Marek Zieńczuk

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 106: Linia 106:
| sezon21 = 2012/13
| sezon21 = 2012/13
| klub21 = [[Ruch Chorzów]]
| klub21 = [[Ruch Chorzów]]
-
| mecze21 =
+
| mecze21 = 24
-
| bramki21 =
+
| bramki21 = 3
| sezon22 =
| sezon22 =
| klub22 =
| klub22 =
Linia 2 266: Linia 2 266:
|-
|-
|rowspan="1" valign="center"|Lechia Gdańsk
|rowspan="1" valign="center"|Lechia Gdańsk
-
|2010–2011 (j)
+
|2010-2011 (j)
|Ekstraklasa
|Ekstraklasa
|3||0||0||0||colspan="2"|–||3||0
|3||0||0||0||colspan="2"|–||3||0
|-
|-
-
|rowspan="2" valign="center"|Ruch Chorzów
+
|rowspan="3" valign="center"|Ruch Chorzów
-
|2010–2011 (w)
+
|2010-2011 (w)
|Ekstraklasa
|Ekstraklasa
|14||1||0||0||colspan="2"|–||14||1
|14||1||0||0||colspan="2"|–||14||1
|-
|-
-
|2011–2012
+
|2011-2012
|Ekstraklasa
|Ekstraklasa
|26||6||4||1||colspan="2"|–||30||7
|26||6||4||1||colspan="2"|–||30||7
 +
|-
 +
|2012-2013
 +
|Ekstraklasa
 +
|24||3||3||0||4||0||31||3
|-
|-
!colspan="1"|Suma
!colspan="1"|Suma
Linia 2 289: Linia 2 293:
|-
|-
!colspan="1"|Suma
!colspan="1"|Suma
-
!colspan="2"| Ruch Chorzów !! 40 !! 7 !! 4 !! 1 !!colspan="2"|–!! 44 !! 8
+
!colspan="2"| Ruch Chorzów !! 64 !! 10 !! 7 !! 1 !! 4 !! 0 !! 75 !! 11
|}
|}
Linia 2 317: Linia 2 321:
'''Co słychać u... MARKA ZIEŃCZUKA'''
'''Co słychać u... MARKA ZIEŃCZUKA'''
-
Dodano: 2011-12-15 15:40:28 (aktualizacja: 2012-05-23 16:00:15)
+
2011-12-15
-
 
+
-
(MARCIN) / WislaLive.pl
+
W ekipie Białej Gwiazdy rozegrał 132 mecze ligowe, strzelając w nich 34 gole. Trzykrotnie dla jej barw wywalczył Mistrzostwo Polski. Gdy Wisła grała z Cracovią, pod meczowy trykot zakładał koszulkę „Wierność”. Gdy zagrała z Arką, wyłożył niemałą kwotę na oprawę meczową, ubarwiającą piłkarskie widowisko. Teraz gra w Ruchu Chorzów, lecz w przyszłości jest gotów ponownie związać się z R22.
W ekipie Białej Gwiazdy rozegrał 132 mecze ligowe, strzelając w nich 34 gole. Trzykrotnie dla jej barw wywalczył Mistrzostwo Polski. Gdy Wisła grała z Cracovią, pod meczowy trykot zakładał koszulkę „Wierność”. Gdy zagrała z Arką, wyłożył niemałą kwotę na oprawę meczową, ubarwiającą piłkarskie widowisko. Teraz gra w Ruchu Chorzów, lecz w przyszłości jest gotów ponownie związać się z R22.

Wersja z dnia 14:42, 5 cze 2013

Marek Zieńczuk
Informacje o zawodniku
kraj Polska
pseudonim Zieniu
urodzony 28.09.1978, Gdańsk
wzost/waga 182 cm / 75 kg
pozycja pomocnik
sukcesy Mistrz Polski: 2005, 2008, 2009
Wicemistrz Polski: 2006, 2012
Puchar Polski: 2000
Reprezentacja
Lata Drużyna Mecze Gole
1993 Polska U-15 2 0
1995 Polska U-16 1 0
1995–1996 Polska U-17 8 2
2002–2008 Polska A 9 0
Drużyny juniorskie
Lata Drużyna
Lechia Gdańsk
Polonia Gdańsk
Lechia Gdańsk
Kariera klubowa
Sezon Drużyna Mecze Gole
1996/97 Lechia Gdańsk 30 2
1997/98 Lechia Gdańsk 34 9
1998/99 Lechia/Polonia Gdańsk 21 3
1999/00 (j) Lechia/Polonia Gdańsk 23 5
1999/00 (w) Amica Wronki 14 0
2000/01 Amica Wronki 26 1
2001/02 Amica Wronki 28 6
2002/03 Amica Wronki 28 8
2003/04 Amica Wronki 26 8
2004/05 Wisła Kraków 24 (39) 8 (12)
2005/06 Wisła Kraków 27 (33) 8 (8)
2006/07 Wisła Kraków 23 (40) 0 (2)
2007/08 Wisła Kraków 28 (34) 16 (17)
2008/09 Wisła Kraków 30 (43) 2 (5)
2009/10 Skoda Xánthi 13 2
2010/11 (j) Lechia Gdańsk 3 0
2010/11 (w) Ruch Chorzów 14 1
2011/12 Ruch Chorzów 26 6
2012/13 Ruch Chorzów 24 3
W rubryce Mecze/Gole najpierw podana jest statystyka z meczów ligowych, a w nawiasie ze wszystkich meczów oficjalnych.

