Olivia Szumełda-Krzycka

Z Historia Wisły

(Przekierowano z Olivia Tomiałowicz)
Olivia Szumełda-Krzycka
Informacje o zawodniczce
narodowość Polska
nazwisko panieńskie Tomiałowicz
urodzona 4 maja 1990 r.
Santa Maria Capua Vetere
wzrost 180 cm
pozycja rzucającej / niska skrzydłowa
osiągnięcia juniorskie
  • Mistrzostwo Polski juniorek:
    • Grafika:Med 3.png 2008
    • Grafika:Med 1.png 2009, 2010
osiągnięcia seniorskie
  • Mistrzostwo Polski: 2009, 2010
  • Wicemistrzostwo Polski: 2017
  • Puchar Polski: 2016, 2017
Kariera klubowa
Sezon Drużyna
PTS Lider Pruszków
2005-2008 SMS PZKosz Łomianki
2008-2011 Lotos Gdynia
2011/2012 Matizol Lider Pruszków
2012/2013 Artego Bydgoszcz
2013/2014 Widzew Łódź
2014/2015 PGE MKK Siedlce
2014/2015 AZS UMCS Lublin
2015/2016 Pszczółka AZS UMCS Lublin
2016 Pszczółka AZS UMCS Lublin
2016/2017 Wisła Can-Pack Kraków


Olivia Szumełda-Krzycka (Tomiałowicz) - koszykarka Wisły, urodziła się 4 maja 1990 roku we włoskim mieście Santa Maria Capua Vetereh. Mierzy 180 cm wzrostu i występuje na pozycji rzucającej lub niskiej skrzydłowej. Kontrakt podpisała w grudniu 2016 roku z opcją przedłużenia na sezon 2017/2018. W Wiśle będzie występować z numerem 5. Jest absolwentką Szkoły Mistrzostwa Sportowego Polskiego Związku Koszykówki w Łomiankach.

Historia występów w barwach Wisły Can-Pack Kraków

Podział na sezony:

Sezon Rozgrywki Mecze
2016/2017 Ekstraklasa 22
2016/2017 Euroliga 4
2016/2017 EuroCup 2
2016/2017 Puchar Polski 2
Razem Ekstraklasa 22
Euroliga 4
EuroCup 2
Puchar Polski 2
RAZEM 30


Wywiad z Olivią Szumełdą-Krzycką

data publikacji: 17 stycznia 2017

Pierwsze pytanie bardzo ogólne. Jak czuje się Pani w Krakowie?

Super miasto, zespół również bardzo dobry, od lat grający na wysokim poziomie.


Za Panią bardzo dobra kariera juniorska. Potem grając w ekstraklasie często zmieniała Pani kluby. Czego zabrakło, aby trochę ustabilizować swoją karierę?

Czy ja wiem czy często? To nie zawsze zależy od zawodniczki, taki po prostu jest sport. Zawodnik chce podążać za trendami, rozwijać się iść do przodu a do tego czasem potrzebne są zmiany, poznawanie nowych trenerów, patrzę na to pod tym kątem.


Czego nauczyła się Pani od trenera Hernandeza?

Dojrzałej koszykówki. Każdy trener ma inne podejście, ale nie mamy czasu, aby się tym zająć bardziej szczegółowo (śmiech).


Ostatnio przegrałyście mecz na szczycie TBLK ze Ślęzą Wrocław. Mecz w Gdyni pokazał jednak, że był to wypadek przy pracy, a nie głębszego kryzysu?

