Kazimierz Moskal

Z Historia Wisły

Kazimierz Moskal
Informacje o zawodniku
kraj Polska
pseudonim Kazik
urodzony 9 stycznia 1967, Sułkowice
wzost/waga 182 cm / 83 kg
pozycja pomocnik
W rubryce Mecze/Gole najpierw podana jest statystyka z meczów ligowych, a w nawiasie ze wszystkich meczów oficjalnych.


"Moskal Kazimierz! Nie rusz Kazika, bo zginiesz!" - ta kibicowska przyśpiewka, od lat aktualna, najlepiej przypomina nam, jak ważną rolę w dziejach "Białej Gwiazdy" odgrywał skromny chłopak o walecznym sercu, które zawsze biło dla Wisły.


Kazimierz Moskal urodził się 9 stycznia 1967 roku w Sułkowicach i był wychowankiem miejscowej Gościbii. Z Wisłą związany jest od sezonu 1982/83. Kiedy zdolnego 15-latka przyjęto do Wisły, o której zawsze marzył, przez pierwsze dni ... wstydził się, czy może zwyczajnie bał przychodzić na treningi; uciekał, nawet jeżeli podprowadzano go pod sam stadion.

Spis treści

Narodziny wiślackiej legendy

W barwach Wisły Kaziu zadebiutował 8. czerwca 1985 roku w wyjazdowym, przegranym meczu z Górnikiem Zabrze. Wszedł na boisko w 76. minucie, zmieniając Artura Bożka. Był to jego jedyny występ w sezonie 1984/85. W kolejnym, od rundy wiosennej począwszy, był już podstawowym zawodnikiem, wówczas drugoligowej, Wisły. W wyjściowej jedenastce pojawiał się już zawsze, również po powrocie Wisły do pierwszej ligi. Bardzo szybko stał się zawodnikiem, bez którego kibice i kolejni trenerzy (Chemicz, Lenczyk, Franczak, Cygan, Brożyniak, Musiał, Hajdas) nie wyobrażali sobie drużyny. Był prawdziwą gwiazdą, mimo że, a może właśnie dlatego, że nie miał w sobie nic z gwiazdora.

Umiejętności, boiskowa waleczność, ale nade wszystko ujmująca skromność i widoczne w każdej sytuacji oddanie Wiśle - sprawiły, że Kaziu został ulubieńcem kibiców. Należał do tych, którzy nie w przenośni, ale rzeczywiście dla Wisły zostawiali na boisku pot, krew i łzy...

Dramatyczne rozstanie

W sezonie 1989/90 Moskal nie opuścił ani jednego meczu, zdobył 11 bramek. W lipcu 1990 nastąpiła katastrofa, coś, czego nikt się nie spodziewał. Władze Wisły Kraków sprzedały Kazika poznańskiemu Lechowi! Wbrew jego woli, mimo jego łez ...

Z odejściem ulubieńca i kluczowego zawodnika nie mogli pogodzić się rozżaleni i w pewien sposób oszukani kibice Wisły. Odbywały się pikiety i demonstracje, okupowano siedzibę Towarzystwa. Nic to nie dało. Dyrektor Ludwik Miętta - Mikołajewicz tłumaczył się wówczas następująco. - W nowej rzeczywistości polityczno - ekonomicznej klub ma dużo mniejsze niż dawniej możliwości zdobywania pieniędzy na bieżącą działalność. Z żalem, ale też z konieczności, musieliśmy sprzedać Moskala. Uzyskane środki pozwolą drużynie piłkarskiej na w miarę spokojne życie. [Wisła otrzymała za Kazia dwa miliardy starych złotych]

Na wygnaniu

W Poznaniu Kazimierz Moskal spędził cztery udane sezony, zdobywając dwukrotnie mistrzostwo Polski i wygrywając superpuchar.

