Lucjan Franczak

Z Historia Wisły

Lucjan Franczak (ur. 26 października 1944 r., zm. 24 stycznia 2018) - trzykrotnie trener wiślackich piłkarzy, którzy pod jego wodzą rozegrali 69 meczów w I lidze, 79 w II lidze, 8 w Pucharze Polski i 2 w europejskich pucharach.

Spis treści

Lucjan Franczak w Wiśle

Bogdan Zając i Lucjan Franczak
Bogdan Zając i Lucjan Franczak

Lucjan Franczak otrzymał propozycję pracy w Wiśle w 1968 r., początkowo jako opiekun trampkarzy. Trzy lata później został trenerem pierwszego zespołu juniorów i pozostał na tej funkcji do 1979 r. W tym okresie dwukrotnie wywalczył z juniorami Mistrzostwo Polski (1975 i 1976). W historii Wisły były dwa pokolenia niezwykle utalentowanych piłkarzy, wychowanków Wisły, którzy najpierw sięgali po tytuły Mistrzów Polski w tej kategorii wiekowej, a potem po mistrzostwo w seniorskiej piłce. Pierwsze to przedwojenni mistrzowie juniorów, pokolenie M. Gracza i J. Jurowicza. Drugie przypada właśnie na okres, kiedy pracował w Wiśle L. Franczak. Trzeba dodać, że L. Franczak miał szczęście trafić do klubu, w którym za prezesury Jabłońskiego ceniono pracę z trampkarzami i juniorami. Klub stwarzał wówczas warunki do pracy z młodzieżą, jak na polskie warunki, wyjątkowe. I Franczak potrafił to wykorzystać. To spod jego ręki weszli do seniorskiej piłki piłkarze tej klasy co Zdzisław Kapka, Krzysztof Budka, Leszek Lipka, czy Piotr Skrobowski. Zresztą w szerokiej kadrze I. drużyny Wisły piłkarzy, którzy nie byli wychowankami klubu można było policzyć na palcach jednej ręki. Naturalną koleją rzeczy było, że po sukcesach z juniorami powierzono mu wreszcie opiekę nad seniorami. Fachu trenerskiego uczył się podglądając w pracy Michała Matyasa, Mariana Kurdziela, czy wreszcie Oresta Lenczyka. I właśnie Lenczyka przyszło mu zastąpić na stanowisku trenera seniorskiej Wisły latem 1979 r. Lucjan Franczak pracował jako trener I. drużyny Wisły trzykrotnie. Ten pierwszy kontakt z ligową piłką zaowocował „tylko” piątym miejscem w sezonie 79/80. „Tylko”, bo Lenczyk zostawiał mistrzowską drużynę z 1978 r. pod koniec następnego sezonu na zaledwie 13 miejscu! Zostawiał to też niewłaściwe słowo, bo wszystko wskazuje na to, że Lenczyka z pracy zwolnili właśnie piłkarze. Stąd wielkie nadzieje pokładano właśnie we Franczaku. Spod jego przecież ręki wyszło aż 15 graczy, którzy tworzyli kadrę seniorskiego zespołu. Nadzieje te na razie się nie spełniały, ale kilka spotkań w tym sezonie ukazywało, jakie drzemią w drużynie możliwości. Do dziś starzy kibice Wisły pamiętają choćby pojedynek przy Reymonta z Widzewem, zakończony wygraną 6:3 po porywającej grze. Lucjan Franczak miał po meczu powiedzieć, że dla niego „to spotkanie jest najlepszym meczem dekady, jednym z najlepszych, jakie kiedykolwiek rozegrano w polskiej lidze”. Szkoda tylko, że tych spotkań było tak niewiele...

Gala na 100-lecie. Trzej przyjaciele z boiska: Ryszard Sarnat, Lucjan Franczak i Adam Musiał.
Gala na 100-lecie. Trzej przyjaciele z boiska: Ryszard Sarnat, Lucjan Franczak i Adam Musiał.
Gala na 100-lecie. Trzej przyjaciele z boiska: Ryszard Sarnat, Lucjan Franczak i Adam Musiał.
Gala na 100-lecie. Trzej przyjaciele z boiska: Ryszard Sarnat, Lucjan Franczak i Adam Musiał.