Marek Zieńczuk (ur. 24 września 1978 roku w Gdańsku) – piłkarz grający na pozycji pomocnika, zawodnik Wisły Kraków w latach 2004–2009.

Spis treści

Biografia

Zieńczuk jest wychowankiem Lechii Gdańsk, gdzie trenował przez kilka lat. Następnie miał krótki rozbrat z piłką, po czym został zawodnikiem gdańskiej Polonii, gdzie jako trampkarz zdobywał piłkarskie doświadczenia pod okiem trenera Budziwojskiego. - Pamiętam jak tata mówił mi, że widział na boisku w lesie na Morenie ekstra chłopaka ze smykałką do gry, który dobrze operuje lewą nogą. I od razu zabrał go na treningi do klubu. Pamiętam mecz na boisku przy hali Olivia, gdy Marek w pojedynkę pokonał trampkarzy Lechii strzelając gola dla Polonii - opowiada syn trenera, Paweł Budziwojski.

Utalentowany nastolatek przeszedł wkrótce ponownie do Lechii Gdańsk i w 1995 roku z juniorami tego zespołu wywalczył Mistrzostwo Polski, swoje pierwsze trofeum. Czas pod skrzydłami trenera Józefa Gładysza wspomina z sentymentem: - Jest to trener, któremu zawdzięczam najwięcej i to właśnie on nauczył mnie grać w piłkę. On był dla nas nie tylko wspaniałym szkoleniowcem, ale również ojcem, który nam pomagał. Także o panu Gładyszu mogę mówić tylko dobrze.

Trener Gładysz również nie zapomniał o Marku, który w jego opinii może być wzorem do naśladowania przez młodych zawodników: - Marek Zieńczuk udowodnił, że ciężką pracą i uporem połączonym z talentem można osiągnąć bardzo wiele. Wykazał on bardzo dużą mądrość życiową i jego talent rozwinął się bardzo prawidłowo.

W barwach "dorosłej" Lechii Marek zadebiutował w polskiej lidze. - Pierwszy mecz w piłce seniorskiej rozegrałem bodajże na boiskach III-ligowych. Było to w październiku 1995, w Inowrocławiu, gdzie przegraliśmy 1:3. Udało mi się jednak zdobyć w debiucie bramkę, z czego byłem bardzo zadowolony mimo porażki. Jak na debiut, chyba wypadłem całkiem nieźle - wspomina po latach. Dla Biało - Zielonych grał do końca rundy jesiennej sezonu 1999/2000.

Zimą 2000 roku Zieńczuk podpisał kontrakt z Amicą Wronki. 4 marca 2000 roku w wyjazdowym meczu z Górnikiem Zabrze zadebiutował w swojej nowej drużynie i jednocześnie w ekstraklasie. Pierwszego gola dla drużyny z Wronek strzelił 9 czerwca 2000 roku w meczu finałowym Pucharu Polski, w którym Amica rozgromiła 3:0 bardzo silną kadrowo Wisłę Kraków. Oznaczało to, że Marek w swoim pierwszym roku w najwyższej klasie rozgrywkowej został zdobywcą krajowego pucharu.

Zieńczuk spędził w Amice cztery i pół roku, zagrał w 122 meczach ligowych, strzelił 23 bramki. Z czasem rozwinął się jako wyróżniający się lewoskrzydłowy i czołowy asystent w lidze.

