Ocena Wisły i piłkarzy Białej Gwiazdy po sezonie 1930

Z Historia Wisły

Przegląd Sportowy, nr 14, 1930, str.5


Wedety piłkarstwa Polskiego

Przegląd naszych najwybitniejszych obrońców

Pychowski Ustawia się najlepiej ze wszystkich obrońców. Przeciwnika atakuje w momencie odbierania piłki, zawsze umie się znaleźć w zagrożonem miejscu. Wykop ma mniej pewny (lewa noga). Wadą jego jest mała jak na obrońce waga i niski wzrost, oraz brak szybkości.



Przegląd Sportowy nr 2/1930 strona 4

Wedety piłkarstwa polskiego

Próba klasyfikacji najlepszych naszych napastników

Balcer 17 pkt.

Balcer jest graczem o podobnych wadach i zaletach. Strzał ma niezbyt wypracowany, ale często dochodzi do niego, w grze głową ustępuje Wypijewskiemu, zato lepiej trochę centruje (3 ½ pkt.). Ma najszybszy w Polsce przebój, dobrze ustawia się do biegów, centruje dużo choć niezbyt celnie (4 pkt.). Brak techniki (wózek, stoping) wyrównywa startem i biegiem (5 pkt.). Również nic nie można mu zarzucić, jeśli chodzi o umiejętność i zachowanie się w pojedynkach i ambicje w grze, choć trafiwszy na mocnego przeciwnika miewa mecze zupełnie słabe (4 ½ pkt.). ogółem ma 17 pkt.



Przegląd Sportowy nr 4/1930 strona 4

Z białą gwiazdą - w boju ligowym

Wisła, drużyna dżentelmenów, w rozgrywkach 1929 r.

Dwukrotny mistrz ligowy Polski , krakowska Wisła w roku 1929-ym nie potrafiła dokonać sztuki utrzymania, przy sobie tytułu po raz trzeci. Bezkonkurencyjna w roku 1927-ym kiedy to od wicemistrza Ligi IFC dzieliło Wisłę 4-y punkty, w roku 1928-ym zdobyła drużyna krakowska dwa punkty awansu przed Wartą już w najwyższym wysiłku, aby w trzecim roku rozgrywek ligowych załamać się na dobre.

Zresztą załamanie to nie przyszło z nagła, niespodziewanie. Kadry dwukrotnego mistrza Ligi kruszyli przeciwnicy wolno i systematycznie. Zły los uderzył w najsilniejszy punkt zespołu krakowskiego – w jego napad. Pierwszym wyłomem było złamanie nogi Adamkowi i jeszcze w roku 1928-ym na meczu z Legią w Warszawie. Od tego czasu znakomity prawoskrzydłowy Wisły stracił co najmniej 50 proc. swych wspaniałych cnót piłkarskich.

Dalsze luki w szeregach ofensywy mistrza przyniosły tegoroczne walki, które wyeliminowały na dłuższy okres czasu dwu czołowych łączników Wisły – Kowalskiego i Czulaka.

Ubytek trzech graczy z pośród pięciu – rzecz prosta – musiał wpłynąć w sposób zasadniczy na fizjonomię i wyniki drużyny. Mecze mistrzowskie przestały już być dla zespołu krakowskiego zabawką, w której jednym problemem jest pytanie, w jakim stosunku zejdzie przeciwnik pokonany z pola.

Wraz z zaciętym, a coraz częściej zwycięskim oporem rywali, w psychice wiślaków zjawiła się automatycznie niepewność wyniku i w grę zaczęły wchodzić tak zgubne w sporcie w skutkach nerwy. Ów okres depresji zjawił się dopiero w drugiej rundzie rozgrywek, do której Wisła przystąpiła jeszcze w całym splendorze swych tytułów dwukrotnego mistrza z lat 1927 i 1928, oraz wiosennego mistrza roku1929-go.