Następny sezon w wiślackiej karierze trenerskiej Franczaku musiał być lepszy, bo tego wymagali kibice i włodarze klubu. I taki był. Tytuł wicemistrzowski ucieszył jednak niewielu, co ubodło Franczaka, który poczuł się tym faktem urażony: „Ja i cały Kraków cieszymy się z tej lokaty, a tu środowisko urządziło nam taki prysznic” – miał powiedzieć. Ten prysznic okazał się lodowaty w rundzie jesiennej 1981 r. W 8 grach ligowych Wisła wygrała zaledwie raz, trzykrotnie przegrywając swoje mecze. Cztery remisy dopełniały obrazu bylejakości prezentowanej przez wiślackie „gwiazdy”. Franczakowi nie pomogła wysoka wygrana z Bałtykiem w dziewiątej kolejce. Przegrana rywalizacja w bardzo kiepskim stylu z Malmö w PUEFA przepełniła czarę goryczy. Jego los był już przesądzony i podziękowano ma za pracę z I. drużyną. Za tak kiepskie wyniki obwiniać można głównie piłkarzy, którzy roztrwaniali swój talent niesportowym trybem życia i wiślackich działaczy, którzy po odejściu z drużyny K. Kmiecika nie potrafili znaleźć na jego miejsce następcy. Nie bez winy był też pewnie Franczak, który zbyt wyrozumiale spoglądał na wyczyny swoich podopiecznych.

Po ponad dwóch sezonach pracy Lucjan Franczak musiał się z Wisłą pożegnać. Jego miejsce zajął dotychczasowy drugi trener Wiesław Lendzion.

Drugi raz Franczak obejmował Wisłę po spadku do drugiej ligi. Drużyna była w rozsypce. Odchodzili do innych klubów piłkarze do tej pory decydujący o sile zespołu i tak było w trakcie drugoligowych potyczek z Wisłą L. Franczaka w sezonie 1985/6. Mimo wysiłków trenera i piłkarzy nie udało się awansować do grona najlepszych. Wiślacy zajęli drugie miejsce w swojej grupie, ze stratą dwóch punktów do Polonii Bytom i marzenia o powrocie do ekstraklasy trzeba było odłożyć na później. Po sezonie pożegnano się też z Franczakiem.

Ostatnia przygoda Franczaka z Wisłą rozpoczęła się w 1994 roku. Był czwartym (sic!) trenerem, który w tym roku zasiadł na ławce Wisły. Zadaniem Franczaka znów był awans do elity, jednak i tym razem zabrakło „szczęścia”. Wkrótce po przejęciu trenerskich obowiązków powiedział piłkarzom: „Po pierwsze nie możemy spaść. Po drugie – gracie dla siebie. Jeśli decydujemy się na gonienie czołówki, to gramy w optymalnym składzie. Jeśli panowie zamierzacie grać w kratkę, to ja już myślę o ludziach na przyszły sezon”. Postawieni przed taką alternatywą piłkarze wybrali walkę o najwyższe cele. Lucjan Franczak obejmował drużynę w szóstej kolejce ligowej, po dwóch kolejnych porażkach i początki również nie były zachęcające, bo w trzech kolejnych spotkaniach Wisła zdobyła zaledwie dwa punkty. Potem było już zdecydowanie lepiej, o niebo lepiej. W ciągu kilku miesięcy FranczakZmienił oblicze zespołu, podregulował charaktery. Kibice udręczeni lichotą i szarzyzną drugoligowego futbolu nagle zaczęli się emocjonować tym co się dzieje na murawie. Taki mały cud w rozlatującym się sportowo Krakowie” – pisał w „Tempie” Piotr Sikora. W następnych 24 meczach „Biała Gwiazda” ani razu nie zaznała goryczy porażki. Potrafiła wygrać z faworyzowanym Śląskiem we Wrocławiu, czy rozgromić na własnych śmieciach Arkę Gdynia. Wydawało się, że nic nie jest w stanie odebrać Wiśle awansu do I. ligi. Kiedy w połowie maja, w glorii trenerskiej chwały, Franczak udzielał wywiadów prasowych bał się „tylko sędziów”, dodając, że „W futbolu wciąż jeszcze łatwo kręcić lody”. I te obawy okazały się prorocze.