>>> Stal - Lech, gol Moskala (video) >>> Lech - Hutnik 7:1, trzy gole Moskala (video)

Na kolejne cztery sezony jeszcze bardziej oddalił się od ukochanej Wisły - los rzucił go do Izraela. Trzy i pół roku grał w Hapoelu Tel-Awiw (90 meczów, 14 goli), zaś rundę wiosenną sezonu 1997/98 - w Maccabi Irony Ashdod. W Hapoelu do dziś wspomina się z rozrzewnieniem spokojnego Polaka, który może rozczarował pod względem skuteczności, ale zachwycił walecznością i wielkim sercem do gry. Zdarzało się, że z boiska znoszony był na ramionach wdzięcznych fanów...

Latem 1998 roku Kazimierz Moskal wrócił do Krakowa, ale do Hutnika, gdzie spędził cały sezon 1998/99 oraz początek kolejnego.

Powrót na Reymonta

Od 18 września 1999 roku (wyjazdowy mecz z Ruchem, 1:1) był już ponownie zawodnikiem "Białej Gwiazdy". Po dziewięciu latach wrócił do klubu, który w tak dramatycznych okolicznościach opuścił latem 1990 roku.

W pierwszym sezonie po powrocie (1999/2000) zagrał w 25 meczach, w tym 17 razy w lidze. W wiślackich szeregach przywrócił spokój. W sezonie 2000/2001 zaimponował nie tylko boiskową dojrzałością, ale też wysoką formą, którą wyróżniał się w drużynie i w lidze. 24 maja 2001 roku "Gazeta Krakowska" napisała: "Nie tylko w rundzie wiosennej, ale i w całym sezonie Kazimierz Moskal jako jeden z nielicznych prezentuje formę, która nigdy nie spada poniżej przyzwoitości. Kiedy brakuje go na boisku gra defensywna Wisły staje się wręcz chwiejna. Przy słabszej ostatnio formie Bogdana Zająca w tej obronie liczyć można najprędzej na Moskala. Ale ten doświadczony piłkarz jest w stanie wypełnić również zadania przynależne jego kolegom z innych formacji. Tak było we Wronkach, gdzie strzelił bramkę, która mogła dać Wiśle upragniony tytuł mistrza Polski. Bramka Moskala doprowadziła do remisu i ten remis trzeba było utrzymać do ostatniego gwizdka sędziego. W 90 min. nadal jeszcze było 1:1, niestety w doliczonym czasie gry Kalu odwołał wiślakom świętowanie tytułu."

O pamiętnym meczu we Wronkach (23 maja 2001) wypowiadał się również sam Moskal, po pucharowym meczu z Zagłębiem: - Tego, co stało się we Wronkach, po dziś dzień nie jestem w stanie zrozumieć. Przez cały czas analizuję ten mecz i nie potrafię sobie wytłumaczyć, jak mogliśmy go przegrać. Wychodzi na to, że podświadomie wszyscy chcieliśmy pilnować tego remisu i każdemu się wydawało, że im więcej nas pod własną bramką, tym bezpieczniejsi będziemy. Z tego złudzenia wyleczył nas Kalu [Maxwell Kalu - red.]. Dobrze, że przyszła ta wygrana z Zagłębiem, 3:0 na wyjeździe, to wynik, który podbudowuje. Myślę, że teraz już potrafimy się pozbierać i będziemy grali na miarę wymagań, co najważniejsze będziemy wygrywać.

Dać się spełnić dziecięcym marzeniom...

Porażka we Wronkach na szczęście nie zaszkodziła i na zakończenie sezonu 2000/2001 Moskal świętował swoje pierwsze mistrzostwo z Wisłą. Miał wówczas ponad 34 lata. Tytuł zapewnili sobie wiślacy w przedostatniej kolejce, 9. czerwca w Warszawie przy Łazienkowskiej, po dramatycznym meczu, w czasie którego usiłowano podpalić stadion Legii.

