Mirosław Szymkowiak

Z Historia Wisły

Mirosław Szymkowiak
Informacje o zawodniku
kraj Polska
pseudonim Szymek
urodzony 12.11.1976, Poznań
wzost/waga 179 cm / 69 kg
pozycja pomocnik
numer 22, 2
sukcesy Mistrzostwo Europy U-16: 1993
Mistrz Polski (6): 1996, 1997, 2001, 2003, 2004, 2005
Superpuchar Polski (2): 1996, 2001
Puchar Ligi: 2001
Puchar Polski: 2003
Reprezentacja
Lata Drużyna Mecze Gole
1991–1992 Polska U-15 17 1
1992–1993 Polska U-16 18 1
1993 Polska U-17 14 2
1993–1994 Polska U-18 7 1
1995–1997 Polska U-21 12 3
1997–2006 Polska A 33 3
Kariera klubowa
Sezon Drużyna Mecze Gole
1992/93 (w) Olimpia Poznań 4 0
1993/94 Olimpia Poznań 23 2
1994/95 (j) Olimpia Poznań 15 3
1994/95 (w) Widzew Łódź 16 0
1995/96 Widzew Łódź 5 1
1996/97 Widzew Łódź 30 1
1997/98 Widzew Łódź 32 4
1998/99 Widzew Łódź 11 4
1999/00 Widzew Łódź 24 0
2000/01 (j) Widzew Łódź 14 1
2000/01 (w) Wisła Kraków 14 (19) 2
2001/02 Wisła Kraków 24 (44) 4 (6)
2002/03 Wisła Kraków 17 (29) 1
2003/04 Wisła Kraków 24 (33) 5
2004/05 (j) Wisła Kraków 12 (21) 1 (2)
2004/05 (w) Trabzonspor 16 9
2005/06 Trabzonspor 25 5
2006/07 (j) Trabzonspor 14 0
2014/15 Prądniczanka Kraków
W rubryce Mecze/Gole najpierw podana jest statystyka z meczów ligowych, a w nawiasie ze wszystkich meczów oficjalnych.

Mirosław Szymkowiak (ur. 12 listopada 1976 roku w Poznaniu) – piłkarz, zawodnik Wisły Kraków w latach 2001–2005, grający najczęściej na pozycji środkowego pomocnika.

Spis treści

Wyróżnienia

Najlepszy ofensywny pomocnik w Polsce wg "Piłki Nożnej". 2002, 2004
9. miejsce w plebiscycie "Sportu" na najlepszego piłkarza w Polsce. 2003.
Piłkarski Oskar 2003: Najlepszy pomocnik ligi


Artykuły. Wywiady

Gwiazdy Białej Gwiazdy #40: Reżyser największych triumfów - Mirosław Szymkowiak

Data publikacji: 25-04-2018 10:03


Gdy Radosław Kałużny oddawał trykot z dwójką, zastanawiano się, czy ktoś o podobnej charakterystyce przejmie ciężar tego numeru. I choć tuż po przyjściu do Wisły zaczynał z „22”, potem wziął „2” i chyba jest najbardziej znanym i lubianym posiadaczem koszulki z tym numerem. Pięć sezonów Wisły z jego udziałem zakończyło się czterema mistrzostwami. Specjalista od fantastycznych uderzeń z dystansu, perfekcyjnych asyst i… zadziwiających fryzur, który zasłużył na „szacuneczek” od wszystkich fanów Białej Gwiazdy. Przed Wami Mirosław Szymkowiak!


Mirosław Szymkowiak urodził się w Poznaniu 12 listopada 1976 roku, w stolicy Wielkopolski zaczynał też piłkarską karierę. 15-letni „Szymek” w juniorach Olimpii prezentował się tak dobrze, że otrzymał powołanie do juniorskiej kadry swojego rocznika. Dość powiedzieć, że w latach 1991-1992 Szymkowiak wystąpił w reprezentacji U-15 siedemnaście razy, dzięki czemu stał się pewniakiem w zespole Andrzeja Zamilskiego, który powołał nastolatka do kadry U-16 na młodzieżowe Mistrzostwa Europy. W nich Polacy jak burza przebrnęli przez eliminacje, w czterech meczach z San Marino i Walią zdobyli komplet punktów, strzelili 10 goli i nie stracili żadnego. W fazie grupowej młodzieżowcy pokonali Islandczyków, piłkarzy z Irlandii Północnej oraz zremisowali ze Szwajcarią. Polakom pozwoliło to awansować do ćwierćfinałów. W nim w pokonanym polu pozostawili Belgię - a w półfinale czekała na nich Francja. Po raz pierwszy w turnieju testowana była zasada „złotego gola” - i bardzo pomogła ona Polsce. Zaledwie kilkadziesiąt sekund po starcie dogrywki Artur Andruszczak wprowadził reprezentację do finału. 8 maja w Stambule zespół Andrzeja Zamilskiego pokonał Włochów 1:0 i mógł cieszyć się z niebywałego sukcesu.

Poznań -> Łódź -> Kraków

Spośród piłkarzy występujących w tureckim czempionacie przygodę z najwyższą klasą rozgrywkową najszybciej zaczął właśnie „Szymek”, który już przed turniejem miał na koncie cztery występy w barwach Olimpii. W kolejnym sezonie Szymkowiak na dobre zakotwiczył w pierwszym składzie i po raz pierwszy wpisał się na listę strzelców. Klub z Poznania wpadł jednak w spiralę długów, przez co musiał zdecydować się na sprzedaż najważniejszych graczy. Beneficjentem takiego obrotu spraw okazał się Widzew, który przejął Andrzeja Juskowiaka i Mirosława Szymkowiaka właśnie. Tam trener Władysław Stachurski znalazł dla młodziana nową pozycję - prawą stronę defensywy. Jak sam przyznawał po latach, wszystko nadrabiał ambicją, bo brakowało mu lewej nogi. Za kadencji Franciszka Smudy zdarzało mu się oberwać bidonem, lecz zwykle też grać w pierwszym składzie. Co więcej, „Szymkowi” w barwach Widzewa udało się zagrać 474 minuty w elitarnej Lidze Mistrzów w sezonie 1996/1997. W Łodzi Szymkowiak zdobył swoje pierwsze dwa tytuły mistrzowskie i grał do 2000 roku - do czasu, gdy i łodzianie musieli zmierzyć się z kłopotami finansowymi. Problemy te wykorzystała Wisła Kraków, która po długich negocjacjach przejęła „Szymka” do siebie.

