc z perspektywy czasu, dzień ten był wyjątkowy nie tylko dla Moskala, ale także dla Wisły Kraków. Urodzony w Sułkowicach piłkarz stał się w późniejszych czasach żywym symbolem przywiązania do barw i oddania klubowi. Kazimierz Moskal w swojej piłkarskiej karierze zdobył z Wisłą cztery mistrzostwa Polski, dwa Puchary Polski i trzy Superpuchary Polski, a w 2001 roku wraz z Białą Gwiazdą wygrał Puchar Ligi.
Narodziny legendy, potem rozstanie...
Moskal w swoim pierwszym sezonie w seniorskiej drużynie Wisły rozegrał zaledwie jedno spotkanie, jednak w kolejnym stał się już podstawowym piłkarzem Białej Gwiazdy, a także liderem tej drużyny. Zawodnikiem, bez którego kolejni trenerzy Wisły nie wyobrażali sobie podstawowego składu. Kiedy wydawało się, że piłkarz będzie istotnym ogniwem w kolejnych rozgrywkach, na świat wyszła niespodziewana informacja. W lipcu 1990 roku Kazimierz Moskal przestał być zawodnikiem Wisły Kraków, przechodząc do Lecha Poznań, w którym spędził cztery kolejne sezony.
Sułkowiczanin czuł przywiązanie do Wisły Kraków i otwarcie mówił o tym, że niechętnie odchodzi z krakowskiej drużyny. Kibice, którzy byli rozżaleni zaistniałą sytuacją organizowali różne manifestacje, za pomocą których chcieli dać do zrozumienia, że takie rozwiązanie im nie odpowiada. Niestety, na nic zdały się ich wysiłki - Kazimierz Moskal zasilił Lecha Poznań. Nawet odchodząc, pomocnik dał wyraz swojej miłości do Białej Gwiazdy. Pieniądze uzyskane z transferu piłkarza pozwoliły uchronić Wisłę przed bankructwem.
Powrót po dziewięciu latach
Moskal podczas swojej przerwy od reprezentowania Wisły Kraków grał w takich zespołach, jak Lech Poznań, Hapoel Tel-Awiw czy Hutnik Kraków. Dopiero po dziewięciu latach od rozstania - w 1999 roku powrócił na Reymonta. Powrócił i po raz kolejny udowodnił, że Biała Gwiazda nie jest dla niego przypadkowym klubem. Pokazał, że jest piłkarzem wysokiej klasy, pomagając klubowi zarówno na krajowym, jak i zagranicznym podwórku. Gracz występujący na pozycji pomocnika przez cztery kolejne sezony reprezentował barwy klubu spod Wawelu, świętując w tym czasie największe sukcesy w swojej piłkarskiej karierze. Niestety, jego przygoda jako piłkarza Wisły trwała do końca sezonu 2002/2003. Później przeniósł się do Górnika Zabrze.
Moskal jako trener
Kazimierz Moskal po zakończeniu piłkarskiej kariery postanowił spróbować swoich sił na ławce trenerskiej. Jeśli chodzi o Białą Gwiazdę, to Moskal miał okazję prowadzić seniorski zespół, drugą drużynę, zespół juniorów, a także był asystentem trenera seniorskiej kadry. Ostatni raz Kazimierz Moskal wystąpił w roli szkoleniowca Wisły kraków w 2015 roku, jednak na szczególną uwagę zasługuje jego osiągnięcie trenerskie, które nie jest związane z naszym klubem. W minionym sezonie, prowadzony przez niego ŁKS Łódź awansował do Ekstraklasy i w nadchodzących rozgrywkach Moskal będzie mieć okazję wrócić na Reymonta w roli trenera. Oczywiście, w pojedynkach z Wisłą najważniejszy jest sukces naszego zespołu, ale w pozostałych meczach trzymamy kciuki za wieloletniego piłkarza i trenera Białej Gwiazdy!
Źródło: wisla.krakow.pl
Kazimierz Moskal wraca na R22 w roli trenera!
04.06.2024, 18:10
Trenerskie stery Wisły Kraków obejmuje Kazimierz Moskal, który w roli szkoleniowca wraca na R22 po 9 latach. Umowa ze szkoleniowcem została zawarta do 30 czerwca 2026 roku.
