Mieczysław Wiśniewski

Z Historia Wisły

Mieczysław Zygmunt Wiśniewski
Informacje o zawodniku
kraj Polska
urodzony 23.11.1892, Monasterzysk koło Tarnopola
zmarł 10.10.1952, Kraków
miejsce pochówku Cmentarz Rakowicki
wzost/waga 187/76
pozycja bramkarz
reprezentacja 6A
sukcesy olimpijczyk 1924
Kariera klubowa
Sezon Drużyna Mecze Gole
Wacker (Austria)
Phoenix (Austria)
WAC (Austria)
Simmering (Austria)
1911-1919 Rudolfshugl
1919-1921 Cracovia
1921-1924 Wisła Kraków 9 0
1927-1928 Cracovia
W rubryce Mecze/Gole najpierw podana jest statystyka z meczów ligowych, a w nawiasie ze wszystkich meczów oficjalnych.


Mieczysław Wiśniewski - ur. 23 listopada 1892 w Monasterzyskach koło Tarnopola, zm. 10 października 1952 w Krakowie, piłkarz Wisły, bramkarz, Reprezentant Polski, Olimpijczyk, trener.

Wiśniewski (w środku, z piłką) przed meczem Szwecja-Polska w 1924 roku.
Wiśniewski (w środku, z piłką) przed meczem Szwecja-Polska w 1924 roku.

Spis treści

Biografia

W Wiśle bramkarze od chwili powstania klubu pełnili szczególną rolę, by wymienić choćby współzałożyciela klubu J. Szkolnikowskiego. Od 1921 r. królował na tej pozycji Mieczysław Wiśniewski, prawdziwy globtroter, który u progu swej kariery zaliczył grę w zespołach wiedeńskich.

Charakterem pozaboiskowym pasował do Wiślaków. Zwykle tryskał humorem i był lubiany przez kolegów. Nie bez powodu Wiśniewski mówił o Wiśle pierwszych lat powojennych, że „była do tańca i do różańca”. Chłopcy potrafili bawić się wesoło, ale i barw swoich umieli bronić do upadłego”. Taką osobą był bez wątpienia sam Wiśniewski… Stały bywalec Bizanca, „dusza towarzystwa”, nie tylko tego sportowego. Potwierdzają to liczne anegdoty, jak choćby relacja z wielodniowej eskapady na mecz towarzyski z reprezentacją Szwecji w 1922 roku, kiedy to Wiśniewski przewidując długą podróż zdobył karty do gry, pożyczając je od kolejarzy. Pozwoliło to na zabicie czasu podczas monotonnej podróży. Podróżowano pociągiem z przesiadkami w Warszawie, Berlinie do Stralsundu. W stolicy Niemiec czekał ich nocleg, a przedtem zwiedzanie miasta i oglądniecie przedstawienia kabaretowego. Ze Stralsundu wypłynęli promem i znowuż z paroma przesiadkami (m.in. na wyspie Rugii) parowcami dotarli do wybrzeży Szwecji, by na koniec znowu pociągiem po przeszło trzech dobach dotrzeć do Sztokholmu. Będący w znakomitym humorze Wiśniewski, widocznie niezbyt ukontentowany występami berlińskich kabareciarzy zabawiał kolegów na parowcu wiedeńskimi piosenkami fiakierskimi.

Walory bramkarskie miał nieprzeciętne. Jak przystało na gracza na tej pozycji na boisku był wysoki i sprawdzał się przy piłkach górnych, „które brał w jedną rękę”. Imponowała jego pewność w wyłapywaniu piłek centrowanych z akcji czy stałych fragmentów gry w pole karne. Na pewno nie należał do bramkarzy uwiązanych do linii bramkowej, często wychodził na przedpole bramki nie tylko przy okazji dośrodkowań. Zarzucano mu zresztą zbyt ryzykowaną grę, ale brawura, częste robinsonady i ambicja w grze to były jego znaki firmowe.

Słabo grał jednak dołem. Jak pisał S. Mielech: dolne piłki „puszczał nieraz kompromitujące”.

Obserwatorów także irytowała jego nadmierna nonszalancja w grze, z której brały się głupio tracone bramki. Te braki jednak nadrabiał rutyną i dobrym czytaniem gry. W recenzjach z jego spotkań spotykamy się też z radykalnie różnymi ocenami jego gry. Trafiając do Wisły był już graczem doświadczonym, bo blisko trzydziestoletnim. Przez cały ten czas imponował jednak stabilną, wysoką formą. Zdarzały mu się przykre wpadki, ale były to raczej wyjątki potwierdzające regułę i wynikały bardziej ze sposobu gry, niż lekceważeniu rywali. Nic dziwnego, że od 1922 roku był niemal etatowym bramkarzem naszej reprezentacji narodowej.

Wiedeńska przygoda z piłką. 1904-1918

Karierę piłkarską zaczynał jednak nie jako bramkarz, a zawodnik z pola. I to w znanym wiedeńskim klubie - Wackerze. W stolicy Austro-Węgier mieszkał wraz z rodzicami od pierwszego roku życia. Jako młody chłopiec podglądał podczas treningów graczy słynnego Wackeru i sam próbował swych sił na polach Mödlingu (dzielnicy austriackiej stolicy), uganiając się za piłką wraz z rówieśnikami. To tutaj wypatrzył go słynny podówczas gracz Wackeru i „łowca młodych talentów piłkarskich” – Hans Riedl. Za jego namową w 1904 roku trafił do tego klubu. Grywał początkowo w juniorach jako obrońca. Kolejnym etapem jego kariery był Phoenix, klub występujący w I lidze austriackiej (nie udało nam się zidentyfikować tego klubu). W nim debiutuje w I. drużynie (gra w nim w latach 1906-1908). W latach 1908-1911 często zmienia przynależność klubową, zaliczając w swym piłkarskim c.v. słynne wiedeńskie kluby: Wiener Sport-Club i Cricketerów (Vienna Cricket). Rok 1908 w ogóle jest przełomowym w jego karierze bowiem podczas jednego ze spotkań łamie nogę, co kończy jego karierę jako gracza z pola. Jak sam wspominał: „zastanawiam się czy w ogóle nie dać spokoju temu wszystkiemu. Ale nie, mam przecież jeszcze parę rąk. Możeby tak popróbować na bramce?...”. Tak też się staje. Po ciężkich treningach wywalcza miejsce w podstawowym składzie w bramce wiedeńskiej Victorii (Athletiksport Club Viktoria). Właśnie z tym klubem po raz pierwszy w życiu konfrontuje swe umiejętności z polskim klubem, Cracovią. Na boisku pozlotowym na Błoniach przegrywa ze krakowskim klubem1:3 (13 listopada 1910). W „Czasie” dostrzeżono jego występ w tym meczu pisząc: „Bardzo dobrze grał bramkarz „Victorii” p. Wiśniewski, Polak z Wiednia”. Podobnie w „Nowej Reformie” doceniono jego klasę, nieco zniekształcając pisownię jego nazwiska: „bramkarz „Victorii”. p. Wiesnovsky, zasługuje na szczerą pochwałę za świetną obronę. Publiczność krakowska zdumiona była brawurą i przytomnością bramkarza wiedeńskiego, którego darzyła szczeremi oklaskami” (wydanie z 14 listopada).

