Magdalena Śliwa

Z Historia Wisły

Magdalena Śliwa
Informacje o zawodniczce
narodowość Polska
nazwisko panieńskie Szryniawska
urodzona 17 listopada 1969, Maków
wzrost 174 cm
zasięg_w_ataku 290 cm
zasięg_w_bloku 278 cm
pozycja rozgrywająca
osiągnięcia seniorskie Mistrzostwo Europy: 2003, 2005
Puchar Zdobywców Pucharów: 2000
Mistrzostwo Polski: 1994, 1995, 2003
Wicemistrzostwo Polski: 1990, 2011
Puchar Polski: 1993, 1994, 1995
Mistrzostwo Włoch: 2002
Puchar Włoch: 1999
Najlepsza rozgrywająca Mistrzostw Europy: 2003
Kariera klubowa
Sezon Drużyna
1986-1992 Wisła Kraków
1992-1996 Chemik Police
1996-1998 BKS Stal Bielsko-Biała
1998-2001 Despar Perugia
2001-2002 Foppapedretti Bergamo
2002-2003 BKS Stal Bielsko-Biała
2003-2004 Monte Schiavo Banca Marche Jesi
2004-2006 Vicenza Volley
2006-2008 Wisła Kraków
2008-2010 MKS Dąbrowa Górnicza
2010-2011 Atom Trefl Sopot
2011-2012 MKS Dąbrowa Górnicza
Magdalena Śliwa
Magdalena Śliwa
Trener siatkarek Lesław Kędryna, Magdalena Śliwa i Prezes TS Ludwik Miętta-Mikołajewicz
Trener siatkarek Lesław Kędryna, Magdalena Śliwa i Prezes TS Ludwik Miętta-Mikołajewicz
Magdalena Śliwa
Magdalena Śliwa
2008.01.05 Impel Gwardia Wrocław - Wisła Enion Energia Kraków
2008.01.05 Impel Gwardia Wrocław - Wisła Enion Energia Kraków
2008.01.05 Impel Gwardia Wrocław - Wisła Enion Energia Kraków
2008.01.05 Impel Gwardia Wrocław - Wisła Enion Energia Kraków

Magdalena Śliwa, siatkarka, wychowanka Wisły, urodziła się 17 listopada 1969 roku w Makowie. Uczęszczała do szkoły sportowej pod patronatem "Wisły" w Krakowie. Jako 17-latka zadebiutowała w barwach Białej Gwiazdy w lidze. Po roku wywalczyła niezapomniane wicemistrzostwo Polski, srebrny medal był jej pierwszym tak cennym "dorosłym" trofeum.

W 1992 roku Magdalena Śliwa rozstała się z Wisłą, by na cztery lata przejść do Chemika Police (Mistrzostwo i Puchar Polski), a potem na dwa do BKS Bielsko-Biała (Mistrzostwo). Następnie zdecydowała się na zagraniczny transfer, podpisując kontrakt z włoskim Despar Perugia. Spędziła tam trzy sezony, zaś przez kolejny rok reprezentowała barwy Foppapedretti Bergamo (Mistrzostwo Włoch).

W 2002 roku postanowiła wrócić do BKS-u Bielsko-Biała, ale już po roku zatęskniła za Włochami, grała kolejno w Monte Schiavo Banca Marche Jesi i Minetti Vicenza.

W 2006 roku Magdalena wróciła do korzeni, do swojego pierwszego klubu - Wisły Kraków, gdzie została grającym drugim trenerem.

Z reprezentacją Polski związała się już jako juniorka. W 1991 roku zadebiutowała na Mistrzostwach Europy. W 2003 roku, z reprezentacją Polski prowadzoną przez trenera Niemczyka zdobyła pierwszy złoty medal Mistrzostw Europy. "Złotka" powtórzyły swój wyczyn dwa lata później.

W 2007 roku reprezentację Polski przejął Marco Bonitta, a Magdalena Śliwa, która wcześniej pożegnała się z Kadrą, została jego asystentką - ze względu na doświadczenie i biegłą znajomość włoskiego.

Spis treści

Przebieg kariery

  • Wisła Kraków (1986–1992)
  • Chemik Police (1992–1996)
  • BKS Bielsko-Biała (1996–1998)
  • Despar Perugia (1998–2001)
  • Foppapedretti Bergamo (2001-2002)
  • BKS Bielsko-Biała (2002–2003)
  • Monte Schiavo Banca Marche Jesi (2003–2004)
  • Minetti Vicenza (2004–2006)
  • Wisła Kraków (2006-2008)

Najważniejsze osiągnięcia

  • Puchar Polski 1993
  • Mistrzostwo i Puchar Polski 1994, 1995
  • Puchar Włoch 1999
  • Puchar Zdobywców Pucharów 2000
  • Mistrzostwo Włoch 2002
  • Mistrzostwo Polski 2003
  • Mistrzostwo Europy 2003, 2005