I właśnie po pogromie Arki przyszedł cios ze strony sędziowskiej mafii w osobie Jacka Kasierskiego, który wyprawiał cuda na boisku Ślęzy Wrocław: podyktowanie z kapelusza rzutu karnego, a potem wyrzucenie z boiska Pawła Kozaka to tylko wymownie obrazowały. Porażka 1:4 w tym pamiętnym meczu kosztowała Wisłę drogo. Marzenia o powrocie do ligowej elity trzeba było odłożyć na rok. A o wcielenie tych marzeń w życie wcale nie było łatwo, bo Wisłę po sezonie opuściło aż 6 czołowych graczy. Lucjan Franczak potrafił jednak posklecać na nowo wiślacką maszynerię i chyba zbyt pochopnie pożegnano się z nim po niezbyt udanym starcie do rundy wiosennej 1995/6.

Jako trener pozostał niespełniony i sam mówił: „Czasem czuję niedosyt, bo mam wrażenie, że nie dano mi dokończyć mojej gry”. Swoje obowiązki traktował zawsze poważnie, obojętnie czy przyszło mu pracować z pierwszoligową Wisłą, czy występującą w lidze okręgowej Jadowniczanką: „Żaden zespół, żadna klasa rozgrywkowa nie są powodem wstydu trenera... Trener może pracować wszędzie. Musi tylko chcieć”.

Zmarł Lucjan Franczak - wybitny wiślacki trener

Data publikacji: 24-01-2018 11:15

Smutna informacja dotarła do nas przed południem. W wieku 73 lat zmarł Lucjan Franczak, były trener trampkarzy, juniorów oraz - trzykrotnie - seniorów Białej Gwiazdy, człowiek związany z Wisłą od półwiecza, ostatnio pełniący funkcję szefa Wydziału Szkolenia Małopolskiego Związku Piłki Nożnej.

Lucjan Franczak to znana postać krakowskiego i małopolskiego futbolu. Już w wieku 24 lat rozpoczął pracę w Wiśle Kraków, gdzie prowadził zespoły młodzieżowe. W 1971 roku Franczak objął drużynę juniorów starszych, z którą w 1975 i 1976 roku wywalczył mistrzostwo Polski w tej kategorii wiekowej.

Wielki wychowawca

Praca z juniorami przyniosła także efekty w seniorskim zespole Wisły. Już w 1978 roku Biała Gwiazda zdobyła piąte w historii mistrzostwo Polski, a trzonem ekipy byli wychowankowie Franczaka: Adam Nawałka, Andrzej Iwan, Leszek Lipka, Jan Jałocha, Michał Wróbel, Piotr Skrobowski, Krzysztof Budka czy Zdzisław Kapka.

Już w sezonie 1979/1980 Lucjan Franczak po raz pierwszy objął pierwszy team Wisły i doprowadził go do piątego miejsca. Rok później zaś Wiślacy pod wodzą 36-letniego wówczas szkoleniowca zdobyli wicemistrzostwo kraju.

Po raz drugi Lucjan Franczak został opiekunem seniorów Wisły w sezonie 1985/1986, tuż po sensacyjnym spadku do II ligi. Do szybkiego powrotu na najwyższy szczebel ligowy zabrakło wówczas tylko dwóch punktów. 9 lat później doświadczony już trener po raz trzeci wszedł do tej samej rzeki i do upadłego walczył o awans Białej Gwiazdy do I ligi - w sezonie 1994/1995 sztuka ta nie powiodła się przez to, iż „w futbolu łatwo było kręcić lody” - jak to w wywiadach podkreślał Franczak.