Transfer Mirosława Szymkowiaka stał się hitem zimowego okienka transferowego sezonu 2000/2001. Trzykrotny wówczas reprezentant kraju z miejsca stał się podstawowym piłkarzem Wisły. Przez pół sezonu, gdy w składzie Białej Gwiazdy znajdował się jeszcze Radosław Kałużny „Szymek” występował na kilku pozycjach i w defensywie, i drugiej linii. Na pierwszą bramkę „Szymka” kibice krakowian musieli czekać do 9 maja 2001 roku. Zdecydowanie było warto! Szymkowiak wszedł w meczu ze Śląskiem w 58. minucie, a już dziewięć minut później przymierzył z rzutu wolnego nie do obrony. Grzegorz Szamotulski nie miał szans, a to nie było wszystko. Dwie minuty później „Szymek” huknął z pierwszej piłki zza szesnastki, a „Szamo” ponownie schylał się po piłkę, która przekroczyła linię bramkową. Wisła zremisowała 2:2. Gdy „Tata” odszedł do Energie Cottbus, 25-letni wówczas Szymkowiak przejął nie tylko trykot z numerem „2”, lecz i pozycję na boisku.

Od tego czasu w środku pola zaczął dominować zawodnik cechujący się nie tylko wspaniałym przeglądem pola i precyzyjnym uderzeniem z wolnego, lecz także charakterystycznymi i często ekstrawaganckimi fryzurami. Pierwszym zdobytym przez Szymkowiaka trofeum w barwach Białej Gwiazdy było mistrzostwo Polski za sezon 2000/2001, drugim upragniony od lat Puchar Polski, w którym krakowianie pokonali w dwumeczu Amicę Wronki aż 8:2. Najlepsze miało jednak dopiero nadejść! Za zwycięstwo w krajowym pucharze Biała Gwiazda zapewniła sobie możliwość startu w Pucharze UEFA. W europejskich meczach geniusz „Szymka” objawił się w starciu z Parmą.

Czy kadra, czy Wisła - pewniak!

Rozgrywający Wisły w rewanżu zagrał tak, że to o nim najwięcej pisali włoscy dziennikarze. Asysta przy pogrążającej Włochów bramce Daniela Dubickiego, mądra gra w środku pola i egzekwowane wprost na głowę kolegów z zespołu stałe fragmenty gry sprawiły, że pomocnikiem Białej Gwiazdy zaczęły się ponoć interesować włoskie kluby. Jednak po fantastycznym odprawieniu Schalke 04 Gelsenkirchen to z innym włoskim klubem Szymkowiakowi przyszło się zmierzyć w IV rundzie Pucharu UEFA. Lazio najpierw zremisowało u siebie 3:3, a potem po szalonym i kontrowersyjnym spotkaniu u siebie ulegli rzymianom 1:2. Wszystko uratować mógł Szymkowiak - po jego rzucie wolnym, którego tor lotu piłki zmienił jeszcze Uche, piłka zatrzymała się na spojeniu słupka z poprzeczką.

Wisła odpadła z Pucharu UEFA z podniesioną głową, a niejako na osłodę pozostały im rozgrywki ligowe i w krajowym pucharze. Dominacja Białej Gwiazdy nie podlegała żadnej wątpliwości - o czym najlepiej świadczy wywalczony dublet! Doskonała gra Mirosława Szymkowiaka nie mogła ujść uwadze selekcjonera reprezentacji Polski, Pawła Janasa. Co ciekawe, 27-letni wówczas rozgrywający powrócił do kadry narodowej po prawie 5 latach - i w czasach występów w Wiśle rozegrał 16 spotkań i zdobył dwa gole. „Szymek” był podstawowym wyborem szkoleniowca reprezentacji i w końcowej fazie eliminacji do Euro 2004, w eliminacjach do Mistrzostw Świata w 2006, a także na samym mundialu. Wówczas był już piłkarzem Trabzonsporu, wcześniej jeszcze w Wiśle wywalczył dwa mistrzostwa Polski.

Wielka Wisła - Wisła Szymka!

W ciągu trzech pełnych i dwóch niepełnych sezonów, które Mirosław Szymkowiak spędził przy Reymonta, Biała Gwiazda zdobyła 4 tytuły mistrzowskie i dwa Puchary Polski. Era największych sukcesów Wisły bez wątpienia wiąże się z „Szymkiem”, który łącznie wystąpił w 146 oficjalnych meczach i zdobył w nich 16 goli - a znaczną część po doskonale bitych rzutach wolnych i uderzeniach z dystansu. Do tego bez wątpienia należy dodać niezliczoną liczbę asyst, jedną piękniejszą od drugiej!

Po odejściu do Trabzonsporu „Szymek” rozegrał dwa sezony na wysokim poziomie i ze względu na problemy zdrowotne zakończył karierę, szokując tym piłkarski świat. Po latach pracy w Akademii Piłkarskiej 21, którą założył wraz z Tomaszem Frankowskim, Szymkowiak dla przyjemności postanowił pokopać piłkę w Prądniczance.

Wiślak, który na dobre dał się zapamiętać kibicom, często gości na R22 podczas meczów Białej Gwiazdy. Wspaniały rozgrywający, który nieraz doprowadzał golkiperów do łez nadal dopinguje swoją byłą drużynę. Nie mamy wątpliwości, że fani Wisełki chętnie zobaczyliby go jeszcze na murawie, nie tylko w meczach legend! „Szymek” - szacun za wszystko!

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Historia występów w barwach Wisły Kraków

Podział na sezony:

Sezon Rozgrywki M 0-90 grafika:Zk.jpg grafika:Cz.jpg
2000/2001 Ekstraklasa 14 3 5 6 2 1  
2000/2001 Puchar Ligi 4 1 2 1      
2000/2001 Superpuchar Polski 1 1          
2001/2002 Ekstraklasa 24 10 11 3 4 2  
2001/2002 Puchar Ligi 7 4 2 1 1    
2001/2002 Puchar Polski 6 5 1   1 1  
2001/2002 Puchar UEFA 4 3 1        
2001/2002 Liga Mistrzów 3 2 1        
2002/2003 Ekstraklasa 17 10 5 2 1 2  
2002/2003 Puchar Polski 6 2 2 2   1  
2002/2003 Puchar UEFA 6 1 2 3      
2003/2004 Ekstraklasa 24 21 3   5 7  
2003/2004 Liga Mistrzów 4 3 1     1  
2003/2004 Puchar UEFA 4 4       1  
2003/2004 Puchar Polski 1 1          
2004/2005 Ekstraklasa 12 6 6   1 3  
2004/2005 Puchar Polski 4 2   2 1 3  
2004/2005 Liga Mistrzów 3 1 1 1      
2004/2005 Puchar UEFA 2 2       1  
Razem Ekstraklasa (I) 91 50 30 11 13 15  
Puchar Polski (PP) 17 10 3 4 2 5  
Puchar UEFA (PU) 16 10 3 3   2  
Puchar Ligi (PL) 11 5 4 2 1    
Liga Mistrzów (LM) 10 6 3 1   1  
Superpuchar Polski (SP) 1 1          
RAZEM 146 82 43 21 16 23  