Wybrane artykuły

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1987, nr 252 (28 XII) nr 12552

WŁAŚCIWIE nie miałem wyboru — powie trener siatkarek Wisły Lesław Kędryna — musiałem dąć szansę Magdzie Szryniawskiej i Eli Wronie. To, że w poprzednim sezonie utrzymaliśmy się w I lidze było w dużej mierze ich zasługą. Na co stać starsze zawodniczki, wiedziałem od dawna, postawa juniorek, wówczas niespełna siedemnastoletnich dziewcząt stanowiła dla mnie niewiadomą. Obawiałem się, czy wytrzymają psychicznie, czy "nie pękną” w trakcie rozgrywek. Sprawiły mi miłą niespodziankę. Oczywiście, że popełniały błędy, mają wiele braków, ale przecież one wciąż uczą się jeszcze gry w siatkówkę.

Magda i Ela podkreślała, że dopisało im szczęście. Marzyły o debiucie w I lidze, nie sadziły jednak. iż nastąpi to tak szybko. Do tego od razu znalazły się w podstawowej „szóstce” drużyny Starsze koleżanki przyjęły je do zespołu serdecznie, bez cienia zazdrości To pomogło przełamać tremę poczuły się potrzebne w rywalizacji o punkty, o byt w ekstraklasie Trener zapowiedział na wstępie że za zwycięstwa będą otrzymywać niższe premie od pozostałych Nie wnosiły pretensji. Ale no pewnym czasie wskutek Interwencji kapitana drużyną, Wiesławy Holocher, zmienił stanowisko To był jeszcze jeden dowód że Magda i Ela zostały zaakcentowane na dobre.

Ten niespodziewany sportowy awans miał i ujemne strony, szczególnie dla Magdy Pożycia rozgrywającej zobowiązywała do wytężonego treningu, dwa razy dziennie do doskonalenia techniki Musiała wiec przerwać naukę w IX Liceum . Ogólnokształcącym, przenieść się do szkoły zaoczne! Podobno nie było innego wyjścia. Po rozmowach z rodzicami przystała na takie rozwiązanie Nie myśli całkowicie kapitulować w przyszłym roku przystani do matury i będzie zdawać egzaminy na Akademie Wychowania Fizycznego Na te sama uczelnie wybiera się Ela. która nadal uczy się w V liceum Ogólnokształcącym. Ale gdyby nie pomoc koleżanek i kolegów, przychylność nauczycieli, przede wszystkim wychowawczyni Urszuli Szwedzickiej nie wie.

czy podołałaby zwiększonym obowiązkom. Często zresztą siedzi nad zeszytami i książkami do późnych godzin wieczornych, albo nawet i nocą Postanowiła nie poddawać się, taki ma charakter Ale za grę w siatkówkę także Ela płaci już haracz. Po zwiększonym wysiłku odczuwa bóle w kręgosłupie, dlatego nie może wykonywać wszystkich ćwiczeń. Mówi że to skutek intensywnych treningów w kadrze juniorek.

Występy w I lidze seniorek,

mecze w reprezentacji juniorek, zgrupowania, obozy wyjazdy. Na nic oprócz siatkówki i nauki Magda Ela nie mają czasu, Uległy temu reżimów świadomie z miłości do sportu. Zawsze lubiły ruch, wyróżniały się sprawnością, grały w piłkę ręczną, uprawiały lekkoatletykę Gdy w Szkole Podstawowej nr 35 w Bronowicach prowadzony był nabór do klasy sportowej znalazły się w gronie kilkudziesięciu kandydatek. Wkrótce przeniosły się do SP nr 5 gdzie trafiły pod opiekę znanej przed laty siatkarki Wisły Romany Karolczyk.

Wtedy w piątej klasie Magdzie nie rokowano jednak większych nadziei Miała zaledwie 142 cm wzrostu. Była sprawna, ale trenerzy szukali wysokich dziewcząt. Nawet liczącą 157 cm Ela też nie imponowała im warunkami fizycznymi. Rosnąć zaczęła później.

Dziś. Magda ze wzrostem 171 cm wypełnia normę dla rozgrywających Ela jest o 10 cm wyższa od przyjaciółki ma duże zadatki na czołową atakującą tym bardziej, że potrafi mocno zbijać piłkę.

Wstępy córek z duża uwaga obserwują Mieczysław Szryniawski i Ryszard Wrona. Od wielu lat nie opuścili żadnego meczu w Krakowie, zagrania i niepowodzenia siatka Teraz mają szczególne powody do dumy Zajmują stałe miejsca na środkowe! trybunie. mocno prze zżywają udane zagrania i niepowodzenia siatkarek Wisły. Ryszard Wrona zawsze był kibicem „Białej gwiazdy” dlatego cieszy się, że Ela znalazła się właśnie w tym klubie.

