Najlepsi kibice w Polsce?

Z Historia Wisły

Najlepsi Kibice w Polsce

Jedno z haseł zawartych na pewnej vlepce głosi: "Kibicem Wisły nie można zostać, trzeba się nim urodzić" i trudno się z tym nie zgodzić. Wszak kto za małolata zwróci swe oczy w stronę ulicy Reymonta, kto pozna piękną i jakże barwną historię Białej Gwiazdy i w końcu ten, kto ją pokocha, już do końca swych dni z Wisłą pozostanie. Artykuł ten nie będzie opowiadał o historii dopingu na stadionie Wisły, natomiast postara się nakreślić obraz kibiców w momencie, w którym klub rozpoczął kolejne sto lat istnienia (lata 2000-2009).

Spis treści

Magia „Reymonta 22”

Na Reymonta co mecz zbiera się kilkunastotysięczna rzesza ludzi. Widowisko zaczyna się na kilka minut przed wyjściem piłkarzy na murawę, kiedy z głośników zaczynają wydobywać się pierwsze dźwięki Vangelisa. Piękna pieśń, mimo iż spokojna, zagrzewa do walki piłkarzy, a kibiców do żywiołowego dopingu.

Do pierwszego gwizdka pozostała minuta, może pięć. Ta krótka chwila jest najważniejsza w całym spektaklu. Nieważne, czy na trybunach jest dwanaście tysięcy widzów, czy jest ich dwadzieścia tysięcy – wszyscy śpiewają. Już nie tylko nad stadionem, ale także nad Błoniami, aż do Rynku wiatr niesie słowa: "Jak długo na Wawelu, Zygmunta bije dzwon…". Pieśń leciwa, pieśń melancholijna, jedyna w swoim rodzaju – wiślacka. Zna ją nie tylko każdy na stadionie, znają ją także setki tysięcy fanów "Białej Gwiazdy", których na stadionie nie ma. Ba, melodię rozpoznają nawet kibice innych klubów! Trzeba przyznać szczerze, jest wiele pięknych pieśni śpiewanych przez kibiców na różnych stadionach, jak choćby "Sen o Warszawie" na Legii, ale żadna z nich nie jest tak mocno związana z danym klubem jak wiślacki Hymn z "Białą Gwiazdą". Żadna nie jest tak zakorzeniona w sercach kibiców.

Magia zaczyna działać, mecz rozpoczyna się - i na murawie, i na trybunach. Przyśpiewki na dwie strony są na porządku dziennym, trybuny drżą od rytmicznego HSV, wysoko w niebo wzbija się gromkie "Wisła! Wisła! Wisła!". Repertuar przyśpiewek jest ogromny i wciąż powstają nowe. Wrzawa nie ustępuje, aż do końcowego gwizdka, a często śpiewy trwają dłużej. Dbają o to zwłaszcza fani zajmujący trybunę "D", która znajduje się za jedną z bramek.

D – jak Duma

Mimo że fani zasiadają (choć w przypadku tej trybuny to złe określenie) na trybunie "D" dopiero od 2007 roku, to już zdążyli sprawić, że miejsce to jest najważniejsze na stadionie. Tam bowiem znajduje się niemal sześciotysięczny "kibicowski młyn". Ludzie systematycznie chodzący właśnie na tę trybunę należą do najbardziej fanatycznych kibiców w Polsce, może nawet w całej Europie. Trudno się dziwić, w końcu są to te same osoby, które dopingowały nasz klub ze starej trybuny "C", a sektor D3 zdecydowanie należy uznać za "duchowego spadkobiercę" słynnego na całą Polską "sektora X".

Sektor D3
Sektor D3

Tam przygotowywane są meczowe oprawy, tam też rozwieszono jedno z najważniejszych wiślackich i jedno z najlepiej rozpoznawalnych płócien kibicowskich w Polsce – "Armię Białej Gwiazdy". Fana wyjątkowa, wisi zawsze w tym samym miejscu. Nie jest ważne, czy Wisła gra z Barceloną w LM, czy też z Piastem Gliwice w PE; nieważne nawet, że na stadionie Wisły gra aktualnie reprezentacja polski - "Armia Białej Gwiazdy" zawsze jest na tym samym miejscu.