Kazimierz Moskal urodził się 9 stycznia 1967 roku i mimo że jest wychowankiem Gościbi Sułkowice, to właśnie Wisła Kraków stała się jego drugim domem. Przy R22 wkraczał w dorosły futbol, pokonując poszczególne szczeble i stając się ważną postacią Białej Gwiazdy. Debiut w niebiesko-biało-czerwonych barwach w pierwszym zespole zaliczył 8 czerwca 1985 roku w starciu z Górnikiem Zabrze. I chociaż rozstawał się z Wisłą, to wracał do niej jako zawodnik, a później też jako trener. Łącznie w barwach drużyny spod Wawelu rozegrał 289 meczów, okraczając je 55 bramkami. Z Białą Gwiazdą dwukrotnie sięgał po tytuł mistrza Polski, dorzucając dwa Puchary Polski, a także Superpuchar i Puchar Ligi.
Karierę trenerską rozpoczął właśnie przy R22 - jako asystent, trener młodzieży, a następnie samodzielny szkoleniowiec. Doświadczenie zdobywał u boku takich nazwisk, jak Werner Liczka, Jerzy Engel, Tomasz Kulawik, Dan Petrescu, Dragomir Okuka, Adam Nawałka czy Robert Maaskant. Obowiązki pierwszego trenera pełnił w latach 2007, 2012 i 2015. Kazimierz Moskal jest ostatnim szkoleniowcem, który poprowadził Wisłę Kraków w europejskich pucharach. W 2011 roku Biała Gwiazda pod jego wodzą wyszła z grupy Ligi Europy, by w lutym 2012 roku po zaciętych bojach i dwóch remisach ze Standardem Liege odpaść w 1/16 finału.
W jego trenerskim CV Kazimierza Moskala widnieją też kluby: Bruk-Bet Termalica Nieciecza, GKS Katowice, Pogoń Szczecin, Sandecja Nowy Sącz, Zagłębie Sosnowiec czy ŁKS Łódź, z którym dwukrotnie awansował do Ekstraklasy.
Witamy ponownie przy R22 i życzymy powodzenia!
Za nami prezentacja trenera Kazimierza Moskala
05.06.2024, 17:51
Kazimierz Moskal ponownie zajął miejsce na ławce trenerskiej Wisły Kraków. Po 9 latach szkoleniowiec wrócił na R22 i od sezonu 2024/2025 poprowadzi drużynę w FORTUNA 1 Lidze oraz w europejskich pucharach.
„Zawsze, niezależnie od tego, w jakiej funkcji pojawiałem się na Remonta 22, czułem mocniejsze bicie serca. Dzisiaj nie ma wyjątku. To miejsce, w którym od dziecka chciałem być. Życie piłkarza i trenera jest takie, że czasami rzuca nas po kraju czy świecie i trzeba umieć z tym żyć. Cieszę, że wracam do miejsca mi najbliższego” - zaczął trener Kazimierz Moskal. „Zdecydowałem się szybko, już po pierwszym spotkaniu dogadaliśmy się. Później chodziło już o sprawy formalne. Presja jest wszędzie, ale są miejsca, do których wraca się z biciem serca. Wtedy czuje się dużo większą odpowiedzialność. To, że byłem tutaj trenerem, wcześniej zawodnikiem, w jakimś sensie pomaga. Nie jestem jeszcze aż tak stary, żeby obecni zawodnicy nie pamiętali, że grałem na jakimś poziomie w piłkę. Wtedy łatwiej jest dotrzeć do zawodników, bo wiedzą, że mówi do nich osoba, która wiem czym to się je. W piłce liczy się jednak wynik i liczy się to, co można osiągnąć, a nie to, co było kiedyś. Chcę, żeby w najbliższym sezonie zespół prezentował się dobrze pod względem sportowym ” - mówił.
We wtorek Kazimierz Moskal spotkał się ze swoim poprzednikiem - Albertem Rude - zamieniając z Hiszpanem kilka słów: „To jest normalna rzecz. Jestem człowiekiem bardzo otwartym, choć mogę sprawiać czasami inne wrażenie. Trener Albert Rude był akurat w klubie, gdy ja byłem, więc w obecności prezesa zamieniliśmy kilka zdań. Nigdy jednak nie robiłem takich rzeczy, że pytałem poprzednika, co on sądzi, jakie są mankamenty. To ja jestem tutaj trenerem i muszę sam wyciągnąć wnioski”.
