Kinga Hatala

Z Historia Wisły

Kinga Hatala
Informacje o zawodniczce
narodowość Polska
urodzona 17 lipca 1989, Wadowice
wzrost 189 cm
pozycja skrzydłowa
osiągnięcia młodzieżowe 5. miejsce Mistrzostw Polski juniorek 2008
5. miejsce Mistrzostw Polski kadetek 2006
7. miejsce Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży 2006
8. miejsce Mistrzostw Polski juniorek 2007
osiągnięcia seniorskie awans do I ligi 2010
awans do II ligi 2007

3. miejsce Mistrzostw Polski klubów AZS 2009, 2010

Kariera klubowa
Sezon Drużyna
2004-2005 MKS Andrychów (grupy młodzieżowe)
2005-2007 AZS AGH Wisła Kraków (III liga)
2007-2008 AZS AGH Wisła Kraków (II liga)
2007-2009 Wisła Enion Energia Kraków (I liga)
2009-2010 AZS Skawa UE Kraków (II liga)
2010-2011 Eliteski Skawa UE Kraków (I liga)
2011-2013 Piecobiogaz Murowana Goślina (I liga)
2013- AZS WSBiP KSZO Ostrowiec Św. (I liga)
W przygotowaniu materiałów pomaga
serwis sportkrakowski.pl


Kinga Hatala, siatkarka, wychowanka MKS Andrychów, reprezentowała Wisłę w sezonach 2005-2009. Urodziła się 17 lipca 1989 r.

  • Absolwentka studiów licencjackich Uniwersytetu Jagiellońskiego i studentka magisterskich Uniwersytetu Adama Mickiewicza, kierunek: chemia.
  • W rozgrywkach młodzieżowych grała najczęściej jako środkowa.
  • Przed siatkówką trenowała piłkę ręczną.


W przygotowaniu materiałów siatkarskich pomaga serwis sportkrakowski.pl


O sobie

Ankieta z sezonu 2008/2009:

Ci, co mnie znają, tak na mnie wołają… Wiki ;p

Gdy zamykam oczy, widzę siebie w lustrze wyobraźni… Ktoś za wysoko powiesił lustro ;)

Na siatkówkę namówił(a) mnie, a potem zaprowadził(a) do klubu… Wcześniej trenowałam piłkę ręczną i tak pewnego dnia za namową mojego trenera (Mieczysława Wołkowskiego) poszłam zobaczyć na trening MKS-u. Spodobało mi się i zostałam jednak siatkarką ;)

W mojej siatkarskiej galerii sławy… Jest wiele osób: Magdalena Śliwa, Agnieszka Bednarek, Sebastian Świderski, Katarzyna Skowrońska…

Łzy polały się na parkiet po… Przegranych meczach mistrzostw Polski kadetek i juniorek. Bardzo żałowałam, że nie zdobyłyśmy medali w tych turniejach. Ponadto - przegrane mecze barażowe o wejście do LSK, w zeszłym sezonie.

Nigdy nie zapomnę tamtej chwili, gdy… Wygrałyśmy z województwem dolnośląskim na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży 2006 :)

Ślinka mi cieknie na samą myśl o… Obiedzie u mojej cioci…

Nic tak nie gasi pragnienia, jak… Woda mineralna (gazowana) z cytryną lub zielona herbata ;p

Książka na najbliższej półce… Bardzo lubię książki Paulo Coelho, Joanny Chmielewskiej. Niestety, ostatnio książką, po którą najczęściej sięgam, jest podręcznik do matematyki…

Zapominam o popcornie i coli, gdy oglądam… „Dr House”, „Efekt motyla”.

Zawsze na moim iPodzie… Preferuję muzykę rockową, szczególnie polskich wykonawców, ale znajdzie się też parę innych rodzajów.

Mogę słuchać bez końca… „Ostrość na nieskończoność” Comy , „Kiedyś byłam różą” Kayah.

Skąd biorą się ludzie, którzy nie lubią zwierząt, skoro on jest taki milusi… Hmm… właśnie należę do nich ;)

Niech sobie kpią z przesądów, ale ja nie wyjdę na mecz bez… Przed meczem zawsze jem Snickersa i piję kawę :)

Nie chciałabym spotkać w saunie… Osoby, na której się zawiodłam.


