Paweł Lesiakowski

Z Historia Wisły

Paweł Lesiakowski 2012.
Paweł Lesiakowski 2012.

Paweł Lesiakowski – w latach 60. XX wieku zawodnik sekcji pływackiej TS Wisła, specjalizujący się w stylu klasycznym. W roku 1967 mistrz Polski juniorów na 100 i 200 m „żabką”, rekordzista Polski. Członek kadry narodowej, w tym specjalnej grupy „Nadziei olimpijskich”.

W roku 2006 był jednym ze współzałożycieli Sekcji Pływackiej Masters TS Wisła, zostając równocześnie wybrany jej kierownikiem. Jako zawodnik wiślackich „mastersów” wywalczył pięć tytułów mistrza Polski.

W roku 2011 wszedł w skład Zarządu Towarzystwa Sportowego Wisła Kraków, pełniąc w nim funkcję wiceprezesa ds. organizacyjnych.

Zawodowo jest prywatnym przedsiębiorcą, propagatorem pływania, sponsorem zawodów pływackich dzieci i młodzieży.

Spis treści

Niekończąca się lekcja pływania

Jest połowa października 1962 roku. Józef Lesiakowski, zagorzały sympatyk Wisły Kraków, zabiera swojego jedenastoletniego syna Pawła na zawody szermiercze, które odbywają się w hali przy ul. Reymonta. Młodemu Pawłowi, jak chyba każdemu chłopakowi w jego wieku, walki przy użyciu białej broni bardzo się podobają. Gdy wychodzi z hali po zakończonym turnieju, przychodzi mu do głowy pewna myśl: „A może by tak zostać szablistą?”.

Przechodzą z ojcem koło otwartego raptem dwa tygodnie wcześniej basenu. Na znajdującej się przy wejściu tablicy ogłoszeń, wpada im w oczy anons: „Bezpłatny kurs nauki pływania dla początkujących”.
Może byś nauczył się pływać? – pyta ojciec.
Czemu nie – odpowiada Paweł.


Po chwili już wiadomo, że polska szermierka straciła kolejnego adepta, a być może mistrza, trudnej sztuki fechtunku. Józef i Paweł Lesiakowscy podchodzą do instruktora i zapisują młodszego z nich na listę „uczniów” wiślackiej szkółki pływackiej. Paweł, wraz z kilkunastoma innymi osobami, trafia pod skrzydła trenera Włodzimierza Kękusia. W ciągu trzech miesięcy kursanci opanowują – jedni lepiej, drudzy gorzej – styl grzbietowy. Cykl nauczania kończą mini zawody. Wśród najlepszych, dla których nagrodą jest „angaż” do sekcji pływackiej TS Wisła, są Janusz Chmiel, Jan Król i Paweł Lesiakowski.

19 marca 1963 roku. Dla wielu data, jak każda inna. Wszelako nie dla Pawła Lesiakowskiego. W dniu tym bowiem dwunastoletni wówczas Paweł otrzymuje coś, co do dzisiaj jest jego talizmanem, czego strzeże jak najcenniejszego skarbu, majątku rodowego. Tym czymś jest legitymacja Towarzystwa Sportowego Wisła o numerze 4882. Jak powie wiele lat później – „W dniu otrzymania legitymacji Białej Gwiazdy rozpoczął się dla mnie najwspanialszy okres w życiu. To nie tylko moje zdanie. Wielu spotkanych po latach kolegów odnosi się do tego czasu bliźniaczo podobnie. Choćby Lonek Bielicz, który stwierdził niedawno, że nie wie kim byłby dzisiaj, gdyby nie tamten, wiślacki okres jego życia. A przecież później, w Śląsku Wrocław, stworzono mu podobne, jeśli nawet nie lepsze warunki”.

Przez pierwszy rok „profesjonalnego” trenowania, Paweł – pomimo ogromnego zapału do pracy – „męczy się”. Wynika to z faktu, że szczerze nie cierpi stylu grzbietowego, a właśnie na plecach każe mu pływać trener Kękuś. I kto wie, być może kariera Lesiakowskiego zakończyłaby się zanim tak naprawdę się zaczęła, gdyby nie trener Andrzej Rokicki. Na przełomie zimy i wiosny 1964 dostrzega on bowiem w Pawle zdolności do stylu klasycznego.

Kilka miesięcy później okaże się, że nos trenerski nie zawiódł pana Andrzeja. Lesiakowski okaże się bezkonkurencyjny w korespondencyjnych mistrzostwach Polski dzieci na basenie krytym zarówno na 100 jak i na 200 m „żabką”. A "Dziennik Polski" z dn. 22-23 XI 1964, w artykule pt. „Startują najmłodsi pływacy”, podsumowując pracę wiślackiej sekcji pływackiej, napisze: „Zainteresowanie pływaniem jest duże, zwłaszcza u chłopców (…). Dzieci trenują bardzo sumiennie po 3, a nawet 4 razy tygodniowo pod okiem najlepszych fachowców. (…) A oto ciekawsze rezultaty wczorajszych zawodów: chłopcy: 100 m kl. P. Lesiakowski 1.24,00”.