Jako gracz Amiki uczestniczył w "słynnym" incydencie z udziałem Kalu Uche. W meczu Wisła – Amica 26. kwietnia 2003 roku (1:1) - Nigeryjczyk napluł Markowi Zieńczukowi w twarz. Po meczu Zieńczuk opowiadał: „Stanęliśmy naprzeciwko siebie, mierząc się wzrokiem, bez przepychania, po czym plunął mi w twarz z odległości pół metra i odszedł. Z moich ust nie padło nic takiego, by mógł się na mnie zdenerwować w ten sposób.” Inną wersję zdarzeń przestawił Uche: „Nazwał mnie "bambo", "son of the bitch", czyli kur..a. Nie za dobrze mówię po polsku, więc nie pamiętam dokładnie drugiej części, ale to było coś w tym stylu. To, co on zrobił to po prostu rasizm. Nie jesteśmy przecież wrogami, przecież ja mogę grać jutro w Amice lub on w Wiśle i będziemy kolegami." Słowa Nigeryjczyka (surowo wówczas ukaranego) okazały się prorocze - w grudniu 2003 roku Marek przyjechał do Krakowa na testy medyczne. - Transfer do Wisły byłby dla mnie awansem sportowym i dużym wyróżnieniem - mówił wówczas. Henryk Kasperczak przyznał natomiast, że chciał ściągnąć Zieńczuka już rok wcześniej, gdy zanosiło się na odejście Kamila Kosowskiego do Osasuny Pampeluna.

12 grudnia 2003 roku oficjalna strona Wisły poinformowała o ustaleniu warunków kontraktu z Markiem Zieńczukiem. Aby transfer doszedł do skutku konieczne było dogadanie się władz zainteresowanych klubów. W tak zwanym międzyczasie do gry o Marka włączył się Olympiakos.

- O zainteresowaniu Greków wiem od mojego menedżera. Jednak do poważnych rozmów nie doszło, nie wiem nawet, czy Grecy zgłosili się do Amiki. Pojawiła się konkretna oferta z Krakowa, a z tego co wiem, Amica nie wystawiała mnie na listę transferową. Zatem Wisła mnie chciała, trenerowi Henrykowi Kasperczakowi zależało na tym, żeby mnie sprowadzić. Nie chciałem dłużej czekać. Teraz jestem bliżej przejścia do Wisły, ustaliłem tam warunki kontraktu, dałem słowo. Jestem człowiekiem honorowym, nie mogę się wycofać. Liczę na to, że negocjacje między Amicą i Wisłą zakończą się jeszcze w tym tygodniu. Chciałbym wiedzieć, w którym klubie będę grał w przyszłym roku - opowiadał Zieńczuk gazecie.pl 15 grudnia. Dwa dni później Amica i Wisła zerwały rozmowy, Zieńczuk pozostał we Wronkach.

Po zakończeniu rundy wiosennej sezonu 2003/2004 roku negocjacje wznowiono i 3 czerwca 2004 roku Marek został oficjalnie zawodnikiem Wisły. - Jest to dla mnie duży krok do przodu - powiedział po złożeniu podpisu pod pięcioletnim kontraktem. - Cieszę się bardzo, że w końcu wszystkie strony się dogadały i transfer został sfinalizowany. Miało się to stać już w grudniu, no ale niestety się nie udało. Ale jak widać - co się odwlecze to nie uciecze. Z Wisłą chcę walczyć o najwyższe cele.

W barwach Białej Gwiazdy zadebiutował ... w stolicy Gruzji, gdzie Wisła pokonała 8:2 WIT Georgia Tbilisi w meczu II rundy eliminacyjnej Ligi Mistrzów. Trzy dni później zadebiutował w ligowym meczu Wisły, która w Krakowie pokonała Górnika Łęczna 5:1. Swoje pierwsze bramki dla Wisły zdobył 25 września 2004 roku, dwukrotnie pokonując na wyjeździe bramkarza Zagłębia Lubin (mecz zakończył się zwycięstwem Wisły 7:1).

Wisła brylowała w lidze, nie dając szans krajowym rywalom, jednocześnie doznając upokarzającej porażki ze słabiutkim Dinamo Tbilisi w Pucharze UEFA, i tym samym nie kwalifikując się do fazy grupowej tych rozgrywek. W klubie "leciały głowy" winnych, a na zawodników spadła zasłużona fala krytyki. Marka, jako nowego, oszczędzono, choć i tak zarzucano brak charakteru, determinacji i "miękkość" - za którą dostało mu się już po wcześniejszych przegranych meczach z Realem. Niezbyt udane występy Marka w pucharach nie powstrzymały jednak kibiców Wisły przed wybraniem go Odkryciem Jesieni oraz Odkryciem Roku 2004. "Zieniu" znalazł się również w Jedenastce Jesieni "Przeglądu Sportowego" wraz z siedmioma innymi wiślakami.

Autograf Zieńczuka
Autograf Zieńczuka

Wisła została Mistrzem Polski i sezon 2005/2006 znów rozpoczął się emocjami pucharowymi. Pod wodzą Jerzego Engela Biała Gwiazda zacięcie walczyła z greckim PAO, ostatecznie odpadając z rywalizacji po dramatycznym meczu w Atenach. Zieńczuk został okrzyknięty jednym z antybohaterów, rażąco nieskutecznym pod bramką rywala. Załamany, tak mówił po meczu: "Sam miałem pięć szans na zdobycie gola. Nie wiem dlaczego się nie udało. Może za bardzo chciałem, w dwóch przypadkach zamiast strzelać, powinienem podawać do kolegów. Nie wiem, jak znajdziemy motywację przed następnymi meczami. Trudno mi to sobie teraz wyobrazić."