Na pytanie o diagnozę gry Wisły i elementy, które wymagają poprawy, odpowiedział: „Nie oglądałem wszystkich meczów, ale to co mi się rzuciło w oczy, to dwie różne drużyny. Wisła innym zespołem była w lidze, a innym w Pucharze Polski. Pierwsza liga jest specyficzna. Trzeba w niej rozegrać 34 mecze, ważne są serie. Jeśli ma się jedną długą albo kilka krótszych, to przekłada się na wynik w tabeli. Jeśli mam powiedzieć, jak będę chciał grać, to będę forsował moją filozofię gry, żeby Wisła była zespołem, który chce grać w piłkę. Każdy ma swojej pomysły. Długo zastanawiałem się, jaki pomysł byłby najlepszy. Wiemy, w jakim miejscu Wisła jest. Jeśli ktoś myśli, ze po zdobyciu Pucharu Polski, który był niewątpliwie dużym sukcesem, mamy drużynę gotową na I ligę, to jest w błędzie. Moją rolą jest sprawić, żeby zespół robił postęp. Wiemy, że jest bardzo mało czasu na przygotowania, ale musimy sobie z tym poradzić” - dodał. Drużynę z R22 czeka przebudowa, która rozpoczęła się już po zakończeniu poprzedniej edycji rozgrywek. „Rozmawialiśmy na ten temat. Mamy wytypowane nazwiska, ale wszyscy musimy zdawać sobie sprawę, że od momentu zainteresowania danym zawodnikiem, do finalizacji mija trochę czasu i na czymś mogą takie rozmowy się „wysypać”, a wina nie musi być po naszej stronie. Muszą to być zawodnicy, którzy mają duży potencjał czysto piłkarski. Musi też być przygotowanie motoryczne na dobrym poziomie. Chciałbym, żeby to byli zawodnicy inteligentni piłkarsko. Chciałbym, żeby ten zespół miał charakter i potrafił się poświęcić. W piłce nożnej czasami trzeba się poświęcić. Nie chodzi mi nawet o poświęcenie tylko na murawie, ale również o to, jak zawodnik się prowadzi. Czy dba o regenerację, czy się wysypia. Jeśli będziemy mieć takich zawodników, to jestem przekonany, że stworzymy zespół. Nie mówię, że to się stanie już, bo wiemy, w jakiej jesteśmy sytuacji, ale będziemy do tego dążyć” - zaznaczył.
Gra obronna krakowian to jeden z tych elementów, nad którym muszą pochylić się w sztabie Białej Gwiazdy. „Zawsze uważałem, że zespół powinien grać atrakcyjnie, ale zespół buduje się również od obrony, a pierwszym obrońcą ma być napastnik. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś nie był zaangażowany na sto procent w grę obronną. Czasami są sytuacje, kiedy nie da się obronić. Pamiętam taki mecz za trenera Petrescu z Koroną. Prowadziliśmy 1:0, a w ostatniej minucie mieliśmy rzut rożny. Wykonywał go Jean Paulista. W polu karnym był tylko Branko Radovanović i chyba z ośmiu obrońców, a jednak Paulista wrzucił piłkę tak dokładnie, że strzeliliśmy gola. Nie ma innej drogi jak praca, żeby poprawić grę obronną. Moja propozycja pójdzie w tym kierunku, żebyśmy wszyscy starali się bronić i wszyscy atakować” - sugerował.
Nie zabrakło tez pytania personalnego o Daniego Ramireza z ŁKS-u, z którym Kazimierz Moskal miał okazję współpracować. Czy istnieje szansa na sprowadzenie go pod Wawel? „Bardzo cenię Daniego Ramireza, to ja dałem mu szansę zaistnienia w Polsce. Nie sądzę jednak, że chciałby grać na takim poziomie. Poza tym słyszałem, że ŁKS będzie czynił starania, żeby go zatrzymać” - odparł krótko. Czy można spodziewać się, że w Wiśle nastąpi wyrównanie proporcji dotyczących narodowości graczy, odrzekł: „Chciałbym, żeby w pierwszej jedenastce grało sześciu siedmiu Polaków, ale kogo będziemy mieć w szatni, to na ten moment jeszcze nie wiemy”.