Z tym meczem związany jest kolejny etap w jego klubowej karierze: „Wróciliśmy do Wiednia, kilka tygodni odpoczynku i znów jazda do Polski. Tym razem w barwach Simmeringu. Dowiedzieli się, że przeciw Cracovii grałem świetnie, że z boiska aż do hotelu niesiono mnie na rękach. Wszelkimi siłami starali się więc o mnie i w końcu pojechałem, grać przeciw Czarnym”. Nie do końca jest jasne, czy zmienił wówczas przynależność klubową, czy też było to tylko „wypożyczenie” na to tournee. Faktem jest, że sam mówił po latach, że był wówczas nadal graczem Victorii, klubu, który połączył się z Cricketerami i zaczął sportowo i organizacyjnie podupadać. „Na nas graczy zaczęto zarzucać sieci z różnych stron. O mnie pomyślały Rapid i Rudolfshügel”. Trenować miał już regularnie z słynnym Rapidem, „ale w ostatniej chwili coś się zepsuło. Za kulisami wygrał Rudolfshügel”. Zadebiutował w tym klubie w 1911 roku i grywał w nim z krótkimi przerwami aż do roku 1918, mając u swego boku na boisku sławy ówczesnego austriackiego futbolu. Napisaliśmy z krótkimi przerwami, gdyż w artykule okolicznościowym, poświęconym jego postaci w „Przeglądzie Sportowym” zamieszczono fotografię z 1914 roku, na której widać go jako gracza wiedeńskiej Victorii (co budzi wątpliwości, znając historię tego klubu) „na meczu z DFC Karsbad, który przerwano z racji otrzymania wiadomości o zamordowaniu arc. Ferdynanda w Sarajewie. Była to, jak wiadomo, przyczyny wojny światowej”.

Z Rudolfshügel występował w I lidze austriackiej i toczył w niej zacięte potyczki z gwiazdami Rapidu: „to nie było zabawką mieć naprzeciw siebie takiego Urichla (hw: zapewne chodzi o Uridila)i łapać jego bomby” – wspominał po zakończeniu kariery. Ze znanych nam składów i wyników potyczek z Rapidem wiadomo, że na pewno zagrał w meczu z 16 kwietnia 1916 roku, przegranym 0:2. Również z tym klubem, latem 1918 roku ponownie przyjeżdża do Krakowa na mecz z Cracovią, który kończy niemiłym incydentem i zejściem graczy z boiska z powodu nieuznania zdobytej przez wiedeńczyków bramki. Tak opisywał ten incydent krakowski „Czas”: „Wczorajsze zawody po czterech kwadransach przerwali wiedeńczycy i gremialnie (prócz bramkarza Wiśniewskiego) opuścili boisko, nie przychylając się do rzekomo niesprawiedliwego rozstrzygnięcia sędziego, który rzekomo wykluczył jednego gracza wiedeńskiego za niesportowe zachowanie się”.

Cracovia po raz pierwszy. 1919-1921

Jak napisano Wiśniewski był jedynym graczem, który pozostał na boisku Cracovii. Pozostał zresztą na tym boisku przez następnych parę lat, gdyż właśnie od następnego roku bronił już pasiastych barw. Trwało to krótko, bo do 1921 roku. Bronił to może za dużo powiedziane, gdyż tylko w 1920 roku zaliczył jeden występ w a-klasowych rozgrywkach na ich inauguracją, a rok później żadnego. Nadrabiał to występami w meczach towarzyskich, ale na pewno nie zaspokajało to jego sportowych ambicji. Z klubu odszedł w atmosferze małego skandalu, o którym po latach nie chciał wspominać, mówiąc oględnie, że został zmuszony do zmiany barw klubowych. Przy okazji jego powrotu do tego klubu po kilku latach uchylono w prasie nieco rąbka tej tajemnicy pisząc: „swego czasu wystąpił [z tego klubu] z powodu zarzucenia mu przez kierownictwo sekcji Cracovii, że został przekupiony przez przeciwników, aby spowodował klęskę Cracovii”. Zarzuty te były chyba gołosłowne skoro później przyjęto go do klubu z otwartymi ramionami. Z tego pierwszego „cracoviackiego” epizodu w jego karierze warto wspomnieć, że zagrał raz przeciwko Wiśle (17 października 1920) w zremisowanym meczu 1:1. Według dziejopisów z drugiej strony Błoń „dzięki niemu wprowadzono w Cracovii (1920) wiedeński zwyczaj piłkarzy Florisdorfu - noworoczny trening w samo południe”.

W wiślackiej bramce. 1921-1924

Latem 1921 roku trafił do Wisły, w czasie dla klubu przełomowym, kiedy to „buduje podwaliny pod swój dalszy rozwój”. Podwaliny sportowe i organizacyjne. Te sportowe w bramce „Czerwonych” miał gwarantować właśnie Wiśniewski, przez najbliższe trzy lata podstawowy bramkarz Wisły. Właśnie w barwach Wisły czuje się spełnionym jako bramkarz. Z Wisłą wygrywa mistrzostwa okręgowe i wicemistrzostwo Polski po dramatycznym barażu z lwowską Pogonią (1923) i jako gracz „Czerwonych” dostępuje zaszczytu bronienia barw Polski w meczach międzypaństwowych, w tym na Olimpiadzie w Paryżu.

Zaskakująco szybko zdobył sobie duży autorytet w naszym klubie. Świadczył o tym jakże wymownie fakt, że niedługo po wstąpieniu do Wisły został kapitanem drużyny piłkarskiej. Był nim w latach 1921-1922.

Zresztą jego rola w TS Wisła nie ograniczała się do występów na boiskach piłkarskich. To właśnie jemu obok Kopcia powierzono jesienią 1922 roku pierwszą (nieudaną) misję zakontraktowania trenera z zagranicy. Przy okazji miano także zakontraktować zagranicznych rywali dla Wisły. W tym też celu jak informowała prasa Kopeć i Wiśniewski wyjeżdżali „onegdaj do Czechosłowacji, Austrii i Jugosławii”. Zapewne liczono na jego kontakty w sportowym światku krajów z byłych Austro-Węgier. Ciekawostką był też fakt, że jego żona(ożenił się w 1918 roku z krakowianką) dzierżawiła bufet na wiślackim stadionie, co świadczyło o tym jak ścisłe były jego związki z klubem i wykraczające poza sprawy czysto sportowe. Jeśli dodamy do tego fakt, że z początkiem 1923 roku został wybrany „zastępcą kierownika sekcji piłki nożnej” – będziemy mieli obraz roli jaką odgrywał w naszym klubie.