W przygotowaniu materiałów siatkarskich pomaga serwis sportkrakowski.pl

Wiślacka Wikipedia

6 lutego - Kinga Hatala raz popatrzyła na siatkówkę i już przy niej została. Pilna studentka chemii na Uniwersytecie Jagiellońskim, której nie dotyczą tradycyjne przesądy. W przyszłości chciałaby dostać się na wymarzoną medycynę i spotkać takiego lekarza jak Dr House. A przy tym jest utalentowaną i skuteczną środkową Wisły Enion Energii, która... pragnie przenieść się na skrzydło.

Twoja przygoda z siatkówką rozpoczęła się dość późno…

No tak, bo dopiero w drugiej klasie gimnazjum i to jeszcze nie od początku. Rozpoczęło się od tego, że trenowałam w Andrychowie jako wolna zawodniczka, a dopiero pod koniec sezonu zostałam zgłoszona i rozegrałam kilka meczów. Od tego momentu, czyli od trzeciej klasy gimnazjum, rozpoczęłam trenować "na poważnie". To bardzo późno w porównaniu z innymi dziewczynami, które zaczynały już podstawówce, czy jak „Pestka” (Izabela Śliwa – przyp. aut.) - od najmłodszych lat.

Wcześniej trenowałaś piłkę ręczną. Dlaczego wybrałaś jednak siatkówkę?

Do tej pory się zastanawiam i nadal nie wiem, co o tym zdecydowało. Trener piłki ręcznej zapytał mnie kiedyś, czy nie chciałabym przejść się na trening siatkówki i tak po prostu popatrzeć. Od zawsze lubiłam wszelkiego rodzaju dyscypliny sportu wiec powiedziałam „czemu nie” i tak już zostałam. Kiedy jeszcze chodziłam do gimnazjum i grałam w Andrychowie, trenowałam obydwie dyscypliny. Tutaj musiałam się już zdecydować i wybrałam siatkówkę.

Dlaczego?

Może dlatego, że dostałam szansę przejścia z Andrychowa do Wisły Kraków. Skoro zostałam zauważona, to może jest szansa na coś więcej. Nie oszukujmy się, piłka ręczna jest sportem znacznie mniej popularnym od siatkówki, a dodatkowo trudniej „załapać” się do dobrej drużyny. W siatkówce jest kilka lig, a w ręcznej chyba dwie.

Przeniosłaś się z małej miejscowości do Krakowa. Podoba ci się to miasto?

Kraków ma swoją magię, o czym wie każdy. Jeśli jednak chodzi się do szkoły, a do tego trenuje się, to często po prostu nie ma czasu na wyjścia "do miasta". Mam jednak takie dwa miejsca, które wręcz uwielbiam: Wawel i Sukiennice. Zawsze, kiedy jestem na Rynku, staram się któreś z nich odwiedzić.

Słyszałaś o przesądzie, że studentom pierwszego roku, jeśli chcą zdać sesje, nie wolno wchodzić do Sukiennic i wychodzić na Kopiec Kościuszki?

Nie (śmiech), ale już za późno. Mam nadzieję, że mnie ten przesąd nie dotyczy.

Nie bałaś się przeprowadzki z małej miejscowości do dużego miasta?

To raczej moi rodzice tego się bali. Długo rozmawialiśmy i starałam się ich przekonać. W końcu udało mi się postawić na swoim, do czego chyba już ich przyzwyczaiłam... Czy się bałam? Na pewno tutaj żyje się zupełnie inaczej. Na początku mieszkałam w bursie. Warunki może nie były rewelacyjne, ale poznałam wiele fajnych osób i było bardzo śmiesznie. Z wieloma dziewczynami utrzymuje kontakt do tej pory.

Nie żałujesz wyboru?

Czasem, kiedy mam zły dzień, coś mi nie wychodzi, albo jestem zmęczona, zastanawiam się: co bym zrobiła, gdybym mogła jeszcze raz podjąć decyzję. Jest jednak więcej rzeczy „na plus”. Teraz, kiedy zaczęłam studia, mam o wiele łatwiej. W mojej grupie nie ma żadnej osoby z Krakowa i teraz to oni muszą poznawać miasto. Ja już je znam, mam tutaj znajomych i łatwiej mi się odnaleźć. Nie miałam więc takiego przeskoku między szkołą średnią a studiami.

Nadal mieszkasz w bursie?

Nie, wynajmuję mieszkanie z koleżankami i siostrą. Ją też udało mi się tutaj ściągnąć.

Dlaczego nie akademik?

Mam wielu znajomych mieszkających w akademiku, ale on przypomina bursę. Na dłuższą metę to nie zdaje egzaminu. Zdarza się, że wracam zmęczona w nocy po wyjazdowym meczu. Wiadomo, jak wygląda życie w akademiku, a wtedy jedyne o czym marzę, to iść spać. Akademik nie zawsze daje takie możliwości... Jednak bardzo chętnie odwiedzam mieszkających w akademiku znajomych, bo zawsze jest tam bardzo zabawnie, zawsze coś się dzieje i drzwi się nie zamykają.

