Leszek Jezierski

Z Historia Wisły


Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1981, nr 105 (29/31 V) nr 10940

Nowy trener piłkarzy Wisły

LESZEK JEZIERSKI: „Będzie to sprawdzian dla mnie i dla drużyny"

JUZ przed rozpoczęciem wiosennej rundy dość głośno mówiło się w Krakowie o tym, że nowym trenerem piłkarzy Wisły będzie LESZEK JEZIERSKI. Pytanie na ten temat paliło nawet podczas zorganizowanej wówczas przez GTS Wista konferencji prasowej.

Prezes klubu Zbigniew Jabłoński nie udzielił jednak dziennikarzom jednoznacznej odpowiedzi. Przez kilkanaście następnych tygodni działacze krakowskiego klubu prowadzili pertraktacje z byłym szkoleniowcem ŁKS-a, Widzewa oraz Ruchu i w końcu obie strony podjęły decyzję o podpisaniu umowy. Przewiduje ona, że L. Jezierski obejmie I zespól od nowego sezonu.

Korzystając z okazji, że L. Jezierski był obecny na środowym meczu ŁKS — Wisła poprosiłem go o krótką rozmowę.

— Dlaczego zdecydował Pan przyjąć ofertę Wisły? — Nadal mimo pewnych w składzie jest to zespół o ogromnych możliwościach i mam nadzieję, że uda mi się wreszcie sprawić, by te możliwości szły w parze z wynikami. Przyjmując propozycję Wisły uczyniłem niejako na przekór sobie. Do tej pory byłem, raczej „kołem ratunkowym" dla tych, którym się nie za bardzo wiedzie. Teraz znalazłem się w nieco innej sytuacji.

— Czy nie obawia się Pan np. nieprzychylnego przyjęcia przez samych zawodników, różne bowiem krążą o nich opinie w piłkarskim światku? — Będzie to sprawdzian dla mnie i dla drużyny. Grałem w piłkę, jako trener pracowałem w różnych klubach. Myślę, że potrafię znaleźć wspólny język z moimi nowymi podopiecznymi.

— Co należy zmienić by Wisła spełniła wreszcie oczekiwania swoich sympatyków? — Na pewno styl gry. Nie chciałbym jednak, by mnie źle zrozumiano. Zespół musi zacząć grać, jak to się mówi w naszych kręgach, „dłuższa, piłkę”, co nie będzie sprawą łatwą. Wiślacy od lat hołdują krakowskiej szkole, która preferuje dobrą technikę i krótkie podania. Trudno więc będzie nagle z dnia, na dzień zmienić ten sposób gry. Dlatego przy zachowaniu Wszystkich dotychczasowych atutów chciałbym wpoić drużynie także elementy bardziej nowoczesnego, dynamicznego futbolu.

— Jakimi środkami? — Jest kilka wyjść z sytuacji.

Nie ukrywam, że widziałbym w zespole jakąś nową postać. Piłkarza z zewnątrz, który poza Krakowem uczył się kopać piłkę i potrafiłby poderwać zespół do szybszej gry.

Wzmocnienie czy raczej uzupełnienie składu jest konieczne.

Za granicę wyjeżdża. Kmiecik, a co to oznacza dla Wisły wszyscy chyba wiedzą. Był przecież do tej pory jedną z centralnych postaci drużyny.

Osobny problem to zaległości wiślaków pod względem, sprawności, kondycji. Uważam, te w ich przygotowaniu ogólnorozwojowym tkwią największe rezerwy i właśnie temu elementowi poświęcimy wspólnie najwięcej uwagi podczas letniej przerwy.

Życząc powodzenia w pracy dziękuję Panu za rozmowę.

JERZY SASORSKI


Echo Krakowa. 1981, nr 107 (2 VI) nr 10942

Widzew przewodzi ekstraklasie od wielu miesięcy i jeżeli wytrwa na tym miejscu jeszcze przez kilkanaście dni, zdobędzie mistrzowski tytuł. Stoją łodzianie przed ogromną szansą, ale też i przed trudnym zadaniem, bowiem warszawska Legia ma do nich tylko dwa punkty, krakowska Wisła — trzy punkty straty. Pamiętając, że każda z drużyn ma jeszcze szansę uzyskania ośmiu punktów sprawa mistrzowskiego tytułu jest otwarta. Wiele hałasu wywołało pod Wawelem opublikowanie przez nas wywiadu z Leszkiem Jezierskim, który powiedział naszemu wysłannikowi w Łodzi, iż podpisał umowę z Wisłą i będzie prowadził „Białą gwiazdę” w przyszłym sezonie. Kierownik sekcji piłkarskiej Wisły dementuje wiadomość, choć przyznaje że rozmowy z Jezierskim prowadzono, ale nieoficjalnie (?) i stwierdza, iż ta informacja zdezorganizowała wiślakom przygotowania do następnych meczów. Mamy nadzieję, że nie aż na tyle by przegrali wszystkie dzielące ich od finału sezonu zawody