Oprawa meczu jest niewątpliwie ważna, aczkolwiek ważniejsze jest coś innego. Coś, czego próżno szukać na większości stadionów w Polsce. Mocny, rytmiczny doping przez pełne 90 minut cechuje zgromadzonych na trybunach Wiślaków. Z każdą minutą doping niesie coraz bardziej piłkarzy, natomiast u przeciwników powoduje stres. Wrzawy na Reymonta nie wytrzymało psychicznie wielu piłkarzy, przykładem niech będzie Emilian Dolha, który miał nieprzyjemność grać pół meczu mając za plecami "Wiślacki młyn". Bez wątpienia było to najgorsze czterdzieści pięć minut w jego karierze sportowej. Przykłady można mnożyć. Niejednokrotnie całe jedenastki przegrywały mecze już podczas wyjścia z szatni. Mecz w ramach eliminacji do LM z Beitarem pokazał, jak wielka siła drzemie w kibicach. Pewni swego piłkarze z Izraela przyjechali do Krakowa, by przypieczętować swój awans do następnej rundy, tymczasem wyjechali z bagażem pięciu bramek. Na pewno nie brak umiejętności spowodował tak dotkliwą porażkę, bez wątpienia przygniatający i paraliżujący doping uniemożliwił im grę na ich normalnym poziomie.

To, co deprymuje przeciwnika, dodaje skrzydeł piłkarzom Wisły. Mowa tutaj o wszystkich kibicach, a nie tylko o tych z "D". Jak być dwunastym zawodnikiem swego klubu, "Armia Białej Gwiazdy" pokazała w spotkaniu ze słynną Barceloną. Piłkarze mając za sobą kilkunastotysięczny tłum wiernych fanów, wykrzesali z siebie 120% umiejętności, powstrzymali wielkiego rywala, odnosząc historyczne zwycięstwo.

Można rzec - gdy klub wygrywa, kibice dopingują. Jednak mówiąc o Wiślakach trzeba pamiętać, że kibice ci są z drużyną zawsze, bez względu na to, czy wygra 4:0, czy w takim samym stosunku przegra. Mecz z Lechem Poznań w sezonie 2008/2009 pokazał, jak bardzo fani wierni są Wiśle. Wspomniane spotkanie Wisła nadspodziewanie gładko przegrała 1:4. Co na to kibice? "1:4 - to za mało by kibica załamało!" - zaśpiewali zgodnie, dając dowód przywiązania, którego nie zdołają osłabić nawet najbardziej bolesne doświadczenia.

"Wyjazd rzecz święta"

Pociąg specjalny z kibicami Wisły
Pociąg specjalny z kibicami Wisły

W żadnym wypadku jeden wyjazd nie jest równy innemu wyjazdowi. Są mecze z atrakcyjnym rywalem, są też takie, które po prostu trzeba zaliczyć. Czasem przeszkodą jest odległość, niekiedy niedogodny dojazd, ale kibice zawsze podążają za Wisełką. Nieważne, ilu ich jest, ważne, że są. Zdarzają się mało atrakcyjne sportowo wyjazdy, do tego bardzo dalekie - tak było w 2004 roku na meczu z WIT Georgia Tbilisi rozgrywanym w Gruzji. Mimo wielu niedogodności, również tam pojawili się wiślaccy kibice.

Inaczej ma się sytuacja z klasowym przeciwnikiem w meczu o stawkę, czyli tam, gdzie wsparcie kibiców jest najważniejsze. Rok 2003, mecz w Rzymie z tamtejszym Lazio o wejście do ćwierćfinału Pucharu UEFA. Rzym tonie w wiślackich szalikach. Liczba 6000 kibiców z Krakowa musi budzić szacunek. Jest to liczba nieosiągalna nawet w meczach ligowych na niektórych stadionach w Polsce. No tak, ale przecież nie liczy się ilość, liczy się jakość. I tutaj też Wiślacy plasują się w ścisłej czołówce. Camp Nou, White Hart Lane, Prater – co łączy te stadiony? Grupa fanów z Krakowa, która swym dopingiem zagłusza kilkudziesięciotysięczną rzeszę miejscowych kibiców.

Kiedy przychodzi szara polska rzeczywistość ligowa, albo mecze sparingowe, wyjazdy również można uznać za udane. Fenomenem był mecz towarzyski w Dublinie z wicemistrzem Irlandii Saint Patrick's Athletic. Sześciotysięczny obiekt po brzegi wypełniony został Polakami. Z ligowymi wyjazdami bywa różnie, raz jest to 200 osób innym razem 1500. Zawsze jednak kibice dają z siebie wszystko.

Być kibicem Wisły – znaczy dążyć do perfekcji

Piekielna drużyna
Piekielna drużyna

Kibicowanie tak zasłużonemu i wspaniałemu klubowi, jakim jest Wisła, skłania do zachowania pewnego poziomu. Każda inicjatywa kibicowska musi zatem być należycie dopracowana; każda praca musi sobą coś reprezentować. Boiskowa dominacja piłkarzy musi więc iść w parze z mistrzostwem na trybunach. Skupmy się na kilku ważnych aspektach kibicowania:

  • – barwne kartoniady i płótna spotykana są na niemal wszystkich stadionach w wyższych klasach rozgrywkowych. W Wiśle oprawa meczu nabrała nowego wymiaru. Konstrukcja nowych trybun pozwoliła na nowe rozwiązania, z których Wiślacy skorzystali. Oprawa "Piekielna Drużyna" (w ramce obok) została uznana za najlepszą w danej kolejce ligowej (wg. wp.pl). Jest to jeden z wielu przykładów. Mecz Wisły z Lechią w Krakowie pokazał z kolei, jak wygląda piłkarskie święto nie tylko na boisku, ale także (albo przede wszystkim) na trybunach. Oprawa "Pędzimy by szybko paść sobie w ramiona, kto nie wie co to przyjaźń dziś się przekona" zajęła dwie trybuny. Jej demonstracja utworzyła spektakl lepszy niż na boisku.