Pierwsze doniesienia o jego występach w Wiśle dotyczą sierpnia 1921 roku. W tym miesiącu był już zatwierdzony jego wyjazd wraz drużyną na tournee po Rumunii. Zadebiutował w barwach Wisły 15 sierpnia w towarzyskim meczu z TTC Budapeszt. Mecz ten pewnie wygrała Wisła 3:0. Atak Węgrów „nie posiadając żadnej siły przebojowej, nie był po prostu w możności podsunąć się bliżej pod bramkę Wisły, strzały zaś oddawane z większej odległości, chwytał brawurowo Wiśniewski”. Debiut wypadł więc okazale, ukazując zarazem jego bramkarski charakter. Często grywał „pod publiczkę”, popisując się brawurą i robinsonadami. Nic dziwnego, że szybko stał się ulubieńcem nie tylko kibiców Wisły, gdyż jego efektowne interwencje wzbudzały poklask kibiców w całej Polsce. Tak było dwa tygodnie później podczas meczu z Czarnymi we Lwowie. Meczu przegranym wyraźnie 1:4, po którym nie bez powodu pisano: „gdyby nie doskonały Wiśniewski w bramce, Wisła byłaby gorzej przegrała”. I takie recenzje w zasadzie dotyczyły niemal każdego meczu z jego udziałem w tym sezonie: październikowych derbów z Cracovią (1:1) z „fenomenalnymi” interwencjami Wiśniewskiego; wygranej towarzyskiej potyczki z Makkabi (2:1) podczas której Wiśniewski mimo uciążliwego urazu odniesionego w starciu z Schneiderem „chwyta pięknie kilka rzutów, ograniczając się jedynie, z powodu kontuzji podudzia, do gry rękoma”. To zresztą charakteryzowało Wiśniewskiego przez całą jego bramkarską karierę: niezwykła ambicja i ofiarność w grze, za co płacił niejednokrotnie wysoką cenę złamanych kończyn. Ale też i za to ceniono go na trybunach.

Nic dziwnego, że w nadchodzącym sezonie cieszono się, że Wisła wreszcie ma bramkarza, który zapewnia jej spokój w tyłach na lata. Tak też się stało, a świadczył o tym i fakt, że przez najbliższe lata, jak tylko zdrowie dopisywało, stawał między słupkami wiślackiej bramki. W 1922 roku nie opuścił żadnego meczu w a-klasowych rozgrywkach. Wisła w tym roku pechowo przegrała rywalizację z Cracovią o miano najlepszej drużyny w krakowskim okręgu. Gdzie leżała tajemnica tak wielkiej odmiany gry drużyny? – pytali obserwatorzy i oprócz względów organizacyjnych – wybudowania wreszcie stadionu i boiska z prawdziwego zdarzenia – dostrzegano też klasę sportową graczy, w tym Wiśniewskiego. Przy okazji zremisowanego spotkania z Cracovią w 2. kolejce rozgrywek klasy A tak pisał o tej wiślackiej metamorfozie „Przegląd Sportowy”: „Wynik zdawałby się wskazywać, że "Wisła" staje się znowu groźnym przeciwnikiem naszego mistrza, że rok ubiegły, kiedy to biło się "Wisłę" łatwo w stosunku 3:0 i 5:0, należy do przeszłości, natomiast powróciły te dawne czasy, gdy to walczono ze zmiennym szczęściem, zwyciężając lub ulegając różnicą jednej bramki. Gdzie szukać przyczyn? Podług mnie przede wszystkim w grze Wiśniewskiego. Bramkarz ten wykazał tak wysoką klasę, tyle rutyny i przytomności umysłu, że zaliczyć go należy do naszych najlepszych i jemu w znacznej mierze zawdzięczać musi "Wisła" remisowy wynik. Gdyby miejsce Wiśniewskiego w bramce zajął był Szubert, "Wisła" musiałaby przegrać różnicą 4-6 bramek”. Było w tym sporo przesady, ale potwierdzał tę opinię znany żydowski dziennikarz i wydawca „Tygodnika Sportowego” H. Laser: „Najlepszym na placu był bezsprzecznie Wiśniewski. Jemu przedewszystkiem ma Wisła do zawdzięczenia ten wynik. Jego vis à vis Popiel miał o wiele mniej do roboty, ale też pod względem stylu stanowczo mu ustępował. Wiśniewskiego cechuje klasyczny spokój, estetyka ruchów urodzonego bramkarza, pewność siebie i doskonała orjentacją sytuacyjna. Nawet dolne rzuty bronił świetnie (pono jego słaba strona)”. W uzupełnieniu warto dodać, że po ostrym starciu z Kogutem „w następstwie popadł w chwilowe omdlenie”. Tak pisały o jego interwencja media neutralne, czy nawet wrogie Wiśle, a tak opisywały jego interwencje zaprzyjaźnione z Wisłą „Wiadomości Sportowe: „temu graczowi „Wisły” należy się specjalne uznanie, i jemu zawdzięczać mogą czerwoni swój wynik remis. W najbardziej krytycznej sytuacji zawsze spokojny i pewny siebie, doskonale w każdej chwili się orjentujący, przerastał swoich przeciwników o klasę – to też strzały oddawane na bramkę Wisły niweczył bez wysiłku i tremy”. Tak też było i w rewanżowym pojedynku na zakończeniu sezonu, w meczu który decydował o zdobyciu tytułu mistrzowskiego. W meczu tym Wiśniewski bronił brawurowo, raz po raz popisując się efektownymi interwencjami: robinsonadami, udanymi wybiegami z bramki, wyłapywaniem groźnych centr. W 17 minucie zaprzeczał nawet utartym opiniom o słabszej grze dołem „cudnie broniąc nogą strzał Chruścińskiego. Nie pomogło to jednak drużynie na tyle by wygrać to spotkanie. Wisła przegrała cały mecz 1:2

Mecze towarzyskie nie były już tak udana w jego wykonaniu, jakby uchodziło z niego powietrze po pełnych stresu zawodach a-klasowych. Nic dziwnego, że po towarzyskiej przegranej z praską Victorią 1:3 winiono go za utratę dwóch bramek: tej na 1:1, kiedy to piłka wyślizgnęła mu się z rąk; i kolejnej na 1:2 straconej w 25 minucie, kiedy to według sprawozdawcy miał „znowu sposobność wykazania swojej niepewności i słabej strony bronienia „dolnych” piłek”.

Rok 1923 rozpoczął w rozgrywkach okręgowych z ambicją i poświęceniem. Co nie mogło dziwić, gdyż w 1. kolejce Wisła grała z Cracovią, wygrywając 11 marca zasłużenie 1:0, a bramkarz Wisły został zapamiętany z tego, że po strzale Łańki zamienił się „w kominiarza, zarywszy się głową głęboko w ziemię”, czy też według innej relacji: „piękny strzał Łańki [został] chwycony nakrywką i nurkiem twarzą w błoto przez Wiśniewskiego”. Z równym poświęceniem bronił wiślackiej świątyni w meczu z Wawelem. Mecz ten wygrał Wisła pewnie i wysoko 4:0 (15 kwietnia). Bramkarzowi „Czerwonych” nie brakowało jednak odwagi przy strzale Węglowskiego „w lewy róg. Rzut ten pochwycił jednak mistrzowsko Wiśniewski, przyczem nawet uległ lekkiej kontuzji, uderzywszy bokiem ciała o słupek”. Wyjątkowo nie popisał się w rewanżu 6 maja (3:1) kiedy to w 29 min. sam sobie wepchnął piłkę do bramki po centrze Łopatki.