Wzór dla młodszych pokoleń

Lucjan Franczak pracował we wszystkich najważniejszych krakowskich klubach, był także szefem Wydziału Szkolenia Małopolskiego Związku Piłki Nożnej. Legenda Wisły była osobą powszechnie szanowaną w środowisku, słynęła także z pomocy młodszym i mniej doświadczonym szkoleniowcom, w tym choćby Adamowi Nawałce, gdy ten rozpoczynał pracę w roli trenera. Pustka po nim szybko nie zostanie zapełniona…

Trenerze, dziękujemy za wszystko. Będziemy pamiętać!

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Trenerski bilans

Ilość meczów w Wiśle: 158 najwięcej spośród wszystkich trenerów Wisły (69 w I lidze, 79 w II lidze, 8 w Pucharze Polski, 2 w europejskich pucharach)

Bilans ligowy: 32-15-22 (bramki 122:78)

Procent zwycięstw: 46

Średnia punktów: 1,14

Biografia

Jako piłkarz występował w Prądniczance i Wawelu na pozycji obrońcy. Absolwent krakowskiej AWF.

Do 1995 r. trener w kolejności: Hutnika, Błękitnych Kielce, Wisły, Błękitnych Kielce, Garbarni, Wawelu, Garbarni, Jadowniczanki, Cracovii, juniorów Wisły

Piłkarska kariera

Klub Lata Kraj Il. wys. il. goli)
Prądniczanka Polska
Wawel Kraków Polska
W sumie:

Trenerska kariera

Klub Lata Kraj
Wawel Kraków Polska
Jadowiczanka Polska
Hutnik Kraków Polska
Błękitni Kielce Polska
Wisła Kraków 1979-1981 Polska
Wisła Kraków 1985-1986 Polska
Garbarnia Kraków 1988 (?) Polska
Cracovia 1991-1993 Polska
Wisła Kraków 1994-1996 Polska
Górnik Wieliczka 1997-1998 Polska
Garbarnia Kraków 1999 (?) Polska
Proszowianka Naftomontaż 2000-2001 Polska
Clepardia Kraków ?-2003 Polska
Szreniawa Koszyce 2003 - ? Polska

Uwagi:

  • Dane niekompletne.
  • Pierwsza część tabelki wylicza kluby, które trenował Lucjan Franczak, ich kolejność jest przypadkowa.
  • Z uwagi na skąpe dane, mogły wkraść się błędy.

Sukcesy

Piłkarskie:
Brak Danych

Trenerskie:

  • 1997/1998 - awans do III ligi z Górnikiem Wieliczka
  • 1980/1981 - wicemistrzostwo Polski z Wisłą

(Dane niekompletne)

Ciekawostki:

  • Uczestnik strajku studenckiego w marcu 1968 r.
  • Zanim trafił do Wisły w 1968 r. był nauczycielem WF w Szkole Podstawowej nr 107 w Krakowie.
  • Przez siedem lat (do 1971 r.) był tancerzem w Studiu Baletu Nowoczesnego „Kontrast” przy krakowskiej AWF. „Specjalnością Franczaka były piruety, z łatwością wykonywał powietrzne trois tours”. W Teatrze Starym w „Śnie Nocy Letniej” Szekspira „zagrał elfa i pląsał lekko z Groszkiem, Pajęczynką i Ciemką...”.