Zanim jesienią 1964 roku Paweł Lesiakowski po raz pierwszy poczuł się prawdziwym sportowcem, kilka miesięcy wcześniej doznał wielkiego rozczarowania. Rozczarowania graniczącego z uczuciem klęski. Powód tych odczuć nie miał wszelako nic wspólnego z basenem pływackim.

W dniu 7 czerwca 1964 roku piłkarze Wisły grali mecz, który miał zadecydować o ich „być albo nie być” w I lidze. Aby utrzymać się w najwyższej klasie rozgrywkowej, musieli wygrać z ówczesnym potentatem polskiego futbolu, Górnikiem Zabrze. Do 84. minuty wszystko szło zgodnie z planem. Wisła prowadziła 3:2. Wtedy to jednak zabrzanie wyrównali. Wiślakom, pomimo ambitnej gry, nie udało się strzelić zwycięskiej bramki i zostali zdegradowani do II ligi.

Wracając do domu płakałem jak bóbr – wspomina po latach Lesiakowski. – Czułem się tak, jakbym to ja grał na boisku. Ówczesna Wisła była bowiem jedną, wielką rodziną, a zwycięstwa i porażki jednych, były zwycięstwami i porażkami drugich. W klubie panował fantastyczny klimat. Po latach nazwałem go „atmosferą wielkiego sportu”. Grupa otaczających nas trenerów, instruktorów, działaczy, potrafiła – sądzę, że jakoś bezwiednie – stworzyć aurę, która stymulowała do pracy i osiągania coraz lepszych wyników. A ja, jako członek tej rodziny, czułem się wielkim sportowcem”.

Jak na wielkiego sportowca przystało, Paweł Lesiakowski czyni dalsze postępy. W roku 1965 podczas mistrzostw Polski młodzików w Warszawie, startując z zawodnikami o rok starszymi od siebie, zdobywa srebrny medal na 200 i brązowy na 100 m stylem klasycznym. I choć medale cieszą go niezmiernie, impreza ta na zawsze kojarzyć mu się będzie z zupełnie innym wydarzeniem. – „Pamiętam to jak dziś. Nasz wielki talent w delfinie, Andrzej Radziejowski rozgrzewał się przed swoim startem. Nagle, obok nadpływającego Andrzeja, dosłownie o milimetry, wpadł do wody zawodnik, który w tym samym czasie oddawał skok z wieży. Andrzej cudem uniknął śmierci. Kilka lat później nie miał już tyle szczęście. W wieku dwudziestu lat umarł na niewydolność nerek”.

Dobra passa roku w 1965 trwa. Paweł jest już reprezentantem Krakowa seniorów, startuje wspólnie ze swoim idolem, Kazimierzem Sikorą. Jego wyniki zostają dostrzeżone przez włodarzy polskiego pływania. Wraz z innymi wiślakami, Jerzym Cupiałem i Janem Królem, zostaje objęty specjalnym programem szkoleniowym Polskiego Związku Pływackiego. Rok później, podczas mistrzostw Polski młodzików w Poznaniu dochodzi do kuriozalnej sytuacji. Pomimo, że Paweł wyraźnie zwycięża zarówno na 100, jak i na 200 m stylem klasycznym, zostaje sklasyfikowany odpowiednio na piątym i czwartym miejscu. Jak to możliwe? – spyta ktoś. Przecież pływanie to sport wymierny, a zasady nim rządzące są czytelne i przejrzyste: pierwszy dopływasz do mety – jesteś pierwszy. Niestety, w Poznaniu prawidła te nie znalazły pokrycia w rzeczywistości. A poznańska, pływacka rzeczywistość AD 1966 wyglądała tak.

Sędzia celowniczy (jego zadaniem było podanie po wyścigu kolejności na mecie) wskazał Lesiakowskiego jako zwycięzcę. Spiker ogłosił wyniki i Paweł mógł szykować się do dekoracji. Ku zdumieniu wszystkich nie został jednak do niej wyczytany. Okazało się, że sędzia czasowy (czasy „łapano” wtedy pływakom ręcznie) spóźnił się w obydwu przypadkach z zatrzymaniem stopera. A ponieważ wskazania sędziego czasowego były wówczas świętością, Lesiakowskiego, zgodnie z uzyskanymi przez niego czasami, przesunięto w dół. Czy jest na świecie jakiś logicznie myślący człowiek, który byłby w stanie zrozumieć ten galimatias?