W 2005 roku grałaś w kadetkach Wisły w III lidze, później mistrzostwa Polski juniorek, wiosną 2006 roku finał MP, w 2007 trafiłaś do drużyny I-ligowej, a od bieżącego sezonu stałaś się jej filarem. Jeśli nadal będziesz w takim tempie się rozwijać, to zobaczymy cię w Londynie na Igrzyskach...

Patrząc na daty może się rzeczywiście wydawać, że robiłam takie postępy, ale to nie do końca tak. W ubiegłym sezonie potrzebowali jednej środkowej, a wiadomo, że lepiej wziąć kogoś z drugiej drużyny niż płacić. A że jestem wysoka, więc trener stwierdził, że „może coś ze mnie zrobi”. W taki sposób trafiłam do I ligi. To był dla mnie bardzo duży skok, ale dzięki temu nauczyłam się wtedy wielu rzeczy. Mimo że nie grałam zbyt dużo, to zdobyłam trochę doświadczenia, nawet obserwując dziewczyny w grze. Bardzo dużo dała mi także współpraca z Magdaleną Śliwą. Nauczyłam się od niej niezwykle dużo.

Po przegranym meczu z Budowlanymi Toruń, w trakcie którego nabawiłaś się kontuzji, zarówno trener Ewa Openchowska, jak i II trener przeciwników, Mariusz Soja, przyznali, że to Wisła powinna wygrać ten mecz, jednak przez twojego pecha to im udało się zwyciężyć. Nie jest więc przypadkiem, że jesteś podstawową zawodniczką.

Wiem, że mam bardzo duże możliwości, ale staram się nie osiąść na laurach i dalej się rozwijać. Po tym meczu byłam na siebie bardzo zła, że przytrafiła mi się ta kontuzja. Nie wiadomo jednak, czy gdybym nie skręciła wtedy kostki, to sytuacja nie odmieniłaby się, tak jak na przykład w meczu z Ostrowcem, kiedy prowadziłyśmy, wpadło kilka zagrywek i przegrałyśmy. Do tej pory nie wiem, jak to się stało.

W tym sezonie występujesz na środku, ale w poprzednim mogliśmy oglądać cię także skrzydle.

No tak, bo od początku byłam zawodniczką do zapychania dziur... Pamiętam taką sytuację, która miała miejsce przed meczem z Gwardią Wrocław - czyli z drużyną, z którą miałyśmy walczyć o awans. Byłam w zespole, w którym wszystkie zawodniczki były o wiele bardziej doświadczone, a ja do tego miałam braki techniczne. Dwa dni przed meczem podchodzi do mnie trener i mówi, żeby sobie „poatakowała”, bo w sobotę gram na prawym skrzydle. To była dla mnie bardzo stresująca sytuacja, ale muszę przyznać, że lubię je. W ubiegłym sezonie bardzo dobrze grało mi się, kiedy musiałam wejść i wiedziałam, że już nie ma innej możliwości. To mnie dodatkowo mobilizowało. Później grałam na środku, ale ostatecznie trener Mazurek stwierdził, że moim powołaniem jest skrzydło. W tym sezonie, niestety, brakuje drugiej środkowej, więc gram na tej pozycji.

Chcesz wrócić na skrzydło?

Tak, to jest moje marzenie. Cały czas nad tym pracuję i próbuję namówić trenera do tego, ale sytuacja jest jaka jest, więc ciągle gram na środku. Może kiedyś…

Wiążesz swoją przyszłość z siatkówką?

To trudna decyzja. Wiadomo, że różne rzeczy mogą się zdarzyć w życiu, a kontuzjowani sportowcy w Polsce nie są dobrze traktowani. Taka jest szara rzeczywistość. Dlatego studiuję, żeby mieć jakąś alternatywę. Zastanawiam się jednak, czy nie przesadziłam z wyborem kierunku. Zdecydowałam się studiować chemię na Uniwersytecie Jagiellońskim i momentami jest ciężko. Podoba mi się kierunek, ale bardzo często trudno jest pogodzić obecność na zajęcia z treningami. A uczyć się też trzeba. Jak chyba każdej z nas, tutaj w Wiśle, marzy mi się wielka kariera siatkarska.

Wiem, że interesujesz się medycyną.