Galeria

Materiały prasowe. Źródła do biografii


Echo Krakowa. 1981, nr 193 (6 X) nr 11028

Na tematy dnia


Krótki komunikat o odejściu Lucjana Franczaka z Wisły nie zaskoczył kibiców piłkarskich. O dymisji trenera mówiło się od dość dawna, a nieudane mecze z Malmoe FF były „gwoździem do trumny trenerskich ambicji i posady Żal mi Franczaka, jest to bowiem człowiek bardzo oddany futbolowi, z pasją uprawiający swój zawód. Pamiętam go sprzed lat, gdy szkolił juniorów Wisły ze świetnymi rezultatami, wychowując wielu dzisiejszych asów pierwszej drużyny. Można śmiało powiedzieć, iż to on stworzył podwaliny pod potęgę wiślackiej piłki. Cóż się więc stało, iż na tym. solidnym fundamencie nie wyrósł imponujący gmach? Moim zdaniem trener decydując się na pracę z ligowym zespołem nie docenił faktu zmiany psychiki piłkarzy Inaczej pracuje się z juniorami, którzy dla zaspokojenia swej pasji gotowi są do ciężkiej pracy, wielu wyrzeczeń, podporządkowują się bez szemrania. każdemu zarządzeniu trenera. a inaczej z już ukształtowanymi — w tym. dobrym ale także i złym sensie — futbolistami. Ponadto znana to rzecz w polskiej piłce, iż w klubach rządzą zawodnicy, a nie działacze czy trenerzy, mamy tu do czynienia z sytuacją,. że to nie sportowiec ma zaszczyt grać w danym klubie, ale klub ma zaszczyt, że taki to a taki, pan w jego barwach występuje. No ale piłkarz kosztuje krocie, … trenerów jest na pęczki.

Futbol rządzi się ponadto swoimi prawami, spraw nieczystych, lewych pieniędzy, mniejszych czy większych afer, i w te machlojki zamieszani są pospołu piłkarze, trenerzy i działacze. Więc zawiązuje się siłą rzeczy sitwa, której nie sposób rozerwać, bo pęknięcie jednego ogniwa może zniszczyć cały łańcuch i wszyscy stracą. A tego nikt z branży przecież nie chce. Trener ma więc dwie drogi: albo wymaga rzetelnej pracy, narzuca swoją wolę i walcząc z piłkarzami (choć w ich interesie) oraz działaczami z reguły przegrywa, albo idzie na układy. To zaś — przy niskiej kulturze futbolowej — prowadzi. do narzucania stylu pracy przez zawodników, którzy traktują ćwiczenia i grę jako zło konieczne, natomiast gros uwagi poświęcają dbałości o swoje finansowe interesy.

L. Franczak — tak ja to widzę — poszedł na wariant drugi co z czasem doprowadziło do bardzo protekcjonalnego traktowania trenera przez zespół, narzucania mu reguł wygodnych dla piłkarzy. Obserwując np. treningi piłkarzy nietrudno było spostrzec, iż było to marnowanie ćwiczeń, u nie rzetelna praca nad zdobyciem kondycji, budowaniem wysokiej formy. Potem, w trakcie zawodów, musieli piłkarze grać zachowawczo, bo po prostu bali się iż nie wytrzymają meczu kondycyjnie.

Gdy przed paroma miesiącami chciano zaangażować do drużyny L. Jezierskiego, piłkarze zastrajkowali, bojąc się, iż znany z twardej ręki trener zapędzi ich do solidnej roboty. Wobec takiego dictum działacze szybciutko stulili uszy, wbrew faktom, wyparli się publicznie chęci zaangażowania Jezierskiego, ustąpili zawodnikom. Teraz Franczak — jak brzmi oficjalna wersja — sam zrezygnował. Tylko Franczak! Czy więc znów nie zanosi się tylko na zmianę etykietki, ody potrzebna jest zmiana stylu? Trzeba. — moim zdaniem — nie tylko nowego trenera, lecz także całkiem nowego „garnituru” działaczy, takich ludzi, którzy potrafią zaprowadzić porządek, w zespole, muszą futbolowe gwiazdy do solidnej pracy. sportowego trybu życia, angażowania _w boiskowe występy wszystkich sił i umiejętności, a tych którzy nie zechcą się temu podporządkować odstawia do lamusa. Wówczas odejście L.

Franczaka. będzie miało jakiś sens. Inaczej nastąpi tylko przysłowiowa zamiana przez stryjka siekierki na kilek.



Echo Krakowa. 1987, nr 247 (18/20 XII) nr 12547

ZARZUCANO mu, te tolerował nieróbstwo i samowolą graczy, spoufalał się z zawodnikami, prowadził tryb życia niegodny trenera.

Niektórzy robili z niego alkoholika.

„Czy z taką opinią można szukać pracy? — pyta Lucjan Franczak — powinienem właściwie pozwać do sądu tych wszystkich krytykujących, uciąć sprawie łeb.