Skarga złożona przez Wisłę nie przynosi rezultatu. – Żal miałem ogromny. Ja przecież wygrałem te zawody! Na osłodę trener Kękuś dał mi całą czekoladę. Zwykle za udział w finałach, niezależnie od zajętego miejsca, dostawaliśmy po pół. A ja dostałem całą. I to dwa razy! Po zawodach czekała mnie jeszcze jedna nagroda pocieszenia. Ale za to jaka. Trener kadry narodowej Jakubczek słodyczy, co prawda, nie rozdawał, za to wręczał nominacje do kadry narodowej. Jedno z nich trafiło do mnie – tak wspomina tamte chwile Paweł Lesiakowski.

Wspólnie z nim do specjalnej grupy „Nadzieje olimpijskie” trafia także Jerzy Cupiał. Wyjeżdżają na czterotygodniowy obóz do Stalowej Woli. Młodzi wiślacy czują się wyróżnieni. Tym bardziej, że zajęciami polskiej reprezentacji kieruje, specjalnie sprowadzony przez władze Polskiego Związku Pływackiego, amerykański trener Charles Batterman. Lesiakowski jest zafascynowany metodami szkoleniowymi wybitnego Amerykanina. Prowadzi skrzętne zapiski dokumentujące przebieg zajęć.

Niestety, w trakcie zgrupowania Lesiakowski po raz pierwszy w karierze zaczyna zdradzać oznaki przetrenowania. W sierpniu 1966 roku wyczerpanie organizmu osiąga apogeum. W Warszawie, podczas rozgrzewki przed meczem ze Stanami Zjednoczonymi, doznaje zwichnięcia kolana. Po powrocie do Krakowa trafia pod opiekę doktora Spodaryka ze szpitala MSW.

Tak naprawdę nikt nie wie co mi jest – opowiada po latach. – Odpoczywam i zaczynam pływać na poziomie pierwszej czwórki w Polsce. Niestety, w tym czasie nie są organizowane żadne zawody, a wyniki uzyskiwane na sprawdzianach wewnętrznych nie są respektowane. Odnawia mi się kontuzja kolana. Przez jakiś czas w ogóle nie pływam, mam chęć zrezygnować ze sportu. Trener Rokicki nie dopuszcza do tego. Głód wody powoduje, że wiosną 1967 roku biję rekord Polski juniorów na 50 metrów klasycznym. Jestem tym nieco zdziwiony. Przecież to nie mój dystans?! „Setka” zresztą też nie. Znacznie lepiej czułem się przecież zawsze na 200 metrów.

Podczas zimowych mistrzostw Polski w Łodzi w 1967 roku zdobywa dwa medale – srebrny na 200 i brązowy na 100 m stylem klasycznym. Latem jest już nie do pokonania. Podczas mistrzostw Polski w Krakowie wygrywa na obydwu dystansach „żabkowych”. Teraz już naprawdę czuje powiew wielkiego sportu. Tym bardziej, że wkrótce po mistrzostwach otrzymuje propozycję przeniesienia się do Warszawy, do tworzącego się Ośrodka Przygotowań Olimpijskich na Bielanach. Jak powie po latach: „Czuję się niezwykle wyróżniony. Oczami wyobraźni widzę się na defiladzie olimpijskiej”.

Władze Wisły mają jednak inny pomysł na szkolenie swoich największych talentów. W obiekcie przy ul. Reymonta tworzą Olimpijski Ośrodek Pływacki. Choć tak naprawdę olimpijski jest on tylko z nazwy. Trzech „przyszłych olimpijczyków” (oprócz Pawła Lesiakowskiego, Jerzy Cupiał i Jan Król) dostaje ciasny, trzyosobowy pokój na terenie hali oraz bloczki żywnościowe do baru mlecznego. Nie narzekają jednak. Mają przecież do dyspozycji przez cały dzień jeden tor na basenie, z którego mogą korzystać o dowolnej porze. Mogą ćwiczyć w siłowni, sali gimnastycznej. – Wisła dba o nas. Na swój sposób i wymiar tamtych czasów. Nikt nikomu nie przeszkadza. Przykładowo, jeśli tylko Hala Główna jest wolna, możemy swobodnie pograć w niej w piłkę. – opowiada Lesiakowski. – Mamy to cudowne uczucie, że klub jest nasz, a my jego.

W pewnym momencie sielanka jednak się kończy. Wyniki nie są takie, jakich spodziewał się trener Włodzimierz Kękuś. W klubie pojawiają się nowe talenty, m.in. Piotr Chmielewski. – Nasz trener zaczyna zachowywać się dziwnie. Właściwie zajmuje się tylko jednym, dwoma zawodnikami. Nie jestem wśród wybrańców – opowiada Lesiakowski. – Ja i wiele moich koleżanek i kolegów znajdujemy się na rozstaju dróg. Zbliża się przełomowy moment w naszym życiu. Zarówno tym sportowym, jak i cywilnym. W sporcie rywalizujemy już z seniorami, w życiu osobistym nadchodzi matura i egzaminy na wyższe uczelnie. Trochę zaczyna nam brakować oparcia psychicznego ze strony trenera Kękusia. Jakby tego było mało, w roku 1970 w wypadku samochodowym ginie nasza opoka, trener Andrzej Rokicki. Tracimy zapał, chęci. Przestajemy pływać.