No tak, próbowałam dostać się na medycynę, ale zabrakło kilku procent. Niestety nie za dobrze poszła mi biologia, a jeszcze przed maturą dałabym sobie obie ręce odciąć, że ten przedmiot zdam najlepiej. Tymczasem nawet fizykę napisałam lepiej. Dzień ogłoszenia wyników był dla mnie strasznym dniem.

Zamierzasz jeszcze raz próbować dostać się medycynę?

Mam w planach poprawić maturę, może mi się to do czegoś przyda w przyszłości. Medycyna jest moim drugim wielkim marzeniem, ale siatkówka i medycyna zupełnie się wykluczają… a szkoda, bo to jest chyba to, co chciałabym tak naprawdę robić.

Słyszałam, że masz już sporą wiedzę medyczną.

(śmiech) Dziewczyny z drużyny śmieją się z tego. To wszystko dlatego, że anatomia była moim konikiem i bardzo się nią interesowałam. Często rozmawiam z Dominikiem (Włodarzem, fizjoterapeutą Wisły Enion Energii – przyp. red) na temat kontuzji w drużynie i z tych rozmów także wiele się dowiaduję. Zawsze marzyła mi się chirurgia, ale bardzo trudno tam się dostać. Możliwe, że gdybym studiowała już medycynę, to wszystko mogłoby ulec zmianie.

Twoim ulubionym serialem jest Dr House. To twój ideał lekarza?

O tak, ten serial jest genialny, a sama postać House'a jest niesamowita. Czy ideał? Może nie, ale to ciekawa osoba i chciałabym taką spotkać na żywo.

Takiego lekarza jak House?

Jest specyficzny, ale nieźle sobie radzi, więc czemu nie?

W siatkówce robisz ogromne postępy, a trener Kędryna wspominał, że bardzo dobrze się uczysz. Jak na to znajdujesz czas?

W liceum miałam stypendium naukowe, więc to mnie mobilizowało do dodatkowego wysiłku. Wydaje mi się, że mam raczej ścisły umysł. Opanowanie podstaw takich przedmiotów jak fizyka czy chemia, sprawiało, że później nauka była łatwiejsza. A na studiach? Jak na razie mam wszystko zaliczone, ale czekam na sesję bo to dopiero ona zweryfikuje moją wiedzę.

Skąd się wziął pseudonim "Wiki"?

W drużynie praktycznie każda z nas ma jakieś przezwisko, a do mnie wszyscy mówią po imieniu. Dlatego dziewczyny wymyśliły, że będę „Wiki”… od Wikipedii. Według nich - wszystko wiem (śmiech).

Macie bardzo młodą drużynę. Większość zawodniczek to twoje rówieśniczki, ale ty masz od nich więcej doświadczenia. Czujesz dodatkową odpowiedzialność?

Cieszę się, że w pewnych sytuacjach mogę im pomóc. Jeszcze niedawno to ja byłam nowicjuszką, która wchodziła do drużyny. Starałam się wtedy, jak najwięcej uczyć od każdej z zawodniczek, bo każda wnosiła coś ciekawego do gry. Czuję się odpowiedzialna, ale to raczej dlatego, że gram na środku i musimy kończyć jak najwięcej piłek. Chciałabym grać ciągle na jednym, równym poziomie. Na razie nawet mi się to udaje, ale czasem zdarzają się mecze, kiedy coś mi nie idzie, coś się blokuje i trudno określić, co to.

Czy masz jakieś marzenia odnośnie siatkarskiej przyszłości?

Jak chyba każda zawodniczka, chciałabym zagrać w reprezentacji Polski. Niekoniecznie musi to być jakaś ważna impreza, chciałabym po prostu założyć koszulkę z Orzełkiem. Może kiedyś mi się to uda. Jak na razie - wiem, że czeka mnie jeszcze kilka sezonów w I lidze dla zdobycia doświadczenia. Chciałabym to zrobić tutaj, w Krakowie, bo tu studiuję. Jeśli nie będzie takiej możliwości, to trudno. Nie mieszkam w domu, więc miejsce, gdzie będę występowała - nie gra większej roli.

Czy są zawodniczki, z którymi chciałabyś zagrać w jednym zespole?

Z pewnością jest to Gosia Glinka. Bardzo pozytywną osobą jest dla mnie także Kasia Skowrońska, m.in. dlatego, że przeszła ze środka na skrzydło i na obu tych pozycjach gra na świetnym poziomie. Jak widać jest to możliwe i może mnie też się uda?

Rozmawiała MARZENA CZERNEK

Źródło: siatkowka.tswisla.pl