Lista wszystkich spotkań:

Ilość Roz. Data Miejsce Przeciwnik Wyn. Zm. B K
1. (1)I2001.03.10WyjazdRuch Radzionków2-0  
2. (2)I2001.03.17DomDyskobolia Grodzisk Wlkp1-1   
3. (1)PL2001.03.21DomAmica Wronki2-0  
4. (3)I2001.03.30WyjazdWidzew Łódź0-3  
5. (2)PL2001.04.04WyjazdAmica Wronki0-1  
6. (4)I2001.04.08DomGórnik Zabrze3-0  
7. (5)I2001.04.14WyjazdPogoń Szczecin0-0  
8. (6)I2001.04.21DomOdra Wodzisław Śląski2-1  
9. (7)I2001.04.29WyjazdPolonia Warszawa2-0  
10. (8)I2001.05.02DomStomil Olsztyn2-0  
11. (9)I2001.05.06WyjazdGKS Katowice3-0  
12. (10)I2001.05.09DomŚląsk Wrocław2-2 
13. (11)I2001.05.12WyjazdRuch Chorzów1-2   
14. (12)I2001.05.19DomWisła Płock1-2   
15. (13)I2001.05.23WyjazdAmica Wronki1-2  
16. (3)PL2001.05.26WyjazdZagłębie Lubin3-0   
17. (4)PL2001.06.03DomZagłębie Lubin1-2  
18. (14)I2001.06.09WyjazdLegia Warszawa2-1 grafika:Zk.jpg
19. (1)SP2001.07.15WyjazdPolonia Warszawa4-3   
20. (15)I2001.07.21WyjazdKSZO Ostrowiec Świętokrzyski1-0   
21. (1)LM2001.07.25WyjazdSkonto Ryga2-1   
22. (16)I2001.07.29DomPolonia Warszawa2-2  
23. (2)LM2001.08.08DomFC Barcelona3-4  
24. (17)I2001.08.11WyjazdGórnik Zabrze2-1grafika:Zk.jpg
25. (18)I2001.08.17DomOdra Wodzisław Śląski1-0  
26. (3)LM2001.08.22WyjazdFC Barcelona0-1   
27. (19)I2001.08.26DomZagłębie Lubin4-0 
28. (5)PL2001.08.29WyjazdKSZO Ostrowiec Świętokrzyski3-2  
29. (20)I2001.09.08WyjazdGKS Katowice5-1  
30. (1)PU2001.09.20WyjazdHajduk Split2-2   
31. (21)I2001.09.23WyjazdPolonia Warszawa0-2   
32. (2)PU2001.09.27DomHajduk Split1-0  
33. (22)I2001.09.30DomWidzew Łódź2-0  
34. (6)PL2001.10.03DomKSZO Ostrowiec Świętokrzyski4-0 
35. (23)I2001.10.14DomGórnik Zabrze2-1   
36. (3)PU2001.10.18WyjazdInter Mediolan0-2   
37. (24)I2001.10.21WyjazdOdra Wodzisław Śląski0-1  
38. (25)I2001.10.26WyjazdZagłębie Lubin4-3  
39. (4)PU2001.10.30DomInter Mediolan1-0   
40. (26)I2001.11.03DomGKS Katowice3-0 
41. (1)PP2001.11.10DomStomil Olsztyn6-1   
42. (27)I2001.11.18WyjazdOdra Wodzisław Śląski3-0 grafika:Zk.jpg
43. (2)PP2001.11.21WyjazdŁKS Łódź2-2   
44. (28)I2001.11.24DomPogoń Szczecin1-0   
45. (3)PP2001.11.28DomŁKS Łódź4-1  
46. (29)I2002.03.03DomRuch Chorzów2-1   
47. (30)I2002.03.09WyjazdPolonia Warszawa2-4 
48. (31)I2002.03.15WyjazdLegia Warszawa0-1   
49. (32)I2002.03.19DomGKS Katowice1-1  
50. (33)I2002.03.22WyjazdAmica Wronki1-2  
51. (7)PL2002.03.26DomZagłębie Lubin2-1  
52. (34)I2002.03.30DomOdra Wodzisław Śląski1-1  
53. (35)I2002.04.07WyjazdPogoń Szczecin2-1   
54. (4)PP2002.04.10DomWisła Płock3-0  
55. (36)I2002.04.13WyjazdRuch Chorzów2-1   
56. (37)I2002.04.19DomPolonia Warszawa4-1   
57. (38)I2002.05.04DomAmica Wronki1-0   
58. (5)PP2002.05.07WyjazdAmica Wronki4-2  grafika:Zk.jpg
59. (6)PP2002.05.10DomAmica Wronki4-0   
60. (8)PL2002.05.14WyjazdGKS Katowice5-2   
61. (9)PL2002.05.18DomGKS Katowice3-0   
62. (10)PL2002.05.22WyjazdLegia Warszawa0-3   
63. (11)PL2002.05.26DomLegia Warszawa2-1   
64. (39)I2002.08.04WyjazdSzczakowianka Jaworzno1-1  grafika:Zk.jpg
65. (40)I2002.08.09DomRuch Chorzów5-2  
66. (7)PP2002.10.23DomDyskobolia Grodzisk Wlkp5-0  
67. (41)I2002.10.26DomGKS Katowice2-0  
68. (5)PU2002.10.31WyjazdParma Parma1-2  
69. (42)I2002.11.03WyjazdPolonia Warszawa4-0  
70. (8)PP2002.11.06WyjazdCeramika Opoczno2-2   
71. (43)I2002.11.09DomWisła Płock4-0  
72. (6)PU2002.11.14DomParma Parma4-1  
73. (44)I2002.11.23DomLech Poznań3-2  
74. (7)PU2002.11.28DomSchalke 04 GK1-1  
75. (8)PU2002.12.10WyjazdSchalke 04 GK4-1   
76. (9)PU2003.02.20WyjazdLazio Rzym3-3  
77. (10)PU2003.03.05DomLazio Rzym1-2  
78. (45)I2003.03.16WyjazdRuch Chorzów3-0  
79. (46)I2003.03.19DomSzczakowianka Jaworzno2-2   
80. (47)I2003.03.22DomZagłębie Lubin4-1   
81. (48)I2003.04.05WyjazdDyskobolia Grodzisk Wlkp0-2   
82. (49)I2003.04.09DomLegia Warszawa2-1   
83. (9)PP2003.04.16WyjazdWidzew Łódź2-1  
84. (50)I2003.04.19DomGórnik Zabrze4-0  
85. (10)PP2003.04.23DomWidzew Łódź1-1 grafika:Zk.jpg
86. (51)I2003.04.26DomAmica Wronki1-1   
87. (52)I2003.05.03WyjazdKSZO Ostrowiec Świętokrzyski1-0   
88. (11)PP2003.05.07DomWisła Płock0-1   
89. (53)I2003.05.10DomOdra Wodzisław Śląski4-0   
90. (12)PP2003.05.14WyjazdWisła Płock3-0  
91. (54)I2003.05.31DomWidzew Łódź1-0  
92. (55)I2003.06.03WyjazdLech Poznań4-2  grafika:Zk.jpg
93. (4)LM2003.07.30DomOmonia Nikozja5-2   
94. (13)PP2003.08.02WyjazdArka Gdynia0-2   
95. (5)LM2003.08.06WyjazdOmonia Nikozja2-2   
96. (56)I2003.08.09WyjazdGórnik Polkowice2-0  
97. (6)LM2003.08.13WyjazdAnderlecht Bruksela1-3  grafika:Zk.jpg
98. (57)I2003.08.16DomŚwit Nowy Dwór Mazowiecki4-0   
99. (58)I2003.08.22DomGórnik Zabrze2-0 grafika:Zk.jpg
100. (7)LM2003.08.26DomAnderlecht Bruksela0-1  
101. (59)I2003.08.30WyjazdAmica Wronki0-2   
102. (60)I2003.09.13DomWisła Płock3-1  
103. (61)I2003.09.19WyjazdLegia Warszawa1-4  grafika:Zk.jpg
104. (11)PU2003.09.25DomNEC Nijmegen2-1  grafika:Zk.jpg
105. (62)I2003.09.28DomDyskobolia Grodzisk Wlkp3-2   
106. (63)I2003.10.04WyjazdWidzew Łódź3-1  grafika:Zk.jpg
107. (12)PU2003.10.15WyjazdNEC Nijmegen2-1   
108. (64)I2003.10.19DomGKS Katowice5-0  
109. (65)I2003.10.24WyjazdOdra Wodzisław Śląski2-3  grafika:Zk.jpg
110. (13)PU2003.11.06WyjazdValerengens Valerengens0-0   
111. (66)I2003.11.09WyjazdPolonia Warszawa5-2   
112. (67)I2003.11.22DomLech Poznań4-2  
113. (14)PU2003.11.27DomValerengens Valerengens0-0   
114. (68)I2004.03.13DomGórnik Polkowice2-1   
115. (69)I2004.03.20WyjazdŚwit Nowy Dwór Mazowiecki2-1   
116. (70)I2004.03.27WyjazdGórnik Zabrze4-0   
117. (71)I2004.04.04DomAmica Wronki2-1  grafika:Zk.jpg
118. (72)I2004.04.10WyjazdWisła Płock4-4 grafika:Zk.jpg
119. (73)I2004.04.17DomLegia Warszawa1-0   
120. (74)I2004.04.23WyjazdDyskobolia Grodzisk Wlkp6-1  grafika:Zk.jpg
121. (75)I2004.05.09WyjazdGKS Katowice2-0   
122. (76)I2004.05.16DomOdra Wodzisław Śląski2-1   
123. (77)I2004.05.21WyjazdGórnik Łęczna1-0   
124. (78)I2004.06.08DomPolonia Warszawa4-1  
125. (79)I2004.06.11WyjazdLech Poznań2-2  
126. (8)LM2004.07.27WyjazdWIT Georgia Tbilisi8-2  
127. (80)I2004.07.31DomGórnik Łęczna5-1  
128. (9)LM2004.08.04DomWIT Georgia Tbilisi3-0  
129. (81)I2004.08.07DomPolonia Warszawa4-0 
130. (10)LM2004.08.11DomReal Madryt0-2   
131. (82)I2004.08.21WyjazdGKS Katowice3-0  
132. (83)I2004.09.12WyjazdPogoń Szczecin5-0 grafika:Zk.jpg
133. (15)PU2004.09.16DomDinamo Tbilisi4-3   
134. (84)I2004.09.19DomAmica Wronki1-1   
135. (85)I2004.09.25WyjazdZagłębie Lubin7-1  
136. (16)PU2004.09.30WyjazdDinamo Tbilisi1-2  grafika:Zk.jpg
137. (86)I2004.10.03DomCracovia0-0   
138. (87)I2004.10.17WyjazdOdra Wodzisław Śląski2-1  grafika:Zk.jpg
139. (88)I2004.10.29DomLegia Warszawa2-0   
140. (89)I2004.11.07WyjazdGórnik Zabrze3-1   
141. (14)PP2004.11.10DomStal Tłoki Gorzyce2-0 grafika:Zk.jpg
142. (90)I2004.11.13DomLech Poznań4-1   
143. (91)I2004.11.21WyjazdDyskobolia Grodzisk Wlkp4-2 grafika:Zk.jpg
144. (15)PP2004.11.24WyjazdSzczakowianka Jaworzno2-1 grafika:Zk.jpg
145. (16)PP2004.11.28DomSzczakowianka Jaworzno4-0  
146. (17)PP2004.12.01DomKoszarawa Żywiec4-0  grafika:Zk.jpg