Czy w roku 1970, przerywając swoją karierę sportową, Paweł Lesiakowski przypuszczał, że jeszcze kiedykolwiek wystartuje w zawodach pływackich? Raczej nie. Postanowił poświęcić się nauce, potem biznesowi. Swoje zamierzenia zarówno w jednej, jak i drugiej dziedzinie, udało mu się zrealizować w międzynarodowym wymiarze (ukończył uczelnie polskie i francuskie, prowadzi interesy w Polsce i we Francji). Owszem, nie wyzbył się sportowych nawyków i pływał gdzie tylko się dało. Było to jednak tylko i wyłącznie pływanie rekreacyjne.

Letnie Mistrzostwa Polski w Pływaniu Masters Poznań 2007 - Paweł Lesiakowski zdobył srebro na 100 metrów stylem klasycznym
Letnie Mistrzostwa Polski w Pływaniu Masters Poznań 2007 - Paweł Lesiakowski zdobył srebro na 100 metrów stylem klasycznym

Minęło 36 lat. Przyszedł rok 2006. Rok, w którym jego Wisła obchodziła jubileusz stulecia swego istnienia. Paweł Lesiakowski, zainspirowany przez swojego przyjaciela Leonarda Bielicza, zainteresował się ruchem pływackim masters. Zainteresował się do tego stopnia, że w czerwcu tegoż 2006 roku, z jego inicjatywy, sekcja pływania masters stała się pełnoprawną jednostką TS Wisła. A Paweł Lesiakowski znów mógł stanąć na słupku startowym w barwach swego ukochanego klubu. A skoro tak, to nie wypadało przegrać. Podczas mistrzostw Polski w Poznaniu (basen długi) i Kozienicach (basen krótki) zdobył po dwa złote medale, rzecz jasna w swojej sztandarowej „żabce”. W kolejnych latach dorzucał następne krążki (jeden złoty w sztafecie, trzy srebrne i jeden brązowy indywidualnie). Włączył się także aktywnie w działalność Małopolskiego Okręgowego Związku Pływackiego, zostając w roku 2009 członkiem zarządu tej organizacji. Dwa lata później, w roku 2011, podjął się jeszcze większego wyzwania. Odpowiadając na propozycję kilku osób blisko związanych z TS Wisła, wystawił swoją kandydaturę w wyborach do władz klubu. Znalazł poparcie wśród delegatów i został wybrany do zarządu, w którym powierzono mu funkcję społecznego wiceprezesa ds. organizacyjnych. Po kilku dniach urzędowania powiedział: – Jestem świadom, z jakimi trudnościami musimy sobie poradzić. Klub jest zadłużony i niewydolny organizacyjnie. Wierzę jednak, że wspólnie z pozostałymi chłopakami z zarządu uda nam się wyciągnąć go z kryzysu. Nad podjęciem decyzji, czy spróbować czy nie, zastanawiałem się bardzo krótko. Przecież to Wisła ukształtowała mnie jako sportowca, ba – może zabrzmi to nieco patetycznie, ale niech tam – ukształtowała mnie jako człowieka. Zawdzięczam jej tak wiele, że teraz przyszedł czas spłacić ten dług. Myślę, że jestem to winny tym wszystkim młodym sportowcom, którzy – trenując w wiślackich barwach – marzą o mistrzowskich tytułach, o zostaniu wielkim sportowcem. Tak jak marzyłem ja kilkadziesiąt lat temu. No i nie zapominajmy o kibicach i sympatykach, którzy są z Białą Gwiazdą na dobre i na złe.

Na rok 2011 Paweł Lesiakowski wytyczył sobie również ambitny plan sportowy. W związku z tym, że skończył 60 lat, przeszedł do grupy wiekowej obejmującej pływaków pomiędzy sześćdziesiątą a sześćdziesiątą czwartą wiosną życia. Podczas Letnich Otwartych Mistrzostw Polski w Pływaniu Masters w Gliwicach zamierzał zdobyć dwa złote medale. Los lubi często płatać figle. Miesiąc przed mistrzostwami okazało się, że Paweł Lesiakowski w Gliwicach nie wystartuje. Wykryto bowiem u niego genetyczną wadę serca, która w każdej chwili może przynieść najgorszą z możliwych konsekwencji.

W chwili pisania tych słów, Paweł Lesiakowski jest w trakcie kilkuetapowego procesu leczenia swojego schorzenia. Ani on, ani nikt z jego rodziny, bliskich, przyjaciół, nie dopuszcza myśli, aby nie zakończyło się ono powodzeniem. Wszak lekcja pływania ciągle trwa, a do wystawienia końcowej oceny pozostało Mu jeszcze wiele do zaliczenia.