Początek bowiem mistrzostw bynajmniej nie zapowiadał katastrofy. Po zwycięskim swym pierwszym meczu w dniu 31 marca z Warszawianką (4:2) i remisie z tak silnym wtedy ŁKS (2:2). Wisła miażdży kolejno Pogoń (4:2), Legię (2:0) i Garbarnię (5:2), aby stracić drugi punkt z kroczącymi wtedy od zwycięstwa do zwycięstwa Czarnymi (4:4) , a trzeci z niemniej silnym w tym okresie Ruchem (2:2). Mecz z Polonią (4:2), przynosi rzecz prosta, kolejne dwa punkty, jak również dwa końcowe mecze tej rundy z turystami (5:0) i IKP (2:1)

Dwie klęski w tej kolejce przynoszą Wiśle jedynie spotkania z Cracovią (1:3) i z Wartą (0:5). Dorobek z tego okresu walk, wyrażający się 7-iu zwycięstwach, 3-ch remisach i dwu tylko porażkach wystarcza, aby usadowić się na czele tabeli przed Wartą, Ł. K. S-em, Czarnymi, Cracovią i Garbarnia.

Historia drugiej rundy nie jest bynajmniej podobna do pierwszej. Tutaj już świetne zwycięstwa przeplatają się raz po raz z równie wielkimi klęskami, a wynik każdego meczu jest taką samą zagadką, jak u jakiejś Pogoni, Ruchu czy Warszawianki.

Po zwyciężeniu Ruchu 5:1 i trzytygodniowej pauzie. Wisła ulega na własnym boisku ŁKS-owi 1:4. Coprawda w tydzień potem krakowianie rewanżują się Turystom 3:0, ale wnet dalsze cztery punkty tracą z warszawianką (2:3) i Garbarnią (0:1). Ostatnim pięknym zrywem są trzy mecze z Pogonią 3:1, Cracovią 5:1 i IKP 4:2.

To jednak w decydującym finiszu, Wisła pozbawiona swych obu łączników, nie może sprostać swym przeciwnikom. Porażka 0:1 z Legią, niewytłumaczona klęska 0:4 z Czarnymi i remis 0:0 z Wartą, definitywnie pieczętują pozbawienie Wisły tytułu mistrzowskiego. Osłodę przynosi ostatni mecz sezonu z Polonią, wygrany nie tyle przez Wisłę, ile przez fenomenalnego wtedy Balcera 4:3. Końcowy efekt tej rundy, wyrażający się w sześciu zwycięstwach, jednym remisie i aż pięciu klęskach, daje możliwość wylądowania Wiśle dopiero na trzecim miejscu tabeli z 30-tu punktami i stosunkiem bramek 62:46.

Mimo tej formalnej degradacji, trzeba skonstatować, że Wisła jest ciągle czołowym zespołem ligowym i przedstawia typ drużyny, mogącej liczyć na wiele jeszcze pierwszorzędnych sukcesów.

Twarda w walce, dążąca do celu najprostszą drogą, ambitna ale opanowana, pełna spokoju wewnętrznego i rutyny meczowej, Wisła jest bodaj czy nie najbliższą syntetycznego ideału polskiej drużyny piłkarskiej. Fakt, że los zepchnął ją na trzecie miejsce, jest w równej mierze kwestią przypadku, jak choćby zdobycie mistrzostwa przez Wartę. Dziś bowiem poosiadamy w Lidze pięć drużyn absolutnie godnych tytułu mistrza i to, że któraś z nich znalazła się na pierwszym, a nie na piątem miejscu, jest raczej konsekwencją drobnych pomyślnych okoliczności, niż zalet czysto sportowych drużyny. Co innego, że dziś nie może być zupełnie mowy o jakiejkolwiek hegemoni Wisły, która bez dopełnienia swych kadr młodszymi graczami, łatwo może spotkać tragiczny los Pogoni, z najwyższym wysiłkiem ocalałej od spadku do klasy A.

Reprezentacyjny skład dwukrotnego mistrza Polski, według ostatnich zestawień przedstawiałby się następująco: Kożmin; Pychowski, Skrynkowicz; Kotlarczyk II, Kotlarczyk I, Makowski; Adamek, Czulak, Reyman, Kowalski, Balcer.

Maksymilian Koźmin z pośród 24-ch walk swej drużyny tylko w dwu zastąpiony był przez Tadeusza Kilińskiego. Wysoki, spokojny i opanowany, reprezentacyjny bramkarz Wisły, jest typem gracza, który może zagrać na pięć lecz nigdy nie zejdzie poniżej trójki.

