Michał Filek

Z Historia Wisły

'
Informacje o zawodniku
W rubryce Mecze/Gole najpierw podana jest statystyka z meczów ligowych, a w nawiasie ze wszystkich meczów oficjalnych.


Michał Filek, PS nr 47/1947
Michał Filek, PS nr 47/1947


Mecz w Reprezentacji Polski

Michał Filek wystąpił w jednym spotkaniu Reprezentacji Polski: 11 czerwca 1947 roku w Oslo z Norwegią (wynik 3:1 dla Skandynawów). Filek wszedł na boisko w 11 minucie, zastępując Kazimierczaka. Był to pierwszy powojenny mecz polskiej Drużyny Narodowej.
W ocenie korespondenta Przeglądu Sportowego Filek wypadł słabo. Dziennikarz obwinił go między innymi o nieupilnowanie strzelca drugiej bramki dla Norwegii i słabą grę lewą nogą (PS 47/1947).

  • 1947.06.11 Norwegia-Polska 3:1 (od 11 minuty), mecz towarzyski.

Pogrubiono występ Filka jako Wiślaka.

Wojenne losy

Michał Filek - walczył w Kampanii Wrześniowej 1939 r. Zmobilizowany jako rezerwista, sierżant-podchorąży 25 sierpnia 1939 r. Z chwilą wybuchu wojny otrzymał automatycznie nominację na podporucznika. Służył w 20 pp, który wchodził w skład 6 DP i Armii „Kraków”. Po rozpoczęciu wojny pułk wyruszył w stronę Śląska i w okolicach Pszczyny stoczył pierwsze walki z oddziałami niemieckimi, ponosząc duże straty. Przegrana bitwa pszczyńska (1-2 września) miała duży wpływ na losy całej Armii, a dowództwo było zmuszone w dalszej konsekwencji do wycofania wojsk z całego obszaru Górnego Śląska. 20 pp wycofywał się w stronę Krakowa, a potem w stronę Lwowa, tocząc po drodze boje z jednostkami niemieckimi. Tak ten szlak bojowy zapamiętał Michał Filek: „Pod Pszczyną zginęło wielu naszych żołnierzy. Kolega mój (sierżant podchorąży), z którym razem służyliśmy w wojsku zginął. Jako dowódca cekaemu poderwał się przeciwko czołgom i stał jakby był zapamiętany. Wycofywaliśmy się później koło Krakowa. Następne zetknięcie się z armią niemiecką mieliśmy nad Dunajcem. Nad Dunajcem Niemcy chcieli nas okrążyć. Myśmy się wymigiwali z okrążenia. Następne spotkanie z niemieckimi czołgami miało miejsce (nie pamiętam nazwy) daleko na wschód od Tarnowa, gdyż ciągle przedzieraliśmy się w kierunku Lwowa. Otoczyli nas tam Niemcy. W nocy przedzieraliśmy się przez pole kukurydzy. Jak wyszliśmy to naprzeciwko nas znajdowało się w jednej linii około 50 czołgów. Nie mieliśmy broni przeciwpancernej. Wyszliśmy tyralierą. Kiedy się rozjaśniło to czołgi zaczęły nas otaczać. Cała nasza tyraliera zaczęła się wycofywać, do wsi, do rowów. Wycofaliśmy się jakieś 150 metrów do naszego ośrodka oporu, gdzie znajdowało się działko przeciwpancerne. Parametry tego działka były lepsze od niemieckich. Wszystkim, którzy się wycofywali, kazano stanąć i położyć się na ziemię. Wtedy te czołgi zaczęły się wyłaniać z przecinków leśnych. Wychodzi jeden czołg, drugi, trzeci. Byliśmy skazani na zagładę i w tym momencie otworzyła ogień ta armatka przeciwpancerna. Pierwszy strzał to odczułem jakby bomba spadła. Wskutek ostrzału pięć czołgów zostało unieruchomionych, rozbitych. Reszta czołgów się wycofała. Wtedy z tego ośrodka, jak nam się wydawało beznadziejnej sytuacji, poszliśmy na te czołgi. Pamiętam, miałem tę satysfakcję, że nasza grupa (ja byłem jednym z pierwszych) wzięła do niewoli Niemca, który szedł z podniesionymi rękami i prosił żeby nie strzelać. Potem wskoczyłem na czołg (drugi Niemiec w czołgu był nieżywy). Rozbiliśmy 4-5 czołgów. Następnie zwinęliśmy manele i dalej wycofywaliśmy się na Lwów. W międzyczasie Rosja wkroczyła [do Polski]. Nasze dowództwo doszło do wniosku, że nie ma w takim razie sensu, żeby się przebijać na Lwów. Jakbyśmy się przebili na Lwów to pewnie byśmy zginęli w Katyniu. Dowództwo podjęło wówczas decyzję, żebyśmy się poddali. Poddaliśmy się Niemcom... Kiedy poddaliśmy się do niewoli to skoncentrowaną masę żołnierzy skierowano na nogach na zachód... Trzy noce spaliśmy w Łańcucie (w zamku). Były to zimne noce i spaliśmy tam jeden na drugim. Po trzech nocach zapakowali nas w pociąg na platformy. Jechaliśmy na zachód. Z Tarnowa przez Kraków. W Krakowie 29 IX w południe wyskoczyłem z transportu kolejowego, z obawą, że ewentualnie mogą strzelać. Pociąg jechał wówczas niezbyt szybko przez Płaszów. W Płaszowie miałem znajomych i po wyskoczeniu z transportu od razu poszłem do nich. 29 IX to były moje imieniny. Tam się przespałem i wróciłem do domu do Nowych Dworów...”.

