Leonard Bielicz

Z Historia Wisły

Leonard Bielicz i Jerzy Cupiał.Zdjęcie ze zbiorów Piotra Chmielewskiego.
Leonard Bielicz i Jerzy Cupiał.
Zdjęcie ze zbiorów Piotra Chmielewskiego.


Leonard Bielicz - zawodnik sekcji pływackiej TS Wisła, a w okresie późniejszym - sekcji pływackiej Masters.

Spis treści

Leonard Bielicz - "Chłopak z Polski"

Gdyby nie siwe włosy, którymi pokryta jest głowa Leonarda Bielicza, nie znalazłby się chyba nikt, kto – stojąc naprzeciwko niego – mógłby przypuszczać, że oto ma przed sobą mężczyznę w tzw. wieku przedemerytalnym. Lonek ma bowiem sylwetkę wyprostowaną, smukłą, a muskulatury mógłby mu pozazdrościć niejeden dwudziestolatek. I choć metryka, jak to metryka, nie kłamie (Bielicz skończył 11 maja 2011 roku sześćdziesiąt lat), sam zainteresowany mówi o sobie, że w żaden sposób nie odczuwa swojego wieku. „Zastanawiam się, jak to jest z tymi wszystkimi moimi równolatkami, co to siedzą w domu, na sofie, z pilotem w ręku. Dla nich zwykły spacer jest męczarnią, a wyjście np. na basen szczytem poświęcenia. A potem mówią, że jak się budzą i nic ich nie boli, to znaczy, że nie żyją. Może w ich przypadku to i racja. Ja tam się budzę i nic mnie nie boli. I przekręcam ich powiedzenie. Mówię tak: jak się obudziłem, to znaczy, że żyję”. Czemu zawdzięcza tak świetne samopoczucie i „końskie” – można by rzec – zdrowie? Odpowiedzi na to pytanie domyśla się pewnie każdy uważny czytelnik tej książki. Zawdzięcza to sportowi, a ściśle mówiąc pływaniu. Pływaniu, którym zainteresował się w 1961 roku.

„Urodziłem się w Koszalinie. Gdy miałem kilka lat, moja rodzina (rodzice, ja i mój brat) przeprowadziliśmy się do Opola, by w październiku 1962 roku przenieść się do Krakowa. Miesiąc później, w listopadzie, poszedłem na trening pływacki na Wisłę. Trener Andrzej Rokicki, chyba trochę dla żartu, zapytał nas na początek, kto czym chce pływać. Ponieważ znałem trochę kraula, no to powiedziałem, że kraulem. Nie przypuszczałem chyba wtedy, że mówiąc to, zdecydowałem o swoich pływackich losach na wiele następnych lat. Kraul stał się bowiem moim sztandarowym stylem” – opowiada dalej Leonard.

Początkowo nie był za bardzo zainteresowany treningami. Chodził na nie, bo chodził, ale bez jakiegoś większego entuzjazmu. Nie wiedział tak właściwie, czego chce. Niby chciał być coraz lepszy, ale poświęcić się pływaniu bez reszty nie miał zamiaru. Być może ten brak pełnego zaangażowania spowodował, że cierpiał na niezbyt częstą u pływaków „przypadłość” – marzł w wodzie. Aby się ogrzać, szedł czasem w trakcie zajęć postać pod prysznicem z ciepłą wodą. No a gdy wracał, często czekała go niemiła niespodzianka – drzwi na basen były zamknięte. No i trening przepadał. A że jak wiadomo, trening czyni mistrza, postępy robił marne. Nie zaliczał się w swoich kategoriach wiekowych do czołówki klubowej, nie mówiąc już oczywiście o krajowej. Co więcej, były momenty, że groziło mu usunięcie z sekcji. Jak mówi – „Parę razy "wisiałem" na tablicy ogłoszeń, że jak nie poprawię wyników, to wylatuję. Wtedy się mobilizowałem, poprawiałem i trenowałem dalej. Aż wreszcie, gdzieś tak między piętnastym a szesnastym rokiem życia, nagle mi się zachciało. Złapałem przysłowiowy cug do pracy. W efekcie, po pół roku, zrobiłem ogromny skok w wynikach. Pobiłem rekord Polski młodzików, zdobyłem medale na mistrzostwach Polski”.