Tradycyjnie już nieco gorzej radził sobie w grach towarzyskich, jakby brakowała mu wówczas należytej koncentracji. Tak było w kwietniowym meczu z Vivo (0:1), kiedy to dał się zaskoczyć „przez Jocke'a z lewego skrzydła. Źle ustawiony do piłki … ani drgnął”. Nie popisał się również podczas majowego spotkania z TKS, podobnie jak cała drużyna Wisły. Zbyt dosadnie jednak oceniono jego grę o postawę w tym meczu: „niewiele mógł zdziałać Wiśniewski w bramce — „pozer reprezentacyjny" — dobrą dla niego nauczką będą owe 4 bramki z Torunia” pisał sprawozdawca „Przeglądu Sportowego”.

Po powrocie do Krakowa zła passa w jego grze trwała. Przewaga jednak punktowa nad rywalami w klasie A była na tyle duża, że nawet porażka w meczu derbowym z Cracovią w 8. kolejce nie mogła Wiśle odebrać tytułu mistrza okręgu. Tym niemniej dwie zawalone bramki w meczu z powodu jego „lenistwa i lekkomyślności” dawały do myślenia.

W równie fatalny sposób zaczęły się w jego wykonaniu finały Mistrzostw Polski. Na inaugurację tych rozgrywek 12 sierpnia Wisła przegrała 2:4, a zawiódł właśnie „Wiśniewski, zwłaszcza przy puszczeniu dwu pierwszych bramek. Najładniejszymi momentami u niego, to obrona wspaniałych rzutów: Einbachera z prawego skrzydła przed przerwą i Daberta po przerwie tuz przy słupku” – dla równowagi informowała prasa. Na usprawiedliwienie zwracano uwagę, że w tym dniu „ nie czuł się zdrowym”. We wrześniowym rewanżu popisywał się z kolei udanymi interwencjami, wzbudzając aplauz wśród kibiców robinsonadami. Jego „gra przypominała dawne, dobre czasy”. Mecz zakończył się remisem 1:1. Popisem w jego wykonaniu był rewanżowy pojedynek z lwowską Pogonią zakończony skromną wygraną Wisły (21 października, 2:1), którą w dużej mierze zawdzięczali jej gracze Wiśniewskiemu, który obronił 2 rzuty karne. Ta wygrana dała Wiśle prawo gry w meczu barażowym o Mistrzostwo Polski na neutralnym gruncie, w Warszawie.

Dramatyczny warszawski mecz rozegrano 4 listopada w jesiennej aurze, a skończył się on dla Wisły pechowo, przegraną po dogrywce 1:2. Decydująca o zwycięstwie bramka była autorstwa Garbienia, który dwie minuty przed końcem spotkania oddał „strzał górny, tak silny, że bramkarzowi Wiśniewskiemu piłka ręce w tył wygięła”. Rozpaczliwe ataki Wisły w końcówce meczu nie przyniosły zmiany rezultatu i tytuł mistrzowski po raz drugi z rzędu powędrował do Lwowa. Po meczu zwycięzców zniesiono na rękach z boiskach, Wisłę nagrodzono oklaskami. Tak to pechowo zakończył się pierwszy finał MP z udziałem Wisły. Oceniając grę Wiśniewskiego pisano, że był lepszy od bramkarza Pogoni, „pracował bardzo znamiennie i — co mu się rzadko zdarza, brał żywy udział w grze, udaremniając przez to wiele solowych przebojów Kuchara i Batscha”.

Na pocieszenie, kończąc jesienny sezon Wisła rozbiła w puch w meczu towarzyskim Cracovię aż 5:1, po którym napisano, że napastnicy Cracovii „napotkali na świetnie w dniu tym dysponowanego Wiśniewskiego, który swoim niewzruszonym spokojem i niezwykłą, stylową pewnością, sparaliżował faktycznie wszelkie ich usiłowania i bronił nawet w najcięższych sytuacjach; był on też najlepszym w dniu tym na boisku”.

W sezonie tym Wisła rozegrała 44 spotkania, z czego najczęściej wdziewał wiślacki trykot właśnie Wiśniewski, bo aż 39 razy, co świadczyło o tym, że mimo przykrych wpadek miał niepodważalną pozycję w drużynie i ustalanie składu z reguły zaczynano od niego.

Rok 1924 był rokiem olimpijskim i cały piłkarski kalendarz gier w Polsce temu podporządkowano. Wisła grała wówczas tylko mecze towarzyskie, w których Wiśniewski z reguły nie zawodził. Tak było choćby w meczu derbowym z Cracovią, wygranym pewnie przez Wisłę 11 maja 2:0, w którym „Wiśniewski zwłaszcza do pauzy miał dosyć do roboty i wykazał doskonałą swą klasę”.

Po powrocie z Olimpiady rozpoczęły się w sierpniu rozgrywki okręgowe, w których zagrał tylko dwa mecze. W 3. kolejce Wisła zmierzyła się z Olszą. 24 sierpnia wygrała pewnie 5:0, a Wiśniewski był jak zwykle „niezawodny w bramce”. Nikt nie przypuszczał, że był to ostatni jego mecz w wiślackich barwach. Z Wisłą żegna się w niezbyt miłych okolicznościach. Przed meczem towarzyskim z 20 pp zapada „na tyfus brzuszny i czerwonkę. Cudem wraca do zdrowia” i uprawiania sportu. Konfliktuje się jednak z kierownictwem sekcji piłkarskiej w Wiśle i decyduje się na zakończenie bramkarskiej kariery.

Trenerski epizod

Nie zrywa jednak ze sportem. Jak sam potem wspominał: został wówczas pierwszym „zawodowcem... i najdroższym piłkarzem – trenerem polskim”. Został bowiem szkoleniowcem Wawelu z kontraktem 900 zł miesięcznie, co było niebotyczną sumą, jak na polskie warunki. Nie było dla bacznych obserwatorów żadnym zaskoczeniem, gdyż trenerem amatorem był przecież grając w Wiśle i w 1923 roku służył swym piłkarskim doświadczeniem ćwiczącym na boisku TS Wisła graczom Wawelu, udzielając fachowych rad podczas treningów. Trenerska przygoda z Wawelem trwa jednak tylko pół roku. Jako ciekawostkę warto wspomnieć, że jako trener prowadził Wawel przeciwko rezerwom Wisły 6 czerwca 1925 roku. Mecz wygrał Wawel 3:0.

Cracovia po raz drugi. 1926-1928

Mieczysław Wiśniewski 1926r.
Mieczysław Wiśniewski 1926r.