Kluczowym graczem dla Wisły w minionym sezonie był Angel Rodado, którego będą chcieli zatrzymać przy R22. „Oczywiście, że tacy zawodnicy jak Rodado, który ma duży wpływ na zespół, są łakomym kąskiem na rynku piłkarskim. Musimy zdawać sobie też sprawę, że zawodnik chce grać na jak najwyższym poziomie. My chcemy takich zawodników zatrzymać, ale czasami chęć wypromowania się na wyższym poziomie czy siła pieniądza są większe. Ze swojej strony będziemy robić jednak wszystko, żeby Angel został z nami” - zapewnił.
Jak będzie wyglądał sztab szkoleniowcy Moskala? „Miałem okazję spotkać się z niektórymi członkami sztabu, w poniedziałek spotykam się z kolejnymi. Rewolucji nie będzie. Mam swoje pomysły, ale rozmowy w najbliższych dniach pokażą, czy uda się przeprowadzić. Myślę, że będę miał większy wpływ na to, co będziemy robić niż będę się sugerował się tym, co robili wcześniej. Oczywiście w każdym klubie musi być ciągłość pracy. Sztuką jest jednak to, żeby wybierać te lepsze rzeczy, a wprowadzać też swoje pomysły” - wyjawił.
Klub z Krakowa położył pół roku temu nacisk na rozwój danych, które mają pomoc także w doborze zawodników czy w innych piłkarskich akcentach. „Jeśli chodzi o dane, to ja bym nie przesadzał, bo można czasami „przeładować” czyjeś głowy. Mówię o zawodnikach. Te rzeczy są potrzebne, ale trzeba je stosować rozsądnie. Mnie czasami irytują komentarze, gdy słyszę, że właśnie mija pierwszy kwadrans, a zespół od iluś tam meczów nie strzelił gola w tym fragmencie. Dla mnie liczy się wynik na koniec. Można się podpierać statystykami, ale bardziej takimi, które mają bezpośredni wpływ na grę. Czyli np. ile zawodnik przebiegł, ile zrobił sprintów itp.” - analizował.
Kumulacja meczów czeka zespół Białej Gwiazdy już w lipcu kiedy przyjdzie jej rywalizować w lidze oraz w europejskich pucharach. Zapytany o to, czy nie boi się kontuzji, odpowiedział: „Nie ma co się śmiać. To jest problem, o którym mówiłem na początku. Rozpoczynamy przygotowania 17 czerwca, na obóz jedziemy 20 czerwca do Woli Chorzelowskiej i szybko będziemy się przygotowywać do pierwszego meczu. Trudno przewidzieć, jak to wszystko będzie przebiegało. Jest to duże wyzwanie. Lipiec będzie wymagający. Nie chcę apelować o sto dni spokoju, ale musimy zdawać sobie sprawę z tego, że będzie trudno. Musimy nad tym panować, musimy tak zrobić, żeby nie dopuszczać do spraw przeciążeniowych. Jeśli będą urazy mechaniczne, nie będziemy mieć na to wpływu. Jeśli będą to urazu mięśniowe, będziemy musieli uderzyć się w piersi”.
Zawodnicy wracający z wypożyczeń będą poddani opinii sztabu szkoleniowemu, który oceni ich przydatność. „Są to zawodnicy, którzy są naszymi piłkarzami. Muszę się im przyglądnąć. Nie oczekiwałbym, że przyjdzie wielu zawodników. Chcę budować drużynę, ale nie oznacza, że w czerwcu przyjedzie wagon zawodników. Uznaliśmy z działem sportowym, że lepiej sprowadzić mniej piłkarzy, ale z większą jakością. Jakość jest tutaj priorytetem” - zaznaczył. „Muszę mieć decydujący głos, ale chcemy stworzyć taki schemat, w którym będzie pracowało kilka osób. Siła mojego głosu będzie ważna, ale to nie znaczy, że mam torpedować wszystko, co powiedzą inni. Każdy musi brać odpowiedzialność, mieć możliwość wypowiedzi. Odpowiedzialność będzie spoczywać na sztabie, na ludziach odpowiedzialnych za działkę sportową” - dodał.