Rozterki przeżywa natomiast Mieczysław Szryniawski, sympatyk Cracovii, Nie, nie namawiali córek, by uprawiały sport. To wyszło samo z siebie. Co prawda Mieczysław Szryniawski grał kiedyś w piłkę nożna w drużynie juniorów Cracovii. myślał. o karierze bramkarza zaprzecza jednak, aby jego nie spełnione marzenia miała realizować jedynaczka Magda.

Przynajmniej na razie Magda Elka nie liczą pieniędzy otrzymywanych za grę. Traktują je jako miły dodatek. Wciąż umieją cieszyć się siatkówką, analizują swoje występy, w specjalnie prowadzonych zeszytach wklejała wycinki prasowe, zdjęcia. Starała się być skromne, choć rówieśnikom imponuje to. że są zawodniczkami I ligi. Znajomi coraz częściej zjawiają się na meczach. Szczególnie Stanisław i Piotr z uwaga śledzą ich poczynania na boisku. Czego nauczył je sport? Na pewno samodzielności, systematyczności. wytrwałości Te przydadzą im się w życiu, Dużo czasu spędzają poza domem. Tylko w tym roku Magda poświęciła kadrze juniorek 4,5 miesiąca. Co najmniej tyle samo a może więcej pochłonęły przygotowania i występy w drużynie klubowej. W najbliższej przyszłości Magda i Ela na ulgi nie mają co liczyć, potrzebne są szkoleniowcom reprezentacji, stawia na nie trener Lesław Kędryna. Przed nimi kilka celów: mistrzostwa Europy juniorek, mecze ligowe, matura i egzaminy na wyższe studia. Czy 18-latki udźwigną ten ciężar? JERZY SASORSKI

Magdalena Śliwa zawodniczką Wisły!

24 maja 2006

Dwukrotna mistrzyni Europy występować będzie w barwach Wisły Kraków. Po czternastu latach powraca pod Wawel. W najbliższym sezonie wspomoże „Białą Gwiazdę” w walce o LSK.

Magdalena Śliwa urodziła się 16 listopada 1969 roku. Swoją wielką siatkarską karierę rozpoczynała w Wiśle Kraków. Następnie rozwijała się w Chemiku Police i BKS Bielsku. W 1998 roku wyjechała do Włoch. Przez trzy sezony reprezentowała barwy Desparu Perugia, skąd przeniosła się na jeden sezon do Foppapedretti Bergamo. W 2002 roku powróciła do Bielska, ale tylko na rok. Z BKS przeniosła się do Monte Schiavo Banca Marche Jesi, a przez ostatnie dwa sezony grała jako zawodniczka Vicenza Minetti.

„Złota” rozgrywająca naszej reprezentacji zapisała się wielokrotnie na kartach historii siatkówki reprezentacyjnej, ale również klubowej. Największymi osiągnięciami Magdaleny Śliwy są dwa złote medale ME, tytuły mistrza polski, Puchar Zdobywców Pucharów. Na swoim koncie ma także wiele innych osiągnięć. Grając w wiślackich barwach zdobywała vice-mistrzostwo Polski oraz brązowy medal MP.

Źródło: tswisla.pl

Magdalena Śliwa podpisała umowę z Wisłą

7 czerwca 2006

Drugim punktem konferencji, na której Wisła związała się ze spółką ENION, było zatwierdzenie umowy z Magdaleną Śliwą. – Moje rozmowy z Wisłą były bardzo szybkie i konkretne. Bardzo się cieszę, że będę mogła pomóc w odbudowie siatkówki w Krakowie- powiedziała dwukrotna mistrzyni Europy.

- Z powrotem Magdy wiążę nie tylko nadzieje sportowe, ale również szkoleniowe - przyznał prezes Miętta-Mikołajewicz. - Po przejściu przez ręce kilku wybitnych trenerów, również trenera Niemczyka, pozwoli na wniesienie świeżej myśli szkoleniowej w przygotowaniu naszych drużyn - nie tylko seniorek, ale również młodzieży siatkarskiej. Już teraz występuje tam córka Magdy i mam nadzieję, że swoją myślą szkoleniową przyczyni się do wychowania córki przynajmniej na taki sam poziom jaki reprezentuje- dodał szef Wisły.

Magdalena Śliwa przywitała się także bardzo ciepło z drużyną. - Parę osób zadało mi właśnie pytanie, dlaczego wybrałam Wisłę. Przez ostatnie lata grałam na wyższym poziomie. Muszę powiedzieć, że bardzo dużą rolę odegrały rozmowy z prezesem Ludwikiem Mięttą-Mikołajewiczem, a także z Ryśkiem Litwinem, który mnie namówił. Przekonywał, że Enion to bardzo poważna firma. Nasze rozmowy były bardzo szybkie, konkretne i bardzo się cieszę, że będę mogła pomóc w odbudowie siatkówki w Krakowie. Dawno nie było żadnych medali, więc myślę, że pomalutku zaczniemy coś z tym robić...