Artykuł powstał na podstawie wspomnień Pawła Lesiakowskiego. Autorem jest Dariusz Zastawny, a został opublikowany w książce "Małopolski Okręgowy Związek Pływacki - 85 lat".


Paweł Lesiakowski: Zarządzanie to nie dyscyplina sportowa

22 maja 2012

- Każdy sam oceni solidność naszej pracy pod każdym względem. Ja mogę się pokusić o ocenę dla nas jako zespołu tzn. zarządu, działaczy, trenerów - to był bardzo dobry rok - mówi Paweł Lesiakowski, Wiceprezes Zarządu Towarzystwa Sportowego Wisła Kraków.

W związku z tym, iż minął rok funkcjonowania nowego zarządu, a zarazem kończy się sezon sportowy 2011/2012, chciałem poprosić pana o parę słów podsumowania tego, co przez ten czas się zmieniło, a czego nie udało zrealizować?

- Ten rok był niezwykle trudny i przełomowy. Trudny przede wszystkim pod względem oceny zewnętrznej, głównie przez naszych byłych pracowników, ponieważ zmiany godziły w ich podstawowy interes, jakim jest praca. Były to zmiany istotne i przede wszystkim potrzebne. Nie chciałbym być za bardzo krytyczny, ale o tym, gdzie zaszliśmy, niech świadczą fakty: od 2004 roku, odkąd to Ministerstwo Spraw Wewnętrznych przestało dotować naszą działalność, zostaliśmy pozostawieni własnemu losowi, a to oznacza znalezienie się w realiach wolnego rynku i wypracowanie umiejętności pozyskania środków do zabezpieczenia rozwoju podstawowej działalności jaką jest sport, co oznacza także utrzymanie obiektów.

- Nasz zespół obecnie jest mniejszy liczebnie niż bywało to wcześniej, ale jest to zespół młody i wydajny. Wiele obowiązków i zadań na szczeblu operacyjnym zostało wydelegowanych na zewnątrz. Obecnie pewne zadania są realizowane przez profesjonalne firmy zewnętrzne, co jest znacznie korzystniejsze dla klubu, ponieważ pozwala oczekiwać i wymagać dużo większych standardów przy jednoczesnym zmniejszeniu kosztów. Jest to także znacznie elastyczniejsza forma, ponieważ koszty powstają w momencie gdy potrzeba pracy się pojawia. Nie ma potrzeby - nie ma kosztów.

Czy zmiany nie wpłynęły niekorzystnie na wyniki sportowe?

- W porównaniu z rokiem ubiegłym wręcz przeciwnie. Niech świadczą o tym tytuły mistrzowskie sekcji drużynowych - Mistrzostwo Polski i Puchar Polski Wisły Can-Pack, Wicemistrzostwo Polski w Futsalu, awans siatkarek do I Ligi siatkówki kobiet czy też nominacje olimpijskie i inne indywidualne sukcesy, które można by mnożyć. Tutaj duży ukłon do kadry trenerskiej i wszystkich innych, którzy dbają o funkcjonowanie sekcji, a więc dla menadżerów, kierowników i działaczy, bez których tych sukcesów nie udałoby się osiągnąć. Tym bardziej, iż wprowadziliśmy nowe, bardziej restrykcyjne zasady zarządzania wewnątrz sekcji - a więc budżety i cała polityka finansowa sekcji. Tutaj szczególne podziękowania dla Pana Wiceprezesa Piotra Wawro, który wykonał wielką pracę, aby ujednolicić te zasady, podziękowania także dla Pana Wiceprezesa do spraw sportowych Pana Roberta Szymańskiego i Dariusza Zastawnego, ale także dla całego składu Zarządu.

- Co do liczb, bilans za 2011 rok mówi sam za siebie. Obniżenie o 1 mln 700 tys. zł naszego zadłużenia, co jest potężną kwotą przy dodatkowym założeniu, że funkcjonowaliśmy 7 miesięcy w poprzednim roku. Mało tego. Z dokumentów wynika, iż na rok 2011 zakładano stratę w wysokości 950 tys. zł! Realizacja tego założenia byłaby "gwoździem do trumny", bo przecież sam majątek nie świadczy o zdrowiu firmy. Upadały podmioty z majątkami wielomilionowymi. Jeśli ktoś myśli, iż majątek można sprzedać i w te sposób ratować sytuację, to jest w błędzie. W naszym przypadku majątek jest niezbywalny.

Zapewne znajdą się też rzeczy, których nie udało się zrealizować w tym czasie.?