15 września 2005 roku Wisła doznała kolejnej wstydliwej pucharowej porażki, tym razem w meczu z balansującą na krawędzi degradacji portugalską Vitorią Guimaraes (3:0). Marek zagrał, choć właściwie nie powinien, bowiem zmagał się z chorobą. Mecz nie należał do udanych w jego wykonaniu, a w mediach pojawiły się głosy o blokadzie psychicznej, której Zieńczuk nie potrafi przełamać w meczach o dużą stawkę. - Częstotliwość rozgrywania meczów ligowych i meczów pucharowych jest nieco inna i to trochę zaciemnia obraz. Tak czy inaczej, w Wiśle w meczach pucharowych bramki jeszcze nie zdobyłem. Może uda się już w czwartek, bo z tego co pamiętam, w Amice w europejskich pucharach parę bramek strzeliłem. Nie uważam, żebym miał jakąś barierę psychiczną. Myślę, że to jednak brak szczęścia, bo do sytuacji dochodzę, a jedynie nie potrafię ich wykorzystać. Kiedyś musi się to w końcu zmienić - opowiadał nam przed meczem rewanżowym z Portugalczykami. Niestety, znów się nie udało. Tym bardziej przykre to było dla zawodnika, że z ośmiu ligowych bramek strzelonych w sezonie 2005/2006 aż pięć zdobył tuż przed i po meczu z Vitorią...

W kolejnym sezonie, dla odmiany, Marek nie zdobył w lidze ani jednej bramki, a dwa trafienia w roku zaliczył w meczach pucharowych - bardzo ważny gol w wyjazdowym meczu z Mattersburgiem 9 sierpnia 2006 roku oraz w meczu Pucharu Ekstraklasy z Zagłębiem 25 lutego 2007 roku.

Po kompletnie nieudanym sezonie przyszedł kolejny, 2007/2008, w który wiślacy wkraczali z nowym trenerem i nowymi nadziejami. Maciej Skorża odmienił sfrustrowaną drużynę, prowadząc ją drogą zwycięstw do kolejnego mistrzostwa. Marek Zieńczuk był najlepszym przykładem metamorfozy, jaką przeszli zawodnicy. Grał z polotem, w efekcie zdobywając 16 bramek w 27 meczach. "Zieniu" nie poznawał sam siebie, kibice i dziennikarze przecierali ze zdumienia oczy.... Dla nikogo nie było więc zaskoczeniem, że niemal po każdym weekendzie 'Zieniu" trafiał do Jedenastki Kolejki,w plebiscycie "Piłki Nożnej" w roku 2007 to właśnie on otrzymał nagrodę "Ligowca Roku", potem odebrał nagrodę "Sportu" dla najlepszego piłkarza sezonu 2007/2008, stając się nowym idolem dziennikarzy. Kibice Wisły zapamiętają Marka z tamtego sezonu nie tylko za gole strzelane Cracovii czy Legii (zwycięska bramka), ale też za szczególne deklarowanie przywiązania do barw, za gesty, które chwytały za serce.

Nagłe sukcesy nie zmieniły Marka, który pozostał bardzo skromnym człowiekiem, pamiętającym smak niepowodzeń. - Miałem już w Wiśle taki okres, gdy nie mogłem trafić do siatki rywala przez 400 dni. Chcę strzelać gole, ale nie nastawiam się tylko na nie - mówił.

Niecodzienna skuteczność pomocnika Wisły przywołała wówczas wspomnienie starego zakładu, z czasów gry Marka we Wronkach.

- Założyłem się o 5-litrową butelkę whisky, ten zakład był aktualny, gdy grałem w Amice Wronki. Założyłem się z trenerem Andrzejem Czyżniewskim. Co sezon strzelałem po 8 bramek i ciągle przegrywałem. Chciałbym w końcu przełamać tą barierę dziesięciu goli w sezonie. Nie nastawiam się na to, bo już miałem taką sytuację, gdy na dwie kolejki do końca miałem osiem bramek. Podchodzę do tego z dużym dystansem.

Sezon 2007/2008 zakończył się mistrzowską fetą i w konsekwencji kolejnymi emocjami w eliminacjach Ligi Mistrzów i Pucharze UEFA. Nie było już jednak tak dobrze, po bardzo udanym okresie cała drużyna obniżyła nieco loty. Dotyczyło to również Marka, który już pierwszy mecz sezonu, z Beitarem w Jerozolimie, rozpoczął pechowo, bo od czerwonej kartki w 87. minucie (za dwie żółte).