Obrońcy: Aleksander Pychowski i Emil Skrynkowicz nie mogą się, jak w latach ubiegłych, wykazać najmniejszą z pośród wszystkich drużyn ilością bramek straconych. Przeciwnie – ich bilans 46 piłek wyjętych z własnej bramki stawia Wisłę dopiero na szósty miejscu za Wartą, Legią, Cracovią, ŁKS i Garbarnią, a tuż przed Ruchem, mającym na swym koncie 47 bramek straconych. Para omawiana jest raczej syntezą jednego pełnowartościowego obrońcy. Pychowskiemu brak bowiem warunków fizycznych i biegowych Skrynkowicza, który znów nie może się wylegitymować talentem taktycznym i wielką intuicją, oraz rutyną Pychowskiego. Pychowski grał w r. ub. 23 razy, Skrynkowicz 19-cie, ponadto Makowski i Zasada po 2 razy, a Bajorek i Kotlarczyk II po razie.

Linia Pomocy: Józef Kotlarczyk, Jan Kotlarczyk, Bronisław Makowski jest niewątpliwie kamieniem węgielnym zespołu wiślaków. Oparta o dwu futbolistów z krwi i kości, braci Kotlarczyków, pomoc Wisły jest jedną z nielicznych, które w Polsce więcej uwagi poświęcają naporowi na bramkę przeciwnika, niż rozbijaniu ataków, skierowanych na swe tyły.

Jan Kotlarczyk bezkonkurencyjny środkowy pomocnik w Polsce, jest zarazem głównym motorem całej Wisły. Rasowy piłkarz nie boi się piłki, przeciwników i gorączki walki, działa z rozmysłem, w miarę szybko, a co najważniejsze – niezawodnie. Twardy w taklingu, nieomylny w podaniu. Kotlarczyk jest jednym z najtęższych piłkarzy, jakich dotychczas wydała nasza ziemia.

Jego brat Józef to talent nie mniej potężny, a może bardziej wszechstronny. Widać to choćby z użytkowania go w grach ligowych zarówno w napadzie, jak pomocy, czy nawet obronie. Świetny technik, nie posiada jeszcze rutyny i opanowania nerwowego starszego brata, co czyni grę Kotlarczyka II, mniej syntetyczną, a przez to również mniej optyczną.

Największą wadą Makowskiego jest nierówność jego gry. Raz niezastąpiony, za tydzień gra ledwo średnio lub wręcz słabo. Uzdolnienia jego i wiadomości skrystalizują się jednak niewątpliwie prędzej czy później i stworzą piłkarza o sylwetce widywanej nie tak znów często. Kotlarczyk Jan, mimo szeregu poważnych kontuzji, notowany jest w protokołach sędziowskich na wszystkich 24-ch grach. Makowski ma ich za sobą 19-cie. Kotlarczyk Józef 14-cie.ponadto w pomocy Wisły występował wielokrotnie Karol Bajorek, legitymujący się 15 grami, ale słabszy niepomiernie od swych kolegów reprezentacyjnych.

Napad Wisły: Józef Adamek, Stanisław Czulak, Henryk Reyman, Władysław Kowalski, Władysław Balcer, ani razu w ciągu trzech lat rozgrywek ligowych nie dał się zdystansować żadnej drużynie polskiej pod względem bramek strzelonych. Fakt ten służ ofensywie wiślaków za najlepszą legitymacje ich umiejętności i bojowości.

Ale.. jest jedno ..ale. Oto podczas gdy w r. 1927-ym Wisła zdystansowała drugą zkolei pod względem łupu bramkowego wartę o 19-cie goli, a w roku 1928-ym przewaga Wisły nad Legią wynosiła tych bramek 21 (!). Obecnie dorobek 62 goli wystarczył jedynie aby zrównać się w łupie bramkowym z Garbarnią a Cracovię zdystansować o 2 bramki.

Raz jeszcze zaznaczamy, że w bilansie tym, jak również nie zdobyciu przez Wisłę mistrzostwa, wiele należy położyć na karb kontuzji obu łączników. Z drugiej jednak strony musimy podkreślić , że drużyna ligowa i to drużyna mistrza, bez rezerw nie może liczyć na efekt końcowy w postaci zdobycia tytułu. W piłce nożnej jak na wojnie, wygrywa nie tylko ten, kto wystawi lepszą armię bojową, lecz ten który nie zapomni przytem i o odpowiedniej organizacji rezerw.

Niestety rezerw tych Wisła nam w r. ub. nie pokazała, gdyż operowała albo graczami z innych linii, jak pomocnikiem Kotlarczykiem, czy bramkarzem Ketzem, albo też wystawiała materiał zupełnie surowy i słaby.

