Patrycja Czepiec

Z Historia Wisły

Patrycja Czepiec (Golańska)
Informacje o zawodniku
kraj Polska
urodzony 2 stycznia 1973
pozycja Skrzydłowa
sukcesy MP 2006; 1. miejsce w ME 1999
Kariera klubowa
Sezon Drużyna Mecze Punkty
1988/89 PLKK Wisła Kraków 1 0
1990/91 PLKK Wisła Kraków 35 153
1991/92 PLKK Wisła Kraków 35 239
1992/93 PLKK Wisła Kraków 32 298
1993-97 University of California
1997/98 PLKK Wisła Kraków 1 6
1998/99 PLKK Wisła Kraków 30 246
1999/00 PLKK Wisła Kraków 24 195
2000/01 PLKK Wisła Kraków 28 299
2001/02 PLKK Wisła Kraków 28 366
2002/03 PLKK AZS Lublin 15 166
2002/03 PLKK Łączność Olsztyn 11 119
2003/04 PLKK Wisła Kraków 24 23
2004/05 PLKK Wisła Kraków 25 104
2005/06 PLKK Wisła Kraków 5 25
W rubryce Mecze/Punkty najpierw podana jest statystyka z meczów ligowych, a w nawiasie ze wszystkich meczów oficjalnych.


Patrycja Czepiec w Reprezentacji Polski, 2000.
Patrycja Czepiec w Reprezentacji Polski, 2000.
Podczas meczu TS Wisła Kraków - Cukierki Brzeg.
Podczas meczu TS Wisła Kraków - Cukierki Brzeg.
Drużyna koszykarek Wisły - "Gazeta Krakowska" 12-13 września 1998.Ze zbiorów Jolanty Janiszewskiej.
Drużyna koszykarek Wisły - "Gazeta Krakowska" 12-13 września 1998.
Ze zbiorów Jolanty Janiszewskiej.
W roli trenera.
W roli trenera.

Patrycja Czepiec (ur. 2 stycznia 1973 r.) - koszykarka Wisły, reprezentantka Polski, uczestniczka Igrzysk Olimpijskich (Sydney 2000, 8 miejsce).

Córka Wiesławy Lech, gimnastyczki Wisły i... również Olimpijki. Żona koszykarza i trenera koszykówki, Artura Golańskiego.

Patrycja Czepiec urodziła się 2 stycznia 1973 roku, jest wychowanką Wisły Kraków, której barwy reprezentowała trzykrotnie: w latach 1988-1993, następnie (po czterech sezonach gry w USA) w latach 1997-2002 oraz - na zakończenie kariery - w latach 2003-2006.

W swym ostatnim sezonie w Wiśle zdobyła pierwszy i jedyny w karierze tytuł Mistrzyni Polski.

Patrycja Czepiec była zawodniczką złotej drużyny polskich koszykarek na Mistrzostwach Europy 1999 roku.

Jej pierwszym trenerem klubowym była Wanda Pacuła, w reprezentacji jej umiejętności rozwijał Tomasz Herkt.

Spis treści

Osiągnięcia reprezentacyjne

  • Brązowa medalistka Mistrzostw Europy juniorek 1992.
  • Brązowa medalistka Mistrzostw Świata juniorek 1993.
  • Mistrzyni Europy 1999.
  • 8. miejsce na Igrzyskach Olimpijskich w Sydney 2000.
  • 6. miejsce Mistrzostw Europy 2001.

Osiągnięcia klubowe

  • Mistrzyni Polski 2006 (w barwach Wisły).
  • Wicemistrzyni Polski 1992, 1999, 2005.
  • Brązowa medalistka Mistrzostw Polski 2000.

Przynależność klubowa

  • 1988–1993 – Wisła Kraków
  • 1993–1997 – University of California
  • 1997–2002 – Wisła Kraków
  • 2002–2003 – Łączność Olsztyn
  • 2002–2003 – Meblotap AZS Chełm
  • 2003–2006 – Wisła Kraków

Galeria pamiątek Patrycji Czepiec

Kącik poetycki

Na Patrycję Cz.