Mecze w Reprezentacji Polski

Mirosław Szymkowiak zagrał w 33 meczach Reprezentacji Polski (w tym w 16 - w 2003 i 2004 roku - jako piłkarz Wisły). Zdobył 3 gole (wszystkie po pięknych strzałach z dystansu), otrzymał dwie żółte kartki. Debiutował jeszcze w 1997 roku, w okresie swoich występów w Widzewie Łódź, jednak potem miał ponad czteroletnią przerwę w grze dla Kadry. Wywalczył z Reprezentacją awans na Mistrzostwa Świata 2006 i w turnieju w Niemczech wystąpił w dwóch meczach. Jego ostatnim występem w barwach Polski był pierwszy mecz eliminacji do EURO 2008.

Pogrubiono występy Szymkowiaka jako Wiślaka.

Kącik poetycki

Na Mirka Sz.


Niejeden fachura w bramce
Ze strachu bladł albo płakał
Widząc bombardierskie harce
Miroslawa Szymkowiaka.

— Dariusz Zastawny, Stuletnia nasza historia, czyli Wisła Kraków, Biała Gwiazda w słów orszaku i obrazkach


Wybrane artykuły

MIREK SZYMKOWIAK: LUZIK JEST ZAWSZE

20.02.2011

W szatni zamiast „dzień dobry”, mówił „dobry wieczór”. Trabzon wyleczył go nawet z picia piwa. Raz, jedyny, smutki topił przed ekranem komputera. W „betonowym mieście” nie chciał zostać ani przez chwilę. Ale co z tego? Władze Wisły zakomunikowały mu – jesteś sprzedany. Mirek Szymkowiak o Turcji. Ale nie tylko…

Podobno lotny reporter Canal+ stracił formę?
- Niestety, zachciewa mi się jeszcze czasem kopnąć piłkę, chociaż wiem, że już nie bardzo mogę. Zagrałem ostatnio ze znajomymi na sztucznym boisku Hutnika Kraków i zerwałem mięsień. Przez kilka dni prawie nie mogłem chodzić.