Gdy nie było trybun za bramkami, oprawy prezentowano na trybunie "C". Zdecydowana większość prezentowała mistrzowski poziom. Tamte oprawy również nagradzane były za najlepsze w danych kolejkach (np. "Bogowie Trybun", wg. wp.pl).

  • Vlepki – Od początku vlepkarstwa na stadionach, czyli od 2003 roku, projekty wiślackich kibiców uznawane są za jedne z najlepszych. Efektem tego było zwycięstwo w konkursie Vleper 2003, na najlepszą vlepkę. Wiślackie wzory są rozpoznawalne w całej Polsce. Projekt "Czy ciemno, czy jasno, płynie Wisła przez miasto…" pojawił się pierwszy raz w 3. serii i podbił serca nie tylko Wiślaków. Do tej pory jest uznawany przez wielu ludzi nie tylko związanych z Wisłą, ale też z innymi klubami, za wyjątkowy.

Vlepki powstają przeważnie, aby sławić Wisłę lub jej kibiców. Sporadycznie pojawiają się jednak tzw. vlepki anty. Nie prezentują jednak chamstwa, jedynie w humorystyczny sposób wytykają kompleksy konkurentów.

  • Flagi – flagi nie powstają zbyt często, ale kiedy już się pojawiają, prezentują wysoki poziom. Podobnie jak to miało miejsce przy vlepkach, również w przypadku flag są egzemplarze, którymi zachwyca się kibicowska Polska. Przykład flagi, która znajduje się poniżej jest potwierdzeniem w/w stwierdzenia.
Wierność
Wierność

Opinie o kibicach Wisły

  • "Dopingowali wspaniale, mogą być wzorem dla innych fanów. Dzięki nim ten mecz był prawdziwym świętem, wspaniale wspierali swój zespół. Należą im się szczególne gratulacje" - mówił Jaime Pacheco, trener Vitorii Guimaraes, po meczu w Krakowie (29.09.2005).
  • "Atmosfera była piękna, świetna, jak zawsze. Nie zdziwiło mnie to specjalnie, bo kibice Wisły są najlepsi w Polsce. Każdy mecz zamieniają w wielką fiestę." - Mauro Cantoro po meczu z Sevillą na 100-lecie
  • "Siedmiuset kibiców Wisły to tak jak dwa tysiące innych kibiców"Marek Zieńczuk przed meczem Koroną Kielce - Wisła
  • "Kibice "Białej Gwiazdy" uratowali wczorajszy mecz, bo kibice rywali zachowywali się jak melomani w filharmonii, a wiślacy stworzyli atmosferę sportowego wydarzenia." - "Przegląd Sportowy" po meczu z SV Mattersburg na Praterze
  • "Wspaniała atmosfera. Na takie mecze, powiedzmy, warto czekać, warto takie mecze grać (..) W skali 10/10 określam na 10, na prawdę super atmosfera" - Mateusz Bąk, bramkarz Lechii Gdańsk
  • "Tutaj nie ma żadnego porównania. Niemcy z Gelsenkirchen winni się uczyć od Polaków jak kibicować swojej drużynie i zachowywać się poza stadionem" - ukazało się we francuskim "L’Est Republicin", po meczu Wisły z AS Nancy w 2006 roku. W cytacie jest nawiązanie, również, do meczu Nancy z Schalke 04.
  • "Atmosfera na tym stadionie była wyjątkowa. Pasja z jaką dopingowali i reagowali na grę powodowały, że naszym zawodnikom świetnie się grało" - mówił selekcjoner reprezentacji USA, Bob Bradley, po meczu z Polską. Mecz odbył się na stadionie Wisły, a doping prowadzony był przez trybunę D.

Garść statystyk

Wszelkimi sondażami, ankietami, czy statystykami nie ma większego sensu się przejmować. Rankingi sporządzone na ich podstawie są niewiarygodne i tendencyjne. Najtrafniej wypowiedział się na ten temat były bramkarz (m.in. Wisły) Maciej Szczęsny w programie "Studio Mundial": "Są kłamstwa, większe kłamstwa i... statystyka.". W encyklopedii Wisły, zestawienia takie pojawiły się wyłącznie w celach informacyjnych. W żadnym wypadku nie należy się nimi kierować.