Od kiedy jestem w Krakowie zespół jest w swego rodzaju dołku, ale w takiej drużynie jest to normalne. To mnóstwo meczy, wyjazdów, ludzie nawet nie zdają sobie sprawy jak to wszystko wygląda od środka. Dla mnie nie jest to dziwne, grałam w Gdyni w podobnym zespole, gdzie też graliśmy w Eurolidze i pewne schematy się powtarzają. Dodatkowo nie można zapomnieć, że dziewczyny z powodu kontuzji nie mogły czasem przeprowadzić treningu pięć na pięć, co również wpływa na wejście w mecz. Wierzę jednak, że pokonamy te problemy, a dobrym prognostykiem będzie właśnie zwycięstwo w ostatnim meczu ligowym w Gdyni. Ludzie z boku nie widzą pewnych niuansów. To gra zespołowa, nas jest dwanaście w kadrze, każda z nas to indywidualność, niemożliwym jest, abyśmy wszystkie naraz były w pełni zdrowia i formy, chociaż trzeba do tego dążyć. Naszą rolą jest pracować na treningach, nas również irytują niepowodzenia, ale porażki to część tego sportu. Pamiętam, że kiedy grałam w Lotosie i zdobywałam w Gdyni mistrzostwo przegrałyśmy z ostatnim w tabeli MUKS-em Poznań. Po prostu to się zdarza…


Jaki w takim razie przy aktualnej sytuacji kadrowej widzi Pani szansę Waszego zespołu na europejskich parkietach?

Na pewno nadal mamy szansę na chociażby EuroCup. W naszym zespole grają świetne dziewczyny, światowej sławy. W Eurolidze nie jesteśmy „chłopcem do bicia”, co za tym idzie naprawdę nie powiedziałyśmy ostatniego słowa.


Dlaczego koszykówka?

Zaczęło się od zabawy. Jako dziesięcioletnie dziecko nie myślałam, że kiedyś będę grała zawodowo. Trafiłam na fajnego trenera, fajnych ludzi i dzięki ich namowom poszłam w tą stroną.


Zaczynała Pani karierę w Liderze Pruszków, potem grała Pani chociażby w Widzewie Łódź. Jak wspomina Pani pobyt w Łodzi?

Bardzo dobrze. To był sezon, w którym chciałam się odbudować, gdyż w poprzednim klubie w Bydgoszczy nie grałam za wiele. Dla mnie to był bardzo dobry okres, występowałam w każdym meczu, grając średnio po trzydzieści minut w spotkaniu. W tamtym zespole było bardzo dużo fajnych dziewczyn jak na przykład Alicja Bednarek, czy Ola Pawlak.


Podobno ludzi Pani gotować?

Tak, jeśli tylko mam czas.


Jaki w takim razie przepis na sukces Wisły przygotowałaby Pani?

Na pewno ciężka praca. Wszyscy to robimy: trenerzy, zawodniczki. Jeżeli nadal będziemy podążać w tym kierunku i systematycznie pracować to mam nadzieję, że sukcesy przyjdą bardzo szybko, chociażby Puchar Polski, który rozgrywamy tutaj pod koniec stycznia. Trening, ciężka praca, to jedyna droga. Nie ma innej.


Pani mąż, wychowanek Wisły jest koszykarzem. Koszykówka dominuje w Waszym życiu?

Temat koszykówki jest nieunikniony. Jednak z mężem mamy bardzo podobne poglądy, więc po naszych meczach wymienimy uwagi przez piętnaście minut i wracamy do naszego życia. Żaden człowiek nie wytrzymałby nieustannych rozmów o pracy w domu.


Jakie ma Pani cele, które chciałaby Pani zrealizować na dalszym etapie Pani kariery?

Mistrzostwo Polski z Wisłą na pewno, bo to wspaniałe uczucie, które pamiętam z Gdyni. Chciałabym wrócić do kadry. Gra z orzełkiem na piersi jest ogromnym wyróżnieniem.


Pani przyjście do Wisły jest również swego rodzaju szansą na powrót do reprezentacji?

Tak. Jednak przede wszystkim to szansa na rozwój, zdobywanie kolejnych cennych trofeów.


W jaki sposób chciałaby Pani zachęcić kibiców do przyjścia na mecz z zespołem z Pragi, który odbędzie się 18 stycznia?

Zagramy z charakterem. Rzucimy się z pazurem na ten parkiet. Wasz doping nam pomaga, naprawdę jesteście naszym szóstym zawodnikiem.


Źródło: wislacanpack.pl


Galeria