Źródło: tswisla.pl

Przygody z reprezentacją jeszcze nie zakończyłam

16 lutego 2007

Etap gry w reprezentacji Polski jeszcze nie jest dla mnie zakończony. Jeżeli nowy selekcjoner reprezentacji zadzwoni, to będę myślała - mówi Magdalena Śliwa, rozgrywająca i II trener lidera I ligi siatkarek, Wisły Enion Kraków.

Jej zespół pokonał w ostatniej kolejce Chemika Police 3:0 i ma trzy punkty przewagi nad MMKS Dąbrową Górniczą. Kolejna drużyna ma już dużą stratę.

- Niebawem będziemy miały okazję zrewanżować się Dąbrowie Górniczej za jedyną porażkę w tym sezonie - powiedziała Magdalena Śliwa. - Mamy świetny zespół. Cel został postawiony jeden - awans do Ligi Siatkówki Kobiet. W rozgrywkach zawodzi Piast Szczecin. Ten zespół zaskakuje słabszą grą.

W ślady mamy idzie Izabela Śliwa, córka pani Magdalena. Na razie jest, podobnie jak jej koleżanki w zespole kadetek, ale gra również w juniorkach. - Gra, gra i jeszcze raz gra - mówi mama. - Teraz jest w Lublinie na pólfinałach mistrzostw Polski juniorek. Niebawem będzie walka o drugą ligę.

Izabela Śliwa występuje na pozycji libero. W Wiśle najwięcej można mieć pretensji do przyjęcia. Być może więc znajdzie się miejsce dla panny Izabeli.

Magdalena Śliwa na bieżąco śledzi przebieg konkursu na trenera reprezentacji kobiet. Była przekonana, że do finałowej trójki awansuje trzech włoskich szkoleniowców. Jak wspomniała na wstępie reprezentacyjnego etapu nie uważa za zakończonego. - Na razie najważniejsza jest gra w klubie i wszystko co jest związane z jego sportowymi celami - powiedziała.

- Marco Bonitta jest fachowcem znakomitym - powiedziała najlepsza rozgrywająca mistrzostw Europy w 2003 roku. - Myślę, że szkoła włoska jest obecnie najbardziej solidna.

Źródło: tswisla.pl

Magdalena Śliwa asystentką trenera reprezentacji

19. marca 2007

Grająca trener Wisły Enion Kraków Magdalena Śliwa została dziś asystentem trenera polskiej reprezentacji w siatkówce kobiet - Włocha Marco Bonitty.

Wychowanka Wisły jest dwukrotną mistrzynią Europy (2003 i 2005 r.). Śliwa w swej bogatej karierze reprezentowała włoskie kluby: Despar Perugia, Foppapedretti Bergamo, Monte Schiavo Banca Marche Jesi i Minetti Vicenza.

Jak już pisaliśmy w ślady mamy idzie Izabela Śliwa, która gra na pozycji libero i w niedzielę z Wisłą Kraków zdobyła wicemistrzostwo Polski kadetek.

Źródło: wislakrakow.com
(rav)

Wywiady

Wierzę, że dźwignie się krakowska siatkówka

26 sierpnia 2006

Wywiad z Magdaleną Śliwą.

(10kB) Przychodząc do Wisły zamyka Pani definitywnie pewien etap swojej kariery. Co zadecydowało, że już w tym momencie postanowiła Pani wrócić do kraju?

- Po pierwsze stabilizacja, której mi brakowało od wielu lat. Nareszcie mogę być ze swoją rodziną. Mogę na miejscu trenować. A po za tym od zawsze czułam wielki sentyment do Wisły, bo tutaj zaczynałam karierę. Moim marzeniem zawsze było wrócić tutaj i skończyć grać tu w siatkówkę.

Nie była to zatem ciężka decyzja?

- Nie. Dostałam od Wisły zadawalające warunki i nasze rozmowy, jeśli chodzi o dogadanie się, nie trwały zbyt długo. Ja jestem zadowolona. Myślę, że Wisła też jest zadowolona i czekamy teraz na efekty.

Wszyscy się zastanawiają na co jeszcze Panią stać?

- Ja czuję, że mogę jeszcze przez parę lat pograć. Nie mam żadnych problemów zdrowotnych. Wolę walki mam cały czas. Nie wiem kiedy to minie, ale w chwili obecnej czuję się jak kilka lat temu.

Myślę przede wszystkim o motywacji. Skąd po tylu sukcesach będzie Pani czerpać motywację do dalszej gry?- tym bardziej na zapleczu LSK.