Echo Krakowa. 1981, nr 120 (22 VI) nr 10955

WIELE zamieszania w krakowskim środowisku sportowym wywołał zamieszczony na łamach „Echa” 29 maja br. wywiad ze znanym trenerem piłkarskim Leszkiem Jezierskim, który wg naszych informacji miał zostać szkoleniowcem Wisły od nowego sezonu. Owo zamieszanie zostało spotęgowane sprostowaniem kierownika sekcji piłki nożnej „Białej gwiazdy” Bronisława Michaliszyna, które ukazało się trzy dni później w „Gazecie Krakowskiej”.


W rozmowie z dziennikarzem „Gazety” p. Michaliszyn powiedział m. in. o naszej informacji: „Tak, to jest wiadomość nieprawdziwa (podkr. JS). Przyznaję, że prowadziliśmy rozmowy z kilkoma szkoleniowcami, m. in. z Leszkiem Jezierskim. Były to jednak rozmowy nieoficjalne i nie zobowiązujące..." I następnie: „Inna sprawa, — zastanawiamy się komu zależało, by na cztery kolejki przed zakończeniem rozgrywek, kiedy Wisła ma jeszcze szanse na zdobycie tytułu mistrzowskiego publikować tę nieprawdziwą wiadomość, która nam trochę zdezorganizowała przygotowania do następnych meczów Zanim przedstawię swój pogląd na sprawę, przytaczam jeszcze jeden cytat, pochodzący z konferencji prasowej zorganizowanej przez Łódzki. Klub Sportowy w piątek 12 czerwca br. po objęciu funkcji trenerskich przez . L. Jezierskiego i J, Tomaszewskiego, a opublikowany w „Sztandarze Młodych 1 z 15 czerwca br.

L. Jezierski stwierdził m. in.: „Umowę z krakowską Wisłą miałem podpisaną już od 1 maja. W ub. poniedziałek zrezygnowałem z tego kontraktu. Wiślacy mają pozycję pucharową i nie ma sensu zmieniać tam trenera. Kierownictwu Wisły pozostawiłem podanie do wiadomości wersji tej rezygnacji — czy oni ze mnie czy ja z nich".

Co w tej sytuacji uczynił p. Michaliszyn? Po prostu zdementował naszą informację, choć w chwili gdy ujrzała ona światło dzienne nie było żadnych wątpliwości, że łączyła Wisłę z Jezierskim — umowa.

Śmiem przypuszczać, że gdyby nie postawa piłkarzy, którzy przed treningiem, w sobotę 30 maja br. sprzeciwili się podpisaniu kontraktu z Jezierskim, znanym z „twardej ręki” (czemu dał zresztą wyraz w udzielonym nam wywiadzie), inaczej potoczyłby się bieg wydarzeń. Jeśli ktoś miałby wątpliwości co do intencji graczy „Białej gwiazdy” to wspomną tylko, że treningu nie podejmowali (właśnie w sobotę 30 maja), aż przez dwie godziny (!), a na rękawach nosili czerwone opaski (bunt, strajk?).

By nie zostać po raz kolejny posądzonym o dezorganizowanie przygotowań wyrażam swoje zdanie dopiero teraz po zakończeniu sezonu ligowego.

JERZY SASORSKI


Echo Krakowa. 1981, nr 193 (6 X) nr 11028

Na tematy dnia


Gdy przed paroma miesiącami chciano zaangażować do drużyny L. Jezierskiego, piłkarze zastrajkowali, bojąc się, iż znany z twardej ręki trener zapędzi ich do solidnej roboty. Wobec takiego dictum działacze szybciutko stulili uszy, wbrew faktom, wyparli się publicznie chęci zaangażowania Jezierskiego, ustąpili zawodnikom.