Leon Biliński

Z Historia Wisły

Leon Biliński ( ur. 8 lipca 1890, zm. 15 lipca 1983 w Krakowie ) - prezes Krakowskiego Okręgowego Związku Bokserskiego.

Kronika sportowa (boks)

1945

  • Marzec. Wybór władz sekcji: przewodniczący Biliński.

1947

  • 19 czerwca. Wybory władz KOZB. Prezesem został Biliński.

Wywiad 1946

Bokserzy Wisły czekają na egzamin

Echo Krakowa. 1946, nr 23 (1 IV)


Obszerna sala I-go Gimnazjum w Krakowie, gdzie od niedawna odbywają się treningi bokserskie wszystkich klubów, rozbrzmiewa wesołym gwarem co chwila przerywanym suchą komendą.

— Pozycja bokserska! Lewy prosty raz! To najstarszy zawodnik „Wisły”, Stefan Zetbejko, popularnie nazywany- Żbikiem, trenuje swych pupilów. A jest ich przeszło dwudziestu.

Prócz kilku pięściarzy starszej generacji, którzy już tylko z konieczności uzupełniają szeregi swego klubu, widzimy wielu chętnie się zapowiadających młodych bokserów i stosunkowo najwięcej juniorów — najmłodszych adeptów sztuki pięściarskiej. Po chwili zbliża się do nas prezes sekcji bokserskiej TS „Wisła”, p. Biliński, który pełni jednocześnie funkcję prezesa KOZB i kierownik ósemki bokserskiej „czerwonych” p. Bogdanowicz, którzy wyjaśniają nam powód tak pilnych ćwiczeń.

— Przygotowujemy — mówi dyr. Biliński — naszych chłopców do najcięższego zadania, jakie od chwili reaktywowania po wojnie sekcji stoczą w najbliższą niedzielę. Mówią — ciągnie dalej nasz rozmówca — o sprowadzeniu do Krakowa bokserów RKS „Batory” z Chorzowa, który to-klub zalicza się do najsilniejszych -nie tylko na Śląsku, ale1 i w Polsce. W szeregach ich walczy kilku reprezentantów barw Śląska, którzy na arenie międzynarodowej ostatnio odnieśli cały szereg sukcesów. Do ich najsilniejszych punktów zalicza się w wadze półciężkiej Kolonko, który stoczy ze Żbikiem jego 104 walkę,. Nowara, który będzie przeciwnikiem Matuły, Fiszer, Górecki, Tomeczek i inni. Nasz skład będzie wyglądać prawdopodobnie identycznie jak w ostatnich zawodach, znajdujemy się, jednak w przykrej sytuacji bez dwóch najlżejszych wag. W muszej Juszczyk po ostatnich mistrzostwach Okręgu wycofał się z czynnego życia sportowego, w koguciej zaś Baster awansował o kategorię wyżej. Może uda się mu „zrobić” kogucią, a wówczas następne kategorie wyglądałyby następująco: Dudzik, Chlipkiewicz, Natkaniec, Matula i Żbik.

Jest, to w tej chwili najsilniejszy zespół, na jaki nas stać, chociaż mamy w osobach Łęczyńskiego, Kozłowskiego lub Gębali równorzędnych zastępców.

— Czy spotkanie z „Batorym” będzie ostatnim w tym sezonie? — pytamy.

— Zamierzamy — odpowiada dyr. Biliński — nadrobić stracony czas, i kontynuować spotkania bokserskie nawet w lecie. Będziemy wówczas niezależni od kłopotów, jakie nasuwa nam teraz sprawa lokalu, gdyż .Kraków na Stadionie Miejskim posiada specjalnie do tego celu służący mały amfiteatr na wolnym powietrzu.

— Którym z rzędu po wojnie będzie najbliższe spotkanie z „Batorym”? — Będzie to nasze dziewiąte spotkanie. Ze stoczonych dotychczas 8 spotkań tylko raz ulegliśmy bokserom Rzeszowa 6:8 i dwa razy zremisowaliśmy z miejscowymi klubami Groblami ń Olszą. Poza tym mamy na „rozkładzie” drużynę Wojska Polskiego, które pokonaliśmy w inauguracyjnym dla nas meczu 10:6, PZL Rzeszów, Częstochowski KS, Radomiak i Lechię z Mysłowic.

Odniesione zwycięstwa nad „Radomiakiem” 10:4, CKS-e-m 8:6 i PZL 9:5 stawiają nas w pierwszym rzędzie drużyn bokserskich okręgu.

— A kto i ile razy bronił barw „Wisły” w tych spotkaniach? — We wszystkich spotkaniach udział brali:

Żbik, który tylko raz zremisował z Pieniążkiem (Olsza), wszystkie zaś pozostałe walki wygrał, w tym 5 przez k. o., Matula, który legitymuje się trzema zwycięstwami, tylomaż porażkami i jednym remisem, Baster, którego „konto” brzmi tak samo jak poprzedniego i Dudzik, który zwyciężył pięć razy a trzy razy tylko ugiął czoło przed przeciwnikiem.

— Dalej kroczy Natkaniec — wtrąca p. Bogdanowicz o swym pupilu. Natkaniec jest oczkiem w głowie całej Wisły, zdradza bowiem nieprzeciętny talent pięściarski i duży zapał do tego sportu. — Natkaniec walczył w szeregach Wisły 5 razy, w tym raz tylko przegrał, a raz walki nie rozstrzygnął.

— A jak przedstawia się sprawa narybku? — N-a to nie możemy się oskarżać. Przeszło dwudziestu chłopców ćwiczy u nas trzy razy w tygodniu, a wśród nich wyrastają już powoli następcy swych starszych kolegów. Są -nimi Łysakowski, Czajkowski, Kapuściński i wielu innych.

— Trzy minuty skakanki! — rozlega się nagle rozkaz trenera.

Odchodząc, widzimy rozgrzane od męczącego ćwiczenia oblicza, ale uśmiechnięte i tryskające zadowoleniem i zdrowiem. Życzymy im powodzenia w najbliższym spotkaniu przez ręce naszego cicerona, p. Bilińskiego. (dj.)