Małgorzata Sikora

Z Historia Wisły

Małgorzata Sikora
Informacje o zawodniczce
narodowość Polska
urodzona 11 stycznia 1985, Kraków
wzrost 189 cm
pozycja skrzydłowa
osiągnięcia młodzieżowe 5. miejsce Mistrzostw Polski młodziczek
6. miejsce Mistrzostw Polski kadetek 2001
8. miejsce Mistrzostw Polski kadetek 2002
osiągnięcia seniorskie 1. miejsce Mistrzostw Polski klubów AZS 2010
Kariera klubowa
Sezon Drużyna
-2000 Wanda Kraków (rozgrywki młodzieżowe)
2000-2004 Wisła II Kraków (III liga, rozgrywki młodzieżowe)
2004-2006 Wisła Kraków (Seria B)
2006-2008 Wisła Enion Energia Kraków (I liga)
2008-2009 Prokonstal Piast Szczecin (I liga)
2009-2010 Legionovia Legionowo (I liga)
2010-2011 AZS Zeto Astwa Białystok (Plus Liga Kobiet)
2010-2011 Bank BPS Sparta Warszawa (I liga)
2011- PLKS Pszczyna (I liga)
W przygotowaniu materiałów pomaga
serwis sportkrakowski.pl

Małgorzata Sikora, siatkarka, wychowanka Wandy Kraków, reprezentowała Wisłę w sezonach 2000-2008. Urodziła się 11 stycznia 1985 r.

  • Wiosną 2000 r., kiedy była jeszcze zawodniczką Wandy Kraków, występowała w barwach Wisły w rozgrywkach ogólnopolskich młodziczek.
  • W sezonie 2010/11 w trakcie całego okresu przygotowawczego, do listopada, była zawodniczką ekstraklasowego AZS Zeto Astwa Białystok, jednak przed rozpoczęciem rozgrywek przeniosła się do Sparty Warszawa.
  • W barwach Akademii Górniczo-Hutniczej w Akademickich Mistrzostwach Polski w kategorii Politechnik zajęła 3. miejsce w 2007 r. i 4. miejsce w 2006 r. W tym pierwszym turnieju uplasowała się dodatkowo na 5. pozycji w klasyfikacji generalnej.
  • Studentka Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, kierunek: filologia włoska.


W przygotowaniu materiałów siatkarskich pomaga serwis: sportkrakowski.pl


Małgorzata Sikora: Czuję się tutaj bardzo dobrze

11. lutego 2007

Wywiad przeprowadził Robert Błaszczyk.


Po półrocznej przerwie, spowodowanej kłopotami zdrowotnymi, powróciła do siatkówki we wspaniałym stylu! Twardo stąpa po ziemi, mówiąc, że czeka ją jeszcze wiele pracy. Marzy o reprezentacji i lidze włoskiej, ale najbliższym celem, który chciałaby zrealizować, jest awans do LSK. Sylwetka roześmianej i upartej - Gosi Sikory!

Co skłoniło Cię, aby zacząć trenować siatkówkę?

- Była kiedyś bajka, która nazywała się „Pojedynek Aniołów”. Opowiadała o siatkówce, zafascynowałam się tym sportem i zdecydowałam się go uprawiać. Na początku chodziłam na SKS-y z siatkówki. Później był nabór do szkoły sportowej nr 87 w Krakowie - Nowej Hucie. Szkoła była związana z klubem sportowym BKS Wanda Kraków i tam stawiałam swe pierwsze kroki. W 8. klasie szkoły podstawowej dostałam propozycję ,aby przejść do Wisły. I tak na początku liceum zostałam wypożyczona i zostałam na dłużej. Poprzez grę w juniorkach i 3. lidze trafiłam do pierwszego zespołu.

Coś jeszcze poza umiejętnościami na pewno wyróżniało Cię - szczególnie jako juniorkę.

- Wzrost! (uśmiech)

Ktoś mi kiedyś powiedział, że formułą –„Gosia ,ale Ty wysoka jesteś!”- raczej u Ciebie nie zaplusuję, a wręcz może się to dla mnie źle skończyć.

- Jak każda kobieta mam pewne kompleksy, ale w tej chwili uważam ,że wzrost zdecydowanie mi pomaga, przynajmniej w siatkówce. Poza boiskiem mniej, ale już do tego przywykłam.

Jako juniorka trafiłaś do reprezentacji.

- Tak, trafiłam do reprezentacji kadetek, ale to była tylko chwilowa przygoda, bo dostałam powołanie na jedno zgrupowanie. Głównie chodziło o problemy zdrowotne. Zrezygnowałam z propozycji grania w SMS-ie w Sosnowcu, na rzecz grania w Wiśle. Nie żałuję tej decyzji, chociaż czasem myślę, co by było gdyby....tym bardziej, że kilka koleżanek mówiło mi, że gdybym poszła do SMS-u, to „coś by ze mnie było”.

W drużynach juniorskich byłaś liderką. Kiedy zapytałem Paulinę Olszewską, jaką pełni rolę w zespole, odpowiedziała, że jest „po prostu szóstą zawodniczką”. Mówiła też, że po Magdalenie Śliwie, rola liderek w zespole przypada na Magdalenę Piątek i Gosię Sikorę. Chciałabyś być w dorosłej siatkówce przywódcą zespołu?