Próbuje później wrócić na boisko jako amator. Kontaktuje się z prezesem Cracovii i PZPN Cetnarowskim. Dzięki jego koneksjom w FIFA, po rocznej karencji, ponownie trafia między słupki bramki Cracovii. Trzeba w tym miejscu wyjaśnić, że wówczas bardzo poważnie traktowano w polskim i europejskim sporcie zasadę amatorstwa w i podobne powroty do amatorskiego sportu zdarzały się niezwykle rzadko. Przysłowie, że nie wchodzi się nigdy dwa razy do tej samej rzeki w wypadku Wiśniewskiego okazało się trafne. Jego ponowna bramkarska przygoda nie trwała długo i nie przyniosła oczekiwanych sukcesów sportowych. Jak się wydaje na przeszkodzie znowu stanęły kłopoty zdrowotne, w tym ciężka kontuzja odniesiona w 1927roku podczas towarzyskiego meczu Brigittenauer Wiedeń podczas zagranicznego tournee (23 lipca 1927 roku).W pierwszej lidze zagrał zaledwie trzykrotnie w 1928 roku, puszczając 6 bramek… Ostatni raz w meczu 4. kolejki z Ruchem w Królewskiej Hucie (22 kwietnia, 1:4). Prezentował wówczas mizerną formę i to chyba zadecydowało, że w następnych meczach już na niego nie stawiano…


Po zakończeniu piłkarskiej kariery pasjonował się narciarstwem, będąc, jak się wydaje, nawet ratownikiem górskim. Tak przynajmniej wynika z faktu, że miał brać udział „w ekspedycji ratunkowej, która zwiozła pływaka Rittermanna z Kotła na Kasprowy”.

Podsumowując swoją karierę w 1937 roku mówił dosadnie: „mam jako efekt złamania obu nóg, obu rąk, z tych jedna nawet podwójnie i jednego obojczyka”. Na zadane przez dziennikarza pytanie co by zrobił, gdyby miał syna, a ten chciałby został piłkarzem odpowiedział: „Wyrwałbym mu obie nogi”, obawiając się nie tyle o jego zdrowie fizyczne, a moralne w związku z fikcyjnym amatorstwem panującym już wówczas na polskich boiskach.

Reprezentacyjna kariera

Ciekawy jest fakt, że wszystkie mecze w reprezentacji Polski, a było ich 6, rozegrał jako gracz Wisły. Zadebiutował w reprezentacji w roku 1922 w meczu ze Szwecją. Już wcześniej jednak selekcjonerzy brali go pod uwagę zestawiając kadrę najlepszych polskich piłkarzy. W pierwszym, historycznym meczu Polski z Węgrami w Budapeszcie nie wystąpił (18 grudnia 1921). W krakowskim rewanżu był już graczem rezerwowym (14 maja 1922), by w 3. kolejnym spotkaniu ze Szwecją zadebiutować w reprezentacji narodowej. Pomijając dość eksperymentalnie zestawione kadry na mecze z drużynami bałkańskim (Rumunią i Jugosławią – wrzesień 1922/wrzesień 1923) stał się do występu na Olimpiadzie bramkarzem numer 1., co świadczyło wyraźnie jaką sobie wyrobił markę wśród graczy na tej pozycji w Polsce swymi udanymi występami w Wiśle i reprezentacji. Selekcjonerzy wprawdzie wówczas często się zmieniali, ale obsada bramkarska była, śmiało to możemy napisać, zarezerwowana dla Mieczysława Wiśniewskiego.

Jak wspomnieliśmy debiut reprezentacyjny zaliczył w wyjazdowym meczu ze Szwecją w Sztokholmie (24 maja 1922). Barwnie opisana w „Przeglądzie Sportowym” kilkudniowa eskapada na te zawody, podczas której „duszą towarzystwa” był właśnie Wiśniewski mówi też wiele o jego roli w utrzymywaniu dobrego nastroju wśród kadry najlepszych polskich piłkarzy. Zacytujmy fragment relacji korespondenta tej gazety na potwierdzenie tej opinii: „Wielką konsternację wywołał fakt, ze nikt nie zabrał nieodzownej dla każdej podróżującej drużyny: kart do gry. Dr. Lustgarten proponował by zakupić na koszt PZPN. karty i wciągnąć je do stałego inwentarza PZPN. Wiśniewski jednak nie myśląc czekać aż ta ważna uchwała zapadnie na najbliższym posiedzeniu zarządu PZPN zakrzątnął się między kolejarzami i zdobył talję kart”. Podczas rejsu parowcem do Szwecji „Czas upływał nam na śpiewach (Wiśniewski zabawiał wiarę wiedeńskiemi piosnkami fiakierskimi)”. Tak, jak potrafił utrzymać dobry nastrój wśród kadrowiczów przed spotkanie stał się również podporą naszej drużyny narodowej w meczu ze Skandynawami, swymi dobrymi interwencjami dopingując kolegów do dobrej i skutecznej gry. Już w czasie pierwszej połowy „ładnie złapał parę górnych strzałów”. Interweniował w tym meczu pewnie i z niezwykłym poświęceniem. Przy stanie 1:1 „parę razy Wiśniewski ratuje przytomnie (raz dostaje silne kopnięcie od Kaufeldta w okolicę dołka tak, że upadł na ziemię, gdyż przez jaką minutę schwycił go gwałtowny kaszel)... Ostatni róg dla Szwedów: środek pomocy uderza piłkę głową, Kaufeldt w pozycji spalonej ... znowu głową skierowuje piłkę do bramki, Wiśniewski łapie. Jeszcze jeden krytyczny moment dla Polski. Wiśniewski rzuca się pod nogi Kaufeldtowi, który macha przezeń kozła... Szwedzi... szczególnie ostro szli na bramkarza, któremu nie dawali chwili spokoju tak, że rzuty bramkowe wykonywał on wprost z ziemi, i musiał się porządnie zwijać, ilekroć dostał piłkę. Z zadania tego wywiązał się rutynowany Wiśniewski wcale dobrze i śmiem twierdzić, że Loth nie broniłby z lepszym skutkiem swej świętości. Mimo to Szwedom Wiśniewski się nie podobał, gdyż ich zdaniem jeszcze za długo trzymał piłkę”. Opinię sprawozdawcy potwierdził po meczu sędzia Meisl: "Wiśniewski pracował naogół dobrze, z wielką gorliwością i odwagą; chwytał pewnie wysokie piłki, jednak popełniał on błąd, że za długo przetrzymywał piłkę”.

Po takich recenzjach dziwiło, że na następny mecz w reprezentacyjnej koszulce musiał czekać do następnego roku, a w październikowym meczu z Jugosławią był tylko graczem rezerwowym. Selekcjonerzy nadrobili ten nietakt w kolejnym meczu z Jugosłowianami w Krakowie. 3 czerwca 1923 Wiśniewski po raz drugi wybiegł na boisko w koszulce z białym orłem na piersi. Jak się wydaje wywalczył sobie prawo do gry w meczu kontrolnym kadry z Cracovią kombinowaną cztery dni wcześniej. Spisywał się w nim bez zarzutu. Tym niemniej przed meczem „obawiano się głównie obecnej formy Wiśniewskiego, jego powolności i niedomagań w obronie rzutów dolnych”. Obawy te okazały się płonne. Mecz został wprawdzie przegrany 1:2, ale za utratę bramek trudno było winić Wiśniewskiego, którego grę po meczu określono jak „pierwszoklasową”.