„Naszym głównym zadaniem ma być przygotowanie do najbliższego meczu. Ja jestem już wkurzony, gdy w sparingach gra się nie układa po mojej myśli. Różne są teorie. Jedni twierdzą, że jak w sparingach nie idzie, to w lidze będzie dobrze. Inni uważają inaczej. Ja chcę, żeby zespół był gotowy na każdy najbliższy mecz” - wyliczał.
Do zmian na ławce trenerskiej Wisły odniósł się także Jarosław Królewski. „Uważam, że jeśli mówimy o Brzęczku, Sobolewskim czy Rude, to tak, w polskiej piłce patologią jest, że my prezesi, opinia publiczna, kibice przyzwyczailiśmy się, że są często zmiany. Wywierane takiej presji w trakcie sezonu jest po prostu skandaliczne. Tak uważam. Nie uważam, żeby dzisiaj było w moich słowach coś niewiarygodnego. Proszę sobie przypomnieć, że zawsze wspierałem trenerów, którzy byli tutaj zatrudnieni. To też są ludzie. Jeśli oni czują naciski, to biorą pod uwagę dobro klubu, a nie swoje ego. Jeśli Radosław Sobolewski nie podałby się do dymisji, to pewnie byłby trenerem Wisły do dzisiaj. Podobnie byłoby z trenerem Rude. Trener, który obok mnie teraz siedzi jest nie tylko Wiślakiem, ale przede wszystkim kompetentną osobą i dostanie w Wiśle czas. Dopóki będzie chciał być tutaj trenerem, ja będę dążył do tego, żeby tutaj pozostał. Nie zmuszam jednak również trenerów, żeby tutaj pozostali. Daję im wolną rękę. Tak było w przypadku trenera Sobolewskiego i trenera Rude. Tyle…” - zakomunikował Prezes. „Doszliśmy do porozumienia. Trener będzie tutaj pracował przez najbliższe dwa lata. Znając moją stabilność będziemy robić wszystko, żeby był trenerem przez te dwa lata. Plan jest taki, żeby Wisła była od strony sportowej mocniejsza. Celem trenera jest rozwój jest sportowy drużyny” - dodał.
„Już w zimie Prezes Wisły kontaktował się z Kazimierzem Moskalem, ale wówczas wybrano inne rozwiązanie. „Zawsze rozmawiam z trenerami, którzy mogą być dla Wisły dobrą opcją. Zimą w tym gronie był obecny trener, ale też trenerzy Papszun czy Skorża. Wtedy zdecydowaliśmy się na trenera, który moim zdaniem miał budować wizję drużyny w związku z tym, co będzie się w Wiśle działo. Obecny trener również przeszedł weryfikację naszych systemów i gdyby nie świecił się na zielono, nie siedziałby tutaj teraz. W piłce nożnej można powiedzieć, że wystarczy wyrzucić jeden element i wszystko byłoby inaczej. A to nie działa w taki sposób. Nie można generalizować. Podejmując jakieś decyzję, w kontekście trenera, mówimy o wizjach. Wizje mogą się różnić. W kontekście Wisły Kraków, która chce grać ofensywnie, wszystkim zależy na tym, żeby wróciła do ekstraklasy. W zeszłym sezonie udało nam się zrobić wiele dobrych rzeczy, ale nie udało tej najważniejszej czyli awansować. W kontekście tego, co mówił trener, mieliśmy długą rozmowę. Trener dostanie czas, będzie miał wolność wyboru. To jest dla mnie bardzo ważne” - kontynuował.
Jakie są priorytety klubu z R22 na najbliższy czas i czy stanowisko dyrektora sportowego zostanie obsadzone? „Dla nas kluczowe będą rozgrywki ligowe. To, co uda się zbudować w Pucharze Polski czy w europejskich pucharach traktujemy jako dodatek. W przypadku dyrektora sportowego będziemy bardzo dokładnie przyglądać się temu, kto takim dyrektorem mógłby być. Być może w niedługim czasie taka osoba się pojawi. Są różne modele. Mnie się wydaje, że w naszym klubie powinien egzystować dyrektor sportowy. Nie rzucimy jednak wszystkiego, żeby na szybko zatrudnić taką osobę. Trener przekazał już naszemu działowi sport, na co mają zwracać uwagę, zawodników o jakich profilach szukać. Trener ma bardzo jasną wizję. Postawimy na zawodników, którzy będą nam dawać jakość od pierwszego dnia” - zakomunikował.