Cały rok "Zieniu" zmagał się z własną niemocą, starał się, ale nagle zatracił skuteczność, zdobywając zaledwie dwa gole w lidze, w 30 spotkaniach. Coraz częściej zajmował miejsce na ławce rezerwowych mistrza Polski, wreszcie znalazł się na "czarnej liście wypalonych", którzy powinni rozstać się z "Białą Gwiazdą". Jednocześnie nie ustawały dywagacje na temat dalszych losów Marka, którego kontrakt upływał w czerwcu. Mówiło się między innymi o klubach tureckich, greckiej Larisie, rozmowach z Cypryjczykami. Kibice w internetowych ankietach liczyli na przedłużenie kontraktu z Zieniem, klub milczał.

16 kwietnia 2009 roku na oficjalnej stronie Skody Xanthi pojawiła się informacja, że Marek Zieńczuk od sezonu 2009/2010 będzie zawodnikiem greckiego klubu.

Marek pożegnał się kibicami meczem w Krakowie, w którym Wisła pokonała Śląsk 2:0. Jedną z bramek zdobył Marek Zieńczuk, przy drugiej asystował, w pięknym stylu pieczętując swój udany pobyt pod Wawelem. Gdy opuszczał boisko w 83. minucie, kibice pożegnali go owacją na stojąco.

"Zieniu" po końcowym gwizdku nie krył łez. - Nie zapomnę tego do końca życia, wielki szacunek dla kibiców i ludzi pracujących w Wiśle. Nie mogłem sobie wyobrazić takiego pożegnania, a co dopiero to przeżyć. Dostałem od prezydenta Majchrowskiego symboliczne klucze do miasta, nie wiem czy na to zasłużyłem, bo niewielu ludzi mogło dostąpić takiego zaszczytu - mówił nam po zakończeniu spotkania. Zapytany, czego może żałować żegnając się z Wisłą, odpowiedział: - Chyba jedynie tego, że tak późno trafiłem do tego klubu.

Biorąc pod uwagę wszystkie typy oficjalnych rozgrywek, Marek Zieńczuk reprezentował barwy Wisły 189 razy, w tym 132 razy w ekstraklasie, strzelił 44 bramki, w tym 34 w ekstraklasie.

19 lipca 2009 roku Marek Zieńczuk zaliczył swój pierwszy występ w AO Skoda Xanthi. W meczu kontrolnym z beniaminkiem greckiej B Ethniki, Doxa Drama Zieńczuk przebywał na placu gry przez całą drugą połowę po tym jak zastąpił Brazylijczyka, Marcelinho. W rundzie jesiennej wystąpił w pięciu spotkaniach ligi greckiej, zdobył jednego gola. Na wiosnę dołożył kolejnych osiem występów i jedną bramkę. Częstsze występy uniemożliwiła mu poważna kontuzja kolana.

30 sierpnia 2010 roku grecki klub poinformował o rozwiązaniu za porozumieniem stron umowy z piłkarzem. Dzień później Zieńczuk podpisał roczną umowę z Lechią Gdańsk.

Marek Zieńczuk wystąpił w dziewięciu meczach Reprezentacji Polski (sześciokrotnie jako zawodnik Wisły): w siedmiu meczach towarzyskich i w dwóch spotkaniach eliminacyjnych do Mistrzostw Świata 2006. Zadebiutował jako piłkarz Amiki 16 października 2002 w towarzyskim spotkaniu z Nową Zelandią (pierwsza połowa).

Źródła: własne, lechia.gda.pl, gazeta.pl, rp.pl, Dziennik Polski.

wislakrakow.com (dorotja)

Historia występów w barwach Wisły Kraków

Podział na sezony:

Sezon Rozgrywki M 0-90 grafika:Zk.jpg grafika:Cz.jpg
2004/2005 Ekstraklasa 24 16 7 1 8 4  
2004/2005 Puchar Polski 10 5 4 1 4 1  
2004/2005 Liga Mistrzów 3 2 1     1  
2004/2005 Puchar UEFA 2   2        
2005/2006 Ekstraklasa 27 16 9 2 8 6  
2005/2006 Puchar UEFA 2 1 1        
2005/2006 Puchar Polski 2 2          
2005/2006 Liga Mistrzów 2 1 1        
2006/2007 Ekstraklasa 23 14 9     3  
2006/2007 Puchar UEFA 8 3 5   1 1  
2006/2007 Puchar Ligi 8 5 3   1    
2006/2007 Puchar Polski 1 1          
2007/2008 Ekstraklasa 28 22 6   16 5  
2007/2008 Puchar Polski 5 4 1   1 1  
2007/2008 Puchar Ligi 1   1        
2008/2009 Ekstraklasa 30 11 11 8 2 4  
2008/2009 Puchar Ligi 4 2 1 1 2    
2008/2009 Puchar Polski 4 2   2 1    
2008/2009 Liga Mistrzów 3 1 1 1   1 1
2008/2009 Puchar UEFA 2 1   1      
Razem Ekstraklasa (I) 132 79 42 11 34 22  
Puchar Polski (PP) 22 14 5 3 6 2  
Puchar UEFA (PU) 14 5 8 1 1 1  
Puchar Ligi (PL) 13 7 5 1 3    
Liga Mistrzów (LM) 8 4 3 1   2 1
RAZEM 189 109 63 17 44 27 1