Dlaczego tak rzadko dostrzegano pozytywy, nie wspominano o moich sukcesach? Czym naraziłem się dziennikarzom? Nie dbałem o prasę, podobnie jak nie rozsyłałem po kraju, po różnych klubach swoich, ofert. Związałem się na stałe z Wisłą, z której raz oddelegowano mnie do Hutnika, a dwukrotnie do Błękitnych Kielce.

Być może popełniłem błąd, że nie chciałem zmieniać miejsca zamieszkania. Przystawałem na skromne, w porównaniu z innymi szkoleniowcami, płace”.

W latach siedemdziesiątych juniorzy Wisły, pod kierunkiem L. Franczaka dwa razy zdobyli mistrzostwo Polski, wielu z nich trafiło później do pierwszoligowej drużyny seniorów, Z dużą satysfakcją, ale nie bez obaw przyjął więc propozycje działaczy i w 1979 roku zadebiutował jako trener zespołu ekstraklasy. Wszyscy pamiętali jeszcze o sukcesie wiślaków sprzed kilkunastu miesięcy, kiedy sięgnęli po prymat w kraju. Liczyli na powtórkę. 34 -letni Lucjan Franczak, niewiele starszy od niektórych piłkarzy poddany został surowemu egzaminowi. „Chciałem się sprawdzić i dziś ż perspektywy czasu uważam, że nie mam się czego wstydzić. Przez dwa sezony prowadzona przeze mnie drużyna strzeliła najwięcej bramek. Odbudowałem. znajdująca się w rozsypce po odejściu Antoniego Szymanowskiego, Henryka Maculewicza i Adama Musiała, linię obrony. Pojawili się utalentowani Piotr Skrobowski i Jan Jałocha.

To mało? Czy nie miałem powodu do radości po zdobyciu. Wicemistrzostwa w 1981 roku?” Takich pytań i wątpliwości Lucjan Franczak mą więcej.

„Najłatwiej Zrzucić winę, na trenera, zrobić z niego kozła ofiarnego. Tak było ze mną, mówiono, że nie miałem twardej ręki, pozwalałem na wyskoki. A co? Może powinienem piłkarzy prowadzić za rączki, szpiegować ich. I tak kilka razy wkraczałem w ich sprawy osobiste, ustrzegłem przed popełnieniem życiowych błędów. Kary też stosowałem. Jeden z zawodników, mniejsza o nazwisko, zapłacił w tym czasie niemałą sumę — 47 tysięcy złotych”.

Niejednokrotnie, działacze zamiast pomagać, przeszkadzali mu w pracy. Był jeden taki, który ze stoperem w ręku sprawdzał jak długo prowadzi trening, zarzucał mu brak fachowości. Inni nie dotrzymywali słowa. Z tego powodu omal nie doszło do kompromitacji podczas turnieju z okazji 75-lecra klubu. Wynikł spór o premie i dopiero dzięki interwencji L. Franczaka, dzięki jego namowom zawodnicy wyszli na boisko, by rozegrać finałowe spotkanie. O tym jednak milczano.

Czy warto rozdrapywać rany? Lucjan Franczak twierdzi, że tak, bo właśnie wydarzenia z tego z jednej strony szczęśliwego, z drugiej feralnego 1981 roku („afera * z zatrudnieniem w Wiśle Leszka Jezierskiego) odbijają się na nim do dziś. Nie. nie uzurpuje sobie prawa do nieomylności. Błędy też popełniał. Zbyt często jednak wyolbrzymiano jego winę, a wybielano piłkarzy i działaczy. Czy taka musi być zawsze dola trenera? Od niedawna L. Franczak pracuję w Garbarni. Za zgodę na jego przejście do tego klubu Wisła chciała 500 tys. złotych! Wreszcie został doceniony!?