W następnych latach Bielicz piął się coraz wyżej w polskim kraulu. Trener Rokicki najwyraźniej jednak nie chciał, aby jego podopieczny popadł w monotonię. „Chciałbym zobaczyć twojego delfina” – powiedział do niego pod koniec 1968 roku. I nie chodziło mu bynajmniej o sprawdzenie, czy jego podopieczny umie pływać stylem motylkowym. Wszak sam, kilka lat wcześniej, nauczył go tego stylu. Wiślacki szkoleniowiec wystawił po prostu Bielicza do zawodów w delfinie. Lonek nie był tym zbytnio zachwycony. Bał się kompromitacji w walce z doświadczonymi zawodnikami. Pierwszy start utwierdził go w przekonaniu, że motylek to nie jego styl. Na setkę osiągnął czas 1:20, podczas gdy najlepsi pływali w granicach 1:04 – 1:05. Przepaść. Trener Rokicki nie dawał jednak za wygraną – wystawił go na kolejne zawody. Lonek „męczył się” już znacznie mniej niż tydzień wcześniej, poprawiając się o cztery sekundy. Z każdym treningiem, z każdym startem było coraz lepiej. Podczas zimowych mistrzostw Polski seniorów w Bydgoszczy w marcu 1969 roku, Bielicz był już w finale na 100 m motylkiem, zajmując w nim piąte miejsce. Osiągnął czas 1:04,7. W ciągu pół roku poprawił się o przeszło piętnaście sekund!

Wspólnie z trenerem Rokickim postanowili iść za ciosem. Nie zaniedbując oczywiście kraula, ostro ćwiczyli delfina. W efekcie, podczas mistrzostw Polski na długim basenie w Warszawie, Bielicz zdobył pierwszy medal wśród seniorów. Dokonał tego na 100 m stylem motylkowym, osiągając czas 1:04,4. O tym zaś, że w stylu dowolnym także należało się z nim liczyć, świadczyło jego czwarte miejsce na 50 m.

„Co ten młody wyrabia? – mówili o mnie fachowcy na mistrzostwach Polski w Ostrowcu Świętokrzyskim rok później. Mieli podstawy by tak twierdzić. Na setkę motylkiem zdobyłem trzecie miejsce, zaś na 50 kraulem wygrałem. Wreszcie zdobyłem dla mojej Wisły mistrzostwo Polski. Cieszyłem się z tego ogromnie, gdyż wiedziałem, że jesienią będę musiał zmienić miejsce zamieszkania. Chciałem studiować telekomunikację, a w Krakowie żadna uczelnia nie prowadziła takiego kierunku. Z bólem serca rozstawałem się z klubem, który ukształtował mnie jako człowieka, nauczył mnie stylu życia, który prezentuję do dzisiaj. Ciężko było mi rozstać się także z przyjaciółmi, z którymi tworzyliśmy fantastyczną paczkę. My nie tylko uprawialiśmy pływanie, my także doskonale się razem bawiliśmy. Pamiętam na przykład, jak podczas jednego z obozów, było to w Gródku nad Dunajcem, "urozmaiciliśmy" czas wczasowiczom z ośrodka milicyjnego. Zrobiliśmy dwa plakaty, informujące, że przyjeżdża kino objazdowe. Podaliśmy datę i godzinę projekcji, która miała odbyć się w namiocie. Zaznaczyliśmy także, iż ze względu na fakt, że kino nie posiada krzeseł, każdy musi wziąć ze sobą coś do siedzenia. Gdy przyszedł określony dzień i godzina, zaczailiśmy się w bezpiecznym miejscu i pękając ze śmiechu obserwowaliśmy, jak ludzie z krzesełkami zasuwają. A tu ani namiotu, ani kina – tak Leonard Bielicz opowiada o tamtych latach. I kontynuuje: „Wracając zaś do stylu życia. Największą rolę w zakorzenieniu tego stylu we mnie miał trener Andrzej Rokicki. Był doskonałym trenerem i pedagogiem. A trzeba pamiętać, że w Polsce było wtedy takich bardzo mało. Zazwyczaj szkoleniem pływaków zajmowali się przypadkowi ludzie, nie mający pojęcia o prawdziwej szkole pływania. Rokickiego zarówno ja, jak i moje koleżanki i koledzy, ceniliśmy niezmiernie. Czuliśmy do niego respekt, a równocześnie byliśmy jego partnerami, niemalże kolegami. Tylko najwięksi pedagodzy potrafią tego dokonać”.