"Mistrzostwo zdobyte na tak - bardziej dosłownie niż w przenośni - gorącym terenie, smakowało wyśmienicie wszystkim wiślakom. Był jednak wśród nich ktoś, dla kogo miało ono wartość szczególną. Tym kimś był Kazimierz Moskal. Ten wychowanek Gościbii Sułkowice od najmłodszych lat marzył, by grać w Wiśle Kraków. W wieku 15 lat marzenie te spełniły się, a świeżo upieczony wiślak postanowił: "będę z Wisłą mistrzem Polski".

Gdy w roku 1990 odchodził ze łzami w oczach do Lecha Poznań (transfer ten uratował klub od zapaści finansowej), wydawało się, że jego plany pozostaną jedynie młodzieńczą mrzonką. Lecz oto niespodziewanie dziewięć lat później sen się zaczął spełniać - w wieku 32 lat powrócił do swojej Wisełki. Wprawiając w osłupienie niektórych fachowców, stał się ponownie jej kluczowym zawodnikiem, a 9 czerwca 2001 roku dopiął swego - zdobył z Białą Gwiazdą tytuł mistrza Polski!" [Sto lat w blasku Białej Gwiazdy]

W sezonie 2001/2002 niestrudzony i niezmiernie szczęśliwy Moskal wystąpił w 40 meczach, w tym 25 w ekstraklasie. Pracowitością na treningach i energią mógłby doprawdy obdarować wówczas połowę drużyny... Dlatego nikogo nie zdziwiło, że 23 maja 2002 roku doświadczony pomocnik i obrońca, kapitan drużyny, podpisał nowy, roczny, kontrakt z Wisłą.

- Początek był bardzo trudny, czułem się, jakbym był na dokładkę - mówił Gazecie.pl podsumowując trzy lata po powrocie do Wisły. - Chyba nikt na mnie nie liczył. Przez te trzy lata trwała walka i udowadnianie kolejnym trenerom swojej przydatności. Wiarę przywrócił mi Orest Lenczyk, który postawił na mnie w roli stopera w meczu pucharowym z Zeljeznicarem Sarajewo. Ja potrzebuję wiary w to, że ktoś na mnie liczy.

W sezonie 2002/2003 spełniło się kolejne marzenie Kazika - ze swoją Wisełką uczestniczył w podboju Europy w Pucharze UEFA i zdobył z nią drugi tytuł. Niestety, w tym niezapomnianym sezonie dopadł go pech, na pechowym boisku pechowej Odry ...

Pechowa Odra, kolejne rozstanie

20 października 2002 roku w meczu 10. kolejki Wisła grała z Odrą w Wodzisławiu. Po 45 minutach gospodarze prowadzili 3:0! Wisła zabrała się do roboty zaraz po przerwie. W 49. minucie Kazimierz Moskal dał drużynie nadzieję, strzelił bramkę na 3:1. Kapitan Wisły przypłacił ten wyczyn kontuzją kolana i trzy minuty później opuścił boisko. [Wisła przegrała 3:2, drugiego gola dołożył Marcin Kuźba].

Przez kontuzję i operację przeprowadzoną w Austrii Moskal stracił mecze z Parmą czy Lazio, zamiast boisk oglądał lekarskie gabinety. Do gry wrócił dopiero 19 marca 2003 roku, ale mimo intensywnej rehabilitacji i morderczych treningów formy sprzed kontuzji już nie odzyskał. 11 czerwca 2003 roku Wisła oficjalnie poinformowała, że wygasający 30 czerwca 2003 roku kontrakt z 36-letnim piłkarzem nie zostanie przedłużony.

"Dziękujemy naszemu kapitanowi za wszystkie mecze rozegrane w barwach "Białej Gwiazdy". Za olbrzymie poświęcenie dla naszej drużyny. Za cudowne bramki, takie jak przeciwko Realowi Saragossa w Pucharze UEFA czy Legii Warszawa w Pucharze Ligi. W przypadku Kazimierza Moskala zawsze można było powiedzieć, że jego serce bije dla Wisły. Za to wszystko dziękujemy, mając nadzieję, że jeszcze nie raz zawita na stadion przy ul. Reymonta - napisaliśmy wówczas.