Echo Krakowa. 1989, nr 140 (19 VII) nr 12949

TRENER LUCJAN FRANCZAK lubi ryzyko. Uważa, że nie sztuka prowadzić zespół złożony z samych gwiazd. O wiele trudniej z przeciętnych, mało jeszcze umiejących piłkarzy, stworzyć zgrany, groźny dla najlepszych kolektyw. Satysfakcja jest wówczas ogromna. Z tego względu nigdy nie unikał trudnych zadań. z chęcią podejmował się pracy z drużynami, znajdujący­ mi się w ciężkim położeniu.

W 1985 roku z prawie beznadziejnej sytuacji, obronił Błękitnych Kielce przed degradacją z II ligi. Odszedł w trakcie rozgrywek kolejnego sezonu, kiedy dowiedział się, że zawodnicy sprzedali mecz, a działacze, nie zamierzali pociągnąć ich do odpowiedzialności. W minionym sezonie choć nie dawano mu większych szans uratował przed spadkiem III-ligowy Wawel. Z innym krakowskim zespołem Garbarnią był o krok od wejścia do II ligi Największe sukcesy świecił jednak w Wiśle. W 1975 roku z juniorami zdobył mistrzostwo Polski. Rok później powtórzył ten Wyczyn. Jego podopieczni tworzyli wówczas trzon reprezentacji Polski w tej kategorii wiekowej, szybko też trafili do odstawowego składu „Białej gwiazdy”. Spod ręki Lucjana Franczaka wyszli m. in. Krzysztof Budka, Leszek Lipka, Adam Nawałka, Marek Holocher. Jan Jałocha, czy Michał Wróbel. Terminowali u niego Piotr Skrobowski i Janusz Nawrocki.

W 1979 roku zadebiutował w roli trenera pierwszej drużyny.

Wkrótce mógł sobie pogratulować. W sezonie 1980/81 Wisła zdobyła bowiem wicemistrzostwo Polski. Z tego okresu utkwił mu w pamięci mecz z Widzewem. Na stadionie przy ul. Reymonta grę jego podopiecznych oklaskiwało 40 tys. widzów. W 9 min. po celnych trafieniach Nawałki, Jałochy i Kmiecika, krakowianie prowadzili 3:0 wygrywając ostatecznie po świetnym, spotkaniu 6:3. Nie przypuszczał wówczas. iż niedługo przyjdzie mu się cieszyć pracą w ekstraklasie.

Po porażkach ze szwedzkim Malmoe. działacze odwrócili się od niego, znalazł się w. niełasce, musiał zrezygnować. Załamany chciał wyjechać do Jugosławii miał bowiem ciekawą ofertę z Titogradu Budocnost. Na przeszkodzie w realizacji tych planów stanął jednak stan wojenny. Pozą futbolem, drugą jego pa ją jest balet. W młodości tańczył nawet w działającym przy AWF, zespole „Kontrast”. Teraz ogranicza się do roli widza. Lubi teatr, ma wielu przyjaciół wśród aktorskiej braci. Do przyjemnych obowiązków zalicza także zabawy i spacery z. psem, sympatycznym dalmatyńczykiem, wabiącym się „Agat”.

PIOTR PŁATEK




Na podstawie: art. P. Sikory „Elf z krwi i kości” – „Tempo” z 16 maja 1995 r.; A. Gowarzewski, Wisła Kraków, 90 lat "Białej Gwiazdy", Katowice 1996; www.90minut.pl; www.mzpn.home.pl; wislakrakow.com; dzis.dziennik.krakow.pl; ts-wisla.pl; notatki własne

Poprzednik Okres pracy:
06.1979 - 09.1981
Następca
. .Orest Lenczyk Grafika:1.png‎ Grafika:2.png‎ Wiesław Lendzion. .


Poprzednik Okres pracy:
6.07.1985 - 06.1986
Następca
. .Stanisław Chemicz Grafika:1.png‎ Grafika:2.png‎ Stanisław Cygan. .


Poprzednik Okres pracy:
7.06.1994 - 10.04.1996
Następca
. .Marek Kusto Grafika:1.png‎ Grafika:2.png‎ Kazimierz Kmiecik. .


Requiescat in pace

Grób Lucjana Franczaka na Cmentarzu Białoprądnickim w Krakowie.
(20.07.2018)