Latem 1970 roku Bielicz opuścił więc Kraków. Przeniósł się do Wrocławia. W Śląsku Wrocław kontynuował swoją karierę aż do roku 1977. Nie udało mu się załapać do kadry olimpijskiej na Igrzyska w Monachium. Nie robił z tego jednak nigdy tragedii. W obranej przez siebie drodze życiowej nigdy nie nastawiał się bowiem tylko na sport. Stąd wybór studiów technicznych, stąd późniejsza, międzynarodowa kariera zawodowa (w dziedzinie telekomunikacji jest wybitnym specjalistą, realizującym projekty w wielu krajach). Stąd też zainteresowanie językami obcymi, których opanował kilka. I być może dzięki tym rozległym zainteresowaniom, udało mu się stworzyć międzynarodową rodzinę (jego małżonka jest Szwedką, jego dzieci urodziły się w Szwecji, a on sam czuje się w tym kraju doskonale). Polska jest dla niego jednak niezwykle ważnym miejscem na ziemi. Jak mówi o sobie: „Jestem chłopak z Polski. Urodziłem się w Koszalinie. Potem mieszkałem w Opolu, Krakowie, Wrocławiu. Gdy przeprowadziłem się do Szwecji, jeździłem do ojczyzny 6-8 razy w roku. Moi koledzy Szwedzi śmiali się nawet, że na piwo i do fryzjera jeżdżę do Polski”.

Z pływaniem nie zerwał wraz z zakończeniem kariery wyczynowej. Pod koniec lat osiemdziesiątych XX wieku zainteresował się ruchem masters. Wśród mastersów bił rekordy Europy i świata, był wielokrotnym medalistą imprez rangi mistrzowskiej tak na świecie, jak i w Europie. Ma świadomość, że w pływaniu masters bardziej liczy się zwycięstwo z własnymi słabościami niż z rywalami. Podkreśla wszelako, że dawka adrenaliny, którą daje moment ustawienia się na słupku startowym, jest bezcenna. Jak mówi: „Gdy tak stoimy z kolegami na słupku, to jeden drugiego chętnie by zjadł. Patrzymy na siebie bardzo groźnie. Potem płyniemy co sił, a na mecie znów jesteśmy kumplami.

Leonard Bielicz czuje się spełniony zarówno sportowo, jak i zawodowo. Recepta na takie ukontentowanie jest jego zdaniem bardzo prosta. Trzeba starać się robić w życiu to, co się lubi. A Lonek lubi swoją pracę. I lubi pływać. Mówi: „Jak nie wejdę do wody raz dziennie, co najmniej pięć razy w tygodniu, to czuję się tak, jakby brakowało mi tlenu. Dzięki pływaniu nauczyłem się czuć naprawdę swoje ciało. Wiem na przykład jak zlikwidować grypę w zarodku, wiem, kiedy i na co mogę sobie pozwolić. A pozwolić mogę sobie na wiele. Na przykład na pobicie rekordu Europy. W niedawnych mistrzostwach Szwecji osiągnąłem czas 27,02 na 50 m kraulem i jestem obecnie rekordzistą Europy w swojej kategorii wiekowej”.

Swoje życiowe credo uzupełnia w ten sposób: „W życiu trzeba być profesjonalistą, trzeba mieć tolerancję dla ludzi, i trzeba pływać, pływać, pływać”.

Artykuł powstał na podstawie wspomnień Leonarda Bielicza. Autorem jest Dariusz Zastawny, a został opublikowany w książce "Małopolski Okręgowy Związek Pływacki - 85 lat".

Dorobek medalowy w zawodach rangi mistrzowskiej

W tabeli zamieszczamy medale zdobyte w mistrzostwach Polski.

Data Medal / Puchar Ranga zawodów Dyscyplina Zawodnik Uwagi
1969.03.30 Srebro Mistrzostwa Polski Pływanie: 50 m stylem dowolnym Leonard Bielicz wyjaśnić
1970 Złoto Mistrzostwa Polski Pływanie: 50 m stylem dowolnym Leonard Bielicz wg sprawozdania 1970?
1970 Brąz Mistrzostwa Polski Pływanie: 100 m stylem motylkowym Leonard Bielicz wg sprawozdania 1970?

Inne osiągnięcia

1964

  • Mistrz Krakowa chłopców na 50 metrów stylem dowolnym. (basen kryty)
  • Wicemistrz Krakowa chłopców na 100 metrów stylem dowolnym. (basen kryty)

Osiągnięcia w kategorii Masters

(na podstawie protokołów z zawodów zamieszczonych na stronie: http://www.masters.kania.opole.pl/)