Statystyki

Klub Sezon Liga Liga Puchary krajowe Puchary europejskie Suma
Mecze Bramki Mecze Bramki Mecze Bramki Mecze Bramki
Lechia Gdańsk 1996-1997 II Liga 30210312
1997-1998 III Liga 34910359
1998-1999 II Liga 21321234
1999-2000 (j) II Liga 23520255
Amica Wronki 1999-2000 (w) Ekstraklasa 14071211
2000-2001 Ekstraklasa 2615162374
2001-2002 Ekstraklasa 286102388
2002-2003 Ekstraklasa 2882061369
2003-2004 Ekstraklasa 26830298
Wisła Kraków 2004-2005 Ekstraklasa 248104503912
2005-2006 Ekstraklasa 2782040338
2006-2007 Ekstraklasa 2309181402
2007-2008 Ekstraklasa 2816613417
2008-2009 Ekstraklasa 3028350435
Skoda Xanthi 2009-2010 Superleague 13210142
Lechia Gdańsk 2010-2011 (j) Ekstraklasa 300030
Ruch Chorzów 2010-2011 (w) Ekstraklasa 14100141
2011-2012 Ekstraklasa 26641307
2012-2013 Ekstraklasa 2433040313
Suma Lechia Gdańsk 111 19 6 1 117 20
Suma Amica Wronki 122 23 27 4 12 3 161 30
Suma Wisła Kraków 132 34 35 9 22 1 189 44
Suma Ruch Chorzów 64 10 7 1 4 0 75 11

Mecze w Reprezentacji Polski

Stan na 08.10.2008. Marek Zieńczuk wystąpił w 9 spotkaniach Reprezentacji Polski: w 7 meczach towarzyskich i w dwóch spotkaniach eliminacyjnych do Mistrzostw Świata 2006. W 6 ostatnich spotkaniach (począwszy od meczu z Irlandią Północną) był Wiślakiem. 5 razy wychodził na boisko w pierwszym składzie, w tym 3 razy był zmieniany w trakcie gry, 4 razy wchodził na murawę z ławki. Nie zdobył gola, nie zobaczył też żółtej kartki. Kilka razy (np. w meczu ze Szwecją 2004-06-05) był tylko rezerwowym.

  • 2002-10-16 Polska-Nowa Zelandia 2:0 (do 46 minuty), mecz towarzyski, jako piłkarz Amiki Wronki
  • 2004-02-18 Polska-Słowenia 2:0 (od 68 minuty), mecz towarzyski, jako piłkarz Amiki Wronki
  • 2004-02-21 Polska-Wyspy Owcze 6:0, mecz towarzyski, jako piłkarz Amiki Wronki
  • 2004-09-04 Irlandia Północna-Polska 0:3, el. MŚ 2006
  • 2005-05-29 Polska-Albania 1:0 (od 75 minuty), mecz towarzyski
  • 2005-06-04 Azerbejdżan-Polska 0:3 (od 85 minuty), el. MŚ 2006
  • 2007-10-17 Polska-Węgry 0:1 (od 46 minuty), mecz towarzyski
  • 2008-02-02 Polska-Finlandia 1:0 (do 80 minuty), mecz towarzyski
  • 2008-02-27 Polska-Estonia 2:0 (do 64 minuty), mecz towarzyski

Pogrubiono występy Zieńczuka jako Wiślaka.

Kącik poetycki

Niemożliwa to sztuka


Ograć Marka Zieńczuka

— Dariusz Zastawny, Stuletnia nasza historia, czyli Wisła Kraków, Biała Gwiazda w słów orszaku i obrazkach


Wywiad

Co słychać u... MARKA ZIEŃCZUKA

2011-12-15

W ekipie Białej Gwiazdy rozegrał 132 mecze ligowe, strzelając w nich 34 gole. Trzykrotnie dla jej barw wywalczył Mistrzostwo Polski. Gdy Wisła grała z Cracovią, pod meczowy trykot zakładał koszulkę „Wierność”. Gdy zagrała z Arką, wyłożył niemałą kwotę na oprawę meczową, ubarwiającą piłkarskie widowisko. Teraz gra w Ruchu Chorzów, lecz w przyszłości jest gotów ponownie związać się z R22.