- Po pierwsze teraz naszym celem jest awans do LSK, a po drugie jest to bardzo młody zespół i dużo radości daje obserwacja jak te dziewczyny robią postępy. W tym momencie one są już widoczne i wiadomo, że to cieszy mnie jako drugiego trenera, bo jest też w tym mój udział.

Enion stawia bardzo ambitne cele. W Pani osobie pokładane są wielkie nadzieje. Nie boi się Pani, że kibice będą zbyt wiele wymagać?

- Siatkówka jest grą zespołową i rozgrywająca bez zespołu nie istnieje, a zespół bez niej. Ja liczę na pomoc zespołu. Zrobię wszystko, żebym dała maksimum swoich możliwości w każdym meczu.

W drużynie rozgrywającą numer 2. będzie Julia Barbaszewska. Wyrobiła sobie Pani już o niej opinię?

- Jest to dziewczyna na pewno bardzo ambitna i bardzo pracowita. Myślę, że nasze wspólne treningi zaowocują i Julka będzie grała w siatkówkę naprawdę dobrze.

Rozmawiając z Panią trudno nie zapytać o Ize- córkę. Kiedy spoglądałem na Panią podczas memoriału, bardzo Pani przeżywała jej mecze.

- Nie miałam do tej pory możliwości oglądania jej meczów. To był drugi turniej w jakim mogłam zobaczyć córkę na boisku. Ona była również zdenerwowana, bo wiadomo, że chciała się pokazać z jak najlepszej strony. To było dla niej i dla mnie trudne, ale myślę, że ma talent i czekamy na efekty.

Zgodzi się Pani, że teraz będzie czekać zarówno ją jak i koleżanki z zespołu bardzo trudny etap w przygodzie z siatkówką. Co muszą zrobić, by stać się takimi zawodniczkami jak Pani?

- Przede wszystkim trening i poważne podchodzenie do tego co się robi. W pewnym okresie sport jest zabawą, bo wiadomo, że młode dziewczyny przychodzą na salę, żeby się wyszaleć, jakoś spędzić czas. Siatkówkę wybrały, bo im się podobała, ale w pewnym momencie to się już zaczyna zmieniać na grę na poważnie.

Pani szansę gry w I lidze otrzymała od trenera Lesława Kędryny w wieku 17. lat. Ja teraz słyszę, że musimy poczekać 3-4 lata na dziewczyny z obecnej drużyny kadetek, by dołączyły do 1. zespołu. Czy teraz trenerzy nie są zbyt ostrożni?

- Ja myślę, że w tym zespole są dziewczyny, które mogą pomalutku dołączać do pierwszego zespołu. Już trenuje z nami Iza Grot, która jest tylko rok starsza od pozostałych dziewczyn i ja już widzę, że dziewczyna zrobiła bardzo duży krok do przodu. Trenując na wyższym poziomie każdy musi do niego równać i na pewno gra lepiej. Jeżeli takie dziewczyny dostaną szanse to ja myślę, że będzie korzystne dla wszystkich.

Pani Magdo, będzie dobrze z Krakowską siatkówką?

- Musi być! Jeżeli bym w to nie wierzyła, nie przyszłabym tutaj. Ja zawsze byłam optymistką. Zawsze patrzę pozytywnie na wszystko i wierzę, że dźwignie się krakowska siatkówka.

Źródło: tswisla.pl

Siatkówka jest całym moim życiem

21 lutego 2007

To nowe doświadczenie, które daje mi wiele frajdy. Codziennie uczę się nowych rzeczy od tak świetnego nauczyciela jakim jest bez wątpienia Ryszard Litwin - mówi o roli drugiego trenera w krakowskiej Wiśle Magdalena Śliwa.

Czy Wisła Enion Kraków jest „skazana” na awans do Ligi Siatkówki Kobiet?

- Po dotychczasowych spotkaniach można użyć takiego stwierdzenia. Ale nie zapominajmy proszę, że przed nami jeszcze długa droga do powrotu do siatkarskiej elity. Przecież play off rządzi się swoimi prawami i można szybko stracić to, co wypracowało się podczas całego sezonu - mówi Magdalena Śliwa, rozgrywająca i jednocześnie drugi trener „Białej Gwiazdy”.

Kto może wam stanąć na drodze do LSK?

- Najbardziej obawiamy się oczywiście zawodniczek z Dąbrowy Górniczej. Przecież tam właśnie przegraliśmy jedyne, jak do tej pory, spotkanie w tym sezonie. Ale trzeba również uważać na Piasta Szczecin, Skrę Bełchatów i Sokoła Chorzów.

Potwierdzi pani zdanie znawców, że LSK od I ligi dzieli przepaść?

- Nie użyłabym słowa przepaść, jednak rzeczywiście poziom sportowy jest bardzo różny. To zresztą potwierdza się od kilku lat w wynikach barażów o miejsce w elicie pomiędzy dziewiątą ekipą LSK, a drugim zespołem I ligi.