Wklejcie na swój kosz przylepiec
Kiedy rzuca Pati Czepiec.

— Dariusz Zastawny, Stuletnia nasza historia, czyli Wisła Kraków, Biała Gwiazda w słów orszaku i obrazkach


Patrycja Czepiec-Golańska dla Wislalive.pl:
Udział w Igrzyskach Olimpijskich był wspaniałym przeżyciem!

Dodano: 2014-04-09
Paweł / WislaLive.pl

Patrycja Czepiec-Golańska przez wiele sezonów ze sporym powodzeniem występowała w barwach Wisły Kraków, zaliczyła także bogaty rozdział reprezentacyjnej kariery, zdobywając złoty medal na mistrzostwach Europy (1999) i uczestnicząc na Igrzyskach Olimpijskich w Sydney (2000). Od kilku lat była znakomita koszykarka jest menedżerem wielu zawodniczek, występujących nie tylko w polskiej ekstraklasie.

Jak wyglądały początki Pani kariery koszykarskiej?

Zupełnie przez przypadek. Pojechałam na wczasy z moją pierwszą trenerką, nieżyjącą już, Wandą Pacułą. Zauważyła, że cały dzień grałam w... piłkę nożną. Nie spełniłam się jako gimnastyczka, a to była dyscyplina mojej mamy (mama Patrycji Czepiec – Wiesława Lech, była gimnastyczką krakowskiej Wisły, uczestniczką Igrzysk Olimpijskich w Meksyku w 1968 roku – przyp. autor), więc szukałam innych sportów. Postanowiłam przyjść na trening koszykarski. Miałam wielkie szczęście, że trafiałam na świetnych fachowców albo wspaniałych nauczycieli. W mojej szkole podstawowej uczyła - grająca kiedyś w Wiśle - pani Michalska, która utworzyła drużynę koszykarek. Potrafiłyśmy ograć zespoły, które nie były już tylko szkolnymi, jak choćby ówczesne Podgórze – obecnie to Korona Kraków. Złapałam bakcyla – wiadomo, to wspaniały sport.

A jak wspomina Pani swoje początki w pierwszej drużynie Wisły?

Zaliczyłam dość wczesny debiut w ekstraklasie, bo już gdy miałam 15 lat, trener Zdzisław Kassyk wpuścił mnie na parkiet w meczu z ŁKS-em w Łodzi. Cały czas ćwiczyłam w swoich grupach wiekowych – kadetek, a następnie juniorek, mając także możliwość trenowania z pierwszym zespołem, co dawało mi bardzo wiele. Nie brakowało tam znakomitych zawodniczek, jak choćby Marty Starowicz czy Grażyny Seweryn.

Mając 20 lat wyjechała Pani na studia w USA. Co powie Pani o tym okresie w swojej karierze? Szkoła koszykówki i szkoła życia?

Na pewno. W tamtych czasach były mniejsze niż dzisiaj możliwości wyjazdu do USA. Nie ukrywam, iż w pewnym stopniu wpływ na taką sytuację miał pobyt za Oceanem mojej rodziny. Studiowałam i grałam na University of California w Berkeley, czyli na bardzo renomowanej uczelni, zaliczanej do amerykańskiej czołówki. Dodatkowo, mój uniwersytet grał w jednej z najsilniejszych konferencji, dzięki czemu trafiłam do dość mocnej ligi.

Po zakończeniu studiów wróciła Pani do Wisły. W 1999 roku, „Biała Gwiazda” zdobyła wicemistrzostwo Polski. Czy można było wtedy sięgnąć po złoto?

Ówczesna Fota Porta (później Lotos) Gdynia miała niezwykle mocną drużynę, której główną postacią była Małgosia Dydek, do tego dochodziły Amerykanki. W naszym zespole nie było zawodniczek zza Oceanu. Tworzyłyśmy mocną i zgraną ekipę, w której najwięcej znaczyły Gienia Nikonowa, Krysia Szymańska-Lara czy Ania Wielebnowska.