Jesteśmy w Krakowie - w mieście, w którym przez pięć sezonów grałeś dla Wisły Kraków. W mieście drużyny, z którą trzy razy zdobyłeś Mistrzostwo Polski. Obecnie jesteś zawodnikiem chorzowskiego Ruchu, długa droga już za Tobą. Chciałabym więc spytać o Gdańsk - miasto w którym Twoja historia się rozpoczyna - oraz o to, jak te początki wyglądały?

Marek Zieńczuk: Gdybyśmy chcieli wrócić do samego początku, musielibyśmy cofnąć się dość daleko. Zaczynałem w Lechii jako siedmiolatek, pod okiem trenera Józefa Gładysza. Był to człowiek, który miał chyba największy wpływ na moje wyszkolenie i późniejszą karierę. Razem ze mną na treningi uczęszczali m.in. Grzesiek Król, czy też Tomek Dawidowski. Jako juniorzy zdobyliśmy vice-mistrzostwo i Mistrzostwo Polski, więc drużynę mieliśmy całkiem niezłą. Dużo zawdzięczaliśmy też sponsorowi, którym w tamtym czasie był Andrzej Szydłowski. Bardzo pomagał nam w wyjazdach, zwłaszcza tych zagranicznych. To właśnie dzięki niemu mogliśmy się tak naprawdę rozwijać.

W którymś z wywiadów wspominałeś, że to Twój starszy brat zaprowadził Cię na pierwszy trening. Czy to właśnie on był tą osobą, która niejako „pchnęła” Cię w ten piłkarski świat?

M.Z.: Właściwie to wywodzę się ze sportowej rodziny, chociażby dlatego, że tata był sędzią piłkarskim. Co do mojego brata, to rzeczywiście było tak, że to on mnie zaprowadził na pierwszy trening. Sam też trenował, ale niestety nie miał na tyle talentu i powiedziano mu, żeby spróbował gdzieś indziej (śmiech).

Kiedy zaczynałeś swoją piłkarską przygodę – czy miałeś jakiś autorytet? Kogoś, na kim chciałeś się wzorować?

M.Z.: (śmiech) Gdybym teraz wymienił nazwiska graczy choć trochę mi imponujących, to i tak prawdopodobnie nikt nie byłby w stanie sobie przypomnieć, o kogo chodzi. Wiadomo, że było wielu piłkarzy, których grę podglądało się w czasie relacji z Mistrzostw Świata. Ja natomiast nie miałem jakichś szczególnie ulubionych zawodników, na których chciałem się wzorować.

Po Gdańsku przyszedł czas na Wronki – jak wspominasz tamten okres? Ciężko było zaklimatyzować się w nowym klubie i w nowym – mniejszym - mieście?

M.Z.: Przeniesienie się z Lechii do Amiki było dla mnie wielkim skokiem do przodu. Warunki, w jakich trenowaliśmy, były nieporównywalnie lepsze. Do momentu przyjazdu do Wronek, zagrałem - jeśli dobrze pamiętam - chyba tylko jeden mecz przy jupiterach. Wiadomo, mieszkanie w małym mieście może niektórym przeszkadzać, dla mnie natomiast liczyła się przede wszystkim możliwość sportowego rozwoju.

Porozmawiajmy chwilę o pięciu latach, które spędziłeś jako zawodnik Białej Gwiazdy. Jakie są Twoje pierwsze wspomnienia związane z Krakowem?

M.Z.: Ogólnie kiedy myślę o Krakowie, do głowy przychodzą mi same pozytywne rzeczy. Sam fakt, że wciąż tu mieszkam, o czymś świadczy. Dla mnie to miasto to, zaraz po Gdańsku, drugi dom. Nie wyobrażam sobie, bym mógł mieszkać gdzieś indziej. Jeśli chodzi natomiast o pierwsze wspomnienie, to chyba będą to pierwsze treningi. Nie byłem już może bardzo anonimowy, kiedy przychodziłem do Wisły, ale fajnie było zobaczyć obok siebie Maćka Żurawskiego, Mirka Szymkowiaka, czy też Tomka Frankowskiego.

W Wiśle zaczynałeś za czasów trenera Henryka Kasperczaka i dotrwałeś do trenera Macieja Skorży. W ciągu pięciu sezonów to aż dziewięciu trenerów – pracę z którym z nich wspominasz szczególnie?

M.Z.: Ciekawe, że wspomniałaś akurat właśnie tych trenerów, bo to właśnie ich pamiętam najlepiej.

Kiedy trafiłem do Krakowa, trener Kasperczak wywar ł na mnie ogromne wrażenie. Trenowałem z nim niestety tylko pół roku, bo jak wiadomo po tym nieszczęsnym meczu w Tibilsi wszystko się zmieniło.