Nic dziwnego, że od meczu wyjazdowego z Finlandią stał się etatowym bramkarzem naszej reprezentacji aż do meczu na Olimpiadzie w Paryżu. W Helsinkach, a później w meczu z Estonią w Tallinie nie zawiódł zaufania selekcjonerów. W meczu z Finlandią (29 września, 3:5) „miał wiele pracy, bramki, które puścił trudne były do trzymania względnie w ogóle obronienia ze względu na śliski teren”. W meczu z Estonią (25 września, 4:1) jego grę określono jako dobrą: „nie miał jednak zbyt niebezpiecznych strzałów”.

Choć trzeba przyznać, że nie dla wszystkich jego miejsce między słupkami reprezentacyjnej bramki było niepodważalne i wielu na tej pozycji widziało Popiela z Cracovii. Tak oceniał walory obu graczy przed meczem ze Szwecją (1 listopada 1923) „Przegląd Sportowy”: „Popiel i Wiśniewski są tu równorzędnymi kandydatami. Większe zgranie z tyłami drużyny, większy temperament i bojowość l przemawiają za Popielem, znajomość natomiast przeciwnika, wielka rutyna, oswabadzające uderzenie za Wiśniewskim”. Tylko w tym właśnie meczu wyjątkowo postawiono na Popiela

Ukoronowanie jego występów reprezentacyjnych był udział w Igrzyskach Olimpijskich. Choć jego występ wcale nie był taki pewny, gdyż w meczu towarzyskim ze Szwedami stoczonym 8 dni przed naszym debiutem olimpijskim został w starciu podbramkowym kopnięty w brzuch i musiał opuścić bramkę już na początku spotkania. Uraz nie okazał się poważny i w meczu z Węgrami w Paryżu (26 maja, 0:5)zagrał i był to jeden z jego najlepszych występów w koszulce z białym orłem na piersi. Opinia taka może dziwić, bo spotkanie to przegraliśmy bezdyskusyjnie i wysoko. Jednak to właśnie Wiśniewskiemu, jego przytomności i dobrym interwencjom zawdzięczaliśmy utratę tylko jednej bramki do przerwy. Nic dziwnego, że po tym meczu chwalono w zasadzie tylko jego i Wacka Kuchara…

Nic nie wskazywało na to, że będzie to jego ostatni mecz w reprezentacji. Prezentował nadal wysoką formę. Liczył już wprawdzie 32 lata, ale u bramkarza ceniono także doświadczenie. Prezentował nadal nieprzeciętne umiejętności i pewnie nadal byłby w orbicie zainteresowań selekcjonerów. Choroba jednak przerwała tę nie do końca spełnioną karierę sportową i reprezentacyjną. Wrócił wprawdzie na polskie boiska po paru latach, ale był już wówczas tylko cieniem dawnego zawodnika…


Należał także do niemal etatowych bramkarzy reprezentacji Krakowa w pierwszej połowie lat dwudziestych i miał spory udział w prestiżowym sukcesie, jakim było wywalczenie przez reprezentację podwawelskiego grodu Pucharu Żeleńskiego. Wystąpił w 5 tego typu spotkaniach. Właśnie swój debiut w reprezentacji podwawelskiego grodu zaliczył w meczu ze Lwowem 2 października 1921 roku, kiedy to tak naprawdę Kraków reprezentowali sami Wiślacy. Mecz ten toczył się w obecności niebywałej liczby widzów (10.000) i zakończył remisem 1:1. Remisem szczęśliwym dla Wisły, który jednak przerywał serię zwycięstw Lwowa w rywalizacji o Puchar Żeleńskiego, co sprawiało, że rywalizacja pucharowa toczona do 3 kolejnych zwycięstw zaczynała się od nowa. Tym samym Wisła uratowała honor Krakowa. Niebagatelny swój udział w tym sukcesie miał pewnie interweniujący Wiśniewski w bramce Krakowa. Inne spotkania z jego udziałem w niebieskich barwach Krakowa nie niosły już takiego ładunku emocji. Zaliczył ich w sumie 9-10.

Mecze w Reprezentacji Polski. Statystyki i recenzje

Mieczysław Wiśniewski rozegrał w Reprezentacji Polski sześć spotkań - wszystkie jako piłkarz Wisły. W pierwszych latach funkcjonowania Reprezentacji Polski w piłce nożnej był jej podstawowym bramkarzem. Wziął udział w Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu w 1924 roku.

Pogrubiono występy Wiśniewskiego jako Wiślaka.

Komentarze prasowe po jego występach w reprezentacji:

  • 1922.05.28 Szwecja - Polska 1:2, mecz towarzyski
    • "Wielką konsternację wywołał fakt, ze nikt nie zabrał nieodzownej dla każdej podróżującej drużyny: kart do gry. Dr. Lustgarten proponował by zakupić na koszt PZPN. karty i wciągnąć je do stałego inwentarza PZPN. Wiśniewski jednak nie myśląc czekać aż ta ważna uchwała zapadnie na najbliższym posiedzeniu zarządu PZPN zakrzątnął się między kolejarzami i zdobył talję kart". Podczas rejsu parowcem do Szwecji "Czas upływał nam na śpiewach (Wiśniewski zabawiał wiarę wiedeńskiemi piosnkami fiakierskimi)".. Podczas pierwszej połowy "Klotz i Wiśniewski, który ładnie złapał parę górnych strzałów, nie pozwalają im wyrobić niebezpiecznej pozycji"... Przy stanie 1:1 "parę razy Wiśniewski ratuje przytomnie (raz dostaje silne kopnięcie od Kaufeldta w okolicę dołka tak, że upadł na ziemię, gdyż przez jaką minutę schwycił go gwałtowny kaszel)... Ostatni róg dla Szwedów: środek pomocy uderza piłkę głową, Kaufeldt w pozycji spalonej ... znowu głową skierowuje piłkę do bramki, Wiśniewski łapie. Jeszcze jeden krytyczny moment dla Polski. Wiśniewski rzuca się pod nogi Kaufeldtowi, który macha przezeń kozła... Szwedzi... szczególnie ostro szli na bramkarza, któremu nie dawali chwili spokoju tak, że rzuty bramkowe wykonywał on wprost z ziemi, i musiał się porządnie zwijać, ilekroć dostał piłkę. Z zadania tego wywiązał się rutynowany Wiśniewski wcale dobrze i śmiem twierdzić, że Loth nie broniłby z lepszym skutkiem swej świętości. Mimo to Szwedom Wiśniewski się nie podobał, gdyż ich zdaniem jeszcze za długo trzymał piłkę"; Sędzia Meisl po meczu: "Wiśniewski pracował naogół dobrze, z wielką gorliwością i odwagą; chwytał pewnie wysokie piłki, jednak popełniał on błąd, że za długo przetrzymywał piłkę"; "Dagnes Nyheter": "Bramkarz polski miał gorący dzień". Według "Idrottsbladet" Wiśniewski był najgorszy w polskiej drużynie!!! Przeciwnie "Svenska Dagebladet": "Bramkarz miał szczęście, zresztą grał doskonale".
    • Wiśniewski pracował naogół dobrze, z wielką gorliwością i odwagą chwytał także pewnie wysokie piłki, popełniał jednak ten błąd, że za długo przytrzymywał piłkę.
    • Wiśniewski który kilka pewnych bramek obronił i Klotz. Tyły Polski grały b. dobrze, atak b. słaby. Wiśniewski pokazał, że w niczem Lothowi nie ustępuje, owszem nawet go przewyższa. Spokojny, piłki łapie pewnie, doskonale się ustawiał, bronił nadzwyczajnie i z prawdziwem poświęceniem.
    • O Wiśniewskim wyrażali się tam, że jest najlepszym bramkarzem na kontynencie.
    • „Wiśniewski w bramce jest prawie równorzędnym Lothowi.
  • 1923.06.03 Polska - Jugosławia 1:2, mecz towarzyski
    • „Świetna gra prawego obrońcy i pierwszo klasowa bramkarza”…
    • Przed meczem „obawiano się głównie obecnej formy Wiśniewskiego, "jego powolności i niedomagań w obronie rzutów dolnych”.
    • Pierwszy gola dla Jugosłowian pada w 16 minucie: Persca „strzela z daleka, ostro, półgórnie w lewy róg bramki. Wiśniewski robinsonuje, niestety piłka grzęźnie w siatce”. 40’ po przerwie „przebija się prawy łącznik Zinaja, mija Gintla, a następnie tuż po nim Wiśniewskiego, który trochę zapóźno wybiegł i lewą nogą strzela zwycięską bramkę”.
    • Wiśniewski nie miał wiele roboty, a obronił efektownie jeden strzał z bliska.
    • Wiśniewski spokojny, obronił kilka niebezpiecznych strzałów, bramki które padły, a zwłaszcza pierwsza były nie do obrony.
    • Najlepszą częścią drużyny polskiej były jej tyły, t. j. obrona, pomoc (prócz Spojdy) i w pewnych momentach bramkarz p. Wiśniewski, który naogół nie miał zbyt wiele pracy.
    • Wiśniewski spokojny, lecz niepewny.
    • Wiśniewski w bramce miał małe pole do popisu.
    • Kpt. Glabisz, członek Komisji Trzech :
    • Wiśniewskiego zdaniem mojem nie można winić za żadną bramkę.
    • Reprezentatywka polska miała w Wiśniewskim dobrego bramkarza, miał on przed pauzą jeden b. słaby moment, ale pozatem spełnił swe zadanie dobrze — zresztą nie miał wiele roboty. Bramki puszczone nie były do obrony.
  • 1923.09.23 Finlandia - Polska 5:3, mecz towarzyski
    • „Wiśniewski miał wiele pracy, bramki, które puścił trudne były do trzymania względnie w ogóle obronienia ze względu na śliski teren”.
    • Wiśniewski spełnił swoje zadanie bez zarzutu. Słyszę ( t e zdanie, że Loth byłby obronił jeszcze przynajmniej jeszcze te dwie bramki, ale wydaje mi się to bardzo problematyczne)i Chodzi głównie o 1. bramkę po pauzie. Mógł ją obronić nietylko Loth, ale i każdy inny bramkarz.. nie sztuką jednak, lecz szczęściem. Strzał był coprawda źle „splasowany” i przeszedł po ziemi pod ręką koło nóg schylającego się Wiśniewskiego, ale piłka była a strzał bardzo silny z odległości 3 — 4 mtr. Każdy chyba ...że w podobnych warunkach uratowanie bramki należy uznać za przypadek. — W II. poł. gdy W. zorjentował się, Z jakiemi tyłami ma do czynienia, zaczął grać „trzeciego backa” i zrobił parę bardzo ładnych wybiegów. Szczególnie piękną była parada wysokiej centry obiema rękoma na wysokościach, niedosięgalnych dla zwykłych bramkarzy. Wykopy bardzo dobre, dośrodkowania stale skierowane ku środkowi, zamiast na skrzydła.
    • Kilka groźnych sytuacyj pod bramką, P. likwiduje świetnie Wiśniewski; szczególnie ciekawem było odbicie piłki przez Wiśniewskiego, podczas gdy siedział na ziemi.
    • Słabi Gieras i Wiśniewski, który grał lekceważąco.
    • Bramkarz Wiśniewski to rutyna i spokój pewny, zdaje się je d n a k , że łapanie dolnych piłek nie należy do jego specjalności. Oprócz tego mam mu do zarzucenia „puszczenie" bramki 3-ciej, którą strzelił Eklof z 20 mtr. .a która była stanowczo do obrony.
  • 1923.09.25 Estonia - Polska 1:4, mecz towarzyski
  • 1924.05.18 Szwecja - Polska 5:1, mecz towarzyski, kontuzja (kopnięty w brzuch) w 11 minucie, musiał zejść z boiska
    • W 10 minucie zderzenie Wiśniewskiego z prawem łącznikiem (idą bowiem ostro na bramkarza). Wiśniewski kopnięty silnie w udo opuszcza boisko, wchodzi Gorlitz.
    • Wiśniewski, kopnięty w brzuch, schodzi rozbity z boiska Wiśniewski bronił tylko 10 m…. z początku niepewny, później bardzo dobry, dobrze trzymał Kocka.
    • następuje zderzenie z Wiśniewskim (żołądek i lewa noga), który też schodzi w 9 min. z boiska, a w jego miejsce wstępuje Górlitz.
      • Źródło: [[Kategoria:Sport lwowski|Sport lwowski nr ]91]
    • Wiśniewski wybiega niezdecydowanie i w momencie, gdy chce uchwycić piłkę dostaje od Rydella kopnięcie w udo i kolanem w brzuch. Po 3 min. przerwie staje w bramce Goerlitz. Strata pierwszej bramki i wypadek z Wiśniewskim zdeprymował nieco drużynę.
    • ***Źródło: Sport Ilustrowany nr 16
  • 1924.05.26 Węgry - Polska 5:0, IO 1924
    • Olimpiada 1924
    • Piłka przerzuca się z jednego pola na drugie. Częściej jednak zagląda do polskiej bramki, której zawsze broni znakomity dnia tego Wiśniewski.
    • O Wiśniewskim pisaliśmy już powyżej. Bronił nas wspaniale póki mu nerw y na to pozwoliły. Nie dokonał może większych cudów — ale za to też nie zrobił żadnej „gaffe'y“ i uratował nas od gorszej klęski.
    • Wiśniewski z początku b. słaby, później bronił nieco lepiej.
    • Wiśniewski mógł dwie bramki obronić, jakkolwiek przy tych groźnych sytuacjach, w jakich się znajdował, trzeba mu przyznać świetną obronę i trudno nań winę składać.
    • Wiśniewski bronił kilka bardzo ostrych strzałów. Co przepuścił nie mógł trzymać.
    • Wiśniewski, początkowo niepewny bardzo (kilka krotnie uciekają mu piłki z rąk), broni kilkakrotnie bardzo ładnie, odbijając rękami lub wybijając nogą.
    • Wiśniewski dobry, broni szereg trudnych strzałów, mimoto chwilami niepewny.