- Na pewno nie udało się do końca sfinalizować spraw inwestycyjnych. To jest mój główny odnośnik na przyszłość, mianowicie stworzenie mechanizmu, który niezależnie i regularnie dostarczałby środków finansowych potrzebnych do rozwoju klubu, abyśmy niekoniecznie byli zdani na szczodrość darczyńców i sponsorów. Pomysłów mamy wiele, ale w dalszym ciągu szukamy inwestorów. Mamy swój kapitał jakim są nasze tereny. Jest to kapitał, który nasz klub może wnieść jako wkład inwestycyjny. Problem polega na tym, iż obecnie mamy ciężkie czasy dla realizowania inwestycji, zarówno w kraju jak i na świecie.

- Dlatego nie udało nam się tego zrobić do tej pory, chociaż jasno i wyraźnie trzeba podkreślić, że wiele kroków przygotowawczych zostało zrealizowanych, jak chociażby bardzo ważne, polubowne rozstrzygnięcie łączącej nas umowy z firmą Salwator. Tutaj szczególne podziękowania dla Panów Sułowskich, którzy bardzo przychylnie podeszli do sprawy.

Oczywiście życie i wysiłki weryfikują plany, cieszę się, iż tych zrealizowanych jest więcej niż tych, których jeszcze nie udało się zrealizować. A propos planów na przyszłość: jakie kroki klub zamierza podejmować w tej bliskiej, ale też dalszej przyszłości?

- Plany krótkoterminowe to rzecz oczywista. Ja będę w tej materii stał przy kwestiach finansowych, ponieważ sport sam się broni . Chcemy zabezpieczyć środki finansowe konieczne dla naszej działalności, co na tę chwile nie jest zagrożone. Oczywiście, zawsze wolelibyśmy mieć więcej, co może pomogłoby także osiągać większe sukcesy sportowe. Głównie jednak chcielibyśmy pozyskać środki finansowe na modernizacje energetyczną naszych obiektów. Koszty na energię to około 900 tys. zł rocznie! Sumą kilkuset tysięcy złotych inwestycji moglibyśmy w znacznym stopniu ograniczyć te koszty od zaraz, na tą chwilę, ale też na przyszłe lata.

- Najważniejsze jest także stworzenie stabilnej struktury generującej przychód, aby móc spokojnie planować działalność, rozwój oraz realizować naszą misję. Myślimy o zainwestowaniu w infrastrukturę: korty tenisowe, halę do futsalu, strzelnicę, remont i uatrakcyjnienie basenu etc. Niestety, nie jest to możliwe bez wsparcia prywatnych środków.

Nasz czytelnik zapewne sam oceni zmiany zachodzące w Towarzystwie, ale czy Pan pokusiłby się o wystawienie oceny za dotychczasowe działania?

- Trudno oceniać samego siebie. Kiedyś, gdy byłem sportowcem i brałem udział w zawodach sportowych, moje wyniki mówiły same za siebie. Ale zarządzanie to nie dyscyplina sportowa. Dlatego ocenę tę muszę pozostawić każdemu, kto interesuje się Wisłą. Dla mnie liczą się fakty. To tak jak budowa domu. Dom stoi i to jest fakt. Ktoś mógłby powiedzieć, że za wysoki, za niski, za wiele okien itp, ale nam zależy na budowaniu solidnych jego fundamentów i na tym w głównej mierze się skupiamy. Zależy nam, żeby każdy w tym domu czuł się nie tylko dobrze i komfortowo, ale i bezpiecznie. Więc każdy sam oceni solidność naszej pracy pod każdym względem, dzisiaj i w przyszłości, bo ten dom ma być solidną budową na długie lata. Ja mogę się pokusić o ocenę dla nas jako zespołu tzn. zarządu, działaczy, trenerów - to był bardzo dobry rok.

Mam nadzieję, że już dzisiaj każdy, kto przekracza próg wspomnianego "domu", czuje się w nim zarówno bezpiecznie, jak i komfortowo. Czego można życzyć wszystkim, którzy trzymają kciuki za nasz klub, jak i Zarządowi Towarzystwa?

- Zarząd także trzyma kciuki za Wisłę, chociaż ma pełne ręce roboty. Ale poważnie, wszystkim sympatykom życzę, aby zawsze mogli być dumni z naszego klubu, a nam, byśmy zawsze umieli stanąć na wysokości zadania i zatroszczyć się o powody do dumy. I jeszcze raz dziękuję wszystkim działaczom, którzy wspierali nasze akcje i wszystkim, którzy byli dla nas wyrozumiali, ponieważ nieraz tej wyrozumiałości nam brakowało. Wiele razy słyszałem słowa miłości do klubu, a te słowa nijak miały się do czynów. W każdym razie liczę na zaufanie i wspólne zaangażowanie.