Dopiero po czasie okazało się, że ostatni mecz sezonu 2002/2003, z Widzewem 31 maja w Krakowie, był jednocześnie ostatnim występem Kazika w barwach Wisły. - Gdybym przed meczem z Widzewem wiedział, że to już koniec, pożegnałbym się z kibicami. Dlatego proszę im podziękować w moim imieniu - mówił Gazecie.pl zasmucony Moskal. - Szkoda, że tak późno dowiedziałem się o planach klubu wobec mnie. Właściwie nie zdążyłem jeszcze strawić tej przykrej wiadomości, a już muszę na gwałt myśleć o przyszłości. Najchętniej zostałbym w Krakowie, i to nawet kosztem zakończenia sportowej kariery.

- W 1990 roku też mówiłem, że nie chcę opuszczać Krakowa, a jednak musiałem wyjechać. Teraz też mogę nie mieć wyboru - wyznał zdruzgotany zawodnik. Te słowa okazały się prorocze - wyboru rzeczywiście nie miał, gdyż władze Wisły nie zaoferowały mu pracy w klubie. - Żal pozostał, bo proszę mi pokazać piłkarza, który nie chciałby grać w Wiśle. Ja od najmłodszych lat o tym marzyłem, kibicowałem tej drużynie. To co robiłem, robiłem po to, żeby jak najdłużej w niej występować.

W Zabrzu

Moskal po raz kolejny był zmuszony opuścić Wisłę - pracę w Zabrzu zaproponował mu Zbigniew Koźmiński i doświadczony pomocnik trafił na Roosevelta, gdzie występował na pozycji środkowego obrońcy.

22 sierpnia 2003 roku Kaziu Moskal już w barwach Górnika i jako jego kapitan przyjechał do Krakowa na ligowy mecz z Wisłą (2:0). Dopiero wtedy doczekał się godziwego pożegnania ze strony swego ukochanego klubu - prezes Bogdan Basałaj i rzecznik Jarosław Krzoska ofiarowali mu puchar oraz kwiaty, a fani Wisły okolicznościowy wazon oraz karykaturkę z wizerunkiem SuperKazka, która sezon wcześniej zdobiła krakowski stadion.

W Górniku Moskal zakończył swą profesjonalną karierę zawodniczą. W sezonie 2003/2004 wystąpił w lidze 15 razy, w kolejnym - 2004/2005 - ze względu na problemy zdrowotne zagrał już tylko w dwóch meczach ligowych.

Nie było dane Kazikowi pożegnać się z piłką w koszulce Wisły, ale dobry los sprawił, że ostatni raz zagrał w lidze ... przeciw Wiśle. 7 listopada 2004 roku Górnik przegrał w Zabrzu 1:3 - gole dla Wisły padły po trafieniach Tomasza Frankowskiego, Marka Zieńczuka i Macieja Żurawskiego. Kazimierz Moskal wszedł na boisko w 66. minucie, zmieniając Krzysztofa Bukalskiego. Były to jego ostatnie 34 minuty w ligowej piłce.

Kierownik, asystent, trener

Pięć tygodni później Kazimierz Moskal wrócił na Reymonta. Tym razem jako kierownik drużyny u boku nowego trenera Wisły Kraków, Wernera Liczki, który zastąpił zdymisjonowanego Henryka Kasperczaka. 17 grudnia 2004 roku podczas konferencji prasowej Moskal wyznał: - Pewnym klubom się nie odmawia. Dla mnie takim klubem jest Wisła. Zawsze marzyłem o grze w Wiśle i pracy tutaj. Ta propozycja pomogła mi podjąć decyzję o powieszeniu butów na kołku.

Latem 2005 roku Werner Liczka pożegnał się z Wisłą. 1 lipca miejsce Czecha zajął Jerzy Engel. Kazimierz Moskal został jego asystentem, odpowiadając między innymi za analizę gry rywala.