Jak czuje się pani w nowej roli asystenta trenera Ryszarda Litwina?

- Jak ryba w wodzie. To nowe doświadczenie, które daje mi wiele frajdy. Codziennie uczę się nowych rzeczy od tak świetnego nauczyciela jakim jest bez wątpienia Ryszard Litwin. Doskonale się rozumiemy i myślę, że tworzymy zgrany duet.

Wiąże pani swoją przyszłość z pracą trenerską?

- Tak. Te kilka miesięcy pracy w Krakowie dało mi przekonanie, że warto pójść w tym kierunku. Siatkówka jest całym moim życiem i chciałabym zostać, po zakończeniu czynnej kariery, blisko niej. A pracując jako trener nadal będę miała wpływ na wynik sportowy swojej drużyny.

Co pani powie o młodych polskich siatkarkach? Czy są jakieś różnice między teraźniejszością, a czasami w których rozpoczynała się pani kariera?

- Coś drgnęło. Widzę, iż młode dziewczyny bardziej profesjonalnie podchodzą do swojej kariery. Bardziej przykładają się do zajęć treningowych, więcej myślą o siatkówce, dbają o odpowiednie odżywianie. Te zmiany są widoczne.

Na jaki okres czasu związała się pani kontraktem z Wisłą?

- Podpisałam trzyletnią umowę.

A jeżeli przyjdzie oferta z Polskiego Związku Piłki Siatkowej, aby objęła pani funkcję drugiego trenera kadry narodowej?

- Spokojnie. Na razie jeszcze nie ma wybranego selekcjonera, więc nie dzielmy skóry na niedźwiedziu. Ale oczywiście gdyby taka propozycja się pojawiła, to dokładnie bym ją przemyślała.

A gra w kadrze? Chciałaby pani jeszcze założyć koszulkę z orzełkiem na piersi?

- Podobnie jak w poprzednim pytaniu; dokładnie przeanalizowałabym taką ofertę. Nigdy oficjalnie nie zakończyłam czynnej przygody z kadrą narodową.

W finale konkursu, który zadecyduje o tym kto obejmie posadę selekcjonera polskich siatkarek, znalazło się trzech kandydatów. Wybrano najlepszych?

- Moim zdaniem tak. Można się spierać co do jednego, czy dwóch nazwisk, ale przyjęto ogólnie słuszną tendencję.

Największe szanse ma podobno Marco Bonitta.

- Nie wiem. Nie chcę się wypowiadać na ten temat, aby ktoś mi potem nie zarzucił, że wpływam na decyzję działaczy. Powiem tak, znam dobrze Alessandro Chiappiniego, bo swego czasu występowałam w zespole, w którym pracował jako asystent. Wiele słyszałam, z racji wieloletnich występów we Włoszech, oczywiście o zaletach Bonitty. Myślę, że obaj mają szansę wiele zrobić dla polskiej siatkówki.

Rozmawiał: Marek Bobakowski

Źródło: tswisla.pl

Magdalena Śliwa: Apetyt rośnie w miarę jedzenia

6. września 2007

Magdalena Śliwa jest z pewnością nie tylko jedną z najbardziej pracowitych zawodniczek w Krakowie, ale i w całej Polsce. Siatkarka i II trener - zarówno Wisły, jak i reprezentacji Polski - dzieli się z nami swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi występów kadry na World Grand Prix, ocenia szanse Polski w walce z najlepszymi drużynami Europy oraz zapowiada, że wkrótce doczekamy się owoców ciężkiej pracy krakowskich zawodniczek.

Przed Panią kolejny trudny sezon. Praca z reprezentacją kraju i z Wisłą, a do tego w obu przypadkach w roli zawodniczki i II trenera. Jak radzi sobie Pani z taką ilością obowiązków?

- Na razie sobie radzę. Z wielką przyjemnością przyjechałam do Krakowa - po pierwsze potrenować, bo jest mi to potrzebne, a po drugie zobaczyć w jakiej formie są dziewczyny po tym okresie przygotowawczym i pomóc nowemu trenerowi, gdyż znam większość zawodniczek. Zastanawiamy się wspólnie, co jeszcze poprawić i nad czym warto popracować przed sezonem.

Czy przy takiej ilości wyzwań można mówić o sportowych priorytetach?

- Na pewno jest ciężko, bo nie mogę przez cały czas być z Wisłą. Teraz wykorzystałam tydzień wolnego w reprezentacji, ale postaram się to nadrobić po powrocie z kadry.

Jak oceni Pani występ reprezentacji Polski na World Grand Prix? VI miejsce to zwycięstwo czy porażka?