Źródło: tswisla.pl

Osiągnięcia w pływaniu

1964

  • Wicemistrz Krakowa chłopców na 100 metrów stylem klasycznym. (basen kryty)

1965

  • Wicemistrz Polski młodzików na 200 metrów stylem klasycznym. (basen otwarty)
  • Wicemistrz Krakowa młodzików na 100 metrów stylem klasycznym. (basen kryty)
  • Wicemistrz Krakowa młodzików na 200 metrów stylem klasycznym. (basen kryty)

1966

  • Wicemistrz Krakowa młodzików na 100 metrów stylem klasycznym. (basen kryty)

Osiągnięcia w pływaniu masters

  • Letnie Mistrzostwa Polski w Pływaniu Masters Poznań 2009
    • 2 miejsce: 100m stylem klasycznym
    • 1 miejsce w sztafecie 4x50 stylem zmiennym


  • Letnie Mistrzostwa Polski w Pływaniu Masters Poznań 2008
    • 2 miejsce: 100m stylem klasycznym
    • 3 miejsce: 50m stylem klasycznym


  • Letnie Mistrzostwa Polski w Pływaniu Masters Poznań 2007
    • 2 miejsce: 100m stylem klasycznym


  • Zimowe Mistrzostwa Polski w Pływaniu Masters Kozienice 2006
    • 1 miejsce 50m stylem klasycznym
    • 1 miejsce 100m stylem klasycznym

Wyniki szczegółowe

Kronika sportowa (pływanie)

(w opracowywaniu)

1964

1965

  • 7 marca. Mistrzostwa okręgowe w pływaniu.
  • Młodzicy:
    • 100 m stylem klasycznym: 2. Paweł Lesiakowski.
    • 200 m stylem klasycznym: 2. Paweł Lesiakowski.
  • Młodzicy:
    • 200 m stylem klasycznym: 2. Paweł Lesiakowski.

1966

  • Mistrzostwa okręgowe w pływaniu. Zima.
  • Grupa „A”:
    • 100 m stylem klasycznym: 2. Paweł Lesiakowski.

1967

  • Rekordziści Polski:
  • Młodzików:
    • 50 m stylem klasycznym: Paweł Lesiakowski 34:7.
  • 3-5 lutego. Mistrzostwa okręgowe w pływaniu. Pływalnia Wisły.
    • 4 lutego.
      • 50 m stylem klasycznym młodzików: 1. Paweł Lesiakowski 34:7 rekord Polski.
      • 100 m stylem klasycznym: 1. Paweł Lesiakowski 2:47:9.
  • 18-20. sierpnia. Mistrzostwa Polski młodzików w pływaniu na basenie Wisły.
    • Grupa A:
    • 100 m stylem klasycznym: 1. Paweł Lesiakowski 1:19:1.

(na podstawie protokołów z zawodów zamieszczonych na stronie: http://www.masters.kania.opole.pl/)

  • 17-18 czerwca 2006. Mistrzostw Polski w Poznaniu - basen 50m
  • 17 czerwca
    • 50 m klasycznym mężczyzn G
      • 1. Paweł Lesiakowski Masters Kraków = 0:38.92
  • 18 czerwca
    • 100 m klasycznym mężczyzn G
      • 1. Paweł Lesiakowski Masters Kraków = 1:26.10
  • 18-19 listopada 2006. Otwarte MP, Kozienice - basen 25m
  • 18 listopada
    • 50 m klasycznym mężczyzn G
      • 1. Paweł Lesiakowski 0:38.86
    • 100 m klasycznym mężczyzn G
      • 1. Paweł Lesiakowski 1:25.73
  • 16-17 czerwca 2007. Mistrzostwa Polski w Poznaniu - basen 50m