W tym samym roku wraz z reprezentacją Polski wywalczyła Pani mistrzostwo Europy.

To był piękny okres, nie da się tego zamienić na nic innego. Bardzo duży wpływ na ten sukces, który automatycznie dawał nam kwalifikację olimpijską, miała wspaniała atmosfera w drużynie. Nie było jakiejś wielkiej presji, a wtedy łatwiej się gra. Szkoda tylko, że ten sukces w ogóle nie został wykorzystany marketingowo. Nasz mecz finałowy pokazała dopiero po trzech dniach Wizja TV, która była jedyną stacją telewizyjną, mającą prawa do transmisji.

A jak wspomina Pani udział w Igrzyskach Olimpijskich w Sydney?

Było to niesamowite przeżycie, nieporównywalne z niczym innym. Nie dziwię się, że jest to marzenie każdego sportowca. Znalezienie się na Olimpiadzie stanowi olbrzymie wyróżnienie. Trafiłyśmy świetnie, wszystko zostało perfekcyjnie zorganizowane. Działało wielu wolontariuszy, którzy byli bardzo zaangażowani. Na każdym kroku dało się zauważyć, że dla Australijczyków jest to wielkie święto, a Sydney to miasto Igrzysk. Atmosfera była cudowna.

W późniejszych latach Wisła obniżyła poziom, a Pani odeszła z Krakowa.

Zgadza się. Przeniosłam się do Łączności Olsztyn, a w tym samym sezonie zagrałam także w Meblotapie Chełm. W 2003 roku zdecydowałam się powrócić do rodzinnego miasta. Wówczas Wisłę zaczęła finansować firma Can-Pack, dzięki czemu powstała perspektywa zbudowania mocnej drużyny. Jej trenerem został Wojciech Downar-Zapolski. Nie da się ukryć, że wsparcie strategicznego sponsora stanowiło główny motor napędowy do realizacji wytyczonego celu. Nie było już bowiem problemów finansowych, pojawiła się możliwość ściągnięcia dobrych zawodniczek. Po pierwszym sezonie pozostał pewien niedosyt, gdyż nie udało się zdobyć medalu. Przed kolejnym – 2004/2005 - doszło do sporych wzmocnień. Przybyły m.in. Shannon Johnson, Jelena Skerović i Iva Perovanović. Zadebiutowałyśmy w Eurolidze i sięgnęłyśmy po wicemistrzostwo Polski.

W połowie następnych rozgrywek zawiesiła Pani karierę z powodu ciąży. Czy po urodzeniu dziecka nie zamierzała już Pani powrócić na koszykarski parkiet?

Szczerze mówiąc, nie myślałam o tym. Może jedynie próbowałam pograć amatorsko, ale chciałam się skupić na rodzinie, zwłaszcza że zostałam mamą - patrząc statystycznie - dość późno.

Jak doszło do tego, że została Pani menedżerem?

Trochę zdecydował o tym przypadek. Ania Wielebnowska, grająca wtedy w belgijskim Namur, zamierzała powrócić do Wisły. Prosiła mnie o pomoc, pytając, co o tym sądzę. Ktoś podpowiedział, że skoro znam angielski, będzie mi łatwiej. Wkrótce zdałam egzaminy i w ten sposób stałam się menedżerem z licencją FIBA. Stwierdziłam, że być może to faktycznie jest zajęcie dla mnie, zwłaszcza że godziny pracy są nienormowane, co przy mojej sytuacji rodzinnej miało znaczenie. Zaczęły przybywać kolejne zawodniczki. Obecnie współpracuję z agencją w USA, gdzie z racji studiów miałam już wcześniej kontakty, które zaczęły przynosić efekty.

Ile zawodniczek jest obecnie pod Pani opieką?

Polskich około 25, natomiast Amerykanek cała rzesza. Wiele z nich grało w tym sezonie lub poprzednich w polskiej ekstraklasie.