Trener potwierdził, jak ważną osobą w kadrze Białej Gwiazdy jest Angel Rodado, którego przyszłość w Krakowie wciąż nie jest jasna. „Przede wszystkim cenię to, co zrobił Angel dla Wisły na wielu poziomach. Spędziłem wiele godzin na rozmowach z agentem Angela. Będziemy przeglądać oferty. Czekamy spokojnie i podejmiemy właściwe decyzje. Proszę pamiętać, że mamy też innych zawodników, by wymienić np. Marca Carbo, Josepha Colleya czy Kacpra Dudę. Dla każdego z nich, również dla innych mogą przyjść oferty” - tłumaczył. „Bartosz Jaroch i Igor Łasicki mają podpisane kontrakty. Kamil Broda i Bartosz Talar otrzymają propozycję nowych umów” - wyjawił.
Olivier Sukiennicki ze Stali Stalowa Wola to jeden z tych zawodników, który może dołączyć do Wisły Kraków. „Od pewnego czasu z dużą intensywnością budujemy procesy, na jakich zawodnicy mają trafić do Wisły. Wykonaliśmy bardzo dużo pracy, również skautingowej. Prawie do końca nie było wiadomo, w jakiej lidze będziemy grać, co miało znaczenie przy myśleniu o sprowadzeniu poszczególnych zawodników. Olivier Sukienncki jest w kręgu naszego zainteresowania, a wynika to właśnie z pracy, jaką wykonaliśmy. Należy do grona zawodników, w których chcemy inwestować” - powiedział.
Źródło: wislakrakow.com
Kazimierz Moskal odchodzi z Wisły Kraków
23.09.2024, 11:32
Decyzją Zarządu po trzech miesiącach Wisłę Kraków opuszcza trener Kazimierz Moskal.
Związany z Białą Gwiazdą Moskal jako piłkarz, a później jako trener kończy kolejny rozdział pracy w zespole spod Wawelu po 15 oficjalnych meczach. Drużyna Wisły pod jego wodzą w europejskich pucharach dotarła do IV rundy eliminacji do Ligi Konferencji. Po drodze stoczyła boje z KF Llapi, Rapidem Wiedeń, Spartakiem Trnava oraz z Cercle Brugge. W Betclic 1 Lidze krakowanie prowadzeni przez Moskala rozegrali 6 spotkań, w których zdobyli 6 punktów.
Dziękujemy trenerze i życzymy powodzenia w dalszej karierze!
Źródło: wislakrakow.com
Kazimierz Moskal: - To była krótka rozmowa
Poniedziałek, 23 września 2024 r.
- Przyjechałem do klubu jako drugi. Trener Kmiecik zawsze jest pierwszy z trenerów. Kiedy pojawili się asystenci przedstawiłem im plan na dzień dzisiejszy, tego co robimy. Przygotowałem wszystko, ale przyjechał prezes i poinformował mnie, że kończymy współpracę. To była krótka rozmowa - mówił w trakcie połączenia telefonicznego z serwisem "Meczyki" zwolniony dziś z Wisły Kraków Kazimierz Moskal.
- Nie wiem co się wydarzyło na przestrzeni wczorajszego dnia, że taka decyzja zapadła. Z mojej strony absolutnie nie było mowy o tym, żeby się poddać w takiej sytuacji. Jeśli miałem pewien pomysł, który chciałem prezesowi zasygnalizować. Mieliśmy się spotkać, tylko nie było możliwości, bo był w rozjazdach. Jaki to pomysł, to myślę, że będę miał jeszcze okazję prezesowi powiedzieć, ale nie chcę o tym teraz mówić. Jeśli chodzi o sztab, to też nie chcę się zbytnio rozwodzić. To ja byłem szefem, ja podejmowałem decyzje - dodał były już trener zespołu Wisły Kraków.