Zgodnie z wiślacką "tradycją" Jerzy Engel stracił pracę dość szybko, bo już w połowie października 2005 roku. Postanowiono, że do końca rundy jesiennej Wisłę poprowadzą jego dwaj asystenci, Tomasz Kulawik i Kazimierz Moskal.

Zimą szkoleniowcem Białej Gwiazdy został Dan Petrescu, który wprawdzie ściągnął do Krakowa rumuńsko - włoski sztab szkoleniowy, ale jego polskim asystentem został Kazimierz Moskal, który został też powołany do sztabu sportowego, by u boku Jakuba Jarosza odpowiadać za ocenę sportową ofert transferowych napływających do Wisły. Młoda ekipa doskonale się dogadywała, trener, asystenci i dyrektor sportowy mieli podobne wizje i plany. Niestety, drużynie brakowało wyników na miarę oczekiwań.

We wrześniu 2006 roku po serii pechowych remisów i nieudanym meczu z Iraklisem zniecierpliwiony Bogusław Cupiał zwolnił Dana Petrescu, każąc mu opuścić Wisłę 18 września, na dzień przed Meczem Stulecia z Sevillą. W tym rocznicowym meczu z Hiszpanami Wisłę poprowadził samodzielnie Kazimierz Moskal. Biała Gwiazda odniosła zwycięstwo, jednak przedmeczowe wydarzenia rzuciły nieprzyjemny cień na wiślacki triumf.

Dana Petrescu niemal z dnia na dzień zastąpił Dragomir Okuka, z którym potajemnie pertraktowano wcześniej. Moskal automatycznie został asystentem kolejnego trenera. Serb nie wytrzymał jednak długo w Krakowie. 19 grudnia 2006 roku został zwolniony, a funkcję szkoleniowca Wisły przejął Adam Nawałka, dotychczasowy dyrektor sportowy. Jego asystentem został oczywiście Kazimierz Moskal, który miał odpowiadać za bank informacji i stworzenie bazy danych zawodników kandydujących do gry w Wiśle.

Adam Nawałka okazał się niestety nieudolnym trenerem, stopniowo wprowadzając Wisłę w dołującą przeciętność, zarówno pod względem gry jak i miejsca w tabeli. Tym razem dymisji szkoleniowca wręcz oczekiwano... 16 kwietnia 2007 roku Nawałka został odwołany, a do czasu mianowania nowego szkoleniowca drużynę miał poprowadzić Kazimierz Moskal.

Wisła prowadziła rozmowy z Janem Urbanem i wszystko wskazywało na to, że to on lada chwila zasiądzie na trenerskiej ławce. Urban jednak zrezygnował i Wisłę do końca sezonu samodzielnie trenował Moskal. Cudów nie dokonał, ale też nie pogorszył i tak fatalnej sytuacji. Pod jego wodzą Wisła wygrała z Łęczną, Legią i Bełchatowem, zremisowała z Widzewem, Zagłębiem, Cracovią i ŁKS-em, natomiast przegrała z Odrą i Groclinem.

>>> Wywiad z Kazimierzem Moskalem przed meczem z Legią (video)

>>> Kazimierz Moskal dotrzymuje słowa danego dziennikarzowi Canal Plus i po wygranym meczu z Legią śpiewa "Jak długo na Wawelu" (video)

Latem 2007 drużynę, która zakończyła rozgrywki na 8. miejscu, przejął nowy szkoleniowiec - Maciej Skorża. Kazimierz Moskal otrzymał nowe zadanie - miał odpowiadać za bank informacji o rywalach pierwszego zespołu oraz objąć funkcję trenera IV-ligowych rezerw. - Kaziu będzie też prowadził treningi indywidualne z młodymi piłkarzami i tymi, którzy wracają po kontuzjach - zapowiedział Skorża. Taka sytuacja nie potrwała jednak długo, rezerwy przestały istnieć, a Kaziu Moskal został trenerem grup juniorskich.