Najmilej natomiast wspominam trenera Macieja Skorżę. Sprawił on przede wszystkim to, że uwierzyłem w siebie. Ten sezon, w którym strzelałem wiele goli, to w dużej mierze jego zasługa.

A jeśli chodzi o klubowych kolegów - byli tacy, z którymi dogadywałeś się świetnie albo tacy, z którymi nie dogadywałeś się w ogóle?

M.Z.: Nie, ja nie jestem człowiekiem konfliktowym. Nie było nigdy tak, że wchodziłem do szatni i nie mogłem na kogoś patrzeć. Pamiętam, że kiedy grałem tutaj, nawet kiedy przegrywaliśmy, atmosfera w drużynie pozostawała dobra. Jeśli chodzi natomiast o to, z kim utrzymuję wciąż kontakt, to jest to Marcin Baszczyński. Z Baszczem rozmawiamy często telefonicznie, a takiego prawdziwego przyjaciela odnalazłem w Radku Sobolewskim. Zawsze dobrze się rozumieliśmy. Tak więc spaliśmy w jednym pokoju na zgrupowaniach, dużo rozmawialiśmy i myślę, że ta przyjaźń przetrwa nawet po zakończeniu naszych piłkarskich karier.

Zdobyłeś dla Wisły 44 bramki. Czy któraś była wyjątkowa na tyle, że utkwiła Ci w głowie do teraz?

M.Z.: Na pewno jedna to ta, którą zdobyłem w meczu z Legią Warszawa, kiedy wygraliśmy tutaj 1:0, dla mnie była ona szczególna. Oprócz tego to oczywiście wszystkie z meczów derbowych. Śmieję się nawet, że odkąd Cracovia jest w pierwszej lidze, nigdy z nią nie przegrałem, nawet teraz - w barwach Ruchu.

A jak układało Ci się w Krakowie z fanami Białej Gwiazdy?

M.Z.: Osobiście bardzo mile wspominam kibiców Wisły. Zresztą dzięki temu, że mieszkam w Krakowie, nadal mam z nimi kontakt. W zasadzie krąg moich najbliższych znajomych to fani tej drużyny, choć ostatnio - tak dla żartów - udało mi się niektórych namówić do włożenia koszulki Ruchu.(śmiech)

Dzięki temu też, że jestem z Gdańska, od samego początku wszyscy traktowali mnie tu jak „swojego”. Ja natomiast za tak ciepłe przyjęcie starałem się odwdzięczyć dobrą grą.

Po Wiśle przyszedł czas na jednosezonowy pobyt w Grecji, powrót do Gdańska , a teraz gra w Chorzowie. Dużo zmian jak na zaledwie trzy lata. Co się właściwie działo przez ten czas?

M.Z.: Moja kariera była od samego początku przemyślana, z długofalowymi zamierzeniami. Natomiast ostatnie trzy lata po odejściu z Wisły mogą się wydawać rzeczywiście nieco „poszarpane”.

Do Grecji odszedłem, bo niestety nie z wszystkimi było mi tutaj „po drodze”. Zresztą nie ma o czym mówić, bo tych osób już też w klubie przy Reymonta nie ma. W Grecji dopadły mnie kontuzje. O ile całą wcześniejszą karierę udało mi się ich unikać, to tam już po dwóch miesiącach złapałem pierwszą z nich, później szybko następną. Kiedy zauważyłem, że z kadrą medyczną nie jest tam najlepiej, doszedłem do wniosku, że nie warto „ciągnąć” tej współpracy.

Pomyślałem wtedy, że fajnie byłoby wrócić do domu. Zaproponowałem w Gdańsku, że mogę pół roku grać za darmo. W tamtym okresie nie tyle zależało mi na zysku finansowym, co na odbudowaniu formy. Po tym okresie ktoś wpadł jednak na pomysł, żebym przez kilka następnych lat „pociągnął” na tym „kontrakcie”. Jak wiadomo, mam rodzinę, o którą muszę dbać, więc nie było nam raczej z klubem z Gdańska po drodze. Tak właśnie trafiłem do Chorzowa.

Podczas ostatniego meczu Wisły z Polonią kibice domagali się powrotu Marcina Baszczyńskiego do Krakowa. Gdyby dla Ciebie pojawiła się opcja powrotu tutaj do klubu w jakiejkolwiek roli, byłbyś na tak?

M.Z.: Oczywiście! Kiedy odchodziłem do Grecji, to gdzieś tam takie deklaracje padły. Nie mówię z czyich ust, ale były to poważne osoby. Tak więc gdybym dostał jakąś propozycję po zakończeniu kariery, to z wielką przyjemnością bym tutaj pracował.

(KESEK)

Fragmenty wywiadu. Więcej przeczytasz tutaj:

Źródło: WislaLive.pl

Galeria zdjęć