Frekwencja: Od roku 2000 ilość kibiców przychodzących na stadion stale rośnie. Z każdym kolejnym sezonem kibice Wisły znajdowali się w czołówce rankingów, by w końcu na zakończenie rozgrywek 2005/2006 rozgościć się na fotelu lidera tegoż zestawienia. Łącznie Wisłę dopingowało wtedy 157.500 ludzi, co daję średnią 10.500 na każdy mecz. Dalsze miejsca zajęły: Pogoń Szczecin (144.000 śr.: 9.600), Legia Warszawa (133.000 śr.: 8.867), Korona Kielce (128.920 śr.: 8.553), Lech Poznań (127.700 śr.: 8.513). Kolejne sezony były już mniej udane. W sezonie 2006/2007, Wisła znalazła się na czwartym miejscu ze średnią frekwencją 9.910 kibiców na mecz. W głównej mierze spowodowane to było przebudową krakowskiego stadionu, czy też wzrostem popularności innych klubów (Lech Poznań m 1.), albo otwarciem nowego obiektu (Korona Kielce m. 3). W roku następnym, mimo kontynuowania prac budowlanych na stadionie, wiślaccy kibice frekwencję poprawili. Wisła uplasowała się na drugiej pozycji osiągając średnio 14.967 widzów w każdym meczu. Padł także rekord ostatnich kilkunastu lat. Na mecz z Legią, w ramach 12. kolejki ligowej, przybyło aż 21.000 kibiców.

Liczba kibiców stale rośnie. Warto przypomnieć, że w 1994 roku, kiedy Wisła spadała do II ligi, przychodziło na stadion średnio 3.000 ludzi. Pod koniec 2008 ta liczba wynosiła już 14.967.

Sondaże: Na przełomie kilku lat powstało bardzo wiele sondaży ukazujących liczbę kibiców oraz jakość kibicowania danego klubu, nie tylko w Polsce, ale także za granicami. W Polsce taki sondaż przeprowadziła firma IQS Quant Group na zlecenie "Gazety Wyborczej". Ankietowanych było 7.989 kibiców z całej Polski. Z zestawienia wyników wyczytać można, że najwięcej kibiców w Polsce ma Wisła. Biała Gwiazda zgromadziła 26,18% wszystkich głosów. Druga w kolejności Legia zdobyła niespełna 20% (19,54%). Trzeci natomiast Lech jedynie 10,44% głosów.

Kilka lat wcześniej (w 2001 roku) na zlecenie PTC, TNS/OBOP przeprowadził badania w kliku największych miastach Polski. Ankietowani odpowiadali, której drużynie kibicują. Pierwsze miejsce zajęła Wisła, za którą opowiedziało się około 180 tys. ludzi. Druga lokata przypadła Legii, na którą głos oddało około 95 tys. osób. Podobne badania około roku 2004 zostały przeprowadzone na zlecenie Mastercard oraz Banku BPH/PBK. Zbliżone wyniki do tych z 2001 roku dobitnie pokazały który klub ma w Polsce najwięcej kibiców.

Nie tylko polskie firmy przeprowadzały podobne rankingi. Z badań niemieckiej agencji "Sport und Markt" wynika, że Wiśle kibicuje około 6,5 mln ludzi w Europie. Pierwszy, opublikowany raport Sport und Markt, ukazywał Wisłę na 16 miejscu w Europie z liczbą 6,6 mln kibiców. W drugim, który ukazał się 11 lutego 2009. Wisła zajęła w nim 18 pozycję (6,5 mln kibiców). Liczba ta budzi sporo wątpliwości i w żadnym wypadku nie należy się nią sugerować.

Dużo bardziej rzetelne sondaże pojawiają się w magazynie "To my, kibice!". Ankietowanymi są tam bowiem grupy Ultras. Co roku czasopismo sporządza ranking TOP 15 Ultras. W chwili powstania Ultra Wisły, grupa ta zajęła 9 miejsce. Rok później była już 4, potem 2, by w 2005 zająć miejsce pierwsze. Tak podsumowali to redaktorzy "To my kibice!": "To się musiało wydarzyć! Trzyletnia, żmudna praca wiślackich ultras doprowadziła ich w końcu na krajowy szczyt! Trzeba przyznać, że pod względem ilości opraw na własnym stadionie są obecnie absolutnie bezkonkurencyjni! Choreografie są coraz bardziej perfekcyjne i tworzone z różnorodnych elementów, choć są w kraju malkontenci, którzy narzekają na małą oryginalność wiślackich produkcji. Doping na Reymonta to już od ponad roku ścisły krajowy top."

Zobacz też

Źródła

Tekst powstał w całości na bazie własnych notatek i obserwacji.