Reprezentacja

W Reprezentacji Polski Kazimierz Moskal wystąpił sześć razy, w tym tylko jeden raz - pierwszy - jako zawodnik Białej Gwiazdy. Trzy mecze zagrał u Apostela, trzy u Strejlau'a - wszystkie były spotkaniami towarzyskimi. W swoim ostatnim występie, przeciw Austrii, zdobył jedynego reprezentacyjnego gola.

1990-05-06 Polska-Kostaryka 2:0 (1-60 min) 1990-09-26 Rumunia-Polska 2:1 (84-90) 1991-02-05 Irlandia Północna-Polska 3:1 (46-90) 1994-03-23 Grecja-Polska 0:0 (54-90) 1994-04-13 Polska-Arabia Saudyjska 1:0 (46-90) 1994-05-17 Polska-Austria 3:4 (46-90)

Amatorsko

Mimo że oficjalnie zakończył piłkarską karierę 7 listopada 2004 roku, tak naprawdę nigdy nie przestał grać. Kazimierz Moskal jest członkiem drużyny Oldboyów Wisły Kraków - drużyny, która nie tylko uświetnia swą obecnością przeróżne uroczystości, ale też odnosi wymierne sukcesy, chociażby rokrocznie wygrywając mistrzostwa Krakowa. Skład mistrzów Krakowa, oldbojów Wisły Kraków, to istny gwiazdozbiór - oprócz Moskala w kadrze są m.in. Krzysztof Bukalski, Artur Sarnat, Ryszard Sarnat, Kazimierz Kmiecik, Andrzej Iwan, Marek Kusto, Zbigniew Gręda, Tomasz Kulawik, Jarosław Giszka, Dariusz Marzec, Marek Motyka, Bogdan Zając ...

Oprócz gry w drużynie oldboyów Kazimierz Moskal występował wraz z Ryszardem Czerwcem i Tomaszem Kulawikiem w V-ligowym Bolesławie Bukowno.


  • Kazimierza Moskala recepta na sukces: "Praca i samokrytyka. Jeśli zawodnik dojdzie do przekonania, że jest niezastąpiony i nie musi walczyć o miejsce w zespole - jest na najlepszej drodze, by skończyć na ławce".
  • Paweł Strąk o Kazimierzu Moskalu - koledze: "Gdy wchodziłem do zespołu, Kaziu prowadził mnie jak małego chłopca za rękę. Bardzo dużo mi pomógł. Jest nie tylko świetnym zawodnikiem, ale również bardzo życzliwym człowiekiem."
  • Paweł Brożek o Kazimierzu Moskalu - trenerze: "Darzymy Kazia Moskala szacunkiem i nikt go nie traktuje jak trenera tymczasowego. Gdy ja zaczynałem grę w Wiśle, Kaziu ją kończył i już wtedy był dla mnie wzorem. Tym bardziej teraz mu ufam, gdy jest naszym szkoleniowcem."


Źródła: "Sto lat w blasku Białej Gwiazdy" Dariusza Zastawnego, Przegląd Sportowy, Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Gazeta.pl
Źródło: The White Star Division


Mecze w Reprezentacji Polski

Kazimierz Moskal wystąpił w 6 spotkaniach Reprezentacji Polski, zdobył jedną bramkę. Wszystkie mecze miały charakter towarzyski, tylko w pierwszym - z Kostaryką - Moskal był piłkarzem Wisły.

  • 1990-05-06 Polska-Kostaryka 2:0 (do 60 minuty)
  • 1990-09-26 Rumunia-Polska 2:1 (od 84 minuty)
  • 1991-02-05 Irlandia Północna-Polska 3:1 (od 46 minuty)
  • 1994-03-23 Grecja-Polska 0:0 (od 54 minuty)
  • 1994-04-13 Polska-Arabia Saudyjska 1:0 (od 46 minuty)
  • 1994-05-17 Polska-Austria 3:4 (od 46 minuty), gol w 89 minucie

Pogrubiono występ Moskala jako Wiślaka.