- Apetyt rośnie w miarę jedzenia i myślę, że wszyscy oczekiwali naszej lepszej postawy w rozgrywkach finałowych, a nie tylko jednego zwycięstwa nad reprezentacją Włoch. To niezwykle trudny turniej, bo utrzymanie wysokiej formy przez miesiąc jest dużym wyczynem. Wystarczy popatrzeć na drużynę Brazylii, która wszystko w grupie wygrywała, a w finale znalazła się zaledwie na V miejscu. Holenderki, które weszły do rozgrywek finałowych w ostatniej chwili okazały się czarnym koniem i wygrały ze wszystkimi. Chiny, gdyby nie występowały w roli gospodarza, nie zagrałyby w ogóle w finale, a zajęły II lokatę. Myślę, że nasz zespół zagrał dobrze we wszystkich turniejach - nawet w Rzeszowie, gdzie przegrałyśmy te mecze, ale gra mogła się podobać i to był już znak, że w drużynie dobrze się dzieje. Następne turnieje wygrałyśmy i dziewczyny naprawdę pokazały dobrą grę, a finał troszeczkę nas uśpił - zrobiłyśmy swoje, po raz pierwszy w historii Grand Prix dotarłyśmy do tej fazy. I tak był niedosyt po spotkaniu z Brazylią, która przeciwko nam wcale bardzo dobrze nie grała. Po prostu my zagrałyśmy słabo i na pewno dziewczyny pluły sobie w brodę, że pierwszy mecz, akurat z Brazylią, zakończył się porażką.

W przyszłorocznej edycji rozgrywek World Grand Prix Polska zagra bez eliminacji. Powinno być łatwiej...

- Na pewno, bo konfrontacje z takimi zespołami uczą i pokazują, że jesteśmy w stanie rywalizować z każdym - nie tylko w Europie, ale i na świecie.

Rozpoczyna się zgrupowanie kadry w Szczyrku przed Mistrzostwami Europy. Na co stać nasz zespół w tym turnieju?

- Stać nas na wiele, ale będzie niezwykle trudno, bo są Rosjanki - mistrzynie świata, które tworzą bardzo silny zespól. Holenderki, które w miarę upływu czasu grają coraz lepiej. Będą Włoszki, Serbki, które w Mistrzostwach Świata ostatnio pokazały, że zaczynają dobrze grać, a pozostałe drużyny też nie są wcale dużo słabsze, więc myślę, że te Mistrzostwa Europy będą wielką niespodzianką, pod kątem poziomu gry i odpowiedniego przygotowania zespołów do turnieju.

A co z Wisłą? Zbliża się kolejny sezon. Udało się już znaleźć nić porozumienia z trenerem Mazurkiem?

- Wszystko układa się bardzo dobrze i teraz czekamy na owoce tej pracy, którą dziewczyny wykonały. Sezon znowu będzie niezwykle trudny, po raz kolejny będą play-offy, a koniec ligi da nam odpowiedź na pytanie, czy wejdziemy do Ligi Siatkówki Kobiet, bo to jest dla nas najważniejsze.

Zeszły sezon można uznać za przetarcie w walce o LSK. Teraz nadchodzi już chyba moment, kiedy marzenia o awansie stają się realne.

- Ubiegłe rozgrywki dla wielu dziewczyn były nowym doświadczeniem - grą o większą stawkę, bo do tej pory walczyły tylko o spokojny byt w lidze. W rozgrywkach play-off trochę zjadły nas nerwy, ale teraz wiemy już jak to smakuje i na pewno w tym roku wyciągniemy wnioski.

Źródło: wislakrakow.com
(Damian Juszczyk)

“Z każdym dniem odkrywamy coś nowego”

Data publikacji: 24 października 2019

Zachęcamy do lektury rozmowy z Magdaleną Śliwą- trener siatkarek Wisły.

To był trudny początek sezonu dla młodego zespołu, jaki Pani prowadzi. Dwie porażki na starcie, z pewnością wpłynęły na morale drużyny. Jak udało się wówczas Pani zmotywować swoje podopieczne?

Ja przede wszystkim chwalę dziewczyny za wszystko co robią. Na pewno nie można im zarzucić tego, że one nie chcą, bo one chcą bardzo. Są bardzo aktywne na treningach. W zespole mamy teraz sporo studentek, którą nie zawsze są dyspozycyjne, zdarzają się także problemy z dostępnością hali. Jednak kiedy wszyscy pojawiają się na zajęciach pracujemy bardzo dobrze. Wiem, że to będzie wszystko procentować, bo widać postęp w tym co robimy, a drużyna zaczyna się wzmacniać. W pierwszym spotkaniu także nie grałyśmy w najsilniejszym składzie, bo nie było Kasi Boroń, która z powodu kontuzji zagrała po raz pierwszy dopiero w Lublinie, a także Pauliny Stojek i Magdy Żochowskiej, które są najbardziej doświadczonymi zawodniczkami. Tłumaczę moim zawodniczkom, że liga jest tak wyrównana, że zawsze można wygrać, liczy się każdy punkt, każdy set. Najważniejsze, żeby grać swoje w każdej akcji i przede wszystkim dobrze się bawić, bo po to też wychodzą na parkiet.