Poza tym jesteś tak zajęty, że nie idzie umówić wywiadu.
- Od jakiegoś czasu brakuje mi w tygodniu co najmniej dwóch dni. Ósmego do pracy i dziewiątego, żeby odpocząć. Półtora roku temu wziąłem na siebie akademię piłkarską, jestem w niej prawie codziennie. W weekendy są mecze, telewizja. Niedługo znów się zacznie. Mam też inne interesy, które wymagają, by czasem gdzieś wyjechać. Nieraz wieczorem, jak wyciągnę nogi na stole, to budzę się po 23. Z perspektywy czasu, dużo łatwiej było biegać w korkach po boisku.

Fryzjerski biznes dalej się kręci?
- Nie narzekam, cały czas prowadzę jeden salon. Otworzyliśmy go ze wspólnikiem, gdy jeszcze grałem w Turcji i tak działa do dziś.

W Trabzonie w ogóle odwiedzałeś fryzjerów?
- Przez półtora roku nie byłem ani raz. Zapuściłem wtedy najdłuższe włosy, jakie miałem w życiu. W Turcji w ogóle starałem się nie wychodzić do miasta, trochę się obawiałem. Był moment takiej „Szymkomanii”, że gdy już się gdzieś pojawiłem, od razu robiło się wielkie poruszenie.

Po latach wstyd trochę tych dziwactw na głowie?
- Czasem obejrzę ze znajomymi jakieś stare zdjęcia i mam wtedy, jak to się mówi, niezłą „bekę”. Patrzę i nie wierzę, że człowiek był taki głupi. W ogóle nie wiem, co mnie skłoniło, żeby robić sobie jakieś irokezy czy inne koguty. Miało się wtedy jakiś taki luz w życiu. Teraz 35 lat na karku, więc raczej skończyły się tego typu wyskoki.

Z różowymi sweterkami też koniec?
- Różowy sweterek to już hit internetu. Na szczęście z ciuchami też mi już powoli przechodzi (śmiech). Miał człowiek kiedyś różne „odpały”. Zawsze jakieś jaja robiłem, czy to w szatni, czy gdzieś indziej, więc i mnie inni robili.

Jakiś przykład?
- W Wiśle praktycznie nie było dnia, żeby coś się nie wydarzyło. Kiedyś powiedziałem w wywiadzie, że na koloniach wołali na mnie „Chińczyk”. Oczywiście, chłopaki to przeczytali i następnego dnia w klubie ryż rozsypany był od samego wejścia. Na podłodze, na schodach, wszędzie. Nie wiem, ile tego mogło być. Z pięć kilo musieli kupić. Innym razem ktoś rzucił hasło o złotych butach. Zaraz miał pomalowane na złoto wszystkie pary w jakich chodził.

Na wizji też masz zawsze „luzik”.
- Pewnie, zupełny luzik.

Luzik, szacuneczek, karteczka. Przed telewizorem czasem drażnią te zdrobnienia.
- Realizatorzy już zwracali mi na to uwagę. Cały czas pracuję nad mową. Bo wiadomo, jak się mówi w Krakowie: idźże, pójdźże… Staram się to wyeliminować. Najdłużej pracowałem nad tym, by mówić „meczów”, a nie „meczy”. Ale już tyle razy mnie poprawiali, że w końcu się nauczyłem. Szacuneczek też był tylko na początku. Teraz już mi przeszło.

Przywykłeś już do roli eksperta? Odbierasz każdy telefon?
- Ostatnio miałem gorącą linię, bo wszyscy pytali o Turcję. Złapałem już nawet kilka mandatów za gadanie przez komórkę w czasie jazdy. Ktoś zadzwoni, odbiorę, a policja, niestety, czasem po mieście jeździ.

Punktów karnych więcej niż Jagiellonia w poprzednim sezonie?
- Nie będę ukrywał, czasem uda się pogadać i coś wynegocjować (śmiech). Ale kilka już wpadło.

Może to przez tę Turcję. Tam każdy jeździ, jak chce.
- To racja. Kto był w Trabzonie, ten wie. Same wąskie uliczki, ale dwa samochody zawszę się zmieszczą. Goście zawijają lusterka do środka i jazda. Przez pierwsze miesiące w ogóle nie wsiadałem do auta. Później się przekonałem i po powrocie do Polski zapominałem o wrzucaniu kierunkowskazów. W Trabzonie byłem chyba jedynym, który ich używał. Tam po prostu wyciąga się rękę przez szybę.

Wróćmy do kraju. Identyfikujesz się jeszcze z Wisłą albo Widzewem?
- Pracuję w telewizji, komentuję mecze, więc niezręcznie o tym gadać. Ale nie da się ukryć, że sentyment musiał zostać. Podobno dobry piłkarz rzadko zmienia kluby, a ja grałem tylko w czterech. Do tego, poza Olimpią Poznań, miałem to szczęście, że zawsze walczyliśmy o mistrzostwo.

Szybko skończyłeś z piłką. Dlatego, że tak wcześnie zacząłeś?
- Jestem w stu procentach przekonany, że właśnie dlatego. Mam ponad sto meczów w różnych reprezentacjach. Najpierw w zawodach międzywojewódzkich, później w kadrze do lat 15, 16 i tak dalej.. Rumunia, Czechosłowacja, wszędzie się jeździło. Non stop. Zerwałem więzadła raz, później drugi. Przeszedłem osiem operacji, mam różne śruby. Niestety, człowiek nie jest maszyną, dopóki nie czuwa nad nim dziesięciu fizjologów.

Wcześnie też zacząłeś pracować. Tokarki, frezarki, te sprawy…
- Skończyłem zawodówkę, jako mechanik maszyn i urządzeń przemysłowych. Wstawałem na szóstą rano do pracy w fabryce. O piątej stałem już na przystanku. Jechałem na cztery godziny, a później prosto na trening. W autobusie zawsze zaciągałem rękawy, żeby tylko nie było widać brudu pod paznokciami. Chcąc je doczyścić, musiałbym szorować z piętnaście minut. Nie było na to czasu. Później poszedłem jeszcze do technikum, ale po pół roku trafiłem do Widzewa i zaczęła się profesjonalna gra.

Mało kto widział cię wtedy w roli rozgrywającego.
- Trener Władysław Stachurski zaufał mi, choć miałem ledwo skończone 18 lat. Grałem na prawej obronie. Lewą nogą mogłem się najwyżej podpierać, żeby się nie przewrócić, ale nadrabiałem ambicją. Później, na nieszczęście, więzadła zerwał Andrzej Michalczuk i zostałem przekwalifikowany na prawą pomoc. To już było za trenera Smudy.