- Myślę, że każda z nas by chciała. Dużo zależy od nas, ale siatkówka jest grą zespołową i na tym polega cały jej urok. Żeby być liderką, trzeba mieć podstawy do tego. Ja nie czuję się nią kompletnie, wiem jak wiele pracy przede mną. Chociaż nie powiem - marzy mi się to. Jestem zodiakalnym koziorożcem i myślę, że koziorożce lubią być przywódcami, nie tylko na parkiecie. (uśmiech)

A jak Ty widzisz siebie w zespole?

- Myślę ,że atmosfera w zespole jest bardzo fajna. Duża zasługa w tym Magdy Śliwy. Reszta dziewczyn nowoprzybyłych również wkomponowała się w zespół. Ogólnie panuje dobra atmosfera i to wpływa na naszą grę. Chociaż, jak w każdej drużynie, bywają lepsze i gorsze dni. Ja osobiście czuję się tutaj bardzo dobrze.

„One nie mają powodów, by się źle czuć, ponieważ nikt nie stawia im celów ponad ich możliwości”- mówił trener Ryszard Litwin przed rozpoczęciem sezonu. Jesteśmy już za półmetkiem rundy zasadniczej. Przewodzicie w tabeli i szanse na awans są bardzo realne. Faktycznie nie czujecie na sobie żadnej presji?

- Mogę odpowiedzieć wyłącznie za siebie. Wydaje mi się, że w pewnym stopniu gram pod presją. Po części ze względu na cel, który jest stawiany, a z drugiej strony, by udowodnić, może bardziej sobie niż innym, że po kontuzji, którą miałam, mogę dalej grać. Odnośnie walki o wejście do ekstraklasy. Myślę, że faza play-off zdecydowanie przesądzi o tym, kto awansuje i nie ma co teraz prorokować. Owszem jesteśmy na pierwszym miejscu w lidze, to nas zdecydowanie umacnia psychicznie, jesteśmy pewniejsze siebie. Jednak każdy chce wygrać z liderem i każdy mecz jest ciężki. Myślę, że gdybyśmy weszły do ekstraklasy, byłoby to spełnieniem marzeń. Ale na razie nie ma co myśleć o tym.

Czyli nie wybiegasz jeszcze w przyszłość, myśląc – jak to będzie w play-offach?

- Oczywiście, że o tym myślę, ale staram się skoncentrować na każdym kolejnym meczu, bo tylko wygrywając zbliżamy się do fazy play-off, tak aby zacząć z pierwszego miejsca. Liczę tylko na to, że będą nas omijały kontuzje, a jeśli zdrowie pozwoli, to mam nadzieję, że damy sobie radę. W końcu mamy o co walczyć!

Kontuzja wyeliminowała Cię na pół roku. Bardzo szybko odbudowałaś się po niej.

- Dziękuję i jest mi niezmiernie miło, że tak mówisz, ale przyznam, że nie czuję do końca, że odbudowałam się po kontuzji. Chciałabym na końcu sezonu powiedzieć, że jest OK. Cały czas gram na stresie, bardziej przeżywam te mecze niż kiedyś, ale powoli walczę ze sobą. Mimo wszystko mam w sobie dużo determinacji i motywacji, choć nie zawsze jest to widoczne.

Mówisz, że jesteś zmotywowana, by grać. Przypominam sobie ankietę przedsezonową. W sukcesach wpisałaś m.in.- Kadra Polski, a nad tym malutkimi literkami było dopisane kadetek. Myślisz sobie czasami, że mogłabyś dostać powołanie, ale już w dorosłej siatkówce?

- Jasne, że mi się marzy, ale ja patrzę na to bardzo realnie. Naprawdę dużo pracy przede mną. Może nie do końca wierzę w siebie, nie sądzę, żebym kiedyś zagrała w reprezentacji, chociaż nie ukrywam - jest to moje wielkie marzenie. Nie mówiąc już o całkowicie wyjątkowym marzeniu, jakim jest gra w lidze włoskiej. W tym momencie to wszystko jest poza moim zasięgiem, ale kto wie....może kiedyś (uśmiech). Cieszyłabym się, gdybym ten sezon zagrała dobrze i skończyłby się dla mnie i oczywiście dla drużyny jak najlepiej! Nie chciałabym kończyć ze sportem, ponieważ rok temu miałam wyrok, że nie wrócę do siatkówki, a wiadomo - jest to moja największa miłość!

Zostawmy siatkówkę, bo na niej nie kończy się Twoje życie. Studiujesz.

-Tak, jestem na AGH-u, studiuje Ceramikę, kierunek związany z chemią. Jestem na 2 roku. Poza tym moją pasją jest język włoski. Mimo zajęć, których mam sporo, jestem osobą bardzo towarzyską i najlepiej odreagowuję stres, spotykając się z przyjaciółmi. Dla nich zawsze mam czas.

A propos włoskiego. Proponowałaś wywiad w języku włoskim. Na koniec poproszę o przetłumaczenie: Jestem Gosia, gram w Wiśle i wierzę, że wkrótce będziemy grać w LSK.

-Mi chiamo Gosia e gioco a pallavolo in Vistula Cracovia e credo che nel futuro saramo giocare in LSK.


wislakrakow.com
(Robert Błaszczyk)