Umiejscawiając i konkretyzując te wspomnienia: M. Filek brał zapewne udział w bitwie pod Tomaszowem Lubelskim, mającej na celu wyrwanie się z okrążenia polskich sił i przebicie się do Lwowa. Resztki Armii „Kraków” dokonały 17 września udanego ataku pod Józefowem i Nowinami na siły niemieckiej 28 DP, a następnie uderzyły na Narol i Rawę Ruską. 19 września dotarły do Rawy Ruskiej, jednak zostały okrążone. 20 września gen. B. Mond (dowodzący 6 DP) podjął decyzję o złożeniu broni. Do tego czasu siły dywizji stopniały do ok. 2,5-3 tys. żołnierzy.

Zaraz po powrocie do domu M. Filek zaangażował się w działalność konspiracyjną. Jak wspominał : „W Krakowie mój serdeczny kolega z gimnazjum powiedział mi: "zakładamy komórkę, bo mamy kontakt" itd.. Nazywał się Paweł Kot. Więc założyliśmy [ją] razem z innymi kolegami z gimnazjum: ja, on, Marek - pseudonim „Buluś”, Adam Bandt-Bandrowski. Wszyscy studenci, którzy kończyli gimnazjum V neoklasyczne. Założyliśmy tę komórkę w piątkę... To był 1939 rok”. Jak się wydaje ta studencka organizacja od początku była powiązana z ZWZ: „Byłem w tej komórce do 1941 roku. Kontakt z [konspiracyjną] górą miał Pawełek Kot. W 1941 roku powiedział mi: "Michał ty jesteś organizacyjnie przerzucony z Krakowa (ponieważ ty masz zamieszkanie tam, a tam komórka istnieje, a jak nie to musi istnieć) do Brzeźnicy gdzie masz rodzinę". W 1941 roku przerzucili mnie do Wadowic do 12 pułku piechoty AK”. Do zadań M. Filka należało wówczas m.in. spisywanie niemieckich transportów wojskowych przechodzących okoliczną linią kolejową i szosą. Później dowodził specjalnym plutonem oddziału leśnego i wraz z nim przeprowadzał zwiady, przekazując przełożonym „informacje o ruchu i rozlokowaniu wojsk niemieckich, gdzie znajdują się posterunki itd”. Brał też udział w wykonaniu wyroku na miejscowym donosicielu Gestapo (choć nie w charakterze egzekutora). Po wojnie długo nie przyznawał się do konspiracyjnej działalności: „Kiedy Wisła przechodziła do Gwardii to nawet zastanawiałem się czy się nie ujawnić. Pewna kobieta mówiła mi wówczas, że wszystko o mnie wiedzą. To, że mnie nie aresztowano tłumaczę tym, że miałem czyste sumienie i temu, że grałem w Wiśle. 1948/9 rok to były najgorsze czasy kiedy mnóstwo ludzi aresztowano. Nie ujawniłem się. Przyznałem się do AK dopiero wtedy kiedy szedłem na emeryturę w latach siedemdziesiątych”. W 1945 r. został jednak na krótko zatrzymany wraz z bratem przez UB: „przed meczem z Cracovią. Po natychmiastowej interwencji zostaliśmy zwolnieni. Zatrzymanie tłumaczono pomyleniem imion i nazwisk”. W AK nosił pseudonim „Konrad” od Konrada Korzeniowskiego...

1, 2, Informacje własne