Bidonem kilka razy się od niego oberwało, prawda?
- Zdarzyło się, charakterny był zawsze. Ale też konsekwentny. Gdy Widzew przez dziewięć miesięcy nie płacił nam żadnych pieniędzy, co trening mieliśmy rozmowę, że nie wychodzimy na boisko. Franek miał jednak w sobie coś takiego, że zawsze nas przekonał. Za każdym razie wychodziliśmy.

W twoim wieku, nie miałeś pewnie wiele do powiedzenia.
- To prawda. Czasy były takie, że całe godziny spędzało się na usługiwaniu starszyźnie. W szatni stał ekspres do kawy. Po jakimś czasie z pamięci mówiłem już, kto i ile słodzi. Gdy w wieku szesnastu lat debiutowałem w Olimpii Poznań, na trening przyjeżdżałem trzy godziny wcześniej. Wkładałem siatki na taczkę i jechałem na boisko. A kto był na stadionie Olimpii, ten wie, że z budynku to jest kawał drogi. Brałem drabinę i zakładałem te siatki.

Trudne początki to twoja specjalność. W Trabzonie przez pierwsze miesiące nawet nie odzywałeś się w szatni.
- Jakieś próby były, ale kończyło się tym, że wchodziłem na śniadanie i zamiast „dzień dobry”, mówiłem „dobry wieczór”. Także od razu był ubaw. Na początku rozmawiałem głównie po rosyjsku z klubowym lekarzem. Był z Azerbejdżanu. Tylko dzięki niemu coś rozumiałem. Ale minęło pół roku i w końcu zacząłem składać jakieś zdania, na zasadzie „ja twoja wielka brata”.

Czyli dziś nie ma problemu, gdy zadzwoni jakiś turecki dziennikarz?
- Ale to się praktycznie nie zdarza, nikt nie dzwoni. Czasem tylko spotykam się z działaczami tureckich klubów, gdy przyjeżdżają do Polski. A robią to bardzo często. W tamtym roku byli przynajmniej z dziesięć razy.

Turcja zaczyna kusić najlepszych. Nie tylko Polaków.
- W moim czasach też tak było, choć wiadomo, jeszcze nie na taką skalę. W Galatasaray grał Franck Ribery, w Fenerbahce – Nicolas Anelka. Było przeciwko komu pokopać. Teraz pieniądze w Turcji są jeszcze większe. Trabzonspor ma zupełnie nowy, lepszy stadion.

Miasto, w którym żyłeś i to obecne, to też dwa różne światy.
- Zdecydowanie. Według tego, co mówi Arek Głowacki, Trabzon jest nie do poznania. Bardzo się rozwinął. Kiedyś to było betonowe miasto. Żadnych galerii handlowych, niczego. Gdy tam przyjechałem, normalnie się przeraziłem i nie chciałem zostać ani na moment.

Więc jak to się stało?
- Byliśmy akurat z Wisłą na obozie w Turcji. Mieszkałem w pokoju z Maćkiem Stolarczykiem. Spaliśmy akurat po treningu i nagle dostałem telefon, że zostałem sprzedany do Trabzonsporu.

Rozumiem, że nie było zachwytów?
- Cały czas prawie spałem. Powiedziałem tylko: „dobra, dobra” i położyłem się dalej. Doszło do mnie dopiero, gdy zadzwonili po raz drugi, informując, że samolot do Trabzonu już czeka. Co było później, wie już tylko mój menedżer. Trzy dni rozmawialiśmy o kontrakcie, tak nie chciałem tam zostać.

Trochę jak Kamil Grosicki, któremu Sivasspor też nie bardzo się uśmiechał.
- Kamil akurat bardzo dobrze zrobił. Sam niedawno powiedziałem mu: „chłopie, przez pierwsze trzy, cztery miesiące skoncentruj się na graniu. Będziesz zapieprzał tak, jak potrafisz, strzelisz kilka bramek, to za pół roku jesteś wielki. Sprzedadzą cię do Besiktasu, Galatasaray czy Fenerbahce”. Sivaspor to taki klub, żyje z transferów. Tylko kwestia pokazania się. Sivas to nie jest może piękne miasto, ale dobrze, że Kamil spróbował.

Co w takim razie z Mariuszem Pawełkiem?
- Tak samo. W ogóle mu się nie dziwię. W Polsce przypięto mu łatkę, której już pewnie nie odczepi. Nawet gdyby przez rok bronił na poziomie, a na koniec puścił coś głupiego, powiedzieliby „aha, normalne, przecież to Pawełek”. Bardzo cieszę się, że wyjechał. Konyaspor to taki turecki średniak, ale Mario może się wykazać.

Paweł Zarzeczny w Orange Sport mówił, że gdy był kiedyś w Trabzonie, za hotelowym oknem pasło mu się z 500 kóz.
- Musiał przyfantazjować. To raczej nie było w Trabzonie. Takie rzeczy można zobaczyć w miejscowościach na południu, bliżej Iraku. Na przykład w Diyarbakir. Tam rzeczywiście kozy chodzą po ulicach.

Podobno mieszkałeś w iście wczasowej okolicy.
- Miałem ładny dom nad morzem, ale to naprawdę szczęścia nie dawało. Gdyby Trabzonspor kupił wtedy Maćka Żurawskiego i Tomka Kłosa, jestem pewien, że byłoby dużo łatwiej i zdobylibyśmy wtedy mistrzostwo. Niestety, w Trabzonie czekają na ten tytuł od siedemnastu lat. Ostatnio zdobyli ledwie dwa punkty w trzech meczach, więc Brożkowie mają już pewnie niezbyt wesoło.

Wiele razy traciliście szyby w klubowym autokarze?
- Zdarzało się. Nieraz trzeba było siedzieć po godzin w szatni, czekając aż rozwścieczony tłum rozejdzie się do domu. Zawsze czekali na nas pod płotem. Pokrzyczeli, porzucali kamieniami, aż w końcu poszli.

Po porażkach baliście się wychodzić na miasto?
- Nie było sensu się pokazywać. Dwa albo trzy razy polecieliśmy nawet samolotem na dyskotekę do Ankary. Ale to w ramach wyjątku. Podczas pobytu w Trabzonie oduczyłem się nawet pić piwo.

Ale działacze prosili o polską wódkę.
- Działacze? To prędzej doktor, świętej pamięci. Wiadomo, człowiek z byłego ZSRR, więc za kołnierz nie wylewał i polską wódkę zawsze chwalił. W przeciwieństwie do mnie. Naprawdę, Turcja wyleczyła mnie nawet z piwa. Nie utrzymywałem z nikim kontaktu, nigdzie nie wychodziłem. Kiedyś, jeden raz, miałem jakiś kryzys, więc przez Skype wypiłem whisky ze znajomymi.