Leonard Bielicz i Władysław Wojtakaitis w Sofii. Zdjęcie ze zbiorów Piotra Chmielewskiego.
Leonard Bielicz i Władysław Wojtakaitis w Sofii.
Zdjęcie ze zbiorów Piotra Chmielewskiego.
Piotr Chmielewski i Leonard Bielicz.Zdjęcie ze zbiorów Piotra Chmielewskiego.
Piotr Chmielewski i Leonard Bielicz.
Zdjęcie ze zbiorów Piotra Chmielewskiego.
Członkowie sztafety 4 x 100m stylem zmiennym reprezentacji Krakowa na Ogólnopolskiej Spartakiadzie w Katowicach 1967r. Od lewej stoją: Leonard Bielicz, Paweł Dyrek, Kazimierz Sikora i Juliusz Klominek.
Członkowie sztafety 4 x 100m stylem zmiennym reprezentacji Krakowa na Ogólnopolskiej Spartakiadzie w Katowicach 1967r. Od lewej stoją: Leonard Bielicz, Paweł Dyrek, Kazimierz Sikora i Juliusz Klominek.
  • 28-29 marca 2009. MIĘDZYNARODOWE MISTRZOSTWA MŁAWY W PŁYWANIU MASTERS, MŁAWA - BASEN 25M
    • 50m st dowolnym mężczyzn
      • 1. Leonard Bielicz Masters Wisła: G55-59 = 0:26,24
      • 2. Krzysztof Lietz TOR TOR G 55-59 = 0:31,19
      • 3. Wojciech Staruch SPORT FIGIELSKI G 55-59 = 0:35,71
    • 100m st zmiennym mężczyzn
      • 1. Leonard Bielicz Masters Wisła: G55-59 = 1:13,73
      • 2. Krzysztof Lietz TOR TOR G 55-59 = 1:27,15
      • 3. Wojciech Staruch SPORT FIGIELSKI G 55-59 = 1:32,23
    • 50m st grzbietowym mężczyzn
      • 1. Leonard Bielicz Masters Wisła: G55-59 = 0:37,82
      • 2. Aleksander Ossowski ZŁ WOPR G 55-59 = 0:39,39
      • 3. Krzysztof Lietz TOR TOR G 55-59 = 0:41,17
    • 100m st dowolnym mężczyzn
      • 1. Leonard Bielicz Masters Wisła: G55-59 = 1:00,11
      • 2. Andrzej Florkiewicz SPORT FIGIELSKI G 55-59 = 1:13,44
    • 50m st klasycznym mężczyzn
      • 1. Leonard Bielicz Masters Wisła: G55-59 = 0:36,36
      • 2. Michał Nowak UCSiR WAR G 55-59 = 0:36,53
      • 3. Krzysztof Lietz TOR TOR G 55-59 = 0:40,61
    • 50m st motylkowym mężczyzn
      • 1. Leonard Bielicz Masters Wisła: G55-59 = 0:28,63
      • 2. Krzysztof Lietz TOR TOR G 55-59 = 0:35,41
      • 3. Wojciech Staruch SPORT FIGIELSKI G 55-59 = 0:39,15

Kronika sportowa (pływanie)

(w opracowywaniu)

1967

1969

  • 14-16 lutego. Mistrzostwa okręgowe w pływaniu.
      • 200 m stylem dowolnym: 1. Leonard Bielicz 2:10:2.
      • 50 m stylem dowolnym: 1. Leonard Bielicz 25:6 rekord okręgu.
      • 100 m stylem dowolnym: 1. Leonard Bielicz 57:2 wyrównany rekord okręgu.
      • 400 m stylem dowolnym: 1. Leonard Bielicz 4:52.
  • do 30 marca. Mistrzostwa Polski w pływaniu. Bydgoszcz.
    • 100 m stylem dowolnym: 4. Leonard Bielicz 57:3 (w przedbiegu 57:1 rekord okręgu).
    • 50 m stylem dowolnym:2-4. Leonard Bielicz 25:7.
    • 100 m stylem motylkowym: 5. Leonard Bielicz 1:04:7.

1970

  • Leonard Bielicz był członkiem kadry narodowej.
  • 14-15 lutego. Mistrzostwa okręgowe w pływaniu.
  • Seniorzy.
    • 100 m stylem motylkowym: 1. Leonard Bielicz 1:04.
  • Mistrzostwa okręgowe w pływaniu. Zestawienie szczegółowe i ogólne. Niektóre wyniki odnosić się mogą do mistrzostw zimowych.
  • Seniorzy.
  • (za sprawozdaniem)
    • 50 m stylem dowolnym: 1. Leonard Bielicz. Lato.
    • 100 m stylem dowolnym: 1. Leonard Bielicz. Lato.
    • 200 m stylem dowolnym: 1. Leonard Bielicz. Lato.
  • Mistrzostwa Polski seniorów w pływaniu. (za sprawozdaniem)
    • 50 m stylem dowolnym: 1. Leonard Bielicz.
    • 100 m stylem motylkowym: 3. Leonard Bielicz.