Klasą dla siebie był w ofensywie wiślaków Balcer, gracz niemal że samowystarczalny i operujący skalą walorów fizycznych, stojących bodaj, że na skraju możliwości ludzkich. Kapelmistrz drużyny Reyman wobec b. słabego Adamka i tak często rezerwowych łączników czuł się często bardzo osamotniony i bezsilny wobec szybkości przeciwników. Występy Kowalskiego mimo dłuższej pauzy przyniosły mu pełny sukces i dowiodły jeszcze raz jak potężną role w piłce nożnej spełnia myślowe opanowanie jej arkanów.

Czulak najmniej może nadaje się do piątki ofensywnej Wisły, ze względu zarówno na nierówność swej gry, jak wielką nerwowość i niemożność przystosowania się do płaskich dolnych podań. Rekord gier w napadzie posiada Balcer, legitymujący się 22 meczami. Dalej idą: Reyman i Adamek po 19-cie, Czulak – 18-cie, Kowalski - 14-cie, Ketz – 9, Kotlarczyk II – 8, Reyman III i Lubowiecki po 3. Nowosielski i Stefaniak po 2, wreszcie Makowski z jedną.


Trzecią w tabeli zdobyła natomiast Wisła pierwszeństwo w grze fair. Oto ufundowana przez PKS nagroda za najbardziej dżentelmeńskie zachowanie się na boisku przypadła Wiśle, której miejsce to przyznali niemal jednocześnie zarówno sędziowie ligowi jak i ich protokoły, notujące na koncie drużyny krakowskiej jedynie cztrey napomnienia. Inż. J. Grabowski


Przegląd Sportowy nr 6/1930 strona 4

Wedety piłkarstwa polskiego

Próba klasyfikacji najlepszych naszych pomocników

Kotlarczyk I 19 pkt.

Kotlarczyk jest nieprzeciętnym technikiem. Doskonale gra głową, świetnie gasi piłkę, dobrze wózkuje i idealnie podaje. Do 100%-go ideału techniki pomocnika brak mu chyba długich podań na skrzydła (w tem go przewyższają Gąsior i Amarowicz) i strzału ( 4 i pół punktów) W taktyce gry dorównuje Kałuży. Umie on jednem podaniem zainicjować atak, ruszyć z miejsca ofensywę, potrafi w najbardziej gorącej sytuacji znaleźć nieobstawionego napastnika, któremu celnym, a łatwym do opanowania podaniem serwuje piłkę. Gdy Kotlarczyk podaję, piłka nie prędko wraca na połowę boiska Wisły. Umie on ściągnąć na siebie przeciwnika, tak by napastnik miał czas i wolne pole do opanowania podanej piłki. Świetnie się ustawia i wyłapuję dużą ilość niecelnych podań przeciwnika. Wybija dobrze. Za atakiem chodzi bez zarzutu. W Wiśle nie ma luki między defenzywą a napadem. Z bocznymi pomocnikami zgrany: gra z nimi jak w trójce środkowej. Za taktykę 5 punktów.

Fizycznie jego walory są duże. Silny i ruchliwy, ma dobry start i niezły bieg. Z wytrzymałością bywa różnie: są mecze, iż nie da się atakowi przeciwnika rozwinąć, są zawody gdzie nie wytrzymuje tempa (4 i pół pkt.)

Kotlarczyk jest typem gracza ofiarnego, ambitnego, szybko się orientującego w pojedynkach, odważnego i grającego fair (5 pkt.)

Nasuwa się porównanie Kotlarczyka z naszymi najlepszymi dotychczas pomocnikami Bilorem (Czarni) i Cikowskim (Cracovia). Bilor jest lepszym od Kotlarczyka w defensywie, w rozbijaniu ataków przeciwnika. Był on mistrzem w grze ostrej: co do zaciętości można z nim porównać tylko Ziemiana. Cikowski górował nad Kotlarczykiem strzałem, wózkiem i żelazną wytrzymałością. Obaj jednak nie dorównywali Kotlarczykowi w grze dla ataku i jego plusów w tej dziedzinie nie wyrównywały ich przewagi.

Kotlarczyk jest, który w swej formie z r. ubiegłego budziłby zainteresowanie na każdem boisku europejskim.