Wspominała Pani o plusach tej pracy. A jakie są minusy?

Na pewno nie brakuje dużej presji i stresu. Moim głównym zadaniem jest znalezienie zawodniczce odpowiedniej drużyny – zawsze oczywiście staram się, aby był to jak najlepszy wybór. Najtrudniejsze są te momenty, kiedy klub po prostu upada, co już się zdarzało. Czasem jeszcze można znaleźć nowy zespół, ale jeśli problemy finansowe zaczną się na przełomie stycznia i lutego, wówczas sytuacja jest tragiczna. Jako była zawodniczka, wiem, jak ważna jest gra w stabilnym klubie, nie mówiąc już o tym, że przenosiny podczas sezonu nie są korzystne. Przejście do innej drużyny w trakcie rozgrywek powoduje przecież, że koszykarka musi szybko wdrożyć się w nowy system.

Czy myślała Pani o pracy w zawodzie trenera?

Mam papiery trenerskie – ukończyłam kurs trenerski na krakowskiej Akademii Wychowania Fizycznego. Jednak uważam, że jest to bardzo nerwowa praca, jeden z najbardziej niewdzięcznych zawodów. Patrzę już nawet nie pod kątem tego, że taką pracę wykonuje mój mąż (Artur Golański jest drugim trenerem drużyny koszykarek Wisły Can-Pack – przyp. autor), ale również w kontekście trenerek z USA, które prowadziły mnie podczas studiów. Poświęca się na to zajęcie bardzo wiele czasu – nie ma takiej opcji, że trener poprowadzi 2-godzinny trening i wraca spokojnie do domu. Trzeba jeszcze spędzić wiele godzin na bardzo dokładnej analizie meczu, statystyk, wyszukiwaniu najdrobniejszych szczegółów. Trener musi być cały czas na bieżąco.

Katarzyna Krężel napisała na Uniwersytecie Jagiellońskim pracę podyplomową na temat roli menedżera sportowego w koszykówce kobiet. Rozumiem, że opierała się nieco na Pani doświadczeniach?

W pewnym stopniu tak. Przekazałam jej niezbędne informacje, jednak Kasia bardzo dobrze poradziła sobie z tym zadaniem, posiadając wiedzę z różnych źródeł.

Jak porównałaby Pani obecny poziom ekstraklasy koszykarek w stosunku do tego, jaki był w czasach, gdy Pani grała?

Wydaje mi się, że wówczas nie było takiej dysproporcji między czołówką a dolnymi rejonami tabeli. Notowane obecnie różnice w kilku meczach – nie tylko Wisły z MKS MOS Konin, ale także ponad 50-punktowa wygrana Artego Bydgoszcz z tym samym zespołem, niekoniecznie dobrze wpływają na tę dyscyplinę sportu, w sensie budowania pewnego wizerunku. Dzieje się tak, ponieważ jeden klub posiada budżet pozwalający na udział w Eurolidze i kontraktowanie bardzo dobrych zawodniczek, natomiast inny boryka się z problemami i chce od początku sezonu jedynie dokończyć rozgrywki, aby tylko mieć pewność, że są pieniądze na wyjazdy czy wynagrodzenia. Kiedyś natomiast dla czołowych drużyn wyjazd nawet do Starachowic – bo taki klub był - wiązał się z tym, że czekał je bardzo zacięty mecz. Nawet przyjazd Wisły nie oznaczał, iż miejscowe odpuszczą. Teraz pod tym względem jest inaczej.

Czy synowie pójdą w ślady mamy i taty? Myślą o karierze koszykarskiej?

Nie będziemy ich do niczego zmuszać, w przyszłości zdecydują. Na razie są na etapie fascynacji Leo Messim czy Cristiano Ronaldo. Starszy syn nieco złapał koszykarskiego bakcyla - w swojej szkole podstawowej ma możliwość chodzić na zajęcia Radwan Sport. Są to wspaniale, bardzo fajnie prowadzone zajęcia, podczas których dzieciaki jednocześnie bawią się i troszkę uczą.