16 czerwca

    • 50m klasyczny Mężczyzn 55 - 59 lat
      • 1. Nowak Michał 52 UCWAR = 36.88
      • 2. Wiczel Roman 48 WOZGI = 40.03
      • 3. Mamczur Jerzy 52 ICLUB = 40.13
      • 4. Paweł Lesiakowski 51 Masters Wisła: 40.89
  • 17 czerwca
    • 100m klasyczny Mężczyzn 55 - 59 lat
      • 1. Nowak Michał 52 UCWAR = 1:25.72
      • 2. Paweł Lesiakowski 51 Masters Wisła: 1:28.85
      • 3. Wiczel Roman 48 WOZGI = 1:31.55
  • 27 sierpnia-1 września 2007. Mistrzostw Europy w Słowenii
  • 29 sierpnia 2007
    • Men, 50m Breaststroke
      • 55 - 59 years
      • 1. KRYVOCHUPRUN Volodymyr 1949 Aqua Masters Kiev UKR = 34.60
      • 2. STARZEC Christophe 1950 Rc France FRA = 35.02
      • 3. PEARSON Graham 1952 Hadrian Masters GBR = 35.28
      • 20. Paweł Lesiakowski 1951 Masters Wisła: 40.00
      • Men, 100m Breaststroke, 55 - 59 years
      • 1. PEARSON Graham 1952 Hadrian Masters GBR = 1:18.30
      • 2. KRYVOCHUPRUN Volodymyr 1949 Aqua Masters Kiev UKR = 1:18.80
      • 3. STARZEC Christophe 1950 Rc France FRA = 1:19.57
      • 13. Paweł Lesiakowski 1951 Masters Wisła: 1:29.93 (50m: 41.81; 100m: 1:29.93)
  • 14-15 czerwca 2008. Mistrzostwa Polski w Poznaniu - basen 50m
  • 14 czerwca
    • 50m klasyczny Mężczyzn 55 - 59 lat
      • 1. Nowak Michał 52 UCWAR = 37.11
      • 2. Grzeszewski Sławomir 53 MAGRY = 39.12
      • 3. Paweł Lesiakowski 51 Masters Wisła: 40.07
    • 100m klasyczny Mężczyzn 55 - 59 lat
      • 1. Nowak Michał 52 UCWAR = 1:24.15 Rekord Polski
      • 2. Paweł Lesiakowski 51 Masters Wisła: 1:30.02
  • 5-6 września 2008. III MMM Gdynia, Gdynia - basen 50m
    • Mężczyzn, 100m klasyczny
      • Kategoria G 55-59
      • 1. Nowak Michał 52 UCSiR Warszawa = 1:25.75|650
      • 2. Paweł Lesiakowski 51 Masters Kraków: 1:31.17|541
      • 3. Yakovenko Yuriy 52 Pregel Kaliningrad = 1:34.14|491
    • Mężczyzn, 50m klasyczny
      • Kategoria G 55-59
      • 1. Nowak Michał 52 UCSiR Warszawa = 37.24|709
      • 2. Yakovenko Yuriy 52 Pregel Kaliningrad = 39.34|601
      • 3. Lietz Krzysztof 52 Toruńczyk Toruń = 41.75|503
      • 4. Paweł Lesiakowski 51 Masters Kraków: 42.02|493
  • 19-21 czerwca 2009. Letnie Otwarte Mistrzostwa Polski w Pływaniu w Kategorii Masters - Poznań 2009 - basen 50m
  • 20 czerwca
    • 50m klasyczny Mężczyzn 55 - 59 lat
      • 1. Nowak Michał 52 UCWAR = 36.59
      • 2. Staruch Wojciech 54 SFWAW = 39.93
      • 3. Jastkowiak Zygmunt 53 AQBIE = 40.75
      • 4. Paweł Lesiakowski 51 Masters Wisła: 40.85
  • 21 czerwca
    • 100m klasyczny Mężczyzn 55 - 59 lat
      • 1. Nowak Michał 52 UCWAR = 1:25.54
      • 2. Paweł Lesiakowski 51 Masters Wisła: 1:29.96
      • 3. Jastkowiak Zygmunt 53 AQBIE = 1:32.25
  • 15-20 września 2009. XII EUROPEAN MASTER CHAMPIONSHIPS - CADIZ´09
  • 16 września
    • 50 m. BREASTSTROKE MEN
      • 55-59
      • 1. KUSCH WALTER 1954 GER EINTRACHT HILDESHE = 31.05
      • 2. SCHALLON RALPH 1954 ESP C.N. PLAN-LES-OUATE = 33.57
      • 3. BATISTSEV ALEKSANDR 1953 EST U-CLUB TALLINN = 33.71
      • 29. Paweł Lesiakowski 1951 POL Masters Wisła: 42.13
  • 17 września
    • 100 m. BREASTSTROKE MEN
      • 55-59
      • 1. KUSCH WALTER 1954 GER EINTRACHT HILDESHE = 1:12.85
      • 2. SCHALLON RALPH 1954 SWE C.N. PLAN-LES-OUATE = 1:14.47
      • 3 .BATISTSEV ALEKSANDR 1953 EST U-CLUB TALLINN = 1:17.87
      • Paweł Lesiakowski 1951 POL Masters Wisła: DNS
  • Puchar Polski 2009
  • MP Poznań
      • Paweł Lesiakowski Masters Wisła: 100m klasycznym 129,96|494,32
      • Paweł Lesiakowski Masters Wisła: 50m klasycznym 40,85|483,86
  • MP Poznań - pkt 2 konkurencje:
      • Paweł Lesiakowski Masters Wisła: 978,18
  • Puchar Polski 2009. Podsumowanie startów (zawodnik, klub, wynik, średnia)
      • 292. Paweł Lesiakowski Masters Wisła: 978,18|978,18|1 start

23-25 listopada 2012. 2012.11.23-25 Zimowe Otwarte Mistrzostwa Polski w pływaniu masters (basen 25m). Katowice

  • 24 listopada.
    • Mężczyzn, 50m klasyczny
    • H: 60 - 64 lat
      • 1. NOWAK MICHAŁ 52 UCSiR Warszawa 36.17|849
      • 2. Paweł Lesiakowski 51 TS Wisła Kraków 40.34|612
      • 3. WICZEL ROMAN 48 Z-Ł Wopr Ozorków 40.56|602