Moskal zapytany, czy jest bardziej smutny, czy bardziej rozczarowany decyzją prezesa Jarosława Królewskiego, odpowiedział: - Powiem panu szczerze i powiem to po raz pierwszy, byłem wiele razy w takich sytuacjach, ale w takich chwilach to czasami mam naprawdę dosyć. Zająć się może czymś innym... "wyjechać w Bieszczady", bo naprawdę czasami ciężko cokolwiek próbować zrobić, bo jeśli patrzymy przez pryzmat trzech miesięcy na tę Wisłę to trochę to jest słabe. Trzeba patrzeć trochę szerzej, jak ta sytuacja w ogóle wyglądała, jaka sytuacja jest. Ja rozumiem, że najłatwiej jest potrząsnąć wierzchołkiem. To nie jest problem, jest to najłatwiejsze rozwiązanie, natomiast nie uważam, żeby to było najlepsze i tyle - mówił ponadto Moskal.
Byłego już trenera zespołu Wisły zapytano o to, czy jego zdaniem tak zarządzana drużyna ma szansę na awans do Ekstraklasy, czy raczej powinna się martwić o strefę spadkową?
- Skoro nie jestem już trenerem, to mogę to powiedzieć... Nie chodzi o to czy ta obecna Wisła ma jeszcze szansę włączyć się do walki do baraży, bo oczywiście, że takie szanse są. Pamiętajmy, że są trzy mecze zaległe i jeśli się złapie serię wygranych, to spokojnie można iść w górę tabeli, ale wydaje mi się, że to nie jest największy problem, czy Wisła będzie w tych barażach, czy awansuje, czy nie awansuje, bo trzeba mieć zbudowane podstawy. Nawet jeśli nie awansuje, to trzeba zbudować zespół i klub na zdrowych fundamentach, a takie zmiany u góry są najłatwiejsze do wykonania. Oczywiście, że ja tę odpowiedzialność biorę na siebie, bo nigdy nie uciekałem od odpowiedzialności. Nawet jestem w stanie zrozumieć, że ktoś pewnie lekko się zaniepokoił i miał jakiś wpływ na podjęcie takiej decyzji - uważa Moskal.
- Myślę, że tak - powiedział na zakończenie Kazimierz Moskal, zapytany o to, czy to był jego ostateczny kontakt i udział w Wiśle Kraków...
Źródło: Meczyki
Źródło: wislaportal.pl
Kącik poetycki
„ | Na Moskala
| ” |
— Dariusz Zastawny, Stuletnia nasza historia, czyli Wisła Kraków, Biała Gwiazda w słów orszaku i obrazkach |
„ | Za hymnu śpiewanie
wciąż kocha publika, | ” |
— Paweł Kękuś |
Galeria
W drużynie Wisły w w roku 1989. |
|||
Autograf z kolekcji Michała Gelaty |
|||
Koszulka pucharowa z sezonu 2000/01 z kolekcji Łukasza Seweryna |
Koszulka pucharowa z sezonu 2000/01 z kolekcji Łukasza Seweryna |
||
Autograf z kolekcji Jerzego Michalskiego |
Autograf z kolekcji Jerzego Michalskiego |
||
2012. Jako szkoleniowiec zespołu z Niecieczy w meczu przeciwko Wiśle. |
|||
Spotkanie w Legends Corner |
|||
Spotkanie w Legends Corner |
Materiały prasowe do biografii
![]() | Okres pracy: 17.04.2007 - 13.06.2007 | Następca ![]() | ||||||
. | .Adam Nawałka | ![]() | ![]() | Maciej Skorża. |
![]() | Okres pracy: 07.11.2011 - 01.03.2012 | Następca ![]() | ||||||
.![]() | .Robert Maaskant | ![]() | ![]() | Michał Probierz. |
![]() | Okres pracy: 10.03.2015 - 30.11.2015 | Następca ![]() | ||||||
. | .Franciszek Smuda | ![]() | ![]() | Marcin Broniszewski. |
![]() | Okres pracy: 4.06.2024 - 23.09.2024 | Następca ![]() | ||||||
.![]() | .Albert Rudé | ![]() | ![]() | Mariusz Jop. |