Rozmawiał: Paweł
Źródło: wislalive.pl

Inne artykuły

"Powrót z Berkeley. Studia i gra Patrycji Czepiec w ojczyźnie basketu "

Nie było jej prawie 5 lat. Kiedy wyjeżdżała, kibice żegnali ją z żalem. Wyrastała bowiem na pierwszoplanową postać w zespole Wisły. Była już medalistką mistrzostw Europy i świata w kategorii juniorek. Po wejściu w szeregi seniorek zaczęła się wyróżniać w I lidze. I wtedy nastąpiła jej długa przerwa z polską koszykówką, a związanie z amerykańskim, uniwersyteckim basketem.

Tylko na krótko wpadała do Polski, do swego Krakowa. Była tu w styczniu bieżącego roku, zagrała nawet mecz w Wiśle, ale nie było pewne, czy wróci szybko na stałe. Ostatnio tak się stało...."

Dziennik Polski z 18 września 1998.

Koszykarka Wisły Kraków i reprezentantka kraju Patrycja Czepiec odchodzi ze swojej dotychczasowego klubu do Łączności Olsztyn. Kontrakt został podpisany na rok, Wisła ma problemy finansowe i zalega koszykarce z pieniędzmi.

polskikosz.pl z 31.07.2002

Wywiad w lutym 1992

Strona 6 programu z lutego 1992:

Program zawodów półfinałowych o Mistrzostwo Polski 1991/92
Opis:
Program zawodów półfinałowych o Mistrzostwo Polski 1991/92, luty 1992
Zobacz (0,8 mb)

Zapis: prawy przycisk myszy na Zobacz, a następnie: "Zapisz jako...".
Uwaga! Duże pliki mogą się wolno ładować.


Ciekawostki

"Rola Menadżera sportu w koszykówce kobiet na przykładzie Patrycji Czepiec-Golańskiej" - pracę dyplomową o takim tytule złożyła Katarzyna Krężel w 2012 roku.

Streszczenie pracy: "Celem niniejszej pracy jest ukazanie roli menedżera sportowego w klubie koszykarskim kobiet, na przykładzie agenta sportowego Patrycji Czepiec-Golańskiej. W szczególności przedstawiono kompetencje menedżera oraz agenta sportowego klubu koszykarskiego. Badaniami została objęta Patrycja Czepiec-Golańska ze względu na jej efektywność i poziom satysfakcji zawodniczek PLKK z jej usług. Patrycja Czepiec-Golańska jest przykładem agenta sportowego odgrywającego ogromną rolę we współczesnym sporcie. Ma ona ogromny wpływ nie tylko na kariery zawodniczek, ale także na dobrą organizację klubu, jego prawidłowe funkcjonowanie oraz odnoszone sukcesy. Przeprowadzone badanie było badaniem ankietowym, a jego narzędziem była ankieta zawierająca 22 pytania. Badanie zostało przeprowadzone drogą elektroniczną wśród 25 zawodniczek. Na pytania zawarte w ankiecie odpowiedziało 20 koszykarek. Wyniki badań pokazały między innymi, że Patrycja Czepiec-Golańska wykonuje swoją pracę efektywnie, a poziom zadowolenia zawodniczek z jej usług jest wysoki. Zawodniczki PLKK doceniają u niej takie cechy jak: komunikacja interpersonalna (90%), myślenie strategiczne (65%), talent dyplomatyczny (45%), a ponadto uważają, że jej znajomość rynku koszykarskiego ma ogromny wpływ na efektywność wykonywanej przez nią pracy (80%). Badania pokazały, że długość trwania współpracy ma wpływ na wyższy poziom satysfakcji zawodniczek, a efektywność pracy Patrycji Czepiec-Golańskiej jest wyżej ceniona przez zawodniczki, grające w czołowych klubach PLKK."

http://www.apd.uj.edu.pl

Zobacz także


Źródło statystyk i danych do biogramu