Trenerów też miałeś tak charakternych, jak kibiców?
- Dawali nam popalić, bo drużyna nie radziła sobie taktycznie. Turcy mają bardzo dobre wyszkolenie techniczne. Potrafią kiwnąć dwóch, trzech rywali, ale zamiast oddać piłkę, chcieliby jeszcze wziąć czwartego i piątego. Tak jest do dziś, dlatego tak często zatrudniają szkoleniowców z zagranicy.

Podobno jeden z nich wymyślił, by koszarować was w zamkniętym ośrodku treningowym.
- Bardzo często tak było. Graliśmy w niedzielę, a już w czwartek rano musieliśmy być „na bazie”.

Nigdy nie mówiłeś wprost, co sprawiło, że spakowałeś manatki i tyle cię w Turcji widzieli.
- Nie było jakiegoś granicznego momentu. Po prostu za dużo się tego nazbierało, miałem już dosyć. Przed każdym meczem musiałem ładować w siebie zastrzyki. Voltaren jadłem na śniadanie, jelita całe miałem rozwalone.

Uciekłeś, nie wywiązałeś się z warunków umowy. Mogli czuć się oszukani.
- Mogli, ale ja już podjąłem decyzję. Po trzydziestu trzech dniach na mistrzostwach świata, przyjechałem do Trabzonu i poprosiłem o wolne. Nie dali mi go i po pięciu dniach kazali jechać z drużyną na miesięczny obóz. Łącznie byłem dwa miesiące poza domem, a do tego w pokoju miałem gościa, który budził się o czwartej rano, otwierał okno i zaczynał modlitwę.

Nie dało się zamieszkać z katolikiem albo ateistą?
- Nie zrozum mnie źle. Ja byłem dla tych chłopaków pełen podziwu, choć nie potrafiłem zrozumieć aż takiej fascynacji. Modlili się po pięć razy dziennie. Ten z którym mieszkałem, to w zasadzie w każdej wolnej chwili. Jechaliśmy na wyjazd do Sivas, był styczeń, bardzo zimno, a on o 4:30 wstawał i otwierał to okno.

Twoja żona zrezygnowała z Turcji jeszcze szybciej niż ty.
- Nie była zachwycona. Raz przyjechała, to ni stąd, ni zowąd musieliśmy wyjechać gdzieś na tydzień. Ciągle mnie nie było. Innym razem chcieliśmy pójść do miasta, więc przebrała się w jakąś krótką sukienkę. Zaraz po powrocie miała dość i powiedziała, że więcej tak ubrana nie wyjdzie. Turcy działają bardzo emocjonalnie.

Fatiha Tekke nie zraziło nawet polowanie tureckiej mafii.
- Mafia ostrzelała mu samochód. Gokdeniz Karadeniz miał to samo. Majętni ludzie, prowadzili różne interesy, więc ktoś chciał ich postraszyć dla wyłudzenia pieniędzy. Było o tym bardzo głośno. Dla bezpieczeństwa od razu wywieźli ich w góry. Premier Turcji przyjechał na nasz trening i zapowiedział, że w ciągu dwudziestu czterech godzin złapią tych ludzi. Wtedy też chciałem wyjechać.

W końcu to zrobiłeś. Suma sumarum, jak wspominają cię w Trabzonie?
- „Głowa” mówił, że pozytywnie. W klubie cały czas pracują ci sami masażyści, jest ten sam menedżer. Pytają, czy przyjadę. Ostatnio dzwonił też Michał Żewłakow, żeby przekazać pozdrowienia od chłopaków, z którymi grałem w Trabzonsporze. Dziś są w Ankaragucu. Właśnie Fatih Tekke, Ergin Keles i Adem Kocak. Cieszę się, że miło mnie wspominają i uważają za normalnego faceta. Nie zostawiłem po sobie całkiem spalonej ziemi.

Autor: Paweł Muzyka
Źródło: pawelmuzyka.wordpress.com


Debiut Mirosława Szymkowiaka w reprezentacji Polski w barwach Wisły

Do Wisły Kraków dołączył w 2001 roku. Jego wcześniejszymi klubami były Olimpia Poznań oraz Widzew Łódź. W kadrze debiutował jeszcze za czasów gry w łódzkim klubie, jednak były to mecze towarzyskie. W barwach krakowskiej Wisły zagrał w swoim pierwszym meczu o punkty. Mowa oczywiście o Mirosławie Szymkowiaku i spotkaniu reprezentacji Polski z Węgrami.


29.03.2020r.

A. Warchał


29 marca 2004 roku reprezentacja Polski prowadzona wówczas przez selekcjonera Pawła Janasa zmierzyła się w Chorzowie z Węgrami. Janas od początku spotkania dał szansę na występ łącznie czterem piłkarzom, którzy wówczas reprezentowali barwy krakowskiego klubu. Byli to tacy gracze, jak Kamil Kosowski, Maciej Stolarczyk, Marcin Kuźba i właśnie Mirosław Szymkowiak.

Biało-Czerwoni przystępowali do tego spotkania po zwycięstwie z San Marino 2:0 po bramkach Pawła Kaczorowskiego i Mariusza Kukiełki oraz po przegranej z Łotwą 0:1. Jedyną bramkę w tamtej potyczce strzelił Juris Laizāns, który znany jest wiślackim fanom z występów w Skonto Ryga przeciwko Białej Gwieździe w ramach eliminacji do Ligi Mistrzów w 2011 roku.

Takie wyniki osiągnięte wcześniej sprawiły, że Polacy w meczu z Węgrami musieli zrobić wszystko, by zainkasować trzy punkty, jeżeli chcieli nie odstawać od reszty stawki w walce o wyjazd na mistrzostwa Europy, które w 2004 roku odbywały się w Portugalii. Mecz o wiele lepiej rozpoczęli Biało-Czerwoni. To oni byli stroną dominującą w pierwszych minutach meczu i powinni udokumentować swoją przewagę strzeleniem bramki. Okazję ku temu miał pilkarz krakowskiej Wisły - Marcin Kuźba. W 8. minucie spotkania powalczył o piłkę w polu karnym Węgrów, po czym padł na murawę. Sędzia jednak pozostał niewzruszony i nie podyktował rzutu karnego, chociaż napastnik był wyraźnie nieprzepisowo zatrzymywany przez rywala. Kto wie, jak dalej potoczyłoby się to spotkanie, gdyby ten rzut karny został przyznany.

Polacy przez praktycznie całe spotkanie byli stroną przeważającą i stwarzali sobie dogodne sytuacje do zdobycia gola, który z pewnością uspokoiłby grę w szeregach naszych reprezentantów. Mimo wszystko w każdej z tych bardzo dobrych sytuacji brakowało wykończenia pod bramką strzeżoną przez Gábora Király'ego.