Reprezentacyjna Galeria

Galeria karykatur Rogalskiego

Garść ciekawostek

  • Wisłę reprezentował w meczach mistrzowskich i towarzyskich 110 razy.
  • Po zakończeniu sportowej kariery pracował jako urzędnik w krakowskiej Dyrekcji PKP.

Wiadomości Sportowe Nr. 3. Kraków, wtorek 13 marca 1923. Rok II.



Wiśniewski Mieczysław bramkarz i. drużyny T. S. Wisła reprezentatywny gracz Polski wybranym został zastępcą kierownika sekcji piłki nożnej.


Przy opisywaniu jego wiedeńskiej kariery korzystano obficie z artykułu zamieszczonego 7 stycznia 1937 roku w „Przeglądzie Sportowym”. Pozostałe informacje zaczerpnięto z ówczesnej prasy sportowej i codziennej.

Historia występów w barwach Wisły Kraków

Podział na sezony:

Sezon Rozgrywki M 0-90 grafika:Zk.jpg grafika:Cz.jpg
1923 Eliminacje MP 6 6          
1923 Finały MP 3 3          
Razem Eliminacje MP (EMP) 6 6          
Finały MP (FMP) 3 3          
RAZEM 9 9          


Lista wszystkich spotkań:

Roz. Data Miejsce Przeciwnik Wyn. Zm. B K
EMP 1923.08.12 Wyjazd Warta Poznań 2-4      
EMP 1923.08.19 Wyjazd Iskra Siemianowice 5-0      
EMP 1923.08.26 Wyjazd ŁKS Łódź 6-1      
EMP 1923.09.09 Dom Warta Poznań 1-1      
EMP 1923.09.30 Dom ŁKS Łódź 1-0      
EMP 1923.10.07 Dom Iskra Siemianowice 5-0      
FMP 1923.10.14 Wyjazd Pogoń Lwów 0-3      
FMP 1923.10.21 Dom Pogoń Lwów 2-1      
FMP 1923.11.04 Wyjazd Pogoń Lwów 1-2      
  • Statystyki rozgrywek A-klasy z lat dwudziestych zamieszczamy osobno. Nie są one uwzględniane w ogólnych zestawieniach, gdyż nie udało nam się skompletować wszystkich składów meczowych Wisły w tych rozgrywkach (zobacz listę spotkań z brakującym składem).
Roz. Data Miejsce Przeciwnik Wyn. Zm. B K
A 1922.03.19 Dom Sturm Bielsko 5-3      
A 1922.04.02 Dom Cracovia 1-1      
A 1922.04.09 Wyjazd Jutrzenka Kraków 5-0      
A 1922.04.23 Wyjazd BBSV Bielsko 4-0      
A 1922.04.30 Wyjazd Makkabi Kraków 0-0      
A 1922.05.21 Dom Makkabi Kraków 5-0      
A 1922.06.11 Wyjazd Sturm Bielsko 2-0      
A 1922.06.18 Dom Jutrzenka Kraków 3-0      
A 1922.06.25 Wyjazd Cracovia 1-2      
A 1922.06.29 Dom BBSV Bielsko 1-1      
A 1923.03.11 Dom Cracovia 1-0      
A 1923.03.17 Dom Jutrzenka Kraków 6-0      
A 1923.03.25 Wyjazd BBSV Bielsko 2-1      
A 1923.04.15 Dom Wawel Kraków 4-0      
A 1923.04.22 Dom Sturm Bielsko 4-0      
A 1923.04.29 Dom BBSV Bielsko 2-0      
A 1923.05.06 Wyjazd Wawel Kraków 3-1      
A 1923.05.27 Wyjazd Cracovia 2-4      
A 1923.06.17 Wyjazd Jutrzenka Kraków 3-1      
A 1923.06.24 Wyjazd Sturm Bielsko 4-0?      
A 1924.08.15 Wyjazd Jutrzenka Kraków 5-0      
A 1924.08.24 Wyjazd Olsza Kraków 5-0      


Doniesienia prasowe

Tygodnik Sportowy

ROK V. KRAKÓW DNIA 11 MARCA 1925 ROKU. NR11-

Wawel przypomina mocno Wisłę z przed laty. Naturalny i surowy, ale zdrowy typ futballistów z błoń krakowskich, ambitny i silny materjał sportowy. I gdy rozeszła się wieść, że stary wyga boiskowy, internacjonał i olimpijczyk Polski, chluba bramkarska naszej reprezentacji, Wiśniewski, objął trening fioletowych, szanse i akcje Wawelu poszły w górę. Niezły był to pomysł zaangażowania Wiśniewskiego. On to bowiem przez lata ostatnie, przed objęciem przez Schlossera treningu Wisły, jako kapitan czerwonych prowadził drużynę od zwycięstwa do zwycięstwa. Jego rutyna i znajomość praktyczna psychologji graczy mogą się wielce przyczynić do rozwoju Wawelu. W każdym zaś razie nie będzie on gorszym od drogich trenerów zagranicznych, nieznających prawie nigdy naszych charakterów i stosunków.

Trener

Tygodnik Sportowy

ROK V. KRAKÓW DNIA 17 MARCA 1925 ROKU. NR 12.

Mieczysław Wiśniewski pierwszym polskim trenerem , w r. 1907 i 1908 gra Wiśniewski jako junior i rezerwa w Wackerze wied. W r. 1909 zakłada klub Wiener Sportfreunde. Po fuzji Wien. SportFreunde z FC Viktorią (I. klasa) w 1910 r. gra poraź pierwszy w tym roku w Krakowie na boisku pozlotowem. W r. 1911 następuje fuzja Viktorii z Cricketerami (f kl.). W 1912 r. przechodzi do Rudolfshugla po bankructwie najbogatszego wówczas klubu „Cricketerów”. Trenowany przez znanego angielskiego trenera Hogana rozwija się na pierwszorzędnego bramkarza. W r. 1918 żeni się z krakowianką, a w r. 1919 przenosi się na stałe do Krakowa i występuje w barwach Cracovii. W r. 1921 przenosi się do Wisły i w tym klubie pracuje jako kapitan i trener amator bardzo ofiarnie. Wisła ma Wiśniewskiemu dużo do zawdzięczenia. Odtąd staje się bezkonkurencyjnym bramkarzem w Polsce, wielokrotnym internacjonałem, bierze udział w Olimpjadzie 1924 r. w Paryżu, poczerń złożony poważną chorobą (czerwonka) usunął się z aktywnego ruchu sportowego. Obecnie zawarł kontrakt jako trener z KS. Wawel w Krakowie. Na specjalną uwagę zasługuje fakt, że Wiśniewski w czasie swojej karjery sportowej doznał złamania obu rąk i nóg.

Galeria