Przed wyjazdem na mecz w Lublinie drużyna nie wygrała jeszcze seta, a w spotkaniu z wiceliderem wygrywacie 3-1. Co zmieniło się w zespole in plus?

Jechałam na ten mecz pełna obaw. Nie jest łatwo wysiąść po sześciogodzinnej podróży z autokaru, wyjść na boisko i zagrać z silniejszym przeciwnikiem. Dziewczyny podeszły z głową do tego spotkania, zaczęły bardzo dobrze mecz, świetnie grały w obronie, zafunkcjonował także super blok. Podwójna zmiana, którą zrobiliśmy w trakcie meczu także zdała egzamin. Dziewczyny bardzo dobrze się uzupełniały, po tym meczu nie mam do nich żadnych uwag. Życzyłabym sobie, aby z taką werwą i zaangażowaniem grały tak w każdym spotkaniu.

Wyniki budują atmosferę, atmosfera buduje wyniki. Czy mecz w Lublinie był przełomowy dla Pani drużyny?

Na pewno dał dziewczynom sygnał, że nieważne, kto jest po drugiej stronie, one potrafią zagrać z każdym przeciwnikiem i podnieść rzuconą rękawicę. Ta liga naprawdę będzie ciekawa, bo sporo już było niespodzianek. Najważniejsze jest to, abyśmy my grały dobrze.

Jutro Wisła zagra z zespołem PLKS Pszczyna. Czy po lubelskim zwycięstwie jest to dla Pani mecz szczególny, czy po prostu traktuje Pani piątkowy pojedynek jako kolejny ligowy mecz, w którym trzeba zdobyć punkty?

Ja przede wszystkim patrzę na to co my gramy. Nawet jeżeli jakaś akcja jest nieudana, ale dziewczyny zrobiły to nad czym my pracujemy jestem zadowolona, bo wiem, że to będzie procentować. Zawodniczki coraz lepiej się rozumieją, co mnie ogromnie cieszy. My po prostu musimy grać swoje.

Kiedy rozmawialiśmy w maju, podczas prowadzonego przez Panią seminarium, powiedziała Pani, że marzy się Pani z powrotem wielka siatkówka na Wiśle…

Opowiem może ciekawostkę. Przed tym sezonem dostałam ofertę pracy od jednego z klubów Ligi Siatkówki Kobiet. Zrezygnowałam jednak z pracy w ekstraklasie, bo pragnę odbudować siatkówkę w Krakowie. Wiem, że to długa i ciężka droga, trzeba też mieć trochę szczęścia, bo wszystko wiąże się z funduszami i sponsorami. Musimy teraz zrobić pierwszy krok, pokazać się, dać sygnał, że ludziom zależy na siatkówce przy Reymonta. Jestem wychowanką Wisły, spędziłam tu mnóstwo czasu, tu bije moje serce. Na początku tego roku rozmawiałam z trenerem Kędryną, czy nie warto spróbować tego odbudować. Podjęłam te wyzwanie. Chciałabym, aby było o nas trochę głośniej, aby ludzie dobrej woli nam pomogli i żeby siatkówka na Wiśle była na najwyższym poziomie.

Są już jakieś sygnały od osób chcących wspierać sekcję?

Póki co próbuje uaktywnić moje znajomości. Jeden sponsor zafundował nam sprzęt. Będziemy szukać dalej, bo na naszą ligę nie trzeba wielkiego budżetu, jednak pieniądze są tej drużynie potrzebne.

Jako zawodniczka osiągnęła Pani ogromne sukcesy. Jak dzisiaj przekłada się to na Pani pracę z zespołem?

Bardzo dobrze współpracuje mi się z zespołem. Dziewczyny są otwarte na wszelkie nowinki, które wprowadzamy. Uczą się nowej siatkówki, bo do tej pory też nie zdawały sobie sprawę z pewnych rzeczy, grając na niższym poziomie. Z każdym dniem odkrywamy coś nowego. Cieszy mnie to, że mogę im przekazać te wszystkie historie i anegdoty z mojego siatkarskiego życia, a także dzielić się doświadczeniem zdobytym w pracy z wieloma trenerami. Od każdego z nich nauczyłam się czegoś ciekawego, połączyłam to i chcę przekazać dziewczynom.

Ostatnie słowo należy do Pani.

Zachęcam wszystkich fanów do wsparcia zespołu na hali. Jest nam to bardzo potrzebne. Kobieca siatkówka to bardzo ciekawa dyscyplina. Oprócz tego grają u nas bardzo ładne dziewczyny (uśmiech). Z wsparciem kibiców gra się znacznie lepiej!

Źródło: http://www.tswisla.pl

Galeria

Inne