Wszyscy piłkarze reprezentujący wówczas Białą Gwiazdę - na czele z Mirosławem Szymkowiakiem - dostali duży kredyt zaufania od selekcjonera Pawła Janasa i przez całe spotkanie mieli możliwość zaprezentowania swoich umiejętności publiczności, która zgromadziła się tamtego wieczoru na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Mimo tego nie udało się Biało-Czerwonym pokonać węgierskiego bramkarza. Pozytywny jednak był fakt, że Polacy dobrze zachowywali się w grze defensywnej i ani razu nie dopuścili do straty bramki przez naszą reprezentację. Mecz ostatecznie zakończył się bezbramkowym remisem.

Mirosław Szymkowiak, jako zawodnik krakowskiej Wisły, zagrał w szesnastu meczach reprezentacji Polski, a łącznie wystąpił w trzydziestu trzech grach. Strzelił w nich trzy bramki, co ciekawe - wszystkie po strzałach z dystansu. Dwukrotnie został upomniany żółtą kartką.

Polska: Dudek - Szymkowiak, Bąk, Hajto, Stolarczyk - Zając (72' Dawidowski), Kałużny, Świerczewski, Kosowski - Olisadebe, Kuźba

Węgry: Király - Fehér, Urbán, Dragóner, Juhár, Lipcsei, Dárdai, Lisztes, Lőw, Tököli (86' Böőr), Kenesei (70' Sebők)


Źródło: wisla.krakow.pl

Wiślacki dyrygent opuszcza scenę: 16 lat od ostatniego meczu Mirosława Szymkowiaka w barwach Białej Gwiazdy

Przez wielu uznawany za jednego z najlepszych rozgrywających w historii Wisły. Piłkarz, który przez pięć sezonów stanowił o sile klubu z Reymonta, z którym sięgnął po cztery tytuły mistrzowskie. To od jego podań rozpoczynały się niemal wszystkie akcje Wiślaków, które przysparzały defensorom rywali wielu problemów. Mowa oczywiście o Mirosławie Szymkowiaku, który dokładnie 16 lat temu - 1 grudnia 2004 roku - po raz ostatni przywdział koszulkę z białą gwiazdą.


01.12.2020r.

Jakub Sumera

400mm

W swoim ostatnim meczu w 2004 roku Wisła Kraków, w ramach rozgrywek Pucharu Polski, podejmowała na stadionie przy ulicy Reymonta zespół Koszarawy Żywiec. Na starcie z czwartoligowcem trener Henryk Kasperczak wystawił najmocniejsze zestawienie, w którym znalazło się miejsce dla takich zawodników, jak Maciej Żurawski, Arkadiusz Głowacki czy Mirosław Szymkowiak. Wiślacy chcieli odnieść przekonujące zwycięstwo i pozytywnym akcentem zakończyć zmagania w kończących się dwunastu miesiącach.

Skruszony mur

Mecz rozpoczął się zgodnie z przewidywaniami, czyli od ataków gospodarzy, którzy zamierzali jak najszybciej udokumentować swoją przewagę i znaleźć receptę na pokonanie bramkarza zespołu gości. Zawodnicy z województwa śląskiego nie zamierzali jednak tanio sprzedać skóry i od pierwszych minut stawiali dzielny opór zdecydowanemu faworytowi tego pojedynku. Wiślacy nękali swoich rywali i przeprowadzali składne akcje, które kończyły się groźnymi uderzeniami, jednak ofiarna postawa defensorów Koszarawy zapobiegała utracie bramki. Sytuacja krakowian nieco skomplikowała się w 31. minucie, kiedy to Aleksander Kwiek obejrzał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę i podopieczni trenera Henryka Kasperczaka zmuszeni byli kontynuować grę w osłabieniu. Brak jednego zawodnika nie był jednak odczuwalny na boisku, bowiem gracze spod Wawelu nadal z wielkim animuszem przeprowadzali swoje ataki i w 45. minucie po raz pierwszy udało im się sforsować linię obronną czwartoligowca, a na listę strzelców wpisał się niezawodny Maciej Żurawski.

Dopełnili formalności

Od początku drugiej połowy Wiślacy poszukiwali drugiego trafienia, chcąc podwyższyć swoją przewagę. Ta sztuka udała im się siedem minut po wznowieniu gry, a zgromadzonych na trybunach kibiców ucieszył Marek Zieńczuk, który technicznym uderzeniem pokonał golkipera Koszarawy. Biała Gwiazda grała spokojnie, utrzymywała się przy piłce i wypatrywała kolejnych szans pod bramką przeciwnika. W 66. minucie na tablicy wyników widniał już rezultat 3:0, a swojego drugiego gola tego dnia zdobył Marek Zieńczuk, który chwilę później ponownie mógł cieszyć się z gola, ale jego uderzenie trafiło prosto w stojącego przed bramką Tomasza Frankowskiego. „Zieniu” szybko się jednak zrehabilitował, bowiem w 70. minucie idealnie dorzucił piłkę na głowę Żurawskiego, który pewnym strzałem głową wpakował piłkę do siatki, czym przypieczętował zwycięstwo swojej drużyny. W finalnym rozrachunku Wisła pokonała Koszarawę Żywiec 4:0 i zameldowała się w 1/8 Finału Pucharu Polski.

Reżyser gry

Spotkanie ze śląskim zespołem było ostatnim występem w wiślackich barwach Mirosława Szymkowiaka, który pod Wawel trafił w 2001 roku i szybko stał się jednym z liderów zespołu. Z powodzeniem rywalizował zarówno w Polsce, jak i na arenie międzynarodowej. W trykocie z białą gwiazdą na piersi „Szymek” rozegrał łącznie 146 oficjalnych meczów, strzelając w nich 16 bramek. Czterokrotnie zdobywał tytuł mistrza Polski, dwukrotnie triumfował w Superpucharze Polski, raz sięgał po Puchar Polski oraz Puchar Ligi.

Wisła Kraków - Koszarawa Żywiec 4:0 (1:0)

1:0 Żurawski 45’

2:0 Zieńczuk 52’

3:0 Zieńczuk 66’

4:0 Żurawski 70’

Wisła Kraków: Majdan - Baszczyński (67’ M. Stolarczyk), Głowacki, Kłos, Mijailović (77’ Mysiak) - Kwiek, Cantoro, Szymkowiak, Zieńczuk - Frankowski (67’ Gorawski), Żurawski


Koszarawa Żywiec: Chmiel - Pindel, Matras, Augustyniak, Żak (61’ Porębski), Kolisz, Gadomski (86’ D. Stolarczyk), Pluta, Woźniak (61’ Jarosz), Kamionka, Socha


Źródło: wisla.krakow.pl

Wideo

Ekstraklasa po godzinach: Mirosław Szymkowiak

sierpień 2015

>>> ankieta:CanalPlus

Źródło: CanalPlus


Galeria zdjęć

Jedenastka stulecia Wisły

Mirosław Szymkowiak został wybrany do jedenastki stulecia Wisły Kraków w plebiscycie zorganizowanym w 2005 roku. Zobacz więcej